194 13 (2)




B/194: H.Bławatska - Doktryna Tajemna, tom 1&2







Wstecz / Spis
Treści
PODSUMOWANIE
Historia stwarzania i świata tego od jego początków aż
do naszych dni
zawiera się w siedmiu częściach. Ostatnia, siódma,
jeszcze nie została napisana.
T. Subba Roy
Podjęłam próbę napisania pierwszej z owych siedmiu części i oto tak się stało. Muszę jednak uczynić zastrzeżenie, albowiem choć nie wszystkie wyjaśnienia są w pełni wyczerpujące, a i w kilku wykładach argumentacja nie zawsze jest zadowalająca, co poniekąd wynikało z braku zgody Mistrza na podanie całej prawdy, to jednak moja praca przybliża
przyjmując to słowo w matematycznym sensie
do tego, co jest najstarszą podstawą dla wszystkich następnych (późniejszych) kosmogonii. Niewątpliwie ta próba przekazania w europejskim języku majestatycznej wspaniałości panoramy Prawa, wiecznego okresowego objawiania, zapieczętowanego w plastycznych umysłach pierwszych ras, obdarzonych świadomością przez tych, którzy stanowili odbicie tego samego z Wszechświatowego Umysłu, sama w sobie była ogromną śmiałością. Wynika to przede wszystkim z faktu, że żaden ludzki język
poza sanskrytem, który jest językiem bogów
nie jest w stanie podołać oczekującym go trudnościom. Z tego też względu niedostatki niniejszej pracy powinny być zrozumiane i przebaczone dla dobra sprawy.
W swojej jednolitości ani to, co poprzedzało, ani też co następuje, nigdzie nie może być całkowicie znalezione. Wiedza ta nie jest przedmiotem nauczania w żadnej z sześciu szkół filozofii Indii, ponieważ przynależy ona do siódmej
ich syntezy, którą jest doktryna okultystyczna. Nie ma jej na żadnym, rozsypującym się egipskim papirusie, podobnie jak nie została wyryta na asyryjskich granitowych płytach czy tabliczkach. Księgi Wedanty
ostatnie słowo ludzkiej wiedzy
podają jedynie metafizyczne aspekty światowej kosmogonii, a ich bezcenny skarb Upanishady (Upa-ni-shad jest to złożone słowo, wyrażające zwycięstwo nad ciemnotą i nieuctwem za pośrednictwem objawienia tajemnej, duchowej wiedzy) wymaga obecnie dostatecznego opanowania podstawowego klucza, tak aby studiujący mógł przeniknąć do jądra wiedzy i w pełni zrozumieć ich znaczenie. Przyczynę takiego stanu rzeczy ośmielę się teraz wyjawić, przekazując te informacje, które otrzymałam od jednego z Mahatmów.
Nazwa Upanishady zwykle jest tłumaczona jako doktryna ezoteryczna. Zawarte w niej traktaty zawierają część Szruti lub Ujawniona Wiedza, Krótko mówiąc jest to Objawienie (Rewelacja), z reguły przyłączane do części Wed, nazywanej Brahmanem i tworzące trzeci rozdział tej księgi. [Obecnie] Wedy mają określone, podwójne znaczenie
jedno wyrażane literalnym sensem słów i drugie, ukazujące wymiar i svara (intonację), które jest jakby życiem Wed [...] Uczeni pandici oraz filolodzy, rzecz jasna, zaprzeczają jakoby svara miała cokolwiek wspólnego z filozofią lub starożytnymi, ezoterycznymi doktrynami; tajemniczy jednak związek pomiędzy svarą i światem jest jedną z najgłębszych tajemnic.
Istnieje ponad sto pięćdziesiąt Upaniszad, wyliczonych przez orientalistów, którzy przyjmują, że najstarsza z nich została napisana sześćset lat przed narodzeniem Chrystusa. Wiarygodne teksty nie stanowią jednak nawet piątej części całości. Upanishady dla Wed są tym, czym Kabała dla żydowskiej Biblii', wyjaśniają i interpretują tajemny i mistyczny sens wedyckich tekstów. Mówią również o początku wszechświata, o naturze bóstwa, duchu i duszy, a także o metafizycznym związku umysłu i materii. Mówiąc jednym zdaniem: zawierają początek i koniec całej ludzkiej wiedzy, ale jej wyjaśnianie zostało powstrzymane od czasów Buddhy, w przeciwnym bowiem razie Upaniszady nie mogłyby być zwane ezoterycznymi, ponieważ zostały otwarcie przyłączone do świętych, brahmanicznych ksiąg. Te zaś w naszych czasach są dostępne każdemu, nawet Mlechchhanom (barbarzyńcom-cudzoziemcom) i europejskim orientalistom. Zawarta w nich jedna rzecz
i to we wszystkich Upanishadach
niezmiennie i stale wskazuje na ich starożytne pochodzenie. Dzięki temu można z całą pewnością stwierdzić, że Upaniszady.

w niektórymi częściach były napisane w starożytności, i to znacznie wcześniej, niż powstał system kast, owa tyranizująca instytucja, istniejąca po dziś dzień;

zostały skrócone o połowę, a niektóre pozostałe przepisano ponownie, dokonując przy tym pewnych skrótów.
Wielcy nauczyciele wyższej wiedzy i bramini w Upaniszadach są stale przedstawiani jako idący do królów kszatrii (kasta wojowników), aby tam zostać uczniami. Słusznie zauważył profesor Cowell podkreślając, iż oddychają one całkowicie innym duchem (niż pozostałe pisma braminów), swobodą i wolnością myśli, jakiej nie ma w pozostałych, wcześniejszych dziełach, oczywiście poza hymnami samej Rigwedy.
Drugi fakt wyjaśnia tradycja, zapisana w jednym z owych manuskryptów, dotyczących życia Buddy, Mówi on, iż Upaniszady pierwotnie były przyłączone do Brahmana (jeden z rozdziałów w Wedach) po reformie początku, wprowadzającym wyjątkowość w obecnym systemie kastowym wśród braminów, kilkaset lat po najeździe na Indie przez dwa razy rodzonych. Upaniszady były zakończone w owe dni i wykorzystywane do kształcenia uczniów, przygotowujących się do wtajemniczenia.
Taka sytuacja utrzymywała się dopóty, dopóki Wedy i Brahmany pozostawały w wyłącznej opiece braminów przy świątyniach, kiedy nikt nie miał dostępu do tych dzieł i wiadomości w nich zawartych. Prawo dostępu i studiowania pozostawało wyłącznie w gestii świętej kasty. Następnie pojawił się Gotama, książę z Kapila-wastu. Posiadłszy całą brahmaniczną mądrość zawartą w Rahasia i w Upaniszadach, skonstatował, iż nauki te w niewielkim stopniu, o ile w ogóle, różniły się od nauk Nauczycieli Życia, zamieszkujących śnieżne tereny łańcucha Himalajów.
Wypada wspomnieć, że nauczyciele ci byli także nazywani Synami Mądrości, Ognistą Mgłą i Braćmi Słońca w chińskich zapiskach. Si-czan (Tybet) wspominany jest w manuskryptach tajnej biblioteki w prowincji Fu-czjan jako wielka siedziba okultystycznej wiedzy od niepamiętnych czasów, wieki przed Buddą. Wspomina się, że władca Yu (2207 lat przed Chrystusem), ów wielki, nabożny mistyk i wielki adept, swoją wiedzę otrzymał od Wielkich Nauczycieli Śnieżnego Górnego Łańcucha w Si-czan.
Tak więc Gotama oburzał się bardzo, że tajna wiedza była dostępna jedynie braminom t postanowił zbawić cały świat przez jej udostępnienie. Wówczas to bramini, widząc jak ich tajna wiedza i okultystyczna mądrość przechodzi powoli w ręce Mlechchha, postanowili skrócić teksty Upaniszad
w wersji oryginalnej liczyły one trzy razy więcej materiału niż Wedy i Brahmany razem wzięte
nie zmieniając jednakże ani jednego słowa w tekstach. Po prostu wyłączyli z manuskryptów najważniejsze fragmenty, zawierające ostatnie Słowo Tajemnicy Bytu. W ten sposób klucz do bramanicznej wiedzy pozostał w rękach wtajemniczonych, a bramini mogli jawnie odrzucać prawidłowość i dokładność nauk Buddy, odwołując się w tej materii do swoich Upaniszad i pomijać podstawowe pytania, poruszające główną kwestię. Taka jest ezoteryczna tradycja poza granicami Himalajów.
Siankara, największy wtajemniczony wśród żyjących w historycznych wiekach, napisał wiele Bhashya (Komentarzy) do Upaniszad. Są podstawy do przypuszczania, iż te rozprawy nie wpadły jeszcze w ręce Filistynów i są bacznie strzeżone w jego rodzimym klasztorze w Maths. Można wierzyć, na podstawie innych dowodów, że te bezcenne Bhashyas o ezoterycznej doktrynie braminów, zawierające jej objaśnienia i interpretacje podane przez największego wtajemniczonego, jeszcze przez wieki pozostaną martwą literą dla ogromnej większości Hindusów, wyłączając Smartawa braminów. Ta sekta, utworzona przez Siankarę, jest bardzo silna w południowych Indiach. Obecnie jest ona bez mała jedyną, która wypuszcza uczniów, zachowujących dostateczną ilość wiedzy, pozwalającą zrozumieć martwe litery Bhashyas. Przyczyna tkwi w tym, że są oni jedynymi, mającymi od czasu do czasu wtajemniczonych w swoim Math, jak na przykład w Shingra-giri w zachodnich Ghautach Mysoru. Z drugiej strony nie ma bardziej zamkniętej sekty, niż Smartawa braminów, a wstrzemięźliwość jej członków w ujawnianiu tego, co wiedzą (lub mogą wiedzieć) na temat okultystycznych nauk i ezoterycznej doktrynie równa się ich dumie i wiedzy.
Zrozumiałe jest więc, że ja
pisząca to dzieło
muszę być przygotowana na spotkanie z potężnym przeciwdziałaniem, a nawet z odrzuceniem twierdzeń, wyrażonych w tym dziele. Nie chodzi tu o roszczenie pretensji do nieomylności sądów i twierdzeń w każdym szczególe tego, co jest napisane. Podaję bowiem fakty, którym trudno jest zaprzeczać. Niemniej jednak biorąc pod uwagę specyficzny język omawianych tematów, jak i ledwie przezwyciężone trudności, wynikające z ograniczeń języka angielskiego
dotyczy to również innych europejskich języków
w zakresie wyrażania pewnych idei, jest możliwe, iż niedostatecznie jasno podałam objaśnienia. Nie mogłam jednak uczynić nic więcej, choć dążyłam do wyrażenia ich w możliwie najczystszej i najlepszej formie.
Poniżej podaję krótkie streszczenie, wykazując tym samym obszerność poruszanych tematów, co sprawia, że trudno, a niejednokrotnie niemożliwe, jest dać pełną sprawiedliwą ocenę.
1. Doktryna tajemna stanowi zbiór mądrości wieków, a jej kosmogonia stanowi zdumiewający i szczegółowo opracowany system, nawet w tak zaciemnionej formie, jaką przedstawia egzoteryzm Puran. Ale taka jest tajemnicza moc okultystycznego symbolizmu, że fakty, które w rzeczywistości zajmowały niezliczone generacje wtajemniczonych jasnowidzów i proroków, poświęcających się koordynowaniu, zapisywaniu i wyjaśnianiu ich w okresie oszałamiających serii ewolucyjnego procesu, są nakreślone na kilku zaledwie stronach w postaci geometrycznych znaków i glifów. Błyskawiczne spojrzenie jasnowidzów przenikało do samego jądra materii, znajdując duszę rzeczy tam, gdzie zwykły, nie wtajemniczony obserwator, bez względu na wykształcenie, spotykał jedynie zewnętrzną formę dzieła. Współczesna nauka nie wierzy jednak w duszę rzeczy, co z kolei prowadzi do odrzucenia wszystkich systemów starożytnej kosmogonii. Bezsensowne jest zatem podkreślanie, że rozpatrywany tu system nie jest wymysłem jednego czy kilku osobników, ale przedstawia nieprzerwany zapis tysięcy generacji jasnowidzów i odpowiednich doświadczeń, które powinny zbadać i potwierdzić tradycję, przekazywaną ustnie od czasów jednej, wczesnej rasy, tradycję nauczania, daną wyższym i najwyższym istotom, ochraniającym młodziutką ludzkość. To przez długie wieki mądrzy ludzie piątej rasy
mędrcy, znajdujący się wśród uratowanych z ostatniego kataklizmu i zmienionych kontynentów
przeżywali swoje życie ucząc się, a nie nauczając. Jak tego dokonali? Porównując, badając i sprawdzając we wszystkich częściach natury tradycję starożytnej drogi bezpośrednich widzeń wielkich adeptów
ludzi, rozwijających i udoskonalających swój fizyczny, mentalny, psychiczny i duchowy organizm do najwyższego stopnia. Żadna wizja adepta nie była przyjęta, dopóki nie została sprawdzona i potwierdzona wizjami innych adeptów
dokonanymi w niezależny sposób
oraz wiekami doświadczeń.
2. Podstawowym prawem w tym systemie, centralnym punktem, z którego wszystko się wyłania, wokół którego i do którego wszystko ciąży i na którym zawiesza się filozofia, jest jedyna, jednorodna, boska Substancja-Pryncyp, Jedyna Pierwotna Przyczyna.
Te nieliczne lampki, które silniej świeciły,
Prowadzone były od przyczyny do przyczyny do źródła tajemnicy Natury,
Zrozumiały, że Pierwotny Pryncyp,
Jedyny powinien istnieć...
Jest on nazywany Substancja-Pryncyp ponieważ jest substancją na planie objawionego wszechświata i jawi się iluzją, dopóki jest pryncypium w bezpoczątkowej i nieskończonej abstrakcyjnie widocznej i niewidocznej przestrzeni. To jest bezosobowa wszechobecna rzeczywistość, albowiem zamyka wszystkich i wszystko. Jej bezosobowość okazuje się podstawowym przedstawieniem systemu. Jest uśpiona w każdym atomie wszechświata i sama jest wszechświatem.
3. Wszechświat jest okresowym zjawiskiem tej nieznanej Absolutnej Istoty. Już samo określenie tego Istotą jest grzechem przeciwko samemu duchowi tej filozofii. Chociaż rzeczownik może być wyprowadzony od czasownika esse {istnieć, egzystować), niemniej jednak nie może być Ona utożsamiana z jakimś istnieniem, dostępnym wyobrażeniom ludzkiego umysłu. Lepiej już określać, że nie jest ani duchem, ani materią, ale jednym i drugim jednocześnie. Parabrahman i Mulaprakriti są Jednym w rzeczywistości, ale dwoma w ogólnym przedstawieniu Objawionego; nawet i w pojęciu Jedynego Logosa, pierwszego Objawionego, któremu
jak wykazuje autor Zapisek o Bhagawatgicie
z obiektywnego punktu jawi się Ono jako Mulaprakriti, a nie Parabrahman; jak jego zasłona, a nie jedyna rzeczywistość, skryta poza, która jest bezgraniczna i absolutna.
4. Wszechświat ze wszystkim, co w nim istnieje, nazywa się mają, ponieważ w nim wszystko jest czasowe, od przelotnego życia świetlika począwszy, na życiu Słońca kończąc. Porównując niezmienność Jedynego i niezmienność tegoż Pryncypium zauważamy, że wszechświat z jego ulotnymi, wiecznie zmieniającymi się formami powinien nieuchronnie przedstawić się umysłowi filozofa jako biedny ognik. Tym niemniej wszechświat jest realny dla świadomych istot w nim zamieszkujących, które są tak samo nierzeczywiste, jak i on sam.
5. Wszystko we wszechświecie, wszystkie królestwa mają świadomość, to znaczy są obdarzone świadomością, przysługującą ich gatunkowi i na jego planie poznawania. My, ludzie, powinniśmy pamiętać, że jeśli nie pojmujemy cech świadomości, które moglibyśmy przyznać sobie, jak powiedzmy świadomość kamienia, to nie mamy żadnego prawa mówić, iż w nim świadomość jest nieobecna. Nie ma takiej rzeczy, jak martwa czy ślepa materia, ponieważ nie istnieje ślepe lub nieświadome prawo. Takie pojmowanie czy rozumienie nie ma miejsca w pojęciach okultystycznej filozofii. Ta ostatnia zresztą nigdy nie zatrzymywała się na powierzchownych oczywistościach i dla niej numenalne natury są bardziej rzeczywiste niż ich obiektywne odpowiedniki; w tym jest zgodna z systemem średniowiecznych nominalistów, dla których wspólność była rzeczywistością, a szczegóły istniały tylko nominalnie i w ludzkim wyobrażeniu.
6. Wszechświat produkuje (wytwarza, działa) i skierowuje od wewnątrz na zewnątrz. Jak na górze, tak i na dole, jak w niebie, tak i na ziemi, a człowiek
mikro-kosmos i miniaturowa kopia makrokosmosu
jest żywym świadkiem wszechświatowego (uniwersalnego) prawa i sposobu jego funkcjonowania oraz działania. Tak więc widzimy, że każdy zewnętrzny ruch, czyn, działanie czy gest
bez względu na to, czy jest on mechaniczny lub dobrowolny, organiczny lub umysłowy
jest tworzony i poprzedzany wewnętrznym zmysłem lub emocją (wzruszeniem, podnieceniem), wolą lub życzeniem lub myślą. W normalnym, zewnętrznym ciele żaden ruch czy zmiana nie są możliwe, o ile wcześniej nie doszło do wy wołania wewnętrznego impuslu, wytworzonego przez jedną z trzech wspomnianych funkcji; taki sam proces zachodzi we wszechświecie, w jego zewnętrznej lub przejawionej formie. Cały kosmos jest prowadzony, kontrolowany i ożywiany (przez prawie nieograniczone serie Hierarchii, świadomych Istot, z których każda jest predystynowana do wykonania określonej misji (posłannictwa) i które są Gońcami (Zwiastunami, Heroldami
bez znaczenia jest, czy nadamy im takie lub inne imię, czy nazwiemy je Dhyani-Czochanami, czy aniołami) wyłącznie w tym sensie, iż pośredniczą w karmicznych i kosmicznych prawach. W swoich stopniach świadomości i inteligencji różnią się nieskończenie; nazywanie ich czystymi duchami bez jednej, ziemskiej domieszki, która tylko stanowi zdobycz czasu, oznacza jedynie folgowanie poetyckiej fantazji, ponieważ każda z tych istot albo już była człowiekiem w poprzedniej manwatarze, albo przygotowuje się do bycia człowiekiem, jeśli nie w obecnej, to w przyszłej manwatarze. Są one udoskonalonymi ludźmi, kiedy jeszcze nie są ludźmi w embrionalnym stanie (zarodkowym, zalążkowym); w swoich wyższych, mniej materialnych sferach różnią się moralnie od ziemskich, ludzkich istot jedynie tym, że są pozbawione zmysłu osobowości i ludzkiej, emocjonalnej natury
dwóch cech czysto ziemskich. Pierwsze z nich
udoskonalone
uwolniły się od tych uczuć, ponieważ:

nie miały więcej cielesnego, zmysłowego i materialnego ciała
nieustannie obciążającego duszę;

czysto duchowy element, nie sprawiający więcej kłopotu, stał się bardziej swobodny.
W konsekwencji stały się mniej podatne na wpływy mai, niż kiedykolwiek będzie to możliwe dla człowieka, o ile nie stanie się adeptem, utrzymującym swoje dwie osobowości
duchową i fizyczną
całkowicie odosobnione.
Zarodkowe (embrionalne) monady, które jeszcze nigdy nie miały ludzkich ciał, również nie mogą mieć zmysłu osobowości (jaźni) lub egoizmu. To, co rozumiemy pod pojęciem osobowości jest ograniczone, ponieważ, jak to określił Colerigde, indywidualność istnieje sama w sobie, ale z odrębną naturą jako bazą (podstawą). Rzecz jasna, ów termin nie może być odnoszony do istot nieludzkich, ale do faktu, na którym opierały się pokolenia jasnowidzów, że żadna z tych istot, wyższych
lub niższych, nie była indywidualnością w sensie rozumianym przez człowieka, kiedy mówił: Ja jestem Ja i nikt inny. Innymi słowy: nie uświadamiają sobie one takiej rozłączności, jaka istnieje wśród ludzi i rzeczy na Ziemi. Indywidualność jest charakterystyczną cechą, odpowiadającą danej Hierarchii, a nie odrębnym jednostkom; cechy różnią się tylko stosownie do poziomu (planu), do którego należą owe Hierarchie. Im bliżej poziomu jednorodności i Jedynej Boskości, tym czystsza i słabiej akcentowana indywidualność w Hierarchii. Są one ostateczne pod każdym względem poza swoimi, wyższymi zasadami
nieśmiertelnymi iskrami, odbijającymi kosmiczne, wszechświatowe, boskie płomienie, zindywidualizowane i rozdzielone jedynie w sferach iluzji przez zdyferencjonowanie, tak samo iluzyjne, jak i wszystko pozostałe. Są żyjącymi istotami, albowiem stanowią rzeki, wypływające z Absolutnego Życia i odzwierciedlone na kosmicznym poziomie iluzji; istotami, których życie nie może być zgaszone dopóty, dopóki ogień nieznajomości (nieświadomości) nie zostanie ugaszony w tych, którzy czują owo życie. Zrodzone do życia pod ożywiającym wpływem niestworzonego promienia, odbicia wielkiego centralnego Słońca, lśniącego na brzegach rzeki życia
właściwie ten Wewnętrzny Pryncyp, będący wewnątrz nich, przynależy do Wód Nieśmiertelności, podczas gdy jego zdyferencjonowana powłoka ginie tak samo, jak i ludzkie ciało. Dlatego Young miał rację, mówiąc, że anioły to jedynie ludzie wyższego gatunku i nic więcej. Nie są one pomagającymi i ochraniającymi aniołami, podobnie jak nie są przedstawicielami Najwyższego; jeszcze mniej posłańcami gniewu jakiegokolwiek boga, stworzonego ludzką fantazją. Udawać się pod ich obronę jest tak głupio, jak wierzyć, że ich sympatia może być zapewniona przez składanie odpowiednich ofiar. Tak jak i człowiek, są one niewolnikami i tworami niezmiennego oraz niezaprzeczonego karmi-cznego i kosmicznego prawa. Przyczyna jest oczywista. Nie mając elementu osobowości w swojej istocie, nie mogą posiadać osobistych właściwości podobnych do tych, którymi ludzie obdarzyli antropomorfizowanego Boga w egzoterycznych religiach
Boga zazdrosnego i niecierpliwego, który cieszy się i doznaje gniewu, życzliwie przyjmującego ofiary i bardziej despotycznego w swojej próżności i chełpliwości niż ograniczony, nierozumny człowiek.
Człowiek, złożony z istot tych wszystkich niebieskich hierarchii, może stać się w niektórych wypadkach wyższy od jakiejś hierarchii lub klasy albo ich kombinacji.
Powiedziano, że człowiek nie może ani zaskarbić sobie łaski, ani rozkazywać dewom. Niemniej jednak paraliżując swoją niższą osobowość i, dzięki temu, osiągając pełnię wiedzy nieodłączności swojego wyższego ja" od jedynego absolutnego ja", człowiek może, nawet w okresie swojego ziemskiego życia, stać się jednym z nas. Poznając owoce wiedzy rozpraszające ciemnotę i nieuctwo, człowiek może zostać jednym z Elohimów lub Dhyani. Kiedy dotrze on do ich poziomu, wówczas powinien go ogarnąć Duch solidarności i idealnej harmonii, panujący w każdej hierarchii, i chronić od wszystkich przeciwności.
Główną trudnością, powodującą u uczonych brak wiary w boskie duchy, jak i w duchy natury, jest ich materializm. Podstawową natomiast przeszkodą, stojącą przed spirytualistą, przeszkadzającą mu w wierze w duchy, podczas gdy jednocześnie ochrania on ślepą wiarę w duchy zmarłych, jest powszechna ciemnota, nieuctwo i ignorancja
wyłączając kilku okultystów i kabalistów
dotycząca prawdziwej i rzeczywistej istoty w naturze materii. Od przyjęcia lub odrzucenia teorii zgodności lub Jedności wszystkiego istniejącego w Naturze w jej ultymatywnej Istocie zależy głównie wiara lub jej brak w istnienie wokół nas innych świadomych istot, oczywiście poza duchami zmarłych. Faktycznie, od właściwego i prawidłowego zrozumienia pierwotnej ewolucji ducha-materii i jej rzeczywistej istoty zależy dalsze oświecenie, rozjaśnienie umysłu studiującego okultystyczną kosmogonię oraz odnalezienie prawidłowego klucza do kolejnych, następnych już poznań.
Ściśle mówiąc, każdy tzw. Duch jest już wcielonym, uosobionym czy ucieleśnionym bądź przyszłym człowiekiem.
Dlatego też
od wyższego archanioła (Dhyan-Czochana) aż do ostatniego świadomego budowniczego (niższej klasy duchowych istot)
wszyscy okazują się ludźmi, żyjącymi eony wcześniej w innych manwatarach w tej lub innej sferze. Również i niższe elemementale, na wpół rozumne i bezrozumne, są przyszłymi ludźmi. Ten jeden fakt, że jakiś duch jest obdarzony rozumem, okazuje się wystarczającym dowodem czy argumentem dla okultysty, twierdzącego, że podobna istota była człowiekiem, a swoją wiedzę oraz rozum zdobyła podczas ludzkiego cyklu. We wszechświecie jest tylko jeden, niepodzielny i absolutny (Bcebedenie) Rozum; drży w każdym atomie, najmniejszym punkcie bezgranicznego kosmosu, który ludzie nazywają przestrzenią, rozpatrując go niezależnie od wszystkiego, co jest w nim zawarte. Już pierwsza dyferencjacja jego odzwierciedlenia w przejawionym świecie jest czysto duchowa, i istoty poczęte w nim, pozbawione jeszcze świadomości, mająjakieś odniesienie do tej świadomości, jaką my sobie wyobrażamy. Nie mogą mieć ludzkiej świadomości albo rozumu, umysłu, dopóki nie uzyskają osobowości i indywidualności. Brzmi to tajemniczo, tym niemniej stanowi oczywisty fakt w filozofii ezoterycznej.
Cały porządek natury świadczy o progresywnym ruchu, skierowanym ku wyższemu życiu. Wyznaczony plan w istocie dotyczy ślepych sił. Cały porządek ewolucji z jej nieskończonymi adaptacjami wyraźnie to potwierdza. Niezmienne prawa unicestwiają słabsze gatunki, by oczyścić i przygotować miejsce dla silniejszych, co potwierdza niniejsza sentencja: przeżywa najlepiej przygotowany lub silniejszy zwycięża. Niewątpliwie jest to okrutne prawo, tym niemniej wszyscy oraz wszystko pracuje dla Wielkiego Zakończenia, Spełnienia. Sam fakt, że przechodzi najlepiej przygotowany i on właśnie jest zwycięzcą w bitwie o istnienie, wskazuje, iż to, co nazywamy nieświadomą naturą, w rzeczywistości jest całokształtem sił, którymi rządzą na wpół rozumne istoty, Elementale, prowadzone z kolei przez Wysokie Planetarne Duchy
Dhyani-Czochany. One to w swojej całości przedstawiają Przejawione Stówo Nieprzejawionego Logosa i tworzą w jednym i tym samym czasie umysł kosmosu i jego niezmienne prawa.
Natura, brana w jej abstrakcyjnym sensie, nie może być nieświadoma, ponieważ jest emanacją Absolutnej Świadomości i, w ten sposób, okazuje się jej jednym aspektem na objawionym planie. Gdzież jest ów zuchwały człowiek, twierdzący że rośliny oraz minerały nie mają swojej specyficznej, im przysługującej świadomości? Może jedynie powiedzieć, że ta świadomość znajduje się poza granicami jego pojmowania.
Filozofia ezoteryczna wycisnęła na naszych umysłach i naszym myśleniu trzy odrębne reprezentacje wszechświata w jego trzech wyraźnych aspektach: Przedistniejący, ewoluujący z Wiecznie (Zawsze) Istniejącego i Zjawiskowy (świat iluzji, odbicie lub cień pierwszych. Podczas wielkiej tajemnicy i dramatu życia, znanego jako Manwatara, rzeczywisty wszechświat jest podobny do przedmiotu, umieszczonego za białym ekranem, na którym odbijają się cienie. Rzeczywiste obrazy oraz rzeczy pozostają niewidzialne, podczas gdy przewody ewolucji są poruszane niedostrzegalnymi rękami. Tak więc ludzie i rzeczy okazują się jedynie odbiciami na białym polu realności (rzeczywistości) poza siecią lub sidłami Mahamai lub Wielkiej Iluzji. Było to nauczane w każdej filozofii, w każdej religii, zarówno do potopu, jak i po nim, w Indiach i Chinach, tak przez greckich, jak i chińskich mędrców. W egzoterycznych naukach pierwszych krajów te trzy wszechświaty były przedstawiane alegorycznie w postaci trzech trójc, wychodzących z wiecznego, centralnego zarodka i tworzących z nim Wyższą Jednię: Trójca pierwotna (początkowa), Trójca przejawiona (objawiona) i Trójca twórcza albo wszystkie trzy w Jednym. Ostatnia jest tylko symbolem w jej konkretnym ujawnieniu pierwszych idealnych dwóch. Dlatego też filozofia ezoteryczna nie zatrzymuje się na konieczności tego czysto metafizycznego przedstawienia i nazywa jedynie pierwszą trójcę lub wszechświat wiecznie istniejący. Taki jest punkt widzenia każdej z sześciu wielkich szkół hinduskiej filozofii
sześciu zasad tego jedynego ciała mędrca, w którego siódmym pryncypium objawia się gnoza, wiedza tajemna.
Mam nadzieję, iż pomijając powierzchowność wykładów komentarza do siedmiu stanc, dostatecznie dużo zostało podane w kosrnogenicznej części mojej pracy, aby w wystarczającym stopniu wykazać, że archaiczne nauki były bardziej naukowe we współczesnym rozumieniu tego słowa niż jakiekolwiek inne starożytne nauki, poddające się ezoterycznej ocenie i osądowi w egzoterycznym aspekcie. Jak już powiedziałam, ta praca nie wyjaśnia znacznej większości spraw i nie odpowiada na większość pytań, a jedynie tłumaczy niektóre z nich, te, które mogą być ujawnione za zgodą Mahatmy. Dlatego też student musi opierać się na własnej intuicji.
Moim głównym zadaniem, realizowanym z najwyższą troską i starannością, było pełne objaśnienie już podanych, nierzadko błędnych informacji; uzupełnienie wiedzy tam, gdzie to było możliwe; osłona bądź ochrona naszych doktryn przed atakami współczesnego sekciarstwa, w szczególności materializmu
bardzo często niesłusznie nazywanego naukowym
podczas gdy w rzeczywistości nauka i pseudonauka powinny ponosić pełną odpowiedzialność za podawane teorie, twierdzenia, fakty czy hipotezy. Społeczeństwo w swojej niewiedzy ślepo przyjmuje wszystko, co pochodzi od tzw. autorytetów, i uważa za swój obowiązek rozpatrywanie każdego twierdzenia wychodzącego od człowieka nauki jako udowodnionego faktu, a wyszydza wszystko i urąga wszystkiemu, co pochodzi z pogańskich źródeł. Z tego też powodu, z materialistycznymi naukowcami można walczyć jedynie ich własnym orężem, czyli polemikami i dowodami; do każdej książki jest dołączona ad-denda, gdzie są zestawione przeciwstawne punkty widzenia wykazujące, jak często wielkie autorytety mogą się mylić. Wierzymy, że ta forma obrony jest skuteczna, ponieważ podkreśla słabe punkty naszych przeciwników i udowadnia, iż ich sofizmaty są błędne.
My uznajemy Hermesa i jego mądrość w ogólnoświatowym charakterze, oni
Arystotelesa jako przeciwnika intuicji i doświadczeń wieków. Uzurpują sobie, że ich prawda jest wyłączną własnością zachodniego świata. Oto w czym tkwi przyczyna. Już Hermes powiadał, że: Wiedza wielce różni się od rozsądku, ponieważ rozsądek jest rzeczą, która ją przewyższa, ale wiedza jest końcem rozsądku
to jest iluzji naszego fizycznego mózgu i jego rozsądku, podkreślając przeciwstawność wiedzy, zdobytej z trudem przez zmysły i umysł (manas), i intuicyjnej wszechwiedzy duchowej boskiej duszy (buddhi).
Bez względu na rzeczywiste przeznaczenie mojego dzieła, a także dzieł moich przyjaciół, mam nadzieję, iż udowodniłam następujące fakty:
1. Doktryna tajemna nie uczy ateizmu. Wyjątkiem fest określenie nastika, wywodzące się z sanskrytu, które oznacza odrzucenie bałwanów, włącznie z każdym antropomorficznym bogiem. Wyłącznie w tym sensie każdy okultysta jest nastikiem;
2. Uznaje Logosa lub zbiorowego twórcę wszechświata, demiurga w znaczeniu architekta jako twórcy gmachu, a więc wówczas, gdy ów architekt nie wmurował ani jednej cegły, ponieważ była to praca robotników, ale opracował, stworzył plan gmachu. W naszym przypadku plan był dany przez przedstawienie kosmosu, a trud budowania został przekazany zastępom inteligentnych sił. Ów demiurg nie jest osobowym bóstwem
a więc niedoskonałym, pozakosmicznym Bogiem, a jedynie całością Dhyani-Czochanów i innych sił;
3. Dhyani-Czochany są dwoiste w swojej naturze
zbudowane z nierozumnej, grubej energii, cechującej materię i rozumnej, inteligentnej duszy lub kosmicznej świadomości, kierującej i prowadzącej tę energię, która jest Dhyan-Czochaniczną myślą, odzwierciedlającą przedstawienie kosmicznego umysłu (rozumu). Rezultatem są stale zmieniające się fizyczne objawienia i moralne skutki na Ziemi podczas manwatarycznych okresów, przy czym to wszystko jest podporządkowane prawu karmy. Proces ten nie zawsze jest doskonały i jeśli pominiemy liczne dowody potwierdzające istnienie kierującego umysłu za zasłoną, to zauważymy luki, niedostatki i często kończy się on niepowodzeniem. Wynika stąd, że ani zbiorowy demiurg, ani żadna z działających sił rozpatrywana pojedynczo nie mogą być przedmiotem boskiej czci lub ubóstwienia czy deifikacji. Niemniej jednak mają prawo oczekiwać podziękowań i szacunku ze strony ludzkości; człowiek natomiast powinien zawsze pomagać boskiej ewolucji idei tak, aby stawał się, na miarę swoich możliwości, pracownikiem natury w zadaniach cyklu. Jedynie wiecznie niewiadoma i niepoznawalna Karana, Bezprzyczynowa Przyczyna wszystkich Przyczyn powinna mieć swoją świątynię i ołtarz w tajemnej i nietkniętej części naszego serca
niewidoczna, nieodczuwalna, cichy i słaby głos naszej duchowej świadomości. Ci, którzy ją wielbią, powinni czynić to w milczeniu i świętej samotności swoich dusz, czyniąc własnego ducha jedynym pośrednikiem pomiędzy nimi a wszechświatowym (uniwersalnym) duchem, swoje dobre uczynki poświęconymi sługami, a swoje grzeszne zamiary pojedynczymi, widzialnymi i obiektywnymi ofiarami, dostarczanymi tej Obecności.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy [...] wejdź do swe] izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu (Mateusz, VI, 5-6). Nasz Ojciec jest wewnątrz nas; on jest siódmym pryncypium w naszej świątyni, duchowego poznawania duszy. Królestwo boskie i niebo wewnątrz nas, powiedział Jezus, a nie poza nami. Dlaczego chrześcijanie są takimi ślepcami, że nie widzą sensu tych mądrych słów, mechanicznie przez siebie powtarzanych?
4. Materia jest wieczna. Jest to Upadhi lub Fizyczna Podstawa Jedynego Bezgranicznego Kosmicznego Umysłu, na której buduje on swoje przedstawienia. Z tego też powodu ezoterycy utrzymują, że nie ma nieograniczonej lub martwej materii w naturze. Różnice występujące pomiędzy nimi są spowodowane przez naukę, samowolne i bezpodstawne. Prawdziwa nauka jest jak wielce lekkomyślna panna, o czym wiemy z własnego doświadczenia. Okultyzm zna i uczy inaczej, tak jak to czyniono od niepamiętnych czasów, od Manu i Hermesa do Paracelsusa i jego następców.
Hermes Trismegistos, ów wielki wtajemniczony, tak oto mówi:
O, synu mój, materia staje się; pierwotnie była ponieważ jest przewodnikiem tego, co się staje. Stawanie się (ujawnienie tub uzewnętrznienie) jest sposobem działania Boga. Będąc obdarzona zarodkiem stawania się, (obiektywna) materia rodzi się, albowiem twórcza siła kształtuje ją zgodnie z idealną formą. Materia jeszcze nie poczęta nie ma formy; staje się nią w momencie podjęcia działalności.
Doktor Anna Kingsford, znakomita tłumaczka i kompilatorka fragmentów hermetycznych, zauważyła:
Doktor Menard podkreślił, że w języku greckim jedno i to samo słowo oznacza albo być urodzonym albo stawać się. Wyrażona tu myśl zwraca uwagę na fakt, że materia świata w swojej istocie jest wieczna, ale przed ukształtowaniem lub przed staniem się owa materia znajduje się w biernym, pozbawionym ruchu stanie. Zatem taką była materia przed uzewnętrznieniem w działaniu; teraz staje się, a więc jest żywa i postępowa. Następnie Kingsford podaje czysto wedantyczną doktrynę hermetycznej filozofii. Zgodnie z nią:
Tworzenie jest okresowym działaniem (manwatara) Boga, który zgodnie z hermetyczną myślą (lub która, według wedantystów) ma dwie formy przejawiania się
działanie lub istnienie
Bóg ewolucyjny (Deus Explidtus) i Pasywność Bycia (pralaja)
Bóg inwolucyjny (Deus Implicitus). Obie postacie są doskonałe i zakończone, tak jak stan czuwania i snu. u człowieka. Niemiecki filozof, Fichte, określał byt (Sein) jako jedność, którą ogarniamy jak wielość jedynie przez istnienie (Da-sein). Ten pogląd jest całkowicie hermetyczny. Idealne Formy okazują się prototypami lub plastycznymi ideami neoplatoników; wiecznymi przedstawieniami rzeczy, istniejących w Boskim Umyśle do Stworzenia lub ujawnienia.
Natomiast filozofia Paracelsusa głosi, iż: Wszystko jest dziełem jednego, wszechświatowego, twórczego wysiłku [...} Nie ma niczego martwego w naturze, wszystko okazuje się organiczne i żyjące, i dlatego cały świat jest żywym organizmem.
5. Wszechświat został ujawniony ze swojego idealnego planu, zamkniętego w wieczności i nieświadomości tego, co wedantyści nazywają Parabramanem. W rzeczy samej jest to tożsame z tezami wyższej filozofii Zachodu; wrodzone, wieczne i samoistne idee Platona, odzwierciedlone teraz przez von Hartmanna. Niepoznawalny H. Spencera nosi w sobie jedynie słabo zarysowane podobieństwo do tej transcendentalnej rzeczywistości, w którą wierzą okultyści i która często jest jedynie prostym uosobieniem jakiejś siły spoza zjawiska (fenomenu). Jest to nieskończona i wieczna energia, od której pochodzą wszystkie rzeczy. Autor Filozofii nieświadomego doszedł tak blisko do rozwiązania tej wielkiej tajemnicy, jak to tylko jest możliwe dla przeciętnego śmiertelnika. Niewielu było takich, którzy w starożytnej lub w średniowiecznej filozofii odważyli się zbliżyć do tego tematu lub chociaż o nim napomykać. Paracelsus wspomina o tym w toku wywodów, a jego idee zostały zgrabnie zsyntetyzowane przez doktora Franza Hartmanna, członka Towarzystwa Teozoficznego, w jego dziele zatytułowanym Paracelsus, skąd zaczerpnęłam kilka uwag.
Wszyscy chrześcijańscy kabaliści dobrze rozumieli wschodnią, podstawową ideę. Działająca siła, moc, Nieustanny Ruch Wielkiego Oddechu (Tchnienia) jedynie przebudza kosmos w zaraniu każdego nowego periodu, puszczając go w ruch za pośrednictwem dwóch przeciwnych sobie sit, dośrodkowej i odśrodkowej, męskiej i żeńskiej, pozytywnej i negatywnej, fizycznej i duchowej; obie, będąc jedną, pryrnordialną (odwieczną) siłą zostają ujawnione obiektywnie na poziomie (planie) iluzji. Inaczej mówiąc: ów dwojaki ruch przenosi kosmos z planu wiecznego ideału do poziomu oczywistego wyjawnienia lub z numenalnego na fenomenalny (zjawiskowy) plan.
Wszystko, co jest, było i będzie wiecznie jest, nawet niepoliczalne formy, które są ostateczne i niszczone jedynie w ich obiektywnym stanie, ale nie w ich idealnej formie. Istnieją jako idee w wieczności, a kiedy przeminą, sczezną, będą istniały jako odbicia, odzwierciedlenia.
Okultyzrn uczy, że nikomu i niczemu żadna forma nie może być dana, cokolwiek by to było, dopóki jego idealny typ nie zaistnieje na subiektywnym poziomie; dodam jeszcze, że żadna forma lub kształt nie może wejść do świadomości człowieka lub rozwinąć jego wyobrażenia, jeżeli nie istnieje nawet jako przybliżony prototyp. Żaden kształt człowieka, zwierzęcia, rośliny czy minerału (kamienia) nie był stworzony, ale na naszym planie stawał się, a więc byt obiektywizowany w swoją obecną materialność lub rozwijał się od wewnątrz na zewnątrz, ze szczególnie uduchowionej, wzniosłej i po-nadzmysłowej istoty w jej grubszą widzialność. Zatem nasze ludzkie kształty istniały w wieczności jako astralne lub eteryczne prototypy. Według tych kształtów duchowe istoty albo bogowie, których obowiązkiem było wyzwanie ich do obiektywnego bycia i ziemskiego życia, ujawnili protoplazmowe formy przyszłych ego z własnych istot. Następnie, kiedy owe ludzkie upadhi lub podstawowe formy (kształty) byty już gotowe, ziemskie siły natury rozpoczęły żmudną pracę nad tymi ponad-zmysłowymi kształtami zawierającymi, poza własnymi elementami, również elementy przeszłych roślinnych i przyszłych zwierzęcych form tegoż globu. Stąd też zewnętrzna powłoka człowieka przeszła przez każde roślinne i zwierzęce ciało, zanim była gotowa przyjąć ludzką postać. Kolejne informacje, dotyczące tego tematu, bardziej szczegółowe, podam w drugim tomie i w związku z tym nie będziemy dalej poruszać tej problematyki.
Zgodnie z hermetyczno-kabalistyczną filozofią Paracelsusa, Yliaster
przodek nowo narodzonego protyla {pierwsza homogeniczna prymordialna substancja, wprowadzona do chemii przez doktora Krookesa, lub prymordialna protomateria)
z siebie wyłonił kosmos.
Kiedy rozpoczął się proces tworzenia (ewolucji), Yliaster rozdzielił się; roztopił i rozpuścił, wyprowadzając ze swojego wnętrza Ideos lub Chaos (Mysterium Magnum, Iliados, Limbus Major lub Pyrmordialna Materia). Ta Prapierwotna Istota, monistyczna po naturze, przejawia się nie tylko jako życiodajna, duchowa silą, niewidoczna, niepojęta i nieopisana moc, ale również jako żywa materia, formująca substancje żywych istot W Limbusie lub Ideosie Prymordialnej Materii (czyli pro-ilusie), w jednym tonie wszystkich utworzonych rzeczy mieści się istota wszystkiego istniejącego. Można zatem powiedzieć, iż jest to matryca wszystkich rzeczy, która zawiera w sobie substancje wszystkich, w przyszłości utworzonych, rzeczy. Starożytni opisali chaos [...] w którym narodził się pierwotny makrokosmos, tak więc przez podział i ewolucję w Mysteria Specialia każda oddzielna istota otrzymuje swoją egzystencję, byt. Wszystkie istoty oraz elementarne istnienia były zamknięte w niej in potentia a nie w in actu.
Sens i znaczenie tego określenia, Mysteria Specialia, Hartmann przetłumaczył na podstawie oryginalnych tekstów Paracetsusa. Zgodnie w wielkim różokrzyżowcem Mysterium jest wszystko to, z czego może się rozwinąć to, co jest zamknięte w nim jedynie w stanie embrionalnym. Ziarno jest mysterium rośliny, jajko
żywego ptaka, itd.
Pozwoliło to tłumaczowi, doktorowi F. Hartmannowi, na poczynienie uwagi, że prawdopodobnie Paracelsus już trzysta lat temu wstecz przewidział odkrycie potencjału materii.
Tak więc Magnus, Limbus lub Yliaster Paracelsusa jest niczym innym, jak naszym starym przyjacielem, Ojcem-Matką, ukrytym wewnątrz, do czasu swojego ujawnienia w przestrzeni. To jest wszechświatowe, uniwersalne tono Kosmosu, uosobione w dwoistym aspekcie (charakterze) rnakrokosmosu i mikrokosmosu lub wszechświata i naszego ziemskiego świata, przez Aiditi-Prakriti, duchową i fizyczną naturę. Jedynie średniowieczni kabaliści, ci, którzy postępowali w ślad za Żydami lub jednym albo dwoma neoplatonikami, przyjęli termin mikrokosmosw odniesieniu do człowieka. Starożytna filozofia nazywała Ziemię mikrokosmosem rnakrokosmosu, człowieka zaś
rezultatem czy skutkiem tych dwóch.
Wyraźnie objaśniał to Paracelsus, podkreślając, że: Magnus Limbus jest szkółką, z której wyrastają wszystkie trawy; w tym sensie jak drzewo może wyrosnąć z małego ziarna, z tą jedynie różnicą, że wielki Limbus pochodzi od Słowa Boga, podczas gdy mały Limbus (ziemskie ziarno lub sperma) pochodzi z Ziemi. Wielki Limbus jest ziarnem, z którego wyrastają, powstają wszystkie istoty, a mały Limbus jest dokonaną istotą reprodukującą jego formę, która sama była utworzona przez wielkiego Limbusa. Mały Limbus włada wszystkimi właściwościami wielkiego w tym sensie, jak syn włada organizmem, tożsamym z organizmem ojca [...] Kiedy (...] Yliaster rozpuścił się, Ares, rozdzielająca, różnicująca moc (siła)
fohat, jeszcze jeden stary przyjaciel
rozpoczęta swoją działalność. Wszystko wytworzone (zbudowane, ukształtowane) okazało się następstwem rozdzielenia i zajęto swoje miejsca. Z Ideosa wyionity się elementy ognia, wody, powietrza i ziemi; poczęcie (narodzenie) ostatniego elementu nie dokonało się drogą materialną czy też prostym rozdzieleniem, ale duchowo i dynamicznie (albo drogą złożonych kombinacji, takich jak mechaniczne zmieszanie jako przeciwne chemicznym kombinacjom), właściwie tak jak ogień może być skrzesany z krzemienia albo drzewo rozwinąć się z ziarna, chociaż początkowo nie było ani ognia w kamieniu, ani drzewa w ziarnie. Duch żyje i życie jest duchem; i życie, i duch [prakriti i purusza (?)] tworzą wszystkie rzeczy, ale w istocie są one jednią, a nie dwójnią. Tak samo jest wśród elementów: każdy z nich ma swojego Yliastera, ponieważ Jakakolwiek działalność materii, w każdej formie jest jedynie wypływem (upływem) z jednego i tego samego źródła. Tak jak z ziarna (nasienia) wyrastają korzenie z włóknami, następnie łodyga ze swoimi gałęziami i liśćmi, a później kwiaty i nasiona, tak i wszystkie istoty były zrodzone z elementów i składają się z elementarnych substancji, z których następnie mogą powstać nowe formy życia, noszące charakterystyczne oznaki swoich rodziców. Elementy, jako matki wszystkich tworów, posiadają niewidoczną i duchową naturę, a także duszę. One wszystkie wynikają bądź wypływają z Mysterium Magnum.
Doktryna mówiąca o posiadaniu charakterystycznych cech swoich rodziców była znana trzysta lat temu. Jest ona tożsama z inną, która zrewolucjonizowała nowoczesną myśl, kiedy to Darwin nadał jej nową formę. Dokładniej opracowana przez Kapilę w filozofii Sankchia.
Jeśli chodzi o dusze elementów, wschodni okultyści powiadają, że są one kierowane i uduchowione lub ożywione przez duchowe istoty, pracowników w niewidocznych światach i za zasłoną okultystycznej natury in abscondito.
Porównajmy to z fragmentem Wisznu-Purany.
Z Pradhany [prymordialna substancja], kierowanej przez Kshetrajna [uosobiony Duch (?)], dokonuje się nierównomierny rozwój [ewolucja] tych właściwości [...] Od Wielkiej Pryncypii [Mahat] (Ogólnoświatowego) Rozumu [lub Umysłu] rozpoczyna się początek cieńszych elementów i organów zmysłów...
W tej sytuacji można wykazać, że w starożytności wszystkie podstawowe prawdy natury były wszechogólne, a fundamentalne idee o duchu, materii i wszechświecie lub o Bogu, substancji i człowieku były tożsame. Wystarczy wziąć dwie najstarsze filozofie religii, hinduizm oraz hermetyzm, z pism Indii i Egiptu, a ich tożsamości czy nawet identyczności można łatwo dowieść.
Każdy, kto czytał dopiero co wspomniane tłumaczenie, a także Hermetyczne fragmenty, sporządzone przez naszą zmarłą przyjaciółkę, doktor Annę Kingsford, bez problemu zrozumie podane kwestie, które staną się dla niego jasne. Przekład ten wskazuje na ogromny talent i dużą intuicję tłumacza, dzięki czemu można było lepiej przekazać słabe partie tekstu, który został zniekształcony i zaciemniony przez sekciarskie ręce, tak Greków, jak i chrześcijan. Czytamy w nim między innymi:
Stworzenie widzialnego świata przez pracujących bogów lub tytanów, jako pośredników Najwyższego Boga, okazuje się w pełni hermetyczną ideą, spotykaną we wszystkich religijnych systemach i pozostaje w zgodzie z nowoczesnymi, naukowymi badaniami [?], wskazując nam wszędzie Boską Moc, działającą za pośrednictwem sił natury.
W tym miejscu wypada jednoznacznie podkreślić, iż Najwyższy Bóg, chociaż wyrażenie to często występuje we wspomnianych Fragmentach, jest terminem z którym nie mogę się zgodzić
Wszechświatowy (Uniwersalny) Intelekt nie jest istotą ani bogiem.
Oto następny fragment, tym razem pochodzący z pracy Dewy świata:
Ta Wszechświatowa Istota, mieszcząca w sobie wszystko i będąca wszystkim istniejącym, wprawia w ruch duszę i świat, wszystko, co zawiera w sobie Natura. W wielorakiej jedności wszechogólnego Życia nieskończone indywidualności różnią się między sobą swoimi różnicami, tym niemniej są zjednoczone w taki sposób, że wszystko istniejące jest jednością i wszystko pochodzi od Jedności.
Jeszcze jeden przykład:
Bóg nie jest Umysłem (Intelektem, Rozumem), ale przyczyną istnienia (egzystencji) Umysłu; nie jest Duchem, ale przyczyną istnienia Ducha; nie jest Światłem, ale przyczyną istnienia Światła.
Podane wyżej fragmenty wykazują jednoznacznie, iż Boski Pymander, bez względu na zakres skażeń i zniekształceń w niektórych miejscach, powstałych po chrześcijańskiej obróbce tekstu, był napisany przez filozofa; z kolei największa partia Hermetycznych fragmentów jest wytworem sekciarskich pogan ze skłonnościami do antropomorfizowania Najwyższej Istoty; oba teksty są echem ezoterycznej filozofii i hinduskich Puran.
Porównaj oba wezwania, inwokacje
jedno do hermetycznego Najwyższego, drugie także skierowane do Najwyższego, ale w tym wypadku chodzi o arian.
Hermetyczny fragment, cytowany przez Suidasa, głosi:
Zaklinam ciebie, Niebo, święte dzieło wielkiego Boga; Zaklinam ciebie, Glosie Ojca, wypowiedziany na początku, kiedy był tworzony wszechświat; Zaklinam ciebie jednym Słowem, Synu Ojca, podtrzymujący wszystko istniejące. Bądź miłościw, bądź miiościw.
Temu zaklęciu towarzyszy inne:
Tak więc Idealne Światło było przed Idealnym Światłem i Świetlisty Intelekt od Intelektu zawsze istniał, a jego jedność była niczym innym jak Duchem, okrywającym wszechświat, poza którym nie ma ani Boga, ani aniołów, ani innych początków, ponieważ On (Ono) jest Panem wszystkiego istniejącego, i Moc, i Światło, i wszystko zależy od Niego (Tego), i wszystko w Nim (w Tym)...
Trismegistos odcina się od tego fragmentu i, negując jego treść, miał powiedzieć:
Niemożliwa jest rozmowa o Bogu, albowiem cielesne nie jest w stanie wyrazić tego, co bezcielesne [...] To, co nie ma żadnego ciała ani widzialności, ani kształtu, ani materii, nie może być pojęte zmysłami. Ja rozumiem, Tatiosie, ja rozumiem, że to, czego nie można określić
jest Bogiem.
Jasne jest owo zaprzeczenie pomiędzy tymi dwoma urywkami, ponieważ pokazuje że:

Hermes to ogólny pseudonim, używany przez szeregi pokoleń mistyków wszystkich odcieni;

przed przyjęciem jakiegokolwiek fragmentu ezoterycznego tekstu należy przeprowadzić odpowiednie badania, a nie akceptować go, dlatego że jest starożytny.
Porównajmy wyżej podane fragmenty z podobną inwokacją czy zaklinaniem, pomieszczonym w jednym z hinduskich tekstów
bardzo starym, jeżeli nie starszym. Jest to Paraszara, ariański Hermes, pouczający Maitreya, hinduskiego Asklepiosa, i wzywający Wisznu w jego potrójnej hipostazie:
Chwała niezmiennemu, świętemu, wiecznemu, najwyższemu Wisznu, jedynej uniwersalnej (ogólnoświatowej) Naturze, potężnemu nad wszystkimi; chwała Jemu, który jest Hiranyagarbha, Hari i Sankara (Brahma, Wisznu, Sziwa), twórcą, obrońcą i niszczycielem świata; chwalą Vasudewa, wyzwolicielowi (jego czciciel); chwała jemu, którego istota jedna i wieloraka; który jednocześnie jest delikatny (wysublimowany) i materialny, rozdzielony i nierozdzielony; chwalą Wisznu, przyczynie koniecznego wyzwolenia; chwata najwyższemu Wisznu, przyczynie tworzenia, istnienia i końca tego świata; który jest korzeniem świata i który jest składem tego Świata.
Ta wielka inwokacja o głębokim filozoficznym znaczeniu w swojej podstawie jest tak plastyczna dla pospólstwa, jak hermetyczna modlitwa dla antropomorficznej istoty. Powinniśmy szanować te uczucia, które dyktowały oba wezwania, nie możemy jednak nie widzieć dysharmonii z jego wewnętrznym znaczeniem, również z tym, które spotykamy w hermetycznych traktatach, gdzie jest powiedziane:
Trismegistos: Rzeczywistość nie jest na Ziemi, synu mój, i ona nie może do niej przynależeć [...] Na Ziemi nie ma niczego realnego, rzeczywistego [...] tutaj ukazują się jedynie powierzchowności [...] On [człowiek] nie jest realny, synu mój, jak człowiek. Rzeczywistość zawiera się tylko w sobie i zostanie tym, czym jest [...] Człowiek jest przemijający, dlatego też nie jest rzeczywisty, a jedynie jest powierzchownością, ta natomiast jest największą iluzją.
Tatios: Zatem i niebiańskie ciała nie są rzeczywiste, ojcze mój, ponieważ one także się zmieniają?
Trismegistos: To, co podlega narodzinom i zmianom, nie jest realne, rzeczywiste [...] w nich jest jakaś kłamliwość, w sile której oni także się zmieniają...
Tatios: Czymże w takim razie jest prymordialna rzeczywistość, o ojcze mój?
Trismegistos: On, Kto (To, Co) jest Jeden i Sam, o Tatiosie. On, Kto (To, Co) nie jest stworzony z materii, nie ma żadnego ciała. Kto (Co) nie ma ani kolorów, ani formy (kształtu). Kto (Co) nie zmienia się i nie przekształca, ale Kto (Co) zawsze jest.
Przytoczony wyżej fragment w pełni odpowiada nauce wedanty, prowadząca myśl zaś jest okultystyczna, a w samych Hermetycznych fragmentach wiele miejsca poświecono Doktrynie tajemnej,
Doktryna tajemna twierdzi, że cały wszechświat jest rządzony przez rozumne i półrozumne siły i potęgi, jak to już zostało powiedziane na początku. Chrześcijańska teologia nie dość, że dopuszcza istnienie takiego podziału, to jeszcze zmusza do wiary w niego, przeprowadzając zarazem nowy, arbitralny podział na anioły i diabły. Nauka odrzuca istnienie jednych i drugich, a także ośmiesza samą ideę. Spirytualiści wierzą w duchy zmarłych i poza nimi nie uznają żadnych innych klas niewidzialnych istot. Okultyści i kabaliści są zatem jedynymi racjonalnymi wyrazicielami i przedstawicielami starożytnych tradycji; tych, które obecnie stanowią dogmatyczną wiarę z jednej strony, z drugiej zaś dogmatyczną negację. Stanowisko to wynika z faktu, że zarówno wiara, jak i niewiara, swym zasięgiem obejmują jedynie (lub tylko) małą cząstkę nieskończonego horyzontu duchowych i fizycznych przejawień (objawień); ów swoisty układ sprawia, iż oba stanowiska mają rację, jeżeli rzecz całą rozpatruje się z punktu widzenia osobistych racji; układ ten powoduje, że oba poglądy są błędne, ponieważ wierzą, iż mogą zakreślić całość w swoich, nader wąskich ramach, a tego właśnie nigdy nie dokonają.
W tym względzie nauka, teologia i nawet spirytualizm wykazują nie więcej mądrości niż struś, chowający własną głowę w piasek u swoich nóg, będąc przekonanym, że nic nie może istnieć poza granicami jego punktu obserwacji i ograniczonej przestrzeni, zajmowanej przez jego głupią głowę.
Ponieważ jedyne dzieto poruszające ten temat i dostępne przeciętnym ludziom na Zachodzie to właśnie wspomniane wcześniej Hermetyczne fragmenty, sądzę więc, iż możemy przeciwstawić je ezoterycznej filozofii. Oczywiście można by odwołać się do urywków z innych dzieł, ale takie podejście pozostałoby niezrozumiałe i bezużyteczne. Dlaczego? Dlatego, że znamienita część społeczeństwa zachodniego nic nie wie o chaldejskich dziełach, przetłumaczonych na język arabski i ukrytych, oraz niektórych wtajemniczonych sufi.
Odwołajmy się więc do Definicji Asklepiosa, zebranych przez wspomnianą wcześniej doktor Annę Kingsford. Niektóre z podanych sentencji całkowicie pozostają w zgodzie z ezoteryczną doktryną, chociaż niemało jest miejsc, świadczących o nader mocnych ingerencjach chrześcijańskiej ręki. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę całość, charakterystyki geniuszy i bogów odpowiadają ezoterycznym naukom, ale poszczególne fragmenty odnoszące się do innych spraw bardzo różnią się od naszych doktryn.
Należy podkreślić, że hermetyczni filozofowie nazywali theoi (bogami), geniuszami i demonami te istoty, które my z kolei nazywaliśmy dewami, Dhyani-Czocha-nami, chitkalami (Kwan-yin buddystów) i innymi, różnymi nazwami.
Demony w sokratycznym sensie, jak i w sensie łacińskiej oraz wschodniej teologii, są duchami wartowników ludzkiej rasy; ci, którzy przebywają w pobliżu nieśmiertelnych i stąd czuwają nad dziełami człowieka
jak powiada Hermes. W ezoterycznym języku oni właśnie są nazywani Chitkala; niektórzy z nich są tymi, którzy dostarczyli człowiekowi czwarte i piąte pryncypium (zasadę) z własnej istoty. Inni z kolei są nazywani Pitrisami. Kiedy będziemy mówili o tworzeniu skończonego człowieka, w pełni będzie to wyjaśnione. Korzeniem nazwy jest Chit, co oznacza: to dzięki czemu wywierały skutek, i wyniki działania oraz rozliczne gatunki wiedzy dla pożytku duszy lub wewnętrzny głos sumienia człowieka. Wśród joginów Chit jest rozpatrywane jako synonim Mahata
pierwotnego, początkowego i boskiego intelektu; ezoteryczna filozofia uważa, iż mahat jest korzeniem Chit, jego zarodkiem; Chit jest właściwością manasu w połączeniu z buddhi, właściwością przyciągającą do siebie w duchowym powinowactwie Chitkalę, pod warunkiem dostatecznego rozwinięcia się w człowieku. Oto dlaczego powiedziano, że Chit jest głosem osiągającym mistyczne życie i stającym się Kwan-yin.
Kilka okultystycznych aforyzmów
Są to sentencje, wybrane ze wschodnich (orientalnych) prawdziwych komentarzy, będących do tej pory tajemnymi.
Trzeba podkreślić, iż owa nauka nie odnosi się do Prakriti-Puruszy poza granicami naszego małego wszechświata.
XVII Pierwotnym bytem (egzystencją), podczas pierwszych zmierzchów świtu mahamanwatary (po ma-hapratai, następującej po każdym wieku Brahmy) jest świadomość duchowej właściwości. W przejawionych światach (Systemu Słonecznego) jest ona, w swojej obiektywnej subiektywności, podobna chmurze boskiego tchnienia dla wzroku jasnowidzącego w stanie ekstazy. Wychodząc z laya
ostatni stan bezruchu, nirwaniczne położenie siódmej zasady
rozprzestrzenia się w bezgraniczności na podobieństwo bezbarwnego duchowego fluidu. Znajduje się na siódmym poziomie (planie) i w swoim siódmym położeniu w naszym planetarnym świecie
nauka jest podana z naszego poziomu świadomości.
XVIII Dla naszego duchowego wzroku okazuje się substancją. Nie może być tak nazwana przez ludzi w jego stanie czuwania; w swoim nieuctwie nazwali to Bóg-Duch.
XIX Ta substancja istnieje wszędzie i obrazuje pierwszy upadhi (podstawę), na którym nasz świat (System Słoneczny) został zbudowany. Poza ostatnim znajduje się w swojej dziewiczej czystości tylko pomiędzy słonecznymi systemami lub gwiazdami wszechświata, światami sformowanymi lub już formującymi się. Te, które jeszcze pozostają w laya, odpoczywają w jej łonie. Tak jak ta substancja jest innego gatunku niż znane na Ziemi, tak też mieszkańcy Ziemi widzą przez nią, dumając w iluzji i swojej niewiedzy, że przestrzeń jest pusta. Oczywiście w całym bezgranicznym wszechświecie nie istnieje pusta przestrzeń, nawet na szerokość palca (anguła).
XX Materia lub substancja jest siedmioraka wewnątrz naszego świata, tak samo jak i poza jego granicami. Co więcej, każdy z jej stanów lub pryncypiów (zasad) dzieli się na siedem stanów gęstości. Surja (Słońce) w swoim widzialnym odbiciu jest pierwszym lub najniższym położeniem siódmego, najwyższego stanu wszechświatowej przestrzeni, najczystszej z czystych, pierwsze objawione (przejawione) tchnienie wiecznie nieobjawionego sat (istniejące, egzystujące). Wszystkie centralne, fizyczne lub obiektywne słońca, w swojej substancji, okazują się niższymi stanami pierwszej zasady tchnienia. Tak więc są one niczym więcej, jak odbiciami swoich pierwotnych, schowanych przed wzrokiem wszystkich, wyłączając Dhyani-Czochanów, których cielesna substancja przynależy do piątego podziału siódmej zasady Matki-Substancji; dlatego też jest ona cztery stopnie wyżej niż odbicia słonecznej substancji. Tak jak istnieje siedem dhatów (główne elementy w ludzkim ciele), tak samo istnieje siedem sił w człowieku i w całej naturze.
XXI Rzeczywista substancja Ukrytego (Słońca) jest jądrem Matki-Substancji
lub Marzeniem (Snem) Nauki, pierwotnej, rzeczywiście jednorodnej materii, której żaden śmiertelny tej rasy nie może obiektywnie sporządzić, nawet w tym kręgu. To jest serce i łono wszystkich żyjących oraz istniejących sił w naszym wszechświecie. To jest jądro, skąd wychodzą, by się rozprzestrzenić w swojej obrotowej wędrówce, wszystkie siły, które, spełniając swoje funkcjonalne obowiązki, wprawiają w ruch atomy, i ten fokus, w którym znowu się spotykają w swojej siódmej istocie co jedenaście lat. Wyśmiej tego, kto powie ci, że widział Słońce i że Słońce rzeczywiście porusza się naprzód w swojej codziennej drodze. Wisznu w aspekcie swojej aktywnej energii nigdy nie wschodzi i nigdy nie zachodzi i okazuje się siedmiorakim słońcem, które jest jednocześnie różne od niego, powiada Wisznu-Purana.
XXIII Faktycznie, z powodu siedmiorakiej natury starożytni mówili o Słońcu, że jest ciągnione przez siedem koni, których liczba odpowiada równym rozmiarom wierszy w Wedach; lub, chociaż jest identyfikowane z siedmioma ganami (klasami istot) w swojej sferze, to jednak odróżnia się od nich. Podobnie jak człowiek, podchodząc do zwierciadła widzi w nim swoje wyobrażenie, tak i energia (albo odbicie, odzwierciedlenie) Wisznu (Słońca) nigdy nie jest rozdzielone, ale pozostaje w Słońcu (jak w zwierciadle), które ustanowiono. Rzeczywiście tak; także ma siedem promieni, ponieważ istotnie ono posiada ich...
XXV Siedem istot w Słońcu jest siedmioma świętymi, samorodnymi z mocy przysługującej łonu Matki-Substancji. Faktycznie, posyłają oni siedem głównych sil, nazywanych promieniami, które
na początku pralai
skupiają się w siedem nowych słońc dla następnej manwantary. Energia, z której oni wychodzą w świadome egzystowanie w każdym słońcu, jest tym, co niektórzy ludzie nazywają Wisznu, co jest Tchnieniem Absolutu. My nazywamy to Jedynym Przejawionym Życiem, które samo jest odzwierciedleniem Absolutu...
XXVII Ostatnie nigdy nie powinno być wyrażone w słowach z obawy, że nie uniesie części naszych duchowych energii, które podążają do stanu ego, duchowo wiecznie ciążąc do tego, tak jak cały fizyczny wszechświat ciąży do ego objawionego centrum kosmicznego.
XXVIII Pierwsze
Naczelne (Początkowe) Istnienie
które, dopóki znajduje się w tym stanie bytu, może być nazwane Jedynym Życiem, jest, jak już wyjaśniłam, cieniutką błonką dla tworzących i kształtujących celów. Przejawia się w siedmiu stanach, które z ich siedmioma podrozdziałami obrazują Czterdzieści Dziewięć Ogni, wspomnianych w świętych księgach...
XXIX Pierwsza jest (...} Matka (Prima Materia). Podzielona na swoje pierwotne siedem stanów, kontynuuje zejście cyklami; kiedy już skondensowała się w swoim ostatnim pryncypium, jak gruba materia [Porównaj Naturę Hermetyków, schodzącą z wirowym ruchem w materię, kiedy spotyka niebiańskiego człowieka], zaczyna krążyć wokół siebie i ożywia siódmą emanację ostatniego, pierwszy i niższy element (żmija, połykająca własny ogon). W Hierarchii lub porządku istnienia, siódma emanacja jej ostatniej zasady okazuje się:

W minerale iskrą, która jest w nim ukryta i wzywa do przemijającego bytu przez pozytywne przebudzenie negatywnego;

W roślinie życiową i inteligentną siłą, która ożywia nasiona i rozwija je w trawkę, korzeń lub drzewko. Rzeczywiście, zarodek stanowi upadhi siedmiu zasad przedmiotu (rzeczy), w którym on przebywa, ujawnia je, w miarę tego, jak rośnie i rozwija się;

W każdym zwierzęciu jego życiową zasadą i sita życia; instynktem i właściwościami; charakterystycznymi cechami i nadwrażliwością;

W człowieku siłą dającą wszystko, czym obdarza pozostałe przejawione jedności w naturze. Poza tym rozwija w nim odbicie swoich Czterdziestu Dziewięciu Ogni. Każde z siedmiu pryncypiów człowieka jest całkowitym sukcesorem i wspólnikiem siedmiu zasad Wielkiej Matki. Oddech jej pierwszego pryncypium jest jego duchem (atma). Jej drugą zasadą jest buddhi (dusza). Biednie nazywamy ją siódmą. Trzecia obdarza człowieka materią mózgu na fizycznym poziomie i umysłem (rozumem), poruszającym mózg [który jest ludzką duszą], zgodnie z jego ograniczonymi możliwościami.
Jest siłą prowadzącą w kosmicznych i ziemskich elementach. Przebywa w ogniu, wywołanym z jego ukrytego bytu w rzeczywiste istnienie. Wiruje w wietrzyku, dmie w huraganie i powoduje ruch powietrza, którego element uczestniczy również w jednej z jej zasad. Poruszając się ruchem obrotowym, reguluje ruch wód, przyciąga i odpycha fale zgodnie z ustanowionymi prawami, których ożywiającą duszą okazuje się jej siódma zasada. (Rzecz jasna znam fizyczne przyczyny odpływów i przypływów. Tu należy rozumieć ożywiającego ducha całego kosmicznego ciała).
Jej cztery wyższe pryncypia zawierają zarodek, rozwijający się w kosmicznych bogów; jej trzy niższe poczynają życie elementów (elementali).
W naszym Słonecznym Świecie Jedyne Istniejące to niebo i ziemia, korzeń i kwiat, działanie i myśl. Jest w Słońcu, tak jak i w świetliku. Żaden atom nie może go uniknąć. Dlatego też starożytni mędrcy mądrze nazwali to Bogiem w naturze...
Być może, w związku z tymi informacjami, zasadne będzie podanie do wiadomości czytelników stanowiska pana Subba Roy w aspekcie dotyczącym sił, mistycznie określonych jako:
Kanya (szósty znak Zodiaku, Panna) oznacza dziewicę i reprezentuje szakti lub mahamayę. Ten znak jest szóstym raszi lub podziałem i przedstawia sześć początkowych, pierwotnych sił w naturze (syntetyzowanych przez siódmą).
Szakti dzielą się w następującym porządku:
1. Paraszakti
wielka lub najwyższa siła albo moc. Symbolizuje i włącza sity światła i gorąca]
2. Dżnanaszakti
moc intelektu i rozsądku, rzeczywista mądrość lub wiedza. Posiada dwa aspekty:

Niektóre z jej manifestacji, kiedy jest pod wpływami lub kontrolą materialnej iluzji to: moc (siła) naszego umysłu w tłumaczeniu naszych wrażeń; moc wywoływania minionych wydarzeń (pamięć) i wywoływania przyszłych oczekiwań; moc, którą psycholodzy współcześni określają jako prawo asocjacji, pozwalające ustanawiać nieustanną łączność pomiędzy różnymi grupami odczuć oraz ich możliwościami i w ten sposób tworzyć pojęcia albo idee o zewnętrznym przedmiocie; moc w połączeniu naszych przedstawień przy pomocy tajnego ogniwa {klucza) pamięci, rodząca w ten sposób pojęcie samotności lub indywidualności.

Dalsze okazują się wyszczególnieniem niektórych z jej przejawień przy jej wyzwoleniu z więzów materii: jasnowidzenie i psychometria.
3. Ichchhaszakti
oznacza dokładnie siłę woli. Zwykle jej przejawieniem jest utworzenie niektórych nerwowych prądów, wprawiających w ruch muskuły, nieodzowne dla wykonania określonego zamiaru;
4. Kriyaszakti
tajemna moc myśli, umożliwiająca tworzenie zewnętrznych, dostrzegalnych, fenomenalnych skutków za pośrednictwem przysługującej im energii. Starożytni twierdzili, że: każda myśl przejawi się zewnętrznie, jeśli uwaga będzie silnie na niej skoncentrowana. To samo dotyczy wytężonych pragnień.
Jogin czyni swoje cuda, wykorzystując do tego właśnie Ichchhaszakti oraz Kriyaszakti.
5. Kundaliniszakti
moc lub siła, poruszająca się wężowym lub wijącym ruchem. Jest to ogólnoświatowe życiowe pryncypium, przejawiające się wszędzie w naturze. Zawiera w sobie dwie wielkie wzajemnie przeciwstawne siły
przyciągania i odpychania. Elektryczność i magnetyzm są jedynie jej przejawami. To jest moc, która przynosi nieustanne dopasowywanie między wewnętrznymi a zewnętrznymi stosunkami. Ów proces, zdaniem Spencera, jest istotą życia
i to właśnie nieustanne dopasowywanie między wewnętrznymi a zewnętrznymi stosunkami okazuje się podstawą transmigracji dusz. Jest to punardżanman (przeistoczenie, transformacja) w doktrynach starożytnych hinduskich filozofów.
Jogin musi w pełni władać tą siłą, jej mocą, zanim zechce osiągnąć mokszę, wyzwolenie.
6. Mantrikaszakti
dokładnie oznacza to moc liter, mowy i muzyki. Wszystkie starożytne Mantra Szastra zawierały ową siłę we wszystkich jej przejawieniach przy oddziaływaniu na materię. Działanie muzyki jest z kolei jednym ze zwykłych objawień. Moc cudownego, niewypowiedzianego imienia okazuje się koroną tej szakti.
Współczesna nauka jedynie częściowo zbadała pierwszą, drugą i piątą z wymienionych wyżej sił lub możliwości, ale pozostaje w całkowitej ciemności i niewiedzy wobec pozostałych mocy. Sześć sił w swojej jedności prezentuje astralne światło (Daiwiprakriti, siódma, światło Logosa).
To, co zostało powiedziane wyżej, miało na celu przedstawienie prawdziwych hinduskich wyobrażeń, chociaż nie stanowi nawet dziesiątej części tego, co mogłoby być jeszcze powiedziane, l tak sześć nazw wspomnianych sześciu sił przynależy do sześciu hierarchii Dhyani-Czochanów, syntetyzowanych ich pierwotną siódmą zasadą, personifikującą piąte pryncypium kosmicznej natury lub Matki w jej mistycznym sensie. Wyliczenie tylko sił jogi wymagałoby dziesięciu tomów; każda z nich posiada żywą, świadomą istotę, emanacją której jest ta siła.
Porównajmy wyżej przytoczone komentarze z wypowiedzią Hermesa Trzykroć Wielkiego:
Tworzenie życia przez Słońce jest tak nieprzerwane i ciągle, jak jego światło; nie może go nic zatrzymać ani ograniczyć. Wokół niego są zebrane, na podobieństwo armii satelitów, niepoliczalne ilości geniuszy, którzy bytują w sąsiedztwie nieśmiertelnych i stąd czuwają nad ludzkimi sprawami. Wypełniają wolę bogów (karma) przy pomocy burz, huraganów, ogni i trzęsień ziemi, jak i głodem, i wojną dla ukarania bezbożności...
Przypomnijmy sobie trzecią i czwartą stancę oraz ich komentarze, szczególnie zaś porównajmy wyjaśnienia pierwszej stancy o Lipikach i czterech maharadżach, pośrednikach karmy: Słońce ochrania i żywi wszystkie stworzenia, i tak jak idealny świat, który otacza świat zmysłów, napełniając go wielością oraz powszechnością różnorodnych form, tak i Słońce ogarnia wszystko swoim światłem, aprobując wszędzie rodzenie oraz rozwój stworzeń [...] Podporządkowano mu licznych geniuszy, [...} ponieważ jest ich mnóstwo i są różni, a ich liczba odpowiada liczbie gwiazd. Każda gwiazda posiada swojego geniusza, dobrego i złego według jego natury lub raczej działań, ponieważ działanie jest istotą geniusza [...] Wszyscy geniusze władają ludzkimi duszami. Również bogowie albo dhyani, a nie tylko i wyłącznie geniusze czy kierownicy siły
potrząsają oraz strącają konstytucje i struktury państw i jednostek, odciskają swoje podobieństwo w naszych duszach, przebywają w naszych nerwach, szpiku, żyłach, arteriach i substancji mózgowej [...] W chwili kiedy każdy z nas otrzymuje życie i egzystencję, zostaje wzięty pod opiekę geniuszy (elementali) kierujących narodzinami, którzy klasyfikują się poniżej sił astralnych (ponadzmysłowe ludzkie duchy).
Człowiek składa się ze wszystkich wielkich elementów: ognia, powietrza, wody, ziemi i eteru
elementali, odpowiednio przynależących do konkretnych elementów, które czują się przyciągnięte do człowieka z uwagi na łączność z nim. Element górujący nad określonym organizmem będzie wiodący w okresie życia danego człowieka. Na przykład, jeśli człowiek ma przewagę ziemskiego, gnomicznego elementu, to wówczas krasnoludki {gnomy, skrzaty) poprowadzą go do zbierania metali, do pieniędzy i bogactwa itd. Zwierzęcy człowiek jest synem zwierzęcych elementów, z których jego dusza (życie) była zrodzona; i zwierzęta są lustrem ludzi
powiada Paracelsus w dziele Fundamenta Sapien
łiae. Paracelsus byt ostrożny i chciał pogodzić Biblię z tym, co sam głosił; z tego powodu, nie mówił wszystkiego: Nieustannie zmieniają się, nie zawsze jednakowo, ale w wirowym ruchu. [Cykliczny proces w rozwoju]. Przenikając przez ciało dochodzą do dwóch części duszy, aby dato mogło od każdego otrzymać działanie jego własnej energii. Rozsądna część duszy nie podlega geniuszom, jest przeznaczona do przyjęcia Boga, opromieniającego ją słonecznym promieniem. [Bóg w człowieku l często wcielenie Boga, wysoko uduchowiony Dhyan-Czochan, poza przysługującym mu własnym siódmym pryncypium]. Nieliczni zostają oświetleni i od nich geniusze odstępują, ponieważ ani geniusz, ani bogowie nie mają władzy w obecności jedynego promienia Boga. [Co oznacza tutaj Bóg? Nie antropomorfizowanego Boga-Ojca, ponieważ ten Bóg jest Elohimem, zbiorowo, i nie ma bytu poza wszystkimi wielościami. Poza tym, podobny Bóg jest skończony i niedoskonały. Pod nielicznymi rozumie się wysoko wtajemniczonych i adeptów, ludzi wierzących w bogów i nie znających Boga, ale jedynie ogólnoświatowe, bezwarunkowe i bezwzględne bóstwo]. Wszyscy inni ludzie, duszą i ciałem prowadzeni przez geniuszy, do których przylegają i których czynności wypełniają [...] Tak, geniusze kontrolują światowe sprawy i nasze ciała służą im instrumentalnie.
Przytoczony fragment, pochodzący z pracy Dziewica świata, poza kilkoma odrębnymi punktami przedstawia to, co sto lat temu i wcześniej było powszechną, zwykłą wiarą dla wszystkich narodów. Wprawdzie nadal pozostaje ortodoksyjna w swoim szerokim zakresie i głównych cechach, tak u pogan, jak i chrześcijan, z wyłączeniem garści materialistów oraz uczonych.
Czy nazwiemy geniusza Hermesa i jego bogów siłami ciemności i aniołami, jak ma to miejsce w greckich i łacińskich Kościołach; czy też określimy jako duchy zmarłych, jak czyni to spirytualizm; czy będą to bhuty oraz dewy, szaitany, dżiny, które to nazwy pozostają w użyciu w Indiach i muzułmańskich krajach
wszystkie te nazwy dotyczą jednego i tego samego: Iluzji. Niech to jednak nie będzie źle zrozumiane, tak jak to stało się w zachodnich szkołach z tezami wielkiej filozoficznej doktryny wedantystów.
Wszystko, co istnieje, pochodzi od Absolutu, który, z uwagi na jedno tylko określenie, stanowi jedną i jedyną rzeczywistość
zatem wszystkie obce atomy Absolutu, powstające i przyczynowe elementy, niewątpliwie powinny być iluzją. Tak jednak dzieje się tylko z czysto metafizycznego punktu widzenia. Człowiek, który uważa siebie za logicznie myślącego i jest również uważany za takiego w opinii sąsiadów, określa wizje zwariowanego brata mianem halucynacji, czyniącymi z niego ofiarę szczęśliwą lub nad wyraz nieszczęśliwą, a także iluzje i urojone wyobrażenia. Ale gdzież jest taki wariat, dla którego obrzydliwe, straszliwe cienie w jego mózgu, jego iluzje nie są w danym momencie realnie działającymi, tak jak to, co może widzieć jego lekarz lub opiekun?
Wszystko jest odnośne w tym wszechświecie, wszystko jest iluzją. Ale doświadczenie wrażenia na każdym planie okazuje się rzeczywistością dla postrzegającej istoty, świadomość której znajduje się na danym poziomie, chociaż ukazane odczucia, rozpatrywane z czysto metafizycznego punktu widzenia, mogą być przedstawione jako nie posiadające obiektywnej rzeczywistości.
Ezoteryczna nauka powinna walczyć nie z metafizykami, ale z fizykami i materialistami, zwłaszcza że dla ostatnich życiowa sita, światło, dźwięk, elektryczność, nawet obiektywnie przyciągająca siła magnetyzmu, nie mają obiektywnego istnienia i są przyjmowane jedynie jako postacie ruchu, wrażenia lub odczucia oraz afektacja bądź wzruszenie materii.
Okultysta generalnie, jak i teozof, nie odrzuca, jak to błędnie wydaje się niektórym, poglądów i teorii współczesnych uczonych tylko dlatego, że są one przeciwne teozofii. Pierwszą regułą, prawem naszego towarzystwa jest oddanie cesarzowi co cesarskie. Dlatego też teozofowie pierwsi uznali specyficzną wartość wiedzy, ale kiedy jej główni kapłani sprowadzają świadomość do wydzielania serowej substancji z mózgu, a wszystko pozostałe w naturze uznają za postać (gatunek) ruchu, to my, teozofowie, musimy wystąpić przeciwko takiej doktrynie jako antyfilozoficznej, sobie samej przeczącej i absurdalnej z naukowego punktu widzenia, a nawet więcej niż z okultystycznego aspektu ezoterycznej wiedzy.
Rzeczywiście, światło astralne wyśmiewanych kabalistów zawiera dziwne i zawiłe tajemnice dla tego, kto może w nie wejrzeć; tajemnice owe, ukryte w jego nieustannie porywających falach, znajdują się w nim, nie zważając na żadne posiedzenia materialistów i prześmiewców.
Światło astralne kabalistów kiedyś zostało nazwane, bardzo niefortunnie i nieprawidłowo, eterem, który z kolei, przez niektórych naukowców, jest brany za hipotetyczny naukowy eter; część teozofów oba uważała za synonim akaszy. Jest to poważny błąd.
Autor Uzasadnionych sprostowań, pisząc o akaszy, nieświadomie wspomógł okultyzm:
Charakterystyka akaszy posłuży do wykazania, jak nieprawidłowo została określona mianem eteru, W rozmiarach jest [...] nieskończona; nie jest zbudowana z części; i kolor, smak, zapach i dotykalność nie przynależą do niej. Jak dotąd odpowiada dokładnie czasowi, przestrzeni, Iśwarze (Pan, ale raczej twórcza moc i dusza
Anima Mundi) i duszy. Je] osobliwość (właściwość, cecha), zawiera się w tym, co okazuje się materialną przyczyną dźwięku. Wykluczając tę właściwość, można przyznać jej jedyność i pustkę (nicość).
Jest to nicość szczególnie dla racjonalistów. W każdym razie, akasza niewątpliwie wytwarza pustkę w mózgu materialisty. Tym niemniej, chociaż akasza nie jest eterem nauki, jak również nie jest eterem okultystów, którzy określają go jako jedno z pryncypiów akaszy
ona to razem z jej pierworodnym, oczywiście jest przyczyną dźwięku, przyczyną psychiczną i duchową, ale żadną miarą nie materialną. Stosunek eteru do akaszy może być określony przez zastosowanie do niej i eteru poniższych słów, które zostały użyte w Wedach tam, gdzie jest mowa o Bogu:
Tak sam był, prawdziwie, (swoim własnym) Synem, jeden, będący płodem drugiego, mimo to pozostał samym sobą. Może to stanowić trudną zagadkę dla nie wtajemniczonego, chociaż dla Hindusa lub mistyka nie jest kłopotliwe w rozwiązaniu.
Tajemnica światła astralnego wespół z innymi misteriami pozostanie nie istniejąca dla materialisty naszego wieku, tak samo jak Ameryka pozostawała nie istniejąca w pierwszych wiekach średniowiecza, podczas gdy Norwedzy kilka stuleci wcześniej dopłynęli do jej brzegów i osiedlili się w tym bardzo starym Nowym Świecie. Lecz tak, jak narodził się Kolumb, aby ponownie odkryć i zmusić Stary Świat do uwierzenia, że na antypodzie istnieją inne światy, tak narodzą się naukowcy, którzy odkryją cuda już istniejące, zgodnie z twierdzeniami okultystów, w rejonach eteru z ich różnorodnymi i wielorakimi mieszkańcami i świadomymi istotami. Wówczas nolens volens nauka będzie zmuszona do przyjęcia tych starych wierzeń, tak jak już przyjęła wiele innych. Raz będąc do tego zmuszona, jej profesorzy, według wszelkiego prawdopodobieństwa
jak, sądząc z minionych doświadczeń, było w odniesieniu do mesmeryzmu i magnetyzmu, przemianowanych obecnie na hipnotyzm
uznają to, odrzucając jednocześnie oryginalną nazwę. Wybór nowego imienia będzie zależał z kolei od postaci ruchu (nowe imię dla starego automatycznego, fizycznego procesu między włóknami nerwów
mózgu Moleschotta), a także, co jest bardzo prawdopodobne, od ostatniego posiłku mianującego, ponieważ
zgodnie z twórcą nowego hyloidealistycznego schematu
działalność mózgu w swoim pochodzeniu jednakowa jest z wydzielinami trawiących soków. Tak, jeśli dopuścimy to absurdalne założenie, to nowa nazwa starej prawdy zależna jest od natchnienia wątroby mianującego i tylko wówczas prawda otrzyma możliwość stania się naukową.
Ale Prawda, choćby złowroga dla ślepej większości, zawsze miała swoich orędowników czy też obrońców, gotowych w potrzebie oddać za nią życie; i, oczywiście, nie okultyści będą występować przeciwko przyjęciu jej za naukową, obojętnie pod jakim imieniem. Jednak zanim zmusi naukowców do zwrócenia na nią uwagi i, tym samym, jej uznania i przyjęcia, wiele okultystycznych prawd zostanie zapomnianych, tak jak to było z fenomenem spirytyzmu oraz innymi psychicznymi przejawieniami, aż, w końcu, antagoniści przyjmą je, nie dając jednak najmniejszego wyrazu wdzięczności czy podziękowania.
Azot w znacznym stopniu poszerzył chemiczną wiedzę, ale jego odkrywca, Paracelsus, do dzisiaj jest nazywany szarlatanem. Głęboko sprawiedliwe jest stanowisko Buckle'a, wyrażone w jego pracy Historia cywilizacji, w którym czytamy:
Zależnie od jeszcze nie znanych warunków (karmiczne przewidywanie, postanowienie) od czasu do czasu pojawiali się wielcy myśliciele, poświęcający się realizacji jednego celu, mogący przewidzieć rozwój ludzkości i zapoczątkować religię lub filozofię, dzięki którym kiedyś dojdzie do ważnych następstw bądź skutków. Kiedy jednak spojrzymy w historię, zobaczymy wówczas jasno, że chociaż obowiązek wprowadzenia nowego poglądu związany był z jednym człowiekiem, to rezultat nowego myślenia jest uzależniony od kondycji umysłowej czy stanu ludzi, wśród których było ono upowszechniane. Jeżeli religia lub filozofia jest zbyt mocno zakorzeniona w jakimś narodzie i nie może spełniać żadnych posług w danym jej czasie pożytecznej służby, to powinna wyczekać do odpowiedniej chwili, kiedy to umysły ludzi dojrzeją do jej przyjęcia [chodzi o prawo cykliczności, często naruszane przez upór człowieka]. Każda nauka, każda wiara miała swoich męczenników. Zgodnie ze zwykłym biegiem rzeczy, kilka pokoleń powinno przeminąć, a następnie nastanie okres, kiedy te same prawdy rozprzestrzenia się jako najzwyklejsze fakty; po czym trochę później następuje drugi okres, w którym one jawią się koniecznymi czy potrzebnymi i nawet tępy umysł zadziwia się, jak mogli je kiedykolwiek odrzucać?
Wielce możliwe, że obecne pokolenie nie jest przygotowane do przyjęcia okultystycznych prawd. Być rnoże taki będzie rezultat analizy, sporządzonej przez postępowych myślicieli szóstej podstawowej rasy, na podstawie retrospektywnego oglądu historii przyjęcia ezoterycznej filozofii. Jak dotąd pokolenia naszej piątej rasy, będą dalej posuwać się bezdrożami manowców, na które zaprowadzi nas zabobon i uprzedzenia. Okultystyczne nauki wszędzie będą ośmieszane i wykpiwane, otoczy je ze wszystkich stron pogarda, każdy będzie szukał okazji do ich wyśmiania i zmiażdżenia w imię materializmu i dla większej jego chwały. Tym niemniej, dzieło, które pisałam w przewidywaniu nadzwyczajnych reakcji na niektóre, przyszłe naukowe kontrargumenty, jasno i wyraźnie wskazuje na prawdziwe i wzajemne położenie obrońcy i oskarżyciela. Teozofowie i okultyści obwiniani są przez opinię publiczną, wysoko jeszcze dzierżącą znamię indukcyjnych nauk. Dlatego też powinno to być zbadane; trzeba również wykazać, w jakim stopniu ich osiągnięcia i odkrycia w zakresie naturalnego prawa zaprzeczają nie tylko naszym twierdzeniom, ale i faktom w naturze. Nadszedł czas, aby sprawdzić nienaruszalność i wytrzymałość ścian i murów współczesnego Jerycha, aby nie zburzył ich głos okultystycznej trąby.
Tzw. siły, poprzedzające je światło i elektryczność oraz budowa słonecznego globu powinny być skrupulatnie zbadane; to samo dotyczy grawitacji, jak i teorii mgławic. Natura eteru i innych elementów powinna być rozważona, a naukowe dane skonfrontowane z nauką okultystyczną, przy czym trzeba ujawnić, do tej pory skrzętnie ukryte, ich położenie.
Przed piętnastoma laty powtórzyłam, jako pierwsza po kabalistach, mądre przykazania ezoterycznego katechizmu:
Zamknij swe usta z obawy wypowiedzenia tego (tajemnicy); i serce twoje z obawy głośnego myślenia; a jeśli serce twoje wyrwało się spod kontroli, sprowadź je na miejsce, ponieważ taki jest cel naszego związku.
l jeszcze fragment z Prawideł wtajemniczenia:
To jest tajemnica dająca śmierć. Zamknij usta twoje z obawy, żeby nie wydać jej ignorantowi; zamknij mózg twój z obawy, aby nic z niego nie wyleciało i nie przeniknęło na zewnątrz.
Kilka lat później rąbek szaty Izydy powinien być podniesiony, teraz dzieje się jeszcze coś innego, widocznego i jeszcze bardziej odkrytego.
Stare, uświęcone czasy, błędy
te, które z każdym dniem coraz bardziej rzucają się w oczy i wydają się oczywiste
stoją, ustawione w bojowym szeregu, tak teraz, jak i wówczas. Prowadzone przez ślepy konserwatyzm, zarozumiałość i zabobon, oparte na obserwacji, gotowe udusić każdą prawdę, która, zbudziwszy się y. wiekowego snu, zabiega o dopuszczenie. Takie było położenie rzeczy na początku czasów, kiedy to człowiek stał się zwierzęciem, l chociaż przynosi to w każdym wypadku moralną śmierć wynoszącym na światło te stare prawdy, jest pewne, że daje życie i odrodzenie tym, którzy są gotowi skorzystać nawet z tego małego, co teraz dopiero zostało im wyjawione.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
194 13
UAS 13 zao
er4p2 5 13
Budownictwo Ogolne II zaoczne wyklad 13 ppoz
ch04 (13)
model ekonometryczny zatrudnienie (13 stron)
Logistyka (13 stron)
Stereochemia 13
kol zal sem2 EiT 13 2014

więcej podobnych podstron