Menu
|
Gotowanie bez wegety, kostek bulionowych itp.tabaluga1 - 19-05-2010 12:24 Ze względu na alergie pokarmowe mojego syna i zdecydowane zalecenia lekarskie zrezygnowałam kilka lat temu z wszelkich przypraw typu wegeta, ziarenka smaku, kostki bulionowe itp. Nie wyobrażałam sobie gotowania bez tego typu "pomocników", ale powoli, powoli nauczyłam się zastępować te dodatki. Nawet do przedszkola przyprowadzałam dziecko z zupką w słoiczku. Ciekawa jestem, czy ktoś z Was również unika tych przypraw i jak radzicie sobie z doprawieniem, np. rosołu. Ja wróciłam do starych metod- różne gatunki mięs (np.kawałek wołowiny, skrzydełko z indyka), lubczyk i przede wszystkim przypieczona cebula, która daje niesamowity smak i kolor. Rosołu gotuję więcej i potem zamrażam w słoikach. Stanowi potem bazę do innych zup. A najważniejsze, że mój syn wyleczył się (wyrósł?) z alergii pokarmowych. aneta-we - 19-05-2010 12:31 U mnie podobnie. Nie używam "veget" i kostek od ponad trzech lat. A przyprawy: sól, pieprz. Do rosołu obowiązkowo pietruszka, duża ilość natki pietruszki, cebulka też przypieczona. Do innych zup i sosów używam sporo czosnku. Wywary do zup robię na warzywach: głównie marchew, pietruszka, czosnek, cebulka, z selerem ostrożnie tez ze względu na alergie :) Moje dzieci nie "wyleczyły" się niestety z alergii i na razie się nie zanosi :( tabaluga1 - 19-05-2010 12:48 Aneta- ile lat mają Twoje dzieci? Alergie pokarmowe podobno często przechodzą (z wyjątkiem orzechów :() Mój miał bardzo silną alergie na marchewkę, selera, kakao, orzechy właśnie, miód. Nie mógł też jeść ziemniaków, grochu, fasoli, jabłek, pomidorów, soi, cytrusów. Oj, ciężko było przez pierwszy rok. Podobnie jak Ty, używam duuuużo natki pietruszki, koperek, szczypiorek, czosnek i inne zioła (teraz z własnego ogródka). aneta-we - 19-05-2010 12:57 Aneta- ile lat mają Twoje dzieci? Alergie pokarmowe podobno często przechodzą (z wyjątkiem orzechów :() Mój miał bardzo silną alergie na marchewkę, selera, kakao, orzechy właśnie, miód. Nie mógł też jeść ziemniaków, grochu, fasoli, jabłek, pomidorów, soi, cytrusów. Oj, ciężko było przez pierwszy rok. Podobnie jak Ty, używam duuuużo natki pietruszki, koperek, szczypiorek, czosnek i inne zioła (teraz z własnego ogródka). Rany, niezły zestawik :jawdrop:. To u nas luzik: tylko (?) skaza białkowa. Przestrzegalismy mocno diety alergicznej. Czyli bez miodu, cytrusów, owoców drobnopestkowych, pomidorów, orzechów, selera, kurczaka, jaj itd. itd. Teraz juz jest lepiej. Jemy jaja, kurczaka, kakao (czekolade gorzką :yes:). Zaczynam próbowac z selerem bo idą do przedszkola od września. Moje dzieci: córa lat 9, chłopaki lat 3. bdan - 19-05-2010 13:27 i przede wszystkim przypieczona cebula,. Szczegóły techniczne proszę; na czym przypieczona jest ta cebula i kiedy dodawana do rosołu? tabaluga1 - 19-05-2010 13:45 Moja babcia i rodzice kiedyś mieli kuchnię węglową. Wystarczyło położyć połówki cebuli na kuchni i po sprawie. Ja mam palniki gazowe i robię tak- przekrawam cebulę na pół, każdą połówkę nadziewam na widelec i przypiekam na palnikiem (przypalam wręcz). Wrzucam do rosołu jakieś pół godziny przed końcem gotowania. Kiedyś przypalałam na suchej patelni, ale szkoda mi patelni. A zestawik mojego alergika był faktycznie imponujący. Na szczęście mamy to już za sobą, zostały tylko (!!!) pyłki. :( aneta-we - 19-05-2010 13:51 A zestawik mojego alergika był faktycznie imponujący. Na szczęście mamy to już za sobą, zostały tylko (!!!) pyłki. :( "pyłków" nie zazdroszczę. W diecie można wiele rzeczy wyeliminowac ale pyłków z powietrza :confused: A ja teraz mam kuchnię indukcyjna wiec juz nie mogę podpiekac cebulki. Tez robiłam tak jak Ty na gazowej ;) gabisiek - 19-05-2010 13:55 Co do rosołu, to moja mama dodawała zawsze kilka różyczek kalafiora- daje naprawdę fajny smak. Tylko trzeba później rosół koniecznie dac do lodówki jak wystygnie, bo kalafior lubi się skwasic. Co do veget, kostek itp, moja mama nigdy nie używa (i wszystko jest u niej wyśmienite), a ja sporadycznie. Teraz jestem na diecie, więc ograniczam nawet sól. Za to daję róóóóżne zioła i przyprawy, i odkrywam przez to na nowo znane mi potrawy. Bo tak naprawdę wszystko ma swój niepowtarzalny smak, a te vegety, to tylko wszystko ujednolicają i zabijają to, co w warzywach, czy mięsie najlepsze:( bdan - 19-05-2010 14:01 No to na elektrycznej tez nie przypiekę. A taka byłam ciekawa jaki smak daje alibabka - 19-05-2010 19:36 Ja niestety używam dość dużo wegety, ale noszę się z zamiarem odstawienia tego wątpliwego ulepszacza. Właśnie jestem w trakcie kompletowania zestawu ziół, który robi u nas w pracy furorę. Podobno jest rewelacyjny i pasuje do większości potraw. I przede wszystkim - bez "wzmacniaczy" smaku i zapachu, bez barwników i konserwantów... Wiele moich koleżanek ma te ziółka w stałym repertuarze :D Podaję skład: -majeranek -bazylia -papryka czerwona słodka -papryka czerwona ostra -gorczyca -pieprz mielony czarny -lubczyk -cebula suszona (jeśli granulowana- co najmniej 3 opakowania) -kolendra -czosnek granulowany -kurkuma Przyprawy w ziarenkach zmielić, pozostałe wałkować w torebkach, wymieszać, ubić w misce. Stosować do mięs, farszów, bulionów,jako dodatek do panierek. Bardzo dobre do ryb. barakuda1 - 19-05-2010 23:06 - My odstawilismy także sól . Tak naprawde to sól zabija smak potrawy . Dwa tygodnie byly cieężkie - jak odwyk . Teraz nie ma problemu . Sól można zastąpić sokiem cytryny - lub ziołami . - iza mama gabora - 20-05-2010 10:53 My również nie używamy wegety ani żadnych wymyślnych kostek.Używamy sól ale tylko morską(mam nadciśnienie:().Oprócz przypraw,które podała alibabka stosuję jeszcze ziele angielskie i liść laurowy.W zupełności taki zestaw wystarcza a te wszystkie "ulepszacze" to według mnie "pic na wodę,fotomontaż";) tabaluga1 - 20-05-2010 11:10 Taką mieszankę, jak podała alibabka muszę sobie zrobić. Dzięki za przepis. Soli używam i to chyba trochę za dużo. Postaram się też to zmienić. Ziele angielskie i liść laurowy u mnie na co dzień. W tym roku posiałam też ogórecznik, ciekawa jestem smaku. Podobno jest bardzo zdrowy. W ogródku mam też tymianek, magi (chyba jednak zmarzło, bo nie widzę odrostów), lubczyk, szczypiorek, koperek, szczypiorek czosnkowy (posiałam w tym roku), bazylię, oregano. tabaluga1 - 20-05-2010 11:11 te wszystkie "ulepszacze" to według mnie "pic na wodę,fotomontaż";) i glutaminian sodu. :eek: dode - 20-05-2010 11:34 Ja vegety używam, ale w umiarkowanych ilościach. Nigdy do rosołu. Cebulkę do rosołu przypiekam na suchej patelni, bo mam płytę elektryczną. Do rosołu ze sztuczności to jedynie magi z butelki. Żadnych kostek bulionowych. Kostek używam tylko przy gotowaniu ryżu. Mam swój tymianek, lubczyk, pietruszkę naciową, szczypiorek i bazylię. I używam bardzo dużo żywego czosnku. JoShi - 20-05-2010 22:14 Ciekawa jestem, czy ktoś z Was również unika tych przypraw i jak radzicie sobie z doprawieniem, np. rosołu. Radzę sobie bez tej chemii już od dłuższego czasu i z powodzeniem. Rosół to nie jest zupa ekspresowa, którą da się zrobić w pół godziny i będzie dobra. To znaczy z dosmaczaczami się da, ale to nie jest prawdziwy rosół. Prawdziwy rosół musi być z dobrego mięsa (prawdziwa kura, albo dobra wołowina), musi się długo i powoli gotować. Musi być sumiennie odszumowany. Musi być doprawiony zielem angielskim, pieprzem, liściem laurowym a poza tym marchewką, korzeniem pietruszki i zieleniną (por seler) oraz przypaloną cebulą. Musi być udekorowany zielona natką pietruszki. O tym, że powinien być podany z domowym makaronem jajecznym, nawet nie wspomnę. Co do rosołu, to moja mama dodawała zawsze kilka różyczek kalafiora- daje naprawdę fajny smak. Jeśli ktoś lubi kalafiora. No to na elektrycznej tez nie przypiekę. A taka byłam ciekawa jaki smak daje To pozostaje Ci tylko na patelni suchej, albo kupić palnik kucharski to tego typu akcji :) Przyprawy w ziarenkach zmielić, pozostałe wałkować w torebkach, wymieszać, ubić w misce. Stosować do mięs, farszów, bulionów,jako dodatek do panierek. Bardzo dobre do ryb. I potem wszystko tak samo smakuje. Ja tam wole mieć zestaw ziół i komponować w zależności od potrzeb i nastroju. Ew-ka - 20-05-2010 23:05 ja też odeszłam od Vegety .....rosól -tak jak Joshi- gotuje długo , zazwyczaj na kilku rodzajach mięs ( grzbiet-szkielet kury , szyja lub skrzydło indyka . żeberko wieprzowe i antrykot lub pręga wołowa ) .Gotowanie zaczynam od wołowiny , potem dorzucam wieprzowe a po godzinie drób ...... warzywa i przyprawy ...zawsze czosnek 1-2 ząbki , liśc laurowy ,ziele angielskie i pieprz w całości .....warzywa wrzucam pod koniec ,a pora zupełnie na sam koniec ...... smak rosołu podnosi wątróbka drobiowa ,ale zeby nie zmąciła rosołu -to wcześniej zalewam ja wrzatkiem i taką zaparzoną daję do wywaru ...pokrojona drobniutko po ugotowaniu wraz z marchewką i pietruszką na talerzu pięknie sie prezentuje :) a zamiast magii proponuje dać gałązkę lubczyku .....w kąciku ogródka rozrośnie sie do gigantycznych rozmiarów ;) amalfi - 21-05-2010 01:20 Rosół gotuję jakieś 3 godziny. Wołowina i drób (najczęściej kurczak i indyk). Przypalona cebulka, kawałek włoskiej kapusty, marchew, seler, korzeń pietruszki, gałązka selera naciowego jako dodatki. Na makaron wyłożony na talerz sypię posiekaną natkę, a dla mnie posiekany szczypiorek. Uwielbiam rosół ze szczypiorkiem i dużą ilością świeżo zmielonego pieprzu. Polecam. Co do alergii, to moja córka przez 4 lata jadła tylko ziemniaki, marchew, jabłka, banany, pieczywo i indyka. Musiałam z tego wyczarowywać posiłki. Ale podobno dzięki temu, że ściśle przestrzegałam zalecanej diety, córka dziś je wszystko. Więc nie poddajcie się, chociaż wiem, co przeżywacie. No i jeśli chodzi o dosmaczacze, zupy gotuję bardzo cienkie, bez wkładek mięsnych i na jogurcie. Przyprawiam ziołami i warzywami przesmażonymi na oliwie. tabaluga1 - 21-05-2010 07:40 Ja też rosół gotuję bardzo długo (pyrka tak sobie wolniutko na malutkim ogniu kilka godzin). A o wieprzowinie do rosołu pierwsze słyszę. Naprawdę żeberka wieprzowe poprawią jeszcze jego smak? Wątróbka kurza zawsze była w rosole mojej babci, podobnie jak żołądek - zresztą sama kura domowa, wiejska... ach- wspomnienie. Z wątróbką musze spróbować. Lubczyk jest niezastąpiony i faktycznie w ogrodzie bardzo szybko się rozrasta. No i koniecznie duuuuża ilość natki pietruszki- polecam naciową- jest pięknie pokarbowana, a przede wszystkim baaardzo aromatyczna. Kiedyś mroziłam na zimę specjalnie takie porcje rosołowe- liść selera, liść lubczyka i owijałam to liściem pora. Smakowało lepiej, niż suszone. Czosnku też nigdy do rosołu nie dodawałam ale koniecznie muszę wypróbować. amalfi Ja też zgodzę się z Tobą, że taka ścisła dieta może zdziałać cuda. Michał nie mógł jeść większości warzyw (pozostawał nam jedynie kalafior, brokuł, por, pietruszka i ogórki) Jadł głównie mięso, zupki kremy z tych warzyw, no i przerzuciliśmy się na kasze (nie mógł ziemniaków). Teraz już je prawie wszystko. dode - 21-05-2010 12:08 to i ja dopisze, ze rosół gotuję min. 3 godz i na identycznym zestawie jak JoShi. A lubczyk stoi w ogrodzie kwiatowym i wcale nie w kącie i osiąga ok. 1,5m wysokości, gościom na wychodnym często rozdaje wiązkami :). Czosnek daję na sam koniec na 15-20 min. przed podaniem. A jeszcze jeśli o czosnek chodzi, czasami podaję t.zw polewkę czosnkową. Rosół ugotowany normalnie, ale do każdego talerza wciśnięty jeden ząbek czosnku. Czadu daje jak licho :):) iza mama gabora - 21-05-2010 13:12 Czosnek to u nas podstawa!Mąż czasami nabija się ze mnie,że i perfumy czosnkowe uwielbiałabym;) Ale do rosołu nie dodaję.Jakoś nie współgrałby mi ze smakiem dzieciństwa :) choć nie należę do zatwardziałych tradycjonalistów ;) P.S. Nie macie wrażenia,że te dzisiejsze,sztucznie pędzone kurczaki nie mają niestety takiego smaku jak dawniej? Mam nadzieję,że to jednak wina hodowli niż moja "niewyparzona gęba" (w sensie odczuwania smaków oczywiście;)) dode - 21-05-2010 13:37 iza, z tym czosnkiem to ja mam tak samo;), uwielbiam zapach wysmarowanej czosnkiem i masłem formy do pieczenia ( mój chłop nawet kiedyś sam się chciał takim zestawem wysmarować:cool:). A co do kurczaków to mam to szczęście, że mam dostęp do takich co to za kurami po podwórku ganiają :). I do tych kur co przed nimi uciekają:). Takie udka to dopiero uczta;) tabaluga1 - 21-05-2010 15:22 Co do kurczaków, to w zupełności się zgadzam. Taka prawdziwa kura rosołowa nie potrzebowała innych mięs- rosół wychodził żółciuteńki, aromatyczny, tłuściutki ;););)- z taaaaaaaaaaakimi okami:jawdrop: i mięso musiało się rzeczywiście pogotować, żeby było miękkie. A ten smak...To jeden z moich ulubionych smaków dzieciństwa- kury mojej babci. Zresztą podobnie jest z jajkami. W zeszłym roku kupowałam kury od ciotki, takie co biegają po podwórku. Nie były takie, jak mojej babci, bo dokarmiane paszami, ale smak nieporównywalnie lepszy niż tych pędzonych sztucznie przez 6 tygodni na hormonach i antybiotykach. Ja czosnek lubię w sosach, pieczeniach, dodaję do niektórych zup pod koniec gotowania. EZS - 24-05-2010 12:57 No tak vegety i kostek nie używam, bo nie mam ich zwykle w domu. Jak mam to używam, bo lubię. Niestety nie mam, bo mi wyjada dziecko. I teraz przypominają mi się posty a alergiach pokarmowych :)... Maja córka z nietolerancją mleka, AZS, do 5 rż chuchana przez babcię w pewnym momencie zaczęła sama zostawać w domu. A mnie zaczęły znikać kostki bulionowe. Cóż, po kilku latach dopiero okazało się, że to jej przysmak. Tak na sucho!!! Jakoś jej nie zaszkodziło, alergia też przeszła. Aczkolwiek nie uważam, żeby było to zdrowe pożywienie, więc na wszelki wypadek nie kupuję ;) Ale ja bardzo rzadko gotuję zupy, więc mi mało potrzebne. Jak to mawiał mój kolega - dietetyk - mięso wyjmij, zjedz trochę a resztę daj psu. Zupę wylej do zlewu. JoShi - 24-05-2010 14:26 Jak to mawiał mój kolega - dietetyk - mięso wyjmij, zjedz trochę a resztę daj psu. Zupę wylej do zlewu. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że niektórzy dietetycy zyja tylko po to, żeby ludziom unieprzyjemnić życie. Aga - Żona Facia - 24-05-2010 15:51 Jak to mawiał mój kolega - dietetyk - mięso wyjmij, zjedz trochę a resztę daj psu. Zupę wylej do zlewu. Takie postępowanie mi się kojarzy z marnotrawieniem jedzenia. A tyle ludzi głoduje. EZS - 24-05-2010 23:10 mam im wysłać tą zupę? To przecież przenośnia. Jemy za dużo mięsa, a wywary są niezdrowe.... Aga - Żona Facia - 25-05-2010 11:21 mam im wysłać tą zupę? To przecież przenośnia. Jemy za dużo mięsa, a wywary są niezdrowe.... No nie bez przesady. Ja tak tylko wtrącilam ewikk77 - 26-05-2010 13:58 Od 7 lat również nie stosuję żadnych ulepszaczy, z soli i cukru jak na razie nie potrafię zrezygnować. Ostatnio czytałam, że wywary są niezdrowe, tylko powiedzcie mi dlaczego u naszych babć i prababć jak ktoś był chory to gotowano mu na wzmocnienie rosół z kury?? iza mama gabora - 26-05-2010 21:31 A cóż to za nowomoda?! Wywary są niezdrowe?! Boszsz... barakuda1 - 27-05-2010 03:35 A cóż to za nowomoda?! Wywary są niezdrowe?! Boszsz... - No chyba tak. Ale pewnie w nadmiarze i przy skłonnościach do niektórych chorób . Chodzi o nerki . - farida - 11-06-2010 23:56 Szczegóły techniczne proszę; na czym przypieczona jest ta cebula i kiedy dodawana do rosołu? Ja przypiekalam na elektrycznej. Teraz przypiekam na elektrycznej-ceramicznej. Jak korzystalam z gazowej to poprostu kladlam krazek cebuli na palnik. A zauwazyliscie,ze po zaprzestaniu stosowania weget itp . bardzo wyraznie wyczowa sie ich obecnosc w potrawach? np .w restauracji czy chocby u kogos na obiedzie? Agduś - 13-06-2010 20:54 Jedyną zupą, którą gotuję na mięsie, jest rosół. Sama go oczywiście nie jem. Zresztą rosołu od dziecka nie lubiłam. Jedno z moich bardziej traumatycznych przeżyć wiąże się z wmuszaniem "pysznego rosołku" przez babcię. Nie wiem, czy to prawda, bo nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, ale przemawia do mnie stwierdzenie, że w wywarze mięsnym mamy skumulowany cały ten syf, którym nieszczęsny kurczak był karmiony za życia. Inna sprawa, że w pieczonym kurczaku on też jest. Chyba tylko mięso wyjęte z wywaru jest z niego wypłukane. Kostek nie używam, vegetopodobnych staram się dodawać jak najmniej (któraś z tych przypraw jest w wersji bez glutaminianu). Lubczyk mam w ogrodzie, ale wcale nie ma zamiaru zamienić się w wielki krzak. Może nie lubi ciężkiej ziemi? Na nasze potrzeby jednak wystarcza, chociaż już o tej porze roku jest "wyciągnięty" mimo usuwania kwiatków zanim rozkwitną. iza mama gabora - 16-06-2010 08:11 farida-ja, podobnie jak Ty, wyczuwam te wszystkie "ulepszacze".One zawsze trącą chemią.Bleeee. pati25 - 16-06-2010 21:01 vegeta natur -to wegeta naturalna bez tych ulepszaczy .jest prawie taka sama jak normalna tylko mniej słona :)I drozsza ale to juz nie jest wazne :) iza mama gabora - 17-06-2010 08:14 http://www.vegeta.pl/products/vegeta-natur-do Skoro to same warzywa to jaki jest cel dodawania tego składnika do potraw,skoro można użyć świeżych, mrożonych lub suszonych warzyw własnych? JoShi - 17-06-2010 20:50 http://www.vegeta.pl/products/vegeta-natur-do Skoro to same warzywa to jaki jest cel dodawania tego składnika do potraw,skoro można użyć świeżych, mrożonych lub suszonych warzyw własnych? Może taki, że nie każdemu się chce przechowywać i 'obrabiać' a już na pewno mało komu się chce uprawiać warzywa :) A taki proszek to tylko syp i już w garze. Nie trzeba myć obierać, gotować do miękkości a w przypadku sosu rozdrabniać. Nie żebym to pochwalała. Po prostu potrafię zrozumieć, że ktoś z jednej strony chce bez konserwantów i ulepszaczy a z drugiej chce, żeby było szybko i łatwo. Tylko ja jakoś w to "nie zawierają sztucznych dodatków, wzmacniaczy smaku, ani konserwantów" nie bardzo wierzę. Ella - 18-06-2010 23:00 Skarbnicą pomysłów na naturalne, ekologiczne potrawy bez ulepszaczy jest forum http://wegedzieciak.pl i portal http://puszka.pl . Pomysły, owszem, wegetariańskie, ale podaję te adresy nie po to, żeby kogoś 'nawracać' na wegetarianizm (polska tradycja jest bardzo mięsna i wciąż na wegetarian patrzy się u nas jak na kosmitów), ale jako źródło twórczych i zdrowych inspiracji. A swoją drogą, odkąd moja rodzina zaczęła się odżywiać wegetariańsko, nasze życie kulinarne stało się znacznie ciekawsze :) . farida - 19-06-2010 11:21 Może taki, że nie każdemu się chce przechowywać i 'obrabiać' a już na pewno mało komu się chce uprawiać warzywa :) A taki proszek to tylko syp i już w garze............................................. ... Tylko ja jakoś w to "nie zawierają sztucznych dodatków, wzmacniaczy smaku, ani konserwantów" nie bardzo wierzę. Fajnie wiedziec i dobrze jest miec cos awaryjnego.np. jakies suszone warzywa czy gotowy "pomysl na.." w razie braku czasu itp. I własnie...te braki konserwantow ...Kiedys pewna pani doktor Powiedziala nam,ze w sokach dla dzieci sa uzyte jako konserwanty w baaardzo niewielkich ilosciach pewne metale.Nie bede teraz pisac jakie,bo niepamietam na 100% .jest ich na tyle mało,ze producent nie ma obowiazku umieszczac tego na etykiecie.Problem w tym,ze soku nie podaje sie dzieciakowi raz na jakis czas a raczej czesto.Wiec wiadomo- uzbiera sie tego troche a mlodziutki organizm to wszystko przyjmuje! Wiele produktow jest napromieniowywanych itp. jak to nam szkodzi? dowiemy sie pewnie niebawem. Ja przyznam sie szczerze,ze sporadycznie stosuje np. mage( nie wyobrazam sobie bez niej gołabkow !). Poza tym,nie wszystko co sztuczne jest zaraz złe. chociazby żurawina.z tego co mi wiadomo naturalnie posiada w skladzie ktorys z "sztucznych konserwantow". A muchomorek jest jak najbardziej naturalny a przeciez nie zupelnie dobrze nam- ludzia robi :) . NAJWAZNIEJSZE ZACHOWAC UMIAR I ZDROWY OZSADEK! :) POzdrawiam serdecznie. JoShi - 19-06-2010 16:57 Wiele produktow jest napromieniowywanych itp. jak to nam szkodzi? To akurat raczej nie szkodzi. Gagata - 20-06-2010 18:42 Ja tez jem bez tego wszystkiego od kilku lat. Główną wadą wszystkich veget i in. jest to, że stosując je nie znasz, zapominasz prawdziwy smak potraw. A wszystko przecież smakuje INACZEJ. Wszystko ma SWÓJ SMAK. No i, może trzeba by sobie to uświadomić (chwilkę pomyśleć) - nie wszystko MUSI BYĆ SŁONE. Smak słony nie jest jakimś uniwersalnym walorem. Jest JEDNYM ze smaków. Fakt - początki są ciężkie, a raczej dziwne... wszystko wydaje się (paradoksalnie) bez smaku. A potem - odkrywamy ... odkrywamy SMAKI. Nie chcę napisać - naturalne - bo to słowo jest tak zużyte, by nie rzec zeszmacone, że szkoda gadać. Dawno reklamotwórcy pozbawili je wszelkiej treści (oprócz działania wymiotnego - ale to u mnie i to inna bajka..). Kiedy robię na patelni pyszne jaja posadzone na plastrach pomidora i kawałkach czosnku, posypane grubym szczypiorem i sporo pieprzem - PO CO miałabym to jeszcze solić?? Najgorsze jest to, że nasze dzieci uczymy złych nawyków. Przyjeżdżają do mnie różni znajomi z dziećmi i słabo mi się robi, kiedy: -Przypadek 1: ZANIM dziecko (6 lat) w ogóle ruszy jajecznicę tata dosala mu ją w talerzu. - przypadek 2: Inne dziecko (lat 5) siada do stołu, próbuje obiad i mówi - mamo, to jest BEZ SMAKU (było nie posolone). Itp, itd. Kasiorek - 20-06-2010 20:25 Od 7 lat również nie stosuję żadnych ulepszaczy, z soli i cukru jak na razie nie potrafię zrezygnować. Ostatnio czytałam, że wywary są niezdrowe, tylko powiedzcie mi dlaczego u naszych babć i prababć jak ktoś był chory to gotowano mu na wzmocnienie rosół z kury?? Bo kura była kurą a nie zmutowanym stworzeniem na sterydach :) dorkaS - 20-06-2010 22:30 U nas rowniez z powodzeniem od ponad 10 lat unikam wszelkich polepszaczy, za wyjątkiem rzadkich dni w których w 5 min muszę cos wyczarować czy "rozciągnąć" zupę. Taki dzień nastąpił dzisiaj: niedzielny rosołek się podejrzanie wczoraj skurczył i został poddany akcji rozciągającej. Córa krzywiąc się podnosi łyżkę z rosołem do ust i mówi, że dzisiaj ta zupa niedobra, bo smakuje jak taka ... z restauracji. iza mama gabora - 21-06-2010 10:30 U nas rowniez z powodzeniem od ponad 10 lat unikam wszelkich polepszaczy, za wyjątkiem rzadkich dni w których w 5 min muszę cos wyczarować czy "rozciągnąć" zupę. Taki dzień nastąpił dzisiaj: niedzielny rosołek się podejrzanie wczoraj skurczył i został poddany akcji rozciągającej. Córa krzywiąc się podnosi łyżkę z rosołem do ust i mówi, że dzisiaj ta zupa niedobra, bo smakuje jak taka ... z restauracji. Dlatego u nas "rozciągnięcie"rosołu polega na tym,że zamienia się go na np.pomidorową,ogórkową itp.Nie wyobrażam sobie,że miałabym gotowym "ulepszaczem" powiększyć objętość zupy.Nie spotkałam się z ulepszaczami w kuchni Włoskiej i dlatego tak ona wszystkim (z tego co wiem) smakuje.Jest tradycyjna i nieudziwniona i dlatego pewnie tak znana i szanowana na świecie ;) Nie oszukujmy się,że brak czasu powoduje przymus stosowania gotowych przypraw czy "pomysłów na".Powodem jest raczej przymus gotowania w ogóle.Kuchnię trzeba kochać.Wszystko robione pod przymusem i na chybcika jest robione po łebkach.Gotowanie jest raczej "filozofią" i sposobem na poprawienie,scalenie życia rodzinnego w ostoi zwanej domem.Nie sztuka zaprojektować sobie kuchnię jak z katalogu.Pustą,czystą,na wysoki połysk.Sztuką jest znalezienie się w niej i pokochanie prac jakie się tam wykonuje. Ależ to pompatyczne! ale "zatwierdzam odpowiedź"-enter ;) |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |