194 09 (2)




B/194: H.Bławatska - Doktryna Tajemna, tom 1&2







Wstecz / Spis
Treści / Dalej
KILKA WCZESNYCH BŁĘDNYCH POJĘĆ TEOZOFICZNYCH
Wśród jedenastu strof pominięto jedną, dającą dokładny opis tworzenia planetarnych łańcuchów, po tym jak pierwsza kosmiczna i atomowa dyferencjacja rozpoczęła się w pierwotnym Akosmizmie. Bezsensownym byłoby rozprawianie o prawach powstających, kiedy Bóstwo rozpoczyna tworzenie, ponieważ prawa, a dokładniej Prawo jest wieczne i niestworzone; Bóstwo jest Prawem i vice versa. Co więcej, to wieczne jedno Prawo rozwija wszystko w objawionej naturze (która powinna egzystować); wszystko istniejące na bazie siedmiorakiej zasady (pryncypium); wśród innych, niezliczonych kręgów łańcuchów świata, składających się ż Siedmiu Planet (Światów) w stopniowym porządku, na czterech niższych poziomach Świata Formowanego
trzy pozostałe należą do Świata Pierwowzorów. Z tych siedmiu tylko jeden, najniższy i najbardziej materialny z nich, jest dostępny naszemu poznaniu i postrzeganiu; sześć pozostałych leży poza nim i z tego powodu są niedostrzegalne dla ludzkiego oka.
Każdy łańcuch jest płodem jednego i twórcą następnego niższego i martwego łańcucha
jego wcieleniem. Dla większej jasności mówią nam, że każda z tych planet (z których tylko siedem było tajemnych, kierowanych przez najwyższych Władców, Bogów, a nie dlatego, że starożytni nic nie wiedzieli o innych planetach
w Tajemnych księgach wylicza się więcej planet niż w nowoczesnych dziełach astronomicznych)
znana czy też nie, jest siedmiokrotna, tak samo jak i łańcuch do którego należy Ziemia. Na przykład, wszystkie podobne planety, jak Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn czy nasza Ziemia są widoczne dla nas tak jak nasza kula ziemska; prawdopodobnie są również widoczne dla mieszkańców, o ile tacy istnieją, innych planet, ponieważ wszyscy są na tym samym poziomie, podczas gdy wyższe satelity
kule tych planet
znajdują się na drugich planach, będąc całkowicie poza naszymi, ziemskimi zmysłami (odczuciami).
Ciekawa rzecz, że owe niedostrzegalne satelity odpowiadają temu, co my nazywamy pryncypiami (zasadami) w człowieku. Ta siódemka znajduje się na trzech materialnych i jednym duchowym poziomie i odpowiada trzem Upadhi (materialnym podstawom) i jednemu duchowemu Nosicielowi (Vahanie) naszych siedmiu zasad w ludzkim podziale.
Dla większej jasności wyobraźmy sobie ludzkie pryncypia. Jeśli podążymy od ogółu do szczegółu, zamiast wykorzystać indukcję czy metodę Arystotelesa, to zauważymy, iż numeracja jest odwrotna. Duch jest na pierwszym miejscu, a nie na siódmym, jak to często się dzieje, ale czego w rzeczywistości nie należy robić. Według Buddyzmu ezoterycznego i innych dzieł te zasady są określane jako: 1. Atma; 2. Buddhi (duchowa dusza); 3. Manas (ludzka dusza); 4. Kama-rupa (przewodnik pragnień i namiętności); 5. Prana; 6. Linga-siarira; 7. Sthula-siarira.
Ciemne, horyzontalne linie niższych poziomów (planów) oznaczają owe upadhi, jeśli są rozpatrywane jako ludzkie zasady, lub plany, gdy chodzi o planetarne łańcuchy. Jest to proces wchodzenia w materię, dostosowanie
zarówno w mistycznym, jak i fizycznym sensie
obu istnień i ich splątanie w oczekującej ich wielkiej walce o byt. Być może określenie istota jest dziwne, jeśli odnosi się do kuli ziemskiej, ale starożytni filozofowie wyobrażali sobie Ziemię jako ogromne zwierzę i byli mądrzejsi niż nasi współcześni geolodzy; Pliniusz nazywał Ziemię naszą dobrą karmicielką i matką, jedynym elementem, który nie jest wrogi człowiekowi, i był bliższy prawdy niż Watts, który w Ziemi widział jedynie podnóżek Boga. Ziemia jest tylko podnóżkiem człowieka w jego wstępowaniu wzwyż, ku wyższym sferom, Przedsionkiem [...] do lśniących Zamków, gdzie wiecznie tłoczy się ciżba.
To jedynie pokazuje jak okultystyczna filozofia zadziwiająco odpowiada wszystkim istnieniom w naturze i o ile jej dogmaty są logiczniejsze od martwych, hipotetycznych spekulacji nauki.
Mając tę świadomość, mistyk będzie lepiej przygotowany do zrozumienia okultystycznych nauk, chociaż student może uważać je za niedorzeczność. Tym niemniej studiujący okultyzm twierdzi, że ta teoria, obecnie dyskutowana, jest znacznie bardziej filozoficzna niż jakakolwiek inna. Jest ona bardziej logiczna niż niedawno ogłoszona teza, zgodnie z którą Księżyc jest częścią naszej Ziemi, odrzuconą w czasie, kiedy Ziemia była rozżarzoną kulą, płynną plastyczną masą. Autor Modem Science and Modern Thought. S. Laing, powiada: Astronomiczne obliczenia są teoriami opartymi na niepewnych danych, które w niektórych wypadkach dają niewiarygodnie krótkie okresy, takie jak 15 milionów lat dla całego przeszłego procesu ukształtowania Słonecznego Systemu; w innych zaś dają niewiarygodnie długie okresy. Jest na przykład założenie, iż Księżyc został odrzucony, kiedy Ziemia obracała się w okresie trzech godzin, podczas gdy największe rzeczywiste opóźnienie, które udało się zaobserwować, wymagałoby 600 milionów lat, aby dokonać obrotu w ciągu dwudziestu trzech godzin, a nie dwudziestu czterech.
Jeśli fizycy upierają się przy takich obliczeniach i spekulacjach, to dlaczego hinduska chronologia ma być wyśmiewana jako wyolbrzymiona i nieprawdopodobna?
Poza tym twierdzi się, że planetarne łańcuchy mają swoje dni i noce
okresy działalności, czyli życia, i okresy odpoczynku, czyli śmierci
i zachowują się w niebiosach tak samo jak człowiek na Ziemi: rodzą swoje podobieństwa, starzeją się l gasną, i jedynie ich duchowe pryncypia żyją w ich potomstwie jako pozostałość (przeżytek) ich samych.
Nie będę zagłębiała się w ten bardzo trudny proces i podawała wszystkich kosmicznych detali; powiem wystarczająco dużo, aby ta idea została przedstawiona w zarysach, niezbędnych do jej zrozumienia.
Kiedy planetarny łańcuch znajduje się w swoim ostatnim kręgu, jego Glob A, zanim ostatecznie umrze, wysyła całą swoją energię i wszystkie pryncypia do jednego, neutralnego centrum uśpionej siły
Laya centrum
tym samym ożywia nowy zarodek jeszcze nie zdyferencjonowanej substancji lub materii, a więc powołuje go do działania, daje mu nowe życie. Załóżmy, iż taki proces miał miejsce w księżycowym łańcuchu planetarnym, przyjmijmy także
chociaż teoria Darwina, cytowana poniżej, ostatnio została obalona, nawet jeśli nie znalazło to jeszcze potwierdzenia w matematycznych obliczeniach
iż Księżyc jest starszy od Ziemi. Wyobraźmy sobie sześć zebranych Globów Księżyca
eony przed początkiem rozwoju pierwszego z naszych siedmiu globów
zajmujących, jeden po drugim, tę samą pozycję, którą globy naszego łańcucha obecnie zajmują w odniesieniu do Ziemi. Teraz bez trudu zrozumiemy, że glob A księżycowego łańcucha ożywia glob A ziemskiego łań ucha i następnie umiera; następny glob B tegoż łańcucha posyła swoją energię do globu B nowego łańcucha; później glob C księżycowego łańcucha tworzy swojego potomka
sferę C w ziemskim łańcuchu; wreszcie Księżyc (nasz satelita) wlewa całe swoje życie, energię i siły do niższego globu naszego planetarnego łańcucha
do globu D
i po przekazaniu ich do nowego centrum sam staje się martwą planetą, której obrót prawie przestał istnieć od czasu narodzenia się naszego globu. Księżyc niewątpliwie jest satelitą Ziemi, co w niczym nie przeszkadza teorii, iż przekazał on Ziemi wszystko, poza swoim trupem; jest zimną pozostałością jakości, cieniem wlokącym się za nowym ciałem, któremu przekazał wszystkie swoje żywotne siły i pryncypia. Aby teoria Darwina znalazła swoje potwierdzenie, oprócz dopiero co obalonej hipotezy musiałaby być wymyślona inna, jeszcze bardziej niedorzeczna teoria. Utrzymuje się, że Księżyc oziębiał się sześć razy szybciej niż Ziemia. Jeśli Ziemia stwardniała 14 000 000 lat temu, to Księżyc liczy tylko jedenaście i dwie trzecie miliona lat od podobnego stanu... I jeśli nasz Księżyc jest tylko odpryskiem Ziemi, to dlaczego podobne założenia nie mogą dotyczyć księżyców innych planet? Astronomowie tego nie wiedzą. Dlaczego Wenus i Merkury nie mają swoich satelitów, a jeśli takowe istnieją, to w jaki sposób zostały utworzone? Astronomowie tego nie wiedzą, gdyż nauka posiada tylko jeden klucz
klucz materii
żeby odkryć tajemnice natury, podczas gdy okultystyczna filozofia ma ich siedem i wyjaśnia to, czego nauka nie widzi.
Wenus i Merkury nie mają swoich satelitów, ale mieli swoich rodziców, podobnie jak miała ich Ziemia. Obie planety są znacznie starsze od Ziemi i zanim ona zakończy swój ostatni, siódmy krąg, jej Matka Księżyc rozpuści się w cienką atmosferę, tak jak to się stało lub nie, z księżycami innych planet, ponieważ istnieją planety mające kilka księżyców
jeszcze jedna tajemnica, której żaden Edypowy astronom nie może rozwiązać.
Podkreślmy jeszcze raz, że Księżyc jest obecnie zimnym odrzutem, cieniem wlokącym się za nowym ciałem, Ziemią. Skazany jest na to, aby przez długie wieki prześladować Ziemię, przyciągać swojego potomka i być przyciąganym przez niego. Nieustannie wam-piryzowany przez Ziemię, mści się na niej przenikając ją swoimi zgubnymi, niewidocznymi i jadowitymi wpływami, wydzielającymi się z okultystycznej strony jego natury. Chociaż jest martwy, to jednak ma jeszcze żyjące dało. Cząstki jego rozkładającego się trupa są pełne czynnego i niszczycielskiego życia, mimo iż ciało, które zostało przez nie stworzone, jest pozbawione duszy i życia. Z tego też powodu jego wpływy są jednocześnie dobroczynne i szkodliwe
taka sama okoliczność występuje również na Ziemi, co znajduje potwierdzenie w fakcie, że trawy pokrywające mogiły są jędrne, soczyste i rosną z dużą siłą, co nie jest spotykane w innych miejscach, podczas gdy emanacje cmentarzy lub trupów przynoszą ból i śmierć.
Podobnie jak wszystkie upiory lub wampiry, Księżyc jest przyjacielem czarowników i wrogiem nierozważnych, niebacznych. Od pradawnych czasów do późniejszych czarowników Tesalii i współczesnych tantryków Bengalii natura i właściwości Księżyca były znane każdemu okultyście, ale niedostępne fizykom, stanowiąc dla nich zamkniętą księgę.
Taki jest Księżyc z astronomicznego, geologicznego i fizycznego punktu widzenia. Jego metafizyczna i psychiczna natura musi nadal pozostawać okultystyczną tajemnicą, nawet w tym dziele
tak jak była tajemnicą w Buddyzmie ezoterycznym, nie patrząc na trochę ryzykowne twierdzenie, że niewiele zostało tajemnic w zagadnieniach dotyczących ósmej sfery. W stosunku do podobnych tematów adepci przejawiają dużą powściągliwość w swoich informacjach dla niewtajemniczonych uczniów i nie sankcjonują tych kwestii ani nie zezwalają na ich rozgłaszanie, wychodząc z prostego założenia, że im mniej się mówi, tym lepiej.
Nie przekraczając owej zakazanej ósmej sfery, słuszne jednak będzie podanie kilku informacji i faktów dotyczących eks-monad księżycowego łańcucha
księżycowych przodków, ponieważ odgrywają one szczególną rolę w antropogenezie, o której niedługo będziemy mówić. Bezpośrednio naprowadza to nas na siedmioczęściową budowę człowieka. W ostatnich czasach wyniknęły niejakie sprzeczności dotyczące lepszej klasyfikacji w podziale mikrokosmicznych istot i ich przyjęcia, toteż w celu porównania przedstawiam dwa systemy. Dołączona jest tu rozprawa, pióra T. Subba Roy, uczonego wedantysty, który preferuje bramaniczne podzielenie radża-jogi, i z metafizycznego punktu widzenia ma on rację. Ponieważ jest to tylko kwestia wyboru, to również zamieszczamy, uznawane od dawnych czasów, klasyfikacje trans himalajskich ezoterycznych szkół arhatów.
Siedmiorakie podziały w różnych hinduskich systemach
Przedstawiamy klasyfikację zasad (pryncypiów) ludzkich, przyjętą w buddyzmie i wedantyzmie.
1. Kosa oznacza otoczkę; jest otoczką każdego pryncypium. 2. Prana
życie. 3. Sthula-upadhi, czyli podstawa prycnypium. 4. Wehikuł prany
ciało astralne lub Linga-Siarira. 5. Duchowa Dusza, czyli buddhi.
Porównując te zestawienia zauważymy, iż trzecia zasada buddyjskiego podziału nie jest oddzielnie przedstawiona u wedantystów, ponieważ stanowi tylko pojazd (wehikuł) prany. Widać również, że czwarte pryncypium zostało połączone z trzecim, kosą, ta bowiem zasada jest tylko pojazdem siły woli, która z kofei jest tylko energią umysłu. Uwagę zwraca fakt, iż Vijnanamaya-Kosa jest oddzielona od Manomaya-Kosa, ponieważ po śmierci dochodzi do rozdziału pomiędzy niższą częścią umysłu, mającą większe pokrewieństwo z czwartą zasadą niż z szóstą, a jego wyższą częścią, która przyłącza się do szóstej, i w rzeczywistości jest podstawą wyższej duchowej indywidualności w człowieku.
Czytelnikowi możemy powiedzieć, że klasyfikacja, przedstawiona w trzeciej kolumnie, jest najlepsza i najprostsza dla wszystkich praktycznych celów, związanych z radża-jogą. Chociaż w człowieku jest siedem pryncypiów, to istnieją tylko trzy odmienne i określone upadhi (podstawy), a w każdej jego atma może działać niezależnie od pozostałych. Jedynie adept nie zabijając siebie może rozłączyć owe trzy upadhi. Nie potrafi natomiast rozłączyć, jednej od drugiej, siedmiu zasad bez zniszczenia swojego organizmu, swojej istności.
Łatwiej teraz można zrozumieć, że między trzema upadhi radża-jogi i jej atmą a naszymi trzema upadhi, atmą i dodatkowymi trzema podziałami
w rzeczywistości występują bardzo małe różnice. Co więcej, tak w Indiach, w Himalajach i Transhimalajach, jak i w szkołach Patandżaliego, Ariasanga lub Mahajana, każdy adept powinien stać się radżą-jogą i przyjąć klasyfikację Taraka-radża, w zasadzie i w teorii, do jakiegokolwiek innego podziału, do którego by zwracał się w praktycznych i okultystycznych celach. Tak więc nie jest ważne i istotne, czy ktoś mówi o trzech upadhi z ich trzema aspektami i atmą, wiecznej i nieśmiertelnej syntezie, czy też nazywa je siedmioma pryncypiami (zasadami).
Chcąc pomóc tym, którzy nie czytali w teozoficznych pismach o doktrynie siedmiorakiego łańcucha światów w słonecznym kosmosie albo nie mogli zrozumieć w pełni istoty tej doktryny, przedstawiamy skrót jej założeń.
1. W metafizycznym i fizycznym świecie wszystko jest siedmiorakiej budowy. Ż tego wynika, że każde gwiezdne ciało, każda planeta, widoczna czy niewidoczna, ma sześć kuł współbraci. Ewolucja życia na tych siedmiu kulach czy planetach przebiega od pierwszego do siódmego na przestrzeni siedmiu kręgów lub siedmiu cykli.
2. Wspomniane kule są formowane podczas procesu, który okultyści nazywają odrodzeniem planetarnych łańcuchów (ogniw). Kiedy się zaczyna siódmy i ostatni krąg jednego z takich ogniw, wyższy albo pierwszy glob A, a z nim wszystkie pozostałe w kolejności do ostatniego, zamiast wstępować w mniej lub bardziej długotrwały okres spoczynku lub przyćmienia, tak jak było w poprzednich kręgach, zaczyna umierać. Nadszedł czas pralai, planetarnego rozkładu, wybiła jego godzina i każda kula powinna przekazać swoje życie i energię innej planecie.
3. Nasza Ziemia, jako widoczna przedstawicielka swoich niewidocznych, wyższych kuł współbraci, jej panów, pryncypiów, powinna istnieć tak samo jak inne w okresie siedmiu kręgów. Podczas trzech pierwszych formuje się i twardnieje, w czwartym jest ukształtowana i stwardniała, w trzech ostatnich stopniowo powraca do swojej pierwotnej, eterycznej formy. Można powiedzieć, że staje się uduchowiona.
4. Ludzkość Ziemi całkowicie rozwija się tylko w czwartym kręgu
naszym obecnym kręgu. Określenie ludzkość odnosi się tylko do tego czwartego kręgu życia i jest stosowane z braku bardziej odpowiedniego terminu. Podobnie jak czerw staje się poczwarką, a następnie motylem, człowiek
lub prawidłowiej to, co staje się człowiekiem
przechodzi przez wszystkie formy i królestwa w okresie pierwszego kręgu i wszystkie ludzkie formy w dwóch następnych. Osiągając naszą Ziemię w początkach czwartego kręgu w obecnej serii cykli życia i ras, człowiek jest pierwszą formą, która pojawia się na niej, będąc poprzedzony jedynie przez mineralne i roślinne królestwo
także i one powinny rozwijać się oraz kontynuować swoją dalszą ewolucję za pośrednictwem człowieka. Dokładniej wyjaśnię to w drugim tomie. W okresie następnych trzech kręgów ludzkość, podobnie jak kula, na której żyje, będzie stale zmierzała do przyjęcia swojego pierwotnego kształtu zastępów Dhyani-Czochanów. Człowiek, tak jak każdy atom we wszechświecie, dąży do stania się boskim człowiekiem, a następnie Bogiem.
Poczynając od drugiego kręgu ewolucja przebiega już na całkowicie innym poziomie (planie). Tylko na przestrzeni pierwszego kręgu (Niebiański) Człowiek staje się ludzką istotą na globie A i (znów staje się) mineratem, rośliną, zwierzęciem na globie B, C, D itd. Proces ten całkowicie zmienia się w drugim kręgu; ale już nauczyłeś się ostrożności [...] i radzę wam nic nie mówić, dopóki nie przyjdzie czas na opublikowanie... (fragmenty listu nauczyciela na różne tematy).
5. Każdy życiowy cykl na globie D (naszej Ziemi) składa się z siedmiu zasadniczych ras. Zaczynają się w eterycznym, a na duchowym kończą, postępując na podwójnej linii fizycznej i moralnej ewolucji
od początku ziemskiego kręgu do jego końca. Jeden krąg, od globu A do globu G, siódmego, nazywa się planetarnym kręgiem; następny
kręgiem globu lub ziemskim kręgiem.
Zostało to przepięknie podane w Buddyzmie ezoterycznym i na razie nie wymaga dalszego tłumaczenia.
6. Pierwsza zasadnicza rasa, a więc pierwsi ludzie na Ziemi
biorąc pod uwagę formę
byli potomkami niebiańskich ludzi, prawidłowo nazywanymi w hinduskiej filozofii księżycowymi przodkami lub pitrisami, których jest siedem stopni (hierarchii). Zagadnienie to dokładniej omówię w drugim tomie.
Oba dzieła, już wspomniane, poruszające tematykę okultystycznej doktryny, wymagają szczególnej uwagi. Buddyzm ezoteryczny jest dobrze znany tak w teozoficznych kołach, jak i w świecie zewnętrznym, i nie zachodzi potrzeba dokładnego omawiania tej pracy w naszym dziele. Jest to znakomite opracowanie, które przyczyniło się do lepszego zrozumienia wielu tajemnic. Nie oznacza to jednak, iż nie zawiera ona kilku błędnych pojęć dotyczących wschodniej doktryny tajemnej, co z kolei wprowadziło w błąd wielu teozofów i czytelników. Poza tym książka ta może być zbyt materialistyczna.
Człowiek, który został wydany później, był próbą przedstawienia archaicznych doktryn z bardziej idealistycznego punktu widzenia; chodziło o wyjaśnienie kilku zjawisk z astralnego świata i przekazanie części nauk, wybranych z myśli mistrza, ale
na nieszczęście
błędnie zrozumianych. Ta książka również podejmuje tematykę ewolucji wczesnych ras ludzkich na Ziemi i zawiera kilka znakomitych stron o czysto filozoficznym charakterze. Niemniej jednak jest to tylko ciekawa i niewielka powieść mistyczna. Nie osiągnęła zamierzonego celu, ponieważ nie było odpowiednich warunków do dokładnego wytłumaczenia zjawisk. Stąd też mamy nadzieję, że czytelnik zrozumie, iż nasza praca w kilku punktach zaprzecza opisom, podanym w Człowieku.
Ezoteryczna kosmogonia w ogóle, a zwłaszcza ewolucja ludzkiej monady, w obu wspomnianych książkach
a także w innych pracach teozoficznych
różnią się zasadniczo. Z tego też powodu nie można wprowadzać czytelnika w tajniki naszego dzieła bez wcześniejszego wyjaśnienia wspomnianych rozbieżności, tym bardziej, że obie pozycje mają swoich wielbicieli i zwolenników. Nadszedł czas wyjaśnień, a błędy zostały skonfrontowane z oryginalnymi pracami i poprawione. O ile jedno ze wspomnianych dzieł cechuje zbytnia tendencja w kierunku materializmu, o tyle drugie jest nadto idealistyczne i czasami fantastyczne.
Od doktryny traktującej o okresowym zaciemnianiu i następujących kręgach ku! wzdłuż ich kolistych łańcuchów, raczej trudnej do rozumienia przez zachodnie umysły wyszły pierwsze wątpliwości oraz błędne przedstawienia. Jedno z nich dotyczy tych, których nazwano ludźmi piątego t szóstego kręgu. Ci, którzy wiedzą, że każdy krąg jest poprzedzony długotrwałą pralają
okresem odpoczynku, oddechu
która tworzy przepaść pomiędzy dwoma kręgami do czasu odnowienia cyklu życia, nie mogli zrozumieć błędnego wskazania na ludzi piątego i szóstego kręgu w naszym czwartym kręgu. Uważano, że Gotama Budda był człowiekiem szóstego kręgu, podczas gdy Platon i niektórzy z wielkich filozofów i myślicieli należeli do piątego kręgu. Jak mogło dojść do takiego stanowiska? Jeden z nauczycieli twierdził, że ludzie z piątego kręgu istnieją także w naszych dniach na Ziemi; dawał do zrozumienia, iż ludzkość znajduje się jeszcze w czwartym kręgu, ale w innym miejscu mówił, że byliśmy w piątym kręgu. Na tak sformułowane stanowisko inny z nauczycieli dał apokaliptyczną odpowiedź (objawioną, tajemniczą), wedle której: Kilka kropli deszczu nie powoduje ulewy, choć może być jej zapowiedzią [...] Nie, nie jesteśmy w Piątym Kręgu, ale ludzie Piątego Kręgu przychodzili do naszego kręgu w ostatnich kilku tysiącleciach. To było gorsze niż zagadka Sfinksa!
Studenci okultyzmu trudzili swoje mózgi różnymi dzikimi spekulacjami, a przez większość czasu usiłowali przewyższyć Edypa i uzgodnić oba twierdzenia. A nauczyciele milczeli jak kamienny Sfinks i byli posądzani o brak jedności, sprzeczności i rozbieżności. Ale oni po prostu pozwolili, aby spekulacje i umysłowe zagadki toczyły się swoim torem, dając w ten sposób lekcję, potrzebną zachodnim umysłom. W swojej zarozumiałości i arogancji, jak i przyzwyczajeniu do materializowania każdego metafizycznego pojęcia i terminu, nie zostawiając miejsca na wschodnie metafory i alegorie, orientaliści utworzyli mieszaninę z hinduskiej egzotery-cznej filozofii, a teraz teozofowie uczynili to samo z ezoterycznymi naukami. Widać, że do dzisiejszego dnia nie zrozumieli oni prawidłowego znaczenia i sensu sformułowania Ludzie piątego i szóstego kręgu. Tymczasem oznacza to po prostu, że każdy krąg przynosi ze sobą nowy rozwój, a także pełne zmiany w umysłowej, psychicznej i fizycznej budowie człowieka; te wszystkie pryncypia rozwijają się w rosnącej skali. Stąd wynika, że te jednostki, które jak Konfucjusz czy Platon, psychicznie, umysłowo i duchowo należały do wyższego poziomu ewolucji, były w naszym czwartym kręgu tym, czym przeciętny człowiek stanie się w piątym kręgu, którego ludzkość, co wynika z wytyczonej ewolucji, będzie stała bez porównania wyżej niż obecna.
Podobnie i Gotama Budda
wcielona mądrość
stał jeszcze wyżej niż wszyscy wspomniani wcześniej mężowie, nazywani ludźmi piątego kręgu. Dlatego też Budda i Siankara są alegorycznie nazywani ludźmi szóstego kręgu.
Jasny będzie teraz prawdziwy sens uwagi, zamieszczonej w Buddyzmie ezoterycznym: Kiedy złożone fakty, całkowicie nieznanej wiedzy, podawane są po raz pierwszy nie przygotowanym umysłom, to oczywiście niemożliwym jest podanie ich ze wszystkimi przynależącymi określeniami [...] i anormalnymi rozwinięciami. Początkowo musimy zadowolić się wyłożeniem obszernych reguł i dopiero polem zająć się rozwiązaniami, szczególnie jeśli dotyczy to nauczania, w związku z którym tradycyjne metody uczenia, ogólnie przyjęte, mają za cel utrwalenie w pamięci każdej nowej myśli, wzbudzającej początkowo zdziwienie, które dopiero później się rozprasza.
Tak jak autor tej uwagi byt sam, jak to określił, nie przygotowanym umysłem w okultyzmie, tak jego własne wnioski oraz lepsza znajomość współczesnych astronomicznych teorii niż archaicznych doktryn doprowadziły go całkowicie naturalnie i nieświadomie do popełnienia kilku błędów, raczej w szczegółach niż w obszernych regułach. Jeden z takich błędów zostanie teraz zaznaczony. W gruncie rzeczy jest on drobny, może jednak wielu początkujących zaprowadzić na manowce i dlatego należy go skorygować. Dotyczy to również jego książki, której błędne koncepcje wcześniejszych wydań zostały poprawione w przypisach do piątego wydania. Na powstanie tych błędów złożyło się kilka przyczyn.
Po pierwsze wynikały one z przymusowej sytuacji, w której byli postawieni nauczyciele, dając to, co uważali za wymijającą odpowiedź, z jednej strony pytania były zbyt natarczywe, aby mogły pozostać bez odpowiedzi, 2 drugiej zaś: odpowiedź na nie mogła być tytko częściowa.
Po drugie, takie stanowisko, mimo iż przyznawało, że: pół bochenka chleba jest lepsze niż jego brak, było zbyt często niezrozumiałe lub źle rozumiana. W efekcie niektórzy świeccy, europejscy uczniowie pozwolili sobie na bezpodstawne spekulacje. Wśród nich była:
1. Tajemnica Ósmej Sfery w związku z jej odniesieniem do Księżyca.
2. Błędne twierdzenie, że dwa wyższe globy ziemskiego łańcucha byty dwoma doskonale nam znanymi planetami
poza Ziemią [...] są tylko dwa inne światy naszego łańcucha, które są widoczne [...] Mars i Merkury...
Niewątpliwie były to bardzo poważne błędy, ale za to należy winić zarówno nauczyciela i jego nieścisłą odpowiedź, jak i ucznia, którego pytanie: Jakie planety ze znanych zwykłej nauce, poza Merkurym i Marsem, przynależą do naszego systemu światów?
było źle sformułowane. Teraz jeśli pod określeniem system światów w umyśle pytającego zawierał się nasz ziemski łańcuch lub sznur (naszyjnik) zamiast Słonecznego Systemu światów, jak być powinno, to oczywiście odpowiedź była źle zrozumiana. Brzmiała ona następująco: Mars itd., i inne cztery planety, o których astronomia nic nie wie. Ani A, B, Y i Z nie są znane, również one nie mogą być widoczne fizycznymi środkami, jakkolwiek byłyby one udoskonalane. Jasne jest więc, że:
1. Astronomia faktycznie nic nie wie o planetach
ani o tych starożytnych, ani o tych odkrytych w naszych czasach.
2. Żadne towarzyszące planety od A do 2, czyli żadne wyższe globy obojętnie jakiego łańcucha w Słonecznym Systemie, nie mogą być widziane, wykluczając oczywiście te planety, które zajmują czwarty stopień w szeregu, tak jak nasza Ziemia, Księżyc, itd. Odnośnie do Marsa, Merkurego i czterech innych planet, należy stwierdzić, iż mają one określony stosunek do Ziemi, którego natury żaden nauczyciel ani wysoko rozwinięty okultysta nie może wyjaśnić, czy też tym bardziej mówić o niej. W jednym z pism nauczyciela, stanowczo sankcjonujących tę niemożliwość, danych autorowi Buddyzmu ezoterycznego, napisano: Postarajcie się zrozumieć, że stawiacie pytanie, odnoszące się do wysoko wtajemniczonego (poświęconego); ja mogę podać tylko ogólny wzgląd, ale nie odważę się ani nie chcę wchodzić w detale... Kopie wszystkich listów, zarówno wystanych, jak i otrzymanych, z wyjątkiem kilku osobistych, w których, jak powiada nauczyciel: nie było nauczania, znajdują się w moim posiadaniu.
Początkowo miałam wyjaśnić niektóre punkty, jeszcze nie poruszone, ale pomimo mnogości dopisków w tych listach obawiam się, że moja średnia znajomość angielskiego, a także obawa przed powiedzeniem za dużo, mogła spowodować pewne niedokładności w wyjaśnianiu. Za te potknięcia ponoszę całkowitą winę. Nie mogłam jednak dopuścić, aby uczniowie pozostawali w błędzie lub wierzyli, że błędny jest ezoteryczny system.
Powiem teraz stanowczo, że wysunięta teoria (dotycząca Marsa i Merkurego
przyp. wyd.) nie jest możliwa, bez względu na to, czy będzie poparta, czy nie, świadectwem współczesnej astronomii. Nauka może przedstawić popierające dowody, choć są one jeszcze bardzo niepewne i dotyczą tylko ciał niebieskich, znajdujących się na tym samym poziomie materialnym, co i nasz obiektywny wszechświat. Mars i Merkury, Wenus i Jowisz, podobnie jak każda dotychczas odkryła planeta (lub te, które powinny być odkryte)
są per se przedstawicielami podobnych łańcuchów na naszym planie (poziomie). W jednym z wielu pism nauczyciela, pana Sinnetta, powiedziano, że: istnieją inne i niezliczone manwataryczne łańcuchy globów, na których mieszkają inteligentne (rozumne) istoty, tak w naszym Słonecznym Systemie, jak i poza nim. Ale ani Mars, ani Merkury nie przynależą do naszego łańcucha; są one, wraz z innymi planetami, siedmiorakimi jednostkami w wielości łańcuchów naszego systemu; a wszystkie są widzialne, lecz ich wyższe globy pozostają niewidzialne.
Jeśli nadal będą wysuwane argumenty, że pewne wyrażenia nauczyciela zawarte w jego listach mogły wprowadzić w błąd, wówczas jedynie odpowiem: Amen; w istocie tak. Dobrze to rozumiał autor Buddyzmu ezoterycznego, kiedy pisał, że owe metody tradycyjnego nauczania wzbudzają zdziwienie i rozpraszają go lub nie w zależności od sytuacji. W każdym razie, jeżeli powie, że to mogło być wyjaśnione wcześniej, tak samo, jak rzeczywista natura planet, która dopiero teraz jest wyjaśniana, wówczas jesteśmy w stanie podać tylko jedną odpowiedź: w owym czasie uważano, że nie wolno było tego uczynić, ponieważ otworzyłoby to drogę wielu dodatkowym pytaniom, na które nie można by dać odpowiedzi z powodów natury ezoterycznej, co z kolei sprawiłoby jedynie zbyteczne kłopoty. Od początku postanowiono, i do dzisiaj jest to utrzymywane, że:
1. Żaden teozof, jak i żaden przyjęty uczeń
nie mówiąc już o świeckich studentach
nie może oczekiwać, iż tajna wiedza zostanie mu w pełni wyjaśniona przed czasem jego nieodwołalnego oddania się w służbę bractwu i przejściem przynajmniej pierwszego wtajemniczenia; żadne liczby ani cyfry nie mogą być podane światu, gdyż stanowią one klucz do ezoterycznego systemu.
2. To, co było dane, jest jedynie ezoteryczną podkładką tego, co znajduje się prawie we wszystkich ezoterycznych księgach religii całego świata
zwłaszcza w brahmanach i upaniszadach Wed, jak i w Puranach.
To była mała część tego, co teraz omawia się znacznie obszerniej w tym dziele, chociaż i tak jest to bardzo niepełne i fragmentaryczne.
Kiedy podjęłam trud pisania tej książki, miałam świadomość, że teorie dotyczące Marsa i Merkurego są błędne. Dlatego też listownie zwróciłam się do nauczycieli z prośbą o autorytatywne wyjaśnienie. W odpowiednim czasie uzyskałam odpowiedź, którą podam w stosownych fragmentach.
Całkowicie słusznie, że Mars znajduje się w obecnym czasie w stanie zaciemnienia, a Merkury tylko co zaczaj z niego wychodzić. Możesz dodać, że Wenus znajduje się w swoim ostatnim kręgu [...] Jeśli ani Merkury, ani Wenus nie mają satelitów, to jest tak[...] także dlatego, że Mars posiada dwóch satelitów, do których nie ma żadnego prawa [...] Fobos, domniemany wewnętrzny satelita, nie jest żadnym satelitą. Zatem wcześniejsze uwagi Laptace'a, a teraz Faye, nie schodzą się, jak widać. Cykliczny okres, naukowo przypisywany Fobosowi, jest trochę za krótki i dlatego powinien występować jakiś brak w podstawowej idei tej teorii, jak to słusznie zauważył Faye [...] Poza tym Mars i Merkury są siedmiorakimi łańcuchami, niezależnymi od gwiezdnych panów i hierarchów naszej Ziemi, podobnie jak ty jesteś niezależna od pryncypiów Daeumlinga (Tom Thub)
które, być może, były jego sześcioma braćmi, w nocnych czapeczkach lub bez nich [...] Zaspokojenie ciekawości oznacza koniec wiedzy u niektórych ludzi, powiedział Bacon. Miał rację powtarzając ten truizm, podobnie jak mieli rację ci, którzy przed nim to wiedzieli, mieli rację oddzielając Mądrość od Wiedzy i oznaczając granice tego, co może być podane w określonym czasie...
Zapamiętaj:
Wiedza mieszka w głowach, wypełnionych myślami innych ludzi, mądrość w umysłach, uważnych w swojej własności.
Nigdy nie możesz wywrzeć dostatecznie głębokiego wrażenia na umysłach tych, którym udzielasz części ezoterycznych nauk.
Podam jeszcze kilka fragmentów z drugiego listu, napisanego przez ten sam autorytet; w pewnym sensie jest to odpowiedź na niektóre kontrargumenty, przedstawione nauczycielom. Zostały one oparte na ogromnie naukowych i powierzchownych rozważaniach
dowodzących słuszności połączenia ezoterycznych teorii z rozumowaniem współczesnej nauki, których autorami byli młodzi teozofowie
mających być swoistą przestrogą wobec Doktryny tajemnej i poruszających ten problem. Oświadczył on, iż gdyby istniały podobne satelity, towarzyszące naszej Ziemi, to: powinny być troszeczkę mniej materialne niż nasz glob. Dlaczego więc nie mogą być widzialne? Oto odpowiedź nauczyciela:
Gdyby psychiczne i duchowe nauki zostały pełniej, dokładniej zrozumiane, to takie przedstawienie sobie podobnych niedorzeczności byłoby prawie niemożliwe. Jeśli tylko nie będą porzucone próby pogodzenia niezgodności
to znaczy metafizycznych i duchowych nauk z fizyczną lub naturalną filozofią, przy czym słowo naturalna" jest dla naukowców synonimem materii, dostępnej poznaniu ich cielesnych zmysłów
żaden rzeczywisty postęp nie może być osiągnięty. Nasz glob (Ziemia), jak mówiliśmy na początku, znajduje się na samym dole schodzącego łuku, gdzie materia naszego poznania występuje w swojej najgrubszej formie [...] Zatem zdrowy rozsądek wymaga, aby globy, ocieniające naszą Ziemię, znajdowały się na innych i wyższych planach. Krótko mówiąc, jako globy są one razem, ale nie współistnieją z naszą Ziemią i, w takiej sytuacji, należą do całkowicie innych stanów świadomości. Nasza planeta (jak i wszystko dla nas widzialne) jest przystosowana do szczególnego położenia jej ludności; położenia, które pozwala nam widzieć gołym okiem dala niebieskie, współistniejące z naszym ziemskim planem, i substancje, tak samo jak właściwi mieszkańcy Jowisza, Marsa i innych mogą widzieć maleńki świat, ponieważ nasze poziomy świadomości, chociaż różnią się stopniami, ale będąc jednorodnymi znajdują się w tej samej warstwie dyferencjonowanej materii. Pisałem już, że: Mniejsza praiaja dotyczy tylko naszych małych sznurów (naszyjników) globów
łańcuchami nazywamy sznury (naszyjniki) w te dni słownego poplątania [...] Do podobnego naszyjnika (sznura) przynależy nasza Ziemia. Powinno to być jasno i wyraźnie przedstawione, że inne planety były również takimi sznurami albo łańcuchami... Jeśliby oponujący chciał dostrzec chociażby mglistą sylwetkę jednej z takich planet na wyższym poziomie, powinien przede wszystkim odgarnąć także cieniutki obłok materii astralnej, stojącej między nim a następnym planem (poziomem).
Zrozumiałe jest więc, dlaczego nie możemy dostrzec, nawet za pomocą największego teleskopu, tego, co znajduje się poza naszym materialnym światem. Jedynie ci, których nazywamy adeptami, wiedzą, jak skierować swój mentalny wzrok i przenieść swoją świadomość
fizyczną i psychiczną
na inne poziomy istnienia; mogą też autorytatywnie mówić na podobne tematy. Dlatego podkreślają: Musisz tak prowadzić życie, jak jest to niezbędne do zdobycia takiej wiedzy i siły, a Mądrość zrozumienia nastąpi naturalnie. Kiedy będziesz zdolny dostosować siebie i swoją świadomość do jednego z siedmiu tonów światowej świadomości na siedmiu strunach kosmosu, wibrujących od jednej wieczności do drugiej; kiedy dobrze nauczysz się i zrozumiesz muzykę sfer. wtedy dopiero możesz zacząć dzielić się tą wiedzą z tymi, którzy są w stanie ją ogarnąć i zrozumieć, z tymi, którym możesz naprawdę zaufać. Do tego czasu bądź jednak roztropny; nie rozgłaszaj wielkich prawd, należących do potomstwa przyszłych ras, których nasza generacja nie może znać ani w pełni zrozumieć. Nie próbuj odkrywać tajemnic bytu i niebytu tym, którzy nie są zdolni widzieć ukrytego znaczenia i sensu siedmiostrunnej liry Apollina, liry promieniującego boga
w każdej bowiem z siedmiu strun przebywa duch, dusza i ciało astralne kosmosu
której tylko otoczka znajduje się obecnie w rękach współczesnej nauki... Bądź rozważny, mówimy, ostrożny i mądry i nade wszystko staraj się poznać, w co wierzą ci, których uczysz, aby nie okłamali siebie i innych [...] takie jest bowiem przeznaczenie i służba każdej prawdy, która jeszcze jest obca ludziom [...] Niech lepiej planetarne łańcuchy i inne nad
i podkosmiczne tajemnice zostaną w krainie snów dla tych, którzy nie mogą widzieć ani też nie wierzą w to, co dostępne drugim...
Przykre jest, że tylko niewielu z nas posłuchało tej mądrej rady i tak wiele bezcennych pereł, wiele klejnotów mądrości zostało przekazanych wrogom, nie przygotowanym do zrozumienia ich wartości, którzy odwrócili się, aby nas rozszarpać.
Wyobraźmy sobie, pisał ten sam nauczyciel Mahatma do swoich dwóch świeckich uczniów (chodzi między innymi o autora Buddyzmu ezoterycznego), że nasza Ziemia jest jedną z grupy siedmiu planet lub zamieszkanych światów [...] (siedem planet oznacza święte planety starożytności, wszystkie one są siedmiorakie). Teraz impuls życia dosięga planetę A lub raczej to, co ma stać się planetą A, a co do tej pory było tylko kosmicznym pyłem czy prochem (Laya centrum)... itd.
We wczesnych listach, w których terminy musiały być obmyślone i ułożone nowe słowa, koła często stawały się kręgami, a kręgi cyklami życia i odwrotnie. Korespondentowi, który krąg nazwał światowym kołem, nauczyciel odpisał: Myślę, że doprowadzi to do jeszcze większego zamieszania. Zgodziliśmy się, aby kręgiem nazywać przejście monady z globu A do globu G lub Z [...] Światowe koło poprawne [...] Proszę powiadomić Pana [...] aby zgodził się na tę nomenklaturę, zanim pójdzie dalej.
Pomimo owego uzgodnienia, wiele błędów, z powodu tego zamieszania, przeniknęło do pierwotnych nauk. Także rasy czasami były mieszane z kręgami i kołami, co prowadziło do podobnych błędów w Człowieku: fragmentach zapomnianej prawdy. Na początku Mahatma pisał:
Tak jak mnie nie pozwolono podać ci całej Prawdy lub odkryć liczby oddzielnych cząstek [...] Nie mogę cię zadowolić. Taka była odpowiedź na pytanie: Jeśli mamy rację, to wszystkie istnienia, poprzedzające ludzki okres, równe są 637 itd., itd. Z kolei na pytania dotyczące liczb, dano następującą odpowiedź: Spróbuj rozwiązać zagadnienie 777 inkarnacji [...] Chociaż jestem zobowiązany nie udzielać wyjaśnienia [...] to jednak, gdy własnymi siłami rozwiążesz ten problem, moim obowiązkiem będzie jego potwierdzenie.
To zadanie nigdy nie zostało rozwiązane i rezultatem jest bezustanne niezrozumienie i błędy.
Również nauki o siedmiorakiej budowie gwiezdnych ciał i makrokosmosie
od którego wychodzi siedmioraki podział mikrokosmosu lub człowieka
do tej pory znajdowały się pomiędzy najbardziej ezoterycznymi. W najdawniejszych czasach były one podawane podczas wtajemniczenia wraz z najbardziej tajnymi cyframi cykli. W jednym z teozoficznych czasopism podano, że ujawnienie całego systemu kosmogonii nie było uwzględnione w założeniach, jak również taka możliwość ani na minutę nie była dopuszczona w tym czasie, kiedy kilka drobnych informacji zostało podanych w odpowiedzi na listy autora Buddyzmu ezoterycznego, stawiające szereg pytań. Wśród nich były poruszane tak ważne kwestie, na które żaden Mahatma, jakkolwiek wysoko i niezależny być może, nie ma prawa udzielić odpowiedzi i tym samym podać światu szanowane przez wieki archaiczne tajemnice starych świątyń i szkól.
Dlatego też tylko niektóre z doktryn zostały objawione w szerokich zarysach, podczas gdy szczegóły nadal pozostawały tajemnicą i wszelkie usiłowania wydobycia większej ilości informacji o nich były kwitowane milczeniem. Jest to całkowicie zrozumiałe i naturalne.
Z czterech Vidya (wiedza) siedmiu gałęzi wiedzy, wspomnianych w Puranach
mianowicie: 1. Jadżna-vidya, wypełnianie religijnych obrządków w celu osiągnięcia niektórych rezultatów; 2. Maha-vtdya, wielka (magia) wiedza, która wyrodziła się w tantryczny kult; 3. Guhja-vidya, nauka mantr i ich rzeczywistego rytmu lub śpiewu mistycznych zaklęć; 4. Atma-vidya, czyli prawdziwa wiedza duchowa i boska mądrość
tylko ta ostatnia może przelać niezbędne i absolutne światło na nauki trzech wcześniejszych. Bez pomocy atma-vidyi pozostałe trzy stają się tylko i wyłącznie powierzchownymi naukami, geometrycznymi bryłami, mającymi długość i szerokość, ale pozbawionymi głębokości, Są jak dusza, członki oraz umysł śpiącego człowieka, zdolnego do mechanicznych ruchów, chaotycznych snów, a nawet chodzenia we śnie, tworzącego widzialne skutki, ale stymulowanego instynktem, a nie intelektualnymi, umysłowymi przyczynami i nie całkiem świadomymi, duchowymi impulsami. Bardzo dużo może być dane i wytłumaczone w tych trzech naukach, ale jeśli klucz do zrozumienia owych nauk nie jest zawarty w atma-vidya na zawsze pozostaną one tylko ułamkiem zniekształconego podręcznika, podobne słabym odbiciom wielkich prawd, mglisto zrozumianych przez uduchowionych i wykoślawionych przez tych, którzy chcą przygwoździć do ściany każdy cień.
Podążając dalej stwierdzimy, iż kolejne wielkie zamieszanie w umysłach uczniów powstało z powodu niepełnego wyjaśnienia doktryny ewolucji monad. Żeby całkowicie przyswoić ten proces, podobnie jak i proces rodzenia się globów, należy podkreślić, iż oba powinny być rozpatrywane znacznie bardziej w ich metafizycznym aspekcie niż ze statystycznego punktu widzenia, podkreślającego liczby i cyfry, które rzadko są przeznaczone do szerokiego wykorzystania. Na nieszczęście niewielu jest skłonnych do rozpatrywania tych doktryn z metafizycznego punktu widzenia. Również najlepszy z zachodnich pisarzy, poruszający tematykę naszej doktryny w swoich pracach, mówiąc o ewolucji monad podkreśla w Buddyzmie ezoterycznym, iż nie zajmuje się teraz podobną czystą metafizyką. Zauważa to nauczyciel, pytając go w jednym z listów: Do czego to głoszenie naszych doktryn, ta trudna praca i pływanie adversum flumen? Dlaczego Zachód [...] ma się uczyć [...] od Wschodu [...] tego, co nigdy nie odpowie szczególnym potrzebom smaku estetów, zwraca także uwagę swojego korespondenta na formalne trudności, spotykające nas (adeptów) przy każdej próbie wyjaśnienia naszej metafizyki zachodniemu umysłowi.
Ma racje nauczyciel ponieważ poza metafizyką żadna okultystyczna filozofia ani żaden ezoteryzm nie jest możliwy. To tak, jakby wytłumaczyć dążenia i uczucia, miłość i nienawiść, najbardziej intymne i ukryte przejawy duszy i umysłu żyjącego człowieka drogą anatomicznego opisania piersi i mózgu jego martwego ciała.
Rozpatrzę teraz dwa wspomniane twierdzenia, ledwie tylko poruszone w Buddyzmie ezoterycznym, uzupełniając je w miarę swoich sił i możliwości.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
194 09
pref 09
amd102 io pl09
2002 09 Creating Virtual Worlds with Pov Ray and the Right Front End
Analiza?N Ocena dzialan na rzecz?zpieczenstwa energetycznego dostawy gazu listopad 09
2003 09 Genialne schematy
09 islam
GM Kalendarz 09 hum
06 11 09 (28)

więcej podobnych podstron