199 04





B/199: B.Moen - Podróż poza wszelkie wątpliwości





Wstecz / Spis
Treści / Dalej

Rozdział 4
Babcia i skunks
Zmysł węchu jest naszym najlepiej rozwiniętym zmysłem. Dzięki niemu możemy poczuć i odróżnić zapachy z dokładnością jeden na milion. Innymi słowy, przeciętny nos potrafi wyczuć jedną kroplę zapachu zmieszaną z milionem kropli powietrza. Posiadamy również niefizyczny zmysł węchu, jak to stwierdziłem po wysłuchaniu opowieści o babce Rebeki.
Jakiś czas po śmierci babci, Rebeka wyjechała w długą podróż na rodzinną farmę. Wyruszyła dość późno, za kółkiem spędziła sześć bitych godzin, była więc zmęczona, a czekały ją jeszcze dwie godziny jazdy nocą. Jadąc ciemną, wiejską dwupasmówką, stwierdziła, że na tylnym siedzeniu samochodu siedzi sobie jej babka.

Cześć, babciu, wiem, że tam siedzisz
powiedziała Rebeka w myślach.

Myślałam sobie, że może przyda ci się towarzystwo. Ciemno już i widać, że jesteś zmęczona
odparła babka.

Dzięki, babciu.
Muszę tu powiedzieć, że od samego dzieciństwa Rebeka uwielbiała zapach skunksa. Jako dzieciak wychowywany na farmie, nie mogła pojąć dlaczego wszyscy unikają psa, który miał pecha spotkać na swej drodze skunksa. Dla niej taki pies był tym bardziej atrakcyjny. Niewielu ludzi potrafi znieść ten zapach, lecz z jakiegoś powodu Rebeka zawsze go uwielbiała. Kiedy babka pojawiła się na tylnym siedzeniu, powietrze w samochodzie wypełniło się zapachem skunksa.

Biedny skunksik, pewnie przejechał go samochód
pomyślała sobie.

Nie
odparła babka.
Wiem, że lubisz ten zapach, więc przyniosłam go ze sobą, kochanie. Żeby pomóc ci nie zasnąć przez resztę podróży, będę co jakiś czas przywoływać ten zapach, póki nie dojedziesz na miejsce.
Rebeka twierdzi, że od tego czasu zapach skunksa pojawiał się w samochodzie co dwadzieścia minut.
Jestem człowiekiem myślącym racjonalnie, wymyśliłem sobie więc, że babka po prostu sprawiła, że co dwadzieścia minut jakiś samochód przejeżdżał jakiegoś skunksa właśnie na tej drodze, którą jechała Rebeka. Wiem, że to wytłumaczenie jest równie racjonalne co babka czarodziejskim sposobem przynosząca ze sobą do samochodu smród skunksa, ale jakoś wydaje mi się ono bardziej logiczne.
Minął mniej więcej tydzień od kiedy usłyszałem tę historię. Słońce dawno już zaszło. Siedzieliśmy z Rebeką w pokoju gościnnym, w domu w Wirginii. Na dworze panowała absolutna cisza i spokój, z rodzaju tych, które nie poruszą najmniejszym źdźbłem trawy. Nagle pokój wypełnił się smrodem skunksa. Nie chodzi mi tu o to, że nagle poczułem lekki zapach, który stopniowo się nasilał, lecz raczej o to, że nagle, z chwili na chwilę po pokoju rozszedł się smród, dławiący i przyprawiający o zawrót głowy. Nie jest to mój ulubiony zapach, a do tego był tak silny, że oczy zaczęły mi łzawić.

Fuj! Śmierdzi, jakby skunks zostawił po sobie ślad gdzieś w domu. Jezu, mam tylko nadzieję, że nie był wściekły!
stwierdziłem i rozejrzałem się nerwowo wokół siebie w poszukiwaniu wyszczerzonych ostrych zębów i wysoko uniesionego białego ogona.

Nie, to tylko babcia przyszła w odwiedziny.

Masz skunksa o imieniu Babcia?
zapytałem z niedowierzaniem.

Nie, głupi
odparła.
To moja babka. Pamiętasz, jak ci opowiadałam o mojej podróży na farmę?

Ale ten zapach jest tak niewiarygodnie mocny!

Uhm, czyż nie jest wspaniały?
zapytała rozpromieniona.

To musi być prawdziwy skunks, i to gdzieś tu, w domu. Jezu, czasami skunksy dostają wścieklizny. Może lepiej go znajdźmy i wyrzućmy stąd zanim on znajdzie nas!
Rozglądałem się po pokoju, pewien że w każdej chwili może skądś wyskoczyć skunks z pianą na pysku i nas zaatakować. Już miałem przed oczami wizje tych okropnie bolesnych zastrzyków w brzuch.

Nie ma tu żadnego skunksa, Bruce, uspokój się! To tylko babcia przyszła nas odwiedzić.

Niemożliwe!
stwierdziłem.
Nie mogłaby zrobić czegoś takiego!
W następnej milisekundzie smród zniknął. I nie mam tu na myśli tego, że stopniowo rozpłynął się w powietrzu i w końcu zniknął na dobre. Mam tu na myśli to, że zniknął jak światło, kiedy naciśniesz wyłącznik! Nic kompletnie! Zero! Nie ma! Nie mogłem uwierzyć mojemu własnemu nosowi! Skoczyłem na równe nogi i zacząłem biegać po całym domu. Wiedziałem przecież, że tak silny odór nie mógł wyparować z całego domu w jednej chwili, ale w żadnym pokoju nie poczułem nawet najmniejszego zapaszku. Rebeka zaśmiewała się z moich wysiłków.

Co robisz?
zapytała znacząco.

Ten smród nie mógł zniknąć z całego domu od razu. Gdzieś tu musi być chociaż jakiś ślad po nim!

Tu, gdzie siedzę, wciąż go czuć. Podbiegłem do niej i pociągnąłem nosem.

Nic nie czuję!
oświadczyłem.

A ja owszem! Babcia wciąż tu jest, wciąż czuję zapach skunksa
stwierdziła stanowczo.
Poprosiłem, żeby wstała i poszła za mną. Wąchaliśmy powietrze we wszystkich pokojach. Nic nie czułem. Ona twierdziła, że wszędzie, gdzie pójdzie, czuje zapach skunksa. Według tego, co mi mówił mój nos, odór całkowicie, niewytłumaczalnie wyparował.

Nauczyłeś się czegoś dzięki wizycie babci?
zapytała mnie później Rebeka, stwierdziwszy, że babcia sobie poszła.

To znaczy czego?

Twierdziłeś, że czujesz smród skunksa tak silny, że oczy zaczęły ci łzawić. Coś się stało i już go nie czułeś. Jak myślisz, co sprawiło, że tak nagle zniknął?
Pamiętam, że tuż zanim odór zniknął niby zgaszone światło, powiedziałem: Niemożliwe! Nie mogłaby zrobić czegoś takiego!" I wtedy, w jednej chwili, przestałem czuć jakikolwiek zapach.

Po prostu wyraziłem wątpliwości co do tego, że niefizyczna osoba mogłaby wywołać w moim nosie zapach skunksa.

A może raczej wyraziłeś swoje przekonanie, że coś takiego jest niemożliwe?

Tak, można to tak ująć. Uważam, że to niemożliwe.

A jednak twierdzisz, że sposób, w jaki zapach zniknął z całego domu też jest niemożliwy, tak?

Tak, bazując na tym, jak rozchodzą się w powietrzu substancje chemiczne, jak powietrze krąży po całym domu, można stwierdzić, że to też było niemożliwe. Powietrze było w ogóle nieruchome, więc odór musiałby sam powoli osłabnąć. W budynku o tych rozmiarach bez wiatru, musiałoby to potrwać dobrą godzinę zanim zniknęłyby ostatnie ślady zapachu. Jeśli skunks spryskałby gdzieś dom, mogłoby to zabrać i całe dnie.

A jednak doświadczyłeś obu tych rzeczy, prawda?

Tak i to też jest niemożliwe!

To jak można by wytłumaczyć twoje doświadczenie?
Zadumałem się. Właśnie doświadczyłem dwóch rzeczy, które nie tylko są fizycznie niemożliwe, ale również wykluczają się wzajemnie. Przez kilka chwil siedziałem nie wiedząc co powiedzieć. Wtem zaświtała mi odpowiedź.

Fizycznie jest to niemożliwe, ale niefizycznie owszem.

No?
ponagliła mnie Rebeka, uśmiechając się szeroko.

Poczułem ten zapach zanim w ogóle miałem czas pomyśleć, że jest to sprzeczne z moimi przekonaniami. Poczułem niefizyczny zapach, który był znakiem obecności twojej babki. Jak tylko doszły do głosu moje przekonania i wątpliwości, wyraziłem opinię o niemożliwości mojego doświadczenia, która wynikała z moich przekonań. To, czego doświadczałem, kłóciło się z tym, co przyjmuję za prawdziwą rzeczywistość, dlatego stwierdziłem, że to, czego doświadczam jest niemożliwe. A wtedy zapach zniknął. I jak mi idzie?

Chyba do czegoś dochodzisz. Idź dalej.

Zaprzeczyłem prawdziwości mojego bezpośredniego doświadczenia, co nie pozwoliło mi doświadczać go dalej. Nie czułem już zapachu skunksa babki, ale ty wciąż go czułaś. Niefizyczną rzeczywistość tego zapachu mogę postrzec jedynie wtedy, gdy przyjmę, że moje bezpośrednie jego doświadczenie jest prawdziwe. Jeśli zaprzeczę jego istnieniu, wtedy w żaden sposób nie będę mógł go poczuć ani doświadczyć.

Bardzo dobrze. A w takim razie co takie stwierdzenie mówi o twojej świadomości innych rzeczy!
zapytała Rebeka.
Znów się zamyśliłem, choć przecież odpowiedź powinna być dla mnie oczywista. Potem uświadomiłem sobie jak olbrzymi wpływ na moją percepcję mają przekonania! Niewiara lub wątpliwości blokują i nie pozwalają dostrzec wszystkiego, co uważa się za niemożliwe. Mogę jednak zagapić się" i postrzec to, co zazwyczaj uważam za niemożliwe, lecz gdy tylko dojdą do głosu wątpliwości, percepcja ustaje. Nagle wiele innych rzeczy nabrało sensu.

Ludzie nie widzą duchów, bo wierzą, że duchów nie ma. Gdyby zobaczyli ducha, ten zniknąłby, jak tylko uświadomiliby sobie co właśnie widzą. Ich wątpliwości blokują postrzeganie ducha. Cuda nie istnieją, dla ludzi którzy nie wierzą, że są one możliwe. Gdyby uwierzyli, mogłyby im się przydarzać najróżniejsze cudowne rzeczy. Mogliby doświadczyć na przykład jakiegoś całkowicie niewytłumaczalnego, spontanicznego uzdrowienia z jakiejś śmiertelnej choroby i to bez względu na stopień jej zaawansowania. Przekonania posiadają niezwykle potężną moc. Ktoś, kto nie miałby wątpliwości, że może latać, pewnie latałby na oczach tłumów.

Albo chodził po wodzie?
zapytała Rebeka.

I właśnie tak On to zrobił! Ten Gość wierzył, że możliwe jest absolutnie wszystko! Nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że może chodzić po wodzie!
uświadomiłem to sobie w głos.

A co ci to mówi, jeśli chodzi o twoją umiejętność postrzegania w świecie niefizycznym?

Założę się, że moja umiejętność postrzegania Tam jest zablokowana właśnie przez moje nieustanne wątpliwości co do prawdziwości tego, czego doświadczam.

Dokładnie!
roześmiała się Rebeka.

Ale uwierzenie, że wszystko, co uważam za rzeczywiste naprawdę rzeczywiste jest, mogłoby być niebezpieczne! Czy nie taka jest po części definicja obłędu? Czy ludziom, którzy widzą i słyszą coś, co nie istnieje, nie zakłada się kaftanów bezpieczeństwa?

Dokładnie!

Jezu, to chyba właśnie to przekonanie sprawia, że mam takie problemy z postrzeganiem Tam. Pewnie dlatego nigdy nie widzę ani nie słyszę Tam. Pewnie dlatego muszę się oszukiwać, że w ogóle postrzegam Tam twierdząc, że wyobrażam sobie. Że nie jest to coś prawdziwego, a właśnie impresje. Impy, jak je nazwałem. Nawet osoba całkowicie zdrowa może mieć impresje.

Właśnie!
Te rozmyślania o percepcji i o tym jak blokują ją niewłaściwe przekonania nadchodziły tak szybko, że niemal nie mogłem nadążyć ubierać ich w słowa. Moje myśli poszybowały do mego pierwszego programu Linia Życia, kiedy to w Focusie 27 nie postrzegałem absolutnie niczego. Wtedy nie mogłem zrozumieć dlaczego inni uczestnicy programu twierdzą, że nawiązali kontakt z najróżniejszego rodzaju niefizycznymi osobami i przebywali w jakichś niefizycznych miejscach. Ja mogłem tylko postrzec absolutną pustkę. Teraz zrozumiałem dlaczego! Moje przekonania dotyczące obłędu, a pewnie i innych rzeczy również, blokowały moją percepcję! Dokładnie to samo stało się, kiedy poczułem odór skunksa. To, co próbowałem postrzec tak bardzo kłóciło się z moimi przekonaniami, że byłem całkowicie zablokowany!
Przyszło mi na myśl, w jaki sposób rozumiem Interpretatora. Za każdym razem, kiedy Postrzegający widział coś niefizycznego, nieprawdziwego, cichy głosik Interpretatora zamykał na owo coś moją świadomość. Interpretatorowi udało się to osiągnąć dzięki temu, że kojarzył widziane rzeczy z obrazami, które istniały już wcześniej w mojej pamięci. Łapałem się na tym, że myślę o bananach z Brazylii i uczyłem się jak uśpić czujność Interpretatora, i jednocześnie przedłużyć czas percepcji świata niefizycznego. Teraz zrozumiałem, że kiedy Interpretator przywoływał skojarzenia, aby obudować nimi nowe informacje, przywoływał również kojarzące się z nimi przekonania. W mojej pamięci znajdują się pokłady obrazów, dźwięków i zapachów, którym towarzyszą odpowiednie skojarzenia. Kiedy Interpretator przywołuje obrazy, razem z nimi pojawiają się towarzyszące im przekonania. Jeśli przekonania te kłócą się z tym, co Postrzegający pokazuje mojej świadomości, wtedy przekonania zamykają percepcję.

Więc co mam zrobić, żeby niewiara nie zamykała mojej percepcji w świecie niefizycznym?
zadałem Rebece najlogiczniejsze chyba w tej sytuacji pytanie.

Wiesz, że możesz postrzegać Tam. Jak to robiłeś do tej pory?
Cała Rebeka! Zamiast dać mi jasną odpowiedź, zadaje pytania! Będę musiał sam sobie na nie odpowiedzieć.
Znów się zamyśliłem. Kiedy skunks babki po raz pierwszy dostał się do mojej niefizycznej świadomości, było to prawdziwe, wymagające zaangażowania niefizycznej percepcji zdarzenie. Doświadczyłem go, a potem doświadczyłem jego nagłego, niewytłumaczalnego zniknięcia. Zdarzyło się to tak nagle, że spadłem z liny na stronę Interpretatora, zanim się zorientowałem o co w ogóle chodzi. Miałem przekonania bazujące na wiedzy z zakresu chemii i fizyki, które kłóciły się z moim doświadczeniem niefizycznego postrzegania odoru skunksa. Percepcję zapachu i jego zniknięcie dzieliła zaledwie chwila, maleńkie okno w czasie. Okna takie wykorzystywałem z powodzeniem podczas tego pierwszego programu Linia Życia, kiedy to nauczyłem się wyciszać Interpretatora. Zatrzymywałem po prostu ów wewnętrzny komentarz. Carlos Castaneda mógłby nazwać to zatrzymywaniem świata". Kiedy nauczyłem się rozpoznawać i ograniczać działalność Interpretatora, owo okno w czasie, w którym potrafiłem dostrzec świat niefizyczny, wydłużało się. Kiedy nauczyłem się utrzymywać Równowagę między Postrzegającym a Interpretatorem, potrafiłem przez długi czas żeglować w świecie niefizycznym, zbierając informacje i zatrzymując je w pamięci. Doświadczenie odoru skunksa babci było po prostu kolejnym z wielu przykładów tego jak ową Równowagę traciłem.
Nauczyłem się jak utrzymywać Równowagę uświadamiając sobie jak przebiega proces jej tracenia. Utrata Równowagi na rzecz Interpretatora zwróciła moją percepcję w stronę bananów z Brazylii. Utrata Równowagi na rzecz Postrzegającego nie pozwoliła mi zatrzymać w pamięci tego, co zdołałem postrzec; wyłączyłem się. Nie pamiętałem żadnego z moich doświadczeń. Nauczyłem się, że tracę Równowagę poddając się nawet najmniejszemu wpływowi czy to Postrzegającego czy to Interpretatora, dzięki czemu nauczyłem się jednocześnie jak Wiedzieć. Poznając coraz lepiej świat niefizyczny, zacząłem coraz bardziej ufać rzeczywistości mojego doświadczenia. To z kolei sprawiło, że w mojej pamięci pojawiły się nowe przekonania, związane z nowymi doświadczeniami ze świata niefizycznego. Później, kiedy zacząłem postrzegać niefizycznie, te nowo zmagazynowane obrazy i przekonania nie wchodziły już w konflikt z moimi doświadczeniami i percepcją. Oczywiście, moja percepcja wciąż była ograniczona tkwiącymi wciąż we mnie dawnymi wątpliwościami, lecz teraz potrafiłem już znacznie więcej niż na początku mojej podróży. Tak więc, nieustanne badania niosły za sobą stopniowy proces zmiany przekonań i usuwania wątpliwości, a tym samym doskonaliły umiejętności postrzegania. Odpowiedź była oczywista. Musiałem lepiej poznać moje wątpliwości i ograniczyć efekty, jakie wywierały. Wciąż badając i coraz bardziej ufając bezpośredniemu doświadczeniu, doskonaliłem umiejętność postrzegania. Wciąż jednak tkwiły we mnie wątpliwości.

Dotychczas próbowałem odnaleźć Równowagę pomiędzy Interpretatorem, odpowiedzialnym za moje przekonania, a umiejętnością postrzegania, czyli Postrzegającym. Nauczyłem się odsuwać od siebie niewiarę, przynajmniej na jakiś czas, aby móc dalej postrzegać. Pozostając otwartym na możliwość, że poza moim obecnym poziomem doświadczenia i przekonań istnieją jeszcze inne rzeczywiste rzeczy, stopniowo uczyłem się ufać mojej percepcji. Owo rosnące zaufanie zmienia lub eliminuje sprzeczne przekonania i wątpliwości. W ten właśnie sposób usuwam stare przekonania
ufając mojemu własnemu doświadczeniu.

Dokładnie!
zaśmiała się Rebeka.
Zaufanie jest zawsze najważniejsze!

Ale proces ulepszania percepcji podczas odkrywania Życia po Śmierci to proces zmiany przekonań i usuwania wątpliwości poprzez budowanie zaufania do własnego doświadczenia. Wciąż się jednak zastanawiam gdzie leży granica pomiędzy zdrowiem psychicznym a obłędem. Wiem, że część moich wątpliwości jest związana właśnie z tym problemem. To chyba jest również kwestia Równowagi.

Dokładnie! Bruce, zdaje mi się, że to pojąłeś!
Kiedy po raz pierwszy dobiłem do wyspy babki i odoru skunksa, wydawała się ona mała i nieważna. Gdyby Rebeka nie nalegała, pewnie ominąłbym jej brzegi i pożeglował dalej w poszukiwaniu większego, bardziej pociągającego lądu. Babka i skunks staliby się po prostu jednym z tych dziwnych, niewytłumaczalnych, nic nie znaczących doświadczeń, które czasami przydarzają się każdemu z nas. Jezu, zdawało mi się, że poczułem skunksa, ale potem uświadomiłem sobie, że nic nie czują,
tak pewnie skomentowałbym to zdarzenie. Lecz, jak wspomniałem już wcześniej, nigdy nie wiadomo jaki zakopany skarb informacji i intuicji można odkryć podczas podróży poza granice świata fizycznego. Mój skarb okazał się być jednym z moich najważniejszych znalezisk. Zawsze i nieskończenie będę wdzięczny Rebece za rolę Tajemniczej Nauczycielki i przewodniczki moich podróży.
Niektórzy z was mogą tu rozpoznać swoje własne, stare przekonania, które tłumią w was pragnienie odkrywania i uczenia się. W Aneksie B podaję metodę zmiany lub wyeliminowania takich przekonań. Opisałem tam to, czego nauczyła mnie Rebeka. Nauki te zdają egzamin w moim przypadku, mam więc nadzieję, że tak samo będzie z tymi z was, których moje słowa zaciekawiły.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2008 04 07 14h23m 01 199(12384021159182)
v 04 199
04 (131)
2006 04 Karty produktów
04 Prace przy urzadzeniach i instalacjach energetycznych v1 1
04 How The Heart Approaches What It Yearns
str 04 07 maruszewski
[W] Badania Operacyjne Zagadnienia transportowe (2009 04 19)
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
MIERNICTWO I SYSTEMY POMIAROWE I0 04 2012 OiO
r07 04 ojqz7ezhsgylnmtmxg4rpafsz7zr6cfrij52jhi
04 kruchosc odpuszczania rodz2

więcej podobnych podstron