197 05




B/197: I.Swann - Penetracja






Wstecz / Spis
Treści / Dalej
Rozdział piąty
Humanoidzi na Księżycu
Po powrocie do pracy, dostałem od Axela kolejne współrzędne Księżyca; każda z nich reprezentowała konkretne miejsce na jego powierzchni.
W niektórych
jak mi się wydawało
nie istniało nic prócz zwykłego, księżycowego krajobrazu.
Ale w innych? Cóż, było tam wiele dziwnych rzeczy, których przeznaczenia nie mogłem zrozumieć. Wykonałem sporo szkiców. Axel zabierał je szybko, bez komentarza nigdy więcej już ich nie widziałem.
Odkryłem wieże, maszyny, różnokolorowe światła i dziwie wyglądające budowle.
Znalazłem mosty, których funkcji nie mogłem odgadnąć. Jeden z nich zaczynał się po prostu w pewnym miejscu i nigdzie nie kończył. Było wiele okrągłych kopuł, różnych rozmiarów. Wyglądały jak małe spodki z oknami. Przechowywano je w pobliżu kraterów, czasem w jaskiniach, niekiedy w czymś, co wyglądało jak hangary.
Miałem pewne problemy z oszacowaniem rozmiarów. Niektóre z owych rzeczy" były bardzo duże.
Ujrzałem długie, ruropodobne konstrukcje, maszyny przypominające traktory, jeżdżące w górę i w dół po wzgórzach, proste drogi, ciągnące się kilka kilometrów, obeliski, które nie spełniały żadnej widocznej funkcji.
Na kopułach znajdowały się ogromne platformy w kształcie krzyży.
W ścianach krateru wydrążono otwory, mające najwyraźniej związek z pracami górniczymi: poprzez nie usuwano ziemię.
Ponad kraterami rozciągnięto siatki"; były tam również domy", w których ktoś najwyraźniej mieszkał. Widziałem postacie jakby ludzkie, zajęte pracą nad czymś, czego nie mogłem zrozumieć. W miejscu tym panowała ciemność. Powietrze" wypełniał jasny pył i była tam jakaś iluminacja
rozświetlająca ciemną, cytrynowo
zieloną mgłę.
Postacie wyglądały dokładnie jak my, ludzie, ale byli to sami mężczyźni. Mogłem to stwierdzić, ponieważ wszyscy mieli gołe tyłki, nie miałem pojęcia dlaczego. Kopali w zboczu.
Opisałem to w sposób następujący:

Muszą mieć jakiś sposób tworzenia przyjaznego im środowiska, gdzie jest ciepło i gdzie mają czym oddychać. Ale dlaczego mieliby chodzić nago?
Na to pytanie nie było żadnej odpowiedzi.
Kiedy przebywałem tam w stanie medialnym, poczułem nagle, że kilku z mężczyzn zaczyna coś mówić i z podnieceniem gestykulować. Dwóch z nich wskazało w moim kierunku".
Odniosłem wtedy wrażenie, że uciekam" i chowam się, co
jak sądzę
uczyniłem, ponieważ straciłem" ów szczególny widok.

Myślę Axel, że mnie zauważyli. Chyba wskazywali na mnie. Ale jak mogli to zrobić? Chyba, że także posiadają coś w rodzaju wysoko rozwiniętej medialnej percepcji.
Axel odezwał się spokojnym, cichym głosem, tak cichym, że w pierwszej chwili ledwie go usłyszałem.

Uciekaj z tego miejsca
powiedział.
Szybko. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zrozumiałem jego słowa.
Wiedziałeś o tym, że to istoty medialne, prawda? zapytałem.
Axel uniósł brwi i wziął głęboki wdech.
W jednej chwili nagle zamknął wszystkie swoje teczki.
Myślę, że lepiej będzie, jak na dziś zakończymy pracę

Byłem bardzo zaskoczony, ale udało mi się nad sobą panować
inaczej niż poprzedniego dnia.

A więc WIESZ, że dysponują czymś w rodzaju telepatii. Czy myślisz, że są w stanie wytropić, skąd pochodzi sonda medialna?
Axel uśmiechnął się, ale nie zamierzał odpowiadać na moje pytanie.
Daj spokój Axel, wyluzuj się
powiedziałem po chwili. Nie chciałem, aby zbywał mnie milczeniem.

Czy zabiliby ziemskie medium, gdyby wyczuli, że jest wystarczająco dobre, aby ich szpiegować?

Nie ma rozstrzygającego dowodu na potwierdzenie twoich podejrzeń
zaczął Axel.
Bardzo możliwe, że mają pewnie zdolności, staramy się je poznać. Nie wiem, czy cię zauważyli, czy nie; nie wysnuwajmy przedwczesnych wniosków. Tak czy inaczej, nie będziemy cię więcej narażać na ryzyko. Zjedzmy jakiś obiad i wrócisz do Nowego Jorku.
Trzeba będzie powtórzyć całą procedurę, jaką zastosowaliśmy, by cię tu przywieźć. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. Jesteśmy wdzięczni za to co dla nas zrobiłeś.

RYZYKO!!! Co masz na myśli mówiąc o RYZYKU? Zrozumiałem, że Axel jest przygotowany na to, by dawać wymijające odpowiedzi, dlatego przejąłem inicjatywę.

Jeśli używają telepatii, jest to na pewno inny jej rodzaj
powiedziałem
przynajmniej w takim sensie, w jakim my rozumiemy to zjawisko na Ziemi. To NIE TYLKO telepatia.
Te słowa zwróciły jego uwagę. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

Co masz na myśli?
Wtedy W KOŃCU pojąłem, że jego wcześniejsze zainteresowanie telepatią nie było przypadkowe.

No cóż, dokładnie ci tego nie powiem. To więcej niż tylko związek dwóch umysłów. To jak...
Brakowało mi słów.
Kiedy mnie zobaczyli", tak naprawdę nie byli w stanie mnie dostrzec, prawda? Co w takim razie widzieli?

Kontynuuj
poprosił Axel.

Bardziej prawdopodobne jest to, że zamiast mnie widzieć, raczej WYCZULI mają obecność, wychwytując fale mózgowe. Było to dla nich coś w rodzaju szmeru międzywymiarowego. To jest to! Coś WYCZULI. Nie MNIE, ale COŚ.
Przerwałem na chwilę.
I jest jeszcze jedna rzecz! ONI wiedzieli, co ten szmer oznacza. Mógłbym to nazwać przenikaniem.
Znowu przerwałem, po czym wykrzyknąłem
WOW!
Axelrod siedział cicho, jak zwykle, i patrząc na mnie zapytał:

Dlaczego powiedziałeś WOW?

No cóż, jeśli mogę to wyrazić słowami, było to coś w rodzaju... międzywymiarowości... To tak jakbyś czuł czyjąś obecność, ale nic nie widział. To było właśnie coś takiego. Tylko że oni próbowali wyostrzyć swoje zmysły. To chyba najlepszy sposób, w jaki mogę to opisać.
Axelrod przez chwilę milczał.

A zatem mówisz, że to telepatia plus coś jeszcze?
Nie, niezupełnie. Może raczej COŚ JESZCZE plus telepatia. To nieco inna droga myślenia. Musi przecież istnieć coś, co jest źródłem takich zjawisk jak telepatia.
Co masz na myśli?
Nic nie dzieje się samoistnie. Wszystko jest wynikiem jakiegoś procesu. Rzeczy dzieją się dzięki czemuś. Nic nie bierze się z powietrza. Trudno to sprecyzować używając pojęć związanych z trzema wymiarami. Układ dwóch umysłów to konstrukt trójwymiarowy, ale jeśli...
Axelrod przerwał moje wywody:

Dlaczego związek dwóch umysłów miałby być układem trójwymiarowym?

No cóż, skoro dwa oddalone od siebie umysły operują (w trzech wymiarach i komunikują się ze sobą, ich wzajemny związek także wydaje się istnieć w trzech wymiarach. Ale to wszechświat FIZYCZNY jest trójwymiarowy, a nie wszechświat umysłu. Oto słaba strona wszystkich teorii Psi. Każdy myśli o Psi WYŁĄCZNIE w kontekście trzech wymiarów...
W tym miejscu zabrakło mi słów.
Axelrod spoglądał na mnie swymi spokojnymi oczyma i delikatnie bębnił palcami po stole. Wiedziałem, że swoją wypowiedzią przyciągnąłem jego uwagę i nie myliłem się. Zapytał:
Czy mógłbyś spisać swoje koncepcje?
Mogłem
i zrobiłem to. Pamiętam, że zapisałem całych piętnaście stron.
Po tej cokolwiek zagadkowej prośbie nastąpił uścisk dłoni, kaptur, lot helikopterem i towarzystwo bliźniaków. Tym samym samochodem odwieziono mnie do centrum Waszyngtonu i uwolniono na własną prośbę przy stacji kolejowej. Bliźniacy nie powiedzieli mi nic więcej ponad to, co musieli. Zacząłem się zastanawiać, czy to przypadkiem nie oni przylecieli z Księżyca.
Przez kilka następnych miesięcy rozmyślałem nad tym, czy znajdą mnie Obcy i czy zniszczą mój mózg.
Kiedy opuszczałem doskonale ukrytą kwaterę pana Axelroda, przypomniano mi o przyrzeczeniu dotrzymania tajemnicy przez najbliższych dziesięć lat.

Nie przejmuj się Axel
odpowiedziałem.
Nie mam zamiaru nadwerężać swojej reputacji, informując, że widziałem na Księżycu Obcych. Nikt by w to nie uwierzył.
Przestrzegałem tej obietnicy przez dziesięć lat. Powody, dla których zdecydowałem się napisać o tym teraz, staną się jasne w kolejnych rozdziałach.
Na odchodnym, Axelrod zapytał mnie, czy byłbym w przyszłości zainteresowany dalszą współpracą.

Oczywiście
odpowiedziałem, bo co mogłem rzec innego. Jezu Chryste, Obcy na Księżycu i oficjalna agencja badawcza
któż by się temu oparł?!

W porządku
uśmiechnął się Axel.
Zapomnij jednak o moim nazwisku. Nie będzie ono więcej używane. Pan Axelrod przechodzi właśnie na emeryturę. Skontaktujemy się z tobą w inny sposób. Jeśli ktokolwiek zapyta cię o Axelroda albo o to miejsce, nie będzie to nikt od nas. Dla naszego i swojego bezpieczeństwa zastosuj się do tej prośby.
Mój Boże! Byłem przerażany. W co ja się wplątałem? Jego rada okazała się jednak pomocna, gdy w trzy lata później zadzwonił telefon.
Człowiek, który telefonował przedstawił się jako Dillins lub Dallons (nie usłyszałem dokładnie). Powiedział, że jest reporterem piszącym o organizacjach rządowych tuszujących fakty związane z UFO.
Odrzekłem, że nie wiem nic na ten temat. Powiedziałem, że znam jedynie kilka książek i artykułów, które dostępne są w każdej bibliotece. Zlekceważył moje uniki i zapytał, czy znam pana Axelroda.

Kogo?
udałem zdziwienie.

Wie pan
powtórzył.
Pana Axelroda.
Nigdy o kimś takim nie słyszałem.
Po drugiej stronie linii zapadła cisza. Dziennikarz rozłączył się bez słowa
pożegnania, pozostawiając mnie z trzęsącymi się rękoma i przestrogami Axelroda
w pamięci. Czy potrzeba czegoś więcej, by stać się zakładnikiem paranoi?
Kiedy opuściłem Axelroda i znalazłem się w Nowym Jorku, doszedłem do wniosku, że jestem wrakiem człowieka. Spałem około dwóch dni. Oglądałem telewizję i dużo jadłem.
A kiedy zacząłem wszystko TO sklejać w całość, postanowiłem wykonać kilka szkiców tego, co zapamiętałem z mentalnych podróży na Księżyc.
Nie byłem w stanie przypomnieć sobie żadnych współrzędnych. Podczas zdalnego postrzegania nigdy nie używaliśmy nazw równin i kraterów.
Nie zapamiętałem, gdzie obce inteligencje budowały swe konstrukcje, mimo to nie mogłem zapomnieć tego, co zobaczyłem.
Wykonałem kilka większych rysunków i postanowiłem umieścić je w skrytce, w moim banku. Miałem wrażenie, że wkrótce mój dom i studio zostaną bez mojej wiedzy dokładnie przeszukane.
Na pewien czas wpadłem w szpony paranoi. Przypuszczałem, że do mojego sejfu dobiorą się jakieś tajne organizacje. Szkice, o których mowa, zostaną omówione w dalszej części książki.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wykład 05 Opadanie i fluidyzacja
Prezentacja MG 05 2012
Mazowieckie Studia Humanistyczne r2000 t6 n1 2 s187 197
2011 05 P
05 2
ei 05 08 s029
ei 05 s052
19733

więcej podobnych podstron