Wings of the wicked rozdział 6


Rozdział6
Kiedy jechaliśmy do domu, Will był w dobrym humorze. Był dumny ze mnie. Ale musiałam się
dowiedzieć kilku rzeczy, a byłam pewna, że zdenerwuję go tymi pytaniami.
Przerwałam ciszę, zadając niewinne pytanie.
-Marcus urodził się w XVIII, prawda? Pamiętam, że kiedy ostatnio go widziałam miał dwieście lat.
-Prawda.  Will potwierdził.  Nie jest zbyt stary dla naszego gatunku. Ale to nie oznacza, że jest
słaby.
-Ile lat ma Ava?
-Jest starsza o kilka dekad ode mnie .
Przygryzłam wargę.
-Czy ona jest demonicznym kosiarzem?
-Ellie& - przynajmniej się nie śmiał.
-Pytam poważnie.
Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
-Jestem pewien, że nie.
-Na pewno?
-Tak.
-Możesz się mylić?
-Nie.  powiedział stanowczo.  Ona nie jest demonicznym kosiarzem. Dlaczego pytasz?
Wzruszyłam ramionami.
-Nie jest zbyt miła i nie chciała, żebym walczyła z nią mieczami. I sposób, w jaki moja moc ją
przypaliła. Wiem, że nigdy nie próbowałam użyć swojej mocy na kimś innym, niż kosiarz, ale
zastanawia mnie to. Anielski ogień pali tylko demonicznych kosiarz, prawda?
-Tak, ale to nie jest to samo.  powiedział. - Jesteś aniołem. Archaniołem. Twoja moc jest
praktycznie nieograniczona i nie całkiem ją rozumiem. Czymkolwiek jest ta moc, która pozwala ci
palić, to może nie być anielski ogień. Spędziłaś dziesięciolecia ludzkich lat w niebie, szkoląc się
zanim powróciłaś. Być może jest to jeden z wyników twojego szkolenia. Kiedy twoja pamięć
całkowicie się przywróci, może będziesz potrafiła coś jeszcze.
Pozwoliłam, żeby reszta jego słów spływała po mnie, chcąc tak bardzo przypomnieć sobie
wszystko, co zapomniałam, nie tylko części, albo drobiazgi. Większość z nich wróciła do mnie,
moje poprzednie wcielenia, ale głębsze i ciemniejsze rzeczy wymykały mi się. To było, jakby coś
złego pulsowało na skraju mojej mocy, karmiąc się nią, mimo że powinno być boskie. Ludzkie
emocje miały sprawiać, że powinnam być silniejsza, ale sprawiały, że czułam się szalona. Może to
przez ludzkość we mnie, ludzkie zło zanieczyszczało moją moc i było powodem, że moje ciało jest
słabsze od ciała moich wrogów. Moja moc mogła być większa od ich, ale ciało było śmiertelne, a
śmiertelność była równoznaczna ze śmiercią. Will nigdy nie zginął, ponieważ choć przypominał
normalnego faceta, to jego ciało nie było ludzkie. Był kosiarzem i trudno było go zabić z wielu
powodów.
Moje usta zaciskały się coraz mocniej, kiedy myślałam.
-Ale w jaki sposób można rozpoznać różnicę pomiędzy demonicznym kosiarzem, a anielskim? Bez
użycia anielskiego ognia. To nie jest, jak znak wytatuowany na czole lub cokolwiek innego. Dla
mnie vir, jest virem, aż do czasu, kiedy próbuję mnie zabić. Wtedy wiem, że jest demonicznym
kosiarzem.
-To ciemność.  wyjaśnił.  Zło, które je zasila. Brutalność jest w nich od urodzenia i wiadomo, że
płynie w ich krwi. Przemoc jest jedyną rzeczą, która ma dla nich sens. Gdy ich moc i emocje
zbierają się, zaczynają się bardzo różnić od mojego gatunku. Niegodziwość demonicznych kosiarzy
ma głęboki wpływ na anielskich.
-Czyli nie można powiedzieć kim są, po prostu patrząc na nich ?
-Zło jest głębsze, niż to co znajduję się na powierzchni. Coś może wyglądać przerażająco, a być
czyste i niewinne.  uśmiechnął się.  W przeciwieństwie do butów nie mają metki z marką.
Skrzywiłam się po tej metaforze, w pełni świadomie, że drwi ze mnie. Jednak pamiętałam dziwne
rzeczy, które przytrafiły mi się odkąd moja moc się obudziła. Uczucie ciemności w mojej mocy,
czarne spirale, które widziałam na swojej skórze  wizja, której znaczenia do teraz nie pojmuję.
Mylę się, jeśli myślę że zło we mnie sprawia, że doświadczam tych rzeczy. Jaka jest różnica miedzy
dobrem, a złem i jak bardzo różnią się od siebie.
-Nadal nie rozumiem jak kosiarz może być dobry lub zły. Z natury? W zależności od genów?
-Taki jest po prostu stan rzeczy. Ava jest anielskim kosiarzem.
-Więc nie może stać się zła?
-Oczywiście, że nie. Ona nie może się stać demonicznym i vice versa.
-Więc ona nie jest demonicznym kosiarzem, który przeszedł na dobro?
-Nie.  ton w jego głosie zasygnalizował mi, że to był koniec rozmowy.
-Dobrze.  ustąpiłam.
Musiałam zaufać osądowi Willa, bez względu na to, co myślałam o Avie & i Cadanie. On jeszcze
bardziej mnie zastanawiał. Chciałam zobaczyć dobrego Cadana i złą Avę, przez głupie powody. Ale
Will miał rację, prawda? Był jednym z nich, mimo wszystko. Pomimo tego, kim byłam, nie
pasowałam do nich.
Ale przynajmniej mogłam kopać im wszystkim tyłki.
Został jeszcze jeden dzień w szkole przed weekendem i jutro odbędzie się moje pierwsze wyjście z
przyjaciółmi od kilku miesięcy. Moje stopnie się poprawiły i nie miała już szlabanu. Moi
przyjaciele wraz z rodzicami myśleli, że zerwaliśmy nasz wymyślny związek. Gdyby był moim
chłopakiem oczekiwaliby, żebym przyprowadzałam go do domu i musielibyśmy robić rożne
rodzinne rzeczy razem  oni, mam na myśli tylko moją mamę, ponieważ mój tata wolałby być w
Miami lub krzyczeć na mnie.
-Więc jutro wieczór filmowy?  zapytałam go, kiedy dotarliśmy blisko mojej dzielnicy.
-Jeśli chcesz.
Uśmiechnęłam się chytrze.
-Jeśli chciałabym pójść na zakupy i poprosiłabym cię o noszenie moich torb z zakupami, zrobiłbyś
to?
Skrzywił się i spojrzał na mnie.
-Nie spodobałobym mi się to.
-Ale zrobiłbyś to?
-Nie prosiłabyś mnie o coś takiego.
Miał racje. Nie zamierzałam nadużywać naszych relacji.
-Nie zrobiłabym tego. Ale nie zmuszaj mnie. Nie wiesz do czego jestem zdolna.
To sprawiło, że zaśmiał się cicho.
-Wiem dokładnie na co cię stać. Widziałem cię w najlepszej wersji i najgorszej. Nic nie możesz
zrobić, żeby mnie zaszokować.
-Na pewno?  powiedziałam wyzywająco.  Lepiej, żeby to nie był zakład.
-Wiesz, jako anioł na pewno nie grasz za dużo.
-Masz na mnie zły wpływ.
-Na pewno.  powiedział sarkastycznie.
-Może mnie zasady nie dotyczą.
-Nie?
-Jestem Preliatorem. Robię to, co chce.  pokazałam mu język.
-Jesteś już wystarczająco męcząca.
-A ty jesteś okropny.
-A ty dziecinna.
-Myślisz, że jestem dziecina.  spojrzałam na niego błagalnie, udając ból.
Spojrzał na mnie skruszony.
-Nie to miałem na myśli.
-A właśnie, że tak.
-Ellie, nie miałem. Przepraszam.
-Właśnie, że miałeś to na myśli.  powiedziałam, próbując zatuszować swój śmiech szlochem.
Nie mogłam zachować powagi. Niestety, zdradziłam się. Popatrzył na mnie. Jego usta wgięły się
lekko do góry.
-Oszustka.
-Nie. Jestem naprawdę zdruzgotana. Jestem w szoku, że mówisz takie rzeczy.
-Wiesz, że nigdy nie powiedziałem nic, żeby cię specjalnie zranić.
Wyprostowałam się i zamrugałam oczami.
-Oczywiście.
Wjechaliśmy na mój podjazd i Will wyłączył silnik.
-Czy chcesz, żebym poszedł też na imprezę w sobotę?  zapytał.
Zauważyłam nagłą zmianę tematu i mój nastrój też się zmienił.
-Chcę, żebyś tam był, a nie tylko obserwował. Chce żebyś tam naprawdę był. Ze mną.
Musieliśmy udawać, że zerwaliśmy, bo tak powiedzieliśmy moim rodzicom i przyjaciołom, ale
nadal mogliśmy być przyjaciółmi. Mimo że nie jesteśmy i nigdy nie będziemy tylko przyjaciółmi.
Nawet jeśli świat by się skoczył, a kosiarze pochłonęliby wszystkie śmiertelne dusze, ja nadal będę
w nim szaleńczo zakochana. I nic tego nie zmieni.
Odwrócił się i spojrzał na mnie ponownie, tym razem dłużej niż poprzednio i z miękkością. I może
z lekkim smutkiem.
-Ok. Pójdę z tobą.
Starałam się ukryć grymas, ale wiedziałam, że mi się nie udało przez wyraz jego twarzy.
-Tęsknie za tobą. To znaczy & brakuję mi ciebie.
Jego ciało opadło trochę i odwrócił się ode mnie, patrząc na swoje stopy. Jego dłonie zacisnęły się
na kierownicy, aż pobielały mu knykcie. Nie byłam pewna, czy robił to z niecierpliwości, czy z
niezdecydowania. Jego oczy był ciemnie, a jego twarz bez żadnego wyrazu. Nienawidziłam, kiedy
tak zamierał, wydawał się odległy i niedostępny. Kiedy znów zwrócił na mnie uwagę, znowu było,
tak jak minutę temu, kiedy śmialiśmy się i dokuczaliśmy sobie nawzajem. Niektóre rzeczy trzeba
powiedzieć. Nie mogliśmy się budzić się każdego dnia udając, że wszystko jest w porządku.
Codziennie mały odłamek odrywa się od mojego serca. Jeśli mieliśmy nadal tak postępować, nigdy
nie poskładamy go z powrotem. Will miał moje serce, które nie należy do nikogo innego, ale jeśli
nie zadba o każdy nawet najmniejszy kawałek, który się oderwał to nigdy nie będę do niego
należeć. Nie mogłam mu pozwolić o tym zapomnieć. Jeśli zapomnę o tym, oboje zapomnimy to
moje serce nigdy nie będzie pełne.
-Wiem.  powiedział i wyszedł z mojego samochodu bez słowa pożegnania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi znajomi zauważyli, jaka byłam cicha następnego dnia. Kate szczególnie. Była moją najlepszą
przyjaciółką od szkoły podstawowej i wiedziała, że coś krąży mi po głowie. Podczas ostatniej lekcji
przed lunchem  wiedzy o społeczeństwie poczułam, jak wibruję mi telefon i wysunęłam go z
kieszeni. Kate wysłała mi SMS z biurka, które było w rzędzie obok mojego.
Dlaczego jesteś nieszczęśliwa?
Odruchowo dotknęłam wisiorka na mojej szyi z skrzydłami poszukując wsparcia. Zmarszczyłam
brwi i pomyślałam o możliwej karze zanim wpisałam w telefonie jedno słowa.
Will.
Patrzyłam na nauczyciela, pana Johanssona, aż odwrócił się do tablicy, żeby napisać więcej
definicji. Dzwięk piszących markerów doprowadzał mnie do szału. Kątem oka obserwowałam
Kate, jak trzyma komórkę pod biurkiem i pisze coś z powrotem do mnie.
Nie możecie być przyjaciółmi?
To oczywiście nie był problem, prawda? Co ja jej mam odpisać? Co powinnam napisać? Prawdę?
Może coś związane z nią.
Nadal jestem w nim zakochana.
Nie ma szans na powrót do siebie?
Tu musiałam kłamać.
Różne miejsca w naszych życiach. College zajmuję go i nie wydaję mi się, żeby dało się to jakoś
rozwiązać.
Kiepsko.
Wiem. Powiem ci więcej na lu&
Mój telefon został mi wyrwany tak szybko, że mnie przeraził, a moje serce się zatrzymało.
Spojrzałam w górę i zobaczyłam, że pan Johansson zjawił się znikąd i teraz trzyma mój telefon w
swoich wilgotnych rękach. Kiedy zaczął się przemieszczać między rzędami? Powinnam zachować
uwagę. Pierwsza koza nie będzie dobrze wyglądała w oczach mojej mamy, już teraz stąpałam po
cienkim lodzie. Mój puls bębnił mi w głowie, a ja wymieniłam dyskretne spojrzenia z Kate. Jej
twarz była całkowicie spokojna, jakby nie miała nic wspólnego z tym i nie obawiała się żadnych
skutków.
Pan Johansson przejrzał tekst swoimi wodnymi oczami, przesuwając palcami po ekranie. Pachniał,
jak stary sweter kupiony w jednym z tych antykwariatów, do których ciągnie mnie mama w
deszczową sobotę, kiedy zostaję w domu. Jego ręce było poplamione markerem, których używał
przez cały dzień, mogłam sobie wyobrazić brudne odciski palców pozostawionych na moim
telefonie.
-Brzmi skandalicznie, panie. Nadal w nim zakochana, panno Monroe?
Upokorzona, popatrzyłam w dół na swój zeszyt. Usłyszałam śmiech moich kolegów, szepty oraz
wzrok innych skierowany na mnie. Nie mogłam uwierzyć, że to się działo. Myślałam, że tylko w
filmach nauczyciele czytają SMS na głos przy całej klasie. To się nie działo. Nie mogło się dziać.
-Koza dla was obu, po dzisiejszych lekcjach.
Johansson powiedział to głosem pełnym dumy, jakby myślał, że jest super, bo złapał dwie
dziewczyny, na SMS-owaniu.
-Będziecie mieć dużo czasu, żeby przepisać moje notatki zamiast pisać do siebie. Po tym możecie
odzyskać swoje telefony.
Chwycił telefon z ręki Kate i poszedł do przodu klasy. Celowo nie słuchałam, co mówi, aż do końca
lekcji.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kate wbiła widelec w sałatkę, jakby próbowała zabić ogórki zanim je zje. Przeklinała tak głośno, że
jakby jej mama to słyszała, to by zemdlała.
-Powinnyśmy go zabić.
-Powinnyśmy.
-Nie wierzę, że czytał SMS na głoś i jeszcze dał nam kozę.
-A jednak to zrobił. - Dlaczego kosiarze nie mogły zabić jego zamiast pana Meyera?
-Część, laski.  London przywitał nas, opadł na siedzenie obok Kate i pocałował ją w policzek.
Skrzywiła się, pacnęła go w ramię, a potem streściła sprawę z panem Johansson em.
-Nie przejmujecie się. To potrwa tylko godzinę. Będziesz miała dużo czasu, żeby się przygotować
na wieczór.  powiedział London z uśmiechem, ale nie sprawił, że poczułyśmy się lepiej.
-Tak, ale to piątek.  Kate jęknęła.
-Przynajmniej nie zatrzymał nas w sobotę.  pocieszyłam ją.
-To prawda.  powiedziała.  Co chcesz mi powiedzieć. O Willu?
-Dziewczyńskie rozmowy.  wymamrotał London.  To ja już sobie pójdę.
Wstał i przeniósł się na drugi kraniec stołu, gdzie siedzieli inni nasi przyjaciele  Chris i Evan.
-I?  pośpieszyła mnie Kate.
Odetchnęłam głęboko i wzięłam kęs mojego lunchu.
-Nie wiem. Jest mi po prostu ciężko ciągle go widzieć, ale nie móc z nim być.
-On wciąż jest twoim korepetytorem, prawda?
-Tak. Idzie dziś z nami i jutro na imprezę.
-Udawanie przyjazni jest niemożliwe, jeśli chcesz kogoś, tak bardzo.
-Nawet, jeśli przestanę wychodzić wciąż będę go widywać na naszych korkach.
Jeśli w ogóle można nazwać nasz sparing, walkę i zabijanie kosiarzy korepetycjami.
-Nie możesz dostać innego korepetytora.
-Nie bardzo. jesteśmy, tak jakby sparowani ze sobą.
-Całował cię od czasu zerwania?
Mój żołądek podskoczył.
-Nie.
-Dobrze, to sprawia, że sprawa jest prostsza. Nie wiem. Spróbuj unikać go. Jeśli on nadal cię kocha,
to dla niego też jest trudne. W końcu się podda. Jest facetem. I to nie jest tak, że można przestać
kogoś kochać, tak po prostu. To zajmuję dużo czasu, a nie z dnia na dzień. Długo się zakochuję i
odkochuję. Moją radą jest taka, żeby mu przypominać o twoim braku, tak często jak jest to
możliwe.
-Czyli jak?
-Bądz urocza. Seksowna. Po prostu użyj tego, co masz, kochana. Jestem pewna, że wiesz, co lubi w
tobie najbardziej. Paraduj przed nim. Kiedy zatęskni za tobą, przybiegnie z powrotem. Widzisz go,
tak często. To nie może być trudne.
Żałowałam, że nie jest to, takie proste. Ale ona nie mogła znać całej historii. Byłam aniołem, czysta,
nietykalna w oczach Willa. Byłam lewą ręką Boga. Próbując uwieść Willa musiałam zignorować
ostrzeżenia Michała. Ale widziałam, że Will kocha mnie, taką jaka jestem, a ja powinnam mu o tym
przypomnieć.
Uśmiechnęłam się.
-Chyba mam to co mi potrzeba. Dzięki, Kate.
-Oczywiście, że masz. Czy nie myślisz, że powinnam założyć portal randkowy?
Roześmiałam się.
-Dasz każdemu, taką samą radę.
-Ej. Wiesz z kim rozmawiasz, prawda?
-Nie sądzę...  zaczęłam i poruszyłam się niespokojnie na swoim krześle.  Nie sądzę, że jestem na
to gotowa z Will em. Nawet, jeśli on by chciał.
-Jeśli nie jesteś, to nie.  powiedziała, wzruszają ramionami.  Chyba nie chcesz patrzyć za siebie i
zastanawiać się. Mój Boże, co ja sobie myślałam? Zanim zrobisz następny krok zastanów się, czy to
dobry pomysł. Po prostu pomyśl, zanim będziesz żałować.
Podziwiałam przez chwilę Kate, zastanawiając się w myślach na temat tego, co powiedziała. Jeśli
Will i ja prześpimy się ze sobą, na samą myśl poczułam trzepotanie w brzuchu, to czy będziemy
pózniej tego żałować.
Wzięła kolejny kęs jedzenie i mrugnęła do mnie.
-Wiesz, że to dobry pomysł.
Moje policzki poczerwieniały, pokręciłam głową, śmieją się.
-Czy będę miało w ogóle szansę, aby się tego dowiedzieć?
Czy powinnam się martwić. Bałam się, że nie był tylko Will. Miałam nieskończenie wiele wcieleń i
zastanawiałam się, co się w nich wydarzyło. Było wiele dużych i małych rzeczy, których nie
pamiętałam. Czy kiedykolwiek miałam męża? Czy kiedykolwiek miałam dzieci? Czy mam swoich
potomków, gdzieś na świecie. Głowa mnie rozbolała. To było zbyt wiele dla mnie. Mniejsze rzeczy
powiedziałam sobie w myślach. Nie powinnam myśleć, tak ciężko.


Wyszukiwarka