132 133


Fronda - Archiwum - Nr 04-05 TABLE.main {} TR.row {} TD.cell {} DIV.block {} DIV.paragraph {} .font0 { font:7.5pt "Arial", sans-serif; } .font1 { font:8.0pt "Arial", sans-serif; } .font2 { font:8.5pt "Arial", sans-serif; } .font3 { font:9.0pt "Arial", sans-serif; } #divMenu {font-family:sans-serif; font-size:10pt} #divMenu a{color:black;} #divMenu a:visited{color:#333333;} #divMenu a:hover{color:red;} self.name = 'dol' /******************************************************************************** Submitted with modifications by Jack Routledge (http://fastway.to/compute) to DynamicDrive.com Copyright (C) 1999 Thomas Brattli @ www.bratta.com This script is made by and copyrighted to Thomas Brattli This may be used freely as long as this msg is intact! This script has been featured on http://www.dynamicdrive.com ******************************************************************************** Browsercheck:*/ ie=document.all?1:0 n=document.layers?1:0 ns6=document.getElementById&&!document.all?1:0 var ltop; var tim=0; //Object constructor function makeMenu(obj,nest){ nest=(!nest) ? '':'document.'+nest+'.' if (n) this.css=eval(nest+'document.'+obj) else if (ns6) this.css=document.getElementById(obj).style else if (ie) this.css=eval(obj+'.style') this.state=1 this.go=0 if (n) this.width=this.css.document.width else if (ns6) this.width=document.getElementById(obj).offsetWidth else if (ie) this.width=eval(obj+'.offsetWidth') // this.left=b_getleft this.obj = obj + "Object"; eval(this.obj + "=this") } //Get's the top position. function b_getleft(){ if (n||ns6){ gleft=parseInt(this.css.left)} else if (ie){ gleft=eval(this.css.pixelLeft)} return gleft; } /******************************************************************************** Checking if the page is scrolled, if it is move the menu after ********************************************************************************/ function checkScrolled(){ if(!oMenu.go) { oMenu.css.top=eval(scrolled)+parseInt(ltop) oMenu.css.left=eval(scrollex)+parseInt(llef) } if(n||ns6) setTimeout('checkScrolled()',30) } /******************************************************************************** Inits the page, makes the menu object, moves it to the right place, show it ********************************************************************************/ function menuInit(){ oMenu=new makeMenu('divMenu') if (n||ns6) { scrolled="window.pageYOffset" ltop=oMenu.css.top scrollex="window.pageXOffset" llef=oMenu.css.left } else if (ie) { scrolled="document.body.scrollTop" ltop=oMenu.css.pixelTop scrollex="document.body.scrollLeft" llef=oMenu.css.pixelLeft } var sz = document.body.clientWidth; if(!sz) sz = window.innerWidth-20; oMenu.css.width=sz oMenu.css.visibility='visible' ie?window.onscroll=checkScrolled:checkScrolled(); } //Initing menu on pageload window.onload=menuInit; Dzierżyński postał przy drzwiach, wsunąwszy dłonie za skórzany pas,niedługo, pięć minut. Potem wyszedł i schował się za rogiem domu. Zacząłkrztusić się, jakby ktoś chwycił go za gardło. Potrząsnął głową, zacisnął zęby,oparł się plecami o ścianę domu. Potem z jego oczu pociekły dwie łzy. Dopiero teraz zrozumiał, że płakał. Nie było mu jednak od tego lepiej. Niestety, było gorzej. Wyszedł zza domu i szybko podążył w stronę Kremla. Naprzeciw, z laseczką, w szerokim kapeluszu, szedł Górki. Pozdrowili się w milczeniu. - Tak - powiedział Górki, - takie sprawy. Tak.A Dzierżyński poszedł do CzeKa. KARTOFLE ZE SŁONINĄ Kraj głodował, głodowali i czekiści. W domu na Łubiance za wielkie święta uważano te dni, kiedy w stołówce podawano zupę z koniną lub ragout z koniny. Jadł Dzierżyński razem ze wszystkimi - w stołówce - i gniewał się, gdy przynoszono mu obiad oddzielnie do gabinetu. - Ja nie baron - mawiał, - zdążę zejść i pojeść. Często jednak nie udawało mu się to i zostawał głodny. W te dni czekiści starali się nakarmić go lepiej - nie tym, co było w stołówce. Pewien czekista przywiózł kiedyś osiem dużych kartofli, a inny dostał kawałek słoniny. Obrali kartofle, starając się jak najcieniej zdejmować skórkę. Tę skórkę ugotowali oddzielnie i zjedli - ten czekista, który przywiózł kartofle, i ten, który dostał słoninę. A oczyszczone kartofle pokroili i podsmażyli na słoninie. - Niemożliwe pracować. Taki zapach, że aż kręci się w głowie.Stopniowo wszyscy dowiedzieli się, że smażą się kartofelki dla Dzierżyńskiego. Jeden po drugim przychodzili do kuchni czekiści i radzili, jaksmażyć. - Tak przecież nie można smażyć - denerwowali się niektórzy. - Nastrzeba było zawołać, byśmy was nauczyli. - Prawidłowo smażą - mówili drudzy. - Nie, nieprawidłowo - oburzali się następni.Aż kucharz rozsierdził się i powiedział: - Uciekać stąd wszyscy. Dwadzieścia lat jestem kucharzem: kartofli nieprzysmażę. Uciekać, bo się zdenerwuję. W końcu kartofle usmażyły się. Staruszek-kurier niósł je tak ostrożnie, jakby to były nie kartofle, a jakiś klejnot albo dynamit, który może wybuchnąć. - Co to takiego? - zapytał Dzierżyński. - Jedzenie - odpowiedział kurier. - Widzę, że jedzenie - odezwał się z gniewem Dzierżyński, - ale skądwzięliście kartofle? l słoninę. Co to za słonina? Końska? - A gdzie tam końska - obruszył się kurier. - Nie końska, ale świńska.Dzierżyński ze zdziwieniem pokręci) głową, wziął już widelec, lecz nagle zapytał: - A inni co jedli? - Kartofle ze słoniną- powiedział kurier. - Naprawdę? - Naprawdę. Dzierżyński podniósł słuchawkę telefonu i zadzwonił do stołówki.Telefon odebrał kucharz. - Czym karmiliście dzisiaj ludzi? - zapytał Dzierżyński.Kucharz milczał. - Słyszycie? - zapytał Dzierżyński. - Dziś na obiad były kartofle ze słoniną- powiedział kucharz.Dzierżyński odłożył słuchawkę i wyszedł na korytarz. Zapytał tam pierwszego napotkanego czekistę: - Co jedliście na obiad? - Kartofle ze słoniną. Dopiero wówczas wrócił do siebie i zaczął jeść. Tak to czekiści "oszukali" Dzierżyńskiego - jeden, jedyny raz w jego życiu. OJCIEC (fragmenty) (...) Za plecami nazywali go ojcem. - Ojciec ma dziś podły nastrój - mówili.Albo: - Ojciec wzywa do siebie.Albo: - Ojciec pojechał na Kreml do Włodzimierza Ilicza. Niekiedy nocami chodził z pokoju do pokoju w budynku CzeKa.W rozchełstanym płaszczu, starych butach, lekko pokasłując, wchodziłdo gabinetu młodszego śledczego. Śledczy wstawał. - Siadajcie, proszę - mówił Dzierżyński i sam siadał. Przez kilka sekund pytająco wpatrywał się w twarz swojego towarzysza, a potem pytał: - Co wam dolega? - Nic, Feliksie Edmundowiczu - odpowiadał śledczy. - Nieprawda. Macie żonę chorą, l drewna wam brakuje. Wiemwszystko. Śledczy milczał. - A Piotruś wasz sam jeden w domu z chorą mamą - ciągnął dalejDzierżyński. - Czyż nie tak? Wyjąwszy z kieszeni maleńki pakiecik, Dzierżyński powiedział wesoło: - To cukier. Całe dwie kosteczki. Prawdziwy biały cukier, nie jakaś tammelasa czy sacharyna. To się bardzo przyda waszej żonie. Weźcie. A zdrewnem już my coś wymyślimy. Przez dwie godziny chodził od pracownika do pracownika, l nikt nie bywał zapomniany podczas tych obchodów. Rozmawiał z naczelnikami wydziałów i z maszynistkami, z komisarzami i z kurierami, i dla wszystkich znajdował dobre słowo, przyjacielski uśmiech, wesołe "zdrastwujtie". - Ojciec robi doktorski obchód - mówili czekiści. Jurij Herman (tłumaczyła Estera Lobkowicz) 132 FRONDA WIOSNA/ LATO 1995 FRONDA WIOSNA / LATO 1995 133 « Poprzednie  [Spis treści]  Następne » _uacct = "UA-3447492-1"; urchinTracker();

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
132 133
132 133
highwaycode pol a8 dodatkowe info (str 132,133)
133 09
133 04
132 136
133 08
Dz U 95 25 133

więcej podobnych podstron