09 Kontrowersje doktrynalne na wschodzie 3


Kontrowersje doktrynalne na wschodzie (3)
Sobór w Chalcedonie

Apel paoieża Leona wielkiego i jego rola w sporach na wschodzie
Teolodzy V
w. Boją się samodzielnie myśleć
Odwrócenie sytuacji: Zwołanie nowego
soboru 451 r.
Legaci papiescy w czasie obrad
Dzieło soboru
Chalcedońskiego
Konflikt między Leonem Wielkim, a soborewm o pozycję
patryriarchy Konstantynopola
Natura i zasięg przeciwko sobborowi na
wschodzie
Pyrrusowe zwycięstwo papieża Hormisdasa
Apologia wschodniej
polityki papieży, Rozwój dokjtryny piotrowej po Damazym
Cesarz Teodozjusz II swą ustawą potwierdził wyniki zgromadzenia w Efe-
zie i podziękował Dioskorosowi za jego gorliwość. Wszystko wskazywało na
zwycięstwo tej teologicznej tendencji, która czerpała inspirację z anatema-
tyzmów Cyryla.

Teodoret znalazł się w opałach: po śmierci Flawiana i depozycji Domnosa
stał się podstawowym obiektem ataków. Nienawiść do niego, jako do tego,
kto krytykował Cyryla, zataczała coraz szersze kręgi. Jedyną osobą, która
mogła go osłonić, był Leon w prestiżowym, ale jakże odległym Rzymie. Do
niego też skierował w końcu 449 r. list z błaganiem o wstawiennictwo:

"Jeżeli Paweł, ów herold prawdy i piewca Ducha Świętego, podążył do
wielkiego Piotra, aby przynieść od niego dla spierających się w Antiochii
rozwiązanie kwestii postępowania w myśl nakazów prawa, to tym bardziej
my, ludzie mali i marni, śpieszymy do Waszego apostolskiego tronu, aby
u Was znaleźć lekarstwo dla ukojenia ran zadanych Kościołom. Wszak wszy-
stkie racje wskazują, że do Was należy prymat. Wiele bowiem zalet wywyż-
sza Waszą stolicę. Inne miasta wyróżniają się wielkością, pięknem czy też
liczbą ludności, niektóre zaś z nich, nie mające tych cech, jaśnieją pewnymi
darami duchownymi, lecz Wasze Szafarz dóbr obdarzył nimi z wielką obfito-
ścią. Przewyższa ono wszystkie rozmiarami i wspaniałością, jest stolicą świa-
ta i ma ogromną liczbę mieszkańców. Do tego wydało i dziś jeszcze panującą
władzę i użyczyło swojego imienia tym, którzy mu podlegają. Ale nade
wszystko ozdabia je wiara, a znakomitym tego świadkiem jest święty Apo-
stoÅ‚, który oÅ›wiadcza: «o wierze waszej mówi siÄ™ na caÅ‚ym Å›wiecie. Jeżeli
ziarna zbawczej nauki, które otrzymano, tak szybko wydały podziwu godny

230 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

plon, to jakich trzeba by słów, aby wysławiać pobożność, która dziś tam
rozkwita? Zawiera ona także groby ojców nas wszystkich i nauczycieli praw-
dy, Piotra i Pawła, oświetlające dusze wierzących. Ta po trzykroć błogosła-
wiona i święta para wyrosła na Wschodzie i wszędzie rozsiewała swe promie-
nie, lecz na Zachodzie przyjęła z odwagą koniec swego życia i stamtąd dzi-
siaj oświetla ziemię. Oni to dodali blasku Waszemu tronowi i stanowią uko-
ronowanie Waszych bogactw. Lecz Bóg także obecnie uświetnił ich tron,
osadziwszy na nim Waszą Świętość, która promieniuje światłem prawdziwej
wiary. Można by znaleźć niemało dowodów na to, lecz wystarczy sam zapał,
jaki Wasza Świętobliwość niedawno okazała, występując przeciwko zniena-
widzonym manichejczykom, czy dala poznać gorliwość, jaka ożywia Waszą
Pobożność w rzeczach Bożych. Także to, co teraz napisaliście, wystarcza do
ujawniania Waszego apostolskiego charakteru..." Tu Teodoret streszcza naj-
ważniejsze dla niego tezy Leona z Tomu do Flawiana, następnie opowiada
o krzywdach doznanych na zgromadzeniu efeskim, pisze też o własnym zami-
łowaniu do pokoju i zasługach dla Kościoła Cyru.

"Ja jednak oczekuję wyroku Waszej stolicy apostolskiej, proszę i błagam
Twoją Świętość, aby udzieliła pomocy temu, który odwołuje się do Waszego
rzetelnego i sprawiedliwego sądu, i kazała mi przybyć do siebie w celu wy-
kazania, że nauka moja postępuje śladami apostołów (...) W każdym razie
błagam, nie odrzucajcie mojej prośby ani nie gardźcie człowiekiem okrytym
siwizną i znieważonym po tylu poniesionych trudach.

Nade wszystko zaś błagam, abyście mnie powiadomili, czy powinienem się
pogodzić z tą niesprawiedliwą depozycją, czy też nie, oczekuję Waszej decy-
zji. Jeśli polecicie, abym przyjął ten skazujący wyrok, to tak postąpię i odtąd
już nie będę się nikomu naprzykrzał, lecz czekać będę na sprawiedliwy sąd
Boga i Zbawiciela naszego (...)

Przede wszystkim zaś proszę Waszą świętą i Bogu miłą głowę o wspomożenie
nas swoimi modlitwami..."

Polski tłumacz tego tekstu, Jan Radożycki, nazwał go "wspaniałym hym-
nem na cześć papieża". Jest to jeden z najczęściej przytaczanych dowodów
na powszechne uznanie rzymskiego prymatu na Wschodzie w takiej postaci,
jaką pojęciu prymatu nadali papieże rzymscy, od Damazego poczynając.
Jednak interpretacja taka bynajmniej nie jest oczywista. Zacznijmy od tego,
że mamy do czynienia z wołaniem o pomoc człowieka izolowanego i poważ-
nie zagrożonego, więcej: autentycznie znienawidzonego, który z otaczającej
go wrogości dobrze zdaje sobie sprawę. Teodoret nie ma gdzie się zwrócić
o ratunek, a poddać się, jak to uczynił Nestoriusz, nie ma zamiaru. Pisząc
do papieża, pisze tak, aby mu się przypodobać rzecz to normalna i oczywi-
sta, znana nam z różnych czasów i środowisk. Teksty tego rodzaju (petycje,
listy) są niedobrymi źródłami do poznania przekonań i uczuć piszącej je oso-
by, gdyż nade wszystko stara się ona uwzględnić to, co adresata wzruszy,







(.proszÄ™ i btagam
)'e siÄ™ do Waszego
Å‚ebie w celu wy-
TV każdym razie
Stekiem okrytym

tezy powinienem siÄ™
|kujÄ™ Waszej decy-
p postÄ…piÄ™ i odtÄ…d
| sprawiedliwy sÄ…d

||fowę o wspomożenie

^"wspaniałym hym-
taczanych dowodów
Izie w takiej postaci,
Pamazego poczynajÄ…c.
to, Zacznijmy od tego,
l izolowanego i poważ-
(0, który z otaczającej
(ma gdzie się zwrócić
ae ma zamiaru. PiszÄ…c
|pto normalna i oczywi-
|tego rodzaju (petycje,
pczuć piszącej je oso-
^co adresata wzruszy,

Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie 231

skłoni do reakcji; jej własne uczucia zostają odłożone na bok. Przy lekturze
listu uderza też jego tradycyjność. Teoderet nie podejmuje żadnego z wątków
rzymskiej propagandy, nie wspomina, dlaczego papież winien kierować całym
Kościołem, nie odnajdziemy żadnego śladu przyjęcia doktryny Piętrowej.

Jeśli nawet treść listu nie satysfakcjonowała papieża, to sam fakt jego na-
pisania byt dla niego ważny, stanowił podstawę do interwencji na Wscho-
dzie, i trzeba przyznać, że Leon wywiązał się z obowiązku opieki nad zwra-
cającym się do niego błagalnikiem bardzo rzetelnie.

Papież zebrał w Rzymie synod (ciągle w 449 r.), który potępił wszystko to,
co stało się w Efezie, i obłożył klątwą Dioskorosa i Eutychesa. W odpowie-
dzi Dioskoros wyklÄ…Å‚ Leona. '

W tej sytuacji Leon zabiegał u cesarza o zwołanie nowego synodu ekume-
nicznego, tym razem w Italii, dla osÄ…dzenia Dioskorosa zgodnie z apelem
nieżyjącego już Flawiana. Miał po swojej stronie wielce wpływową siostrę
Teodozjusza, Pulcherię, a także cesarza Zachodu, Walentyniana III, oraz
jego żonę i matkę. '

Na list papieża ze skargą na to, co się stało w Efezie, wskazujący Dioskorosa
jako winnego popełnionych niesprawiedliwości, cesarz odpowiedzią}, że
zgromadzenie biskupów odbyło się tak, jak winno się odbyć, że słusznie usu-
nięto ze stanowisk Flawiana i innych wichrzycieli oraz że przywrócono pokój
na Wschodzie bez szkody dla wiary.

Taka odpowiedź brzmi zaskakująco: czyżby cesarz nie zdawał sobie spra-
wy, co stało się w Efezie? Nie bardzo w to wierzę. Jestem przekonana, że
wyjaśnień jego postawy trzeba szukać nie w niewiedzy ani, tym mniej, w cy-
nizmie władcy, ale w jego wielkiej pobożności. Teodozjusz, podobnie jak
bardzo wielu ludzi na Wschodzie, w sposób bezwzględny uznawał autorytet
Cyryla, wierzył też w świętość Eutychesa. Nie miał podstaw, by wątpić w to,
że Eutyches trzyma się wiernie nauki Cyryla (tej z anatematyzmów). Niewin-
ność Eutychesa była więc dla władcy oczywista, oczywista też była wina
Teodoreta, który ośmielił się Cyryla krytykować. Nieczysta gra Dioskorosa,
jawna przemoc wobec uczestników synodu stawiających mu opór, przy założe-
niu, że działał w słusznej sprawie, nie szokowały cesarza, tak jak szokują
nas. Potępienie Dioskorosa przychodzi nam dziś z tym większą łatwością, że
należymy do tego nurtu chrześcijaństwa, którego teologia odrzuciła anate-
matyzmy; gwałty Cyryla na soborze efeskim nie przeszkadzają tradycyjnym
historykom katolickim, tak jak nie przeszkadzajÄ… im cierpienia Nestoriusza
na wygnaniu.

Niestety taka już jest natura ludzka, że akty przemocy dokonywane przez
stronę, której poglądy podzielamy, a więc "mającą rację", rzadko budzą
nasze oburzenie byleby przeciwników nie zabijano ani nie kaleczono,
jesteśmy gotowi je usprawiedliwiać. Zabawną ilustrację tej banalnej prawdy
znajdziemy w komentarzu ks. Andrzeja Bobera do tekstu Teodoreta, a ściślej

232 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

do listu synodu konstantynopolitańskiego z 382 r., zamieszczonego w jego
Historii Kościoła, w którym odmalowane są okrucieństwa ańańskie. Ks. Bober
pisze: "W artykule pt. Kościół i wolność (Tygodnik Powszechny 38, 1963)
ks. Hans Kling [później papież potępił jego poglądy doktrynalne E. W.]
napisaÅ‚: «Zaledwie KoÅ›ciół wyszedÅ‚ z okresu, w którym sam byÅ‚ przeÅ›lado-
wany, zaczął tolerować prześladowanie wyznawców innych wiar: arian...
Historia kościelna Teodoreta jest doskonałym źródłem do zweryfikowania
tego poważnego oskarżenia. Zawiera ona pokaźną liczbę autentycznych
dokumentów o straszliwych okrucieństwach arian wobec katolików. Niżej
cytowany dokument, zachowany tylko u Teodoreta, jest oficjalnÄ… wypowie-
dzią synodu stołecznego z 382 r. o sytuacji Kościoła w czasach wpływów
ariańskich." Cóż można na to powiedzieć? Arianie na pewno prześladowali
katolików. Jednak ten fakt bynajmniej nie oznacza, że katolicy nie prześla-
dowali arian. Nie ulega wątpliwości, że obie strony, o ile tylko mogły, prze-
śladowały się z wielką gorliwością. A w świetle nauki Ewangelii żadnej z nich
nie usprawiedliwia fakt czynienia zła przez przeciwników...

Zanim powrócę do opowiadania wydarzeń prowadzących ku następnemu
soborowi (chalcedońskiemu), chciałabym do tej dygresji dodać drugą.
W sferze doktrynalnego wysiłku wiek V różni się od wieku IV bardzo wyraźnie.
Mniej dyskutowano wtedy nad przekazami biblijnymi, gorliwiej za to zesta-
wiano cytaty z dzieł Ojców Kościoła zamiast próbować dać własny wykład
prawd wiary. Dowód to na wzrost kultu autorytetów, na szybko zmniejszają-
ce się tak typowe dla odchodzącej starożytności zaufanie do zdolności ludz-
kiego umysłu, które, mimo wszystkich ograniczeń narzucanych przez szacu-
nek dla tradycji, było wyczuwalne u Ojców Kapadockich. Kryje się w tej
postawie lęk przed niebezpieczeństwami innowacji w sprawach wiary, prze-
konanie, że rozwój chrześcijańskiej doktryny osiągnął taki stopień, iż nie po-
winien być kontynuowany. Postawa taka stanie się typową cechą mentalności
bizantyńskiej. Jej klarowny wyraz znajdziemy w uchwale synodu zwanego in
Trullo (692 r.), wartej zacytowania, aby pokazać, ku czemu ta ewolucja po-
glądów prowadziła:

"Konieczne jest, by ci, którzy przewodzą Kościołowi (...) uczyli cale
duchowieństwo i lud (...) zbierając z Boskiego Pisma myśli i sądy prawdy,
lecz nie przekraczając granic już ustalonych ani nie odbiegając od tradycji
bogobojnych Ojców. Jeśli jednak pojawi się jakiś problem dotyczący Pisma,
to nie wolno go interpretować inaczej niż tak, jak to luminarze i nauczyciele
Kościoła robili w swoich pismach; niech [biskupi E. W.] wyróżniają się
raczej znajomością pism patrystycznych niż układaniem traktatów z własnej
głowy."

Postawa taka, nieobecna jeszcze w IV w., miała fatalne skutki zwłaszcza
wtedy, gdy dorobek doktrynalny Ojców, przyjmowany bez krytycznej oceny,
był wewnętrznie niespójny jak w przypadku Cyryla. Mogło się wówczas
233

zdarzyć, że w bitwie na cytaty zwyciężały obie strony. W rezultacie Cyryl byt
świętym patronem na równi ortodoksji i monofizytyzmu, zwalczających się
z wyjątkową zaciekłością.

Wydawało się, że konsekwencja, z jaką Teodozjusz II stał po stronie Dio-
skorosa, zamykała drogę wszelkim zmianom w Kościele. Sukces Eutychesa
był jednak krótki: 28 lipca 450 r. cesarz zmarł nagle na skutek upadku
z konia, a w braku męskiego potomka tron przypadł jego siostrze Pulcherii,
która jeszcze jako dziecko była ogłoszona augustą. Pulcheria uznała, że nie
może osobiście sprawować władzy i wybrała sobie za małżonka Marcjana,
dobrego wojskowego, człowieka podeszłego wieku (notabene ślubowała
dziewictwo i ślubowania dotrzymała). Marcjan, podobnie jak jego małżonka,
był religijnym przeciwnikiem Eutychesa i Dioskorosa, ponadto miał polityczne
powody, aby szukać poparcia u papieża. O jego wyniesieniu na tron winien
był bowiem zadecydować panujący razem z Teodozjuszem Walentynian III,
a nie wyłącznie Pulcheria. Gdyby doszło do uzurpacji, to takie odstępstwo
od przyjętej procedury powoływania władcy mogłoby być wykorzystane
przez wrogów Marcjana. Wobec słabości Marcjana poparcie papieża miało
swoją wagę, inaczej niż w przypadku Teodozjusza, którego pozycja była tak
silna, że mógł ignorować nawet otwarte protesty Leona.

Eutyches znalazł się nagle bez protektorów w cesarskim, pałacu. Cesarz
przygotowywał nowy sobór. Sprowadzono do stolicy ciało Flawiana, biskupi
wygnani na mocy decyzji Efezu II mieli powrócić.

W nowej sytuacji Leon bynajmniej nie był zwolennikiem zwołania soboru:

wolał inną procedurę, która polegałaby na złożeniu przez winnych biskupów
(nie tylko głównych aktorów Efezu II, ale i jego zwykłych uczestników)
stosownych deklaracji na piśmie. Takie deklaracje zostałyby następnie
rozpatrzone przez legatów papieskich i przedstawicieli patriarchy Konstantyno-
pola. W praktyce oddawałoby to decyzje w ręce Leona, wydatnie powiększa-
jąc zasięg jego wpływów na Wschodzie. Natomiast sobór, zwłaszcza liczny,
był ciałem w znacznym stopniu niezależnym, trudnym do sterowania. Na-
leżało się liczyć z tym, że na jego obradach zabiorą głos ludzie, których
papież chciałby wyłączyć z aktywnego życia Kościoła.

Mimo całego szacunku dla Leona cesarz nie miał zamiaru go usłuchać.
Zwołano nowy sobór. Papież wysłał na niego swych reprezentantów;

Paschazynusa, biskupa Lilybajon, oraz prezbitera Bonifacjusza; współdzia-
łać z nimi mieli legaci papiescy będący już w Konstantynopolu biskup
Lucencjusz i prezbiter B azyli.

Początkowo przewidywano, że sobór będzie obradował w Nicei, później
zdecydowano się przenieść go do Chalcedonu. Obrady rozpoczęto 8 paździer-
nika 451 r., odbywały się we wspaniałym sanktuarium Św. Eufemii.

Dla Dioskorosa i jego najbliższych współpracowników układ sił nie był
dobry. Niezależnie od wrogości cesarza patriarcha Aleksandrii nie miał na

234 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

samym soborze dobrych sojuszników wśród najważniejszych biskupów.
Anatolios, następca Flawiana na tronie konstantynopolitańskim, choć
związany z Dioskorosem był jego przedstawicielem, apokryzjariuszem,
w stolicy w obawie o własną pozycję sta} się gorliwym poplecznikiem
Leona (zdawał sobie sprawę, że jeśli tego nie uczyni, nie utrzyma swego
stanowiska); Juwenalis, tak wydatnie wspierajÄ…cy Dioskorosa w Efezie,
zdradził go w zamian za obietnicę uczynienia z Jerozolimy prawdziwego
patriarchatu. Natomiast mógł Dioskoros liczyć na sympatię wielu zwykłych
uczestników soboru.

Sobór był liczny, kompletnej listy jego uczestników nie mamy, ale zapew-
ne znajdowało się na niej ponad 500 biskupów (lub ich zastępców). Wszyscy
oni pochodzili z części greckiej z Zachodu poza legatami papieskimi brali
udział w obradach dwaj biskupi afrykańscy, którzy byli po prostu uciekinie-
rami przed prześladowaniami wandalskimi. Sesjom przysłuchiwała się liczna
delegacja członków senatu, której przysłanie nie wynikało z chęci wywarcia
nacisku na biskupów, lecz było objawem szacunku ze strony cesarza.

Kwestie proceduralne pojawiające się w toku obrad były rozstrzygane
przez cesarskich komisarzy, którzy w tym zakresie kierowali posiedzeniami.
W protokole ich interwencje sÄ… zawsze odnotowywane bez podawania imion,
wygląda więc na to, że świeccy uczestnicy soboru uzgadniali z sobą stanowiska.
Natomiast przewodniczenie właściwym obradom zostało na żądanie papieża
powierzone przez cesarza legatom papieskim, zwłaszcza najważniejszemu
z nich, Paschazynusowi. Nie znał on greki, a przynajmniej nie był w stanie
przemawiać w tym języku, może jednak rozumiał, co mówili biskupi. W każ-
dym razie wypada powtórzyć, że oddanie przewodnictwa obrad człowiekowi
niezdolnemu swobodnie porozumiewać się z zebranymi było dowodem ich
lekceważenia przez papieża, manifestacją przekonania, że biskupi winni
przyjąć podyktowane im decyzje, a to, co sami mieliby do powiedzenia,
jest pozbawione większego znaczenia. Nie wróżyło to dobrze wzajemnemu
porozumieniu.

Od razu na początku obrad przemówił Paschazynus, który powiedziawszy
o sobie i swojej świcie, że są przedstawicielami Leona, apostolskiego biskupa
Rzymu, "który stoi na czele wszystkich Kościołów", zażądał wyrzucenia
Dioskorosa z grona zasiadających w kościele biskupów. Na to komisarze
cesarscy, wyraźnie się tego nie spodziewający, zapytali legatów, co mają
Dioskorosowi do zarzucenia. Na to Lucencjusz powiedział: "Niech odpowie
za wydane wyroki. Uzurpował sobie prawo do wyrokowania, którego nie po-
siadał. Miał czelność zorganizować sobór bez pozwolenia Stolicy Apostol-
skiej, czego nigdy nie czyniono i czego nie wolno czynić."

Na soborowej sali wszyscy wiedzieli, że Lucencjusz mija się z prawdą:
sobory zwoływał cesarz i do niego należała decyzja, kto będzie przewodni-
czył obradom. Komisarze tego głośno nie powiedzieli, nie chcąc obrażać

235

legatów, ale powtórzyli swoją prośbę o dokładne wyjaśnienie błędów Dioskoro-
sa nie przyjmowali więc do wiadomości argumentacji Lucencjusza. Ten
krzyknął, że nie zniesie obrazy delegacji papieskiej i wszystkich biskupów,
nie może bowiem siedzieć wśród członków soboru ten, kto ma być przez
sobór sądzony. Usłyszał na to od komisarzy: "Jeśli zajmujesz stanowisko
sędziego, nie powinieneś być oskarżycielem."

Legaci w końcu się uspokoili, zrozumiawszy, że nie dopną swego. Jednak
komisarze w części poszli na kompromis: Dioskorosa posadzono na środku,
wyłączając go z delegacji egipskiej i z grona głosujących.

Znamienną awanturę wywołała sprawa Teodoreta. Komisarze cesarscy
zażądali jego obecności na sali w charakterze uczestnika zgromadzenia:

"Niech wielce szanowny Teodoret wejdzie i uczestniczy w soborze, gdyż
sanctissimus biskup Leon przywrócił mu godność biskupa, a święty i naj-
pobożniejszy cesarz nakazał, by uczestniczył w soborze." Kiedy Teodoret
wszedł na salę, rozległy się okrzyki ze strony biskupów egipskich, palestyń-
skich i iliryjskich: "na litość, przepadła wiara", "kanony wypędzają tego
człowieka", "precz z tym człowiekiem, precz z mistrzem Nestoriusza".
Dioskoros dodał: "On wyklął Cyryla, dlaczego wypędza się Cyryla?" Z kolei
biskupi Orientu, Fontu, Azji, Tracji zaczęli krzyczeć przeciwko Dioskorosowi,
przypominając mu gwałty z Efezu II. Dłuższy czas strony przerzucały się
okrzykami. Ostatecznie komisarze potrafili przywrócić spokój, uświadamia-
jąc zebranym, że obecność Teodoreta nie oznacza, że nie będzie można
wnieść oskarżenia przeciwko niemu.

Jednak gdy Teodoret usiadł, okrzyki nie ustawały. "Jest godny, jest god-
ny", "prawowierny na sobór, precz z burzycielami, precz z mordercami,
precz z mordercą Dioskorosem" to ze strony biskupów Orientu. "Nie
nazywajcie go biskupem, nie jest biskupem, precz z nieprzyjacielem Boga,
precz z Żydem", "precz z tym, kto obraża Chrystusa", "on nie ma głosu,
został złożony przez sobór", "Teodoret oskarżył Cyryla, wypędzamy Cyryla,
jeśli przyjmujemy Teodoreta; kanony go wypędzają, Bóg się od niego od-
wrócił" to ze strony biskupów Egiptu, Palestyny, a zapewne i wielu innych.

Komisarze zareagowali na te okrzyki przypomnieniem, że ordynarne wrza-
ski nie przystojÄ… biskupom.

Zaczęto obrady. Pierwszą sprawą rozpatrywaną przez sobór było oskarżenie
Dioskorosa; jako oskarżyciel wystąpił niezmordowany Euzebiusz z Dorylajon.
Po jego wystąpieniu rozpoczęto długo trwającą lekturę akt Efezu II, przery-
wanÄ… okrzykami i dyskusjami.

Okrzyki towarzyszące lekturze akt "latrocinium" wyraźnie wskazują, że
biskupi mieli za złe Dioskorosowi gwałty, a nie poglądy teologiczne. Wy-
pominano mu żądanie podpisów in blanco, depozycję, a następnie śmierć
Flawiana, posłużenie się żołnierzami.

Pod koniec pierwszego dnia obrad komisarze zasugerowali, by ukarać

236 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

depozycją tych, którzy wówczas zawinili: Dioskorosa z Aleksandrii, Juwenalisa
z Jerozolimy, Talazjusza z Cezarei kapodockiej, Euzebiusza z Ankyry,
Eustacjusza z Berytos, Bazylego z Seleucji. Niektóre grupy biskupów przyję-
ły to okrzykami sprzeciwu. Komisarze poprosili więc, aby biskupi napisali
w tej sprawie oświadczenia, i zamknięto sesję.

W czasie następnej sesji przystąpiono nie do sądzenia wymienionych bis-
kupów, lecz do układania nowego credo. Wywołało to ogromne opory, któ-
re wróżyły jak najgorzej trwałości soborowego dzieła. Biskupi zdecydowanie
nie chcieli nowego wyznania wiary i wyrazili to kilkakrotnie. Byli przekona-
ni, że wystarczą decyzje trzech soborów (Nicei, Konstantynopola i Efezu I),
a innowacje w dziedzinie religijnej są rzeczą godną najwyższego potępienia.
Dobrze pamiętano treść uchwały Efezu I zakazującej tworzenia nowego credo.

Jednak zarówno legaci, jak i komisarze upierali się w tej sprawie, cesarz
dał bowiem bardzo wyraźne rozkazy. Leon chciał mieć podpisy wszystkich
biskupów pod aktem, do którego weszłyby jego sformułowania z Tomu do
Flawiana biskupi mogli ignorować Tom, ale nie byli w stanie w swej
działalności duszpasterskiej pomijać soborowego credo.

Pierwsza wersja zaproponowana zebranym została od razu odrzucona, to,
co następnie przyjęto, zostało opracowane przez specjalną komisję, która
próbowała ułożyć tekst kompromisowy, używając głównie zdań zaczerpnię-
tych z dzieł Cyryla. Zachowano jednak najważniejszy dla Leona zwrot
"w dwóch naturach" (en dyo fyseon) w takim kontekście: "... jest On jed-
nym i tym samym Jezusem Chrystusem, Panem i Synem Jednorodzonym,
który dał się poznać w dwóch naturach w sposób wykluczający pomieszanie,
zmianę, podział, rozłączenie, przy czym różnica między naturami nigdzie nie
jest zatarta na skutek zjednoczenia..." (przekł. S. Kazikowskiego)

Inne sformułowania z Tomu do Flawiana nie miały dla credo większego
znaczenia, dominowały cytaty z Cyryla, którego doktryna stała się bezwzględ-
nym wzorcem ortodoksji. Podczas obrad nad Tomem, gdy pojawiały się
wątpliwości, przewodniczący, aby je rozproszyć, przytaczali odpowiednie
zdania Cyryla. Nikt nie zastanawiał się nad spójnością myśli Cyryla, wystar-
czało samo imię. , . . ,,

Sprawa sądu nad Dioskprosem i innymi wyłączonymi z soboru biskupami
wróciła 13 października. Komisarze cesarscy nie pojawili się w kościele Św.
Eufemii, aby zostawić biskupom jak najpełniejszą swobodę. Sam Dioskoros
nie przybył na obrady (jak niegdyś Nestoriusz) nie uczynił tego mimo
trzykrotnego wezwania. Tłumaczył swą absencję w rozmaity sposób. Naj-
pierw twierdził, że go aresztowano i strażnicy go nie puszczają (aresztowano
go rzeczywiście, ale odpowiedni urzędnik cesarski pozwolił mu na opuszcze-
nie kwatery); później, że na sali winni być obecni świeccy członkowie cesar-
skiej delegacji; wreszcie, że jest chory. Mamy szczegółowy zapis tego, co
oświadczali mu członkowie kolejnych delegacji, starający się nakłonić go




Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

i, Juwenalisa
i z Ankyry,
ipów przy j ę-
;upi napisali

soboru biskupami
się w kościele Św.
Ä™. Sam Dioskoros
czynił tego mimo
aity sposób. Naj-
:aj^ (aresztowano
mu na opuszcze-
zlonkowie cesar-
zy zapis tego, co
się nakłonić go

^237

do stawienia się, podobnie jak zapis jego pokrętnych odpowiedzi. Nie jest to
lektura budująca, choć dla historyka bardzo ciekawa.

Po trzecim wezwaniu postanowiono przystąpić do sądzenia go zaocznie,
jak nakazywał obyczaj. Wysłuchano nie tylko Euzebiusza z Dorylajon, ale
i ludzi z Egiptu, współpracowników Cyryla, oskarżających Dioskorosa o jawne
gwałcenie prawa. Teodor, diakon, którego Dioskoros wyrzucił z kleru,
oświadczył, że jego biskup jest heretykiem, podziela opinie Orygenesa,
bluźni przeciwko Świętej Trójcy, ma na sumieniu morderstwa, podpalenia,
ścinanie drzew (oskarżenie charakterystyczne dla Egiptu, gdzie ścięcie drze-
wa było ciężkim przestępstwem), niszczenie domostw wrogów. Ktoś inny
mówił o grzechu nieczystości, wspominając kurtyzanę imieniem Pansofia,
o której ponoć lud śpiewał kompromitujące Dioskorosa piosenki. Biskup
Aleksandrii miał także zagarnąć zboże przeznaczone przez cesarzy dla bied-
nych w Libii, cierpiących z racji suszy, i następnie sprzedawać je po paskar-
skich cenach. Na skutek tego zabrakło mąki dla celebrowania Eucharystii.

Lektura długich aktów oskarżenia wywołuje najpierw zgrozę, a następnie
niedowierzanie. Zarzucanie Dioskorosowi orygenizmu w połowie V w., gdy
spór o tego teologa był już od ponad pół wieku zamknięty, brzmi nieprawdo-
podobnie; równie nieprawdopodobnie przedstawia się oskarżenie o bluźnier-
stwa przeciwko Trójcy Świętej, która w ogóle nie była przedmiotem sporów
w tych czasach. Wygląda na to, że mamy przed sobą stereotypowy wykaz
możliwych zbrodni, niewykluczone, że któreś z nich Dioskoros popełnił, ale
które, tego nie da się powiedzieć. Jego przeciwnicy, na pewno przez niego
skrzywdzeni i nienawidzący go serdecznie, mieli świadomość pełnej bezkar-
ności. Wszyscy wiedzieli, że zostanie skazany i posłany na wygnanie, i wobec
tego nikt nie pociągnie do odpowiedzialności ludzi, którzy tak zgrabnie,
w odpowiednim (z punktu widzenia cesarza i papieża) momencie, przyczynią
się do stworzenia stosownej atmosfery na posiedzeniu i popchną uczestników
soboru do podjęcia właściwej decyzji.

Ostateczne oskarżenie, które obecni przegłosowali, bynajmniej nie tyczyło
się spraw doktrynalnych. Prowadzący posiedzenie Paschazynus wymienił
następujące zarzuty: rehabilitację Eutychesa, skazanego przed synod kon-
stantynopolitański, odmowę odczytania listów Leona na soborze efeskim 449 r.,
klątwę rzuconą na papieża, niestawienie się na sąd mimo trzykrotnego wezwa-
nia. Formuła wyroku głosiła, że wydają go biskup Rzymu Leon (Paschazy-
nus miał jego wszelkie pełnomocnictwa) i sobór w jedności z apostołem
Piotrem, który jest kamieniem węgielnym Kościoła katolickiego i podstawą
ortodoksji. Wyrok ten został przyjęty bez najmniejszych trudności. Wiado-
mość o nim przesłano cesarzowi z prośbą o potwierdzenie.

W czasie obrad część biskupów domagała się uniewinnienia pięciu bisku-
pów postawionych w stan oskarżenia razem z Dioskorosem: Juwenalisa,
Talazjusza, Euzebiusza, Eustacjusza i Bazylego. Okrzyki w tym duchu

238 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

powtarzały się kilkakrotnie. Komisarze napisali w tej sprawie do cesarza,
który odpowiedział, że podjęcie decyzji jest sprawą soboru. Wywołało to
burzę entuzjazmu; kiedy piątka oskarżonych weszła do sanktuarium, aby za-
jąć miejsca wśród biskupów, długo krzyczano: "to dzieło Boże", "wiele lat
cesarzowi, senatowi i komisarzom", "odnowiono jedność i ustanowiono po-
kój w Kościele". Do tej wielce znamiennej dla postawy uczestników soboru
sprawy jeszcze wrócimy.

Dioskorosa od razu zesłano na wygnanie do Gangr, gdzie umrze w 454 r.
Pozostała natomiast kwestia biskupów egipskich, którzy nie brali udziału
w sądzie nad Dioskorosem. Trzynastu z nich złożyło następnie tekst wyzna-
nia wiary, który przedstawiono soborowi w czasie czwartej sesji (nietrudno
się domyślić, że nie uczynili tego całkiem spontanicznie). Deklarowali w nim
swoją ortodoksję i potępiali wszystkie herezje zwłaszcza Ariusza, Euno-
miusza, manichejczyków, Nestoriusza, a także tych, którzy wierzą, że ciało
Chrystusa zstąpiło z nieba, nie narodziło się z Marii Panny. W tekście nie
było mowy o Eutychesie i to wywołało protesty. Ostatecznie wymuszono na
nich odpowiedniÄ… deklaracjÄ™ w sprawie Eutychesa, natomiast nie chcieli
przyjąć Tomu Leona, twierdząc, że zgodnie z 6 kanonem nicejskim są we
wszystkim podporzÄ…dkowani biskupowi Aleksandrii i wobec tego muszÄ…
poczekać na wybór nowego pasterza, który podejmie stosowną decyzję.
Wykazali w tym względzie upór i mimo nacisków ze strony kilku mówców
oraz licznych złośliwości trzymali się raz złożonej deklaracji, zwracając uwa-
gę na to, że biskupów w Egipcie jest wielu, oni zaś stanowią jedynie małą
ich cząstkę, nie mogą więc decydować w imieniu pozostałych.

Doszło do sceny żenującej biskupi egipscy rzucili się do stóp cesarskie-
go komisarza i wykrzyczeli następujące słowa: "Umieramy. Błagamy u wa-
szych stóp, miejcie litość nad nami, chcemy umrzeć za waszą sprawą, ale nie
tam [to jest w Egipcie E.W.]. Niech tu zostanie powołany arcybiskup
i wtedy podpiszemy i zadeklarujemy naszą zgodę. Miejcie litość dla naszych
siwych włosów, niech tu będzie dany arcybiskup. Czcigodny biskup Anatolios
wie, że w Egipcie jest taki zwyczaj, iż wszyscy biskupi są podporządkowani
arcybiskupowi Aleksandrii. Nie jesteśmy nieposłuszni soborowi, ale zabiją
nas w ojczyźnie. Miejcie litość. Macie władzę, jesteśmy posłuszni, nie chce-
my być nieposłuszni. Lepiej jest dla nas umrzeć za sprawą pana świata [to
o cesarzu E.W.], waszej ekscelencji i świętego soboru niż tam."

Z ław biskupich odzywały się wrogie okrzyki wśród wschodniego kleru
duchowni egipscy nie cieszyli się sympatią. Od tylu dziesięcioleci kumulowa-
ły się efekty arogancji kolejnych biskupów Aleksandrii (od Atanazego zaczy-
nając) i narastały pretensje o wtrącanie się ich w sprawy innych Kościołów,
że uczestnicy soboru ze złośliwą satysfakcją przyglądali się upokorzeniu
Egipcjan. Ostatecznie komisarze cesarscy i senatorzy postanowili, że biskupi
egipscy pozostanÄ… w Konstantynopolu do chwili wyboru nowego biskupa

239

Aleksandrii. Paschazynus zgodził się z tym, dodatkowo domagając się od
nich zobowiązania, że nie opuszczą stolicy.

Ta mało budująca historia pokazuje w jaskrawy sposób, ku czemu prowadzi-
ły zmiany w mentalności kleru. Wzrost znaczenia biskupów wielkich miast
metropolitów i biskupów miast aspirujących do roli ponadmetropolitalnej
powodował obniżenie rangi i godności zwykłych biskupów: domagano się od
nich, zawsze i wszędzie, posłuszeństwa i tylko posłuszeństwa, ograniczając
ich swobodę. Drastycznie obniżył się poziom ich ogólnej kultury, nie tylko
wiedzy teologicznej. Był to efekt potęgującego się kryzysu cywilizacji antycz-
nej: szkoły były coraz gorsze, czytano coraz mniej. Jednocześnie w całym
Kościele utrwalał się ślepy kult autorytetów (miałam już okazję o tym wspo-
minać) i wzrastał lęk przed religijnymi innowacjami. W tej sytuacji, gdy do-
chodziło do konfliktu autorytetów, biskupi nie potrafili podjąć decyzji. Za-
miast oskarżać tych ludzi o tchórzostwo należałoby podziwiać ich zdolność
trzymania się konsekwentnej linii postępowania. Potrafili wytrzymać naciski
cesarskich urzędników, odwołujących się do boskiego mandatu cesarza,
a przecież to, co się działo na sali, stanowiło tylko część presji, której byli
poddani, z pewnością rozmawiano z nimi długo i twardo przed owym posie-
dzeniem. Okazali się też niewrażliwi na opinię soboru, mimo iż wiedzieli, że
przez uchwały soborowe przemawia Duch Święty na pewno im to przy-
pominano. Prawda, że szanowalibyśmy ich bardziej, gdyby mówili więcej
o doktrynie, mniej o swoim strachu przed śmiercią...

Pozostając w kręgu tych samych rozważań, pragnę zatrzymać się nieco
dłużej nad oceną zachowania tej grupy biskupów, która była w 449 r. w Efe-
zie. Wszyscy badacze historii Kościoła piszą o tych ludziach z jawnym wstrę-
tem. Nie tylko nie oparli się Dioskorosowi, ale w dwa lata później gorliwie
go potępili. Już w czasie posiedzenia w sanktuarium Św. Eufemii, gdy bisku-
pi przyznawali się do swej słabości ("wszyscy zgrzeszyliśmy, wszyscy błaga-
my o przebaczenie"), zwolennicy Dioskorosa drwiÄ…co przypominali im
męczenników: chrześcijanin nie powinien bać się cierpieć za wiarę. Na to
Bazyli z Seleucji w Izaurii, postać co prawda nie najsympatyczniejsza, wy-
powiedział słowa, które trzeba potraktować poważnie, niezależnie od tego,
co o mówiącym myślimy: "Gdybym miał do czynienia z sędziami cywilnymi,
zniósłbym męczeńską śmierć. W Konstantynopolu [mowa o synodzie, na
którym sądzono Eutychesa E.W.] wykazałem odwagę mówienia. Ale kie-
dy jest się sądzonym przez własnego ojca, nie powinno się znajdować dla
siebie usprawiedliwienia." Perspektywa prześladowań ze strony ludzi będą-
cych symbolem ortodoksji była ponurym paradoksem.

Jeśli chcemy zrozumieć postępowanie tych ludzi, musimy przyjąć do wia-
domości pewien oczywisty fakt, tłumaczący wszystkie meandry ich zachowa-
nia zarówno w czasie Efezu II, jak i soboru chalcedońskiego, a także, jak
zaraz zobaczymy, w okresie po soborze. Biskupi byli mianowicie przekonani,

240 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

że wiara Dioskorosa jest dobra, że nie istnieją żadne doktrynalne powody,
aby mu się przeciwstawiać. Dioskoros był w ich oczach dziedzicem myśli
Cyryla i mieli rację! Jeśli w ogóle zdawali sobie sprawę ze sprzeczności
między Cyrylem z anatematyzmów a Cyrylem z "formuły zjednoczenia", to
traktowali "formułę" jako dokument mniej ważny, efekt kompromisu. Dio-
skoros, następca Cyryla, trzymał się konsekwentnie jego twierdzeń, stal
u boku człowieka czczonego za jego głęboką pobożność (mam na myśli Eu-
tychesa): dlaczegóż by mieli odmówić mu zaufania? Dlaczego nie mieli usu-
nąć z Kościoła Teodoreta, który nie chciał potępić narzędzia szatana, arcy-
heretyka Nestoriusza? .

Gwałty, jakich na posiedzeniu soborowym dopuścił się Dioskoros, musia-
ły być dla nich prawdziwym dramatem, podstawy ich świata, zbudowanego
na autorytetach, waliły się na ich oczach. Przypomnijmy sobie, że uczestnicy
soboru potępili Eutychesa jako heretyka, ale nikt nie ośmielił się wystąpić
z podobnym oskarżeniem pod adresem biskupa Aleksandrii i biskupi kon-
sekwentnie bronili swych kolegów oskarżonych o współudział w "rozboju".

Znacznie poważniej biskupi grzeszyli tchórzostwem w innym momencie,
wtedy gdy pod naciskiem cesarskiego rozkazu podpisywali Tom Leona i ułożo-
ne na soborze credo. Dokładniej chodzi o część biskupów, o tych, którzy
byli przeciwni teologii antiocheńskiej.

Na soborze działo się jeszcze wiele. Juwenalis uzyskał potwierdzenie
swych terytorialnych zdobyczy z Efezu II, umacniajÄ…cych pozycjÄ™ Jerozolimy
jako patriarchatu z odpowiednio rozległym własnym terytorium. Zdawano
sobie sprawę, że była to cena za poparcie dzieła soborowego. Metropolita
Cezarei palestyńskiej protestował i nawet odwołał się do papieża, przypomi-
nając 7 kanon soboru w Nicei (por. esej o stolicach kościelnego świata);

Leon podjÄ…Å‚ decyzjÄ™ dla niego korzystnÄ…, ale Juwenalis siÄ™ niÄ… nie przejÄ…Å‚.
Na przyszłość biskup Cezarei zachował tytuł metropolity, ale tylko tytuł,
jego biskupów wyświęcał patriarcha Jerozolimy.

Na Teodorecie wymuszono wyraźne potępienie Nestoriusza. Nie było to
łatwe. Teodoret próbował znaleźć taką formułę, która byłaby mniej więcej
w zgodzie z jego sumieniem, ale nic nie wskórał, gdyż biskupi byli pełni po-
dejrzeń. Na koniec w sprawę wtrącili się komisarze cesarscy, uznając, że
Teodoret dostatecznie odciął się od Nestoriusza sobór przez aklamację
oddał mu biskupstwo. Znacznie trudniej poszło biskupowi Edessy łbasowi,
budzącemu nienawiść we własnym mieście; decyzja Efezu II pozbawiająca
go urzędu z tej właśnie racji była o wiele mocniej uzasadniona niż w przy-
padku Teodoreta.

Postanowienia te zostały wyjątkowo źle przyjęte na Wschodzie, przyczyni-
ły się one do utrwalenia powszechnego przekonania, że sobór w Chalcedonie
był skrycie nestoriański. Jednak Teodoret odwołał się do papieża i tylko to
się liczyło, papież nie miał zamiaru w tej sprawie ustąpić.







Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie 241

Uchwalono niezmiernie istotne kanony w kwestiach organizacyjno-dyscy-
plinarnych. Miałam już nieraz okazję o tym wspominać. Warto zacytować
i skomentować dwa kanony 4 i 28.

Kanon 4 tyczy się mnichów i brzmi następująco: "Ci, którzy prowadzą ży-
monastyczne w sposób prawdziwy i szczery, niech będą obdarzani należy-
tą czcią. Ponieważ zaś niektórzy pod pretekstem życia monastycznego wpro-
wadzają zamieszanie zarówno w Kościoły, jak i w sprawy publiczne, włócząc
się po miastach i nawet starając się tworzyć dla siebie klasztory, postanowio-
no, by nikt nigdzie nie budował ani nie tworzył klasztoru lub domu modlitwy
wbrew opinii biskupa danego miasta; by ci, którzy są mnichami w poszczegól-
nych miastach i poza miastami, byli podporzÄ…dkowani biskupowi i kochali
spokój, i oddawali się wyłącznie postom i modlitwie, pozostając w miej-
scach, gdzie podjęli życie zakonne, aby nie sprawiali zamieszania ani w spra-
wach kościelnych, ani świeckich i nie brali w nich udziału, opuszczając włas-
ne klasztory, chyba że biskup zwróci się o to do nich z jakiegoś powodu.
Niech nie przyjmują do klasztorów żadnego niewolnika jako mnicha bez zgo-
dy jego właściciela.

Ustaliliśmy, że ten, kto nie będzie przestrzegał tego naszego rozporządze-
nia, będzie wyłączony ze społeczności wiernych, aby nie bluźniono imieniu
Bożemu. Biskup miasta powinien troszczyć się należycie o klasztory."
(przekł. ks. Sz. Włodarskiego)

Biskupi proponujący i uchwalający ten kanon pamiętali działania mnichów
w czasie Efezu II, wielu z nich miało też osobiście do czynienia z mnichami
powodującymi zamieszanie w Kościele i w państwie. Niewątpliwie rozwój ży-
cia monastycznego pociągnął za sobą brutalizację walk w Kościele. Poprzed-
nio biskupi rzadko dysponowali żywą siłą, której mogli użyć dla pokonania
przeciwnika, mobilizowanie biedoty miejskiej w celu rozprawienia siÄ™ z po-
ganami, heretykami czy Żydami niosło z sobą wielkie ryzyko. Mnisi nato-
miast byli gotowi brać udział we wszystkich akcjach o charakterze religij-
nym, co więcej popychali do nich biskupów, którzy właśnie z racji odpo-
wiedzialności duszpasterskiej byli na ogól zwolennikami metod umiarkowa-
nych. Autorzy kanonu bynajmniej nie sugerują, że mnisi popełniają pospoli-
te przestępstwa, ale tylko że są trudni do opanowania i powinni słuchać się
biskupów.

W kanonie wspomina się o mnichach wędrujących z miejsca na miejsce.
Owa mobilność środowiska mniszego była charakterystyczną cechą monasty-
cyzmu wschodniego w późnej starożytności. Mimo wszelkich potępień, po-
rad, nakazów mnisi wędrowali od klasztoru do klasztoru, od jednego du-
chowego mistrza do drugiego; sądząc z monastycznych tekstów owej epoki,
ten ruch był normą, a nie wykroczeniem. Jest rzeczą zrozumiałą, że nie po-
dobał się on biskupom i że dążąc do kontrolowania tego płynnego, teologicz-

16 Kościół w świecie...

242 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

nie wielce niespokojnego środowiska, musieli przede wszystkim postawić
tamę jego ruchliwości, która pozbawiała sensu wszelkie próby nadzoru.

Decyzja ojców soborowych w sprawie mnichów traktowana jest na ogół
jako dowód istnienia konfliktów między klerem świeckim a ascetami, kon-
fliktów o charakterze strukturalnym, nie jednostkowym, nie wynikających
z zachowania konkretnego biskupa, konkretnej grupy braci. Przyznam, że
odnoszę się do takich sądów bardzo sceptycznie. Biorą się one przede wszy-
stkim z tego, co wiemy o sporach między klasztorami a biskupami w średnio-
wieczu, a ci, którzy je głoszą, zapominają, że monastycyzm późnej starożyt-
ności był czymś głęboko odmiennym od monastycyzmu średniowiecznego.
Mniej było wówczas stabilnych, wielkich klasztorów, a więcej wspólnot bar-
dzo płynnych, na ogół niewielkich. O wiele mniej też było powodów natury
ekonomicznej do wojny między opatami a biskupami.

Wreszcie zająć się wypada sławnym kanonem 28. Oto jego tekst: "Słusz-
nie Ojcowie zostawiają zaszczytne prawa stolicy Starego Rzymu, ponieważ
jest on miastem cesarskim. Kierując się takimi samymi względami, biskupi
przyznali takie same zaszczytne prawa świętej stolicy Nowego Rzymu w do-
brze uzasadnionym przekonaniu, iż miasto wyróżnione obecnością cesarza
i senatu i korzystajÄ…ce z takich samych zaszczytnych praw jak stare miasto
cesarskie powinno być tak jak ono również pod względem kościelnym wy-
wyższone, będąc drugim po tamtym i w taki sposób, że metropolici cywil-
nych diecezji Pontu, Azji, Tracji, i tylko oni, podobnie jak biskupi na obsza-
rach zamieszkanych przez barbarzyńców, a podlegających tymże diecezjom,
będą wyświęcani przez wyżej wymieniony najświętszy tron przenajświętszego
Kościoła Konstantynopola i każdy metropolita wyżej wymienionych diecezji
będzie wyświęcał wraz z biskupami swej prowincji nowych biskupów prowincji,
zgodnie z tym, co przewidują święte kanony, natomiast sami metropolici
będą wyświęcani, jak to zostało powiedziane przez arcybiskupa Konstantyno-
pola, po tym, jak dojdzie do zgodnego wyboru zakomunikowanego arcy-
biskupowi."




W zasadzie kanon ten powtarza cytowany już w drugim eseju przepis
uchwalony w 381 r. na soborze w Konstantynopolu, jednak innowacje sÄ…
istotne. Po pierwsze podkreśla się (i to z emfazą), że arcybiskup Konstantyno-
pola wyświęca tylko metropolitów, tymczasem w praktyce ordynował on tak-
że zwykłych biskupów; z tego więc punktu widzenia oznacza to ograniczenie,
a nie rozszerzenie jego władzy. Dalej kanon traktuje Konstantynopol jako
miasto stołeczne, ale podporządkowuje mu jedynie część wschodniego impe-
rium: TracjÄ™, Pont, AzjÄ™.

Kanon 28, podobnie jak pozostałe kanony, został uchwalony w czasie
piętnastej sesji, w której nie brali udziału ani legaci papiescy, ani komisarze
cesarscy. Legaci musieli wiedzieć, co się szykowało z pewnością umocnie-
nie pozycji biskupa wschodniej stolicy odpowiadało pragnieniom cesarza

Marcjana, jest więca
rozmowy. Legaci ni.
ich protesty nic «
ność będzie i
został uchw;ii
nieważny. Ki
stowal, woleli
było w tej s\i
W czasie n,;

głosowania, \
wali też wzbu
Lucencjusz •'
przymusem, i
wali siÄ™ na r
przeczytał k,
Romana sem;

Alexandriac i
est consuetud
provinciis priii
miał zawsze pi
jest to w zw\.
w Antiochii; v
miast.") Mua^
gim eseju na l|
w Kartaginie*^
nicejskie;

gdyż pro
w żadnej
tu przytc
ginÄ…Å‚em



nie
(im postawić
nadzoru.
jest na ogół
scetami, kon-
wynikajÄ…cych
'rzyznam, że
przede wszy-
imi w średnio-
źnej starożyt-
liowiecznego.
wspólnot bar-
rodów natury
tekst: "SÅ‚usz-
BIU, ponieważ
darni, biskupi
Rzymu w do-
ością cesarza
stare miasto
ścielnym wy-
opolici cywil-
upi na obsza-
ze diecezjom,
(najświętszego
onych diecezji
w prowincji,
lii metropolici
Konstantyno-
owanego arcy-
eseju przepis
innowacje sÄ… *
iKonstantyno-
iował on tak-
ograniczenie,
ntynopol jako
odniego impe-
ilony w czasie
ani komisarze
ością umocnie-
eniom cesarza




Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie 243

Marcjana, jest więc niemożliwe, żeby na ten temat nie toczyły się zakulisowe
rozmowy. Legaci nie chcieli być na zgromadzeniu, mieli świadomość tego, że
ich protesty nie wystarczą, aby zablokować procedurę, natomiast nieobec-
ność będzie dobrym punktem wyjścia do protestów i uznania, że kanon nie
został uchwalony w sposób właściwy, a wobec tego winien być uznany za
nieważny. Komisarze z kolei wiedzieli, że papież będzie gwałtownie prote-
stował, woleli więc nie przykładać rąk do kłopotliwej sprawy. I im łatwiej
było w tej sytuacji wstąpić w szranki już z pozycji arbitrów, a nie strony.

W czasie następnej sesji legaci papiescy próbowali obalić pozytywny wynik
głosowania, twierdząc, że uzyskano go przez zaskoczenie i naciski, próbo-
wali też wzbudzić w biskupach Wschodu zawiść Wobec potężniejszego kolegi.
Lucencjusz sugerował, że biskupi zostali oszukani i podpisali kanon pod
przymusem, na co sala zareagowała okrzykami sprzeciwu. Legaci powoły-
wali siÄ™ na papieskie instrukcje, bardzo jasne w tej sprawie. Paschazynus
przeczytał kanon 6 soboru nicejskiego w następującej formie: "Eccłesia
Romana semper habuit primatus. Teneat autem et Aegyptus, ut episcopus
Alexandriae omnium habuit potestatem, quoniam et Romano episcopo haec
est consuetudo, similiter autem et qui in Antiochia constitutus est; et in ceteńs
provinciis primatus habeant ecciesiae civitatum ampliorum." ("Kościół rzymski
miał zawsze prymat. Niech biskup Aleksandrii ma w swej władzy Egipt, tak jak
jest to w zwyczaju biskupa rzymskiego, podobnie ten, który jest ustanowiony
w Antiochii; w innych prowincjach prymat niech należy do biskupów większych
miast.") Muszę tu odesłać czytelnika do tekstu łacińskiego, cytowanego w dru-
gim eseju na s. 6061 (przypomnÄ™: zachowanego w egzemplarzu odczytanym
w Kartaginie w 419 r., a przywiezionym do tego miasta przez uczestnika soboru
nicejskiego, Cecyliana). Nie było w nim pierwszego zdania i być nie mogło,
gdyż problem prymatu Rzymu w czasach Nicei nie był przedmiotem dysput
w żadnej postaci, deklaracje tego rodzaju nie były więc potrzebne. Tekst, który
tu przytoczyłam, jest w oczywisty sposób produktem rzymskiej manipulacji ory-
ginałem kiedy jej dokonano, nie da się powiedzieć, możliwe, że właśnie
w czasie soboru chalcedońskiego lub niewiele wcześniej.

W odpowiedzi na zarzut legatów, że biskupi albo nie wiedzieli, co podpisu-
jÄ…, albo byli do tego przymuszeni, pasterze miast: Kyzikos, Sardes, Myra
(w Licji), Laodycea, Synnada, Dorylajon, Afrodyzjas (w Karii), Antiochia
(w Pizydii), Amazea, Synopa, Gangry, Klaudiopolis i Chalcedon, złożyli
obszerne oświadczenia, będące rodzajem swobodnych deklaracji podległości
Konstantynopolowi. Niektórzy z nich stwierdzali, że od trzech pokoleń
biskup Konstantynopola wyświęcał biskupów ich miasta. Nie chcieli podpi-
sać kanonu Talazjusz z Cezarei kapadockiej i Euzebiusz z Ankyry, ale
w swych przemówieniach wskazywali raczej na potrzebę dojścia do porozu-
mienia z Anatoliosem, nie protestowali w imiÄ™ teoretycznych, a w praktyce
nigdy nie realizowanych praw ich metropolii.

-^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^s^^y;-^^ "

^•i^'^?;E2;SĘ;f^:^tZ^^Se-^a^SaŹM°^SSy^-^i3-,H: ^Z%Ace; ^CSSECTtZŹZ^-
^K-^CEe^^eW- AMrfzy,.,

Rzymu tym, że było to miasto stołeczne, świadomie ignorował cała doktrynę
Piotrową rozwijaną od czasów Damazego, którego Leon był wybitnym

kontynuatorem. Biskupi zgromadzeni na soborze chcieli przez to dać wyraz
swojemu wrogiemu (albo może lepiej: lekceważącemu) stosunkowi do rzym-
skiej eklezjologii. Interwencje Leona niezmiernie ich drażniły, tolerowali je,
bo taka była wola cesarza, a nie dlatego, że wszyscy byli do nich przekonani.
Oczywiście uznawali prymat Kościoła rzymskiego w takiej postaci, jaką miał
on przed czasami Damazego, szanowali samego Leona, ale to im nie prze-
szkadzało z wyraźną satysfakcją dać mu nauczkę przez uchwalenie kanonu
w sprawie Konstantynopola. Z pewnością wszyscy uczestnicy soboru dobrze
wiedzieli, że legaci są przeciwko kanonowi i że dostali w tej materii wyraźne
instrukcje.

Reakcja papieża była do przewidzenia. W liście (105) do cesarza Marcjana
z 22 maja 452 r. po wstępnych wyrazach zadowolenia z wyników pracy sobo-
ru Leon przeszedł do ataku na Anatoliosa, któremu wypomniał, że był pier-
30 stronie Dioskorosa, i z wielkim naciskiem oskarżył go o wybujałe




244 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

Choć pozornie 28 kanon chalcedoński nie wprowadzał niczego nowego
w stosunku do 3 kanonu konstantynopolitańskiego, te same słowa w odmien-
nej sytuacji miały już zupełnie inny sens. Sobór, uzasadniając pozycję biskupa
Rzymu tym, że było to miasto stołeczne, świadomie ignorował całą doktrynę
Piotrową rozwijaną od czasów Damazego, którego Leon był wybitnym
kontynuatorem. Biskupi zgromadzeni na soborze chcieli przez to dać wyraz
swojemu wrogiemu (albo może lepiej: lekceważącemu) stosunkowi do rzym-
skiej ekłezjologii. Interwencje Leona niezmiernie ich drażniły, tolerowali je,
bo taka była wola cesarza, a nie dlatego, że wszyscy byli do nich przekonani.
Oczywiście uznawali prymat Kościoła rzymskiego w takiej postaci, jaką miał
on przed czasami Damazego, szanowali samego Leona, ale to im nie prze-
szkadzało z wyraźną satysfakcją dać mu nauczkę przez uchwalenie kanonu
w sprawie Konstantynopola. Z pewnością wszyscy uczestnicy soboru dobrze
wiedzieli, że legaci są przeciwko kanonowi i że dostali w tej materii wyraźne
instrukcje.

Reakcja papieża była do przewidzenia. W liście (105) do cesarza Marcjana
z 22 maja 452 r. po wstępnych wyrazach zadowolenia z wyników pracy sobo-
ru Leon przeszedł do ataku na Anatoliosa, któremu wypomniał, że był pier-
wotnie po stronie Dioskorosa, i z wielkim naciskiem oskarżył go o wybujałe
ambicje. Inne są sprawy ludzi, inne sprawy religii. Anatolios powinien być
zadowolony z tego, że "z pomocą cesarza i za moją zgodą" dostał biskupstwo
tak wielkiego miasta, którego Kościół to zostało podkreślone z całą siłą
nie był Kościołem założonym przez apostołów. Przywileje Kościołów zostały
ustalone kanonami Ojców i uchwałą na soborze nicejskim, papież uznaje za
swoje zadanie powierzonÄ… mu przez Boga i sprawowanÄ… z pomocÄ… Chrystusa
troskę o przestrzeganie decyzji inspirowanych przez Ducha Świętego. Leon
spodziewał się po cesarzu, że przymusi Anatoliosa do przestrzegania zasad
odziedziczonych po Ojcach, i zagroził ekskomunikowaniem biskupa Kon-
stantynopola, jeżeli ten się nie cofnie.

W liście do cesarzowej Pulcherii z tego samego dnia papież używał ostrzej-
szych słów i oświadczył, że anuluje postanowienie soborowe. Wreszcie trzeci
list (ciągle z datą 22 maja 452) skierowany był do samego Anatoliosa. Poza
wypominaniem mu niezupełnie czystej przeszłości i grzechu pychy, jest tam
mowa o naruszeniu praw biskupów Aleksandrii i Antiochii. Uchwała soboru
chalcedońskiego ma mniejszą moc od uchwały soboru nicejskiego, w przeko-
naniu Leona przeprowadzono ją dzięki pogróżkom lub pochlebstwom. Nisz-
czy ona pokój w Kościele. Anatolios nie może powoływać się na uchwałę
soboru konstantynopolitańskiego, gdyż nigdy nie została ona wysłana papieżo-
wi i jest bez wartości.

Argumenty zawarte w listach papieskich majÄ… rozmaitÄ… wagÄ™. Koncentra-
cja ataku na Anatoliosie była świadomym wybiegiem, przeciwnik z racji swo-
jej przeszłości stanowił łatwy obiekt. Papież nie mógł nie wiedzieć, że za

245

kanonem 28 stoi również cesarz; od soboru konstantynopolitańskiego poczy-
nając aż po czasy bizantyńskie cesarze, dążący do zachowania jak najlep-
szych stosunków z papieżem, z reguły okazywali się nieugięci w sprawach
pozycji patriarchy Nowego Rzymu. Protokoły soboru chalcedońskiego wska-
zują, że prymat Konstantynopola w trzech diecezjach: Tracji, Fontu i Azji,
był już czymś bardzo mocno zakorzenionym i akceptowanym bez oporów
jako rzecz naturalna (niektórzy historycy katoliccy, jak H. Rahner, twierdzą
nawet, że sobór musiał podpisać 28 kanon doprawdy jednak nic nie wska-
zuje na ów mus). Anatolios, odpowiadając papieżowi, że uchwalenie 28 ka-
nonu było wynikiem nie jego ambicji, lecz pragnień konstantynopolitańskie-
go kleru i biskupów, nie oddalał się zbytnio od prawdy. Leon grubo przesa-
dzał, twierdząc, że Anatolios został wyświęcony za jego zgodą, decyzja w tej
sprawie zapadła między Teodozjuszem II, Dioskorosem a klerem konstantyno-
politańskim. Ponadto w tamtych czasach nawet biskup pierwszego miasta
chrześcijaństwa nie miał prawa obalać uchwał soboru, w tym celu trzeba
było zwołać nowy sobór...

Dostosowywanie struktur kościelnych do struktur państwowych było w póź-
nej starożytności czymś oczywistym i respektowanym. To prawda, że zasada
ta nigdzie nie została wyraźnie zapisana, ale spraw oczywistych właśnie się
nie zapisuje. Na tym samym soborze chalcedońskim uchwalono inny kanon
(12) uwzględniający tę zasadę i legaci Leona nie protestowali przeciwko nie-
mu. Rzecz prosta, większość argumentów przytoczonych przez Leona miała
charakter instrumentalny, istota sprawy tkwiła gdzie indziej. Biskup Rzymu
widział w biskupie Nowego Rzymu poważnego i, wówczas przynajmniej,
jedynego godnego uwagi przeciwnika nic dziwnego, że próbował go osła-
bić. Z Aleksandrią Rzym tradycyjnie miał dobre stosunki, zwłaszcza od
pamiętnej wizyty Atanazego w Rzymie, tradycję tę było wówczas tym
łatwiej podtrzymywać, że dla wszystkich stało się jasne, iż Kościół tego mia-
sta wchodzi w fazę bardzo ciężkiego kryzysu, będzie więc nie konkurentem,
ale błagalnikiem papieża. Biskup Antiochii był zaś w połowie V w. na tyle
słaby, że musiał oddać część swego terytorium Juwenalisowi. ;

Nawet najbardziej instrumentalne argumenty winny jednak być traktowa-
ne poważnie: używano ich, gdy przynajmniej część opinii publicznej była
gotowa je przyjąć. Leon liczył na rozbudzenie zawiści między biskupami
wielkich miast Wschodu, nie byli oni tak całkowicie odporni na ten typ argu-
mentacji. Na pewno z najwyższą uwagą słuchano Leona na Zachodzie; moż-
liwe, że owe teksty, czy też przynajmniej zawarte w nich argumenty, były
przeznaczone właśnie dla kleru Zachodu, ten zaś był już do pełnej akcepta-
cji Piętrowej doktryny papiestwa przygotowany.

Dla cesarza Marcjana reakcja papieża miała istotne znaczenie, potrzebo-
wał on papieskiego podpisu pod aktami soborowymi, wiedział, że pomoże to
w walce o utrwalenie soborowego dzieła, które i bez rzymskich protestów

246 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

stało przed ciężką próbą. Można zasadnie wątpić, czy Leon zdawał sobie
sprawę z powagi sytuacji i z narastającej wrogości wobec credo chalcedoń-
skiego, nie jest wykluczone, że przeceniał rozmiary swego sukcesu; legaci,
nie znający greki, dostatecznie aroganccy, aby nie mieć dobrych kontaktów
z uczestnikami zgromadzenia poza gronem mu przewodzącym, z pewnością
nie zdawali sobie sprawy z szykujÄ…cej siÄ™ burzy.

Decyzje soboru chalcedońskiego wywołały bowiem szeroki a różnoraki
opór. Powtórzyła się sytuacja, którą mogliśmy śledzić po soborze nicejskim:

zgodzono się na credo pod wpływem nacisków cesarza, ale zaraz po zamknięciu
obrad ci, którzy w czasie ich trwania nie zostali przekonani, podnieśli głos
protestu, otwierając długi okres teologicznego kryzysu. Przyszłość pokazała,
że był on dłuższy i cięższy niż kryzys ariański.

Wprawdzie potępienie Nestoriusza i Eutychesa zostało ogólnie przyjęte,
ale przekonanie, że Tom Leona pozostaje w sprzeczności z myślą teologiczną
Cyryla, utrzymywało się uporczywie; powszechnie więc sądzono, że formuła
"w dwóch naturach", której Cyryl nigdy nie użył, winna być odrzucona.
Historyk monofizycki, Zachariasz z Mityleny, piszący na przełomie V i VI w.,
tak ocenił sobór chalcedoński: "Pod pretekstem usunięcia herezji Eutychesa
Chalcedon wzmacniał herezję Nestoriusza i tak zamieniając jedną herezję na
drugą, podzielił cały świat chrześcijański i wprowadził w nim zamieszanie."
Potępienie Nestoriusza podczas soboru efeskiego 431 r., dokonane w atmo-
sferze religijnej egzaltacji graniczącej z histerią, miało niezmiernie trwałe
skutki i opinia publiczna Wschodu była uczulona na wszystko, co przypomi-
nało poglądy tego herezjarchy, a bliskość doktrynalna teologów antiocheń-
skich i teologów zachodnich była oczywista.

W samym Konstantynopolu stosunek do credo chalcedońskiego nie był
jednolity, dopiero z czasem ortodoksja zacznie wypierać przeciwną doktrynę.

W Palestynie trzeba było wprowadzać Juwenalisa do Jerozolimy siłą. Jed-
nak w tej części Kościoła opór szybko osłabł. Kler świętego miasta, które
zyskało w Chalcedonie status patriarchatu, nie był zainteresowany w odrzu-
caniu en błoć decyzji soboru. Liczni pielgrzymi przybywający z Zachodu
w sposób wyczuwalny zmieniali atmosferę.

W innym kierunku ewoluował Egipt. Na miejsce złożonego z urzędu
Dioskorosa wyświęcono Proteriosa. Od razu znalazł się on w bardzo trudnej
sytuacji. Wprawdzie mógł liczyć na poparcie niektórych biskupów, pamięta-
jących bezprawne poczynania Dioskorosa, ale ogólny nastrój rozegzaltowa-
nej i bezwarunkowej wierności poprzedniemu patriarsze był tak silny, że wy-
pada wątpić, czy owi biskupi mieli odwagę działać otwarcie. Proteriosowi nie
pomagało nawet to, że nie należał do zwolenników credo chalcedońskiego;

przytłaczająca większość wiernych, zwłaszcza mnichów, była przekonana, iż
jest pospolitym uzurpatorem. Gdy zmarł najpierw Dioskoros, a następnie
cesarz Marcjan, przeciwnicy Chalcedonu wyświęcili na biskupa Aleksandrii







Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie 247

Tymoteusza o przydomku Ailouros, cieszącego się ogólnym poważaniem.
Nienawiść do Proteriosa była tak wielka, że doprowadziła do katastrofy:

tłum go zlinczował kto ten tłum podburzył, na kogo spada odpowiedzial-
ność za mord, nie dowiemy się nigdy. Papież (i nie tylko papież) oskarżył
Tymoteusza, ludzie Tymoteusza twierdzili, że uczynili to żołnierze lub ktoś
z tłumu. Obecność dwóch biskupów w jednym mieście była sama z siebie
zarzewiem zamieszek.

W Aleksandrii rozpoczął się długi okres kryzysu, w którym żadna ze stron
nie była w stanie zapanować nad sytuacją. Zwolennicy soboru chalcedoń-
skiego mimo poparcia ze strony władz nie potrafili przeciągnąć na swą stronę
dostatecznie wielkiej części kleru i świeckich, przeciwnicy zaś nie byli w sta-
nie zneutralizować grupy chalcedończyków nie należy wyobrażać sobie, że
ich nie było i kierować Kościołem wbrew władzom. W efekcie powstała
sytuacja, że niejednokrotnie było dwóch biskupów, wyświęconych przez
dwie, wrogie sobie grupy kleru. Cesarze musieli taki stan rzeczy tolerować
(mimo nacisków papieży, oburzonych tą biernością): nie mogli z lekkim ser-
cem decydować się na wewnętrzną destabilizację kraju, którego uczucia i op-
cje były aż zanadto widoczne.

Nawet na terenie patriarchatu antiocheńskiego decyzje chalcedońskie nie zo-
stały przyjęte bez oporów, choć mogło się wydawać, że na soborze zwyciężył
antiocheński punkt widzenia. Ale lata, które upłynęły od soboru efeskiego, zro-
biły swoje: ortodoksyjność Cyryla i tu stanowiła już pewnik, a Nestoriusz trak-
towany był z autentyczną odrazą. W Syrii ukształtowała się dość skomplikowa-
na geografia teologiczna, kraj pokryła mozaika doktrynalnych plam, często nie
tworzących większych kompleksów. Nie wróżyło to dobrze Kościołom tych ob-
szarów, oznaczało, że mniejsze i większe wojny religijne będą się bardzo łatwo
odnawiały, gdyż oponenci znajdą aż nazbyt wiele okazji do tarć. Ten podział
na strefy przeciwników i zwolenników credo chalcedońskiego był dosyć trwały.

Środowisko przeciwników Chalcedonu działające w Syrii i w krainach oko-
licznych odznaczało się wielką aktywnością, temperatura życia religijnego
była tu wysoka; mamy wrażenie, że monofizyci (przypominam, że samego
terminu wówczas nikt jeszcze nie używa) byli czynniej si, oryginalniej si,
zwolennicy ortodoksji znajdowali się w defensywie. Właśnie z wrogich Chal-
cedonowi kręgów wyszły interesujące innowacje liturgiczne. Piotr o przydomku
Folusznik, monofizycki patriarcha Antiochii, dodał do trishagion ("Święty
Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny") uzupełnienie wzięte z anate-
matyzmów Cyryla: "który zostałeś za nas ukrzyżowany". Dla zwolenników
ortodoksji dodatek byłby do przyjęcia pod warunkiem uzupełnienia: "w ciele",
bez niego był skandaliczną herezją. Ten sam Piotr wprowadził zwyczaj, któ-
ry już pozostał: nakazał czytanie w czasie mszy credo nicejsko-konstantyno-
politańskiego; ominięcie credo chalcedońskiego było oczywistą manifestacją
wrogości wobec niego.

248 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

W patriarchacie antiocheńskim obok ludzi mówiących po grecku brali
udział w ruchu monofizyckim także ludzie mówiący po syryjsku. Należał do
nich bardzo aktywny teolog i organizator, Filoksenos (lub bliżej oryginalne-
go brzmienia syryjskiego Ksenajos), biskup miasta Mabbug w latach
485518/9. Pisał on swoje liczne, utrzymane na dość wysokim poziomie
dzieła wyłącznie po syryjsku. Jego wpływ na duchowość syryjskiego chrze-
ścijaństwa był znaczny.

Choć teza, wedle której podziały religijne pokrywały się z podziałami
narodowościowymi, nie da się utrzymać (monofizytyzm miał solidne oparcie
w miastach greckich), nie ulega wątpliwości, że w niegreckich kręgach Syrii
i północnej Mezopotamii monofizytyzm przyjmował się łatwiej niż ortodok-
sja. Nie przypadkiem właśnie tu nazwano zwolenników soboru chalcedoń-
skiego melkitami, to jest "ludźmi cesarza".

Jeśli będziemy mieli w pamięci zasięg oporu przeciwko credo chalcedoń-
skiemu, łatwiej zrozumiemy pokrętną politykę cesarzy, którzy chcieli
uzyskać akceptację podjętych w Chalcedonie decyzji i zwłaszcza utrzymać
więź z Rzymem, ale wzdragali się przed czynieniem tego, czego kolejni
papieże od nich chcieli, i bynajmniej nie śpieszyli się z interwencją tam,
gdzie monofizytyzm był silny. Nie bez znaczenia był fakt, że przeciwnicy
Chalcedonu byli szczególnie wpływowi na kresach państwa, gdzie toczyła się
rywalizacja między Rzymem a Persją. Żaden cesarz nie mógł ryzykować
otwartych represji na tych terenach.

Władcy szukali więc kompromisu, dziś wiemy, że był on niemożliwy.
Zwalczające się strony upierały się bowiem przy jednoznacznym potępieniu
przeciwników, formuły niejasne nikogo nie satysfakcjonowały, kompromis
w sprawach wiary w ogóle rzadko bywa możliwy. Monofizytom nie wystar-
czało niewspominanie o soborze i jego decyzjach, chcieli jawnego potępienia
jego dzieła. Zwolennicy credo chalcedońskiego odrzucali wszelką myśl o po-
godzeniu siÄ™. Znamienne z tego punktu widzenia sÄ… losy edyktu zwanego
Henotikon wydanego przez cesarza Zenona, dokumentu powstałego pod
bezpośrednim wpływem patriarchy Konstantynopola, Akacjusza. Henotikon
potępiał Nestoriusza i Eutychesa, wysławiał Cyryla i jego dwanaście anate-
matyzmów, wzywał do jedności na podstawie credo nicejskiego, o soborze
chalcedońskim zaś prawie nie wspominał. Zenon i jego następca Anastazjusz
przyjęli Henotikon jako podstawę działania i starali się skłonić biskupów do
podpisania tego tekstu, tolerując bardzo nieraz rozbieżne jego interpretacje.
Ale papież Feliks od razu potępił ten edykt, zrywając stosunki z Konstantyno-
polem i wzywając zwolenników ortodoksji do oporu. Schizma trwała od 484
do 519 r.

Naciski cesarzy, ulegających ze swej strony naciskom papieży, odnosiły od
czasu do czasu sukcesy. Biskupi miast o monofizyckiej większości podpisy-
wali niekiedy deklaracje lojalności wobec Chalcedonu, ale nie mieli zamiaru

Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie 249

się ich trzymać. Nie mogliby ich własny kler i świeccy wierni traktowali
takich biskupów jak zdrajców świętej wiary.

Zjawisko to możemy obserwować w 457 r., gdy cesarz Leon rozesłał zgro-
madzonym na prowincjonalnych synodach biskupom okólnik z pytaniami, na
które mieli odpowiedzieć pisemnie. Jedno tyczyło się ważności decyzji chal-
cedońskich, drugie kanoniczności wyboru Tymoteusza Ailourosa. Przytła-
czająca większość odpowiedziała, zgodnie z pragnieniem cesarza, "tak" na
pierwsze pytanie, "nie" na drugie. Uczestników ankiety było około 1600.
Odpowiedzi przełożono na łacinę i sporządzono z nich tak zwany Codex
encyclicus, dla papieża koronny dowód rozległości i siły środowisk, które go
popierały. Była to jednak iluzja, czego Leon nie chciał przyjąć do wiadomo-
ści, jak nie chciał przyjąć do wiadomości rzeczywistego poparcia, jakim cie-
szyli się przeciwnicy jego Tomu wedle niego była to garstka upartych opo-
nentów, których cesarz winien szybko zdławić, czego nie czynił z dostateczną
energiÄ….

Reakcja papieży na problemy religijne Wschodu stawała się coraz bardziej
wroga, szybko zrezygnowano z prób kompromisu. Papież Gelazjusz sformu-
łował wyjątkowo twardo warunki ewentualnej ugody między Kościołem
Rzymu a Konstantynopola. Domagał się, aby biskup Konstantynopola
wrócił do sytuacji z początku IV w., gdy podporządkowany był metropolicie
rezydującemu w Heraklei. Nie było to myślenie realistyczne. Ponadto Gela-
zjusz usztywnił swą pozycję doktrynalną i nie miał zamiaru brać pod uwagę
szczególnej mentalności wschodniego chrześcijaństwa. W jego podstawowym
dziele O dwóch naturach wśród sześćdziesięciu przywołań najrozmaitszych
Ojców Kościoła nie ma ani jednego powołania się na Cyryla, tak drogiego
nie tylko klerowi, lecz wszystkim chrześcijanom Wschodu. Taka postawa mu-
siała budzić najostrzejsze reakcje ludzi ślepo wierzących w autorytet Cyryla.
Gelazjusz miał powody, aby nie wspominać Cyryla, musiał zdawać sobie
sprawę z tego, że z myśli tego Ojca Kościoła wyrasta monofizytyzm. Potępić
Cyryla się nie dało, gdyż widziano w nim obrońcę Marii Panny przed arcy-
heretykiem Nestoriuszem, jednak w oczach człowieka takiego jak Gelazjusz
niebezpieczeństwo płynące z dwuznaczności jego doktryny było oczywiste.

Mimo narastających konfliktów, uraz, pretensji potrzeba pogodzenia się
z Rzymem była na Wschodzie odczuwana bardzo silnie, a prestiż papieża
i akceptacja papieskiego prymatu w wersji sprzed pontyfikatu Damazego nie
były kwestionowane. Zmęczenie sporami, niechęć do ekstremistów z obu
stron powoli zdawały się brać górę. Wschodnie Kościoły chciały łączności
z Rzymem nie tylko dlatego, że taka była wola cesarza. I przywódcy kleru,
i lud widzieli w rozdarciu świata chrześcijańskiego tragedię, coś głęboko
sprzecznego z samą zasadą Bożej wspólnoty (o znaczeniu jednomyślności
jako manifestacji działania Ducha Świętego pisałam już tu nieraz).

Tak jak kiedyś po "latrocinium", proces zjednoczenia przyśpieszyła zmia-

250 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

na na tronie. Po cesarzach monofizytom życzliwych (a przynajmniej życzli-
wych kompromisowi z monofizytami) przyszedł Justyn, który szczerze stal
po stronie credo chalcedońskiego i gotów był przyjąć warunki papieża Hor-
misdasa, aby połączyć Kościoły Wschodu i Zachodu. Cenę stanowiło wyklę-
cie (pośmiertnie) dwóch cesarzy: Zenona i Anastazjusza, i czterech patriar-
chów Konstantynopola: Akacjusza i jego trzech następców. Przystąpiono do
bardzo szeroko zakrojonych represji wobec biskupów o sympatiach mono-
fizyckich w ciągu kilku lat usunięto ponad 55 pasterzy, a byłoby ich
o wiele więcej, gdyby nie zostawiono w spokoju starych i chorych. Brutalnie
interweniowano w środowisku monastycznym, w którym monofizytyzm miał
licznych i gorących zwolenników. Zamykano klasztory, wypędzano nie-
pokornych mnichów.

Dla papieża była to chwila tryumfu, ale jego zwycięstwo okazało się pyrru-
sowe. Upokarzanie cesarzy i patriarchów nie mogło być na Wschodzie do-
brze widziane, nawet wśród tych, którzy byli po stronie chalcedońskiej.
Papieże wyraźnie nie przyjmowali do wiadomości ogromnej popularności
patriarchów wśród konstantynopolitańskiego ludu, który w nich widział
swych opiekunów, ojców. Minione dwa wieki stworzyły autentyczny patrio-
tyzm konstantynopolitański; rozmaite nieszczęścia, których nie brakło,
skuteczniej niż chwile tryumfu scementowały więź między ludem a jego pa-
sterzami. Odebranie tym pasterzom ich miejsca w Kościele było w tych
latach całkowicie niemożliwe.




Papieży drażniła niekonsekwencja widoczna w działaniach cesarzy. Nawet
Justyn nie odważył się ruszyć Egiptu, do którego zaczęli napływać liczni
uchodźcy z całego Wschodu (tu potrzebna byłaby cała armia, aby represje
dały jakieś efekty), zostawił też w spokoju miasta nad perską granicą. Po-
nadto jeszcze w jednym punkcie okazał się głuchy na żądania papieża: nie
obniżył rangi patriarchy, a nawet pozwolił mu na używanie tytułu patriarchy
ekumenicznego.

To, co napisałam wyżej, brzmi jak najostrzejsze oskarżenie papieży, od
Leona Wielkiego do Hormisdasa, oskarżenie o pogłębienie fosy między
Wschodem i Zachodem, o działanie na rzecz fatalnej schizmy, realizującej
się, co prawda, nie od razu, ale już wyraźnie wyczuwalnej. Tak rzeczy wyglą-
dają, gdy się patrzy od wschodniej strony. Jednak właśnie w tej tak ważnej
sprawie winna mieć zastosowanie zasada: audiatur et altera pars. Nie wolno
traktować opisanych tutaj wydarzeń jedynie w kategoriach gry sił dążących
do poszerzenia zakresu swej władzy. Aby rozumieć papieży, trzeba uznać,
że ich ambicje (oczywiste) i urazy (także dobrze widoczne) były jedynie po-
chodnÄ… poczucia misji religijnej.

Doktryna Piętrowa, sformułowana przez Damazego na podstawie inter-

Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie 251

pretacji ustępu z Ewangelii Mateusza (16,18), za jego następców ulegała dal-
szemu wzbogaceniu i umocnieniu. Z czasów Syrycjusza (384399) pochodzą
pierwsze z długiej serii papieskich dekretaliów, to jest listów skierowanych
w konkretnej sprawie do konkretnego adresata, ale majÄ…cych walor generalny
i jako takich od razu przeznaczonych do upowszechniania w Kościele (bisku-
pi rzymscy postępowali wedle cesarskich wzorów jurysdykcyjnych). Innocen-
ty I (402417) domagał się od biskupów przedkładania sobie ważniejszych
spraw (causae maiores) do rozsÄ…dzenia. Nie wydaje siÄ™, aby jurysdykcja pa-
pieska nawet na terenie Zachodu była przyjmowana bez oporów, jednak już
sam fakt, że można było taki program sformułować, jest bardzo znamienny.
Innocenty głosił także, iż do niego jako następcy Piotra należy rozstrzyganie
wszystkich kwestii wiary; było to stwierdzenie polemiczne w stosunku do
powszechnego na Wschodzie przekonania, że taką rolę mogą spełniać tylko
sobory. W liście z 412 r. Innocenty porównał się do Mojżesza, któremu Pan
zlecił wszystkie sprawy, a w liście do biskupów Macedonii (414 r.) nazwie
Rzym głową Kościołów caput ecciesiarum.

Najważniejszą rolę w rozwijaniu doktryny Piętrowej odegrał Leon Wielki.
Punktem wyjścia było dla niego twierdzenie o szczególnym przywileju św.
Piotra w postaci udziału w kapłańskiej naturze Chrystusa: indeficiens con-
sortium ("nieustający udział"). Piotr otrzymał skarbnicę wiary, prawo do za-
wiązywania i rozwiązywania, które dopiero później przeszło na innych apo-
stołów. Biskup Rzymu, dziedzic apostoła Piotra, jest jego zastępcą, wikariu-
szem. Kościół, mistyczne Ciało Chrystusa, tworzy społeczność zhierarchizo-
waną, dążącą do jedności, która wyraża się w zgodzie biskupów. Biskupi są
sobie równi w godności (dignitas), ale mają różną rangę (ordo). Jeden
z nich, i tylko jeden, stoi nad wszystkimi: biskup Rzymu. Gdy inni biskupi
zdadzą przed Chrystusem sprawę z kierowania swoimi Kościołami, papież

odpowie za cały Kościół.

Mamy więc koncepcję monarchicznej struktury Kościoła, w której każdy
stopień władzy pochodzi ostatecznie z delegacji najwyższego autorytetu
następcy Piotra, princeps apostolorum. Jest to już koncepcja papiestwa
średniowiecznego.

W swoich mowach wygłaszanych w rocznicę objęcia pontyfikatu Leon
mówił: "Trwa zatem, co wieczna zarządziła Prawda: św. Piotr, w granitowej
utwierdzony mocy, steru Kościoła nie wypuszcza z dłoni. Na czoło innych
przez Pana wysunięty, nazwany Opoką, ogłoszony fundamentem, mianowa-
ny klucznikiem niebios, postawiony sędzią trybunału, co wydaje wyroki,
wiążące i rozwiązujące nawet na żywot wieczny, tyle otrzymuje nazw tajem-
niczych, aby z samej ich symboliki można było poznać, jak ścisły związek
łączy go z Chrystusem. Jeszcze pełniej i potężniej piastuje on swój urząd
obecnie. Wszystkie czÄ…stki swego zadania i swej pieczy wykonywa w tym

252 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie

i przez tego, którego wyróżnił." (3, 3; przekł. ks. K. Tomczaka, podobnie
następne cytaty)

"Dlatego Piotr osobno tę władzę sprawuje [tu Leon powołuje się na Mt
16, 19 E.W.], ponieważ wszyscy inni dzierżący władzę w Kościele mają
rządzić na wzór Piotra. Ten przywilej Piotra trwa, gdziekolwiek wedle jego
poczucia sprawiedliwości wydaje się wyroki." (4, 3)

"Wszyscy inni pasterze swojej tylko części owczarni obowiązani są przewo-
dniczyć, wiedząc, że ponoszą tylko odpowiedzialność za powierzone sobie
owce; my jednak podzielamy troski ich wszystkich i nie masz nikogo, w czy-
im urzędowaniu my nie mielibyśmy swojej znojnej cząstki. Pod skrzydła
Stolicy Piętrowej cały świat się garnie i pieczy nad powszechnym Kościołem,
jemu na serce przez Pana położonej, i od nas się domaga." (5, 2)

Lektura tych tekstów uświadamia nam, że zgoda papieży na sposób, w jaki
traktowano prymat rzymski przed Damazym, już w ogóle nie wchodziła
w grę. Kolejni papieże nie mogli dopuszczać kompromisów w sprawach reli-
gii, jeśli ochrona ortodoksji była im powierzona wprost przez Boga. Nie-
ugiętość w tej kwestii tkwiła u podstaw ich stanowiska religijnego. Jawne
nieposłuszeństwo wobec poleceń papieskich czy skryte ich lekceważenie były
ciężkim grzechem w stosunku do Boga, a nie po prostu niewłaściwą postawą
etyczną, tę można by tolerować.

Papież Symplicjusz (468483) do cesarza Bazyliskosa: "Przeto usilnie
błagam Twoją Pobożność głosem Świętego Piotra Apostoła..." (przekł.
J. Radożyckiego, podobnie następne cytaty)

Papież Gelazjusz (492496) do cesarza Anastazjusza: "Stąd Twoja
Pobożność łatwo pojmie, że nikt i w żadnym czasie nie może pod jakim-
kolwiek pretekstem ludzkim wynosić się nad mającego wyjątkowe stanowi-
sko, urząd i wiarę tego, którego słowo Chrystusa postawiło na czele wszy-
stkich i którego Kościół zawsze uznawał i dziś pokornie uznaje za swoją
głowę." ;

Papież Symmachus (498514) do tegoż cesarza: "Katoliccy cesarze
zawsze przesyłali jako pierwsi listy z pozdrowieniami nowo ustanowionym
zwierzchnikom apostolskim i starali się temu wyznaniu i tej szczególnej stoli-
cy biskupiej jako dobrzy synowie okazywać należne uczucia miłości, gdyż jej
jak wiesz ustami samego Pana naszego i Zbawiciela powierzona została
troska o cały Kościół."

Ambiwalentna postawa Wschodu zwodziła kolejnych papieży. Mieli oni
najrozmaitsze dowody uznania papieskiego prymatu: manifestacje szacunku
dla Leona na soborze chalcedońskim czy teksty w rodzaju cytowanego wyżej
listu Teodoreta. Widzieli w nich oczywiste świadectwo tego, że chrześcijanie
Wschodu poddają się ich kościelnej władzy, a więc ci nieliczni, którzy nie
chcą tego czynić, są godnymi kary pyszałkami. Nie brali pod uwagę, że list
z błaganiem o interwencję nie jest dobrym źródłem do zorientowania się

Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (3): sobór w Chalcedonie 253

w nastrojach zbiorowych przede wszystkim doczytywali siÄ™ w takich tek-
stach tego, co w nich widzieć chcieli, a nie tego, co w nich naprawdę było.

Nieugiętość papieży była niewątpliwie umacniana przez określone, nie-
trudne do identyfikacji środowiska. Do pogorszenia bowiem stosunków mię-
dzy Rzymem Starym a Nowym przyczynili się prochalcedońscy ekstremiści,
stale skarżący się papieżom i podżegający ich do działania przeciwko własnemu
biskupowi, z którym mieli rozmaite porachunki. W tym czasie rezydował już
w Konstantynopolu stały przedstawiciel papieża z tytułem apokryzjarjusza.
Wszelcy dostojnicy kościelni i świeccy, którzy mieli zatargi z patriarchami,
nieuchronnie szukali wsparcia u niego (znamy tę sytuację z czasów o wiele
nam bliższych: w nowożytnej Europie podobną rolę odgrywali ambasadorzy
papiescy na różnych dworach). Przedstawiciele papieża wikłali się wobec
tego w wewnętrzne konflikty wschodniej stolicy; wymagać od nich obiekty-
wizmu, wchodzenia w rolę obiektywnych moderatorów, a nie strony, byłoby
jawną naiwnością.

W Rzymie pod wpływem prochalcedońskich ekstremistów i raportów
ambasadorów powstawało fałszywe przekonanie, że monofizyci są słabi,
a cesarze i patriarchowie Konstantynopola niedbale sprawujÄ… swoje religijne
obowiązki. Chłodna analiza sytuacji powinna była ów obraz korygować, ale
ludziom przekonanym o własnej słuszności (i to z sankcją Ducha Świętego)
niezwykle trudno było się zdobyć na wyznanie, że pomylili się w swych
rachubach musieliby zwątpić w pełnioną przez siebie misję religijną.

Na wydarzenia tych czasów trzeba patrzeć jak na scenę dramatu, w którym
obie strony miały rację, obie rzetelnie grały swe role w granicach, jakie
zakreśliła im historia. Niestety, wszystko prowadziło ku katastrofie.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
08 KONTROWERSJE DOKTRYNALNE NA WSCHODZIE 2
08 KONTROWERSJE DOKTRYNALNE NA WSCHODZIE 2
07 KONTROWERSJE DOKTRYNALNE NA WSCHODZIE 1
09 Osiem przeszkód na drodze rozeznania duchowego
Wpływ ambulatoryjnego kontrolowanego treningu na ciśnienie tętnicze
podroz na wschod
Dostosuj zakład do przepisów prawa pracy Komentarz do ankiety kontrolnej bhp na budowie, 2005 cz1
Komentarz do listy kontrolnej BHP na budowie
Lista kontrolna bhp na budowie
2010 09 TRX SDR na fale krótkie
Obchody 71 rocznicy pierwszej masowej zsyłki Polaków na Wschód
09 KomorkiMacierzyste9bw (2 slajdy na strone)
(odc 09) sałatka z kalmarów na ciepło z sosem chilli

więcej podobnych podstron