006 16 (10)




B/006: M.F.Long - Wiedza tajemna w praktyce









Wstecz / Spis
Treści / Dalej
ROZDZIAŁ 16: ZABLOKOWANA ŚCIEŻKA
W HRA zajmowaliśmy się również zagadnieniami odblokowania widmowego sznura

owej ścieżki" do Wyższego Ja
przez wydobycie na światło dzienne, wydrenowanie",
czyli rozsądne prześwietlenie zaplątanej struktury wspomnień. Zaczęliśmy od
przestudiowania współczesnych wyników badań dotyczących tego, co Freud określił
mianem fiksacji", a późniejsi psycholodzy nazwali kompleksami".
(Wiadomo, że Freud nieustępliwie bronił teorii, iż popęd seksualny jest przyczyną
wszystkich trudności .podświadomego". Można jednak użyć jego terminu fiksacją"
w szerszym sensie, jako określenie pogmatwanej pamięci).
Freud opisywał fiksację następująco: Jeden instynkt lub Jego składniki nie
dotrzymuje kroku pozostałym podczas normalnego procesu rozwoju i pozostaje na
mniej rozwiniętym, bardziej infantylnym szczeblu. Popęd płciowy działa tak,
w stosunku do późniejszych psychologicznych struktur, jakby należał do systemu
nieświadomego, tzn. jakby był wypierany" (Zygmunt Freud, Dictionary of
Psychoanalysis, wyd. Nandor Fodor i Frank Gaynor). Kompleks" określony
jest jako emocjonalnie ubarwiona myśl lub wzorzec myślenia, który został wyparty".
Od tego momentu będziemy wymiennie używać tych terminów, aby pokazać, co we
frazeologii Huny określane jest jako przeszkoda lub blokada ścieżki".
Pod pojęciem racjonalizować" będziemy tutaj rozumieli zwroty: czynić
coś zrozumiałym" lub podchodzić do czegoś z rozsądkiem".
Pamiętając z wdzięcznością o Freudzie i tych psychologach, którzy badali ludzki
umysł, musimy tutaj przyznać, że gdyby nie postulowali oni Istnienia nieświadomej
części umysłu poniżej progu świadomości i nie odkryli, że ta nieświadoma część
skrywa nie zracjonalizowane wspomnienia, które powodują wiele cierpień psychicznych
i fizycznych oraz różnorakie odchylenia od normy, nie moglibyśmy dzisiaj pojąć,
co kahuni rozumieli pod pojęciem zżerający od środka" i jaki sens kryje
się za symbolicznymi słowami biblijnych kahunów, gdy mówili oni o przeszkodach,
blokadach, ostach, cierniach, wężach i utajonych grzechach.
Warto zauważyć, że pierwsi misjonarze, którzy przebywali na Hawajach w latach
1820-1860, nigdy nie zrozumieli
mimo iż mieli pod bokiem kahunów gotowych
przyjść im z pomocą w wyjaśnieniu tajników Huny
że podświadome lub niższe
Ja jest różne od średniego i Wyższego Ja. Oczywiście w tamtych czasach w świecie
zachodnim podświadomość nie była jeszcze znana. (Określenia kahunów dla trzech
różnych Ja to unihipili, uhane i Aumakua, ale w najlepszym wypadku misjonarze
mogli tylko z pomocą słownika przetłumaczyć te trzy słowa po prostu jako pewien
rodzaj ducha").
Tak się szczęśliwie złożyło, że zanim zająłem się na serio nauką Huny, znano
już pojęcie kompleksu. Dzisiaj realność fiksacji jest już mocno dowiedziona
i chociaż kahuni przy opisywaniu nici aka, struktury kształtów myślowych i zależności
między maną a kompleksem posunęli się w szczegółach dużo dalej, to nowoczesne
spojrzenie na tę dziedzinę Jest bardzo podobne.
Freud, będąc lekarzem, zainteresował się pacjentami przychodzącymi do niego
z wyraźnymi objawami kłopotów neurotycznych czy psychotycznych, którym często
towarzyszyły choroby cielesne lub wadliwe funkcjonowanie mięśni. Z czasem rozwinął
on metodę leczenia przypadków, w których powrót do zdrowia zależał od znalezienia
zakorzenionego w podświadomości (w niższym Ja) kompleksu i zracjonalizowania,
rozplatania nielogicznego myślowego zamętu. Podświadomość okazywała się skryta
i uparta. Wzbraniała się dostarczyć do centrum świadomości fiksacyjnych zestawów
wspomnień. Nie pomagały prośby, naglenia, wywieranie presji ani stosowanie sugestii
czy hipnozy. Tak więc w dużej mierze Freud zdany był na obserwację snów swoich
pacjentów, jak również na szczegółowe badanie okoliczności towarzyszących ich
reakcjom, ponieważ w ten sposób mógł odkryć Istnienie fiksacji w podświadomości.
Razem ze swoimi współpracownikami i uczniami zestawili listę symbolicznych
zależności, które miały wykazać relację między snem a kompleksem. Jeżeli ktoś
śnił o brzuchatym piecu, miało to oznaczać, iż podświadomość myślała symbolicznie
o łonie, z którego rodzi się człowiek. Freud przyjmował, że każdy człowiek,
obojętnie skąd pochodzi, ma w swojej podświadomości identyczny zestaw symboli
służących do opisania tych samych rzeczy i zdarzeń. Argumenty, których użyto
do poparcia tego nieco niedorzecznego twierdzenia, nie były zbyt przekonujące,
a wpływ sugestii
nawet jeśli nie przypisano jej żadnego znaczenia lub bardzo
małe
rzadko był należycie uwzględniany.
Ponieważ Freud nie dał się odwieść od przekonania, iż najczęstszą przyczyną
fiksacji są niepowodzenia seksualne, późniejsi badacze zmuszeni byli w wielu
punktach odstąpić od jego teorii. Jung i inni dostarczyli dalszych koncepcji
i dali wyraźniejszy obraz podświadomości. Jednak metody Freuda w mniejszym lub
większym stopniu pozostały w ogólnym zastosowaniu. Nadal obserwowano sny, zapisywano
i badano ich znaczenie, by na tej podstawie odkryć pokłady podświadomości. Gdy
sny występowały rzadko i były odległe od siebie w czasie, stosowano metodę wolnej
asjocjacji myśli" pacjenta. Pacjent
w stanie relaksacji fizycznej
mówił
lekarzowi lub analitykowi, jakie myśli przychodzą mu do głowy jako skojarzenia
w chwilach, gdy wymieniono przedmioty, osobę, miejsce lub zdarzenie. Metodologię
tę poszerzono o wolną grę wyobraźni, która polegała na tym, że robiono kleksy
atramentem, a następnie obserwator musiał powiedzieć, jakie obrazy w nich rozpoznaje.
System leczenia wzbogacono niebawem o bardzo dziwną technikę. Psychoanalityk
stwarzał sztuczny kompleks; wymyślał jakąś możliwą sytuację, która w przypadku
gdyby naprawdę się zdarzyła, mogłaby spowodować u pacjenta fiksację. Następnie
z dużą siłą przekonywania przedstawiano to zdarzenie pacjentowi i kazano mu
wierzyć, że rzeczywiście miało ono miejsce i
co było jeszcze ważniejsze

że to ono jest odpowiedzialne za pierwotny kompleks i za nienormalne reakcje
fizyczne lub mentalne. Rzadko stwierdzano, jak silny był czynnik sugestii przy
tej metodzie leczenia, często jednak dochodzono do dobrych rezultatów.
Jedną z wad powyższej metody było to, iż zbyt dużo wysiłku poświęcano znalezieniu
kompleksu, a zbyt mało robiono w celu przyniesienia pacjentowi ulgi i skorygowania
jego ogólnej postawy wobec życia i bliźnich. Poza tym wydaje się, iż nigdy nie
zrozumiano, że błędne myślenie średniego Ja często przeszkadza w znalezieniu
kompleksu. Na przykład wiele uczuć nienawiści lub strachu pacjenta mogło mieć
źródło w błędnych mniemaniach na temat ludzi. Trzeba było takie stany zbadać,
a jeżeli było to konieczne, korygować. Zbyt często lekarz robił błąd, widząc
w pozornie nielogicznych uczuciach nienawiści i strachu tylko skutki kompleksu,
podczas gdy w rzeczywistości przyczyna tkwiła w wpojonym pacjentowi sposobie
życia i wynikającym z niego doświadczeniu.
Jednak największą wadą tego systemu był brak jasnego zrozumienia konieczności
poprawy moralności pacjenta. Struktura mentalna człowieka jest domem zbudowanym
na piasku", jeśli nie rozumie on, iż zazdrość, chciwość, bezsensowna złość
i nieuczciwość są złe i działają przeciwko bliźnim. Nie rozpoznano również roli,
jaką odgrywa poczucie winy, czy jest ono zakorzenione jako kompleks w podświadomości,
czy też dzielone jest przez niższe i średnie Ja, szczególnie jeśli prześladuje
pacjenta to niejasne Coś, które nazywamy sumieniem".
Freud czuł się zmuszony uznać sumienie" za ważny czynnik obecny w stanie
depresji. Według niego człowiek w tym stanie jest zbyt surowo karany przez własne
sumienie, które jest Jak bicz w rękach super ego". Owo super ego, na które
natknął się Freud podczas badania swoich pacjentów, nie było niczym Innym jak
Wyższym Ja. Jego obecność uważał za wynik nacisku nauk moralnych, które spowodowały
wyparcie podświadomych popędów. Super ego Freuda było tak samo godne pożałowania
jak wpływ religii.
Wielu praktykujących psychoanalityków postępuje dzisiaj zgodnie z zasadami
Freuda, nie biorąc pod uwagę późniejszych wartościowych prac Junga, który uważał,
iż religijny Impuls ma również znaczenie dla człowieka. Lekarze ci okazują jawne
przywiązanie do materializmu wiedzy i wzbraniają się przed stawianiem teorii,
które przypominają płynne wierzenia religijne. Większość z nich stawia religię
na równi z mętnym, zagmatwanym myśleniem. Poza tym przedstawiciele Kościoła
wskazywali, że Biblia nic nie wspomina o podświadomości ani o kompleksie, dlatego
też nawet dzisiaj wiele osób reprezentujących różne religie nieraz atakuje psychoanalityków.
Jest to osobliwa sytuacja. Analityk dobrze wie, że wiele leczonych przez niego
fiksacji ma źródło w błędnych naukach religijnych
na przykład w strachu przed
wiecznym potępieniem. Z drugiej strony rezultaty osiągnięte przez psychoanalizę
są tak powolne i niepewne, że wielu psychoanalityków postanawia przy leczeniu
pacjenta robić użytek z jego religijnych zapatrywań i wiary w Boga. Niektóre
Kościoły znalazły w tym względzie szczęśliwą pośrednią drogę. Otwierają kliniki
dla swoich członków i oddają pod opiekę, obok religijnych doradców, psychiatrom
i psychologom.
Jest jednak coś, czego nie rozumieją ani analitycy, ani też przeciętni klerycy.
Jest to wpływ obcych istot duchowych w przypadku anomalii psychicznych. Wpływ
ten może być tak nieznaczny, iż będzie mylnie uważany za wrodzone skłonności
pacjenta; w Innych przypadkach może być silnie zaznaczony, nie jest jednak znana
jego natura. Nawet w przypadkach całkowitego obłędu
gdzie wpływ opętania jest
tak widoczny, że oficjalnie mówi się o opętańczym obłąkaniu"
naukowe
nastawienie nie pozwala psychiatrom ani przez moment pomyśleć o możliwości oddziaływania
istot duchowych. W tej sprawie większość przedstawicieli Kościołów przeszła
na stronę oficjalnej nauki, mimo iż w Biblii mnóstwo jest wzmianek o złych duchach
i demonach, które powodują choroby fizyczne i psychiczne.
Trzeba przyznać, że mimo wszystkich braków i ograniczeń wykonano dużo dobrej
pracy ku pożytkowi wielu ludzi i już znalezienie i usunięcie kompleksu często
przynosi . istotną poprawę i ulgę; niestety, trzeba też stwierdzić, iż postęp
w tym zakątku wiedzy jest wręcz boleśnie wolny.
W następstwie mało zadowalającej, powolnej i niepewnej pracy psychoanalityków
oraz wobec prawie całkowitej porażki Kościoła, który przez modlitwy chce uzyskać
uzdrowienie ducha, kilka lat temu doszło do godnej uwagi rewolty amatorów. Ludzie
ci uwolnili się od nauk zawodowych analityków i księży i spróbowali ulepszyć
dawne teorie oraz znaleźć nowe, szybciej i skuteczniej działające metody analityczne

przede wszystkim takie, które może zastosować również amator.
Wybitnym przedstawicielem tych rewolucjonistów był Anglik, L. E. Eeman. W rozdziale
XIV mówiliśmy już o jego obwodach relaksacji. W 1924 roku rozpoczął psychoanalityczne
próby, które doprowadziły go do pewnych bardzo interesujących odkryć. Eeman
rozwinął system znajdowania i usuwania kompleksów. Nazwał go myognosis".
Informował o nim w artykułach i odczytach. Znana jest również jego książka Co-operative
Healing. Nie wahał się włączyć do swoich teorii elementu religii i podświadomości.
Dlatego też metoda Eemana, pomimo doskonałych rezultatów w czasie demonstracji,
została ledwo co zauważona przez akademicko wyszkolonych psychiatrów.
Rewolta przeciwko powolnej i zacofanej psychiatrii, jak również psychoanalitykom
szkoły Freuda, skierowana została w połowie lat pięćdziesiątych tego stulecia
na nowe tory dzięki L. R. Hubbardowi. Inwalidzie wojennemu i autorowi powieści
fantastyczno-naukowych. Podobnie jak Eeman również Hubbard na skutek swoich
dolegliwości zaczął studiować umysł i jego naturę. Przez pewien czas poszukiwał
nowych metod uzdrawiania umysłu i wypróbowywał je. W celu ich udowodnienia postawił
cały szereg teorii. Trudno powiedzieć, czy wiedział wtedy, że w Ameryce wielu
ludzi odwróciło się już od starych teorii i terapii, ale gdy tylko ukazała się
jego książka 'Dianetics'. setki szukających pomocy ludzi zgromadziło się pod
Jego sztandarem.
Może dlatego dianetyka przemawiała do tak wielu ludzi, że zawarta w niej terapia
była odpowiednia dla każdego. a więc nie tylko dla osób, które znalazły u siebie
psychiczne zachwiania, psychozy i nerwice. Teoria ta głosiła, że każdy jest
więcej lub mniej obciążony engramem" (czymś podobnym do kompleksu) i że
każdy engram wiąże część sił duchowych danej osoby. Gdyby znaleziono te engramy,
wyciągnięto na światło dzienne i zbadano za pomocą nowej metody, wówczas dzięki
uwolnionym siłom psychicznym pacjent stałby się człowiekiem oczyszczonym".
Do takich wyników można by prawdopodobnie dojść w całkiem krótkim czasie. Nową
metodę należało stosować tylko 40-50 godzin. Nie wymagała ona niczego innego
poza dokładnym przestudiowaniem książki przez dwie osoby; następnie mogłyby
się wzajemnie audytować" ("audytowanie" w dianetyce polega na
zadawaniu partnerowi pytań pomagających mu lepiej poznać siebie i swoje życie
oraz na empatycznym słuchaniu Jego odpowiedzi
przyp. red.) . Wkrótce tysiące
amatorów zaczęło eksperymentować z nową metodą.
Po pewnym czasie okazało się Jednak, że przyrzeczone uwolnienie energii psychicznej
i wyleczenie psychosomatycznych chorób nie było tak szeroko realizowane, jak
tego oczekiwano. Widocznie poza przeczytaniem książki potrzebne było jeszcze
jakieś szczególne wyszkolenie czy też doświadczenie. Hubbard stworzył w tym
celu szkołę, w której studenci byli audytowani i z pierwszej ręki otrzymywali
naukę stosowania nowej metody. Zapotrzebowanie na usługi wyszkolonych audytorów
dianetyków stało się tymczasem tak duże, że sześciotygodniowy kurs dla wielu
okazał się wspaniałą i prostą drogą do nowego zawodu.
Również niektórzy członkowie HRA znaleźli się pod wrażeniem widocznych możliwości
nowej terapii. Niektórzy próbowali audytować swoich przyjaciół i byli przez
nich audytowani. Inni szukali nowo wykształconych audytorów i poddawali się
ich terapii, a jeszcze inni sami odwiedzili szkołę i stali się audytorami z
zawodu.
W biuletynach HRA szeroko dyskutowano tę nową terapię; od czasu do czasu ukazywały
się tam relacje z doświadczeń metodą Hubbarda. Informacje te były z początku
bardzo pozytywne, a czasem nawet entuzjastyczne. Później jednak wkradło się
zwątpienie. Wyczuwano, że metoda dianetykl nie całkiem daje to, co zapowiadała.
Hubbard był jednym z pierwszych, którzy to zauważyli; zrewidował swoje teorie
i metody przywoływania wspomnień (często nawet z okresu prenatalnego) o zdarzeniach,
które, jak wierzył, były źródłem engramów. Zaczął opracowywać nowe techniki
i ogłaszać je w prasie.
Podczas gdy Hubbard z miesiąca na miesiąc rewidował swoje wnioski, inni
najczęściej
ci, którzy odbyli kurs dianetyki i pracowali Jako audytorzy
rozwijali i publikowali
własne teorie, oferując terapię w nieco zmienionej formie.
Jedną z nowych grup utworzonych przez byłych dianetyków była Eidetics Foundation".
Jej członkowie opierali się na psychologii gestalt. Nie uznawano podświadomości,
a engram, który tak bardzo przypominał kompleks, zastąpiono innym pojęciem.
Naturalnie, gdzie nie Istniała podświadomość, nie było również miejsca dla nadświadomości.
Terapia E" była przyczynkiem dla A. L. Kitselmana. Również on wcześniej
uczestniczył w kursie audytowania. Jednak Kitselman sformułował terapię E już
przed laty. Na podstawie studium religii i psychologii wierzył on, że Bóg"
może usunąć wszystko, co przeszkadza ludziom w osiągnięciu optymalnego duchowego
i fizycznego stanu. Przy tym obojętne było, w jakiej postaci Go pojmowano. Boską
Istotę oznaczył on przez E", aby być neutralnym w stosunku do wszystkich
religijnych zapatrywań. Należało tylko w modlitwie poprosić tę istotę, aby Interweniowała
i spowodowała zmianę niepożądanych warunków przez zmianę ich psychicznych powodów.
Trudno jest oceniać wartość tych nowych terapii, ponieważ są one jeszcze w
stadium rozwoju i prób. Ustawicznie zmieniają się teorie i praktyki, powstają
nowe pojęcia oddające sens nowych idei. Członkowie HRA od początku byli zainteresowani
lepszymi metodami oczyszczenia ścieżki, musimy więc poczekać, aż ich metody
dojrzeją i zostaną wypróbowane.
Z punktu widzenia Huny należy zauważyć, że
podobnie jak psychoanaliza
również
i te metody nie uwzględniały trzech Ja". Mana, nadzwyczaj ważny element
teorii Huny, tutaj była całkowicie nieznana. Przy niektórych metodach terapii
widać próby skłonienia pacjentów do porzucenia głęboko zakorzenionych uczuć
nienawiści i strachu oraz przyjęcia lepszej postawy wobec życia, środowiska
i bliźnich. Jednak wszystkie te starania nie wytrzymują porównania z naukami
kahunów. Nie obstawano przy naprawianiu krzywd, które zostały wyrządzone innym.
Warto jednak zauważyć, iż Hubbard w jednym z ostatnich swych artykułów mówił
o wpływie demonów". Również grupa Eidetics Foundation" pracuje w
tym kierunku. Jest to zdecydowany krok naprzód w kierunku Huny i odrzucenie
naukowych barier, które do tej pory przeszkadzały współczesnym psychiatrom w
takich rozważaniach.
Twórcy nowych terapii wydają się obawiać tych samych wilczych dołów, które
Już od tak dawna tarasowały drogę chrześcijańskim wskrzesicielom-uzdrawiaczom.
Do tej pory z pewnością pozbawiliby pracy lekarzy, gdyby udało im się dokonać
większej liczby trwałych uzdrowień. Jednak każde uzdrowienie nie usuwające przyczyny
choroby
fizycznej, psychicznej czy też wynikającej z wpływu obcych duchów

daje tylko pomoc doraźną. Tego jednak wskrzesiciele nie mogą zrozumieć. Jeżeli
w ogóle udzielają oni pomocy pacjentowi w uwolnieniu się od starych uczuć nienawiści
i strachu, od zazdrości i zawiści, to tylko w krótkim okresie przygotowawczym,
zanim zacznie się właściwy proces uzdrawiania. Naturalnie kompleksy nie zostają
przy tym ani rozpoznane, ani usunięte. Oczywiście można w ten sposób doprowadzić
do uzdrowienia i często do niego dochodzi, lecz gdy nie usunięto kompleksu,
który spowodował pierwotne trudności, wówczas jest tylko kwestią czasu, kiedy
efekt uzdrowienia zetrze się" i cierpienie powróci, często jeszcze gorsze
niż przedtem.
Z bardzo realnym przykładem tego rodzaju mieli bolesną konfrontację członkowie
HRA. Chodzi tutaj o zaprezentowany już wcześniej przypadek pana T. A. L, uzdrowionego
przez kontakt telepatyczny i modlitwę pani R. Pan ten był przez pewien czas
po uzdrowieniu wolny od swoich dolegliwości żołądkowych. Bez żadnych problemów
mógł znowu wszystko jeść i był przekonany, iż został uzdrowiony na zawsze. Nagle
wróciły stare przypadłości, a on, ku swojemu rozczarowaniu, zmuszony był skonsultować
się z lekarzem. Jest zatem oczywiste, że dopóki nie zostanie usunięta przyczyna
choroby czy cierpienia, uzdrowienie nie może być trwałe.
Audytorzy metody dianetycznej również niekiedy doświadczają braku trwałości
dokonanych przez siebie uzdrowień. Dzieje się tak dlatego, gdyż nie bierze się
pod uwagę religijnego aspektu zagadnienia. Kompleksów i wpływu istot duchowych

obojętnie, jak się je nazywa i opisuje
nie da się usunąć przez audytowanie.
Zostają tylko przytłumione, chyba że pacjent zdecydowany jest porzucić dawny
sposób życia, kiedy to wyrządził innym krzywdę, i stać się bardziej przyjaznym
i gotowym do niesienia pomocy. Przede wszystkim musi on jednak wejść w kontakt
ze swoim Wyższym Ja i utrzymywać otwartą ścieżkę.
Żaden system terapii umysłu nie może być kompletny, dopóki nie uwzględni powszechnego
ludzkiego pragnienia poznania istoty wyższej niż człowiek, darzenia jej czcią
i uznania za źródło pomocy w potrzebie. Psycholodzy stale sprzeczają się o to,
czy oddawanie czci nadrzędnej sile wynika z podstawowego instynktu człowieka.
Jest bardzo możliwe, że instynkt ten jest równie realny i przemożny, jak uznany
przez Freuda popęd seksualny lub odkryty przez innych instynkt samozachowawczy
czy dążenie do władzy oraz uznania. Widziałem tak zwanych prymitywnych ludzi,
którzy zatapiają się w podziwianiu wzniosłego piękna. Widać, jak się ku niemu
wznoszą, sięgają do czegoś, co jest wyższe, bliższe prawdy, szlachetne i czyste.
Człowiek nie może żyć bez nadziei. Gdy straci wszystko inne, zawsze pozostaje
mu nadzieja na przeżycie i na lepszą przyszłość, jeśli nosi w sobie wiarę w
Wyższą Istotę, która go nie opuści. Każda terapia, która nie jest zbudowana
na nadziei, jest mama. Zrozumiane będzie to tym lepiej, im głębiej psychiatrzy
wnikną do Kościoła i wesprą go w uzdrawianiu chorych i uciśnionych umysłów.
Jednak ta ich służba bliźnim nie będzie kompletna, dopóty nie zrozumieją natury
biblijnych demonów" oraz opętańczych, zżerających od środka" towarzyszy,
jak nazywali ich kahuni.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Prezentacja na zajęcia zawody prawnicze 16 10 2015
16 10 09 (7)
makroekonomia 16 10 2010r
16 (10)
16 10 09 (43)
006 16
16 10 09 (32)

więcej podobnych podstron