712 22 (2)




712 - Max Freedom Long - "Magia cudów"









Wstecz /
Spis Treści /
Dalej




Rozdział XXII
Praktyczny użytek z magii cudów
Pierwszy etap, czyli badanie starożytnego systemu Huny, zbliża się
ku końcowi. Niewiele więcej już można zrobić, by pogłębić naszą
wiedzę w tym względzie i sprawdzić próbne wnioski wyciągnięte
z dotychczasowych dociekań. Niewiele już można osiągnąć, dopóki
wieści o naszych badaniach nie rozejdą się po świecie i nie wzbudzą
zainteresowania na tyle, by tu i ówdzie rozpoczęły działalność
rozmaite grupy eksperymentalne.
Poszczególne osoby same mogą rozwijać umiejętność
akumulowania dużych ładunków siły życiowej niskiego napięcia,
a następnie przekazywania ich wraz z sugestią leczniczą tym, których
zamierzają uzdrowić. Prawie każdy człowiek może nauczyć się tej
prostej magii.
Chcąc jednak stosować magię wyższą, trzeba pozbyć się ukrytych
kompleksów, a to nie jest już takie łatwe. Ale i z tą
trudnością można się zmierzyć. Najlepiej w grupie roboczej, gdzie
jeden pomaga drugiemu odblokować ścieżkę życiową z Wyższym Ja.
Oczywiście ktoś może kluczyć wokół swych kompleksów
i udając, że ich nie ma, próbować kontaktu z Wyższym Ja. Można
też, a jest to metoda otwarta dla wszystkich, podjąć jednoznaczną
decyzję co do swoich pragnień i oczekiwań, sformułować słowa
modlitwy, po czym powtarzać je wielokrotnie, nakazując swemu niższemu
Ja, by zaniosło nasze prośby wraz z niższą maną do Wyższego Ja
podczas snu, gdy kontakt powstaje automatycznie. Metoda ta działa
powoli, lecz jest o wiele lepsza niż ślepa i pozbawiona zdrowego
rozsądku modlitwa składana bez znajomości mechanizmów, jakie
rządzą wszystkimi modlitwami, a zatem bez znajomości Wyższego Ja.
Niestety, nie ma już kahunów, do których moglibyśmy
się dziś zwrócić o uzdrowienie. Musimy sami wychować nowych
lekarzy, a to wymaga założenia organizacji, która
przeprowadzałaby selekcję i wybierała ludzi obdarzonych naturalnymi
predyspozycjami do pracy eksperymentalnej. Od nas zależy, czy zrobimy
to szybko, czy opieszale i poniewczasie. Wiele jest osób,
które nie mogą już zbyt długo czekać na uzdrowienie i na
kompetentnych lekarzy. Miłosierdzie i litość wołają o pośpiech.
Istnieje jednak dla nich jeszcze nadzieja i właśnie z myślą o tych
ludziach, kończąc mój raport o starożytnej nauce Huny,
przedstawiam tutaj następujące sugestie.
Tym, którzy chcą się poświęcić codziennym ćwiczeniom, by
pojąć sposób kontaktowania się z Wyższym Ja, proponuję szereg
pomocniczych środków.
Przede wszystkim trzeba czytać literaturę wskazującą na celowość
takich działań i zapewniającą o możliwości sukcesu. Zawsze należy
pamiętać, że jesteśmy istotami kierującymi się stadnym, skostniałym
sposobem rozumowania. Mamy zwyczaj myślenia o pewnych rzeczach w
określony, ustalony sposób. Musimy więc podjąć wysiłek i
samodzielnie zrzucić z siebie jarzmo starych obyczajów, by nie
kazały nam one zrezygnować z ćwiczeń, nim minie pierwszy tydzień.
Czytajcie codziennie wyjaśnienia i sprawozdania zawarte w tej
książce, by podtrzymać swe pierwotne postanowienie i mieć je stale na
względzie. Członkowie Christian Science zrozumieli to lepiej niż
którekolwiek ze znanych ugrupowań. Osobie, która chce
uzdrowić ciało lub poprawić warunki finansowe, poleca się codzienne
czytanie odpowiednich pism, dzięki czemu pożądana filozofia życiowa
jawi się przed umysłem jasno i wyraziście. Słowo drukowane wywiera
duże wrażenie na niższym Ja. Jest BODŹCEM FIZYCZNYM. Jeżeli średnie
Ja uzna, że wydrukowane teorie są słuszne lub chociaż skuteczne, mimo
że miejscami pozbawione logiki, to niższe Ja z wolna przyzwyczai się
do głoszonych poglądów i zaakceptuje je. Gdy jednak nie
będziemy wystarczająco często odczytywać tego samego materiału,
niższe Ja go zapomni. Chęć nauczenia się magicznych czynności i
związanych z tym długich ćwiczeń i prób zastąpiono dawnym,
ospałym pragnieniem, by robić rzeczy mniej męczące. A więc trzeba
czytać, czytać i jeszcze raz czytać. To pomoże ukształtować nowy
system myślenia. Nie wszystkie dawne przekonania są złe i szkodliwe.
Jeśli dobry chrześcijanin rozwinie w sobie rodzaj umysłowości
skierowany na wiarę i ufność w chrześcijańską koncepcję Boga, stworzy
sobie doskonałe warunki do rozpoczęcia nauki i praktyk
uzdrowicielskich. Quimby w swoich naukach nawiązywał do utrwalonych
przekonań swych pacjentów. Wierzyli oni, że Bóg może
być tylko dobry. Już w dzieciństwie otrzymali gotowy pogląd, że Bóg
jest doskonały, dobry i wszechmocny. Opierając się na tym
zakorzenionym głęboko sposobie myślenia, zagnieżdżonym w niższym Ja i
podzielanym przez średnie Ja, Quimby łatwo skłaniał pacjenta do
uwierzenia w teorię, że choroby i wszystkie złe okoliczności nie
istnieją w rzeczywistości, jako że nie mogą pochodzić od doskonałego
Boga.
Nasze kompleksy mogą być nam zarówno pomocą, jak i zawadą.
Powinniśmy dla własnego dobra co kilka dni skupiać się na swojej
psychice i rozpatrywać krytycznie i szczegółowo wszystkie
nasze przekonania, wierzenia, oceny. Może będziemy musieli zatrzymać
się dłużej nad Huną i co dzień na nowo uzmysłowić sobie wielką
prawdę, którą ona głosi i która dla nas jest
kwintesencją wolności, a mianowicie, że nie możemy zgrzeszyć
przeciwko Istotom Wyższym, a jedynym grzechem jest krzywda wyrządzona
drugiemu człowiekowi. JEŚLI NIE MA TAKIEJ KRZYWDY – NIE MA
RÓWNIEŻ GRZECHU! Głośmy tę prawdę na wszystkie strony, zawsze
i wszędzie. Za wszelką cenę UWOLNIJMY SIĘ OD FAŁSZYWYCH DOGMATÓW
I SKOSTNIAŁYCH POJĘĆ O GRZECHU. To będzie naszym ZBAWIENIEM. A jeśli
nam się to nie uda, postarajmy się dostroić do zakompleksionego
niższego Ja i zaniechajmy czynów, które uparcie i ślepo
uznaje ono za grzeszne.
W każdym razie, CZYTAJCIE. Literatura na temat Huny nadal jest
skąpa i szczątkowa, lecz możemy czytać np. „Daily Word”
unitów lub podobne publikacje. Powtarzajmy codziennie zawarte
tam nauki i afirmacje. Jeśli zna się sekretną wiedzę kahunów,
z łatwością można przełożyć owe pisma na język kategorii Huny. Bóg
staje się wówczas Wyższym Ja, gdyż jest ono najwyższą istotą,
którą w ogóle potrafimy ogarnąć umysłem. Możemy być
pewni, że kontakt z jeszcze wyższymi istotami uzyskamy za
pośrednictwem Wyższego Ja.
Kahuni nie wahali się przed użyciem wszelkich sposobów,
które mogłyby posunąć naprzód ich pracę. Współpracowali
z lekarzami, odwiedzali kościoły. Dla nich Huna była nauką żywą i
wciąż się rozwijającą. Spotykali się z dawnymi misjonarzami, ufając,
że przyniosą oni ze sobą wieści o ostatnich odkryciach, że wzbogacą
ich wiedzę o świeże, nowe metody leczenia. Wykazywali, jak zresztą
wszyscy Polinezyjczycy, zadziwiającą otwartość umysłów. Z
entuzjazmem przyjmowali wszelkie nowości, jeśli okazywały się one
skuteczne.
Huna nie jest systemem, który powstał, skrystalizował się i
zaginął. Huna żyje, działa i trzyma się udowodnionych prawd, chociaż
równocześnie bada skwapliwie nowe, obiecujące rozwiązania. A
zatem ci, którzy pragną odnieść korzyść ze starożytnych odkryć
stanowiących jądro Tajemnicy, muszą również być otwarci i
gotowi do zmiany.
Powtarzam więc, czytajcie tę książkę wielokrotnie, o ile
przezwyciężycie stare sposoby myślenia i odniesiecie pożytek z
nowych. Za pierwszym razem złowicie zaledwie promyk prawdy. Po
tygodniu spróbujecie przypomnieć sobie, o czym czytaliście,
lecz poczujecie zamęt w głowie. To nowe idee wejdą w kolizję ze
starymi, które wyznawaliście przez lata. Jeżeli wówczas
jeszcze raz przeczytacie o Hunie, tamten promyk znowu zabłyśnie, tym
razem na długo. Ale jeśli zaniechacie powtórnego
przestudiowania starożytnych prawd, zamęt myślowy wzrośnie i po
miesiącu zapomnicie, że kiedykolwiek zetknęliście się z nimi. Niższe
Ja jest stróżem naszej pamięci, nawyków myślowych i
wierzeń. Gromadzi w swym widmowym ciele wszystkie nasze wspomnienia i
myśli i króluje nad nimi uparcie i bez poczucia logiki. Trzeba
dużo czasu i wielu ćwiczeń, by sprowadzić je na nowe tory myślowe,
tak aby było gotowe do nawiązania kontaktu z Wyższym Ja.
 
Chociaż prace doświadczalne prowadzone przez poszczególnych
ludzi mają duże znaczenie i choć niemal każdy człowiek z czasem może
odkryć w sobie niespodziewany talent w dziedzinie wyższej i niższej
magii, to jednak najlepsze wyniki i najszybszy postęp w pionierskim
odsłanianiu tajników psychologiczno-religijnego systemu Huny
osiągnie się w pracy zespołowej.
Na przykład ci, którzy rozpoczynają ćwiczenia od niższej
magii i korzystają z metody barona Fersona, by zwiększyć ładunek siły
życiowej w swych ciałach, będą z konieczności potrzebowali innych
osób, na których wypróbują tę siłę. Siła ta
będzie przyciągać jak magnes, jeśli człowiek z mniejszym ładunkiem
energii położy ręce na ramionach partnera, który ma większy
jej zasób, a potem wolno je odejmie. Siła opuści jedno ciało i
wejdzie do drugiego, przenoszącego myśl o uzdrowieniu, a samo
przelanie siły uczyni sugestię leczniczą bardziej skuteczną.
Ci, którzy dokładnie przestudiowali tę książkę, będą umieli
zaplanować kolejne etapy swego działania i zorganizować codzienne
ćwiczenia. Ponieważ modlitwa opiera się na umiejętnościach
telepatycznych (z wyjątkiem naturalnych kontaktów z Wyższym Ja
podczas snu), wielkie znaczenie ma prowadzenie ćwiczeń w tym
zakresie. Ale do tego potrzebna jest współpraca z partnerami.
Należy więc przeprowadzić testy grupowe i wybrać te osoby, z którymi
osiągnie się najlepsze efekty. Niektórzy będą z łatwością
skupiać myśli na symbolach, obrazach, słowach itp. Inni członkowie
mogą być bardziej receptywni i czekać na wrażenia natury
telepatycznej przesyłane przez nadawcę.
Stała, dobrana grupa stwarza swym członkom poczucie działania we
wspólnym interesie i szansę dzielenia się sukcesami.
Organizacja i zespołowa praca pod kierownictwem wybranej osoby,
ustalony plan zajęć i wyznaczone terminy spotkań – to wszystko
daje o wiele lepsze wyniki niż chaotyczne i nieskoordynowane
działania.
Kiedy prace posuwają się naprzód, a niektóre osoby
obdarzone talentem zaczynają osiągać sukcesy w uzdrawianiu za pomocą
wyższej czy też niższej magii, w uzyskiwaniu odporności na ogień, w
kształtowaniu i zmienianiu przyszłości itp., dobrze byłoby założyć
jakieś centrum organizacyjne, przez które poszczególne
grupy przekazywałyby sobie wyniki badań, odkrycia i informacje o
uzdolnionych uzdrowicielach. Celowe byłoby także wydawanie
biuletynów, które zawierałyby dane o efektach pracy
grupowej i indywidualnej, oferowały konkretne instrukcje pokrywające
jakieś specyficzne zapotrzebowania w tej dziedzinie.
Dowodem, iż wkraczamy w nowy okres postępu w dziejach cywilizacji,
będzie rozpowszechnienie nauki Huny po całym świecie. Wówczas
starożytna tajemnica przekazywana kiedyś po cichu z ojca na syna
stanie się wiedzą dostępną dla wszystkich. Kult dochowania tajemnicy
sprzyjał rozwojowi stanu kapłańskiego. Duchowni cieszyli się
specjalnymi przywilejami, przeważnie kończąc na zdzieraniu podatków,
czyniąc ofiarami zwykłych śmiertelników.
Kiedy znajdą się ludzie obdarzeni naturalnym talentem, który
pozwoli im stosować metody kahunów, a tym samym uzdrawiać
chorych, nie będą tych metod chować w tajemnicy i uznawać za
misterium niedostępne dla maluczkich. Zwykły człowiek, nawet nie
mający żadnych aspiracji, by stać się zawodowym lekarzem, będzie miał
swobodny dostęp do literatury na temat nowego systemu
psychologiczno-religijnego i jego zasad.
System ten, choć oparty na starożytnych fundamentach, bez
wątpienia rozwinie się bardzo szybko, kiedy tylko znajdą w nim
zastosowanie najnowsze wynalazki i metody laboratoryjne. Już teraz
potrafimy zmierzyć i zrobić na papierze wykres bioprądów,
przebiegających przez korę mózgową ze średnią prędkością 10
impulsów na sekundę (dane te otrzymał na elektroencefalografie
profesor George L. Keezer). Niebawem dowiemy się więcej o manie
kahunów, niż oni sami kiedykolwiek o niej wiedzieli. Nasz wiek
jest wiekiem techniki. Zupełnie śmiało możemy przewidywać, że
odkrywanie sztuki korzystania z Huny będzie w coraz większym stopniu
związane z rozwojem nowoczesnej aparatury, bardziej precyzyjnych
urządzeń i wynalazków. Korzystając z osiągnięć cywilizacji,
będziemy nieustannie wzbogacać i usprawniać starożytne praktyki
lecznicze.
Z zafascynowaniem będziemy obserwować niebywały wpływ dawnego
systemu wiedzy na ustroje społeczne. Wskutek braku wystarczająco
ścisłej, szczegółowej i skutecznej wiedzy
psychologiczno-religijnej nie mieliśmy szans, by uzgodnić nasze
poglądy i zjednoczyć się we wspólnym działaniu. Dzięki Hunie,
którą uznamy za kryterium i czynnik katalityczny wszelkich
dążeń i czynów, pozbędziemy się chaosu poglądów, ocen i
wierzeń. Większość chorób społecznych to skutek zaniedbań i
zastoju w nauce psychologii. Po wiekach średnich w szybkim tempie
rozwijaliśmy wiedzę we wszystkich niemal kierunkach, w matematyce,
fizyce, astronomii itp., zapomniawszy o jednej z najważniejszych
dziedzin ludzkiej cywilizacji. Pierwsze odkrycia naukowe umożliwiły
gwałtowny rozwój techniki, ale zostawiły bolesną pustkę tam,
gdzie winna królować wiedza o człowieku i składowych częściach
jego psychiki, wiedza o ludzkich zdolnościach i powiązaniach z życiem
fizycznym i z życiem po śmierci. Bez tej psychologiczno-religijnej
wiedzy żyliśmy jak zwierzęta, paplając tylko o osiąganiu wyższych
ideałów i o powszechnym braterstwie, lecz nie robiąc w tym
względzie nic, bo nie potrafiliśmy zrozumieć samych siebie. Nie
wiedzieliśmy, czym lub kim jesteśmy, dlaczego istniejemy i dokąd
zmierzamy. Innymi słowy, w tej dziedzinie życia zawsze panował i
nadal panuje zamęt, bałagan i dezorganizacja. Krzywdzimy się
nawzajem. Jednoczymy się w grupy i narody, aby walczyć ze sobą i
wzajemnie się zabijać – oto piękny obrazek inteligentnych istot
na obecnym etapie rozwoju ludzkości.
Jeśli ustanowimy odpowiedni porządek w tej dziedzinie wiedzy i
pojmiemy jej podstawowe zasady, będziemy na właściwej drodze do
wykorzystania jej dla dobra ludzkości i do polepszenia bytu każdego z
nas z osobna, tak jak korzystamy z osiągnięć technicznych w
rolnictwie i hodowli zwierząt. Uwolniwszy się od skostniałych
dogmatów przestarzałych religii, będziemy mogli podjąć
sensowne i skuteczne działania zmierzające ku postępowi. Rozwojem
poszczególnych jednostek nie będzie wówczas kierowało
zwierzęce niższe Ja, lecz rozumne średnie Ja, wspierane przez Wyższe
Ja. Musimy wreszcie zdać sobie sprawę, że dopuściliśmy do tego, by
nasza cywilizacja przez tyle wieków rozwijała się na sposób
dzikiego zwierzęcia, pośród dzikich lasów i dżungli, na
polach zdławionych chwastami, w poczuciu wszechobecnego
niebezpieczeństwa, że prędzej czy później wszystko strawi
ogień. Dzikie chaszcze możemy zastąpić równymi polami i
uporządkowanymi lasami, a ochronne pasy przeciwpożarowe będą
oddzielać ziemie uprawne od nieużytków.
Zawsze znajdą się zawzięci i zatwardziali osobnicy, na których
nowe idee, sprzeczne z ich kompleksami i dogmatycznymi przekonaniami,
będą działać jak czerwona płachta na byka i wywoływać gwałtowne
protesty. Jednakże przeciętny człowiek, dzięki publicznemu systemowi
kształcenia, potrafi podchodzić do nowych poglądów z otwartym
umysłem. Ci zatem, którzy stanowią większość społeczeństwa,
potrzebują się tylko zorganizować i rozpocząć wspólną pracę
nad przywróceniem do życia zapomnianych nauk, które
wypełnią luki i zniosą defekty naszej dziwnej niedoskonałej
cywilizacji.
Z góry możemy założyć, że nam się to uda. Przecież w każdej
innej dziedzinie odnosiliśmy sukcesy i szybko podążaliśmy do przodu.
Klęska ludzkości, jaką była II wojna światowa, sprawiła, że
skwapliwie poszukujemy metod zwracających naszą cywilizację ku
lepszemu. Szukamy przyczyn rażącego upadku wartości moralnych i
niemożności odpowiedniego pokierowania ludzkimi sprawami. Jeśli nie
wprowadzimy ładu w nasze życie i nie połączymy się dla wspólnego
dobra, pozostaniemy na zawsze w gąszczu dżungli. Kiedy jednak
zorganizujemy nasze działania i podejmiemy pracę nad podniesieniem
poziomu etycznego człowieka, pchniemy świat do przodu. Wystarczy, że
każdy z nas będzie właściwie spełniał swą małą rolę w wielkim
wspólnym dziele.
W jedności jest siła, dobrobyt i bezpieczeństwo. Tej prawdy uczą
nas Istoty Wyższe rządzące społeczeństwami mrówek i pszczół.
Dziki indywidualizm, rozbicie i osamotnienie, demonstrowane przez
drapieżne zwierzęta pożerające słabsze stworzenia i żyjące w ciągłym
strachu przed atakiem silniejszych, to również cechy ludzkiego
świata na obecnym etapie jego rozwoju. Temu światu potrzeba surowych,
wytrwałych lekcji życia kierowanego Wolną Wolą. Później
nadejdą czasy, za którymi tak długo tęskniliśmy. Ludzie znowu
zjednoczą się we wspólnym wysiłku, a swej wolnej woli będą
używać tylko dla dobra bliźnich, by na świecie zapanowała powszechna
miłość i zgoda, a nade wszystko, by stworzyć harmonię między nami a
Wyższymi Ja, od których płynie pomoc i opieka.
Znajdujemy się teraz na zakręcie drogi, a pejzaż, który się
przed nami rozpościera, choć może jeszcze kryje się nieco za mglistą
zasłoną czasu, zajaśnieje już niebawem w pełnym słońcu.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
USTAWA O OCHRONIE OSÓB I MIENIA Z 22 SIERPNIA 1997 R
E 22 Of Domine in auxilium
BAZA PYTAŃ 22
ustawa 22 poz 251 z 2001r
22 Ostrzeganie i alarmowanie
22 Planowanie podstawowego żywienia dietetycznego
dictionary 1 22
ComboFix 15 1 22 2 2015r

więcej podobnych podstron