Kazanie na 1 Komunie Świętą 5




Kazanie




A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}








strona
główna nowości  email 
księga gości  ogłoszenia  reklama-banery
chat




Kazanie na I Komunię
św. 
Moi kochani! Każdego roku wszystkie parafie przeżywają takie wspaniałe
święto jak dziś: gdy grupa dzieci zbliża się do Pana Jezusa tak blisko,
jak to tylko można. Dziś przyszła wasza kolej. I zaszczyt! Rozpoczął się
dzień, o którym wielu z was marzyło pewnie od dawna. Próbowaliście sobie
na pewno wyobrazić, jak to będzie. A dziś to się stało. To już nie jest
marzenie – ale rzeczywistość. Bo oto jesteśmy tu wszyscy razem: wy, ja,
wasi rodzice, rodzeństwo, rodzice chrzestni i wszyscy wasi goście. Razem
cieszymy się ze wspólnego spotkania. Ale przede wszystkim obecny jest On –
Pan Jezus. On tu jest co prawda zawsze i czeka na każdego człowieka, ale
dziś w szczególny sposób czekał na was. Właśnie na was! I doczekał się, bo
przyszliście. Jesteście pięknie ubrani. Ale przede wszystkim jesteście
święci. Tak właśnie! Nie pomyliłem się! Jesteście święci! Bo świętym jest
człowiek, który nie ma na sumieniu grzechów. A wy przecież wczoraj
byliście u sakramentu spowiedzi świętej i przeprosiliście Pana Jezusa za
wszystko. Czyli nie macie grzechów. Pan Jezus, który was bardzo, bardzo
kocha, wszystko wam wybaczył. Wasze serca są dziś gotowe na przyjęcie
Jego, tego wspaniałego Gościa. A On chce do was przyjść i zamieszkać. Nie
tylko dziś, ale na stałe. Na zawsze! Czy jesteście na to gotowi? Myślę, że
tak. Mówią o tym wasze twarze, w których odbijają się jak w lustrach wasze
dusze.Pan Jezus jest teraz z nami, tak jak był kiedyś z apostołami
choć w trochę w inny sposób. Został na ziemi pod postacią chleba. Może
trochę to dziwne, że wybrał taką postać. Dlaczego Pan Jezus wybrał taką
postać, aby być z nami? I czego chciał nas przez to nauczyć? Posłuchajcie
pewnej mądrej legendy.Żył sobie pewnego razu stary i mądry król. Przez
wszystkie lata swojego życia rządził z miłością i mądrością swoim narodem.
Teraz czuł, że nadszedł jego czas i myślał zmar¬twiony, co stanie się po
jego śmierci z krajem i narodem. Przywołał wtedy do siebie jedynego syna i
powiedział do niego: „Mój synu, moje dni są już policzone! Idź dlatego w
świat i poszukaj chleba szczęścia, ponieważ tylko wtedy, gdy będziesz mógł
dać swoim poddanym ten chleb szczęścia, nasycą się oni, a ty będziesz
dobrym królem”. I tak też książę wyruszył w drogę i szukał chleba
szczęścia. Ale choć zaglądał do każdej chaty i pytał w każdym kraju, nikt
nie znał tego chleba i nie wiedział, gdzie go szukać. Książę był
zrozpaczony. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na jego pytanie, nikt nie
potrafił wskazać mu drogi do chleba szczęścia.Kiedy siedział tak
przestraszony i zmartwiony, przeszło obok niego dziecko i spoj¬rzało na
niego uważnie: „Jesteś głodny” – powiedziało i podało mu kawałek chleba –
„weź, nie mam więcej, ale chcę się z tobą podzielić”.Książę wziął
chleb i w tym samym momencie z jego twarzy znikły zmarszczki zmar¬twienia,
jakby nigdy ich tam nie było. „To jest chleb szczęścia!” – zawołał – „ty
masz chleb szczęścia. Szybko, daj mi go więcej! Skąd go masz?” „To jest
chleb, który moja mama upiekła dzisiaj rano. Dała mi go na drogę, abym nie
był głodny. Ale potem zobaczyłem ciebie, pomyślałem, że ty także nie masz
co jeść, i podzieliłem się nim z tobą”. „To wszystko?” – zapytał zdumiony
książę – „to nie jest szczególny chleb?” „Nie, on jest taki sam jak każdy
inny chleb, ale ponieważ został podzielony pomiędzy nami, stał się dla
ciebie chlebem szczęścia”. Wtedy książę rozpoznał, gdzie można było
znaleźć chleb szczęścia po wszystkie czasy. Wrócił do swojego ojca i
opowiedział mu o tym, jak znalazł ten chleb oraz jak pomogło mu to uporać
się z rozpaczą. Od tego momentu stary król wiedział, że książę będzie
przez wszystkie dni swego życia rządził krajem i narodem z miłością i
mądrością.To był tylko zwyczajny chleb, a zmienił księcia. Uczynił go
mądrym i szczęśliwym! Ten chleb, który za chwilę przyjmiecie nie jest
zwyczajnym chlebem, który jemy codziennie na śniadanie i kolację. Choć
został też upieczony przez ludzi. To wszystko prawda, ale za chwilę będzie
on już Ciałem Pana Jezusa. Stanie się tak na słowa kapłana, ale mocą
samego Pana Boga. Bo Bóg też chce nam dać szczęście i mądrość. Prawdziwe
szczęście i prawdziwą mądrość. Nie takie szczęście jakie wydaje nam się,
że zdobędziemy przy pomocy pieniędzy. I nie taką mądrość jaką wydaje się
nam, że zdobędziemy w szkole. On chce nam dać szczęście większe i mądrość
większą, i które się nigdy nie skończą. A rozpoczynają się już tu na
ziemi. Ich zdobycie polega na tym samym co w tej legendzie – trzeba umieć
przyjąć i dzielić się Panem Bogiem z innymi. Tak samo jak chlebem.Są
ludzie, którym trudno jest uwierzyć, że ten kawałek chleba nazywany hostią
ma w sobie taką moc i że jest w nim Bóg. Niektórzy nawet wątpią w ogóle w
istnienie Boga. W sercu każdego człowieka może pojawić się taka
wątpliwość. W waszych też. Jak ją rozwiać? Spróbuję może takim
zdarzeniem.Pewien uczony przyjechał na pustynię, aby prowadzić badania
naukowe. Miało mu pomagać przy tym kilku Arabów. Pierwszego dnia o
wschodzie słońca rozpostarli oni swoje dywaniki przed namiotami i zaczęli
się modlić. – Co robicie? – zapytał uczony.– Modlimy się! –
odpowiedzieli.– A do kogo się modlicie?– Do Allacha!– A czy
ktoś z was już widział Allacha?– Nie, nikt z nas go jeszcze nie
widział.– To skąd wiecie, ze on istnieje?Arabowie nic mu nie
odpowiedzieli. Następnego ranka uczony pierwszy wyszedł z namiotu,
popatrzył wokół i powiedział: – W nocy musiał przed naszymi namiotami
przechodzić wielbłąd!– A czy pan go widział? – zapytali Arabowie.
– Nie, nie widziałem! – To skąd pan wie? – Przecież wokół jest
pełno jego śladów! – Niech pan popatrzy na słońce, na gwiazdy, na te
oto piachy. To są przecież też ślady Boga. Wielbłąda pan po śladach
poznał, Boga – nie! Dziwny z pana uczony! – stwierdzili Arabowie. Oby
tak się nie stało w waszym życiu, że wszystko będziecie widzieć, tylko
przestaniecie dostrzegać Pana Boga. Myślę, że tak się nie stanie i tego
wam z całego serca życzę. Sądzę, że będą wam w tym pomagać wasi bliscy,
którzy przyszli dziś z wami do świątyni.Chcę ich teraz o to poprosić w
waszym imieniu. Dlatego pozwólcie, że kilka słów powiem wprost do waszych
rodziców.Kochani! Przyprowadziliście dzisiaj do tej świątyni wasze
dzieci. Odbieracie ze świątyni święte dzieci – dzieci Boże. Bo takim staje
się człowiek, gdy zamieszka w nim Bóg. Tak było pierwszy raz, gdy
przynieśliście je do chrztu św. Wtedy też zamieszkał w nich Bóg. A dziś
zrobił to w sposób jeszcze pełniejszy na ziemi, najdoskonalszy. Dziś
wspominając to ich pierwsze spotkanie waszych dzieci z Bogiem odpowiedzcie
sobie i Jemu czy przez te lata do I komunii św. waszych dzieci robiliście
wszystko co do was należało by poznały i pokochały Boga. A jeśli nie, to
postarajcie się to teraz nadrobić. Nie zepsujcie tego, co dziś stało się z
waszymi dziećmi. One są święte i tak ma pozostać! Za Bożą ale i waszą
sprawą! Niech wam w tym Bóg błogosławi a wy się Jemu nie opierajcie.
Szczęść Boże!Opracował Ks. Piotr
Kufliński 


Wyszukiwarka