208 09 (2)





B/208: C.Castaneda - Dar Orła







Wstecz / Spis
Treści / Dalej

9. REGUŁA NAGUALA
Don Juan bardzo oszczędnie udzielał informacji dotyczących swojego pochodzenia i życia osobistego. Jego powściągliwość była zasadniczo środkiem dydaktycznym
uważał, że jego życie się zaczęło, gdy został wojownikiem, a wszystko, co zdarzyło mu się wcześniej, miało bardzo niewielkie znaczenie.
La Gorda i ja wiedzieliśmy o początkach jego życia tylko tyle, że urodził się w Arizonie, a jego rodzice byli Indianami z plemion Yaqui i Yuma. Gdy był jeszcze niemowlęciem, jego rodzina przeprowadziła się do północnego Meksyku, dołączając do mieszkających tam Indian Yaqui. Jako dziesięciolatek dostał się w wir wojen Yaqui. Jego matka zginęła, a ojca aresztowała armia meksykańska. Don Juan został zesłany wraz z ojcem do centrum relokacji w najdalej wysuniętym na południe stanie Jukatan. Tam się wychował.
Nigdy nie ujawnił, co się z nim działo wówczas. Uważał, że nie ma potrzeby nam o tym opowiadać. Ja byłem innego zdania. Przydawałem wielkiego znaczenia temu okresowi jego życia, byłem bowiem przekonany, że najważniejsze cechy jego charakteru oraz skłonność do podkreślania własnej przywódczej roli miały źródło w jego ówczesnych przeżyciach.
Lecz to nie ten zasób doświadczeń, jakkolwiek mógł on być bardzo istotny, sprawił, że don Juan stał się w naszych oczach, a także w oczach innych swoich towarzyszy tak ważną postacią. Jego wyjątkowa pozycja opierała się na przypadkowym uczestnictwie w regule".
Uczestnictwo w regule można określić jako życie mitem. Don Juan żył mitem, który go pochwycił i uczynił z niego Naguala.
Don Juan opowiadał, że wtedy, gdy pochwyciła go reguła, był agresywnym buntownikiem żyjącym na wygnaniu, podobnie jak żyły w tym czasie tysiące Indian Yaqui z północnego Meksyku. Pracował na plantacjach tytoniu na południu. Pewnego dnia po pracy posprzeczał się z innym robotnikiem o pieniądze i otrzymał niemal śmiertelny postrzał w pierś. Gdy odzyskał świadomość, zobaczył pochylonego nad sobą starego Indianina, który dłubał mu palcem w niewielkiej ranie w piersi. Kula nie przebiła klatki piersiowej, lecz utkwiła w mięśniu przy żebrach. Don Juan dwa czy trzy razy tracił przytomność z powodu szoku, utraty krwi, oraz, jak sam twierdził, ze strachu przed śmiercią. Stary Indianin wyjął kulę, a ponieważ don Juan nie miał się gdzie podziać, zabrał go do swojego domu i pielęgnował ponad miesiąc.
Stary Indianin był uprzejmy, lecz surowy. Pewnego dnia, gdy don Juan w znacznym stopniu odzyskał już siły i dochodził do zdrowia, stary człowiek uderzył go mocno w plecy i przeniósł w stan podwyższonej świadomości. Potem bez żadnych wstępów ujawnił przed nim tę część reguły, która mówiła o Nagualu i jego roli.
Don Juan zrobił to samo ze mną i z la Gordą
zmusił nas do przejścia na inny poziom świadomości i wyrecytował nam regułę Naguala w następujących słowach:
Moc, która rządzi przeznaczeniem wszystkich żyjących istot, nazywana jest Orłem, nie dlatego, by była orłem czy miała z nim coś wspólnego, lecz dlatego, że dla oczu widzącego ma kształt olbrzymiego, czarnego jak węgiel orła, stoi wyprostowana jak orzeł i sięga w górę nieskończenie wysoko.
Gdy widzący wpatruje się w czerń, którą jest Orzeł, jego postać odkrywają cztery rozbłyski ognia. Pierwszy, podobny do błyskawicy, pozwala obserwatorowi dostrzec kontury Orła, który ma na ciele plamy bieli, przypominające orle pióra, i szpony. Drugi rozbłysk ukazuje podobną do orlich skrzydeł czerń
łopocząc, stwarza ona wiatr. Przy trzeciej błyskawicy obserwator widzi przenikliwe, nieludzkie oko. A czwarty i ostatni rozbłysk odkrywa przed nim poczynania Orła.
Orzeł pożera świadomość wszystkich żyjących na ziemi istot, które w chwili śmierci lecą w stronę jego dzioba jak nie kończące się stado świetlików, by spotkać się ze swym właścicielem, przyczyną, która dała im życie. Orzeł rozplątuje te malutkie ogniki, rozkłada je przed sobą tak, jak garbarz rozciąga wyprawianą skórę, a potem je pochłania, gdyż świadomość jest jego pożywieniem.
Orzeł, moc rządząca przeznaczeniem wszelkich żyjących istot, jednakowo i jednocześnie je wszystkie odzwierciedla. Dlatego ludzkie modlitwy do Orła, prośby o względy i nadzieja na łaskę nie mają żadnego sensu. Ludzka część Orła jest zbyt mała, by mogła poruszyć całość.
Jedynie według czynów Orła obserwator może określić jego intencje. Choć Orła nie porusza sytuacja żadnej żywej istoty, każdej z nich przyznał jakiś dar. Każda z nich, jeśli zechce, ma prawo na własny sposób zachować płomień świadomości, każda ma moc, by nie usłuchać wezwania do śmierci i nie dać się pochłonąć. Każda żywa istota, jeśli tego zapragnie, może poszukać szczeliny prowadzącej do wolności i prześliznąć się przez nią. Dla obserwatora, który widzi tę szczelinę, a także dla istot, które przez nią przechodzą, jest oczywiste, że Orzeł przyznał ten dar po to, by świadomość przetrwała.
By doprowadzić żywe istoty do tej szczeliny, Orzeł stworzył Naguala. Nagual jest podwójną istotą, której została ujawniona reguła. Czy przybierze on postać człowieka, zwierzęcia, rośliny czy jakiejkolwiek innej żywej istoty, dzięki swojej podwójności Nagual czuje nieodpartą potrzebę szukania tego ukrytego przejścia.
Nagual występuje w parach: mężczyzna z kobietą. Podwójny mężczyzna i podwójna kobieta stają się Nagualem dopiero wtedy, gdy każde z nich pozna regułę, zrozumieją i w pełni zaakceptuje.
W oczach tego, który widzi, mężczyzna Nagual i kobieta Nagual wyglądają jak świetliste jajo z czterema przedziałami. W odróżnieniu od zwykłego człowieka, który ma tylko dwa przedziały, lewy i prawy, Nagual ma lewą stronę podzieloną na dwie długie części. Podobnie na dwoje podzieloną ma prawą stronę.
Orzeł stworzył pierwszego mężczyznę Naguala i kobietę Naguala jako widzących i natychmiast umieścił ich na świecie, by widzieli. Dał im cztery kobiety wojowników, które były zwiadowcami, trzech mężczyzn wojowników i jednego mężczyznę kuriera, by się nimi opiekowali, wzmacniali i doprowadzali ich do wolności.
Kobiety wojownicy to cztery strony świata, cztery rogi kwadratu, cztery nastroje, cztery wiatry, cztery typy kobiecych osobowości, jakie można spotkać wśród gatunku ludzkiego.
Pierwsza to wschód. Nazywana jest porządkiem. Jest optymistyczna, pogodna, gładka, wytrwała jak stały wietrzyk.
Druga to północ. Nazywana jest siłą. Jest pomysłowa, śmiała, bezpośrednia, nieustępliwa jak silny wiatr.
Trzecia to zachód. Nazywana jest uczuciem. Jest zamknięta w sobie, pełna skruchy, zręczna, przebiegła, jak zimny poryw wiatru.
Czwarta to południe. Nazywana jest wzrostem. Jest opiekuńcza, głośna, nieśmiała, ciepła, jak gorący wiatr.
Trzej mężczyźni wojownicy oraz kurier reprezentują cztery typy męskiej aktywności i temperamentu.
Pierwszy typ to człowiek, który dużo wie, uczony, szlachetny, odpowiedzialny, spokojnego usposobienia, bezgranicznie oddany wypełnieniu swego zadania, jakiekolwiek ono jest.
Drugi to człowiek czynu, bardzo wesoły, znakomity kompan, niestały i zmienny w nastrojach.
Trzeci typ to organizator, który pociąga za sznurki zza kulis, tajemniczy i nieprzenikniony. Nic nie można o nim powiedzieć, bo on sam nie pozwala, by jakiekolwiek wiadomości o nim przeniknęły na zewnątrz.
Kurier to czwarty typ. Jest to pomocnik, uparty, pochmurny człowiek, który radzi sobie bardzo dobrze, jeśli odpowiednio się nim pokieruje, ale nie potrafi działać na własną rękę.
Dla ułatwienia Orzeł pokazał mężczyźnie Nagualowi i kobiecie Nagualowi, że każdy z tych męskich i żeńskich typów występujących na świecie odznacza się specyficznymi cechami świetlistego ciała.
Uczony ma coś w rodzaju płytkiego wgłębienia, jasnego wklęśnięcia w miejscu, gdzie znajduje się splot słoneczny. U niektórych mężczyzn wygląda ono jak obszar intensywnej jasności, czasami jest gładkie i lśniące jak lustro, które nie odbija obrazu.
Człowiek czynu wyróżnia się emanacją włókien z obszaru woli. Liczba włókien waha się od jednego do pięciu, a ich wielkość
od cienkiej nici do grubej, przypominającej bicz wypustki, która może osiągać nawet osiem stóp długości. U niektórych ludzi nawet trzy włókna mogą się rozwinąć w wypustki.
Człowieka zza kulis można rozpoznać nie przez jakąś szczególną cechę, ale przez to, że zupełnie mimowolnie wytwarza on eksplozje mocy, które skutecznie blokują uwagę widzącego. W obecności tego typu mężczyzny widzący nie widzi wyraźnie, gdyż zbyt absorbują go nieistotne szczegóły.
Pomocnik nie odznacza się żadną wyraźną konfiguracją. Widzący postrzega go jako jasną, jednolitą otoczkę świetlistości.
W królestwie kobiet wschód rozpoznaje się po niemal Niedostrzegalnych plamach na świetlistej powierzchni, sprawiających wrażenie niewielkich odbarwień.
Północ promieniuje całą powierzchnią
emituje poblask czerwonawy jak żar.
Kobieta zachodu spowita jest rozrzedzoną otoczką, przez co wydaje się ciemniejsza od pozostałych.
Południe charakteryzuje się przerywanym blaskiem: przez chwilę lśni intensywnie, potem przygasa i znów się rozjaśnia.
W świetlistych ciałach kobiety Naguala i mężczyzny Naguala występują dwa rodzaje ruchu. Ich prawa strona faluje, a lewa wiruje.
Jeśli chodzi o osobowość, mężczyzna Nagual jest wspierający, stały, niezmienny. Kobieta Nagual jest wojownicza, a zarazem rozluźniona, zawsze czujna, lecz bez napięcia. Obydwoje odzwierciedlają jednocześnie wszystkie cztery typy i cztery sposoby zachowania swojej płci.
W pierwszej kolejności Orzeł nakazał mężczyźnie Nagualowi i kobiecie Nagualowi znaleźć następne cztery kobiety wojowników reprezentujące cztery strony świata
doskonałe odbicia pierwszej grupy, które jednak nie byłyby zwiadowcami, lecz śniącymi.
Dla widzącego śniący wyglądają, jakby na brzuchu mieli fartuszek włókien. Zwiadowcy także mają podobne fartuszki, ale składają się one nie z włókien, lecz z wielkiej liczby małych okrągłych guzków.
Osiem kobiet wojowników dzieli się na dwa szeregi, nazywane prawą i lewą planetą. Prawa planeta składa się z czterech zwiadowców, a lewa z czterech śniących. Orzeł przekazał wojownikom każdej planety regułę dotyczącą właściwych im zadań: zwiadowców nauczył skradania się, a śniące
śnienia.
Kobiety wojownicy mieszkają parami, po dwie reprezentujące ten sam kierunek. Są do siebie tak podobne, że wyglądają jak swoje lustrzane odbicia, i jedynie dzięki nieskazitelności potrafią odnaleźć wsparcie i wyzwanie w swojej odpowiedniczce.
Cztery kobiety zwiadowcy lub cztery śniące spotykają się jedynie wtedy, gdy mają do wypełnienia jakieś trudne zadanie, ale dłonie wolno im połączyć tylko w szczególnych okolicznościach, gdyż dotyk stapia je w jedną istotę i należy go używać jedynie w nagłej potrzebie albo w chwili opuszczenia tego świata.
Każda para kobiet wojowników reprezentujących ten sam kierunek związana jest z jednym mężczyzną, w dowolnej kombinacji
zależnie od potrzeby. W ten sposób tworzą oni grupę czterech domostw, w których może mieszkać tylu wojowników, ilu trzeba.
Wojownicy mężczyźni oraz kurier także mogą tworzyć oddzielną grupę złożoną z czterech mężczyzn albo każdy z nich może funkcjonować samodzielnie, zależnie od potrzeby.
W następnej kolejności Nagualowi i jego grupie polecono znaleźć jeszcze trzech kurierów. Mogli to być mężczyźni, kobiety albo grupa mieszana, z tym że mężczyźni musieli reprezentować czwarty męski typ
pomocnika, a kobiety musiały być południem.
Chcąc się upewnić, że pierwszy mężczyzna Nagual doprowadzi swoją grupę do wolności i nie zboczy z drogi ani się nie zdegeneruje, Orzeł zabrał kobietę Naguala do innego świata, by służyła jako przynęta prowadząca grupę do szczeliny.
Potem Nagualowi i jego wojownikom kazano zapomnieć. Wrzuceni w mrok, otrzymali nowe zadanie
musieli odzyskać pamięć siebie samych i Orła.
Nakaz zapomnienia był tak silny, że zupełnie ich od siebie oddzielił. Żadne z nich nie pamiętało, kim jest. Orzeł uznał, że jeśli uda im się odzyskać pamięć, odnajdą własną pełnię i dopiero wtedy będą mieć wystarczająco wiele siły i wytrwałości, by móc podążać za celem swej ostatecznej podróży i stawić jej czoło.
Ich ostatnie zadanie po odzyskaniu pełni własnej istoty polegało na tym, że mieli znaleźć nową parę podwójnych istot i przez ujawnienie im reguły przetransformować ich w nowego mężczyznę Naguala i kobietę Naguala. Podobnie jak pierwszy mężczyzna Nagual i kobieta Nagual, otrzymali tylko niewielką grupę wojowników. Dla tej nowej pary także należało znaleźć cztery kobiety zwiadowców, trzech mężczyzn wojowników i jednego mężczyznę kuriera.
Gdy pierwszy Nagual i jego grupa byli gotowi do przejścia przez szczelinę, czekała tam pierwsza kobieta Nagual, by ich przeprowadzić na drugą stronę. Polecono im zabrać ze sobą do innego świata nową kobietę Naguala, by służyła za przynętę dla swoich ludzi, zaś nowy mężczyzna Nagual został na tym świecie, by powtórzyć cykl.
W czasie pobytu na tym świecie minimalna liczba osób pozostających pod przywództwem Naguala wynosi szesnaście: osiem kobiet wojowników, czterech mężczyzn wojowników, wliczając w to Naguala, i czterech kurierów. W chwili odejścia z tego świata, gdy jest z nimi nowa kobieta Nagual, grupa liczy siedemnaście osób. Jeśli osobista moc Naguala pozwala mu zabrać ze sobą więcej wojowników, grupa może zostać powiększona o liczbę osób będącą wielokrotnością czterech.
Zapytałem don Juana, jak doszło do tego, że ludzie poznali regułę. Wyjaśnił, że reguła jest nieskończona i obejmuje każdy aspekt zachowania wojownika. Gromadzenie treści reguły i jej interpretacja jest dziełem widzących, których jedynym przez wiele wieków zadaniem było widzenie Orła i obserwacja jego nieustannego przepływu. W wyniku tej obserwacji widzący stwierdzili, że gdy świetlista osłonka ludzkiej istoty zostanie skruszona, można dostrzec w Orle słabe odbicie człowieka. Widzący uzyskują wówczas wgląd w nieodwołalne wyroki Orła, mogą je odpowiednio zinterpretować i zgromadzić w postaci strzegącego ciała.
Don Juan wyjaśnił, że reguła nie jest legendą, a zdobycie wolności nie oznacza życia wiecznego
w powszechnym rozumieniu tego pojęcia, czyli życia już na zawsze. Reguła głosi, że człowiek może zachować świadomość, która normalnie opuszcza go w chwili śmierci. Don Juan nie potrafił wyjaśnić, co konkretnie oznacza zachowanie świadomości, albo może sam tego nie pojmował. Jego dobroczyńca powiedział mu, że w chwili przejścia człowiek wchodzi w stan trzeciej uwagi i całe jego ciało napełnia się wiedzą. W jednej chwili każda komórka zyskuje świadomość siebie, a także całego ciała.
Dobroczyńca powiedział mu także, że tego rodzaju świadomość pozostaje absolutnie poza zasięgiem naszych podzielonych na przegródki umysłów. Dlatego też głównym celem wysiłków wojownika nie jest uświadomienie sobie, że przejście na drugą stronę, o którym mówi reguła, jest przejściem do stanu trzeciej uwagi, ale raczej zrozumienie, że taka świadomość w ogóle może istnieć.
Don Juan powiedział, że na początku reguła była dla niego tylko słowami. Nie mieściło mu się w głowie, jak może ona mieć cokolwiek wspólnego z realnym światem i jego sprawami. Jednak pod umiejętnym przewodnictwem dobroczyńcy udało mu się w końcu po wielkim wysiłku zrozumieć prawdziwą naturę reguły i zaakceptować ją bez zastrzeżeń jako zestaw pragmatycznych wskazówek, a nie zwykły mit. Od tej pory nie miał już kłopotów ze zrozumieniem realności trzeciej uwagi. Na jego drodze stała tylko jedna przeszkoda. Było nią głębokie przekonanie, że reguła jest mapą. Don Juan potraktował to zbyt dosłownie i uwierzył, że musi znaleźć fizyczną szczelinę w świecie prowadzącą na drugą stronę, przez co niepotrzebnie utkwił ma pierwszym etapie rozwoju wojownika.
Z powodu tego własnego potknięcia jako przywódca i nauczyciel skupiał się na tym, by pomóc swym uczniom, a szczególnie mnie, uniknąć podobnego błędu. Udało mu się o tyle, że pomyślnie przeprowadził nas przez trzy pierwsze etapy rozwoju wojownika, nie podkreślając nadmiernie wagi żadnego z nich. Najpierw kazał nam traktować regułę jako mapę; potem przekonał nas, że możemy osiągnąć nieograniczoną świadomość, gdyż coś takiego istnieje; a na koniec doprowadził nas do szczeliny, za którą znajdował się ten drugi, ukryty świat świadomości.
Aby nas przeprowadzić przez pierwszy etap: zaakceptowanie reguły jako mapy, don Juan wziął z niej fragment odnoszący się do Naguala i jego roli i udowodnił nam, że ma on jednoznaczne potwierdzenie w faktach. Dokonał tego, wprowadzając nas w stan podwyższonej świadomości i pozwalając na swobodne kontakty z członkami jego grupy, którzy byli żywymi uosobieniami ośmiu typów ludzi opisanych przez regułę. Dzięki tym kontaktom poznawaliśmy coraz to bardziej złożone i szczegółowe aspekty reguły, aż w końcu uświadomiliśmy sobie, że zostaliśmy pochwyceni w sieć czegoś, co początkowo traktowaliśmy jako mit, ale co w gruncie rzeczy było mapą.
Don Juan mówił, że pod tym względem jego przypadek był identyczny jak nasze. Dobroczyńca pomógł mu przejść przez pierwszy etap, pozwalając na tego typu kontakty. W tym celu przeprowadzał go w jedną i w drugą stronę
ze stanu świadomości prawej strony do świadomości lewej strony, tak jak don Juan robił z nami. Po lewej stronie poznał go ze swoją grupą, złożoną z ośmiu kobiet wojowników, trzech mężczyzn wojowników oraz czterech kurierów, którzy zgodnie z zasadami ściśle odzwierciedlali typy opisane przez regułę. Spotkania te wywarły wielki wpływ na don Juana. Zmusiły go do uznania reguły za rzeczywisty przewodnik, a poza tym uświadomiły mu ogrom własnych, nie znanych możliwości.
Zanim udało się skompletować własną grupę, dotarł już tak daleko na drodze wojownika, że uznał za oczywiste, iż bez żadnego wyraźnego wysiłku z czyjejkolwiek strony członkowie tej grupy okazali się wiernymi kopiami wojowników z grupy jego dobroczyńcy. Podobieństwo ich upodobań, niechęci, powiązań i innych cech nie wynikało z naśladowania
don Juan twierdził, że należeli oni, zgodnie z wymogami reguły, do poszczególnych typów ludzi odznaczających się taką samą strukturą wewnętrzną. Osoby reprezentujące ten sam typ różniły się jedynie tonem głosu i brzmieniem śmiechu.
Próbując mi wyjaśnić wpływ, jaki wywarły na niego kontakty z wojownikami z grupy dobroczyńcy, don Juan poruszył temat bardzo znaczącej różnicy między nim samym a dobroczyńcą. Różnica ta dotyczyła interpretacji reguły oraz sposobu prowadzenia i przekonania innych wojowników, by uznali ją za mapę. Powiedział, że zasadniczo istnieją dwa sposoby interpretacji
uniwersalny i indywidualny. Interpretacje uniwersalne traktują regułę dosłownie. Przykładem może być stwierdzenie, że Orzeł nie dba o uczynki ludzkie, a jednak dał człowiekowi przejście prowadzące do wolności.
Z kolei interpretacja indywidualna to odnoszący się do aktualnej sytuacji wniosek, do jakiego dochodzi widzący, opierając się na założeniach interpretacji uniwersalnej. Na przykład można powiedzieć, że ponieważ Orzeł pozostaje obojętny, muszę sprawdzić, czy udałoby mi się zwiększyć swoje szansę na osiągnięcie wolności, być może przez oddanie sprawie.
Zdaniem don Juana metody stosowane przez jego dobroczyńcę przy prowadzeniu podopiecznych diametralnie różniły się od tych, których używał on sam. Metodą dobroczyńcy była surowość. Był przekonany, że w sprawach związanych z Orłem niczego się nie dostaje za darmo, toteż prowadził swych uczniów żelazną ręką i nigdy nic dla nikogo nie zrobił bezpośrednio. Pomagał irn za to aktywnie w taki sposób, by potrafili pomóc sobie. Uważał, że dar wolności dany przez Orła nie jest łaską, lecz zaledwie szansą na otrzymanie szansy.
Don Juan, chociaż doceniał zalety tej metody, nie zgadzał się z nią. Później, gdy mógł już działać samodzielnie, zobaczył, że w ten sposób traci się cenny czas. Jego zdaniem prościej było postawić uczniów w jakiejś sytuacji i zmusić ich, by ją zaakceptowali, zamiast czekać, aż będą gotowi, by stawić jej czoło o własnych siłach. Tej metody używał w stosunku do mnie i do innych.
Don Juan najmocniej odczuł tę różnicę w poglądach na przywództwo podczas obowiązkowych spotkań z wojownikami swego dobroczyńcy. Reguła wymagała, by dobroczyńca znalazł dla niego najpierw kobietę Naguala, a potem cztery kobiety i czterech mężczyzn, którzy mieli się stać grupą jego wojowników. Dobroczyńca widział, że don Juan ma jeszcze za mało osobistej mocy, by przyjąć odpowiedzialność za kobietę Naguala, więc odwrócił kolejność i poprosił kobiety ze swojej grupy, by najpierw znalazły don Juanowi cztery kobiety, a potem dopiero czterech mężczyzn.
Don Juan wyznał mi, że był zachwycony tym pomysłem. Uznał, że te cztery kobiety przeznaczone są do jego użytku, co w jego pojęciu oznaczało użytek seksualny. Najgorsze nadeszło, gdy wyjawił te oczekiwania swemu dobroczyńcy. Ten natychmiast zaprowadził don Juana do mężczyzn i kobiet ze swojej grupy i zostawił go tam, by radził sobie o własnych siłach.
Spotkanie z tymi wojownikami okazało się dla don Juana ciężką próbą, nie tylko dlatego, że grupa umyślnie nie ułatwiała mu zadania, ale przede wszystkim dlatego, że takie spotkanie z natury powinno być przełomem.
Don Juan powiedział, że będąc w stanie świadomości lewej strony, można się kontaktować z innymi tylko wówczas, jeśli wszyscy obecni są również po lewej stronie. Dlatego pozwalał nam wchodzić w świadomość lewej strony jedynie po to, byśmy mogli spotykać się z jego wojownikami. Jego dobroczyńca również przestrzegał tej zasady.
Don Juan opowiedział mi krótko, co zaszło podczas jego pierwszego spotkania z grupą dobroczyńcy. Uznał, że jego doświadczenia mogą mi się przydać jako próbka tego, czego sam mam się spodziewać. Powiedział, że świat jego dobroczyńcy odznaczał się doskonałą regularnością. Członkowie jego grupy byli wojownikami indiańskimi pochodzącymi z całego Meksyku. Gdy ich poznał, mieszkali na odludziu, w górach w południowej części kraju.
Pierwszymi osobami, jakie spotkał po przyjeździe do domu, w którym mieszkała cała grupa, były dwie identyczne kobiety, największe Indianki, jakie widział w życiu. Były pochmurne i złośliwe, chociaż miały ładne twarze. Gdy próbował przejść między nimi, przywarły do niego z obu stron ogromnymi brzuchami, pochwyciły za ramiona i pobiły, po czym rzuciły go na ziemię i usiadły na nim, omal nie łamiąc mu żeber. Trzymały go tak unieruchomionego przez ponad dwanaście godzin, jednocześnie prowadząc negocjacje z dobroczyńcą, który musiał bez przerwy mówić przez całą noc. Pozwoliły mu wstać dopiero przed południem. Don Juan powiedział, że najbardziej przeraziła go determinacja w oczach tych kobiet. Sądził, że już po nim, że spełnią swoje groźby i będą tak na nim siedzieć, dopóki nie umrze.
Następne spotkanie powinno się odbyć dopiero po kilku tygodniach oczekiwania, ale ponieważ dobroczyńca planował zostawić don Juana sam na sam z całą grupą, natychmiast poznał go z innymi wojownikami. Don Juan spotkał wszystkich w ciągu jednego dnia i wszyscy potraktowali go jak śmieć. Głośno wydziwiali, że nie nadaje się do swojej roli, że jest zbyt prostacki i o wiele za głupi, młody wiekiem, ale już stary duchem i przyzwyczajeniami. Dobroczyńca wygłosił błyskotliwą mowę w jego obronie
powiedział swym wojownikom, że mogą to wszystko zmienić i że podjęcie się tego zadania powinno się stać wielką radością zarówno dla nich, jak i dla don Juana.
Don Juan powiedział, że jego pierwsze wrażenie okazało się prawdziwe. Od tej chwili czekały go tylko trudności i ciężki wysiłek. Kobiety widziały, że jest on buntownikiem i nie można mu powierzyć skomplikowanego i delikatnego zadania przewodzenia czterem kobietom. Ponieważ były widzącymi, opracowały własną, indywidualną interpretację reguły i uznały, że lepiej dla don Juana będzie, jeśli najpierw dostanie czterech mężczyzn wojowników, a dopiero potem cztery kobiety. Don Juan powiedział, że miały rację, gdyż aby poradzić sobie z kobietami wojownikami, Nagual musi odznaczać się wielką mocą osobistą, spokojem umysłu i samokontrolą, przy której ludzkie uczucia odgrywają jedynie minimalną rolę. Ten stan był dla niego wówczas nieosiągalny.
Dobroczyńca umieścił go pod bezpośrednim nadzorem tych dwóch kobiet, reprezentujących typ zachodu, najbardziej zawziętych i bezkompromisowych spośród wszystkich wojowników. Don Juan twierdził, że według reguły wszystkie kobiety obdarzone cechami zachodu są szalone i wymagają opieki. Pochwycone w więzy śnienia i skradania się, tracą swoją prawą stronę, czyli logiczny umysł. Mają niezwykle przenikliwą świadomość lewej strony, toteż ich rozsądek łatwo się wypala. Gdy już stracą swoją racjonalną stronę, są niezrównanymi śniącymi i zwiadowcami, bowiem nie hamuje ich żaden balast racjonalizmu.
Don Juan stwierdził, że te kobiety wyleczyły go z pożądania. Większą część miesięcy spędził, wisząc w uprzęży przymocowanej do sufitu ich wiejskiej kuchni, jak wędzona szynka, aż został zupełnie oczyszczony z myśli o zysku i osobistej gratyfikacji.
Wyjaśnił, że skórzana uprząż jest znakomitym narzędziem do leczenia pewnych dolegliwości nie mających fizycznego podłoża. Chodzi o to, że im wyżej człowiek wisi i im dłużej nie pozwala mu się dotknąć ziemi, tym większe są możliwości prawdziwego oczyszczenia.
Podczas gdy kobiety zachodu go oczyszczały, inne zajmowały się szukaniem wojowników do jego grupy. Trwało to całe lata, a tymczasem don Juan musiał przejść przez serię spotkań sam na sam ze wszystkimi wojownikami z grupy dobroczyńcy. To doświadczenie wstrząsnęło nim do tego stopnia, że miał wrażenie, iż nigdy już nie uwolni się spod ich dominacji. W rezultacie zaczął traktować regułę zbyt dosłownie. Opowiedział mi, że zmarnował mnóstwo cennego czasu, zastanawiając się nad istnieniem materialnej szczeliny prowadzącej do innego świata. Uważał, że takie rozmyślania są pułapką, której za wszelką cenę należy unikać. Aby mnie przed nią uchronić, pozwalał, by wymagane kontakty z członkami jego grupy odbywały się pod ochroną, jaką stanowiła dla mnie obecność la Gordy lub innego ucznia.
W każdym razie spotkanie z wojownikami z grupy don Juana było dla mnie zwieńczeniem długiego procesu. W codziennych rozmowach nigdy o nich nie wspominaliśmy. Przez długi czas wiedziałem o ich istnieniu jedynie dlatego, że wynikało to z reguły, którą don Juan ujawniał przede mną na raty. Dopiero później przyznał, że owi wojownicy istnieją i że w końcu będę musiał się z nimi spotkać. Przygotował mnie do tego spotkania, dając mi ogólne instrukcje i wskazówki.
Ostrzegł mnie przed powszechnym błędem, jakim jest przecenianie świadomości lewej strony, zaślepienie jej jasnością i mocą. Powiedział, że przebywanie w stanie lewostronnej świadomości wcale nie uwalnia człowieka od wszelkich słabości
ten stan daje tylko zwiększoną percepcję, ułatwia zrozumienie i uczenie się, a przede wszystkim obdarza nas wielką zdolnością zapominania.
Gdy nadszedł czas na spotkanie z wojownikami jego grupy, don Juan zwięźle opisał mi grupę swego dobroczyńcy
znów jako mój przewodnik. Powiedział, że postronny obserwator mógłby odnieść wrażenie, iż świat jego dobroczyńcy składa się z czterech domostw. W skład pierwszego wchodziły kobiety południa i kurier Naguala; drugiego
kobiety wschodu, uczony i mężczyzna kurier; w trzecim mieszkały kobiety północy, człowiek czynu i drugi mężczyzna kurier, a w czwartym kobiety zachodu, człowiek zza kulis i trzeci mężczyzna kurier.
Kiedy indziej ten świat wyglądał tak, jakby składał się z grup. Była tam grupa czterech zupełnie do siebie niepodobnych starszych mężczyzn
dobroczyńca don Juana i trzej mężczyźni wojownicy; dalej grupa bardzo do siebie podobnych czterech mężczyzn, czyli kurierów; grupa składająca się z dwóch par pozornie identycznych kobiet bliźniaczek, które mieszkały razem
to były kobiety południa i wschodu; i wreszcie dwie inne pary pozornych sióstr
kobiet północy i zachodu.
Kobiet tych nie łączyło ze sobą żadne pokrewieństwo. Powodem, dla którego wyglądały identycznie, była wielka moc osobista dobroczyńcy don Juana. Don Juan określił kobiety południa jako dwa mastodonty, przerażające w wyglądzie, ale bardzo ciepłe i przyjazne. Kobiety wschodu były bardzo piękne, świeże i wesołe, prawdziwa rozkosz dla oczu i uszu. Kobiety północy były niezwykle kobiece, próżne, kokieteryjne, zmartwione własnym starzeniem, ale także irytująco bezpośrednie i niecierpliwe. Kobiety zachodu czasami bywały szalone, a kiedy indziej uosabiały surowość i celowość. To właśnie one najbardziej utrudniały życie don Juanowi, gdyż nie potrafił pojąć, jak to się dzieje, że choć są tak trzeźwe, miłe i pomocne, w każdej chwili mogą stracić kontrolę nad sobą i zmienić się w szalejące furie.
Z kolei mężczyźni w żaden sposób nie zapisali mu się w pamięci. Twierdził, że nie było w nich nic godnego uwagi. Wydawało się, że zostali przytłumieni przez determinację kobiet i przytłaczającą osobowość dobroczyńcy. Na temat własnego rozbudzenia don Juan powiedział tyle, że gdy został wrzucony w świat dobroczyńcy, uświadomił sobie, jak łatwo i wygodnie mu się żyło, dopóki nie nakładał sobie żadnych ograniczeń. Wierzył wcześniej, iż jego dążenia to jedyne godne uwagi cele, jakie człowiek może sobie wyznaczyć; teraz zrozumiał, że to przeświadczenie było błędem. Przez całe życie był biedny, dlatego zżerała go ambicja posiadania rzeczy materialnych. Pragnienie parcia do przodu i rozpacz, że mu się nie wiedzie, tak go absorbowały, że nie miał czasu przyjrzeć się czemukolwiek innemu. Gorliwie zawierzył dobroczyńcy, bo uświadomił sobie, że otrzymał możliwość, by coś ze sobą zrobić. Nawet gdyby nie miało z tego wyniknąć nic więcej, mógłby się przynajmniej nauczyć, jak być czarownikiem. Uznał, że wejście w świat dobroczyńcy może mieć dla niego podobny skutek, jak podbój hiszpański dla kultury Indian. Zniszczył on wszystko, lecz także zmusił do przyjrzenia się sobie.
Moją reakcją na przygotowania do spotkania grupy wojowników don Juana nie była, o dziwo, groza ani strach, lecz małostkowe, intelektualne skupienie na dwóch sprawach. Przede wszystkim zaprzątało mnie stwierdzenie, że na tym świecie istnieją tylko cztery typy mężczyzn i cztery typy kobiet. Spierałem się z don Juanem, że zakres indywidualnych różnic między ludźmi jest o wiele za duży, by dało się go ująć w tak prosty szablon. Nie zgodził się ze mną. Powiedział, że reguła jest ostateczna i nie pozostawia miejsca na nieskończoną wielość typów ludzkich.
Druga sprawa to był kontekst kulturowy wiedzy don Juana. On sam nic o tym nie wiedział. Uważał, że Jest to wytwór czegoś w rodzaju panindianizmu. Co do pochodzenia tej wiedzy, przypuszczał, że kiedyś w świecie Indian, jeszcze przed podbojem, wiedza o drugiej uwadze uległa skażeniu. Rozwijano ją bez żadnych ograniczeń, może przez wiele tysięcy lat, aż utraciła swą siłę. Być może ci, którzy ją wówczas praktykowali, nie mieli potrzeby jej kontrolować, jednak bez ścisłej kontroli procedury druga uwaga stawała się coraz bardziej zawiła, a tym samym zamiast się wzmacniać, słabła. Wtedy pojawili się najeźdźcy hiszpańscy i dzięki wyższości swej techniki zniszczyli świat Indian. Don Juan powiedział, że jego dobroczyńca był przekonany, iż przetrwała tylko garstka wojowników, którzy potrafili na nowo poskładać swą wiedzę w całość i wyprostować ścieżkę. To, co don Juan i jego dobroczyńca wiedzieli o drugiej uwadze, było nową, zmodyfikowaną wersją. Wpisano w nią wewnętrzne ograniczenia, została bowiem wypracowana w warunkach wielkiego ucisku.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
09 (208)
pref 09
amd102 io pl09
2002 09 Creating Virtual Worlds with Pov Ray and the Right Front End
Analiza?N Ocena dzialan na rzecz?zpieczenstwa energetycznego dostawy gazu listopad 09
2003 09 Genialne schematy
09 islam
GM Kalendarz 09 hum

więcej podobnych podstron