ODIN
Głową rodu Asów był Odin wszechojciec, wszechwiedzący bóg-władca. W
środku przedziwnie skomplikowanego świata siedział bóg- władca na swoim
wielkim tronie Hlidskjalf (ława drzwi) i stamtąd spoglądał na świat. Jego \oną
była Frigg. Dwa oswojone kruki, Hugin i Munin, siedziały mu na ramionach.
Codziennie rano zrywały się do lotu, aby wieczorem powrócić i opowiedzieć
Odinowi co widziały i słyszały. Hugin był szybki jak myśl, a Munin miał
wspaniałą pamięć. Nim jeszcze urodził się Jarl wojownik (ojcem Jarla był
wędrowiec Rig - Heimdall syn Odina) Odin zbudował w pobli\u pola jasności
wielki pałac Walhallę o pięciuset bramach. Przez ka\dą wejść mogło
jednocześnie ośmiuset wojowników. Dach pałacu był pokryty tarczami, a
krokwie były z drzewców włóczni. Słupem, podtrzymującym środek pałacu
było drzewo, którego liśćmi \ywiła się czarodziejska koza, Heidrun, dająca
zamiast mleka miód pitny, przeznaczony dla bohaterów z Midgardu, których
najwaleczniejszych walkirie, dziewice Odina zabierały z pól bitewnych.
Wojownicy ci będą oczekiwać Dnia Ragnaroku, aby stoczyć ostatnią bitwę u
boku Asów ze złem, które wyleje się z wszystkich zakątków dziewięciu
światów. Odin był równie\ bogiem mądrości. Oddał swoje oko za łyk ze zródła
mądrości, które strzegł mędrzec Mimir, brat dobrodusznej olbrzymki Bestli.
Poświęcił swoje oko po to aby osiągnąć głębię mądrości potrzebną dla ocalenia
tych, co mieszkają w Asgardzie i w Midgardzie. Mimo i\ Odin posiadł
nieograniczoną mądrość, nie mógł przewidzieć co się wydarzy w Dniu
Ragnaroku. Przez całe swoje istnienie poszukiwał odpowiedzi na dręczące go
pytanie, spotykając się z ró\nymi mądrymi istotami, tocząc z nimi pojedynki
słowne. Nawet gdy Mimir został zabity przez Vanów, Odin w cudowny sposób
zachował od rozkładu głowę mędrca, którą umieścił koło zródła. Od tej chwili
często głowa Mimira ostrzegała o mających nadejść niebezpieczeństwach.
Ulubioną bronią Odina była włócznia Gungnir, która zawsze trafia do celu i nie
powstrzyma ją nic w czasie lotu. Odin otrzymał tę włócznię od karła Dvalina.
Od karła Brokkiego Odin otrzymał złoty pierścień Draupnir, z którego co
dziewiątą noc zsuwało się osiem pierścieni takiej samej wartości. Odin dosiadał
ośmionogiego Sleipnira, najszybszego konia na świecie, zrodzony z czarnego
ogiera Svadifarego i białej klaczy, którą był sam Loki. Odin był równie\
bogiem wojny. Wraz z Freyą, panią miłości i piękności, która powoziła złoty
wóz zaprzę\ony w koty, wyruszał na swoim Sleipnirze na pola bitew. Był on w
przeciwieństwie do innych bogów nieobliczalny. Kiedyś odwiedził w
przebraniu króla Volsunga, i wbił błyszczący miecz a\ po rękojeść w wielki
dąb wokół którego była zbudowana siedziba króla. Tylko syn króla Sigmund
wyciągnął miecz, stając się ulubieńcem Odina. Nadszedł jednak dzień w
którym Sigmund zginął z ręki Odina w czasie bitwy. Odin był czczony przede
wszystkim przez królów, jarlów i wielmo\y. ,,Odin, czyli wściekłość. Prowadzi
wojny i daje ludziom odwagę w walce z wrogami'' tak napisał o jednym z
bogów w wielkiej świątyni Uppsali Adam z Bremy. Kult Odina w Norwegii i
Islandii nie cieszył się szczególną popularnością. Na kontynęcie
odpowiednikiem Odina był Wotan.
THOR
Thor syn Odina był jednym z najpotę\niejszych Asów. Bóg grzmotów i
piorunów. Był symbolem siły. Jego \oną była Sif o złotych włosach wykutych
przez karła Dvalina. Równie\ słynny młot Mjollnir Thor otrzymał od karła
Brokkiego. Młot ten miał taką własność, \e zawsze wracał do ręki właściciela.
Thor od tamtej pory nie rozstawał się z Mjolnirem siejąc postrach wśród
olbrzymów. Thor powoził rydwanem zaprzęgniętym w dwa kozły Szczerbatego
i Wyszczerbionego. Kozły te miały taką moc, \e mo\na je było zabić i zjeść.
Lecz nie wolno było naruszyć \adnej z kości. Po wrzuceniu kości do skóry,
kozły ponownie się materializowały. Kiedyś Thjalf zjadając kozła Thora
uszkodził kość udową, przez co kozioł utykał na jedną nogę. Thor był bogiem
który często wpadał we wściekłość gdy przebywał w towarzystwie olbrzymów
jak i ludzi. Był prostolinijnym i uczciwym bogiem, który przestrzegał starych
prawa. Thor był czczony w bardzo szerokim kręgu, a wizerunek młota w
postaci ozdoby na szyję stał się rozpowszechnionym symbolem wiary. Do
Thora odwołuje się równie\ wiele kamieni runicznych, skaldowie tworzyli
poematy na jego cześć, a jego imię weszło jako człon do licznych imion
własnych, będących jeszcze dzisiaj w u\yciu.
TYR
Był młodym rwącym się do walki synem Odina. Został stra\nikiem bogów, ze
względu na swoją siłę równą sile Thora, starszego brata. Ubrany w
niedzwiedzią skórę z hełmem z niedzwiedziej czaszki, był patronem
wojowników wpadających w berserkeryzm (szał bitewny potęgujący siłę i
znieczulający ból od otrzymanych ciosów). Jako jedyny z bogów Tyr odwa\ył
się karmić mięsem wilka Fenrira, który przebywał w Asgardzie. Fenrir zerwał
łańcuch Loding i Dromi wyjuty przez Asów. Gdy Tyr pokazał Fenrirowi
łańcuch wykuty przez czarne elfy Gleipnir, Fenrir powiedział, \e da się skuć
tym łańcuchem jeśli któryś z Asów wło\y swoją dłoń do jego pyska. Tylko Tyr
się odwa\ył. Niestety stracił dłoń, a Fenrir nie rozerwał łańcucha. Brak dłoni,
zgubi Tyra w czasie Dnia Ragnarok, walcząc z Garmem psem piekieł. Tyr był
częstym towarzyszem Thora w wyprawach do świata olbrzymów. Tak jak
starszy brat Thor, Tyr był uczciwym przestrzegającym starych zasad, jak
równie\ czasami był uznawany za boga wojny.
FREY
Bóg płodności, pogody i rolnictwa. Adam Bremański wyjaśnia, \e ,,przynosi on
ludziom pokój i satysfakcję. Jego wizerunek odznacza się ogromnym penisem''.
Ojcem Freya był Njord Van władca Vanaheimu świata powietrza, który
dobrowolnie na znak przyjazni z Asami, został w Asgardzie. Matką zaś Freya
była Skadi córka olbrzyma burzy, Thjazego. Frey lubił najbardziej przebywać
w towarzystwie jasnych elfów z Alfaheim. Rządził równie\ tą krainą. Jego
wiernym towarzyszem zabaw i podró\y był Skirnir. Gdy się zakochał w pięknej
olbrzymce Gerd córce Gymira, oddał miecz Skirnirowi w zamian za
rozkochanie w sobie olbrzymki. Utratę magicznego miecza Frey szybko odczuł
na własnej skórze. Gdy pewnego razu szedł na tajemne spotkanie z Gerd, w
lesie Barri, drogę zagrodził mu brat olbrzymki Beli. Nie mając magicznego
miecza, którym doskonale władał, Frey musiał stoczyć walkę z Beli mając w
ręku jedynie róg jelenia. Równie\ w tym samym lesie odbyły się zaślubiny
Freya z Gerd, na których byli wszyscy Asowie. Oprócz magicznego miecza,
Frey posiadał Skidbladnir - statek, któremu skoro się tylko rozwineło \agiel,
przy sprzyjającym powiewie, mknął po morzu i lądzie, a po skończonej
podró\y mo\na go było zło\yć jak chusteczkę. Oktęt ten Frey otrzymał od karła
Dvalina. Natomiast od karła Brokkiego, Frey otrzymał odyńca Gullinborsti,
który poruszał się szybciej ni\ koń, a jego grzywa i szczecina rzucały taki
blask, \e było widać drogę w ciemnościach. Frey równie\ posiadał magiczny
płaszcz z ptasich piór, który po zało\eniu zmieniał go w ptaka. W dniu
Ragnaroku Frey stoczył bitwę z synem Muspell Surtem, który posiadał ognisty
miecz. Nie mając swego magicznego miecza Frey poległ. Wiosną odbywały się
w Skandynawii rytualne święta płodności na cześć Freya.
RAGNAROK
,,Zmierzch Bogów'', ostateczna bitwa dobra ze złem o szachownicę \ycia. Odin
przez całe swoje istnienie poszukiwał odpowiedzi na to co czeka wszystkich
Asów w dniu Ragnaroku. Od czasu do czasu rodziły się i umierały dziwne
stworzenia, widzące przyszłość, dzieło Skuld jednej z Norn, która widziała
przyszłość, a tego nie potrafił nawet sam Odin. Pewnego razu urodziła się Heid
w Midgardzie, która słynęła z daru proroctwa. Odin obserwował Heid ze swego
wysokiego tronu Hlidskjalfa i któregoś dnia wybrał się do niej aby szukać u
niej odpowiedzi na dręczące go pytania. Gdy stanął przed Heid jakiś człowiek,
od razu poznała w nim Odina. Oto proroctwo Heid:
,,Nadejdzie straszliwa zima Fimbul kiedy człowiecze zło dojdzie do szczytu.
Brat zabije brata, syn nie oszczędzi ojca, ludzie zatracą swą godność. Tej
straszliwej zimy szaleć będą śnie\yce zawieje, mróz nieustępliwy zetnie
ziemię, rozhulają się ostre wiatry, a słońce nie da ciepła. Ta zima Fimbul
będzie trwać trzy lata. Na wschodzie, w \elaznym lesie, siedzi zgrzybiała
wiedzma, lgną się szczenięta Fenrira i wilk, który połknie słońce. Jego
strawą będzie \ycie przeznaczonych na śmierć ziemian, których krwią
spryska niebiosa. [...] Widzę wilka Skolla, który w tym dalekim dniu
połknie słońce i księ\yc te\ zaginie, a gwiazdy zbryzga krew. Ziemia się
trzęsie, drzewa i skały padają i wszystko niszczeje. Daleko w Jotunheimie
czerwony kogut Fjalar głośno pieje. Inny kogut złotopióry pieje nad
Asgardem. Wszystkie więzy zostają zerwane, wilk Fenrir wyrwał się na
wolność, morze wdziera się na ląd, a Jormungand, wą\ Midgardu,
wypływa na brzeg. Zrywa się z kotwicy statek Naglafar. Zrobiony jest z
paznokci zmarłych, a więc kiedy mą\ umiera, obcinajcie mu paznokcie,
\eby długo budowano statek. Ale teraz widzę, jak unosi się po wodach
potopu, a kieruje nim olbrzym Hymir. Fenrir zbli\a się, rozdziawiwszy
paszczę, Jormundgand zaś rozpryskuje truciznę po morzu i powietrzu. [...]
Rozwierają się niebiosa i w płomieniach schodzą z nich synowie Muspell.
Prowadzi ich Surt z ognistym mieczem, a kiedy jadą po Bifroście, most
załamuje się pod nimi i spada na ziemię, potrzaskany w kawałki. Loki
tak\e jest wolny i spieszy na równinę Vigrid. Obaj z Hymirem wiodą na
bitwę olbrzymów szronu. Wszyscy poplecznicy Hel idą za Lokim. Garm,
pies piekieł, szczeka zajadle przed pieczarą Gnipa, a jego pysk lśni krwią.
Słyszę, jak Heimdall we wrotach Asgardu trąbi na rogu Gjallar. Jego głos
czysty i ostry rozbrzmiewa po wszystkich światach, otrąbiając Dzień
Ragnaroku. Gromadzą się Asowie, Odin po raz ostatni jedzie do zródła
Mimira. Dr\y Yggdrasil, drzewo świata, niebiosa i ziemia. A teraz widzę,
jak Asowie kładą zbroję i jadą na pole bitwy. Pierwszy jedzie Odin w
złotym hełmie i jasnej zbroi, na rumaku Sleipnirze, z oszczepem
Gungnirem w ręku. Jedzie na wilka Fenrira. Thor jest u jego boku,
wymachując Mjollnirem, ale nie mo\e nic pomóc Odinowi, bo poświęca
wszystkie siły walce z Jormungandem. Frey walczy przeciw Surtowi, bój
trwa długo, w końcu Frey pada. Ach, nie poległby, gdyby miał w dłoni swój
miecz. Ale oddał go Skirnirowi. Och, jak głośno szczeka Garm w pieczarze
Gnipa! Teraz się zerwał i napadł na Tyra. O, gdyby Tyr miał dwie ręce,
trudno byłoby Garmowi go kąsać, ale teraz jeden drugiego kładzie trupem.
Thor zabija wę\a Midgardu, jest to czyn tak wielki, \e równego mu nie
dokonał nikt przedtem i nikt nie dokona pózniej. Odchodzi od miejsca swej
walki, ale po dziewięciu krokach pada na ziemię, bo potę\ny jest jad,
którym prysnął na niego Jormungand. Odin i Fenrir wcią\ się zmagają ze
sobą, ale w końcu wilk odnosi zwycięstwo i po\era Odina. Vidar śpieszy
pomścić ojca i stawia stopy na dolnej szczęce Fenrira. Chroni jego nogę
but ze skrawków ludzkiej skóry, ścinanej z pięt. Tote\ je\eli człowiek chce
pomóc Asom, powinien ją często ścinać i odrzucać. Vidar chwyta za
szczęki wilka i rozdziera mu paszczę. Taki jest koniec Fenrira. Loki toczy
bój z Heimdallem, zabijają się nawzajem i obaj padają na ziemię. Surt
rzuca ogień na ziemię i świat ginie w po\odze. Zstępuje ciemność i nie
widzę ju\ nic więcej.''
Przepowiednia napisana przez Roger Lancelyn Green wedle starych poematów
i podań Północy w przeło\eniu Aldony Szpakowskiej.
THORUNN CÓRKA SKALLA-GRIMA WYCHODZI ZA GEIRA
KETILSSONA
Wydarzyło się pewnego lata, w tym czasie kiedy Thorolf był poza krajem, a
Skalla-Grim \ył na Borgu, \e jakiś statek kupiecki z Norwegii zawinął do
Borgafjordu. Był wtedy taki zwyczaj, \e statki kupieckie wyciągano na ląd koło
rzek albo w miejscach, gdzie potoki spływały do morza albo gdzie była
mniejsza zatoka. Ketil zwał się mą\, do którego nale\ał statek, nazywano go
Ketilem Ospałym. Był on Norwegiem, nale\ał do wielkiego rodu i był bogaty.
Geir zwał się jego syn, który wtedy był ju\ dorosły i był razem z nim na statku.
Ketil miał zamiar szukać sobie dachu nad głową na okres zimowy, ale nie było
to łatwo, przybył bowiem bardzo póznym latem. Skalla-Grim znał go od dawna
bardzo dobrze i zaprosił do siebie razem z wszystkimi towarzyszami. Ketil
przyjął zaproszenie i przez całą zimę bawił u Skalla-Grima. Tej te\ zimy prosił
Geir, syn Ketila, o rękę Thorunn, córki Skalla-Grima, i mał\eństwo ich zostało
postanowione. Geir dostał Thorunn za \onę. Gdy nadeszła wiosna, wskazał
Skalla-Grim Ketilowi ziemię powy\ej obszarów Oleifa, wzdłu\ rzeki Hwita, od
ujścia Flokadalsa do ujścia Reykjadalsa, cały ten szmat ziemi a\ w górę do
Raudsgilu i całą dolinę Flokadalr po drugiej stronie stoków górskich. Ketil
zamieszkał w Trandarholt, a Geir na Geirshlid. Posiadał on jeszcze jedną włość
w dolinie Reykjadalu, Reykir Inir Efri czyli Dymy Górne. Nazywano go
Geirem Bogatym. Miał on synów, z których pierwszy zwał się Ketil-Gnuśny, a
drugi Thorgeir Gnuśny. Miał on jeszcze trzeciego syna, ten zwał się Thorodd
Hrisa Gnuśny i był zało\ycielem osady na Hrisar.
MAODOŚĆ EGILA
Skalla-Grim znajdował wielką przyjemność we wszelkiego rodzaju zapasach i
grach, gdzie siłę męską wystawiło się na próbę, i o tych rzeczach rozprawiał
du\o i często. Zawody piłkarskie były w tych czasach szczególnie lubiane.
Wielu było tam wówczas siłaczy, lecz nikt się nie mógł mierzyć ze Skalla-
Grimem, nawet wtedy gdy mu lat przybyło. Thord było na imię synowi
Graniego na Granastadir, był wtedy jeszcze młody, ale zapowiadał się jak
najlepiej. Był on szczególnie przywiązany do młodego Egila, synka Skalla-
Grima. Egil był nadzwyczaj zręczny w zapasach; w walce stawał się jednak
zaczepny i dawał się porywać złości, wszyscy rodzice upominali swych synów,
by Egilowi zawsze we wszystkim ustępowali. Na początku zimy urządzono
ogólne zawody piłkarskie na błoniach rzeki Hwita. Ludu zebrało się niemało z
całej okolicy, nie brakło tam te\ domowników Skalla-Grima. W pierwszym
rzędzie znalazł się na boisku Thord Granason. Egil prosił Thorda, by go zabrał
na zawody - miał nie więcej ni\ siedem zim. Thord dał się uprosić i posadził go
na siodle za sobą. Gdy przybyli na plac, mę\czyzni byli ju\ porozdzielani na
dru\yny; była tam te\ spora gromadka chłopców, która stanęła do zawodów
podobnie jak starsi. Oni tak\e podzielili się na dwie dru\yny. Egil miał za
przeciwnika chłopca, któremu na imię było Grim, synka Hegga z Heggstadu.
Grim miał jedenaście zim, a mo\e tylko dziesięć, i miał siły odpowiednie do
swego wieku. Gdy się gra rozpoczęła, okazało się, \e Egil był słabszy. Grim zaś
u\ywał wszystkich sił, by dać mu odczuć swoją przewagę. Wtedy Egila
ogarnęła złość i zdzielił Grima pałką do odbijania piłki. Grim złapał go, powalił
na na ziemię i zbił porządnie, przy czym krzyczał, \e mu uszy obetnie, je\eli się
nie będzie zachowywał jak ludzie. Gdy Egil wstał, opuścił grę, a wszyscy
chłopcy wołali za nim i naśmiewali się z niego. Egil pobiegł do Thorda
Granasona i opowiedział wszystko, co się stało.
Thord rzekł:
- Pójdę z tobą i zemścimy się.
Dał mu do ręki topór, który właśnie trzymał w ręku; był to tak zwany brodaty
topór, ta broń była w tym czasie powszechnie w u\yciu. Poszli potem na
boisko, gdzie chłopcy grali w piłkę. Wtedy właśnie Grim miał piłkę i biegł z
nią, a wszyscy chłopcy za nim. W tym momencie podbiegł Egil i wbił Grimowi
topór w czaszkę z taką siłą, \e cały zagłębił się w mózgu. Thord i Egil oddalili
się natychmiast i poszli do swoich. Ludzie z Myrar rzucili się do broni, to samo
natychmiast uczyniła druga strona. Oleif Głowica Miecza przeszedł do dru\yny
z Borgu ze swoimi towarzyszami, przez to stał się ten oddział o wiele
silniejszy, i bez walki rozstali się. Z tego powodu powstała waśń między
Oleifem i Heggiem. Doszło między nimi i ich stronnikami do bitwy koło rzeki
Grimsa. Padło tam siedmiu wojów, a Hegg otrzymał śmiertelną ranę, Kwig zaś,
brat jego, padł na polu walki. Gdy Egil powrócił do domu, Skalla-Grim był
bardzo niezadowolony z tego, co zaszło. Bera jednak uwa\ała, \e Egil wyrośnie
na wikinga i \e przeznaczone jest mu być wodzem, gdy dojdzie do tych lat, \e
otrzyma własny statek wojenny. Egil zaśpiewał pieśń:
Mówi Matuś Moja
W Czas Mi Kupić Moją
Aódz I Aadne Wiosła,
Wikingową Aajbę.
Sam U Dziobu Stoję
Ster Jest W Rękach Moich
W Porcie Bić,
Nie Pytać
Wrogów Kłaść Pokotem.
Gdy Egil miał dwanaście zim, był ju\ takim olbrzymem, \e było niewielu
mę\czyzn tak wielkich i mocnych, by nie dać się Egilowi w zapasach. Tej zimy,
która była jego dwunastą, brał często udział w zawodach. Thord, syn Graniego,
miał wtedy dwadzieścia zim; miał potę\ne siły. Zdarzyło się często w ciągu
owej zimy, \e stawiano Egila razem z Thordem przeciw Skalla-Grimowi.
Pewnego razu, gdy zima miała się ku końcow, odbywały się zawody piłkarskie
w Sandwiku, piaszczystej zatoce na południe od Borgu. Thord i Egil byli w tej
grze przeciwnikami Skalla-Grima, zmęczyli go i zyskali nad nim przewagę.
Wieczorem jednak, po zachodzie słońca, zaczęło się Egilowi i Thordowi wieść
gorzej, Grim stał się tak mocny, \e chwycił Thorda wpół i uniósł w górę, potem
rzucił nim o ziemię z taką siłą, \e połamał mu wszystkie kości, chłopak
wyzionął ducha na miejscu. Potem złapała Egila ... Thorgerd nosząca
przydomek Brak, czyli Rogowa Obręcz, była niewolnicą Skalla-Grima i
wychowywała Egila w dzieciństwie. Była olbrzymia, siły miała jak
najmocniejszy chłop i znała się na czarach. Brak zawołała:
- Przemieniło cię w berserka, Skalla-Grimie! Na własnego syna szał swój
kierujesz!
Skalla-Grim puścił Egila i sięgnął, by ją złapać. Ona mu się wymknęła i zaczęła
uciekać, a Skalla-Grim za nią. W ten sposób biegli a\ do przylądka Digrarnes;
tam skoczyła ze skał w morze i zaczęła pływać. Wtedy rzucił Skalla-Grim za
nią olbrzymim kamieniem, trafił między łopatki i ju\ nie wypłynęła. Ten pas
wodny nazywa się odtąd Brakarsund. Wieczorem, gdy wszyscy powrócili na
Borg, Egil szalał z wściekłości. Gdy Skalla-Grim zasiadł do wieczerzy, miejsce
Egila przy stole było puste. Poszedł on bowiem do izby, gdzie było ognisko,
podszedł do mę\a, który zarządzał ludzmi i majątkiem Skalla-Grima i był mu
najdro\szym zaufanym i przyjacielem. Podszedł i poło\ył go trupem. Potem
wszedł do sali jadalnej i zasiadł za stołem. Skalla-Grim nie odezwał się ani
słowem w tej spawie ani tego wieczora, ani nigdy pózniej. Ojciec i syn nie
rozmawiali z sobą, ani w złości, ani w dobroci, tak minęła ta zima. W lecie po
owych wydarzeniach przybył Thorolf do Islandii, o czym ju\ poprzednio była
mowa. Po przebyciu zimy na Islandii szykował się znów do drogi i opatrywał
swój statek w Brakarsundzie. Gdzie ju\ wszystko było gotowe, przyszedł Egil
do ojca, prosząc o towar i pieniądze na podró\.
- Chcę jechać - powiedział - w obce kraje z Thorolfem.
Grim zapytał, czy rozmawiał w tej sprawie z Thorolfem; Egil odpowiedział, \e
nie mówił. Wówczas Grim, \e ma naprzód tę rzecz załatwić. Gdy Egil zaczął
rozmowę na ten temat z Thorolfem, ten odrzekł, \e o tym w ogóle nie mo\e być
mowy.
- Nie łudz się, \e wezmę cię ze sobą. Je\eli twój ojciec nie mo\e sobie z tobą
dać rady we własnym domu, to ja nie odwa\ę się brać cię z sobą za granicę.
Tam nikt nie zniesie takiej niesforności, jaką ty się tu wyró\niasz.
-- Wobec tego nikt z nas nie pojedzie - odpowiedział Egil.
W nocy szalał sztorm i wiatr dął od południa; w ciemnościach, w czasie
wzbierającej fali przypływu zeszedł Egil w dół na wybrze\e. Wszedł na statek i
idąc z zewnątrz namiotu, porozrąbywał liny, trzymające statek w miejscu od
strony wody. Natychmiast powrócił biegiem na ląd przez mostek, odsunął go za
sobą od statku, następnie odciął liny od strony lądu, skutkiem czego statek
popędził na otwarty fiord. Gdy Thorolf i towarzysze jego spostrzegli, \e statek
jest niesiony wiatrem, skoczyli do łodzi, ale fale były zbyt wielkie, by mogli
cokolwiek zdziałać. Statek zagnało a\ na drugą stronę do Andakilu, gdzie
wpadł na skały. Egil tymczasem wracał do domu na Borg. Gdy ludzie
dowiedzieli się o postępku Egila, większość potępiła go. On jednak
zapowiedział, \e nie potrwa długo, a wyrządzi wiele więcej szkód, je\eli
Thorolf nie będzie go chciał z sobą zabrać. Wówczas zaczęli się ludzie starać,
by doprowadzić do zgody między braćmi i skończyło się na tym, \e Thorolf
pozwolił się udobruchać, i gdy lato nadeszło, po\eglowali razem w dalekie
kraje. Skoro tylko Thorolf wszedł na statek, wziął topór, który mu Skalla-Grim
zwrócił, i rzucił go w głębinę morską, tak \e ju\ nie wypłynął. Morska podró\
odbyła się szczęśliwie i przybili do lądu w Hordalandii. Thorolf natychmiast
skierował statek do Sognefjordu, tam doszła go wiadomość, \e ostatniej zimy
zachorował Brynjolf i zmarł, a synowie jego rozdzielili między siebie
dziedzictwo. Thord otrzymał Aurland, włość, na której \ył ich ojciec. Zło\ył
królowi hołd i został jego lennikiem. Córka Thorda, Rannweig, miała synów,
którym było na imię Thord i Helgi; ów to Thord był ojcem Rannweig, która
była matką Ingirid, którą wziął za \onę Olaf król. Helgi był ojcem Brynjolfa,
tego zaś synami byli Serk ze Sogne i Swein.
WOJNA ANGLIKÓW ZE SZKOTAMI
Król szkocki zwał się Olaf Rudy; był on Szkotem po linii miecza, a
Duńczykiem po matce i pochodził z rodu Ragnara Lodbroka. Był to potę\ny
władca. Powiadali, \e Szkocja była co do wielkości równa jednej trzeciej części
Anglii, a Northimbraland jednej piatej. Northimbraland jest poło\ony na
północy, najbli\ej Szkocji po stronie wschodniej. Od wieków był on w
posiadaniu duńskich królów, Jorwik był tam stolicą. Teraz dzier\ył go
Adalstein i obsadził dwoma jarlami, jeden z nich zwał się Alfgeir, drugi
Godrek. Zostali oni tam ustanowieni, by odpierać napaści Szkotów, a tak\e
Duńczyków i Nordmanów, którzy pustoszyli kraj w straszny sposób, rościli
sobie bowiem prawo do tej ziemi, dlatego \e w Northimbralandzie wszyscy
mę\owie mający znaczenie byli z linii męskiej albo \eńskiej rodem z Danii, a
wielu było Duńczykami i po mieczu, i po kądzieli. W Bretlandzie rządzili dwaj
bracia, Hring i Adils, a mieli oni obowiązek składania daniny królowi
Adalsteinowi, gdy zaś byli z królem na wojnie, musieli wraz z całym wojskiem
stać w pierwszych szeregach przed znakiem królewskim. Obydwaj ci ksią\ęta
byli dzielnymi, ale nie najmłodszymi ju\ wojami. Elfrad Wielki odebrał lennym
ksią\ętom ich tytułu i władzę. Wszyscy ci, którzy poprzednio byli królami albo
synami królewskimi, nosili odtąd miano jarlów. Wszelkie te zmiany odbyły się
za rządów jego i jego syna Jatwarda. Adalstein wstąpił na tron młodo i nikt się
go nie bał. Nie mógł on liczyć na wielu z tych, którzy przedtem okazywali jego
ojcu szczególną słu\alczość.
PRZED BITW NA WINHEIDI
Olaf, król Szkocji, zebrał wielkie wojsko i pociągnął do Anglii. Gdy przybył do
Northimbralandu, torował tam sobie drogę mieczem i obracał kraj w perzynę.
Skoro wieść o tym doszła do jarlów, którzy tam rządzili, zebrali oni co prędzej
wojsko i ruszyli przeciw napastnikowi. Gdy siły ich się spotkały, wywiązała się
wielka bitwa. Król Olaf odniósł zwycięstwo, natomiast jarl Godrek padł, a
Alfgeir uciekł z przewa\ną częścią wojska - zaledwie z trudem uratował \ycie.
Alfgeir nie miał ju\ potem mo\ności stawiania dalszego oporu, a król Olaf
zawładną całym Northimbralandem. Alfgeir udał się do króla Adalsteina i zdał
sprawę ze swych niepowodzeń. Gdy król Adalstein się dowiedział, \e tak
olbrzymie wojsko wkroczyło do jego kraju, rozesłał natychmiast wici, zwołując
pod broń mę\czyzn, posłał te\ gońców do jarlów i innych wielmo\ów. Nie
zwlekając wyruszył z wojskiem, które zebrał, w drogę i pociągnął przeciw
Szkotom. Gdy jednak\e stało się ogólnie wiadome, \e Olaf, król Szkocji
odniósł zwycięstwo i podbił ogromną część Anglii, wielu mo\nych przeszło na
jego stronę i zdobył on o wiele większe siły zbrojne ni\ Adalstein. Kiedy się
Hring i Adils o tym dowiedzieli - poprzednio zgromadzili ju\ olbrzymie
zastępy - przystali natychmiast do króla Olafa i teraz mieli razem niezliczone
wojska. Gdy król Adalstein dowiedział się o tym, zwołał wszystkich swoich
wodzów i mo\nych na naradę, by znalezć najodpowiedniejsze wyjście. Zdał im
wszystkim najdokładniej sprawę z tego, czego się dowiedział o zwycięskim
pochodzie króla szkockiego i o jego nieprzeliczonych siłach zbrojnych.
Wszyscy byli tego zdania, \e Alfgeir zle się spisał i \e nale\y odebrać mu
godność jarlowską. Następnie postanowiono, \e król zawróci z drogi, uda się
na południe Anglii, a dopiero gdy z powrotem będzie ciągnąć na północ,
roześle wici i sam porwie ludzi za sobą . Uwa\ano bowiem, \e bez udziału
króla trzeba by zbyt długiego czasu na zebranie tak wielkiego wojska, jakie
teraz jest konieczne. Nad tym zaś wojskiem, które ju\ teraz było zgromadzone,
oddał król główne dowództwo Thorolfowi i Egilowi; mieli oni dowodzić
siłami, które wikingowie przywiedli królowi, Alfgeir natomiast zatrzymał
władzę nad własnymi zastępami. Potem ustanowił król wodzów nad
pomniejszymi oddziałami według własnego uznania. Gdy Egil przybył z owych
narad do swoich, pytano go, jakie są nowiny o królu szkockim. On
odpowiedział pieśnią:
Olaf Wypędził Odyńca
Oddał śycie Jarl Drugi
Ten Król Pono Jest Twardy
Na Tingu Boju - Słyszałem.
Godrek Krok Uczynił
Godziwy, Lecz Nieszczęsny
Anglików Wróg Za\arty
Alfgeira Kraj Podbija.
Potem wysłano posłów do królu szkockiego z zawiadomieniem, \e król
Adalstein ogradza mu pole leszczyną i wzywa go do walki na równinie
Winheidi koło puszczy Winuskogar. śąda, by zaprzestano rabunku w jego
kraju, a władzę w państwie angielskim będzie ten z nich, kto odniesie
zwycięstwo w bitwie. Ustanowił te\, \e ten, kto stawi się pierwszy, będzie na
drugiego czekał tydzień. W owych czasach był taki obyczaj, \e gdy jakiemuś
królowi ogrodzano pole leszczyną, nie mógł on ju\ przed rozstrzygającą bitwą
rabować bez ściągnięcia na siebie niesławy. Tote\ król Olaf wstrzymał wojsko,
zakazał rabunku i czekał wyznaczonego czasu, a gdy nadszedł dzień
naznaczony, poprowadził swoje wojsko na wrzosowisko Winheidi. Po
północnej stronie owej wrzosem porośniętej równiny stał zamek. Król Olaf
umieścił w nim większą część swego wojska, gdy\ okolica tamtejsza była
bogata i kmiecie byli zamo\ni, więc dowóz \ywności, której wojsko
potrzebowało, był tam łatwiejszy. Część jednak swoich ludzi posłał na równinę,
na której zostało ustanowione pole bitwy. Mieli oni wybrać odpowiednie
miejsce na obóz z namiotami i przygotować wszystko na przybycie wojska.
Gdy przybyli na równinę, zobaczyli, \e zatknięto ju\ \erdzie leszczynowe dla
odgraniczenia płaszczyzny, gdzie miał się odbyć bój. Nale\ało zawsze ze
szczególną starannością wybierać w tym celu teren, by był bezwzględnie równy
i by wielka ci\ba mogła się na raz pomieścić. Tak te\ tu było w istocie.
Przewidziane miejsce boju było to wrzosowisko płaskie i równe, z jednej strony
była rzeka, a z drugiej wielki bór. Tam, gdzie była najmniejsza odległość
miedzy borem a rzeką - a nawet i na tym odcinku był spory kawał łąki - rozbiły
namioty wojska króla Adalsteina. Namioty stały od boru a\ do samej rzeki,
choć co trzeci namiot był pusty, a i w pozostałych było zaledwie po paru
chłopa. Kiedy wojownicy Olafa podeszli, tamci zebrali się tłumnie, przed
obozem, \e Olafowi nie mogli wejść do środka. Ludzie Adalsteina powiedzieli,
\e ich namioty są przepełnione, ani mowy, by wszyscy się tu mogli pomieścić.
Namioty zresztą postawione były tak wysoko, \e niemo\na się było górą
rozejrzeć i osądzić, czy ich w głębi było du\o czy mało. Olafowym zdawało się,
\e była tego siła co nie miara. Sami rozbili namioty na północ od
leszczynowego ogrodzenia a w tej stronie grund staczał się lekko w dół.
Wojownicy Adalsteina wypatrywali dzień po dniu, kiedy to ich król zjedzie czy
te\ mo\e ju\ przyjechał do zamku le\ącego na południe od wrzosowiska. Nowe
wojska napływały do nich dniem i nocą. Gdy naznaczony czas minął, wysłali
ludzie Adalsteina posłów do króla Olafa z wiadomością, \e król Adalstein
gotów jest do walk i \e ,,ma olbrzymie siły zbrojne''. Król ka\e jednak
jednocześnie powiedzieć, \e nie chciałby tak wielkiej straty w ludziach, na jaką
się zapowiada, radzi przeto Olafowi, by powrócił on do siebie do Szkocji. W
szczerym i serdecznym podarunku pragnie mu dać szyling srebra od ka\dego
pługa w całym swoim państwie i chce rozstać się z nim w przyjazni. Posłowie
przybyli do króla Olafa w tej właśnie chwili, kiedy ten zaczął ustawiać wojsko,
aby rozpocząć bitwę, gdy jednak przedło\yli mu swoje poselstwo, wstrzymał
działania tego dnia; zaczął naradę z naczelnikami swoich wojsk. Zdania były
bardzo podzielone, niektórzy doradzali gorąco przyjęcie warunków, mówiąc, \e
gdyby przywiezli do domu tak ogromną daninę od Adalsteina, byłaby to
wyprawa pełna chwały. Inni zaś odradzali, mówili, \e je\eli się te warunki teraz
odrzuci, wtedy Adalstein zaofiaruje o wiele więcej, i to zdanie zwycię\yło.
Wówczas posłowie poprosili króla Olafa, by dał im tyle czasu, aby mogli
wrócić do króla Adalsteina i naradzić się, czy nie zechciałby on zapłacić
większej daniny, byle w kraju był pokój. Prosili o zawieszenie broni na trzy
dni, jeden dzień na dojazd do obozu, drugi na obrady, a trzeci na przyjazd z
powrotem. Król zgodził się na to. Posłowie pociągnęli zatem do swoich i
trzeciego dnia zjawili się znów, jak było umówione. Oświadczyli teraz królowi
Olafowi, \e Adalstein chętnie daje to, co był przyrzekł poprzednio, a prócz tego
po szylingu dla ka\dego wolno urodzonego mę\a w Olafowym wojsku, po
jednej marce dla ka\dego dowódcy, który przewodzi dwunastu wojom, po
jednej marce złota dla ka\dego dowódcy w hirdzie i po pięć marek złota
ka\demu jarlowi. Król kazał ogłosić to wojsku i teraz równie\ poszło tak jak
poprzednim razem, \e jedni odradzali, a drudzy doradzali, a\ w końcu król sam
rozstrzygnął sprawę. Tę propozycję przyjmuję, odpowiedział, je\eli król
Adalstein zgodzi się jeszcze na to, \e Olaf otrzyma cały Northimbraland wraz
ze wszystkimi do niego nale\ącymi daninami i świadczeniami. Posłowie
poprosili znów o trzy dni, a oprócz tego, aby król Olaf wysłał razem z nim
kilku swoich mę\ów, którzy by mogli usłyszeć odpowiedz króla Adalsteina,
czy ten zechce przyjąć owe warunki, czy te\ nie. Uwa\ają - powiedzieli - \e
król Adalstein z wszelką pewnością nie będzie chciał stawić nic na
przeszkodzie, przeciwnie, uczyni wszystko, byle tylko doszło do ugody. Król
Olaf zgodził się i posłał kilku swoich mę\ów. Wszyscy owi posłowie siedli na
koń i ruszyli w drogę na rozmowę z królem Anglii do zamku, który poło\ony
był najbli\ej wrzosowiska po południowej stronie. Posłowie króla Olafa
przedłu\yli teraz swą sprawę i warunki pokoju królowi Adalsteinowi. Mę\owie
króla Adalsteina ze swj strony równie\ opowiedzieli , z jakimi układami
jezdzili do króla Olafa, jak równie\, \e był to wybieg, na który wpadło
doświadczone starszeństwo, aby opóznić bitwę, póki król na przybędzie. Król
Adalstein załatwił rzecz prędko, mówiąc posłom:
- Przeka\cie królowi Olafowi te oto moje słowa: pozwalam mu wynieść się z
całym swoim wojskiem z powrotem do Szkocji, ale wszystko, co tu bezprawnie
zrabował, ma zostawić. Potem zawrzemy pokój i niechaj jeden drugiego nie
napada i nie niszczy. Król Olaf stanie się moim poddanym, przyjmie ode mnie
Szkocję i będzie władcą pod moim berłem. Jedzcie teraz z powrotem -
powiedział - i powiedzcie mu, jak się sprawa przedstawia.
Posłowie natychmiast tego samego wieczora udali się w drogę powrotną i
przybyli do króla Olafa około północy; obudzili króla i powtórzyli mu słowa
króla Adalsteina. Król kazał w tej chwili zwołać swoich jarlów i innych
wodzów, kazał te\ przywołać posłów, by zdali sprawę, jaki obrót wzieło ich
poselstwo i jakie słowa usłyszeli z ust króla Adalsteina. Wodzowie orzekli
jednogłośnie, \e nie pozostaje im nic innego, jak tylko gotować się do bitwy.
Posłowie oznajmili równie\, \e król miał niepomierną ilość wojska i \e przybył
na zamek, kiedy posłowie przyjechali. Wówczas odezwał się Adils:
- Stało się, królu, jak przepowiadałem, sam na sobie doświadczyłeś, jak te
Angielczyki są załgane i pełne podstępu. Staliśmy tu i czekaliśmy dzień po
dniu, podczas kiedy oni ściągali wojsko, a króla ich nie było wcale w pobli\u.
Na pewno zebrali w tym czasie wojska co nie miara. Moja rada, królu, jest taka:
ja sam razem z bratem i z naszymi wojskami siądziemy na koń i ruszymy
naprzód zaraz teraz jeszcze nocą. Jest mo\liwe, \e nie mają się na baczności,
skoro wiedzą, \e ich król jest z nimi. Zaskoczymy ich, a gdy podadzą tyły,
ubijemy im moc ludzi. Nie będą mieli potem śmiałości do zaczepki.
Król uwa\ał, \e rada jest dobra.
- Skoro tylko zacznie dnieć, ustawimy nasze wojska i połączymy się z wami.
To postanowiwszy, rozeszli się.
BITWA NA WINHEIDI
Jarl Hring brat jego Adils ustawili wojsko i natychmiast, jeszcze nocą, ruszyli
na południe na wrzosowisko. Gdy się rozwidniło, zobaczyły stra\e Thorolfa i
Egila zbli\ające się szeregi. zatrąbiono w trąby bojowe, wojownicy nało\yli
zbroje i chwycili orę\, po czym zaczęli ustawiać się w szeregi, ka\dy w swoim
oddziale. Były dwa główne oddziały. Jarl Alfgeir przewodził jednym i przed
nim niesiono znak. W tym oddziale było wojsko, które do niego ju\ poprzednio
nale\ało, a prócz tego, które napłynęło z pobliskich dzielnic. Były to siły o
wiele większe ni\ te, którymi rozporządzał Thorolf i Egil. Thorolf miał dobre
uzbrojenie: tarczę miał szeroką i grubą, hełm na głowie odporny i mocny i u
pasa miecz, któremu dał imię Lang, a była to olbrzymia broń i przedniego
gatunku. W ręku trzymał oszczep; grot był długości dwóch łokci, a kuty był na
szpiclu w czworokątne ostrze; blat zaś był bardzo szeroki, a hylza długa i
gruba; drzewce było wysokie na wyciągnięcie ręki i niezmiernie grube.
Gwózdz \elazny był w hylzie, a całe drzewce okute było \elazem. Takie
oszczepy nazywano brynthwarar, co znaczy dzida pancerna. Egil był uzbrojony
tak jak Thorolf. U pasa miał miecz, któremu dał imię Nadr czyli Wą\. Miecz
ten zdobył niegdyś w Kurlandii, a była to najprzedniejsza broń. Ani on, ani brat
nie nosili pancerza. Zatknęli wysoko swój znak, a chorą\y był Thorfid
Zuchwały. Całe ich wojsko miało norroeńskie tarcze i norroeńskie uzbrojenie
oraz przyodziewek wojenny. W tej armii byli wyłącznie norroeńscy mę\owie,
wszyscy bez wyjątku. Thorolf ustawił się z wojskiem pod lasem, Alfgeir zaś
wzdłu\ rzeki. Jarl Adils i brat jego stwierdzili, \e nie udało im się zaskoczyć
znienacka Thorolfa; wobec tego oni tak\e zaczęli formować swoje wojsko;
podzielili się na dwa oddziały i wywiesili dwa proporce. Adils wystąpił
przeciw jarlowi Alfgeirowi, a Hring przeciw wikingom. Potem zwarli się w
walce, z obu stron nacierając mę\nie. Adils napadł z taką siłą, \e Alfgeir kazał
swoim cofnąć się nieco. Wówczas naparł Adils z podwójną siłą i nie trwało
długo, a Alfgeir uciekł. Popędził konia na południe wrzosowiska, a chmura
jego wojów za nim. Pędzili, a\ przybyli w pobli\e zamku, w którym był król.
Wtedy odezwał się jarl:
- Niewiele zyskamy, jeśli schronimy się na zamek. Odsądzono nas od czci i
wiary, kiedyśmy ostatnio uciekli od naszego króla, bo nam zle poszło z Olafem.
Nie polepszyliśmy naszej sytuacji dzisiejszą wycieczką. Nie spodziewajmy się
niczego dobrego od Adalsteina.
Po tych słowach skierował się na południe i nie zsiadał z konia ani w dzień, ani
w nocy, a\ nie przybył z towarzyszami swoimi na zachód do Jarlsnesu. Tam
postarał się o statek i udał się na południe za morze, i przybył do Wallandii.
Tam \yła połowa jego rodu: do Anglii nie wrócił ju\ nigdy. Adils zaś ścigał
najpierw tych, co uciekali, ale długo ich nie odprowadzał; wrócił wnet tam,
gdzie się walka odbywała, i natarł ostro. gdy Thorolf to zobaczył, zwrócił się
przeciw jarlowi, ka\ąc tam nieść proporzec, i rozkazał swoim ludziom, by się
posuwali zwartym szeregiem, gęsto jeden za drugim.
- Idzmy w kierunku lasu, by nam gąszcz krył tyły - wołał - aby nas nie mogli
osaczyć ze wszystkich stron!
Tak te\ uczynili, posuwając się wzdłu\ lasu. Teraz walka rozgorzała na dobre.
Egil bił się z Adilsem, a był to pojedynek strasznie zacięty. Ró\nica w
liczebności wojska była bardzo znaczna, mimo to padło o wiele więcej
Adilsowych ludzi. Thorolfa ogarnął szał walki, zarzucił tarczę na plecy, a
oszczep ujął obydwoma rękami; woje zaczęli z przera\eniem usuwać się na
prawo i na lewo, poło\ył trupem mnóstwo. W ten sposób wyrąbał sobie drogę
w kierunku proporca jarla Hringa i nic nie było w stanie mu się oprzeć. Zabił
człowieka, co niósł proporzec, i przetrącił drzewce proporca. Potem wbił
oszczep w pierś jarla przez zbroję i na wylot przez ciało, tak \e szpic sterczał
po drugiej stronie między łopatkami. Potem uniósł oszczep w górę, nad głowę,
zatknął drzewce w ziemię; jarl wyzionął ducha w górze na oszczepie i widzieli
to wszyscy, tak jego ludzie, jak i nieprzyjaciel. Thorolf wyciągnął teraz miecz i
rąbał na obie strony. Wtedy i jego ludzie wpadli w szał, wpierali się w szeregi
przeciwnika; wielu Bretów i Szkotów padło, reszta podała tyły. Gdy jarl Adils
ujrzał, co się stało z bratem i jak wielkie straty pośród jego wojska, \e część
uciekła i \e teraz on sam jest wystawiony na największy napór, wówczas on
równie\ rzucił się do ucieczki, a przyboczni jego za nim. Wtedy popłoch
ogarnął całe wojsko, wszyscy zaczęli uciekać na oślep. Wikingowie w pogoni
za nimi i wtedy nieprzeliczone mnóstwo uciekających padło. Adils zdarł swój
proporzec, dlatego nikt nie wiedział, czy to on ucieka, czy kto inny. Mrok
zaczął szybko zapadać, więc Thorolf i Egil wrócili do obozu. Jednocześnie
przybył tam król Adalstein z całym swoim wojskiem, rozbili namioty i urządzili
się. Nieco pózniej przybył król Olaf ze swoim wojskiem. Zajęli te namioty,
które przedtem zajmowała pierwsza część ich wojska. Teraz dowiedział się
Olaf Szkocki, \e obydwaj jego jarlowie, Hring i Adils, padli, a wraz z nimi
wielka część jego wojska.
ŚMIERĆ THOROLFA
W przedniej nocy, był król Adalstein na owym zamku, o którym ju\
wspominaliśmy. Gdy się dowiedział, \e na wrzosowej równinie odbyła się ju\
bitwa, porwał się i co prędzej z całym wojskiem ruszył na północ na bojowisko.
Dowiedział się na miejscu o przebiegu walki. Gdy Thorolf i Egil stanęli prze
nim, dziękował im za męstwo, za odniesione zwycięstwo i przyrzekł dozgonną
przyjazń. Następną noc spędzili wszyscy razem w obozie. Wczesnym rankiem
kazał król Adalstein obudzić wojsko. Zwołał dowódców na naradę i powiedział
im, jak zamierza uformować wojsko. Własny pułk umieścił na czele, a w
pierwszych rzędach ustawił oddziały najbardziej nieustraszonych rębajłów.
- Przewodzić nimi ma Egil - powiedział - Thorolf natomiast ma mieć swoich
ludzi u boku i inne oddziały, które teraz wybiorę. Będzie to druga armia
naszych wojsk, a on będzie jej głównodowodzącym, dlatego \e Szkoci są
bardzo ruchliwi, pędzą raz w jedną, raz w drugą stronę, zjawiają się raz tu, raz
tam. Je\eli się człek nie spostrze\e, mogą być bardzo niebezpieczni, ale gdy
stawić im opór i ze swej strony natrzeć, wówczas czmychają.
Wtedy rzekł Egil do króla:
- Nie chcę, byśmy byli rozdzieleni z Thorolfem w czasie walki, ale chętnie
godzę się, by nas postawiono tam, gdzie zachodzi największa potrzeba i gdzie
najgoręcej.
Thorolf jednak odparł:
- Nie sprzeciwiajmy się królowi, niech nas ustawi według własnej woli. Słu\my
mu pomocą ku całkowitemu jego zadowoleniu. Je\eli chcesz, mogę pójść tam,
gdzie ciebie wyznaczono.
Egil powiedział:
- Królu, zrób, jak uwa\asz za dobre, ale ja póki \ycia będę nad tym bolał.
Wojsko ustawiło się tak, jak król rozporządził, i wywieszono proporce. Pułki
rozpostarły się po otwartej równinie a\ do rzeki, oddziały Thorolfa zaś skupiły
się w górnej części wzdłu\ lasu. Król Olaf, zobaczywszy, \e Adalstein ustawia
wojsko, zaczął równie\ formować swoje zastępy. Utworzył tak\e dwie armie, a
własny swój znak oraz armię, która miała być pod jego dowództwem, rozło\ył
naprzeciwko Adalsteinowych oddziałów. Obydwaj mieli tak olbrzymie wojska,
\e trudno było orzec, po której stronie było większe skupienie sił. Druga armia
Olafa posunęła się pod las przeciw temu wojsku, któremu przewodził Thorolf;
jarlowie szkoccy tam dowodzili a pułki składały się nieomal wyłącznie ze
Szkotów. Było tego mrowie. Wojska starły się teraz ze sobą i wnet rozgorzała
zacięta walka. Thorolf szedł naprzód ze straszną gwałtownością i rozkazał
nieść swój znak wzdłu\ skraju lasu; zamiarem jego było przebicie się przez
linię przeciwnika i uderzenie na wojsko królewskie od strony otwartych tarcz.
Jego wojowie osłaniali się tarczami od przodu, a po prawej stronie osłaniał ich
bór. Thorolf wysunął się tak daleko naprzód, \e tylko niewiele jego ludzi było
przed nim. Wtem znienacka wpadł z boru jarl Adlis ze swoimi ludzmi,
obrzucili Thorolfa oszczepami, padł tam na miejscu u skraju lasu. Thorfid,
który niósł jego znak, cofnął się gdzie woje stali gęściej. Adils natarł z
niesłychaną siłą, walka jeszcze się wzmogła. Szkoci, zabiwszy Thorolfa ,
wodza, wznieśli okrzyk zwycięstwa. Egil usłyszał okrzyk i zobaczył, \e
proporzec się cofnął. Wówczas domyślił się, \e Thorolfa ju\ za proporcem nie
ma. Jak oszalały popędził naprzód, przecisnął się miedzy walczącymi; dotarłszy
na miejsce dowiedział się, co się stało, podniecał by znów rzucili się naprzód,
sam przedarł się i szedł pierwszy. W ręku miał miecz, Wę\a Nadr. Szedł jak
nawałnica, rąbał na obydwie strony i powalił wielu. Thorfid niósł proporzec tu\
za nim, reszta wojów skupiła się koło proporca i rozszalał straszny bój. Egil
parł naprzód, a\ nie spotkał jarla Adilsa. Nie walczyli długo, Adils padł i wielu
wojów wkoło niego. Gdy zginął, wojsko jego rzuciło się do ucieczki, a Egil i
jego wojownicy w pogoń, zarzynając wszystkich, których dopadli - daremnie
było błagać o \ycie. Gdy szkoccy jarlowie zobaczyli, \e ich sprzymierzeńcy
ratują się ucieczką, nie dotrzymali długo placu, na łeb na szyję zaczęli uciekać.
Egil ze swoim oddziałem skierował się teraz tam, gdzie się biły wojska
królewskie i zaszedł nieprzyjaciela od tyłu w otwarte tarcze - padali pokotem
pod ich mieczami. Zwarte dotychczas wojsko zostało przełamane i rozpadło się
na mniejsze grupy. Wielu Olafowych zaczęło uciekać w popłochu, a
wikingowie podnieśli okrzyk zwycięstwa. Król Adalstein zauwa\ywszy, \e
wojsko Olafowe idzie w rozsypkę, podniecił walczących w swoich szeregach,
rozkazał, by proporzec wysunął się naprzód; natarł z tak gwałtowną siłą, \e
szeregi Olafowe zachwiały się i cofnęły; teraz nastała straszna rzez. Padł na
polu walki król Olaf i największa część jego wojska, gdy\ nawet ci, co rzucili
sie do ucieczki a których dopędzono, zostali pozabijani. Król Adalstein odniósł
wspaniałe zwycięstwo.
WYPRAWA WERMLADZKA
Egil przygotował się do wyprawy a razem z nim trzech z grona jego
towarzyszów. Mieli konie i sanie, tak samo jak wysłannicy królewscy. W tym
właśnie czasie spadło wiele śniegu i wszystkie drogi stały się trudne do
przebycia. Gdy byli gotowi, wyruszyli i pociągnęli w głąb kraju. Gdy wreszcie
zbli\yli się do Eidaskogu, odwiecznej puszczy, spadło w nocy tak wiele śniegu,
\e w ogóle drogi znalezć nie mogli. Teraz bardzo powoli posuwali się naprzód,
i tylko w czasie dnia, bo gdy tylko zboczyli z ubitej drogi, wpadli w głębokie
luzne zaspy. Wieczorem dali koniom odpocząć i zadali im obroku. Niedaleko
ciągnął się porośnięty gąszczem łańcuch górski. Wysłannicy królewscy
zwrócili się do Egila:
- Tutaj rozstaniemy się, bo u podnó\a tych gór mieszka nasz dobry znajomy na
imię mu Arnald. Pójdziemy tam całą naszą gromadką, aby przenocować, wy
tymczasem pojedziecie drogą pod górę. Gdy dojedziecie na sam wierzchołek,
zobaczycie niedaleko wielki dwór, tam będziecie mieli zapewnioną gościnę.
Panem tej wsi jest Armod Broda, niezmiernie zamo\ny. Następnego zaś dnia
spotkamy się znowu i wieczorem dobrniemy do Eidaskogu; tam \yje gospodarz
któremu jest na imię Thorfinn.
Po tych słowach rozstali się i Egil z towarzyszami zaczął jechać pod górę. O
królewskich wysłannikach jednak opowiedzieć teraz nale\y, \e gdy tylko Egil
znikł im z oczu, wyjęli swoje narty i przypięli je do nóg. Potem pomknęli z
powrotem tak szybko jak tylko zdołali. Jechali dniem i nocą, zboczyli do
Upplandu Norweskiego, potem na północ, przez masyw gór wysokich
Dofrafjarl, i nie zatrzymali się, póki nie przybyli do króla Hakona i nie zdali mu
sprawy z przebiegu wyprawy. Egil tymczasem i jego towarzysze wspinali sie
owego wspomnianego wieczora stromym holwegiem pod górę. Krótko mówiąc,
pobłądzili i zjechali z drogi. Śnie\yca szalała. Konie zapadały się co drugi krok
a\ po same uszy i trzeba je było wyciągać. Natrafili na przepaści i stromizny, a
na domiar wszystkiego trzeba się było przedzierać przez gęste podszycie boru.
Trudności były wprost nie do przezwycię\enia. Konie upadały ze zmęczenia, a
ludzie dobywali resztek sił. Wreszcie wydostali się na szczyt góry i przeszli na
drugą stronę. Wtedy ujrzeli dwór i budynki gospodarskie i tam się skierowali.
Gdy weszli na podwórze, zobaczyli, \e stoją tam ludzie, Armod ze swymi
parobkami. Zaczęli rozmowę, pytając wzajemnie o nowiny. Armod
dowiedziawszy się, \e są wysłannikami króla, prosił ich, by przyjęli u niego
gościnę. Przyjęli. Parobcy zajęli się końmi i sprzętem, gospodarz zaś poprosił
Egila i towarzyszów, by weszli do dworu, co te\ uczynili. Wskazał następnie
Egilowi miejsce na wzniesionym stolcu ni\szej ławy, a towarzyszom podró\y
dalej w tym samym rzędzie. Rozprawiali długo o tym, jak ucią\liwa była
przeprawa tego wieczora, a domownicy uwa\ali po prostu za cud, \e tamci
zdołali się przedostać, mówili, \e nikt tamtędy się nie przedrze, nawet
wówczas, gdy nie ma śniegu. W końcu odezwał się Armod:
- Czy nie uwa\acie sami, \e byłoby najlepiej, gdybyśmy wam wnieśli stoły i
zastawili wieczerzę? Potem moglibyście pójść na spoczynek. Przypuszczam, \e
będzie wam się dobrze spało!
- Bardzo bylibyśmy radzi - odpowiedział Egil.
Armod kazał wnieść stoły i podano ogromne misy pełne zsiadłego mleka.
Armod powiedział, \e bardzo mu przykro, i\ nie mo\e ich ugościć piwem. Egil
i jego towarzysze byli niezmiernie spragnieni skutkiem zmęczenia. Podnieśli
oburącz misy i siorbali wielkimi haustami, a Egil pił najwięcej. Innego jadła nie
wniesiono. W izbie było wielu domowników i czeladzi. Pani siedziała na ławie
poprzecznej, gdzie białogłowy zwykły siedzieć, a wokoło niej gromadka
kobiet; córka gospodarza bawiła się na podłodze, miała dziesięć czy jedenaście
zim. Matka zawołała ją do siebie i szepnęła jej coś do ucha. Wtedy dziewczątko
podbiegło do stołu, za którym Egil siedział, i odezwało się słowami wiersza:
Mać Przysłała Moja
Mnie Tutaj Do Ciebie
By Egila Przestrzec,
By Ostro\nie Pili.
Horna Hildr, Bogini
Gościnności - Gotuje -
Rzecze - śołądki Wasze,
Bo Zraz
śywność Podam Smakowitą.
Armod uderzył małą w twarz i kazał jej milczeć.
- Zawsze odzywasz się nie pytana, i to właśnie wtedy, kiedy najbardziej nie w
porę.
Dziecko odeszło, ale Egil postawił misę na stole i odsunął ją od siebie. Była ju\
nieomal pusta. Wyniesiono więc dzie\e z resztkami mleka. Wtedy to zajęli
domownicy swoje miejsc, wniesiono stoły, rozstawiono wzdłu\ całej świetlicy i
zastawiono wieczerzę. Zaraz te\ zaczął pan domu rozdzielać doskonałe kęsy
mięsa i rozkazał podawać Egilowi, jak równie\ jego towarzyszom.
Jednocześnie wniesiono przedniej jakości piwo, warzone we dworze. Wkrótce
zarządzono picie w pojedynkę. Ka\dy biesiadnik miał odtąd sam wypró\nić
swój róg. Szczególną uwagą zaszczycano Egila i jego towarzyszów. Mieli pić
duszkiem do dna. Egil pił bez miary przez długi czas, a gdy towarzysze jego
le\eli pod stołem, wypró\niał jeszcze i to, czego tamci nie zdołali. Odbywało
się to tak długo, póki stołów nie wyniesiono. Wszyscy, którzy brali udział w
owej biesiadzie, byli wtedy zupełnie pijani. Armod za ka\dym razem, gdy
wznosił róg z piwem, wołał:
- Egilu, przepijam do ciebie! Twoje zdrowie!
Domownicy jego zaś w ten sposób przepijali do Egilowych towarzyszów. Dano
zlecenie specjalnemu słudze, by nic innego nie robił, jak tylko przynosił po
brzegi wypełnione czasze Egilowi i towarzyszom i by ich przynaglał, by pili
duszkiem. Egil ostrzegał swoich ludzi, by byli raczej wstrzemięzliwi, i sam za
nich wychylał. Zauwa\ył w końcu, \e mu to nie słu\y. Wstał i szedł w poprzek
świetlicy, tam gdzie Armod siedział. Chwycił go obydwiema rękoma za bary i
przycisnął do wezgłowia stolca. Potem chlusnął mu rzygociną w twarz,
potę\nym strumieniem rzygnął mu w oczy, w nozdrza, w usta. Ohydna maz
ciekła Armodowi w gardło i zaczął się krztusić, nie mógł złapać oddechu. Gdy
wreszcie złapał nieco tchu, zaczął i on rzygać. Domownicy Armoda, obecni
przy tym, rzekli, Egil to najgorszy podlec, jakiego ziemia nosi, i \e postąpił po
łajdacku. Skoro czuł, \e musi zrzucać, powinien by przecie\ wyjść na dwór!
Wystawić się na taki wstyd tutaj w świetlicy! Wtedy odezwał się Egil:
- Nie macie zgoła powodu czynić mi zarzutów, bo przecie\ nic innego nie
zrobiłem, jak tylko to, co sam gospodarz robi. Patrzcie, jak rzyga, jak nim
rzuca! Chłapie nie gorzej ode mnie!
Po tych słowach poszedł Egil na swoje miejsce, usiadł i rozkazał, by mu dali
pić.
Zaczął głośno skandować pieśń:
Rzygu śółty Ścieg
R\nąłem Mu W Gardło
Wymiot Masz Na Dowód
śem Się Odwa\ył W Tę Drogę,
Zazwyczaj Gość Lepszą
Zapłatę Za Nocleg Daje.
Armod, Do Pierzyny Twej Brody
Piwne Dro\d\e Przylgnęły.
Armod porwał się ze swego miejsca i wybiegł z świetlicy, Egil zaś za\ądał
więcej piwa. Wtedy pani domu zwróciła się do tego sługi, który przez cały
wieczór usługiwał, by przynosił napoje, aby nikomu ich nie zabrakło tak długo,
póki pić zechcą. Sługa wziął olbrzymi turzy róg, napełnił go po brzegi i
przyniósł Egilowi. Egil wypró\nił róg jednym haustem. Potem donośnym
głosem zaśpiewał pieśń:
Po Brzegi Wypełniony
Wypró\nię Ka\dy Róg,
Przynoś Pachołku Ekkela
Co Stwórcą I Panem Jest Wód.
Ull, Oblubieniec Pieśni,
Czaszę Opró\ni Ka\dą,
Przynoś Zacier Słodyczy
A\ Do Samego Rana!
Egil pił bez ustanku i wypró\nił ka\dy róg, który mu podano, ale mało było
wesołości w świetlicy, choć było tam jeszcze paru, którzy w dalszym ciągu pili.
Wreszcie Egil wstał, a razem z nim jego towarzysze, zabrali broń ze ścian,
gdzie ją byli poprzednio powiesili, i poszli do stodoły, w której stały ich konie.
Poło\yli się w słomie i spali przez całą noc.
ZWYCISKA WALKA
Egil jechał bez przerwy, a\ nie przybył do Alfa, gdzie przenocował, gościnnie
podejmowany. Następnego ranka wstał przed brzaskiem. Gotował się do drogi,
a kiedy siedzieli za stołem i jedli śniadanie, wszedł Alf gospodarz. Odezwał się
w te słowa:
- Pilno ci, Egilu usłuchaj jednak mojej rady, nie śpiesz się zbytnio. Miejcie się
na baczności, bo mi się wydaje, \e zrobiono na was zasadzkę w boru. Jednak
proszę cię, pozostań u mnie tak długo, a\ ci będę mógł oznajmić, \e mo\esz
znów jechać borem bezpiecznie.
Egil powiedział:
- Przywidziało ci się. Pojadę tak, jak sobie zamierzyłem.
Egil i jego towarzysze czynili teraz ostatnie przygotowania do podró\y, Alf
jednak nie chciał ich puścić, prosił na wszystko, by zawrócili, skoro tylko
spostrzegą, \e na drodze są świe\e ślady. Wie on na pewno, \e \aden podró\ny
tędy nie jechał w kierunku zachodnim, od tej chwili, kiedy Egil jechał na
wschód.
- Najwy\ej tacy, co, moim zdaniem, chcą cię chyłkiem napaść.
- Jak sądzisz, ilu ich tam mo\e być, je\eli jest rzeczywiście tak, jak mówisz?
Aatwo nie dadzą nam rady, nawet je\eli ich jest przewaga.
Alf powiedział:
- Jechałem do lasu i parobcy moi ze mną, i natrafiliśmy na ślady, prowadziły w
głąb boru, a widać było, \e musiało ich być wielu. Je\eli nie wierzysz moim
słowom, jedz sam i zobacz zdeptaną ście\kę. Zwróć jednak, gdy się
przekonasz, \e prawdę mówię. Egil wyruszył. Gdy weszli na drogę prowadzącą
w bór, zobaczyli ślady stóp ludzkich i kopyt końskich. Wtedy rzekli towarzysze
Egila, \e chcą zawrócić.
-Pojedziemy dalej -rzekł Egil- wcale nie wydaje mi się dziwne, \e ludzie jadą
tędy borem, przecie\ jest to publiczna droga.
Jechali zatem dalej, a ślady prowadzące przez cały czas tą samą droga,
świadczy o du\ej ilości jadących. Gdy dotarli do rozstaju, rozdzieliły się tak\e
ślady, była ich jednakowa ilość w obu kierunkach. Egil odezwał się:
- Teraz rzeczywiście wydaje mi się, \e Alf miał rację. Uzbroimy się więc, tak \e
będziemy w ka\dej chwili gotowi do potyczki.
Egil i jego towarzysze zrzucili tędy płaszcze i inną wierzchnią odzie\. Zło\yli
wszystko na sanie. Egil miał w swoich saniach mocny i bardzo długi powróz z
łyka. Jest mianowicie w zwyczaju u ludzi będących w dalekiej podró\y, \e
wiozą z sobą powrozy na wypadek, gdyby trza było poprawić coś koło sprzętu
albo uprzę\y. Wziął teraz wielki płaski kamień i poło\ył go sobie na piersiach i
brzuchu. Potem umocował do niego powróz, przytroczył go mocno do pasa,
następnie okręcił ów powróz naokoło siebie całego wraz kamieniem a\ po same
łopatki. Ukończywszy to, zaintonował pieśń, zaginęła z czasem, teraz jej ju\ nie
mamy. Puszcza Eidaskogu jest tego rodzaju, \e po obu jej stronach jest
najgęstszy, najbardziej nieprzebyty matecznik, ciągnący się a\ po same wioski,
w środku zaś boru jest mniejszy gąszcz i rzadszy. W niejednych miejscach są
nawet zupełnie łyse polany. Egil i jego towarzysze obrali krótszą drogę, tę
przez grań. Wszyscy mieli hełmy i tarcze, i broń sieczną, i oszczepy. Egil szedł
pierwszy; kiedy zbli\yli się się do szczytu, mieli pod sobą rzadko stojące i
niewyrośnięte chojaki, a powy\ej nie było lasu w ogóle. Gdy wyszli na
przełęcz, wypadli z lasu zbrojni mę\czyzni, siedmiu ich było, zaczęli biec pod
górę ku grzbietowi i strzelać do nich z łuków. Egil i towarzysze zwrócili się ku
nim, stanęli w rzędzie blisko siebie w owym ciasnym, urwistym przejściu.
Wtedy ukazali się inni zbrojni u góry na grani i zaczęli na nich rzucać głazami,
i to było o wiele gorsze. Wtedy powiedział Egil:
- Cofnijcie się do wąwozu i chrońcie się, jak tylko mo\ecie, a ja wyjdę na górę.
Tak uczynił. Gdy jednak Egil wdrapał się ze stromizny przełęczy, zobaczył
przed sobą ośmiu wojów i wszyscy oni skoczyli natychmiast ku niemu, i
zaatakowali go. O walce, która się wywiązała, pozostaje tylko to do
powiedzenia, \e Egil zabił w końcu wszystkich. Następnie wyszedł jeszcze
dalej na wystające czoło skały i rzucał głazami - a wtedy nikt ju\ nie mógł mu
stawić oporu. Trzech Wermlandczyków padło na miejscu, czterech pierzchło do
lasu, rannych i poturbowanych. Potem Egil i towarzysze zabrali ich konie i szli
dalej, póki nie przeszli przez przełęcz. Wermlandczuyków natomiast, ci, co
uszli z \yciem, powiadomili tamtych drugich, którzy byli na czatach na bagnie.
Potem wszyscy razem pociągnęli dalej przez błota, by zajść drogę Egilowi.
Teraz powiedział Ulf swoim ludziom:
- Nie podołamy im inaczej, jak tylko podstępom. Musimy chytrze urządzić, by
nam nie umknęli. Tutaj - ciągną dalej - prowadzi droga równolegle z grzbietem
górskim, ale bagno podchodzi a\ pod samą skałę i w tym właśnie miejscu jest
prostopadła ściana. Tam właśnie między grzęzawiskiem a skałą wije się droga,
raczej ju\ tylko wąską ście\ką. Niech zatem część idzie pod ową ścianę, by im
zabiec drogę, wy zaś bie\cie w las i skryjcie się tam, a gdy ich zobaczycie,
wpadniecie im w plecy. A patrzcie, \eby nikt nie umknął.
Zrobili, jak Ulf rozkazał. Ulf sam wraz z dziesięciu ludzmi stanął pod ścianą.
Egil i towarzysze, niczego nie przeczuwając, jechali sobie drogą, a\ przybyli do
owego ciasnego przejścia. Znienacka wpadli na nich od tyłu zbrojni i od razu
zaczęli rąbać. Egil i towarzysze zwrócili się przeciw im i bronili się. Zaraz te\
zaatakowali ich równie\ ci woje, którzy byli pod ścianą. Gdy Egil ich
spostrzegł, rzucił się na nich. Teraz następowały gęsto po sobie ciosy, Egil
poło\ył kilku na ście\ce. Reszta cofnęła się tam, gdzie droga była szersza i
równiejsza. Egil postępował za nimi krok w krok i siekł. Wtedy padł Ulf, na
koniec ubił Egil wszystkich jedenastu. Dokonał tego zupełnie sam. Potem
skoczył tam gdzie towarzysze bronili przejścia przeciw ośmiu wojom. Po obu
stronach byli ranni. Gdy jednak Egil przyszedł, Wermlandczycy pierzchli
natychmiast. Głęboki bór był tu\. W ten sposób umknęło pięciu, wszyscy ranni,
a trzech padło w potyczce. Egil miał wiele ran, ale \adna nie była powa\na.
Zaczęli dalsza wędrówkę. Opatrzył rany towarzyszów, nie były śmiertelne.
Wsiedli na sanie i jechali a\ do schyłku dnia. Wermlandczycy zaś, którzy uszli
z \yciem, zabrali swoje konie i zawlekli się, kierując się na wschód, do
gospodarstw. Tam opatrzono im rany. Tam te\ otrzymali ludzi, którzy w drodze
powrotnej opiekowali się nimi i towarzyszyli im a\ do samego jarla, któremu
byli zmuszeni zdać sprawę. Opowiedzieli, \e obaj Ulfowie padli i \e
dwudziestu pięciu wojów poło\ono trupem.
- Tylko nas pięciu uszło z \yciem, a i my jesteśmy ranni i poturbowani.
Jarl zapytał, jak poszło Egilowi i jego towarzyszom.
- Nie wiemy na pewno - odpowiedzieli - jak bardzo są ranni, ale prawdę rzec
trzeba, \e z odwagą szaleńców rzucili się na nas. Było nas ośmiu, ich tylko
czterech, a jednak musieliśmy się cofnąć. Trzech nas padło, a pięciu szukało
schronienia w lesie. Lecz Egil i jego ludzie byli wcią\ rześcy.
Jarl uwa\ał, \e wyprawa ich wypadła jak najgorzej.
- Pogodziłbym się w ostatecznym razie nawet z tak powa\ną stratą moich
najdzielniejszych wojowników, gdybyście przynajmniej zabili Nordmanów.
Skoro jednak wyjdą szczęśliwie z puszczy i zaniosą wiadomości królowi
norweskiemu, mo\emy się od niego spodziewać wszystkiego, co najgorsze.
OSTATNIE LATA EGILA
Egil Skalla - Grimsson był teraz starcem, z biegiem lat stawał się coraz bardziej
ocię\ały. Wzrok mu słabł i słuch, nogi sztywniały. Egil \ył w dalszym ciągu na
Mosfellu u Grima i Thordis. Pewnego dnia gdy szedł wzdłu\ ściany, opierając
się o nią, potknął się i upadł. Kobiety widziały to, zaczęły się śmiać i
\artowały:
- Ju\ to teraz niewiele pociechy z ciebie, skoro się przewracasz przez własne
nogi.
Grim, gospodarz, usłyszał to i powiedział:
- Nie kpiły sobie z nas niewiasty, kiedyśmy byli młodzi.
Wtedy Egil odezwał się pieśnią:
Zawrót Zamęt W Głowie
Zbity Aysy Czerep
Wiotki Świder Wisi
Wątły Słuch Zawodzi.
Egil oślepł teraz zupełnie. Pewnego dnia zdarzyło się, a było to zimą i mróz był
przejmujący, \e Egil podszedł do ognia, by się ogrzać nieco. Jakaś baba, zajęta
praniem, wydziwiała niepomiernie, \e to niepojęte, i\ tak wielki sławny mą\,
jakim Egil był niegdyś, teraz le\y koło jej nóg, zawadza jej i w robocie
przeszkadza.
- Nie bierz mi za złe - prosił Egil - je\eli się przy ogniu grzeję, nie zazdrośćmy
sobie tu miejsca.
- Podnieś mi się zaraz - krzyknęła - lez na swoje miejsce i nie zawadzaj mi tu!
Egil wstał, poszedł na swoje miejsce i wyszeptał pieśń:
Ociemniały Krą\ę
Słuchając Ogniska.
Nie Poniewieraj Mną,
Niewiasto! Ślepych yrenic
Niedola Mnie Dosięgła,
Dawniej Władcy Ziem Wielkich
Zaszczycali Mnie Złotem.
Złagodziłem Gniew Króla Pieśnią.
Innym razem, gdy Egil podszedł do ogniska, aby się ogrzać, zapytał go jakiś
człowiek, czy mu zimno w nogi, i ostrzegł, \e nie ma ich trzymać za blisko
ognia.
- Dobrze, \eś mi powiedział - rzekł Egil - ale nie jest mi teraz łatwo stawiać
nogi, gdzie chcę, niezdarny jest człowiek ślepy.
Dalej mówił pieśnią:
Dłu\y Się Czas,
Le\e Tu Sam,
Prastary Dziad,
Nie Strze\e Mnie Król,
Kłody Mam Dwie,
Zimne Jak Lód,
Jak śony Mdłe,
Potrzebny Im śar.
Była to w pierwszych dniach panowania Hakona Potę\nego, kiedy Egil Skalla -
Grimsson zaczął dziewiątą dziesiątkę, a był wtedy jeszcze dość rześkim
mę\czyzną, je\eli nie brać pod uwagę ślepoty. Pewnego lata, gdy się mę\owie
szykowali na ting, prosił Egil Grima, czy by nie mógł z nim jechać. Grim nie
miał na to wielkiej ochoty. Podczas rozmowy z Thordis opowiedział jej, o co
go Egil prosił.
- Chciałbym, byś ty go podpytała, co się za tą prośbą kryje.
Thordis poszła więc, by porozmawiać z Egilem, ojczymem swoim. W owym
okresie największa radość, jakiej mógł mu los u\yczyć, była rozmowa z
Thordis. Gdy zobaczyła go, zapytała:
- Czy to prawda, wujaszku, \e chcesz jechać na ting? Chciałabym bardzo \ebyś
mi opowiedział, co zamierzasz tam zdziałać.
- Tobie powiem - odparł - co sobie zamyśliłem. Zamierzam wziąć z sobą owe
dwie skrzynie, które mi kiedyś król Adalstejn darował, pełne są angielskiego
srebra. Ka\ę te skrzynie zanieść na górę sądową, gdy zgromadzi się tam
najwięcej ludzi. Wtedy rozsypię owe srebro, a zdziwiłoby mnie niezmiernie,
gdyby ludzie porozdzielali je między siebie ze spokojem, w ładzie i składzie.
Jestem pewien, \e ten i ów zdzieli drugiego przez łeb, a mo\e nawet dojdzie do
tego, \e cały ting będzie się bić!
Thordis się zaśmiewała:
- Ale\ to będzie zabawa! Pozostanie to w ludzkiej pamięci, póki Islandia
Islandią!
Potem poszła Thordis do Grima i doniosła mu o zamiarze Egila.
- Nie ma mowy - rzekł ten na to - by on mi tam jechał i dziwy wyczyniał.
Gdy Egil znów zaczął z Grimem mówić o jezdzie na ting, ten mu stanowczo
odradził. I Egil pozostał w domu, gdy inni pojechali na ting. Trudno mu się
było z tym pogodzić, posmutniał, ogarnęło go głęboki przygnębienie. W
Mosfellu wyruszono wtedy właśnie na górskie pastwiska i Thordis te\ tam była
na halah przez całyb czas tingu. Pewnego wieczora, właśnie kiedy ludzie w
Mosfellu kładli się spać, zawołał Egil dwóch parobków Grima. Kazał im
osiodłać konia.
- Chcę jechać do łazni.
Gdy wszystko było gotowe, wyszedł z domu i miał ze sobą obie swoje skrzynie
ze srebrem. Siadł na koń. Jechał tyńcem, a pózniej zboczył w dół - tak daleko
go widziano. Rano zaś, gdy ludzie wstali, zobaczyli, \e Egil błąka się po gaju
na wschód od podwórza i ciągnie za sobą konia. Pojechali więc i
przyprowadzili go do domu. Ale nigdy nie odnalazły się skrzynie ani parobcy i
wiele było domysłów, gdzie Egil ukrył swoje srebro. Po wschodniej stronie
podwórza Mosfellu ciągnie się od gór wąwóz. Od czasu do czasu dzieją się tam
dziwne rzeczy. Gdy przychodzi nagła odwil\, powstaje w wąwozie olbrzymi
wodospad. A gdy woda odpłynie, mo\na w parowie znalezć angielskie monety.
Ludzie wnoszą z tego, \e Egil gdzieś tam ukrył swój skarb. Poni\ej tyńca w
Mosfellu znajdują się rozległe i niezmiernie głębokie trzęsawiska. Wielu jest
zdania, \e Egil utopił swoje srebro. Po południowej stronie rzeki są gorące
zródła, a tu\ obok głębokie jamy w ziemi, inni zatem twierdzą, \e gdzieś w tych
miejscach Egil schował swoje pieniądze, bo często widać tam błyskające się
błędne ogniki. Egil powiedział, \e zabił parobków Grima, a tak\e, \e ukrył
swoje skarby. Nie powiedział jednak nikomu, gdzie ukrył. W jesieni zmogła go
cię\ka choroba i sprowadziła śmierć. Gdy Egil oddał ducha, Grim kazał
przyoblec go w drogocenne szaty. Potem kazał go zawieść na przylądek
Tjaldanes i usypać tam kopiec. Zło\ono w nim Egila, jego strojne szaty i broń.
CZASZKA EGILA
Gdy na Islandii zaczęło rozpowszechniać się chrześcijaństwo, Grim na
Mosfellu przyjął chrzest. Kazał zbudować kościół. Ludzie twierdzą, \e Thordis
sprowadziła tam ciało Egila. Prawdę powiadają, bo gdy pózniej nowy kościół w
Mosfellu budowali, a stary, który Grim w Hrisbru stawiał, zrywali, znalezli pod
ołtarzem ludzkie kości, a były one o wiele większe ni\ kości przeciętnego
człowieka. Opowiadają starzy, \e to są kości Egila. Wtedy to duszpasterzem
był Skapti Thorarinsson, mą\ bardzo uczony. Wziął on czaszkę Egila i
pochował ją na cmentarzu. Czaszka była przeolbrzymia, ale jeszcze bardziej
nieprawdopodobny był jej cię\ar. Była w jakiś dziwny sposób falisto
pobru\d\ona jak wielka muszla morska. Skapti chciał wtedy przekonać się, jak
gruba była kość. Wziął du\y topór, zamierzył się z całą siłą i rąbnął obuchem,
chcąc ją rozłupać. Tam gdzie obuch trafił, kość zbielała, lecz nie wklęsła ani
nie pękła.
POTOMKOWIE EGILA
Thorstein Egilsso przyjął chrzest, gdy na Islandię przybyło chrześcijaństwo.
Kazał zbudować kościół na Borgu. Był to mą\ głębokiej wiary i cnotliwych
obyczajów. Do\ył sędziwego wieku i umarł na skutek choroby. Pochowany
został na Borgu w kościele, który sam postawił. Od Thorsteina pochodzi ród
ogromny, a w nim wielu jest potę\nych i sławnych mę\ów i skaldów wielu. Jest
to Myramanna-kyn, wielki ród z Myrar. A praojcem jego jest Skall-Grim. W
ciągu długich wieków pochodzili z tego gniazda mę\owie o mocy olbrzymów i
bohaterscy wojownicy, a nie brakło te\ takich, co mieli umysł wielki. Był to
ród niezmiernych przeciwieństw. W nim rodzili się mę\owie i kobiety o
największej urodzie na całej Islandii. Tak więc Thorstein Egilsson i Kjartan
Olafsson, siostrzan Thorsteina, i Hall Gudmundarson, jak równie\ Helga
Urodziwa córka Thorsteina, o którą zabili się Gunnlaug Ormstunga Wę\owy
Język i Hrafn skald. Wielu z Myrar było jednak szpetnych. Thorgeir, syn
Thorsteina był największym mocarzem spośród braci. śył i gospodarował na
Borgu po śmierci ojca. Skuli skald był długie lata na wikingu. Był on
przybocznym Eirika Jarla, wojem w przednim szeregu na dziobie okrętu
wojennego ,,Jarnbardi'', gdy był Skuli w siedmiu wielkich bitwach.
Na tym kończy się saga.
SAGA O JARLU BRANISZU
Tam gdzie rzeka Odra wpływa do Bałtyku, w Zatoce Szczecińskiej,
odgradzając ją od głębin morskich, le\y wyspa Wołyń (Wolin). Na
południowym cyplu owej wyspy, przy Dziwnoujściu, kwitło ongiś, i w
dziesiątym wieku, ludne miasto słowiańskie, przez ró\nych ró\ne zwane, więc:
Wołyniem, Wolinem, Jumną, Julinem, Winetą ... Wendyjskie, czyli
słowiańskie, grody pomorskie słynęły wówczas daleko ze swych bogactw, to
te\ nie jeden konung-zdobywca marzył o ich podboju. Około 970 roku udało
się duńskiemu królowi Haraldowi Sinozębnemu opanować pomorski brzeg.
Chcąc utrwalić swą władzę nad słowiańskimi grodami Zatoki Szczecińskiej,
zało\ył on pod miastem Wołyniem, na Srebrnym Wzgórzu, jak podają sagi,
warownię Jomsborg. W Jomsborgu osadził król Harald swego jarla, czyli
namiestnika, imieniem Palnatoke, z dru\yną morskich rycerzy, zwanych
wikingami. Palnatoke nadał swojej dru\ynie jomsborskiej szczególną
konstytucję. Członkiem jej mógł być tylko mę\czyzna od 15-50 roku \ycia,
taki, który nigdy nie ustąpił pola równemu sile wrogowi. Członkostwo kobiet
było wykluczone; obraza słowna, donosicielstwo i protekcja między
towarzyszami - zabronione; przebywanie poza murami warowni bez wiedzy
jarla dłu\ej ni\ trzy dni - zakazane. Wszystkich obowiązywała solidarność we
wszystkim. Aupy wojenne dzieliło się wedle losu albo sprzedawało, a uzyskane
ze sprzeda\y pieniądze szły na wspólne potrzeby. Za przekroczenie onych praw
wyrzucano z pohańbieniem ze Związku. Wikingowie Palnatokego nazywali
siebie ,,Bractwem jomskim'', w świecie zaś, daleko, zasłynęli wkrótce pod
nazwą ,,Jomskich zabójców'', tacy byli waleczni i okrutni zarazem, chciwi
sławy, łupów i zwycięstwa. Z warownego Jomsborga wypływali na zwrotnych
łodziach i zapuszczali się w głąb zatok, wiosłowali w górę rzek, ściągając z
ziem podległych Danii haracze, a niepodległych i opornych zwalczając, rabując
i gwałcąc. Potę\ny wśród ówczesnych Słowian Mieszko, władca Polski, ukrócił
wreszcie ten normański rozbój na Bałtyku. Całe Pomorze wraz z Zatoką
Szczecińską zawojował, twierdzę Jomsborg opanował, a jarla Palnatokego
przymusił do wiernej słu\by dla rodu Piastów. Mieszko, ubezpieczając się
dalekosię\nie przeciwko Duńczykom, zawarł sojusz ze Szwecją, dając za \onę
królowi szwedzkiemu Erykowi swą urodziwą córkę Świętosławę, której imię
dla łatwiejszej wymowy Normanowie zmienili, nazwawszy ją Sigrydą. Wsparty
sojuszem z Polską król szwedzki Eryk najechał Danię, poddał ją władzy swoich
jarlów, a wojowniczego króla duńskiego Swenda Widłobrodego (syna Haralda
Sinozębnego) wygnał z ojczyzny. W Jomsborgu po śmierci Palnatokego rządził
parę lat z ramienia Mieszka, jako polski jarl, Olaf Tryggvason, bezdomny
królewicz norweski, najsłynniejszy obok Swenda Widłobrodego, wiking
Północy. Miłował Olaf piękiną Sigrydę, Królowę Szwecji, i dla niej to, strzegąc
jej polskiego wiana, na grodach pomorskich, ślęczał w Jomsborgu.
Zbrzydziwszy sobie beznadziejną słu\bę dla dumnej królowej, Olaf opuścił
wreszcie Jomsborg i na czele własnej dru\yny wikingów po\eglował na morza
dalekie w poszukiwaniu nowych przygód i zdobyczy. Naje\d\ał wyspy
bałtyckie, docierał do Grenlandii, rabował Anglię i Irlandię, a marzył wcią\ o
zdobyciu norweskiego tronu, na którym siedział zabójca jego ojca,
znienawidzony przez wielu Norwegów tyran, jarl Haakony. Po odejściu z
Jomsborga Olafa rządził tu z kolei Sigvaldi, doświadczony i ambitny wiking.
Nie był on popularny wśród towarzyszy, gdy\ cią\yła na nim odpowiedzialność
za przegraną dawniej bitwę, nie nosił te\ tytułu jarla. Nadzorczą władzę nad
nim i nad Jomsborgiem sprawował z ramienia Bolesława polskiego, jako jego
namiestnik do spraw pomorskich, młody a surowych obyczajów rycerz
imieniem Bronisz. Bronisz był krewnym Piastów i pochodził ze starodawnego
rodu kujawskich kmieci - kneziów. Przyjaznił się od młodszych lat z Olafem
Tryggvasonem i z Dzikiem, potomkiem królewskiego rodu władców
słowiańskiej wyspy Rany (Rugia) na Bałtyku. Jest rok 995. W Polsce rządzi
niepodzielnie Bolesław Chrobry, którego Normanowie zwą Burisleifem,
konungiem Wendów, czyli Słowian. W Niemczech panuje król, a jednocześnie
cesarz rzymski, młody Otto III, przyjazny Bolesławowi. W Szwecji - król Eryk,
\onaty z siostrą Bolesława, Świętosławą - Sigrydą. Na Węgrzech - ksią\ę
Gejza, \onaty z Adelajdą, przyrodnią, starszą siostrą Bolesława i Sigrydy. W
Czechach - Bolesław II, Przemyślida, wuj Bolesława Chrobrego i Sigrydy. W
Norwegii włada jarl Haakon wraz z synami, nie pochodzący od królewskiego
rodu. Królem Danii jest Swend z przydomkiem Widłobrody. Walczy on o
wyzwolenie swego kraju spod jarzma szwedzkiego. Na Rusi włada
Włodzimierz Wielki, zwany przez Normanów, czyli przez ludy skandynawskie,
Waldemarem.
Autor: Władysław Jan Grabski
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
18 Mit mityzacja mitologie współczesnemitologia vascaMitologia celtyckaMitologia IndyjskaIZRAEL MITOLOGIZACJA PAŃSTWAMitologia Japoniimitologia do matury2Mitologia bałtyjskawięcej podobnych podstron