207 01





B/207: C.Castaneda - Wewnętrzny Ogień





Wstecz / Spis
Treści / Dalej

1. Nowi widzÄ…cy
Jechałem na południe Meksyku, w góry, gdzie spodziewałem się znaleźć don Juana, i po drodze zatrzymałem się w mieście Oaxaca. Wczesnym rankiem, gdy już stamtąd wyjeżdżałem, przyszedł mi do głowy szczęśliwy pomysł, by przejechać przez główny rynek. Był tam. Siedział na swojej ulubionej ławce, jakby na mnie czekał.
Usiadłem obok niego. Powiedział, że przyjechał do miasta w interesach, zatrzymał się w pensjonacie i że mogę z nim zamieszkać, bo musi tu zostać jeszcze przez dwa dni. Przez chwilę rozmawialiśmy o moich zajęciach na uniwersytecie i związanych z tym problemach.
Jak zwykle, don Juan uderzył mnie w plecy w chwili, gdy najmniej się tego spodziewałem. Uderzenie przeniosło mnie w stan podwyższonej świadomości.
Przez bardzo długi czas siedzieliśmy w milczeniu. Niecierpliwie czekałem, by się odezwał, ale gdy zaczął mówić, znów mnie zaskoczył.

Na wiele wieków przed przybyciem Hiszpanów do Meksyku
powiedział
żyli tu znakomici tolteccy widzący, którzy potrafili dokonywać niepojętych wyczynów. Byli oni ostatnim ogniwem w łańcuchu wiedzy sięgającym tysiące lat wstecz. Tolteccy widzący byli niezwykłymi ludźmi
potężnymi czarownikami, ponurymi i nawiedzonymi. Rozwiązali wiele zagadek i posiedli tajemną wiedzę, której używali, by wpływać na innych ludzi i podporządkowywać ich sobie. Dokonywali tego, przykuwając uwagę swych ofiar do dowolnego obiektu.
Don Juan umilkł i przyjrzał mi się z napięciem. Wyczuwałem, że czeka na moje pytanie, ale nie wiedziałem, o co mam zapytać.

Muszę tu podkreślić ważną rzecz
podjÄ…Å‚.
Ci czarownicy wiedzieli, jak przykuwać uwagę swoich ofiar. Nie zwróciłeś na to uwagi. Wspomniałem o tym, ale przeszło ci to mimo uszu. To mnie nie dziwi. Jedną z najtrudniejszych do zrozumienia rzeczy jest to, że uwagą można manipulować.
Czułem się zagubiony. Wiedziałem, że don Juan chce mnie do czegoś doprowadzić, i ogarnął mnie znajomy niepokój
zawsze się tak czułem, gdy zaczynaliśmy nowy etap nauki.
Przedstawiłem mu swoje uczucia. Uśmiechnął się zagadkowo. Zazwyczaj jego uśmiech był szczęśliwy i promienny, ale tym razem don Juan wydawał się czymś zaabsorbowany. Przez chwilę miałem wrażenie, że zastanawia się, czy mówić dalej. Znów przyjrzał mi się badawczo, powoli wiodąc wzrokiem po całym moim ciele. Potem, najwyraźniej zadowolony, skinął głową i stwierdził, że jestem gotów, by przystąpić do ostatniego etapu, przez który muszą przejść wszyscy wojownicy, zanim się przekonają, że potrafią działać samodzielnie. Byłem niezwykle zaintrygowany.

Będziemy rozmawiać o świadomości
ciÄ…gnÄ…Å‚ don Juan.
Tolteccy widzÄ…cy znali sztukÄ™ posÅ‚ugiwania siÄ™ Å›wiadomoÅ›ciÄ…. W gruncie rzeczy byli wielkimi jej mistrzami. MówiÄ…c, że potrafili przykuć uwagÄ™ swoich ofiar, mam na myÅ›li to, iż ich tajemna wiedza i praktyki pozwoliÅ‚y im przeniknąć tajemnicÄ™ Å›wiadomoÅ›ci. Wiele z tych praktyk przetrwaÅ‚o do dzisiaj, ale na szczęście w zmodyfikowanej formie. MówiÄ™ “na szczęście", bo jak dowiesz siÄ™ później, te ćwiczenia nie doprowadziÅ‚y starożytnych tolteckich widzÄ…cych do wolnoÅ›ci, lecz do zagÅ‚ady.

A czy ty sam je znasz?
zapytałem.

Ależ oczywiście. Wszyscy musimy znać te techniki, lecz to nie oznacza, że je praktykujemy. Mamy inne poglądy. Należymy do nowego cyklu.

Ale przecież ty nie uważasz się za czarownika, don Juanie?
zdziwiłem się.

Nie
potwierdził.
Ja jestem wojownikiem, który widzi. W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy los nuevos videntes
nowymi widzącymi. Widzący z dawnych czasów byli czarownikami. Dla przeciętnego człowieka czary to coś negatywnego, ale jednocześnie fascynującego. Dlatego dążyłem do tego, byś w zwykłym stanie świadomości uważał nas za czarowników. Jest to zalecane, gdyż przyciąga zainteresowanie. Ale dla każdego z nas bycie czarownikiem oznaczałoby wejście w ślepą uliczkę.
Ciekaw byłem, co przez to rozumie, on jednak odmówił dalszych wyjaśnień. Powiedział, że powie o tym więcej w trakcie nauk o świadomości.
Zapytałem go o pochodzenie wiedzy Tolteków.

Toltekowie wstąpili na drogę wiedzy, jedząc rośliny mocy
odrzekł.
Nie wiem, czy skłoniła ich do tego ciekawość, głód czy też pomyłka, ale zjedli je. A gdy rośliny mocy zaczęły działać, było tylko kwestią czasu, by niektórzy z nich zaczęli analizować swoje doświadczenia. Moim zdaniem pierwsi ludzie na ścieżce wiedzy byli bardzo odważni, ale popełnili wiele błędów.

Czy to tylko twoje przypuszczenia, don Juanie?
zapytałem.

Nie, to nie są moje przypuszczenia. Jestem widzącym i gdy skupiam swoje widzenie na tym okresie, dowiaduję się wszystkiego, co wówczas zaszło.

Czy widzisz szczegóły przeszłych zdarzeń?

Widzenie to szczególne wrażenie, że się coś wie
odrzekł
wie się coś bez cienia wątpliwości. W tym przypadku ja wiem, co ci ludzie robili, wiem to nie tylko dzięki własnemu widzeniu, ale też dlatego, że tak blisko jesteśmy ze sobą związani.
Don Juan wyjaÅ›niÅ‚, że dla niego sÅ‚owo “Toltek" oznacza co innego niż dla mnie. Dla mnie byÅ‚a to nazwa kultury, imperium Tolteków. Dla niego “Toltek" oznaczaÅ‚o “czÅ‚owiek wiedzy".
Powiedział, że w tamtych czasach, na wiele setek albo nawet tysięcy lat przed hiszpańską konkwistą, wszyscy ludzie wiedzy mieszkali na ogromnym obszarze, rozciągającym się daleko na północ i na południe od doliny Meksyku, i zajmowali się leczeniem, czarami, opowieściami, tańcem, wróżeniem, przygotowywaniem pożywienia i napojów. Te zajęcia rozwijały w nich różne rodzaje wiedzy, która odróżniała ich od zwykłych ludzi. Ci Toltekowie mieli swoje miejsce w strukturze codziennego życia, podobnie jak w naszych czasach lekarze, artyści, nauczyciele, kler i kupcy. Praktykowali swoje umiejętności pod ścisłą kontrolą zorganizowanych bractw. Byli do tego stopnia kompetentni i wpływowi, że zdominowali nawet ludy żyjące poza geograficznym obszarem imperium.
Gdy po wielu stuleciach używania roślin mocy niektórzy z nich w końcu nauczyli się widzieć, najbardziej przedsiębiorczy z nich zaczęli uczyć tej umiejętności innych ludzi wiedzy. I to był początek końca. W miarę upływu czasu liczba widzących wzrastała, ale popadli oni w tak wielką obsesję na punkcie tego, co widzieli, a co napełniało ich uszanowaniem i lękiem, że przestali być ludźmi wiedzy. Osiągnęli niezwykłą skuteczność w widzeniu i nauczyli się w znacznym stopniu kontrolować dziwne światy, które im się ukazywały, ale nie odnieśli z tego żadnych korzyści. Widzenie podkopało ich siły i doprowadziło do obsesji na punkcie tego, co zobaczyli.

Jednak niektórym widzącym udało się uniknąć tego losu
ciÄ…gnÄ…Å‚ don Juan.
Byli to wielcy ludzie, którzy, pomimo widzenia, nigdy nie przestali być ludźmi wiedzy. Niektórzy próbowali używać widzenia pozytywnie i nauczyć tego innych. Jestem przekonany, że pod ich przewodnictwem całe miasta przeszły do innych światów i nigdy nie wróciły. Ale ci, którzy potrafili tylko widzieć, skazani byli na porażkę, i gdy na ich ziemiach pojawili się najeźdźcy, widzący okazali się równie bezbronni jak zwykli ludzie. Najeźdźcy przejęli świat Tolteków
zawłaszczyli wszystko, ale nigdy nie nauczyli się widzieć.

Dlaczego uważasz, że nie nauczyli się widzieć?
zapytałem.

Bo powtarzali procedury Tolteków, choć nie mieli ich wewnętrznej wiedzy. Do dziś w całym Meksyku żyje mnóstwo czarowników, potomków tamtych najeźdźców, którzy przestrzegają tolteckich rytuałów, choć sami nie wiedzą, co robią ani o czym mówią, bo nie są widzącymi.

Kim byli ci najeźdźcy, don Juanie?

To byli inni Indianie. Gdy pojawili się Hiszpanie, dawnych widzących nie było na świecie już od wielu stuleci. Żyło jednak nowe pokolenie widzących, którzy zaczęli zajmować swoje miejsce w nowym cyklu.

Co to znaczy, nowe pokolenie widzÄ…cych?

Gdy świat pierwszych Tolteków uległ zagładzie, widzący, którzy przetrwali, schronili się w samotności i przystąpili do dokładnej rewizji swoich praktyk. Ich pierwszym dokonaniem było to, że uznali sztukę skradania się, śnienie i intencję za najważniejsze procedury, zdjęli zaś nadmierny nacisk z używania roślin mocy; to chyba daje nam jakieś pojęcie, co naprawdę się z nimi działo, gdy używali tych roślin. Nowy cykl właśnie zaczynał się krystalizować, gdy cały kraj zalali hiszpańscy najeźdźcy. Na szczęście wtedy już nowi widzący potrafili stawić czoło niebezpieczeństwu; znakomicie opanowali sztukę skradania się.
Don Juan powiedział, że wieki poddaństwa, które nastąpiły, stworzyły nowym widzącym idealne warunki do doskonalenia umiejętności. Co dziwne, to właśnie ścisłe rygory i represje tego okresu dodały im sił do uszlachetnienia nowych zasad. A ponieważ zawsze utrzymywali swą działalność w tajemnicy, tylko oni potrafili poskładać swe odkrycia w całość.

Czy w czasach konkwisty było wielu widzących?

Na początku tak. Pod koniec została tylko garstka. Reszta została zgładzona.

A jak jest w naszych czasach, don Juanie?
zapytałem.

Jest ich niewielu. Rozumiesz, są rozproszeni po całym kraju.

Znasz ich?

Na proste pytania najtrudniej jest odpowiedzieć. Niektórych znamy bardzo dobrze. Ale nie są oni dokładnie tacy jak my, bo skupili się nie na skradaniu, śnieniu i intencji, jak. zalecali nowi widzący, lecz na innych aspektach wiedzy, takich jak taniec, leczenie, rzucanie uroków czy opowiadanie historii. Ci, którzy są tacy jak my, nie wchodzą nam w drogę. Widzący z czasów konkwisty ustalili taki sposób postępowania, by uniknąć zagłady w konfrontacji z Hiszpanami. Każdy z widzących założył swoją linię. Ale nie wszyscy mieli spadkobierców, więc tych linii jest niewiele.

A czy znasz jakichś widzących, którzy są tacy jak my?

Kilku
odrzekł lakonicznie.
Poprosiłem, żeby powiedział mi o tym jak najwięcej, bo bardzo mnie ten temat interesował; chciałem poznać nazwiska i adresy, by zweryfikować wszystkie informacje. Don Juan jednak nie miał ochoty ulec moim żądaniom.

Nowi widzący próbowali już szukać potwierdzeń
rzekł.
Połowa z nich zostawiła swe kości na miejscu spotkania. Dlatego teraz są samotnikami i niech tak zostanie. Możemy rozmawiać tylko o naszej linii. O tym mogę ci powiedzieć co tylko zechcesz.
Wyjaśnił, że wszystkie linie spadkobierców zostały zainicjowane jednocześnie, w ten sam sposób. Pod koniec szesnastego wieku każdy nagual wraz ze swoją grupą widzących odizolował się od innych, rezygnując z wzajemnych kontaktów. Wskutek tej drastycznej segregacji powstały poszczególne linie. Nasza tradycja obejmowała czternastu nagualów oraz stu dwudziestu sześciu widzących. Niektórzy z tych czternastu nagualów mieli przy sobie tylko siedmiu widzących, inni po jedenastu, a kilku aż do piętnastu.
Don Juan powiedział, że jego nauczycielem
dobroczyńcą, jak go nazywał
był nagual Julian, a poprzednikiem Juliana był nagual Elias. Zapytałem, czy zna imiona wszystkich czternastu nagualów. Wyliczył je i dodał jeszcze, że znał osobiście piętnastu widzących, którzy tworzyli grupę jego dobroczyńcy, oraz nauczyciela dobroczyńcy, naguala Eliasa, i jedenastu widzących z jego grupy.
Stwierdził, że nasza linia jest wyjątkowa, bowiem w roku 1723 przeszła dramatyczną zmianę. Wówczas pojawił się pewien zewnętrzny wpływ, który nieodwołalnie zmienił kierunek jej rozwoju. Don Juan nie chciał w tej chwili mówić o tym wydarzeniu szczegółowo, rzekł tylko, że od tego czasu liczy się nowy początek i że ośmiu nagualów, którzy od tamtej pory prowadzili linię, uważa się za zupełnie różnych od ich sześciu poprzedników.
Następnego dnia don Juan chyba załatwiał swoje sprawy, gdyż zobaczyłem go dopiero około południa. Tymczasem do miasta przybyła trójka jego uczniów: Pablito, Nestor i la Gorda. Chcieli kupić narzędzia i materiały dla Pablita, który był cieślą. Poszedłem z nimi i po załatwieniu wszystkiego wróciliśmy razem do pensjonatu.
We czworo siedzieliśmy i rozmawialiśmy, gdy do pokoju wszedł don Juan. Oznajmił, że po lunchu wyjeżdżamy z miasta, ale zanim pójdziemy coś zjeść, musi porozmawiać ze mną sam na sam. Powiedział, że przejdziemy się dokoła rynku, a potem dołączymy do pozostałej trójki w restauracji.
Pablito i Nestor podnieśli się mówiąc, że muszą jeszcze gdzieś wyjść. La Gorda wyglądała na bardzo niezadowoloną.

O czym będziecie rozmawiać?
zapytała ostro, ale natychmiast uświadomiła sobie niewłaściwość swojego zachowania i wybuchnęła chichotem. Don Juan spojrzał na nią dziwnie, lecz nic nie odpowiedział. Zachęcona jego milczeniem poprosiła, byśmy ją zabrali ze sobą, zapewniając, że w niczym nie będzie nam przeszkadzać.

Oczywiście, że nie przeszkadzałabyś nam
odrzekł don Juan
ale nie chcę, żebyś słyszała to, co mam mu do powiedzenia.
La Gorda poczerwieniała ze złości. Gdy don Juan i ja wychodziliśmy z pokoju, na jej wykrzywionej twarzy odbijało się napięcie i niepokój. Usta miała wyschnięte i rozchylone.
Pod wpływem nastroju la Gordy ja też stałem się niespokojny. Nic nie powiedziałem, ale don Juan chyba to zauważył.

Powinieneś nieustannie dziękować la Gordzie
oznajmił niespodziewanie.
Ona pomaga ci pozbyć się poczucia własnej ważności. Odgrywa w twoim życiu rolę małego tyrana, tylko że jeszcze tego nie zrozumiałeś.
Spacerowaliśmy dokoła rynku, aż zdenerwowanie mi przeszło. Potem znów usiedliśmy na ulubionej ławce don Juana.

Dawni widzący byli szczęściarzami
zaczÄ…Å‚
bo mieli mnóstwo czasu, by nauczyć się wspaniałych rzeczy. Znali cuda, jakich dzisiaj nawet nie potrafimy sobie wyobrazić.

A kto ich tego nauczył?
zapytałem.

Sami nauczyli się wszystkiego przez widzenie. To od nich pochodzi większa część wiedzy przekazywanej w naszej linii. Nowi widzący poprawili błędy dawnych, ale fundamenty tego, co wiemy i robimy, kryją się w czasach Tolteków.
Don Juan wyjaśnił mi to dokładniej. Jednym z najprostszych, a jednocześnie najważniejszych w procesie nauczania odkryć jest wiedza o tym, że posiadamy dwa rodzaje świadomości. Dawni widzący nazwali je prawą i lewą stroną człowieka.

Dawni widzÄ…cy doszli do wniosku
ciÄ…gnÄ…Å‚ don Juan
że jeśli chce się przekazać tę wiedzę innym, najlepiej jest przenosić uczniów na lewą stronę, w stan podwyższonej świadomości. Tam odbywa się prawdziwe szkolenie. Dawni widzący przyjmowali na naukę bardzo małe dzieci, które nie znały jeszcze żadnego innego sposobu życia. Z kolei te dzieci, gdy dorosły, przyjmowały na naukę inne dzieci. Wyobraź sobie tylko, jakich odkryć musieli oni dokonać przez te wszystkie stulecia, przenosząc się z prawej strony na lewą i z powrotem!
Wtrąciłem, że jeśli chodzi o mnie, te przejścia mocno wytrącają mnie z równowagi. Don Juan przyznał, że on również tak to odczuwał. Jego dobroczyńca, nagual Julian, doprowadził go do głębokiego rozdwojenia wewnętrznego, przenosząc z jednego stanu świadomości w drugi. Jasność umysłu i poczucie wolności, jakich don Juan doświadczał w stanie podwyższonej świadomości, stanowiły zupełne przeciwieństwo jego zwykłego stanu umysłu, złożonego z racjonalizacji, murów obronnych, złości i lęków.
Dawni widzący wykorzystywali tę polaryzację do własnych celów; stwarzając ją, zmuszali uczniów do osiągnięcia odpowiedniego stopnia koncentracji niezbędnej do opanowania technik czarowników. Nowi widzący wykorzystują to rozdwojenie, by wzbudzić w uczniach przekonanie, iż w człowieku drzemią nieuświadamiane możliwości.

Największą zasługą nowych widzących jest wyjaśnienie tajemnicy świadomości. Zamknęli całą wiedzę na
ten temat w kilku pojęciach i ćwiczeniach, które przekazuje się uczniom w stanie podwyższonej świadomości.
Zdaniem don Juana największa wartość metody nauczania stosowanej przez nowych widzących polega na tym, iż wykorzystuje ona fakt, że nie pamiętamy nic z tego, co działo się w stanie podwyższonej świadomości. Ta utrata pamięci jest barierą niezwykle trudną do przejścia dla wojowników, którzy, jeśli chcą się dalej rozwijać, muszą sobie przypomnieć wszystko, czego ich uczono. Wojownik potrzebuje wielu lat wysiłków i dyscypliny, by przypomnieć sobie całą treść szkolenia. Wówczas jednak wszystkie pojęcia i procedury są już zinternalizowane, a tym samym posiadają właściwą sobie siłę.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
01 (207)
t informatyk12[01] 02 101
r11 01
2570 01
introligators4[02] z2 01 n
Biuletyn 01 12 2014
beetelvoiceXL?? 01
01
2007 01 Web Building the Aptana Free Developer Environment for Ajax
9 01 07 drzewa binarne

więcej podobnych podstron