ho 06nb03




Homilia



H2 {
FONT-SIZE: 12pt; MARGIN: 0cm 0cm 0pt; FONT-FAMILY: "Times New Roman"; TEXT-ALIGN: justify
}



Homilia na
Niedzielę VI zwykłą ( rok B)
Trąd niewidzialny
chorobą naszych czasów
Błogosławiony Ojciec Jan
Beyzym
           
W ostatnią niedzielę stycznia zwykle obchodzimy Światowy Dzień Trędowatych.
Został on ustanowiony w roku 1954 , aby przypomnieć o tej strasznej chorobie,
która nadal pozostaje wielkim problemem dla wielu krajów, by pomóc ludziom
dotkniętym tą niemocą. Dziś w dobie postępu medycyny, trąd zdaje się być
uleczalny, a walką z tą chorobą  łatwiejsza niż w przeszłości. Dla nas,
choć nie było nam dane widzieć człowieka dotkniętego trądem już samo słowo ,,
trąd " budzi lęk i odrazę. Trędowaci spychani byli na margines życia
społecznego, wywożenia na osobne wyspy, izolowani. Odwracali się od nich
wszyscy, znajomi , przyjaciele, rodzina. Cierpieniom fizycznym towarzyszyły
samotność i poniżenie.. Pan Jezus wielokrotnie pochylał się nad takimi ludźmi,
dotykał, oczyszczał.
           
Do ludzi dotkniętych podwójnym cierpieniem  duszy i ciała udał się
pochodzący z Wołynia, a pracujący w Krakowie Ojciec Jan Beyzym. Skromny, nie
szukający rozgłosu, bez wsparcia materialnego w  trędowatych na
Madagaskarze dostrzega swoich braci. Tym czarnoskórym biedakom oddal całe swoje
życie. Poszedł w ślady Pana Jezusa
jak to dziś czytamy w Ewangelii. Mając 48
lat jako kapłan podejmuje życiową decyzję. Są ludzie skrzywdzeni przez los

trzeba im pomóc. Pożegnał Polskę na zawsze . W liście do Generała zakonu pisze

trąd mi nie straszny. Będę leczył najbiedniejszych  ludzi dopóki się to
będzie Bogu podobało. Wiem dobrze, co to jest trąd i na co musze być
przygotowany. To wszystko jednak mnie nie odstrasza, przeciwnie
pociąga,
ponieważ dzięki takiej służbie łatwiej będę mógł wynagrodzić Bogu za swoje
grzechy. Zgromadzony z chorymi w zbudowanym z trzciny kościółku, przy zupełnej
obojętności władz bez leku i wstrętu pochyla się nad biedakami, którym za żadną
cenę nie wolno było zbliżać się do zdrowych. Prowizoryczna izba jako szpital w
Maranie , brak wody, leków i życzliwości, ale z wizerunkiem Pani z Jasnej Góry
mijają trudne lata. Było to życie ponad siły. Wyczerpany, 60-letni apostoł
miłości w 1912 roku odchodzi po zapłatę do Pana. Jedyny Polak, który w czasach
niewoli swojego narodu dostrzegł cierpienie ludzi bardziej pokrzywdzonych.
           
I oto 22 sierpnia 2002 r. Jan Paweł II ogłasza go błogosławionym w chwale Boga
bogatego w miłosierdzie. Dziś we Wrocławiu i w Szczecinie znajdują się ulice
nazwane jego imieniem, do kościołów powędrowało ponad sto małych relikwiarzy,
artyści umieszczali jego zdjęcie na wielkanocnych pisankach. Ksiądz  szarym
fartuchu , z łopatą i taczkami budował, opatrywał rany, podawał chleb ziemski i
Chleb Chrystusa. Jego ręka tak często kreśliła krzyż pojednania w czasie
spowiedzi i namaszczania chorych,
Trąd i grzech - ,, chcę, bądź
oczyszczony".
        
Wśród okrzyków : ,, nieczysty, nieczysty "
gdy inni uciekali daleko, aby
się nie zarazić wołano
to kara za grzechy. Gdy tak traktowani przez naród
dowiadywali się o Nauczycielu z Nazaretu
szli do Niego z wielką nadzieją,
padali na kolana prosząc : ,, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić" . Przypomina
się modlący człowiek, który od czasu do czasu powtarzał: Panie Boże, zrobiłem
swoje, teraz Ty powinieneś mnie wysłuchać. Trędowaty z Ewangelii mówi
delikatniej : jeśli chcesz, jeśli taka Twoja wola, jeśli uznasz to za dobre dla
mnie.  Wzruszony szczerością i cierpieniem Pan Jezus to czyni
wyciąga
rękę, dotyka ciała pokrytego ranami i wypowiada : ,, chcę, bądź oczyszczony".
Przestał być odsunięty od ludu, mógł iść w szabat do synagogi i wielbić Boga. On
wiedział czym choroba i trąd dla ciała, tym grzech dla duszy. Jak trąd
zniekształca ciało
tak grzech odbiera piękno duszy, czyni ją brzydką,
splamioną nieczystością grzechu.
           
Boję się ludzi, którzy głośną wypowiadają, że nie mają grzechu. Jak wspomina
Ewangelia św. Jana
oni sami siebie oszukują i nie ma w nich prawdy ( I Jana
1,8)  Święty Jakub mówi, ze wszyscy często upadamy (Jk 3,2)  Nie
pomylę się, gdy powiem, że świat składa się z grzeszników i świętych . Dziecko
mnie kiedyś poprawiło mówiąc : proszę księdza grzeszników jest miliony, a
świętych niewielu.
Częste wołanie naszego Papieża
: utracono poczucie zła, poczucie grzechu.   
           
Gnębią nas wielorakie choroby, nawet najbardziej pospolite. Boimy się nich,
szczepimy, wystrzegamy. Na szczęście nie zagraża nam trąd ciała. Ale panuje
epidemia trądu duszy, lekceważenie zła, brak poczucia, świadomości i
odpowiedzialności za masowo i lekkomyślnie popełniane grzechy. Tolerowanie,
minimalizowanie zła, przestępstwa , obrazy Boga i ludzi, a co nas przeraża

odzywka ,, zgrzeszyłem, i nic mi się nie stało". Ktoś nie chce być z
ciemnogrodu, staroświecki i pije grzech jak wodę, a potem się dziwi : to już
nałóg, zboczenie ?  Grzech jak trąd zatruwa, zaraża nie tylko najmłodszych,
ale całe społeczeństwo.
Zaczyna się tak niewinne ... nie
mówię pacierza, nie bywa, w kościele
bo nie mogę... Przykazania Boże już nawet
uciekły z pamięci nie tylko z serca. Trąd duszy zajmuje całego człowieka od stóp
do głowy . Obraza Boga staje się niczym wielkim, a kaprysy komuś mieć wolno .
Grzech traci swą wagę, szybko z ciężkości przybiera znamię potknięcia,
przyzwyczajenia, a w końcu już nie ma ochoty go się pozbywać !
           
Jakże często powtarza się scena Golgoty
Chrystusa przybija się z radością,
wystawia się na publiczne pośmiewisko. To straszna choroba trądu
którego się
nie zauważa, nie widzi. Straszniejszym od trądu  jest każdy grzech
śmiertelny. Gdy człowiek umiera
trąd znika
a człowiek ?  Człowiek musi
się poddać sprawiedliwości Boskiej musi podejść po zasłużony wyrok. Nie było
pokornej prośby... Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Wręcz odwrotnie

pycha dodawała animuszu, egoistycznego cwaniactwa ... swojego ,,ja".
           
W kościele Haga Sofia w Konstantynopolu widnieje duży napis : Myj nie tylko
swoją twarz, ale i sumienie !  Wyprażmy sobie ludzi wchodzących do świątyni

odczytane słowa robiły ogromne wrażenie. Były bardzo proste, ale i zarazem
bezpośrednie. Dotykając już nie dłoni, czoła wodą święconą u wejścia , ale ...
sumienia. Myj nie tylko twarz, ale i sumienie. Być może i dla nas takie słowa
staną się dziwnym, zaskakującym wskazaniem.
           
Nie zapomnę zdarzenia na ulicach Chicago opisanego w książce  Ks. Ryszarda
Kopra pod także doskonałym tytułem : ,, Aby mądrzej żyć "  ( s. 202) 
Oto amerykański psychiatra dr Karl Menninger pyta w swojej publikacji : Co stało
się z grzechem?  W słoneczny wrześniowy dzień na jednej z ruchliwych ulic
miasta pojawił się mówca. W godzinach przerwy obiadowej , gdy pracownicy
wychodzili z biur na krotki posiłek
napotykali na owego ulicznego mówcę, a ten
wyciągał rękę w kierunku przechodzącego , wskazywał palcem i krzyczał ,, winny "
. Po czyn na chwilę milkł , znów wskazywał na kogoś :,, winny"! Robiło to na
przechodniach niesamowite wrażenie . Jedni spoglądali na mówcę ze zdziwieniem
jak na niespełna zdrowego, oglądali się  do tylu, jakby szukając razem
winnego, na boki, albo szybko ruszali przed siebie. Gdzie się podział winny, co
się stało grzechem ?
           
Pozwolę sobie trochę zmienić ostatnie zdanie : co się stało z sumieniem ? co się
stało z poczuciem winy, z odpowiedzialnością, z zauważaniem trądu duszy ?
Dlaczego my ludzie XXI wieku już nie zauważamy zła, dlaczego tak łatwo do niego
się przyzwyczajamy, tolerujemy ? Dlaczego owego okrzyku winny ... nie odnosimy
do siebie, tylko oglądamy się obok lub szybko schodzimy z pola widzenia ?
Dzisiejsza niedziela zbliżająca nas do Wielkiego Postu chce jakby poddać nam ten
problem do przemyślenia.
Pora wyjść z grzesznej
izolacji.
           
Wędrując  korytarzami szpitali czytamy nieraz napis : ,, oddział
zakaźny"
tu ludzie odizolowani od otocznia. Choroba zakaźna jest groźna,
niebezpieczna, może się nam udzielić.
Choroba nie wybiera
powiadają
lekarze, nie ma rady, chorego trzeba izolować. Trędowatych do dzisiejszego dnia
się izoluje. Władze sądowe izolują osoby niebezpieczne w areszcie, odosobnienie,
izolacja konieczna nakazana przez organy sprawiedliwości.
           
Człowiek zarażony trądem dowiedział się o Panu Jezusie, mimo zakazu wybiegł
naprzeciw Nauczyciela  błagając o oczyszczenie. Zbliżając się wyznał swoją
wiarę i bezgraniczną ufność mocy Boskiej Chrystusa. Nieczysty , jak wołali
podszedł do Najczystszego błagając o normalność, o zdrowie. Żyjący na krawędzi
życia, w straszliwym odosobnieniu otrzymuje upragnione uzdrowienie nakaz : idź i
pokaz się kapłanowi, złóż w świątyni przewidzianą ofiarę. Być może nie dopełnił
tego polecenia jakby szalejąc z radości, że został uzdrowiony, oczyszczony z
trądu. Wbrew woli Chrystusa
rozgłaszał wszystkim, co się zdarzyło. 
Chciałbym widzieć tak szczęśliwych odchodzących od konfesjonały, tak radosnych
jak dzieci pierwszokomunijne. Ktoś mi odpowiedział : proszę księdza , świat dziś
jest zupełnie inny, niż dawniej ! Jakby nowy , inny , niewinny, bez grzechu ? A
przecież tyle zła i nieprawości wokół nas ?! Tylu zanurzonych w bagnie zła !
odcinających się od Boga, od sumienia, tylu duchowo nieczystych, ,, trędowatych"
!
           
Jeżeli grzech, nawet mało zdawać by się mogło zło oddaliło nas od Chrystusa, a
przez to osadziło nas w izolacji od źródła łaski i życia nadprzyrodzonego
pora
odszukać Boskiego Nauczyciela zanim ktoś nam powie ,, winny "   
podejść do miłosiernej dobroci Zbawcy, wyznać znów głęboka wiarę i ufność ,
zawołać : Panie, chcę być oczyszczony !
           
Z drugiej jakby strony musimy sobie wypracować nie tylko odporność na grzech,
przeróżne wypaczenia , nie wdychać trucizny, by się nie zarazić
ale i przede
wszystkim zdobyć się na rzetelnie uformowane sumienie, zło nazwać po imieniu,
poprosić Boskiego Lekarza o pomoc w tej duchowej pracy. ON, Jezus Chrystus też
pragnie naszego zdrowia, czystości naszego serca. Chce i prośbie naszej także
nie odmówi. Wtedy ogromnym zaufaniem do Boga podejdziemy, otrzymamy potrzebną
pomoc, aby mądrzej żyć, a u celu naszej drogi będziemy szczęśliwi jak
odizolowany człowiek z Ewangelii. Nie zapomnijmy też słów naszego wieszcza
Juliusza Słowackiego : ,, Niechaj wie człowiek, że mu Bóg pożyczył życia na
krótko. Niechaj odda w czynach, winien Bogu". Amen.   
 


Wyszukiwarka