Kozielecki Koncepcje psychologiczne człowieka


l-M
i
l l Państwowy Instytut Wydawniczy
Warszawa 1980

biblioteka myśli współczesnej

Józef KOZIELECKI
koncepcje
psychologiczne
człowieka
Wydanie poprawione i rozszerzone

148-6
czy,


ciekawsze nfż n1ą!,ktywni<:
(Tadeusz Tornas,. do

MACIEJ


J**" *:-v


"
ł>y
Warszawa i""> ISBN 83-06-00148-6
"Budzenie przy próbach rozwiązywania; aagadnień istotnych jest na p^wfiftŃfeiżńiejsze dla postępu nauki i subiektywnie ciekawsze niż nienaganna słuszność w sprawach marginesowych."
(Tadeusz Tomaszewskl, Wstęp do psychologu)

OD AUTORA
Tekst obecnego, trzeciego już wydania Koncepcji psychologicznych człowieka uległ pewnym zmianom. Zmiany te poszły w dwóch kierunkach. Po pierwsze, znacznie dokładniej przedstawiłem poznawczą koncepcję człowieka, która jest mi szczególnie bliska. Po drugie, wprowadziłem nowy rozdział o psychologii humanistycznej, która coraz częściej staje się przedmiotem dyskusji. Ponadto dokonałem wielu uściśleń i poprawek. Mam nadzieję, że dzięki tym zmianom tekst książki będzie miał większą wartość poznawczą.
Chciałbym podziękować Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu za troskliwą opiekę nad kolejnymi wydaniami tej książki.
Warszawa, luty 1979

, ,c
"
otQ ,",

.
2^-^TK?. -ySLL**3LZx'
fsa&Mi strr/ ^"ZB^an' .br łaar*
SŚŁ^-ifeSS?/
.~,
S ^n.
B3Pr!. I fflZBJ/CM ^..^JłStfcf-* '

^wywołuje niepokój. Coraz powszechniejsze staje się
pr%ekona"ie,'~zS~poztianie osobowości człowieka, jego
. systemu wartości i możliwości rozwojowych jest nie-
/ zbędnym warunkiem tworzenia humanistycznej wi-
i^zji świata. ,--v----....----- ----,
Aby stwierdzenia te nie były zbyt gołosłowne, chciałbym zwrócić uwagę na trzy funkcje wiedzy 3 człowieku:
Po pierwsze, wiedza ta jest niezbędna dla kształtowania środowiska fizycznego i s p o-ł e c z n eg o* które otacza człowieka. Tworząc nowe zakłady przemysłowe, planując reformę szkolną czy budując ośrodki wypoczynku trzeba brać pod uwagę osobowość jednostki, jej możliwości adaptacyjne, rozwój motoryczny. Ignorowanie tych psychologicznych i społecznych czynników w przeszłości spowodowało, że budowano mieszkania-klatki, w których nikt nie chciał przebywać, że tworzono instytucje oświatowe, które deformowały zdrową osobowość, że planowano ośrodki rekreacji, które wzbudzały gniew i a-gresję. Wykorzystanie wiedzy naukowej zwiększa prawdopodobieństwo, że środowisko ukształtowane przez człowieka będzie środowiskiem, które jemu służy.
1 Po drugie,.wiedza ta ma podstawowe znaczenie w procesie sterowania ludzkim zachowaniem) Tak więc politycy i kierownicy życia gospodarczego, którzy chcą zwiększyć motywację pracowników, ich sumienność i zaangażowanie, nie mogą zrobić nic lepszego, niż wykorzystać w tym celu prawa uczenia się, a szczególnie dane o roli nagród i kar w działalności człowieka. Ignorowanie tych praw może prowadzić do wielkich rozczarowań. Podobnie psychoterapeuta, który próbuje usunąć lęk neurotyczny pacjenta, musi uwzględnić nowoczesną teorię emocji. Zatem wiedza o funkcjonowaniu człowieka jest podstawą wszelkich oddziaływań wychowawczych czy socjotechnicznych. Dzięki niej można skuteczniej zmieniać zachowanie ludzi W

i przystosowywać je do okresu rewolucji naukowo-technicznej.
> Po trzecie .wnesssie* "wiedza psychologiczna czy socjologiczna może odegrać znaczną rolę w procesie samopoznania, samorozwoju i samorealizacji; i W obecnych czasach coraz wyraźniej zdajemy sobie sprawę, że ludzka osobowość kształtuje się nie tylko dzięki oddziaływaniu rodziny czy szkoły, ale również dzięki samowychowaniu i własnej aktywności. Człowiek jest w dużym stopniu odpowiedzialny za swój charakter, dojrzałość emocjonalną czy odporność na frustrację i stres. Wiedza naukowa pozwala racjonalniej kształtować samego siebie.
Polityk i menedżer, nauczyciel i urzędnik, lekarz i inżynier w toku własnej działalności zawodowej, w codziennych kontaktach z ludźmi zdobywają pewne doświadczenie osobiste i wiedzę o zachowaniu ' człowieka i jego osobowości. Wiedzę tę pochodzącą bezpośrednio z życia nazywa się czasem wiedzą g o r ą c ą2;. pełni ona ważną rolę społeczną; dzięki niej można nieraz przewidzieć i wyjaśnić zachowanie ludzi; w pewnych przypadkach ułatwia ona kształtowanie postaw i potrzeb. Nie ulega jednak wątpliwości, że wiedza ta nie może stanowić jedynej podstawy, na której opierają się współczesne systemy wychowawcze i oddziaływanie propagandowe. Obraz człowieka ukształtowany na podstawie osobistego doświadczenia i mądrości obiegowej jest z reguły niepełny i zamazany; co gorsze stworzony został na podstawie wielu błędnych, a w każdym razie nieuzasadnionych twierdzeń, które mogą prowadzić
" Rozróżnienie wiedzy "gorącej" l "zimnej", które przyjmuje wielu badaczy, zostało dokładnie omówione w książce J. Ko-zleleckiego. Psychologiczna teoria decyzji, Warszawa 1975.
11

micznych czy w.- B__
miała jest nieufność &wia.
dzy gorącej". powszechniejsza st ^ dzOne
. Jednocześnie coraz P ia naukowe P .&k
domość, że jedgue b społecznych- izacil
przez całą rodz""?a psychologia, teor^wolą poznać
ekonomia, ^gS^zy ^^'Ji^omadzic
antropologia, &*?* im mozna bądź Q za.
człowieka. Dzi^i " uzasadnionej zwana
ssrrr-^r^rK^s ^.-^^..--^sU-i-s
Chociaż łamiające, a w
w Piersiach tak
-Su^*-*
WÓlogii, " ieąS"i* " "'*' poznać i "^f^toistracsl--v.0wawcze],
" - j czynniki
sterują- l
nym i ob-erwMi-^
madzili znaczną myśienia;
zapamiętywania i emocjach
twierdzeń o *?*%L e nie ukła;
ka-^rIZS, ^prawdzie na
ważne

?isr^L^^
^ ^^ o7 e^ t u j ą c y - ^^id(tm)f techniki
zwane PfOl ieniać cdowieBa gandowe
p^Łs> 'Z^UPO, --'n:r.T:
^35sa"r=?iastr
is^sbsntójj-Erss
rowane nP;Sujący się w ^^^t jednocześnie
SSr^Srp^ w-""'
^działaniu cdowletojj koncep-
Drogim **"rm?.*Ł "tlu&tnSL-
występują między mmi ił

V*


że
osci
p^;sta^a',:^ c;:nac^esc^

ff
$ ,eP

%^^?.'l5r.i*^S?!-S* ^:, od


^&^^i(*ls^^z^^^zacno;. ' "Mazet ^"ecie, Ps* 7.aodn^ *_.e Jego_^aC31
*K"SCViti

Aen1'

iest
Pa .
etodą l
ta


\

dz^e.
że P
za1
lTttet
czD
.efe
joA tani^' . "oslMfe1" .Qł\jvto "'._ A6st V1""" utote v-

Pedag0iLiżs^ uirr" c^cia1^:^ się. ^^erune^."^


Hr&<^**^

tętn



koncey^- óre me 7 idyv/ac \ " na**** ł

%? &**L& ? ^r^ "3r't:
^Ą^r^Fr^^

FÓW f" ., nr,e n^J"" . -lutni -w=>k-
ssss^^i^.ss^rss^



gov?ej> ."na" a .'6v'^.vA^M "ize r,ip&-wiaQOl""J
fetn

WIORYSTYCZNA, REAKTYWNY

aby c - **^>fv

Część pieruisia KONCEPCJA BEHA CZŁOWIEK

Rozdział I
ŚRODOWISKO A ZACHOWANIE
Przełom dziewiętnastego i dwudziestego wieku by! okresem szczególnie szczęśliwym dla nauki. W tym właśnie czasie powstało wiele rewolucyjnych idei dotyczących świata fizycznego; odkrycia dokonane przez takich uczonych, jak Pianek czy Einstein, radykalnie zmieniły paradygmat współczesnej fizyki. Ale w okresie tym znacznie zmodyfikowano xówmez wyobrażenia o człowieku. Prace tak wybitnych uczonych jak Freud i Pawłów stały się podstawą do zarysowania nowych portretów psychologicznych. ' W tym czasie powstała behawiorystyczna koncepcja człowieka zwana w skrócie behawioryzmem. Dzięki odkrywczym eksperymentom takich uczonych, jak Thorndike, Tolman i Skinner koncepcja ta rozwinęła się i stała się bardziej dojrzała i klarowna.1 Badacze ci sformułowali wiele praw rządzących ludzkim zachowaniem.
Koncepcja behawiorystyczna nigdy nie spotykała się z powszechnym uznaniem. Zawsze wywoływała kontrowersje. Entuzjaści jej twierdzą, że współczesny behawioryzm jest ostatnią szansą naukowego
i Historia rozwoju behawioryzmu od chwili powstania at do czasów współczesnych została przedstawiona w książce T. To-maszewskiego, Wstęp do psychologii, Warszawa 1963. W niniejszym szkicu całkowicie pomijam zagadnienia historyczne.

poznania człowieka, iż dzięki niemu można odrzucić mity o procesach psychicznych i stworzyć teorię psychologiczną równie ścisłą i jednoznaczną co teorie fizyczne lub biologiczne. Przeciwnie, krytycy tej koncepcji uważają, że behawioryzm to nowa wersja średniowiecza w nauce, iż jest on próbą dehumanizacji ludzi. Jednocześnie jednak wszyscy przyznają, że pewne szczegółowe odkrycia behawio-rystów dotyczące uczenia się i uwarunkowania są niekwestionowanym wkładem do nauk społecznych.
Koncepcja behawiorystyczna ma wiele wersji. Chciałbym ją przedstawić w ujęciu Skinnera, który jest bez wątpienia najbardziej oryginalnym be-hawiorystą współczesnym i prawdopodobnie najwybitniejszym psychologiem drugiej połowy naszego stulecia. W ostatnich latach uczony ten wydał głośną i kontrowersyjną książkę Poza wolnością i godnością (Beyond jreedom and dignity), która stała się przedmiotem wielu analiz i wielu sporów. Byłoby jednak krokiem nierozsądnym i chyba nieucz^ ciwym, gdybym oparł ten szkic jedynie na tej pracy. Chociaż jest ona najgłośniejsza, chociaż stała się bestsellerem, to jednak nie prezentuje w sposób systematyczny idei Skinnera. Zbyt dużo jest w niej złej filozofii i zbyt mało dobrej nauki. Dlatego też przedmiotem moich krytycznych refleksji będą przede wszystkim prace eksperymentalne tego uczonego, a w szczególności jego oryginalne badania poświęcone zachowaniu instrumentalnemu i programom wzmacniania.
Skinner i inni behawioryści poddali surowej krytyce badania nad człowiekiem. Ich zdaniem większość filozofów, psychologów, pedagogów, historyków i polityków analizuje ludzkie zachowanie w sposób

przednaukowy; badacze ci z reguły lekceważą fundamentalną zasadę determinizmu zjawisk. Tworzą oni obraz człowieka autonomicznego, którego reakcje nie tyle zależą od bodźców zewnętrznych, co od pewnych stanów wewnętrznych, a więc od świadomości, popędów, cech charakteru, postaw, siły L9 itp. Ponieważ czynniki wewnętrzne - zdaniem tych uczonych - odgrywają tak ważną rolę vv działaniu, powinny one być przedmiotem badań naukowych. Zgodnie z tym, jeśli dziecko niszczy przedmioty, jeśli brutalnie atakuje swoich rówieśników, jeśli nie ma szacunku dla nauczycieli, to znaczy, że posiada osobowość agresywną; agresywność jest cechą dziecka, która wpływa na aspołeczne zachowanie. Podobnie gdy naukowiec uparcie - mimo wielu przeszkód zewnętrznych - dąży do zaplanowanych celów, mówimy, że posiada silną wolę. Behawioryści - zgodnie ze swoją scjentystyczną mentalnością - twierdzą, że wyjaśnianie zachowania za pomocą hipotetycznych czynników wewnętrz-"hych jest pseudodeterministyczne i prowadzi psychologię do bankructwa. Wyjaśnienie to niczego nie 'tłumaczy. Przypomina ono w dużym stopniu mentalność Księżnej z książki Alicja w krainie czarów: "- Czy nie zechciałaby mnie pani poinformować
- odezwała się Alicja trwożnym głosikiem - dlaczego ten kot tak jakoś się dziwacznie uśmiecha?
- To jest Kot-Dziwak rodem z Cheshire - odpowiedziała Księżna - i w tym tkwi cała przyczyna." Taka metoda "etykietowania" nie tylko nie ujawnia rzeczywistych przyczyn zachowania, lecz często prowadzi do błędnego koła. Załóżmy, że spotkaliśmy człowieka, którego aktywność i zainteresowania są drastycznie ograniczone, który wykazuje brak reakcji emocjonalnych i który ponadto przejawia zachowania halucynacyjne. W takim przypadku wielu specjalistów sformułuje diagnozę stwierdzającą, że człowiek ten jest schizofrenikiem. Następnie za po-wiedzy o schizofrenii spróbują wytłumaczyć

jego zachowanie. Taka metoda "błędnego koła" pomija jednak rzeczywiste przyczyny zaburzeń.
Jeśli psychologia chce poznać zachowanie jednostki, musi ona - zdaniem Skinnera - porzucić mit autonomicznego człowieka i przyjąć zasady determi-nizrnu, które są akceptowane w naukach bardziej rozwiniętych. Gdyby współczesny fizyk sformułowa] hipotezę, że spadający kamień przyspiesza dlatego, że w miarę zbliżania się do ziemi wzrasta jego "zadowolenie", naraziłby się na śmieszność. Tymczasem mówiąc o człowieku często korzystamy z tego rodzaju wyjaśnień. Psychologia powinna - podob-s nie jak fizyka - badać zależność zachowania od środowiska zewnętrznego. Tego rodzaju postulaty są w znacznym stopniu słuszne.
Koncepcja behawiorystyczna naszkicowana przez Skinnera jest niezwykle prosta i klarowna. Według f niej zachowanie człowieka, jego osiągnięcia w ucz / niu się i pracy twórczej, jego kontakty interperso-r, nalne i działalność organizacyjna są zależne od wy-/ posażenia genetycznego oraz od środowiska fizycznego i społecznego. Środowisko to, a więc instytucje kulturalne, organizacje masowe, system szkolny, sytuacja w rodzinie czy środki masowego przekazu sterują ludzkim działaniem. Zgodnie z tym w prostych układach instytucjonalnych zachowanie człowieka jest nieskomplikowane. Przeciwnie, w bardzo złożonych organizacjach ludzie wykonują skomplikowane sekwencje reakcji. Struktura zachowania jest w dużym stopniu kopią struk-tury środowiska. Robotnik wytwarzający narzędzia metodą warsztatową zupełnie inaczej reagował niż robotnik pracujący przy zautomatyzowanej taśmie. Praca warsztatowa, która jest mniej zmechanizowana, pozwalała na regulowanie tempa operacji,

rozwijała samodzielność i kontakty osobiste między kolegami. Natomiast praca przy taśmie radykalnie upraszcza ludzkie reakcje; człowiek zaczyna funkcjonować jak automat.
Behawiorystyczni uczeni w nowy sposób spojrzeli na środowisko. Według nich jest ono konfiguracją czy mozaiką'bodźców (w skrócie S). Bodźce te sterują reakcjami człowieka (w skrócie R). Mówiąc ogólniej, zachowanie R stanowi funkcję układu zewnętrznych bodźców SJf S2,.....Sn, czyli R = f (SL S2,.....Sn). W tym ujęciu jednostka jest całkowicie kontrolowana przez zewnętrzne zdarzenia, jest ona stimulus control. Głównym zadaniem psychologa jest więc badanie relacji istniejących '} między S i R. W tym portrecie zabrakło miejsca na analizę stanów wewnętrznych, cech osobowości i postaw. Zdaniem Skinnera bowiem czynniki te nie regulują zachowania; tak zwane "świadome kiero- ' wanie swoim losem" jest zbiorową iluzją. Nie mogę powstrzymać się od stwierdzenia, że psychologia S - R tak konsekwentnie budowana przez beha-wiorystów przypomina znaną w cybernetyce i ekonomii analizę typu "wejście-wyjście". Koncepcja S - R radykalnie różni się od potocznego wyobrażenia o człowieku autonomicznym. Szuka ona przyczyn zachowania nie tyle w osobowości, co w zewnętrznym środowisku. Przyjmijmy, że uczeń pewnej szkoły jest bardzo agresywny, niszczy sprzęt, atakuje kolegów i jest arogancki w stosunku do nauczycieli. Wielu specjalistów będzie wiązać takie zachowanie z czynnikami wewnętrznymi, psychoanalitycy mogą powiedzieć, że uczeń nie kontroluje swego ego, iż jest impulsywny, że posiada pewne nieświadome kompleksy. Przeciwnie, beha-wioryści będą szukać przyczyn takiego zachowania w oddziaływaniu środowiska. Dokładniejsze poznanie sytuacji ucznia wykazało, że jego rodzice nagradzali agresywne zachowanie w szkole^ a jednocześnie karali wszelkie objawy agresji w domu. W wyniku

25
24


działywanie otoczenia na zachowanie ma charakter
bardziej fundamentalny niż wpływ zachowania
sprawczego na otoczenie. O ile środowisko jest, <
układem aktywnym, człowiek jest jedynie1--
tworem reaktywny m. ,'
takiego treningu uczeń w kontaktach z rodzicami był opanowany i spokojny; unikał wszelkich zachowań agresywnych. Zatem historia wychowania dziecka w rodzinie całkowicie tłumaczy jego aspołeczne zachowanie się w szkole.
Współcześni behawioryści nie ograniczają się do stwierdzenia, że środowisko steruje człowiekiem, ale zwracają również uwagę na to, że jego działanie wpływa z kolei na zmianę środowiska. Zachowanie ludzkie jest sprawcze, ponieważ kształtuje otoczenie jednostki. Powiedział Skinner: "Człowiek może być kierowany przez środowisko, ale należy pamiętać, że środowisko jest prawie całkowicie ukształtowane przez niego.
Środowisko fizyczne większości ludzi jest w wysokim stopniu man-made - wytworem człowieka. Ulice, po których chodzimy, ściany, które nas chromą, ubrania, które nosimy, wiele rodzajów produktów żywnościowych, narzędzia, którymi się posługujemy, środki komunikacji, którymi jeździmy, większość środków przekazu, których słuchamy lub oglądamy, są wytworami ludzi. Środowisko społeczne jest oczywiście całkowicie man-made - wytworem człowieka. Jego produktem jest język, którym się posługujemy, nawyki, które są przez nas przestrzegane, wzory zachowań w instytucjach etycznych, religijnych, administracyjnych, ekonomicznych, wychowawczych i psychoterapeutycznych - instytucjach, które nami sterują."2 Zatem między środowiskiem a zachowaniem istnieje sprzężenie zwrotne. Instytucje i sytuacje społeczne wpływają na zachowanie człowieka, ale nie można zapominać, że jest on w pewnym sensie organizatorem swego otoczenia. Zachowanie człowieka - powtórzmy - jest bowiem sprawcze. Warto jednak podkreślić, że od-

Najbardziej oryginalną i kontrowersyjną tezą Skin-nera i jego kolegów nie jest-te, - że środowisko społeczne steruje zachowaniem, lecz to, iż stany wewnętrzne człowieka, a więc jego świadomość, procesy myślenia, cechy, charakter czy postawy, nie wpływają na ludzkie reakcje. Behawioryści nie negują istnienia życia wewnętrznego, zwracają jedynie uwagę, że nie reguluje ono działania człowie-ka. Podobnie jak kolor samochodu, który jest jego cechą, nie wpływa na kierowanie pojazdem. Powiedział Skinner: "Obiekcje w stosunku do stanów wewnętrznych polegają nie na tym, iż negujemy, że one istnieją, lecz na tym, że badanie ich jest po-trzebne w analizie funkcjonalnej. Nie można wyjaśnić zachowania jakiegokolwiek systemu znajdując się całkowicie wewnątrz niego; musimy raczej analizować siły działające na ten system z zewnątrz."8 Wypowiedź ta w klarowny sposób przedstawia poglądy behawiorystów. Stany wewnętrzne są prywatną sprawą jednostki, są one "produktem dodatkowym" działania, produktem, którego badanie nie wzbogaca naszej wiedzy o mechanizmach zachowania. U wielu ludzi dzikie zwierzęta, na przykład węże, wywołują reakcję lękową i dlatego uciekają oni przed nimi. Reakcji ucieczki może towarzyszyć stan 'lękowy czy uczucie lęku, ale - zgodnie z po-

" B. F. Skinner, Poza wolnością i godnością, Warszawa 1978, s. 226-227.

* Cytuję za A. Bandurą, Prlnclples of behavior modificatlon, York 1969, S. 35.

26
27


Zatem ca?k?wTcie
wań dziecka w
-~~" w iuazime całkowicie thimo^ * - """^i "aiu"ej - "toczenia n = łeczne zachowanie się w szko e "^ J6g ^'^"^go^"aeSta1La ".'iWanfe m
udzkie jest sprawcze, ponieJ? T^f:..^0^"

U,row.ny
^ "*


tow żywnościowych, narzędzi; ttfa(tm)- produk^ynie uwagT^ żyefe * rea^je. L CV Postaw gujeniy, środki komunikęacj a' ""^ się posług. Podobaj że nieTe^Wn^Zn^^ioryści ^
większość środków orzeka^, U- [yi Jezdzimy,cechą, ni-e , 6 fcfc tni g Iuje no df' zwracają t oglądamy, są wJ^^S^d^^y lubL" ^^^Lf-^o^^^nla czij
SSsaa^Sś^Są^Sssfs??"
^ym się Posługujemy, nawyki ktńr K Y ' któi,< .e w a^ 2 "a tvm tym' i* Stanów we
przestrzegane, wzory zachowań f Są przez na^ć ""chot ^e f,, ^ Źe b^aS ^^erny "?
chow,n," caoiiS.,Te S^ mn"LWP'yWaia " ^S1" "SaKoŁ8''^ (tm)TO*S"*"^ W
p L=S Ś5^?^^^^^IS^S. ~- ~ w"to jit 355 - tS^^S^s^SŁ-:
, ii.Sktener- *" "*""< * .o^^, Wargzawa
26
Jęiowy czy ^akcji u?W,ą j dl3tep PfzyWad
ZgOcJ,
'nie
jęw
z po-
B*r, 35.
'B. F. 8Mm.er.--n>. -.-. . . l----^ y UCż"".- "CJeCzki ttn*<, ? Udefr",-"
tof
"to,
lon,
f behavi,

reaktywnego, którego zachowa-. zaprogramowane przez aktywne śroJ* wi.ko. Stanowi on rezultat uczeniaTię społeczne" go; repertuar reakcji człowieka, czyli jego dualne "ja" został ukształtowany dzięki oddziaływaniu rodziny,
glądami behawiorystów - to nie uczucie lęku wywołuje ucieczkę, ale bodziec zewnętrzny, którym w tym przypadku jest widok zwierzęcia. Podobnie, jeśli ludzie są agresywni, popełniają przestępstwa, narkotyzują się czy unikają szkoły, to nie dlatego,
przeszłości, zakładu li jeśli jedni
iż opanowało ich uczucie pustki i beznadziejności, , _,__ ""^c^wamu roazi]
iż mają charakter psychopatyczny lub neurotyczny, pracy. Jeśli ludzie różnią się mied(tm)
lecz dlatego, że żyją w warunkach, w których zu- osiągają wielkie sukcesy zawodni .
pełnie wyeliminowano nagrody, w których system klęski osobiste to dlateeo (tm) ^v, K-' * L"" P0110823-
szkolny jest przestarzały i w których stosunki oso- ne, że inna była struktura ho? ^grafie były róż-
biste zostały zastąpione przez biurokrację. Uogól- oddziaływały. Behawioryści orfr^r V Da nich
niając - to nie świadomość pustki czy beznadziej- wieka aktywnego i samodzieŁego czS^l^0"
ności wpływa na dewiacyjne zachowanie, ale źle wanego przez wewnętrzne motvwv '^f .eka kier-
zorganizowane środowisko społeczne i fizyczne. Takie radykalne spojrzenie L fpi" ^S"*'
Poglądy negujące rolę stanów wewnętrznych w do wielu konsekwencji Jedna h Q prowadzi
regulacji zachowania są całkowicie niezgodne z mad- nie ważna. Skoro zachowani* f i168* S2czeL01-
rością obiegową i z osobistym doświadczeniem. Wy- środowiska społecznego tołM*vT. (tm)leży d
wołują one często nieufność, opór, a nawet są przed- todom manipulacji można *" dpowiednim me-
miotem ironii. Ale - twierdzą behawioryści - każ- reakcje ludzkie. Jeśli chcemy fct (tm) odyfikować
da nową ideę, która jest sprzeczna ze zdrowym roz- wieka doskonałego" którv r"J- ^sztattowac" "czło-
sądkiem, spotyka taki los. Czyż teoria Kopernika nizacyjne i techniczne, który^Sw, "^ Tg*~
nie była przedmiotem ataku? Chociaż w tym miej- z partnerami, musimy nainferTlt(tm) WS,połPracowac
scu nie oceniam tych poglądów, gdyż są one przed- środowisko". Możliwości uczenia^ .rzyć "do.skjnałe
miotem krytyki w końcowych rozdziałach książki, to olbrzymie. Te optymistyczne noal A W1F a są
jednak nie mogę powstrzymać się od komentarza, rozwój behawiorystycznej inżynier" Wp y>ę y na
że zignorowanie roli czynników wewnętrznych w Ale behawioryści stworzyli coś W'P - v +
regulacji zachowania jest najsłabszym ogniwem tej wersyjny portret człowieka rf"(tm) > * *ontro-
koncepcji. Przyjmując dość dogmatycznie takie sta nadto nowy paradygmat "ormj*Jwaa oni p-
nowisko staje się ona mechanistyczna, nie umie wy- z nim psychologia - podobnie i/fc^ V y' Zg ie
jaśnić psychicznych mechanizmów zachowania. Trą- na być nauką całkowicie obiektv"m w7 l
ci swoją moc eksplanacyjną, czyli traci bardzo relacje między zjawiskami r,Ho" yivna1" Kto.ra
dużo. Scjentystyczny styl myślenia utrudnia beha- waż jedyn!e LdY(tm)few bserwowalnymi- ]
wiorystom odkrycie ludzkiej osobowości. wowalne i mierzalne, tyli
tem anali^ Zajmowanie się stanami wewnętrzny-
prowadzi
W tym wstępnym rozdziale próbowałem przedstawitfaradygmatowi pycholoa -pewien zarys portretu stworzonego przez współcze^oże wejść do klubu nauk
hard science,
bologia
nych behawiorystów. Naszkicowali oni wizerune

28


ludźmi. Mo
E
wyzysk ubóstwo i nierówności

Rozdział II
STEROWANIE POZYTYWNE
rządzą


Pogląd, że środowisko, a więc system szkolny! instytucje kulturalne czy propaganda modeluj ludzkie zachowanie, nie jest ani oryginalny, ani odkrywczy. Mimo iż nie jestem specjalistą z histori myśli społecznej, mogę bez większego ryzyk; stwierdzić, że w przeszłości wielu filozofów, polityków i pedagogów zwracało uwagę na to, że człowiel jest w znacznym stopniu ukształtowany przez świat w którym żyje. Gilbert Seldes napisał kiedyś pla stycziie, że "człowiek jest tworem okoliczności; jeśli w związku z tym trzydziestu małych Hotentotón i trzydueścioro dzieci arystokracji angielskiej wy mieniłoby swoje środowiska, to arystokraci stalib; się Hoteatotami posiadającymi ich umiejętność praktyczne, Hotentoci zaś - małymi konserwatysta mi".*
Tego rodaaju poglądy są szczególnie popularn w okresie wielkich przemian i ruchów społecznycl Nietrudno jest znaleźć wybitnych polityków i dziś łączy rewolucyjnych, którzy byli całkowicie przekc nani, że aby zmienić nawyki drobnomieszczański aby zlikwidować przestępczość i aspołeczne zach wanie, aby ukształtować nowe postawy, należ radykalnie zmienić stosunki społeczne, należy zni
' B. F, Skinner, op. clt., s.
30

.
życia, niż jak warunki te kształtują człowila Je steśmy bowiem przyzwyczajeni nie tyle ^o obser"
Przyjmijmy, że wpuściliśmy szczura do klatki eksperymentalnej, w której znajduje się dźwignia; wykonując chaotyczne ruchy naciska on przypadkowo tę dźwignię, po czym otrzymuje pokarm. Szczur szybko uczy się tego typu reakcji. W bardziej skomplikowanej sytuacji wychowawczej dziecko z olbrzymim poświęceniem stara się opanować program szkolny; dzięki temu uzyskuje dobre stopnie i uznanie rodziców. Wreszcie uczony przez wiele lat rozwiązuje problem z dziedziny ciała stałego. Dokonanie odkrycia daje mu sławę i podnosi jego autorytet naukowy.
W każdym z wymienionych przykładów zachowanie prowadziło do określonych konsekwencji.
31

\do zrozumienia nowoczes-
owiedział niedawno Skin-
: ', że musimy wziąć pod
\- iwisko wpływa na or-
A , również to, jak dzia-
"J, ^ .nie jest bowiem kształ-
v własne skutki."6 To pozor-
.c:nie jest kluczem do poznania
/f)'\^f> ^ .owiska. Wynika z niego, że dzia-
g*$> v .aerząt nie jest "bezinteresowne"; tak
t "*' . nigdy nie nauczyłby się naciskać dźwig-
jy reakcja ta nie dawała mu pokarmu. Za
ranie jest zawsze narzędziem czy instrumen-
ićm do osiągania pewnych konsekwencji i skutków.
Mówiąc żargonem naukowym, jest ono zachowa
niem instrumentalnym. Ponieważ konsek
wencje te, czyli określone bodźce materialne i mo
ralne, są elementami otoczenia, zatem można po
wiedzieć, że środowisko steruje zachowaniem, po
nieważ znajdują się w nim bodźce tego rodzaju.
Jest to milowy krok w rozumieniu aktywnej roli
środowiska.
Konsekwencje zachowania instrumentalnego, które są ważne dla człowieka, które sterują jego działaniem, nazywamy wzmocnieniem. Pojęcie wzmocnienia jest bez wątpienia terminem technicznym; mimo to muszę je wprowadzić, ponieważ odgrywa ono tak ważną rolę w portrecie behawiorystycznym, jak pojęcie energii i masy w fizyce czy pojęcie popytu i podaży w ekonomii. Bez niego koncepcja ta byłaby bardzo prymitywna.
"* Wzmocnienia są różnorodne. Szczególne znaczenie ma jednak wyróżnienie wzmocnień pozytywnych i negatywnych. Do pierwszych z nich należą te konsekwencje zachowania, które sąj pożądane i korzystne; mogą nimi być: pokarm, wy-'
> Tamże, s. 40.

nagrodzenie, uznanie społeczne, awans na kierownicze stanowisko, podziw, a nawet miłość demonstrowana przez partnera; "czym jest bowiem miłość, jeśli nie pewnym rodzajem wzmocnienia pozytywnego"6. Bardzo często wzmocnienia te nazywa się nagrodami; nie można jednak zapominać, że w psychologii pojęcie nagrody ma znacznie szerszy zakres niż w życiu potocznym.
Z kolei wzmocnienie negatywne to bodźce awer-syjne, takie jak zagrożenie, przymus, dezaprobata grupy, degradacja zawodowa, porażka czy biurokratyzm. Są to po prostu szeroko rozumiane kary. Prawdopodobnie najprościej można by powiedzieć, że rzeczy dobre dla człowieka są wzmocnieniami pozytywnymi, a rzeczy złe - negatywnymi. W każdym razie takie definicje tych pojęć można już znaleźć w książce Poza wolnością i godnością. Dlaczego pewne bodźce stają się wzmocnieniami, inne zaś są zupełnie obojętne dla człowieka? Dlaczego nagrody materialne lub uznanie grupy społecznej wpływają z reguły na ludzkie zachowanie^ podczas gdy naiwna propaganda tak zwanych speech mafcers pozostaje bez echa. Obecnie wiemy lepiej niż kiedykolwiek, że jedynie nieliczne bodźce, takie jak pokarm czy podniety seksualne, mają wartość biologiczną; są one wzmocnieniami pierwotnymi lub wrodzonymi. Bez nich życie człowieka byłoby zagrożone. Jednocześnie znakomita większość bodźców materialnych i moralnych staje się wzmocnieniem w toku społecznego uczenia się jednostki. Indywidualna biografia człowieka decyduje o tym, jakie rzeczy są dla niego dobre, a jakie złe, co jest na-
' B. F. Skinner, Walden Two, New York 1948, s. 300. Warto dodać, że behawioryści rozumieją miłość nie Jako stan wewnętrzny czy jako uczucie, lecz Jako system zewnętrznych reakcji, które wykonuje partner l które -- są obserwowalne. W tym ostatnim znaczeniu miłość można traktować jako wzmocnienie pozytywne.

3 - Koncepcje psychologiczne
33
32



grodą, a co karą. Dla małpy żyjącej w puszczy afrykańskiej pieniądze nie posiadają żadnego znaczenia. Są obojętne. Nawet gdybyśmy jej dali wszystkie złote znajdujące się w Narodowym Banku Polskim, nie zmieniłaby ona ani na jotę repertuaru swoich reakcji. Jednak dzięki odpowiedniemu treningowi przeprowadzonemu w laboratorium żetony i pieniądze mogą nabyć wartość nagradzającą; małpa zacznie wykonywać takie czynności, które dostarczać jej będą tego rodzaju wzmocnień. Stanie się ona "ciułaczem". Podobnie w procesie kształcenia ludzi i nabywania przez nich doświadczenia wiele bodźców, takich jak uznanie lub dezaprobata grupy, awans społeczny lub degradacja, przyjaźń lub nienawiść, nabywa cechy wzmacniające reakcje; staje się nagrodami lub karami. Dzięki wieloletnim badaniom eksperymentalnym umiemy dzisiaj lepiej niż kiedykolwiek opisać i wyjaśnić ten proces. Na szczęście w tym popularnym szkicu nie musimy tych zawiłych spraw szczegółowo przedstawiać.
Wprowadzenie pojęcia wzmocnienia pozwala lepiej zrozumieć koncepcję behawiorystyczną; wynika z niej, że główną rolę w sterowaniu zachowaniem odgrywają wzmocnienia pozytywne i negatywne. To nie stany wewnętrzne, wolna wola, siła charakteru czy postawy kierują reakcjami; te ostatnie są raczej stymulowane przez pewne elementy otoczenia, które nazywamy nagrodami i karami i które są konsekwencjami zachowania. Człowiek kieruje grupami społecznymi, rozwiązuje problemy, angażuje się w nader ryzy-? kowne przedsięwzięcia dyplomatyczne, ponieważ "oczekuje" wzmocnień, oczekuje, że jego zachowanie pozwoli zdobyć nagrody i umożliwi uniknięcie kary.
Ludziom, którzy stworzyli sobie wyobrażenie autonomicznego człowieka, poglądy te mogą wydawać się nierozsądne, a w każdym razie zbyt radykalne. Czy rzeczywiście człowiek jest sterowany przez wzmocnienia? Czy jego zachowanie jest zawsze wyznacza-

ne przez bilans nagród i kar? Czy działanie spontaniczne i bezinteresowne jest tylko mitem? Odpowia dając na te pytania Bandura stwierdził: "Fakt iż zachowanie jest w poważnym stopniu kontrolowane przez swoje konsekwencje, nie jest zjawiskiem wymyślonym przez behawiorystycznych uczonych-podobnie jak prawo grawitacji nie zostało zaprogramowane przez fizyków. W procesie naturalnej selekcji szczególnie uprzywilejowane były organizmy posiadające adaptacyjne systemy sterowania zwrotnego; organizmy, w których głównym regulatorem zachowania były wzmacniające konsekwencje
Nie ulega wątpliwości, że gdyby zmiany zachowania me były funkcją jego wyników, człowiek nie miałby większych szans przetrwania."? Autor tei interesującej wypowiedzi wyraża pogląd, że jednostka, która nie byłaby sterowana przez wzmocnie-ma, której działania nie byłyby zdeterminowane l przez bilans nagród i kar, byłaby niedoskonałym
Tf m ?ftUrJ; jej 10Sy byłyby równie tragiczne, ( jak losy Don Kichota. Jedynie dzięki mechanizmowi ^wzmacniania człowiek może przystosować się do l/
iNowe fascynujące perspektywy przed nauczycielem pewna fZo(tm) prPaeandzista * politykiem otwiera 2ywamv T3 ddziaływania ^ołecznego, którą nazywamy sterowaniem pozytywnym; polega ona na
' A. Bandura, op. cit., s. 235.

34
35


pobudzaniu, utrwalaniu i modyfikacji zachowania za pomocą wzmocnień pozytywnych, takich jak bodźce konsumpcyjne, uznanie grupy czy uczucia przyjaźni i miłości. Z licznych badań psychologicznych wynika, że jest to najbardziej skuteczna i jednocześnie dość humanitarna metoda kierowania ludźmi. Mimo to zbyt rzadko wykorzystuje się ją w działalności praktycznej. We współczesnej cywilizacji nau-kowo-technicznej nagrody nie są głównym regulatorem zachowania; głównym regulatorem zachowania są często kary. Obserwacje te wywołują głęboki niepokój behawiorystów.
Aby skutecznie sterować zachowaniem, należy naj-j pierw odpowiedzieć na pytanie, jakie wzmocnienii są odpowiednie w danych okolicznościach, ja kie nagrody wpłyną na to, że uczniowie będą roz-wiązywać problemy, że pracownicy zaczną wydajnie, pracować? Czy należy zastosować bodźce materialne, czy też moralne? Bez poprawnej odpowiedzi na pytanie nie można liczyć na sukcesy w kształceni! człowieka. W pewnym eksperymencie uczono mali dzieci czytania słów i układania z nich prostyc zdań. Początkowo jedynie chwalono je za trafn rozwiązania. Po kilkunastu minutach dzieci zaczę się nudzić i wykazywać objawy zmęczenia; prosi! jednocześnie eksperymentatora o przerwanie tej pn cy. W związku z tym badacz wprowadził do ekspi rymentu pewne nagrody, takie jak cukierki i atrakcyjne zabawki. Fakt ten wyraźnie zmobilizowai dzieci; zaczęły szybciej i sprawniej wykonywa czynności układania zdań. Co więcej, wyrażały och tę uczestniczenia w następnych badaniach.
Ten prosty eksperyment jest nader pouczając Dla małych dzieci "uznanie społeczne" było wzm nieniem zbyt słabym i dlatego nie mogło zmusić i do długotrwałego wysiłku. Dopiero wprowadzeni bodźców materialnych dało oczekiwane wyniki.
Danych tych nie można uogólniać. Trudno byłob; kwestionować pogląd, że w pewnych okolicznościai

|Wzmocnienia moralne są silniejsze i bardziej odpo-1 więdnie niż wzmocnienia konsumpcyjne. Podstawowym stymulatorem pracy wielu wybitnych uczonych, nauczycieli, lekarzy czy polityków jest nie tyle znośna płaca, ile uznanie wyrażone przez uczniów, podziw społeczeństwa, uczucia przyjaźni i przywiązania czy rozwój własnego kraju.
Dobór odpowiednich wzmocnień pozytywnych jest jednak sprawą bardziej skomplikowaną, niż to wynika z dotychczasowych rozważań. Okazuje się bowiem, że ten sam bodziec zewnętrzny może być wysoką nagrodą dla niektórych ludzi i surową karą - dla innych. Tę dość paradoksalną tezę da się zilustrować za pomocą niezliczonych przykładów. W pewnej rodzinie urodziły się dwie dziewczynki--bliźniaki. Zgodnie z tradycją matka starała się ubierać je identycznie. Jednak już w wieku czterech lat dziewczynki zaczęły głośno protestować przeciwko temu. Był to protest przeciwko standaryzacji. Za wszelką cenę chciały wyglądać inaczej, chciały być inne. Taka reakcja wywołała zdziwienie rodziców. "Czyż to nie przyjemnie - spytała matka - gdy przechodnie na ulicy mówią: Zobacz, jakie miłe Lbliźniaki?" Odpowiedź dziewczynek była charakterystyczna: "Takie uwagi są dla nas przykre, wolimy, [żeby mówiono o nas, że jesteśmy dwojgiem różnych dzieci." Jest to przykład 8 nader pouczający. O ile dla rodziców opinia o podobieństwie dziewczynek była wzmocnieniem pozytywnym, o tyle dla tych ostatnich stanowiła ona rodzaj surowej kary.
Bez poznania, jakie bodźce zewnętrzne są odpowiednimi wzmocnieniami w określonych okolicznościach, nie można oczekiwać sukcesów w sterowaniu pozytywnym.
him-
pochodzl z ksiLlżkl R- Maya, Mań', tearch
196?> * 80' ZStal n mnie

36
37


Dobór właściwych wzmocnień pozytywnyc dynie pierwszym krokiem w manipulacji . niem instrumentalnym. Duże znaczenie posiada nież procedura stosowania nagród. Pro-cedura ta jest systemem reguł, które decydują o tym, jak często, kiedy i za jakie zachowania ba. dacz wzmacnia reakcje człowieka. Behawioryści, a głównie Skinner, skonstruowali wiele tego rodzą-ju procedur. Niektóre z nich są ,.-_"____ ......
zerii eksperymentalnej. W każdym razie traktuję jako osiągnięcia dużego kalibru.

zawsze pozwala skutecznie sterować ludzkim zachowaniem.
Drugą metodą wzmacniania jest procedura
stałych proporcji (fixed ratio schedule) Zgod
nie z nią człowiek otrzymuje bodźce materialne lub
moralne po wykonaniu określonej pracy. W tym
."","v" (tm) ,"_.-_ --,tępuje regularnie po
przykład uczeń, który liczbę zadań, robotnik, który wy-
urządzenie technicz-

\
. .---__._ stał odstępów czasowych (fixed interual *,".<..
)izgdnie,z nią zachowanie człowieka jest regu.skuteczność w dużym stopniu za"ieży oa tego czv
!0 czasuumiemy prawidłowo określić, po ilu reakcjach czło 'ozwiazu-wieka należy podać wzmocnienie. Jest rzeczą zna" otrzymuje cu-mienną, iż ludzie nie lubią tej procedury ? Sli
**-,.- - zęsto stosuJe S1S fomogą, odrzucają ją. Zjawisko to iest ffnrfno ^ i u
w instytucjach społecznych. Pracownik otrzymuje badań. J"*WISKO to jest godne dalszych
płacę co miesiąc. Korzysta regularnie z urlopu, Po trzecie, istnieje interesu ia na r, -i
Zgodnie z pewnym rozkładem dnia odżywia się imiennych odstępT^.Rasowych te"
W omawianym przypadku siła i częstość wzmocnień(tm)*^ interval schedule) Różni się ona l '
pozytywnych nie tyle zależy od osiągnięć człowiekąod Poprzednich. W procedurze tej wzmocnień?, II -
ile od upływu czasu. Psychologowie wykryli, że tanieregulame. Czas, jaki upływa między reakcia "
procedura wywołuje liczne ujemne skutki. Skoro? nagrdą, zmienia się losowo. Przyjmijmy że
nie ma wyraźnej zależności między osiągnięciamiw.trakcie eksperymentu psychologicznego osoba'roz
w nauce czy pracy a wielkością wzmocnienia ma-fj3^6 ]'akieś zadanie logiczne lub uczy się nowego
terialnego i moralnego, ludzie często działają nil^i S**ufec Procedurę zmiennych odstępów cza-
zwolnionych obrotach. Poza tym procedura stałyd8o bad* KC?acz, naSradza człowieka po 10, 20, 30, 40
odstępów czasowych nierzadko powoduje, że pracu.wzmjz,. . sekundach. Chociaż przeciętny czas
ją nierytmicznie; zwalniają tempo pracy po otrzy-Sie on ',."" & vr^osi 35 sekund, to jednak zmienia
maniu wypłaty czy nagrody, a jednocześnie zwięk-można wTJl^l^ ^t ? 10 d 6 sekund Nie
szają je tuż przed okresem następnego wzmocnieniagrodzona W śrorfn^t60' * reakc;ia zostanie na-
Nierytmiczność pracy jest jedną z głównych pla^rocedura ta (tm)^-- występuje więc niepewność,
współczesnego przymusu i nauki. Procedura ta ni^yn. ""
38 i

otrzymania honorarium. Z zasady ludzie akoch*(tm) ^ nie ominą Ta Bnad2ieja" powoduje, że ich wyznają miłość w zmiennych mterwałach czaso-P6< je cechuje zdumi,wająca trwałość. wych. Podobnie awansowanie na kierownicze sta- reUmiejętność dobon skutecznych i właściwych nowisko odbywa się nieregularnie. W takich przy. dur manipulowania wzmocnieniem jest jedną padkach jednoznaczne przewidywanie, kiedy czło. P ^ prowadzący* do osiągnięć w dziedzinie wiek otrzyma bodźce pożądane, staje się niemożliwe, y+ałcenia Wbrew potocznym wyobrażeniom procedura zmień, nych odstępów czasowych jest bardziej skuteczna od procedury regularnego wzmacniania reakcji. Ta pierwsza wpływa na wyższe tempo działania i bar-5
dziej rytmiczną pracę. Być może dlatego miłość Nie dosyć na t ffawet najbardziej Wyrafinowa-
i przyjaźń między ludźmi mogą trwać dziesięciole-ne procedury wzma(niania nie dadzą wyników, gdy
cia. Twierdzenie, że w wielu okolicznościach zmień. cz}owiek nie nau(zy s;ę uprzednio określonych
ne rozkłady wzmocnień są tak efektywne, należjwzorów zachowań instrumentalnych. Bardzo często
do największych odkryć behawiorystycznych uczo.w repertuarze reaścji nie ma działania, które jest
nych- pożądane. Jeśli dziecko nie umie czytać skompliko-
Wreszcie czwartą metodą wzmacniania reakcji jeswanych tekstów, jeśli dyrektor fabryki nie posiada
procedura zmiennych proporcji (v,.elementarnej wiedzy z zakresu zarządzania i jeśli
riable ratio schedule). W tym przypadku zmienia siliczba reakcji, po której następuje wzmocnienie ści badawczych, to żadne wzmocnienie nie spowodu-
W pewnej grze hazardowej przeciętnie co 10 loije) ze będą ^ sprawnie wykonywali swoje czyn-
wygrywa, ale jej uczestnik może otrzymać nagrod(ności> Dlatego też w procesie sterowania ważną rolę
już po wyciągnięciu pierwszego losu lub dopiero Podgrywa ją metody konstruowania reak-
zakupieniu losu setnego. Jest to więc sytuacja ryzy-Cjj człowieka.
kowna. W życiu społecznym procedura ta stosowa wśród wielu wyrafinowanych metod tego rodzaju na jest w niezliczonych wariantach. W działalnośtszczególne znaczenie posiada metoda kolejnych przy-gospodarczej, w medycynie czy w polityce ludzkibliżeń (succeswe approzimation). W początkowym wysiłki są wzmacniane nieregularnie. Tylko nieetapie uczenia się nauczyciel czy psychoterapeuta które operacje serca kończą się powodzeniem; n nagradzają zachowania, które są wprawdzie bardzo
adległe od pożądanych, ale które są opanowane przez
człowieka. Stopniowo kryteria wzmacniania stają ię coraz bardziej surowe. W kolejnych etapach na-
można jednak przewidzieć wyniku konkretnej oj racji. Podobnie jedynie pewne zabiegi dyplomaty ne są uwieńczone sukcesem. Behawioryści wykrj
że rozkład o zmiennych proporcjach jest z regu '"yci.el czy Psychoterapeuta zaczynają nagradzać
najbardziej efektywny. Ludzie pracują rytmicz] n y*ie, bardziej złożone reakcje, które są zbliżone
i na wysokich obrotach. Można by powiedzieć, zvb?irp]- ZaPlanowan^- Dzi^ki metodzie kolejnych
żyją oni "nadzieją", iż wcześniej czy później ^^^W flny 'f* Pojmować dzia-
.,, . * j m, j Ł najwyższym stopniu komplikacji. Przyjmij-
wysiłki zostaną nagrodzone. Chociaż me wiedzą, * iy. że Up"oń mo ł^,,^^^- i /i 4.x
, . r , .. . '' "czen ma trudności w nawiązaniu kontaktów
dy to nastąpi, to jednak wierzą, iż "rzeczy pozą^ równikami: unika ich; każda próba zabawy

40
41


otrzymania hv
wyznają rni' ŁL
wych. Podjf> '
nowisko ,
padkach^
wiek ot
Wbrev s?
nych
od '
-i nieg" reakcję lękową i p"
?m nauczyciela jest uksztal
6w vspółpracy w grupi<
-nożliwe dzięki wykorzy
% irzybliżeń. Początkom
^prostsze reakcje uczni;
,oawy kolegów. Gdy zachc
utrwalone nauczyciel zaczyn
.ozmowy z rówieśnikami, które s
pif - sama obserwacja. W końcu jedyni
d atakty interpersonalne i wykonywani
, oh zadań przez uczniów są nagradzane. Me
ta w większości przypadków daje pożądać
l . yniki.
Behawiorystyczni uczeni opracowali różnorodn x metody konstruowania złożonych zachowań. Z regi ły są one dość efektywne. Jednocześnie stosowani ich jest często zniechęcająco czasochłonne i wymag olbrzymiego wysiłku nauczyciela, psychoterapeut czy socjotechnika. Fakt ten ogranicza ich wartoś społeczną.
Nie trzeba przeprowadzać zbyt głębokich studiói aby przekonać się, że zasady sterowania pozytywni go są zbyt rzadko przestrzegane w rzeczywisty! układach instytucjonalnych i w życiu osobistyi Z reguły nauczyciel, działacz społeczny czy lekai manipulują nagrodami zgodnie z mądrością obieg wą i z własnym doświadczeniem. Słowem, "wied: gorąca" o zachowaniu jest częściej wykorzystywał niż "wiedza zimna". Prowadzi to nieraz do fatalny konsekwencji, które będę nazywał błędami sterom nią. Niektóre z nich są szczególnie powszechna.
Prawdopodobnie najważniejszy błąd polega ' opóźnieniu wzmacniania; odroc grody zmniejsza jej znaczenie i obniża

wysiłku. Nawet najlepsze stopnie szkolne nie mają dla ucznia zbyt dużej wartości, jeśli otrzymuje on je w kilka lub kilkanaście dni po wykonaniu zadania; wszelkie próby utajania ocen są rażącym błędem pedagogicznym. Wzmocnienie powinno być bezpośrednie. Podobnie odroczenie czasu wynagradzania za pracę, zbyt późne wyrażenie uznania i podziwu za wybitne osiągnięcia naukowe czy techniczne nie wpływa pozytywnie na dalszą aktywność człowieka. Skoro wzmocnienie jest konsekwencją działania instrumentalnego, musi ono następować bezpośrednio po reakcji.
Nie jest to błąd jedyny. Wbrew regułom nauki dość często nagradza się ludzi nie za to, co oni robią, ale za to, że są b i e r n i. Wzmocnienie nie wiąże się więc z zachowaniem. W jednym z zakładów wychowawczych młodociani przestępcy otrzymywali 20 punktów zaraz po przybyciu do zakładu. Punkty te pozwalały im korzystać z wszystkich praw i przywilejów. Jednocześnie za nieprzestrzeganie regulaminu zakładu i wszelkie zachowania aspołeczne chłopcy byli karani. Kara polegała na stracie pewnej liczby punktów i ograniczeniu przywilejów. Taka procedura wzmacniania była ewidentnie błędna. Dwu-dziestopunktowa nagroda nie tyle była konsekwencją dobrego zachowania, co samego przybycia do zakładu. Dobre zachowanie w ogóle nie było wzmacniane. Jednocześnie postępowanie aspołeczne, agresywne i dewiacyjne karano z całą surowością. Wydaje mi się, że godna pożałowania zasada, aby nie nagradzać zachowań pożądanych i karać zachowania niepożądane, jest dość często stosowana w życiu społecznym.
Z błędów sterowania pozytywnego wynikają przeróżne skutki. Nie sądzę, aby najważniejszym z nich były rozpaczliwie słabe rezultaty pracy niektórych nauczycieli czy urzędników. Istnieją konsekwencja znacznie poważniejsza. Ludzie zniechęcają się do metod sterowania pozytywnego. Upowszechnia się

43
42


błędna opinia, że w procesie kształcenia bodźce na
gradzające nie odgrywają większej roli, że jedyni
kary są skutecznym środkiem uczenia. Powstaj
koncepcja modyfikacji zachowania bez stosowani
nagrody. To potężne narzędzie zmiany ludzkich re i.ednostki) samowychowanie i samokontrola mogą od-
akcji zostaje wyparte ze świata wychowania. Ni ^rywać większą rolę niż sterowanie zewnętrzne.
i ukierunkowywane przez pewne czynniki wewnętrzne, takie jak ciekawość poznawcza czy poziom aspiracji. Co więcej, istnieją dane wskazujące na to, że miarę rozwoju intelektualnego i emocjonalnego
brzmi to zachęcająco.
Aby skutecznie sterować zachowaniem instrumen talnym, należy odpowiedzieć na trzy pytania: jaku wzmocnienia pozytywne są odpowiednie; jaka pro cedura rozkładu wzmocnień daje najlepsze wyniki; i wreszcie - jakie metody pozwalają skonstruować nowe reakcje człowieka. Behawiorystyczni uczę udowodnili, że nauczyciele czy politycy, którzy mieją na te pytania poprawnie odpowiedzieć, mo osiągnąć godne zazdrości sukcesy w sterowaniu z chowaniem. Istnieją realne możliwości, aby naucz ludzi agresywnych i aspołecznych zachowań poż danych. Można całkowicie zredukować reakcje łąk we. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ukształtow u ludzi nawyki wydajnej i sumiennej pracy, ah zmusić ich do najwyższego wysiłku w działalnoś naukowej i kulturalnej. Behawioryści lansują p gląd, że jeśli umiemy manipulować nagrodą znajd jącą się w środowisku, to umiemy prawie wszystk Niestety niewielu opanowało te trudne umiejętnoś Idea sterowania pozytywnego spotyka się częs z surową krytyką. Wprawdzie nikt nie zaprzecza, umiejętne stosowanie nagród, takich jak bodźce m. terialne czy moralne, daje pożądane rezultaty, je< nak wielu zwraca uwagę, że nie jest to jedyna m toda modyfikacji zachowania. Niezależnie od reak< kontrolowanych przez wzmocnienia zewnętrzne czł wiek często działa spontanicznie i sam r z u t n ie. Jego czynności również są stymulował

Zbytnie podkreślanie roli nagrody w życiu jednostki może hamować jej spontaniczną aktywność, jej samodzielność i twórcze myślenie. Są to zupełnie rozsądne zarzuty, które całkowicie podzielam. Powrócę do nich w dalszej części tego szkicu.

\J
Rozdział III
STEROWANIE NEGATYWNE. MIT KARY
Drugą metodą inicjowania, utrwalania i modyfikacji zachowania instrumentalnego jest sterowanie negatywne, zwane również sterowaniem puni. tywnym lub awersyjnym. Polega ono na stosowaniu wzmocnień ujemnych, takich jak deprywacja pokarmowa, kary pieniężne, przymus, represje, złe stop. nie szkolne, odrzucenie przez grupę społeczną, prze. sunięcie na niższe stanowisko w hierarchii władz; czy też nienawiść demonstrowana przez otoczeni^ Tego rodzaju bodźce nazywa się w psychologii kt ,rami. Kara jest niepożądanym, awersyjnym skut kiem działania, który został celowo wprowadzon; przez ludzi po to, aby wyeliminować zachowani; dewiacyjne i aspołeczne.
O ile nagrody są rzadkim środkiem sterowania o tyle kary stanowią często główne narzędzie zmiany zachowania. W wielu instytucjach produkcyjnych i wychowawczych system karania jest szeroko ra-winiety. "W systemie dyscyplinarno-izolacyjnym, K którym na pierwszy plan wysuwa się kontrola zewnętrzna - pisali moi koledzy, Czesław Czapo* i Stanisław Jedlewski - najłatwiejszym środkicrc oddziaływania jest kara wymierzona przez wycl.c wawcę; wśród wychowawców przeważa przekonanie, iż właśnie kara zewnętrzna stanowi najskuteczniejszy środek wychowawczy. W rezultacie aplikuj' oni kary, jedną, drugą, coraz szybciej, coraz nie-

wwr-..- .. oczekując natychmiastowych zmian w [zachowaniu." 9 Również w wielu innych instytucjach l ,spółczesnych, w szkole, w urzędzie czy w fabryce
umocnienia negatywne stały się dominującym środ-
iem sterowania zachowaniem.
Czasem można spotkać się z twierdzeniem, że w toku rozwoju społeczeństwa system karania jest wypierany przez inne bardziej humanitarne środki oddziaływania na człowieka. Nie widzę argumentów, które by pozwoliły przyjąć ten pogląd. Na podstawie analizy instytucji współczesnych można zaryzykować hipotezę, że nie tyle kary odgrywają stopniowo coraz mniejszą rolę, ile że zmienia się ich repertuar i struktura. Stają się one coraz bardziej wyrafinowane i subtelne; co więcej, często są niewidoczne dla postronnego obserwatora. Tak na przykład w szkołach ojców jezuitów stosowano karę chłosty bez żadnych skrupułów. W czasach obecnych została ona prawie całkowicie wyeliminowana z systemu edukacyjnego. Zastąpiono ją subtelnymi karami społecznymi, które często zaprzeczają autonomii i samodzielności ucznia, uniemożliwiają zaspokojenie jego potrzeby samorealizacji. Pomysłowość ludzi w wytwarzaniu coraz to nowych systemów wzmocnień negatywnych jest godna uwagi.
Dlaczego we współczesnej cywilizacji system karania jest tak bardzo rozbudowany? Dlaczego wielu ludzi, którym nieobce są humanistyczne ideały, domaga się często stosowania coraz bardziej surowych i bezwzględnych środków przymusu? Nikt nie potrafi odpowiedzieć jednoznacznie na te pytania. Prawdopodobnie wielu pedagogów, urzędników i polityków wierzy w instrumentalną skuteczność wzmocnień negatywnych. Jeśli ktoś przekroczył dozwoloną szybkość jazdy, popełnił przestępstwo gospodarcze,
JecUewskł' Pedaaogiha "resocjalizacyjna,


47


=?=* ."*==;"? ŁS~""=,?
rancji czy pewneg7rC0hd2ka^ Wyniką czspołecznej * Z3JU Pczu"a sprawiedliwe* wzmocniema negatywnego. Gdy Slrn ?onowneg
^y^ -" ^wioryslycznych "^srr^sKirf !'~^ Ah .os ^t(tm)r" i,f i j-"r^r^.^^' SSSSL- -s

-""ŁJ-^-^iilUSCl Jcfńnr/^^ rT^mi.3.)
B. F. Skinner. P/-"*/ł ,""T-_^-, _ ^
-Mży nagroda a CT^ W CZ3Sie Po^Twi^S?*0'"118"0" f Jie(tm)nek wywoJtaanpaddyrblbazf wo analizował swoje Łh26^1** t odmienny. Dziectf wszt;łt^dał wszystkie błJ? kL?ychczasowe
"e zabawy seksual^aS, * okoliczności, których n PPełnił'
knnt-trr1"^."-i. _. Łrdsr^Pnie zaczął r>i"____', &torycn nie przewini-,*
" B. F. Skinner, Poza tootno^..., "p. cIŁ> ".


it, s. ,".
48


49


minowała zachowań aspołecznych, lecz spowodował;. społeczne wywołują "uboczne skutki", które są
iż zachowania te stały się bardziej skuteczne i tr^1 Ojecznie niepożądane. Te nie zaplanowane konse-
niejsze do wykrycia. kwencje są nieraz bardziej bolesne niż samo zacho-
,^Ale~źasługą psychologów jest nie tylko to, iż W)wanie, które jest karane. Jest to sytuacja analo-
kazali oni, że efekt stosowania wzmocnień negatyij giczna do wielu sytuacji występujących w przyro-
nych jest mały, że kara z reguły jedynie tłumi aspjjjzie- Zniszczenie pewnych szkodników może pociąg-
łeczne zachowanie, lecz również to, iż wykryli pencą(4 za sobą fatalne następstwa, których biologowie
ne warunki, które zwiększają skuteczność katiw Ogóle nie przewidywali. Jeśli stosujemy kary, to
nią. Według behawiorystów kara może speł^^my przynajmniej zdawać sobie sprawę z 'ne-
swoje zadanie wtedy i tylko wtedy, gdy włączotgatywnych konsekwencji takiego zabiegu.12
zostanie w całościowy program modyf pierwszym zjawiskiem wywołanym przez wzmoc-
kacji zachowania. Program ten musi odpnjenia negatywne jest generalizacja hamo-
wiedzieć na pytanie, jak ukształtować u człowielwania; polega ona na tym, że kara tłumi nie tylko
nowe reakcje, które zastąpią reakcję niepożądafreakcje niepożądane, lecz również wiele zachowań
i które będą akceptowane społecznie. Nie wystaraj, dużej doniosłości społecznej. Jeśli nauczyciel na-
karać, trzeba jednocześnie wskazać ludziom noirpiętnuje ucznia za jego agresywny stosunek do ró-
drogi osiągania wzmocnień pozytywnych. Chłopcwieśników, to fakt ten może spowodować zmniejsze-
którzy kąpią się w niedozwolonych miejscach, inie aktywności ucznia na lekcji i obniżenie jego wy-
z reguły karani przez rodziców lub władze admimików nauczania. Zostaną więc zahamowane reakcje
stracyjne. Jednak kara ta będzie skuteczna tyli społecznie pożądane. Nie jest wykluczone, że cały
wtedy, gdy stworzymy im możliwości korzystanzespół negatywnych zjawisk społecznych, takich jak
z atrakcyjnej plaży strzeżonej i gdy nauczymy ibierność, brak zaangażowania w swoją pracę, wiąże
nowych wzorów zachowań. Podobnie jeśli początKsię z generalizacja hamowania. Ludzie przyjmują
jacy naukowiec popełnia rażące błędy metodologitpogląd, że "aktywność się nie opłaca". Aby zapobiec
ne, to dezaprobata jego działalności musi iść w jtemu zjawisku, należy karać zachowania aspołeczne
rze z próbami ukształtowania u niego nawyk jednocześnie nagradzać działania pożądane. Dzięki
rzetelnej pracy badawczej. emu wiele pozytywnych reakcji człowieka nie zo-
Skuteczność sterowania negatywnego zależy stanie zahamowanych.
tem od tego, czy nauczyciel, urzędnik i socjotechi Po drugie, wzmocnienia negatywne mogą wywołać umieją wskazać człowiekowi nowe alternat zaburzenia emocjonalne. Jedną z konse-wy działania, alternatywy, które zawiei cwencji silnych i nieadekwatnych kar są reakcje źródła wzmocnień pozytywnych. Są to twierdze:* ękowe i reakcje unikania, gniew i agresja. Często
o dużej doniosłości.
człowiek zaczyna reagować emocjonalnie na zupełnie neutralne bodźce. Żyjemy w czasach, w których zaburzenia emocjonalne są jednym z głównych prob-

" Dokładniej nia można
Stosowanie wzmocnień negatywnych z ICB"IJ w"r się z dużym ryzykiem. Bardzo często kary fizycz

dane na temat negatywnych skutków ka-" w książce A. Bandury, op. clt.

50
51


Rozbudowany system karania mo, rozwiązanie tego problemu.
przez wzmocn* źródła kara
s
pomocą kar fizycznych, przymusu admi-
lemów że jedynie
' jnegO czy ograniczenia wolności nie można
tracjj g j ^ ^.^ ^^
stanowisko nie zawsze było mile widziam,
S jednym mitem, który stworzy, mądrość
a jednocześnie ob" "^^SLm* będą uni obiegowa.
chowaniem za pomocą nagr d^ ^ ^
kac szkoły i Puszc^a negatywne całkowicie zdo 4
w które] w2(tm)00^1;. p0zytywne, występuje zj, hialbym obecnie przedstawić dość paradoksalną,
minowały wzmocmema L y najlepsi pracownic ^ cześnie bardzo ważną procedurę sterowania
wisko fluktuaC31dK;? którym kara stała się podsti gatywnego, która polega nie tyle na stosowaniu opuszczają zak^mWoddziaływania na ludzi. Jedy" L* y pozbawianiu ludzi nagród, które
^^^ takitz? otrzymywali. Odbieranie przywilejów i możliwości
a atmosfera pracy czy uzn, kor stania z praw pełni w tej procedurze rolę bodz-
biec temu zjawisku ca negatywnego. W nowoczesnych układach mstytu-
nie społeczne może z P karania dosta to bardzQ pulama metoda zmiany
Wreszcie, P "Wa^ o /c ó w z a c h o w a n ,; n;ekorzystnych zachowań. Tak na przykład rodzice
negatywny^ gwoje dziecko za ]q ozbawiają dziecko możliwości oglądania telewizji.
Przyjmijmy, ze r^ ^ Jw szkole. Taka kara i Inst^ucja oświatowa zawiesza nauczyciela w pra-
agresywne za^howan]mi ;gresją, ale również uc. wacfa w pewnych okolicznościach rządy wstrzymują
zyczna me ^^ . ć karą. Zachowanie rodzic* c gospodarczą udzielaną innym krajom.
dziecko, jak wymię ^ ^^ ^^ ^^ zaakce, ^^ ^^ ^^ prawdą> że dotychczas bar-
jest wzorcem Kto] ry stosować przemoc w stosu dzQ mało wiemy Q skuteczności i konsekwencjach
towany; dzie CKO^ ^ fców Sztuka karania" pr" St0sowania tej procedury. Przeprowadzone badania
ku do swoich ^eb na pokoienie. Jeśliby pei pozwalają jedynie sformułować kilka interesujących
chodzi więc z POKO socjotechnicy zdawali sothipotez w pewnym eksperymencie pokazywano
gogowie, urzędnicy -y fearallia jest j e d ni chłopconi) którzy mieii tendencję do ssania palców,
sprawę, ze Pr uczenia się, w ktor?ciekawe filmy rysunkowe w chwiii| gdy chłopiec
c żeś ni e Proc ie się z negatywnymi wzoifizaczął sgać paleCj przerywano pokaz. Taka deprywa-
osoba karana zap" Jd dobnie z większą rozwa"cja sensoryczna spowodowała dość szybkie zmniej-
mi zachowań to praw ^_ wzmocnienia negatyvri gżenie liczby niepożądanych reakcji. Okazało się
i umiarem stosowali LJT hologów wielu nieł* jednak, że nie był to trwały efekt, ponieważ w sytu-
Fakt hkoSwencji kar fizycznych i społeczny acjach życiowych> na przykład na lekcjach, dzieci
Piecznych konseKwe j fakc;ją od wielu lat jnów ssały palce Tego typu badania ^ają się wska-
sprawia mi .szcz^(tm)^ * walczyć z fetyszyz"|ywać, że usunięcie nagrody działa podobnie jak
53
51
ko nauczyciel P(tm) wiadczenie wskazywało Bormalna kara. Wywołuje więc ono jedynie skutki

f .grzechy.
z życi(tm) '
T20 Ia" zachowania
ukształto-zagrożeń i roz.
Wnra * (tm)prawdzie
mentaorem, ry o zacę roowiska łest
nadto pozbawienie wzmocnienia pozytywr,sądzę, aby modernizacja otoczeni
wywołuje tak silnych reakcji emocjonaln^de wyeliminowała aspołeczne
ale nie
doraźne i być może skuteczne, gdy łączone jest j, osiągnąła przyzwoitego poziomu w f.v z
wskazywaniem ludziom konstruktywnej alternatj rodzą się zachowania aspołeczne^ *"* ŚWiecie
wy. Ł , nie ludzie są źli, lecz środowisko L P"est"Pstwa. To
Pozbawienie wzmocnień pozytywnych (nagrót w związku z tym nie można ich TTA ni Ży"'
wywołuje jednocześnie wiele skutków, które są sPi których nie popełnili. Nowy Za erzer*v
cyficzne dla tej metody sterowania negatywneg, być światem bez wzmocnień ,
Godny zanotowania jest fakt, że o ile w poprzedni To nfe kara wyeliminuje
opisanych metodach ludzie próbowali unikać zrod nistwo, agresję czy zbrodnię
karania, a więc unikali instytucji i osób wymierz; można usunąć jedynie przez
jących karę, o tyle obecnie skierowują uwagę ; wanje środowiska, przez liki
źródła, które pozbawiają ich nagrody. Tak wi W(y kultury,
chłopcy w opisanym eksperymencie interesowali s Niezupełnie podzielam te
eksperymentatorem, który przerywał projekcję fo humanizację środowisk
(tm), T3^0A+n nabawienie wzmocnienia pozytywusadze. aby moderni^o^., .
ow
me tylko d iego
mu. Ponadto r--..._ . .. _--^"vja UUUL.zen,
go nie wywołuje tak silnych reakcji emocjonalny(wicie wyeliminowała aspołeczne "(tm)
szczególnie lękowych. Z tych względów wydaje sSprawa jest o wiele bardziej skomrtSE
że metoda ta jest bardziej humanitarna. Zbyt ^am bowiem, że reakcje człowiek! zat?
jednak przeprowadzono badań empirycznych, aod zewnętrznego środowiska ale rf
stwierdzić, czy tak jest na pewno. Nie jest wykfcrfasnej osobowości, od proce*(tm), "(tm)
czone że wywołuje ona jakieś dodatkowe skutki samodzielnych decyzji, k
gatywne, których obecnie nie można przewidz^achowań niepożądanych wymaga
J
ihiki w toku długotrwałej samowychowania.

ne~
' W3rtość J6 Wy'
Mówiąc o sterowaniu negatywnym eczne
można pominąć aspektów etycznych. Są one sz|0 iż kary są mało skuteczne
gólnie ważne w czasach, w których pytanie o |yczna jest wątpliwa nie
leczność całkowicie zdominowało wszelkie |minoWać obecnie z życia
problemy. Zdaniem Skinnera stosowanie kar me| to zmiany mentalności lui nn
ko ma małą wartość prakseologiczną (mstrume*ych systemów instytuclnalnJS >
^^^^^^^^rs^^'^
narkotykL. Należy jednak pamiętać - twi .a a bez kary, to przynajmniei Skinner - że ludzkie reakcje są sterowane '*, w którym dominuje na"odfl
pun tu
nner -środowisko. W świecie, w którym brak jest w.
^

54


Rozdział IV
POZA WOLNOŚCIĄ I GODNOŚCIĄ CZŁOWIEKA
Behawiorystyczni uczeni należą do kategorii ludi o totalnie pragmatycznej mentalności. Interesują ii jedynie zjawiska bezpośrednio obserwowalne, a wi( bodźce i reakcje. Z reguły nie wychodzą poza foi mułę S - R. Wszelkie konstrukcje myślowe i roi ważania filozoficzne uznają za rodzaj science-fictża który nie powinien być przedmiotem prawdziwi nauki.
W ostatnich swoich pracach Skinner złamał te si rowe zasady; przedstawił on koncepcję wolnośi i godności człowieka z punktu widzenia behawii rysty. Zajęcie się tą sprawą nie było dziełem przj padku, lecz reakcją na totalną krytykę psycholog S - R. Wielu uczonych, szczególnie psychoanalitj ków, twierdziło, że behawioryzm stworzył pryni tywny obraz człowieka; człowiek ten bardziej przj pominął szczura w labiryncie niż samodzielu podmiot. W portrecie behawiorystycznym zabrakł miejsca na tak ważne atrybuty człowieka jak wól ność, godność i odpowiedzialność. Odpowiadając te zarzuty Skinner przedstawił dość oryginalne -chociaż wysoce kontrowersyjne - poglądy na ten" wolności i godności człowieka. Poznanie ich pozw nam lepiej zrozumieć rysy behawiorystycznego P* tretu.

Literatura dotycząca wolności i godności jest olbrzy-iia; problemem tym zajmowali się filozofowie, ety-,y pedagogowie i psychoanalitycy. Wiele odkryw-' twierdzeń na ten temat można na przykład źć w pracach Fromma. Jednak wielu uczonych publicystów zajmujących się wolnością i godnością egało licznym złudzeniom, które są nie do przyęcia dla behawiorysty. Dwa spośród nich są przed-otem krytyki Skinnera.
Po pierwsze, w wielu pracach filozoficznych czy pedagogicznych można spotkać się z twierdzeniem, że wolność i godność człowieka są pewnymi cechami jego osobowości lub stanami umysłu; ludzie prawdziwie wolni mają poczucie swobody i niezależności. Według Skinnera takie poglądy uniemożliwiają naukowe badania tego problemu. Chociaż wolności i godności może towarzyszyć pewne przeżycie świadome, to jednak nie ono jest sprawą istotną. Wolność i godność nie są bowiem stanami wewnętrznymi, lecz cechami zewnętrznego zachowania i można je definiować w terminach wzmocnień pozytywnych i negatywnych. To nie badanie przeżyć jednostki, ale eksperymentalna analiza relacji istniejących między środowiskiem a reakcjami instrumentalnymi, pozwoli sformułować sensowne hipotezy o wolności i godności.
Drugie złudzenie jest jeszcze bardziej niebezpieczne. Niejednokrotnie wygłasza się gołosłowne poglądy, że wolność i godność autonomicznego człowieka wiąże się z brakiem jakiejkolwiek kontroli zewnętrznej. Być wolnym oznacza "wziąć swoje losy całkowicie we własne ręce" czy ^.umieć samodzielnie kształtować swoje własne *ja" . Wolność i godność człowieka nie może Jednak polegać na braku wszelkiego sterowania.
udzie są zależni od środowiska fizycznego i spo-

57
56


możliwe, jest ^^Srczłowieka od wszelki,* t o c z e n i u wzmocnień negatywnych.
lega na tym, aby'(tm)oi(tm) lnić go od kontro; Bezygnacja z różnorodnych form sterowania puni-
kontroli, lecz na *^ *L reakcje ląkowe i agreSjitywnego stwarza korzystne warunki do rozwoju wol-
która wywołuje zagro ^, ^^ . , . . ._,"".-","
Dopiero odrzu niem Skinnera
ala _ zdośd człowieka.
alnie spojrzeć na sta, Ludzie nie uciekają od wolności, raczej o mą wal-
^ j zwracai Różne są metody tej walki. Często polega ona
problemy wolno.Ś" uwagę
y wolno.Ś"awifmmu takie spojrzenie j,na eliminacji bodźców i zdarzeń awersyjnych. Dzię-
krytycy beh^W10^wod'uje ono> że wolnoski rozwojowi techniki udało się ograniczyć powodzie
bardzo niebezpieczne, powou j * zmniejszyć niebezpieczeństwo pożarów. Osiągnię-
i godność stają się iluzją. ^ medycyny pozwoliły zapobiec wielu chorobom
i epidemiom. Stanowcza postawa pedagogów i psychologów spowodowała wyeliminowanie ze szkoły ,aime się behawiorystyczną koncelkar fizycznych.
Najpierw zajmę J*nie z nią woiność zależy i Ludzie nie zawsze atakują bodźce awersyjne, row-
cją wolności.* człowieka znajdują się awe:nie często ich unikają. Jak stwierdziłem w poprzed-
tego, czy w o:oc^ bodzce zewnętrzne. Są one dw nim rozdziale, uczniowie opuszczają szkołę, w której
syjne i niepoząda . ^ nich ^ bodzce m kara jest podstawowym narzędziem wychowawczym;
jakiego roA^n- .^. epidemie, powodzie, wysok pracownicy unikają instytucji, w której dominują
turalne, takie J zagrożenia fizyczne. Drt bodźce awersyjne.
i niskie ternpe raiu y j ^^ ^ bodźce ceioi Wyniki walki o tak rozumianą wolność nie są
gim rodzajem P ludzi po t0) aby wyelimiBzbyt pocieszające. Z jednej strony udało się człowie-
zaprogramowane P -e nazywamy je wzmocnił kowi uwolnić od wielu zdarzeń niepożądanych,
wać aspołeczne zac ^ ^ wątpliwości, że wri z drugiej strony jednak powstały nowe źródła za-
niami negatywnyn . bQdźce zwane karami, oi grożeń, takich jak wojna nuklearna, zanieczyszcze-
z rozwojem cywiuza j ^ bodzce 'naturaine. nie środowiska czy przeludnienie; opracowano wy
grywają większą ' * zachowanie człowieka je rafinowane metody przymusu administracyjnego,
Zgodnie z tą K m mniej znajduje się w jej Wolność definiowana jako uwolnienie człowieka od
Zgodnie z ą jm mniej znajduje się w jej Wolność definiowana jako uwolnienie człowieka od
tym bardziej.W?żców niepożądanych, im rządzi kontroli negatywnej i kar jest w dalszym ciągu
środowisku pc > . stanami rzeczy. Jeśli " wielkim problemem jednostki.
styka się z ^r^ Jich temperaturach, je e
botnik pracuje w wys zagrozenie
iest drastycznie ograniczotf
ne, to jego womu^ J wać wolnym zachowai" Szczególną rolę w koncepcji Skinnera odgrywa
Podobnie nie mozn^ za kazde wykroczeń*pojącie godności. Wiąże się ona z istnieniem
który jest y w środowisku *ewnetrznvm newnei kategorii
zewnętrznym pewnej kategorii wzmocnień pozytywnych, które można
ucznia,
., wolden Ttoo, op. cit., s. 257.
każda Pom

59
58



teami moralnymi; chodzi tu przede
takie bodźce, jak uznanie i podzi ^/yciel, który opracował nowe metody , i lekarz, który ocalił życie pacjenta, zy. Xją uznanie społeczne, to fakt ten świadczy o war. ;ości ich osiągnięć; jest on "wskaźnikiem" godności, O ile wolność była rozumiana jako uwolnienie za, chowań człowieka od czegoś (to znaczy wzmocnień negatywnych), o tyle godność jest prawem do cze. goś (to znaczy wzmocnień pozytywnych).
Wynika z tego, że - wbrew zwolennikom koń. cepcji człowieka autonomicznego - godność może być zabezpieczona jedynie w sytuacji, w której sto-suje się różnorodne formy sterowania pozytywnego;

się on jakimiś wyższymi celami. Podobnie aktor czy dziennikarz, który pracuje po to, aby zdobyć pieniądze czy sławę, zyskuje niższe uznanie społeczne niż wtedy, gdy nie znamy przyczyn ich zachowań i wydaje się nam, że ich działania są "bezinteresowne . Hipoteza o relacji istniejącej między godnością a wiedzą, o czynnikach, które sterują zachowaniem wydaje się nader interesująca. Wymaga ona jednak dalszych badań empirycznych.
Wbrew pozorom zabezpieczenie godności w czasach szybkiego postępu techniki, ekonomii, medycyny i socjologii staje się wyjątkowo trudne. Osiągnięcia ludzkości często redukują szansę zdobycia uznania i podziwu. Praca --

niej życie człowieka staje si
Tak rozumiana godność może być przedmiotu badań naukowych, podobnie jak każda reakcj, człowieka. Behawioryści sformułowali kilka prai dotyczących godności. Jedno z nich głosi że wie,-kość uznania społecznego, które w i ą. ż e s i ę z g o d n o ś c i ą, j e s t o d w r o t n i e p r * p o r c j o n a l n a d o z n a j o m o ś c i r z e c z y wi; stych przyczyn zachowania. Im mniej wiemy, dlaczego człowiek działa, tym wyższą war! tość przypisujemy jego aktywności. Ujmując to i terminach obiegowych, można powiedzieć, że ta gorzej poznaliśmy "motywy działania" człowiek, tym wyżej oceniamy jego osiągnięcia. Przyjmijmy że nauczyciel z dużym wysiłkiem wprowadza * szkoły nowe metody dydaktyczne, takie jak naucz* nie programowane. Jeśli orientujemy się, że wyto nuje on tę pracę po to, aby poprawić swoją sytuacj! materialną lub uzyskać awans na kierownicze stan* wisko, to jego działalność cenimy niżej niż wtedy gdy dokładnie nie wiemy, dlaczego wprowadza ot innowacje pedagogiczne; przypuszczamy, że kieruj

ZdbyĆ Większe Zdalnie Ste'
nswokh cjonalnej
-Exupery'ego. Rozwói techniki padk J/ Ld*^\j! . przynajmniej nie p^wa
który jest trudny do rozwiązania. Walcząc o wolność udzie eliminują ze środowiska bodfae aw5L"J
niskie t^agrrie fiZyCZne' Choroby. ^ie kurrf temPeratury czy powodzie. Ale przez to
rych cl" mźliwości wykonywania działań? w któ-
XazałhvW1 głby ZySkaĆ UZnanie'
atryS y SW]ą rzeczvwistą wartość. G
LLL? ^gólnie trudno osiągalnym. "W
Z re"
g*y Serze 7' "^T* Skinner ~ wolność z - ^bierze gorę nad godnością." 14 W okresie burzli-
61
4 B- F- Skinner, Poza wolnością..., op. cit., s. 73.

ł
wego rozwoju cywilizacji naukowo-technicznej za-bezpieczenie godności człowieka staje się sprawą o największej doniosłości.
Walka o ludzką godność jest walką o środowisko, w którym występować będą wzmocnienia pozytywne, w których uznanie, szacunek i podziw dla za-chowania człowieka stanie się zjawiskiem powszechnym.
M
Włączenie do portretu behawiorystycznego pojęć fi lozoficznych, takich jak wolność i godność człowieka, jest krokiem, który w dużym stopniu zmienia potoczne wyobrażenia o psychologii S - R. Pojęcia te zostały na nowo zdefiniowane. Wolność i godność nie są stanami świadomości, lecz cechami zachowania i środowiska; eliminacja sterowania negatywnego i rozwój różnorodnych metod sterowania pozytywnego nadaje życiu człowieka wymiary wolności i godności. Zatem nie tyle brak wszelkiej kontroli, ile odrzucenie jedynie negatywnej kontroli powoduje, że działanie jednostki staje się wartościowe.
Trudno jest mi ocenić tę koncepcję. Jako psycholog eksperymentalny bardzo rzadko stykałem się z pojęciem godności i wolności. Literatura filozoficzna, etyczna czy pedagogiczna poświęcona temu tematowi jest mi w zasadzie nie znana. Z braku kompetencji ograniczę sią do kilku uwag krytycznych.
Przyjęcie poglądów Skinnera prowadzi do fatalnych konsekwencji, których nie można uniknąć. Skoro wolność i godność są definiowane w terminach zewnętrznego wzmocnienia, to nie są one atrybutami osobowości człowieka; nie są one również - ujmując sprawę radykalnie - cechami zachowania, lecz parametrami środowiska fizycznego i społecznego. Zgodnie z tym, to nie człowiek jesł

ale jedynie świat, w którym działa. Podobnie ć nie jest stanem umysłu, lecz formą opisu Uczenia, w którym znajdują się bodźce zwane Umocnieniami pozytywnymi. Skinner o d e-jfaT jednostce jej atrybuty - wól-
ość oraz godność, i przypisał j e s i:o-jnwisku zewnętrznemu. Człowiek beha-tiorystyczny żyje więc poza wolnością i godnością. Test to bardzo mechanistyczne spojrzenie na ludzi. Wvdaje mi się ono nie do przyjęcia.
Rozważania te prowadzą do klarownej konkluzji: Skinnera koncepcja wolności i godności jest w wysokim stopniu kontrowersyjna i nie sądzę, aby była ona znaczącym osiągnięciem naukowym.

62


Rozdział V
INŻYNIERIA BEHAWIORYSTYCZNA
Ludzie, którzy kiedykolwiek parali się wychowaniem, treningiem, propagandą czy psychoterapią, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że praca ta jest znacznie trudniejsza, niż to się wydaje postronnym obserwatorom; nierzadko stanowi ona ciągi frustracji. Niepowodzenia w kształceniu wiążą się głównie z brakiem dobrze określonych i skutecznych metod. W związku z tym wielu pedagogów, psychologów czy propagandzistów stawiało pytanie, czy nie można stworzyć technologii kształcenia człowieka, technologii, która byłaby równie potężna jak technologia wytwarzania rzeczy.
Próby tworzenia takiej technologii, zwanej czasem psychoinżynierią, niejednokrotnie kończyły się niepowodzeniem. Niepowodzenia te spowodowane były przez dwa główne czynniki.
Po pierwsze, cele kształcenia były dość niejasne i mętne. O ile w produkcji przemysłowej parametry butów czy telewizorów są jednoznacznie określone, o tyle wychowawcy, psychoterapeuci czy propagan-dyści nie umieli odpowiedzieć jasno na pytanie, do jakich zmian w człowieku dążą. Przyjmijmy, że nauczyciel twierdził, iż celem jego zabiegów jest ukształtowanie charakteru ucznia, zwiększenie siły woli, redukcja jego silnych stanów lękowych czy usunięcie poczucia winy. Co to jednak znaczy? Ja& określić dokładniej te cechy osobowości? Czy znane
64

są jakiekolwiek kryteria obiektywne, na których podstawie można by stwierdzić, iż nauczyciel rzeczywiście zmienił charakter ucznia i usunął jego poczucie winy? Na żadne z tych pytań nie można sformułować jednoznacznej i pełnej odpowiedzi. Fakt ten w wysokim stopniu utrudniał stworzenie technologii kształcenia.
Po drugie, nie znane były algorytmiczne metody modyfikacji człowieka. Powolny rozwój psychologii, pedagogiki czy prakseologii utrudniał odpowiedź na pytanie, jaki skończony ciąg operacji należy wykonać, aby osiągnąć cele wychowawcze, propagandowe czy psychoterapeutyczne. Jeśli nie wiemy dokładnie, co modyfikować i jak modyfikować, to każda próba kształcenia człowieka musi prowadzić do kompromitacji i wielkich rozczarowań.
Zdaniem Skinnera i jego zwolenników behawio-ryści są pierwszymi uczonymi, którym udało się pokonać te trudności i stworzyć inżynierię behawiorystyczną, zwaną również technologią zachowania. Celem tej inżynierii nie jest zmiana stanów wewnętrznych, takich jak poczucie winy, lęk czy siła woli, lecz modyfikacja reakcji człowieka, które są obserwowalne i mierzalne. Parametry zachowania można równie jednoznacznie określić jak parametry przedmiotów zewnętrznych, takich jak buty czy telewizor. Jeśli psycholog stwierdzi, że celem jego zabiegów jest wyeliminowanie takich a takich reakcji agresywnych demonstrowanych przez ucznia i jednocześnie ukształtowanie u niego takich a takich zachowań afiliacyjnych, to zamiar ten jest całkowicie jasny i jednoznaczny. Co więcej, na podstawie pewnych zewnętrznych kryteriów, ta-Wch jak działanie ucznia w grupie rówieśników, można stwierdzić, w jakim stopniu cel ten został osiągnięty.
Behawioryści nie tylko formułowali jasne cele, Ponadto opracowali metody i strategię, za których Pomocą można je osiągnąć. Dzięki poznaniu praw
65

uczenia się i warunkowania, dzięki wykryciu roli wzmocnień pozytywnych i negatywnych w ludzkim zachowaniu, udało im się skonstruować wiele algorytmów modyfikacji zachowania; algorytmów, które w pewnym stopniu przypominają przepisy technologiczne.
W portrecie behawiorystycznym inżynieria zachowania odgrywa wyjątkową rolę. Twórcy tego por-tretu człowieka zawsze podkreślali, że należy poznać zachowanie, aby je zmienić, że technologia zachowania pozwoli racjonalnie rozwiązać wiele problemów społecznych, pedagogicznych i psychologicznych, które niepokoją współczesnego człowieka. Kontrola urodzeń i wychowanie młodzieży, poprawa stosunków interpersonalnych i rozwój pozytywnych reakcji emocjonalnych, zmniejszenie agresji i konfliktów między ludźmi, nauczenie ich korzystania z kultury i sztuki, walka o ochronę środowiska i godność człowieka - to tylko pewne problemy, których rozwiązanie - zdaniem Skinnera - jest możliwe dzięki wykorzystaniu osiągnięć behawiory-stycznej inżynierii. Chociaż nie jest ona jeszcze tak rozwinięta jak technologie fizyczne i biologiczne, to jednak nie sposób negować jej roli w modyfikacji ludzkiego zachowania.
Inżynieria behawiorystyczna składa się z wielu metod i technik modyfikacji zachowania, które odnoszą się zarówno do ludzi normalnych, jak i do ludzi chorych, u których występują różnorodne zaburzenia reakcji. W ostatnich latach szczególnie rozwinęła się tak zwana terapia behawiorystyczna, która stanowi gałąź inżynierii i której celem jest oduczenie reakcji patologicznych i dewiacyjnych. Mimo pewnych osiągnięć użyteczność tej ''teralni jest dość ograniczona. Znacznie większe znaczenie społeczne mają techniki i metody modyfikacji zachowania ludzi normalnych; można je bowiein stosować w szkole, zakładzie przemysłowym w administracji.

W rozdziale tym przedstawię kilka technik modyfikacji zachowania, które stanowią osiągnięcia inżynierii behawiorystycznej i które rozszerzą naszą wiedzę o sterowaniu reakcjami człowieka.
W wielu systemach instytucjonalnych i w życiu prywatnym zachowanie ludzi jest dość paradoksalne. Bodźce i zdarzenia neutralne lub nawet korzystne wywołują u nich reakcje lękowe, agresję lub silny gniew. Na przykład unikają oni takich zwierząt jak psy czy koty. Pojazdy mechaniczne czy kąpiel w jeziorze wywołują paniczny strach. Wszelkie kontakty interpersonalne, a szczególnie perspektywa rozmowy z przełożonym lub z płcią przeciwną rodzą silne reakcje lękowe lub agresywne. Są oni wrogo nastawieni do zmian przestarzałych struktur organizacyjnych. We wszystkich tych przykładach sytuacje pożądane społecznie wywołują reakcje ucieczki, lęku lub gniewu. Takie zachowanie jest bardzo ' niekorzystne, utrudnia przystosowanie się jednostki do otoczenia.
Jedną z metod eliminacji tego rodzaju działania jest desensibilizacja15. Podobnie jak wszystkie inne metody inżynierii behawiorystycznej opiera się ona na przekonaniu, że skoro niepożądane reakcje powstały w wyniku uczenia się, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby ich oduczyć i wyeliminować. Desensibilizacja została opracowana przez Wol-pego; składa się ona z trzech etapów.
Na pierwszym z nich psycholog lub pedagog próbują poznać bodźce i sytuacje, które wywołują lęk,
" Desensibilizacja nazywa ślą również Tnetodą odczulania lub metodą uniewrażliwianla. Por. S. Kratoclwll, Psychoterapio. Kierunki, metody, badania, Warszawa 1974, oraz. V. Meyer, E- S. Chesser, Terapia behavioralna, Warszawa 1973.

67
66


agresję lub wrogość. Sprawa nie polega jednak tylko na tym, aby je dokładnie określić, ale przede wszystkim na tym, żeby zbadać relacje istniejące między rodzajem bodźca a siłą reakcji lękowej. Ideałem jest ułożenie hierarchicznej listy bodźców, która zaczyna się od bodźców najsłabszych, a kończy na bodźcach najsilniejszych. Przyj, mijmy, że człowiek boi się panicznie węży. W tym przypadku lista taka może wyglądać następująco: 1) rozmowa o wężach; 2) obrazki, na których znajdują się węże; 3) oglądanie węża na ekranie telewizora; 4) obserwacja prawdziwego węża w ZOO; 5) zabawa z wężem. Im niżej w hierarchii znajduje się dany bodziec, tym bardziej jest on lękotwórczy. Ustalenie takiej hierarchicznej listy jest z reguły podstawowym warunkiem uniewrażliwiania (odczulania).
Na drugim etapie badacz poszukuje określonych sytuacji, które mają wartość nagradzającą i które mogą zneutralizować reakcję lękową. W dalszym ciągu będę je nazywał sytuacjami neutralizującymi. Aby wyeliminować lęk, muszą one być dostatecznie silne. W wielu najprostszych warunkach konstruuje się sytuację relaksacyjną, zwaną relaksacją. Relaksacja polega na ćwiczeniu mięśni. Kolejno człowiek uczy się sztuki rozluźnienia mięśni ramienia, przedramienia, palców, głowy, brzucha, klatki piersiowej itp. Trening relaksacyjny trwa od kilku do kilkunastu posiedzeń. Nie ulega wątpliwości, że pełne rozluźnienie mięśni i zredukowanie napięcia daje człowiekowi satysfakcję. Poza relaksacją stosuje się również inne sytuacje neutralizujące, takie jak ciekawą zabawę, wyszukane pożywienie czy określone środki farmakologiczne.
Na etapie trzecim następuje właściwa desensibili-zacja. Psycholog lub pedagog zestawiają bodźce lękotwórcze z sytuacjami neutralizującymi. W warunkach pełnej relaksacji podaje się najpierw najsłabszy bodziec lękotwórczy. (W przykładzie z unikaniem wężów może nim być słowo "wąż".) Gdy P"
88
pewnym czasie bodziec ten przestaje wywoływać jęk, badacz eksponuje podniety coraz silniejsze. Pzięki temu można całkowicie uniewrażliwić (odczulić) człowieka na bodźce lękotwórcze, na przykład na węże. Pełna relaksacja wpływa pozytywnie na modyfikację niepożądanych reakcji.
Metoda desensibilizacji daje z reguły dobre wyniki. W 70 do 90 procent przypadków można za jej pomocą wyeliminować reakcje lękowe czy agresywne. Rezultaty te są zachęcające. W jednym z eksperymentów badano studentów, którzy odczuwali lęk i niepokój przed publicznym zabieraniem głosu. Bali się oni dyskutować; silny lęk uniemożliwiał im wygłaszanie przemówień. Studentów podzielono na cztery grupy. W pierwszej z nich zastosowano klasyczną metodę desensibilizacji; zestawiając sytuacje lękotwórcze z bodźcami neutralizującymi (relaksacja) próbowano zredukować lęk związany z zabieraniem głosu. W grupie drugiej poddawano studentów krótkotrwałej psychoterapii; przeprowadzał ją wybitny terapeuta. Niezwykle interesująca była grupa trzecia, w której stosowano p l a c e b o; jednocześnie mylnie poinformowano studentów, że otrzymali środek uspokajający. W każdej z tych grup eksperyment trwał sześć tygodni. W grupie czwartej - kontrolnej - nie stosowano żadnych oddziaływań. Poziom lęku w grupach mierzono za pomocą aparatury fizjologicznej, zachowań zewnętrznych oraz wypowiedzi introspekcyjnych. Zgodnie z oczekiwaniami najlepsze wyniki dała metoda desensibilizacji. Nie tylko obniżyła ona poziom reakcji emocjonalnych w sytuacjach społecznych, lecz ponadto okazało się, że te korzystne zmiany są trwałe. Ciekawe, że rezultaty osiągnięte za pomocą psychoterapii były równie nikłe jak wyniki grupy, w której stosowano placebo. Również w wielu innych sytuacjach desen-sibilizacja daje dość dobre wyniki. Ma ona jednak pewne wady. Przede wszystkim jest to metoda dość czasochłonna i kosztowna, wystarczy stwierdzić, że
69

kuracja desensibilizacyjna obejmuje często 20-30 posiedzeń. Zmniejsza to w pewnym stopniu jej społeczną użyteczność.
Obecnie zajmę się sytuacjami odwrotnymi. W pewnych okolicznościach bodźce szkodliwe dla zdrowia, niebezpieczne lub nieakceptowane społecznie są bardzo silnymi wzmocnieniami pozytywnymi dla człowieka. Ilustracją tego zjawiska są niezliczone przykłady. Dla wielu ludzi alkohol i narkotyki, zboczenia seksualne i przestępstwa, czynności biurokratyczne i nadużywanie władzy posiadają wysoką wartość nagradzającą. Fakt ten wywołuje niepokój. Na szczęście inżynieria behawiorystyczna wypracowała pewne metody, które z dużym powodzeniem pozwalają wyeliminować takie zachowania.
Chociaż metody te można stosować do różnych sytuacji, to jednak najczęściej wykorzystuje się je w procesie oduczania alkoholików. W wielu krajach alkoholizm stanowi jeden z najtrudniejszych problemów. Poglądy na temat jego przyczyn, przebiegu i leczenia są podzielone. Niektórzy specjaliści, na przykład psychoanalitycy, snują wręcz fantastyczne hipotezy o osobowości alkoholika. Według nich alkoholicy posiadają neurotyczny charakter, silne poczucie niższości lub nieświadomą potrzebę dominacji; często określa się ich jako ludzi niedojrzałych emocjonalnie, którzy dążą do samodestrukcji. Wszystkie te hipotezy są mało prawdopodobne; w każdym razie na podstawie wymienionej listy cech nie udało się odróżnić alkoholików od niealkoholików.
Stanowisko uczonych behawiorystycznych na ten temat jest dość skonkretyzowane. Według nich człowiek staje się alkoholikiem w procesie uczenia się społecznego. Pod wpływem niekorzystnej sytuacji rodzinnej, nacisku kolegów czy warunków pracy za-

wodowej alkohol może stać się wzmocnieniem pozytywnym. Szczególną rolę w ukształtowaniu nawyku picia alkoholu posiada środowisko; w sytuacji stresowej, w której brak jest stymulacji pozytywnej, rola alkoholu wyraźnie wzrasta, ponieważ redukuje On napięcie psychiczne i pobudza do działania.
Aby uzasadnić twierdzenie o wpływie alkoholu na zachowanie, chciałbym przytoczyć pewien eksperyment, który zrobił na mnie wielkie wrażenie.lł W czasie badań uczono koty wykonywania skomplikowanej reakcji instrumentalnej, za którą otrzymywały pokarm. Po pewnym czasie zamiast pokarmu zastosowano szok elektryczny; ten awersyjny bodziec całkowicie zahamował aktywność zwierzęcia. Interesujące, że podanie w tym trudnym okresie malej ilości alkoholu znów wywołało reakcję kota; pod wpływem tego środka zaczął on ponownie wykonywać działania instrumentalne. Ponadto zaobserwowano - i to jest szczególnie ciekawe - że po serii szoków, a więc w trudnej sytuacji stresowej, kot wolał mleko zawierające 5 procent alkoholu od mleka czystego. Preferencje te są odwrotne w sytuacji normalnej. Chociaż zachowanie ludzi jest bardziej skomplikowane niż zachowanie zwierząt, to jednak istnieją dane, że alkohol jest silnym wzmocnieniem reakcji człowieka; pobudza go do działania, zmniejsza reakcje unikania i ucieczki oraz powoduje, że sytuacja stresowa staje się bardziej znośna.
Jednocześnie jednak wiadomo, że alkoholizm jest wielką plagą społeczną i walka z nim ma duże znaczenie. Jedną z metod oduczania picia alkoholu jest tak zwana terapia awersyjna: Mimo iż jej wartość etyczna jest wątpliwa, mimo iż niektórzy nazywają ją oświeconą metodą dręczenia ludzi, zdobyła ona dużą popularność w pewnych kręgach psychologów i lekarzy. Polega ona na jednoczesnym podawaniu wzmocnienia pozytywnego {czyli alkoholu),
" por. A. Bandura, op. clt., s. 528 l dalsze.

70
71


i wzmocnienia negatywnego, jakim są pewne środki farmakologiczne (takie jak apomorfina), które wywołują reakcję wymiotną i mdłości. Po 10-15 próbach wytwarza się nowy odruch warunkowy, polega on na tym, że po spożyciu alkoholu (lub na sam jego widok) człowiek odczuwa mdłości lub wymiotuje. Skuteczność terapii awersyjnej jest mniejsza od skuteczności desensibilizacji. Pozwala ona wyleczyć od 20 do 80 procent alkoholików. Prawdopodobnie efektywność terapii wzrośnie, jeśli w trakcie jej stosowania wskażemy im nowe drogi osiągania wzmocnień pozytywnych, jeśli kara będzie połączona z nagrodą.
Pod wpływem dość surowej krytyki współczesnej terapii awersyjnej, jej zwolennicy próbują ją udoskonalić, próbują zmniejszyć jej brutalność. Chciałbym w tym miejscu przytoczyć pewien zabawny fakt, z którym spotkałem się niedawno, a który rzuca światło na kierunek przemian tego rodzaju terapii. W roku 1974 przeczytałem w jednej z gazet amerykańskich dość niezwykłe ogłoszenie. Pewna firma reklamowała specjalne aparaty terapeutyczne, które służyły do oduczania niepożądanych wzorów zachowań. Aparaty te wytwarzają bodźce awersyjne, takie jak "szok elektryczny" (tak zwane wzmocnienie prądem). Ludzie, którzy nauczyli się niepożądanych'reakcji (picie alkoholu, zboczenia seksualne czy wykroczenia przeciwko prawu), powinni nosić przy sobie taki aparat i kiedykolwiek pojawi się tendencja do wykonania tych niekorzystnych działań, powinni samodzielnie włączyć aparat, który wywoła odpowiedni bodziec awersyjny. Dzięki takiej modyfikacji terapia odwykowa staje się w za- i sadzie s amoterapią. Człowiek sam decyduje, ! kiedy stosować wzmocnienia i jaka powinna być ich siła.
Czy samoterapia awersyjna jest bardziej skuteczna i bardziej humanitarna? Wbrew reklamie nie mogę odpowiedzieć na to pytanie twierdząco, j

Wprawdzie dzięki zastosowaniu takich aparatów terapeutycznych jednostka staje się bardziej aktywna w procesie oduczania, ale nie należy zapominać że^w dalszym ciągu terapia oparta jest na karze! która jest mało skuteczna i która jednocześnie wywołuje fatalne konsekwencje, takie jak zaburzenia emocjonalne. W każdym razie tego typu innowacje techniczne nie wzbudzają mojego zaufania.
Inżynieria behawiorystyczna, którą naszkicowałem, jest systemem algorytmicznych metod i technik modyfikacji zachowania człowieka. Można by ją nazwać inżynierią pozytywną, ponieważ bodźce konsumpcyjne czy uznanie społeczne, przyjaźń czy podziw są głównymi środkami sterowania ludzkim zachowaniem. Wprawdzie niektórzy behawioryści uważają, że również metody oparte na wzmocnieniach negatywnych, takich jak terapia odwykowa, powinny być wykorzystywane w życiu praktycznym, . i ale poglądy takie tracą na popularności. W każdym l j razie luminarze behawioryzmu, tacy jak Skinner, ^ i całkowicie odrzucają techniki represyjne.
Inżynieria pozytywna nie zyskała ogólnego poklasku. Jej krytycy zwracają uwagę, że behawiory-styczni uczeni traktują człowieka zbyt mechanicznie - niby kulę bilardową, którą można dowolnie manipulować za pomocą bodźców zewnętrznych. Tymczasem człowiek jest czymś więcej niż maszyną; jest on układem aktywnym, który dąży do określonych celów. Jego zachowanie zależy nie tylko od świata zewnętrznego, ale również od świata wewnętrznego, który on sam skonstruował. Ponadto człowiek jest zdolny do samosterowania i samoregulacji. Lekceważenie tych faktów, lekceważenia rzeczywistych celów i aspiracji jednostki może prowadzić na manowce.

72
73


wbrew szlachetnym intencjom jej autora - jest nie tylko źródłem wiedzy o behawioryzmie, lecz również przestrogą.

Rozdział VI UTOPIA NAUKOWA
Od czasu, kiedy Thomas Morus wydał fascynujące dzieło Prawdziwie złota książeczka o najlepszym urządzeniu rzeczypospolitej i o nowej wyspie Utopii, wielu wybitnych uczonych, pisarzy i publicystów snuło swoje wizje idealnego społeczeństwa. Wśród nich znalazł się również Skinner, który w roku 1948 napisał piękną i kontrowersyjną książkę Walden Two. Utopia ta dość radykalnie różniła się od utopii tworzonych przez jego poprzedników. Praca Skin-nera była prawdopodobnie pierwszą próbą zbudowania doskonałego społeczeństwa na podstawie rzeczywistych osiągnięć nauk behawiorystycznych; w tej naukowej utopii zostały w pełni wykorzystane odkryte przez Pawłowa, Hulla, Tolmana czy Konar-skiego prawa rządzące ludzkim zachowaniem.
Behawiorystyczna koncepcja człowieka byłaby niepełna, gdybym pominął w tym szkicu Skinnerowską utopią. Walden Two pozwala bowiem lepiej poznać i zrozumieć zasady i wyniki inżynierii behawiory-stycznej. Jego wartość polega nie tylko na tym, iż rzuca on nowe światło na portret człowieka, ale również - a może przede wszystkim - na tym, iż dobitnie wskazuje, że społeczeństwo totalnie doskonałe, oparte na racjonalnych przesłankach, może stać się całkowicie monopolistyczne, w którym człowiek straci wszystkie swoje właściwości i stanie się obiektem manipulacji. Uważam, że utopia Skinnera -

Walden Two był społecznością składającą się z około tysiąca osób. Jego członkowie to Amerykanie, którzy - rozczarowani stosunkami kapitalistycznymi - postanowili zrealizować wizję nowego scjen-tystycznego społeczeństwa. Ludzie ci święcie wierzyli w potęgę nauk behawiorystycznych: bez jakichkolwiek zastrzeżeń przyjmowali pogląd, że jedynie inżynieria zachowania oparta na teorii wzmocnienia pozytywnego pozwoli racjonalnie wychowywać dzieci, upowszechniać kulturą czy organizować ludzką pracę. "Obecnie -r powiedział Fra-zier, jeden z bohaterów Walden Two - jesteśmy zdolni sterować zachowaniem człowieka, ponieważ umiemy stworzyć dowolną sytuację, którą on lubi, i usunąć każdą sytuację, która jest dla niego nieznośna. Gdy człowiek zachowuje się zgodnie z naszymi życzeniami, organizujemy po prostu warunki, które są dla niego korzystne, lub eliminujemy warunki niekorzystne. Dzięki takim zabiegom wzrasta prawdopodobieństwo, że w przyszłości będzie on zachowywał się zgodnie z naszymi celami. W języku technicznym takie zabiegi nazywamy wzmocnieniem pozytywnym. Dawniej ludzie popełniali zadziwiającą pomyłkę, twierdząc, że odwrotne oddziaływanie daje wyniki, że usuwając sytuację, która jest korzystna dla jednostki, lub organizując sytuację, której ona nie znosi - czyli karząc człowieka - można zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia określonych reakcji. Ponad wszelką wątpliwość takie zabiegi nie dają rezultatów. Dlatego też na tym krytycznym etapie ewolucji społeczeństwa zrodziła się technologia behawiorystyczna

74
75


i kulturalna, która jest całkowicie oparta na wzmocnieniu pozytywnym. Stopniowo odkrywamy - kosztem niewypowiedzianych cierpień ludzkich - że kara na dłuższą metę nie zmniejsza prawdopodobieństwa, iż człowiek będzie działał w określony sposób." "
Wypowiedź Fraziera jest czymś więcej niż zwykłą deklaracją; stanowi ona program działania twórców naukowej utopii. Najbardziej znamienną cechą tego programu była dyrektywa, aby wszelkie problemy organizacyjne, wychowawcze czy kulturalne społeczności Walden Two rozwiązywać stosując teorię wzmocnienia pozytywnego i inżynierię behawiorystyczną. Zgodnie z tym kształcono młodzież według zasad inżynierii wychowania. Technologia zarządzania ułatwiała organizację przemysłu. Wreszcie rozpowszechniano kulturę opierając się na osiągnięciach inżynierii kulturalnej. Każda czynność człowieka począwszy od najprostszych nawyków picia herbaty, a skończywszy na wychowaniu społecznym dzieci i młodzieży, była regulowana za pomocą wiedzy zgromadzonej przez behawiorystów.
W takim nierepresyjnym społeczeństwie szczególną rolę odgrywali uczeni, głównie psychologowie, którzy prowadzili badania stosowane. W laboratoriach Walden Two odkrywano nowe prawa zachowania, które natychmiast wykorzystywano w praktyce. Wprawdzie - w związku ze zbyt powolnym rozwojem psychologii - mieszkańcy utopii nie zawsze wiedzieli, jakie są odpowiedzi na ważne pytania, wiedzieli jednak, jak te odpowiedzi znaleźć; orientowali się, że nie tyle mądrość obiegowa i doświadczenie osobiste ("wiedza gorąca"), co eksperyment i obserwacja naukowa ("wiedza zimna") pozwolą racjonalnie rozwiązać problemy społeczności.
" B. F. Skinner, Walden Two, op. cit, s. 259 i 260.

Nie byłoby rzeczą zbyt rozsądną przedstawianie całej organizacji społeczności Walden Two; dlatego też ograniczę się jedynie do omówienia systemu wychowania. Dokonałem takiego wyboru nie dlatego, że uważani, iż system ten jest szczególnie oryginalny i fascynujący, lecz dlatego, że sprawy kształcenia ludzi są mi najbliższe.
W Skinnerowskiej utopii wychowanie było całkowicie organizowane i kierowane przez specjalistów, którzy doskonale poznali zasady wzmocnienia pozytywnego i inżynierii behawiorystycznej. Począwszy od urodzenia aż do okresu dojrzałości społecznej dzieci i młodzież stykały się z opiekunami, wychowawcami, nauczycielami i psychologami, którzy systematycznie i planowo wykształcali u nich nowe wzory zachowań. Jest rzeczą interesującą, że rodzice prawie nie brali udziału w wychowaniu dzieci. Okazało się bowiem, iż nie potrafią oni opanować dość skomplikowanych zasad wzmocnienia pozytywnego w stosunkowo krótkim czasie. Rezygnacja z wpływu rodziny stała się więc koniecznością. Nie można było powierzać losu dzieci laikom.
System wychowania był mniej zinstytucjonalizowany i mniej sztywny niż systemy istniejące w wielu krajach; twórcy Walden Two całkowicie odrzucili strukturę klasowo-lekcyjną i mało elastyczne programy nauczania. Zlikwidowali przepaść między szkołą a życiem; zajęcia odbywały się często w laboratorium, w ogrodzie czy w fabryce. Uczeń miał większą swobodę wyboru kierunku zainteresowań. Zgodnie z behawiorystyczną doktryną w procesie nauczania stosowano wzmocnienia pozytywne, a więc nagrody, takie jak uznanie i zachęta, jednocześnie wszelkiego rodzaju kary zostały całkowicie ' wyeliminowane z życia ucznia, nauczanie miało więc charakter nłerepresyjny. Ta ostatnia innowacja ra-

76
77


.*
dykalnie zmodyfikowała strukturą wychowania dzieci i młodzieży.
Kształcenie było permanentne. Zaczynało sią ono w chwili urodzenia dziecka. W okresie niemowlęcym, a więc w pierwszym roku życia, dzieci były umieszczane w specjalnych pomieszczeniach, które można by nazwać "akwarium". W takim akwarium wszystkie warunki były dokładnie kontrolowane; aklimatyzacja, wilgotność powietrza i temperatura w pełni odpowiadały potrzebom organizmu. Godny podkreślenia jest fakt, że w okresie niemowlęcym zupełnie nie ubierano dzieci; wyeliminowano pieluszki. Fakt ten miał doniosłe znaczenie rozwojowe. Przede wszystkim ułatwiał kształtowanie nawyków motorycznych; dziecko bardzo szybko uczyło się subtelnych ruchów trzymania* i manipulacji przedmiotami. Ta pozornie drobna innowacja spowodowała przyspieszenie rozwoju dziecka. W akwarium znajdowały sią zabawki i inne przedmioty przystosowane do wieku i możliwości niemowlaków. Już w tym okresie poddawano je treningowi według zasad inżynierii behawioralnej.
Dziecko wych(r)wywane w akwarium było całkowicie bezpieczne; płakało wyłącznie wówczas, kiedy było chore. Nie znało lęku czy gniewu. Obce były mu napięcia emocjonalne i stany frustracyjne.
W następnych latach zmieniały się warunki wychowania; tak na przykład już w drugim i trzecim roku życia dzieci korzystały z ubrań i specjalnych łóżek. Jednak system kształcenia nigdy nie osiągał - poziomu instytucjonalizacji, który charakteryzuje współczesne szkoły. W systemie tym nie było klas, stopni szkolnych i odrębnych przedmiotów.
System wychowania w Walden Two był nie tylko permanentny, lecz również instrumentalny. Głównym celem zabiegów pedagogicznych było kształcenie umiejętności, które stanowią narzędzia osiągania wzmocnień pozytywnych i mają ogromne znaczenie w nowoczesnym społeczeństwie. Zapozna-

wano więc uczniów z metodami przyswajania wiedzy; kształtowano nawykj".<}rgariizacyjne i umiejętności współpracy. Każdy z nich przechodził "trening kulturalny", podczas którego uczono, jak korzystać z literatury, nauki czy malarstwa. Wszystko zostało podporządkowane celom praktycznym.
We wspólnocie Walden Two szczególną wagę przypisywano kształceniu umiejętności współpracy i kooperacji, rozwijano nawyki kolektywnej pracy. W związku z tym całkowicie wyeliminowano ze szkoły wszelkie formy współzawodnictwa, rywalizacji i konkurencji. Zgodnie z zasadami behawioryzmu rywalizacja między ludźmi utrudnia rozwój nawyków społecznych i jest sprzeczna z ideałami inżynierii pozytywnej. Przyjmijmy, że w szkole rozgrywany jest mecz piłki ręcznej między drużyną A i drużyną B. Wynik meczu jest wzmocnieniem pozytywnym (nagrodą) dla zwycięzców i wzmocnieniem negatywnym (karą) dla pokonanych. Przykład ten dobitnie wskazuje, że rywalizacja zawsze łączy się z karą i chociażby dlatego musiała zostać wyeliminowana z Walden Two. Powiedział jeden z bohaterów utopii Skinnera: "Jesteśmy przeciwko osobistej konkurencji. Na przykład, nigdy nie zachęcamy do uczestniczenia w grach sportowych, z wyjątkiem takich gier jak szachy czy tenis, w których ćwiczenie umiejętności jest równie ważne jak ostateczny wynik; nigdy również nie organizujemy turniejów sportowych .[...] Triumf nad drugim człowiekiem nie jest osiągnięciem godnym pochwały. Jeśli chcemy wyeliminować z życia osobistą karierę, to dlatego, że myślimy o całej społeczności. Trudno byłoby powiedzieć, co indywidualna sława może dać wspólnocie."18 Aby ukształtować nawyki współpracy i zlikwidować wszelki konflikt, agresję czy nienawiść, twórcy Walden Two wyeliminowali rywalizację między ludźmi; jednocześnie ragdy nie pod-
(tm) Tamże, s. 169.
79

78


kreślali osobistego wkładu jednostki w rozwój wspólnoty. Był to świat bez bohaterów i autorytetów. Świat bez sławy i chwały. Ideały i cele wychowania, które akceptowali mieszkańcy Walden Two, różniły się radykalnie od ideałów i celów wymienionych w przeciętnym podręczniku pedagogiki.
W tym całkowicie instrumentalnym systemie, w którym kształcenie umiejętności - narzędzi działania - było głównym celem wychowawczym, zabrakło miejsca dla wielu problemów, które wydają się ważne dla współczesnego człowieka. W procesie nauczania młodzież prawie zupełnie nie zapoznawała się z historią i z treściami światopoglądowymi. Redukcja historii nie była dziełem przypadku; ponieważ wiedza o przeszłości nie posiada większej użyteczności praktycznej, studiowanie jej wydawało się nie całkiem usprawiedliwione. Jednocześnie w procesie wychowania człowieka zupełnie nie kształcono jego osobowości. Zgodnie z koncepcją be-hawiorystyczną uważano, że cechy osobowości, takie jak postawy, charakter czy siła ego, nie sterują ludzkim zachowaniem i dlatego kształcenie ich nie jest potrzebne. Trzeba uczyć ludzi nowych racjonalnych sposobów reagowania, a nie rozwijać ich osobowość i życie wewnętrzne. Ten generalny program wychowania twórcy Walden Two realizowali z pedagogiczną konsekwencją.
Naukowa utopia Skinnera wywołała przed_ laty burz-liwe dyskusje i była przedmiotem gorzkich refleksji. Wprawdzie kontrowersje wokół niej całkowia ucichły, jednak wnioski, które wynikają z Walden Two są ciągle aktualne, a nawet wydaje się, ze ich znaczenie z biegiem czasu wzrasta.
Czego uczy nas piękna utopia Skinnera? Przed wszystkim potwierdza ona pogląd, ze społeczeństwo
80

organizowane^ według dyrektyw inżynierii behawio-rystycznej nie jest społeczeństwem doskonałym. Wprawdzie jest ono znakomicie uporządkowane, wprawdzie zapewnia swoim członkom znośny dobrobyt i całkowite bezpieczeństwo osobiste, wprawdzie eliminuje represje, jednak nie można zapominać, że posiada ono wiele cech systemu monopolistycznego i totalnego. W Walden Two człowiek jest umiejętnie manipulowany za pomocą potężnej inżynierii be-hawiorystycznej; staje się układem reaktywnym, który działa zgodnie z programem skonstruowanym przez innych. Takie warunki życia kształtują "człowieka bez właściwości", człowieka standaryzowanego, który stracił swoją niepowtarzalną indywidualność i możliwość spontanicznego działania. Człowiek uformowany w Walden Two opanował nawyki organizacyjne, umie racjonalnie współpracować w grupie, przeszedł trening kulturalny i etyczny, ale jednocześnie jego życie emocjonalne jest zadziwiająco prymitywne; nie wie on, co znaczy lęk i nadzieja; nigdy nie przeżył smaku zwycięstwa i goryczy porażki. Nie ma przyjaciół ani wrogów. Nie rozumie takich pojęć jak "bohater" i "tchórz". Człowiek z Walden Two nie śledzi swego rodowodu; V nigdy nie słyszał o historii i problemach światopoglądowych. Chociaż posiada wszystko, jest jednak niczym. A jeśli już kimś jest, to przede wszystkim obiektem wyrafinowanej manipulacji.
Ta surowa krytyka utopii naukowej nie oznacza, iż neguję jej wartość poznawczą. Przeciwnie, uważam, że właśnie dzięki niej rozumiemy lepiej niż kiedykolwiek, jakie niebezpieczeństwa wiążą się z zastosowaniem behawiorystycznej inżynierii do wielkich systemów społecznych, takich jak wychowanie czy kultura. Jest to wystarczający powód, aby studiować WoZden Two.
Od czasu napisania tej książki minęło już przeszło dwadzieścia pięć lat. W okresie tym znacznie wzrosła wiedza o ludzkim zachowaniu; rozwinęła
81
6 ~ Koncepcje psychologiczne

się również inżynieria behawiorystyczna Jest rzeczą prawie pewną, że pod wpływem tych osiągnięć Ser znacznie by zmodyfikował P-(tm)*^^ się swojej utopii. Prawdopodobnie jako Walden Three byłaby mniej kontrowersyjna.

Rozdział VII
PORTRET JEDNOWYMIAROWY

Behawioryzm przestał być jedynie koncepcją akademicką; ten kontrowersyjny kierunek badań dawno wyszedł z laboratoriów i gabinetów uczonych. Wywarł on znaczny wpływ na wyobrażenia człowieka o samym sobie. Stał się szczególnie popularny w Stanach Zjednoczonych. Wielu współczesnych menedżerów, polityków i nauczycieli tego kraju całkowicie akceptuje portret behawiorystyczny. Widzą oni człowieka jako układ cybernetyczny, który charakteryzuje się określonym repertuarem reakcji; dzięki umiejętnemu sterowaniu środowiskiem społecznym, a więc instytucjami, komunikacją czy środkami przekazu, można ukształtować dowolne wzory zachowań. Jednocześnie ludzie ci zupełnie nie interesują się osobowością człowieka, jego aspiracjami, oczekiwaniami czy stylem myślenia; życie wewnętrzne jest jego prywatną sprawą; stanowi jedynie by--product zewnętrznego zachowania. Nieważne jest to, czy człowiek jest dobry, ważne, aby dobrze działał w zautomatyzowanej fabryce, w szkole czy w urzędzie. Wykorzystując zdobycze behawioryzmu menedżerowie, politycy czy nauczyciele amerykańscy próbują uczyć ludzi reakcji pożądanych, próbują zmieniać człowieka. Trzeba przyznać, że często robią to lepiej niż ich poprzednicy z utopii naukowej Walden Two. Ale behawioryzm zdobył dużą popularność nie
83

się również inżynieria behawiorystyczna. Jest rzeczą prawie pewną, że pod wpływem tych osiągnięć Skinner znacznie by zmodyfikował P"(tm)**(tm) sję swojej utopii. Prawdopodobnie jako Walden Three byłaby mniej kontrowersyjna.

Rozdział VII
PORTRET JEDNOWYMIAROWY

Behawioryzm przestał być jedynie koncepcją akademicką; ten kontrowersyjny kierunek badań dawno wyszedł z laboratoriów i gabinetów uczonych. Wywarł on znaczny wpływ na wyobrażenia człowieka o samym sobie. Stał się szczególnie popularny w Stanach Zjednoczonych. Wielu współczesnych menedżerów, polityków i nauczycieli tego kraju całkowicie akceptuje portret behawiorystyczny. Widzą oni człowieka jako układ cybernetyczny, który charakteryzuje się określonym repertuarem reakcji; dzięki umiejętnemu sterowaniu środowiskiem społecznym, a więc instytucjami, komunikacją czy środkami przekazu, można ukształtować dowolne wzory zachowań. Jednocześnie ludzie ci zupełnie nie interesują się osobowością człowieka, jego aspiracjami, oczekiwaniami czy stylem myślenia; życie wewnętrzne jest jego prywatną sprawą; stanowi jedynie by--product zewnętrznego zachowania. Nieważne jest to, czy człowiek jest dobry, ważne, aby dobrze działał w zautomatyzowanej fabryce, w szkole czy w urzędzie. Wykorzystując zdobycze behawioryzmu menedżerowie, politycy czy nauczyciele amerykańscy próbują uczyć ludzi reakcji pożądanych, próbują zmieniać człowieka. Trzeba przyznać, że często robią to lepiej niż ich poprzednicy z utopii naukowej Walden Two. Ale behawioryzm zdobył dużą popularność nie
83

tylko w swojej ojczyźnie, lecz również w wielu innych krajach. Znakomity dziennikarz angielski, Ro-land Huntford, udowodnił niedawno, że zasady be-hawioryzmu nie są obce społeczeństwu szwedzkiemu. 19 Wielu szwedzkich pedagogów, propagandzistów i urzędników w pełni akceptuje tezę Skinnera, że człowiek jest całkowicie wytworem okoliczności. Przytoczę jeden z wielu przykładów potwierdzających ten pogląd? W ojczyźnie Linneusza panuje dość powszechne przekonanie, że architektura i planowanie miast mają przemożny wpływ na ludzkie postawy. Wielkie bloki mieszkalne "kształtują" zachowania społeczne, uczą współpracy i kolektywnego działania. Przeciwnie, domki jednorodzinne "formują" postawy egoistyczne i indywidualistyczne; pobudzają zachowania rywalizacyjne. W związku z tym szwedzcy politycy, socjotechnicy i urzędnicy popierają budownictwo wielomieszkaniowe. Przekonanie o dominującym znaczeniu typu mieszkania w procesie uspołecznienia jednostki przypomina poglądy behawiorystów. Jeszcze bardziej zgodna z nimi jest struktura procesu wychowania. W szwedzkiej szkole - podobnie jak w Walden Two - główny nacisk kładzie się na kształcenie umiejętności i nawyków; jednocześnie prawie zupełnie lekceważy się osobowość ucznia. Znamienna jest pod tym względem wypowiedź jednego z pedagogów szwedzkich, który powiedział wręcz: "Nie interesuje nas osobowość człowieka, tylko jego działalność."20 Taki cytat mógłby równie dobrze pochodzić z książki Skinnera. W naszym kraju koncepcja behawiorystyczna nigdy nie zdobyła popularności; z reguły była ona przedmiotem surowej krytyki.
Mówiąc o upowszechnianiu idei behawiorystycz-nych nie można pominąć jeszcze jednego zjawiska. Potoczne obserwacje wskazują, że pewni specjaliści,
" Por. R. Huntford, The new totalitarlana, London 1971. * Tamże, s. 36.

którzy nigdy nie słyszeli o tej koncepcji psychologicznej, spostrzegają człowieka oczami behawiorysty. Koncepcja ta pozwala prawdopodobnie najlepiej rozwiązywać ich problemy zawodowe. Mamy więc tu do czynienia ze swoistą deformation professionelle. Tak na przykład idee behawiorystyczne są dość bliskie wielu ekonomistom. Badając problemy produkcji i dystrybucji towarów specjaliści ci analizują relacje istniejące między bodźcami ekonomicznymi a wydajnością pracy; jest to typowa relacja S - R; tak zwane "bodźce ekonomiczne" są po prostu rodzajem wzmocnień pozytywnych. Jeśli nawet mówią oni o "zaspokojeniu potrzeb" ("potrzeba" nie jest typowym terminem behawiorystycznym), to przez potrzeby rozumieją pewne towary, takie jak mieszkania, buty, samochody, które są pożądane przez jednostki i społeczeństwo. Jednocześnie ekonomista nader rzadko bada życie psychiczne, postawy czy charakter człowieka. Podobnie niektórzy historycy patrzą na wielkie postacie historyczne. Analizują oni relacje istniejące między warunkami społeczno-hi-storycznymi danej epoki a zachowaniem jednostek i grup ludzkich. Bardziej interesują ich czyny człowieka niż jego świadomość i rozwój osobowości, lęki i nadzieje. Aby uniknąć nieporozumień, chciałbym podkreślić, że behawiorystyczne podejście do badania procesów ekonomicznych czy historycznych wcale nie oznacza, że dany historyk czy ekonomista całkowicie akceptuje portret behawiorystyczny, że nie docenia roli stanów wewnętrznych w sterowaniu ludzkim zachowaniem; być może, takie proste podejście jest wystarczające do rozwiązania określonych problemów.
Jednocześnie jednak w niektórych kręgach postawy behawiorystyczne zupełnie nie zyskały poklasku. Są one całkowicie obce większości psychiatrów, psychologów klinicznych, opiekunów społecznych czy nauczycieli.
Powyższe twierdzenia wymagają jednak empirycz-

84


nej weryfikacji. Nie wykluczam, iż w przyszłości mogą okazać się nietrafne.
Chociaż behawioryzm jest koncepcją bardzo kontrowersyjną, chociaż bez większych trudności można obnażyć jego żenujące potknięcia, to jednak nie spo- . sób negować, że Watson, Thorndike czy Skinner nakreślili portret człowieka w zupełnie nowy sposób. W każdym razie ich badania więcej powiedziały nam o ludzkim zachowaniu niż mętne i pozbawione dowodów prace wielu psychoanalityków czy egzy-stencjalistów.
Jakie jest fundamentalne osiągnięcie behawiory-stów? Największą ich zasługą jest poznanie, jak środowisko fizyczne i społeczne oddziałuje na człowieka. Prace behawiorystów są w pewnym sensie kontynuacją odkryć Darwina. Twórca książki O powstaniu gatunków drogą doboru naturalnego wykazał, jak środowisko życia wpływa na ewolucyjne powstawanie gatunków i zmienność organizmów. Tymczasem odkrycia Pawłowa, Tolmana czy Skin-nera pozwoliły nam zrozumieć rolę środowiska w kształtowaniu idiosynkratycznego repertuaru reakcji człowieka. Badacze ci w przekonywający sposób udowodnili, że ludzkie zachowanie jest sterowane przez wzmocnienia pozytywne i negatywne, które są pożądanymi lub awersyjnymi bodźcami znajdującymi się w otoczeniu. Manipulując wzmocnieniami, czyli nagrodami i karami, można znacznie zmodyfikować reakcje człowieka. Behawiorystyczni uczeni opisali wiele skutecznych procedur i metod podawania wzmocnień pozytywnych. Wartość tych odkryć rzadko jest kwestionowana. Nie jest wykluczone, że w przyszłości okaże się, iż poznanie praw uczenia i warunkowania było największym osiągnięciem psychologii dwudziestego stulecia.

Nie koniec na tym. Ponadto behawioryści obalili wiele groźnych mitów, na których brak nie można narzekać w psychologii. Pod ciosami ich zarzutów prysł mit całkowicie autonomicznego człowieka, który był tworem zwykłej ignorancji i którego działanie nie było zdeterminowane przez zewnętrzne okoliczności. Udowodnili oni również, że - wbrew mądrości obiegowej - znaczenie kary w sterowaniu zachowaniem jest żenująco małe. Są to dostateczne powody, aby prace behawiorystycznych uczonych traktować serio.
Behawioryści nie mieli szczęścia do swoich krytyków, którzy formułowali często ogólnikowe, a nawet demagogiczne zarzuty; nierzadko ironia zastępowała argumenty. Pewni uczeni ograniczali się do stwierdzenia, że koncepcja ta jest "wyzwaniem rzuconym humanizmowi" lub - jak stwierdził kategorycznie jeden z moich studentów - "że jest po prostu nudna". Tymczasem prace Skinnera i jego zwolenników powinny być poddane rzetelnej ocenie w świetle danych empirycznych zgromadzonych przez współczesną psychologię.
Behawioryści stworzyli totalnie m e c h a n i-
styczny obraz ludzkiego zachowania.
"Człowiek behawiorystów - jak pisał Tadeusz To-
maszewski - jest istotą reaktywną, każdorazowo
popychaną przez przypadkowe bodźce i przez innych
ludzi, przystosowującą się do otoczenia pod nacis
kiem nagród i kar."21 Człowiek ten stracił swoją
aktywność i samodzielność. Pozostała jedynie scena!
bez aktora. >-~V
Współczesne badania - szczególnie prowadzone
" T. Tomaszewski, Problem]/ t kierunki współczesnej psychologii, Warszawa 1968, s. 174.

86
87


przez psychologów o orientacji poznawczej i psycho-dynamicznej - wykazują, że zachowanie człowieka, jego kontakty osobiste i praca zawodowa, jego reakcje agresywne i afiliacyjne, reguluje nie tylko środowisko, ale również czynniki wewnętrzne. Pięknie powiedział kiedyś Siergiej Rubinstejn, najwybitniejszy psycholog radziecki, że świat zewnętrzny działa na człowieka przez warunki wewnętrzne. Ludzie są współtwórcami swego wielkiego dramatu i swoich gigantycznych osiągnięć. Takie właściwości człowieka, jak oczekiwania, aspiracje, style strukturalizacji świata, systemy wartości, postawy, wiedza zakodowana w pamięci trwałej czy życie emocjonalne niewątpliwie wpływają na ludzkie zachowanie. Decydują o jego różnorodności i niepowtarzalności. Dla zilustrowania tych poglądów podam kilka przykładów.
Jedną z najważniejszych właściwości człowieka jest jego poziom aspiracji; można to określić jako punkt na skali osiągnięć, który jednostka zamierza zdobyć i który daje jej satysfakcję. Marzenie o wyższych studiach, rozwiązanie problemu naukowego, awans na kierownicze stanowisko czy poznanie świata to jedynie nieliczne przykłady ludzkich aspiracji. Poziom aspiracji wywiera przemożny wpływ na działanie; osiągnięcia jednostki zależą nie tylko od okoliczności i warunków społecznych, lecz również od tego, co ona chce osiągnąć. Ktoś, kto nie umie określić wysokiego, a jednocześnie realnego poziomu aspiracji, kto kieruje się fatalną zasadą: "Na to mnie nie stać", nie może liczyć na żadne sukcesy. Psychologowie zgromadzili liczne dowody potwierdzające te hipotezy. W jednym z najbardziej pomysłowych eksperymentów ** studenci symulowali rzeczywiste transakcje handlowe typu "kupno-sprzedaż". Badani, którzy mieli trzykrotnie wyższy
** Eksperyment ten został dokładniej opisany w książce J. Ko-złeleckiego, Psychologiczna teoria decyzji, op. cit.

poziom aspiracji od swoich partnerów, osiągali prawie dwukrotnie wyższe dochody pieniężne. Chociaż osiągnięcia ich nie były wprost proporcjonalne do aspiracji, to jednak te ostatnie wywierały przemożny wpływ na ostateczną transakcję. Poziom aspiracji, jako względnie trwała właściwość jednostki, regulował więc jej zachowanie.
Aby zaspokoić swoje aspiracje, aby osiągnąć planowane cele, człowiek musi poznać otaczający świat, musi zdobyć o nim informacje. Spostrzeganie świata zależy w dużym stopniu od systemu oczekiwań. System ten, jako wynik osobistych doświadczeń i myślenia, pozwala przewidywać, co może się zdarzyć, a co jest nieprawdopodobne; decyduje on o tym, czego człowiek się spodziewa i jak per-cypuje zdarzenia zewnętrzne. Przyjmijmy, że prosimy ludzi o opisanie rysunku23 ze strony 90. Ci, którzy nastawili się na spostrzeganie zwierząt (na przykład zoologowie), zobaczą na nim mysz polną, inni zaś, którzy oczekują ludzkich twarzy, stwierdzą, że przedstawia on rysunek człowieka.
Zatem nie tylko struktura środowiska, ale również ludzkie oczekiwania wpływają na percepcję; na to, jakie informacje człowiek pobiera z otoczenia. Percepcja nie jest więc bierną reprodukcją świata, lecz aktywnym procesem umysłowym.
Ale ludzkie zachowanie zależy nie tylko od tak fundamentalnych czynników wewnętrznych jak poziom aspiracji, system oczekiwań, postawy czy style myślenia, lecz również od pewnych poczuć, które występują w określonych okolicznościach. Jednym z nich jest poczucie kontroli. Napisała Elżbieta Pasz-kiewicz, że są tacy ludzie, którzy "mają tendencję do spostrzegania większości sytuacji jako takich, w których wyniki ich działalności zależą od nich samych, a tym samym spostrzegają^ siebie jako "panu-
Według książki U. Neissera, Cognltive psychologu, New York 1967.

89


Z danych psychologicznych wynika, iż jednostki o poczuciu wewnętrznej kontroli są bardzo aktywne i samodzielne; wierzą one we własne siły. Przeciwnie, poczucie kontroli zewnętrznej blokuje ludzką aktywność.
Wszystkie te dane są ogniwami jednego łańcucha. Wskazują one, że wbrew poglądom behawiorystówj ludzkie zachowanie zależy nie tylko od środowiska^ ale również od stanów wewnętrznych człowieka; nie tylko od scenerii, lecz również od cech aktora. Jest to krok naprzód w rozumieniu warunkowań reakcji.

jących nad sytuacją", i tacy, którzy mają tendencje do spostrzegania większości sytuacji jako takich, w których wyniki ich działalności nie zależą od nich, lecz od czegoś wobec nich zewnętrznego, a tym samym spostrzegają siebie jako "nie panujących nad sytuacją". Wymiar, którego dwa bieguny stanowią opisane wyżej dwa sposoby widzenia sytuacji, nazwany został "umiejscowieniem poczucia kontroli" (locus oj contról}, a te dwa bieguny (odpowiednio) - "poczuciem wewnętrznej kontroli* (internal locus oj contról) i "poczuciem zewnętrznej kontroli* (external locus of contról)."24
Nie tylko rzeczywiste czynniki zewnętrzne i wewnętrzne wpływają na ludzkie zachowanie, ale również to, jak człowiek je spostrzega; czy ma poczucie, iż jest sterowany "z zewnątrz", czy też "z wewnątrz".
" E. Paszkiewicz, "Ja" a zachowanie, "Psychologia wychowawcza", 1974, nr 4, t. 201.

Portret behawiorystyczny,' zgodny ze scjentystycz-nym stylem myślenia Skinnera i jego zwolenników, jest bez wątpienia koncepcją mechanistyczną i jednowymiarową. Nie ma w nim miejsca na aktywność człowieka, na współtworzenie samego siebie. Te wady koncepcji są coraz częściej dostrzegane przez behawiorystów, którzy próbują modyfikować swoje założenia. Wielu z nich wykorzystuje zdobycze psychoanalizy lub psychologii procesów poznawczych. Pod naciskiem osiągnięć empirycznych wprowadzają oni do koncepcji behawiorystycznej nowe pojęcia, takie jak popędy, struktury poznawcze czy też czynniki wewnętrzne. Portret człowieka staje się bogatszy, wyraźniej zarysowany, ale jednocześnie traci on swoją pierwotną Jednorodność; zaczyna być obrazem eklektycznym.
Trudno jest obecnie stawiać horoskopy na temat dalszych losów koncepcji behawiorystycznej; wydaje mi się, że w przyszłości behawioryści będą większą uwagę zwracać na procesy poznawcze regulujące ludzkie zachowanie. Ale czy taka ewolucja behawio-ryzmu nie będzie jednoznaczna z jego kresem? Minie wiele lat, zanim będziemy zdolni odpowiedzieć na to Pytanie.

90
91


\
Rozdział VIII
OBAWA PRZED MANIPULACJĄ
W okresie rewolucji naukowo-technicznej i szybkich przeTntalTspoIecznych problemy wychowania, trenin-
" gu, propagandy,jps^choteraBii i wszelkie inne formy ,uLzenia się zyśkąły__najwyższą rangę. Chcąc podkreś-lićTch~znaczenie, poważhFeKsperci z UNESCO, których nie można posądzać o brak umiaru, wylanso-wali slogan: Uczyć .się, aby być (Apprendre a etre, Learning to be). W takich okolicznościach palącą sprawą stał się rozwój metod i technik kształcenia. Jeśli chcemy osiągać w&fcsse sukcesy w ucze-u
'~ńiu ludzi niż ojcowie pijarzy w osiemnastym wieku, musimy odkryć sprawne i niezawodne strategie kształcenia, musimy stworzyć technologię wychowa-nią. Poszukiwanie nowych skutecznych metod uczenia stało się nakazem chwili.
W tym przełomowym okresie oczy licznych nauczycieli, lekarzy, prawników i psychologów zwró-cjły się ku inżynierii .behawiorystycznej. I to nie dlatego, iż nie dostrzegano jej wad i ograniczeń, lecz dlatego, że wielu nie dostrzegało innych możliwości. Behawiorystyczne metody zdobyły znaczną popularność w procesie resocjalizacji młodzieży. Okazały się one pomocne w eliminacji zachowań agresywnych, w.reedukacji alkoholików, narkomanów i lekoma-nów. Ponadto były wykorzystywane przez niektórych psychiatrów i psychologów w procesie leczenia neurotyków i psychotyków, w leczeniu lęków inter-


personalnych i fobii. Wyniki leczenia behawiory-stycznego nie są jednak zbyt rewelacyjne; rozczarowały niektórych psychiatrów i psychologów. 2* ^Inżynieria behawiorystyczna wkroczyła również do szkół. Opierając się na jej założeniach Skinner stworzył nową metodę dydaktyczną , zwaną na-uc z a n i e m programowanym/Tonieważ jed-'" nak żyjemy w czasach, w których pomysły znpełnie nowe są rzeczą niezmiernie rzadką, zatem również metoda ta miała swoich poprzedników. Jej prekursorami byli Sokrates i Jan A. Komeński. Piszę o tym nie po to, aby pomniejszyć zasługi Skinnera, lecz aby wskazać rodowód nauczania programowanego.
W nauczaniu tym kluczową rolę odgrywa odpowiedni program, który jest opanowany za pomocą / maszyny dydaktycznej lub podręcznika programo-I wanego. Program składa się z małych porcji informacji (mikroinformacje) tworzących logiczną sekwencję. Taką dawką informacji mogą być proste zdania, które należy dokończyć. Jeśli w programie występuje twierdzenie: "Bodziec wywołuje reakcje. Zatem bodziec i reakcja tworzą...", to celem pracy ucznia jest uzupełnienie luki za pomocą słowa "odruch". Dyrektywa, aby program składał się z mi-kroinformacji, jest logiczną konsekwencją koncepcji behawiorystycznej. Konstruując proste pytania zwiększamy prawdopodobieństwo poprawnej odpowiedzi i jednocześnie zmniejszamy możliwość popełnienia błędu. Ponieważ trafne odpowiedzi są wzmacniane pozytywnie, błędne zaś - negatywnie, zatem im mniej błędów, tym mniej wzmocnień awersyjnych, takich jak nagana czy krytyczna ocena. Małe dawki informacji pozwalają realizować postulat inżynierii behawiorystycznej, aby nauczanie było całkowicie oparte na wzmocnieniach pozytywnych, które redukują lęk i przymus. Wzmocnienia te są bezpośrednio podawane uczniowi, co wy-
--- * Por. v. Meyer, E, S. Chesser, op. cit.

92
93


raźnie zwiększa skuteczność uczenia się. Zatem pytanie (S), reakcja (R) i wzmocnienie (W) są ogniwami tego samego łańcucha: S - R - W. Nauczanie programowane umożliwia indywidualizację pracy ucznia. Mimo niezaprzeczalnych zasług Skinnera, jego metoda stanowi przedmiot surowego osądu; pedagogowie z akademicką systematycznością wypunktowali jej wady. Program Skinnera kształtuje jedynie reakcje ucznia, nie rozwija jednak jego inwencji i samodzielności; nie uczy trudnej sztuki rozwiązywania problemów. Zbytnio atomizuje proces nauczania. Pod wpływem tej krytyki pedagogowie zaczęli poszukiwać nowych, bardziej racjonalnych metod i technik nauczania programowanego.J!
Chociaż inżynieria behawiorystyczna była najczęściej wykorzystywana w zakładach poprawczych, szpitalach psychiatrycznych i szkołach, to jednak istnieją pewne próby zastosowania jej na szerszą skalę w celu modyfikacji zachowania pracowników przemysłu Jub w celach propagandowycK. Próby takie podjęto na przykład^w~Stanach Zjednoczonych i w Szwecji. Są to jednak dopiero pierwsze kroki, które trudno byłoby porównywać z rolą inżynierii w utopii Skin"era Walden Two.
~'-' "---""JL---- -
Nowe coraz efektywniejsze strategie i metody kształcenia, treningu propagandy czy psychoterapii nie tylko rodzą nadzieję, ale często wywołują lęk; jest to lęk przed ich nadużywaniem, przed stosowaniem ich wbrew dążeniom ludzi. Nie są to obawy pozbawione podstaw. Bolesne doświadczenia przeszłości uczą, ze nieodpowiedzialni politycy, zbyt ambitni generałowie czy tępi technokraci, którym obce były
" Por. cz. Kupislewicz, Nauczanie programowane, Warszawa
19bo.

jakiekolwiek kryteria moralne, niejednokrotnie wy
korzystywali zdobycze mikrobiologii i fizyki nukle
arnej przeciwko interesom człowieka. Nic więc dziw
nego, że rozwój metod modyfikacji zachowania wy
wołuje obawy przed manipulacją; obawy, że może
spełnić się ponura prognoza jednego z bohaterów
książki Stanisława Lema Głos pana, iż "narzędziem
jest nawet człowiek dla człowieka"27. .---
/TiTbawy te wiążą się również z inżynierią behawio-
jLystyczną. To prawda, że inżynieria ta ma pewne
/osiągnięcia w korygowaniu reakcji człowieka w re-
' socjalizacji przestępców i w leczeniu neurotyków;
odegrała ona także znaczącą rolę w rozwoju naucza
nia programowanego. Prawdą jest jednak również
to, iż stwarza ona niezwykłe możliwości manipula
cji człowiekiem. Zgodnie z koncepcją behawiory
styczna, jednostka jest zaledwie układem reaktyw
nym, którym można dowolnie sterować za pomocą
wzmocnień zewnętrznych. Aby ukształtować u niej
pożądane reakcje, nie trzeba znać jej celów, aspiracji
czy procesów emocjonalnych, należy jedynie umieć
zastosować skuteczne procedury pozytywnego
wzmacniania; bodźce materialne, uznanie, awans na
kierownicze stanowisko, przyjaźń demonstrowana
przez otoczenie - to nagrody, za których pomocą
można sterować ludzkim zachowaniem. Inżynieria
oparta na takich zasadach da się łatwo wykorzystać
jako narzędzie manipulacji. Fakt, iż behawioryści
wykluczają możliwość stosowania kary, nie zmienia
istoty rzeczy, powoduje jedynie, że metody manipu
lacji stają się trochę mniej drastyczne. T"'""
książki Walden Two nnwoi.. --- '

94
05


gicznej; nie mogą one jedynie opierać się na zewnętrznej kontroli, chociaż w pewnych przypadkach i taka kontrola jest niezbędna. ,Nauczy_ciel, Jekarz, urzędnik czy menedżer muszą być raczej" wycho-
-"wawcami niż pseudoinźynierami; muszą oni uwzględ-
~(tm)niać fakt, iż człowiek jest organizmem świadomym, który dąży do określonych celów osobistych i spo-
'[ łecznych, który posiada swój system wartości i oczekiwań, który zdolny jest również-do wewnętrznej
l kontroli i samosterowania. ^/
^~-P~rawdziwie~1iumanistyczne podejście do człowieka polega na tym, że najpierw trzeba poznać cele i aspiracje jednostki, a dopiero później starać się pomóc jej osiągnąć je za pomocą metod i technik kształcenia. Parafrazując wypowiedź Bellmana i Smitha można by powiedzieć, że^,,humanistyczne oddziaływanie na człowieka polega na kierowaniu nim :Bez manipulacji, wychowaniu bez indoktrynacji i pomaganiu bez zmniejszenia jego samodzielności". Tylko takie podejście pozwoli zapobiec manipulacji i gospodarowaniu ludźmi. Sprawy te dokładnie omówię w ostatniej części tej książki. -j(- lć&-^& . Ł-^.-)<.>.,"A Analizując inżynierię behawiorystyczną warto zwrócić uwagę na jej inne ograniczenia, które są często pomijane przez mniej wnikliwych obserwatorów. Przede wszystkim trzeba stwierdzić, żaTmetody behawiorystyczne pozwalają jedynie modyfikować zewnętrzne zachowanie człowieka. Jednocześnie nie można ich zastosować w procesie kształcenia jego osobowości, stylów poznawczych czy motywacji. Jest to całkowicie zrozumiałe. Zdaniem Skinnera i jego zwolenników czynniki wewnętrzne są prywatną sprawą jednostki; nie odgrywają więc żadnej roli w jej działaniu. W związku z tym beha-wioryści zupełnie zignorowali problem modyfikacji
""".ludzkiej osobowości. W przeciwieństwie do nich,
/ olbrzymia większość pedagogów, lekarzy i polity-/ ków uważa, że kształcenie postaw, aspiracji czy po-^-^trzeb jest najważniejszym celem oddziaływań spo-

łecznych. Osiągnięcie tych celów wymaga jednak / zupełnie innych metod niż metody skonstruowane [ przez behawiorystów. "^^-;
Chociaż koncepcja behawiorystyczną i zasady inżynierii pozytywnej (nierepresyjnej) zmieniły wyobrażenia o możliwościach człowieka, chociaż obaliły one wiele mitów, którymi obrosła mądrość obiegowa, nie umiały odpowiedzieć na wszystkie pytania o zachowanie człowieka i jego osobowość. Dlatego też powstały nowe koncepcje psychologiczne.

96
7 ~~ Kncepc]e psychologiczne


YCHODYNAMICZNA, EK NIEDOSKONAŁY

Część druga
KONCEPCJA PS CZYLI CZŁOWI

Rozdział I
OSOBOWOŚĆ A ZACHOWANIE

/
\
Drugim wielkim portretem, jaki naszkicowała psychologia, jest koncepcja psychodynamiczna. Różni ją radykalnie od psychologii S - R zarówno metodologia, jak i system twierdzeń o mechanizmach ludzkiego zachowania. O ile behawioryzm rodził się w laboratoriach psychologicznych, gdzie z pedantyczną dokładnością obserwowano i mierzono reakcje, o tyle zarys portretu psychodynamicznego powstał w klinikach psychiatrycznych lub neurologicznych oraz w zacisznych gabinetach psychoterapeutycznych, gdzie prowadzono dość spontanicznie obserwacje pacjentów. Metody skonstruowane przez Pawłowa, Skinnera, Tolmana przypominały badania prowadzone przez fizyków czy biologów. Przeciwnie, twórcy portretu psychodynamicznego, tacy jak Fromm czy May zadowalali się metodami obserwacji, które nieraz nie spełniały podstawowych wymogów metodologicznych; ponadto dane kliniczne uzyskane w ten sposób były poddawane dość swobodnej interpretacji. Ale różnica między tymi dwoma portretami polega nie tylko na odmiennej metodologii. Jest ona dużo głębsza. Uczeni behawioryści stworzyli portret człowieka reaktywnego, który jest sterowany przez aktywne środowisko zewnętrzne i którego możliwości uczenia się są w zasadzie nieograniczone. Tymczasem zwolennicy koncepcji psychodynamicz-nej są przekonani, że ludzkie działanie jest ukienm- V kowane przez wewnętrzne siły motywacyjne, między
101

którymi często zachodzi konflikt i które są z zasady nieświadome. O ile człowiek w ujęciu beha-wiorystów był racjonalny, o tyle człowiek w ujęciu koncepcji psychodynamicznej jest istotą niedoskonałą; jest on miernym aktorem kierującym swoim losem. Trafnie scharakteryzował tę koncepcję Fromm, jeden z jej twórców: "Podejście psycho-dynamiczne [...] zasadniczo różni się od opisowego podejścia behawiorysty [...] Zgodnie z tym pierwszym nie interesuje nas tak bardzo to, co jednostka myśli lub mówi, lub jak aktualnie się zachowuje. Interesuje nas struktura jej charakteru, to znaczy względnie trwała struktura energii człowieka; chcemy znać jej ukierunkowanie oraz intensywność, z jaką płynie. Jeśli wiemy, jakie siły napędowe motywują zachowanie, możemy nie tylko zrozumieć aktualne postępowanie człowieka, ale możemy również sformułować rozsądne założenie na temat tego, jak on prawdopodobnie będzie działał w zmienionych warunkach. Zgodnie z podejściem dynamicznym, niespodziewane zmiany w myśleniu i działaniu mogą być w większości przypadków przewidziane, jeśli znana jest struktura charakteru."1
Wypowiedź ta stanowi dobry punkt wyjścia do charakterystyki koncepcji psychodynamicznej. Zgodnie z nią głównym celem psychologa nie jest badanie zewnętrznego zachowania, lecz poznanie osobowości czy - jak chce Fromm - charakteru człowieka. Wiedza o osobowości stanowiącej przede wszystkim system sił dynamicznych, zwanych popędami, pozwala przewidywać i wyjaśniać ludzkie działanie, pozwala ponadto je korygować. Jeśli psy-chodynamicy interesują się zewnętrznymi reakcjami człowieka, to tylko dlatego, że stanowią one symptom wewnętrznej dynamiki, że mają one głębszy sens. Tak na przykład wypowiedzi jednostki,
> E. Fromm, The revolutlon of hope. Toward a humanlzed technology, New York 1968, s. 12.

jej czynności pomyłkowe, reakcje lękowe lub agresywne, wreszcie sny i fantazje - dają wyobrażenie o motywacji człowieka.
Nie jest to jedyne założenie koncepcji psychodynamicznej. Ponadto jej zwolennicy głoszą, iż wewnętrzne siły motywacyjne są nieświadome; z reguły człowiek nie zdaje sobie sprawy, dlaczego działa, tak jak działa. Jest aktorem, który nie zna przyczyn swego dramatu. Trafnie ujął to Bandura: "Psy-chodynamiczne teorie osobowości z zasady przyjmują, że działania dewiacyjne ludzi są ukierunkowane przez potężne siły wewnętrzne, które nie tylko wymykają się spod ich kontroli, ale o których istnieniu jednostki nawet nie wiedzą."2 Chociaż Bandura mówi jedynie o zachowaniu nieprzystosowanym, to jednak jego wypowiedź odnosi się do wszystkich reakcji człowieka.
Portret psychodynamiczny nie tylko określa, jak funkcjonuje człowiek, ale również wskazuje, jak zmieniać jego osobowość. O ile behawioryści stwo- , rzyli inżynierię zachowania, o tyle twórcy koncepcji y psychodynamicznej opracowali zasady psychoterapii. Posiada ona wiele wariantów. W każdym przypadku jest to metoda kliniczna, której celem ^/ jest pomaganie człowiekowi w rozwiązywaniu nieświadomych konfliktów, ułatwianie mu wyboru drogi życiowej i umożliwianie przystosowania się do otaczającego świata. Psychoterapia jest nowym podejściem do modyfikacji osobowości człowieka, które radykalnie różni się od surowych zasad inżynierii zachowania.
Koncepcja psychodynamiczna jest mniej jednolita od koncepcji behawiorystycznej. Składa się bowiem
prłnc*PIe' of behavlor modlflcatlon, New York

102
103


z wielu wariantów, które znacznie różnią się między sobą. Najbardziej znaną wersją portretu dynamicznego jest psychoanaliza.
Od czasów Freuda, który ją stworzył, uległa ona radykalnym przeobrażeniom. Jego uczniowie i kontynuatorzy, tacy jak Horney, Sullivan czy Fromm odrzucili wiele fantastycznych i błędnych idei Freuda formułując zasady neopsychoanalizy, zwanej również psychoanalizą społeczną, podkreśla ona szczególne znaczenie-warunków społecznych i kultury w ukształtowaniu osobowości i powstawaniu jej zaburzeń. Jako przykład takiego stylu myślenia o człowieku można przytoczyć badania E. Eriksona.3 Zaproponował on osiem faz rozwoju jednostki, zwanych fazami psychospołecznymi (a nie fazami - psychoseksualnymi!), których przebieg zależy od warunków życia. W każdej z nich rodzi się konflikt między sprzecznymi siłami i celami, konflikt ten doprowadza do kryzysu. Tak na przykład w fazie dojrzewania powstaje sprzeczność między dążeniem do ukształtowania tożsamości jednostki a różnorodnymi rolami, jakie ona musi pełnić. Niewłaściwe rozwiązanie tego konfliktu powoduje kryzys tożsamości i jest początkiem zaburzeń psychicznych. Niektórzy psychoanalitycy wykorzystują w swoich pracach elementy egzysten-cjalizmu i fenomenologii (May i Laing). Wreszcie Fromm próbuje bez większego powodzenia połączyć twierdzenia psychoanalityczne z marksizmem.
Specjalnego omówienia wymagają próby scalenia behawioryzmu i psychoanalizy, w których wyniku powstają psychodynamiczne koncepcje zachowania. Najbardziej znaną z nich stworzyli Dollard i Miller. Według nich mechanizm ludzkich działań można wyjaśnić za pomocą czterech terminów: popędów, wskazówek, reakcji i wzmocnień. Popędy to po-
" por. W. Mischel, Iratroductłon to personallty, New York 1971.

budki wewnętrzne lub zewnętrzne, takie jak głód, ból, seks, które motywują ludzkie poczynania. Wskazówkami (cues) są sygnały, bodźce i informacje umożliwiające orientację w otoczeniu i decydujące o tym, jak i kiedy człowiek wykonuje reakcje. W końcu wzmocnienia to zdarzenia, takie jak pokarm, bezpieczeństwo czy miłość, które redukują popęd. Za pomocą tych prostych terminów Dollard i Miller wyjaśniają wiele zjawisk opisanych przez Freuda, takich jak konflikty wewnętrzne, mechanizmy obronne, trudności w procesie socjalizacji itp. Psychodynamiczne teorie zachowania stały się bardzo popularne w naszych czasach.
W związku z ogromną różnorodnością koncepcji psychodynamicznych niektórzy psychologowie głoszą, że straciły one swoją jednolitość, że przestały istnieć jako spójny system naukowy, stając się zbiorem całkowicie niezależnych twierdzeń. Nie podzielam tych poglądów. Mimo znacznych różnic występujących między koncepcjami psychodynamicznymi, w dalszym ciągu łączy je ogólny sposób myślenia o człowieku i wspólny paradygmat. Ich zwolennicy są zgodni co do tego, że siły napędowe zachowania tkwią przede wszystkim wewnątrz człowieka, że z reguły są one nieświadome. Jest to dostateczny powód, aby koncepcje te omawiać łącznie.
Portrety psychodynamiczne zdobyły olbrzymią popularność w wielu krajach. Psychologowie i nauczyciele, sędziowie i lekarze, filozofowie i pisarze często spostrzegają i analizują jednostkę w kategoriach psychodynamiki. Takie spojrzenie na człowieka jest bardziej powszechne niż koncepcja behawiorystycz-na. Fakt ten na pierwszy rzut oka wywołuje zdziwienie. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że beha-wioryści więcej wnieśli do psychologii niż zwolennicy portretu psychodynamicznego. Pawłów był wybitniejszym uczonym niż Freud; Skinner nauczył nas więcej o funkcjonowaniu człowieka niż Fromm. Inaczej jest jednak z popularnością tych dwóch kon-

105
104


cepcji. Na szczęście popularność nie jest najważniejszym kryterium osiągnięć. Być uczonym znanym to jedna rzecz, a być uczonym dobrym to zupełnie coś innego. Korelacja między osiągnięciami wybitnymi a osiągnięciami sławnymi nie wydaje mi się wysoka.
Skoro koncepcja psychodynamiczna w mniejszym stopniu niż behawioryzm spełniała kryteria rzetelnej nauki, to dlaczego zdobyła ona tak fantastyczną popularność w wielu krajach? Jest to problem godny pióra wybitnych socjologów i filozofów. Wydaje mi się, że koncepcja ta stała się tak popularna nie dlatego, że formułowała poprawne odpowiedzi, lecz dlatego, iż stawiała ważne pytania, które były pomijane przez akademicką psychologię. Pytania o sprężyny ludzkiego działania, o rolę świadomości i nieświadomości w procesie przystosowywania się, o przyczyny zaburzeń psychicznych, o czynniki wywołujące lęk i wewnętrzne konflikty były dostatecznie ważne, aby się nimi zajmować. Rozwój cywilizacji naukowo-technicznej pogłębił jeszcze bardziej zainteresowania tymi sprawami. Umiejętność formułowania istotnych pytań to prawdopodobnie jedna z przyczyn niezwykłej popularności koncepcji psychodynamicznych. Fakt, że odpowiedzi, których oni udzielali, były często mętne, niejasne i poetyckie, nie zmienił tego stanu rzeczy.
W szkicu tym ograniczę się do jednej z wersji portretu psychodynamicznego - psychoanalizy współczesnej. Taka decyzja wymaga pewnych wyjaśnień. Psychoanaliza została stworzona przez Freuda na początku naszego stulecia. W toku rozwoju psychologii prawie wszystkie jego poglądy zostały zakwestiono-

wane.4 Teraźniejszość wydała dość surowy werdykt na ortodoksyjną psychoanalizę, którego nic nie może złagodzić. Teoria libido, kompleks Edypa czy poglądy na temat rozwoju kultury okazały się błędne. O ile głoszenie takich poglądów w epoce wiktoriańskiej było w pewnym sensie usprawiedliwione, o tyle obecnie jest nie do przyjęcia. Jeśli współczesny psycholog, który nie jest historykiem nauki, z całą powagą omawia ortodoksyjną psychoanalizę, to albo jest on niedouczony, albo jest nieuczciwy. Z całej ogromnej koncepcji Freuda pozostały jedynie nieliczne twierdzenia, takie jak odkrycie nieświadomej motywacji czy idea mechanizmów obronnych. Większość tez jest całkowicie martwa. W takiej sytuacji omawianie poglądów Freuda mijałoby się z celem.
Współczesna psychoanaliza, czyli tak zwana psychoanaliza społeczna, radykalnie zmieniła biologi-styczną teorię Freuda. Prace takich uczonych, jak Horney, Fromm, May czy Gordon, naszkicowały nowy portret psychoanalityczny, który zdobył dużą popularność, szczególnie w USA. W tej części książki omówię jego zarys. Nie będę jednak kolejno przedstawiał poglądów współczesnych psychoanalityków, lecz jedynie omówię w sposób syntetyczny ich zasadnicze poglądy na temat mechanizmów działania człowieka. Nie będę analizował tego, co ich dzieli, lecz będę badał to, co jest dla nich wspólne. Wydaje mi się, że taki syntetyczny obraz współczesnej psychoanalizy okaże się bardziej pożyteczny i bardziej wartościowy poznawczo niż referowanie subtelnych różnic istniejących między jej zwolennikami.
Współczesna psychoanaliza jest tworem nader złożonym. Po pierwsze, stanowi pewną metodę leczenia zaburzeń psychicznych i jako taka jest częścią me-
4 Totalną krytykę poglądów Freuda przeprowadza Wl. Szew-czuk w swej książce: Wstęp do anty psychoanalizy, Warszawa 1973.

106
107


dycyny. Po drugie, jest ona określoną koncepcją filozoficzną. Po trzecie wreszcie - można ją uznać za oryginalną teorię psychologiczną. 5 Ograniczę się więc do przedstawienia tego ostatniego aspektu psychoanalizy, pomijając problemy filozoficzne i medyczne związane z pracami psychoanalityków.

Rozdział II
POPĘDY I TYRANIA NIEŚWIADOMOŚCI

Jakie siły wewnętrzne aktywizują i ukierunkowują ludzkie działanie? Dlaczego ludzie poświęcają się bez reszty realizacji wielkich celów społecznych, naukowych czy kulturalnych? Co powoduje, że dążą do zdobycia władzy, że są agresywni lub ulegli, próbują nawiązać przyjazne stosunki z innymi? Zgodnie z poglądami współczesnych psychoanalityków działanie człowieka jest stymulowane i ukierunkowane przez wewnętrzne siły zwane popędami lub potrzebami czy dążeniami. Ponieważ psychoanalitycy nigdy nie grzeszyli zbytnią ścisłością ani precyzją, w pracach ich brak jest dokładnych definicji tych terminów. Niemniej nie ulega wątpliwości, że odrzucają oni tezę behawiorystów, iż zachowanie człowieka jest całkowicie sterowane przez środowisko; to nie środowisko i system wzmocnień, lecz wewnętrzne siły motywacyjne warunkują to, do czego człowiek dąży i przed czym się broni.
Popędy są różnorodne. Mimo wielu prób nie udało się stworzyć ich uniwersalnej listy; klasyfikacja popędów czy potrzeb6 skonstruowana przez Sulli-

Por. J. Reykowski, Metodologiczne problemy psychologii wspólczesnej. Warszawa 1964.

8 Psychoanalitycy podobnie jak i Inni psychologowie używają pojąć potrzeby i popędu niezbyt konsekwentnie. Najtrafniejsza byłaby definicja, zgodnie z którą potrzeby, Jako względnie trwałe cechy człowieka, są źródłem popędów, czyli pewnych czynników energetycznych. W tekstach psychoanalitycznych z reguły te pojęcia są używane zamiennie.

109


vana znacznie różni się od odpowiedniej klasyfikacji Fromma. Wbrew pozorom nie jest to tak bardzo istotne. Znacznie ważniejszy jest pogląd współczesnych psychoanalityków, że olbrzymia większość popędów nie jest zaprogramowana przez naturę, że - przeciwnie - są one nabyte w procesie uspołecznienia; warunki społeczne, a więc sytuacja w rodzinie i w grupie rówieśników, struktura instytucji oświatowych czy kulturalnych, decydują o kształtowaniu się popędów. Siły motywacyjne są modelowane przez świat zewnętrzny.
W zależności od ich genezy psychoanalitycy z reguły wyróżniają dwie klasy popędów. Do pierwszej z nich zalicza się popędy pierwotne, które są siłami wrodzonymi. Klasa ta nie jest zbyt liczna; należą do niej takie popędy, jak dążenie do zdobycia pokarmu, pragnienie utrzymania optymalnej temperatury ciała, popęd seksualny, unikanie bólu, a także potrzeba odbierania bodźców i kontaktu ze światem. Zaspokojenie ich jest niezbędne do utrzymania życia.
Znacznie bardziej przeludniona jest klasa popędów wtórnych, które powstają w wyniku socjalizacji. Żadna z prób ich klasyfikacji nie zyskała powszechnego poklasku. W każdym razie ważną rolę odgrywają tu potrzeby bezpieczeństwa, a więc unikanie zagrożeń i sytuacji wrogich, poszukiwanie oparcia w drugiej osobie. Za bezpieczeństwo osobiste człowiek - zdaniem psychoanalityków - płaci często najwyższą cenę, jaką jest całkowita zależność od innych, utrata autonomii i swobody działania. Psychoanalitycy przywiązują ponadto dużą wagę do potrzeb społecznych, które są zaspokajane w kontaktach międzyludzkich; poszukiwanie przyjaźni i miłości, pragnienie przynależności do grupy, potrzeba afiliacji i opiekowania się - to nieliczne przykłady tego rodzaju sił wewnętrznych. Wreszcie, człowiek posiada pewne potrzeby osobiste związane z własnym "ja". Chce poznawać świat i osiągać powodzenie, dąży do zaspokojenia potrzeby

prestiżu i uznania; wielką wartość posiada dla niego poczucie tożsamości i integracji osobowości. Przykłady te dają ogólne wyobrażenie o popędach nabytych.
Na marginesie tych rozważań warto dodać, że konstruując listę potrzeb psychoanalitycy popełniają często przykry błąd: mylą opis ("jak jest?") z przepisem ("jak być powinno?"). Wbrew swoim intencjom nie tyle opisują popędy, jakie człowiek rzeczywiście posiada, lecz te, które są pożądane w procesie przystosowania. To tak jakby inżynier omawiając funkcjonowanie określonego samochodu mówił o tym, jakie są idealne zasady jego działania. Mieszanie opisu z przepisem utrudnia poznanie poglądów psychoanalityków. Z przykrością należy stwierdzić, że takie błędy popełniają nawet tak wybitni uczeni jak Fromm.
Popędy, które pobudzają i ukierunkowują ludzkie działania, są z reguły nieświadome. Zdaniem psychoanalityków człowiek nie zna swojej mo- \ tywacji; nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie siły \ nim rządzą, nie orientuje się, dlaczego jest agresywny, dlaczego pragnie miłości czy dlaczego dąży do zdobycia władzy. Pojęcie nieświadomej motywacji jest fundamentalnym terminem psychoanalizy, jest ono równie ważne jak pojęcie wzmocnienia w beha-wioryzmie czy pojęcie struktury poznawczej w portrecie poznawczym człowieka.
Proces kształtowania popędów i programów ich osiągania dzięki oddziaływaniom warunków społecznych i kultury nazywa się socjalizacją człowieka. Pogląd, że kontakty społeczne wpływają na rozwój nowych potrzeb, nie jest oryginalnym twierdzeniem współczesnej psychoanalizy; znakomita większość psychologów, socjologów czy eko-

m


nomistów akceptuje je bez zastrzeżeń. Badacz, który by stał na stanowisku, że świat społeczny i kultura nie modelują człowieka, byłby oskarżony o nieznajomość podstawowych danych empirycznych. Ale psychoanalitycy w specyficzny sposób ujmują proces socjalizacji. fWedług nich nabywanie podstawowych popędów wtórnych odbywa się głównie w środowisku rodzinnym w pierwszych latach życia. Dzieciństwo wywiera przemożny wpływ na dalsze losy człowieka, na jego sukcesy i dramaty. Często drobne fakty z życia dziecka, które są ignorowane przez mądrość obiegową, stają się - w oczach psychoanalityka - potężnymi czynnikami, które kształtują ludzką motywację. Kilka przykładów pozwoli nam lepiej poznać psychoanalityczną interpretację procesu socjalizacji.
Jednym z najważniejszych popędów pierwotnych jest głód; zaspokojenie go stanowi podstawowy warunek utrzymania życia jednostki. Zdaniem psychoanalityków proces karmienia dziecka nie jest jedynie czynnością o wartości biologicznej. Odgrywa on ważną rolę w socjalizacji. W trakcie zaspokajania głodu kształtują się nowe potrzeby społeczne. Weźmy pozornie błahe pytanie, czy karmienie piersią i za pomocą butelki wpływa na rozwój dziecka? Pytanie takie stawiało wielu lekarzy i higienistów. Ale interesowali się oni głównie tym, jak obie te formy zaspokojenia głodu wpływają na rozwój fizyczny niemowlęcia, na odporność jego organizmu i przyrost wagi. Psychoanalityków zaś interesował psychiczny i społeczny aspekt całej sprawy.7 Zwrócili oni uwagę, że karmienie piersią wymaga kontaktu z matką, w czasie którego powstaje więź emocjonalna między nią a dzieckiem; dziecko przywiązuje się do matki, rodzi się u niego potrzeba "bycia razem". Ten pozytywny stosunek do matki może w przyszło-
' Por. J. E. Gordon, Personality and behaułor, New York
1963.

ści przenieść się na innych ludzi. Przeciwnie, picie z butelki zmniejsza częstość kontaktów między dzieckiem a matką. Już w wieku dwóch-trzech miesięcy może ono pić mleko bez obecności drugiej osoby. Karmienie staje się więc sprawą prywatną, odbywa się w samotności. Pociąga to często wiele konsekwencji, takich jak silna potrzeba kontaktu z matką i lęk związany z jej nieobecnością lub też, przeciwnie, kształtuje się słaba więź emocjonalna z innymi ludźmi i chęć unikania stosunków interpersonalnych.
Ale myliłby się ktoś, kto by sądził, że karmienie piersią ma w każdym przypadku przewagę nad karmieniem z butelki. W wielu przypadkach to pierwsze fatalnie wpływa na dalszy rozwój dziecka. Przyjmijmy, że pewna młoda matka nie lubi karmić piersią; uważa, iż jest to prymitywna czynność biologiczna poniżej jej godności. Jednocześnie boi się, że karmienie za pomocą butelki może wywołać konsekwencje psychiczne i może być uznane przez oto- V czenie za dowód braku zainteresowania dzieckiem oraz braku miłości. W takiej konfliktowej sytuacji - chcąc uniknąć poczucia winy - matka decyduje się na karmienie piersią. Ponieważ czynność ta wywołuje w niej obawy i lęk, ponieważ nie daje jej żadnej satysfakcji, wykonuje ją nieprawidłowo; w czasie zaspokajania głodu dziecka nie nawiązuje z nim kontaktu, nie uśmiecha się, jest sztywna i napięta. Często zbyt szybko odsuwa dziecko od piersi. Wiadomo ponadto, że kobiety, które są przeciwne karmieniu piersią, dają mniej pokarmu niż kobiety, które lansują tę formę zaspokajania głodu niemowlęcia. Taki nieprawidłowy przebieg procesu karmienia - zdaniem psychoanalityków - wywiera niekorzystny wpływ na dziecko. Staje się ono napięte; często płacze. Reakcje te radykalnie różnią się od zachowania dzieci wychowywanych w Skinne-rowskiej utopii Walden Two. Tak więc nieodpowiednie karmienie piersią może być bardziej nie-

112
* - Koncepcje psychologiczne
113


bezpieczne niż odpowiednie karmienie za pomocą butelki. Warto dodać, że współcześni psychoanalitycy są na tyle ostrożni, iż powyższe poglądy traktują jedynie jako hipotezy, które powinny być poddane weryfikacji.
Następny przykład wpływu procesu socjalizacji na kształtowanie się potrzeb człowieka jest znacznie bardziej interesujący. Alfred Adler, znany psychoanalityk austriacki, wykrył, że ludzie posiadają p o-trzebę mocy; dążą oni do zdobycia władzy, dominacji i sławy. Zresztą istnienie tego rodzaju popędów nie jest również negowane przez psychologów, którzy przyjmują inne koncepcje człowieka. Tomasz Kocowski zwrócił ostatnio uwagę, że "potrzeby mocy są potężnym motorem działań ludzkich, wstrząsających niekiedy społeczeństwami" 8. Zgodnie z potocznymi wyobrażeniami dążenie do dominacji i zdobycia władzy jest wyrazem siły jednostki; świadczy o jej twardym charakterze i niezłomnej woli. Adler i inni psychoanalitycy odrzucili ten pogląd. Ich zdaniem człowiek dąży do mocy nie dlatego, że jest silny, lecz dlatego, iż jest po prostu słaby. Potrzeba mocy kszałtuje się w procesie socjalizacji; nikt nie rodzi się Oxenstierną czy Napoleonem. Zasadniczą rolę w rozwoju tej potrzeby odgrywa sytuacja rodzinna; dziecko żyje w świecie dorosłych, którzy są silni, mądrzy i niezależni; wobec nich czuje się ono bezradne i słabe. W takiej sytuacji często powstaje u dzieci poczucie niższości; poczucie to jest szczególnie silne u dzieci upośledzonych i nieporadnych, którym rodzice zwracają uwagę na ich słabości. Chcąc skompensować poczucie niższości, ludzie zaczynają dążyć do mocy; rodzi się u nich potrzeba dominacji i władzy, jednocześnie ulegają osłabieniu motywy afiliacyjne. Zatem po-

trzeba mocy powstaje w wyniku specyficznego przebiegu procesu socjalizacji. Nie można zaprzeczyć, że tego rodzaju hipoteza jest niezmiernie oryginalna i wyrafinowana; sformułowanie jej wymagało dużej pomysłowości i rozwiniętej fantazji.
Powyższe przykłady dają ogólne wyobrażenie o psychoanalitycznej koncepcji tworzenia nowych potrzeb. Sytuacja rodzinna, kontakty dziecka z matką i ojcem, wywierają przemożny wpływ na dalsze losy człowieka. Często drobne fakty, takie jak sposób karmienia, w decydujący sposób wpływają na osobowość. Jest rzeczą zastanawiającą, iż psychoanalitycy więcej uwagi poświęcają negatywnej niż pozytywnej roli, jaką społeczeństwo i kultura pełnią w kształtowaniu człowieka. Częściej analizują oni stany lękowe, zagrożenie bezpieczeństwa osobistego czy zaburzenie kontaktów z innymi ludźmi niż rodzenie się nadziei czy uczuć przyjaźni. Podkreślenie destruktywnego wpływu warunków społecznych na osobowość jest zgodne z ich ąuasi-klinicznym portretem człowieka.
Stanowiska takiego nie sposób jednak zaakceptować. Dziesiątki dowodów zgromadzonych przez psy- / chologów szkolnych i pedagogów wskazują, że spo- V łeczeństwo i kultura wpływają również konstruktywnie na ludzką osobowość, iż kształtują potrzeby społeczne, rozwijają aktywność i twórczość człowieka. Niektórzy psychoanalitycy - ludzie o klinicznej mentalności - nie przyjmują tych danych do wiadomości. Nic więc dziwnego, że ich rozumienie procesu socjalizacji jest w dużym stopniu zdeformowane.

T. Kocowski, Taktyka ł strategia sterowania motywacją ludzką w skali masowe). W zbiorze: A. Podgórecki (red.), Socjotechnika. Style działania, Warszawa 1972, s. 464.

Analiza zachowania ludzi w. gabinetach psychote-rapeutów i w klinikach psychologicznych, jak również potoczne obserwacje wskazują, że z reguły nie

114
115
B*


znają oni swoich popędów i dążeń. Roiło May, znany psychoanalityk i filozof współczesny, stwierdził niedawno, iż wielu pacjentów ma "fałszywą świadomość" swoich rzeczywistych pragnień. Wydaje się im, że są szczęśliwi, że w kontaktach z innymi ludźmi kierują się uczuciem przyjaźni i miłości, gdy w rzeczywistości ich sytuacja życiowa jest beznadziejna, a ich reakcje są agresywne i wrogie. Odpowiadając na pytanie o cele swego życia, ludzie nie tyle informują o tym, do czego dążą, lecz o tym, do czego powinni dążyć, ponieważ jest to społecznie pożądane.
Na podstawie dużego materiału klinicznego psychoanalitycy przyjęli tezę, że motywacja człowieka jest z reguły nieświadoma. Twierdzenie o istnieniu nieświadomości nie jest nowe; było ono akcentowane przez wielu filozofów, lekarzy i psychologów. Tak na przykład współcześni psychologowie, którym bliskie są idee cybernetyki, sformułowali hipotezę, że pewne fazy procesu twórczego zachodzącego u uczonego lub pisarza są nieświadome. Zresztą liczne fakty empiryczne ją potwierdzają. Jednak w koncepcji psychoanalitycznej pojęcie nieświadomości odgrywa wyjątkową rolę. Cały subtelny gmach psychoanalizy na nim się opiera. Zwolennicy tego kierunku nie tylko przyjęli pogląd, że istnieje motywacja nieświadoma, lecz ponadto próbowali zbadać mechanizm jej działania.
Chociaż pojęcie nieświadomej motywacji odgrywa tak fundamentalną rolę w psychoanalizie, często jest ono przedmiotem przykrych nieporozumień, niektórzy sądzą, że nieświadomość jest zlokalizowana w określonej części mózgu, że jest ona strukturą psychiczną. Tymczasem - jak podkreśla Fromm9 - nie ma niczego takiego jak "aparat nieświadomości". Nieświadomość odnosi się zawsze do czegoś, a więc można mówić o nieświadomym popędzie agresji lub

nieświadomym kompleksie, nie można jednak mówić o "nieświadomości w ogóle". Jest ona pewną funkcją psychiczną, a nie aparatem zlokalizowanym w określonym miejscu i czasie.
Nieświadome popędy i dążenia ukierunkowują ludzkie działanie, decydują o tym, co człowiek chce osiągnąć i przed czym się broni. Jak niewydarzony aktor - mówią psychoanalitycy - jest on całkowicie sterowany i tyranizowany przez siły dynamiczne, których istnienia nawet nie podejrzewa. Mechanizm ich działania opiszę na autentycznym przykładzie. Student M. przyszedł do psychologa-doradcy, gdyż oblał w sesji kilka egzaminów. ł Jego niepowodzenia były dość zagadkowe, ponieważ testy inteligencji wskazywały, iż ma wybitne zdolności intelektualne. W czasie rozmowy z psychologiem student twierdził, że na zajęciach nie czuje się najlepiej, że jest napięty i zdenerwowany. Fakt ten utrudnia mu jasne, logiczne myślenie oraz skoncentrowanie uwagi na temacie wykładu lub seminarium. Całą winę za ten stan rzeczy zrzucił na profesorów i administrację akademicką. Według niego profesorowie są dobrymi badaczami, ale fatalnymi dydaktykami. Na zajęciach panuje bałagan; wykłady są źle przygotowane; profesorowie zwracają jedynie uwagę na wiedzę pamięciową, a nie na rozwój samodzielnego myślenia. W miarę kontynuowania rozmowy student M. stawał się coraz bardziej krytyczny. Dla psychologa--konsultanta było jasne, że występujące u jego rozmówcy zdenerwowanie, napięcie i trudność w koncentracji uwagi oraz wyraźnie demonstrowana agresja w stosunku do autorytetów akademickich wiązały się z jakimś silnym nieświadomym popędem.
Badania psychologiczne przeprowadzane między innymi za pomocą testów projekcyjnych pozwoliły sformułować prawdopodobną diagnozę. Okazało się,

1 Por. K. Fromm, op. cit.
' Przykład pochodzi z książki J. E. Gordona, op. cit., s. 128.

117
116


że trudności studenta wiązały się z silnym popędem lęku, który został ukształtowany w dzieciństwie. Ojciec studenta M. był niezwykle surowy. Wierzył w potęgę kar fizycznych. Bił dziecko nie tylko za złe zachowanie, ale czasem bez widocznej przyczyny. Fakt ten wywoływał u chłopca ból i lęk. Odpowiedzią na takie postępowanie ojca była agresja i wrogość demonstrowana przez syna. Agresji tej nie mógł on jednak bezpośrednio wyładowywać na ojcu, ponieważ byłby dodatkowo karany. W związku z tym przejawiała się ona w sposób dość zamaskowany. Okazało się - wbrew pozorom - że niepowodzenia akademickie, oblane egzaminy i kolokwia były wyrazem agresji i wrogości do ojca i profesorów. Niespełnienie oczekiwań i marzeń rodziców stanowiło rodzaj zemsty i rewanżu za ich brutalne zachowanie się w stosunku do dziecka.
Psycholog-konsultant sformułował więc ostateczną diagnozę, że niepowodzenia dydaktyczne studenta to sposób demonstrowania nieświadomej agresji, która była jego reakcją na popęd lęku. Innymi słowy, silny stan lęku ukształtowany w dzieciństwie wywoływał agresję przejawiającą się w niepowodzeniach akademickich.
Student M. nie znał mechanizmu swego postępowania; uważał siebie za człowieka spokojnego i dojrzałego emocjonalnie, któremu obce są wszelkie przejawy agresji i gniewu. Bardzo niepokoiły go niepowodzenia na uniwersytecie. Jak widać, jego motywacja była nieświadoma. Wykrycie jej stało się możliwe dzięki systematycznym badaniom diagnostycznym.
Jest to jeden z licznych przykładów, które można znaleźć w pracach współczesnych psychoanalityków. Powstaje pytanie, jak ustosunkować się do ich generalnego twierdzenia o nieświadomej motywacji. Współcześni psychologowie zgromadzili wiele danych empirycznych, które wskazują, że człowiek nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego, jakie popędy ukie-

runkowują jego działanie. Tak na przykład wybitny psycholog radziecki, A. R. Łuria, udowodnił, iż pewne zadania, zasugerowane osobie badanej w czasie snu hipnotycznego, wpływają na jej reakcje, mimo iż osoba ta nie jest tego świadoma. W pracach empirycznych można znaleźć coraz więcej tego rodzaju argumentów.11 Zresztą byłoby rzeczą nieprawdopodobną, aby człowiek w każdych okolicznościach zawsze zdawał sobie doskonale sprawę z popędów i dążeń, które ukierunkowują jego zachowanie. Gdyby tak było istotnie, to przypuszczalnie praca wychowawcza szkoły i oddziaływania psychoterapeutyczne nie miałyby większego znaczenia.
Obiekcje przeciwko współczesnej psychoanalizie polegają nie na tym, iż twierdzi ona, że istnieje motywacja nieświadoma, lecz na tym, iż tak małą wagę przypisuje motywacji świadomej. Takie poglądy są łatwe do wytłumaczenia. Olbrzymia większość danych psychoanalitycznych pochodzi z gabinetów terapeutycznych i obserwacji klinicznych. Ludzie, którzy korzystają z pomocy terapeutów, mają pewne zaburzenia emocjonalne i trudności w przystosowaniu się; są neurotykami bądź psychotykami. Jest rzeczą prawdopodobną, że w wielu przypadkach nie uświadamiają oni sobie własnych popędów, dążeń i konfliktów. Tych klinicznych danych nie można jednak generalizować, nie można ich przenosić na ludzi zdrowych, którzy nigdy nie stykają się z psychoanalitykiem. Na podstawie informacji, że większość samochodów znajdujących się w warsztatach samochodowych stolicy wymaga naprawy, nie można sformułować wniosku, że prawie wszystkie samochody w Warszawie są uszkodzone. Jest to pożałowania godna ekstrapolacja.
W świetle dotychczas zgromadzonych danych dość
u Dokładniejsze dane na temat nieświadomej motywacji można znaleźć w książce J. Reykowskiego, Metodologiczne problemy..., op. cit.

118
119


Rozdział III
DIALEKTYKA KONFLIKTÓW
prawdopodobna wydaje się hipoteza, że ludzie włączeni w wielkie układy instytucjonalne, ludzie, którzy kierują fabrykami, prowadzą skomplikowane badania naukowe czy wychowują młodzież - z reguły zdają sobie sprawę ze swoich popędów i dążeń. Ich motywacja jest w dużym stopniu świadoma. W każdym razie nie są całkowicie styranizowani przez nieświadomość. Poglądy psychoanalityków wydają się więc przesadzone.

Popędy aktywizują i ukierunkowują ludzkie zachowanie; powodują, że jest ono działaniem celowym. Człowiek dąży do zaspokojenia popędów, do osiągnięcia gratyfikacji. Głodne dziecko poszukuje piersi matki. Jednostka o silnej potrzebie afiliacji dąży do nawiązania przyjaźni i stosunków towarzyskich. Młody polityk stara się osiągnąć wysokie stanowisko w hierarchii władzy. Zaspokojenie potrzeb usuwa napięcie i daje satysfakcję.
Nie jest ono jednak zbyt łatwe. Często człowiek nie może osiągnąć planowanych celów, ponieważ wyrastają przed nim przeszkody i trudności, których nie umie pokonać. Najważniejszą przyczyną udaremniania ludzkich dążeń jest konflikt. Dwie klasy konfliktów są godne uwagi. Do pierwszej z nich należą konflikty wewnętrzne, zwane również konfliktami motywacyjnymi. Powstają one wtedy, gdy w człowieku działają sprzeczne, dywergencyjne siły dynamiczne, gdy dąży on jednocześnie do osiągnięcia niezgodnych celów. Tak więc dziewczyna chce zawrzeć małżeństwo z chłopcem, którego kocha, ale jednocześnie boi się, że straci wolność osobistą i niezależność. Są to zatem konflikty między popędami.
Do drugiej kategorii należą konflikty zewnętrzne, które z reguły mają charakter interpersonalny; powstają one wtedy, gdy istnieje sprzeczność między dążeniami jednostki a celami innych
121

ludzi. Świat jest pełen tego rodzaju konfliktów. Jako przykład można wymienić sprzeczność między zamiarami dzieci i rodziców. Racjonalne rozwiązanie konfliktów wewnętrznych i zewnętrznych daje człowiekowi satysfakcję; niepowodzenie w ich wyeliminowaniu prowadzi do frustracji.
Chociaż wielu psychologów, socjologów czy filozofów doceniało rolę konfliktów w ludzkim działaniu, to dopiero psychoanalitycy nadali temu pojęciu wysoką rangę. Bez poznania psychoanalitycznej teorii konfliktów nie można zrozumieć tej koncepcji człowieka; podobnie jak nie można poznać samochodu bez znajomości jego silnika. Zdaniem psychoanalityków konflikty między popędami oraz między jednostką a otoczeniem są nieuniknione; są one również nieświadome. Jednostka z reguły nawet nie podejrzewa, jakie dywergencyjne siły determinują jej zachowanie. Konflikty są czynnikiem rozwoju i kształtowania osobowości, są one jednocześnie źródłem tragedii.
Mimo iż historia psychoanalizy nie jest przedmiotem tej książki, to warto chyba podkreślić, że twórcy jej nie zawsze identycznie rozumieli pojęcie konfliktu. Freud uważał, że główną przyczyną ludzkich trudności jest sprzeczność między popędem seksualnym a społecznym tabu, między id a superego. Dla Horney szczególne znaczenie posiadała wrogość między jednostką a grupą. Wreszcie wielu współczesnych psychoanalityków jest zaniepokojonych konfliktem między potrzebami jednostki a zdehuma-nizowanym światem. Mimo tych różnic pojęcie konfliktu zawsze odgrywało w psychoanalizie podstawową rolę.
Wybitny dramaturg amerykański Arthur Miller napisał przed laty sztukę Śmierć komiwojażera, której

treść może być ilustracją rzeczywistych konfliktów ludzkich. Jej bohaterem jest piękna i dramatyczna postać Willie'go Lomana. Willie, jak wielu ludzi jego czasu, dążył do wybicia się i zrobienia kariery; chciał być bogaty i potężny. Ale jednocześnie zależało mu na tym, aby "być lubianym", aby mieć przyjaciół, aby ludzie darzyli go szacunkiem i zaufaniem. Dążenia te były ze sobą sprzeczne. Brutalna konkurencja rodzi wrogów, zwiększa samotność i izolację człowieka. Nie można jednocześnie toczyć bezwzględnej walki z konkurentami i być przez nich uwielbianym. Tak jak nie można być jednocześnie jastrzębiem i gołębiem. Willie Loman nie umiał rozwiązać tego konfliktu. Jego życie było pasmem frustracji. Samobójstwo stało się kulminacyjnym punktem dramatu.
Życie Willie'ego jest dobitnym przykładem konfliktu wewnętrznego, konfliktu między dwiema dy-wergencyjnymi siłami, między dążeniem do osiągnięć a poszukiwaniem przyjaźni i miłości. Według psychoanalityków tego rodzaju konflikty są nie tyle wyjątkiem, co regułą w życiu człowieka. Z zasady popędy, które człowiek chce zaspokoić, są ze sobą sprzeczne. Jako ilustrację można by wymienić konflikty między bezpieczeństwem osobistym a niezależnością, między rywalizacją a współpracą, afiliacją a dążeniem do osiągnięć osobistych. Losy człowieka w dużej mierze zależą od umiejętności rozwiązywania tego rodzaju konfliktów motywacyjnych.
Szczególne znaczenie przypisują współcześni psychoanalitycy konfliktowi między potrzebą bezpieczeństwa a potrzebą wolności. Pierwsza z nich polega na unikaniu zagrożeń i poszukiwania oparcia w innych ludziach. Brak zdarzeń niebezpiecznych, redukcja ryzyka i niepewności, stabilizacja ekonomiczna, ubezpieczenia społeczne czy trwały pokój dają człowiekowi poczucie bezpieczeństwa.
Zaspokojenie tej potrzeby nierzadko wiąże się z utratą autonomii i wolności. "Dążąc do bezpieczeń-

123
122


i ;" "ri wolności". Dziecko czuje
stwa" ludzie ""cie^* w dobrej rodzinie; matka
się całkowicie "Wf(tm) ^ przed zagrożeniami
zaspokaja jego giod ocni ^^ chorob w
fizycznymi, zapewnia Pief całkowicie niezależność
takiej sytuacji dziecko traci samodzielnego
i autonomie.; ^f^J^fwtek dojrzewania, cią-
wyboru. Nawet gdy osiąg Podobnie ludzie pod.
gle zachowuje się jak dziecK
dają się wielkim autorytetom, P y bezLeczeń_ nizacjom, które ^pewniają 1^.^^.^,, ^^ stwo, ale odbierają wolność i Wolność jest czekiem, który L
ność jutra. _nfin.tów wewnętrznych - zdaniem
Rozwiązanie konfliktów *lemem bardzo trud.
psychoanalityków - jesi^ konflikt jest nie-
nym, często zbyt trudnym- ^ mozliwe
świadomy, to uporanie, się. z świadomieniu. Jed ie
tylko po uprzednim jego h ut k ho_
odpowiednio P^f^f Pzdyomi wykryć' sprzecz-
log kliniczny czy lekarz są z y ^ ie
ności zachodzące m^J Pow;óć do kon.
pomóc człowiekowi je rozwrt^ wa osobist
fliktu między potrzebą bez? m uporania gię
a potrzebą wolności. ^yn^ braterskich mi d
z nim jest stworzenie stostm człowiekowi moc
ludźmi. Braterstwo zape^ solidarność; daje
w sytuacjach trudnych, op'^^ jednak nie
poczucie bezpieczeństwa Jeolnośd pQzwala wiąc
ogranicza niezależności i zne potrzeby. Nie
jednocześnie zaspok^ mozna dnafe tak
wszystkie konflikty acyj
łatwo rozwiązać.
J
,1-11 ~ ł,r"acVJne dręczą współczes-
Nie tylko konflikty motyw3 ^ TQ^ ^ kon.
nego człowieka. Często mus' ^
flikty zewnętrzne, które Pow JL* " & *
124

drodze wiodącej do zaspokojenia potrzeb stają przeszkody zewnętrzne, gdy istnieje sprzeczność interesów między celami jednostki a celami grupy społecznej. Dziecko chciałoby grać w piłkę, podczas gdy rodzice zmuszają je do odrabiania lekcji. Naukowiec podejmuje wielkie badania, które nigdy nie zostaną zakończone z powodu przeszkód biurokratycznych, formalnych przepisów i ludzkiej zawiści. Polityk marzy o karierze, lecz inni bardziej utalentowani ludzie przekreślają jego zamiary. Błędy wychowawcze, przestarzały system wychowania, patologia instytucji i dążenia innych ludzi nader często utrudniają zaspokojenie potrzeb jednostki.
Niektórzy psychoanalitycy zwracają uwagę, że w obecnych czasach konflikty zewnętrzne są szczególnie powszechne. Żyjemy w okresie rewolucji naukowo-technicznej. W wielu krajach wysoko-przemysłowych następuje szybka technizacja społeczeństwa lub - jak uważają inni - jego c y b e r-netyzacja. Kraje te wkraczają w epokę techno-troniczną. Warto zatrzymać się na niektórych zjawiskach, które powstają w tym okresie i które są przedmiotem niepokoju zarówno psychoanalityków, jak i innych humanistów.12
W społeczeństwie całkowicie stechnicyzowanym środki zaczynają dominować nad celami. Umiejętność działania, czyli owe słynne know-how, przesłania problem wyboru celów, czyli know-what. Humanistyczna zasada, aby tworzyć to, co zaspokaja ludzkie potrzeby, co jest zgodne z aspiracjami człowieka, zostaje zastąpiona przez zasadę technokratyczną, według której trzeba robić to, co jest technicznie wykonalne. Jeśli produkcja bomby atomowej jest możliwa, należy ją produkować. Jeśli można zbudować gmach stupię-
" Por. E. Promm, op. cit.; B. Suchodolski, Labirynty współczesności, Warszawa 1971 oraz J. Kozłeleckl, Szczęście po szwedzku, Warszawa 1OT4.
125

Ponieważ akceleracja rozwoju intelektualnego dziecka jest osiągalna, należy - bez wzglądu na jej konsekwencje - wykorzystać to w szkole. W Stanach Zjednoczonych zbudowano kiedyś automatyczne pianino nie dlatego, aby wykorzystywać je jako instrument muzyczny, ale dlatego, aby popisać się wirtuozerią wynalazczą. Nie służyło ono człowiekowi, było jedynie popisem potęgi know-how. Zasada, aby tworzyć to, co jest technicznie możliwe, jest jednym z groźnych symptomów dehumanizacji technologii. W pogoni za doskonałością ludzie zapominają nieraz o swoich potrzebach i dążeniach.
Nie jest to jedyne źródło niepokoju. W wielu wysoko uprzemysłowionych krajach, takich jak Stany Zjednoczone, głównym kryterium działania instytucji, fabryk, urzędów, uniwersytetów i szpitali stała się wydajność i zyski. Maksymalizacja efektywności i dochodów jest zasadniczym celem menedżera, pedagoga czy urzędnika. Jakie są dochody korporacji, ilu absolwentów "wyprodukował" uniwersytet czy ilu pacjentów skorzystało z usług danego szpitala - to jedyne naprawdę interesujące pytania. W takich instytucjach, często doskonałych pod względem organizacyjnym i technicznym, człowiek i jego sprawy zostały zredukowane do minimum. Zgodnie z zasadami behawiorystycznej inżynierii pracownik, uczeń czy pacjent są przedmiotem manipulacji. W takich warunkach trudno mówić o zaspokajaniu potrzeb społecznych, o przyjaźni i godności człowieka.
Zbytnia technizacja społeczeństw wysoko uprze
mysłowionych, pogoń za zyskiem i techniczną wir
tuozerią, biurokracja i powolny rozwój kultury po
ciągają za sobą fatalne konsekwencje, rodzą kon
flikty, udaremniają zaspokojenie elementarnych po
trzeb; człowiek jest w stanie permanentnej fru
stracji. " -

chodnim, jest poczucie lu^aaiuuowi ą * ^ , -gracji osobowości." Jak podkreśla Fromm, tożsamość, będąca typową właściwością człowieka, wiąże się z ludzkim "ja". "Ja" stanowi strukturę, która organizuje aktywność, która umożliwia działanie, decyduje o indywidualności i niepowtarzalności człowieka. "Ja" jest świadomością tego, iż jednostka to podmiot, który jest aktywny, bezpieczny, niezależny i samodzielny. Jednak w stechnicyzowanym świecie ludzie tracą poczucie tożsamości; stają się tym, co autor Ucieczki od wolności nazywa ego. Ego to nie tyle podmiot, ile przedmiot, który ma mieszkanie, samochód, lodówkę i dzieci. Różnica między "ja" i ego, to różnica między "być" i "mieć", to różnica między podmiotem i przedmiotem, między tożsamością a kryzysem tożsamości. Człowiek, który posiada tylko ego, jest marionetką.
Mówiąc o sytuacji jednostki w społeczeństwie amerykańskim autor O sztuce miłości powiedział: "Współczesny człowiek posiada wszystko: samochód, dom, pracę, dzieci, rodzinę, problemy, trudności i satysfakcję - a jeśli to wszystko mu nie wystarcza - posiada swego psychoanalityka. Jednocześnie jest on niczym."13 Kryzys tożsamości, strata poczucia swego "ja", swej indywidualności i godności staje się wielkim problemem w wysoko uprzemysłowionych społeczeństwach .zachodnich.
Trudność rozwiązania konfliktów motywacyjnych i interpersonalnych rodzi frustrację, wywołuje lęk i zaburzenia emocjonalne, agresję i zachowania neurotyczne. Psychoanalitycy nie szczędzili mocnych słów, aby opisać żałosne skutki frustracji.
" E. Fromm, op. clt., a. 87.

126
127


Psychoanalityczna teoria konfliktów, która rzuca pewne światło na nieświadomy mechanizm zachowania jednostki, niejednokrotnie była przedmiotem ostrej krytyki. Zastrzeżenia w stosunku do niej były różnorodne. Jej twórcy główną wagę przywiązywali do genezy konfliktów, a nie do metod ich rozwiązywania. Jeśli mówili o eliminacji sprzecznych sił motywacyjnych, to raczej analizowali emocjonalne aspekty zagadnienia, a nie intelektualne i poznawcze.
Z pragmatycznego punktu widzenia ważniejsze jest pytanie, jak człowiek rozwiązuje konflikty (ewentualnie: jak powinien je rozwiązywać), niż pytanie o ich genezę. Na pierwsze z nich próbuje odpowiedzieć teoria gier, która jest w istocie teorią sytuacji konfliktowych. Zgodnie z jej założeniami każdy konflikt jest pewną grą, którą trzeba racjonalnie rozegrać. Polega to na wyborze działania instrumentalnego czy - mówiąc językiem technicznym - strategii, która w najwyższym stopniu realizuje- cele osób biorących udział w grze. Tak więc w słynnej grze "walka płci" należy wybrać takie strategie, które zarówno żonie, jak i mężowi dadzą maksymalną satysfakcję.
Czy ludzie umieją optymalnie rozwiązywać konflikty przedstawione w postaci gier? Nie można na to pytanie udzielić jednoznacznej generalnej odpowiedzi. Czasem ich zachowanie zbliża się do optimum, w innych przypadkach jest od niego odległe.14 Badania eksperymentalne wykazują jednak, że w procesie rozstrzygania konfliktów ludzie większą wagę przywiązują do aspektów poznawczych sytuacji niż do aspektów emocjonalnych. Spostrzegają oni konflikt jako pewien problem, z którym

trzeba się uporać; analizują go w kategoriach użyteczności i ryzyka; przewidują i antycypują zachowanie przeciwnika; formułują hipotezy o przyszłych zdarzeniach. Przyjmują więc postawę samodzielnego badacza. Człowiek umie lepiej i bardziej racjonalnie rozwiązywać konflikty motywacyjne i interpersonalne, niż to wynika z prac psychoanalityków współczesnych. Szczególnie silnie podkreślają to zwolennicy poznawczej koncepcji człowieka oraz tak zwani psychologowie humanistyczni, których idee omówię w końcowym rodziale tej książki.

" POT. 'J. Kozielecki, Konflikt, teoria gier l psychologia, Warszawa 1970.

128
Koncepcje psychologiczne


Rozdział IV
SZTUKA SAMOOBRONY
Chociaż w oczach psychoanalityków człowiek jest istotą niedoskonałą, nie jest on istotą bezbronną. W przypadku powstania konfliktów, których nie umie rozwiązać, i frustracji, która wywołuje lęk, napięcia emocjonalne czy poczucie winy, stosuje on pewne mechanizmy obronne, których zbiór tworzy system obronny "ja". Mechanizmy te zostały wykryte przez Freuda. Jednak współczesne badania kliniczne i eksperymentalne pozwoliły spojrzeć na nie bardziej realistycznie, pozwoliły wyeliminować wiele mitów i złudzeń co do przebiegu samoobrony. Teoria mechanizmów obronnych jest jednym z tych nielicznych osiągnięć psychoanalitycznych, które są rzadko kwestionowane i które zostały zaakceptowane przez większość współczesnych psychologów.
Czym jest mechanizm obronny? Najczęściej przyjmuje się, iż stanowi on pewną nawykową metodę radzenia sobie z konfliktami. Nie jest on zaprogramowany przez naturę, lecz jest wynikiem procesu socjalizacji. Sytuacja rodzinna, kultura i układy instytucjonalne kształtują u człowieka pewne sposoby obrony przed konfliktami. Sposoby te funkcjonują nieświadomie. Ludzie nie zdają sobie sprawy z ich działania. Obrona odbywa się poza ich świadomością.
Mechanizmy te spełniają kilka funkcji. Przede

wszystkim redukują czy obniżają poziom lęku, który powstaje w sytuacji konfliktowej; lęk jest najważniejszą konsekwencją frustracji. Ludzie, którzy nie mogą zaspokoić swoich potrzeb, są nieraz sparaliżowani przez tę emocję. Obniżenie poziomu lęku ma dla nich pierwszorzędne znaczenie. Poza tym mechanizmy te chronią poczucie godności, pozwalają utrzymać wysoką samoocenę jednostki. Ułatwiają jej znalezienie swojego miejsca w zmechanizowanym i często wrogim otoczeniu.
Mechanizmy obronne nie rozwiązują konfliktów; jedynie łagodzą ich objawy. Działają podobnie jak środki przeciwbólowe, które zmniejszają cierpienie, lecz nie usuwają przyczyn choroby. Często się zdarza, że mechanizmy te - jako niezbyt racjonalne i dość nierealistyczne formy ochrony przed konfliktami - pomagają jedynie na krótką metę, ich działanie jest doraźne. Jednocześnie z perspektywicznego punktu widzenia czasem nawet szkodzą one organizmowi; są niebezpieczne dla człowieka; wywołują pewne niekorzystne skutki uboczne. W każdym razie nie eliminują one rzeczywistych konfliktów motywacyjnych i interpersonalnych.
Najbardziej znanym mechanizmem obronnym jest represja, czyli wyparcie. Została ona wykryta przez Freuda; jednak dopiero współczesne badania pozwoliły poznać jej znaczenie i przebieg. Represja polega na usuwaniu ze świadomości myśli o konfliktach, popędach, przykrych przeżyciach i upokarzających niepowodzeniach, które wywołują lęk czy poczucie winy. Człowiek przestaje zdawać sobie sprawę ze swoich klęsk i dramatów. Celem represji jest zmniejszenie lub zupełne wyeliminowanie lęku. Przyjmijmy, że jakiś naukowiec, człowiek o wyso-m autorytecie moralnym, wziął udział w pewnym

9"
131
130


przyjęciu, w czasie którego zachowywał się dość kompromitujące. Fakt ten wywołał u niego lęk. Dręczyły go głębokie wyrzuty sumienia i poczucie winy. Wyparcie tych upokarzających zdarzeń ze świadomości (całkowite zapomnienie o nich) pozwoliło wyeliminować przykre stany emocjonalne i przywrócić pewność siebie.
Represja jest formą wyuczoną i można ją dość
ściśle opisać w terminach behawiorystycznych. Myśli
o niepowodzeniach, czyli wewnętrzna reakcja czło
wieka, wywołują lęk, który stanowi pewną for
mę wzmocnienia negatywnego (kary). Pojawienie
się takiej myśli jest sygnałem czy zwiastunem kary
(lęku). Chcąc uniknąć jej człowiek przestaje myśleć
o przykrych zdarzeniach, wypiera je ze świadomości.
Represja jest wewnętrzną reakcją pozwalającą usu
nąć lęk. Chociaż Skinner prawdopodobnie nie zgo
dziłby się z taką interpretacją zjawiska wyparcia,
wydaje się, że pozwala ona lepiej zrozumieć ten
mechanizm samoobrony. j
Proces represji psychicznej nie jest w pełni zbadany; nie znamy dokładnie jego struktury i przebiegu. Wiadomo jednak, że chcąc ułatwić wyparcie lękotwórczych myśli o konfliktach i frustracji oraz chcąc utrzymać je w nieświadomości przez dłuższy czas, człowiek wykonuje często dodatkowe czynności, które odgrywają rolę katalizatora w reakcjach chemicznych. Wybór hobby jest jedną z takich czynności. Zbieranie znaczków czy starych zegarów pochłania człowieka bez reszty i nie dopuszcza do świadomości myśli lękowych. Często czytanie książek, które nie są związane z traumatycznymi przeżyciami, które wprowadzają go w pasjonujący świat fikcji, ułatwia proces zapomnienia o nie rozwiązanych konfliktach osobistych. Znane są przypadki ludzi, którzy w chwilach ciężkich niepowodzeń, w obliczu frustracji i stresu sięgają po science-fiction lub Alicją w krainie czarów. Lektura redukuje - przynajmniej na krótki czas - lęk i poczucie winy. Również wy-

konywanie prostych mechanicznych czynności, takich jak ciągłe mycie samochodu, sprzątanie czy gra w karty, może być ucieczką od zajmowania się lęko-twórczymi zdarzeniami. Psychoanalitycy traktują takie czynności ludzkie jako symptomy represji. Nie trzeba jednak dodawać, że wybór hobby czy zagłębianie się w powieściach fantastycznych może, ale nie musi być przejawem wyparcia.
Współczesne badania obaliły mit o uniwersalności tego mechanizmu samoobrony. Wiadomo obecnie ponad wszelką wątpliwość, że nie wszyscy ludzie i nie w każdych okolicznościach dokonują represji myśli o konfliktach i traumatycznych przeżyciach. Niektórzy preferują tę formę samoobrony, inni zaś prawie zupełnie z niej nie korzystają. W jednym z eksperymentów, polegającym na zapamiętywaniu listy słów, udało się wyróżnić dwie klasy osób badanych. Do pierwszej z nich należeli "represjoniści", którzy mieli tendencję do szybkiego zapominania słów skojarzonych z określoną karą; jednocześnie słowa neutralne lub połączone z nagrodą zapamiętywali oni dość szybko. Przeciwnie, "antyrepresjoniści" szybciej uczyli się słów, które były lękotwórcze. Interesujące, że łączna liczba wyrazów zapamiętanych przez obie grupy była podobna. Zarówno ten eksperyment, jak i inne badania wskazują, że reakcja wypierania nie jest powszechna. O tym, czy ktoś stosuje ten mechanizm, decyduje jego biografia, a szczególnie wychowanie w okresie dzieciństwa.
Jakie są skutki represji? Z reguły zmniejsza ona lęk, poczucie winy ł napięcia emocjonalne; przynajmniej na pewien okres. Ale nie rozwiązuje konfliktów. Myśli zrepresjonowane w dalszym ciągu wpływają na ludzkie zachowanie, przejawiają się one w czynnościach pomyłkowych, snach czy nawet w wyrazie twarzy. Są nieświadomymi siłami ukierunkowującymi czynności człąwieka. Konflikty i dążenia można wyprzeć ze świadomości, nie można jednak przed nimi uciec.

133
132


Na zakończenie chciałbym przypomnieć ważną różnicę, jaka istnieje między represją a stłumieniem. To ostatnie polega na umiejętności panowania nad swoimi dążeniami, pragnieniami i motywami, które nie są akceptowane społecznie. W obawie przed sankcją zewnętrzną czy możliwością ośmieszenia się człowiek nie manifestuje swoich dążeń. Tak na przykład pracownik często nie ujawnia swojej nienawiści i agresji w stosunku do autokratycznych przełożonych. Stłumienie jest czynnością świadomą. Człowiek w pełni zdaje sobie sprawę, że "trzymając na wodzy" społecznie niepożądane dążenia i pragnienia zachowa twarz i uniknie wzmocnień negatywnych. O ile więc represja jest nieświadomą formą uwalniania się od wewnętrznego lęku i poczucia winy, o tyle stłumienie stanowi świadomą reakcję, której celem jest uniknięcie zewnętrznej sankcji. Niektórzy badacze przyjmują hipotezę, że stłumienie jest bardziej charakterystyczne dla kultury wschodniej, na przykład dla Japonii, podczas gdy represja czyściej występuje u ludzi wychowanych przez kulturę zachodnią.
W koncepcji psychoanalitycznej mechanizm represji odgrywa dużo poważniejszą rolę niż reakcja stłumienia.
Ważne miejsce w koncepcji psychoanalitycznej zajmuje projekcja. Jest to nieświadomy mechanizm rzutowania swoich niepożądanych cech czy wad na innych ludzi. Przypisując otoczeniu nieszlachetne motywy działania, człowiek chroni się przed przyznaniem, że sam kieruje się takimi dążeniami. Projekcja zmniejsza lęk i wpływa na wzrost samooceny. Superagresywny uczeń nierzadko uważa, że jest gołąbkiem żyjącym wśród brutalnych jastrzębi. Nieuczciwy pracownik próbuje przekonać otoczenie,

iż ludzie kierują się z reguły motywami egoistycznymi. Moja ośmioletnia córka przysłuchując się raz rozmowie dorosłych, którzy narzekali na postępowanie swoich współpracowników, stwierdziła z całą powagą, że "jest takie przysłowie, iż każdy mówi o sobie". Według niej rozmówcy rzutowali swoje wady na inne osoby. Mechanizm projekcji nie jest więc obcy małym dzieciom.
Współczesna psychologia nie posługuje się potoczną wiedzą o projekcji; badacze przeprowadzili wiele eksperymentów, które pozwalają lepiej poznać ten mechanizm. W jednym z doświadczeń proszono studentów, aby ocenili, w jakim stopniu koledzy ich posiadają cztery niepożądane cechy, a mianowicie: skąpstwo, upór, skłonność do nieporządku oraz nieśmiałość. Jednocześnie każdy student musiał również dokonać samooceny. Zaobserwowano interesujące zjawisko. Studenci, którzy posiadali jakąś niepożądaną cechę i którzy nie zdawali sobie z tego sprawy, byli skłonni przypisywać ją swoim kolegom. Takie zachowanie świadczyło o funkcjonowaniu mechanizmu projekcji.
Kto jest obiektem projekcji? Na kogo człowiek rzutuje swoje wady i społecznie niepożądane dąże-nia? Okazuje się, że projekcja ma charakter wybiórczy. Z reguły najczęściej jej obiektem są te osoby i grupy społeczne, które są na tyle podobne do jednostki stosującej ten mechanizm, że projekcja brzmi dość prawdopodobnie, a jednocześnie na tyle różne, iż rzutowanie nie wywołuje lęku. Nauczyciel, który identyfikuje się ze swoją szkołą, rzadko będzie przypisywał najbliższym kolegom agresywność, egoizm czy zawiść. Znacznie częściej będzie on projektował te cechy na administrację szkolną, nauczycieli innych szkół czy na pokrewne grupy zawodowe. Wybiórczy charakter projekcji zwiększa jej skuteczność.
Projekcja nie tylko chroni człowieka przed przyznawaniem się do swoich wad, ale również zmienia

135
134


jego zachowanie w stosunku od innych ludzi. Przystosowuje on je do tego, jak spostrzega obiekt projekcji. Załóżmy, że pewien pracownik rzutuje swoją agresję na kolegą, który w istocie rzeczy jest bardzo spokojny i dojrzały emocjonalnie. Skoro pracownik ten uważa go za osobę konfliktową i brutalną, wiać sądzi, że w kontaktach z kolegą również powinien być agresywny. Agresja taka stanowi rodzaj samoobrony; jest ona usprawiedliwiona moralnie, nie wywołuje zatem lęku i poczucia winy. Ale sprawa nie kończy się na tym. Złośliwa agresja demonstrowana przez pracownika wywołuje "kontragresją" u spokojnego początkowo jego kolegi. Zgodnie z zasadą pozytywnego sprzężenia zwrotnego wzmaga sią kolejno siła agresji. Stosunki między współpracownikami stają się nieznośne. Jak widać z pozoru niewinna projekcja może radykalnie modyfikować ludzkie zachowanie, może powodować powstanie upokarzających konfliktów interpersonalnych, które z kolei wymagają dodatkowych mechanizmów obronnych. Powstaje błędne koło.
Wszystko wskazuje na to, że projekcja jest jedną z najbardziej powszechnych form samoobrony. Chociaż nie wszyscy ludzie korzystają z niej w takim samym stopniu. Wpływa ona na zmniejszenie lęku i podniesienie samooceny jednostki. Jednocześnie jednak zniekształca i deformuje percepcję innych ludzi. Człowiek siebie widzi zbyt pięknie, podczas gdy otoczenie spostrzega zbyt szaro. Zaburza to stosunki międzyludzkie i może być przyczyną wielu nowych frustracji i dramatów.
W strukturze mechanizmów obronnych ważną rolę odgrywa racjonalizacja. Polega ona na nieadekwatnym wyjaśnianiu przyczyn zachowania. Dążenia i motywy prawdziwe są zastępowane przez dą-
136

żenią i motywy "mile widziane". Dziecko, które w stanie silnego gniewu niszczy zabawkę młodszego brata, twierdzi, że dokonało tego czynu przypadkowo, ucząc brata, jak nią się posługiwać. Ambitny naukowiec, który za wszelką cenę dąży do wybicia się - podobnie jak Willie z dramatu Millera - interpretuje swoje rywalizacyjne zachowanie chęcią podniesienia prestiżu instytutu. Tego rodzaju mechanizm był często stosowany przez dyktatorów, wodzów i tyranów, którzy próbowali przekonać otoczenie, że działają dla "dobra ludu", że kierują się "interesem ogółu". Zbyt częste podkreślanie szlachetnych motywów działania jest zawsze podejrzane.
Racjonalizacja, która polega na całkowicie błędnym przedstawieniu własnych motywów i dążeń, jest dość prymitywna i bardzo łatwa do zdemaskowania. Dlatego ludzie stosują często bardziej subtelną wersję tego mechanizmu obronnego. W znakomitej większości sytuacji zachowanie człowieka zależy od wielu dążeń czy motywów. Są wśród nich zarówno dążenia pożądane społecznie, jak i niepożądane. Racjonalizacja polega na ograniczeniu się do wymienienia dążeń mile widzianych. W tym przypadku wyjaśnienie jest prawdziwe, ale niepełne. Człowiek_ nie dopuszcza do świadomości tych przyczyn, które wywołują lęk. Młody inżynier, który podjął się wykonania niezmiernie ryzykownego projektu, twierdzi, że chodziło mu o przygodę, że lubi ryzyko. Nie jest to jednak cała prawda. Jego zachowanie było również motywowane przez takie czynniki, jak dążenie do wybicia się, do osiągnięcia nagrody pieniężnej. Te ostatnie motywy - jako niezbyt mile widziane - zostały pominięte. Byłoby rzeczą nieprawdopodobną, gdyby inżynier ten powiedział, iż podejmuje się ambitnych i ryzykownych zadań, aby wykazać, że jest lepszy od innych, że zamierza wygrać rywalizację z kolegami. Wybiórcza racjonalizacja jest zjawiskiem nader częstym.
Kilkanaście lat temu wybitny polski psycholog
137

Bohdan Zawadzki zwrócił uwagą na niezmiernie in- '
teresujące rodzaje racjonalizacji.15 Pierwszą z nich
nazwał kwaśnymi winogronami. Gdy czło
wiek nie może osiągnąć jakiegoś ważnego celu, uzna
je, że cel ten nie ma dla niego znaczenia. Pięknym
przykładem jej jest słynna bajka Ezopa o lisie i wi
nogronach. Często kandydaci na wyższe studia, któ
rzy oblali egzamin, bronią się przed lękiem i depre
sją twierdząc, że nie zależy im na podejmowaniu
studiów, że i bez nich ułożą sobie życie. Drugi ro
dzaj racjonalizacji nazywa Zawadzki słodkimi
cytrynami. W tym przypadku człowiek wmawia
sobie, że zdarzenia i sytuacje, których nie znosi, są
przyjemne. Przypomina mi to dość zabawny przy
kład pewnego dyrektora fabryki, który dokonał po
ważnych nadużyć finansowych. W listach do rodziny
i współpracowników pisał, że "w więzieniu nie jest
tak- źle, że w końcu ma czas na odpoczynek". Była
to obrona przed ciężkim losem. Istnieją niezliczone
przykłady racjonalizacji zwanej "kwaśnymi wino
gronami" i "słodkimi cytrynami".
Wokół racjonalizacji powstało wiele nieporozumień. Najważniejsze z nich to twierdzenie, iż mechanizm ten polega na świadomym wprowadzeniu w błąd innych, po to aby przedstawić siebie w korzystnym świetle. Tymczasem z racjonalizacją mamy do czynienia wtedy i tylko wtedy, gdy osoba nieświadomie zmienia motywy swego postępowania, gdy zachodzi zjawisko samo-oszukiwania; tylko w tym ostatnim przypadku można mówić o ochronie przed lękiem i poczuciem winy. Istnieją dowody eksperymentalne, które wskazują, iż racjonalizacja wiąże się z nieświadomością. W badaniach poświęconych sugestii posthipnotycznej przeprowadzono kiedyś dość pomysłowy eksperyment.18
1967.
138
" B. Zawadzki, Wykłady z psychopatologii, Warszawa 1959. " Por. E. Hilgard, Wprowadzenie do psychologii, Warszawa

Poinformowano człowieka, ŁL^J -,,_.... hipnozą, że po obudzeniu się będzie obserwował kieszeń hipnotyzera tak długo, aż ten ostatni wyjmie z niej chustkę; po zobaczeniu chustki badany" otworzy okno. Poinformowano go dodatkowo, że nie będzie pamiętał poleceń hipnotyzera. Okazało się, że po obudzeniu się z transu człowiek istotnie obserwował ukradkiem kieszeń hipnotyzera; gdy ten wyjął chustkę, badany zrobił krok w kierunku okna, ale cofnął się. Szukał usprawiedliwienia dla swej czynności. Po krótkim czasie powiedział: "Chyba jest tu trochę za duszno" - po czym otworzył okno. Eksperyment ten, dość nieprawdopodobny dla nie-specjalisty, jest bardzo pouczający. Człowiek, który nie uświadamia sobie rzeczywistych przyczyn swoich zachowań, wytwarza racjonalizację. Wszystko to dzieje się jednak za jego "plecami".
Zatrzymałem się dłużej nad racjonalizacją nie tylko dlatego, że jest to subiektywnie interesujący mechanizm obronny, ale również dlatego, iż pobudza on do głębszych refleksji. Człowiek, chroniąc się przed lękiem i zaburzeniami emocjonalnymi, tworzy niezmiernie pomysłowe i subtelne racjonalizacje. Wprawdzie są one czasem pożyteczne dla jednostki, ale jednocześnie narażają ją nieraz na śmieszność. W racjonalizacje te często bowiem nikt - poza ich autorem - nie wierzy. Jednostka, podobnie jak Fred-rowski bohater, Papkin, staje sią przedmiotem ironii i obiektem godnym pożałowania. Obrona przed lękiem prowadzi często do kolejnych frustracji.
Prawdopodobnie najbardziej
139

Substytucja występuje w dwóch formach, zwanych kompensacją i sublimacją.
Kompensacja jest szczególnie częstym mecha- i nizmem obrony przed lękiem. Stosując ją, człowiek skierowuje swoją aktywność na cele podobne do tych, których nie udało mu się poprzednio osiągnąć. Jak twierdzi Gordon17, taką czynnością kompensacyjną może być taniec. Jeśli młoda kobieta jest zahamowana i boi się wszelkich intymnych kontaktów seksualnych z mężczyznami, to taniec staje się wystarczającą formą kompensacji. Jest dość podobny do kontaktów seksualnych; w każdym razie wymaga udziału obojga partnerów. Poza tym ma tę zaletę, . że nie wywołuje u kobiety lęku i poczucia winy. Podobnie jeśli uczeń osiąga fatalne wyniki w spór- " cię, może skompensować sobie te niepowodzenia w nauce szkolnej.
W wielu społeczeństwach umiejętność kompensacji l jest wysoko ceniona. Często dzięki temu mechanizmowi ludzie osiągają fantastyczne wyniki w nauce czy w literaturze. Najwybitniejszy polski uczony drugiej połowy dwudziestego wieku, Oskar Lange, miał kiedyś powiedzieć, że jeśli cokolwiek osiągnął w nauce, to tylko dlatego, iż z powodu defektu fizycznego nie mógł zostać sportowcem czy marynarzem. Był to oczywiście żart. Ale nie ulega wątpliwości, że często ludzie słabi fizycznie i niskiego wzrostu kompensują sobie te braki w innej dziedzinie, w której z czasem mogą osiągnąć mistrzostwo. Są oni często wzorami osobowymi dla młodzieży. Drugą formą substytucji jest sublimacją. Stosując ten mechanizm obronny człowiek wyraża swoje nieakceptowane popędy i dążenia w formie, która zyskuje uznanie społeczne. Jeśli dążenie do zaspokojenia popędu seksualnego nie zostanie spełnione, mężczyzna może je sublimować pisząc wiersze
" j. Gordon, op. clt.

czy malując obrazy. Sublimacją jest ucieczką w twórczą wyobraźnię i w świat fantazji.
Przed laty psychoanalitycy sfomułowali paradoksalną hipotezę, że kultura, a głównie sztuka i nauka są wynikiem sublimacji popędu seksualnego. Niewielu współczesnych uczonych traktuje ją na serio. Wiadomo obecnie ponad wszelką wątpliwość, że twórczość artystyczna czy badawcza może być stymulowana przez wiele czynników.
Substytucja w obu swych formach - kompensacji i sublimacji - jest aktywnością myślową; wymaga ona odkrycia nowych celów, nowych zachowań instrumentalnych, które zastąpią aktywność skazaną na niepowodzenie. Wszystko wskazuje, iż jest to z reguły pożyteczny mechanizm obronny.
W psychoanalitycznym portrecie człowieka mechanizmy te odgrywają ważną rolę; wyparcie i racjonalizacja, projekcja i substytucja tworzą system obronny "ja", który chroni do pewnego stopnia przed lękiem, poczuciem winy, zaburzeniami emocjonalnymi czy beznadziejnością. Ale myliłby się ktoś, kto by sądził, iż system ten rozwiązuje ludzkie konflikty i zupełnie eliminuje lęk. Słusznie powiedział Hilgard: "Takie mechanizmy obronne dają nam oparcie, dopóki nie będziemy mogli wypracować lepszych rozwiązań dla naszych konfliktów. Są one sztucznymi środkami, podobnymi do lekarstw, które łagodzą symptomy, nie lecząc choroby [...] jeśli ktoś znalazł realistyczne sposoby rozwiązania swych osobistych problemów, nie będzie już potrzebował stosować mechanizmów obronnych."18
Problem, przed jakim staje współczesny człowiek, nie polega na wzmacnianiu i doskonaleniu systemu
" E. Hilgard, op. cit., s. 767.

140


lecz na
obronnego


Przez psycho-
polgowie humanistyczni, tacy jak Maslow czy Rogers Powiedzieliby, że psychoanalitycy więk- J waae przypisywali mechanizmom obronnym niż mechanfznTom rozwoju, które są ważniejsze w życiu zdrowego człowieka. Do sprawy tej powrócę. w czaste omawiania założeń psychologii humanisty* nej.

Rozdział V TEORIA LĘKU
Od czasu renesansu problem strachu i lęku był przedmiotem licznych refleksji. Wielu wybitnych filozofów i pisarzy, takich jak Spinoza, Pascal czy Kierkegaard, próbowało wykryć przyczyny i skutki j tych emocji oraz drogi sterowania nimi. Uczucia t/ lęku i strachu stały się również przedmiotem zainteresowań naukowej psychologii. Psychologowie klasyczni próbowali opisać strach i lęk jako pewne stany świadomości. Behawioryści zaś - zgodnie ze swoją pragmatyczną mentalnością - badali relacje istniejące między bodźcami zewnętrznymi a reakcjami łękowymi; dzięki wielu eksperymentom udało się im wykryć prawa rządzące uczeniem się i oduczaniem zachowań lękowych. Emocje te były ponadto przedmiotem rozważań fizjologów, socjologów, teologów i pedagogów. Strach i lęk jako stany psychiczne czy jako reakcje zewnętrzne zawsze budziły szerokie zainteresowanie. W każdym razie były częściej tematem badań i spekulacji niż nadzieja. Chociaż strach i nadzieja to - jak pouczał Spinoza - dwie strony tego samego medalu, to jednak ludzie więcej czasu i energii poświęcili analizie lęków, niepokojów i zagrożeń niż badaniu oczekiwań i nadziei jednostki. (Dopiero ostatnio Jan Szczepański w Sprawach ludzkich przypomniał nam o roli nadziei w życiu współczesnego człowieka.) Takie rozłożenie akcentów wydaje mi się nieprzy-

143


padkowe, chociaż nie umiałbym wskazać jego prawdziwych przyczyn. Fakt ten jest jednak godny zasygnalizowania.
Teoria lęku stanowi ważną część psychoanalizy. Nie zawsze jednak tak było. Początkowo Freud i jego uczniowie nie doceniali lęku; przyjmowali, że jest on czysto fizjologiczną reakcją na frustrację związaną z orgazmem seksualnym. Dopiero w roku 1926 Freud opublikował książkę, w której uznał lęk za ważny sygnał wewnętrznego niebezpieczeństwa i objaw zaburzeń neurotycznych. Teoria lęku to najmłodsze dziecko psychoanalizy, które rozwija się zadziwiająco szybko. Badania współczesnych uczonych, takich jak Horney czy Fromm, rzuciły nowe światło na tego rodzaju emocje, na ich rolę, genezę i skutki. Psychoanalitycy próbują wykazać, że lęk wraz ze wszystkimi jego konsekwencjami jest źródłem największych nieszczęść i dramatów współczesnego człowieka. Jak stwierdził niedawno May: "Lęk ([...] jest nowoczesną formą great white plague - potężną siłą niszczącą ludzkie zdrowie i dobre samopoczucie." 19 Ponieważ stanowi on centralny problem nowoczesnego człowieka, psychoanalitycy przyznali mu centralne miejsce. Bez poznania źródeł i konsekwencji lęku i niepokoju nie można zrozumieć dążeń i konfliktów jednostki.
Czym jest lęk? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Wiadomo jedynie, że nie należy go utożsamiać ze strachem. Strach jest nieprzyjemnym stanem emocjonalnym, który sygnalizuje zewnętrzne niebezpieczeństwo. Wywołują go takie zdarzenia, jak dzikie zwierzęta, pędzące samochody, egzamin czy operacja chirurgiczna. Ponieważ przyczyny strachu znajdują się w środowisku fizycznym lub społecznym, i ponieważ są one znane, jednostka może się bronić przed tą emocją. Reakcją na strach bywa ucieczka przed niebezpieczeństwem lub zaata-
' R. May, Man's search for Mmself, New York 1967, s. 32. 144

kowanie jego źródła. Psychologowie klasyczni 2 akademicką systematycznością opisali źródła, przebieg i konsekwencje strachu.
Inaczej przedstawia się sprawa lęku. Jest on sygnałem niebezpieczeństwa wewnętrznego, z którego człowiek niedokładnie zdaje sobie sprawę. Młoda dziewczyna doznaje ciężkich napadów lęku z wszystkimi jego fizjologicznymi objawami nie wiedząc, co jest jego przyczyną. Lęk - według psychoanalityków - jest zagrożeniem dla całej osobowości jednostki, dla systemu jej wartości. Ponieważ jest on sygnałem niebezpieczeństwa wewnętrznego, nie można przed nim uciec, tak jak się ucieka przed pędzącym samochodem, nie można go również zaatakować, tak jak atakuje się dzikie zwierzęta. Zwalczanie lęku wymaga bardziej subtelnych środków.
Psychoanalityczna teoria lęku jest jedną z najbardziej niejasnych części współczesnej psychoanalizy. Wiele jej twierdzeń nie opiera się na żadnych danych empirycznych. Gdyby zastosować do niej rygorystyczne kryteria metodologiczne Stefana Nowaka, to okazałoby się, że nie spełnia ona większości z nich. Teorię tę można krytykować, nie można jej jednak pominąć przy szkicowaniu portretu psychoanalitycznego.
Jakie są źródła
*" tak często spalow
stwierdziłem w nonr T L przez *"
Słanie jest pobu^ne^ rzdziała<*- kie
namiczne, zwane nonS! P.rze* wewnętrzne siły dv-
10 Kon
10 Konc*PoJe psychologiczne

145


mi jednostki a dążeniami innych ludzi udaremniają zaspokojenie potrzeb, wywołują frustrację i lęk. Dziecko wychowane w rodzinie, w której matka była bardzo opiekuńcza i zapewniała mu totalne bezpieczeństwo, traci swoją wolność i niezależność. Permanentne niezaspokojenie potrzeby niezależności i autonomii jest przyczyną powstania lęku i niepokoju. Człowiek włączony w totalnie zautomatyzowany system instytucjonalny staje się jego mało znaczącym elementem. W takich warunkach pragnienia nawiązania bliskich stosunków osobistych ze współpracownikami, zdobycia prestiżu i uznania, poczucia tożsamości - w wielu wypadkach nie spełniają się. Stała frustracja wywołuje lęk i niepokój.
Zgodnie z poglądami większości współczesnych psychoanalityków źródłem lęku są wewnętrzne konflikty i frustracje, które udaremniają zaspokojenie potrzeb bezpieczeństwa, potrzeb społecznych oraz potrzeb osobistych. Lęk, który powstaje w sytuacji ' konfliktowej, gdy jednostka nie może osiągnąć swoich celów, jest jednocześnie sygnałem niebezpieczeństwa i zagrożenia. Z reguły człowiek nie zdaje sobie sprawy ze źródeł swoich lęków i niepokojów.
Stany lękowe, które jednostka przeżywa, są różnorodne. Różnią się one siłą, przebiegiem i konsekwencjami. Ze względu na relacje istniejące między zagrożeniem a lękiem wyróżnia się dwa rodzaje tej emocji: lęk normalny i lęk neurotyczny. Pierwszy z nich jest reakcją proporcjonalną do rzeczywistego zagrożenia. Często człowiek uświadamia sobie jego przyczyny; lęk ten nie wymaga stosowania mechanizmów obronnych. Występuje on u lekkoatletów, którzy samotnie biegną wiele kilometrów; znany jest chirurgom czy żołnierzom podejmującym ryzykowne działanie. Lęk normalny bardzo zbliża się do uczucia strachu.
Dużo poważniejszy bywa lęk neurotyczny; jest on nieproporcjonalny do rzeczywistego zagrożenia. Wymaga stosowania mechanizmów obronnych
146

i blokady świadomości. Przykład pozwoli lepiej poznać jego źródła i konsekwencje. Pewien młody muzyk 20 umówił się na pierwsze spotkanie z dziewczyną. Wbrew jego oczekiwaniom i nadziejom okazało się, że rozmowa z nią wywołuje lęk i niepokój. Spotkanie to okazało się całkowitym niewypałem. W tej frustracyjnej sytuacji muzyk postanowił, że nie będzie więcej zajmował się dziewczętami i że poświęci się całkowicie sprawom muzycznym. Zapomniał o tym przykrym zdarzeniu i zaczai robić karierę zawodową. Jednak po kilku latach, gdy był już znanym i cenionym nauczycielem muzyki, stwierdził, że jego zachowanie w stosunku do kobiet jest nienormalne; w ich towarzystwie traci pewność siebie, zaczyna być sztywny i zahamowany. Kiedy omawia plany koncertów z kobietami, które organizują działalność muzyczną, staje się śmiertelnie przestraszony. Muzyk ten nie umiał wyjaśnić sobie obiektywnych przyczyn swego zachowania. Nie rozumiał, dlaczego tak panicznie boi się kobiet, które w rzeczywistości nie mogą mu zaszkodzić, które - wręcz przeciwnie - pomagają mu w robieniu kariery. Nie ulega wątpliwości, że lęk przeżywany przez muzyka miał charakter neurotyczny; był on nieproporcjonalny do rzeczywistego zagrożenia. Człowiek ten nie znał prawdziwych źródeł swoich emocji, nie wiedział, że paradoksalne reakcje w towarzystwie kobiet wiążą się z nieświadomymi konfliktami, które powstały w dzieciństwie. Zdaniem psychoanalityków złe stosunki z matką spowodowały zgeneralizowany lęk wobec kobiet.
Lęk neurotyczny, będący konsekwencją nierozwiązywalnych konfliktów wewnętrznych, jest rzeczywistym problemem dla człowieka, zagraża on jego egzystencji, utrudnia przystosowanie się do świata społecznego; wywołuje stan beznadziejności i pustki, prowadzi do mniej lub bardziej^poważnych zaburzeń.
" Według książki K. Maya, op. cłt.
147

Człowiek nie jest jednak zwykłą ofiarą lęku. Przeciwnie, próbuje z nim walczyć. Powiedział R. May: "Lęk, podobnie jak gorączka, wskazuje, że wewnątrz człowieka toczy się walka. Tak jak gorączka jest symptomem wskazującym, iż organizm mobilizuje swoją energię fizyczną i prowadzi zmagania z zakażeniem spowodowanym na przykład przez tuberculo-sis bacilli, tak lęk jest dowodem, iż człowiek prowadzi walkę psychiczną lub duchową."a Ta analogia wydaje się mi dość odległa. Psychoanalitycy jednak zawsze lubili korzystać z plastycznych porównań.
Jak człowiek walczy z lękiem neurotycznym? Najczęściej wykorzystuje swój system obronny "ja", czyli zbiór mechanizmów, takich jak represja, projekcja, racjonalizacja czy substytucja. W wielu przypadkach pozwalają one zmniejszyć lęk i beznadziejność przynajmniej na krótki okres. Dzięki nim lęk otwarty, ze wszystkimi jego objawami fizjologicznymi, z poczuciem paniki i przerażenia, zostaje zamieniony w lęk latentny. Ten ostatni - według psychoanalityków - jest pewną formą laku potencjalnego, który w przypadku niekorzystnej sytuacji może ujawnić się z całą swoją siłą. Przyjmijmy, że młody naukowiec wyparł ze świadomości fakt, iż kilka miesięcy temu wygłosił kompromitujący referat. Gdy ktoś przypomni mu to upokarzające zdarzenie, stan lękowy powróci prawdopodobnie z całą ostrością.
Chociaż system obronny często jest pożyteczny, może on w pewnych okolicznościach wywierać niekorzystne skutki. Zdarza się, że obrona przed lękiem jest dodatkowym jego źródłem. Karin Horney i inni psychoanalitycy opisali "paradoks obronny "ja"", który wiąże się z powstawaniem lęku wtór-
Tamże, s. 39.
148

nego. Jak powstaje lęk wtórny? Określony mechanizm obronny, na przykład racjonalizacja, redukuje lęk pierwotny, jednocześnie rodzi on lęk wtórny, który z kolei wymaga ukształtowania nowych form obrony. Powstaje błędne koło. Misternie zbudowany system obronny obraca się przeciwko broniącemu. Przyjmijmy, że młody naukowiec, który nie ma znaczących osiągnięć w kraju, opowiada z całym przekonaniem o swoich sukcesach zagranicznych. Twierdzi, że jego prace są nie tylko znane w ZSRR czy USA, lecz pewni uczeni również kopiują jego pomysły. Taka racjonalizacja pociąga za sobą poważne konsekwencje. Naukowiec ten zaczyna tak postępować, aby potwierdzić swoją formę obrony. Zaczyna nawiązywać kontakty zagraniczne. Staje się członkiem towarzystw naukowych itd. Mimo to bardzo trudno jest utrzymać taką racjonalizację. Oto przyjeżdża do kraju grupa zagranicznych badaczy, którzy nie słyszeli o nim. Oto ukazują się publikacje, w których nie cytuje się prac naszego bohatera. Fakty te wywołują dodatkowy lęk - lęk wtórny. Aby obronić się przed nim, naukowiec musi stworzyć nowe zmyślenia, nowe formy samooszukiwania się. Tak więc zaczyna twierdzić, że uczeni, którzy odwiedzili jego instytut, nie należą do czołówki światowej, że są ignorantami, którzy nie czytają prac swoich kolegów itp. Z kolei ten nowy mechanizm obronny może spowodować wtórny lęk drugiego stopnia. Ten niebezpieczny łańcuch stanów lękowych nie ma często końca.
Nie dość na tym. System obronny może wywoływać wtórny lęk neurotyczny w zupełnie inny sposób. Człowiek nie jest istotą doskonałą; często włącza on do systemu obronnego takie mechanizmy, które są ze sobą sprzeczne. Taki konflikt między nimi może być źródłem dodatkowego lęku. Aby zmniejszyć go, należy zmienić początkowy system obronny i usunąć z niego niezgodności; nigdy nie ma jednak gwarancji, że modyfikacje te nie wywołają nowych

149


sprzeczności i nowego lęku. W tym przypadku obrona przed lękiem może tworzyć nowe ognisko tej
emocji.
Piszę o tych sprawach nie po to, aby wykazać, że system obronny "ja" nie ma żadnego znaczenia, że jest nieistotną ozdóbką, lecz po io, aby uzasadnić jego ograniczenia i wady. Zdaniem psychoanalityków każda forma obrony przed lękiem jest lepsza niż bezczynność i bierne poddawanie się beznadziejności. Mechanizmy obronne, takie jak projekcja czy racjonalizacja, aktywność w środowisku i praca zawodowa, stwarzają przynajmniej potencjalne możliwości zmiejszenia lęku, poczucia niższości i niepokoju. Wiele badań klinicznych potwierdza te poglądy. Dane zgromadzone w czasie drugiej wojny światowej wskazują, że strach i lęk były szczególnie silne nie wtedy, gdy żołnierze prowadzili walkę i aktywnie się bronili, lecz wtedy, gdy byli bierni, gdy nie mogli zrobić nic, aby usunąć zagrożenie. Działania, nawet pozornie odległe od źródła lęku, mogą wpłynąć na jego zmniejszenie lub przynajmniej na odsunięcie go na pewien krótki czas.
Psychoanalitycy wiele powiedzieli o przyczynach lęku i jego konsekwencjach, jednocześnie jednak niezmiernie mało zajmowali się konstruktywnymi metodami zwalczania stanów lękowych. Jeśli nawet mówili coś na ten temat, to często ograniczali się do ogólników, których nie sposób wykorzystać w praktyce.
W systemie ludzkiej wiedzy o strachu i lęku, gromadzonej przez filozofów, psychologów czy lekarzy od czasów renesansu, psychoanalityczna teoria lęku odgrywa pewną rolę. Niewątpliwie twórcy jej powiedzieli wiele interesujących rzeczy na temat lęku pierwotnego i wtórnego, na temat mechanizmów
150

obronnych czy na temat relacji istniejących między konfliktem, frustracją i lękiem. Nie sposób jednak zaprzeczyć, iż teoria ta jest dość jednostronna i często oderwana od życia. Zgodnie z ich specyficzną mentalnością, psychoanalitycy zwracali uwagę na destruktywny wpływ lęku i strachu na działalność człowieka. Tymczasem, jak udowadnia Janusz Reykowski w swojej głębokiej książce Eksperymentalna psychologia emocji, emocje nie tylko dezorganizują czynności intelektualne czy zewnętrzne, lecz mogą również działać mobilizująco na jednostkę.
Przytoczę interesujący przykład. "Pewien frontowy oficer relacjonował następujące zdarzenie. W czasie ataku biegł wraz z grupą żołnierzy przez niewielką polankę. W ręku trzymał pistolet. W pewnej chwili, nie wiadomo skąd, wyrósł przed nim żołnierz hitlerowski ze skierowaną weń lufą pistoletu maszynowego. Widok ten podziałał nań paraliżująco. Ręka, w której trzymał broń, opadła mu bezwładnie, nogi się pod nim ugięły; odczuł coś, co niektórzy nazywają uczuciem "waty w nogach*. Byłby niechybnie zginął, gdyby nie biegnący koło niego sierżant; sierżant strzelił pierwszy, wcześniej, nim hitlerowiec zdążył oddać swoją serię." 22 Tak więc strach działał demobilizująco na oficera; jednocześnie pod wpływem tej emocji sierżant umiał wzmóc swoje siły i oddać celny strzał do atakującego wroga. Istnieją dowody wskazujące na to, że strach i lęk mogą w pewnych okolicznościach wpłynąć dodatnio na procesy poznawcze i wykonawcze. We współczesnej psychoanalizie znajdujemy bardzo mało danych na temat pozytywnej funkcji emocji, takich jak lęk i strach, w życiu człowieka. Jest to więc teoria wyraźnie jednostronna.
Poza tym jest ona pesymistyczna. Nawet gdy człowiek aktywnie broni się przed lękiem, to obrona ta
M J. Reykowski, Eksperymentalna psychologia emocji, Warszawa 1969, s. 355 i 356.
151

Rozdział VI
PSYCHOTERAPIA - DROGA DO SAMOŚWIADOMOŚCI
SS, Sj^Są-i-V i* -**
liżować. I cząsto to im się udaje.

\,
Każdy wielki portret psychologiczny jest szkicowany dwoma rodzajami kresek, pierwsza z nich informuje o tym, "jak funkcjonuje człowiek", druga zaś - wskazuje, "jak go zmieniać". Tak było z koncepcją behawiorystyczną, która składała się z twierdzeń o ludzkich reakcjach oraz ze swoistej inżynierii zachowania. Tak jest również z portretem psycho-dynamicznym. Jego twórcy sformułowali zasady nowej metody zwanej psychoterapią. Psychoterapia jest systematycznym i celowym sposobem modyfikacji ł korekcji osobowości oraz leczenia zaburzeń emocjonalnych za pomocą środków psychologicznych, takich jak słowo, mimika, więź emocjonalna z pacjentem czy uczenie go nowych umiejętności. Wśród tych środków szczególną rolę odgrywa słowo; rozmowa z pacjentem i analiza wypowiedzi pozwalają poznać jego konflikty i frustracje, pozwalają stwierdzić, jakie zaburzenia emocjonalne u niego występują, pozwalają wreszcie pomóc mu pokonać trudności i wybrać własną drogę życiową.
Jednym z ważniejszych rysów współczesności jest szybki rozwój różnych form psychoterapii. Powstały psychoterapie: analityczna i antropologiczna, psychoterapia indywidualna i grupowa.83 Niektórzy uwa-
" Szczegółowe dane na temat współczesnych kierunków w psychoterapii można znaleźć w książce S. Kratochvila, Psychoterapia. Kierunki, metody, badania, Warszawa 1974.
153

żają, że jesteśmy u progu złotego wieku psychoterapii. Opinie o skuteczności i wartości etycznej tej metody są podzielone. Jej zwolennicy lansują tezę, iż stanowi ona wielką nadzieję dla psychologów-prak-tyków i ostatnią szansę, która umożliwi przystosowanie człowieka do współczesnej cywilizacji. Jej bezlitośni krytycy głoszą, że psychoterapia jest zbiorem całkowicie nieskutecznych technik, które są lansowane przez niezbyt ostrożnych psychologów i lekarzy. Stosowanie ich wcześniej czy później doprowadzi do bankructwa, tak jak bankructwem skończyło się nierozsądne wykorzystywanie w medycynie metod farmakologicznych. Ale mimo tych kontrowersji, a może dzięki nim, psychoterapia szturmuje szpitale, kliniki psychiatryczne, szkoły, a nawet fabryki. Rozwija się ona intensywnie w wielu krajach. Żaden specjalista nie może przejść obok
niej obojętnie.
Psychoterapia psychoanalityczna czy - mówiąc w skrócie - analityczna jest rodzajem terapii dy- namicznej. Została ona stworzona przez Freuda, który pokładał w niej wielkie nadzieje. Jednak w praktyce doszło do wielkich rozczarowań. Niepowodzenia zmuszały psychoanalityków do ciągłej modyfikacji celów i technik psychoterapii, do zmiany założeń. Współczesna wersja tej metody daleko odbiega od pierwotnego wzorca. Jest bardziej elastyczna i bardziej przystosowana do nowoczesnej psychoanalizy
społecznej.
Zgodnie z poglądami głoszonymi przez wielu psychoanalityków, psychoterapia nie jest jedynie metodą leczenia, korelacji i reedukacji. Stanowi ona fragment systemu reform ł odnowy. Aby uniknąć katastrofy, aby stworzyć "nowy wspaniały świat", należy - zdaniem psychoanalityków - wykonać dwa zabiegi. Pierwszym z nich jest zastosowanie psychoterapii jako metody uzdrowienia ludzi, metody, która pozwoli im rozwiązać ich konflikty i poznać siebie. Drugi zabieg polega na humanizacji

świata, na przystosowaniu rodziny, szkoły, instytucji produkcyjnych i konsumpcji do ludzkich potrzeb. Humanizacja technologii przywróci człowiekowi jego tożsamość i godność. Te dwa elementy programu psychoanalityków będą przedmiotem dalszych rozważań.
Co jest strategicznym celem psychoterapii analitycznej? Co zamierza osiągnąć terapeuta, który przez dłuższy czas odbywa posiedzenia z pacjentem? Odpowiedź na te pytania zmieniała się historycznie. Zależy ona również od osobistych poglądów badacza. Często mówi się, że psychoterapia powinna "wykryć konflikty pacjenta", "poznać jego zaburzenia emocjonalne", "nauczyć go realistycznego spostrzegania świata" i "ułatwić mu dokonanie wyboru własnej drogi życiowej". Wszystkie te sformułowania są za wąskie; wskazują one nie tyle na główny cel psychoanalizy, co na jej podcele.
Jednym z zasadniczych celów tej metody, na który chciałbym zwrócić szczególną uwagę, jest kształtowanie świadomości człowieka. Jak powiedział kiedyś L. S. Kubie: "Najwspanialszym darem, jaki psychoanaliza może ofiarować człowiekowi, jest uwolnienie go od tyranii nieświadomości."24 Psychoterapia jest drogą do samoświadomości; odbiera ona obszary, które dotychczas zajmowała nieświadomość. Dzięki tej metodzie człowiek może lepiej poznać siebie i świat, w którym żyje.
Taki generalny cel psychoterapii wynika logicznie z dynamicznej koncepcji człowieka. Jest on bowiem sterowany przez wewnętrzne, często sprzeczne siły -
" Cytuję za pracą E. Havemanna, The agę of psychology, New York 1957, B. 80.

154
155


Popędy. Niezaspokojenie ich wywołuje lęk, poczucie winy i totalne zagrożenie. Aby uciec przed tymi Negatywnymi emocjami, człowiek stosuje system bronny "ja". Wszystkie te skomplikowane procesy Motywacyjne dzieją się poza jego świadomością; Jednostka nie tylko nie kontroluje "wewnętrznej dy-namiki", ale z reguły nie zdaje sobie z niej sprawy. Jest to sytuacja niewesoła.
Człowiek, który zrozumie swoje problemy, będzie umiał je samodzielnie rozwiązać. Samoświadomość Jest niezbędnym warunkiem zdrowia psychicznego jednostki i jej pełnego rozwoju. Być świadomym to znaczy być.
Samoświadomość ma wiele odmian. Dwie spośród nich są szczególnie ważne. Pierwszym jej rodzajem Jest zwykła świadomość "ja". Polega ona na zrozumieniu swojej wewnętrznej dynamiki, na poznaniu konfliktów i przyczyn lęku. Człowiek, który posiada ten rodzaj samoświadomości, umie samodzielnie podejmować odpowiedzialne decyzje. Jest on całkowicie zdrowy psychicznie. Drugim rodzajem - jest twórcza świadomość "ja". Samoświadomość twórcza 2darza się dość rzadko. Wiąże się ona z pracą kon-CePcyjną w nauce, literaturze czy w teatrze. Przeżywa ją uczony, który nagle odkrywa nowe prawo fizyczne. Znana jest ona pisarzowi, który wpada na Pomysł genialnej powieści. Może występować w okresie wielkiej miłości lub w czasie podejmowania wielkich czynów. Chociaż twórcza samoświadomość trwa krótko, to jednak z reguły wywiera ona wpływ na całe życie, a w każdym razie - na wiele lat. Rewelacyjne odkrycie naukowe, genialna kompozycja muzyczna, wielka miłość czy czyn rewolucyjny kształtują ludzką osobowość, uczą człowieka, czym jest samorealizacja i godność osobista.
Celem psychoanalizy jest ukształtowanie samoświadomości normalnej. Taki stan pozwala rozwiązać trudne problemy nowoczesnego człowieka.

W przeciwieństwie do inżynierii behawiorystycznej, która składa się z wielu dobrze uzasadnionych i algorytmicznych metod modyfikacji zachowania, psychoterapia jest sztuką. W czasie leczenia pacjenta terapeuta stosuje pewne reguły heurystyczne, które wynikają z ogólnego portretu psychoanalitycznego lub są rezultatem osobistego doświadczenia. Można by zażartować, że techniki psychoterapeutyczne są mieszanką "wiedzy zimnej" i "wiedzy gorącej", którą posiada praktyk.
Jest rzeczą charakterystyczną, iż psychoanalitycy _ w przeciwieństwie do behawiorystów - rzadko piszą o technikach psychoterapii. Twierdzą, że dzięki temu ta trudna i subtelna metoda leczenia nie dostanie się w ręce ignorantów i ludzi nieodpowiedzialnych. Takie argumenty nie mogą w pełni zadowolić. Daleko posunięta tajność jest zawsze podejrzana. Nie jest wykluczone, że argumenty przeciw upowszechnianiu psychoterapii są zwykłym mechanizmem obronnym. Można podejrzewać, iż psychoanalitycy nie publikują prac o technikach terapii nie dlatego, że obawiają się nadużyć, lecz dlatego iż boją się, że stanie się ona obiektem bezlitosnej krytyki, że uczeni obnażą jej wszystkie słabości. Tajemniczość towarzysząca psychoterapii byłaby więc obroną przed frustracją.
Mimo braku szerszych publikacji o psychoterapii analitycznej, udało się ustalić główne techniki stosowane przez terapeutów. Pierwszą z nich jest technika swobodnych skojarzeń. W czasie stosowania jej pacjent z reguły leży na słynnej już kanapce. Za nim zaś, w fotelu, siedzi terapeuta, który może obserwować pacjenta, jego mimikę czy ruchy rąk. Jednocześnie pacjent nie widzi terapeuty. Takie relacje przestrzenne między terapeutą a pacjentem nie są przypadkowe. Według psychoanalityków stwarzają one atmosferę anonimowości; pacjent

156
157


staje się rozluźniony, zmniejsza się jego opór przed ujawnieniem różnych traumatycznych przeżyć. Psychoanalitycy zawsze przypisywali wielką wagę do
szczegółów.
Na początku posiedzenia terapeuta prosi pacjenta, aby ten swobodnie bez żadnych oporów i zahamowań mówił głośno o tym, co przyjdzie mu na myśl. Nie chodzi o to, aby jego wypowiedzi były logicznie uporządkowane i konsekwentne, chodzi raczej o to, aby były one wyczerpujące, aby pacjent nie tłumił uczuć i emocji. Wszystko jest tu ważne. Technika swobodnych skojarzeń nie jest łatwa. Często u pacjenta występuje zjawisko oporu, które zakłóca jego wypowiedź. Zamiast relacjonować swoje myśli, pacjent zaczyna "grę z terapeutą", omija pewne szczegóły, dokładnie redaguje swoje opowiadanie. Analiza oporów człowieka oraz sposobu ich przezwyciężania ma zasadnicze znaczenie w psychoterapii.
W początkowych fazach leczenia terapeuta jest stosunkowo bierny. Później jednak zajmuje on bardziej aktywną postawę. Włącza się w tok myśli pacjenta, poszukuje związków istniejących między obecnymi problemami jednostki a przebiegiem socjalizacji w dzieciństwie. W końcowych fazach leczenia zaczyna interpretować fakty przedstawione przez pacjenta, uświadamia mu jego konflikty i mechanizmy obronne. Interpretacja ta musi być zaakceptowana przez pacjenta; gdy ten ostatni ją odrzuca, terapeuta poszukuje innych przyczyn trudności i zaburzeń.
W czasie psychoterapii zostaje nawiązany pewien skomplikowany stosunek interpersonalny między pacjentem a psychoterapeutą. Często zachodzi interesujące zjawisko przeniesienia. Mówiąc o swoich przeżyciach z dzieciństwa pacjent przenosi swoje emocje i postawy z rodziców na terapeutą. Przeniesienie takie może mieć bądź charakter pozytywny, bądź negatywny. Przyjmijmy, że pewna ko-

bieta w dzieciństwie była przywiązana do ojca
m Sr/rZ^adkU mŻe na Przenieść sympatię
i miłość do rodziców na terapeutę. Pozytywne prze
niesienie ma duże znaczenie; pacjent chętnie opo
wiada o swoich przeżyciach i trudnościach Przeciw
ne skutki wywołuje przeniesienie negatywne Za
łóżmy, ze mężczyzna, w okresie dzieciństwa', był
surowo karany przez ojca. Fakt ten wywoływał
w mm agresję i nienawiść do osoby karzącei Prze
niesienie tych emocji na terapeutę powoduje że pa
cjent przejawia wobec niego wrogość, chłód i gniew
Przemesieme negatywne utrudnia i zaburza proces
terapeutyczny. ^
Dzięki technice swobodnych skojarzeń psychoanalityk może uświadomić człowiekowi jego wewnętrzną dynamikę, jego konflikty i trudności. Po wielu posiedzeniach, które odbywają się kilka razy w tygodniu w okresie od jednego do trzech lat, człowiek zaczyna rozumieć swoje problemy i próbuje je roz-wiązać.
Chociaż technika swobodnych skojarzeń jest prawdopodobnie najważniejszym sposobem poznawania człowieka, nie jest to sposób jedyny. Wielu terapeutów przypisuje dużą wagę do interpretacji snów. Sny są rodzajem przeżyć psychicznych. Pozornie wydaje się, że nie mają one większego znaczenia w życiu jednostki. Psychoanalitycy nie podzielają takiego poglądu. Według nich sny są potężnym źródłem informacji o nieświadomych konfliktach i zrepresjonowanych dążeniach. Dzięki nim jednostka może również odtworzyć wiadomości, których uczyła się wiele lat wcześniej i które całkowicie zapomniała.
Interpretacja snów nie jest jednak sprawą łatwą. Są one zakodowane w dość skomplikowanym języ-

159
158



ku, który należy rc-zszyfrowa, J^ *
letniego terminu i^J m problem ilustruje.
SSy^SŁS.lrŁBzedł do psycho-
młody ekaj ał trudności związane
' zawodową. 2? Już w czasie studiów dozna
z arierą zawodową załamał; chciał
kiedyś *kę nak dzięki pomocy tera-
l W AlJiW j 61*** "" ~ "/ *
.un w samych superlatyw*(tm) wyrażał się o osiąg-
113 tch mSdego lekarza List ten zamiast zadowo-
mąciach młodego atak l ku ze wszystki-
" . ł ____ ._ ^prllł
stanie zlekceważony
iiH "" -----0_-,-..
nocnym, tysiące Kiiomen.uw "d najbliższej osady ludzkiej. Gdy przechodził przez puste pokoje domu, ' -r w nich napisy typu "wytrzyj nogi" lub ". Był to sen równie niezwykły, co po-
nury.
książki R. Maya, op. dt., s. 77 i 78.
160

Rzucił on pewne światło na nieuświadomione dą-
>
lęku był wywołany przez konflikt istniejący nuedzy niezależnością a miłością i
czycn kontaktów z lekarzem stał się on całkowicie
samotny , i lo pogoó M n. ^^n ca a ^w1C e
brała Wlec temu człowiekowi poczucie bezpieczeń-
.
Interpretacja tego rodzaju snów pozwala - zda-J nS 1S*0"*****" ~ -ozumj konflikty i da-
"
roISnn^Tt miłlŚCi' Napisy umies^one w domu rodzinnym, takie jak "wytrzyj nogi" lub "umyj ręce .wskazują, że dom ten z miejsca pełneso cienła .miłości zmienił się w koszary
każdvn
nie
tfnłszkicu nie zmierzam poddawać
snów to vrltyCe P^^oanalitycznej analizy
jej wadv]eM 1cheiałbym ^wrócić uwagę na pewne
NlG Ulfga ^tpMwości, że analiza ta jest
a/bitralna' Cz^to terapeuta dokonuje
iniei^eia^ mar^ń sennych, tak aby
na ]eg dgmatyczne założenia. W
ni\bierze sie cz^to pod uwagę, że
a.P!ychoanamyczna iest Jedną z możli-
Jedyną l uniwersalną. Tak na przykład
"^"^ noSi"' "umyJ ręce" niekoniecz
nym st Wskazywać' że atmosfera w domu rodzin-
terpret0waf VUrWa * niePrzyJazna, można je in-
nież SSĆ odmiennie. Nie można wykluczać rów-
związkuzS' ze,;Plecenia^e nie mają żadnego
analizował knfhktami motywacyjnymi. Sny można
0nc
Polega na,, TmeŻ jak proces Poznawczy, który * Przetwarzaniu informacji i zależy od wie-

psychologiczne

dzy człowieka i jego inteligencji. Jak widać, interpretacja psychoanalityczna nie jest uniwersalna.
Analizując sny psychoanalitycy wykazali wielką pomysłowość i inwencję, nie wykazali się jednak dostateczną znajomością reguł i rygorów metodologicznych.
Psychoterapia analityczna - podobnie jak inne wersje terapii - ulega ciągłym przemianom. Siedzenie ich ma olbrzymie znaczenie, ponieważ pozwala uchwycić ewolucję koncepcji psychoanalitycz-neJi JeJ osiągnięcia i niepowodzenia.
Szczególną wagę przywiązuję do zmiany celu psychoterapii. Według Freuda zadaniem tej metody było poznanie i usunięcie zaburzeń emocjonalnych. Ponieważ zaburzenia występują u ludzi chorych, psychoterapia - zgodnie z jej nazwą - stanowiła metodę leczenia. Jej zastosowanie było więc dość wąskie. Współcześni psychoanalitycy wyraźnie rozszerzyli zadania psychoterapii, według ich poglądów jest ona drogą do samoświadomości człowieka. Rozwój samoświadomości, zapoznawanie ludzi z ich prawdziwą motywacją, pragnieniami i dążeniami nie tyle jest celem leczniczym, co edukacyjnym. Wiadomo, iż wielu pedagogów współczesnych, którzy całkowicie odrzucają współczesną psychoanalizę, uważa, iż kształcenie świadomości dziecka jest jednym z ważniejszych celów wychowawczych. Wprawdzie nauczyciele bardziej realistycznie rozumieją pojęcie świadomości, nie zmienia to. jednak istoty rzeczy. Psychoterapia jako droga do podnoszenia świadomości nie jest tylko metodą leczniczą, lecz również metodą edukacyjną lub reedukacyjną. Nić nie stoi na przeszkodzie, aby stosować ją jako środek kształtowania świadomości ludzi normalnych; środek, który pomaga człowiekowi lepiej zrozumieć
162

swoje potrzeby i emocje. Dzięki rozszerzeniu celów psychoterapii stała się ona metodą bardziej uniwersalną, stała się po prostu psychoanalitycznym sposobem modyfikacji człowieka, tak jak inżynieria za1-chowania jest behawiorystyczną metodą zmiany ludzkich reakcji. Przesunięcie celów psychoterapii zwiększa jej społeczne znaczenie, jednocześnie może być źródłem dodatkowego niepokoju.
Zmianie celów towarzyszyła zmiana treści procesu terapeutycznego. Freud - zgodnie ze swoją wiktoriańską mentalnością - próbował poznać zaburzenia związane z niezaspokojeniem popędu seksualnego. Obecnie zaś zadaniem terapeuty jest wykrycie nieświadomych konfliktów istniejących między potrzebami nabytymi, takimi jak potrzeba niezależności, potrzeba afiliacji, potrzeba tożsamości czy potrzeba miłości. Potrzeby te powstały w wyniku socjalizacji jednostki. Nie koniec na tym. Współczesny terapeuta większą wagę przywiązuje do aktualnych przeżyć i problemów pacjentów. Jeśli zajmuje się on dzieciństwem człowieka, to tylko dlatego, iż wywiera ono określony wpływ na współczesne życie jednostki. Terapeuta nie interesuje się jednak sytuacją rodzinną w ogóle, lecz tymi jej elementami, które w dalszym ciągu decydują o motywacji pacjenta. Proces psychoterapeutyczny jest zatem bardziej ukierunkowany na istotne treści.
Poza tym psychoterapia stała się metodą bardziej aktywną. Wieloletnie doświadczenia potwierdziły pogląd, iż skuteczność jej w dużej mierze zależy od postawy terapeuty, od jego osobowości i umiejętności nawiązania kontaktu z pacjentem. Aktywna postawa ułatwia stworzenie właściwego klimatu psychoterapeutycznego, zwiększa zaufanie pacjenta do kompetencji terapeuty itp. W związku z tym współczesny psychoanalityk jest mniej bierny w kontaktach z pacjentami, częściej interpretuje ich przeżycia. W większym stopniu pełni rolę opiekuna i przyjaciela niż milczącego obserwatora.

163


W końcu współczesna psychoterapia jest procedurą bardziej elastyczną i giętką. Długość leczenia, jego tempo i środki stosowane przez terapeutą zależą od wielu czynników, takich jak osobowość człowieka i jego preferencje. Tak na przykład dawniej uważano, że jedynie pacjenci leżący na kanapce terapeutycznej mogą swobodnie wyrażać swoje myśli. Był to dogmat, który jest odrzucany przez wielu współczesnych psychoanalityków. Istnieją dane kliniczne, z których wynika, iż dla pewnych pacjentów postawa leżąca jest niekorzystna; traktują oni terapeutą nakłaniającego ich do przyjącia takiej postawy jako osobą autorytatywną, niegodną zaufania i szacunku. W związku z tym psychoterapia może również odbywać sią bez słynnej kanapki. Giętkość procedur terapeutycznych zwiększa ich
skuteczność.
Zmiana celów i treści psychoterapii, fakt, że stała się ona metodą bardziej aktywną i elastyczną, świadczy, iż psychoanalitycy współcześni umieją - przynajmniej w pewnym stopniu - dostosować strategię zmiany osobowości i zachowania człowieka do obecnych wymogów. Wbrew pozorom psychoterapia analityczna nie jest więc metodą raz na zawsze określoną. Przeciwnie, ulega ona ciągłej modyfikacji.
s
W psychodynamicznym portrecie człowieka psychoterapia odgrywa taką rolą jak inżynieria zachowania w behawioryzmie. Niewiele spraw łączy te metody. Inżynieria zachowania jest wynikiem myślenia o człowieku jako o istocie reaktywnej, całkowicie sterowanej za pomocą środowiska zewnętrznego. Metoda ta została stworzona przez uczonych i praktyków, którzy przyjęli postawę technologa; zgodnie z nią wszelkie modyfikacje przedmiotów są możliwe, o ile cele są jasno sformułowane. Behawio-
164

ryści nie zajmowali się osobowością człowieka, lecz jego zachowaniem.
Psychoterapia zaś jest wynikiem myślenia o jednostce jako o istocie niedoskonałej, pełnej potężnych sił dynamicznych, które są sprzeczne i nieświadome. Celem tej metody jest udzielenie pomocy w uświadomieniu człowiekowi jego wewnętrznych konfliktów i rozwiązaniu ich. Twórcy psychoterapii przyjęli w stosunku do jednostki postawę kliniczną. Częściej widzieli w niej pacjenta niż samodzielny podmiot.
Psychoterapia, która ma wiele odmian, zdobyła dużo większą popularność niż inżynieria behawiory-styczna. Powstaje pytanie, czy jest ona skuteczna, czy daje lepsze wyniki niż inne metody modyfikacji osobowości i zachowania. Dotychczas niezmiernie mało wiemy o efektywności terapii psychoanalitycznej czy humanistycznej. Przed piętnastu laty profesor Bohdan Zawadzki napisał, że "psychoterapia znajduje się obecnie w tym kłopotliwym położeniu, iż dotychczas nie ma niezbitego naukowego dowodu, że jest w ogóle skuteczna"26. Słowa te nie straciły na aktualności. Brzmi to niezbyt pocieszająco. Otóż w okresie rewolucji naukowo-technicznej i rozwoju racjonalnego myślenia stosuje się narzędzia modyfikacji osobowości, które nie są zweryfikowane, które ponadto opierają się na wątpliwych podstawach naukowych. Zwolennicy psychoterapii często zdają sobie z tego sprawę. Pocieszają się jednak myślą, że psychoterapia nigdy nie zaszkodzi pacjentowi, że nawet najbardziej wątpliwe narzędzie psychologiczne jest lepsze niż bezczynne oczekiwanie na metody doskonałe.
W ostatnich latach pojawiło się kilka prób una-ukowienia psychoterapii. Jedną z nich podjęli R. Bellman i Ch. P. Smith. Badacze ci zastosowali w procesie terapeutycznym nowoczesną teorię de-
" B. Zawadzki, op. cit., s. 188.
165

Rozdział VII
APEL O HUMANIZACJĘ
Aby zmienić sytuację współczesnego człowieka, nie wystarczy zastosować metody psychoterapii, trzeba ponadto dążyć do humanizacji świata. Samoświadomość musi iść w parze z unowocześnieniem rodziny, szkoły czy biurokratycznych instytucji. Jedynie w świecie, w którym zhumanizowano technologię i uniknięto cybernetyzacji, człowiek będzie mógł zaspokoić swoje potrzeby bezpieczeństwa, niezależności, afiliacji i tożsamości. Jeśli procesy humanizacji instytucji i życia społecznego zostaną zahamowane, jeśli rozwój techniki i zwiększanie zysku staną się głównym celem działania, to - zdaniem wielu psychoanalityków - katastrofa jest nieunikniona.
Aby zilustrować, jak ważny wpływ wywiera środowisko na życie jednostki, chciałbym przytoczyć przypowieść o królu-eksperymentatorze. Autorem jej jest R. May. Nie ręczę za psychologiczną trafność tej opowieści. Omówię ją, ponieważ pozwala ona lepiej zrozumieć, jak psychoanalitycy ujmują relacje istniejące między człowiekiem a zdehumanizowanym światem.
Pewnego razu król stał w oknie swego pałacu i strasznie się nudził. Życie królów rzadko bywa interesujące i szczęśliwe. ^Jego znużone oczy zatrzymały się na człowieku, który szedł ulicą. Obserwował tego człowieka przez lata. - "Co by się stało,
167

cyzji, która jest potążnym narzędziem opisu zachowania. 27
Rozpatrują oni psychoterapią jako sekwencją decyzji podejmowanych przez terapeutą. Musi on stwierdzić, czy warto podjąć się leczenia danego pacjenta; jeśli tak, to jakie procedury są najbardziej skuteczne, kiedy zakończyć terapią itd. Skoro psychoterapia jest ciągiem decyzji, to można ją rozpatrywać w kategoriach użyteczności, prawdopodobieństwa osiągnięcia celów i ryzyka. Takie podejście pozwala zracjonalizować psychoterapią, wpłynąć na to, iż sztuka stanie się nauką.
Psychoterapia może w przyszłości pełnić ważną rolą w modyfikacji osobowości. Jednak będzie ona zawsze tylko jedną z wielu metod zmiany człowieka, ale nigdy - metodą jedyną. W każdym razie nigdy nie zastąpi systematycznego wychowania.
" R. Bellman, Ch. P. Smith, Slmulation In humon systems: Decłslon maJclng In psycliotherapy, New York 1973. W książce tej autorzy zajmują sią teorią psychoterapii jako procesem decyzyjnym, nie zaś praktyką psychoterapeutyczną. Fakt ten może rozczarować praktyków. Należy jednak pamiętać, że bez dobrej teorii nie można mówić o skutecznym oddziaływaniu na człowieka. Nawet w psychoterapii.


. , n "" w klatce'" - myślał monarcha.
gdybym umieścił J0/ ^'p^y/eksperymentu.
Podoba mu się ten pon ? ? * mu przygotować
Zawołał swego medyfca ^ P czagie człowiek
pieczny. "i_w;Pk ten był oszołomiony i nie
Początkowo człowiek ten b tarzał: _
^rSów s^nt % dogpraPcy, co powie " Po nołuŁ zrozumiał swoją beznadziejną żona.' Po Płu.dl;1rotestowac _ TO jest niezgodne sytuacje, i ?**L? f JJ^,, zbrodnia przeciw
ia^znajd^ącej się. w Pie> zymał wszystko: wyszukane wy-łóżko. Był całkowite bez-
sytuacje, i ?* ,, zbrodnia przeciw
nlSf Ueod5edyCzłowiek z klatki wydawał się.
Mijały tygodnie. _ j rozmawiać z me-
mniej zrozpaczony i ponury ^a ą jedzenie.

dziejnej sytuacji. Później zaczyna stosować mechanizmy obronne, które chronią go przed lękiem. W końcu traci swoją tożsamość i staje się człowiekiem chorym psychicznie.
Człowiek współczesny, żyjący w wysoko uprzemysłowionych krajach zachodnich, w których technologia zdominowała wszystko, w których stosunki międzyludzkie zostały zastąpione przez biurokratyczną maszynerię, może uniknąć losu bohatera przypowieści tylko wtedy, jeśli będzie walczył o humanizację rodziny i szkoły, konsumpcji i produkcji Psychoanalitycy, tacy jak autor Ucieczki od wolności, wysuwają różne propozycje humanizacji technologii; szukają pewnych rozwiązań pozytywnych. Osobiście uważam, że wiele tych propozycji jest utopijnych lub wręcz naiwnych. Przypominają one trochę rozwiązania zawarte w Skinnerowskiej utopii Walden Two. Psychoanalitycy nie uwzględniają rzeczywistej sytuacji panującej w krajach wysoko uprzemysłowionych, takich jak Stany Zjednoczone. Przyjmują postawę kliniczną, która z reguły nie pozwala rozwiązać problemów społecznych i organizacyjnych. Niemniej pewne szczegółowe propozycje psychoanalityków, takie jak zmiana stosunków w rodzinie, unowocześnienie szkoły czy humanizacja konsumpcji, są warte zasygnalizowania. Tym bardziej że rzucają one nowe światło na portret psychoanalityczny. Nie sposób więc ich pominąć.

mmfech całkowicie zniknął z jego oblicza.
Uśmiech całkow mówi tQ prawie mgd
losy
zdehumanizowanym świecie. i wa,c,y o Zmia"e swej be^a-
nie był y

Szczególnie godne uwagi są poglądy psychoanality-KOW na temat konsumpcji i rozwoju potrzeb kon-
uyCh' Zwraca^ oni "wagę, że w wielu kapitalistycznych, takich jak Stany Zjednoczone, konsumpcja uległa całkowitej dehumanizacji.
" Por. E. Fromm, op. cit.

169
168


Jej celem nie są już ludzkie dążenia i aspiracje, lecz maksymalizacja zysku. W pogoni za zyskiem producenci wypuszczają na rynek coraz to nowe towary, które nie spełniają podstawowych standardów bezpieczeństwa (na przykład wadliwie skonstruowane samochody) lub które zagrażają zdrowiu psychicznemu (na przykład gigantyczny wzrost produkcji środków farmakologicznych). Ponadto za pomocą metod inżynierii behawiorystycznej lub irracjonalnej i pół-hipnotycznej reklamy kształtuje się u ludzi nowe potrzeby konsumpcyjne, które często nie tylko nie rozwijają osobowości, lecz - przeciwnie - są czynnikiem destruktywnym. W wysoko uprzemysłowionych krajach człowiek nie ma wpływu na konsumpcję, na produkcję, na dystrybucję towarów i na reklamę. Zamiast manipulować rynkiem, jest sam przez niego manipulowany. Konsumpcja rozwija się w sposób całkowicie nie kontrolowany.
Problem humanizacji konsumpcji i przystosowanie jej do rzeczywistych potrzeb człowieka jest sprawą bardzo trudną. I to nie tylko dlatego, że wymaga ona walki z tyranią produkcji i irracjonalnej reklamy, ale również dlatego, iż konsumpcja jest pewnym rodzajem mechanizmu obronnego; chociaż to ostatnie twierdzenie brzmi dość nieprawdopodobnie, wynika ono logicznie z koncepcji psychoanalitycznej. Człowiek często kupuje samochód, papierosy czy modne ubranie nie dlatego, że towary te sprawiają mu przyjemność, lecz dlatego iż redukują one lęk. Aktywne uczestnictwo w procesie konsumpcji, czynność wyboru produktów w magazynach, gromadzenie nowych rzeczy pozwalają człowiekowi zapomnieć o jego samotności i pustce, o braku miłości i niezależności osobistej. Są zwykłym mechanizmem obronnym. Zgodnie ze swoją kliniczną postawą wobec rzeczywistości, psychoanalitycy traktują konsumpcję nie tyle jako źródło przyjemności, lecz jako sposób unikania przykrości, jako metodę redukcji neurotycznego lęku.
170

Aby poglądy te stały się bardziej zrozumiałe, chciałbym przedstawić stosunek przeciętnego konsumenta do palenia papierosów. Mimo iż badania naukowe przeprowadzone w ciągu ostatnich lat dostarczyły niezbitych dowodów, że nikotyna wpływa niekorzystnie na zdrowie człowieka, miliony ludzi palą papierosy. Zgodnie z mądrością obiegową, palenie ich sprawia człowiekowi przyjemność; dlatego V woli on ryzykować utratę zdrowia niż zrezygnować z tej przyjemności. Zdaniem Fromma twierdzenie iż papierosy dają satysfakcję, jest zwykłym mechanizmem obronnym zwanym racjonalizacją. Człowiek z reguły pali, aby zmniejszyć lęk wywołany przez konflikty i frustrację, aby zredukować wewnętrzne napięcia. To nie przyjemność, ale lęk jest motywem palenia papierosów, używania narkotyków czy spożywania alkoholu. Zatem kompulsywna konsumpcją pozwala człowiekowi przystosować się do warunków społecznych.
Mimo działania tych czynników psychoanalitycy uważają, że humanizacja konsumpcji jest możliwa. Pierwszym jej etapem powinno być wyróżnienie w toku badań naukowych dwóch rodzajów potrzeb, a mianowicie potrzeb konstruktywnych i potrzeb destruktywnych. Pierwsze z nich "/ rozwijają ludzką osobowość, dają człowiekowi satysfakcję i poczucie godności. Przeciwnie, zaspokojenie potrzeb destruktywnych zagraża zdrowiu i bezpieczeństwu człowieka, deformuje jego charakter. Prawdziwie humanistyczna konsumpcja powinna zaspokajać jedynie potrzeby konstruktywne. Zilustruję to na prostym przykładzie. Ważnym towarem konsumpcyjnym jest odzież. Jednak w pogoni za zyskiem producenci wypuszczają na rynek ubrania, suknie czy buty, które nie tyle są wygodne, estetyczne i piękne, co maksymalizują dochody. Za pomocą irracjonalnej reklamy i metod brainwashing przekonuje się ludzi, iż droga suknia to wskaźnik pozycji życiowej i prestiżu. W celu humanizacji
171

konsumpcji należy zmienić ten stan rzeczy, należy produkować odzież, która jest wygodna, piękna i zgodna z indywidualnym smakiem. Trzeba reklamować nie to, co jest najbardziej opłacalne, lecz to, co jest estetyczne, co zaspokaja potrzeby konstruktywne współczesnego człowieka.
Konsumpcja powinna być procesem sterowanym. Zarówno produkcja, jak i reklama muszą służyć dążeniom i aspiracjom człowieka, muszą one stymulować rozwój potrzeb estetycznych i społecznych, a nie potrzeb destruktywnych. Psychoanalitycy zdają sobie sprawę, że osiągnięcie tych celów w wysoko uprzemysłowionych krajach zachodnich, gdzie zysk jest sprawą najważniejszą, nie należy do spraw łatwych.
Źródłem niepokoju wielu psychoanalityków jest daleko posunięta dehumanizacja instytucji społecznych, takich jak rodzina, szkoła, urząd czy ośrodki kultury. W wielu wysoko uprzemysłowionych krajach Zachodu są one nastawione na maksymalizację wydajności i zysku, są całkowicie zbiurokratyzowane. Występuje niebezpieczne zjawisko autonomizacji i patologizacji instytucji. W wielkich systemach organizacyjnych człowiekiem manipuluje się jak marionetką. Weźmy na przykład systemy edukacyjne. Są one z reguły imponujące, jeśli chodzi o liczbę studentów, rozwój laboratoriów i bibliotek, jednocześnie jakość tych systemów budzi poważny niepokój społeczeństwa i młodzieży. Charakterystyczna z tego punktu widzenia jest wypowiedź jednego z uczniów szkoły szwedzkiej: "System szkolny stał się wydajną fabryką; w tej fabryce my jesteśmy surowcem, który pod naciskiem systemu ocen przekształca się w roboty i konformistów na sprzedaż
172

dla najwięcej oferujących przedstawicieli świata interesu."
Nie jest to pogląd odosobniony. Humanizacja systemów edukacyjnych wymaga wprowadzenia wielu radykalnych zmian. Przede wszystkim studenci i uczniowie muszą być aktywnymi uczestnikami procesu nauczania, a nie "konsumentami wiedzy", muszą być współodpowiedzialni za losy uczelni. Ich głos powinien się liczyć w czasie podejmowania decyzji administracyjnych; powinni być współtwórcami planów i programów nauczania.
Ważny jest postulat Fromma, aby znieść w szkolnictwie przepaść, jaka istnieje między doświadczeniem emocjonalnym a doświadczeniem intelektualnym człowieka, aby kształtować zarówno umysły, jak i serca. W wielu systemach edukacyjnych nie docenia się - lub nawet ignoruje - rozwój emocji, takich jak uczucie afiliacyjne, przyjaźń czy miłość. Wywołuje to opłakane skutki. Człowiek, który osiągnął najwyższy poziom intelektualny, z punktu widzenia dojrzałości emocjonalnej nie wyszedł poza średniowiecze. Apel o rozwój uczuć i kształcenie moralne ma szczególne znaczenie w okresie technizacji życia.
Wreszcie psychoanalityków niepokoi fakt, że współczesne systemy edukacyjne są tak bardzo zbiurokratyzowane, że osobiste kontakty między uczniem i nauczycielem zostały prawie całkowicie wyeliminowane, że często uczący się zostaje zredukowany do perforowanej karty w komputerze. Tymczasem wiele danych empirycznych wskazuje, że osobowość nauczyciela, jego nieformalne kontakty face-to-face wywierają zasadniczy wpływ na poglądy i emocje ucznia czy studenta. Zatem w humanistycznym systemie szkolnym musi się znaleźć miejsce na bezpośrednie stosunki interpersonalne, na przyjaźń i przywiązanie.
Propozycje te nie są ani nowe, ani oryginalne. Niemniej apel psychoanalityków, aby zhumanizować
173

sformułowane z pozycji klinicysty, który przecenia rolę czynników psychologicznych i patologicznych w społeczeństwie współczesnym i który jednocześnie nie docenia uwarunkowań ekonomicznych, organizacyjnych i politycznych. Ktoś, kto w ten sposób spostrzega świat, nie może osiągnąć zbyt wiele.

szkołę w państwach wysoko uprzemysłowionych jest godny uwagi.
Poglądy psychoanalityków na temat humanizacji technologii i instytucji społecznych, takich jak szkoła, rodzina czy urząd, znacznie różnią się od koncepcji behawiorystycznej. Ci ostatni podkreślali, że celem humanizacji jest taka rekonstrukcja środowiska, która eliminuje z niego wzmocnienia negatywne (kary) i wprowadza wzmocnienia pozytywne (nagrody). Dzięki temu człowiek będzie mógł swobodnie działać w otoczeniu; zmiana środowiska zapewni mu wolność i zabezpieczy jego godność.
Według psychoanalityków celem humanizacji jest przystosowanie świata do wewnętrznych potrzeb człowieka. Rodzina i szkoła, urząd i fabryka powinny zaspokajać ludzkie dążenia, takie jak potrzeba bezpieczeństwa czy poczucie tożsamości. O ile według behawiorystów należy zrekonstruować środowisko po to, aby człowiek mógł w nim działać, o tyle według psychoanalityków trzeba zmienić świat, aby można w pełni rozwinąć osobowość i ukształtować świadomość jednostki. Dla jednych celem humanizacji jest stymulacja zewnętrznych reakcji, dla drugich zaspokojenie wewnętrznych potrzeb.
Jednak - podobnie jak behawioryścł - psychoanalitycy nie sformułowali programu humanizacji, ograniczyli się tylko do apelu, w którym mówili, co należy osiągnąć, a nie - jak to osiągnąć. Tak na przykład propozycja, aby kształtować w szkole emocje dziecka, jest nader szlachetna. Nie bardzo wiadomo jednak, jak ją realizować w sztywnym systemie klasowo-lekcyjnym. Doświadczenie uczy, że otoczenie nie jest zbyt czułe na takie ogólne apele.
Większości propozycji psychoanalityków nie można traktować zbyt serio nie tylko dlatego, że są
174

wieka. Śledzenie tych historycznych przemian jest zajęciem pasjonującym.
Jaką wartość naukową'posiada psychoanalityczny obraz człowieka? Czy Horney, Sullivan i -Fronim zmienili nasze wyobrażenie o osobowości? Profesor Tadeusz Tomaszewski odpowiadając na to pytanie stwierdził niedawno, że koncepcja psychoanalityczna to "niewątpliwy krok naprzód"29 w porównaniu z behawioryzmem. Nie podzielam tego poglądu. Be-hawioryści, mimo ich mechanistycznej postawy wobec człowieka, wykryli bardziej fundamentalne prawa dotyczące jego funkcjonowania niż psychoanalitycy. Niekwestionowaną zasługą tych pierwszych jest zbadanie roli środowiska w zachowaniu i odkrycie podstawowych praw uczenia się oraz warunkowania reakcji. To dzięki nim rozumiemy obecnie rolę wzmocnień (nagród i kar) w działaniu. Żadne z osiągnięć psychoanalityków nie zdobyło takiej rangi naukowej. Fakt ten nie przekreśla załug Freuda czy Sullivana, wskazuje on jedynie na ograniczone znaczenie psychoanalizy w szkicowaniu portretu człowieka. Spróbuję obecnie dokładniej ocenić tę koncepcję.
Chociaż generalna koncepcja człowieka stworzona przez psychoanalityków jest mi obca, doceniam pewne ich osiągnięcia. Najważniejszym z nich jest poznanie procesu socjalizacji. Wykazali oni, że środowisko społeczne i kultura odgrywają fundamentalną rolę w rozwoju osobowości, w kształtowaniu popędów i dążeń. O ile behawioryści traktowali środowisko dość atomistycznie, badając, jak izolowane bodźce, takie jak pokarm czy nagana, wpływają na zachowanie instrumentalne, o tyle psy-
oinń,, Tmaszewskl- Problemy l kierunki współczesnej psy-oloott, Warszawa 1968, s. 174.

177
12 Koncepcje psychologiczne

Rozdział VIII
PORTRET QUASI-KLINICZNY
Naszkicowałem psychoanalityczny obraz człowieka w najbardziej znanej wersji koncepcji psychodyna-micznej. Ludzie, którzy przez lata utożsamiali psychoanalizę z pracami Freuda, mogą być zaszokowani. Szok ten to skutek przemian, jakie w ostatnich kilku dziesięcioleciach nastąpiły w omawianej koncepcji. Lista tych przemian jest dość długa. Współcześni psychoanalitycy odrzucili biologiczną orientację Freuda; przyjęli, że osobowość człowieka, jego system potrzeb i dążeń powstaje w procesie socjalizacji. Jednostka nie tyle jest wytworem natury, co oddziaływań społeczeństwa i kultury. Jednocześnie fantastyczne i pozbawione realizmu idee Freuda na temat potężnej roli popędu seksualnego prawie znik-nęły z prac współczesnych uczonych. Taki sam smutny los spotkał jego piękną, ale nieuzasadnioną teorię kompleksu Edypa. Poza tym współcześni psychoanalitycy zmodyfikowali i sprecyzowali hipotezy autora Wstępu do psychoanalizy na temat mechanizmu represji czy przyczyn lęku. Próbowali również wykorzystać w pewnym stopniu zdobycze behawio-ryzmu i psychologii poznawczej. Dzięki tym przemianom współczesna psychoanaliza straciła swój urok i baśniowy charakter, ale jednocześnie stała się trochę lepszym narzędziem, za którego pomocą można przewidywać i wyjaśniać zachowanie czło-
176

choanalitycy analizowali, jak globalna sytuacja człowieka kształtuje jego osobowość. Szczególną rolę przypisywali sytuacji rodzinnej i pierwszym doświadczeniom dziecka. Zgodnie z tym badali, jak rodzina wpływa na formowanie potrzeb i postaw dziecka. Współcześni psychoanalitycy powiedzieli wiele ciekawych rzeczy na temat socjalizacji popędów pierwotnych i wtórnych. Chociaż dane empiryczne, które zgromadzili, są często niewystarczające, aby zweryfikować wiele hipotez, to jednocześnie są one wystarczające, aby hipotezy te wysuwać. Znaczącym osiągnięciem psychoanalityków jest wykrycie nieświadomej motywacji. Wprawdzie już przed Freudem niektórzy filozofowie i lekarze głosili pogląd, że człowiek nie zawsze zdaje sobie sprawę ze swoich dążeń i pragnień, to jednak dopiero psychoanalitycy próbowali opisać mechanizm funkcjonowania nieświadomości. Dzięki ich badaniom zgromadzono znaczną wiedzę na temat nieświadomych konfliktów motywacyjnych i na temat tego, jak działa mechanizm represji. Większość współczesnych psychologów przyjmuje hipotezę o nieświadomej motywacji, chociaż często znacznie ją modyfikuje.
Nie są to jedyne osiągnięcia psychoanalityków. Godne uwagi są ich prace poświęcone mechanizmom obronnym. Pewne znaczenie posiada również ich apel o humanizację wysoko uprzemysłowionego społeczeństwa. Żaden współczesny psycholog nie może ignorować tych osiągnięć.
Generalny zarzut, jaki można wysunąć przeciw tej koncepcji, polega na tym, że psychoanalitycy stworzyli prawie kliniczny portret człowieka, co zgodnie podkreślają zwolennicy koncepcji poznawczej, na przykład Tomaszewski, czy psycholo-

gowie humanistyczni, na przykład Maslow/Zdaniem psychoanalityków człowiek jest istotą niedoskonałą i słabą. Działają w nim potężne siły wewnętrzne, których nie kontroluje; powstają konflikty motywacyjne, z których nie zdaje sobie sprawy; doznaje lęku, przed którym nie zawsze umie się obronić. Często działa irracjonalnie. Taki człowiek potrzebuje opieki.
Jest to tendencyjne i dość zdeformowane spojrzenie na jednostkę. Geneza tej koncepcji człowieka jest jasna. Stworzyli ją lekarze psychiatrzy, psychologowie kliniczni i specjaliści od higieny psychicznej. 'Ludzie ci - zgodnie z celami swego zawodu - patrzą selektywnie na ludzkie zachowanie. Nie tyle interesują ich silne cechy człowieka, co jego wady i zaburzenia. Pacjent przychodzi do lekarza nie po to, aby ten stwierdził znakomicie funkcjonujący układ nerwowy, lecz po to, aby wykrył wadę serca. To kliniczne nastawienie w stosunku do psychologii miało decydujący wpływ na psychoanalizę i inne wersje koncepcji psychodynamicznej. Warto przytoczyć kilka przykładów ilustrujących tę tezę.
Niektórzy ludzie, politycy, naukowcy czy menedżerowie posiadają silną potrzebę władzy; dążą oni do zdobycia kierowniczych pozycji w administracji, szkolnictwie i przemyśle. Kierowanie innymi daje im dużą satysfakcję. Zgodnie z mądrością obiegową dążenie do władzy jest wskaźnikiem siły jednostki, jej nieugiętej woli, wytrwałej motywacji i z reguły dużej odpowiedzialności osobistej. Psychoanalitycy próbowali zdemaskować taki pogląd. Ich zdaniem to nie siła, lecz słabość rodzi potrzebę zdbbycia władzy; dążenie do mocy i znaczenia jest metodą kompensacji ułomności i bezradności, poczucia niższości.
W podobny sposób patrzą oni na sprawę konsumpcji. Wbrew potocznym wyobrażeniom, że palenie papierosów, kupowanie modnych ubrań czy nabywanie gadżetów sprawia ludziom przyjemność, Psychoanalitycy uważają, iż konsumpcja to z regu-

12-
178
179


ły obrona przed lękiem, beznadziejnością i pustką. Człowiek włącza się aktywnie w proces konsumpcyjny nie dlatego, aby zdobyć satysfakcję, ale dlatego, aby uniknąć uczuć negatywnych. Jest to całkowicie zgodne z klinicznym punktem widzenia.
W wielu okolicznościach ludzie broniąc się przed konfliktami i frustracją, lękiem i nerwicą, stosują różne mechanizmy obronne, takie jak wyparcie, racjonalizacja czy projekcja. Wydawałoby się, że zdolność ochrony własnego "ja" jest wskaźnikiem siły. Nie jest to w pełni słuszne. Obrona ta jest często doraźna i mało skuteczna. Co więcej nieraz wywołuje fatalne konsekwencje. Broniąc się przed lękiem pierwotnym, człowiek doznaje lęku wtórnego. Zatem nawet teoria mechanizmów obronnych jest zgodna z klinicznym spojrzeniem na człowieka.
Takie kliniczne spojrzenie na jednostkę i społeczeństwo zdobyło znaczną popularność w wielu krajach. Ulegają mu często nauczyciele, prawnicy czy socjologowie. Wielu specjalistów uważa, że ludzie, którzy łamią prawo, którzy dokonują przestępstwa, są zawsze albo w przeważającej większości jednostkami o takich lub innych zaburzeniach osobowości. Zatem przestępstwo nie jest wskaźnikiem źle ukierunkowanej siły człowieka, jego umiejętności działania z zimną krwią, jego zdolności planowania i wnioskowania, lecz jest objawem słabości i defektów patologicznych. Przestępcy to nie ludzie źli, lecz
chorzy.
Piękny przykład tego stylu myślenia podaje angielski dziennikarz R. Huntford30, który przez lata pracował w Szwecji. Jeden ze Szwedów, oskarżony o defraudację pewnej sumy pieniędzy, skarżył się w wywiadzie prasowym: "Dlaczego traktuje się mnie jako przypadek kliniczny? Słuchaj, zrobiłem to, co zrobiłem. Wybrałem swoją drogę i zapłaciłem za nią-Teraz chcę zacząć nowe życie. Dlaczego więc [...]
" H. Huntford, The new totertltartans, London 1971, s. 197.

traktowany jestem nie jako istota ludzka, lecz jako kliniczny przypadek?" Zatem nawet sprzeniewierzenie pieniędzy jest uznane za wskaźnik zaburzeń. Życie społeczne dostarcza wielu tego typu przykładów. Taki kliniczny stosunek do człowieka, jaki prezentują nie tylko psychoanalitycy, uważam za błędny. Jest on mi obcy zarówno jako nauczycielowi, jak i psychologowi eksperymentalnemu, który przez lata badał prawa ludzkiego myślenia. To prawda, że ludzie nie zawsze zdają sobie sprawę ze swoich konfliktów, że często ulegają frustracji, że opanowuje ich lęk i poczucie winy, że są bezradni. Nie jest to jednak cała prawda. I nie jest to prawda najważniejsza. W wielu sytuacjach ludzie umieją z dużą wytrwałością dążyć do swoich celów; są samodzielni i twórczy. Wykazują niezwykłą plastyczność; znany im jest nie tylko lęk, ale również nadzieja. W świetle tych danych postawa nauczyciela i wychowawcy wydaje się bardziej odpowiednia niż postawa klinicysty.
Psychoanalitycy dość jednostronnie ujmują mechanizmy sterujące ludzkim działaniem. Przeceniają oni rolę czynników motywacyjno-emocjonalnych, a więc potrzeb, popędów i uczuć, nie doceniając jednocześnie wpływu procesów poznawczych (spostrzegania, pamięci i myślenia) na strukturę i ukierunkowanie reakcji człowieka. Tymczasem w świetle odkryć współczesnej psychologii procesy poznawcze są jednym z najważniejszych regulatorów czynności. Przyjmijmy, że w klatce eksperymentalnej znajduje się szympans. Przed nim umieszczono przynętę, na przykład banan. Czynniki motywacyjne, a więc popęd pokarmowy, nadają ogólny kierunek aktywności zwierzęcia; dąży on do

181
180


zdobycia banana. Jednak to, czy osiągnie swój cel, i to, jak przebiegać będzie czynność ukierunkowana, w dużej mierze zależy od procesów poznawczych, od tego, jak szympans spostrzega całą sytuację, jak rozwiązuje problemy. Aby zaspokoić popęd pokarmowy, zwierzę musi połączyć dwa krótkie kije w jedną całość i dopiero potem przyciągnąć za pomocą "długiego kija" banana. Czynność ta wymaga myślenia sytuacyjnego. W bardziej złożonej sytuacji uczony dąży do rozwiązania problemu naukowego. Osiągnięcie tego celu jest determinowane nie tylko przez siłę motywacji, ale również przez zdolności twórcze, umiejętności rozwiązywania zagadnień i wiedzę uczonego. W obu tych tak różnych przypadkach procesy poznawcze odgrywały zasadniczą rolę.
Współcześni psychologowie zgromadzili ogromny materiał empiryczny na temat funkcji i struktury procesów poznawczych. Wynika z niego, że człowiek jest pewnym układem poznawczym, który przetwarza informacje (information processing system). Przyjmuje informacje ze świata zewnętrznego, czyli spostrzega; koduje je w pamięci trwałej; wreszcie operuje tymi informacjami, czyli myśli. Procesy poznawcze nie są przypadkowe, odbywają się one zgodnie z pewnymi programami lub planami czynności. O ile dzięki motywacji człowiek wie, co warto osiągnąć, o tyle dzięki poznaniu orientuje się, co można zdobyć.
Psychoanalitycy, podobnie jak behawioryści, nie doceniali procesów poznawczych, a w każdym razie rzadko je badali. W pracach Fromma, jak i innych zwolenników tej koncepcji, bardzo mało mówi się o stylach myślenia i rozwiązywania problemów, o aktywnym spostrzeganiu rzeczywistości i o prawach przetwarzania informacji. Fakt ten powoduje, że koncepcja ta jest dość jednostronna; ujmuje ona człowieka jako istotę, w której działają potężne siły dynamiczne, ale która nie zawsze je kontroluje. Gdy-

by psychoanalitycy większą wagę przywiązywali do procesów poznawczych, ich portret człowieka byłby bardziej przekonywający.
W końcu chciałbym zwrócić uwagę na słabości metodologiczne psychoanalizy. Cechą, która odróżnia twierdzenia naukowe od opinii i intuicji potocznych, jest to, iż te pierwsze są uzasadnione i sprawdzone za pomocą rzetelnych i trafnych metod. Mimo iż od czasów Freuda psychoanalitycy podnieśli poziom metodologiczny swoich badań, w dalszym ciągu nie spełniają one wszystkich kryteriów dobrej roboty. Aby się o tym przekonać, wystarczy porównać prace Fromma z pracami Skinnera czy Brunera. Autor O sztuce miłości opiera swoje poglądy bądź na danych klinicznych, bądź na niesystematycznych obserwacjach życia społecznego. Często błyskotliwy styl zastępuje mocne argumenty. Przeciwnie, w książkach Skinnera czy Brunera każde twierdzenie jest uzasadnione za pomocą danych eksperymentalnych. Prace ich w dużym stopniu przypominają badania z dziedziny biologu i fizyki doświadczalnej.
Można sformułować pytania: na jakiej podstawie psychoanalitycy twierdzą, że potrzeba mocy jest kompensacją poczucia niższości; skąd wiedzą, iż nieświadome konflikty motywacyjne są źródłem dramatów człowieka; jakie fakty przemawiają za tym, że nadmierna konsumpcja jest mechanizmem obronnym przed lękiem? Na te i podobne pytania nie znajdziemy pełnej odpowiedzi w pracach psychoanalityków. Błyskotliwe obserwacje kliniczne, dane zebrane w gabinetach terapeutów nie zastąpią rzetelnych argumentów eksperymentalnych. Dlatego też ostrożny badacz powinien traktować poglądy psychoanalityków jako mniej lub bardziej interesujące hipo-

183
182


i*.
tezs, . we.
Psychoanaliza, którą zaprezeriłowa . ho_
fest jedną z kilku wersji koń'ep^ ^ niej
dynamicznej człw^ejak psychodynamiczna
również inne wersją takie j era czy teom
teoria zachowania Dollarda i miądzy tymi
osobowości H. A. Murrayfość znaczne różnice, cho-
wersjami zachodzą nieraz dość akcenty,
35 w różny sposób rozkłada s* ^ wspólnych.
to jednak posiadają one' iczną najważniej-
-2godnie z koncepcją Psyf^JL odgrywają procesy
szgą roi. w dualności człowieka^ g^^
motywacyjno-emocjonalne. Je cząsto nieświa
potążne siły wewnątrznej.iwiadomości w różnych
dome (chociaż pojęcie ""w róznie rozu.
wersjach psychologii dyna^e] ^ koncepc..
miane). Jednocześnie zwolenm y^ . ^ reguły
doceniają roli procesów po~M etwarzania infor-
rozumieją, że style i "trateg^ na strukturę dzia-
macji wywierają znaczny wpiy
łania. . . 7nei koncepcji człowieka
Ponadto w /^^^oterapia analityczna lub
ogromną rolą odgrywa psycjo metodą pomocy
humanistyczna. PsychoterSei pomocą można do-
człowiekowi; metodą, za ^owosci. Zwolennicy tej
konać zmiany i ^^^eją społeczną użytecz-
koncepcji specy^rne ^^i: "Przy tego ro-
ność psychologu. P"8} ^go najważniejsze prak-
dzaju obrazie życia l^^&nie pomocy człowieko-
tycznie wydaje się orgamz::ki ideałem psychologa-
wi, roztoczenie nad nim opi ułatwiający podejmo-
-praktyka staje się doradca wewnątrznych kon-
wanie decyzji i "z^WJkwidujący urazy, opie-
184
fliktów, dodający odwagi,

kun społeczny, przychodzący do domu, interweniujący u władz, pomagający w załatwianiu spraw bytowych, lub lekarz czuwający nad stanem zdrowia."31 Ujęcie to radykalnie różni się od behawio-rystycznej koncepcji użyteczności psychologii.
Ale jeszcze coś łączy wszystkie wersje portretu psychodynamicznego. Łączy je stosunkowo niski poziom metodologiczny, omijanie pewnych zasad porządnej pracy badawczej. Prace Eriksona są równie mało uzasadnione jak prace Fromma. Często niewiele różnią się one od dobrej publicystyki. Portret psychodynamiczny mimo swoich wad, a może dzięki nim, zdobył ogromną popularność we współczesnej psychologii. Jest coś paradoksalnego w fakcie, że koncepcja, którą osobiście uważam za najmniej dojrzałą, stała się tak znana w psychologii i życiu społecznym. Być może jednak zbyt surowo oceniłem koncepcję psychodynamiczna.
" T. Tomaszewskl, Wttąp do psychologii. Warszawa 1963, 8. 23Z.

Część trzecia
KONCEPCJA POZNAWCZA CZYLI CZŁOWIEK SAMODZIELNY

Rozdział I
TRZECIA PSYCHOLOGIA
W ciągu ostatnich dwudziestu lat prowadziłem badania poświęcone procesom poznawczym, a głównie myśleniu i podejmowaniu decyzji. Jest to dostatecznie długi okres nie tylko z punktu widzenia życia człowieka, ale również z perspektywy zaledwie stuletniej historii psychologii naukowej. Dzięki temu mogłem bezpośrednio śledzić przemiany tej nauki, jej wielkie odkrycia i równie wielkie niepowodzenia.
W tym okresie wyrastała nieufność - wyrażana przez wielu psychologów - do dwóch wielkich koncepcji człowieka: behawiorystycznej i psychodyna-micznej. Jednocześnie wybitni uczeni, tacy jak J. Bruner, G. A. Kelly czy H. A. Simon, próbowali naszkicować nowy portret psychologiczny, który bardziej odpowiadałby faktom empirycznym i który nie byłby tak mechaniczny jak behawioryzm i tak kliniczny jak psychoanaliza. Poszukiwania te dały zachęcające wyniki. Stworzono kilka zupełnie oryginalnych i trafnych portretów funkcjonowania człowieka, które - w skrócie pojęciowym - można by nazwać koncepcjami poznawczymi. Koncepcje te są próbą wyjścia poza alternatywę: behawioryzm czy psychodynamika; są one swego rodzaju trzecią psychologią, w której pokładam - podobnie jak wielił moich kolegów - wielkie nadzieje.
189

Jakie są generalne poglądy twórców tej koncepcji? Przede wszystkim odrzucają oni obraz człowieka reaktywnego, który "jest całkowicie sterowany przez środowisko, oraz wizerunek człowieka niedoskonałego, którym rządzą nieświadome i z reguły sprzeczne siły motywacyjne. Jednocześnie zakładają, że jednostka jest samodzielnym podmiotem przyjmującym postawą badawczą wobec rzeczywistości, która - podobnie jak zawodowy naukowiec - obserwuje świat, przewiduje, formułuje hipotezy, planuje, eksperymentuje i wnioskuje, i która - zgodnie z posiadaną wiedzą - przystosowuje sią do świata i kształtuje go. Zgodnie z tą koncepcją procesy psychiczne i zewnętrzne zachowanie człowieka zależą od informacji. Jest on sterowany czy kontrolowany przez informacje płynące ze środowiska oraz informacje zakodowane uprzednio w pamięci. Tego rodzaju sterowanie będziemy nazywać sterowaniem poznawczym.
Ale człowiek nie jest istotą całkowicie manipulowaną przez informacje; informacje są jedynie materiałem, który jest przetwarzany w procesie myślenia, przewidywania i planowania działań. Podobnie jak badacz, jednostka wychodzi poza dane informacje: samodzielnie organizuje posiadaną wiedzą o świecie zewnętrznym i o własnym działaniu. Nie jest więc ona ani marionetką manipulowaną przez środowisko, ani niewydarzonym aktorem całkowicie zależnym od nieświadomych sił po-pędowych; jest mniej lub bardziej dojrzałym badaczem, który w znacznym stopniu decyduje o własnym losie i który umie aktywnie działać w instytucjonalnej sieci.
Portret poznawczy nie tylko określa, jak funkcjonuje człowiek, ale również wskazuje, jak zmieniać jego myślenie i działanie. Zwolennicy tej koncepcji odrzucają zasady inżynierii behawiorystycznej i psychoterapii dynamicznej. Ich zdaniem podstawową metodą modyfikacji ludzi jest systematyczne i ce-

Iowę wychowanie, które umożliwia_człowieko-wj lepsze""'póznahTe "środowiska społecznego oraz własnej osobowości, które uczy, jak skutecznie działać w okresie rewolucji naukowo-technicznej. W procesie nowoczesnego wychowania między nauczycielem a uczniem, menedżerem a pracownikiem, terapeutą a pacjentem musi istnieć taki stosunek, jaki zachodzi między bardziej a mniej doświadczonym badaczem. Z żalem należy stwierdzić, że - jak dotychczas - metody i techniki nowoczesnego wychowania są mniej rozwinięte niż inżynieria behawio-rystyczna czy psychoterapia.
Koncepcja poznawcza nie jest zbyt jednolita. Składa się ona z wielu wersji, które nie zawsze są całkowicie zgodne ze sobą.1 W tym miejscu chciałbym omówić jedynie dwa warianty portretu poznawczego. Pierwszym z nich jest teoria konstruk-tów osobistych G. A. Kelly'egó - jednego z najbardziej twórczych i oryginalnych psychologów naszego stulecia. Zgodnie z nią człowiek jest badaczem, który samodzielnie tworzy sobie obraz świata i własnej osoby. Powiedział kiedyś D. Bannister: "Teoria konstruktów ujmuje człowieka nie jako infantylnego dzikusa ani jako istotę trochę zdolniejszą od przeciętnego szczura, ani jako ofiarę swej biografii, lecz jako wytrwałego badacza, który sam siebie tworzy i kształtuje - czasem wspaniale, a czasem tragicznie - w toku swoich poszukiwań." 2 Mówiąc mniej patetycznie człowiek w ciągu życia two-
1 Interesujące dane na temat różnych wariantów koncepcji poznawczej człowieka można znaleźć w artykule J. Reykowskie-g, Spór o pojmowanie osobowości, "Człowiek ł Światopogląd", 1970, nr 8.
1 D. Bannłster, F. Fay, Inąuiring mań. The theory of per-"nal constructus, London 1971, s. 10.

191
190


rży indywidualny system konstruktów osobistych; konstrukty te to nic innego jak specyficzny sposób ujęcia i rozumienia rzeczywistości. Jedną z charakterystycznych ich cech jest to, że są dwubiegunowe (bipolarne). Jako najprostszy przykład takich konstruktów osobistych można wy- _ mienić: przyjazny-wrogi, (inteligentny-nieinteligentny czy aktywny-bierny,; Matka może spostrzegać swoje dziecko jako osobę uczciwą, zdolną, ale niezdecydowaną i nieśmiałą. Specjalne metody badawcze, takie jak Rep-test, pozwalają poznać system konstruktów osobistych jednostki. . Odgrywają one zasadniczą rolę w życiu jednostki. (Djzigki_ nim ma ona poczucie tożsamości, rozumie świat, a przede wszystkim umie przewidywać zdarzenia/* O ile przewidywania te są potwierdzane przez rzeczywistość, system konstruktów jest w równowadze. Zdarza się jednak, że świat nie jest zgodny z konstruktami osobistymi. Tak na przykład może się okazać, że wbrew oczekiwaniom dziecko słabo się uczy i postępuje nieuczciwie. W tym ostatnim przypadku człowiek albo modyfikuje poprzednie konstrukty, albo też za pomocą działań wrogich i agresywnych "zmusza" rzeczywistość, aby podporządkowała się jego przewidywaniom. Zdarza się również, że człowiek spotyka fakty, które leżą poza systemem konstruktów osobistych. Dziewczyna zahamowana i cnotliwa nie ukształtowała sobie konstruktów dotyczących zachowań seksualnych. Dlatego też sytuacje, w których dominuje seks, wywołują u niej lęk. Lęk jest więc reakcją na zdarzenia, których człowiek nie rozumie, których nie może przewidzieć za pomocą systemu konstruktów. Dopiero wzbogacenie tego systemu pozwala usunąć tę emocję.
W koncepcji Kelly'ego zachowanie człowieka jest sterowane przez konstrukty osobiste. Samo pojęcie konstruktu jest równie ogólne jak pojęcie wzmocnienia czy popędu, tgpnstrukty odnoszą się nie tylko
192

do zdarzeń i sytuacji, ióćź również do tego, co w tradycyjnym języku nazywa się emocjami. Emocje, takie jak lęk, strach, wrogość, agresja czy poczucie winy, to również pewne specyficzne konstrukty, które Kelly definiuje jako świadomość tego, że cały system konstruktów osobistych znajduje się w s t a-nie przejściowym,8 że musi on ulec modyfikacji, ponieważ jest zbyt ubogi lub zbyt nieadekwatny. Tak na przykład lęk powstaje wtedy, gdy człowiek spotyka zdarzenia, których nie może zrozumieć i przewidzieć w ramach dotychczasowej wiedzy o świecie. Wprowadzenie ogólnego pojęcia "kon-strukt osobisty" pozwoliło stworzyć jednolitą i dość trafną koncepcję poznawczą człowieka. l ,
Budzi ona jednak pewne zastrzeżenia. Przede wszystkim niejasna jest geneza konstruktów osobistych. Jeśli nie są one pochodne od rzeczywistości, jeśli nie są odkryciami, lecz wytworami, to cała koncepcja Kelly'ego ma - jak podkreśla Janusz Reykow-ski* - charakter kantowski. Ponadto nie umie ona w pełni wyjaśnić aktywności człowieka, a więc faktu, że jednostka nie tylko percypuje świat i przewiduje zdarzenia, ale również działa w środowisku. ;Kelly nie powiedział zbyt wiele o mechanizmach postępowania człowieka w układach instytucjonalnych i w życiu osobistym, nie wzbogacił naszej wiedzy o programach i strategiach zachowania. Bardziej interesowało go pytanie, jak człowiek rozumie rzeczywistość, niż jak ją modyfikuje. Te poważne ograniczenia nie zmieniają faktu, iż teoria konstruktów osobistych jest jednym z najbardziej oryginalnych i płodnych portretów człowieka; w każdym razie jest ona lepiej uzasadniona i sprawdzona niż wiele systemów psychodynamicznych, takich jak psychoanaliza. Mimo to teoria Kelly'ego nie zdobyła większego
' Por. D. Bannister, F. ray, op. cit. J- Reykowski, op. cit.
11 ~ Koncepcje psychologiczne 193

uznania i popularności. Jeszcze faz okazało się, ze 9 to, co wartościowe, nie zawsze bywa popularne.
Koncepcja Kelly'ego nie jest jedynym przykładem osiągnięć "trzeciej psychologii". Bardzo ważne ! miejsce w systemie współczesnej wiedzy o człowie- . ku zajmuje teoria przetwarzania infor- J mac j i, której głównymi twórcami są A. Newell, i H. A. Simon i O. Tichomirow^ Zgodnie z nią człowiek i jest układem poznawczym; posiada kilka ważnych cech, takich jak to, iż jego działanie jest celowe, że dysponuje on pamięcią świeżą i trwałą, że tempo operowania informacjami jest określone, że funkcjonuje według pewnego programu. Cechy te w znacznym stopniu determinują ludzkie zachowanie.
Po otrzymaniu zadania człowiek dąży do osiągnięcia celu za pomocą pewnego programu. Zarówno uczeń, rozwiązujący problem "misjonarze i ludożercy", jak i uczony, odkrywający prawa genetyki, działają według określonego systemu reguł, który nazywa się programem. Głównym celem psychologa jest opisanie programu tak jednoznacznie i kompletnie, aby na podstawie tego opisu można było symulować zachowanie jednostki w komputerze. Znajomość programu umożliwia trafne przewidywanie i wyjaśnienie ludzkiego myślenia i działania. W ciągu ostatnich dwudziestu lat Newell, Simon i ich koledzy dokonali wielu wielkich odkryć na temat tworzenia i stosowania programu przez ludzi. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że odkrycia te są trwałym osiągnięciem współczesnej psychologii.
Mimo to teoria przetwarzania informacji Newella i Simona nie zyskała ogólnego poklasku. Przede wszystkim nie umie ona w pełni przewidzieć i wyjaśnić procesów motywacyjno-emocjonalnych. Zwraca główną uwagę nie na to, dlaczego człowiek działa i co jest dla niego wartościowe, lecz na to, jak on działa. Fakt ten znacznie ogranicza ogólność tej
teorii. Teoria konstruktów osobistych i teoria przetwa-
194

rzania informacji, to jedynie dwa przykłady osiągnięć "trzeciej psychologii". Dają one jednak ogólne wyobrażenie o koncepcji poznawczej człowieka.
O ile portret poznawczy nie zdobył większej popularności na Zachodzie, o tyle w naszym kraju zyskał szerokie uznanie. I nie tylko uznanie. Wielu polskich psychologów, odrzucając zasady behawioryzmu i psychoanalizy, próbuje twórczo rozwijać "trzecią psychologię". Tak na przykład Tadeusz Tomaszewski stworzył szeroko znaną teorię czynności, która jest wariantem koncepcji poznawczej. Duża popularność teorii poznawczych w naszym kraju jest godna uwagi.
Celem tego szkicu jest przedstawienie pewnej wersji koncepcji poznawczej, która jest najbliższa moim poglądom i która powstała pod wpływem badań nad podejmowaniem decyzji i działaniem. Teoria decyzji dostarcza wielu pojęć, takich jak prawdopodobieństwo subiektywne, wartość czy reguły wyboru, które są bardzo użyteczne w procesie przewidywania i wyjaśniania ludzkiego postępowania. Ten portret człowieka, który można znaleźć w pracach J. Ekla i E. Galantera, będę nazywał koncepcją poznawcz o-d ecyzyjną. Posiada ona pewne niezaprzeczalne zalety; przede wszystkim pozwala lepiej niż inne -konceptje poznawcze, takie jak teoria konstruktów osobistych, zrozumieć mechanizm działania i odpowiedzieć na pytanie, jaki system reguł i programów algorytmicznych i heurystycznych, liniowych i konfiguracyjnych ludzie stosują w różnych układach instytucjonalnych i w życiu osobistym. Pozwala ona lepiej wyjaśnić samodzielność człowieka.
Mimo tych zalet nie można zapominać, że jest to Koncepcja dopiero kształtująca się, która nie osiąg-
105

nęła'jeszcze wysokiego stopnia dojrzałości naukowej. Chociaż jest ona - według mnie - bardziej trafna od teorii behawiorystycznej czy psychoanalitycznej, nie znaczy to, że jest w pełni rozwinięta. Wyjaśnia ona wiele, ale nie wyjaśnia wszystkiego. W każdym razie wymaga dalszych badań empirycznych i świeżych idei teoretycznych.

Rozdział II
\
STEROWANIE WEWNĘTRZNE STRUKTURY POZNAWCZE

Żaden człowiek nie jest układem całkowicie auto
nomicznym, niezależnym od wpływów zewnętrznych
oraz od własnych biografii. Procesy intelektualne,
emocje czy ludzkie czyny są regulowane, czyli ste
rowane przez różnorodne czynniki. Zgodnie z oma
wianą koncepcją, czynności człowieka są sterowa
ne przez i n f o r m a c j e. To struktura informa
cji decyduje o tym, do czego Judzie dążą i czego
unikają. .
; Informacje .pochodzą z dwóch źródeł. IPierwszym
z nich jest aktualnie działające na człowieka śro
dowisko fizyczne i społeczne, a więc rodzina, system
szkolny, zakład produkcyjny czy środki masowego
przekazu... prugim źródłem informacji jest ludzkie
doświadczenie, system wiedzy, którą jednostka zdo
była w przeszłości, dzięki uczeniu się, myśleniu
i działaniu. W zależności od tego, skąd pochodzą in
formacje, wyróżniam dwa rodzaje sterowania -
sterowanie zewnętrzne i wewnętrzne.
Rozpocznę od omówienia tego drugiego.
Podstawą regulacji wewnętrznej są struktury poznawcze.5 Pojęcie to ma fundamentalne zna-
' Nie wszyscy współcześni autorzy posługują się pojęciem struktury poznawczej. Niektórzy nazywają system odpowiednio zakodowanych informacji schematami dynamicznymi (T. Tomaszewski), reprezentacjami lub Konstruktaml osobistymi. Chociaż sam termin nie zmienia istoty rzeczy, to jednak wy-aje się, że w tej książce pojęcie struktury poznawczej jest ^wygodniejsze.
187

czenie w omawianej koncepcji; jest ono równie ważne jak pojęcie wzmocnienia w behawioryzmie i pojęcie nieświadomych popędów w psychoanalizie. Struktury poznawcze to system informacji o świecie zewnętrznym i o własnej osobie, które są .zakodowane w pamięci człowieka i które regulują jego zachowanie. Innymi słowy, są one odpowiednią organizacją przeszłego doświadczenia jednostki. W różnorodnych sytuacjach społecznych, w rodzinie, w szkole czy w instytucji naukowej, człowiek uczy się, jaki jest świat i jak można skutecznie w nim działać. Wynjki uczenia się i myślenia są utrwalane tworząc sieć struktur poznawczych. Wiele danych empirycznych wskazuje, że w procesie kształtowania doświadczenia osobistego człowiek nie tyle asymiluje biernie informacje, co aktywnie je organizuje; jest w większym stopniu badaczem niż postronnym obserwatorem.
System struktur poznawczych, które stanowią względnie trwałe cechy człowieka, jest głównym składnikiem osobowości. Zatem w koncepcji poznawczej osobowość to przede wszystkim pewna organizacja informacji zakodowanych w pamięci człowieka, to całokształt doświadczenia jednostki. Taka definicja osobowości jest niezwykle prosta, jest ona również niezwykle pożyteczna.
Struktury poznawcze, które są podstawą regulacji wewnętrznej, można scharakteryzować z punktu widzenia treści oraz z punktu widzenia ich cech formalnych. Sprawy te omówię kolejno.
Struktury poznawcze są źródłem informacji o otoczeniu, o własnym "ja" oraz o programach działania, które umożliwiają osiągnięcie planowanych celów. Aby lepiej poznać, jaką rolę odgrywają te informa-
191

cje, załóżmy, że indywidualne doświadczenie człowieka zostało wyłączone, że stał się on istotą bez osobowości. Neisser podaje interesujący przykład takiej niezwykłej sytuacji: "W ciągu kilku godzin byłem pogrążony w śnie. Tonus mojego ciała był jednak dość wysoki i nie miałem żadnych marzeń sennych, tak iż wydawało mi się, że nie tyle znajduję się w stanie snu, co w stanie podobnym do transu. W tym czasie nie miałem świadomości swojej tożsamości ani swego poprzedniego doświadczenia, ani świata zewnętrznego. Zdawałem sobie sprawę, że w jakimś bliżej nie określonym miejscu zachodzą procesy myślowe. Nie wiedziałem jednak f...] kim jestem i że ja jestem jakimś ja [that I was an /]. Miałem wyraźną świadomość izolacji od jakichfcol-i wiek treści doświadczenia. Fakt ten nie był ani przyjemny, ani nieprzyjemny; nie prowadził on do żadnego celu; po prostu istniał f...] Nagle jak błysk światła odzyskałem pełną świadomość swego "ja" i rzeczywistości. Stwierdzenie, że "obudziłem się" czy że "przypomniałem", chociaż prawdopodobnie poprawne, zupełnie nie ujmuje mojego przeżycia. Najważniejszą rzeczą było to, iż w ciągu krótkiego czasu mój umysł zmienił się zasadniczo. W czasie ponownego odkrywania własnego "ja" oraz otaczającego świata zaszło coś bardzo istotnego; nagle wszystkie szczegóły rzeczywistości stały się dla mnie wyraźnie widoczne. W jednej chwili miałem świadomość izolacji od otoczenia, w następnej - byłem sobą w złożonym świecie; zdawałem sobie sprawę z czasu, przestrzeni, ruchu i dążeń." 6
Przykład ten, chociaż trochę niezwykły, wskazuje na rolę struktur poznawczych w życiu człowieka. .JDzięki nim, czyli dzięki informacjom zakodowanym w organizmie, [jednostka ma poczucie własnej tożsamości oraz orientuje się w świecie zewnętrznym. Człowiek bez osobowości, którego pozbawiono by
' U.^ Ngisser, Cognitlve psychologii, New York 1967, s. 287.
--V~ ~ -
199

przeszłego doświadczenia, nie wiedziałby, kim jest, nie rozumiałby swego miejsca w świecie, nie umiałby aktywnie działać w systemie instytucjonalnym, Byłby całkowicie nieprzystosowany do życia.
Informacje zawarte w strukturach poznawczych nie tylko dają człowiekowi poczucie tożsamości. Pełnią one również inne ważne funkcje, które przynajmniej warto zasygnalizować.7^ Przede wszystkim ułatwiają orientację w świecie. fi^ięKr~pof6cznemu" ""doświadczeniu i wiedzy naukowej jednostka rozumie zjawiska techniczne, biologiczne i społeczne; umie opisać l wyjaśnić przyczyny życzliwych lub wrogich stosunków interpersonalnych. Orientacja w świecie zewnętrznym jest podstawowym warunkiem dobrego przystosowania się. Lecz człowiek posiada nie tylko informację o środowisku, ale również o samym sobie, o swoim "ja". Zbiór danych o własnej osobie, o jej kompetencjach, motywacji i dążeniach nazywamy samowiedzą lub autoportretem. Już dziecko dwu-czteroletnie formułuje pierwsze opinie o sobie. Jednak dopiero w wieku 12-17 lat kształtuje się dojrzały i względnie stabilny obraz samego siebie. Samowiedzą nie tylko ułatwia rozumienie swojej osoby, ale pozwala również podejmować racjonalne decyzje i skuteczne poczynania. Aby efektywnie działać, trzeba znać nie tylko parametry zewnętrznego świata, ale trzeba również rozumieć siebie, swoje kompetencje, motywację, dojrzałość emocjonalną czy zdolności. W naszej epoce nastawionej na rzeczywistość zewnętrzną często zapominamy o znaczeniu samowiedzy.
t Informacje zakodowane w strukturach poznawczych ułatwiają również ocenę wartości rzeczy i zdarzeń. W toku życia człowiek uczy się, co jest

dla niego dobre, a co złe, jakie rzeczy dają mu satysfakcję, a jakie wywołują zagrożenie i lęk. Tak na przykład wielu ludzi przypisuje pozytywną wartość bezpieczeństwu, wykształceniu lub miłości. Jednocześnie takie zjawiska, jak represje, niepewność jutra czy utrata zdrowia posiadają dla nich wartość negatywną. Człowiek, którego informacje o wartościach rzeczy i zdarzeń są niejasne, wieloznaczne i rozmyte, który nie wie, co jest dla niego dobre, a co złe, będzie miał ogromne trudności w formułowaniu podstawowych celów i wyborze stylu życia. Wreszcie, w strukturach poznawczych zakodowana jest informacja o programach działania, czyli o systemie reguł osiągania wartości, zwanych celami. Programy te mogą być algorytmiczne (na przykład " wzory matematyczne czy przepisy technologiczne) jak również - heurystyczne (na przykład styl gry w szachy, zasady rozwiązywania problemów twórczych). Wśród tego rodzaju danych szczególną rolę odgrywają informacje o tym, jak zdobywać wiedzę o świecie i o samym sobie, na przykład, jak uczyć się samodzielnie języka czy jak poznawać swoją osobowość. Informacje tego rodzaju będę nazywał metainformacjami. Wielu pedagogów zwraca uwagę na ich znaczenie we współczesnym świecie. Struktury poznawcze są istotnym czynnikiem regulującym zachowanie. Należy jednak pamiętać, że nie jest to czynnik jedyny; a w pewnych sytuacjach - nie jest to również czynnik najważniejszy.

"
tylko z Punktu 11
' Listą funkcji, które pełnią struktury poznawcze, przedstawia W. Mischel, Toward a cognltlve soclal learning reconcep-tualtzatłon o? peraonaltty, "Psychologlcal Revlew" 1OT3, nr 4.

jako charakteryzować nie
Wldzenia * r e ś c i, l ecz również JeS cech formalnyc

200
pozorom procesy intelektualne i za-

chowanie człowieka w dużej mierze zależą od formalnej organizacji struktur. Dlatego też warto omówić to zagadnienie.
Po pierwsze, struktury poznawcze charakteryzują się pewną złożonością i można je umieścić w określonym miejscu skali "proste-złożone". Wiele jest kryteriów złożoności. Jednym z nich jest liczba aspektów (lub wymiarów), które człowiek bierze pod uwagę przy ocenie zjawisk.^fak na przykład nauczyciel o nikłej wiedzy pedagogicznej ocenia ucznia posługując się tylko skalą: zdolny - niezdolny, podczas gdy nauczyciel o szerszej wiedzy może oceniać go wszechstronnie, na kilku skalach, takich jak: zdolny - niezdolny, umotywowany - nieumotywo-wany, dojrzały emocjonalnie - niedojrzały emocjonalnie, introwertyk - ekstrawertykUtp. Ważnym kryterium złożoności systemu struktur poznawczych jest zakres informacji, które one zawierają^ Im więcej człowiek wie o otaczającym świecie, im lepiej rozumie swoje możliwości i aspiracje, im bogatszą posiada wiedzę o skutecznych programach osiągania wartości, tym bardziej złożony jest jego system struktur poznawczych, tym - używając terminologii pedagogicznej - ma on bardziej rozwiniętą osobo-,
wość.
Wiele danych empirycznych wskazuje, że stopień złożoności struktur odgrywa ważną rolę w zachowaniu. .Im człowiek posiada bogatsze doświadczenie osobiste, tym rzadziej spostrzega świat w kategoriach "czarno-białych", tym łatwiej dostrzega subtelne różnice między ludźmi, tym trafniej ocenia zdarzenia, tym jest bardziej giętki i plastyczny w działaniu, i tym mniej liczy się z emocjami.
,._ Po drugie, struktury poznawcze można scharakteryzować z punktu widzenia ich abstrakcyj-n o ś c i-k onkretności. Rola tego aspektu jest coraz częściej podkreślana przez współczesnych psychologów. Człowiek, którego struktury poznawcze cechuje wysoki stopień konkretności, ujmuje świat

jako ciąg spostrzeganych przedmiotów; nie umie tworzyć pojęć o najwyższym stopniu ogólności.
Kazimierz Obuchowski podaje ciekawy przykład oligofrenika, który przeciwstawiał się włączeniu pojęcia "radia" i "gazety" do wspólnej kategorii "środków masowego przekazu" argumentując, że "w radio mówią, a w gazecie jest zapisane"8. U takich jednostek struktury poznawcze stanowią system liniowy. Przeciwnie, człowiek, którego struktury są w wysokim stopniu abstrakcyjne, zdolny jest stworzyć sobie system o wzrastającym stopniu ogólności, czyli system hierarchiczny. W toku myślenia i działania odrywa się on od konkretnej rzeczywistości i manipuluje ogólnymi pojęciami. Struktury bardziej abstrakcyjne zwiększają orientację jednostki, umożliwiają rozwiązywanie teoretycznych problemów, z jakimi spotyka się naukowiec czy polityk, ł uniezależniają człowieka od zewnętrznej kontroli. Są to dostateczne powody, aby kształtować w procesie wychowania struktury poznawcze o znacznym stopniu abstrakcyjności.
Po trzecie, system struktur poznawczych można scharakteryzować z punktu widzenia jego otwartości. We wszystkich swoich pracach naukowych podkreślałem, że jest to jedna z najważniejszych cech formalnych doświadczenia jednostki. Nie sądzę jednak, abym zdołał wszystkich przekonać. Cóż to znaczy, że struktury poznawcze są zamknięte lub otwarte? Nie wchodząc w szczegółowe rozważania akademickie, można powiedzieć, że są one zamknięte, gdy człowiek nie zmienia swoich przekonań i poglądów pod wpływem nowych informacji, gdy kanał miądzy środowiskiem a osobowością zostaje zablokowany. Bóg jeden wie, ile podjęto błędnych decyzji ekonomicznych, ile istnieje ofiar systemu szkolnego i ile zmarnowano energii ludzkiej tylko dlatego, że
' K. Obuchowski, Kody orientacji t rtrufctura procesów emo-cjonalnvch, Warszawa 1970, t. 46.
203

202


politycy, ekonomiści czy pedagogowie nie modyfikowali swojej wiedzy pod naporem nowych faktów, że system ich przekonań był szczelnie zamknięty. Przeciwnie, struktury poznawcze można nazwać otwartymi, gdy ulegają one zmianom pod wpływem nowych informacji, gdy człowiek zmienia przekonania i wyobrażenie o świecie oraz o sobie w miarę poznawania rzeczywistości. Takie otwarte spojrzenie na świat ułatwia przystosowanie się oraz bardziej plastyczne i giętkie działanie.
Rzadko zdarza się, że cały system struktur poznawczych jest wyłącznie otwarty lub zamknięty. Częściej mamy do czynienia z sytuacją, gdy niektóre z nich są otwarte, a inne - zamknięte. Tak na przykład naukowiec może bardzo szybko zmieniać swoje poglądy pod wpływem nowych odkryć naukowych, a jednocześnie być totalnym dogmatykiem w sferze polityki i ideologii. Jak dotychczas niewiele wiemy o genezie i funkcjonowaniu zamkniętych i otwartych struktur poznawczych, ale to, co wiemy, jest wystarczające, aby stwierdzić, iż sprawa ta ma kapitalne znaczenie dla poznania mechanizmów ludzkiego działania.
Wreszcie, po czwarte, system struktur poznawczych można ocenić z punktu widzenia jego aktywność i-b i e r n o ś c i. Chociaż psychologowie dość rzadko badają tę sprawę, ma ona doniosłe znaczenie pedagogiczne i społeczne. Podkreślają to szczególnie nauczyciele. W toku długiego procesu kształcenia uczeń zdobywa znaczną wiedzę z dziedziny techniki, biologii i nauk humanistycznych; zapoznaje się z metodami rozwiązywania problemów. Z reguły jednak wiedza ta - zakodowana w jego pamięci - jest bierna. Uczeń nie umie jej wykorzystać we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Zdolny jest ją mechanicznie reprodukować, ale jednocześnie nie umie jej zastosować. Takie bierne struktury poznawcze odgrywają minimalną rolę w sterowaniu zachowaniem. Dlatego też powstaje pytanie, jak

kształtować aktywne doświadczenie jednostki, co robić, aby mogła ona sprawnie operować swoją wiedzą o świecie i o sobie? Nie ma zadowalającej odpowiedzi na to pytanie. Sformułowanie jej byłoby godnym uwagi odkryciem.
Powyższe rozważania prowadzą do wyraźnego wniosku: sterowanie wewnętrzne zależy od systemu struktur poznawczych, od ich treści oraz od cech formalnych.

204


Rozdział III
STEBOWANIE ZEWNĘTRZNE
i
Drugim czynnikiem, który steruje ludzkim zachowaniem, są informacje znajdujące się w środowisku. Przepisy prawne, treści nauczania, komunikaty prasowe, filmy, monografie naukowe czy obserwacje stosunków interpersonalnych dostarczają danych, które regulują procesy myślenia i działania człowieka.
Aby dokładniej poznać rolą stymulacji zewnętrznej w zachowaniu, chciałbym przytoczyć bardzo oryginalne eksperymenty poświęcone tak zwanej de-prywacji sensorycznej. Wprawdzie nie ręczę, że są one całkowicie zgodne z zasadami etyki, jednak ich wyniki rzucają nowe światło na omawiany problem. W eksperymentach tych prawie całkowicie zredukowano dopływ informacji z otoczenia; człowiek był więc sztucznie wyizolowany ze swego naturalnego środowiska. Różne były metody tej izolacji. W jednym z doświadczeń osoby badane znajdowały się w dźwiękoszczelnej kabinie, która była oświetlona rozproszonym światłem. W czasie trwania eksperymentu leżały na wygodnych łóżkach. Dopływ bodźców zewnętrznych był zredukowany do minimum. Jeszcze wyższy stopień depry-wacji sensorycznej osiągnięto w eksperymencie, v? którym osoby badane zanurzono w basenie z wodą; były one zaopatrzone w odpowiednie maski tlenowe, za których pomocą mogły przekazywać sygnały
206

alarmowe. W środowisku wodnym całkowicie żre-dukowano bodźce dźwiękowe, świetlne i zapachowe. Osoby badane izolowano więc od środowiska naturalnego i społecznego.
Wyniki tych eksperymentów są bardzo pouczające. Pod wpływem izolacji sensorycznej i społecznej wy-stępuJ3 zaburzenia w procesie percepcji. Spostrzeganie przedmiotów i ludzi staje się mniej adekwatne. Tak na przykład badani widzą "poruszające się podłogi" lub "wykrzywione ściany". Po dłuższej izolacji zaczynają pojawiać się halucynacje. Poza tym zaobserwowano zaburzenia w procesie myślenia i zapamiętywania. Badani wolniej uczą się nowego materiału i mają trudności z rozwiązywaniem dość prostych problemów. Wreszcie pod wpływem braku stymulacji z otoczenia pojawiają się zaburzenia emocjonalne. Może występować silny lęk i niepokój. Często badany staje się senny.
Ale najbardziej interesująca jest obserwacja, że wyłączenie sterowania zewnętrznego, a więc całkowita izolacja od informacji znajdujących się w otoczeniu lub zbyt niski poziom stymulacji, mogą zaburzać również sterowanie wewnętrzne, czyli funkcjonowanie informacji zawartych w strukturach poznawczych. Pod wpływem dłuższej izolacji człowiek może stracić poczucie tożsamości i mieć trudności z oceną wartości zjawisk oraz z uruchamianiem programów działania.
Wszystkie te dane dobitnie wskazują, że stymulacja zewnętrzna jest niezbędnym warunkiem sprawnego działania. Jeśli ktoś powiedział, że ciągły dopływ informacji ze środowiska jest równie ważny dla człowieka jak witaminy czy sole mineralne, to miał bez wątpienia racją.
. rzeczywistych sytuacjach społecznych, w rodzi-me> w szkole, w urzędzie czy w instytucie naukowym
207

nigdy nie występuje całkowita deprywacja informacyjna. Przeciwnie, wielu badaczy wskazuje, że wielkim problemem współczesnego człowieka jest nad-miar informacji, Powiedział kiedyś H. A. Si-mon, że: "Brak informacji nie jest typową trudnością w procesach podejmowania decyzji. Świat atakuje nasze oczy i uszy informacją równą milionom bitów na sekundą, z których - według większości badań - ludzie mogą zasymilować tylko 50." Uczeni wielu krajów dopingowani drakońską zasadą pu-blish or perish produkują coraz więcej -projektów i raportów, artykułów i książek, omówień i monografii. Poszukiwanie użytecznych danych staje się procesem coraz bardziej czasochłonnym, który pochłania od 30 do 60 procent czasu naukowca. W równie trudnej sytuacji znajdują się kierownicy i dyrektorzy przedsiębiorstw i instytucji administracyjnych. Do różnych ogniw administracji gospodarczej i ogólnej płyną z góry i z dołu miliony słów, nad którymi traci się często kontrolę. ^Obfitość informacji stwarza coraz trudniejsze problemy pedagogiczne. Daje się to szczególnie we znaki przy opracowywaniu programów szkolnych i akademickich. Mimo niezwykłych wysiłków pedagogów całego świata programy nauczania są ciągle przeładowane. I nie sądzę, aby stan ten kiedykolwiek uległ zmianie.
Nadmiar informacji stwarza rzeczywiste problemy psychologiczne i społeczneJ^Ponieważ ludzkie możliwości asymilacji nowych danych z otoczenia są ograniczone, powstaje zjawisko przeciążenia informacyjnego (information ouerload). Niektórzy przewidują, że około 2000 roku wielu ludzi o przeciętnym ilorazie inteligencji nie będzie już mogło opanować wiedzy niezbędnej do sprawnego działania w następnym stuleciu. W warunkach nadmiaru informacji szczególne
1 H. A. Simon, The łuture o1 Information proccssłnfl tech-nology, "Management Science" 19S8, nr 9, s, 622.

znaczenie posiada zjawisko selekcji, czyli asymilacji tych danych, które są użyteczne z punktu widzenia realizowanych celów i odrzucania informacji zbędnych. Mechanizm tej selekcji nie jest dokładnie zbadany. Niektórzy uczeni uważają, że w aparacie psychicznym człowieka znajduje się o-kreślony filtr informacyjny, który decyduje o tym, jakie dane są przyjmowane, a jakie blokowane.
Filtr ten nie zawsze działa sprawnie; psychologowie wykryli kilka zjawisk, które utrudniają poprawną selekcję. U niektórych ludzi występuje tendencja do zbyt surowej i rygorystycznej selekcji informacji, odrzucają oni wiele danych, które mają istotne znaczenie w zachowaniu. Tak na przykład zaobserwowano, że ignorują oni pewne ważne informacje w procesie podejmowania decyzji, co wyraźnie zmniejsza skuteczność wyboru. Postępują więc zgodnie z zasadą panny Stein, która zwykła mówić: "Lubię ten widok, ale wolę odwrócić się do niego plecami." Zignorowanie części kluczowych informacji lub całkowite zablokowanie ich dopływu do świadomości zmniejsza wprawdzie wysiłek intelektualny, ale jednocześnie zwiększa ryzyko i prawdopodobieństwo niepowodzenia.
Drugim bardzo niebezpiecznym zjawiskiem jest tendencyjna selekcja informacji. Okazuje się, że nierzadko ludzie poszukują informacji, które są zgodne z ich oczekiwaniami i dążeniami, jednocześnie zaś unikają lub odrzucają fakty sprzeczne z nimi. Wybierają więc nie to, co jest wartościowe, ale to, co bywa korzystne. W przypadku gdy nie można uniknąć wiadomości sprzecznych z oczekiwaniami i przekonaniami, ludzie często tak deformują dane, aby potwierdzały one ich poglądy. Zjawisko to zaobserwował Stanisław Lem, który w powieści Głos pana stwierdził, że autorzy pewnego projektu naukowego "z reguły wtłaczali zdofeyte wiadomości w gorsety własnych przekonań, to, co nie pasowało, obcinając
14 -
20S
Koncepcje psychologiczne

?,08


bez pardonu i wahania"10. Taka tendencyjna fil- s
tracja prowadzi do błędnych decyzji ekonomicznych j
i politycznych. Już dane, które przedstawiłem, wska- t
żują, jak trudną i odpowiedzialną czynnością jest ,
poprawna selekcja informacji znajdujących się f
w otoczeniu. j
Obok zjawiska nadmiaru informacji w niektó- " rych sytuacjach występuje deficyt informacji. W środowisku brak jest ważnych danych, które są niezbędne do skutecznego działania. W związku z tym ludzie wykonują czynności eksploracyjne, czyli aktywnie poszukują istotnych wiadomości. Uczony przeprowadza czasochłonne eksperymenty, lekarz dokonuje analiz medycznych, ktoś inny organizuje siatkę wywiadowczą. Informacje takie są kosztowne; wymagają dużych nakładów finansowych. Poszukiwanie informacji jest tak długo opłacalne, jak długo jego cena jest niższa od korzyści, które przynosi. Z nielicznych badań psychologicznych wynika, że wielu ludzi zbyt wcześnie lub zbyt późno kończy czynności eksploracyjne. Fakt ten zmniejsza skuteczność działania.
.Dzięki procesowi selekcji informacji i aktywnemu ich poszukiwaniu w środowisku człowiek zdobywa pewne ważne dane o rzeczywistości.
Jaką rolę pełnią informacje płynące ze środowiska w zachowaniu człowieka? Czy sterowanie zewnętrzne jest ważniejsze niż 'sterowanie wewnętrzne za pomocą struktur poznawczych? Nie można sformułować generalnej odpowiedzi na te pytania. W każdym razie na obecnym etapie rozwoju wiedzy odpowiedź taka byłaby bardzo ryzykowna. Znaczenie sterowania zewnętrznego i wewnętrznego czy -
" s. Lem, Gło* pana, Warszawa 1970, s. 34.
210

mówiąc inaczej - znaczenie środowiska i osobowości - zależy od wielu czynników. W pewnych okolicznościach zachowanie może być regulowane głównie przez informacje płynące z otoczenia, w innych - przez dane zakodowane w pamięci trwałej. Ważną rolę odgrywają tu również różnice indywidualne. Tak na przykład człowiek, którego system struktur poznawczych jest prosty i bierny, będzie w większym stopniu kontrolowany przez środowisko niż ten, kto posiada złożone i aktywne struktury tego typu.
Niemniej najnowsze badania psychologiczne wykazują, że środowisko zewnętrzne odgrywa większą rolę, niż to wynika z potocznych obserwacji. Wiele zachowań, które zgodnie z mądrością obiegową są głównie determinowane przez osobowość, a więc system struktur poznawczych, w rzeczywistości zależy od informacji płynących ze j|rodowiska. Przytoczę jeden z licznych przykładów.Wielu ludzi przyjmuje pogląd, że style podejmowania decyzji, zwane stylem ryzykownym i asekuranckim, są względnie trwałymi cechami osobowości. Człowiek wybiera śmiałe i odważne poczynania, ponieważ jest ryzykantem; przeciwnie, preferuje on działania ostrożne, gdyż jest asekurantem. Zgodnie z tym, styl podejmowania decyzji zależy od osobowości. W ostatnich latach psychologowie przeprowadzili kilka eksperymentów, które przeczą tym poglądom i które wskazują, że dzięki odpowiedniej manipulacji zmiennymi sytuacyjnymi ludzie preferują bądź działania ryzykowne, bądź działania asekuranckłe. W jednym z takich eksperymentów studenci rozgrywali proste zakłady, w których można było wygrać lub przegrać pewną sumę pieniędzy. W pierwszej sytuacji proszono ich o dokonanie wyboru zakładów preferowanych, w sytuacji drugiej zaś polecono ^ ustalić cenę każdego z zakładów, czyli oce-5jjLi za jaką sumę gotowi są oni sprzedać te zakłady^ Wbrew przewidywaniom, okazało się, że w pierwszej
211

sytuacji studenci byli asekurantami, w drugiej zaś - ryzykantami. Zatem dość subtelna zmiana instrukcji eksperymentalnej radykalnie wpłynęła na ich zacho-wanie. Jest to jeden z wielu dowodów potwierdzających hipotezę, że to nie osobowość, ale środowisko, a głównie struktura instytucji społecznych czyni z ludzi bądź ryzykantów, bądź asekurantów. Dyrektor fabryki, który podejmuje totalnie ostrożne decyzje w zakresie produkcji, bywa hazardzistą w czasie prowadzenia samochodu na autostradzie.
Zgodnie z poznawczą koncepcją człowieka środowisko jest ważnym, a czasem głównym determinan-tem zachowania. Warto jednak pamiętać, że zwolennicy tej koncepcji inaczej rozumieją rolę środowiska niż behawioryści. Ci ostatni uważają, że świat zewnętrzny steruje zachowaniem dzięki temu, że znajdują się w nim wzmocnienia pozytywne (nagrody) i negatywne (kary). Tymczasem według referowanej koncepcji ludzkie czynności są regulowane przez informacje płynące ze środowiska. Gdyby to ostatnie nie było źródłem informacji, nie miałoby ono żadnego znaczenia dla człowieka. Nie jest to jedyna różnica. Jest to jednak różnica najważniejsza.

Rozdział IV
PROCESY ORIENTACYJNE
Dotychczas próbowałem wykazać, że czynności ludzkie są sterowane przez informacje zewnętrzne oraz informacje zakodowane w podmiocie, czyli przez środowisko i osobowość. Lecz człowiek nie jest jedynie odbiorcą informacji; podobnie jak badacz aktywnie je przetwarza. Powstaje więc pytanie, jak jednostka sterowana przez informacje myśli i działa. Jest to pytanie o strukturę i ukierunkowanie aktualnych czynności ludzkich. Jest to pytanie o mechanizm działania. Zwolennicy koncepcji poznawczej - w przeciwieństwie do psychoanalityków - przypisują wielką wagę do badania aktualnych procesów, czyli do tak zwanych pytań proce-sualnych. Tomaszewski uważa, że psychologia jest przede wszystkim nauką o czynnościach. Czynności te rzucają światło na aktywną rolę podmiotu w otoczeniu.
Procesy orientacyjne, takie jak percepcja, tworzenie wyobrażeń, myślenie i rozwiązywanie problemów, umożliwiają zdobycie nowych informacji o stanie rzeczy, o zjawiskach technicznych ł społecznych, o stosunkach międzyludzkich i o osobowości. Szczególne znaczenie w życiu człowieka posiada Proces przewidywania i antycypacji tego, co zdarzy sią w przyszłości. Lekarz, który przeprowadza ope-rac]ę serca, ekonomista, który przygotowuje nowy system zarządzania, absolwent wyższej uczelni, któ-

(l
ry wybiera pracę - muszą przewidzieć wyniki pla- I nowanych poczynań; w procesie myślenia muszą * więc sformułować system oczekiwań na temat tego, co może zdarzyć się po wykonaniu działania. Człowiek, który nie brałby pod uwagę konsekwencji swoich poczynań, z góry skazany byłby na niepowodzenie i nie mógłby przystosować się do rzeczywistości. Lekarz przeprowadza operację serca, ponieważ oczekuje, że prawdopodobieństwo sukcesu jest wysokie; gdyby nie wierzył w jej powodzenie, nigdy nie odważyłby się na jej wykonanie. Jak z tego wynika, system oczekiwań jest ważnym czynnikiem determinującym ludzkie działanie. Ale nie jest to czynnik jedyny. Poza tym człowiek musi ocenić wartość wyników, które prawdopodobnie nastąpią po zakończeniu działania. Jest to konieczne, ponieważ zgodnie z omawianą koncepcją jednostka jest istotą dążącą do pewnych wartości. Jak trafnie powiedział jeden z filozofów współczesnych C. J. Lewis, wiedza umożliwia działanie, a działanie pozwala osiągnąć wartościowe wyniki. Wreszcie, po trzecie, człowiek formułuje określony program działania, za którego pomocą realizuje swoje cele. Cele te są pewnymi sądami o wartości.
Aby poznać mechanizm czynności ludzkich, musimy wyjaśnić, jak ludzie formułują system oczekiwań, jak oceniają wartość wyników oraz jak tworzą programy działania. Rozważania te pozwolą nam lepiej zrozumieć, jak funkcjonuje człowiek.
rsja
^Procesy orientacyjne, dzięki bywa nowe informacje o rzeczach i grywają kluczową rolą we wsz SSSl PO-awczej S(tm)f^. suie się procesowi formułowania " i !oczekiwań".jNie jest to fakt przypadkowy.

2uje on na to, że twórcy tej koncepcji patrzą tia człowieka w sposób zupełnie nowy. Według nich działanie ludzkie nie tylko jest determinowane przez "przeszłość, ale również przez przyszłość; przez to, co człowiek przewiduje i antycypuje. Kiedy D. Bannister powiedział, że jednostka nie jest ofiarą swej biografii, miał na myśli fakt, że jej zachowanie zależy również od zdolności formułowania oczeki-*wań o przyszłych stanach rzeczy, a nie tylko od przeszłego uczenia się. Takie ujęcie sprawy jest krokiem naprzód w procesie poznawania człowieka.,. /Ludzie formułują dwa rodzaje oczekiwań. Pierwsze z nich polega na przewidywaniu zdarzeń niezależnych od działania przedmiotu. Jako przykład tego rodzaju oczekiwań można wymienić prognozę pogody czy przewidywanie zjawisk ekonomicznych. Drugi rodzaj oczekiwań to przewidywanie konse- f kwencji własnego działania, a więc tego, co się sta- f? nie po wykonaniu określonej czynności. Naukowiec przypuszcza, że po przeprowadzeniu określonych badań naukowych zwiększy się jego autorytet. W dalszym ciągu będę omawiał ten drugi rodzaj oczekiwań.
W wielu sytuacjach społecznych ludzie nie ograniczają się do stwierdzenia, co może się zdarzyć, lecz próbują również określić prawdopodobieństwo możliwych zjawisk. Prawdopodobieństwo to, zwane prawdopodobieństwem subiektywnym, jest stopniem przekonania człowieka, że po wykonaniu działania osiągnie on taki lub inny wy-nik^Ludzie oceniają prawdopodobieństwo na różnych skalach. Czasem są to skale porządkowe typu "mniej prawdopodobne - bardziej prawdopodobne", a czasem wykorzystują skale numeryczne, szacując prawdopodobieństwo subiektywne w terminach szansy lub posługując się skalą procentową. W pewnych Przypadkach oceniają je w, skali od O do 1. Według doświadczonego chirurga szansa powodzenia operacji jest duża i wynosi 10:1. Kandydat na wyższą uczel-
215

214


nie jest przekonany, iż istnieje prawdopodobieństwo równe 90 procent, że z powodzeniem zda egzamin. Wreszcie dyplomata sądzi, iż możliwość zawarcia umowy politycznej jest nikła i wynosi 0,1. We wszystkich tych przypadkach ludzie formułowali swoje oczekiwania w terminach prawdopodobieństwa subiektywnego.
Zatrzymałem się dłużej na pojęciu prawdopodobieństwa, ponieważ dane empiryczne oraz obserwacje potoczne wskazują, iż odgrywa ono decydującą rolę w ludzkim działaniu. L>d prawdopodobieństwa wyników w dużej, mierze "zależy to, co człowiek robi i czego unika.\Tak więc jeśli dyplomata ocenia szansę powodzenia rozmów międzynarodowych jako nikłą, z reguły nie bierze on w nich udziału. Przeciwnie, przekonanie, że rozmowy te prawdopodobnie zakończą się sukcesem, jest ważnym argumentem za ich kontynuowanieniDGdyby człowiek nie brał pod uwagę prawdopodobieństwa otrzymania wyników korzystnych i niekorzystnych, jego zachowanie byłoby nieracjonalne.
Jak ludzie formułują system oczekiwań? Na jakiej podstawie oceniają prawdopodobieństwo możliwych wyników (konsekwencji) działania? Nie ulega wątpliwości, że ważną rolę w procesie przewidywania odgrywają informacje płynące ze środowiska oraz system struktur poznawczych, chociaż znaczenie tych dwóch źródeł informacji zmienia się w zależności od szczegółowych okoliczności.
Często podstawą oczekiwań jest przeszłe doświadczenie, a mówiąc dokładniej - łatwość aktualizacji wiedzy człowieka. (Przeprowadzono pewien bardzo prosty eksperyment, który potwierdzaj ten pogląd. Proszono osoby badane o odpowiedź pytanie, czy sądzą, że w słowach angielskich litera^
216

częściej występuje na pierwszym czy też na trzecim miejscu. Mimo iż w rzeczywistości w wyrazach angielskich najczęściej k jest trzecią literą, osoby badane prawie powszechnie twierdziły, że częściej zaczyna ona słowa. Ich przewidywania były niezgodne z rzeczywistością. Fakt ten można dość łatwo wyjaśnić. Po otrzymaniu polecenia ludzie próbują przypomnieć sobie słowa z literą k. Słowa, w których litera ta znajduje się na pierwszym miejscu, są dość łatwe do przypomnienia, trudniej natomiast jest odnaleźć słowa, w których umieszczona jest ona na miejscu trzecim. Zatem słowa, których człowiek zna raniej (to znaczy z literą k na pierwszym miejscu) są bardziej dostępne psychicznie i dlatego oczekiwania osób badanych, były niezgodne z rzeczywistością^
Chociaż przykład, który podałem, jest dość banalny, to zupełnie niebanalne są prawa, które on ilustruje. Oczekiwania człowieka, jego przekonania ^przyszłych zdarzeniach nie tyle zależą od wiedzy jednostki, co od możliwości jej aktualizacji. Im bardziej dostępna jest wiedza o danym zjawisku, tym bardziej ludzie przyjmują je jako prawdopodobne. Tak strategia myślenia czasem prowadzi do błędnych przewidywań.
W procesie formułowania oczekiwań ważną rolę odgrywają również inne czynniki. Jednym z nich są tak zwane tendencje optymistyczne i tendencje pesymistyczne. Ludzie, których można by nazwać optymistami, wierzą, że wyniki, które są wartościowe i pożądane, są jednocześnie bardziej prawdopodobne. Uznają oni zasadę, że "najczęściej zdarza się to, co jest dla mnie użyteczne". W związku z tym sztucznie zwiększają prawdopodobieństwo otrzymania wyników pożądanych. Nauczyciel, lekarz czy polityk, którzy posiadają tendencje optymistyczne, są zbyt pewni, iż ich działania s ończą się sukcesem. Przeciwnie, pesymiści są przekonani, że "to, co jest wartościowe, z reguły ich
217

omija". Dlatego też nie doceniają oni prawdopodobieństwa wyników korzystnych i jednocześnie przeceniają prawdopodobieństwo zdarzeń niepożądanych. Zarówno tendencje optymistyczne jak i pesymistyczne, z reguły deformują system oczekiwań. W procesie formułowania przewidywań występuje wiele interesujących złudzeń, które zostały wykryte przez psychologów. Jednym z nich jest złudzenie Monte Carlo, zwane również złudzeniem Aleksego Iwanowicz a. Wielu ludzi - takich jak na przykład Aleksy Iwanowicz, bohater powieści Dostojewskiego Gracz - wierzy, że po serii niepowodzeń wzrasta prawdopodobieństwo sukcesu. Uważają oni, że "najpierw musi być źle, zanim będzie dobrze". Jest to ważna zasada działania. Zilustruję ją na podstawie powieści Dostojewskiego. "Słyszałem w zeszłym tygodniu - mówi Aleksy Iwanowicz - że czerwone wyszło dwadzieścia dwa razy z rzędu [...]. Rozumie się, że wszyscy natychmiast porzucają czerwone już po dziesięciu razach i prawie nikt nie decyduje sią na nie stawiać." n Tak więc po serii wydarzeń "czerwonych" jego subiektywne prawdopodobieństwo maleje, a jednocześnie ludzie zaczynają przewidywać, że nastąpi r; seria "czarnych". Jest to wyraźne złudzenie, ponie-| waż takie dwa zdarzenia są niezależne i bez wglą-| du na to, co było w przeszłości, ich prawdopodo bieństwo nie ulega zmianie.
Już te nieliczne przykłady wskazują, jak truć i skomplikowaną czynnością jest proces przewii wania przyszłych wyników.
Psychologowie interesują się nie tylko tym, j człowiek formułuje oczekiwania, ale również tjj
" F. Dostojewskl, Gracz, Warszawa 1964, s. 302.
218

jak je modyfikuje pod wpływem nowych informacji. Żyjemy w dynamicznym świecie, który podlega szybkim przemianom. Dlatego też nasze przekonania często przestają być trafne. Jak zachowuje się człowiek, który otrzymuje informacje sprzeczne z jego przewidywaniami? Co robi, jeśli wbrew jego poglądom okazuje się, że nikotyna rujnuje zdrowie lub że reorganizacja systemu oświaty wpływa korzystnie na wyniki nauczania? Na pytania te próbował odpowiedzieć jeden z najwybitniejszych psychologów amerykańskich L. Festinger. Według jego koncepcji niezgodność między przekonaniami człowieka a aktualnymi informacjami wywołuje negatywny stan napięcia, czyli tak zwany dysonans poznawczy, i motywuje człowieka do działania, które zredukowałoby tę niezgodność.
^ Jak jednostki usuwają dysonans poznawczy? Reakcje ich są różnorodne i bardzo interesujące. Przede wszystkim, ludzie mogą blokować dostęp do świadomości informacji sprzecznych z ich' oczekiwaniami. Tak na przykład nałogowy palacz często nie czyta artykułów, w których referuje się wyniki badań nad wpływem nikotyny na organizm. Polityk zaś nakłada cenzurę na dane niezgodne z jego przekonaniami. Następnie - w sytuacji dysonansu - ludzie deformują informacje zaprzeczające. Tak je interpretują i przekształcają, iż zmieniają się one w informacje zgodne z przyjętymi poglądami. Zjawisko bardzo subtelnej i inteligentnej deformacji faktów nierzadko spotyka się w dziedzinie dyplomacji. Wreszcie informacje niezgodne z oczekiwaniami mogą wpłynąć na zmianę tych ostatnich. Taka reakcja jest szczególnie częsta u ludzi, których system struktur poznawczych jest otwarty.^Czynności takie jak blokada informacji niezgodnych, ich tendencyjna deformacja lub wreszcie zmiana poprzednich przekonań - redukują dysonans poznawczy; mają więc pozytywną wartość dla człowieka^
819


*" '
**
' Zgodnie z koncepcją poznawczą proces formułowania i modyfikacji systemu oczekiwań, proces oceny prawdopodobieństwa subiektywnego wyników czynności posiada szczególne znaczenie w, działalnoś-ei zawodowej i osobistej jednostki. Od niego w dużej mierze zależą jej losy. Mimo to współczesna wiedza na temat tego procesu jest dość uboga.
Minie zapewne trochę czasu, zanim poznamy psychologiczny i społeczny mechanizm przewidywania w takim stopniu, w jakim poznaliśmy strukturą prostszych procesów psychicznych, takich jak spostrzeganie.

Rozdział V
PROCESY WARTOŚCIOWANIA
Skuteczne postępowanie w coraz bardziej skomplikowanym świecie wymaga nie tylko wiedzy o tym, co może się zdarzyć, lecz również danych o tym, jak wartościowe jest to, co może się zdarzyć. Zatem jednostka musi ocenić nie tylko prawdopodobieństwo wyników (konsekwencji) działania, lecz również ich wartość subiektywną, zwaną często użytecznością. Pojęcie wartości subiektywnej (indywidualnej) posiada doniosłe znaczenie dla zrozumienia mechanizmu ludzkiego działania. Nie ma wiele przesady w twierdzeniu, że psychologia jest w gruncie rzeczy nauką o tym, jak ludzie postępują, aby osiągnąć określone wartości. Gdybyśmy pominęli to ostatnie pojęcie - tak jak to czynią niektóre wersje koncepcji poznawczej - to nie umielibyśmy wyjaśnić motywacji ludzkiego działania, nie wiedzielibyśmy, dlaczego człowiek dąży do określonych celów. Stworzylibyśmy kontemplacyjny portret psychologiczny; portret jednostki, która orientuje się w środowisku, ale która nie umie go zmieniać. Byłby to wizerunek żenująco ubogi.
Ocena wartości wyników, takich jak pieniądze, uznanie społeczne, ukończenie wyższej uczelni czy wreszcie miłość, zależy przede wszystkim od osobo-wści, czyli od systemu struktur poznawczych. Nie-"orzy psychologowie, jak na przykład W. Mischel,
uważaj
UWfi9<>;~ *
że część struktur zawiera zakodowaną in-

*21


formację o hierarchii wartości. Pewne zdarzenia sta-ją się wartościowe w toku uczenia się; dzięki od~ działywaniom rodziny, szkoły, środków masowego przekazu czy propagandy człowiek kształtuje idio-synkratyczny system wartości, który może ulegać ( zmianie pod wpływem nowych okoliczności.
A. Czechów napisał kiedyś piękne opowiadanie, w którym przedstawił modyfikację użyteczności zdarzeń w ciągu życia. Na pewnym przyjęciu wywiązała się dyskusja między bogatym bankierem a mło dym prawnikiem na temat kary śmierci. Pierwszy z nich był przekonany, że dożywotnie więzienie nie jest surowszą karą niż śmierć. Prawnik nie podzielał tego poglądu. Skoro tak - powiedział bankier - to gotów jestem panu zapłacić dwa miliony rubli, jeśli zgodzi się pan pójść do więzienia na pięć lat. Za taką sumę - odpowiedział prawnik - gotów jestem przebywać w celi nawet lat piętnaście. Zakład został zawarty. Po pewnym okresie pobytu w więzieniu pieniądze straciły dla prawnika war-j tość. Jedynym jego celem było odzyskanie wolności.' Planował nawet ucieczkę z więzienia. O ile więc początkowo dla prawnika większą wartość miały pieniądze niż wolność, o tyle pod wpływem ciężkich doświadczeń więziennych preferencje te uległy radykalnej zmianie. Jest to interesujący przykład, który wskazuje, że hierarchia wartości jest wynikiem uczenia się i treningu.
Osobowość nie jest jedynym czynnikiem decydującym o ocenie wartości wyników działania. Ważne znaczenie w procesie tym odgrywa środowisko,; a więc aktualne informacje, jakie człowiek otrzymuje w procesie rozwiązywania zadaniarTak na przykład instrukcja sformułowana przez eksperymentatora czy też struktura organizacyjna instytutu naukowego mogą poważnie wpłynąć na sądy o wartości wyników. \

Mądrość obiegowa wyróżnia dwa rodzaje wartości. Pierwszą z nich jest wartość pozytywna; posiadają ją te zdarzenia, do których człowiek dąży, które z reguły wywołują pozytywne stany emocjonalne. Tak więc dla większości ludzi wartość pozytywną mają: ukończenie studiów, zdobycie nagrody pieniężnej czy miłość. Z kolei wartość negatywną posiadają bodźce awersyjne, których człowiek unika i które powodują powstanie negatywnych emocji. Poza tym istnieje bardzo wiele zdarzeń neutralnych, nie mających żadnej wartości subiektywnej.
Dane empiryczne zdają się potwierdzać fakt, że w wielu sytuacjach człowiek nie ogranicza się do stwierdzenia, iż dany wynik posiada dla niego wartość pozytywną lub negatywną, lecz próbuje ocenić ją bardziej subtelnie za pomocą skal liczbowych. Taka subtelna ocena pozwala racjonalniej działać w skomplikowanym środowisku. Psychologowie skonstruowali kilka metod naukowych, za których pomocą można zbadać prawa rządzące oceną wartości. Metody te są dalekie od doskonałości. Pozwalają one jedynie na badanie użyteczności wyników najprostszych, takich jak wygrywanie pieniędzy czy samochodów. Nie bardzo wiemy jednak, jak analizować wartość tak skomplikowanych zjawisk, jak miłość, ukończenie studiów czy zdobycie Nagrody Nobla. Mimo to warto zapoznać się z kilkoma metodami pomiaru subiektywnej wartości.12
Pierwszą z nich jest metoda oceny wielkość i.\W czasie badań człowiek otrzymuje zbiór przedmiotów. Na wstępie eksperymentator wybiera jeden z nich jako wzorzec, przypisując mu arbi-
u Listą psychologicznych metod badania wartoici subiektywnej przedstawia J. Kozielecki, Psychologiczna teoria decyzji, "Warszawa 1975.

223
222


/
tralnie jakąś wartość. Następnie w losowe] kolejności przedstawia osobie badanej pozostałe przedmioty i prosi o oceną ich wartości, za punkt wyjścia przyjmując oceną wzorca. Jeśli w eksperymencie bada sią zbiór polskich tygodników, takich jak "Kultura", "Polityka" czy "Literatura", to eksperymentator na wstąpię wybiera jeden z nich jako wzorzec i określa jego użyteczność, po czym osoby badane oceniają wartość pozostałych tygodników. Technika ta składa sią z wielu wariantów^
Druga metoda zwana metodą oceny stosunków polega na tym, że człowiek określa stosunki istniejące miądzy wartościami dwóch lub wią-cej przedmiotów. Badając na przykład użyteczność samochodów, eksperymentator zadaje pytania typu: "Powiedz mi, ile razy samochód Volvo jest dla ciebie cenniejszy niż Trabant." Zbiór takich pytań pozwala eksperymentatorowi skonstruować bardzo wyraźną skalą indywidualnych wartości przedmiotów.-) Poza metodami werbalnymi, które przedstawiłem
i które polegają na bezpośredniej ocenie wartości wyników, psychologowie skonstruowali również bardziej subtelne metody pośrednie; dziąki nim możemy badać system wartości jednostki analizując jej zewnętrzne działanie. Analiza taka jest z zasady w wysokim stopniu zmatematyzowarta.
Mimo tych osiągnięć w dalszym ciągu brak jest całkowicie trafnych i rzetelnych (metod badania wartości. Fakt ten zniechęca wielu mniej wytrwałych badaczy do zajmowania sią tym ważnym problemem.
"
Kierując sią dość rozsądną zasadą heurystyczną, która zaleca, aby zaczynać badania od zjawisk prostych i stopniowo przechodzić do analizy zjawisk

złożonych, psychologowie przeprowadzili wiele eks-nerymentów poświęconych wartości subiektywne], czyli użyteczności pieniędzy. Eksperymenty te dały dość zaskakujące wyniki i ujawniły całą złożoność nroblemu oceny wartości. W jednym z nich ludzie otrzymali następujące pytania: "Przypuśćmy, ze do-ctałeś ode mnie w darze 10 dolarów. Pieniądze te nie są moją własnością, lecz pochodzą od fundacji, której fundusze są praktycznie nieograniczone. Sprawia ci one prawdopodobnie przyjemność. Jak są-Sz, ile pieniędzy chciałbyś otrzymać, aby odczuwać dwukrotnie większe zadowolenie niż obecnie? Pytania te powtarzano zamieniając sumę na 10U i 1000 dolarów. Poniżej podałem otrzymane wyniki:
Ilość dolarów wymieniana w pytaniach
10
100
1000
Średnia ilość dolarów, która daje dwa razy większą satysfakcję 53
537,50 10220
x
Zależności między subiektywną wartością pieniędzy a ich obiektywną sumą są dość zawiłe. Aby podwoić satysfakcję należy dać człowiekowi pięcio- lub dziesięciokrotnie większą kwotę dolarów.
225
Zarówno ten eksperyment, jak i inne dane empiryczne wykazują, że subiektywna wartość me jest liniową funkcją ilości otrzymywanych pieniędzy. Jest to raczej określone funkcją potęgową: jednakowym przyrostom środków finansowych odpowiada coraz wolniejszy wzrost ich indywidualnej wartości. Tak więc jeśli O złotych ma wartość O jakichś arbitralnych jednostek, to 25 złotych posiada wartość równą 5 jednostkom, 50 złotych - jedynie 7 jednostkom, a 75 złotych^ - tylko 8 jednostkom. Wzrost cenności pieniędzy spowodowany przez ko-leine dwudziestopięciozłotowe zyski jest coraz mniej-
15 -
Koncepcje psychologiczne

stopniu jest ona pasjonującą zabawą intelektualną niż rzeczywistą próbą poznania świata wartości współczesnego człowieka. W związku z tym w Zespole Badań nad Podejmowaniem Decyzji UW zaczęliśmy projektować dość ryzykowne i śmiałe eksperymenty, poświęcone badaniu procesu wartościowania wyników i bodźców złożonych, które często nazywa się wielowymiarowymi lub wieloaspektowymi. Aby problem stał się jaśniejszy, podam dość banalny przykład. Przyjmijmy, że absolwent wyższej uczelni poszukuje pracy. Ma do wyboru jedną z dwóch instytucji. ,W instytucji A wynagrodzenie jest wysokie, ponadto panuje w niej dobra atmosfera. Jednocześnie jednak sama praca jest dość monotonna i standardowa, niewielkie są również możliwości awansu zawodowego. Inne są warunki zatrudnienia w instytucji B. Instytucja ta zapewnia absolwentowi dość niskie wynagrodzenie; panują w niej nie najlepsze stosunki interpersonalne. Jednakże czynności zawodowe są bardzo ciekawe i istnieją możliwości szybkiego awansu. Aby ocenić globalną wartość pracy A i B, człowiek musi wziąć pod uwagą kilka punktów widzenia, musi wykonać bardzo skomplikowaną pracę intelektualną. Sprawa staje się jeszcze bardziej złożona w sytuacjach, w których chcemy określić wartość tak wielowymiarowych i skomplikowanych zjawisk, jak dzieła literackie i naukowe, wielkie inwestycje, system oświaty, ideologię czy przeżycia emocjonalne. Chociaż analiza tak skomplikowanych zjawisk jest trudna, to nie jest ona niemożliwa.
Badania prowadzone na Uniwersytecie Warszawskim ł w innych laboratoriach świata rzucają pewne światło na mechanizm wartościowania wyników wieloaspektowych. W każdym razie pozwalają one sformułować wiele świeżych i nowych hipotez na ten temat. Wydaje się, że najczęściej ludzie ocenia-]ą wartość globalną bodźców złożonych za pomocą strategii liniowej, którą można by nazwać
227

\
szy. Można powiedzieć, że człowiek z reguły ocenia wartość pieniędzy dość konserwatywnie. Jest to zgodne z potocznymi obserwacjami; dla studenta, który otrzymuje niskie stypendium, nagroda 100 złotych posiada wysoką wartość, podczas gdy dla dobrze zarabiającego pisarza, nie ma ona prawie żadnej wartości. Znajomość tych faktów posiada duże znaczenie praktyczne; ignorowanie ich prowadzi często do fatalnych skutków. Tak więc - wbrew nierozsądnym oczekiwaniom menedżerów - zbyt niska podwyżka wynagrodzenia pracowników nie ma dla nich większej wartości i nie wywołuje wzrostu motywacji. Zjawiska te są dobrze znane ekonomistom. Ale sprawy jeszcze bardziej się komplikują, gdy badamy negatywną wartość pieniędzy, które człowiek traci lub przegrywa. W tym przypadku jednakowym przyrostom strat odpowiadają coraz większe wzrosty wartości negatywnej. Tak na przykład, jeśli przegrana 25 złotych posiada wartość równą minus 5 jednostek, to przegrana 50 złotych ma użyteczność minus 15 jednostek itd. O ile człowiek z reguły konserwatywnie ocenia wartość pieniędzy otrzymywanych, o tyle użyteczność pieniędzy straconych określa dość radykalnie. Szczególnie wysokie straty wywołują stan głębokiego niezadowolenia, rozpaczy i depresji. W świetle tych badań można wyjaśnić liczne pozornie zagadkowe zachowania. Wielu ludziom mandat stuzłotowy sprawia większą przykrość niż satysfakcję stuzłotowa wygrana. Zyski nie wyrównują zatem identycznych strat. Są to prawidłowości nader fascynujące.
Kilka lat temu> przekonałem się, że empiryczne badanie wartości subiektywnej tak prostych i wymiernych bodźców, jak pieniądze czy artykuły konsumpcyjne, ma dość ograniczone znaczenie. W większym
22S

Jest rzeczą bardzo prawdopo-ierwszą osobą,
gJLą_|l^ajikH n^" Jest rzeczą ar 7Ibb"ną7~że' Benjamin Franklin był pierwszą osobą, która opisała ją już w roku 1772.
Stosując tę strategią, ludzie przeprowadzają trzy operacje, z czego niekoniecznie muszą zdawać sobie sprawę. Po pierwsze, dokonują selekcji aspektów (cech), które są dla nich istotne. Tak więc recenzent pracy naukowej może brać pod uwagą takie aspekty, jak oryginalność hipotez, rzetelność stosowanych metod i wartość praktyczną rozprawy. Po drugie, jakoś oceniają ważność aspektów, czyli przypisują im określone rangi. Naukowiec, dla którego nauka polega na tworzeniu nowych idei, będzie większą wagę przypisywał oryginalności niż rzetelności metod. Proces oceny ważności aspektów jest najbardziej specyficzną czynnością intelektualną. Wreszcie, po trzecie, ludzie dokonują liniowej integracji ważnych aspektów wyniku; mówiąc prościej sumują oni zalety i wady, które posiada dane zdarzenie czy bodziec. Dzięki temu zdolni są ocenić globalną wartość nawet najbardziej złożonych wyników. Dobrą aproksymacją strategii Franklina jest następujące równanie: w(x) = Xjbt + + x2bg... + xnbn, gdzie w(x) to globalna wartość wyniku x; Xi, x2...xn to natężenia kolejnych aspektów wyniku, a bi, ba...bn wyrażają wagę tych aspektów liczbowo. Równanie to pozwala z dużą dokładnością przewidywać, jak ludzie oceniają globalną użytecz-
ność zdarzeń.
Wykrycie strategu Franklina, jak i bardziej złożonych strategii oceny wartości wyników wielowymiarowych to skromny triumf psychologu ekspery-
mentalnej.
y-
Przedstawiam te sprawy po to, aby wykazać, że ocena wartości nawet tak prostych wyników działania, jakimi są wypłaty pieniężne, jest nader złożonym procesem intelektualnym. W każdym razie jest to zjawisko znacznie bardziej skomplikowane, niż to wynika z potocznych obserwacji. Jeśli jednak chce-.1
228

lny rzeczywiście opisać człowieka jako układ poznawczy, musimy empirycznie badać jego system wartości; system ten jest bowiem jednym z głównych regulatorów czynności ludzkich.
już potoczne obserwacje wskazują, że ludzie różnie oceniają wartość rzeczy, dzieł sztuki, osób, zjawisk społecznych i przeżyć psychicznych. Jedni przypisują najwyższą wagę konsumpcji i komfortowi, inni przede wszystkim dążą do zdobycia uznania i sławy. gwiat indywidualnych wartości jak zwierciadło odbija historię życia człowieka.;
W zależności od tego, jakie rzeczy i zdarzenia są szczególnie wartościowe dla jednostki, można wyróżnić kilka kategorii ludzi. Każda z nich posiada specyficzną hierarchię wartości. Wielu autorów, takich jak Anders, Morris czy Reykowski, nadaje im nazwy pochodzące ze świata antycznego. W ten sposób zwiększa się plastyczność opisu, chociaż nie wzrasta jego precyzja. Szczególne znaczenie posiada pięć następujących hierarchii.
1. Wartości dionizyjskie: człowiek, który je akceptuje, najwyżej ocenia takie dobra, jak konsumpcja, komfort czy wygodne życie. Dąży do życia pełnego radości i satysfakcji. Uważa, że trzeba brać ze świata jak najwięcej; trzeba w pełni wykorzystać dary współczesnej cywilizacji przemysłowej. Życie będzie miało sens jedynie wtedy, gdy osiągniemy rzeczy, gadżety i luksus, gdy zanurzymy się w konsumpcyjną obfitość. W krańcowej formie taki styl egzystencji jest egoistyczny i pasożytniczy. Wydaje SIĘ, że w naszych czasach wielu ludzi akceptuje dionizyjską hierarchię wartości. W artości heraklesowe są zupełnie inne. Akceptując je człowiek dąży do dominacji nad inny-1 ludżmi, do zdobycia władzy i sławy. Nieważne
229

Są dla niego komfort i wygody, Ważna jest jedynie kontrola nad otoczeniem, grupami i strukturami społecznymi. Pytanie, jak zdobyć władzą i uznanie, przenika każdą myśl człowieka. To, co obecnie nazywamy wartościami heraklesowymi, dawni badacze określali jako "dążenie do mocy i znaczenia". Sądzę, że wartości te regulują działanie wielu współczesnych ludzi.
3. Wartości prometejskie dodają wiele blasku i ciepła codziennemu życiu. Człowiek, który je przyjmuje, widzi siebie jako cząstką wspólnoty; cząsto podejmuje działania altruistyczne oraz pro-społeczne. Walka z cierpieniem, złem, okrucieństwem czy represjami posiada dla niego najwyższą wartość osobistą. Chociaż można by podać wiele wspaniałych przykładów ludzi o prometejskiej hierarchii wartości, prawdopodobnie nie jest to hie-rarchia zbyt powszechna w naszej epoce. 4. Wartości apollińskie: ludzie, którzy j przyjmują, przypisują najwyższe znaczenie twór* czości, poznawaniu świata, rozwojowi nauki i sztuki. Dawniej była to hierarchia dość elitarna; sztuką i nauką zajmowali sią jedynie "wybrańcy bogów". Nasza epoka stworzyła znaczne szansę rozwoju twórczości, innowacji i wynalazczości. Chociaż nie zawsze umiemy je wykorzystać. Można jednak przewidywać, że w przyszłości postawa twórcza i innowacyjny styl życia będą dominować i człowiek odkryje sens swojego istnienia w twórczości, w konstruowaniu nowych rzeczy. Wartości apollińskie zwiąkszają szansę przetrwania kultury i cywilizacji. 5. Wartości sokratyczne: zgodnie z nimi najwyższym dobrem człowieka staje sią poznawanie i rozumienie samego siebie oraz doskonalenie własnej osobowości. Ciągły rozwój, samokształcenie i samodoskonalenie dają mu największą satysfakcji Życie ma dla niego sens o tyle, o ile pozwala tworzyć osobowość wszechstronnie rozwiniętą. Nie ist' nieje przepaść między hierarchią apollińską i s"
230

fcratyczną. Dla pierwszej z nich najważniejsze staje się pytanie, "jak poznawać i zmieniać świat zewnętrzny", dla drugiej - "jak poznawać i projektować samego siebie". Są to pytania z tego samego obszaru.
Te pięć hierarchii wartości, często opisywanych w literaturze psychologicznej i filozoficznej różnicuje ludzkie zachowanie. Prawdopodobnie rzadko występują one w czystej postaci. Często są połączone i scalone. Doskonale można sobie wyobrazić człowieka, który łączy wartości apollińskie i sokratyczne. Znając sposób wartościowania preferowany przez danego człowieka, łatwiej można przewidzieć jego styl życia.
Czasem mówi sią, że wartości są regulatorami ludzkich poczynań; decydują o tym, co dla osoby jest dobre, a co złe;' określają to, do czego ona dąży i czego unika. Twierdzenia o wartościowaniu rzeczy, osób, przeżyć i zjawisk społecznych należą do centralnych twierdzeń poznawczej koncepcji człowieka. Jak dotychczas niewiele wiemy o metodach badania systemów wartości i technikach ich kształtowania. Mam racjonalne powody, aby przypuszczać, że w najbliższych latach będziemy świadkami oryginalnych i ważnych odkryć na temat hierarchii indywidualnych wartości.

Rozdział VI
MECHANIZM DZIAŁANIA.
MOTYWACJA I EMOCJE
l
Niewiele będą się mylił, jeśli stwierdzą, że psychologowie poznawczy gruntowniej i głąbiej ująli me-chanizm wyboru i wykonywania działań, niż to zrobili behawioryści i psychoanalitycy. Dziąki pomysłowym eksperymetom W. Edwardsa, P. Slovica' i wielu polskich naukowców zaczynamy lepiej rozumieć, jak to sią dzieje, że ludzie preferują pewne rozwiązania, a odrzucają inne, że racjonalnie lub nierozsądnie zachowują sią w coraz bardziej skomplikowanej sieci instytucjonalnej.
Przede wszystkim twórcy koncepcji poznawczej, którą omawiam, zwócili uwagę, że ocena atrakcyjności i użyteczności działań ekonomicznych, wychowawczych czy politycznych zależy od ich wyników, a więc od tego, do jakich konsekwencji prowadzą zachowania. W procesie myślenia człowiek analizuje dwa rodzaje wyników, ich prawdopodobieństwo oraz subiektywną wartość. Informacje o tym, co może się, zdarzyć po wykonaniu działania i jak wartościowe jest to, co może sią zdarzyć, decydują o jego globalnej użyteczności. Przed wykonaniem operacji chirurg musi określić, jaka jest szansa jej powodzenia i jakie konsekwencje ona spowoduje. Tadeusz Tomaszewski powiedział kiedyś, że przebieg czynności ludzkich jest funkcją wartości celu, którego ona dotyczy. oraz prawdopodobieństwa jego realizacji. Jest to piękne uogólnienie rezultatów badań empirycznych

Odkrycie, że w procesie wyboru i realizacji działań ludzie liczą się z prawdopodobieństwem oraz wartością jego konsekwencji, nie jest zbyt rewelacyjne; pozwala ono jednak gruntowniej opisać i wyjaśnić ich zachowanie.
Zgodnie z koncepcją poznawczą, która ujmuje człowieka jako układ przetwarzający informacje, w procesie oceny atrakcyjności działań i podejmowania decyzji człowiek - zgodnie z pewnym programem - kombinuje i integruje dane o prawdopodobieństwie i wartości. Proces ten jest jednak bardzo skomplikowany. I to z różnych powodów. Z reguły każde działanie prowadzi nie do jednego, ale do całego zbioru możliwych wyników. W najprostszym przypadku wchodzą w grę dwie konsekwencje: pierwszą z nich jest wynik o wartości pozytywnej, którego osiągnięcie nazywa się sukcesem, drugą zaś - wynik niekorzystny, zwany niepowodzeniem. Ambitny projekt badawczy, który wychodzi poza uznany paradygmat, nierzadko kończy sią fiaskiem. Rozmowy dyplomatyczne mogą doprowadzić do zawarcia umowy międzynarodowej lub do powstania nowych konfliktów. Przed podjęciem decyzji człowiek nie może powiedzieć z całą pewnością, jaki wynik osiągnie po wykonaniu działania. Może jedynie ocenić prawdopodobieństwo różnych konsekwencji. Musimy działać w świecie, w którym z reguły występuje niepewność i ryzyko.
Jak przebiega proces oceny atrakcyjności działań? Jak człowiek integruje informacje o prawdopodobieństwie i wielkości sukcesu oraz niepowodzenia? W procesie tym ludzie stosują pewne systemy reguł, które można by nazwać programami lub stylami myślenia. Bogactwo i różnorodność ich jest znaczna. Niektórzy z całą konsekwencją posługują się ścisły-mi algorytmami matematycznymi, inni w procesie myślenia stosują mało określone, chociaż często wyrafinowane metody heurystyczne i intu-
S33

Bardzo racjonalnym sposobem oceny atrakcyjności działań jest obliczenie tak zwanej wartości oczekiwanej, czyli przeciętnej użyteczności poczynania. 3eśli wartość sukcesu i niepowodzenia oznaczymy odpowiednio przez w(s) i w(n), a ich prawdopodobieństwo przez - p(s) i p(n), to wartość oczekiwana działania równa się: w(s)- p(s) + w(n) p(n). Jest to więc prosta liniowa kombinacja informacji, la większa jest wartość oczekiwana, tym działanie staje się bardziej atrakcyjne. Taki styl oceny zachowań jest racjonalny, ponieważ człowiek bierze pod uwagą wszystkie ważne parametry możliwych wyników. Jednocześnie jednak jest on dość trudny i często przewyższa możliwości poznawcze człowieka.j)
Psychologowie wykryli i opisali wiele metod in
tegrowania informacji o działaniach ryzykownych.
Chciałbym zwrócić uwagę na dwie spośród nich,
które będę nazywał stylem P oraz stylem W. Sto
sując pierwszy z nich, człowiek zwraca główną uwa
gę na prawdopodobieństwa możliwych wyników
działania. O jego atrakcyjności nie tyle decyduje
wartość sukcesu i niepowodzenia, co ich szansa,
Mówiąc językiem obiegowym, człowiek kieruje sią
w tym przypadku raczej możliwością realizacji celu
niż jego użytecznością. Ludzi preferujących styl P
można by nazwać realistami, którzy dążą do tego,
aby ich poczynania z olbrzymim prawdopodobień
stwem skończyły się sukcesem, nawet gdy ten suk
ces nie jest zbyt cenny. Taki ostrożny styl postępo
wania może wiązać się z pewnym asekuranctwem
lub lękiem przed frustracją. l
Przeciwnie, posługując się stylem W, jednostka!
przypisuje największą wagę wartości wyników;!
przede wszystkim analizuje ona atrakcyjność celu,
a nie prawdopodobieństwo jego realizacji. Taki<|
postępowanie jest bardzo ryzykowne i często pro\
dzi do frustracji, ponieważ z reguły to, co jest b;
dzo wartościowe, zdarza się dość rzadko. Ale j<
się zdarzy, człowiek osiąga znaczny sukces. Tył

jednostki podejmujące wielkie ryzyko mogą liczyć na wielkie osiągnięcia.
W procesie oceny atrakcyjności działań człowiek jest samodzielnym podmiotem, który zgodnie z pewnym programem przetwarza informacje i działa w środowisku fizycznym i społecznym.
Zgodnie z koncepcją poznawczą, którą szkicuję, człowiek wybiera i podejmuje działania po to, aby osiągnąć pewne wartości, takie jak wartości dionizyjskie (konsumpcja, komfort) czy wartości prometejskie (zmniejszenie cierpienia innych, walka ze złem). Można by powiedzieć, że jednostka jest podmiotem ukierunkowanym na określone wartości.
Nasuwa się jednak pytanie, jakie są siły napędowe ludzkiego działania? Gdzie tkwi źródło motywacji? Dlaczego pewien poziom komfortu czy władzy daje satysfakcję jednym, a nie zadowala innych? Dla psychoanalityków siłą napędową działania były wewnętrzne popędy, potrzeby i dążenia. Behawio-ryści sprowadzali''problem motywacji - jeśli w ich przypadku w ogóle można mówić o motywacji - do wzmocnień, nagród i kar, znajdujących się w środowisku zewnętrznym. [ Zgodnie z koncepcją poznawczą siły motywujące ludzkie czynności są im-manentnie zawarte w procesie informacyjnym. Informacje zakodowane w strukturach poznawczych i znajdujące się w środowisku wytwarzają napięcie motywacyjne i ukierunkowują działanie; można powiedzieć, że motywacja jest pochodna wobec danych o świecie i o samym sobie: najpierw jest określona informacja, a dopiero później rodzi się Proces motywacyjny. Sprawa ta wymaga dokładniejszych wyjaśnień.
Aby uprościć dalsze rozważania, muszę najpierw wprowadzić pojęcie poziomu aspiracji, który
935

i sprze
odgrywa szczególną rolę w szkicowanym przeze mnie portrecie poznawczym. Poziom aspiracji jest wyróżnionym punktem na skali osiągnięć; stanowi określoną wartość pozytywną, która daje człowiekowi satysfakcję. Lekkoatleta zamierza skoczyć w dal osiem metrów. Młody naukowiec marzy o obronie pracy doktorskiej. Polityk myśli o określonym zakresie władzy. Są to nieliczne przykłady poziomów aspiracji. Można by powiedzieć, że poziom aspiracji, zwany również standardem osobistym lub indywidualnym kryterium działania, jest informacją o wartości, którą jednostka zamierza osiągnąć i która daje jej satysfakcję. 'Należy on do względnie stałych właściwości człowieka, kształtujących się w toku uczenia się i zdobywania doświadczenia.}
Kiedykolwiek powstaje rozbieżność między aspiracjami (standardami osobistymi) a rzeczywistym stanem rzeczy, czyli między informacjami o pożądanych wartościach a informacjami o wartościach posiadanych, rodzi się pewne napięcie motywacyjne, które pobudza do działania, do formułowania bardziej wartościowych rozwiązań.łs Człowiek o wysokich aspiracjach materialnych będzie dążył do komfortu i konsumpcyjnej obfitości. Polityk, u którego wartości heraklesowe są najważniejsze, starał się będzie piąć po szczeblach władzy. Dla ambitnego naukowca lepsze poznanie i zrozumienie świata stanowić będzie główny cel badań. Zdobycie nowych wartości - konsumpcji, władzy czy wiedzy - pozwala zredukować rozbieżności istniejące między aspiracjami a dotychczasowym stanem rzeczy. Daje to człowiekowi satysfakcję i kończy proces poszukiwań.
Zgodnie z tym, co powiedziałem, siły napędowe działania tkwią w odpowiednio ustrukturalizowanej

nosci
^odkrywa
m
z popularnym ę
różnica m,ędzy aspiracjami a rzecwisT(tm)
-
e
Tak jednak nie jest. W psv J mty się takie proste zależności^ h1OgU rzadk

O WIELKOŚĆ
ROZBIEŻNOŚCI
" Por. M. Lewicka, 'Niektóre ogólne wyznaczniki tolerancji na niezgodności poznawcze, "Przegląd Psychologiczny" 197f, nr 3-

237


f
Człowiek posiada pewną tolerancją wobec istniejącej rozbieżności między aspiracjami a osiągnięciami. W przypadku gdy rozbieżność ta jest mała, nie podejmuje on żadnych działań. (Na naszym rysunku próg tolerancji równa sią t.) Człowiek, który ma trochę mniejsze mieszkanie i mniejszy zasięg władzy, niż chciałby posiadać, nie przejmuje się tym zbytnio. Interesujące, że również bardzo duża rozbieżność między standardem a aktualnym stanem rzeczy nie wyzwala wysokiej motywacji. W tym przypadku osiągnięcie celu jest mało prawdopodobne i chyba dlatego ludzie nie są zbyt umotywowani. Wiadomo na przykład, że niska korelacja między "ja realnym" (jaki jestem naprawdę?) a "ja idealnym" (jaki chciałbym być?), która występuje u neurotyków, nie wyzwala u nich napięcia motywacyjnego, nie pobudza ich do pracy nad sobą, nie zmusza do formułowania bardziej pozytywnego obrazu własnej osoby. Gdy omawiane rozbieżności są zbyt wielkie, rodzi się lęk i panika. Ludzie zaczynają rezygnować z racjonalnych poczynań. Wielu psychologów poznawczych uważa, że istnieje optymalna różnica między aspiracjami a osiągnięciami (punkt o), przy której siły napędowe działania są największe. Wykrycie tej nieliniowej zależności jest skromnym wkładem psychologów poznawczych do wiedzy
o człowieku.__3
Psychologowie ci wyjaśniają genezę ludzkiej motywacji w sposób niezmiernie prosty i klarowny. Człowiek działa nie dlatego, że posiada hipotetyczne popędy, potrzeby i motywy, ale dlatego, iż siły napędowe tkwią w procesie informacyjnym. Motywacja staje się pochodna wobec wiadomości i danych. Fakt, że koncepcja poznawcza sprowadza wszelkie zjawiska do procesów informacyjnych, że nie musi ona uciekać się do wielu dodatkowych konstruktów, świadczy o jej znacznej dojrzałości. Przynajmniej w tym zakresie.


e
Mówiąc o mechanizmie działania nie można pominąć procesów emocjonalnych i ich roli w zachowaniu człowieka. Żyjemy w czasach, w których zagadnienie emocji uległo dewaluacji i mówienie o nich staje się sprawą trochę wstydliwą. Trudno jednak zrozumieć jednostkę ignorując ważne re-igulatory jej czynności. Zgodnie z koncepcją poznawczą emocje - podobnie jak motywacja - są wywoływane przez informacje wewnętrzne i zewnętrzne. (Najpierw jest więc informacja, a później dopiero uczucie. Chciałbym omówić genezę i znaczenie emocji w różnych procesach poznawczych.
'Powiedziałem już, że ważną rolę w życiu jednostki pełni orientacja w otoczeniu, a szczególnie formułowanie oczekiwań o przyszłych stanach rzeczy. /Niepewność dotycząca tych stanów często wywołuje ciekawość, która z kolei pobudza jednostkę do poszukiwania informacji. W przypadku, gdy człowiek nie jest zdolny sformułować przewidywań, gdy nie umie postawić diagnozy lub prognozy, rodzi się lęk i niepokój. Wytworzenie niezgodnych lub sprzecznych informacji o stanie rzeczy może wywoływać wstyd i poczucie winy. Poprawnej orientacji w otoczeniu towarzyszą takie uczucia, jak satysfakcja, zadowolenie lub "szczytowe doznani a". Proces wartościowania również generuje stany emocjonalne. W trakcie określenia wartości pozytywnych rodzą się emocje dodatnie, wartościom negatywnym towarzyszą zaś takie uczucia, jak lęk, zagrożenie i niepokój. Wreszcie w omawianym już przeze mnie procesie podejmowania decyzji i wykonywania działań również występują specyficzne stany emocjonalne. Wykrycie rozbieżności między poziomem aspiracji a osiągnięciami jednostki wywołuje pewne n a p i ę ci e i nadzieję. Redukcja tej rozbieżności daje człowiekowi są t y s-
239

338


f a k c i ą. Emocje uwikłane są wiać w procesy informacyjne.
Wielu ludzi posiada fałszywe poglądy na temat roli emocji w życiu jednostki. Często słyszy się opinią, że one deformują, zniekształcają i zakłócają proces poznawania i zmiany rzeczywistości, że są "złymi siłami", od których trzeba się wyzwplić. Trudno zgodzić się z tymi uproszczonymi poglądami. Wiele danych empirycznych wskazuje, że uczucia mogą pełnić w procesie informacyjnym zarówno pozytywną, jak i negatywną role.. Zgodnie z prawem Yerkesa-Dodsona istnieje nieliniowa zależność między pobudzeniem emocjonalnym a efektywnością działania; wzrost tego pobudzenia do pewnego stopnia zwiększa poziom wykonania zadania; dopiero zbyt silne stany uczuciowe zakłócają i deformują
ludzkie czynności.14
-' Ostatnio wybitny uczony radziecki, Tichomirow, który należy do grupy psychologów poznawczych, wysunął oryginalną i odważną hipotezę na temat funkcji emocji w procesie rozwiązywania szczególnie trudnych problemów, takich jak gra w szachy czy badania naukowe.1S Zgodnie z nią emocje powstające w procesie myślenia i działania pełnią rolą heurystyk; heurystyki to reguły, zasady i metody decydujące o kierunku i strukturze czynności; mówiąc inaczej, są on szczególnym rodzajem informacji. Przykładem najprostszej heurystyki jest reguła: "Grając w szachy analizuj tylko te ruchy, które zapewnią ci przewagę w liczbie figur." Tichomirow udowodnił, że uczucia pełnią często rolę dodatkowej heurystyki, która decyduje o utrzymaniu danego kierunku poszukiwań lub o zrezygnowaniu z niego, która wpływa na przebieg myślenia jednost-
" J. Reykowski, Eksperymentalna psychologia emocji, Warszawa 1969.
" O. Tichomirow, Struktura czynności myślenia czlouileW'
Warszawa 1978.
240

jti. Odkrycie, że emocje uwikłane w procesy informacyjne mogą spełniać funkcję heurystyk, jest krokiem naprzód w poznawaniu sfery emocjonalnej człowieka. Odkrycie to obala wiele mitów, które powstały wokół uczuć i ich roli regulacyjnej.
Niektórzy"krytycy próbują udowodnić, że koncepcja poznawcza tworzy portret człowieka kontemplacyjnego, że nie umie wyjaśnić sprężyn i kierunkowości ludzkich zachowań, że jest mało dynamiczna. W świetle faktów, które przedstawiłem, zarzuty te nie wydają się uzasadnione, a w każdym razie ich ostrze ulega wyraźnemu stępieniu. Zgodnie z omówioną koncepcją, człowiek jest układem przetwarzającym informacje. Wszystkie tradycyjne zjawiska, takie jak motywacja czy emocje, można wyjaśnić za pomocą procesów informacyjnych. Tak na przykład rozbieżności między aspiracjami a osiągnięciami, między informacjami o planowanych wartościach a informacjami o wartościach posiadanych rodzą siły motywacyjne. Motywacja jest więc pochodna w stosunku do informacji. Podobnie ludzkie emocje - lęk i nadzieja, ciekawość i satysfakcja - powstają w trakcie operowania informacjami.
' Kovjc
Nie twierdzę, że wyjaśnienie mechanizmów ludzkiego działania, które podałem w tym rozdziale, jest w pełni zadowalające. Twierdzę, że jest to wyjaśnienie prawdopodobne, które warto poddać dalszej weryfikacji empirycznej.
psychologiczne

Rozdział VII
REFLEKSJE O WYCHOWANIU I SAMOWYCHOWANIU
l
Odpowiedź na pytanie, jak oddziaływać na człowieka, zależy od wyobrażenia o nim. Behawiorystyczni uczeni, którzy patrzyli na ludzi oczyma inżyniera, byli przekonani, że technologia behawiorystyczna jest jedyną metodą manipulacji zachowaniem. Zupełnie inaczej próbowali odpowiedzieć na nie zwolennicy koncepcji psychodynamicznej. Snuli oni wizją człowieka niedoskonałego, kierowanego przez nieświadome i sprzeczne popądy; zgodnie z tym uważali, że jedynie skuteczną metodą zmian ludzkiej osobowości i wzorów zachowania jest psychoterapia
dynamiczna.
Żadna z tych propozycji nie może być zaakceptowana przez uczonych, którzy patrzą na człowieka jako na istotą poznawczą, samodzielną i zdolną nie tylko zrozumieć świat, ale sensownie go zmieniać, {Zgodnie z tą ostatnią wizją kształcenie osobowości "jednostki i jej zdolności działania jest możliwe dziąki systematycznemu wychowaniu. Wychowanie to potążny środek oddziaływania na człowieka.
Ale wychowanie rozumiane jest tu w sposób spfr cyficzny. Skoro ludzie są istotami samodzielny^ które przewidują, formułują hipotezy, eksperym60' tują i uogólniają, podobnie jak naukowcy, to miQ242

dziej a mniej doświadczonym naukowcem. Różni się on zasadniczo od relacji istniejącej między nauczycielem i uczniem w tradycyjnej szkole czy w innym zakładzie kształcenia. Nie trzeba przeprowadzać zbyt skomplikowanych badań, aby przekonać się, że w normalnym systemie klasowo-lekcyjnym interakcje między nauczycielem i uczniem przypominają relacje między mistrzem a laikiem, między ekspertem a ignorantem. Nauczyciel - według tego modelu - jest specjalistą, który opanował obszerną wiedzę, który z góry zna wszystkie odpowiedzi na wszystkie pytania. W takim systemie uczniowie w większym stopniu są konsumentami wiedzy niż aktywnymi uczestnikami procesu kształcenia. _fljtruktura wychowania ulega zasadniczym zmianom w przypadku, gdy między nauczycielem a uczniem tworzy się stosunek, jaki istnieje między bardziej a mniej doświadczonym naukowcem, gdy j samo wychowanie staje się specyficznym procesem badawczym. Wprawdzie naukowiec bardziej zaawansowany posiada szersze horyzonty i lepszą znajomość reguł metodologicznych od początkującego badacza, ale ten ostatni w pewnych szczegółowych sprawach jest także specjalistą. Wprowadzenie takich relacji w szkole powoduje, że nauczyciel przestaje być niedoścignionym ekspertem, lecz staje się partnerem, który może nauczyć się wiele od młodzieży^ W procesie nauczania nauczyciel i uczeń formułują problemy, stawiają hipotezy i próbują je zweryfikować. Uczeń przestaje być ofiarą systemu kształcenia, lecz staje się jego współorganizatorem i aktywnym uczestnikiem. Wbrew pozorom, takie rozumienie procesu wychowawczego nie jest czymś rewelacyjnym; nie jest ono również pozbawione realizmu. W pracach niektórych polskich pedagogów, na przykład w książkach Czesława Kupisiewicza, można znaleźć ele-m!nty takiej wizji kształcenia^ Zmiana stosunku między nauczycielem a uczniem modyfikacji metod nauczania i wychowa-
243

nią. Przede wszystkim wymaga ona ograniczenia do niezbędnego minimum metod podających, które polegają na biernym przekazywaniu wiedzy uczniowi. Jednocześnie w szkole muszą zacząć dominować nowoczesne techniki, które kształcą aktywność i samodzielność młodzieży. Współczesna pedagogika wypracowała cały repertuar takich metod. Jedna z nich jest JŁ^Ji^^_a_nj-^p_r_o_b_l>e_m.o w e.; ^Wprowadzenie go powoduje, ze uczeń staje siąba/ daczem, który pod kierunkiem nauczyciela odkrywa problemy, formułuje hipotezy i próbuje je uzasadnić. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby materiał nauczania z dziedziny historii, biologii czy fizyki ująć problemowo. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby uczeń zamiast biernego opanowania prawa Archimedesa, samodzielnie je "odkrył" w czasie przeprowadzania eksperymentów w laboratorium fizycznym. Obecnie wiemy ponad wszelką wątpliwość, że nauczanie problemowe kształtuje umiejętność produktywnego myślenia i powoduje, że wiedza staje sią bardziej operatywna - znacznie łatwiej można ją zastosować w praktyce. Uczy ono jeszcze czegoś, a mianowicie postawy badawczej. Dzięki niej człowiek widzi świat nie jako doskonale zorganizowaną strukturą, lecz jako zbiór problemów, które każde pokolenie musi rozwiązywać.
Nauczanie problemowe nie jest jedyną metodą aktywizującą ucznia. Znane są również inne techniki nowoczesnego kształcenia, takie jak naucza njjj. p r zez z esp o Ły ^JŁŁSJ--JU-^.A.e czy ŁE-SL. "stosunek partnerski. \ xj
244

Współcześni pedagogowie i organizatorzy oświaty są w zasadzie zgodni co do tego, że naczelnym celem wychowania jest kształcenie osobowości lub - jak twierdzą niektórzy - osobowości wszechstronnie rozwiniętej. Brzmi to bardzo nowocześnie. Problem polega jednak na tym, że cel ten nie jest zbyt jasny i jednoznaczny. Przed laty, gdy byłem jeszcze bardzo zaangażowany w sprawy oświaty, poprosiłem grupę doświadczonych nauczycieli, aby napisali, jak rozumieją pojęcie "wszechstronnej osobowości". Test ten nie wypadł zbyt dobrze. Z reguły respondenci mieli olbrzymie trudności z wykonaniem zadania. Ich odpowiedzi były bardzo ubogie i ogólnikowe. Ograniczały sią do stwierdzenia, że trzeba kształtować charakter, silną wolę, zainteresowania i zami-Jowania. Takie trudności nie są przypadkowe. Współcześni pedagogowie z reguły nie opierają się na żadnej teorii osobowości. Tymczasem nie można kształcić osobowości nie znając jej struktury i funkcji. Podobnie jak nie można leczyć serca bez elementarnej znajomości anatomii i fizjologii układu krwionośnego. Jestem przekonany, że przyczyn niepowodzeń wychowawczych należy przede wszystkim szukać w niejasno sformułowanych celach. Jak zauważyli już bohaterowie Alicji w krainie czarów, niewiele można osiągnąć, jeśli nie wiadomo, do eze-go się zmierza.
Przypuszczam, że /przyjęcie koncepcji poznawczej pozwala precyzyjniej i jaśniej sformułować naczelne cele wychowania.; Jest to hipoteza, ponieważ niewielu, poza J. Brunerem, próbowało wykorzystać tę kon-cePcję w procesie kształcenia. W takiej sytuacji ograniczę się jedynie do kilku ogólnych refleksji.
Tygodnie ze szkicowanym portretem osobowość jest systemem struktur poznawczych, które zawierają od-Powiednio zakodowaną informację o świecie, o in-terakcjach między jednostką a otoczeniem oraz o ee-
245

nie. Jak wykazałem w rozdziale VII części pierwszej tej książki, (wyższy poziom aspiracji często zapewnia wyższe osiągnięcia.] Dalsze losy człowieka w świecie w dużej mierze zależą od jego systemu wartości.
Ważnym zadaniem szkoły jest także zapoznanie młodzieży z psfilanilniaidziałania Wielo-
_^_
krotnie zwracałem uwagę, że współczesne "systemy wychowania częściej kształcą ludzi oświeconych, którzy orientują się w historii i w fizyce, a nie umieją samodzielnie myśleć i działać, którzy nie opanowali podstawowych nawyków organizacji i kierowania. Dlatego też rozwijanie tych umiejętności jest szczególnie istotne. Psychologowie, na przykład J. Bru-ner, zwracają uwagę, że w życiu człowieka ważną rolę odgrywają nie tylko programy algorytmiczne, takie jak reguły matematyczne czy przepisy technologiczne, ale również metody heurystyczne. Metody te mimo ich nieokreśloności i zawodności są głównym narzędziem twórczego myślenia w nauce, w sztuce czy w technice. Dlatego system oświaty nie może ich pomijać. Znajomość programów racjonalnego myślenia i działania jest niezbędnym warunkiem aktywnego włączenia się do zmiany warunków życia.
Wreszcie, ważnym zadaniem wychowawczym staje się kształcenie sfer^ emocjonalnej. Powiedziałem już, że~~zgo3ńie z koiićepcją^poznawczą, uczucia, takie jak ciekawość, satysfakcja, nadzieja, lęk czy gniew, rodzą się w procesie informacyjnym; są one Pochodną informacji. Pełnią w życiu jednostki dwoistą rolę: stymulują bądź zakłócają przebieg myślenia i działania, zwiększają motywację lub ją osła-laią. Jednym z celów wychowania musi być kształtnie emocji, a szczególnie emocji intelektualnych, etycznych oraz społecznych, które pobudzają ludz-str .ania> zwiększają efektywność procesu spo-rayślenia, zapobiegają nudzie i znie-a które mogą również pełnić rolę dodatko-

247


chach własnego "ja". Kształcenie osobowości polega wiać na rozwijaniu tych struktur, na zwiększaniu ich złożoności, abstrakcyjności i aktywności. Szczególne znaczenie posiadają te informacje, które skutecznie sterują zachowaniem w warunkach cywilizacji naukowo-technicznej.
l Efektywne wychowanie wymaga przede wszystkim kształcenia trzech rodzajów struktur. Pierwszą z nich jest syste^n^orientacyjny^który zawiera dane o świecie fizycznym, o systemie instytucji i o zachowaniu się ludzi. Chociaż zawsze rozumiano znaczenie orientacji w życiu człowieka, to jednak koncepcja poznawcza przypisuje trochę inną funkcją temu systemowi. Głównym zadaniem struktur orientacyjnych jest sterowanie procesem przewidywania, dzięki nim człowiek powinien nauczyć sią trafnie przewidywać to, co może sią zdarzyć. Przewidywanie konsekwencji własnych działań w dużej mierze decyduje o racjonalnym zachowaniu. Takie ujęcie zagadnienia powoduje, że system orientacyjny nie tylko zapewnia orientację w przeszłości i teraźniejszości, ale również umożliwia antycypowanie przyszłości. Rozwijanie umiejętności przewidywania staje się jednym z naczelnych zadań oświaty. - Ważnym celem instytucji oświatowych jest również ksatałe^nie__jy>temu>_w-arjtości! Sprawa ta jest szczególnie ważna w czasach, w których cele konsumpcyjne stają się często celami dominującymi i w których nieraz zapomina się o wartościach prometejskich czy sokratycznych. Są to rzeczy dobrze znane i nie sądzę, aby psychologowie mogli powie-; dzieć na ten temat coś specjalnie oryginalnego. Mogą l oni jednak powiedzieć coś nowego na temat kształtowania poziomu aspiracji, który jest standardem j czy normą i odgrywa zasadniczą rolę w motywowa-j niu ludzkiego działania. Formułowanie wysokie-, i a jednocześnie realistycznych aspiracji i ambicl1 człowieka w dziedzinie techniki, organizacji, Pr dukcji, kultury czy nauki ma bardzo istotne zna"e
246

w
sc na
cjonalnit, ta izki

nle
nie-jest 'szwedzkiej'-
prak-
celem ^st odwarunK . dzy ucz
, - -

poznawczej stwarzanej przez Kelly'ego. Celem jej jest rozwiązanie problemów osobistych, trudności, z jakimi spotyka się pacjent. jZarówno terapeuta, jak i człowiek posiadający problemy są badaczami, którzy wspólnie próbują je rozwiązać./ Jest to terapia oparta na modelu badań naukowych. W tego rodzaju psychoterapii - jak stwierdził Bannister - "stosunek między tak zwanym terapeutą a tak zwanym pacjentem jest w dużej mierze analogiczny do stosunku istniejącego między promotorem a studentem wykonującym pracę dyplomową. Podobnie jak student prowadzący badania jest w pewnym sensie lepszym ekspertem w określonym zagadnieniu od promotora (ponieważ zagadnienie zostało wybrane przez studenta, który poświęcił mu wszystkie siły, podczas gdy dla promotora stanowi jedynie element szerszych zainteresowań), tak pacjent jest jedynym dobrze poinformowanym ekspertem w sprawach, w które jest osobiście zaangażowany. [...] Pacjent w czasie spotkań z terapeutą-promotorem, podobnie jak student prowadzący badania naukowe, krytycznie dyskutuje swoje teorie dotyczące życia, bada rezultaty swego poprzedniego zachowania, formułuje hipotezy ,[...]. W przerwie między spotkaniami psychoterapeutycznymi pacjent staje się niezależnym eksperymentatorem, który weryfikuje swoje hipotezy, zbiera nowe dane, odkrywa nowe trudności i wszystkie te doświadczenia są przedmiotem krytycznej oceny na następnej sesji." 18/Zatem proces terapeutyczny zamienia się w proces badawczy, w którym terapeuta i pacjent wspólnie poszukują rozwiązania problemów dręczących tego ostatniego! W terapii poznawczej tak zwany Tpacjent nie jest traktowany jako osoba chora, lecz jako osoba, któ-ry>osiada pewne trudności. *Na czym polegają te problemy? Są one różnorod-
F. Fay, op. cit., s. 130.
249

248


ne. Człowiek może błędnie spostrzegać świat; jego konstrukty osobiste są na tyle nieadekwatne, że nie pozwalają przewidywać ludzkich zachowań; fakt ten cząsto rodzi konflikty i zaburzenia emocjonalne. Zdarza sią, że jednostka ma całkowicie błędne wyobrażenie o sobie, o swoich osiągnięciach i miejscu w grupie społecznej; prowadzi to czasem do depresji i prób samobójczych. Przyczyną trudności bywa
również inwalidztwo.
Problemy te są rozwiązywane za pomocą metod naukowych. Terapeuta i pacjent formułują hipotezy na temat tego, jak pokonać trudności osobiste, następnie hipotezy te weryfikująAW procesie psychoterapeutycznym stosuje sią różnorodne techniki, takie jak trening, granie ról czy wolne skojarzenia. Celem ich jest zmiana osobowości pacjenta, czyli stworzenie bardziej adekwatnego systemu konstruk-
tów osobistych.
Zasady terapii poznawczej są bez wątpienia bar
dzo humanistyczne; zgodnie z nimi proces leczenia
jest czynnością badawczą, w której pacjent staje
sią równorzędnym partnerem terapeuty; różni ich
nie tyle pozycja społeczna, co zasób doświadczenia
na temat osobowości człowieka. Czy psychoterapia
stworzona przez Kelly'ego jest skuteczna? Czy po
zwala ona rozwiązać zasadnicze problemy człowieka?
Nie możemy jednoznacznie odpowiedzieć na te py
tania. Wprawdzie pewne dane empiryczne wskazują
na jej użyteczność, są one jednak zbyt skromne, aby
na ich podstawie formułować szersze wnioski. Za
rzuty B. Zawadzkiego w stosunku do metod psycho
terapeutycznych odnoszą się również do terapii po-
znawczej. W dalszym ciągu stanowi ona narzędzie, ;
którego wartość nie jest w pełni określona. '
W każdym razie Kelly wykazał, że poznawcza
koncepcja człowieka stwarza podstawy do uformo
wania oryginalnego modelu psychoterapii.

Mówiąc o wychowaniu, kształceniu, terapii i korekcji zachowań nie można pominąć sprawy samowychowania, samorozwoju i samoterapii. 'Zgodnie z koncepcją poznawczą, człowiek jest samodzielnym i świadomym podmiotem, który zdolny jest kształtować samego siebie, swoje kompetencje, swoją motywację i swoją dojrzałość emocjonalną. Zgadzam się z Suchodolskim, że pytanie, co uczeń może uczynić z samego siebie, jest równie ważne, jak pytanie, co nauczyciel może uczynić z ucznia. Wybitni pisarze i luminarze nauki, tacy jak Tołstoj czy Maria Curie, osiągnęli tak wiele nie dlatego, że uczęszczali do doskonałych szkół, ale dlatego, że mieli dość energii i wytrwałości, aby się kształcić samodzielnie. Podstawę wszelkiego samowychowania i samorozwoju stanowi autoportret, czyli zespół informacji o własnej osobie. Człowiek, który nie poznał siebie, nie jest zdolny zmieniać swojej osobowości. Szczególne znaczenie posiada nie tylko informacja o tym, "jaki jestem?", ale również wiedza o tym, "jaki chciałbym być?". Ta ostatnia pozwala sformułować cele i kierunek samowychowania.
Często spotykam się z poglądem, że hasło samorozwoju jest pożyteczne i wzniosłe. Trudno je jednak wprowadzić w życie, ponieważ niewiele wiemy o racjonalnych metodach i technikach samowychowania oraz samokształcenia. Taka diagnoza wydaje się trafna. Sądzę jednak, że ludzie tak rzadko rozwijają swoją osobowość nie dlatego, że nie wiedzą, jak to robić, ale dlatego, że brak im silnej i trwałej motywacji. Samowychowanie to w większym stopniu sprawa wytrwałości i uporu niż sprawa wysokich kompetencji pedagogicznych i psychologicz-^ych. Chociaż tych ostatnich również nie można ^norować.
251

250


Koncepcja-po"zrraweza, przynajmniej w wersji, którą naszkicowałem, ma niezaprzeczalne zalety. W każdym razie wzbogaca ona współczesną wiedzę o funkcjonowaniu człowieka w środowisku społecznym. Dziąki eksperymentom psychologów poznawczych rozumiemy obecnie lepiej niż poprzednio mechanizm oceny, preferencji i realizacji działań podejmowanych przez jednostką w nowoczesnych układach instytucjonalnych. Uczeni ci wykryli, że w procesie wyboru łu-"diie przede wszystkim analizują dane o prawdopodobieństwie i subiektywnej wartości wyników zachowań. Dane te następnie integrują za pomocą różnorodnych reguł i stylów, zaczynają od najprostszych strategii liniowych, poprzez strategie konfiguracyjne i interakcyjne, kończąc na interesujących strategiach heurystycznych.
Psychologowie nie tylko wykryli, że działanie człowieka jest funkcją prawdopodobieństwa i wartości, ale również zaczęli empirycznie badać te ostatnie zmienne. Szczególne znaczenie posiadają eksperymenty poświęcone ocenie wartości zdarzeń. Dziąki nim zaczynamy zdawać sobie sprawę, jak złożony jest proces wartościowania; nawet ocena użyteczności tak prostych zjawisk jak wygrane i grjzegra-ne pieniężne staje się wysoce skomplikowana,' Zrezygnowanie ze spekulacji i morza banałów naAemat wartości jest ważnym krokiem naprzód w poznaniu człowieka. Im dłużej zajmuję się badaniem ludzkiego zachowania, tym bardziej przekonuję się, że dalszy rozwój psychologii i innych nauk społecznych zależy od tego, czy będziemy umieli poznać, jak człowiek wartościuje zdarzenia.
Nie jest to jedyna zasługa uczonych, którzy ukształtowali tę koncepcję. Ponadto opisali oni nader złożony mechanizm sterowania poznawczego. Czło-Wlek jest sterowany przez dwie klasy informacji: Pfzez dane płynące ze świata oraz przez dane za-
253

Rozdział VIII PORTRET BADACZA
Pisarze i filozofowie, pedagodzy i psychologowie zajmujący sią sprawami człowieka wielokrotnie próbowali go określić za pomocą analogii. W zależności od wyobrażeń o nim oraz od zasobu wiedzy empirycznej porównywano człowieka do automatu, zwierzą-cia lub nawet pacjenta. Tworzono mechaniczne i kliniczne obrazy psychologiczne. Takie analogie nie mają większej wartości merytorycznej; posiadają jednak pewne znaczenie dydaktyczne. Jeśli chcemy się nimi, posługiwać, to najtrafniej byłoby powiedzieć, żefczłowiek przypomina mniej lub bardziej zaawansowanego badacza, który rozwiązuje zadania, formułuje hipotezy i weryfikuje je, a który jednocześnie umie samodzielnie działać w złożonych i zmiennych układach instytucjonalnych!
W przeciwieństwie do 'Koncepcji psychodynamicz-nych i behawiorystycznych taki portret człowieka nie zdobył popularności w życiu społecznym; w ten sposób rzadko patrzą na ludzi lekarze, menedżerowie czy politycy. Stosunkowo największe uznanie zyskał on wśród pedagogów, nauczycieli i pracowników naukowych, którzy z racji swego zawodu spostrzegają człowieka-jako- -układ poznawczy. Nie zmienia to ogólnej tezy, że "trzecia psychologia" posiada najniższą rangą na skali społecznej popularności.
i
251

kodowane w systemie struktur poznawczych; jego zachowanie zależy więc zarówno od środowiska, jak i od osobowości. Ale człowiek nie tylko jest sterowany, ponadto również samodzielnie steruje potokiem informacji; w procesie twórczego myślenia wytwarza nowe pomysły, metody i hipotezy. To prawda, że jesteśmy kontrolowani przez informację, prawdą jest jednak również to, iż informacje umiemy odpowiednio przetwarzać i operować nimi. Żadna psychologiczna koncepcja człowieka nie zgromadziła tylu danych empirycznych, które wskazują, że jest on istotą aktywną, posiadającą postawą badawczą w stosunku do otoczenia i własnego "ja".
Na zakończenie warto zwrócić uwagę jeszcze na jedną sprawę, a mianowicie na zaawansowanie metodologiczne większości badań prowadzonych przez psychologów poznawczych. W przeciwieństwie do psychoanalityków uczeni ci z reguły stosują trafne i rzetelne metody eksperymentu i modelowania procesów psychicznych. Często wykorzystują narzędzia matematyczne i komputery. Jedynie zaawansowane metody badawcze pozwalają zgromadzić dobrze u-gruntowaną wiedzę o funkcjonowaniu człowieka.

wiedzieć o genezie tych struktur i ich hierarchicznej organizacji. Problemy te wymagają dalszej analizy. Trudno jest przewidzieć rozwój nauki; trudno jest powiedzieć, jak wyglądać będzie psychologia na przełomie dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku. Nie wykluczam jednak możliwości, że coraz więcej badaczy będzie snuło poznawcze wizje człowieka, że "trzecia psychologia" - po osiągnięciu wysokiego poziomu dojrzałości - stanie się psychologią jedyną.

Mimo znacznych zasług poznawcze koncepcje człowieka nie osiągnęły jeszcze wysokiego stopnia dojrzałości. Na obecnym etapie rozwoju wiedzy psychologicznej nie zawsze umiemy przewidzieć i wyjaśnić ludzkie czynności. Tak na przykład niewiele wiemy o strukturze i funkcji emocji. Wprawdzie Kelly próbował ująć takie uczucia jak lęk, zagrożenie czy strach jako specyficzne konstrukty osobiste, ale jego hipotezy nie pozwalają wyjaśnić całego bogactwa życia emocjonalnego człowieka. Niedostateczna jest również współczesna wiedza o osobowości jako o systemie struktur poznawczych. Niewiele możemy po*
254

humanistyczna próbuje odkryć jego mocne strony. Nie interesuje jej pytanie, co robić, aby ludzie chorzy przestali chorować, ale pytanie, jak zmienię tych, którzy nie są chorzy-, w ludzi zdolnych d" samo-aktuatizaeji własnych potencjalnych szans, takich jak przeżycia twórcze, miłość, altruizm czy rozwój własnego "ja".17
Psychologowie humanistyczni, szczególnie tak wybitni jak-Maslaw-czy goge"J7"nie tylko poddali krytyce dotychczasowe koncepcje człowieka, ale próbowali również zarysować własny obraz jednostki. Chociaż nie jestem zwolennikiem tego kierunku, chociaż widzę jego niedojrzałość teoretyczną i metodologiczną, sądzę, że warto przedstawić podstawowe założenia i twierdzenia psychologii humanistycznej. Pominięcie jej zubożyłoby w jakimś stopniu panoramę współczesnych badań nad człowiekiem.
Jeden z krytyków powiedział żartobliwie, że kiedykolwiek spotyka się dwóch psychologów humanistycznych, formułują oni co najmniej trzy różne poglądy na temat natury ludzkiej.18 Jeśli coś ich łączy, to nie tyle pozytywne twierdzenia o człowieku, ile protest przeciwko mechanistycznej i klinicznej koncepcji jednostki. Przekonanie to jest w dużym stopniu prawdziwe. Ten nowy kierunek badań nie stworzył jednolitej i klarownej wizji człowieka. Poglądy takich luminarzy, jak Maslow czy Rogers, różnią się często w podstawowych sprawach. Mimo pewnej niejednolitości psychologii humanistycznej, mimo niejasności wielu jej twierdzeń, chciałbym przed-
" A. H. Maslow, Toward a -paychology of betng. New York 1968.
Wertheimer, Humantstic psychology and the humane but touOh-minded psychologlst, "American Psychologist" 1978, nr 8.
~ Koncepcje psychologiczne 257

p
Rozdział IX
PSYCHOLOGIA HUMANISTYCZNA, CZYLI POSZUKIWANIE NOWEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

Przedstawiłem trzy psychologiczne koncepcje człowieka: behawiorystyczną, psychodynamiczną i poznawczą. Fakt, że uczeni formułują wiele odpowiedzi na jedno pytanie, że nie osiągnęli jednomyślności na temat portretu człowieka, świadczy o niedostatecznym zaawansowaniu psychologii jako nauki. Jednocześnie jednak wielkość koncepcji teoretycznych jest wyrazem żywotności tej dyscypliny i braku zastoju. Ten ostatni pogląd stanie się bardziej oczywisty, gdy dodam, że we współczesnej psychologii ciągłe podejmuje się nowe próby poszukiwania adekwatnego i spójnego obrazu człowieka.
Jedną z takich prób jest psychologia humanistycz-"", .zwarra również psychologią "ja". Powstała w latach sześćdzieslątyeh; jest więc tworem naszego pokolenia. Zrodził ją protest przeciwko behawio-ryzmowi i psychoanalizie. {Psychologowie ci odrzucili mechanistyczny jednowymiarowy portret człowieka sformułowany przez Skinnera; uznali ten portret za zniekształcony i prymitywny, ponieważ nie przedstawiał autentycznej osoby, która dąży do samorealizacji i harmonijnego rozwoju. Przedmiotem krytyki psychologów humanistycznych była również klasyggna psychoanaliza, która deformowała naturę ludzką J; Afestow - jeden z twórców, nowego kierunku - powiedział kiedyś, że o ile Freud zajmował się słabymi stronami człowieka, o tyle psychologia
256

stawić główne założenia przyjmowane przez czołowych jej zwolenników. Znajomość tych założeń pozwoli lepiej zrozumieć sposób myślenia o jednostce i o społeczeństwie, który dominuje w pracach Masłowa, Rogersa czy -Heatha. Chciałbym powiedzieć, że studiując psychologię humanistyczną, korzystałem z rad mojej koleżanki uniwersyteckiej, dr E. Pasz-kiewicz, która od dawna zajmuje się teoriami psychologicznymi.l9 Kolejno przedstawię -pięć założeń , najczęściej przyjmowanych- pzz,ez_j)sychologów hu-
cznychr.
^gonie z ich poglądami człowiek jest unikalną płością, której nie można sprowadzić do poszczególnych elementów, takich jak reakcje, myśli, emocje czy potrzeby. Osoba składa się z dwóch podsystemów, czyli z "ja" (self) i z "organizmu" (organism), które stanowią jedność i przypominają dwie strony tej samej monety (notabene psychologowie humanistyczni w zasadzie nie wprowadzają pojęcia "osobowość" do swoich prac). Ludzie działają w świecie zewnętrznym, mającym również charakter całościowy i integralny. W naturalnych warunkach jednostka i świat społeczny tworzą jednolity system. /
Jednak w rzeczywistych sytuacjach, w^Których stosunki międzyludzkie są napięte i wrogie, w których istnieją biurokratyczne naciski, w których systemy wychowawcze są autokratyczne, osoba nie zawsze może rozwijać się jako harmonijna całość, nie może więc żyć zgodnie ze swoją naturą. Często powstają sprzeczności i konflikty między różnorodnymi rolami pełnionymi przez człowieka, między jego autentycznym "ja" a wymaganiami stawianymi przez innych, między prawdziwymi przekonaniami a fasadą. Ludzie czasem mówią: "Jestem zbiorem luster, które odbijają to, czego otoczenie chce ode

mnie", "Ciągle gram obce mi role", "Nie mogę być sobą". Wypowiedzi te wskazują na to, że przestali oni być unikalną całością, że stali się zbiorem właściwości, ról i sprzecznych wymagań. Osoby, których jedność została zaburzona, które straciły swoją tożsamość, działają mało efektywnie; są pełni lęku i niepokoju; często wymagają pomocy psychotera-peuty.
/" Psychologowie humanistyczni podkreślają, że człowiek, który chce żyć zgodnie ze swoją naturą, któ-vry chce być autentyczny, niezależny i zadowolony, musi stanowić harmonijną całość, której podstawowe składniki - "ja" oraz "organizm", stworzą spójny system, zwany osobą.
Z. Psychologowie ci uważają, że podstawową właściwością natury ludzkiej jest rozwój, uwarunkowany przez czynniki wewnętrzne. Siły decydujące o jego przebiegu tkwią w człowieku, a nie poza nim. Zwolennicy tego poglądu nie tyle interesują się tym, jaki jest człowiek, ale tym, jak on staje się człowiekiem. Rogers powiedział kiedyś, że osoba to nie stała struktura, ale ciągły proces: "person as a pro-cess".20 Rozwój naszego "ja" i "organizmu" jest zjawiskiem przyjemnym i fascynującym; dodaje życiu uroku. Ale jednocześnie wymaga wysiłku i odwagi. Tworzenie nowych, bardziej dojrzałych sposobów zachowania i odrzucanie starych wiąże się z odpowiedzialnością i wytrwałością.
W naturalnych warunkach osoba nie zawsze może rozwijać się swobodnie i harmonijnie, nie zawsze wykorzystuje swoje prawdziwe możliwości. Wrogie i napięte stosunki interpersonalne, anachroniczne metody nauczania, błędne wyobrażenie o samym sobie - często utrudniają kształtowanie się autentycznej osoby, jej kompetencji i unikalnego systemu

8,
259
" E. Paszklewic*. P^choloflio humanistyczna - . turanzmem ł antynaturaUzmem, "Studia Fłlozofczne

11 c- H. Rogers, On tiecoming a person, Boston 1961.
17"

258



wartości. Człowiek, którego rozwój został zablokowany, nie jest osobą w pełni zdrową. Twfdług Masłowa, Rogersa i ich uczniów rozwój uwarunkowany wewnętrznie jest najważniejszą Właściwością natury ludzkiej i świata, jest darem, człowiek nie zawsze umie wykorzystać^ jest siłą napędową ludzkiego działania? Gdz, e wi źródło motywacji? Psychologowie humanistyczni odrzucają tezę, że człowiek posiada wiele potrzeb, popędów, dążeń, które ukierunkowują jego zacho-Lnie. Ponieważ organizm Jest całością, istnieje l nim tylko jedno centralne źródło energii. Mówiąc maczej motywacja jest funkcją całego organizmu, a nie jego elementów, takich jak popędy czy po-
^ GłówlJą tendencją, która decyduje o działaniu człowieka, jest dążenie do samorealizacji do aktualizacji własnych potencjalnych szans Samorealizacja jest procesem unikalnym i idiosynkratycznym. Przejawem jej może być miłość, twórczość, zachowania altruistyczne, rozwój swojego własnego ja. Smak człowiek dążący do samourzeczywis niema naczej przeżywa te zjawiska niż człowiek, dla którego samorealizacja jest pustym dźwiękiem. Chciałbym przytoczyć kilka przykładów.
W Rzeczywistych systemach instytucjonalnych w których dominuje duch rywalizacji i sukcesu, łudź, interesuje prawie wyłącznie wynik czynności twor-czych. Wynik ten - pomysł racjonalizatorski, odkrycie czy wynalazek - decyduje o ocen* jednostki- staje się towarem, który można sprzedać lub kupić Tymczasem dla człowieka, który dąży do są Realizacji, twórczość staje się źródłem nowych
*

I"
niej omawiaf Maslow. Według niego istnieją dwa rodzaje miłość: miłość typu D (dejiciency love) j mi_ łość typu B (love for the being). Pierwsza z nich rozumiana jest jako potrzeba, podobnie jak potrzeba jedzenia, bezpieczeństwa czy osiągnięć. Gdy człowieka opanowuje "głód miłości", dąży on do zaspokojenia tej potrzeby; poszukuje obiektu kochania. Miłość typu D jest z reguły egoistyczna i mało autentyczna; rządzą nią prawa konsumpcji. Człowiek dążący do samorealizacji odrzuca tego typu miłość, akceptując jednocześnie miłość typu B. Ta ostatnia jest autentycznym stosunkiem dwóch autonomicznych osób, które chcą nie tylko brać, ale również dawać. Nie rządzą nią prawa funkcjonowania potrzeb; nigdy nie można jej w pełni zaspokoić, tak jak można się najeść do syta. Przeciwnie, osiągnięcie pewnego stanu zwiększa jeszcze siłę dążenia do rozwoju autentycznych i ciepłych stosunków z osobą kochaną. Miłość typu B kształtuje osobowość
ludzi.
Chociaż samorealizacja jest podstawową tendencją natury ludzkiej, dość rzadko stanowi ona siłę napędową rzeczywistych działań. Zdaniem Masłowa jedynie l procent dorosłych ludzi umie wykorzystać tę tendencję. Surowe warunki życia w wielu instytucjach, brak klimatu psychologicznego, nieznajomość własnego "ja" utrudniają pełną samorealizację i aktualizację potencjalnych szans jednostki, hamują jej harmonijny rozwój. Życie poza obszarem samorealizacji nie jest życiem autentycznym i w pełni ..ludzkim". ; -'
4JPsychologowie humanistyczni przyjmują, że człowiek z natury jest dobry, że jego dążenia są konstruktywne i pozytywne. Jeśli osoba działa destruktywnie, jeśli jest agresywna, jeśli dokonuje aktów gwałtu, to nie dlatego, że posiada taką naturę, że kieruje nią popęd niszczenia, ale dlatego, iż działa wbrew naturze, iż rzeczywistość, w której żyje, blokuje rozwój jej prawdziwych, pozytywnych zacho-

261
260


wań. Rogers na podstawie wieloletniej praktyki psychoterapeutycznej twierdzi, że człowiek w pełni dojrzały i otwarty na nowe doświadczenia, żyjący wśród życzliwych ludzi i akceptujący samego siebie, zawsze będzie tworzył dzieła, które służą jednostce i społeczeństwu.21 Twórczość destruktywna, taka jak środki represji i masowej zagłady, jest niezgodna z naturą ludzką. W naszych czasach rzadko spotyka ^siepptymistyczne poglądy.
f SIFLudzkie zachowanie uwarunkowane jest przez te-vjreźniejszość, przez aktualne przeżycia i doświadczenia, przez to, co dzieje się "tu i teraz". Według Ro-gersa obecne doświadczenie jednostki jest najwyższym autorytetem i najważniejszym arbitrem. To, co aktualnie dzieje się w świadomości, to, jak człowiek teraz spostrzega siebie, innych ludzi i świat, decyduje o przebiegu procesu samorealizacji. Jednostka, która żyje przeszłością lub która spodziewa sią żyć w przyszłości, nie osiągnęła pełnego rozwoju. Warto dodać, że to ostatnie założenie nie jest akceptowane przez-wszystkich zwolenników tego kierunku. ', ) Z tych skrótowych rozważań wyłania się portret człowieka szkicowany przez psychologów humanistycznych. Uważają oni, że człowiek ten jest z natury pewną całością - osobą - która dąży do rozwoju i samorealizacji. Dążenia te są pozytywne i konstruktywne, ponieważ ludzie są dobrzy. Głównym wyznacznikiem ludzkich działań i przeżyć jest aktualne doświadczenie, a więc to, co dzieje się "tu i teraz". Dramat człowieka polega często na tym, że nie umie on wykorzystać swoich potencjalnych szans, że działa wbrew własnej naturze. Może nie wszyscy psychologowie humanistyczni zgodziliby się z każdym z tych założeń, na pewno jednak zaakceptowaliby większość z nich.

Każdy kierunek psychologiczny posiada specyficzne metody badawcze. Metody te zależą od ogólnego spojrzenia na człowieka. Behawioryści, którzy patrzyli na jednostkę jako na układ S - R, stosowali przede wszystkim proste techniki eksperymentalne. W pracach psychoanalitycznych dominują metody kliniczne, za których pojnocą można zrozumieć nieświadomą motywację. Głównym celem psychologów humanistycznych jest badanie aktualnego doświadczenia i bezpośrednich przeżyć, a więc tego, co znajduje się w "polu fenomenologicznym". Chcąc osiągnąć ten cel stosują oni wiele metod, wśród których dominują sanaoopis i samooceny. Psychologowie ci są przekonani, że jednostka najlepiej zna własne osobiste doświadczenia i dlatego jej wypowiedzi o sobie (self-reports) są w wysokim stopniu trafne. Przeprowadzono wiele badań, w których porównywano sądy osobiste z bardzo wyrafinowanymi technikami, takimi jak testy projekcyjne czy opinie doświadczonych klinicystów i ekspertów. Okazało się, że w wielu przypadkach sądy o własnych stanach emocjonalnych, o prawdopodobnych sukcesach czy niepowodzeniach są zgodne z testami psychometrycz-nymi.22 Wypowiedzi osób, ich samooceny i diagnozy są szczególnie wartościowe, gdy uczony stworzy ciepłą i przychylną atmosferę badań psychologicznych, gdy wyeliminuje lęk i zagrożenie.
Psychologowie humanistyczni nie ograniczają się do analizy bezpośrednich i spontanicznych samoopi-sów i samoocen. Stosują oni również bardziej wyrafinowane techniki badań. Jedną z nich jest Q-sort. Składa się ona z pewnej liczby kart, na których znajdują się takie stwierdzenia, jak: "Stawiam sobie duże wymagania", "Jestem optymistą", "Rozumiem

1971.
Tamże.
Por. w. Mischel, Introduction to psychology, New York

263
262


samego siebie", "Odczuwam wrogość", "Seks budzi we mnie lęk", "Jestem pechowcem" itp. Zadaniem osoby badanej jest uporządkowanie tych kart tak, aby po lewej stronie znalazły się twierdzenia, które najlepiej do niej pasują, a po prawej stronie te, które nie są zgodne z obrazem własnego ja. Najczęściej osoby dzielą karty na kilka kategorii. Technika Q-sort pozwala określić autoportret osoby i porównać go z portretami innych ludzi. Za jej pomocą można również stwierdzić, jaka jest rozbieżność między rzeczywistym autoportretem a tym, kim osoba chciałaby być, czyli między "ja realnym" a "ja idealnym". Rozbieżność ta świadczy o stopniu akceptacji własnej osoby. Psychologowie humanistyczni bardzo często posługują się techniką Q-sort.
Czasem prowadzą specyficzne badania eksperymentalne. W jednym z nich dawano osobom środki farmakologiczne, takie jak Ł"S(c)fi257 które zmieniały subiektywne doświadczenia, które wywoływały nowe emocje i przeżycia poznawcze. Takie zabiegi - zdaniem niektórych zwolenników tego kierunku - pozwalają lepiej zrozumieć "dynamiczne pole fenome-nologiczne" i prawa, które nim rządzą.
Metody poznawania ludzi stosowane przez psychologów humanistycznych są z reguły bardzo proste. Najważniejszym źródłem wiedzy o człowieku bywają najczęściej jego bezpośrednie wypowiedzi o samym sobie. \i
JSJK
W centrum zainteresowań psychologów humanistycznych znajduje się również pytanie, jak ułatwić i przyspieszyć harmonijny rozwój jednostki, co robić, aby umiała ona aktualizować swoje potencjalne szansę, aby stała się autentycznym i twórczym człowiekiem. Psychologowie ci odrzucają zasady inżynierii behawiorystycznej i psychoterapii analitycznej konstruując własne metody i techniki rozwoju oso-
264

by. Przykładowo omówię psychoterapię skoncentrowaną na kliencie, grupy spotkaniowe oraz wychowanie humanistyczne.
Najbardziej popularną terapią z tego kręgu jest terapia-skoncentrowana na"paejen.cie (client - cent-red - therapy), którą stworzył .Jtogfeis. Stosując ją lekarz lub psycholog pozostawiają pacjentowi o-gromną samodzielność, nie poddają go zewnętrznym oddziaływaniom korekcyjnym, nie formułują dyrektyw. Sukces w leczeniu zaburzeń zależy głównie od postawy terapeuty. Postawa ta - zdaniem Roger-sa - powinna opierać się na trzech zasadach. Po pierwsze, zachowanie terapeuty musi być kongruentne, czyli zgodne z jego prawdziwymi przekonaniami. Nie może on grać roli, wkładać maski i udawać, że podoba mu się to, czego w istocie nie znosi. Słowem terapeuta powinien być sobą. Takie kongruentne zachowanie jest rzadkością we współczesnym świecie. Po drugie, psycholog czy psychiatra muszą bezwarunkowo akceptować pacjenta, muszą szanować go takim, jakim aktualnie jest. Muszą stworzyć ciepły i przyjemny klimat, w którym znikną lęki i zagrożenia i w którym chory będzie mógł swobodnie mówić o sobie. Po trzecie, ważne znaczenie posiada empatyczne rozumienie, czyli "wczuwanie się" w świat pacjenta - próba ujęcia prywatnego doświadczenia tak, jak ujmuje ją sam chory. Terapeuta powinien zrozumieć przeżycia pacjenta i czynniki, które blokują jego rozwój. Nie powinien zaś ich oceniać i krytykować.
Taka autentyczna, akceptująca postawa pozwala pacjentowi samodzielnie określić własne problemy, pozwala zrozumieć trudności w rozwoju "ja" i pozwala znaleźć drogę prowadzącą do samorealizacji i zdrowia psychicznego. Terapia skoncentrowana na Pacjencie opiera się na założeniu, że możliwości człowieka są ogromne, że sam umie on rozwiązać konflikty i dysharmonie w rozwoju. Dotychczas nie dokładnie, czy terapia ta jest skuteczna.
265

by aktualizować swoje potencjalne szansę. Heath24 sformułował-.plęń-głównych1 zadań wyelowania hu-taą njslytezwego :
"l/dążenie do integracji osobowości; wychowywanie ludzi, których myśli i działania byłyby zgodne; 2J rozwój autonomii jednostki; uniezależnienie jej od przypadkowych bodźców i nacisków zewnętrznych, a także od przeszłości; 3. kształtowanie postaw allocentrycznych; koncentrowanie uwagi na innych, a nie na samym sobie; 4. .rozszerzanie świadomości; wychowywanie ludzi zdolnych do refleksji nad życiem; 5. formułowanie tożsamości, która pozwala odpowiedzieć na pytanie "kim jestem", która jest względnie| stabilnym układem w zmieniającym się świecie..,,/ .-
Większość tych celów jest godna uwagi. Problem polega jednak na tym, że psychologowie i pedagogowie humanistyczni nie opracowali metod, dzięki którym można by je osiągnąć. Nie stworzyli oni możliwości innego systemu klasowo-lekcyjnego. Wielu narzeka na ten system, a jednak ciągle brak jest konkurencyjnych rozwiązań pedagogicznych. W takiej sytuacji "wychowanie humanistyczne" należy uznać za ciągle nie zrealizowany projekt. ,. , ,
Psychologowie humanistyczni lubią wyrażać się patetycznie. .Przed laty Maslow napisał25: "Muszę wyznać, że uważam kierunek humanistyczny w psychologii za rewolucję i to rewolucję w najprawdziwszym i najbardziej klasycznym rozumieniu tego słowa; w rozumieniu, w jakim mówi się o rewolucjach dokonanych przez Galileusza, Darwina, Einsteina, Freuda i Marksa, rewolucjach, które zmieniły
" D- H. Heath, Grototng up in college, San Francisco 1968. K A. H. Maslow, Toward a psychology of being, New York 1%8, s. 3
267

O ile celem terapii było leczenie pacjentów, o tyle zdaniem gsup spotkaniowych (encounter groups) jest przyspieszenie osobistego rozwoju, poprawa stosunków interpersonalnych i usprawnienie komunikacji międzyludzkiej. Grupy takie nie mają specjalnego programu; porozumiewanie się ich członków jest spontaniczne i swobodne. Jedyną "rolą", jaką można pełnić w czasie spotkania, jest rola facylita-tora, czyli osoby stwarzającej odpowiedni klimat^ zwiększający bezpieczeństwo itp. Facylitatorem może być każdy uczestnik spotkania.23
Celem grup spotkaniowych jest rozwój autentycznych stosunków międzyludzkich, odrzucenie maski i zachowań fasadowych; szczere mówienie o aktualnych doświadczeniach i doznaniach. Szczególną wagę przypisuje się, przeżyciom emocjonalnym. Jeśli ktoś nienawidzi jakiejś osoby, mówi: "Jestem zły na ciebie, sam nie wiem dlaczego, dlatego też chciałbym na ten temat porozmawiać." Taka szczera wypowiedź nie musi wywoływać otwartej agresji.
Osiągnięcie celów grupy spotkaniowej, odrzucenie masek i poprawa komunikacji międzyludzkiej jest zadaniem bardzo trudnym. Twórcy tej techniki twierdzą, że z reguły udaje im się zrealizować te cele. Mimo to technikę tę często poddaje się surowej krytyce. Zwraca się uwagę, że jest ona antyintelek-tualna, że przedkłada przyjemne przeżycia emocjonalne nad problemy poznawcze, że czasem prowadzi do zachowań infantylnych. W świetle tych zarzutów pogląd, iż grupy spotkaniowe posiadają ogromne znaczenie w rozwoju autentycznych stosunków interpersonalnych, wydaje się przesadzony.
W ostatnich latach coraz częściej podejmuje się próby stworzenia systemu wychowania humanistycznego, który wykorzystywałby osiągnięcia psychologii humanistycznej. Celem takiego systemu byłoby u-kształtowanie osoby w pełni dojrzałej, która umiała-
C. R. Rogers, On encounter groups, New York 1978.
266

sposób myślenia i stworzyły nowy obraz człowieka oraz społeczeństwa..." Z dużym sceptycyzmem odnoszę się do tych słów. W naukach społecznych zbyt często mówi się o rewolucjach, a zbyt rzadko dokonuje się naprawdę przełomowych odkryć. Nie ma żadnych racjonalnych podstaw, aby twierdzić, że osiągnięcia psychologów humanistycznych stanowią punkt zwrotny w rozumieniu człowieka. Przeciwnie, wiele poglądów Masłowa czy Rogersa jest wątpliwych i dyskusyjnych; często nie wytrzymują one naporu faktów. Chciałbym rozwinąć te uwagi krytyczne.
Psychologowie"humanistyczni przyjmują wiele całkowicie arbitralnych założeń na temat natury łudź--kiej. Zastrzeżenia budzi ich pogląd, że autentyczny I człowiek jest--dobry. Fakty zdają się potwierdzać hipotezę, że z natury nie jest on ani dobry, ani zły. Dopiero środowisko społeczne, wpływ kultury i wychowania czynią z niego jednostkę szlachetną lub wrogą. Ludzie w toku życia uczą się altruizmu lub agresji, zachowań konstruktywnych lub destruktywnych.
Nie przekonuje mnie również założenie, że- istnieje tylko jedno centralne źródło energii organizmu-,- tył"-' ko jedna siła napędowa, którą jest dążenie do samorealizacji i aktualizacji potencjalnych szans. Skąd wiadomo, że dążenie to wynika z natury ludzkiej? Gdyby tak było, to prawdopodobnie znacznie więcej niż l procent ludzi przyjmowałoby taki sposób życia. Wydaje mi się, że samorealizacja nie tyle jest właściwością hipotetycznej natury, co celem wychowania i samowychowania, który można osiągnąć w odpowiednich warunkach. Warto jednak podkreślić, że nie jest to styl egzystencji jedynie możliwy. Wiadomo, że wielu ludziom wykształconym w określonych układach kulturowych i społecznych nie odpowiada model "człowieka autentycznego", który dąży do aktualizacji swoich potencjalnych szans, ale model "człowieka organizacji" (człowieka maso-

wego), który zaspokaja swoje potrzeby konsumpcji, bezpieczeństwa, rywalizacji, władzy i sukcesu; taki sposób życia daje mu satysfakcję. W naszym kraju większość pedagogów, psychologów i polityków uważa, że głównym celem wychowania i samowychowania powinno być kształcenie wszechstronnie rozwiniętej osobowości i jest to pogląd godny uwagi. Zatem styl samorealizacji to tylko jeden z wielu potencjalnych sposobów życia. Twierdzenie, że jest to styl jedyny, że wiąże się on z naturą ludzką, nie wydaje się uzasadnione.
Wątpliwe jest również założenie, że główną rolę w życiu jednostki odgrywają aktualne doświadczania, a więc to, co odbywa się "tu.i,.teraz". Niewiele można powiedzieć o człowieku odrywając się od jego przeszłości (na co zwracają uwagę psychoanalitycy) i od jego przyszłości (co udowodnili psychologowie poznawczy). Aktualne przeżycia są tylko jednym z regulatorów zachowania. Często nie są one regulatorem najważniejszym.
Podsumowując te uwagi krytyczne warto powiedzieć, że psychologowie humanistyczni wcale nie odkryli natury ludzkiej. (Osobiście uważam, że to ostatnie pojęcie nie jest potrzebne w naukach społecznych; stanowi ono schemat teoretyczny, który mało wyjaśnia, a który wprowadza tak wiele zamętu.) Szlachetne i wzniosłe założenia, które przyjmują, nie tyle opisują naturę rzeczywistego człowieka, ile są ideałami wychowawczymi, celami kształcenia i samorozwoju. Mają więc charakter postula-tywny, a nie - deskryptywny. Ludzie powinni być dobrzy, twórczy, allocentryczni; powinni rozwijać swoje możliwości i kompetencje; powinni rozumieć świat i samych siebie; ich miłość powinna posiadać cechy typu B, a nie D. Są to cele, które akceptuje większość nauczycieli i pedagogów. Prace Rogersa, Masłowa i ich zwolenników rozszerzyły naszą wiedzę możliwych ideałach wychowania, a przede wszyst-un - 0 ideałach samowychowania i samorozwoju.

269
268


matycznego czy cybernetycznego mimo wielu wad są ważnym źródłem wiedzy i dlatego niedocenianie ich uważam za niesłuszne. Niedojrzałość metodologiczna bardzo utrudnia weryfikację hipotez i przypuszczeń formułowanych przez psychologów huma-
yf*sychologowie ci opracowali wiele praktycznych nietod przyspieszania rozwoju i facylitacji zmian osobowości. Obok psychoterapii skoncentrowanej na pacjencie organizują oni grupy spotkaniowe, trening wrażliwości czy zespoły innowacyjne." "Czasem próbują wykorzystywać techniki, których nazwy brzmią dość niezwykle^e.fkk "twórczy gniew" (creative anger) czy "medytacje"? Bogactwo tych technik wcale nie oznacza, że są one skuteczne. Jak dotychczas psychologowie humanistyczni nie udowodnili, iż ich metody leczenia, wychowania i rozwoju są lepsze od metod tradycyjnych, iż są one czymś więcej niż przyjemną zabawą. Być może w przyszłości dostarczą pc temu argumentów.
Wreszcie chciałbym ustosunkować się do terminu "psychologia humanistyczna". Chociaż jest on już dość powszechnie używany (przyjął się również w naszym kraju, gdzie mówi sią także o psychiatrii humanistycznej i socjologii humanistycznej), to jednak uważam go za niewłaściwy i pretensjonalny. Każdy kierunek psychologiczny - behawioryzm, psychoanaliza i psychologia poznawcza - którego celem jest zrozumienie ludzkiego zachowania, posiada wartość humanistyczną: dotyczy człowieka i jemu służy. Wprowadzanie więc nazwy "psychologia humanistyczna" zaciemnia obraz sugerując, że inne koncepcje człowieka są niehumanistyczne albo - nie w pełni humanistyczne. Trudno byłoby się z tym zgodzić. Osobiste doświadczenie uczy mnie, że zbyt częste używanie wzniosłych słów jest zawsze podejrzane. Byłbym zadowolony, gdyby termin "psycho-humanistyczna" zniknął z prac naukowych, jednak, iż jest to praktycznie niemożliwe.
271

Wątpię, aby psychologowie humanistyczni zgodzili się z taką interpretacją ich koncepcji.
Psychologowie ci - podobnie jak Freud - nie doceniają roli środowiska fizycznego i społecznego w ludzkim zachowaniu. Kiedy czyta się. ich prace, wydaje sią, że żyjemy w świecie, w którym nie ma wielkich systemów instytucjonalnych, złożonych instytucji oświatowych czy technostruktury, które znacząco wpływają na ludzką osobowość. Zdaniemr^ ftogefsa-Jiiły-aapedowe^ rozwoju człowieka tkwią-^-wewnąlra^Łil'dżie prawdziwie dojrzali są całkowicie "" uniezależnieni od- -oddziały wa" - zewnętrznych* Jest to pogląd nierealistyczny. Nawet ludzie najbardziej niezależni nie mogą całkowicie oderwać sią od świata, od jego wpływów. Rozwój człowieka - jak tego dowodzą psychologowie poznawczy - jest możliwy dzięki oddziaływaniom zewnętrznym i wewnętrznym, dzięki zabiegom wychowawczym i własnej aktywności. Nie można zrozumieć człowieka obserwując tylko jego wnętrze, tak jak nie można poznać zachowania ryby lekceważąc fakt, że żyje ona w wodzie. Niedocenianie roli środowiska w ludzkim życiu zmniejsza trafność koncepcji humanistycznej.
Znaczne wątpliwości budzą metody poznawania człowieka, które stosują psychologowie humanistyczni. Polegają one często na interpretacji spontanicznych wypowiedzi osób, na analizie samoogisów i samoocen. Jeden ź naukowców28 po opublikowaniu książki o samotności otrzymał około 500 listów od swoich czytelników, listy te potraktował jako rzetelne dane, weryfikujące i uzasadniające jego hipotezy. Można oczywiście wątpić, czy taki publicystyczny materiał ma wartość naukową. Nawet gdyby prawdziwa była hipoteza, że wypowiedzi człowieka o samym sobie są trafne i wartościowe, opieranie sią tylko na nich jest ryzykowne. Eksperymenty laboratoryjne i naturalne, metody modelowania mate-
" D. Bannistr, F. Fay, op. cit., s. 130.
270

gólnie na ich stronę etyczną. Współczesny eksperymentator coraz częściej patrzy na osobę badaną nie jako na obiekt manipulacji, ale jako na autonomiczny podmiot. Coraz rzadziej stosuje się w laboratorium bodźce awersyjne i nieprzyjemne. Coraz rzadziej wprowadza się w błąd osoby badane. Stosunki między eksperymentatorem a uczestnikami doświadczeń stały się bardziej życzliwe i partnerskie. Jest to bez wątpienia krok naprzód.
Mimo iż psychologia humanistyczna często staje się przedmiotem krytyki i sporów, stopniowo zwiększa się jej popularność i zasięg oddziaływania. Powstają nowe czasopisma, organizuje się kongresy i sympozja naukowe poświęcone samorealizacji i harmonijnemu rozwojowi osoby. W masowych nakładach ukazują się popularne książki Rogersa, Masłowa i ich zwolenników. Przedmiotem codziennych rozmów stają się takie sprawy, jak trening wrażliwości czy grupy spotkaniowe.
Jakie będą dalsze losy tego kierunku? Maslow powiedział kiedyś, że w przyszłości cała psychologia stanie się "humanistyczna". Nie podzielam tego poglądu. Nie wydaje się prawdopodobne, aby dość arbitralne założenia na temat natury ludzkiej zostały przyjęte przez społeczność uczonych. Zwolennicy koncepcji poznawczej, która jest bardziej dojrzała i zaawansowana, mają znacznie większe szansę stworzenia psychologicznej teorii człowieka, która uzyska jednomyślność badaczy. Nie odrzucam hipotezy, że w przyszłości psychologia humanistyczna będzie zamkniętym rozdziałem w podręczniku historii psychologii. Nie mamy jednak dostatecznych Podstaw, aby powiedzieć, że tak będzie na pewno.

273
"Pcje psychologiczne

Uwagi krytyczne, które przedstawiłem powyżej, nie mogą przesłonłg. pewnych osiągnięć tego kierunku naukowego^Psychologowie humanistyczni odkryli nowe ob^zjxy__b_a^a^czer^sf^rjnjałowali oryginalne pytania, które dotychczas były pomijanej pokazali "sprawy ludzkie" nie dostrzegane przez uczonych. Chciałbym L>odać przykłady takich nowych problemów. W przeszłości psychologowie bardzo intensywnie zajmowali się mechanizmami obronnymi "ja"; próbowali odpowiedzieć na pytania, jak człowiek ucieka przed nieprzyjemnymi przeżyciami, jak walczy z kompleksami. Rogers czy Maslow udowodnili, ^e -nie tyle ważne jest badanie mechanizmów obronnych,-ile badanie mechanizmów harmonijnego rozwoju i ekspansji własnego "ja". Rozwój pełni istotniejszą rolę w życiu jednostki niż obrona przed przeciwnościami losu. Dotychczas psychologowie więcej czasu poświęcali emocjom negatywnym, takim jak lęk, gniew, zagrożenie. Tymczasem zwolennicy omawianego kierunku podkreślają znaczenie-emocji pozytywnych, takich jak radość, nadzieja czy" "szczytowe doznania". Słowem psychologowie humanistyczni sformułowali wiele pytań dotyczących silnych stron człowieka. Pytania te coraz częściej interesują psychologów poznawczych i psychoanalityków.
Poglądy psychologów humanistycznych mogą również wpłynąć na metody badania zachowania. Nie-, zmiernie ważne jest założenie, że człowiek stanowi unikalną całość i że ignorowanie tego faktu prowadzi do błędnych ocen. Biorąc pod uwagę tę tezę psychologowie powinni zrezygnować z prostych eksperymentów typu "bodziec - reakcja" i projektować badania bardziej skomplikowane, pozwalające wykryć bardziej złożone zależności i prawa. Apele i protesty psychologów humanistycznych wpłynęły już na samą procedurę prowadzenia badań, a szcze-
272

Rozdział X
DWA STANOWISKA WOBEC WIEDZY PSYCHOLOGICZNEJ
Znany psycholog humanistyczny A. H. Maslow powiedział kiedyś dość nieostrożnie, że "świat będzie ocalony przez psychologów albo nie będzie ocalony wcale [...] Przyszłość gatunku ludzkiego bardziej opiera sią na ich ramionach niż na jakichkolwiek innych żyjących obecnie grupach ludzi."27 Pogląd ten cytują z wyraźnym zażenowaniem. Mimo pewnej solidarności zawodowej nie mogę powstrzymać się od komentarza, iż jest on zdumiewająco naiwny i totalnie błędny. Zawsze uważałem, że poznanie motywacji człowieka i jego systemu wartościowania zależy od wysiłku całej rodziny nauk, takich jak socjologia i historia, psychiatria i pedagogika, nauki polityczne i psychologia. Żadna z tych nauk nie ma patentu na badanie wzorów zachowania i żadna z nich nie może zajmować wyraźnie uprzywilejowanej pozycji. Nie chodzi zatem o to, aby osiągnięciom współczesnej psychologii przypisywać jakąś niezwykłą rolę, chodzi o to, aby je rzeczywiście dostrzegać i wykorzystywać, aby pod ich wpływem zmieniać potoczne wyobrażenia o rozwoju i zaburzeniach osobowości, o emocjach i motywacji. W tej popularnej książce próbowałem wykazać, że osiągnięcia te są znaczące. Psychologowie zgromadzi-
" Cytują za: M. S. Yiteles, Psychology today: fact and f ot-,'; tie, "American Psychologist" 1972, nr 7, s. 605.

li bogaty materiał empiryczny, na którego podstawie sformułowali trzy koncepcje człowieka. Wielu ludzi może jednak rozczarować fakt, że uczeni nie stworzyli jeszcze syntetycznego obrazu ludzkiego zachowania, że między portretem behawiorystycznym, psychodynamicznym i poznawczym istnieją zasadnicze rozbieżności i sprzeczności. Świadczy to o tym, że psychologia - podobnie jak inne dyscypliny humanistyczne i społeczne - nie jest nauką rozwiniętą, lecz rozwijającą się.
Warto jednak przypomnieć, że również w naukach najbardziej zaawansowanych, takich jak fizyka czy astronomia, nie zawsze istnieje jednolity i powszechnie przyjęty pogląd na temat struktury świata. Tak na przykład fizycy sformułowali kilka konkurencyjnych teorii cząstek elementarnych, z których żadna nie wyjaśnia w pełni analizowanych zjawisk. Aby twierdzenia te stały się bardziej przekonujące, powołani się na autorytet J. Bronowskiego, który charakteryzując rozwój nauk technicznych powiedział otwarcie: "Rok po roku obmyślamy coraz precyzyjniejsze instrumenty do obserwacji natury, ale otrzymywane obrazy są wciąż zamazane, dalekie od doskonałości. Wydaje się, że cel, który próbujemy doścignąć, znika za horyzontem, ilekroć się do niego zbliżamy."28 Przytoczone fakty wskazują, że nie tylko w psychologii istnieją otwarte problemy i różnice poglądów na temat struktury badanych zjawisk; chociaż w psychologii różnice te są być może wy-raźniejsze.
Można wyróżnić dwa stanowiska wobec różnorod-koncepcji człowieka. Pierwsze z nich ma cha-
j
" Bronowski, Zasada tolerancji, "Literatura", nr 7, 1974.
275

274


rakter eklektyczny. Jego zwolennicy uważają, że każdy kierunek badań psychologicznych wniósł coś nowego i oryginalnego do wiedzy o człowieku i jedynie próby integracji tych osiągnięć pozwolą w przyszłości stworzyć ogólnie akceptowaną teorię psychologiczną. Według eklektyków behawioryzm pozwolił nam zrozumieć rolę środowiska, a szczególnie - rolę nagród i kar w regulacji zachowania. Dzięki badaniom psychoanalityków udało się poznać tajemnicę procesów emocjonałno-motywacyjnych i prawa rządzące osobowością. Koncepcja poznawcza pozwala opisać procesy informacyjne, takie jak spostrzeganie, pamięć i myślenie. Wreszcie osiągnięcia psychologii humanistycznej rzucają światło na styl istnienia, taki jak aktualizacja potencjalnych szans. Po sensownym scaleniu tych struktur i paradygmatów teoretycznych uda się naszkicować uniwersalny i uzasadniony obraz człowieka. Stanowisko eklektyków dominuje we współczesnej psychologii. Wielu badaczy oficjalnie się do niego przyznaje. Jeden z moich kolegów powiedział mi, że eklektyzm to jedyna droga, jaką może wybrać psycholog realista.
Drugie stanowisko nazywam klasycznym. Klasykami są ci uczeni, nauczyciele, menedżerowie czy lekarze, którzy uważają, że przedstawione w tej książce koncepcje człowieka są wobec siebie konkurencyjne i tylko jedna z nich pozwala najlepiej opisać i wyjaśnić ludzkie czynności. Badacz musi więc dokonać wyboru. Zdaniem Skinnera tą koncepcją jest teehawioryzm. Maslow zaś uważa, że jedynie psychologia humanistyczna, odkrywa prawdziwe oblicze jednostki. Klasycy są przekonani, że w przyszłości określony portret człowieka stanie się dominujący i zostanie jednomyślnie przyjęty. Takie stanowisko nie jest zbyt popularne.
Chciałbym wyrazić swój pogląd na temat kontrowersji między eklektykami i klasykami. To pierwsze stanowisko jest mi obce. Łączenie różnorodnych konstrukcji teoretycznych, różnego języka opisu

i różnych stylów myślenia rzadko daje dobre wy"-niki. Często powstaje z tego niestrawny koktajl. Jak można połączyć scjentystyczne stanowisko behawio-rystów z antypozytywistycznymi poglądami psychologów humanistycznych? Gdzie znaleźć punkty styczne między człowiekiem sterowanym przez nieświadomą motywację a człowiekiem samodzielnym i świadomym? Nie sądzę, aby odpowiedź na te pytania była łatwa. Osobiście uważam, że w przyszłości poznawcza koncepcja człowieka, w miarę poznawania procesów informacyjnych, uzyska aprobatę powszechną. Stanowisko takie nie zyskało zbyt wielu zwolenników.
Mimo że psychologia nie osiągnęła wysokiego stopnia zaawansowania, bez wątpienia wzbogaca ona wizję człowieka i burzy mity tak pracowicie budowane przez pokolenia.
Jeśli człowiek chce urzeczywistnić humanistyczną wizję świata, jeśli chce rozwiązać gigantyczne problemy, które przed nim stoją, jeśli chce przystosować współczesną cywilizację do swoich potrzeb i aspiracji, musi postępować racjonalnie, musi umieć wykorzystać najbardziej skuteczne narzędzia osiągania celów, musi - jak ktoś powiedział trafnie - działać z pozycji siły. Taką siłą jest bez wątpienia również wiedza psychologiczna; to ważny środek, za którego pomocą ludzie o humanistycznych horyzontach mogą tak wiele zrobić dla jednostki, grup społecznych i społeczeństwa.

WAŻNIEJSZE POZYCJE BIBLIOGRAFICZNE
Bandura Albert, Principles of behavior rnodification, Holt, Rinehart, and Wintson, New York 1969.
Bannister Donald, Fransella Fay, Inąuiring mań. The theory of personal constructs, Penguin Books, Lon-don 1971.
Bronowski Jakub, Zasada tolerancji, "Literatura" 1974, nr 7.
Fromm Erich, The sane society, New York 1962.
Fromm Erich, The revolution of hope. Toward a hu-manized technology, Bantam, New York 1968.
Gordon Jesse E., Personality and behavior, Macmillan, New York 1963.
Jankowski Kazimierz, Od psychiatrii biologicznej do humanistycznej, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1975.
Kozielecki Józef, Elementy teorii samowiedzy, "Psychologia Wychowawcza" 1976, nr 1.
Kozielecki Józef, Psychologiczna teoria decyzji, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1975.
Kratochyil Stanisław, Psychoterapia. Kierunki, metody, badania, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1974.
Lewicka Maria, Niektóre ogólne wyznaczniki tolerancji "a niezgodności poznawcze, "Przegląd Psychologiczny" 1975, nr 3. aszewski Wiesław, Osobowość: struktura i funkcje
279

Szpwczuk Włodzimierz, Wstęp do antypsychoanalizy,
Książka i Wiedza, Warszawa 1973. Thompson Clara, Psychoanalizo. Narodziny i rozwój,
Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1967.
Tichomirow Oleg K., Struktura czynności myślenia czlo-
wieka, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
1976. Tomaszewski Tadeusz, Wstęp do psychologii, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1963. Tomaszewski Tadeusz, Probemy i kierunki współczesnej
psychologii, Wiedza Powszechna, Warszawa 1968. Warr Peter B., Thought and personality, Penguin Books,
London 1970.
Zawadzki Bohdan, Wyklady z psychopatologii, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1959.

regulacyjne, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1974.
Maslow Abraham H., Toward a psychology oj being, Van Nostrand, New York 1968.
Matusewicz Cz., Psychologio wartości, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1975.
May Roiło, Man's seorch for himself, Norton, New York 1967.
Mischel Walter, Toward a cognitiue social learning re-conceptualization of persouality, "Psychological Re-view" 1973, nr 4.
Neisser Ulric, Cognitlve psychology, Appleton, New York 1967.
Newell Allen, Simon Herbert A., Humanproblem solińng, Prentice - Hali, New Jersey 1972.
Obuchowski Kazimierz, Kody orientacji i struktura procesów emocjonalnych, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1970.
Paszkiewicz Elżbieta, "Ja" a zachowanie, "Psychologia Wychowawcza" 1974, nr 4.
Pawłów Iwan P., Wykłady o czynności mózgu, Państwowe Zakłady Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 1951.
Reykowski Janusz, Eksperymentalna psychologia emocji, Książka i Wiedza, Warszawa 1969.
Reykowski Janusz, Spór o pojmoioanie osobowości, "Człowiek i Światopogląd" 1970, nr 7 i 8.
Reykowski Janusz, O rozwoju osobowości, "Psychologia Wychowawcza" 1973, nr 2.
Rogers Carl R., On becoming a person, Houghton Mifilin, Boston 1961.
Rubinsztejn Siergiej L., Byt i świadomość, Książka i Wiedza, Warszawa 1965.
Skinner Burrhus F., Wolden Two, Macmillan, New York 1948.
Skinner Burrhus F., Science and human behainor, Macmillan, New York 1953.
Skinner Burrhus F., Pozo wolnością i godnością, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978.
280

samodzielny
y poznawcze
^chowaniu
Doszukiwanie
/chplogicznej

SPIS TREŚCI
Od autora ..........
Wprowadzenie - trzy spojrzenia na człowieka
Część pierwsza
Koncepcja behawiorystyczna, czyli człowiek reaktywny ............. 19
I Środowisko a zachowanie ...... 21
II Sterowanie pozytywne ....... 30
III Sterowanie negatywne. Mit kary .... 46 ł
IV Poza wolnością i godnością człowieka ... 56
V Inżynieria behawiorystyczna ..... 64
VI Utopia naukowa ......... 74 .
VII Portret jednowymiarowy ...... 83
VIII Obawa przed manipulacją ...... 92
Część druga
Koncepcja psychodynamiczna, czyli człowiek niedoskonały ............ 99
I Osobowość a zachowanie ...... 101
II Popędy i tyrania nieświadomości .... 109
III Dialektyka konfliktów ....... 121
IV Sztuka samoobrony ........ 130
V Teoria lęku .......... 143
VI Psychoterapia - droga do samoświadomości 153
VII Apel o humanizację ........ 167
VIII Portret ąuasi-kliniczny ....... l76

Część trzecia
Koncepcja poznawcza, czyli człowiek
I Trzecia psychologia ....
II Sterowanie wewnętrzne. Struktur
III Sterowanie zewnętrzne .
IV Procesy orientacyjne
V Procesy wartościowania
VI Mechanizm działania. Motywacje
VII Refleksje o^ w^c_hojvaiiiu i samów; -. -57irr Portret badacza ..... ^.jn- IX Psychologia humanistyczna, czyli j
"""""""nowej koncepcji człowieka T" stanowiska wobec wiedzy jjsj
Ważniejsze pozycje bibliograficzne .

282


S8E

BIBLIOTEKA
MYSLJ WSPÓŁCZESNEJ
Dotychczas uka2a}y Theodor w. Adorno
muzyld
Philip Bagby Kultura i historia
Geoffrey
Bierza
się Jerome S. Bruner
S. Bruner

i }ad
C2erwinski ny obyC2aju
ść sztuki
miejsku

BIBLIOTEKA MYŚLI

y się:
D*chczas ukazał


Bagby historia
Geoffrey Barracl WS*----- ton, RemigiUS2 Bi
się S. firuner
s. Br""er
i Jad

LSZ

'!'<<> '(W
Jurij Dawydow
Sztuka jako zjawisko socjologiczne
Hoimar von Ditfurth Dzieci Wszechświata
Hoimar von Ditfurth '
Na początku był wodór
Gillo Dorfles
Człowiek zwielokrotniony
Umberto Eco Pejzaż semiotyczny
Mircea Eliade Sacrum, mit, historia
Jean Fourastie
Myśli przewodnie ' *
Pierre Francastel ,.t ,;,,,.;,,
Twórczość malarska a społeczeństwo
Erich Fromm O sztuce miłości
Erich Fromm Zapomniany język
Jacek Fuksiewicz Anatomia telewizji w USA
286

Łon L. Fuller Moralność prawa
John Kenneth Galbraith
Społeczeństwo dobrobytu - państwo przi
Konstanty Grzybowski Ojczyzna, naród, państwo
Edward T. Hali Ukryty wymiar
Richard Hoggart
Spojrzenie na kulturę robotniczą w Anglii
Karen Horney
Nerwica a rozwój człowieka
Ewald Iljenkow Logika dialektyczna
Ivan Illich Społeczeństwo bez szkoły
Eberhard Jackel
Hitlera pogląd na świat ~. -
Francois Jacob Historia i dziedziczność
Gustav Jahoda Psychologia przesądu
Kazimierz Jankowski
Od psychiatrii biologicznej do humanistyczne;
Zygmunt Kałużyński
pżegnanie Molocha

68S

bis
bii >[l *
Jerzy Kleer
Drogi wyjścia z zacofania
Józef Kossecki
Cybernetyka kultury i
Józef Kozielecki v."
Koncepcje psychologiczne człowieka uu,',
Józef Kozielecki Szczęście po szwedzku
Susanne K. Langer
Nowy sens filozofii ;,!" i vi
Ervin Laszlo
Systemowy obraz świata ; ;
Fernand Leger Funkcje malarstwa
Henri van Lier Nowy wiek
Konrad Lorenz
Odwrotna strona zwierciadła ;
Konrad Lorenz Tak zwane zło
Roiło May
Miłość i wola ;
Jonathan Miller -".
Spór z McLuhanem , ,;
Edgar Morin
Kino i wyobraźnia

Edgar Morin
Zagubiony paradygmat - natura ludzka
Gunnar Myrdal
Przeciw nędzy na świecie
Obrazy świata białych Oprać. Andrzej Zajączkowski
Andrzej Osęka Mitologie artysty
Wiktor Osiatyński
W kręgu mitu amerykańskiego
Włodzimierz Pawluczuk Żywioł i forma
Mieczysław Porębski Ikonosfera
Franciszek Ryszka Polityka i wojna
E. i F. Ryszkowie
Między utopią a zwątpieniem
Edward Sapir
Kultura, język, osobowość
Włodzimierz Sappak Telewizja i my
Hans Selye Stres okiełznany
Marian H. Serejski
Naród a państwo w polskiej myśli histoi

19 _ Koncepcje psychologiczne
288


68S

Jerzy Kleer
Drogi wyjścia z zacofania
Józef Kossecki
Cybernetyka kultury . . .
Józef Kozielecki v.
Koncepcje psychologiczne człowieka nu,-,
Józef Kozielecki Szczęście po szwedzku
Susanne K. Langer Nowy sens filozofii
Ervin Laszlo
Systemowy obraz świata H. H
Fernand Leger Funkcje malarstwa
Henri van Lier Nowy wiek
Konrad Lorenz
Odwrotna strona zwierciadła
Konrad Lorenz Tak zwane zło
Roiło May Miłość i wola
Jonathan Miller
Spór z McLuhanem ; ,r
Edgar Morin Kino i wyobraźnia

Edgar Morin
Zagubiony paradygmat - natura lud
Gunnar Myrdal
Przeciw nędzy na świecie
Obrazy świata białych Oprać. Andrzej Zajączkowski
Andrzej Osęka Mitologie artysty
Wiktor Osiatyński
W kręgu mitu amerykańskiego
Włodzimierz Pawluczuk Żywioł i forma
Mieczysław Porębski Ikonosfera
Franciszek Ryszka Polityka i wojna
E. i F. Ryszkowie
Między utopią a zwątpieniem
Edward Sapir
Kultura, język, osobowość
Włodzimierz Sappak Telewizja i my
Hans Selye Stres okiełznany
Marian H. Serejski
Naród a państwo w polskiej myśli hi

19 _- Koncepcje psycholog;
czne
288


lP^^^^5

roi-.,
Burrhus Frederic Skinner Poza wolnością i godnością
Bogdan Suchodolski Labirynty współczesności
Super-Ameryka
Szkice o kulturze i obyczajach
Oprać. Wiesław Górnicki i Jerzy Kossak
Andrzej Targowski
Informatyka - klucz do dobrobytu
Technika a społeczeństwo t. I/II Oprać. Andrzej Siciński
Krzysztof Teodor Toeplitz Kultura w stylu blue jeans
Krzysztof Teodor Toeplitz Mieszkańcy masowej wyobraźni
Alvin Toffler Szok przyszłości
Arnold Toynbee i inni Człowiek wobec śmierci
Wolfgang Wickler
Czy jesteśmy grzesznikami?
Andrzej Zajączkowski Muntu dzisiaj
John Ziman Społeczeństwo nauki
290


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
koncepcje psychologiczne człowieka Freud, Fromm i inni
Koncepcja Psychodynamiczna Człowieka czyli człowiek nied~2EC
Koncepcje psychologiczne człowieka
WPŁYW WYBRANYCH SKŁADNIKÓW ŻYWNOŚCI NA AKTYWNOŚĆ PSYCHOFIZYCZNĄ CZŁOWIEKA
Socjologiczne konsekwencje freudowskiej koncepcji psychoanalizy
Koncepcja natury człowieka w czasach Oświecenia
Psychopatologia człowieka dorosłego
Koncepcja psychodynamiczna
Ludowa koncepcja pełni człowieczeństwa w II części Dziad~E94
porównanie koncepcji psychologicznych
12 koncepcje psychologiczne
Wykład 4 przestępca koncepcje psychologiczne [10 11]
Wykład 4 przestępca koncepcje psychologiczne [10 11]

więcej podobnych podstron