ho 13na02




Homilia



H2 {
FONT-SIZE: 12pt; MARGIN: 0cm 0cm 0pt; FONT-FAMILY: "Times New Roman"; TEXT-ALIGN: justify
}



Homilia na Niedzielę XIII ( Rok A ) 30 VI
2002 r.
Miejscem dla Boga jest także dom
rodzinny
 
Dlaczego kochać Boga z całego
serca ?
         
My starsi pamiętamy chyba najważniejszy  szczegół z życia św. Maksymiliana
Kolbego. Wiele wspaniałych darów złożył on Bogu i ludziom. Kochał nad wyraz
swoich rodziców, bliskich, dom rodzinny. Jednak największą decyzję w swoim życiu
podjął na placu obozowym w Oświęcimiu . Jako więzień bloku 17 noszący numer
16670 słysząc lament wybranego na śmierć Franciszka Gajowniczka
ofiaruje za
niego swoje życie. Był lipiec
długi dzień, wiele zajęć nawet w świecie
skazańców. Uciekł jeden z więźniów
jako kara
dziesięciu z szeregu musi iśc
na śmierć głodową. Po krótkiej i zwięzłej rozmowie SS-mana Fritscha i obelgach
pod adresem kapłaństwa , które piastował Ojciec Kolbe  - pada decyzja
pójścia na śmierć za wylosowanego Polaka . Chciałbym zając jego miejsce

wskazuje na Gajowniczka. Motyw : on ma żonę i dzieci .Niemiecki oficer wyraził
zgodę. Kilka dni głodówki w celi, strasznych męczarni, wreszcie zastrzyk
trucizny. Dzień śmierci szczególny
Wigilia Wniebowzięcia NMP.  Jeden ze
strażników wyznaje : ,,takiego żeśmy tu jeszcze nie mieli. Cela potrzebna była
innym
więc męczennika wzięli do krematorium.  Pozostaje pytanie :
dlaczego oddal życie za współwięźnia... dlaczego stracił jedno, jedyne życie ?

           
Przed chwilą słyszeliśmy słowa Ewangelii : ,, kto straci swoje życie z mojego
powodu  - ten je znajdzie... otrzyma nagrodę sprawiedliwego ..."  Pan
Jezus stawiając uczniom tak radykalne wymagania wymaga zrozumienia tajemnicy
najwyższej miłości. Zanim sam odda życie za nas daje zasadnicze wskazania. Z
jednej strony nikt z naszych najbliższych, nie może być stawiany przed Nim
z
drugiej strony sam utożsamia się z każdym człowiekiem, którego spotkać możemy na
drodze życia. Ja więc rozumieć słowa ,, kto  miłuje bardziej ojca lub matkę
bardziej niż Mnie
nie jest Mnie godzien" ?
 Ojciec Kolbe wziął
krzyż, naśladował, stracił życie ?  Czy musiał ?
           
Słowa Chrystusa, jak to często się zdarzała w życiu Jego uczniów były ,,
twardą mową". Mogę tu zapytać : czy mogło być inaczej ?  Dla każdego z nas
ból niesionego krzyża, wybranego z własnej decyzji, oddanie
stracenie
życia  - po ludzku  mówiąc
to twarda mowa. Czy tę wielką prawdę maja
rozumieć tylko specjalnie przez Boga wybrani ?
           
A przecież miłość ojca i matki, czwarte przykazanie Boże jest mniej ważne ?
Ojciec Kolbe słyszał ból ojca rodziny
on ma żonę i dzieci ... niech pozostanie
przy życiu. On ma dom rodzinny, jest potrzebny, na niego czekają ... pomyślał
sobie w duszy.
           
Święty Maksymilian oddal życie Bogu przez swoje męczeństwo, oddał nie tylko
jakiś czas, który był by mu jeszcze dany , tą następną część życia jemu należną,
a może nawet byłby jeszcze zaznał wolności i wrócił do swoich !? Pozostaje
pytanie : zachował, czy stracił.
 Nasz dom rodzinny, nasza
pomoc innym.   
           
Wszyscy narzekamy, że żyjemy w bardzo trudnych i ciężkich czasach. Wielu boi
się życia dalej, lęka się przyszłości. Wielu młodych ludzi staje na krawędzi
tchórzostwa
odbiera sobie życie. Szesnastolatek z pod  Włoszczowy odbiera
sobie życie, bo miał nie zdać do następnej klasy ... ( Słowo Ludu z 19 VI 2002
s.2) . W Ziemi Świętej
tylu , jak mówią .. oddają życie w zamachach. Nie tego
pragnie Bóg ! Co innego dać życie dla Boga , złożyć w darze dla Chrystusa
pomagając , ocalając życie dzieci, rodziny. Jeżeli idziemy, by pomóc choremu,
odwiedzić więźnia, pocieszyć strapionego, pomagamy w wychowaniu dzieci, zwracamy
uwagę nieroztropnym , ofiarujemy wiele serca
to może w oczach świata strata
czasu, naiwność, a przez to i strata życia.
Dla najbliższych w domu
też
jesteśmy potrzebni, też dla nich tracimy jakąś część życia  W logice Pana
Jezusa jest pokazane ,że kto poświęca życie jako uczeń Jego
ten naprawdę
zyskuje, znajduje życie. A co na to nasz dom rodzinny, najbliżsi ?
           
Emanuel v. Bodman powiada : Miłość, to największe bohaterstwo, jest gotowa na
każde poświęcenie. Natomiast Ernest Renan dodaje : By żyć dla innych, trzeba
najpierw umrzeć dla samego siebie. Dar, który nie jest również ofiarą
nie jest
też darem. Chińskie przysłowie głosi : Jednemu człowiekowi uratować życie,
znaczy więcej niż wybudować pagodę z siedemdziesięcioma piętrami.  Na
koniec słowa Romano Guardiniego : Kto chce osiągnąć wyższe poziomy, ten musi
ofiarować niższe. Kto chce swoje życie oddać do dyspozycji nadzwyczajnym
wartościom
musi zrezygnować z korzyści i rozkoszy. ( Cytowane za Ks. Janem
Flisem ,, Mój Kościele ufaj Ojcu s.228)
 Więc jak mamy żyć, dla
kogo więcej ?
            
Rzadko skłonni jesteśmy wybierać to, co pozbawione jest wartości, ale z
drugiej strony boimy się wybierać rzeczy wartościowe, ale bardziej trudne do
zdobycia. Pamiętam  z mojego życia duszpasterskiego
w parafii
odwiedzał  rodziny wizerunek Krzyża
dla większości było to wielkie
przeżycie
gościć w domu rodzinnym Chrystusa w Jego tajemnicy Odkupienia . Ktoś
w swojej wylewności skomentował krótko ... dla Krzyża ... dla Boga jest miejsce
w kościele !
           
Jednak z naszym wyborem wartości bywa bardzo różnie. Pan Jezus chce nas wyzwolić
z sideł pozornych wartości, nauczyć żyć na wyższych płaszczyznach świata,
docierać do prawdy o ludziach, o świecie, a przede wszystkim o Bogu
głębiej.
Gdzież więc jest sens naszej miłości ? Nie wolno nam przez całe życie uciekać
przed tym co doskonalsze, wyższe, Boskie. Jako katolicy dzieci Boga - mamy
miłość odróżniać od pozorów . To święta prawda, że Bóg jest tak blisko nas, a
nawet w nas , aby nas pocieszać, uzdrawiać, umacniać i kierunkować ostatecznie
do miłości najwyższej
nie niszczą miłości ojca, matki, rodzinnego domu. 
Co prawda
nasze poświęcenie dla rodziny, dla wartości domowego życia 
jest bardzo ważne i potrzebne i jest naszym świętym obowiązkiem. Jednak kochając
dom, rodzinę swoich bliskich
musimy umieć zrezygnować z tego, co nas oddala od
Boga, odsuwa Boga na dalszy plan. Na drodze życia spotykamy ludzi, dla których
mamy być drogowskazem, światłem doprowadzającym jednak do doświadczenia
obecności i wartości prawdziwie Boskich.
 Niebezpieczeństwa dla
duszy człowieka.
            
Popatrzmy na codzienne życie naszej młodzieży, zwłaszcza dla wiary, dla
Bożych wartości. Jakże często i dom rodzinny dla nich już nie jest potrzebną
wartością. Zniszczono wszelkie autorytety : Kościoła, nauczyciela w szkole,
ojca, matki o rodzicielskiego domu. Wmawia się młodym ucztę fałszywej wolności,
tzw. obiektywną prawdę. Nie chcę tu wspominać przebiegów i końcowych scen na
dyskotekach. Nie koniecznie musi być strzelanina, pijaństwo, ale ... matka
zawinięta w dywan
bo na coś nie pozwalała, lub nie dała synowi pieniędzy.
Boskie przykazania to według niektórych zamach na wolność człowieka, na
demokrację . Jakże często z Zachodu przychodzą wieści, a nawet książki :,,Bóg
tak, Kościół nie ". A cóż powiemy o satanistach, ich muzyce, hasłach,
ślubowaniach i czynach ? Jak często ofiarami są tu rodzice i najbliżsi, a dom
rodzinny już staje się jakby materiałem wybuchowym .
           
Wymagania Boże są jednoznaczne
może nie przypodobają się komuś. To nie oznaka
ciemności, zacofania lub relikty średniowiecza. Wybór Chrystusa ma być jasny i
ostateczny. Kto miłuje bardziej ... nawet ojca lub matkę ... bardziej ... nie
jest Mnie godzien. Gotowość przyjęcia nawet cierpienia , ofiar, wyrzeczeń ,
przyjęcia codziennego krzyża
jest oznaką godności ucznia Chrystusowego.
Właśnie wtedy mamy tyle sposobności do miłowania bliźnich, także ojca i matki z
uwagi na Chrystusa, z uwagi  na Boga.
           
Dziś w czytaniu wspominana cudzoziemka
Szumenitka -  z szacunkiem i
gościnnością przyjęła Proroka ... gotowość przyjętego trudu, wyrzeczeń
było
znakiem otrzymania Bożego błogosławieństwa, bo potraktowała go , jako swojego
syna. Prorok odwdzięczył się za to
uprosił u Boga dla niej upragnionego
własnego dziecięcia.
 Kto was przyjmuje
Mnie
przyjmuje..
            
 Kościół potrzebuje właśnie ludzi takich ludzi : odważnych, gotowych na
wszystko , usłużnych dla ludzi, ofiarnych dla Boga i ludzi nawet za cenę
ofiarowanego życia. Jak bardzo odeszliśmy od tych wartości, jak bardzo boimy się
ofiarować choć trochę więcej siebie dla Boga, siebie dla rodziny, coś z siebie
dla bliźnich. Właściwą postawą człowieka wiary jest radość i wdzięczność. 
Przypomina mi się tutaj pieśń kościelna zaczynająca się od słów : nie umiem
dziękować Ci Panie, bo małe są moje słowa. Naucz milczeć w zachwycie, gdy
dajesz. Naucz kochać goręcej , gdy bierzesz. Naucz ufać miłości Twej Panie ,
choćby wszyscy przestali Ci wierzyć ...
           
Odważyć się przyjąć Chrystusa w domu rodzinnym, w domu swojego serca. Gościnność
kiedyś nazwana polską
zaczyna się kruszyć może z racji biedy ?!  Ale
serce nie powinno przybierać ciasnych granic. Nie wzorujmy się na dawnym 
Egipcie czy Persji, gdzie przybysz uważany był za nieczystego, u Rzymian za
wroga, a u Greków za barbarzyńcę, kogoś niższego i niepożądanego. Dawny
Izraelita jak i Słowianie cieszyli się cecha gościnności. Zawsze było miejsce
przy stole i chleb na stole . Tak więc do domu i do serca przyjmijmy Chrystusa

potrzebnego nie tyle już Gościa, ale Domownika. ,,Kto Mnie przyjmuje, przyjmuje
Tego, który Mnie posłał ". Nie chodzi tutaj tylko o gościnność, ale o stosunek
do Chrystusa
Nauczyciela miłości jako ważniejszego od ojca, matki,
najbliższych. Miłość do Boga powinna być większa, niż miłość człowieka, choćby
najbliższego sercu. Wtedy może być mowa o nagrodzie za miłość.
           
Jakże smutne i trudne do przyjęcia były słowa naszych polskich władców, którzy
publicznie w środkach przekazu obliczali ile kosztuje pielgrzymka Papieża Polaka
do Ojczyzny. Jakie to było bolesne i naiwne. Gościnność Polaków w stosunku do
Namiestnika Chrystusowego była zawsze godna podziwu. Czeka nas w sierpniu
podobny egzamin . Patrzymy jednak  jeszcze głębiej
zadbajmy o miejsce dla
Chrystusa w naszym domu, w naszym życiu, w naszym sercu.
Spotkanie z przychodzącym
Chrystusem
            
Chrystus  jest zawsze dla nas przyjaźnie ustosunkowany. Jest Gościem
upragnionym i  tak bardzo potrzebnym. Spotkanie z Nim jest i powinno być
przeobrażającym nas na lepsze. Jest to spotkanie dotyczące sensu naszego życia,
spraw wiary i naszych działań na co dzień . Kiedy dzielimy z Kimś radość
staje
się ona jeszcze większa, gdy dzielimy  z Kimś nasze życie
ten Ktoś nas
jeszcze ubogaci, pomoże i pobłogosławi. Pan Jezus w pewnym sensie odsuwając na
drugie miejsce miłość rodziców i bliskich
wcale ich mnie lekceważy, ani nie
ignoruje
wręcz przeciwnie
porządkuje nasze życie, wprowadza odpowiedni ład ,
optymalną hierarchię wartości.
           
Rozpoczęły się wakacje. Dla wielu będą one okazją do pogłębienia wiary w
kontakcie z przyrodą. Oby inni nie wzięli kursu przeciwnego
nie wysłali Boga
na wakacje... na urlop. Pan Jezus przychodzi do nas każdego dnia i w każdym
zakątku naszego życia. ,, Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli kto usłyszy mój
glos i otworzy , będę z nim wieczerzał, a on ze mną ( Ap.3,20) . Przez piękno
polskiej ziemi niech przemawia do nas Stwórca. Otwórzmy dla Niego nasze serca i
umysły, progi i tajniki życia. Nie zapominajmy kim jesteśmy i do Kogo
należymy.   
           
Chrystus obdarza nas miłością nieskończoną. Aby ją przyjąć
konieczne jest
usunięcie wszystkiego, co jest tylko ludzkie, co przeszkadza , nie pozwala na
miejsce dla Niego u nas i w nas. Niech będzie dla Niego pierwsze miejsce w
naszym życiu. Zanurzając się w tym źródle miłości prawdziwie kochać będziemy
rodziców i bliskich . Jeżeli Bóg będzie na pierwszym miejscu
wszystko będzie
na swoim miejscu. Amen.
 
 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
hona02
hona02
hona02
hona02
hona02
EB TOU Ho Ho Ho GI Blog Train
ho?3a
ho wn02
honb02
ho#nc
ho rpk2
honb03
Ho chi min Testament polityczny
ho obc
ho 3nza
28 ho
Kyun Ho Gaya Na CD1

więcej podobnych podstron