150 151


Fronda - Archiwum - Nr 02-03 TABLE.main {} TR.row {} TD.cell {} DIV.block {} DIV.paragraph {} .font0 { font:6.5pt "Arial", sans-serif; } .font1 { font:7.5pt "Arial", sans-serif; } .font2 { font:8.5pt "Arial", sans-serif; } .font3 { font:9.0pt "Arial", sans-serif; } .font4 { font:9.5pt "Arial", sans-serif; } .font5 { font:13.0pt "Arial", sans-serif; } #divMenu {font-family:sans-serif; font-size:10pt} #divMenu a{color:black;} #divMenu a:visited{color:#333333;} #divMenu a:hover{color:red;} self.name = 'dol' /******************************************************************************** Submitted with modifications by Jack Routledge (http://fastway.to/compute) to DynamicDrive.com Copyright (C) 1999 Thomas Brattli @ www.bratta.com This script is made by and copyrighted to Thomas Brattli This may be used freely as long as this msg is intact! This script has been featured on http://www.dynamicdrive.com ******************************************************************************** Browsercheck:*/ ie=document.all?1:0 n=document.layers?1:0 ns6=document.getElementById&&!document.all?1:0 var ltop; var tim=0; //Object constructor function makeMenu(obj,nest){ nest=(!nest) ? '':'document.'+nest+'.' if (n) this.css=eval(nest+'document.'+obj) else if (ns6) this.css=document.getElementById(obj).style else if (ie) this.css=eval(obj+'.style') this.state=1 this.go=0 if (n) this.width=this.css.document.width else if (ns6) this.width=document.getElementById(obj).offsetWidth else if (ie) this.width=eval(obj+'.offsetWidth') // this.left=b_getleft this.obj = obj + "Object"; eval(this.obj + "=this") } //Get's the top position. function b_getleft(){ if (n||ns6){ gleft=parseInt(this.css.left)} else if (ie){ gleft=eval(this.css.pixelLeft)} return gleft; } /******************************************************************************** Checking if the page is scrolled, if it is move the menu after ********************************************************************************/ function checkScrolled(){ if(!oMenu.go) { oMenu.css.top=eval(scrolled)+parseInt(ltop) oMenu.css.left=eval(scrollex)+parseInt(llef) } if(n||ns6) setTimeout('checkScrolled()',30) } /******************************************************************************** Inits the page, makes the menu object, moves it to the right place, show it ********************************************************************************/ function menuInit(){ oMenu=new makeMenu('divMenu') if (n||ns6) { scrolled="window.pageYOffset" ltop=oMenu.css.top scrollex="window.pageXOffset" llef=oMenu.css.left } else if (ie) { scrolled="document.body.scrollTop" ltop=oMenu.css.pixelTop scrollex="document.body.scrollLeft" llef=oMenu.css.pixelLeft } var sz = document.body.clientWidth; if(!sz) sz = window.innerWidth-20; oMenu.css.width=sz oMenu.css.visibility='visible' ie?window.onscroll=checkScrolled:checkScrolled(); } //Initing menu on pageload window.onload=menuInit; PIOTR ZAREMBA P JAK PRL Ciekawsza dla mnie jest "Polityka" dzisiejsza, ta, która zachowała wiernych czytelników, ba, nawet zdobyła nowych, bo przecież część inteligencji solidarnościowej o ław. liberalno-laickich inklinacjach szybko przywykła do dawniej wrażego sobie tygodnika i uważa go dziś za własny. Prawdopodobnie już nie pamiętają, jak delektowali się w latach osiemdziesiątych piosenką Jacka Kaczmarskiego dedykowaną z patetyczną pogardą Passentowi właśnie. Jak czytali z wypiekami na twarzach subtelne, a przesycone moralnym oburzeniem analizy cynizmu Politykowych mistrzów dialektyki. To zresztą świadectwo pewnej słabości tego środowiska. Dwa sztandarowe tygodniki musieli im zafundować wychowanek Rakowskiego, Jan Bijak oraz były sekretarz KC Marek Król (mowa oczywiście o "Wproście"). W obu dąsa się od czasu do czasu na kołtunów Andrzej Szczypiorski. Dziś to w pełni już wystarczy, by uświęcić te łamy. Czego lub raczej kogo szukają w "Polityce" jej czytelnicy? P JAK PASSENT W czasie stanu wojennego wielu opozycyjnych moralistów usiłowało się pastwić nad Passentem. Nie mogli znieść jego precyzyjnej logiki, która kazała mu głosić twardą konieczność dziejową pośród wytrawnych dywagacji (a czasem dyrdymałków) o amerykańskich uniwersytetach i zachodnich politykach. Jego ówczesny szef, komunistyczny wicepremier Rakowski pewnie mu tego zazdrościł. On umiał jedynie chwalić się na spotkaniu z Wałęsą i gdańskimi stoczniowcami tym, że kanclerz Schmidt poklepał go w kolano. Stylu jednak nie miał, nadawał się do pisania topornych wstępniaków. Np. tego o wprowadzeniu stanu wojennego. Passent miał styl i trudno go dzisiaj zmóc innymi argumentami niż estetyczne. Sztukę ówczesnej dialektyki posiadł jak mało kto. Oto wiosną 1982 roku polemizował z Koźniewskim, a później z intelektualistami-dogmatykami - Januszem Roszko i Januszem Gaworskim. Koźniewski domagał się w języku szczególnie odpowiednim dla tamtego momentu bezwzględnego posłuszeństwa dla każdego państwa bez wyjątku. Podobało się to - co zrozumiałe -intelektualistom-komunistom. Passent komunistą nie był. l dlatego w kilka miesięcy po wprowadzeniu stanu wojennego heroicznie sprzeciwiał się Koźniewskiemu. - Państwo ma przecież kontekst klasowy - oburzał się i przypominał, że taka filozofia mogłaby prowadzić do apologii gnębicielskich funkcji państwa sanacyjnego czy Anglii rządzonej przez krwawą Margaret Thatcher. A między wierszami robił perskie oko do publiczności. -Nie każde państwo mi się podoba - sugeruje wbrew rygoryście Koźniewskimu. - W tym obecnym także nie wszystko. Jednak żywiołem ówczesnego Passenta było co innego. W maju 1982 roku relacjonował telewizyjną wymianę zdań (a była to telewizja stanu wojennego, chroniona chyba jeszcze przez strażników w mundurach) między narodowo-komunistycznym aktorem Ryszardem Filipskim i publicystą "Polityki" Zygmuntem Kałużyńskim. Passent relacjonuje subtelnie, ale nie skrywa sympatii dla Kałużyńskiego. Nazywał go (zresztą za Filipskim) właśnie "liberałem". W ustach Passenta, bywalca amerykańskich środowisk akademickich, to wielka pochwała. "Liberał" Kałużyński przeżył wtedy gwałtowny przypływ aktywności. Zajmujący się na ogół filmami, przystąpił wówczas do intelektualnej ofensywy. Nie skrywając wrogości wobec szeroko rozumianej "prawicy" ogłaszał swoje kolejne odkrycia. Na przykład, że Józef Stalin nie był wcale tak zły, jak go do tej pory przedstawiano. P JAK "POLITYKA" W latach 70. jako człowiek nieopierzony lubiłem "Politykę". Występowali w niej ludzie znani mi dobrze z ówczesnej bardzo zabawnej, gierkowskiej telewizji. Byli dowcipni. - Odkąd w radomskim kiosku wypłacono mi resztę prezerwatywą, nic mnie już nie zdziwi - ten dowcip Daniela Passenta rozśmieszał mnie w liceum do łez. W roku 1982, gdy nastała "noc stanu wojennego" zastanawiałem się, jak będzie, gdy upadnie komunizm. Zdawało mi się wówczas, że wraz z PRL-em zniknie "Polityka". Zdążyła mi w międzyczasie obrzydnąć. "Powraca w warunkach stanu wojennego" - pisała o samej sobie w artykule wstępnym, pisanym pewnie przez Mieczysława F. Rakowskiego. - który położył kres postępującej anarchizacji życia społeczno-gospodarczego i rosnącemu chaosowi oraz pozbawił siły antysocjalistyczne możliwości działania". To wystarczyło bym wydał wyrok, zwłaszcza, że część dziennikarzy z "Polityki" odeszła na znak protestu. - Komu będzie potrzebna, jeśli komunizm zniknie? - rozumowałem naiwnie. -Samym komunistom nie, bo albo sami także znikną, albo nie będą się musieli uciekać do takich sztuczek. Zwykłym czytelnikom też nie, bo cała jej pokrętna retoryka stanie się nieprzydatna i martwa w warunkach demokracji i wolnego rynku. Okazałem się naiwny. Po pierwsze nie do końca rozumiałem, że ten drętwy wstępniak z 1982 roku to tylko naturalna konsekwencja zadań i kształtu "Polityki" poprzednich lat. Najpierw pisma stworzonego pod koniec lat 50. po to, by zastąpić inne tygodniki, bardziej wówczas krnąbrnych rewizjonistów partyjnych. Później okna na świat ambitnych technokratów z legitymacjami PZPR w kieszeniach. Ale co gorsza nie przewidziałem również, że przy "Polityce" pozostaną po 1989 roku jakże wierni czytelnicy. Czy i jak z nimi wojować? Jak wojować z ludzkimi potrzebami, gustami? - Co za uczucie ulgi, że jest "Polityka" - pisała w 1982 roku jedna z czytelniczek, kiedy inni martwili się - być może naiwnie - aresztowanymi, pobitymi, wyrzuconymi z pracy -To znak, że mimo bardzo skomplikowanej sytuacji autentycznie sprzyjające socjalistycznej demokracji siły funkcjonują i są gotowe w każdej chwili kontynuować, to co kontynuować musimy, aby do tragedii nie doszło - demokratyczny proces rozwoju we wszystkich sferach naszego życia". Bardzo prawdopodobne, że dziś pani tej pismo nadal dostarcza masęprzyjemności, choć może ona sama posługuje się już inną (nowo) mową. Pastwić się nad "Polityką" z 1982 roku to dziś jałowe zajęcie. Passentowi pozwolono tam wówczas na powtarzane wtedy po kilkakroć wyznanie, które brzmiało mniej więcej tak: "skoro nie ma dziś szansy na bardziej liberalną władzę, popieram z konieczności władzę taką jaka jest". Piszę pozwolono, bo przecież dla tamtej władzy było to oczywiście nie do końca pochlebne. Nie wiadomo nawet, czy cytowana przed chwilą pani czytelniczka podzielała do końca to zdanie (może jednak podzielała, tylko uważała, że Passentowi wolno więcej niż jej). Dziś - tak jak zresztą i wtedy - wobec takiej argumentacji opadają ręce, a języka strzępić nie chce się tym bardziej. Już widzę uśmiechniętego z wdziękiem Passenta, który słucha komunikatów stanu wojennego i zmrużeniem oka wyraża wobec nich subtelny dystans. Mówić, że robił coś niewłaściwego? Po co? l w jaki sposób? 150 FRONDA JESIEŃ / ZIMA 1994 FRONDA JESIEŃ / ZIMA 1994 151 « Poprzednie  [Spis treści]  Następne » _uacct = "UA-3447492-1"; urchinTracker();

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
150 151
Minarc 150, 151
145 150
151 25
150 05 (8)
151 15 (3)
150 10 (2)
150 15 (2)
151 156 7mp43uhlml3v6grqw4usdl6usks7pprhrkvmq2i
150 13
151 01 (2)

więcej podobnych podstron