Kierkegaard Bojaźń i drżenie Choroba na śmierć (ważne cytaty)


KIERKEGAARD
Bojazń i drżenie
Choroba na śmierć, przekł. J. Iwaszkiewicz, Aódz 1972.
1) s. 14-15
"(...) każdy był wielki na swój sposób, a każdy w zależności od wielkości tego, co
umiłował. Albowiem ten, kto umiłował siebie, był wielki sam przez siebie, ten, kto kochał
ludzi, stał się wielki poprzez swoje oddanie, ale ten, kto Boga ukochał, stał się największy ze
wszystkich. O każdym trzeba pamiętać, ale każdy stał się wielki w zależności od tego, czego
oczekiwał. Jeden stał się wielki, gdyż oczekiwał rzeczy możliwych; inny - gdyż oczekiwał
rzeczy wiecznych, ale ten, co oczekiwał rzeczy niemożliwych, stał się większy nad innych. O
każdym trzeba pamiętać, ale każdy stał się wielki w zależności od wielkości tego, z czym
walczył. Albowiem ten, kto walczył ze światem, stał się dość wielki, aby świat zwyciężyć, a
ten, kto walczył sam z sobą, stał się większy, gdyż zwyciężył siebie; ale ten, kto walczył z
Bogiem, był większy nad innych. Taka jest walka na ziemi: taki był ten, kto zwyciężył
wszystko własnymi siłami, i taki był ten, kto zwyciężył Boga swoją bezsiłą. Taki był ów,
który polegał sam na sobie i zdobył wszystko, taki był ten, kto zdając się na swą siłę wszystko
ofiarował, ale ten, kto pokładał ufność w Bogu, był większy nade wszystkich."
2) s. 23-24
"Stare przysłowie zaczerpnięte z zewnętrznego, zmysłowego świata powiada: "Tylko
ten, co pracuje, na chleb zasługuje". Trochę to dziwne, że przysłowie to nie pasuje do świata,
gdzie się zrodziło; świat zewnętrzny podlega bowiem prawu niedoskonałości i powtarza się w
nim co chwila przypadek, że także i ten, co nie pracuje na chleb, i ten, co śpi, ma go więcej
niż ten, co pracuje.
W świecie zewnętrznym wszystko należy do posiadacza; męczy się on w pracy pod
obojętnym okiem prawa, a temu, kto posiada pierścień, służy duch pierścienia, czy to jest
Nureddyn czy Aladyn, i ten, kto włada skarbami świata, posiada je nie bacząc na sposób, w
jaki je osiągnął. Inaczej jest w świecie ducha. Tu panuje boski porządek, panuje
niejednakowo nad godnymi i niegodnymi, tu słońce nie świeci jednakowo dla dobrych i złych
i tu obowiązuje prawo, że tylko ten, co pracuje, otrzymuje pokarm, tylko ten, co się trwożył,
odnajduje spokój, tylko ten, co zstępuje do świata podziemnego, uwalnia oblubienicę, tylko
temu, co wyciąga miecz, oddany jest Izaak. A ten, co pracować nie chce, nie dostaje chleba,
ale oszukujÄ… go, jak bogowie oszukali Orfeusza powietrznym obrazem zamiast prawdziwej
oblubienicy; oszukali go, bo był niedojrzały, oszukali, bo nie był mężczyzną, tylko cytarzystą.
Tu na nic się nie zda mieć za ojca Abrahama i posiadać siedemnaście pokoleń przodków;
temu, kto nie chce pracować, przydarzy się to, co napisane jest o pannach Izraela, które
karmiły wiatr, a ten, kto chce pracować, karmi swego rodzonego ojca."
3a) s. 31
"(...) nie chcę (...) powiedzieć, że wiara jest rzeczą byle jaką, przeciwnie, jest rzeczą
najbardziej podniosłą i niemożliwe są pretensje filozofii do jej zastąpienia lub do
zlekceważenia. Filozofia nie może i nie powinna dawać wiary, ale powinna pojmować samą
1
PDF created with pdfFactory trial version www.pdffactory.com
siebie, widzieć, co daje człowiekowi, i niczego mu nie odbierać, a przede wszystkim nie
pozbawiać człowieka czegoś, co może wydawać się niczym."
3b) s. 55
"(...) jak wielkim paradoksem jest wiara; paradoks ten pozwala z morderstw uczynić
święty i miły Bogu czyn, paradoks ten powrócił Abrahamowi Izaaka i nie daje się ogarnąć
myślą, ponieważ wiara właśnie tam się zaczyna, gdzie myślenie się kończy."
3c) s. 229
"Wiarą jest, kiedy osobowość będąc sobą i pragnąc być sobą, jest przejrzyście wsparta
na Bogu."
3d) s. 235
"(...) jak niezwykle głupią rzeczą jest bronić chrześcijaństwa, jak mała znajomość
człowieka zdradza ta obrona, jak bardzo, może nawet nieświadomie, obrona ta jest ukrytym
igraniem ze zgorszeniem, czynieniem z chrześcijaństwa jakiegoś kłopotliwego przedmiotu,
który trzeba ratować przez zastosowanie obrony. Dlatego pewne to i prawdziwe, że ten, kto
pierwszy w chrześcijaństwie wynalazł, że chrześcijaństwa trzeba bronić jest de facto
Judaszem nr 2; on także popełnia zdradę przez pocałunek, ale jego zdrada jest zdradą z
głupoty. Bronienie czegokolwiek jest zawsze dyskredytowaniem. Niech ktoś ma pełen skład
złota, niech z tego wydaje każdy dukat na jałmużnę, ale niech się okaże na tyle głupi i zacznie
tej swojej dobroczynności bronić, żeby nawet podał na swoja obronę potrójne argumenty,
ludzie od razu zaczną powątpiewać, czy jest w tym coś dobrego. A cóż dopiero
chrześcijaństwo! Ten, kto go broni, nigdy nie wierzył! Jeżeli naprawdę wierzy, to zapał wiary
nigdy nie będzie obroną, jest atakiem i zwycięstwem, a wierzący jest triumfatorem."
3e) s. 271
"Gdyby nawet słowa się nie słyszało o chrześcijaństwie, jeszcze by ludzie nie byli
pyszni (pogaństwo nigdy nie było tak zarozumiałe); przy pomocy pojęć chrześcijańskich,
pływających tak nie po chrześcijańsku w powietrzu, dochodzi się do najbardziej rozdętych
impertynencji i nadużywa się ich nie w inny, ale w tak bezczelny sposób. Brzmi to całkiem
jak epigramat, że kląć nie było w zwyczaju u pogan, a słowa przekleństw czują się w
chrześcijaństwie jak u siebie w domu; poganie z pewnym lękiem, ze strachem przed
tajemnicą, najczęściej w formie uroczystej wymieniali imię boga, podczas gdy u chrześcijan
imię Boże jest słowem najczęściej może używanym w codziennej rozmowie, tak że się stało
wyrazem, do którego nie przywiązuje się najmniejszej uwagi, które powtarza się bezmyślnie,
gdyż ten biedny objawiony Pan Bóg (...) stał się najbardziej znaną wśród ludu osobistością,
której się okazuje wielką przysługę chodząc do kościoła, gdzie także trzeba słuchać księdza,
który w imieniu Boga dziękuje ci za zaszczyt odwiedzin, zaszczyca cię tytułem pobożnego, a
jednocześnie nieco uszczypliwie wyraża się o tych, co nigdy w kościele nie bywają."
4) s. 34
"Nieszczęście może zachwiać umysłem człowieka, często to widzimy i to jest takie
smutne; ale istnieje też siła woli, która może się tak opierać wiatrom, że oczyszcza rozum,
chociażby człowiek pozostał nieco uszkodzony na umyśle, co się także widuje. Nie lekceważę
2
PDF created with pdfFactory trial version www.pdffactory.com
sobie tych spraw, ale móc stracić rozum, a razem z nim całą skończoność, której on jest
maklerem, a jednocześnie siłą absurdu zdobyć właśnie tę samą skończoność - to przyprawia
mą duszę o przerażenie."
5a) s. 42
"(...) każdy wysiłek wieczności może się zrodzić tylko z namiętności i żadna refleksja
nie może spowodować tego odruchu. Na tym polega wieczny skok w egzystencję i tylko on
tłumaczy ten wysiłek, a mediacja to chimera, która ma u Hegla wyjaśniać wszystko i która jest
jednocześnie jedyną rzeczą, jakiej on nigdy nie próbował wyjaśnić. Nawet do ustalenia
sokratesowej różnicy między tym, co się wie, a tym, czego się nie wie, potrzebna jest
namiętność, a cóż dopiero, jeżeli chodzi o ostateczny wysiłek myśli Sokratesa,
skonstatowanie, że się nic nie wie! Brak jest naszej epoce nie myśli, ale namiętności. W ten
sposób nasze czasy, w pewnym sensie, są zbyt zdrowe, aby móc nas przygotować do śmierci;
gdyż śmierć jest najosobliwszym skokiem ze wszystkich, jakie istnieją."
5b) s. 135
"Prawdziwie ludzką postawą nazywam namiętność, przez którą jedno pokolenie może
pojąć inne i pojmuje samo siebie. Jeżeli więc chodzi o miłość, niczego się jedno pokolenie nie
nauczyło od drugiego, żadne pokolenie nie zaczyna w innym punkcie niż poprzednie, żadne
pokolenie nie ma krótszego zadania od zadań poprzedniego i jeżeli któreś pokolenie nie
zadowoli się miłością taką jak poprzednie, jeżeli chce "pójść dalej", to są to tylko puste i
szalone słowa.
Najwyższą namiętnością człowieka jest wiara i żadne pokolenie nie zaczyna wierzyć
od innego punktu niż pokolenie poprzednie, każde pokolenie zaczyna od początku, następne
pokolenie nie posuwa się dalej w tym względzie od poprzedniego, jeżeli to ostatnie było
wierne swemu zadaniu i nie odrzuciło go."
6a) s. 55-56
"Etyka jako taka jest rzeczą ogólną i jako ogólna obowiązuje każdego, co inaczej
można wyrazić tak, że etyka obowiązuje w każdej chwili. Spoczywa ona immanentnie sama
w sobie, nie ma nic poza sobÄ…, co byÅ‚o jej celem (ĵżÃ), ale sama jest celem dla
wszystkiego, co leży poza nią; jeżeli etyka ogarnia coś, to coś nie może się znalezć poza nią.
Bezpośrednio dana zmysłowo i duchowo jednostka jest jednostką, która swój cel ma w rzeczy
ogólnej, jej dążeniem etycznym jest stałe objawianie się w etyce, aby zniósłszy swą
pojedynczość stać się ogólnym. Jak tylko jednostka pragnie zaznaczyć swą pojedynczość
wobec ogólnego, grzeszy, i tylko przyznając się do tego może na nowo pogodzić się z tym, co
ogólne. Za każdym razem, kiedy jednostka, która już stała się tym ogólnym, czuje impuls do
nadania sobie ważności jako jednostce, znajduje się w zagmatwaniu, z którego może
wydobyć się jedynie poprzez zrezygnowanie ze swej indywidualności na rzecz ogólności.
Jeżeli jest to rzeczą najwzniślejszą, jaką można powiedzieć o człowieku i jego bycie, to etyka
ma tę samą naturę, co zbawienie wieczne człowieka, które w całej wieczności i w każdym
momencie stanowi jego ĵżÃ, i sprzecznoÅ›ciÄ… byÅ‚oby twierdzenie, że można tego zaniechać
(to znaczy teleologicznie zawiesić), gdyż zawieszenie byłoby zniszczeniem zbawienia, a to,
co jest zawieszone, nie ginie, ale właśnie zachowuje się w tym wyższym, które stanowi jego
ĵżÃ."
3
PDF created with pdfFactory trial version www.pdffactory.com
6b) s. 88
"Etyka jako taka jest rzeczą ogólną, a jako ogólna jest rzeczą jawną. Jednostka,
określona jako istota bezpośrednio zmysłowa i duchowa, jest istota zatajoną. Zadaniem
etycznym jednostki jest wyjście ze swego zatajenia i objawienie się w ogólności. Za każdym
razem, kiedy jednostka będzie pozostawać w zatajeniu, zgrzeszy i wystawi się na kryzys
pokusy, z której nie może wyzwolić się inaczej, jak przez objawienie się."
6c) s. 93-94
"Etyka nie uznaje przypadku, etyka nie daje żadnych wyjaśnień, nie żartuje z
wartościami; obciąża natomiast ciężką odpowiedzialnością wątłe ramiona bohatera, potępia
zuchwałą chęć grania w Opatrzność, ale potępia również chęć dokonywania czynów
bohaterskich przez własne cierpienie. Proponuje wiarę w rzeczywistość i odważną walkę ze
wszystkimi trudnościami tej rzeczywistości, szczególnie z tymi upiorami cierpienia, które
człowiek stwarza sam sobie na własną odpowiedzialność; ostrzega przed ułudami
sofistycznego rozumowania, które jest bardziej zwodnicze niż starożytna wyrocznia. Ostrzega
przed każdą niewczesną szlachetnością: pozwól niech rzeczywistość działa, na pokazanie
twego męstwa zawsze będzie czas i wtedy znajdziesz w etyce całą niezbędną pomoc."
6d) s. 109
"Etyka nie znająca grzechu jest w ogóle pustą wiedzą, ale dopuszczając pojęcie
grzechu etyka wychodzi poza swoją granicę. Filozofia poucza, że dane bezpośrednie powinny
być zniesione. Może to słuszne, ale nieprawdą jest twierdzenie, że grzech jest sam przez
siebie czymś bezpośrednim, podobnie jak nieprawdą jest, że wiara jest sama przez się czymś
bezpośrednim."
7) s. 72
"To, co etyczne, jest ogólne i jako takie boskie. Dlatego słusznie się mówi, że każdy
człowiek jest w gruncie rzeczy obowiązkiem względem Boga; ale jeśli nie można powiedzieć
więcej, to znaczy, że nie ma się żadnego obowiązku wobec Boga. Obowiązek pozostaje
obowiązkiem w odniesieniu do Boga, ale spełniając swój obowiązek, nie wchodzę w stosunek
z Bogiem. Obowiązkiem jest na przykład miłość blizniego. Jest obowiązkiem przez
odniesienie do Boga, ale spełniając ten obowiązek nie wchodzę w stosunek z Bogiem, lecz z
bliznim, którego kocham. Jeżeli mówię w tym znaczeniu, że jest moim obowiązkiem miłość
ku Bogu, powiadam właściwie tautologię, ponieważ słowo "Bóg" brane tu jest w ogólnym,
abstrakcyjnym rozumieniu, jako to, co boskie, jako powszechność, jako obowiązek. Cały byt
człowieczeństwa zaokrągla się tu w doskonałą kulę i to, co etyczne, jest jednocześnie rzeczą
ograniczającą, i treścią wypełniającą tę kulę. Bóg jest tu niewidocznym, znikającym punktem,
bezsilną myślą; jego moc wyraża się tylko w tym, co etyczne i co wypełnia byt."
8) s. 85
"Chciałbym raz jeszcze oświetlić tu różnice, jakie zachodzą między konfliktami
bohatera i rycerza wiary. Bohater tragiczny zapewnia siebie samego, że jego etyczny
obowiązek jest w nim obecny przez sam fakt, że przemienia go w pragnienie. Agamemnon
może powiedzieć tak: "Próbą tego, że nie działam przeciw mym ojcowskim obowiązkom, jest
właśnie to, że pragnę, aby czyn mój był konieczny". Mamy tu zestawienie obowiązku i
4
PDF created with pdfFactory trial version www.pdffactory.com
pragnienia. Wielkie to szczęście w życiu, jeśli pragnienie utożsamia się z obowiązkiem lub na
odwrót; zadaniem większości ludzi jest właśnie wytrwać przy obowiązku i przez swój zapał
zmienić go - w pragnienie. Bohater tragiczny wyrzeka się swego pragnienia, aby wykonać
obowiÄ…zek. Dla rycerza wiary pragnienie i obowiÄ…zek sÄ… identyczne, ale musi siÄ™ wyrzec ich
obu. Jeżeli nie zechce wyrzec się pragnienia, nie znajduje spokoju; bo przecież na tym polega
jego obowiązek. A jeżeli chce pozostać przy obowiązku i pragnieniu, przestaje być rycerzem
wiary, gdyż absolutny jego obowiązek wymaga, aby się ich wyrzekł. Tragiczny bohater
wyraża wyższe pojęcie obowiązku, ale nie obowiązku absolutnego."
9) s. 115
"Silna, szlachetna natura człowieka zniesie wszystko, ale jednej rzeczy nie zniesie
nigdy: litości. W litości zawiera się krzywda, jaką może mu wyrządzić istota wyższa; gdyż
dla siebie samego człowiek nie może być nigdy przedmiotem litości. Jeśli zgrzeszył, musi
znieść karę i nie rozpaczać, ale być bez winy przeznaczonym już w łonie matki na ofiarę
litości, na słodki zapach dla cudzych nozdrzy, to rzecz nie do zniesienia. Litość ma osobliwą
dialektykÄ™: z jednej strony wymaga winy, za chwilÄ™ nie chce winy i sytuacja jednostki,
będącej ofiarą litości, staje się coraz gorsza, w miarę jak nieszczęście tej jednostki staje się
coraz bardziej uduchowione."
10a) s. 144
"(...) mówiąc po ludzku, śmierć jest rzeczą ostateczną i, mówiąc po ludzku, nadzieja
istnieje, póki istnieje życie. Ale, rozumując po chrześcijańsku, śmierć nie jest czymś
ostatecznym, jest tylko drobnym zdarzeniem w przebiegu całości, to życia wiecznego, i,
rozumując po chrześcijańsku, w śmierci jest nieskończenie więcej nadziei niż wtedy, kiedy po
ludzku mówimy, że istnieje jeszcze życie, nawet życie w pełni zdrowia i sił.
Rozumując po chrześcijańsku, śmierć nie jest śmiertelną chorobą, a tym bardziej nie
są nią rzeczy, co się zwą ziemskimi i doczesnymi słowami cierpieniem, nędzą, chorobą,
biedą, uciskiem, rozpaczą, męką, udręką duchową, smutkiem, żalem. Nawet gdyby te rzeczy
były tak bolesne i trudne do zniesienia, żebyśmy mówili: "Gorsze to jest od śmierci" -
wszystko to, co nie jest wprawdzie chorobą, ale może być do choroby porównane, nie jest
jednak, rozumując po chrześcijańsku, chorobą śmiertelną."
10b) s. 151-152
"Pojęcie choroby na śmierć musi być rozumiane w specjalny sposób. Dosłownie
oznacza ono chorobę, której końcem, której wynikiem jest śmierć. Tak więc mówi o
śmiertelnej chorobie jak o synonimie "choroby na śmierć". W tym sensie rozpacz nie może
być nazywana chorobą na śmierć. Z punktu widzenia chrześcijańskiego sama śmierć jest
przejściem do życia. A więc z chrześcijańskiego punktu widzenia ziemska, cielesna choroba
nie jest chorobą na śmierć. Oczywiście śmierć jest ostatnim stadium choroby, ale śmierć nie
jest rzeczą ostateczną. Ściśle rzecz biorąc, jeżeli mówimy o chorobie na śmierć, to mówimy o
takiej chorobie, gdzie ostatnią rzeczą jest śmierć i gdzie śmierć jest rzeczą ostateczną. To
właśnie jest rozpacz.
Jednakże rozpacz jeszcze w innym sensie, bardziej określonym, jest chorobą na
śmierć. W rzeczywistości wcale tak nie jest, aby się umierało z tej choroby, aby ta choroba
kończyła się śmiercią cielesną. Przeciwnie, męką rozpaczy jest, że nie można umrzeć.
Podobne to jest do stanu konającego, który męczy się, ale umrzeć nie może. Być chorym na
5
PDF created with pdfFactory trial version www.pdffactory.com
śmierć, to znaczy nie być zdolnym do śmierci, ale nie chodzi tu o nadzieję życia - nie,
beznadziejność polega na tym, że człowiek nie ma ostatniej nadziei, nadziei na śmierć."
11a) s. 146-147, 155
"Człowiek jest duchem. Ale czym jest duch? Duch jest jaznią. Ale co to jest jazń? Jazń
jest stosunkiem, który ustosunkowuje się do samego siebie, a istotą tego stosunku jest to, że
zachodzi on do samego siebie; jazń nie jest stosunkiem, ale zjawiskiem ustosunkowania się
stosunku do samego siebie. Człowiek jest syntezą nieskończoności i skończoności,
doczesności i wieczności, wolności i konieczności, jednym słowem syntezą. Synteza ta to
połączenie dwóch czynników. Tak rozumiany człowiek nie jest nawet jaznią. W stosunku
dwóch czynników stosunek ten jest czynnikiem trzecim jako jedność negatywna i oba
czynniki ustosunkowują się w stosunku i w stosunku do stosunku, tak więc w pojęciu duszy
stosunek duszy i ciała jest stosunkiem. Jeżeli zaś, przeciwnie, stosunek ten wchodzi w
stosunek sam z sobą, staje się trzecim pozytywnym czynnikiem, i to jest właśnie
osobowością.
Taki właśnie stosunek, który zwraca się ku sobie, to znaczy jazń, albo powstaje sam z
siebie, albo ukonstytuowany jest przez inny czynnik.
Jeżeli stosunek zachodzący pomiędzy stosunkiem a jaznią ustanowiony jest przez
czynnik inny, to staje się on niewątpliwie trzecim składnikiem, ale ten trzeci czynnik jest
znowu stosunkiem, odnoszącym się do całego czynnika konstytuującego.
Taki pochodny, ustanowiony, założony stosunek jest ludzką jaznią, stosunkiem, który
łączy sam z sobą i, łącząc się z sobą, łączy się z innym. Stąd to wynika, że mogą istnieć dwa
kształty właściwej rozpaczy. Jeżeli ludzka jazń założyła samą siebie, to może być tylko mowa
o jednej rozpaczy, pochodzącej z pragnienia niebycia sobą, unicestwienia siebie, ale nie może
być mowy o rozpaczy pochodzącej z pragnienia utwierdzenia siebie. (...)
Rozpacz nad sobą, rozpacz z powodu niemożności pozbycia się siebie, jest formułą
każdej rozpaczy i dlatego druga forma rozpaczy, rozpacz z powodu chęci bycia sobą, może
być sprowadzona do pierwszej formuły, rozpaczy z powodu chęci niebycia sobą, tak samo jak
przedtem rozwiązaliśmy rozpacz z powodu chęci niebycia sobą w rozpacz z powodu chęci
bycia sobÄ…."
11b) s. 163
"(...) tylko życie takiego człowieka można uważać za zmarnowane, który przeżył je
cały złudzony radością czy też troską życia i nigdy nie poczuł się wiecznym duchem,
osobowością, nigdy - co zresztą znaczy to samo - nie zauważył, nie zgłębił i nie zrozumiał
tego, że w to wmieszany jest Bóg i że on, ona sam, jego jazń stoi wobec Boga, którego
nieskończonej wygranej niepodobna osiągnąć inaczej jak przez rozpacz."
11c) s. 165-166
"Osobowość jest uświadomioną syntezą nieskończoności i skończoności, która
związana jest sama z sobą, której zadaniem jest stanie się sobą, co może nastąpić tylko przez
związek z Bogiem. A stać się sobą to znaczy stać się czymś konkretnym. Ale stać się
konkretnym nie oznacza stać się skończonym czy też nieskończonym. Stać się konkretnym
znaczy bowiem stać się syntezą. Zgodnie z tym rozwinięcie polega na ruchu nieskończonym
od siebie samego i uczynieniu osobowości nieskończonością i na nieskończonym ruchu
powrotu do samego siebie w procesie czynienia osobowości skończonością. Jeżeli,
przeciwnie, osobowość nie staje się samą sobą, popada w rozpacz, czy wie o tym, czy nie wie.
6
PDF created with pdfFactory trial version www.pdffactory.com
W każdym bądz razie osobowość w każdej chwili, w której istnieje, znajduje się w procesie
stawania siÄ™, gdyż osobowość ºÄ…ÄÄ… ´Å½Ä…µÄ…½ nie istnieje jako taka, lecz jako taka, która ma
się stać. O ile osobowość nie staje się samą sobą, nie jest samą sobą; a nie być samą sobą to
jest właśnie rozpacz."
11d) s. 172-173
"Aby stać się sobą (a przecież zadaniem osobowości wolnej jest stawanie się sobą),
zarówno możliwość, jak i konieczność jednako są potrzebne. Tak samo jak jednostka jest
syntezÄ… nieskoÅ„czonoÅ›ci i skoÅ„czonoÅ›ci (Ä…Ä„µÄ…Áż½ - Ä„µÁÄ…Ã), tak samo jest poÅ‚Ä…czeniem
możliwości i konieczności. Jednostka, która nie ma możliwości, popada w rozpacz, tak samo
jak jednostka, która nie zna konieczności."
12a) s. 228
"Grzechem jest: rozpaczliwie nie chcieć być sobą w obliczu Boga albo rozpaczliwie
chcieć być sobą w obliczu Boga. Ta definicja, chociaż może ona mieć w pewnym względzie
swoje zalety (a między innymi najważniejsze, że jest zgodna z Pismem świętym, gdyż Pismo
określa zawsze grzech jako nieposłuszeństwo), wydaje się czasem zbyt duchowa. Na to
możemy odpowiedzieć: definicja grzechu nigdy nie może być zbyt duchowa (jeżeli nie stanie
się tak uduchowiona, że znosi sam grzech), gdyż grzech jest właśnie określonością ducha. A
zatem: jakże może być nazbyt duchowa? Dlatego, że nie mówi o morderstwach, kradzieży,
rozpuście itd.? A czyż rzeczywiście o tym nie mówi? Czyż to nie jest przeciwstawienie
swojego ja Bogu, gdy ktoś nie słucha jego przykazań? Przeciwnie, jeżeli się mówi tylko o
pospolitych grzechach, łatwo zapomnieć, że chociaż wszystko, mówiąc zwyczajnie, jest w
porządku, całe życie może być jednym grzechem, dobrze znanym rodzajem grzechu: pyszne
wady, samoutwierdzenie, które czy to bezdusznie czy zuchwale pozostaje, czy chce pozostać
w niewiedzy i nie chce w nieskończenie głębszy sposób ludzki związać się z Bogiem
posłuszeństwem w najtajniejszych myślach i życzeniach, szybkością w rozumieniu i chęcią w
wykonywaniu najmniejszych Jego wskazówek, spełnianiem wszystkiego, czym Jego wola jest
dla tej osobowości."
12b) s. 230
"Przeciwstawienie grzech - wiara jest przeciwstawieniem chrześcijańskim, które po
chrześcijańsku odmienia wszystkie etyczne pojęcia, daje im jeszcze jedno ujście. Fundament
tego przeciwstawienia jest zdecydowanie chrześcijański "w obliczu Boga", które to pojęcie
posiada zasadnicze chrześcijańskie kryteria: absurd, paradoks, możliwość zgorszenia."
13) s. 234-235
"(...) co jest w stosunkach między człowiekiem a człowiekiem podziwem - zawiścią,
to między Bogiem a człowiekiem jest uwielbieniem - zgorszeniem. Summa summarum całej
ludzkiej mądrości jest ten "złoty" czy właściwiej pozłacany środek, ne quid nimis; za mało
albo za dużo psuje wszystko. To głosi i uważa wśród ludzi za mądrość, i otacza podziwem;
kurs złotego środka nie waha się nigdy, cała ludzkość gwarantuje jego wartość. A jeżeli
pośród ludzi zjawi się geniusz, który chce trochę nad ten środek się wznieść, mądrzy orzekają,
że jest szaleńcem. Ale chrześcijaństwo znacznie przekracza owo ne quid nimis i dochodzi do
granic absurdu: tu się dopiero zaczyna chrześcijaństwo - i zgorszenie."
7
PDF created with pdfFactory trial version www.pdffactory.com
14) s. 241
"O, Sokratesie! Sokratesie! Sokratesie! Trzykrotnie powtarzam twe imię, nie za dużo
by było powtarzać je dziesięciokrotnie, gdyby to mogło coś pomóc. Uważa się powszechnie,
że świat potrzebuje republiki, że trzeba ustanowić nowy porządek społeczny i nową religię: a
nikt nie myśli o tym, że światu zwichrzonemu zbyt wielką ilością wiedzy potrzeba nowego
Sokratesa. Ale to jest zupełnie naturalne, bo gdyby ktoś jeden o tym pomyślał, albo wielu,
zaraz by mniej było jego trzeba."
8
PDF created with pdfFactory trial version www.pdffactory.com


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
S Kierkegaard Bojaźń i drżenie
Moralny wymiar choroby cierpienia i śmierci
Na śmierć rewolucjonisty
ZABITY NA ŚMIERĆ
35 Reakcje emocjonalne dziecka na śmierć
Carin Gerhardsen Kolysanka na smierc(1) id 21978
Władysław Broniewski Na śmierć rewolucjonisty

więcej podobnych podstron