Wings of the wicked rozdział 20


Rozdział 20
Spodziewałam się spojrzeń. Szeptów. Chłodu. Nikt nie radził sobie lepiej z tym
niż ja. Przechodziłam flegmatycznie przez korytarz, patrząc wprost, nie chciałam
wlepiać wzroku w podłogę, jak jakiś tchórz, przytulałam do piersi książki.
Wiedziałam, co wszyscy widzieli, kiedy patrzyli na mnie, bo miałam pecha i nie
uniknęłam lustra w łazience, mimo usilnych prób. Wszyscy widzieli cienie pod
oczami, których korektor nie zdołał zakryć i moje nieciekawe i oklapłe włosy,
które straciły większość blasku, bo nic nie jadłam.
Na literaturze patrzyłam na pustą stronę mojego otwartego zeszytu, gdy inni
pisali zawzięcie. Nie mogłam się skupić, odkąd mój umysł przechowywał te
wszystkie wspomnienia, moja amnezja już przeszła. Naszym zadaniem było
napisanie eseju, w którym widzimy siebie za pięć lat. Bez wątpienia każdy
napisał, że skończył studia, zaczął karierę, może zaręczył się albo ma już dziecko
albo dwa. Ja widzę siebie martwą za pięć lat. Może za pięć miesięcy. Może za
pięć dni.
Gdy wreszcie zadzwonił dzwonek, zatrzymałam się przy szafce Kate by się
pożegnać.
- Może przyjedziesz do mnie  ofiarowała zatroskanym głosem.  Nie musimy
się uczyć na jutrzejszy test z psychologii.
Westchnęłam i oparłam głowę o szafkę obok niej.  Może jutro. Jestem trochę
zmęczona, a Nana chce mnie dzisiaj widzieć na obiedzie.
Uśmiechnęłam się ostrożnie i byłam jej wdzięczna, że nie kłóciła się ze mną. 
Co sądzisz o spędzeniu kilku godzin w kręgielni jutro po szkole?
- Byłoby fajnie  powiedziałam. Wiedziałam, że muszę się zmuszać, żeby chodzić
gdzieś oprócz szkoły i robić coś poza spędzaniem czasu z Naną.
- To znaczy, że idziesz?  zapytała z nadzieją w głosie, unosząc brwi.
- Tak  powiedziałam.  Pójdę.
Bawiła się kołtunem w moich włosach.  Powiedziałabyś mi, gdyby było coś nie
tak, prawda?
- Tak. Obserwowała mnie swoimi zimnymi, niebieskimi oczami.
Podciągnęłam wyżej plecak na ramieniu.  Do zobaczenia jutro rano?
Uśmiechnęła się.  Oczywiście. Wiesz, że jestem do twojej dyspozycji. Będziemy
mieć dużo czasu na rozmowę.
Ścisnęło się moje serce. Gdybym tylko mogła powiedzieć jej wszystko. Tak
bardzo chciałam z nią porozmawiać, poopowiadać o swoim życiu, ponieważ
potrzebowałam z kimś podzielić się swoimi tajemnicami. Musiałam
porozmawiać z Kate, potrzebowałam jej.
Odwróciłam się i wytarłam twarz, zanim zobaczyłaby łzę, która popłynęła.  Tak.
Zobaczymy się jutro.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, żwawo pomaszerowałam korytarzem zostawiając
ją przy szafkach. Gdy przedostałam się przez drzwi prowadzące na parking dla
uczniów, zobaczyłam ostatnią osobę, którą chciałam bym widzieć , opierającą
się o przód mojego samochodu. Odepchnęłam łzy, które napłynęły mi do oczu,
gdy podeszłam, czując ciekawskie spojrzenia ludzi na całym parkingu.
- Co ty tu robisz?  zapytałam, mój głos zabrzmiał ostrzej niż planowałam.
Zielone oczy Willa były spokojne, ale zmartwione, a potem błysnęły, jakby moje
słowa go zabolały. Spojrzał w dół.  Chciałem się upewnić, że dzień minął bez
przeszkód. Że nic ci nie jest.
Przeszłam obok niego, kierując się do drzwi kierowcy.  Żyję, prawda?
Poszedł za mną.  Nie chcę walczyć.
Wówczas uświadomiłam sobie, że nie rozmawialiśmy przez kilka dni, co było
dziwne. Widywałam go każdego dnia. Byłam tak przyzwyczajana do jego
obecności w moim pobliżu, że nawet gdy byłam na niego wściekła, wyczuwałam
jego brak. Brakowało mi go. Brakowało mi go nawet teraz, gdy stał dwa kroki
ode mnie. Ale byłam zbyt zła, żeby poddać się przez to, że tak na mnie działa.
- Proszę, wysłuchaj mnie  Will poprosił.
Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale on mówił dalej.
- Zrobiłem to, co musiałem. Wiem, że teraz tego nie rozumiesz i nie spodziewam
się tego. Ellie, przepraszam, że cię skrzywdziłem.- Wyciągnął dłoń by dotknąć
mojej twarzy, jego ciepłe palce łagodziły zimne powietrze.  Wiesz, że moim
celem nigdy nie było skrzywdzenie ciebie.
Zamknęłam oczy, pochłonięta jego dotykiem.  Niezależnie od intencji 
powiedziałam powoli.  Zraniłeś mnie. Nie jestem wstanie ci jeszcze wybaczyć.
Wziął moją rękę i podniósł ją do ust. Pocałował moją dłoń, a w moim brzuchu
zatrzepotały motyle. Spojrzał nanią, zanim pełny bólu wzrok skierował w moje
oczy.  Proszę, proszę, wybacz mi. Nie mogę znieść tego, jak na mnie patrzysz.
Oderwałam się od niego.  Porozmawiajmy w samochodzie.
Gdy usiałam, a on zajął miejsce pasażera, nastała między nami niezręczna cisza.
 Miała się z nim rozwieść  wyznałam.  Miała zamiar odejść, być bezpieczna.
Ale było już za pózno. Przyszłam za pózno by ją uratować.
- Nie obwiniaj się  wyszeptał.
Zmarszczyłam brwi i przełknęłam.  Nie ma znaczenia, że ty i reszta to powtarza.
Ja i tak będę się tak czuć.
- Wiem  powiedział.  Ale to nie była twoja wina.
Jeśli kłóciłabym się dalej z nim, wpadłabym tylko w wściekłość, a ja już nie
zamierzałam być na niego zła. Byłam zmęczona walką z nim.
- Rozumiesz, dlaczego to zrobiłem?  zapytał cicho.
Nie rozwinął, ale wiedziałam o co mu chodzi.  Musiał być inny sposób 
powiedziałam.
- Możliwe, że był  przyznał.  Nie przeczę, że nie. Ale ja i Nathaniel podjęliśmy
decyzję. Kosiarz powiedział, że zabił twojego ojca lata temu, więc nie mieliśmy
jego ciała dla policji. Twój ojciec i tak byłby podejrzany. To był najbardziej
logiczne i najbezpieczniejsze wyjście dla ciebie.
Spojrzałam na niego.  Mój prawdziwy ojciec był dobry, Will. On był ofiarą, a
teraz cały świat myśli, że jest potworem. Nigdy nim nie był. Potworem było to,
co go zabiło, a teraz ja i reszta mojej rodziny będziemy żyć z tym kłamstwem
przez resztę naszych dni!
Wzięłam głęboki oddech, żeby pozbyć się gniewu z mojego głosu.  Przykro mi,
że cię zraniłam. Nigdy nie chciałam skrzywdzić ciebie i Nathaniela. Nie
zdawałam sobie sprawy, że to ty próbujesz mnie powstrzymać.
- Nie chciałaś mnie zabić  powiedział Will.  Broniłaś siebie i swoją matkę.
- Niezależnie od tego, czy próbowałam cię zabić, czy nie, prawie to zrobiłam. Nie
mogę do tego dopuścić ponownie. Czuję się, jakby każda myśl mogła mnie
wytrącić z równowagi. Wszystko jest mocniejsze. Nie mogę sobie z tym
poradzić. Jestem niebezpieczna i ty o tym wiesz.
- Dasz radę sobie z tym poradzisz.
- Słyszałam, jak rozmawialiście z Nathanielem, że nigdy nie było ze mną tak zle.
Że moje& oczy się zmieniły. Nathaniel powiedział, że ja-Gabriel wiedziałabym,
gdybym stała się zbyt niebezpieczna&
- Nie.
- & więc musisz&
- Ellie, to nie wchodzi w rachubę.
- Ale wrócę  zapewniłam go.  Jesteś jedyną osobą na tyle silną by obronić się.
Jeśli skrzywdzę kogoś innego, kto nie zdoła się obronić to będzie jedyną opcją.
- Nie  powiedział stanowczo, zaciskając szczękę, pokręcił głową i poruszył się
niespokojnie na siedzeniu.  Nie. Nie mogę. Nigdy.
- Być może nie będziesz miał wyboru.
- Nie możesz mnie prosić o to. O wszystko, ale nie o to. Najpierw pozwolę się
zabić.
Obserwowałam go smutno, myśląc o tym, że straciłabym go. Nie ważne, jak
bardzo zła byłam i tak moje serce zabolało. Każdy z strażników zginął w bitwie, a
teraz pamiętałam każdą ich śmierć, które były jak noże w sercu.
- Coś się stało tej nocy, a ja ci o tym nie powiedziałam.  powiedziałam
łamiącym głosem.  Kiedy straciłam siebie, wspomnienia przyszły do mnie.
Przypomniałam sobie wszystko. Spędziłam z tobą pięćset lat i zapamiętam je
wszystkie.
Położył dłoń na mojej. Zmusiłam się, żeby ją zabrać, ale było to wyjątkowo
trudne. Twarz Bastiana rozbłysnęła w mojej głowie, a następnie pojawili się
Merodach i Celaeno. Nie mogłam stawić im czoła bez Willa. Nie mogłam
uratować świata na własną rękę.
- Wychodzę jutro z Kate  powiedziałam.  Potem pójdziemy na patrol. Ale
musze czuć się szczęśliwa, przynajmniej ostatni raz zanim włączę się w tryb
terminatora i pójdę po Bastiana. Mam zamiar zabić ich wszystkich.
- Nigdy cię nie opuszczę.
- Potrzebuję cię tam. Ale musisz być tylko moim stróżem. Nic więcej.
- Wszystko dla ciebie. -Spojrzałam w stronę, gdzie siedział, ale już zniknął.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tuż po szóstej następnego wieczora patrzyłam w lustro w łazience. Mój telefon
leżał przy ręce na ladzie, czekając aż zadzwoni Kate. Musiałam wyluzować się
dzisiaj. Nikt nie powinien zwracać na mnie uwagi. Poza tym nikogo nie powinno
to obchodzić.
Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
- Wejdz  zawołałam.
Nana pojawiła się z Bluebelle na rękach. Kot głośno zamiauczał, gdy
przekroczyła próg. Raz w łazience najeżył się i obszedł całe pomieszczenie
ocierając futrem meble, jakby chciał zaznaczyć terytorium. Zaczął ocierać się o
moją nogę, ale nie mogłam go pogłaskać. Wiedziałam, że byłoby lepszym
pomysłem, a na pewno mniej bolesnym przytulenie kaktusa niż dotknąć
Bluebelle.
- Jak się masz, kochanie?  zapytała łagodnie Nana, jej oczy studiowały moją
twarz.  Ponieważ zwykle nie nakładasz tuszu, kiedy wybierasz się do łóżka,
sądzę że nadal wybierasz się z przyjaciółmi do kręgielni.
Wyciągnęłam mój róż i pędzel z mojej kosmetyczki, trzymając je między
palcami.  Tak. Jeśli nie masz nic przeciwko.
Jej oczy spotkały się z moimi w lustrze.  Cieszę się, że wychodzisz. Musisz
umawiać się i być sobą znowu.
I to było właśnie to. Nie wiedziałam już kim jestem. Byłam Ellie, ale byłam
również Gabrielem. Jak miałabym być sobą, jeśli miałam dwie różne osoby w
jednym ciele?
- Każdy mi to mówi.
- To dlatego, że cię kochają.
Dlatego, że mnie kochają.  Nana, myślisz że dziadek zrobił coś złego, żeby cię
chronić? Dlatego, że cię kocha?
Jej spojrzenie w lustrze zabłysło ciekawością, ale w następnej chwili zmieniło się
w sympatyczne.  Twój dziadek zrobiły wszystko dla mnie, a ja zrobiłabym
wszystko dla niego.
Spojrzałam na pędzel nadal tkwiący w mojej dłonie. Bluebelle potarła futrem o
moją nogę.  Nawet jeśli byłoby to coś złego?
Kiedy spojrzałam w górę, podejrzliwość wróciła do jej oczu.  Czy jest coś o
czym chciałabyś porozmawiać, Ellie?
- Nie za bardzo  skłamałam. Musiałam się zmusić, żeby nie opowiedzieć
wszystkiego o mojej rodzinie tu i teraz.
- Myślę, że to zależy od rodzaju zła  powiedziała, kiedy nie rozwinęłam. 
Gdyby miał skrzywdzić kogoś innego, aby mnie chronić to nie. Nie chciałabym,
żeby ktoś cierpiał dla mnie.
Przełknęłam.  Ale jeśli skrzywdził kogoś, kogo już nie ma, wybaczyłabyś mu?
- Czy my wciąż mówimy o dziadku?
Nie odpowiedziałam. Dla Nany już i tak wszytko było oczywiste.
Kiwnęłam głową.  Wygląda na to, że musisz się dowiedzieć, czy to co zrobił jest
naprawdę takie straszne. Niektóre rzeczy trzeba zrobić, bo są konieczne, a nie
dlatego że chcemy je zrobić. Życie jest trudne, więc czasami musimy
podejmować trudne decyzje, aby chronić tych, których kochamy.
Spojrzałam w swoje odbicie. W głębi siebie cząstka mnie chciała być nadal
wściekła na Willa, ale wiedziałam że babcia ma rację. Wróciłam do nakładania
makijażu, lokując róż na policzki. Nana uśmiechnęła się do mnie w lustrze.
- Dzięki  powiedziałam i odpowiedziałam jej słabym uśmiechem.
- Do usług, kochanie. O której godzinie będziesz w domu? Nie zapomnij, że jutro
masz szkołę.
- Wrócę przed dziewiątą.
- Więc baw się dobrze  powiedziała.
- Dzięki, Nana.
- I& - zaczęła, robiąc pauzę na przemyślenie - & cokolwiek się stało& Pamiętaj, że
niektóre ścieżki są łatwiejsze do wybrania, ale niekoniecznie są właściwe.
Dlaczego nie wezmiesz pod uwagę alternatywę: Co by się stało, gdyby tego nie
zrobił? Niektóre złe rzeczy mogą na końcu okazać się właściwe. Być może
możesz mu to wybaczyć.
Mrugnęła do mnie przed wyjściem z łazienki. Słuchałam jej powolnych,
oddalających się kroków, rozważając jej słowa. Wzięłam telefon, żeby zadzwonić
do Kate.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Will wyłonił się z Mroczni i stanął koło mojego samochodu, kiedy wyszłam z
domu. Miał na sobie wełniany, ciemnozielony sweter, przy którym zieleń jego
oczu wydawała się jeszcze bardziej nienaturalna. Złapałam się na tym, że
wpatruję się w nie dłużej niż powinnam.
- Nie muszę iść, jeśli nie chcesz  powiedział, kiedy wsiedliśmy do samochodu.
- Jesteś moim opiekunem. -Odpaliłam silnik i stoczyłam się z pojazdu.  Musisz
być tam, gdzie ja jestem.
Milczał przez pewien czas, patrząc w przednią szybę.  Chcesz, żebym tu był?
- Nie bardzo  odpowiedziałam powoli, zmuszając się do wypuszczenia z siebie
szczerej odpowiedzi.  Ale staram się.
Spojrzał na mnie z ukosa, przechylając lekko głowę.  Nie chcę, żebyś była
nieszczęśliwa. Kiedy poczujesz się niekomfortowo, daj mi znać. Pójdę sobie.
Stłumiłam śmiech.  Spodziewasz się walki w kręgielni?
- Wiesz, co miałem na myśli  powiedział cicho.
Wiedziałam. Będą tam inni ludzie, którzy nie byli moimi przyjaciółmi i nie
obchodziło ich, czy mnie zranią gapieniem się i obgadywanie mnie. Ale nie
zamierzałam się tym przejmować. Wzięłam głęboki oddech i wymamrotałam:
-Dziękuję.
Wziął moją ledwo słyszalną odpowiedz za znak, że nie chce więcej mówić. Kiedy
dotarliśmy do kręgielni, moje nerwy były napięte i czułam ucisk w żołądku,
moje ręce drżały, ale wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i sięgnęłam do klamki.
- Czujesz się niekomfortowo  Will zauważył, przyglądając mi się uważnie.
Skrzywiłam się.  Czuję się dobrze. Muszę to zrobić.
- Nie musisz.
 Muszę  powiedziałam, gdy wysiadłam.
Wymamrotał coś pod nosem, gdy szedł za mną do budynku, ale starałam się go
zignorować.
Wewnątrz, Kate objęła mnie i ścisnęła tak mocno, że dosłownie mnie dusiła.
Dzwięki zamazywały się, gdy tuliła mnie z boku na bok.
- Kate& nie mogę oddychać.
Puściła mnie, a ja wciągnęłam całe powietrze, które zmieściło mi się w płucach.
Uśmiechnęła się od ucha do ucha i praktycznie tańczyła z podniecenia.  Jestem
bardzo szczęśliwa, że przyszłaś!
- O mój Boże, uspokój się  powiedziałam.  Widziałaś mnie cztery godziny
temu.
Wzruszyła lekceważąco rękami.  Tak, ale nie byłam pewna, czy przyjdziesz. I
zabrałaś Willa! -Złapała go za rękę i pociągnęła w objęcia. Kiedy się odsunęła,
popatrzyła na niego surowo i pogroziła mu palcem przed nosem.  Lepiej bądz
dla niej miły.
Posłał jej ciepły uśmiech.  Postaram się.
- Dobrze  Kate powiedziała ostro, odwróciła się do mnie i złapała mnie za rękę.
- Chodzmy się zabawić. Wszyscy czekają na ciebie.
Pociągnęła mnie w kierunku tłumu ludzki kłębiącego się przy jednym torze.
Reszta moich znajomych była przy Rachel, która rzuciła kule w rynnę. Jej
chłopak, Evan, przytulił ją, kiedy się żachnęła i pocałował ją w policzek.
Wybrałam purpurową kule do kręgi i rzuciłam. Ku mojemu zdziwieniu, nie
poszło mi tak zle. Po ukończeniu mojej kolejki, patrzyłam, przygryzając
wewnętrzną stronę policzka powstrzymując uśmiech, jak Kate zmusza Willa do
zagrania. Trzymał kulę niezgrabnie, jakby nigdy wcześniej tego nie robił.
- Ostrożnie!  zawołałam do niego i usiadłam na ławce. Jeśli rzuci kulę z
normalną siłą, zrobi dziurę w podłodze, ewentualnie w ścianie i może jeszcze
trafi w kogoś. Trafił w rynnę, nie byłam w szoku. Kręgle nie były czymś, co
można by oczekiwać, żeby było umiejętnością Willa. Różne sztuki walki, walka
mieczem, gry wideo, całowanie; we wszystkim z tych rzeczy był wspaniały.
Kręgle? Cóż& każdy ma swoje granice.
- Następny razem pójdzie ci lepiej  zapewniła Kate z politowaniem w głosie.
Wzruszył ramionami i usiadł koło mnie. Kiedy uśmiechnął się do mnie,
poczułam przypływ szczęścia. Wełniany sweter był ciepły, kiedy musnęł moje
ramię, a moje serce zabiło mocniej. Doceniałam, jak bardzo się starał. Kręgle z
przyjaciółmi. To było takie głupie, a on tu był. Po tym wszystkim, co się
wydarzyło.
- Bracie  powiedział London, kiedy pojawił się przed nami z rękami
skrzyżowanymi na piersi. Popatrzył na Willa z niedowierzaniem.  Jesteś tak zły
jak Rachel. A uwierz mi to wyczyn.
Twarz Willa pozostała niewzruszona.  Sorry, ale nigdy nie byłam wcześniej na
kręglach.
London zadrwił.  Mówisz poważnie? Wszyscy w Ameryce przynajmniej raz w
życiu byli na torze.
Will wzruszył ramionami, usta miał zaciśnięte.  Nigdy nie miałem okazji.
- Chcesz, żebym ci pokazał, jak grać i jednocześnie nie wyglądać, jak dziwadło?
Will zamrugał zaskoczony. Wydawało mi się, że zastanawia się nad ofertą
Londona, zanim popatrzył na mnie. Posłałam mu uśmiech otuchy.
- Dobrze  powiedział Will. Wstał i pozwolił Londonowi nauczyć się, jak trzymać
piłkę i rzucać nią. Po kilku radach Will trafił w cztery kręgle.
- Świetnie!  krzyknął London i podniósł rękę, żeby dać piątkę Willowi. Will po
prostu patrzył się na niego, a ja się śmiałam. Następnie powoli, nieśmiało
podniósł swoją rękę i London uderzył w nią.
Nagle Will drgnął, w tej samej chwili poczułam przypływ energii i mocy, który
wpadł do budynku, jak powódz uwolniona przez pękniętą tamę. Ava i Sabina.
Ich włosy były rozwiane, a policzki zaczerwienione, jakby dopiero wyszły z
Mroczni. Sabina przytrzymywała rękę do piersi. Gdy fiołkowo-niebieskie oczy
Avy spostrzegły nas, pomachała nam i skierowała się do mroczniejszej części
budynku. Ona i Sabina wyglądały na mocno zdenerwowane.
- Co się stało?  zapytał Will, ciemne brwi zmarszczył z niepokojem.
Ava położyła dłonie na biodrach i wypięła je.  Spotkaliśmy się z Merodach i
Kelaeno. Sabina została ranna.
Moja dłoń zakryła usta.  Wszystko w porządku?
Sabina zacisnęła usta.  Leczę się. Moja ręka była roztrzaskana. Kelaeno jest
taka silna, a Merodach zachowuję się, jakby nie czuł bólu. Tylko atakuje.
Zauważyłam dziurę w skórzanej kurtce Avy, która nie była zrobiona specjalne,
tak jak te na plecach na skrzydła. Wciąż wilgotna krew barwiła tkaninę pod
kurtką.  Dobrze się czujesz, Ava?
Posłałam mi przelotne, nonszalanckie spojrzenie.  Wszystko dobrze. Jestem po
prostu zmęczona.
- Co się dokładnie stało?  zapytał Will poważnym głosem. Mógł się przemienić
zawsze w profesjonalnego wojownika.
- Zostałyśmy zaatakowane  wyjaśniła Ava.  Dali nam jasno do zrozumienia, że
ciebie szukają, Ellie.
Moja krew zastygła i delikatna dłoń na plecach niewiele pomogła, żeby mnie
uspokoić. Więc Merodak i Kelaeno zabierają się za mnie.  Czy to oznacza, że
znalezli to, co potrzebowali?
Sabina wymieniła spojrzenie z Avą.  Przypuszczamy, że tak.
Spojrzałam na Willa, panika przemawiała przeze mnie.  Co robimy?
Skrzywił się.  Nie chcę, żebyś się martwiła o to. Nie potrzebujesz więcej stresu
w tej chwili.
Prawie się roześmiałam.  Poluje na mnie dwójka demonicznych kosiarzy, którzy
mają tysiąc lat. To trochę inna sytuacja niż Ragnuk, który próbował mnie zabić.
Jak mogę się tym nie martwić?
Sięgnął ręką w moim kierunku.  Ellie&
Panika mnie zaślepiła, musiałam uciec od kosiarzy. Odsunęłam się od zasięgu
jego rąk i skierowałam się do otoczenia przyjaciół.  Czuję się dobrze. Po
prostu& zostaw mnie na chwilę w spokoju. -Słyszałam jego pięść uderzającą o
ścianę, ale nie odwróciłam się. Kiedy wróciłam do swoich znajomych, Chris
położył rękę na moim ramieniu, patrząc na Avę i Sabinę.  Kim one są? 
zapytał.  Czy to przyjaciółki Willa?
Spojrzałam na niego podejrzliwe.  Tak. Dlaczego pytasz?
- Są gorące.  Nie, tylko nie znowu. Co jest z moimi przyjaciółmi i tymi
kosiarzami?
- Są lesbijkami  powiedziałam.  Nie przejmuj się.
Chris uśmiechnął się głupkowato.  Super.
Przewróciłam oczami i spojrzałam przez ramie na kosiarzy. Will mówił szybko do
Avy i Sabiny, które słuchały w milczeniu. Sądząc po frustracji i smutku
wypisanego na twarzy Avy, domyśliłam się że nie rozmawiają już o Merodak i
Kelaeno, ale o mnie.
Demoniczni kosiarze byli teraz mniej ważnejsi ode mnie. Zabiłam nycteridae
zatrudnionego przez Zastana i teraz wysyła silniejszych, tak jak mówił Cadan.
Wiedziałam, że moja rodzina jest w niebezpieczna, ale byłam zbyt samolubna,
żeby coś z tym zrobić i poświęcić moje życie społeczne. Pozostali mi tylko
przyjaciele, a ja tu byłam i doskonale sobie zdawałam sprawę, że jestem w
niebezpieczeństwie i swoją obecnością sprawiam, że oni też nie są bezpieczni.
Rozejrzałam się wokół uśmiechniętych twarzy moich przyjaciół, którzy opierali
się o ścianę, mając w rękach kule do gry w kręgle. Nie wiem, co ja to robię.
Chwyciłam torebkę i zwróciłam buty do kręgli na swoje tenisówki. Kiedy
odchodziłam, zignorowałam szloch i ukłucie nudności w brzuchu. Ucisk w
żołądku wzmocnił się, więc pobiegłam do łazienki, żeby nie zwymiotować na
oczach wszystkich. Wpadłam do kabiny i zamknęłam za sobą drzwi. Zamiast
zwymiotować, usiadłam na sedesie i zakryłam dłońmi twarz. Wzięłam głębokie,
długie oddechy, żeby się nie rozpłakać.
Nie chciałam skrzywdzić już żadnych ludzi, których kochałam. Byłam celem i
wszędzie tam, gdzie się znajdowałam, mogła rozpętać się bitwa. Jeśli tylko
byłabym&
Drzwi łazienki otworzył się, a kroki odbijały się od ścian. Zaszeleściły i skierowały
się do umywalki.
- Wariatka na pewno  powiedziała jedna dziewczyna.
Druga dziewczyna roześmiała się.  Skąd wiesz? Chociaż raz z nią rozmawiałaś?
- No cóż, jej ojciec zabił jej matkę  pierwsza dziewczyna powiedziała. 
Szaleństwo jest genetyczne.
Przełknęłam ciężko ślinę i poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy, a puls
rozsadzam moją czaszkę.
- To naprawdę się wydarzyło?  spytała trzecia dziewczyna z niedowierzaniem.
- O, tak. Mój tata jest policjantem, a oni szukają jej taty. Mówił, że rozmawiali z
FBI. To coś poważnego.
Druga dziewczyna przeciągle zagwizdała.  Wow.
- Jak ma na imię? Emily, czy jakoś tak?
- Ellie Monroe. Ona jest tą dziewczyną, która zle się poczuła na urodzinach i gdy
wracała samochodem to wjechała w swój dom i prawie umarła, czy coś takiego.
A jej rodzice po prostu kupili jej nowy samochód, żeby zastąpić ten który
zniszczyła, taka jest zepsuta. Jeśli o mnie chodzi, to uważam że to właśnie przez
nią jej ojciec zabił matkę. Prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Nie można
go o to winić.
Mój żołądek przewrócił się, ale nic z niego nie wychodziło. Jeszcze się nie
rozpłakałam, ale jeśli zostałabym tak dłużej to zaczęłabym krzyczeć. Skoczyłam
na stopy, zdezorientowana, próbowałam otworzył zamek, zanim się podałam i
wyłamałam go, otwierając drzwi. Wybiegłam z kabiny i przebiegłam obok tych
dziewczyn. Zapadło im dech w piersi z zaskoczenia, ale potem zaczęły krzyczeć
za mną, ale nie zareagowałam. Nie była w stanie trzymać głowy wysoko. Nie
mogłam patrzeć na żadną twarz.
Kiedy wyszłam z łazienki, tłum i muzyka przyprawiały mnie o zawrót głowy.
Miałam komplety mętlik. Musiałam się stamtąd wydostać. Gdyby Merodak i
Kelaeno znalezli mnie w takim stanie, nie byłabym zdolna do walki i ochrony
przyjaciół. Mogłabym zabić Willa.
Miałam przerażające myśli: Demoniczni kosiarze mogli śledzić Avę i Sabinę. Ava
prawdopodobnie była mądrzejsza, ale nie mogłam podjąć ryzyka. Nie mogłam
pozostać tutaj dłużej i pozwolić zabić tych, których kochałam, nawet
nieznajomych i te paskudne dziewczyny. Musiałam wyjść.
,,Życie jest trudne, ale czasami musimy podejmować trudne decyzje, aby
chronić tych, których kochamy  Nana powiedziała mi to wcześniej tego
wieczora. Miała absolutną rację. To był czas dla mnie, żeby podjąć trudną
decyzję, nieważne czy dobrą lub złą. W tej chwili czułam, że to słuszny wybór.
Ujrzałam kątem oka Willa. Był przy ścianie, ale stał na palcach z szeroko
otwartymi oczami i ustami przepełniony fizycznym bólem, jakby ktoś go uderzył
młotem w klatkę piersiową. Zatrzymałam się w tłumie, patrząc niego, kiedy
próbował stanąć wyżej, na dłoń Avy położoną na jego ramieniu i jej słowa pełne
obawy. Odepchnął ją i spróbował się jeszcze bardziej wyprostować, patrząc
dziko ponad głowami moich kolegów i koleżanek, szukając mnie. Mknął
wzrokiem przez tłum, obracając się w każdym kierunku i wołając mnie
przerażonym głosem. Patrzyłam na niego, zakłopotana, a prawda tego czego
byłam świadkiem uderzyła mnie, jak ciężarówka. Zawsze wiedział, kiedy byłam
zdenerwowana lub cierpiałam. Nasza więz, magia umieszczona w jego
tatuażach wiążących go ze mną. Więz, która zawsze pozwalała mu wiedzieć, co
czuję. On zawsze wiedział, że mnie boli, bo moje cierpienie sprawiało, że też je
odczuwał. Agonię, którą czułam wylewającą się od niego, cierpiał, a ja czułam ty
emocjonalnie. Ja mu to zrobiłam. Sprawiłam mu ból. Byłam rakiem, chorobą, na
którą chorowali wszyscy, których znałam i kochałam.
Schowałam się za ścianą, zanim mnie zobaczył. Wzięłam głęboki oddech i
skumulowałam moc i wykorzystałam ją, żeby nie mógł mnie wyczuć. Tłumiąc
moją moc, mogłam ją ukryć przed nim i jednocześnie siebie. Nie chciałam, żeby
mnie śledził.
Trzymałam głowę nisko, włosy osłaniały mi twarz, gdy torowałam sobie drogę
przed tłum do drzwi. Dostałam się do samochodu i odjechałam.
Sama.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wings of the wicked rozdział 1
Wings of the wicked rozdział 24
Wings of the wicked rozdział 19
Wings of the wicked rozdział 13
Wings of the wicked rozdział 18
Wings of the wicked rozdział 7
Wings of the wicked rozdział 23
Wings of the wicked rozdział 15
Wings of the wicked rozdział 4
Wings of the wicked rozdział 14
Wings of the wicked rozdział 10
Wings of the wicked rozdział 2
Wings of the wicked rozdział 8
Wings of the wicked rozdział 22
Wings of the wicked rozdział 17
Wings of the wicked rozdział 9
Wings of the wicked rozdział 16
Wings of the wicked rozdział 6
Wings of the wicked rozdział 3

więcej podobnych podstron