143 17 (10)



ROZDZIAŁ 16






Wstecz / Spis treści / Dalej
ROZDZIAŁ 16: INNY ŚWIAT
Jak daleko sięga zdalne postrzeganie? Czy istnieją granice tego, co można dzięki niemu zobaczyć?
Początkowo
w połowie lat osiemdziesiątych
powiedziałbym, że są granice zdalnego postrzegania; można dotrzeć tylko do pewnego miejsca. Teraz jednak nie jestem tego pewien. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych brałem udział w określaniu miejsc docelowych, których namierzenie wydawało się niemożliwe, nieprawdopodobne. Oczywiście nie ja wybierałem te cele
zgodnie z procedurą badań naukowych. Dodam także, że obiekt, który teraz opiszę, został wybrany spośród czterech czy pięciu typowych celów, jak na przykład Łuk w St. Louis czy Pompeje.
Dlatego przedstawiani ten przykład w szczegółowym opisie i proszę Czytelników o opinię. Celowo nie zdradzę nazwy obiektu do końca rozdziału.
Dwudziestego drugiego maja 1984 roku wszedłem do laboratorium w Monroe Institute, gotów przystąpić do doświadczenia zdalnego postrzegania. Wiele z dotychczasowych celów było ciekawych, ale z pewnością nie szczególnych. Tamten poranek nie różnił się niczym od poprzednich dwóch lub trzech.
Przywitał mnie Robert Monroe i osoba przeprowadzająca wywiad podczas sesji. Podłączyli mnie do bio-monitorów i zaprowadzili na miejsce doświadczenia. W pokoju położyłem się wygodnie na łóżku, układając przewody tak, aby mi nie przeszkadzały w relaksacji. Wygaszono światła i zasunięto ciężkie, dźwiękoszczelne drzwi; znalazłem się w kompletnych ciemnościach i takiej ciszy, że można było usłyszeć spadającą szpilkę. Słuchałem specjalnej taśmy synchronizacji półkulowej, którą przygotował dla mnie Robert i oddałem się relaksowi. Po około dziesięciu minutach, kiedy bio-monitory wykazały, że jestem całkowicie zrelaksowany, podano mi informacje o celu. Oto dokładne przedstawienie wszystkiego, co zaszło tamtego majowego poranka. Uczestnicy doświadczenia oznaczeni są w następujący sposób: RAM = Robert A. Monroe; OPW = osoba prowadząca wywiad; Joe = ja. Opis celu znajdował się w nieprzezroczystej kopercie z podwójnego papieru, w kieszeni koszuli Roberta Monroe'a. Powiedziano mi, gdzie jest opis, ale nie pozwolono go dotknąć.
RAM: RJ 522... czas, 10:09.
OPW: Jeszcze dziesięć minut i zaczynamy. (Ta uwaga została nagrana, ale ja jej nie słyszałem.)
Cel numer jeden

OPW: W porządku, wykorzystujesz informację z koperty... skupisz się wyłącznie... na informacji z koperty... skup się na 40.89 szerokości geograficznej północnej, 9.55 długości geograficznej zachodniej (sposób zapisu współrzędnych geograficznych stosowany przez autora jest nieprawidłowy, Podobna metoda występuje w dalszej partii tekstu; przyp. red.).
Joe: Chcę powiedzieć, że wygląda to jak... jak jakaś piramida... coś w kształcie piramidy... jest bardzo wysokie... umiejscowione na dużym obniżonym terenie.
OPW: Dobrze.
Joe: Jest żółtawe... ach... w kolorze ochry.
OPW: Przenieś się w czasie do daty wskazanej w kopercie i opisz, co się dzieje.
Joe: Mam wrażenie nadciągania groźnych chmur... jak podczas burzy piaskowej... ach, to jest jak... ach, jakby... muszę się zastanowić, to naprawdę niesamowite.
OPW: Na razie mów, co postrzegasz.
Joe: Patrzę na skutki poważnego wstrząsu geologicznego.
OPW: Dobrze, cofnij się w czasie przed to wydarzenie.
(Długa przerwa).
Joe: Hmmmm, zasadnicza różnica. Jest tam... nie... nie... o, do diabła... pojawiają się jakieś hałdy ziemi... znikają, kiedy się do nich zbliżę. Widzę... wielką, płaską powierzchnię... bardzo gładką, kąty i ściany, naprawdę wielka... megalityczna.
(Długa przerwa).
OPW: Dobrze, w okresie przed tą... geologiczną aktywnością, rozejrzyj się po terenie; poszukaj, czy coś się tam dzieje.
Joe: Ciągle patrzę ach... postrzegam jakby cienie jakichś ludzi... bardzo wysokich. To jednak tylko cienie... zupełnie jakby tam byli, ale... już ich tam nie ma.
OPW: Wróć do czasu, kiedy oni tam są.
Joe: Ach... zupełnie, jakbym... Odbieram jakieś zakłócenia i w ogóle... wszystko się załamuje przez cały czas... jest fragmentaryczne... w kawałkach.
OPW: Podawaj tylko same fakty, nie próbuj składać tego w całość.
Joe: Ciągle widzę bardzo dużą społeczność... wydają się bardzo szczupli i wysocy, ale są ogromni... ach... są ubrani w jakieś dziwne rzeczy, bardzo ciasne... przylegające ściśle jak skóra... prawie ich nie widać.
Cel numer dwa

OPW: Dobrze, pozostajesz w tym samym okresie; chcę, żebyś przeszedł do innego fizycznego miejsca w tej przestrzeni, w tym samym czasie.
Joe: Y-hm.
OPW: Przesuń się teraz na 46.45 szerokości północnej i 353.22 długości wschodniej. Przesuń się w tym samym czasie na miejsce określone tymi współrzędnymi: 46.45 szerokości północnej i 353.22 długości wschodniej.
Joe: Wydaje mi się, że jestem jakby we wnętrzu pieczary... nie... nie pieczary, to raczej kanion. Patrzę w górę, wzdłuż bardzo stromych ścian, które wydają się nie mieć końca. I jest tam jakaś... budowla... jakby ściana samego kanionu została wyrzeźbiona. Tak... odbieram jakieś budowle. Nie... wydaje się, że są to wielkie bloki gładkiego kamienia.
OPW: Czy te budowle mają coś wewnątrz czy na zewnątrz?
Joe: Tak, są bardzo... zupełnie jak w mrowisku... korytarze i pomieszczenia, ale naprawdę wielkie. Czuję się, jakbym stał w jednym, bardzo dużym. Wyczuwam, że sufit jest bardzo wysoko, a odległość między ścianami
ogromna.
OPW: Rzeczywisty czas plus dwadzieścia dwie minuty. (To zostało nagrane na taśmie, w moim pokoju było niesłyszalne.)
Cel numer trzy

OPW: Tak, dobrze. Chciałbym, abyś przeniósł się w inne miejsce, w pobliżu. Przenieś się z tego punktu w tym czasie na 45.86 szerokości pomocnej i 354.1 długości wschodniej.
Joe: Wydaje się, że to koniec jakiejś szerokiej drogi. Stoi tam jakiś znak... jest bardzo duży. Odbieram obraz pomnika Waszyngtona... podobny do obelisku.
Cel numer cztery

OPW: W porządku, teraz z tego punktu przenieśmy się do innego. Przesuń się teraz na 35.26 szerokości północnej i 213.24 długości wschodniej.
Joe: Czuję się, jakbym był w środku wielkiej okrągłej niecki. Otaczają ją góry. Są bardzo postrzępione. Jest tu... ta niecka jest bardzo duża. Z jakiegoś powodu nie jest to w skali... wszystko wydaje się naprawdę wielkie... wszystko jest wielkie.
OPW: Rozumiem w czym rzecz, proszę dalej.
Joe: Widzę, że prawy narożnik styka się z czymś, ale to wszystko. Nie widzę nic więcej.
Cel numer pięć

OPW: Dobrze, przenieśmy się na nieco inne miejsce, bardzo bliskie. Przejdź z tego punktu w tym samym czasie na następujące współrzędne: 34.6 szerokości północnej i 213.09 długości wschodniej.
Joe: Coś bardzo białego... bardzo płaskiego i białego.
OPW: Z jakiej pozycji patrzysz na tę rzecz odbijającą biel?
Joe: Patrzę pod bardzo ostrym kątem, z lewej strony. Słońce jest... Słońce jest niesamowite.
Cel numer sześć

OPW: Dobrze, spójrz teraz z powrotem na ziemię. Przeniesiemy się niedaleko, bardzo niedaleko. Na 34.57 szerokości północnej i 212.22 długości wschodniej.
Joe: Hmm... to jest... wyczuwam... hmmm... jakiegoś rodzaju promieniujący wzór. To jest bardzo dziwne, coś w rodzaju krzyżujących się dróg zakopanych w dolinach. No, wiesz, kiedy pobocze jest niewyraźne.
OPW: Opowiedz o kształcie tych rzeczy.
Joe: Są to jakby bardzo starannie wyżłobione kanały. Ich głębokość dostosowana jest do szerokości drogi.
OPW: Dobrze. Widzę, tak... widzę, że twój punkt zerowy podniósł się nieco. Chcę, żebyś został tam głęboko i pochwycił to, co dotarło do ciebie.
Joe: To naprawdę trudne... wydaje się bardzo sporadyczne.
Cel numer siedem

OPW: Tak, rozumiem, ale to bardzo ważne, abyś utrzymał koncentrację. Mam teraz dla ciebie ćwiczenie, poruszasz się trochę; jest to kawałek drogi. Koncentruj się na tym samym czasie, pamiętaj o czasie, i przesuń się na 15 szerokości północnej i 198 długości wschodniej. Zagłęb się w tym, jak możesz najmocniej, tak jak przedtem. 15 szerokości północnej, 198 długości wschodniej. Masz czas, wejdź w to.
Joe: Rozumiem... krzyżują się... cokolwiek to jest... jest to mocno wyżłobione... jakby koryto drogi. Widzę ostre wierzchołki jakichś obiektów na horyzoncie. Nawet horyzont wygląda niesamowicie... przedziwnie... inaczej. Widać go całkiem wyraźnie, ale jest bardzo daleko... i nieokreślony.
Cel numer osiem

OPW: Dobrze, jeszcze jeden ruch, teraz na 80 szerokości południowej i 64 długości wschodniej.
Joe: Znowu piramidy... (Uwaga: to pierwsza wzmianka dotycząca piramid, ale najwyraźniej musiałem od jakiegoś czasu myśleć o nich. Bardzo dobrze widać tu fachowość osoby przeprowadzającej wywiad, gdyż nie wymówiła słowa piramidy, zanim ja użyłem je po raz pierwszy. To niezwykle ważne, aby prowadzący nie podpowiadał zdalnie postrzegającemu. Z tego powodu OPW i zdalnie postrzegający nie wiedzą nic o celu przed eksperymentem.)... nie wiem czy one stoją na czymś, są inne.
OPW: Dobrze, czy te piramidy mają coś w środku albo na zewnątrz?
Joe: Tak; i są bardzo duże. Przekaz, który otrzymuje, jest bardzo ciekawy.
OPW: Myślę, że traci zdolność poruszania się, ale nadal przyciągają go ciekawe rzeczy (Joe mówi w tle, ale nie można go zrozumieć), więc pójdziemy dalej i zbadamy to, co go interesuje, a nie faktyczne cele. (Jest to uwaga wtrącona, której nie słyszałem).
OPW: Czy możesz to powtórzyć?
Joe: Przypominają schrony przed burzą.
OPW: Te obiekty, które widzisz?
Joe: Tak. Po to zostały zaprojektowane.
OPW: Dobrze. Wejdź do któregoś z nich i znajdź coś, o czym mógłbyś opowiedzieć.
OPW: Czas rzeczywisty plus trzydzieści siedem minut. (Uwaga została nagrana na taśmie; nie słyszałem jej podczas zdalnego postrzegania).
Joe: Różne pomieszczenia..., ale pozbawione wszelkich sprzętów... jakby to miejsce miało ściśle określoną funkcję... do spania... hmm... to niedobre słowo... do hibernacji. Coś w rodzaju... ach... otrzymuję bardzo surowy przekaz... burzę... ostre wiatry... i przesypianie tych sztormów.
OPW: Opowiedz mi o tych, którzy śpią podczas sztormów.
Joe: Ach... i znowu bardzo wysocy... bardzo wysocy ludzie. Ale szczupli. Wyglądają na szczupłych przez ten wzrost... i są ubrani, do diabła... wygląda to na delikatny jedwab, ale nie luźny materiał, tylko ściśle dopasowany.
OPW: Przysuń się blisko do jednego z nich i poproś, aby opowiedział ci o nich.
(Bardzo długa przerwa).
Joe: Pradawny lud. Ale oni... ach... oni umierają. Minął ich czas i wiek.
OPW: Opowiedz mi o tym.
Joe: Odpowiadają bardzo filozoficznie... szukają sposobu na przetrwanie... nie widzą dla siebie wyjścia... chyba nie mogą. Wyczekują więc powrotu czegoś... czegoś, co ma wrócić z odpowiedzią.
OPW: Na co czekają?
Joe: Są... ach... najwyraźniej jakaś grupa poszła szukać nowego miejsca, gdzie mogliby żyć. Zupełnie jak... odbieram różne przytłaczające przekazy dotyczące zniszczenia ich środowiska. Proces przebiega szybko i dlatego ta grupa gdzieś się udała, bardzo daleko...
OPW: Co było przyczyną tych zakłóceń atmosferycznych... czy środowiskowych?
Joe: Widzę obraz... obraz... o, do diabła... zupełnie jak wykrzywienie w... zupełnie, jakbym widział...
OPW: (wtrąca) Podawaj same fakty.
Joe: ... glob... który... wygląda to na glob, który przechodzi przez ogon komety... przez jakąś rzekę... ale to wszystko jest takie kosmiczne... odbieram wyraźne obrazy z kosmosu.
OPW: Dobrze, zanim opuścisz tego osobnika, spytaj go, czy jest sposób, abyś ty... zapytaj go, czy wie, kim jesteś... czy jest sposób, abyś mógł mu pomóc w rozwiązaniu tego problemu?
Joe: Odbieram, że muszę jedynie czekać. On nie wie, kim jestem. Myśli, że ma halucynacje lub coś w tym rodzaju.
OPW: Dobra, kiedy tamci odeszli... na których ci czekają... w jakim czasie tamci odeszli, w jaki sposób?
Joe: Mam wrażenie... ach... nie wiem, co jest, u diabła... wygląda to na wielką łódź, o bardzo zaokrąglonych ścianach... z połyskującego metalu.
OPW: Udaj się z nimi w tę podróż i zobacz, gdzie dotrą.
(Długa przerwa).
Joe: Mam wrażenie... ach... szalonego miejsca z wulkanami i zagłębieniami z gazem... Ach... dziwne rośliny... tu bardzo dużo się dzieje. Zupełnie jakby przejść z powierzchni patelni w ogień pod nią. Jest tu dużo roślinności, a w tamtym miejscu nie było wcale. Inny rodzaj burzy.
OPW: Dobrze, pora wracać do brzmienia mego głosu, do obecnego czasu, do dwudziestego drugiego maja 1984 roku, brzmienie mego głosu. Wracaj do pokoju, do mego głosu, wracaj ciągle za moim głosem... do dwudziestego drugiego maja 1984 roku. Dobrze, twoje napięcie elektryczne unormowało się... wygląda dobrze. Wróciła polaryzacja, ty też wróciłeś.
Joe: Czuję się, jakbym był bardzo daleko.
OPW: Koniec sesji.
W tym momencie przeszedłem z pokoju zdalnego postrzegania do doświadczalnej części laboratorium. Usiadłem tam z innymi i przedstawiłem wrażenia ze swego doświadczenia; odpowiadałem także na pytania.
Joe: Miałem wrażenie, że patrzę przez bardzo długi tunel, który na górze popękał, tworząc jakby filtry. Tylko nie są to prawdziwe filtry i nie wiem, jak je określić. Zupełnie jakby były to zakłócenia radiowe... wszystko rozsypało się w drzazgi i wróciło. Dlatego czułem się, jakbym przebył długą drogę poza krawędź.
OPW: Czy doświadczyłeś kiedyś czegoś podobnego?
Joe: W pewnym sensie tak, ale nie do tego stopnia. Jest w tym coś autentycznego, co sprawia, że wygląda to na prawdziwe. Występują tu jednak inne elementy, które nie mają znaku obecności, urzeczywistniającego je. Czuję się, jakbym poszedł gdzieś i dotknął zapisów planowanych, a nie rzeczywistych... tylko, że to nie jest właściwe określenie.
OPW: Często mówiliśmy, że między różnymi wymiarami czasowymi nie istnieje pojęcie odległości
jest to podejście filozoficzne. Jeśli dobrze cię rozumiem, twierdzisz, że musiałeś przejść daleką drogę, by zdobyć te informacje?
Joe: Pozwól, że spróbuję to określić dokładniej
ale jest to całkowicie niewłaściwy sposób ujęcia, ponieważ mówimy o rzeczywistościach odmiennych... jest to jak rzeczywistość przesunięta o jeden krok w stosunku do innej rzeczywistości. Nie znaczy to, że jest ona inna..., ale przesunięta o jeden krok z jakiegoś powodu. I... och...
OPW: Czy ci ludzie, z którymi rozmawiałeś, są częścią tamtej rzeczywistości?
(Bardzo długa przerwa).
Joe: Rany, mam nadzieję, że nie.
(Śmiech)
Joe: Ci ludzie są naprawdę wielcy. Ujmę to inaczej. Myślę, że są, ale nie teraz
dlatego uważałem, że jest to gdzieś w przyszłości. To giganci.
OPW: Czy są to rzeczywiście ludzie?
Joe: Tak, przypominali człekokształtnych, ale zdecydowanie różnili się od ludzi. Wyglądali na bardzo delikatnych, ale faktycznie tacy nie byli. Byli grubokościści i w ogóle, ale... ich muskulatura przystosowana była do wykonywanych zajęć, lecz nie wyglądali na tak silnych, jak krzepcy ludzie u nas...
OPW: Więc, byli w jakiś sposób inni?
Joe: Tak, byli inni. Filozoficznie... w inny sposób rozumowali...
OPW: Mówiłeś, że miałeś wrażenie podróży w przyszłość
do ludzi, którzy tam żyją. Jak odniesiesz to do swych słów o tym trudnym do zrozumienia pojęciu...
Joe: Dobra. To tak jakbym widział istoty będące efektem mutacji, jakąś formę powstałą w wyniku mutacji, żyjącą w przyszłości. W czasie, który jest wynikiem pomnożenia przez sześć następnych dziesięciu tysięcy lat.
OPW: Nadal jest to część tej rzeczywistości...
Joe: Tak, ale nadal jest to także przesunięcie o jedną rzeczywistość, jak my to rozumiemy. Chodzi mi... cholera... nie mogę umieścić tego w naszej rzeczywistości. Jest inna. I jest...
OPW: (wtrąca) Acha, rozumiem, w obiektywnym wszechświecie, o którym myślisz... w przeciwieństwie do innego systemu energii. To ten sam system energii...
Joe: Tak, wydaje się, że przechodzi przez jakiś filtr. I nie jestem pewien, czy te istoty to mutanty, czy są po prostu inne.
OPW: Mówiłeś wyraźnie, że niektórzy z tych ludzi odeszli z tego miejsca i udali się gdzieś...
Joe: Myśl, którą odebrałem, a to jest tylko myśl, mówi, że zebrali się wszyscy razem i postanowili zrobić coś z tą sytuacją, ponieważ znajdowali się na krawędzi katastrofy geologicznej. Wyczuwałem te potężne burze czy coś w tym rodzaju...
OPW: Czy spowodowało to jakieś pojedyncze wydarzenie?
Joe: Tak. I znowu, widzę obraz globu przechodzącego przez potężną masę kosmicznych pyłów. Zupełnie tak, jakby to była wielka kometa... jeżeli można zbliżyć się do ogona komety, a ma on szerokość ośmiu milionów lat świetlnych czy ileś tam... jest... duży i można go zobaczyć.
OPW: Ta katastrofa, według twego opisu, była natury kosmicznej, a nie planetarnej?
Joe: Nie...
OPW: Chodzi mi o to, czy nie eksplodowali paru bomb atomowych czy coś w tym rodzaju?
Joe: Nie. To przyszło z kosmosu, nie z ich wyboru. Chociaż zareagowali na zagrożenie jakąś formą hibernacji. Zamknęli się w jakichś kryptach i zahibernowali aż do nadejścia pomocy. Polegali na grupie poszukującej innego miejsca do zamieszkania.
OPW: A miejsce, dokąd się udali
czy jest inne od tamtego?
Joe: Hmmm... wydało mi się tak samo dzikie i szalone; niesamowite, z wulkanami, pokładami gazów, wściekłymi wiatrami i wyładowaniami atmosferycznymi... ale była to inna burza.
OPW: Mówiłeś o roślinności...
Joe: Tak, to inna sprawa. Czułem się, jakbym był w Egipcie
może te piramidy miały jakiś wpływ na moje wrażenia. Czułem, jakby było tam sucho, rozumiecie, nie było wody; oni musieli wytwarzać ją w jakiś sposób. Nie było żadnych zbiorników...
OPW: Dobrze, w pobliżu była jakaś roślinność?
Joe: Tak, istniały tam krańcowe sprzeczności... całkowite przeciwieństwa... jedno miejsce umierało, a drugie nie... Nie wiem, czy to dobry opis...
OPW: Zgadza się wszystko. Chcesz coś jeszcze dodać?
Joe: Nie.
OPW: W takim razie przejdziemy do sprzężenia zwrotnego i kończymy.
W tym momencie dowiedziałem się, co rzeczywiście było moim celem. Jako że przemieszczałem się w obrębie miejsca docelowego, sporządziłem listę celów w kolejności ich podawania
od jeden do siedem, razem ze współrzędnymi i krótkim opisem, czym się wydawały.
Niezwykłe zjawiska na Marsie
Cel numer jeden: 40.89 szer. płn., 9.55 dług. zach.
Twarz i pojedyncza piramida (Rys. 26.)

Rys. 26.
Twarz i pojedyncza piramida, powiększenie z klatki 70A13. Fotografia zamieszczona
za zgodą National Space Science Data Center, Greenbelt, Maryland, dr Michael
H. Carr.
Rys. 26. Przedstawia fotografię północnej półkuli Marsa wykonaną z dużej wysokości przez satelitę Viking I w roku 1976. Pośrodku, w górnej części fotografii widać niezwykły element powierzchni nazwany Twarzą; ma ona w przybliżeniu 9/10 mil średnicy. Poniżej, na środku, znajduje się element przypominający pięcioboczną piramidę, która w przybliżeniu jest pięć razy większa od Wielkiej Piramidy w Egipcie.
Informacja przekazana podczas zdalnego postrzegania stwierdza, że pierwszy cel to duża piramida właściwego koloru. Co ciekawe, natychmiast komplikuje się to przez informację o poważnym geologicznym zjawisku, które mogło zaistnieć o wiele wcześniej.
Cel numer dwa: 46.45 szer. płn., 353.22 dług. wsch.
Krater z piramidą (Rys. 27.).

Rys. 27. Krater z piramidą, powiększenie klatki 43A04. Fotografia zamieszczona
za zgodą National Space Science Data Center, Greenbelt, Maryland, dr Michael
H. Carr.
Te elementy znajdują się w regionie Cydonia, około 190 mil na północny wschód od Twarzy. Istnienie piramidy w kształcie klina na krawędzi krateru implikuje pytanie: Jak piramida przetrwała utworzenie krateru? Czy powstała później niż krater? Ciekawe pytanie dotyczy wielkości piramidy.
Zwróćmy uwagę na długi cień, który rzuca piramida (w dół zdjęcia). Porównajmy go z cieniem pierścienia okalającego krater. Piramida prawdopodobnie jest zbliżona kształtem do obelisku (pomnik Waszyngtona).
Jak wynika z mego opisu nagranego na taśmie, najwyraźniej opisuję początkowo z wnętrza krateru, patrząc w górę: Wydaje mi się, że jestem jakby we wnętrzu pieczary... nie... nie pieczary, to raczej kanion. Patrzę w górę wzdłuż bardzo stromych ścian, które, wydaje się, nie mają końca". Ściany krateru są dość strome i bardzo wysokie. I znów, wskazuje to na ogrom tej budowli w kształcie piramidy.
Cel numer trzy: 45.86 szer. płn., 354.1 dług. wschód.
Ukształtowane pola (Rys. 28.).

Rys. 28. Rysunek autora. Brak fotografii tego miejsca.
Cel numer cztery: 35.26 szer. płn., 213.24 dług. wsch.
Prostokątny element z trójkątnym bokiem (Rys. 29.).

Rys. 29. Powiększenie klatki 86A07. Fotografia zamieszczona za zgodą National
Space Science Data Center, Greenbelt, Maryland dr Michael H. Carr.

Rys. 30. Szkic autora, przedstawiający jego widok na ten prostokątny obiekt
z trójkątem, widziany podczas sesji zdalnego postrzegania.
Cel numer pięć: 34.6 szer. płn., 213.09 dług. wsch.
Droga (Rys. 31.).

Rys. 31. Klatka 86A08 przedstawiająca drogę. Fotografia umieszczona za zgodą
National Space Science Data Center, Greenbelt, Maryland, dr Michael H. Carr.

Dodatkowe powiększenie klatki 86A08 pokazuje inny niezwykły element oraz obiekty na powierzchni przyległe do drogi (Rys. 32.).

Rys. 32. Powiększenie klatki 86A08, ukazujące inne obiekty na powierzchni. Fotografia
umieszczona za zgodą National Space Science Data Center, Greenbelt, Maryland,
dr Michael H. Carr.
Cel numer sześć: 34.57szer. płn., 212.22 dług. wsch.
Obiekt z trójkątną ścianą (Rys. 33.).

Rys. 33. Obiekt z trójkątną ścianą z klatki 35A72. Fotografia zamieszczona za
zgodą, j.w.
Informacja z taśmy najwyraźniej nie pasuje do tego akurat obiektu. Jednakże, jak wynika z zapisu, zacząłem tracić zdolność koncentracji na celu, co uwidaczniały bio-monitory.
Cel numer siedem: 15 szer. płn., 198 dług wsch.
Budowle w kształcie piramid (Rys. 34.).

Rys. 34. Budowle w kształcie piramid, powiększenie z klatki 70A77. Fotografia
zamieszczona za zgodą, National Space Science Data Center, Greenbelt, Maryland,
dr Michael H. Carr.

Rys.35. Rysunek autora przedstawiający wrażenia odebrane podczas zdalnego postrzegania
a dotyczące tegoż terenu.
Piramidy (Rys. 36.).

Rys. 36. Piramidy. Powiększenie klatki 70A77, pokazujące dużą grupę piramid
bardziej szczegółowo. Fotografia zamieszczona za zgodą, National Space Science
Data Center, Greenbelt, Maryland, dr Michael H. Carr.
Piramidy obrysowane dla uzyskania wyrazistości.
Czy to prawda? Czy zdalne postrzeganie dostarczyło bezsprzecznego dowodu istnienia obcej cywilizacji na Marsie miliony lat temu? Odpowiedź brzmi: Nie wiem. Równie dobrze, przekazana informacja mogła pochodzić bezpośrednio z opublikowanych wcześniej źródeł o Twarzy na Marsie. Jednym z nich jest bardzo dobra pozycja The Face on Mars autorstwa Randolfa Rafaela Pozosa (Chicago Review Press, 1986). Jeśli przeczytamy tę książkę, odnajdziemy prawie wszystkie informacje nagrane na taśmie podczas zdalnego postrzegania. Nie znajdziemy tylko wzmianki o Nich, ludziach. Informacji przekazanej pod koniec sesji, a dotyczącej Marsjan i przyczyny ich zagłady nie można znaleźć nigdzie
oczywiście poza literaturą SF.

Rys. 37. Rysunek autora pokazujący ICH, humanoidów z Marsa.
Mogę uwierzyć, że istniała rasa humanoidów, walcząca o przetrwanie na pobliskim Marsie. Mogę uwierzyć, że wysłali statek ratunkowy na poszukiwanie bezpiecznego miejsca do życia. Jeżeli posiadali technikę pozwalającą na zbudowanie wielkich piramid na powierzchni Marsa, nawet jeśli oznaczałoby to wykorzystanie istniejących gór, to z całą pewnością mogli dotrzeć do Ziemi. Niestety, nie wiem czy to prawda.
By odpowiedzieć na to pytanie, należało by skierować do Miasta Piramid, czy może Monumentalnej Piramidy lub tej budowli z Trójkątną Ścianą, pojazd badawczy, który potrafiłby tam wylądować. Zważywszy przybliżony koszt tego przedsięwzięcia i możliwość dokonania odkryć myślę, że rząd nie zawahałby się. Prawdopodobnie operacja ta nie byłaby droższa od kosztów budowy atomowej łodzi podwodnej!
Może powstrzymuje nas przed tym strach? Takie odkrycie zmieniłoby naszą historię. Musielibyśmy zaakceptować fakt, iż we wszechświecie istniały istoty rozumne. Ta świadomość wpłynęłaby w niewyobrażalny sposób na funkcjonujące systemy religijne i filozoficzne.
Pomijając Marsjan, przyznam się przed samym sobą, że uwierzyłem, iż istnieją inne rozumne stworzenia, równolegle z nami czy pośród nas. Może zajmują czasoprzestrzeń w sposób harmoniczny, ale mimo to, są tutaj. Może przyjęcie takiej możliwości pogłębiłoby nasze poczucie odpowiedzialności w naszym własnym świecie, w naszym miejscu w czasoprzestrzeni. Co sądzicie?



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
143 00 (10)
143 07 (10)
143 04 (10)
17 (10)
Historia sztuki nowoczesnej polskiej malarstwo 17 10
143 02 (10)
dictionary 17 10
143 05 (10)
143 24 (10)
03 17 10
17 (10)
143 08 (10)
143 03 (10)
143 01 (10)

więcej podobnych podstron