44,16,artykul












Ektoplazmiczne menażerie - Paranormalium




Strona główna · Informacje · Kontakt z Redakcją

Kliknij tutaj, aby przejrzeć całą zawartość Paranormalium Offline





ARTYKUŁY

11 WRZEŚNIA
ASTROLOGIA
CUDA
DEMONOLOGIA
DUCHY
EZOTERYKA
KLĄTWY
KRYPTOBOTANIKA
KRYPTOZOOLOGIA
LEGENDARNE STWORZENIA
MAGIA
MITOLOGIA
NIEWYJAŚNIONE
NIEZWYKŁE MIEJSCA
NIEZWYKŁE ZDOLNOŚCI
NOWA BIOLOGIA
PRZEDMIOTY KULTU
RAELIANIE
REIKI
RELIGIA
ROK 2012
SEKTY
SNY, LD, OOBE
STREFA MROKU
TAJEMNICE KOSMOSU
TAJEMNICZE WIZERUNKI
TEORIE SPISKOWE
UFO
USO
WAMPIRYZM
ZAGADKOWE OBIEKTY
ZAGADKOWE ZNIKNIĘCIA
ŻYCIE PO ŚMIERCI

CIEKAWOSTKI

UNPLUGGED!(mat. źródłowe)
CIEKAWE ARTYKUŁY
RELACJE
 




     Paranormalium >> Artykuły >> Duchy


Ektoplazmiczne menażerieDodano: 2005-03-08 19:38:53


(Rozmowa Pawła Heuzé z doktorem Gustavem Geleyem. Tekst pochodzi z książki ,,Czy umarli żyją?' wydanej w Polsce w

roku 1926 w przekładzie Jerzego Wasowskiego, stąd mogą miejscami pojawiać się nieścisłości językowe i ortograficzne)



— Nie chodzi nam — nieprawdaż? — o studjum
historyczne lub o krytykę materjalizacji. Pragnę jedynie pomóc w badaniach zjawiska, które — mojem
zdaniem — wstrząsa podstawami fizjologji,
Procesy materializacji można sprowadzić do następujących; l) z ciała medjum wydobywa się substancja bezpostaciowa lub

wielopostaciowa; 2) substancja ta przedstawia się rozmaicie, naogół w postaci organów mniej lub więcej złożonych,
Substancja wydziela się z medjum bądĽ w postaci gazu lub pary, bądĽ w formie płynnej lub stałej:




Najczęstsza jest forma gazu. Wokół medjum zbiera się rodzaj widocznej pary, rodzaj mgły, złączonej
z medjum jakimś węzłem z tej samej materji. Następnie odbywa się zgęszczenie substancji w różnych miejscach tej mgły. Miejsca

zgęszczenia przybierają formę
organów, które rozwijają się bardzo szybko.



Bardziej dla nas uchwytną jest substancja w formie płynnej lub -stałej. Kształtowanie się jej odbywa
się bardziej powoli, pozostaje ona dłużej w formie
bezpostaciowej i pozwala na pilniejszą obserwację,
W tej formie zauważona była u wielu medjów, zwłaszcza przez Schrenk - Notzinga i Crawforda. U medjum
Ewy substancja stała tworzyła się z niezwykłą siłą,
Dzięki uprzejmości p, Bisson, robiłem doświadczenia
z Ewą w ciągu 18-tu miesięcy, u niej lub w mojem
laboratorjum. Badałem również inne medja, które dały
mi te same objawy. Obecnie śledzę doświadczenia z p.
Frankiem Kluskim razem z prof, Karolem Richet i p.
A, de Gramont; wyniki zostaną bezzwłocznie ogłoszone. Materializacje widziałem, dotykałem, fotografowałem. Śledziłem zjawisko

od pierwszej do ostatniej chwili. O realności zjawiska nie mam prawa wątpić.



Sposób wywołania materjalizacji jest bardzo prosty, Medjum wprowadzone zostaje bądĽ w stan sztucznej hypnozy (stan lekki,

lecz wywołujący niekiedy
niepamięć osobowości) bądĽ w stan transu gwałtownego. Czasem umieszcza się medjum w ciemnym pokoju, Ciemność ma jedynie na

celu uchronić medjum
od wpływów niepokojących, zwłaszcza wpływów światła; inne części pokoju mogą być wystarczająco oświetlone. Zabezpieczamy się

nadto przeciw możliwościom
jakiegokolwiek oszustwa, Medjum rozbiera się całkowicie i ubiera w płaszcz zapięty. Ręce medjum są
przez cały czas widoczne. W pokoju jest światło zupełnie wystarczające. Słowem niema możliwości
oszustwa. Do p, Kluskiego nie zastosowaliśmy specjalnego kostjumu, lecz środki kontroli — jak to opisałem
w sprawozdaniu — były jeszcze bardziej surowe,
A oto jak się zjawisko rozwija. Zrazu czuje się
silny zapach ozonu. Zapach ten, podobny do zapachu w gabinetach radjoskopji, odczuwa się przed jakimkolwiek Objawem, często w

chwili rozpoczęcia
seansu. I to się powtarzało we wszystkich naszych
doświadczeniach. Zapach powstawał szybko i równie
szybko znikał,
Widzimy tedy parę, lekko fosforyzującą, rodzaj
mgły, okalającej medjum, zwłaszcza ponad głową,
Jednocześnie zjawiają się światełka, przeważnie liczne i krótkotrwałe. Czasem trwają dłużej i wówczas
robią wrażenie świecących miejsc niewidocznych niekiedy organów, naprzykład końców palców. Wreszcie,
kiedy proces materjalizacji kończy się, widzimy ręce
lub twarz całkowicie sformowane. Ale nie wyprzedzajmy rzeczy.



Światełka były zjawiskiem dominującem w naszych doświadczeniach z p, Kluskim. Zjawiają się nawet na nieudałych seansach.

Najczęściej — pod postacią smugi pary białej i lekko świecącej, a forma ich
zmieniała się ustawicznie, jak mogła. To tu, to tam
ukazują się miejsca bardziej błyszczące, tak jak
w połysku jącem szkle.




Zjawiska powstają po upływie różnej długości
czasu. Niekiedy szybko, niekiedy po godzinie lub póĽniej, Zrazu medjum silnie cierpi, Ewa wydaje krzyki,
przypominające poród. Krzyk i skargi słabną w chwili ukazania się zjawiska. Znikają, gdy zjawisko jest już
sformowane. Franek Kluski nie skarży się i nie jęczy.




Jego ręce pozostają wrażliwe i ciepłe. Ma jedynie
przyspieszony oddech. Franek nie zdradza żadnych
objawów czuciowych, ruchowych, naczynioruchowych,
bezpośrednich, skonstatowanych u Ewy i większości innych medjów. Lecz, przeciwnie, odczuwa silną reakcję
po seansie. System nerwowy ujawnia znużenie i zarazem podniecenie. Bezsenność po seansie jest regułą,
Niekiedy—wielokrotne wymioty z krwią zmuszają go
do wstrzymania się na jakiś czas od seansów. I to panu wyjaśni, czemu nie możemy doświadczać go zbyt
często dla zaspokojenia naszej choćby najbardziej
uprawnionej ciekawości.




Zjawienie się substancji poprzedzają zwykle białe krążki, wielkości pięciofrankowej monety, ukazujące się to tu, to tam na

ubraniu medjum, najczęściej
po stronie lewej. Następnie substancja właściwa zaczyna się wydzielać z całego ciała medjum, zwłaszcza
z głowy, ust, rąk.




Substancja wygląda rozmaicie, Czasem, jak pasta, czasem jak liczne nitki, czasem jak sznur różnej
grubości, jak proste i ostre promienie, czasem jak szeroka wstążka, jak błona, to znów jak cienkie płótno
o różnych i nieregularnych konturach.




Ilość substancji jest również rozmaita; czasem minimalna, czasem ogromna. Zdarza się, że pokrywa całe medjum, jak płaszczem.

Widoczność jest słabsza
lub silniejsza. Kolor biały jak najczęstszy, ale bywa
i czarny i szary, W dotknięciu daje wrażenie zależne od jej formy; kiedy się rozpływa, wydaje się
miękką i elastyczną, kiedy zaś ma formę sznurów — jest twarda i sękowata. Niekiedy odbieramy wrażenie, jakby przędza musnęła

naszą rękę.




Substancja jest ruchoma: rozwija się powoli,
wznosi się, spływa, chodzi po medjum, po ramionach,
plecach kolanach, prześlizguje się, jak gad,
Słowem, dwie są zasadnicze postacie substancji;
substancja stała lub płynna i substancja gazowa.
W doświadczeniach z Ewą otrzymywaliśmy najczęściej, niemal zawsze, substancję stałą, u większości zaś medjów — przeciwnie;

wydają substancję prawie zawsze w postaci pary.




Wszyscy doświadczający zauważyli, że substancja, tak wydzielona z ciała medjum, nie tylko jest
czującą, lecz, jej czuciowość łączy się z czuciowością
medjum. To ostatnie odczuwa boleśnie każde dotknięcie. Jeśli dotknięcie jest silne i przydługie, medjum
odczuwa ból, jak uderzenie w nagie ciało.




Substancja jest wrażliwa nawet na promienie
świetlne. Światło, zwłaszcza gwałtowne i nieoczekiwane, wywołuje dotkliwe wstrząśnienie medjum. Czasem jednak jest rozmaicie;

światło dnia nie wywołuje
żadnego efektu. Światło magnesium powoduje wzdrygnięcie się medjum, ale daje się znieść i pozwala na
fotografowanie. Substancja, słowem, zdaje się mięć
nieufność bezbronnej istoty: obawia się dotknięcia,
gotowa każdej chwili ukryć się z powrotem w ciele,
z którego się wydostała.




Przechodzę teraz do rodzaju objawów. Są najbardziej rozmaite, Czasami, są to formacje nieorganiczne i nieokreślone, lecz

najczęściej — organiczne, różne w całości i w ,,wykończeniu'. Wie pan, że różni badacze opisywali materializację całkowitą,

czyli istoty
mające wszystkie części żywotne żyjących, bijące serce, oddychające płuca itd. Niestety! nigdy podobne-
go zjawiska nie widziałem.




Natomiast wielokrotnie widziałem postać całkowitą danego organu, naprzykład — palca, ręki, twarzy,
W wypadkach najdoskonalszych, organ zmaterjalizowany miał wszystkie własności biologiczne organu żyjącego, Widziałem

doskonale sfosforowane palce z paznokciami, Widziałem ręce z kośćmi i żyłami, głowę,
której kości dotykałem pod rodzajem owłosienia, twarze ludzkie całkowicie sformowane, W większości wypadków te zjawy

formowały się pod mojem okiem, od
początku do końca,
Jak to pan widzi na tej fotograf ji, która przedstawia dobrze sformowaną głowę na ramieniu Ewy,
zjawy są często mniejsze, niż w naturze, są to jakby
miniatury. Tak samo w doświadczeniach z Frankiem.
Sądzi on, że to pomniejszenie wynika ze zmęczenia
lub niezdrowia medjum; kiedy czuje się dobrze, materjalizacje mają wielkość naturalną. Niedawno na seansie, odbytym w

Warszawie, dokąd wybrałem się razem z nim, otrzymaliśmy dwie figury naturalnej wielkości; Franek czuł się dobrze, był

wypoczęty i pełen
sił. Przypominam, że przez cały czas, zjawisko pozostaje w widocznym związku fizjologicznym i psychologicznym z medjum. Każde

wrażenie wywarte na substancji (ektoplazmie) odbija się na medjum; ektoplazma jest właściwie samem medjum, uległem częściowej
eksterjoryzacji.




Doświadczenia robione tej zimy z Frankiem Kluskim potwierdzają najzupełniej wyniki, osiągnięte z
Ewą, nadto dały nam nowe zjawiska. Kontrola była
jeszcze surowsza, medjum nie wchodziło do ciemnego
pokoju, lecz pozostawało między nami. Mieliśmy zjawy twarzy i członków, z których mogliśmy robić od-
lewy, Mieliśmy również materializację zwierząt Na
scenie 20 listopada 1920 roku jeden z nas poczuł wielki obrośnięty łeb, opierający się ciężko na jego pra-
wem ramieniu: był to rodzaj łba wielkiej małpy. Jeden z uczestników podniósł rękę, tajemnicze zwierzę
chwyciło rękę i długo ją lizało; język miało długi
i miękki. Niestety Franek zachorował, co nas zmusiło
do przerwania seansu, zanim zdążyliśmy zrobić zdjęcie fotograficzne'.




Dr. Geley przytoczył mi ponadto szereg szczegółów, których rozgłoszenia jeszcze sobie nie życzy. Następnie pokazał mi odlewy

z gipsu i wydrążenia w
parafinie, otrzymane przez materializację; małe rączki dobrze sformowane, nogi, dolną część twarzy
z otwartemi wargami. Trzeba przyznać, że jest w tem
coś zdumiewającego.



— Takie są fakty — podreśla dr, Geley.
Czy można już dać jakieś wyjaśnienie? Próbowałem to uczynić w mojem dziale ,,Od Nieświadomego ku
Świadomemu' i nie będziemy się w tej chwili na tym
przedmiocie zatrzymywać. Powiedzmy tylko, że spostrzeżenia te nasuwają dwa wnioski:




Pierwszy dotyczy psycho-fizjologicznej konstytucji jednostki. Na podstawie faktów metapsychicznych
sądzę, że pojęcia biologji klasycznej są błędne. Indywidum nie wydaje się już zwykłym kompleksem komórkowym, lecz jego życie

uwarunkowane jest przez
dynamizm wyższego rządu. Świadomość nie może już
być sprowadzona do funkcji mózgu; istota żyjąca jest
dynamopsychizmem; kompleks komórkowy jest produktem ideoplastycznyml) tego dynamopsychizmu.
Wszystko wskazuje na to, że organizm nie jest Ľródłem ducha, lecz jego przejawem, produktem ideoplastycznym dynamopsychizmu

(ideoplastyka jest to modelowanie materii żyjącej przez ideę - przyp. Ivellios).




Wniosek drugi dotyczy ewolucji. Lecz tu — nieprawdaż — wykraczamy poza granicę, które pan sam
zakreślił.




Widzi pan, jak olbrzymie problematy stawia sobie metapsychika. Daje już pierwsze elementy wielkiej nauki. Niema

,,niepoznawalnego', jest tylko—nieznane. Zjawiska meteorologiczne najprostsze były
przez naszych przodków przypisywane siłom nadprzyrodzonym: dziś należą do dziedziny nauki. Tak samo
będzie kiedyś z wielkiemi prawami życia i przeznaczenia, wszechświata i jednostki.
— Czy mogę, doktorze, o coś zapytać? Co sądzi
pan o dematerializacji zwierząt?
— Nigdy nie widziałem nic podobnego.
— Byłoby to bardzo zastanawiające.
— Czemu? Jest to zupełnie możliwe, skoro stwierdzamy dematerjalizację częściową samego medjum.
Niemasz ,,cudu'! Ten wyraz winien być z naszej mowy usunięty.
— A jednak próba doświadczeń tego rodzaju
ze zwierzętami byłaby bardzo interesująca.
— Tak, I niewątpliwie zajmiemy się tem. Zdaniem mojem, niema żadnej różnicy pomiędzy naturą
człowieka i zwierzęcia. Dojdziemy do wyjaśnienia
różnych zjawisk również u zwierząt.
— I wyjaśni się sprawa koni w Elberfeldzie?
— Znajdziemy je, niech pan nie wątpi.
— A teraz, doktorze; jaki jest związek tego
wszystkiego ze spirytyzmem?
— Poprostu — nie wierzę mu. Ale — nic nie wiem. Stoimy u progu nowej nauki, która niewątpliwie
nic nam nie powie nowego w latach najbliższych.
Nie jestem przeciwnikiem hypotezy spirytystycznej.
Jednak — i na tem zakończę — niech mi pan pozwoli
powiedzieć:
W Paryżu grasuje obecnie prawdziwa epidemja
materjalizacji; mam obowiązek ostrzec przed niebezpieczeństwem, Te pseudo-zjawiska są ordynarną imitacją zjawisk

rzeczywistych, które panu opisałem. Scena
jest zawsze ta sama; zbiera się kółko uczestników
w całkowitej ciemności; w środku — hypnotyzer; w rogu pokoju, na fotelu, zawsze w pewnem oddaleniu od
reszty towarzystwa — człowiek hypnotyzowany, zupełnie swobodny w ruchach i bez żadnej kontroli. Słodka muzyka upaja obecnych,

rozchodzą się subtelnie perfumy... Hypnotyzer usypia osobnika. Kiedy trans
jest dość głęboki, rozpoczynają się zjawy. Coś rzuca
kwiaty na obecnych, biały papier pokrywa się pismem; czasem ekrany się podnoszą i oświetlają coś nieokreślonego, co wydaje

się pokryte muślinem; przy dobrej woli, widzi się czasem twarz ludzką. Jeśli zbiorowy poziom naiwnej ufności na to pozwala,

,,zjawa'
zbliża się, ściska ręce, przemawia, pozwala wywołać
,,materializację' doskonałą i całkowitą... zbyt dosko-
nałą i zbyt całkowitą!




Czemu możliwą jest ta żałosna i monotonna komedja? Z dwóch powodów: niekompetencji (lub oszu-
stwa) organizatorów i braku zmysłu krytycznego wśród
uczestniczących. Do czego posunąć się może naiwność
publiczności, o tem świadczy scena następująca. Pewna pani, która straciła na wojnie syna, widząc zbliżający się ku niej

ekran, woła: ,,Czy to ty, Emilu?'.




Ekran pochyla się, co w języku ekranów znaczy: tak.




Dama płacze, towarzystwo jest wzruszone, Magnetyzer
zabiera głos; ,,Jeśli to ty, Emilu, daj matce kwiaty, pocałuj ją i podnieś się'. Ekran wznosi się i pochyla, do-
tykając głowy damy, poczem padają na nią kwiaty.




Wreszcie podnoszą się dwa ekrany, otwierając jakąś
nieokreśloną, znajdującą się między ekranami, białą
kolumnę. Biedna matka zanosi się od płaczu. Lecz kiedy, po skończonym seansie, zapytałem, czy poznała
swego syna, rzekła: ,,Nie, panie, on nie był dość zmaterializowany!'.




Prawdziwe materjalizacje w niczem nie są niepodobne do tych pożałowania godnych scen, które
zdradzają tyleż ignorancji, co bezczelności, Materjalizacja, zjawisko w metapsychice tak doniosłe i stwierdzone, jest zarazem

bardzo rzadkie i trudne do osiągnięcia, W każdym razie, nieprawdą jest, łe wymaga
całkowitej ciemności; świetne objawy otrzymano przy
łagodnem świetle, T^k samo nieprawdą jest, jakoby
kontrola utrudniafa wywołanie zjawiska. Notowania,
zwłaszcza fotografje, ważenie, odbitki powinny być
zawsze czynione.




Chciałbym być dobrze zrozumiany: nie mamy pretensji do jakiegoś monopolu doświadczeń w naszych
laboratorjach. Komukolwiek uda się — rzecz, niestety,
tak rzadka! — spotkać prawdziwe medjum, niech
zeń korzysta i niech się uczy. Lecz seansy amatorskie,
pozbawione wszelkiej wartości naukowej są pożałowania godne i pod każdym względem niebezpieczne. Nie-
jeden uczony, niejeden badacz rzetelny, odwrócił się
od naszych badań, kiedy choć raz jeden wziął udział
w tych żałosnych parodjach'.



Fragment książki:Paweł Heuzé Czy umarli żyją? Przekład Jerzy Wasowski, Warszawa 1926







Copyright 2004 - 2008 © by Paranormalium


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
37,16,artykul
41,16,artykul
431,16,artykul
338,16,artykul
608,16,artykul
391,16,artykul
506,16,artykul
595,16,artykul
628,16,artykul
38,16,artykul
690,16,artykul
447,16,artykul

więcej podobnych podstron