Comte A Metoda pozytywna (3)


Auguste COMTE
METODA POZYTYWNA W SZESNASTU WYKŁADACH
(skrót Cours de philosophie positive, 1830-1842)
przełożyła Wanda Wojciechowska, PWN 1961
Wykład pierwszy
ISTOTA I ZNACZENIE METODY POZYTYWNEJ
Badając rozwój inteligencji od jak najskromniejszych początków aż do czasów
obecnych, doszedłem, jak mniemam, do wykrycia doniosłego prawa, któremu rozwój
ten jest podporządkowany. Przypuszczam, iż prawo takie może być uzasadnione w
oparciu o dowody, których dostarcza znajomość naszej organizacji albo o
sprawdziany historyczne, które uzyskamy w badaniu przeszłości. Polega ono na
tym, że każda dziedzina naszej wiedzy przechodzi kolejno przez trzy stadia
teoretyczne: stadium teologiczne albo fikcyjne, stadium metafizyczne albo
abstrakcyjne, stadium naukowe albo pozytywne. Innymi słowy, umysł ludzki
posługuje się kolejno w każdym swym badaniu trzema metodami filozofowania,
które różnią się między sobą, a nawet przeciwstawiają się sobie: zrazu metodą
teologiczną, w dalszym ciągu metodą metafizyczną i wreszcie metodą pozytywną.
Pierwsza jest punktem wyjścia inteligencji, trzecia jej stanem stałym i
ostatecznym; przeznaczeniem drugiej jest służyć za przejście.
W stadium, teologicznym umysł ludzki, skierowując swe badania na wewnętrzną
naturę rzeczy, na pierwsze przyczyny i przyczyny celowe wszystkich oddziaływań,
którym podlega, jednym słowem, dążąc do poznania absolutnego, przedstawia sobie
zjawiska, jako będące wytworem działania czynników nadprzyrodzonych, mniej lub
bardziej licznych, których interwencja tłumaczy wszystkie pozorne anomalie
wszechświata.
W stadium metafizycznym, które jest jedynie modyfikacją pierwszego, czynniki
nadprzyrodzone są zastąpione przez siły abstrakcyjne, czyli byty, które mają
przysługiwać rozmaitym przedmiotom występującym w świecie i uważanym za zdolne
do wywoływania wszystkich dostrzeżonych zjawisk: wyjaśnianie tych zjawisk
polega wówczas na wyznaczaniu dla każdego odpowiedniego bytu.
W stadium pozytywnym, wreszcie, uznajemy za niemożliwe uzyskiwanie pojęć
absolutnych; wyrzekamy się badania pochodzenia i przeznaczenia wszechświata
oraz poznawania wewnętrznych przyczyn zjawisk; usiłujemy natomiast wykrywać ich
prawa, to znaczy ich stosunki, następstwa i podobieństwa, posługując się
łącznie rozumowaniem i obserwacją. Tłumaczenie faktów staje się jedynie
ustalaniem związków pomiędzy poszczególnymi zjawiskami i pewnymi faktami
ogólnymi, których ilość dzięki postępowi nauk dąży do zmniejszania się.
System teologiczny osiągnął najwyższą doskonałość wówczas, gdy zastąpił
różnorodne czynności licznych niezależnych od siebie bóstw przez opatrznościowe
działanie jedynej istoty.
Ostatni wyraz systemu metafizycznego stanowi koncepcja zastępująca różnorodne
byty przez jeden tylko byt ogólny, naturę, uważaną za źródło wszystkich
zjawisk.
Doskonałość systemu pozytywnego stanowiłoby przedstawienie wszystkich zjawisk
jako poszczególnych przypadków jednego ogólnego faktu, takiego, jak fakt
ciążenia powszechnego.
Nie tu miejsce na wykazywanie tego prawa rozwoju intelektualnego, wystarczy je
wygłosić, aby jego słuszność została sprawdzona przez każdego, komu jest znana
powszechna historia nauki. Istotnie, nauki, które osiągnęły stan pozytywny,
składały się w przeszłości z metafizycznych abstrakcji, pierwotnie zaś górowały
nad nimi koncepcje teologiczne.
Ewolucja ta może być zresztą potwierdzona przez rozwój osobniczej inteligencji.
Z tego samego punktu wyjścia rozpoczyna się wychowanie jednostki, co wychowanie
gatunku. Kolejne fazy pierwszego reprezentują fazy drugiego. Czyż każdy z nas
nie przypomina sobie tego, że w dzieciństwie był teologiem, w młodości
-metafizykiem, a w wieku dojrzałym - fizykiem?
Należałoby tu wspomnieć o rozważaniach teoretycznych, które pozwolą wyczuć
konieczność tego prawa.
Najdonioślejsze z tych rozważań dotyczy występowania stałej potrzeby jakiejś
teorii służącej do wiązania faktów w zestawieniu ze stanem inteligencji, w
jakim ona się znajduje w swych początkach, kiedy jest niezdolna do tworzenia
teorii w oparciu o obserwacje. Powtarzamy od czasów Bacona, że rzeczywistą jest
tylko ta wiedza, która opiera się na zaobserwowanych faktach. Zasada ta jest
niezaprzeczalna, o ile stosujemy ją do naszego rozumu w stanie dojrzałości.
W swym stanie pierwotnym umysł ludzki nie mógł myśleć w taki sposób. Z jednej
strony każda pozytywna teoria musi się opierać na obserwacjach; z drugiej -
umysł nasz potrzebuje teorii, aby móc się oddać obserwacjom. Jeśli zjawisk nie
powiążemy z pewnymi zasadami, to nie będziemy mogli łączyć naszych obserwacji,
a nawet nie zdołamy ich zapamiętać.
Początkowo inteligencja była zamknięta w błędnym kole; wydobyć się z niego
mogła jedynie dzięki rozwinięciu koncepcji teologicznych.
Konieczność ta staje się jeszcze bardziej widoczna, jeśli uwzględnimy zgodność
filozofii teologicznej z charakterem pierwszych badań. Zrazu człowiek patrzał
na zagadnienia rozwiązalne jako na niegodne siebie; stawiał sobie za cel
zagadnienia najbardziej nieosiągalne, jak natura istot, źródło i cel zjawisk.
Łatwo pojąć tego przyczynę: jedynie doświadczenie dostarczyło człowiekowi
miary jego sił; gdyby początkowo ich nie przeceniał, nie zdołałby ich
rozwinąć.
Ze stanowiska praktyki te pierwotne badania posiadały urok nieograniczonej
władzy nad światem zewnętrznym, który uważano za przeznaczony dla użytku
człowieka. Nie można by pojąć, jak umysł ludzki mógł był się zdecdować
pierwotnie na prace tak uciążliwe, gdyby nie te chimeryczne nadzieje, a również
przesadne pojęcia o znaczeniu człowieka we wszechświecie.
Nasz umysł jest na tyle dojrzały, że podejmujemy się mozolnych badań
naukowych, nie mając przed sobą żadnego postronnego celu, który byłby w stanie
oddziaływać tak silnie na naszą wyobraźnię, jak to miało miejsce u astrologów i
alchemików.
Tak więc widzimy, że inteligencja człowieka musiała zrazu, w ciągu długiego
szeregu wieków, posługiwać się filozofią teologiczną, jako metodą i jako
doktryną.
Umysł ludzki zmuszony do posuwania się tyko stopniowo nie był w stanie przejść
nagle do filozofii pozytywnej. Użył pośrednich koncepcji o charakterze
mieszanym, nadających się do dokonania przejścia. Na tym polega użyteczność
koncepcji metafizycznych. Zastępując w badaniu zjawisk nadprzyrodzone działanie
kierownicze przez odpowiedni i nierozłączny byt, człowiek przyzwyczaja się do
rozpatrywania wyłącznie samych faktów. Pojęcia tych metafizycznych czynników
wysubtelniały się stopniowo tak, że wreszcie stały się jedynie abstrakcyjnymi
nazwami zjawisk.
Obecnie będę mógł z łatwością określić naturę filozofii pozytywnej. Filozofia
ta uważa wszystkie zjawiska za podporządkowane niezmiennym prawom. Za daremne
uznaje poszukiwanie przyczyn czy to pierwszych, czy celowych. W wyjaśnieniach
pozytywnych nie wskazuje się na przyczyny tworzące zjawiska, analizuje się
okoliczności, w jakich się wytwarzają, i łączy się je, jedne z drugimi,
stosunkiem następstwa i podobieństwa.
Ogół zjawisk wszechświata tłumaczymy przez prawo ciążenia, ponieważ teoria ta
wskazuje nam na olbrzymią rozmaitość faktów astronomicznych, jako na jeden fakt
rozpatrywany z różnych punktów widzenia. Ten fakt ogólny jest przedstawiony po
prostu jako rozszerzenie zakresu znanego zjawiska ciężkości ciał na powierzchni
ziemi.
Za każdym razem, gdy usiłowano ustalić, czym jest, samo w sobie, to
przyciąganie i to ciążenie, największe umysły mogły określić obie te zasady
jedynie jedną przez drugą, twierdząc, na temat przyciągania, że jest to
powszechne ciążenie, a zaś na temat ciążenia powszechnego, że stanowi je
ziemskie przyciąganie. Wszystkie wyjaśnienia, które możemy uzyskać, sprowadzają
się do tego. Ukazują one, jako identyczne, dwa szeregi zjawisk, które tak
bardzo długo były uważane jako niczym ze sobą nie związane. Żaden umysł ścisły
nie usiłuje posunąć się dalej.
Winienem zbadać, do jakiej fazy swego rozwoju doszła obecnie filozofia
pozytywna oraz co pozostało jeszcze wykonać, aby została całkowicie
sformułowana.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, że rozmaite działy naszej wiedzy
nie zdołały przejść przez trzy fazy swego rozwoju z jednakową szybkością. W tym
względzie istnieje pewien konieczny porządek, który będziemy badać w następnym
wykładzie. Porządek ten odpowiada naturze zjawisk: jest określony przez stopień
ich ogólności, prostoty i niezależności.
Teorie pozytywne objęły przede wszystkim zjawiska astronomiczne, następnie
zjawiska fizyki ziemskiej, zjawiska chemiczne i w końcu - biologiczne.
Źródło tej ewolucji nie jest znane; dokonywała się ona poczynając od prac
Arystotelesa i szkoły aleksandryjskiej, a w dalszym ciągu od wprowadzenia do
Europy nauk przyrodniczych przez Arabów. W końcu, dwieście lat temu filozofia
pozytywna zaczęła przeciwstawiać się duchowi teologii i metafizyki dzięki
połączonemu oddziaływaniu prawideł Bacona, koncepcji Kartezjusza i odkryć
Galileusza.
Czy filozofia pozytywna obejmuje obecnie wszystkie kategorie zjawisk?
Oczywiście, że nie. Należy dokonać wielkiego zabiegu naukowego, aby jej nadać
charakter niezbędnej powszechności.
W zakres jej nie weszły jeszcze zjawiska społeczne. Stosowane są tam prawie
wyłącznie metody teologiczne i metafizyczne.
To stanowi jedyną lukę, którą należy wypełnić, i to właśnie jest specjalnym
celem niniejszego kursu.
Zadaniem moich koncepcji dotyczących zjawisk społecznych nie jest doprowadzanie
socjologii do tej samej doskonałości, jaka przysługuje naukom poprzedzającym
ją. Celem ich jest nadanie temu ostatniemu działowi wiedzy charakteru
pozytywnego, jaki przysługuje wszystkim innym działom. Filozofia stając się
jednorodną, wejdzie w stan pozytywny. Otworzy się przed nią nieograniczony
rozwój i zajmie ona miejsce dwóch filozofii pozostałych, które dla naszych
następców mieć będą jedynie wartość historyczną.
Skoro specjalny cel tego kursu został przedstawiony w taki sposób, łatwo
zrozumiemy cel ogólny, dzięki któremu jest to nie tylko kurs socjologii, ale
również kurs filozofii pozytywnej.
Ponieważ dzięki stworzeniu socjologii zostaje uzupełniony system nauk, staje
się możliwe, a nawet konieczne streszczenie nabytych wiadomości w celu ich
skoordynowania przez przedstawienie ich jako rozgałęzień jednego pnia, zamiast
ujmowania ich nadal w sposób odosobniony.
Nie idzie tu o szereg specjalnych wykładów na temat każdego z rozgałęzień
filozofii. Przeciwnie, aby ten wykład był zrozumiany, jest potrzebny szereg
poprzedzających studiów tych różnych nauk, które są w nim rozpatrywane. Jednym
słowem, mamy tu kurs filozofii pozytywnej, a nie kurs nauk pozytywnych.
Aby streścić poglądy wiążące się z dwojakim celem tego kursu, muszę zwrócić
uwagę, że oba te tematy, jeden specjalny, drugi ogólny, są ze sobą
nierozłączne. Nie można wyobrazić sobie wykładu filozofii pozytywnej bez
socjologii, bo bez niej pojęcia nie nabyłyby charakteru ogólności, która
powinna być ich cechą zasadniczą. Z drugiej strony, jak można by w sposób pewny
prowadzić pozytywne badanie zjawisk socjalnych, jeśli umysł nie przyswoił sobie
zawczasu metody pozytywnej i nie uzbroił się w znajomość nauk poprzedzających,
które oddziałują wszystkie w mniej lub bardziej bezpośredni sposób na fakty
społeczne.
Ażeby zapobiec mylnym interpretacjom, muszę dodać tutaj parę uwag na temat tej
powszechności nauk szczegółowych, którą pewne nierozważne sądy mogłyby uważać
za tendencję tego kursu.
W pierwotnym stanie wiedzy nie ma żadnego prawidłowego podziału pracy
umysłowej. Te same umysły uprawiają wszystkie nauki. W miarę, jak rozwijają się
różne kategorie pojęć, każda gałąź systemu naukowego oddziela się niewidocznie
od pnia, skoro tylko rozrośnie się dostatecznie, aby ją było można uprawiać
osobno. Temu podziałowi badań pomiędzy uczonych różnych kategorii zawdzięczamy
tak wspaniały obecny rozwój każdego wyodrębnionego działu wiedzy ludzkiej.
Jednym słowem, podział pracy umysłowej jest jedną z cech filozofii pozytywnej.
Uznając cudowne wyniki tego podziału, jesteśmy zarazem zdumieni
niedogodnościami, do których prowadzi. Można uniknąć słabych stron przesadnej
specjalizacji, nie szkodząc ożywczemu wpływowi wywieranemu przez podział badań.
Spieszmy zapobiegać złu, zanim stanie się ono poważniejsze. Tu jest właśnie
słaba strona, od której jeszcze mogą atakować filozofię pozytywną zwolennicy
filozofii teologicznej i metafizycznej.
Środkiem do zahamowania zgubnego wpływu, który zdaje się zagrażać
intelektualnej przyszłości, nie może być powrót do dawnego zamieszania w pracy,
które by cofnęło wstecz umysł ludzki. Środkiem będzie tu wydoskonalenie
podziału pracy przez stworzenie jeszcze jednej wielkiej specjalności z badań
nad naukowymi generaliami. Trzeba, by nowa kategoria uczonych przygotowana
przez odpowiednie studia, nie oddając się szczególnemu uprawianiu jednej z
nauk, zajęła się określeniem ducha każdej z nich, wykrywaniem ich stosunków i
ich powiązań i sprowadzeniem, jeśli to możliwe, wszystkich ich zasad do jak
najmniejszej ilości. Trzeba by, aby jednocześnie inni uczeni, zanim poświecą
się odnośnym specjalnościom, dzięki wykształceniu obejmującemu całość wiedzy
pozytywnej osiągali zdolność korzystania z wiedzy rozpowszechnianej przez
uczonych oddanych badaniom generaliów.
Skoro oba te warunki zostaną spełnione, podział pracy w naukach może sięgnąć
bez żadnego niebezpieczeństwa tak daleko, jak będzie tego wymagać rozwój
różnych kategorii wiedzy. Gdy odrębny dział, kontrolowany przez wszystkie
pozostałe, mieć będzie za zadanie powiązanie każdego nowego odkrycia z ogólnym
systemem, nie zajdzie obawa, aby poświęcenie zbytniej uwagi szczegółom
uniemożliwiło dostrzeganie całości. Jednym słowem, począwszy od tej chwili
będzie ustalona nowoczesna organizacja świata uczonych; jedynym jej zadaniem
będzie dalszy rozwój przy zachowaniu zawsze tego samego charakteru.
Jeśli z badań na generaliami naukowymi utworzymy w taki sposób odrębny rozdział
wielkiego dzieła naukowego, to rozszerzymy zastosowanie zasady podziału, która
rozłączyła specjalności. Dopóki różne nauki pozytywne były mało rozwinięte,
wzajemne ich stosunki nie mogły wystarczająco przyczynić się do wytworzenia
odrębnej kategorii prac. Obecnie każda z nauk rozrosła się dostatecznie, aby ta
nowa kategoria badań stała się niezbędną dla zapobiegania rozpraszaniu się
pojęć ludzkich.
Taki jest cel pozytywnej filozofii w ogólnym systemie nauk.
Sądzę, że powinienem zwrócić uwagę na korzyści płynące z tej pracy ze względu
na postęp intelektualny. Ograniczę się do wskazania czterech następujących
własności :
Po pierwsze, nauka filozofii pozytywnej dostarcza jedynego racjonalnego środka
mogącego uwydatnić logiczne prawa inteligencji.
Dla wytłumaczenia mej myśli muszę przypomnieć koncepcję przedstawioną przez
Blainville'a we wstępie do jego ogólnych zasad anatomii porównawczej. Wedle
niej każda istota czynna może być badana z punktu widzenia statycznego i
dynamicznego, to znaczy, jako zdolna do działania i jako działająca. Zastosujmy
tę zasadę do badania czynności intelektualnych. Ze statycznego punktu widzenia
badanie takie polegałoby na określeniu warunków organicznych tych czynności.
Stanowiłoby więc część anatomii i fizjologii.
Z dynamicznego punktu widzenia wszystko sprowadza się do studium nad
przebiegiem działania umysłu ludzkiego przez badanie sposobów, którymi się
posługuje w celu nabycia wszelkiego poznania. Jednym słowem, jeśli uważać
będziemy wszelkie teorie naukowe za fakty logiczne, to do poznania praw logiki
możemy się wznieść jedynie przez gruntowne badanie tych faktów.
Takie oto są dwie drogi wzajemnie się uzupełniające, po których można dotrzeć
do pewnych pojęć o zjawiskach intelektualnych.
Jeśli idzie nie tylko o dowiedzenie się, czym jest metoda pozytywna, ale
ponadto o takie jej poznanie, które by wystarczyło do posiłkowania się nią,
należy badać wszystkie jej główne zastosowania, przeprowadzone przez umysł
ludzki. Dojść do tego możemy za pomocą badań nad naukami. Studia nad metodą nie
dają się oddzielić od studiów nad badaniami naukowymi, w których została ona
użyta.
Nie wiem, czy kiedyś w przyszłości będzie możliwe przeprowadzenie a priori
wykładu metody niezależnie od filozoficznego badania nauk. Jestem przekonany,
że dzisiaj jest to niemożliwe, ponieważ znajomości ważnych metod logicznych
jeszcze nie można oddzielić od ich zastosowania. O ile dojdziemy do tego
później, to badając zastosowania postępowania naukowego utworzymy sobie
poprawny system intelektualnych nawyków.
Drugim rezultatem będzie to, że filozofia pozytywna będzie kierować gruntownym
przeobrażeniem naszego systemu wychowania.
Ludzie światli jednogłośnie uznają konieczność zastąpienia naszego
wykształcenia teologicznego, metafizycznego i literackiego przez wykształcenie
pozytywne zgodne z duchem naszej epoki i przystosowane do potrzeb współczesnej
cywilizacji. Mimo pożytecznych prób, których już dokonano, odrodzenie ogólnego
wykształcenia nie daje się osiągnąć; stan odosobnienia bowiem w jakim znajdują
się badania nad naukami, wpływa na sposób ich przedstawiania w nauczaniu. Ażeby
dzisiaj przestudiować ich główne działy, należy uczynić to równie szczegółowo,
jak gdybyśmy pragnęli zostać astronomami lub chemikami; to zaś jest prawie
niemożliwością. Taki sposób postępowania byłby czymś urojonym ze względu na
wykształcenie ogólne, wymaga ono bowiem zespołu pozytywnych pojęć o wszystkich
głównych klasach zjawisk. Taki właśnie zespół w skali mniej lub bardziej
rozległej musi się stać podstawą wszystkich ludzkich rachub, nawet pośród mas
ludowych, i tworzyć ogólny charakter naszych potomków.
Trzeba przedstawić różne nauki jako różne gałęzie jednego pnia i ograniczyć je
do metody i wyników.
W taki sposób wykład o naukach może się stać podstawą nowego ogólnego
wykształcenia, które w dalszym ciągu będzie uzupełniane przez nauki
szczegółowe.
Jeśli nauka o generaliach naukowych jest przeznaczona do zreorganizowania
wykształcenia, to również musi przyczynić się do postępów w różnych naukach. To
właśnie stanowi trzecią własność filozofii pozytywnej. Podział nauk jest
sztuczny, chociaż nie jest, jak to mniemają niektórzy, arbitralny. W
rzeczywistości przedmiot naszych badań jest jeden. Rozdzielamy go, aby
rozgraniczyć trudności i lepiej je rozwiązywać. Wynika z tego, że nieraz, wbrew
klasycznym podziałom, doniosłe zagadnienia wymagałyby połączenia kilku
specjalistycznych stanowisk, co bynajmniej nie może mieć miejsca przy obecnym
ustroju świata nauki.
Mógłbym przytoczyć, jako przykład z przeszłości, koncepcję Kartezjusza
dotyczącą geometrii analitycznej. Odkrycie to, które zmieniło oblicze wiedzy
matematycznej, jest wynikiem zbliżenia między dwiema naukami, ujmowanymi
dotychczas jako odrębne.
W końcu czwartą i ostatnią własnością filozofii pozytywnej jest to, że można ją
uważać za podstawę reorganizacji społecznej. Parę uwag wystarczy do
uzasadnienia zbyt ambitnej, jak by się zrazu zdawało, oceny.
Polityczny i moralny kryzys społeczeństw wypływa z umysłowej anarchii.
Najpoważniejsze zło polega na głębokiej rozbieżności w przedmiocie zasad,
których stałość jest pierwszym warunkiem porządku społecznego. Dopóki
indywidualne inteligencje nie uzgodnią pewnej ilości pojęć ogólnych, mogących
wytworzyć wspólną doktrynę społeczną, narody będą się nadal znajdować w stanie
rewolucji, w którym są możliwe jedynie urządzenia prowizoryczne. Z chwilą, gdy
umysły będą mogły się złączyć w jednej wspólnocie zasad, wypłyną z niej bez
żadnych poważniejszych wstrząsów odpowiednie instytucje. Na to właśnie powinna
być zwrócona uwaga tych wszystkich, którzy zdają sobie sprawę z doniosłości
normalnego stanu rzeczy.
Nietrudno scharakteryzować stan społeczeństw i wyprowadzić z tego środki,
mogące go odmienić. Panujące obecnie w umysłach zamieszanie wynika z
jednoczesnego posiłkowania się trzema wykluczającymi się nawzajem filozofiami:
teologiczną, metafizyczną i pozytywną. Jeśliby jedna z tych trzech filozofii
osiągnęła zupełną przewagę, zaistniałby określony porządek społeczny.
Właśnie współistnienie tych trzech filozofii udaremnia porozumienie co do
każdego zasadniczego punktu. Idzie o to, aby dowiedzieć się, która z nich
powinna osiągnąć przewagę. Oczywiste jest, że filozofia pozytywna jest powołana
do tego, aby stanąć na czele. Od długiego szeregu wieków posuwała się ona stale
naprzód, podczas gdy jej przeciwniczki chyliły się do upadku.
Filozofia teologiczna i metafizyczna toczą między sobą walkę o zadanie
reorganizacji społeczeństwa Filozofia pozytywna dotychczas wdawała się w spory
jedynie po to, aby krytykować je obydwie. Doprowadźmy ją do stanu, w którym
będzie zdolna do podjęcia roli czynnej. Uzupełnijmy rozległą operację
intelektualną rozpoczętą przez Bacona, Kartezjusza i Galileusza, a rewolucyjny
kryzys zostanie zakończony.
Takie są cztery punkty widzenia, z których, jak sądziłem, należałoby rozpatrzyć
wpływ tej filozofii, w celu uzupełnienia definicji, którą usiłowałem podać na
jej temat.
Na zakończenie pragnę uczynić ostatnią uwagę, aby uniknąć wszelkich błędnych
poglądów dotyczących istoty tego kursu.
Podając za cel tej filozofii zestawienie w jednorodnej doktrynie całokształtu
wiedzy o zjawiskach różnych kategorii, daleki byłem od myśli, aby je uważać za
wynikłe z jednej zasady.
Uważam za urojenie usiłowanie ogólnego tłumaczenia wszystkich zjawisk przez
jedno prawo nawet wówczas, gdy próbują tego najzdolniejsze umysły. Uważam umysł
ludzki za zbyt słaby, a wszechświat za zbyt złożony, aby taka doskonałość
naukowa mogła stać się dla nas dostępna. Jeśliby można mieć nadzieję, że to
jest możliwe, to, jak sądzę, dałoby się to osiągnąć jedynie przez związanie
wszystkich zjawisk z prawem ciążenia, które jest najogólniejszym spośród
znanych nam praw.
Nie potrzebuję wdawać się w bliższe szczegóły, aby ostatecznie przekonać
czytelnika, że celem tego kursu nic jest przedstawienie wszystkich zjawisk jako
identycznych i różniących się tylko okolicznościami. Gdyby tak być mogło,
filozofia pozytywna stałaby się niewątpliwie doskonalsza. Warunek ten nie jest
potrzebny ani do jej utworzenia, ani do zrealizowania jej następstw. Niezbędną
jednością jest jedność metody. Nie jest potrzebne, aby doktryna była jedna,
wystarczy, aby była jednorodna. I właśnie w kursie tym będę rozważał różne
klasy teorii pozytywnych z podwójnego punktu widzenia: jedności metody i
jednorodności doktryny.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
01 A Comte, Metoda pozytywna w 16 wykładach
Comte Metoda pozytywna w szesnastu wykładach cz 1
Auguste Comte Metoda pozytywna w 16 wykładach [Wykład 10]
Comte Auguste Metoda pozytywna w 16 wykładach
Comte Auguste Metoda pozytywna w 16 wykładach [Wykład 1]
Comte Auguste Metoda pozytywna w 16 wykładach [Wykład 10]
32 Wyznaczanie modułu piezoelektrycznego d metodą statyczną
całkowanie num metoda trapezów
Metoda kinesiotapingu w wybranych przypadkach ortopedycznych
POZYTYWIZM
D Kierzkowska Metoda na wagę złota

więcej podobnych podstron