kto sie boi krolowej polski


Krzysztof Zagozda
Kto się boi Królowej Polski?
Na drogach i bezdrożach Maryjnego wybraństwa
x. Ksaweremu Wilczyńskiemu
w podziękowaniu za odwagę i trud przywracania polskiej pamięci
Bydgoszcz 2010
1/21
Zamiast wstępu
Obóz-muzeum Auschwitz. Szkolna wycieczka zatrzymuje się przed jedną z cel
bloku 11. Przewodnik przez dłuższą chwilę przestępuje z nogi na nogę i uważnie
przygląda się opiekunce grupy. Wreszcie zdobywa się na odwagę i pyta: - Czy mogę
opowiedzieć młodzieży historię męczeństwa ojca Maksymiliana? To wówczas dzięki
małemu bohaterstwu pracownika muzeum i nauczycielki chemii, ja i moi koledzy
mogliśmy poczuć ducha wielkiego bohaterstwa, dotknąć jednej z najważniejszych kart
historii Polski i Kościoła. Zdarzenie, które miało miejsce przed ponad trzydziestu laty,
z czasem stało się dla mnie symbolem spontanicznej walki narodu polskiego z
ideologiczną indoktrynacją uparcie rugującą z przestrzeni publicznej wszystko to, co
mogłoby przypominać Polakom o ich niespotykanym, wręcz nadzwyczajnym
współistnieniu z chrześcijaństwem. Symbolem, który niczego nie stracił ze swojej
aktualności. Bo czyż tak trudno wyobrazić sobie taką samą scenę rozgrywającą się pod
oświęcimską celą w realiach dzisiejszej Rzeczypospolitej?
Zanim spróbujemy zmierzyć się ze współczesnością, poszperajmy przez kilka
chwil w naszej wspólnej przeszłości. Od razu zaznaczam, że czeka nas podróż
niezwykła, otwierająca przestrzenie, których istnienia mało kto w ogóle się
domyśla. I nie będzie to standardowa powtórka szkolnego kursu historii, lecz wyprawa
odbywająca się w scenerii klasycznego thrillera, obarczona całym inwentarzem tego
gatunku, ze słowem "tajemnica" odmienianym we wszystkich możliwych przypadkach.
Nie, nie piszę tego po to, by kogokolwiek zniechęcić. Wprost przeciwnie. Marzy mi się
masowy pęd do wiedzy skutkującej wzrostem religijno-politycznej mądrości Polaków.
Chcę jednak już na starcie postawić sprawę jasno. Ta podróż wymagać będzie
gotowości do radykalnej zmiany w postrzeganiu większości codziennych wydarzeń oraz
odrzucenia skostniałych schematów myślenia, pójścia pod prąd, na przekór
polukrowanym definicjom i politycznej poprawności. I teraz to, co najważniejsze: na
końcu tej wyprawy może czekać na nas towarzyski ostracyzm i ryzyko załamania
się zawodowej kariery. Krótko mówiąc, nic już odtąd nie będzie takie samo. I co,
ruszamy?
Krępujące wybraństwo
No to przenieśmy się na chwilę do Krakowa. To tutaj  na rok przed wybuchem II
wojny światowej  miało miejsce wydarzenie niezwykłe. Oto nie znana dotąd zakonnica
ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, siostra Faustyna Kowalska, usłyszała
słowa skierowane do niej przez samego Jezusa Chrystusa:
Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w
potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne
2/21
przyjście moje1.
Ranga tych słów jest tak wielka, że do dziś zdaje się paraliżować większość
potencjalnych komentatorów. No bo w jaki inny racjonalny sposób wytłumaczyć kilka
długich dekad milczenia ze strony tych, którym z racji posiadanych predyspozycji bądz
kompetencji winno szczególnie zależeć na wzmocnieniu duchowej kondycji Polaków?
Który z innych narodów obszedłby się tak obojętnie z Bożym wyróżnieniem? Wszak
Żydzi nadal odcinają kupony od dawno utraconego wybraństwa, Niemcy z coraz
mniejszą determinacją skrywają sympatię do garderoby z napisem "Gott mit uns", a
Anglicy i dziś bez mrugnięcia okiem rozgrzeszą się z każdego świństwa popełnionego w
imieniu Commonwealth. I tylko my, Polacy, wystawiając się na gniew Boży lekkomyślnie
rezygnujemy z tego, co inni przyjęliby z pocałowaniem ręki. Na razie jednak
wstrzymajmy się z pogłębioną analizą takiego stanu rzeczy. Wrócimy do niej w
stosownym momencie. Na tę chwilę zapamiętajmy jedno: nasz kraj został warunkowo
wybrany przez Niebo do zapoczątkowania trudnych do zdefiniowania wydarzeń
eschatologicznych. Warunek został postawiony jasno. Polska musi pozostać wierna
Chrystusowi! I ta właśnie obietnica przekazana nam za pośrednictwem  świętej już
dziś - Faustyny Kowalskiej, paradoksalnie stała się zródłem kłopotów naszego narodu.
Te ostatnie oczywiście nie zaczęły się w owym 1938 roku, ale znacznie, znacznie
wcześniej. Czyżby ktoś znał Boże zamiary i uparcie próbował je zawczasu
storpedować?
Krzyż krzyżowi nie równy
Mało kto z nas zdaje sobie sprawę z faktu, że zdecydowana większość wojen
toczonych przez państwo polskie w przeciągu tysiąca lat swojego istnienia, to w
gruncie rzeczy wojny religijne. Tylko z pozoru dwa wieki zmagań z potęgą krzyżacką to
wyłącznie konflikt ekonomiczno-terytorialny, wykrwawiający adwersarzy
przynależących do tego samego, papieskiego obozu politycznego. Rycerze zakonni
stworzyli bowiem nad Bałtykiem państwo nie mające nic wspólnego nie tylko z szeroko
rozumianą specyfiką klasztorną, ale i najbardziej nawet wykoślawioną realizacją
świeckiego ustroju chrześcijańskiego. Wpływ na to w dużej mierze miał ich wieloletni
mentor i promotor  cesarz niemiecki Fryderyk II Hohenstauffen, nie bez powodu
nazwany po latach "Bestią Apokaliptyczną" i "Prorokiem Szatana"2. Coś prawdziwie
diabelskiego kryło się pod płaszczami cynicznie przyozdobionymi znakami męki
Chrystusowej. A cóż innego, jeśli nie chęć urągania imieniu Maryi, pchało Krzyżaków do
1 Nie jest to oczywiście jedyny znany przypadek, kiedy to Niebo wskazało na wyjątkową rolę, jaką Polska ma odegrać w historii
zbawienia. Przypomnę tylko w tym miejscu, że podczas objawień licheńskich do pasterza Mikołaja Sikatki Matka Boska przemówiła
słowami: W ogniu długich doświadczeń oczyści się wiara, nie zagaśnie nadzieja, nie ustanie miłość. Będę chodziła między wami, będę
was bronić, będę wam pomagać, przez was pomogę światu. Ku zdumieniu wszystkich narodów świata z Polski wyjdzie nadzieja
udręczonej ludzkości. Polskie serca rozniosą wiarę na wschód i zachód, północ i południe. Nastanie Boży pokój. Coraz częściej
pojawiają się też koncepcje wskazujące na Polskę jako na kraj, z którego wyjdzie impuls odnowy świata w duchu para-
chrześcijańskim. Przykładem takiej destrukcyjnej idei jest tzw. Projekt Cheopsa.
2 Na Fryderyka II dwukrotnie nałożono klątwę papieską.
3/21
popełniania najokrutniejszych zbrodni akurat w najważniejsze Jej święta? Dwa razy do
roku, w Święto Nawiedzenia oraz Święto Wniebowzięcia NMP, z siedzib komturii
wyruszały szczególnie niszczycielskie "krucjaty" niosące śmierć... polskim
chrześcijanom. W te dni krzyżacki szlak wyznaczały zgliszcza sprofanowanych i
spalonych kościołów oraz lament nielicznych, którym udało się przeżyć. Do obsesyjnej
nienawiści do Polaków Krzyżacy przyznali się za pośrednictwem reprezentującego ich
niemieckiego dominikanina (sic!) Joannesa Falkenberga, dowodzącego z wielką
determinacją, że: jest większą zasługą zabijać Polaków i ich króla niż pogan. Tylko
niebiańska siła zdolna była zmusić Zakon bluznierczo zawłaszczający imię Najświętszej
Maryi Panny do samounicestwienia się poprzez ujawnienie swojego prawdziwie
bezbożnego oblicza, a w konsekwencji utracenia potężnego politycznego i militarnego
poparcia ze strony całej  zmanipulowanej dotąd  łacińskiej Europy. Mało tego. Nie
dość, że siła ta nie pozwoliła zdławić narodu od zarania pozostającego w wielkim
nabożeństwie dla Matki Boskiej3 i cieszącego się Jej łaskawością4 , to jeszcze usunęła
agresora z udziału w Mistycznym Ciele Jezusa Chrystusa. Na początku XVI wieku
bowiem państwo krzyżackie sekularyzowało się, a rycerze i bracia zakonni porzucili
katolicyzm na rzecz kalwinizmu i luteranizmu. Doszło wówczas do masowego niszczenia
przez nich wszystkiego, co wiązało się z osobą Najświętszej Maryi Panny. Tylko
niewielką część przedmiotów Jej kultu udało się Polakom wykupić z rąk
odszczepieńców5.
Ziemia przez Matkę wybrana
A skoro wilkom przychodzącym w owczych skórach nie udało się odwrócić Polaków
od Najświętszej Maryi Panny, do akcji ruszyli jawni schizmatycy agresywnie głoszący 
i dziś popularne  hasła wolności człowieka i swobody religijnej. Okres tzw. reformacji
to niekończące się próby oderwania duchowieństwa i wiernych od Kościoła katolickiego,
próby realizowane z wykorzystaniem kłamstw, grózb, przekupstw, a także fizycznej
przemocy. Tej ostatniej drastycznie do świadczyły głównie miejsca święte, naznaczone
szczególną obecnością Matki Bożej. Przykładów tego można mnożyć. Jedno ze
świętokradczych uderzeń wymierzone zostało w Górkę Klasztorną  znaną z pierwszych
na ziemiach polskich objawień Maryjnych. Skryta pod osłoną nocy husycka ręka
najpierw podpaliła drewniany kościółek, w którym katolicy oddawali cześć cudownemu
wizerunkowi Góreckiej Pani, a potem kamieniami zasypała zródełko z uzdrawiającą
wodą. Wszystko na próżno. Te i kolejne zbrodnicze akty nie powstrzymały
rozwijającego się kultu, który na przekór okolicznościom trwa do dzisiaj6. Niezwykłe
3 Średniowieczna pieśń religijna Bogurodzica, to nie tylko nieformalny hymn rycerstwa polskiego, ale i pretendent do pełnienia funkcji
hymnu państwowego odrodzonej II Rzeczypospolitej. Rządzący nie dopuścili jednak do tego ze względu na jej zbyt religijny  a
przede wszystkim Maryjny  charakter
4 Przyjmuje się, że pierwsze objawienie Maryjne na ziemiach polskich miało miejsce już w 1079 r. w Górce Klasztornej (Krajna).
5 Tak stało się z łaskami słynącą figurą Matki Boskiej czczonej do dziś w sanktuarium sejneńskim.
6 Miejsce to jest dla mnie szczególnie ważne. Po przemyciu oczy wodą ze zródełka w sanktuarium Góreckiej Pani  Matki Pocieszenia,
moja córka wyzbyła się bardzo poważnej wady wzroku.
4/21
wydarzenia związane są również z wizerunkiem Najświętszej Bogurodzicy
Szydłowieckiej Pani. W Szydłowie (Żmudz) w niewyjaśnionych okolicznościach spłonął
kościół, w którym katolicy czcili cudowny obraz. Krótko po pożarze, zanim świątynia
została splądrowana przez kalwińskich pastorów, ktoś zdołał ukryć ocalały obraz i
najważniejsze dokumenty parafialne. Osiemdziesiąt lat pózniej miejscowi pasterze
usłyszeli płacz i ujrzeli piękną kobietę. Gdy przywołali pastora, ten zapytał nieznajomą
o powód płaczu. W odpowiedzi usłyszał:
Jakże mam nie płakać, kiedy na tym miejscu, gdzie niegdyś oddawano cześć memu
Synowi  teraz orze się i sieje.
Zdarzenie to tylko rozśmieszyło szydłowieckich kalwinów, natomiast dla nielicznych już
katolików7 stało się sygnałem do walki, tym bardziej, że w miejscu objawienia odkopano
ukrytą skrzynię. Znalezione w niej dokumenty przysłużyły się do odzyskania dóbr
kościelnych, a następnie do wybudowania nowego kościoła, w którym znów mogła
królować Pani Szydłowiecka.
Włochy po raz pierwszy
Jednak nie wszędzie katolicy mieli tyle szczęścia8. W całej Polsce innowiercy
przejęli bądz zburzyli 2000 kościołów. Liczba ta nie do końca oddaje skalę zagrożenia
schizmą protestancką, która ogarnęła tak dużą część elity narodu9, że zaczęła
wywierać znaczny wpływ na politykę wewnętrzną i zewnętrzną państwa. Jej ambicje
były jednak znacznie większe. Protestanci wypowiedzieli posłuszeństwo królowi
Zygmuntowi III Wazie, który wbrew ich żądaniom nie zgodził się na przepędzenie z
Polski zakonu jezuitów10 wraz z najbardziej znienawidzonym przez nich ks. Piotrem
Skargą11. Doszło do regularnej wojny domowej, która przeszła do historii jako  rokosz
sandomierski . Nie sposób w tym miejscu nie przywołać niezwykłego wydarzenia. Oto w
przeddzień ostatecznej klęski wojsk koalicji antykatolickiej12, w dalekim Rzymie 
wyniesiony pózniej przez Kościół na ołtarze  o. Bartłomiej Salutiusz dostąpił
7 W całej diecezji żmudzkiej pełniło wówczas posługę tylko pięciu kapłanów katolickich.
8 Przypomnijmy tu choćby tylko męczeństwo jasnogórskich paulinów zamordowanych przez husytów
9 Zamęt religijny był tak duży, że w niektórych miejscach zaniechano kultu Najświętszej Maryi Panny. Przykładem tego niech będzie
odstąpienie mieszkańców Chełmna od nabożeństw celebrowanych u stóp  uznawanego już za cudowny  obrazu Matki Bożej
Bolesnej.
10 Wielka niechęć innowierców do ks. Skargi była efektem jego ortodoksyjnie katolickiego i patriotycznego nauczania. Przypomnijmy
sobie znamienny fragment z jego kazań: Teraz przed lat kilkadziesiąt nastąpiły herezyje na katolicką ś. wiarę, na której to
królestwo zasiadło. I na kapłaństwo, do którego ta Rzeczpospolita przywiązana jest, jady i ostre nieprzyjazni swoje podnosząc;
chcąc, aby ustąpiła, a ich nową i gościnną religią znowu osadzone to królestwo zostało. Nowego Chrystusa, nową a w Koronie nigdy
nie słychaną naukę przynoszą, którą gdy my Pismem świętym, prawdą, koncyliami, doktormi i starożytnością zbijamy, do chytrych
rad i wynalazków swoich uciekają się. Prawa tu sobie knować na sejmach chcą, które konfederacyją zowią, którymi by pomału z
królestwa wiarę chrześcijańską wycisnęli. Gdy jako z piekła samego kacermistrze i błędy wszystkich heretyków do nas niosą, a nic,
co kościołom pobrali, wrócić ani żadnej o krzywdy kościelne sprawiedliwości podlegać nie chcą (..). Upadnie wszystko królestwo
wasze, jeśli ten nowy stan, z którym się to ciało nie urodziło, do niego, to jest ewangeliki abo raczej wszytki heretyki, przyjmiecie.
11 Słusznie wówczas uważano zakon jezuicki za najpotężniejszą siłę propagandową papiestwa.
12 Mowa tu o bitwie pod Guzowem z dnia 5 sierpnia 1607 roku.
5/21
niecodziennej łaski. Podczas sprawowania Mszy św. otrzymał mistyczną wizję. Tuż po
jej ustąpieniu zawołał:  O Polonia quantom habes Patronos! (O Polsko, jakże wielkich
masz patronów!). Po skończonej Eucharystii najpierw dopytywał się współbraci
reformatów o istnienie państwa o takiej nazwie, a potem opowiedział im o tym, co
w sposób cudowny zobaczył: W tym królestwie zli poddani podnieśli bunt przeciw
dobremu królowi swemu, dziś do bitwy przychodzi, i rzeczono mi, że wygrają, co
będzie ostatnią i nieopisaną zgubą tego państwa. A gdym na to ubolewał, w sercu
widziałem aż oto Przenajświętsza Panna stanęła przed majestatem Boskim z
nieprzeliczonym gronem świętych patronów tego, który wraz z Nią, padając na twarze
prosili Pana Boga za królem i królestwem jego. Więc na ich prośby zaszedł od Boga
wyrok a zbuntowani przegrali, a król i z państwem ocalał13. Czy mając takich
protektorów w Niebie winniśmy lękać się jakichkolwiek dziejowych przeciwności?
Ratunek w czas  potopu
A tych w naszej historii nie brakowało. Zastanawiające, jak wiele z nich
zapoczątkowanych lub potęgowanych było wewnętrzną reakcją antykatolicką.
Obywatele Rzeczypospolitej wyznań innych niż katolickie nader często szukali
wsparcia u państw ościennych. Te zdradzieckie alianse nieraz skutkowały wydarzeniami,
które wystawiały na szwank dobro Polski, a nawet zagrażały jej istnieniu. Takąż stała
się idea osadzenia protestanta na tronie polskim, zogniskowana w połowie XVII wieku w
środowisku skupionym wokół podkanclerzego koronnego Hieronima Radziejowskiego. To
między innymi jego intrygi sprowadziły na nasz kraj tzw. potop szwedzki, którego
jednym z celów było zburzenie porządku społeczno-politycznego opartego w Polsce o
katolicyzm. Ale i wtedy nie pozostaliśmy sami. Wszyscy znamy historię
 zaangażowania Matki Boskiej w obronę Jasnej Góry. Mało kto jednak słyszał o
wspomożeniu przez nią obrońców trawionego przez pożar krakowskiego przedmieścia
 Na Piasku . Ówczesny kronikarz napisał, że w czasie szwedzkiego szturmu ukazała
się Najświętsza Maryja, królująca w tutejszym kościele karmelickim jako Matka
Boża Piaskowa14, szerokim płaszczem, białością śniegowi podobnym, wszytką onę
Piasku swojego dzierżawę pilnie zasłoniła i aby pospolitym nie zgorzał był płomieniem,
mocno zabraniała. Rok pózniej Szwedzi zburzyli kościół, ale obraz cudownie ocalał i
został odnaleziony w gruzach. Jego kult i dziś jest żywy. Takich  Maryjnych epizodów
podczas szwedzkiego potopu można by mnożyć.
Nowo utworzone szwedzkie rządy oparte zostały o polskich kalwinów i arian
poprzez nadanie im niezliczonych urzędów i przywilejów. Ci, czując siłę swoich
protektorów, przystąpili wraz z nimi do długo oczekiwanej krwawej rozprawy z
13 Cytuję za publikacją Józefa Stanisława Pietrzaka pt. Jam jest Królowa Polski (wyd. 1926).
14 Po cudownym ocaleniu z pożaru (1587 r.) obraz Pani Piaskowej zaczął cieszyć się szczególnym nabożeństwem. O Jej wstawiennictwo
błagał król Władysław IV przed bitwą pod Smoleńskiem (1634 r.) oraz Jan III Sobieski przed wyruszeniem pod Wiedeń (1683 r.).
6/21
wszystkim, co katolickie. Mordowano księży i zakonników, z upodobaniem grabiono i
profanowano kościoły. To wszystko wstrząsnęło Polakami. Zaczęły samorzutnie
powstawać ogniska militarnego oporu wobec okupantów i ich krajowych popleczników.
To, co wydarzyło się w paulińskim klasztorze na Jasnej Górze, dało nadzieję na
ostateczne zwycięstwo. Kolejna przyszła z Watykanu. Ojciec Święty wydał specjalne
zezwolenie na przeznaczenie kościelnych wotów oraz wykonanych ze złota naczyń
liturgicznych do sfinansowania kosztów wojny wyzwoleńczej. W takich okolicznościach
1 kwietnia 1656 r. we Lwowie król Jan Kazimierz złożył Matce Bożej uroczyste
ślubowanie, podczas których ogłosił Ją  Królową Korony Polskiej i obiecał Jej
szerzenie kultu w całej Rzeczypospolitej tymi słowami: Ja Jan Kazimierz, za
zmiłowaniem Syna Twojego, Króla królów, a Pana mojego i Twoim miłosierdziem król, do
Najświętszych stóp Twoich przypadłszy, Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową
państw moich obieram. (& ). Twej pomocy i zlitowania w tym klęsk pełnym i opłakanym
Królestwa mojego stanie przeciw nieprzyjaciołom Rzymskiego Kościoła pokornie
przyzywam. (& ). Obiecuję wreszcie i ślubuję, że kiedy za przepotężnym
pośrednictwem Twoim i Syna Twego wielkim zmiłowaniem , nad wrogami, a szczególnie
nad Szwedem odniosę zwycięstwo, będę się starał u Stolicy Apostolskiej, aby na
podziękowanie Tobie i Twemu Synowi dzień ten corocznie i uroczyście, i po
wieczne czasy, był święcony oraz dołożę trudu wraz z biskupami Królestwa, aby to,
co przyrzekam, przez ludy moje wypełnione zostało (wytłuszczenia  KZ)15. Zaraz po
królu ślub ten pod przewodnictwem biskupa Andrzeja Trzebickiego w imieniu całego
narodu powtórzyli senatorowie i wyżsi urzędnicy państwowi. Potem orszak królewski
przeniósł się do kościoła oo. jezuitów. Tam nuncjusz papieski ks. Piotr Vidoni odprawił
Mszę św. i wraz z wiernymi odmówił Litanię Loretańską, po raz pierwszy włączając do
niej zawołanie:  Królowo Korony Polskiej  módl się za nami .
Odtąd śluby lwowskie stały się dziedzictwem następnych pokoleń. Jak
przekonamy się za chwilę  dziedzictwem do dziś nie zrealizowanym. Na razie
pozostańmy jednak jeszcze we Lwowie. Po kilku dniach dotarła tam wieść o
wspaniałym zwycięstwie odniesionym nad Szwedami przez wojska hetmana Stefana
Czarnieckiego16. We wspomnienie Św. Wojciecha17, przed obrazem Matki Boskiej
Aaskawej  u stóp której śluby składał Jan Kazimierz  wspomniany już nuncjusz
apostolski, ks. Piotr Vidoni, odprawił uroczystą Mszę św. dziękczynną. Uczestniczył w
niej król, dostojnicy królewscy i kościelni oraz rycerstwo polskie. Po jej zakończeniu
na ołtarzu złożono 15 zdobycznych szwedzkich sztandarów oraz odśpiewano  Te
Deum . Wówczas to doszło do niezwykłego wydarzenia, które ks. Otton Hołyński,
15 Autorem tekstu roty ślubowań był jezuita o. Andrzej Bobola. Minął rok, gdy ukarano go za to męczeńską śmiercią zadaną rękami
kozackich siepaczy. Niebo wynagrodziło mu to wyniesieniem na ołtarze i cudownym zachowaniem jego ciała, które do dziś nie ulega
rozkładowi.
16 Bitwa pod Warką rozegrała się 7 kwietnia 1656.
17 Zgodnie z kalendarzem liturgicznym przypada ono 23 kwietnia.
7/21
dziewiętnastowieczny badacz dziejów lwowskiego wizerunku Matki Boskiej Aaskawej,
tak oto opisał:
w tym czasie, kiedy hymn śpiewano, i cały kościół grzmiał echem wydobywających
się z głębi serc wszystkich dziękczynnych głosów, zdarzył się nadzwyczajny
wypadek znamionujący niejako przepowiednie przyszłości Polski: jedna świeca po
prawej stronie sama przez się zgasła (wszyscy to zaraz spostrzegli i postrach
wszystkich ogarnął), gdy jednak do owych słów doszło "Te ergo quaesumus"
(Ciebie tedy prosimy) sama się zapaliła i już do końca nabożeństwa jaśniej nad
inne świeciła18.
Wszyscy modlący się w kościele jednoznacznie odczytali ten znak: Polska zgaśnie
niczym świeca, by potem zajaśnieć w blasku potęgi. To pierwsze już się spełniło.
Drugie  zbliża się do nas wielkimi krokami...
Śluby... i co dalej?
I tak niezauważalnie, urządzając sobie przebieżkę po naszej historii, doszliśmy
do sedna sprawy: oto legalnie wybrany, dysponujący pełnią politycznej władzy
przywódca państwa polskiego (a takim był przecież król Jan Kazimierz) oraz
wysocy rangą przedstawiciele narodu i Kościoła ogłosili Matkę Boską Królową
Korony Polskiej. Ten bezprecedensowy akt polityczny nigdy nie został
unieważniony, a zatem nawet w świetle prawa nadal obowiązuje! I to, co
najważniejsze: nikt z nas, polskich katolików, nie zdjął obowiązku wywiązania się z
obietnic złożonych przez naszych przodków.
Aby zrozumieć wagę i dziejowe konsekwencje lwowskich ślubowań, prześledzmy
niezwykle barwne i pełne zagadek wydarzenia, które do nich doprowadziły. Ten etap
naszej wyprawy rozpocznijmy od roku 1568. Wówczas to w Rzymie odszedł do
wieczności polski jezuita Stanisław Kostka19, znany ze szczególnego nabożeństwa do
Matki Bożej. Tuż przed śmiercią wyszeptał, że widzi Najświętszą Dziewicę
przychodzącą po jego duszę wraz z orszakiem mieszkańców Nieba. A że działo się to
15 sierpnia, słusznie zostało powszechnie odebrane za potwierdzenie świętości
młodego Polaka. Równo 40 lat pózniej włoski współbrat zakonny Kostki i jego przyjaciel
 o. Juliusz Mancinelli, modląc się o łaskę nazywania Maryi jakimś nowym tytułem,
otrzymał w Neapolu cudowną wizję. Zobaczył okolonego aureolą Stanisława Kostkę
klęczącego przed Wniebowziętą trzymającą na ręku Dzieciątko Jezus. Po chwili
usłyszał Jej głos:
18 ks. Otton Hołyński (1840-1882) w publikacji pt. Pamiątka setnej rocznicy koronacji cudownego obrazu N. P. Aaskawej w
archikatedrze lwowskiej.
19 Beatyfikowany w 1670 r., a kanonizowany w 1726 r.
8/21


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
E book Chronologija Książąt I Królów Polskich Józef Morelowski
Kto się w opiekę
raduj sie nieba krolowo
Poczet królów Polski krótkie notki, portrety wg Matejki
kto sie w opieke
Kto się kogo bał
Kto się urodził Biesiada
Gdy dziecko sie boi Grobel
TEN KTO SIĘ ŚMIEJE
KTO SIĘ W OPIEKĘ

więcej podobnych podstron