211 14



Rudolf Steiner - U bram teozofii






Wstecz / Spis
treści
XIV
Wczoraj scharakteryzowaliśmy różne obszary, przez które przejść musi uczeń wtajemniczenia wschodniego i chrześcijańskiego, dążąc do wyższego poznania. Dzisiaj chcę w podobny sposób opisać stopnie, przez które wiedzie szkolenie różokrzyżowców.
Nie należy wyobrażać sobie, że szkolenie różokrzyżowe jest sprzeczne z dwoma poprzednimi. Istnieje ono mniej więcej od XIV w. i musiało być wówczas wprowadzone, gdyż ludzkość potrzebowała jeszcze innej metody szkolenia. W kołach wtajemniczonych przewidywano nastanie takich czasów, że w miarę rozwoju nauki wiara u ludzi zostanie zachwiana, powstanie rozdźwięk między wiarą a wiedzą. W średniowieczu najwięksi uczeni byli zarazem ludźmi najgoręcej wierzącymi i najpobożniejszymi. Jeszcze długo potem wśród ludzi najbardziej zaawansowanych w naukach przyrodniczych nie było żadnej sprzeczności między wiarą a wiedzą. Mówi się, że system kopemikański zachwiał wiarę, a tymczasem Kopernik zadedykował swoje dzieło papieżowi! Dopiero niedawno powstał stopniowo ten rozdźwięk. Mistrzowie mądrości przewidzieli to i dlatego trzeba było znaleźć nową drogę dla tych, których nauka odwiodła od wiary. Ludzie zajmujący się dużo nauką powinni wybrać drogę różokrzyżową, aby dojść do wtajemniczenia. Metoda ta wykazuje bowiem, że najwyższa wiedza o świecie może iść w parze z najwyższym poznaniem nadzmysłowym prawd duchowych i właśnie dzięki niej człowiek, któiy przez pozorną naukowość odszedłby od wiary chrześcijańskiej, dopiero wtedy może prawdziwie ją ocenić. Dopiero dzięki tej metodzie każdy może przyjąć prawdę o Chrystusie z głębokim zrozumieniem. Prawda jest jedna, można jednak do niej dążyć różnymi drogami, podobnie jak różne ścieżki rozchodzą się u stóp góry w różne strony, jednak na szczycie schodzą się ponownie razem w jednym miejscu.
Istota szkolenia różokrzyżowego polega na prawdziwym samopoznaniu. W tym celu trzeba rozróżnić dwie rzeczy. Uczeń wtajemniczenia różokrzyżowego musi rozróżnić je nie teoretycznie, lecz praktycznie, to znaczy wprowadzić je w życie. Są dwa rodzaje samopoznania: niższe, które uczeń różokrzyżowy nazywa po prostu przejrzeniem samego siebie, które ma doprowadzić do przezwyciężenia niższej natury i poznanie wyższe, zrodzone przez wyzbycie się samego siebie.
Czym jest niższe samopoznanie? Jest to poznanie naszego codziennego , ja", tego czym już jesteÅ›my, tego co nosimy w sobie, wglÄ…danie w życie wÅ‚asnej duszy. Trzeba sobie wyjaÅ›nić, że tÄ… drogÄ… nie dojdzie siÄ™ do wyższego Ja", gdyż czÅ‚owiek patrzÄ…c na samego siebie, widzi tylko to, czym jest, a ma przecież wyrosnąć ponad to, aby pozbyć siÄ™ owego ,ja" życia powszedniego. Ale jak? WiÄ™kszość ludzi przekonana jest, że ich cechy sÄ… najlepsze, a kto takich samych nie posiada, jest niesympatyczny. Kto wyrósÅ‚ ponad takie nastawienie - nie tylko teoretycznie, ale i w uczuciu -jest już na drodze do prawdziwego samopoznania. Ponad to poznanie codziennego “ja" trzeba siÄ™ wznieść specjalnÄ… metodÄ…, która może być stosowana zawsze, kiedy znajdzie siÄ™ na to chociaż pięć minut czasu. Zacząć trzeba od nastÄ™pujÄ…cego zdania: “Wszystkie cechy, które posiadasz, sÄ… jednostronne; musisz poznać, dlaczego sÄ… one jednostronne i próbować je zharmonizować". Zdanie to nie tylko w teorii, ale i w praktyce, jest najwÅ‚aÅ›ciwsze. Kto jest pilny, musi zbadać, czy nie jest to cecha faÅ‚szywie przez niego zastosowana. Pilność też bywa jednostronna; musi być uzupeÅ‚niona przez dokÅ‚adne zastanowienie. Każda zaleta ma swój biegun przeciwny, który trzeba sobie przyswoić i starać siÄ™ zharmonizować wÅ‚aÅ›ciwoÅ›ci sprzeczne, np. “spiesz siÄ™ powoli" tzn, chęć do dziaÅ‚ania, a przecież zastanowienie; zastanowienie, a przecież nie gnuÅ›ność. Wtedy zaczyna siÄ™ praca nad sobÄ…. Nie należy to do medytacji, trzeba to wypracować w sobie równolegle z niÄ….
To harmonizowanie naszej istoty polega mianowicie na zwracaniu uwagi na rzeczy drobne. Np. kto ma tę właściwość, że nie dopuszcza innych do głosu, ten musi postanowić sobie, że np. przez sześć tygodni będzie na to uważał i powie sobie: teraz milczysz tak długo, jak tylko to jest możliwe, dając możność wypowiedzenia się drugiemu; następnie przyzwyczajaj się nie mówić za głośno ani za cicho. Człowiek zwykle o tych rzeczach wcale nie myśli, a przecież należą one do intymnego rozwoju naszej istoty wewnętrznej. Im drobniejsze są rzeczy na które uważamy, tym lepiej. Kiedy dochodzi już do odzwyczajenia się nie tylko od pewnych właściwości moralnych, intelektualnych i uczuciowych, lecz również od jakiegoś przyzwyczajenia zewnętrznego, to jest to szczególnie ważne. W mniejszym stopniu chodzi tu o zbadanie wnętrza w zwykłym sensie, lecz o doskonalenie właściwości, których nie wypracowało się jeszcze dostatecznie, o uzupełnienie swoich osiągnięć przez właściwość przeciwną. Samopoznanie należy do najtrudniejszych dla człowieka rzeczy i właśnie ci, którzy sądzą, że najlepiej siebie znają, najłatwiej ulegaj ą złudzie. Za dużo myślą o swoim własnym ja. Powinni odzwyczaić się od nieustannego wpatrywania się w siebie i ciągłego mówienia , ja": ja myślę, ja sądzę, ja uważam to za dobre. Przede wszystkim trzeba odzwyczaić się od myśli, że własne przekonania są ważniejsze niż przekonania innych. Przypuśćmy, że ktoś jest rozsądnym człowiekiem; gdy jednak popisuje się swym rozsądkiem w gronie ludzi o wiele głębiej od niego myślących, to ten rozsądek jest bardzo nie na miejscu, a ów człowiek wysuwa go tylko ze względu na siebie. Jego działanie na zewnątrz powinno wypływać z ducha innych ludzi. Tę regułę szczególnie łatwo łamią agitatorzy.
Do tego powinna się dołączyć cecha, którą wiedza tajemna nazywa cierpliwością. Większość ludzi, pragnących coś osiągnąć, nie chce czekać, sądząc, że jest już dość dojrzała, by wszystko przyjąć. Cierpliwość płynie z surowego wychowywania samego siebie. Również i to wiąże się z samo-poznaniem.
Wyższe samopoznanie zaczyna siÄ™ dopiero wtedy, gdy zaczynamy mówić: w tym, czym jest nasze codzienne “ja", nie ma wcale naszego wyższego , ja". Jest ono w caÅ‚ym Å›wiecie, w gwiazdach, SÅ‚oÅ„cu, Księżycu, kamieniu, roÅ›linie i zwierzÄ™ciu. WszÄ™dzie jest ta sama istota, która jest w nas. Gdy ktoÅ› mówi: chcÄ™ pielÄ™gnować moje wyższe ja i wycofać siÄ™ z życia, nie chcÄ™ nic wiedzieć o rzeczach materialnych, to zupeÅ‚nie pomija fakt, że “ja" jest wÅ‚aÅ›nie wszÄ™dzie na zewnÄ…trz, a jego wÅ‚asne “ja" jest tylko maÅ‚Ä… czÄ…stkÄ… tej ogromnej jaźni na zewnÄ…trz. Niektórzy “duchowi' uzdrowiciele popeÅ‚niajÄ… pewien bÅ‚Ä…d, który może stać siÄ™ bardzo niebezpieczny. WpajajÄ… oni w chorego wyobrażenie, że nic materialnego nie istnieje, a wiÄ™c nie ma również choroby. Polega to na faÅ‚szywym samopoznaniu i jest bardzo niebezpieczne. I jakkolwiek metoda ta okreÅ›lana jest jako chrzeÅ›cijaÅ„ska, to jest ona wÅ‚aÅ›ciwie antychrzeÅ›cijaÅ„ska.
ChrzeÅ›cijaÅ„stwo jest Å›wiatopoglÄ…dem, który we wszystkim widzi przejawianie siÄ™ boskoÅ›ci. UÅ‚udÄ™ w tym, co materialne, mamy tylko wtedy, gdy nie patrzymy na to jako na wyraz boskoÅ›ci. Jeżeli przekreÅ›lamy Å›wiat zewnÄ™trzny, przekreÅ›lamy boskość. Gdy negujemy materiÄ™, w której przejawiÅ‚ siÄ™ Bóg, to negujemy Boga. Nie chodzi o to, aby wpatrywać siÄ™ w siebie, musimy dążyć do poznania wielkiego Ja, które wlewa w nas Å›wiatÅ‚o. Niższe ja mówi: “stojÄ™ tu i marznÄ™", wyższe natomiast mówi: Jestem również zimnem, gdyż żyje jako wÅ‚asne ,ja" w elemencie zimna i sam czyniÄ™ siÄ™ zimnym". Niższe “ja" mówi: “Jestem tu, jestem w oku, które widzi sÅ‚oÅ„ce". Wyższe ,ja" natomiast mówi: “Jestem w sÅ‚oÅ„cu i w promieniu sÅ‚onecznym zaglÄ…dam w twoje oko".
To wÅ‚aÅ›nie nazwiemy wyjÅ›ciem z samego siebie. Dlatego szkolenie różokrzyżowe zaczyna od tego, aby z czÅ‚owieka wyprowadzić niższe Ja". W mchu teozoficznym popeÅ‚niano na poczÄ…tku najgorszy bÅ‚Ä…d, mówiÄ…c: trzeba odwrócić siÄ™ od Å›wiata zewnÄ™trznego i patrzeć w siebie. Jest to wielkie zÅ‚udzenie, gdyż wtedy spotyka siÄ™ tylko niższÄ… jaźń, czwartÄ… zasadÄ™ czÅ‚owieka, niższe “ja", które wmawia w siebie, że jest czymÅ› boskim, a wcale tym nie jest. Trzeba wyjść poza siebie, aby poznać boskość. “Poznaj samego siebie" znaczy zarazem: “Przezwycięż samego siebie".
Szkoleniu różokrzyżowe musi iść ręka w rękę z wymienionymi już wcześniej sześcioma właściwościami: opanowaniem myśli, inicjatywą w działaniu, pogodą ducha, brakiem uprzedzeń, czyli postawą pozytywną wiarą oraz równowagą wewnętrzną.
Samo szkolenie obejmuje następujące stopnie:
1. Studium. Bez studium dzisiejszy Europejczyk nie dojdzie do tego, by móc samemu poznawać. Najpierw musi spróbować wprowadzić w siebie myśli całej ludzkości. Musi nauczyć się myśleć wraz z całym systemem świata. Musi powiedzieć sobie: jeżeli inni to myśleli, musi to przecież być ludzkie; muszę spróbować, jak można z tym żyć. Nie potrzeba przysięgać na to, jak na dogmat, ale trzeba to poznać poprzez studium. Uczeń musi poznać rozwój Słońca, planet, Ziemi i ludzkości. Myśli podawane do studiowania oczyszczają naszego ducha. Po liniach ścisłego myślenia wspinamy się w górę, abyśmy sami mogli tworzyć ścisłe, logiczne myśli. Studium oczyszcza również nasze myśli, przez co uczymy się ściśle, logicznie myśleć. Gdy studiujemy np. bardzo trudną książkę, nie chodzi głównie o zrozumienie treści, ale o to, aby iść za myślą autora i nauczyć się współmyśleć. Nie trzeba więc uważać żadnej książki za zbyt trudną, w przeciwnym wypadku znaczyłoby to tylko, że jest się zbyt wygodnym. Najlepsze książki to te, które trzeba ciągle i ciągle studiować, których nie rozumie się od razu, które trzeba przemyśleć zdanie po zdaniu. Przy studium nie tyle chodzi o to, co się studiuje, ile o to, jak się to robi. Przez wielkie prawdy, jak np. prawa planetarne, stwarzamy sobie wielkie linie myślowe i to jest najistotniejsze. Wiele egoizmu tkwi również tam, gdzie się mówi: wolę nauki moralne, a nie wiadomości o systemach planetarnych. Prawdziwa mądrość sama rodzi życie moralne.
2. Imaginacja, poznanie imaginacyjne. Czym ono jest i jak sieje osiąga? Trzeba iść przez świat i obserwować go ściśle według zasady Goethego: wszystko, co przemija, jest tylko podobieństwem. Goethe był różokrzyżowcem i może nas wprowadzić w życie duszy. Każda rzecz musi pod wielorakim względem stać się podobieństwem. Przypuśćmy np., że przechodzimy obok zimowita jesiennego, roślina ta jest dla nas przez swój kształt i barwę symbolem smutku. Inny znów kwiat, powój, jest symbolem bezradności. Jeszcze inny, czerwony kwiat, który układa swoje płatki do góry, może być obrazem radości itp. Zwierzę o jaskrawych barwach może być uosobieniem kokieterii. Już w samej nazwie wyraża się często podobieństwo, np. wierzba płacząca, niezapominajka itd. Im więcej myśli się w ten sposób, że rzeczy zewnętrzne są symbolem rzeczy moralnych, tym łatwiej można wznieść się do poznania imaginacyjnego. Takie podobieństwa można znaleźć również w ludziach. Np. po sposobie chodzenia można poznać temperament człowieka. Zaobserwujcie ciężki, powolny chód melancholika, twardy, zdecydowany krok choleryka, lekki, wsparty na czubkach palców krok sangwinika.
Gdy prowadziÅ‚o siÄ™ przez pewien czas takie obserwacje, przechodzi siÄ™ do ćwiczeÅ„ wÅ‚aÅ›ciwej imaginacji. Np. trzyma siÄ™ przed sobÄ… jakÄ…Å› żywÄ… roÅ›linÄ™, patrzy siÄ™ tylko na niÄ…, wgÅ‚Ä™bia siÄ™ w niÄ…, wyciÄ…ga siÄ™ wnÄ™trze jej duszy i oddaje siÄ™ je z powrotem, jak to opisane jest w moim dziele “Jak osiÄ…gnąć poznanie wyższych Å›wiatów". To wydobywa imaginacjÄ™. Dochodzi siÄ™ przez to do oglÄ…du astralnego. Po pewnym czasie rzeczywiÅ›cie zauważa siÄ™, jak z roÅ›liny wychodzi maÅ‚y pÅ‚omyk. Jest to astralny obraz tego, co roÅ›nie. Inny przykÅ‚ad: kÅ‚adzie siÄ™ przed sobÄ… ziarno, a nastÄ™pnie widzi siÄ™ przed sobÄ… w myÅ›lach caÅ‚Ä… roÅ›linÄ™, takÄ…, jakÄ… bÄ™dzie później w rzeczywistoÅ›ci. SÄ… to ćwiczenia na imaginacjÄ™, na które różokrzyżowcy zwracali dużą uwagÄ™.
3. Nauka pisma tajemnego. Istnieje pismo tajemne, przez które
można głębiej wniknąć w istotę rzeczy. Pragnę podać przykład, który pokaże,
o co chodzi. Wraz z upadkiem dawnej Atlantydy zaczęła się kultura staroindyjska.
Znakiem takiego stadium rozwoju, w którym mija jedna kultura a zaczyna się nowa,
jest wir. Takie wiry istnieją wszędzie w przyrodzie, przykładem są mgławice
gwiezdne, np. mgławica Oriona itd. Tam również przemija jakiś świat, a rodzi
się nowy. Na początku kultury staroindyjskiej Słońce stało w znaku Raka; w okresie
kultury perskiej stało w znaku Bliźniąt; w czasie egipskiej kultury w znaku
Byka, w czasie grecko-łacińskiej w znaku Barana. Astronomiczny znak Raka
= był
również znakiem dla początku kultury staroindyjskiej. Dalszym przykładem jest
litera M. Każda litera prowadzi nas wstecz do jej tajemnego pochodzenia. Litera
M jest znakiem mądrości. Powstała z ukształtowania górnej wargi
i jest zarazem symbolem fal morskich ,
dlatego mądrość symbolizowana jest przez wodę. Znaki te zawsze są podźwiękiem
pełnych znaczenia rzeczy. W trakcie szkolenia różokrzyżowego naucza się wielu
takich znaków.
4. Rytmizacja życia. Przejście od życia chaotycznego do rytmicznego. Dzieci mają ten plus, że chodzą do szkoły. U dorosłych często niestety brakuje planu zajęć. Trzeba spróbować pewne godziny w czasie dnia przeznaczyć na medytację. Rytmizacja oddechu nie odgiywa tak ważnej roli jak w szkoleniu wschodnim, ale również należy do szkolenia, a różokrzyżowiec wie, że już przez medytację uzyskuje się polepszenie oddechu.
5. Wzajemne zależności między mikrokosmosem i makrokosmosem. Jest to związek między wielkim a małym światem lub między człowiekiem a światem zewnętrznym. Człowiek powstawał stopniowo, jego poszczególne ciała wytworzyły się w ciągu ewolucji. Na dawnym Słońcu nie miał jeszcze ciała astralnego, dlatego nie mogły powstać określone narządy. Takim organem jest np. wątroba. U istoty mającej tylko ciało eteryczne, nie ma nawet założenia wątroby. Oczywiście, wątroba nie może powstać bez ciała eterycznego, ale tworzy ją najpierw ciało astralne. Podobnie żadna istota nie może nigdy mieć ciepłej krwi, jeżeli nie powstała w czasie, gdy wytwarzała się jaźń.
Wprawdzie wyższe zwierzęta również posiadają ciepłą krew, ale oddzieliły się one od człowieka po wykształceniu jaźni. Podobnie każdy narząd ludzkiego ciała, również najmniejszy, przynależy do jakiegoś członu jego istoty. Wątroba odpowiada ciału astralnemu, a krew jaźni. Kiedy człowiek skieruje obiektywnie swoją uwagę na samego siebie jak na jakąś rzecz i skoncentruje się np. na punkcie u nasady nosa i połączy z tym określone słowo, podane przez nauczyciela wiedzy tajemnej, będzie doprowadzony do poznania tego, co odpowiada temu punktowi. A więc człowiek, który pod odpowiednim kierownictwem koncentruje się na tym punkcie, pozna naturę jaźni. Inne, o wiele późniejsze ćwiczenie, kieruje się na wnętrze oka i przez to poznaje się wewnętrzną naturę światła i słońca. Naturę astralności poznaje się przez skoncentrowanie się na wątrobie z towarzyszeniem odpowiednich słów.
Taki samodzielny rozwój, gdy przez każdy organ, na którym koncentruje się uwagę, jest się wyprowadzonym z siebie samego, jest rozwojem właściwym. Zwłaszcza w obecnych czasach metoda ta jest szczególnie skuteczna, ponieważ ludzkość stała się tak bardzo materialistyczna. Tutaj przez materialność dochodzi się do jej twórcy, do siły tworzącej, która zbudowała te narządy.
6. Przebywanie albo pogrążanie się w makrokosmosie, jest tym samym, co opisane było jako Dyanam, jest to kontemplacja duchowa. Odbywa się ona w sposób następujący: uczeń zagłębia się w kontemplowany narząd, np. we wnętrze oka. Gdy ta koncentracja trwa już jakiś czas, pozwala się opaść wyobrażeniu zewnętrznego organu, tak iż myśli się już tylko o tym, na co oko wskazywało, o świetle. W ten sposób dochodzi się do twórcy organu i wychodzi się w makrokosmos. Czuje się wówczas, jak ciało staje się coraz większe, tak duże jak cała Ziemia; rośnie ono wciąż dalej, ponad Ziemię, a wszystkie rzeczy są w nim. Człowiek żyje wtedy we wnętrzu wszystkich rzeczy.
7. Siódmy stan odpowiada wschodniemu Samadhi. W szkoleniu różo-krzyżowym nazywa się to boską szczęśliwością. Przestaje się teraz myśleć o ostatnim wyobrażeniu, ale zachowuje się siłę myślenia. Opada treść myślenia, ale pozostaje czynność myślenia. Dzięki temu spoczywa się w świecie duchowo-boskim.
Te stopnie szkolenia różokrzyżowego sÄ… bardziej stopniami rozwoju wewnÄ™trznego i wymagajÄ… subtelnej pielÄ™gnacji wyższego życia duszy. W naszej materialistycznej epoce dużą przeszkodÄ… do uwewnÄ™trznienia caÅ‚ego życia duszy jest bardzo rozpowszechnione traktowanie wszystkiego powierzchownie. Musi to zostać przezwyciężone. Szkolenie to przystosowane jest do natury Europejczyków, wymaga ono pewnej energii duszy, ale nie jest trudne. Każdy może je praktykować, jeżeli tylko tego pragnie. Można tu również przytoczyć powiedzenie Goethego: “Choć jest to Å‚atwe, to jednak ta Å‚atwość jest trudna".
Drodzy przyjaciele! W ten sposób przeszliśmy przez różne metody wtajemniczenia. Na zakończenie tych wykładów chciałbym wam ukazać związek pomiędzy człowiekiem a całą Ziemią, abyście widzieli, jak powiązany jest człowiek z tym wszystkim, co zachodzi na Ziemi.
Omówiłem rozwój człowieka, jak może stawać się on coraz wyższą istotą. Ludzkość, jako całość, osiągnie w trakcie rozwoju wszystko, co każdy poszczególny człowiek może dla siebie osiągnąć przez szkolenie tajemne. Co dzieje się z Ziemią w ciągu rozwoju człowieka i ludzkości? Dla badacza wiedzy tajemnej Ziemia nie jest tym, czym dla zwykłego geologa czy badacza przyrody, który widzi w niej wielką, pozbawioną życia kulę, która wewnątrz wygląda niewiele inaczej niż na zewnątrz, co najwyżej jej substancje wewnątrz są płynne. Jest to dość niezrozumiałe, jak ta martwa kula może wydawać różnorodne żywe istoty.
Wiemy, że nasza Ziemia ukazuje określone zjawiska, które wgrywają się głęboko w los wielu istot; jednak dzisiejsza wiedza przyrodnicza uważa, że nie mają one związku z naszym losem. Tak np. trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów wpływają głęboko na los setek i tysięcy ludzi. Czy wola ludzka ma na to jakiś wpływ, czy jest to tylko przypadek? Czy istnieją martwe, szalejące ślepo prawa, czy też istnieje związek między tymi wydarzeniami a wolą człowieka? Jak ma się sprawa z człowiekiem, który ginie przy trzęsieniu ziemi? Co mówi badacz wiedzy tajemnej o wnętrzu Ziemi?
Wiedza tajemna wszystkich czasów mówi o wnętrzu Ziemi rzecz następującą: powinniśmy wyobrazić sobie Ziemię złożoną z szeregu pokładów, które jednak nie są ściśle od siebie oddzielone, tak jak np. warstwy cebuli, ale przechodzą jedne w drugie.
1. Górna warstwa, masa mineralna, ma się tak do wnętrza Ziemi jak skorupa do całego jaja. Ta górna warstwa nazywa się ziemią mineralną.
2. Poniżej niej ukazuje się coś, czego nie można porównać z żadną substancją Ziemi, nazywa się ją ziemią płynną. Ale nie ma się tutaj na myśli płynu, gdyż nasze płyny są również mineralne; warstwa ta ma specjalne właściwości. Substancja ta zaczyna mieć właściwości duchowe, polegające na tym, że gdyby, jako substancja, weszła w kontakt z czymś żywym, to natychmiast wygnałaby to życie i zniszczyła. Wtajemniczony może badać tę warstwę na drodze czystej koncentracji myśli.
3. Ziemia powietrzna. Jest to substancja niszcząca odczucia, np. w zetknięciu z bólem zmienia go w przyjemność i odwrotnie; czyli uczucie, takie jakim jest w rzeczywistości, zostaje zgaszone, podobnie jak warstwa druga wygasza życie.
4. Ziemia wodna albo ziemia-forma. Warstwa ta składa się z substancji, które z każdej rzeczy robią materialnie to, co w dewachanie dzieje się duchowo. Tam mamy negatyw rzeczy fizycznych. Tutaj np. kostka byłaby zniszczona, ale powstałby jej negatyw. Forma zostaje przemieniona w swoje przeciwieństwo, a wszystkie jej właściwości przechodzą w otoczenie. Sama przestrzeń, którą zajmował przedmiot, jest pusta.
5. Ziemia owoc. Ta substancja pełna jest bujnej energii wzrastania. Każda jej cząstka rośnie natychmiast jak gąbka, ciągle powiększa się i może być utrzymana w swoich granicach tylko przez warstwy górne. Służy ona formom poprzedniej warstwy jako stojące poza nią życie.
6. Ziemia ognia. Substancja ta ma uczucie i wolę. Odczuwa ból i krzyczałaby, gdyby została nadepnięta. Składa się, żeby tak powiedzieć, całkowicie z namiętności.
7. Ziemia-zwierciadło. Warstwa ta nazywa się tak dlatego, gdyż jej substancja, gdy się na niej skoncentrować, przemienia wszystkie właściwości Ziemi na ich przeciwieństwo. Gdy nie chce się widzieć wszystkiego, co nad nią leży, lecz bezpośrednio w duchu patrzy się na tę warstwę, a następnie ustawia się przed sobą np. coś zielonego, to zieleń ukazuje się w barwie czerwonej. Każda barwa występuje jako barwa dopełniająca. Powstaje odzwierciedlenie biegunowe, odbicie w postaci przeciwieństwa. Smutek przemieniałaby ta substancja w radość,
8. Rozdrabniacz. Jeżeli mocno się na nim koncentrujemy z posiadaną, rozwiniętą siłą ezoteryczną, to ukazuje się coś zupełnie osobliwego. Trzymana tam, np. roślina ukazuje się pomnożona w liczbie nieskończonej, tak samo wszystko inne. Istotne jednak jest to, że warstwa ta rozdrabnia także właściwości moralne. Przez siłę, którą wypromieniowuje na powierzchnię Ziemi, odpowiedzialna jest za to, że na Ziemi powstają spory i dysharmonia. Ludzie muszą współdziałać harmonijnie, aby przezwyciężyć rozbijające oddziaływanie tej warstwy. Siła ta została złożona w Ziemi, aby ludzie sami mogli rozwinąć harmonię. Całe zło jest tam substancjonalnie przygotowywane i organizowane. Kłótliwi ludzie są tak zorganizowani, że warstwa ta ma na nich szczególny wpływ. Wiedzieli o tym wszyscy pisarze, którzy pisali na podstawie wiedzy tajemnej. Dante w Boskiej Komedii opisuje tę warstwę jako Wąwóz Kaina. Właśnie stamtąd pochodzi spór między braćmi, Kainem i Ablem. Warstwa ta wniosła więc substancjonalnie zło w życie świata.
9. Jądro ziemi substancjonalnie jest tym, przez co powstała na świecie czarna magia. Stąd wychodzi siła duchowego zła.
Z powyższego wynika, że człowiek ma związek z tymi wszystkimi warstwami, gdyż ciągle wypromieniowują one swą siłę. Ludzie podlegają wpływowi tych warstw i muszą nieustannie przezwyciężać płynące z nich siły. Gdy kiedyś na Ziemi ludzie będą sami wypromieniowywać życie, gdy będą wydychać to, co wspiera życie, przezwyciężą ziemię ogniową. Kiedy przezwyciężą duchowo ból przez spokój, to przezwyciężą ziemię powietrzną itd. Gdy zwycięży zgoda, pokonany będzie rozdrobni acz. A gdy zwycięży biała magia, nie będzie więcej zła na świecie. Tak więc ewolucja człowieka oznacza przekształcanie wnętrza Ziemi. Na początku ciało Ziemi hamowało wszystko, co się rozwijało. Na końcu, przez siłę ludzkości, cała Ziemia będzie przemieniona, stanie się Ziemiąprzeduchowioną. W ten sposób człowiek udzieli Ziemi swej istoty.
Może się zdarzyć, że substancjonalna namiętność ziemi ognia buntuje się. Pobudzona przez namiętności ludzkie przebija się przez ziemię owoc, wdziera się kanałami do warstw górnych i wylewa się w ziemię stałą, wstrząsa nią i wywołuje trzęsienia ziemi. Jeśli ta namiętność wypycha substancję wewnętrzną warstwy ziemi ognia, to powstaje wulkan. Ma to bardzo duży związek z człowiekiem. W epoce lemuryjskiej górna warstwa była jeszcze bardzo miękka, a warstwa ziemi ognia była o wiele bliżej warstwy zewnętrznej. Otóż zachodzi pokrewieństwo między namiętnością człowieka a namiętnościową substancją tej warstwy. Gdy człowiek jest bardzo zły, to wzmacnia tę namiętność. Tak stało się na końcu epoki lemuryjskiej. Lemuryjczyk, przez swą namiętność, zbuntował wówczas ziemię ognia i w ten sposób spowodował zgubę całego kontynentu lemuryjskie-go. Nigdzie indziej nie mógł on znaleźć prawdziwej przyczyny tej katastrofy, jak tylko w tym, co sam z ziemi wyciągnął. Dzisiaj warstwy ziemi stały się bardziej gęste i zestalone, ale wciąż jeszcze namiętności ludzkie pozostają w związku z warstwą namiętności ziemi wewnętrznej; wciąż jeszcze nagromadzenie złych namiętności i sił powoduje trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów.
Jak wiąże się to, co się tam dzieje, z losem człowieka i jego wolą, możemy przekonać się na podstawie dwóch przykładów, które naprawdę zbadane zostały przez wiedzę tajemną. Okazało się mianowicie, że ludzie, którzy zginęli w czasie pewnego trzęsienia ziemi, stali się w następnej inkarnacji ludźmi uduchowionymi. Byli na tyle rozwinięci, że potrzeba było tylko tego jednego ciosu, by ukazać im znikomość wszystkiego, co ziemskie. W dewachanie działało to dalej tak silnie, że jako owoc na następne życie wynieśli naukę, że materialność jest czymś przemijającym, a duch jest zwycięzcą. Nie wszyscy to zrozumieli, ale wielu z nich żyje jako ludzie należący do różnych duchowych ruchów teozoficznych.
Jako drugi przykład służyć mogą ludzie, których narodziny, zbadane okultystycznie, przypadły w okresie obfitującym w trzęsienia ziemi lub wybuchy wulkanów. Stwierdzono, że wszyscy ci ludzie są w szczególny sposób nastawieni materialistycznie. Nie trzęsienia ziemi ani wybuchy wulkanów były tego przyczyną. To materialistycznie nastawione dusze, które, gotowe do narodzin, swą astralną wolą wypracowywały się w świat fizyczny, rozpętały siły warstwy ziemi ognia, które następnie przy ich narodzeniu wstrząsnęły ziemią.
W ten sposób wola człowieka wiąże się z tym, co zachodzi na Ziemi. Wraz ze sobą przemienia człowiek jednocześnie swe miejsce zamieszkania. Swoim własnym przeduchowieniem przepaja duchem Ziemię. Dzięki temu w następnym okresie planetarnym Ziemia będzie uszlachetniona przez własną siłę twórczą człowieka. W każdej chwili, w której myślimy i czujemy, pracujemy nad wielką budową Ziemi. Przewodnicy ludzkości mają wgląd w takie powiązania i starają się dać ludzkości siły, które pracują w duchu rozwoju. Jednym z ostatnich takich ruchów jest ruch teozoficzny. Powinien on działać harmonizujące i wyrównująco, aż do najgłębszych złoży duszy ludzkiej. Kto ciągle jeszcze kwestionuje wartość miłości i słuszność idei pokoju, ten nie zrozumiał w pełni idei teozoficznej. Postawa pełna miłości musi wejść aż w przekonania ludzi. Kto wszedł w prąd rozwoju ezoterycznego, ten uczy się tego siłą rzeczy. Bez tego nie posunie się naprzód. Taki człowiek w ogóle wyrzeka się własnego poglądu i chce być tylko narzędziem płynącej od potęg duchowych prawdy obiektywnej, która przepływa przez świat jako wieka prawda. Im bardziej człowiek wyzbywa się samego siebie i chce być tylko rzecznikiem tego wielkiego poglądu, z pominięciem własnego, tym bardziej urzeczywistnia nastawienie teozoficzne. Dzisiaj jest to bardzo trudne. Ale nauka teozoficzna sama przez się czyni pokój. Gdy schodzimy się, by żyć tą nauką, czynimy pokój, lecz gdy wnosimy to, co panuje na zewnątrz, wtedy wnosimy niezgodę, a to powinno być niemożliwe Tak więc nauka teozoficzna powinna przejść w uczucia, w coś, co nazwałbym atmosferą duchową, w której żyje teozofia. Musicie mieć wolę do zrozumienia, wtedy teozofia unosić się będzie jak duch jedności na zebraniach i będzie oddziaływała na świat.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
211 14 (2)
211 ind
T 14
Rzym 5 w 12,14 CZY WIERZYSZ EWOLUCJI
ustawa o umowach miedzynarodowych 14 00
990425 14
foto (14)
DGP 14 rachunkowosc i audyt
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
022 14 (2)

więcej podobnych podstron