IX Zebrane wojsko


VIII
ZEBRANE WOJSKO
"- Boże! - wykrzyknęłam.
- Co?
- Och... Nic. Wszystko.
- Co dokładnie? - spytał, spięty.
- Ty mnie kochasz!"
Wyglądając przez okno w swoim pokoju, Bella miała okazję przyglądać się jak
jej rodzina stara się umilić sobie czas w tym, jak zawsze, nudnym Forks. W ciągu
ostatnich kilku tygodni ich życie znów nabrało tego powolnego i spokojnego
tempa, do jakiego są przyzwyczajeni wszyscy mieszkańcy tego miasteczka. Cisza,
jaka panuje w lesie dokoła ich domu sama każe nasuwać się wspomnieniom
sprzed lat. Te przed przemianą i po niej. Cullenowie niby nic się nie zmienili, ale
wszystko było inne. Nawet ich łóżko nie było takie jak kiedyś. Albo przynajmniej
dla niej, Belli, było inne. Kiedy tylko obudziła się, jako nieśmiertelna, nie
przespała w tym domu ani jednej nocy. Miała swój własny kamienny domek i
wolała tam spędzać każdą noc.
Jednak tym razem Esme nalegała, żeby zostali w jednym domu. Twierdziła, że to
dla jej wygody, jeżeli będzie nas do czegoś potrzebować, ale wszyscy wiedzieli, że
się o nich po prostu bała i wolała mieć ich przy sobie. Nikt nie brał pod uwagę, że
coś mogłoby się im stać, ale ich kochana Esme w chwilach zagrożenia lubiła mieć
wszystkich pod ręką. Nikt na to nie narzekał. Samoczynnie starali się spędzać ze
sobą jak najwięcej wolnego czasu, zwłaszcza na zabawach. Bądz, co bądz czekała
ich walka z Volturi. A z tego pojedynku nie mogli wyjść cali wszyscy.
Wszystkie wspomnienia Belli na temat Włochów były z czasów już po przemianie,
ponieważ te sprzed niej świadomie i trwale wyparła z pamięci. Tak czy inaczej nie
była zadowolona z przyszłych wydarzeń.
A może nadszedł już czas, aby uwolnić się spod jarzma Volturi?
Zeszła na dół do salonu, gdzie siedzieli pozostali członkowie rodziny i znów
stanęła przy oknie. Dziewczyna skrzywiła się lekko widząc jak Seth siłuje się z
Emmettem. Chłopak nie miał szans z tym mięśniakiem. Bella doskonale
pamiętała swoje pierwsze kilka miesięcy, kiedy jej samej nie można było pokonać.
Siłowała się z Emmettem codziennie, dopóki chłopak nie pokonał jej chyba ze sto
razy. Usłyszawszy dochodzące zza pleców kroki, odwróciła się od okna, żeby
spojrzeć na przybysza.
- Co się stało Bello?  zapytał Jasper.
Chłopak położył dłoń na jej talii, a ona oparła się plecami o jego tors, głośno
wzdychając.
- Nic takiego.  wymruczała.
Czuła jak jej mięśnie się rozluzniają.
- Nie wygląda mi na to nic.  powiedział.
- To wszystko wygląda jak przed laty  w pokoju nastała cisza, nawet Emmett
lekko zesztywniał  z tą różnicą, że nie jestem już nowonarodzoną.  zaśmiała się.
- Nadal jesteś najmłodsza wśród nas.  wytknęła jej Rose.
Ich ciche śmiechy zostały przerwane przez odgłos nadjeżdżającego samochodu.
Nie widzieli go jeszcze, ale z odgłosów mogli przypuszczać, że zbliża się bardzo
szybko. Kiedy pojazd znalazł się w zasięgu wzroku zwykłego człowieka, a jego
pasażerowie zobaczyli dom, wszyscy usłyszeli jak wzdychają ze zdziwienia i
mruczą pochwały, przetykane sentencjami o snobizmie bogatych i zadufanych
ludzi.
Bella natychmiast poznała kilkoro z nowych przyjaciół Nessie. Wiedziała, że
nadchodzi czas, kiedy znów będą musieli przybrać swoje maski, schować
wszystkie rozmyślania w głąb umysłu i zająć się czymś ludzkim, śmiać się,
oddychać, rozmawiać. Podejrzewała, że jak zwykle, siądą na kanapie i zaczną
oglądać jakiś film albo pograją w gry.
W momencie, kiedy goście zapukali do drzwi, Nessie zeskoczyła ze schodów i
uginając się pod karcącym wzrokiem ojca, otworzyła przyjaciołom. Już po chwili
wraz z nimi w salonie znalazła się grupa nastolatków, niewiedzących, co ze sobą
zrobić w takim domu jak ten.
Biel i przestrzeń, jakie tu panowały mogły ich przygasić, a skromne, choć z
pewnością drogie, umeblowanie nie świadczyło o stanie ich kont bankowych.
Dziewczyna wprowadziła gości do salonu i przedstawiła ich rodzinie, śmiejąc się,
kiedy mówiła o nich  przyrodnie rodzeństwo i natychmiast zagoniła do pracy
przy szkolnym projekcie, a w tym samym czasie zapalił się telewizor, na którym
Esme oglądała jakiś program rozrywkowy, a Alice zaproponowała wszystkim
partię szachów.
W ciągu dwóch godzin projekt nie poruszył się zbytnio z miejsca, ale za to do
domu wrócił Jacob, patrolujący okolicę z młodymi wilkami i przekazał ich pod
opiekę Sethowi. Nie zważając na obecność obcych, podszedł do swojej ukochanej i
pocałował ją. Kontrast pomiędzy jego śniadą skórą na nagiej piersi i niemal
równie bladą cerą jak reszty rodziny u Nessie, był teraz prawie namacalny, jakby
chciało się powiedzieć: Co on robi wśród tych ludzi? . Ale dla nich to
najnormalniejsza rzecz pod słońcem. Tak samo jak fakt, że idzie na górę do ich
sypialni wziąć prysznic. I nikomu nie przeszkadzała jego zbyt wysoka
temperatura. Dlatego, kiedy wrócił i usiadł pomiędzy Bellą i Alice, żadne z nich
się nie wzdrygnęło po zetknięciu ramion.
Niespodziewanie z przeciwległego końca salonu dobiegły ich dzwięki fortepianu.
Edward tracił już cierpliwość i chcąc się uspokoić grał wszystkie znane sobie
utwory. Kiedy doszedł w końcu do kołysanki napisanej przed laty dla Belli
wszyscy wiedzieli, że jego nerwy są już na wyczerpaniu, jednak Nessie nic sobie z
tego nie robiła. Wstała tylko od stołu i podeszła do niego. Kiedy znalazła się w
zasięgu jego rąk, uśmiechnęła się szeroko i zarzuciła mu ramiona na szyję,
całując głośno w policzek. Złość Edwarda nie minęła, jednak mruknął jej cicho,
aby pozbyła się już kolegów. Wszyscy wiedzieli, że muszą liczyć się z czasem, bo
wizja Alice miała spełnić się już w ciągu kilku tygodni.
Następnego dnia mili do nich przybyć Denalczycy, a w ciągu najbliższego
tygodnia także Siobhan z rodziną, Amazonki oraz Ben i Tia. Powoli
przygotowywali się do bitwy z Volturi i zbierali siły.
Niespodziewanie usłyszeli zbliżające się auto, ale z pewnością nie byli to ludzie. Z
piskiem samochód zatrzymał się w garażu i już po chwili w salonie znalezli się
także Nathan, Emma i David. Zachowywali się bardzo głośno i rozmawiali o
różnych wilczych sprawach, kiedy nagle zobaczyli obcych. Natychmiast zamilkli,
a Emmett pomógł zamienić ich słowa w głupi żart.
- Czyżbyście znów naoglądali się głupich komiksów?
Wszyscy przytaknęli ochoczo głową i wskazali na kuchnię. Edward natychmiast
poszedł za nimi, przerywając swoją grę. Bella doskonale słyszała każde słowo
wypowiedziane przez Nathana, ale nie mogła w to uwierzyć. Wilki znalezli
kolejny względnie pusty dom, w którym zamieszkała większa grupa wampirów.
Kiedy podsłuchali ich rozmowę, dowiedzieli się, że ci, którzy jeszcze do tej pory
byli w Forks, mają się przenieść do tego nowego miejsca i czekać na dalsze
rozkazy od Ara.
- I ciągle mówili o jakiejś wilczycy, ale nie wymienili jej imienia.  dodała Emma.
Warknięcie Rose dało się słyszeć nawet w salonie, dlatego też Nessie zerwała się
natychmiast z podłogi i grzecznie poprosiła przyjaciół o wyjście.
- I tak nic już dzisiaj nie zrobimy.  mówiła.
Niechętnie, ale wszyscy po kolei wychodzili z domu. Kiedy wreszcie opuścili
podjazd dało się słyszeć grupowe westchnienie ulgi, jakie wydali wszyscy obecni w
domu. Spojrzenia wszystkich zwróciły się na dziewczynę, ale Nessie udawała, że
nic o tym nie wiem i sprzątała notatki zostawione na stole. Spojrzała na nich
dopiero, kiedy nie miała już, co zbierać.
- Nic nie mogłam na to poradzić.  powiedziała  Uparli się, że mój dom jest
najodpowiedniejszy, bo jest duży. Podejrzewam, że chcieli tu przyjść tylko
dlatego, że nikt tu wcześniej nie był i byli ciekawi.  dodała zamyślona.
- No, co ty nie powiesz?  zapytała poirytowana Rose.
- Nigdy więcej już tu nie przyjdą, obiecuję.
- Nie przyjdą, bo nie wiadomo czy nie będziemy musieli się stąd wyprowadzić za
kilka tygodni.  powiedział Carlisle.  Cieszmy się, że to wypadło dzisiaj, a nie za
kilka dni, kiedy byłoby tu więcej wampirów, którzy żywią się ludzką, a nie
zwierzęcą krwią, tak jak my czy rodzina Tanyi.
Kiedy stół był już całkiem pusty, rozłożyli na nim wszystkie swoje plany.
Wysłuchując dokładnie relacji z przebiegu obserwacji wilków, starali się
dopasować to do zebranej już wiedzy. Wszystko to znaczyło, że wrogowie
wiedzieli o ich przygotowaniach i zbierali własną armię. Najgorsze było to, że
działali w ciemno. Nie miało sensu przeglądanie ich myśli przez Edwarda, bo nie
myśleli o niczym związanym z przygotowaniami do bitwy, a wizje Alice zostały
zablokowane przez tajemniczego wilka, którego nie znali.
W ciągu kilku następnych dni ich dom znów wypełnił się wampirami, a oni starali
się sprawiać pozory normalności. Codziennie rano chodzili do szkoły i wracali do
domu jak zawsze. Edward przeglądał myśli prawie każdego ucznia, jakby starał
się znalezć powiązanie między nimi a Volturi.
Nessie skutecznie zbywała kolejne próby projektu w ich domu, ale jej koledzy nie
dawali za wygraną. Kiedy w końcu powiedziała im, że mają dom pełen gości, dali
sobie spokój i niechętnie przystali na inny dom. W dniu, gdy Nessie szykowała się
na kolejne spotkanie do ich domu zawitały trzy wysokie i wysportowane
wampirzyce. Kiedy tylko Nessie je zobaczyła natychmiast rzuciła się na jedną z
nich z okrzykiem radości.
- Zafrina  dziewczyna przytuliła ją mocno, ale już po chwili została upomniana
przez ojca i puściła Amazonkę.
- Witaj Nessie. Dawno się nie widziałyśmy.  powiedziała kobieta, patrząc na nią
uważnie.
- Och tak, a ja muszę teraz wyjść  odparła posępnie Nessie i jeszcze raz uściskała
Zafrinę zanim opuściła dom.
Zebrali się razem w kuchni i wprowadzili Kachiri, Zafrinę i Sennę we wszystko,
co zdołali się dowiedzieć. Przebłyski wizji, jakie zaczęły nawiedzać Alice w ciągu
ostatnich kilku dni podpowiadały im, że walka rozpocznie się już za kilka dni.
Dziewczyna nie potrafiła powiedzieć nic na pewno, ale to, co im dawała to i tak
było już coś więcej niż do tej pory.
Cullenowie starali się żyć normalnie. Bella, Alice, Nessie, Rose i chłopaki chodzili
do szkoły, a że o tej porze roku nie było w Forks słonecznych dni, nie mieli nawet,
jak się wymigać od zajęć. Carlisle również miał dyżury w szpitalu, ale nie brał już
tak wielu godzin. W pracy tłumaczył się, że Esme jest chora, więc ona sama nie
opuszczał domu i okolicy, poza tym zajmowała się gośćmi, kiedy nikogo nie było.
Jakieś dwa tygodnie pózniej, kiedy Edward, Alice, Nessie, Emmett i Rose siedzieli
na stołówce i czekali na Jaspera, Bellę i Jake a, Alice niespodziewanie krzyknęła
cicho, ale i tak usłyszeli ją siedzący niedaleko uczniowie, a także zbliżający się do
pomieszczenia Jasper i Bella. Oboje przyspieszyli kroku i pociągnęli za sobą
Jake a. kiedy Bella zobaczyła jak dziewczyna opiera ciężko głowę na dłoniach, a
Rose i Nessie nachylają się w jej stronę z zatroskanym wyrazem twarzy,
wiedziała, że stało się najgorsze. Spojrzała na Edwarda siedzącego naprzeciwko
dziewczyny i uważnie się jej przyglądającego, a jednocześnie rozmawiającego z
Carlislem. Jego szept był dla niej słyszalny daleko wcześniej, ale z każdym
krokiem był coraz wyrazniejszy, bo nie zakłócały go głosy innych osób.
- Zaatakują dziś w nocy  powiedział, a ze słuchawki dobiegło ich pytanie zadane
przez doktora:
- Jesteście pewni? A może oni próbują wprowadzić nas w błąd.
- Raczej nie, ale pewne jest, że nieświadomie wysłali wilka na taką dużą odległość
 powiedziała Alice.  To nie były myśli Aro, Marka czy Kajusza, ale któregoś z
ich straży. Nie mogli się powstrzymać przed myśleniem o tym i stąd ta wizja.
Dziewczyna tuliła się już do ukochanego, a Bella stanęła obok krzesła Edwarda,
który natychmiast złapał ją za rękę.
- No dobrze. Wracajcie natychmiast do domu. Niedługa sam też się tam zjawię. 
doktor rozłączył się, a oni szybko podnieśli się z miejsc.
Szli blisko siebie, a Jasper prowadził Alice, która trzymała się za głowę i udawała
chorą. Żaden nauczyciel ich po drodze nie zaczepiał, ani nawet, kiedy wszyscy
siadali do swoich samochodów. Drogę powrotną pokonali szybciej niż zawsze, a w
wejściu czekała już na nich Esme. Złapał córkę za ramiona i przytuliła. Wszyscy
czekali na nich w salonie, a kiedy dowiedzieli się o wizji ich podniecenie wzrosło.
W powietrzu aż się czuło buzujące we wszystkich emocje. Strach, niechęć,
podniecenie, a nawet radość, jaka zawsze ogarniała Emmetta na myśl o walce.
Po omówieniu wszyscy rozeszli się do swoich sypialni, żeby przygotować
najpotrzebniejsze rzeczy. Edward od razu zaczął ubierać się w wygodniejsze
ciuchy coś, co nie krępowałoby jego ruchów, ale Bella i bez tego wiedziała, że to
tylko wymówka. Chciał przed nią ukryć zdenerwowanie. Wszyscy zastanawiali
się, co może znaczyć to, że razem z Rose zniknęła z wizji Alice. I teraz o tym
myśleli. Bella stała po środku sypialni i po prostu na niego patrzyła. Myślała o
tym, że mogłaby go już nie zobaczyć, ale nie potrafiła sobie tego wyobrazić.
Edward popatrzył na nią zdziwiony. Widziała jak ukrywa przed nią swoje
przerażenie. Rzucił w jej kierunku parę spodni, cienką bluzeczkę w kolorze
niebieskim i przylegającą do ciała bluzę. Kiedy nadal stała w miejscu i na niego
patrzyła, zwrócił się do niej przodem przestraszony, że coś jest nie tak.
- O co chodzi, Bello?
Podeszła do niego i mocno przytuliła. Podniosła głowę i pocałowała go prosto w
usta. I wpuściła go do swojej głowy, jak zawsze, kiedy coś ją trapiło. Poczuła jak
wstrząsnął nim dreszcz i przytrzymała go mocno, kiedy chciał się od niej
oderwać. Kazała mu oglądać wszystkie swoje wspomnienia, po raz kolejny w
ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Odsunęła się od niego i popatrzyła w jego oczy. Wyglądał jakby miał się
rozpłakać. Kręcił przecząco głową, próbując jej powiedzieć, że to nie jest
pożegnanie, ale kiedy ona nie przestawała, odsunął się od niej wściekły i wyszedł
trzaskając drzwiami. Bella ruszyła za nim, ale wolniej. Przy drzwiach czekali już
ich wszyscy przyjaciele i rodzina. Edward chodził od ściany do ściany i nadal
patrzył na nią wściekle. Warknął i popatrzyła na niego. Oczy miał zwrócone na
Rose, która ściskała mocno Esme.
Bella zdała sobie sprawę, że dziewczyna żegna się ze wszystkimi. Bella pomyślała,
że nie jest to najgorszy pomysł. Jeśli ich plan ochrony jej i Rosalie się powiedzie,
to będą się z tego śmiać, ale jeżeli coś nie wypali, to&
Bądz, co bądz Alice nadal nie mogła przewidzieć ich przyszłości. Bella uściskała
córkę i przyjaciela, a pózniej resztę rodziców i stanęła obok czekającej na nią
Rose. Złapały się za ręce i uśmiechnęły do siebie.
Wszyscy razem wyszli naprzeciw swojemu przeznaczeniu w stronę polany, tak
jak kilka dekad temu. Cullenowie szli na przedzie, za nimi podążali Denalczycy, a
reszta przyjaciół pilnowała tyłów.
Kiedy znalezli się na miejscu przeznaczenia, ustawili się parami w niewielkich
odstępach od siebie. Nessie ustawiła się razem z Bellą i Edwardem, kiedy Jacob
przyłączył się do swoich braci wilków otaczających ich półkolem od lasu. W
oddali zobaczyli zbliżające się do nich ciemne postacie, ale były to same wampiry.
- Kocham cię  szepnęła do Edwarda.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zebranie obci
wyklad IX
Wojskowe prawdy
Zebranie obciążeń mosty Automatycznie zapisany
Obywatele! odezwa Polska Organizacja Wojskowa
39 Desant pod Inczhon 15 IX 50
Lacznosc satelitarna w zastosowaniach wojskowych
Wojskowe i policyjne działania przeciwterrorystyczne
Konstrukcja i wyposażenie mostów wojskowych
perspektywy zaangażowania wojskowego stanów zjednoczonych w iraku
Zjednoczenie Ukrainy Zachodniej z USRR i Białorusi Zachodniej z BSRR 17 IX 1939 r
2010 07 22 Rozp MON Ćwiczenia wojskowe

więcej podobnych podstron