v 07 028







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
VII.28)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga VII -
Uwielbienie





  POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –







28. MARYJA I JAN
NA
MIEJSCACH MĘKI


Napisane
8 września
1951 r. A, 12347-12355
Świta. To jasny
letni
świt. Maryja z wiernym Janem wychodzi z domku w Getsemani. Idą szybko
przez
cichy i pusty Ogród Oliwny. Wielką ciszę tego miejsca przerywa jedynie
śpiew
jakiegoś ptaka lub ćwierkanie piskląt w gnieździe. Maryja pewnym
krokiem
podchodzi do skały Agonii. Klęka przy niej, całuje delikatne pęknięcia
skały,
na których znać jeszcze rdzawe ślady Krwi Jezusa. Przedostała się ona
do
szczelin i tam zakrzepła. [Maryja] głaszcze je, jakby pieściła Swego
Syna
lub coś, co do Niego należało.
Stojący za Maryją
Jan
obserwuje Ją i cicho płacze. Kiedy Maryja wstaje, Jan szybko ociera łzy
i
pomaga Jej. Czyni to z wielką miłością, czcią i współczuciem.
Maryja kieruje
się teraz
do miejsca, gdzie ujęto Jezusa. Klęka także tutaj i pochyla się, żeby
ucałować
ziemię. Przedtem jednak pyta Jana:
«Czy to jest
miejsce tego
strasznego, haniebnego pocałunku, który skalał ziemię bardziej niż
skalała
ziemski Raj odrażająca rozmowa Węża z Ewą, która przyniosła
zniszczenie?»
Potem wstaje,
mówiąc:
«Ja nie jestem
Ewą.
Jestem Niewiastą Pozdrowienia [Anielskiego]. Wszystko radykalnie
odwróciłam.
Ewa wrzuciła do obrzydliwego błota to, co pochodziło z Nieba. Ja
wszystko
przyjęłam: niezrozumienie, krytykę, podejrzenia i ból. Ileż było tych
boleści
różnego rodzaju przed największym cierpieniem! [Przyjęłam wszystko] po
to,
by podnieść z odrażającego błota to, co Ewa i Adam do niego rzucili,
ażeby
to wznieść ku Niebu.
Ze Mną demon nie
mógł
rozmawiać, chociaż próbował tego, tak jak próbował [rozmawiać] z Moim
Synem, aby zniszczyć ostatecznie zbawczy zamysł. Ze Mną nie mógł
rozmawiać,
gdyż na jego widok i głos zamykałam uszy i oczy. Przede wszystkim zaś
zamknęłam
serce i ducha na każdy atak tego, co nie jest czyste i święte. Moje Ja
– przejrzyste i nie zarysowane jak czysty diament – otworzyło się
jedynie
na zwiastującego Anioła. Moje uszy słuchały tylko duchowego głosu.
Przez to
naprawiłam i odbudowałam to, co Ewa zarysowała i zniszczyła. Jestem
Niewiastą
„Ave” i „Fiat”. Przywróciłam porządek, który Ewa zburzyła. Teraz
mogę usunąć i zmyć Moim pocałunkiem i łzami piętno tamtego przeklętego
pocałunku i tamtego skażenia. To największe skalanie, gdyż nie zostało
wyrządzone
przez stworzenie stworzeniu, lecz przez stworzenie – swemu
Nauczycielowi i
Przyjacielowi, Stwórcy i Bogu.»
Potem Maryja
podchodzi do
bramy, którą Jan otwiera. Wychodzą razem z Getsemani i idą nad Cedron.
Przechodzą przez mostek. Tam także Maryja przyklęka, aby – w miejscu
gdzie
upadł Jej Syn – ucałować prostą poręcz mostku. Mówi:
«Dla Mnie każde
miejsce,
w którym On znosił największe cierpienia i zniewagi, jest święte.
Chciałabym
mieć je wszystkie w Moim domku, ale nie można wszystkiego posiadać!»
Wzdycha, po czym
dodaje:
«Chodźmy szybko,
zanim
ludzie się obudzą.»
Razem z Janem
idzie dalej.
Nie wchodzą do miasta. Okrążają dolinę Hinnon i groty, w których żyją
trędowaci.
Maryja podnosi oczy ku tym miejscom cierpienia. Daje znak Janowi. Ten
zaraz kładzie
na skale żywność, którą przyniósł w torbie, i okrzykiem przyzywa
trędowatych.
Zwołują się, podchodzą do skały i dziękują. Ale nikt nie prosi o
uzdrowienie. Maryja zauważa to i mówi:
«Wiedzą, że Go
już nie
ma. Tak wstrząsnęła nimi Jego okrutna śmierć, że nie potrafią już
wierzyć
ani w Niego, ani w Jego uczniów. Podwójnie nieszczęśliwi! Po dwakroć
trędowaci!
Po dwakroć? Nie, całkowicie nieszczęśliwi, trędowaci i umarli! Na ziemi
i
na tamtym świecie...»
«Matko, chcesz,
żebym
spróbował coś im powiedzieć?» [– pyta Jan.]
«To daremne!
Próbował
już Piotr, Juda, syn Alfeusza, Szymon Zelota... Szydzili z nich tylko.
Przyszła
Maria, siostra Łazarza. Ona ich zawsze wspomaga, mając w pamięci
Jezusa. Ją
też wyśmiali. Sam Łazarz tu przybył z Józefem i Nikodemem, żeby ich
przekonać, że On był Chrystusem. Opowiadał im o tym, jak Jezus
wskrzesił go
po czterech dniach przebywania w grobie. Mówił im o [zmartwychwstaniu]
Boga-Człowieka
własną mocą oraz o Wniebowstąpieniu. Wszystko na próżno. Odpowiedzieli
mu:
„To kłamstwa. Inaczej mówią ci, którzy znają prawdę”.»
«Z pewnością
faryzeusze
i kapłani... [– przerywa Maryi Jan –] To oni pracują nad zwalczaniem
wiary
w Niego. Jestem pewien, że to oni!»
«Być może, Janie.
Pewne
jest to, że trędowaci, którzy nie nawrócili się przedtem, kiedy
widzieli
cuda Jezusa, teraz już się nie nawrócą. To znak i symbol wszystkich,
którzy
w ciągu wieków nie nawrócą się do Chrystusa i będą dotknięci trądem
grzechu z własnej wolnej woli. Umarli dla Łaski, która jest Życiem. To
symbol tych wszystkich, dla których On umarł daremnie... I to w taki
sposób!...»
Maryja płacze
cicho,
spokojnie, bez łkania. Z oczu płynie prawdziwy potok łez. Kiedy dla
ukrycia
łez przed przechodniami zakrywa twarz welonem, Jan ujmuje Ją pod rękę.
Prowadzi Ją i mówi z miłością:
«Czyż mogą nie
przynieść
owoców Twoje łzy, Twoje modlitwy i Twoja – a raczej Wasza – miłość
do wszystkich ludzi? Wasza... bo Twoja jest tak skuteczna, jak
doskonale
skuteczna jest miłość Jezusa uwielbionego w Niebie. Czy może [nie wydać
owoców] Wasza boleść: Twoja, wywołana głuchotą ludzi, i Jego – z powodu
uporczywego [trwania] w grzechu tak wielu ludzi? Ufaj, o Matko! Ludzie
zadali Ci
wiele cierpień i będą ci je zadawać, ale będą Cię też kochać i dadzą
Ci radość. Któż nie pokocha Ciebie, gdy Cię pozna? Teraz świat nie zna
Ciebie. Gdy jednak ziemia Cię pozna, bo stanie się chrześcijańską,
jakaż
wtedy ogarnie Cię miłość! Jestem tego pewien, o święta Matko.»
Teraz Golgota
jest blisko,
a jeszcze bliżej – ogród Józefa. Dochodzą do niego. Maryja nie wchodzi,
udaje się najpierw na Golgotę. Klęka i całuje ziemię tam, gdzie miały
miejsce szczególne zdarzenia w czasie Męki: upadki, spotkanie z Nike i
z Nią
samą.
Na szczycie, na
miejscu
Ukrzyżowania, pocałunki stają się coraz liczniejsze. Pocałunki i łzy...
Pierwsze są bardzo gorące, drugie – spokojne, rzęsiste jak deszcz.
Padają
na żółtawy grunt i obmywają go, zostawiając na nim ciemne plamy.
Tam, gdzie ziemia
została
poruszona przy wykopywaniu Krzyża, wyrosła mała skromna roślinka polna,
z
sercowatymi listkami i czerwonymi jak rubin kwiatkami. Maryja patrzy na
nią,
zastanawia się. Potem wykopuje ją i wraz z niewielką ilością ziemi
umieszcza ostrożnie w pole płaszcza, mówiąc do Jana:
«Posadzę ją w
naczyniu.
Wygląda jak Jego Krew. Rzeczywiście wyrosła na ziemi, która aż
poczerwieniała
od Jego Krwi. Na pewno wyrosła z nasionka przyniesionego przez wicher,
który
się zerwał tamtego dnia nie wiadomo skąd. Upadło tu nie wiadomo
dlaczego i
zapuściło korzenie w ziemi użyźnionej Jego Krwią. Gdyby mogło się tak
stać
z wszystkimi duszami! Dlaczego większa ich część jest bardziej oporna
niż
jałowa i przeklęta ziemia Golgoty: miejsce kary dla łotrów i
zbrodniarzy, na
którym cały lud dokonał bogobójstwa? Przeklęta? Nie. On uświęcił ten
proch. Przeklętymi przez Boga są ci, którzy uczynili z tego wzgórza
miejsce
najstraszliwszej zbrodni, niesprawiedliwej i świętokradzkiej – takiej,
jakiej nigdy nie będzie na ziemi.»
Teraz do łez
Maryi dołącza
się szloch. Jan otacza Ją ramieniem, by dać Jej odczuć całą swą miłość
i przekonać Ją do konieczności opuszczenia miejsca, które wywołuje w
Niej
zbyt wielki ból.
Zeszli i znów są
u podnóża
wzniesienia. Wchodzą do ogrodu Józefa. Przez duży otwór, który nie jest
zamknięty kamieniem, widać wnętrze Grobu. Głaz leży jeszcze na ziemi, w
trawie, przewrócony. Wnętrze jest puste. Nie ma tu żadnego śladu po
złożonym
tam Ciele ani po Zmartwychwstaniu. Grób wygląda tak, jakby nigdy nikomu
nie służył.
Maryja całuje kamień Namaszczenia, spojrzeniem pieści mury. Potem pyta
Jana:
«Powiedz Mi
jeszcze raz,
co zastałeś tu wraz z Piotrem, kiedy przyszliście o świcie w dniu
Zmartwychwstania?»
Jan przechodzi z
miejsca
na miejsce, wchodzi do środka i wychodzi na zewnątrz, opisując raz
jeszcze,
co zrobił on sam i Piotr. Przypomina, jak wszystko wyglądało. Kończy
słowami:
«Mieliśmy zabrać
płótna.
Byliśmy jednak tak wstrząśnięci z powodu wszystkich zdarzeń tamtych
dni, że
nie pomyśleliśmy o tym. Kiedy tu wróciliśmy, płócien już nie było.»
«Ci ze Świątyni
je
zabrali, żeby je sprofanować...» – mówi Maryja ze łzami, przerywając
Janowi. I dodaje: – «Nawet Maria z Magdali nie pomyślała, że dobrze
byłoby
je zabrać i przynieść Mi. Była zbyt przejęta.»
«Ze Świątyni?
Nie. Myślę,
że zabrał je Józef...»
«Powiedziałby Mi
o
tym... Och! Zabrali je nieprzyjaciele Jezusa, żeby Go jeszcze po raz
ostatni
znieważyć!» – jęczy Maryja.
«Nie płacz, dość
już
cierpienia. On jest teraz w Chwale, [otoczony] Miłością doskonałą i
nieskończoną.
Nienawiść i wzgarda nie mogą Go już dosięgnąć.»
«To prawda, ale
te płótna...»
«One sprawiłyby
Ci tyle
bólu, ile Ci zadał tamten pierwszy Całun. Nie miałaś siły go rozwinąć,
bo oprócz śladów Krwi były na nim także ślady nieczystości rzucanych na
Najświętsze Ciało.»
«Tamten – tak...
ale te
płótna – nie. Wchłonęły to, co sączyło się z Ciała, gdy On już nie
cierpiał... O! Ty nie możesz tego zrozumieć!»
«Rozumiem, Matko.
Ale
wydawało mi się, że Ty nie odczuwasz aż tak silnego pragnienia i
potrzeby
posiadania czegoś, co należało do Niego, kiedy był cierpiącym
Człowiekiem.
Przecież z całą pewnością nie jesteś tak odłączona od Niego, Boga, jak
my lub – w jeszcze większym stopniu – jak zwykli wierzący w Niego.
Wybacz
mi głupotę. Chodźmy jednak... Wrócimy tu jeszcze. Teraz chodźmy, bo
słońce
wznosi się coraz wyżej i świeci silnie, a droga dla tych, którzy muszą
ominąć
miasto, jest długa.»
Wychodzą z Grobu,
potem
– z ogrodu i tą samą drogą, którą przyszli, wracają do Getsemani.
Maryja
idzie szybko, w milczeniu, cała okryta płaszczem. Ogarnia Ją drżenie i
przerażenie, kiedy przechodzi w pobliżu oliwnego sadu, w którym Judasz
się
powiesił, i [kiedy idzie] obok wiejskiego domu Kajfasza. Szepcze:
«Tu dopełnił
swego potępienia
nie skruszony straceniec, a tam dokonał się ohydny targ.»


 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
07 Charakteryzowanie budowy pojazdów samochodowych
9 01 07 drzewa binarne
02 07
str 04 07 maruszewski
07 GIMP od podstaw, cz 4 Przekształcenia
07 Komórki abortowanych dzieci w Pepsi
07 Badanie „Polacy o ADHD”
CKE 07 Oryginalny arkusz maturalny PR Fizyka
07 Wszyscy jesteśmy obserwowani
R 05 07
07 kaertchen wortstellung hs

więcej podobnych podstron