Storm Warning 01


***********
Elain wylegiwała się przy basenie, le\ąc na brzuchu i próbując odprę\yć się
w słońcu, kiedy czarny wilk z zielonymi ślepiami wyłonił się z pobliskiego lasu,
bezszelestnie przeskoczył przez płot i zaczął podkradać się ku niej.
W ciszy krą\ył wokół, a\ gorączkowo rzucił się na nią i zaczął, jak szalony
gwałcić tył jej nogi.
- Nie wiem, za co tak bardzo cię kocham. Wymamrotała, nawet nie otwierając
oczu. Jeśli chcesz mnie przelecieć, Brodey, to lepiej przemień się z powrotem.
Spróbuj tylko zmusić mnie do tego w tej formie, a dodam ci do kolacji środek
nasenny i ogolę na łyso. Będziesz wyglądał, jak gigantyczny chihuahua, kiedy
zmienisz się następnym razem.
Wilk przeistoczył się w nagiego mę\czyznę, który wyciągnął się na
ręczniku, zaraz obok niej. Brodey roześmiał się i zło\ył pocałunek pomiędzy jej
łopatkami.
- Na prawdę zrobiłabyś mi to, laleczko?
- Wiesz, \e tak, a Ain i Cail jeszcze by mi w tym pomogli.
- Pewnie masz rację. Przetoczył się wraz z nią na plecy i pocałował. Wilk czy
pies, niewa\ne. Wcią\ był piekielnie twardy. Wygodniej?
- O wiele, furball*
________________________________________________________________
*kłaczek; kłębek futra; owłosiona kuleczka
- Skąd wiedziałaś, \e to ja?
Objęła go za szyję. - Słyszałam cię.
Znajdujący się po środku Brodey, drugi z trojaczków Lyall, miał oczy w
odcieniu zieleni, przy których zawsze miękła. Z kogo, chciała sobie \artować?
Przy wszystkich trzech braciach Elain topiła się, jak bita śmietana i obojętnie,
czy były to zielone oczy Brodey ego, ciepły, brązowy wzrok Caileana, czy
przenikające, szare spojrzenie Aindreasa.
- Nie hałasowałem!
- Twój mentalny monolog. Słyszałam cię jeszcze zanim zdą\yłeś opuścić las,
obok stawu. Przez całą drogę przy płocie skomlałeś,  Jezu, jestem tak kurewsko
podjarany . Musiałabym być głucha, \eby tego nie usłyszeć. Wrzeszczałeś
praktycznie przez cały czas do momentu, w którym tu dotarłeś.
Brodey usiadł. - Bez kitu, serio? Słyszałaś mnie, a\ tak daleko? Przy stawie?
Skinęła głową.  Tak, a co?
Najwyrazniej, ta nowinka była wystarczająca, aby odwrócić jego uwagę.
Sztywny penis Brodey ego sflaczał, a on sam wyglądał na zamyślonego.
- To zupełnie niezwykłe.
- Có\, według Aina ju\ i tak podwy\szyłam poprzeczkę, mogąc słyszeć was w
swoich myślach tak szybko.
Elain przebywała u braci od czterech dni, nadal cię\ko było jej przyzwyczaić się
do myśli, \e jest ich partnerką.
- Nie, kochanie, nie rozumiesz. Normalnie partnerka mo\e odbierać myśli z dość
bliskiej odległości. Jak na przykład z tego samego miejsca. Czasami tylko w
obrębie stopy, a nie milę stąd lub dalej, tam gdzie znajduje się staw.
- Pierdo...pierdzielisz! Powa\nie?
Brodey wyszczerzył zęby i musnął palcem czubek jej nosa.
- Nie powiem Ainowi, jeśli przeklniesz. Nie przeszkadza mi to, tak jak jemu.
- Myślałam, \e musicie przestrzegać jego poleceń? Lamentowała Elain.
Ciągle starała się poznać wszystkie zagadki wynikające z bycia partnerką
trójki, zmiennokształtnych braci. Wszyscy trzej mę\czyzni, byli wilkami Alfa.
Kiedy pierwszy Alfa, Aindreas ustalał polecenia, pozostałe wilki, a teraz
równie\ Elain, zmuszeni byli ich przestrzegać.
- Ain nie wydal \adnego zarządzenia odnośnie przeklinania. Po prostu
powiedział, \e chciałby, abyś zmieniła słownictwo.
Brodey uśmiechnął się od ucha do ucha, złapał jej dłoń, wstał i podciągnął ją na
nogi.
- Chodz
- Dokąd?
- Musimy powiedzieć Caileanowi o twojej, zdumiewającej umiejętności.
Bardziej zdumiewający okazał się fakt, i\ po ostatnich wydarzeniach,
Elain nadal mogła utrzymać się na nogach. Niecałe dwa tygodnie temu,
pozwoliła du\emu, podobnemu do psa, czarnemu wilkowi z przepięknymi,
zielonymi ślepiami, zabrać się wraz z nią i jej kamerzystą do stacji telewizyjnej.
Po tym, jak na corocznych zawodach Arcadia Highland, ów wilk wskoczył do
ich vana.
Dwa dni pózniej, gdy Brodey wrócił po rozłące do swojego prawowitego
 właściciela , którym okazał się Aindreas Lyall, nie miała pojęcia, \e trzech,
seksownych braci instynktownie wybrało ją na przeznaczoną im partnerkę.
Na pierwszym spotkaniu, Aindreas sprawiał wra\enie gburowatego typa, mimo
\e pozostali jego bracia wydawali się Elain słodcy i mili.
Po kilku dniach, kiedy Brodey i Cailean niespodziewanie pojawili się u niej
w pracy, by zabrać ją na lunch, który zakończył się szybkim numerkiem na
parkingu, bracia pozostawili ją w stanie wiecznego podniecenia, a to zaś
doprowadziło ich do zaproszenia jej na kolację, na ich ranczo, zaproszenia, z
którego nie mogła zrezygnować. W kilka godzin po kolacji świat Elain
wywrócił się o 180 stopni. Zmiennokształtni ludzie istnieli, a ona sama w
gruncie rzeczy połączyła się z trójką braci, którzy mieli ponad 230 lat. Chocia\
wyglądali na trzydziestolatków. Dla Elain, nie był to wcale taki zły układ,
wziąwszy pod uwagę fakt, \e bracia byli równie\ bogaci i przystojni. W dodatku
wszyscy trzej interesowali się tylko nią.
Elain i Brodey znalezli Caila w gabinecie, gdzie zajmował się dokumentami
oraz księgami rachunkowymi z działalności rancza. Brodey owinął ramiona
wokół kobiety, skubiąc przy tym zębami tył jej szyi.
Elain walczyła ze swoimi kolanami, które w tym momencie nie chciały jej
wesprzeć. Cholera, zdawało się, \e mę\czyzni wiedzieli dokładnie, gdzie
nacisnąć, by kobiece ciało stopiło się w kału\ę.
- Zgadnij, co się stało Cail. Zapytał Brodey.
Cail nie oderwał wzroku od komputera.  Znowu jesteś napalony.
Elain zaśmiała się.  I jest coś jeszcze.
Cail w końcu usadowił się wygodniej w krześle, odwrócił się do niej, posyłając
uśmiech. - Co takiego?
Brodey w skrócie wyjaśnił wszystko, po czym jego brat zmarszczył brwi,
wyglądał na pochłoniętego myślami. I choć był tylko o kilka minut młodszy, od
pozostałej dwójki, Caileana charakteryzowało wnikliwe usposobienie.
- To... hm, nigdy o czymś takim nie słyszano.
Brodey przytaknął.  Właśnie! Czy, to nie wspaniała nowina?
Cail chwycił Elain za rękę, delikatnie wyciągnął ją z uścisku Brodey ego i
posadził na swoim kolanie. Miała na sobie, jednoczęściowy strój kąpielowy,
który, jak przewidywała długo na niej nie pozostanie.
- To jest po prostu nieco dziwne.
- Aha, dzięki Cail. Rzekła nieco poirytowana.
Pocałował ją.
- Nie jesteś dziwa, kochanie. To znaczy, nigdy nie słyszałem o ludzkiej, partnerce
mogącej odbierać myśli, z tak daleka. Gładził ją po udach, kiedy popatrzył w
stronę Brodey ego. Powinniśmy zadzwonić do Aina i opowiedzieć mu o tym.
Aindreas sprawował nadzór po drugiej stronie rancza. To, \e bracia w końcu
znalezli swoją wybrankę, nie oznaczało te\, \e, mogli zaniedbywać swoje,
codzienne obowiązki.
- Ain niedługo wróci. Stwierdził Brodey. Nie ma powodu zawracać mu głowy,
zostawiłem go na północno-zachodnim pastwisku. Wścieknie się, gdy będzie
musiał znów tam wracać. Brodey próbował ściągnąć ją z kolan Caileana, lecz
wstrzymał się.
- Hej, chłopcy. Nie jestem psią kością.
- Chciałem sobie z nią pofiglować. Wyskomlał Bordey.
- Jezu, ty dziecinny gówniarzu. Zbeształ go Cail. Spędziłeś z nią kilka nocy sam
na sam, podczas gdy ja i Ain nie.
- Ta i przez cały ten czas byłem w wilczej skórze. To nie tak, \e się z nią
zabawiałem, czy coś. Bez urazy, dziecinko. Chwycił ją za rękę, a jego członek
zaczął unosić się. No dalej, oddaj mi ją Cail!
Elain oswobodziła swoją dłoń i wstała.
- Przestańcie, obydwaj.
Próbowała utrzymać swoją irytację, lecz nie mogła. Słodkie wyrazy na ich
twarzach stopiły to opanowanie. Zrobiła małe przedstawienie wywracając
oczyma i wzdychając dramatycznie, po czym udała się w kierunku ich wspólnej
sypialni.
- W porządku chłopcy, jeśli zdecydowanie nie mo\ecie poczekać...
Obydwaj bracia ominęli Elain i popędzili szybko do sypialni. Cail był nagi,
zanim jeszcze zdą\ył wylądować na łó\ku, tu\ obok Brodey ego.
Kobieta parsknęła śmiechem, nie miała wątpliwości, przynajmniej czuła się
przez kogoś po\ądana. Zgodnie z przewidywaniami, mę\czyzni natychmiast
uwolnili ją z kostiumu kąpielowego. Cail pocałował ją, podczas gdy Brodey
zanurkował pomiędzy jej nogami. Westchnęła z zadowolenia, kiedy gorliwie
językiem nawil\ał jej łechtaczkę. Ta część ich niezwykłego związku, była dla
niej z tego wszystkiego, zaskakująco najłatwiejsza do zrozumienia. Chłopcy ju\
nawet oświadczyli się jej, chocia\ zgodnie z prawem wyjdzie za mą\ tylko za
Aindreasa. Spędzenie długiego \ycia w ramionach tych trojga mę\czyzn, nie
będzie dla niej \adnym poświęceniem. Cail przerwał pocałunek i opuścił głowę
na jej pierś, dra\niąc jeden sutek językiem, podczas gdy jego place szczypały
drugi. Wplotła palce w jego włosy wydając z siebie nienasycony jęk.
Brodey, swoimi du\ymi dłońmi chwycił mocniej jej uda, ślizgał się wewnątrz
językiem, po czym wolno przeciągnął go po całej łechtaczce. Zmienił rytm,
lekko, jak piórko poruszał nim, wkrótce miał nad sobą Elain dr\ącą i krzyczą,
kiedy dochodziła. Przez ostatnie kilka dni, Elain kochała się częściej, ni\ w
ciągu kilku minionych lat. Na dodatek, był to seks jej \ycia.
- To właśnie, chciałem usłyszeć.
Stwierdził Brodey z chichotem, przesuwając usta ku górze jej ciała. Cail usiadł
na łó\ku, podtrzymywał ją od tyłu, tymczasem Brodey zaczął rozszerzać jej
nogi. Elain uśmiechnęła się.
- Powrót do pracy będzie, jak wolne od rozkładania nóg. Za\artowała.
Krótki grymas przemknął przez jego twarz, zanim wbił w nią swoją, twardą
męskość.
- Tak uwa\asz?
Uwielbiała uczucie ka\dego z nich w jej wnętrzu. - Tak.
Napalony Brodey, nie wytrwał długo. Elain obróciła się w kierunku drugiego
brata. Pocałowała Caila, gładząc go po sztywnym członku.
- A ty?
Uśmiechnął się do niej. - A ja?
Delikatnie ściskała jego ptaka. - Na co masz ochotę?
Roześmiał się. - Co ci chodzi po głowie?
Elain wyszczerzyła zęby i schyliła głowę do jego podbrzusza. Rozkoszowała się
uczuciem męskich rąk w jej włosach, podczas gdy wsysała go do całych ust.
- Jezu, cudeńko. Skomlał Brodey
- Stul pysk. Odwarknął Cail. Miałeś swój czas.
Próbowała nie wybuchnąć śmiechem, lecz nie mogła temu zapobiec. Przysiadła
na kolanach, mimo rozczarowującego jęku Caileana.
- Wasza dwójka to za wiele, jak dla mnie.
Kiedy Aina nie było w pobli\u, dwaj młodsi bracia często sprzeczali się ze
sobą. Pchnęła Caila na łó\ko i stanęła nad nim okrakiem.
- Więc? Czego pragniesz, kochanie?
Błyskawicznie pochwycił jej biodra i gwałtownie w nią wtargnął.
- Tego, mała złośnico.
Brodey przykląkł za nią, jego palce znalazły jej guziczek i gładziły go.
Elain jeszcze bardziej rozluzniła się, podczas gdy Cail mozolnie pchał.
Sięgnął do jej piersi i bawił, się sutkami, wywołując kolejne szczytowanie.
Gdy poczuł, jak jej naprę\one mięśnie zatrzaskują się na jego kutasie,
gwałtownie chwycił kobiece biodra, silnie w nie uderzając, próbując skończyć
wraz z nią. Elain wygięła się w łuk, podtrzymana przez ramię Brodey ego,
dr\ała i łkała w jego uścisku.
Po chwili opadła z powrotem na łó\ko, mę\czyzni uło\yli ją pomiędzy
nimi. Tors Caileana okrył ją na przedzie, Brodey przycisnął się do jej pleców. W
tej pozycji le\eli przeszło godzinę, drzemiąc, kiedy Ain wszedł do sypialni.
- Powinienem się domyślić.
- Przyłapani na gorącym... mruknął Brodey tu\ przy jej karku.
- Z twojej winy Brod. Wymamrotał Cail, le\ący po drugiej stronie Elain.
Głęboki śmiech Aina zachęcił Elain do otwarcia oczu. Ubrany w d\insy i
roboczą koszulę, opierał się o futrynę. O rany, w sam raz do schrupania.
- Jest jeszcze mnóstwo miejsca. Powiedziała.
Podszedł do łó\ka, nachylił się, by ją pocałować.
- Jeden z nas musi zarabiać na \ycie, odkąd moim dwóm, leniwym braciom
zdało się zapomnieć, \e nadal mamy ranczo na chodzie.
- Pierdo.... Brodey nie dokończył zdania, poniewa\ Ain zwalił go z łó\ka wprost
na podłogę.
- Mówiłeś coś? Spytał pierwszy Alfa, niskim, warczącym głosem.
Brodey usiadł na łó\ku gapiąc się na niego, lecz nic nie odpowiedział.
Elain zauwa\yła nieugięty wzrok Aindreasa, \elazny ścisk jego szczęki, póki
Brodey nie odwrócił od niego oczu.
- Ubiorę się.
- Nie musisz. Potrzebuję pomocy przy zaganianiu bydła. Równie dobrze mo\esz
przemienić się teraz. Cię\arówka stoi na zewnątrz.
Brodey podciągnął się na nogi i pochyli w stronę Elain, by dać jej ostatniego
buziaka.
- Zobaczymy się pózniej, dziecinko. Przemienił się w wilka i wybiegł z
sypialnymi.
Cail usiadł na łó\ku, przeczesał ręką swoje włosy.
- Musze wracać do papierków. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. A
Ain, słuchaj tego.
Cail streścił szybko starszemu bratu, to, co odkrył Brodey. Ain musnął palcem
zabłąkany kosmyk włosów z czoła Elain i schował go za jej uchem.
- Naprawdę? Elain przytaknęła.
- Jak myślisz, co to mo\e znaczyć? Zapytał brata Ain.
Elain zauwa\yła równie\, \e choć Aindreas sprawował nad wszystkim
kontrolę, nie wahał się pytać w danej sprawie o opinie Caileana. Brodey ego
cechowała bardziej siła, ni\ inteligencja. Nawet, jeśli miewał czasami
przebłyski. Cail wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia. Powinniśmy trochę poeksperymentować, by przekonać się,
jak daleko mo\e odbierać i przesyłać myśli.
- Dobry pomysł. Moglibyście zrobić to dziś po południu, podczas, gdy ja zajmę
się naszym jurnym pieskiem.
Aindreas mrugnął do Elain, pochylając się po kolejny pocałunek. Chciała
zedrzeć z niego ciuchy, lecz wiedziała, \e w tym momencie jego myśli
zaprzątała tylko praca.
- W porządku. Stwierdził Cail.
***********


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mead Richelle Storm Born 01 Rozdział 7
Mead Richelle Storm Born 01 Rozdział 6
01 Lane Departure Warning
Mead Richelle Dark Swan 01 Storm Born Prolog
t informatyk12[01] 02 101
r11 01
2570 01
introligators4[02] z2 01 n
Biuletyn 01 12 2014
beetelvoiceXL?? 01
01
2007 01 Web Building the Aptana Free Developer Environment for Ajax
9 01 07 drzewa binarne

więcej podobnych podstron