11 List VIII (2)





Mark Twain - Listy z Ziemi




List VIII



  

  

  
Człowiek bez żadnej wątpliwości Jest najbardziej interesującym głupcem, jaki istnieje. A także najbardziej ekscentrycznym. Nie ma ani jednego pisanego prawa, w Biblii i poza nią, które nie miałoby jednego tylko celu i jednej intencji - ograniczenia lub unicestwienia prawa Boga.
  
Rzadko kiedy potrafi wziąć goły fakt i wysnuć z niego inny niż błędny wniosek. Nic nie może na to poradzić; jest to rodzaj nieładu, który panuje w jego umyśle tak właśnie skonstruowanym. Rozważcie rzeczy, które on uznaje, i osobliwe wnioski, jakie z nich wyciąga.
  
Przyznaje na przykład, że Bóg stworzył człowieka. Stworzył go bez człowieczego pragnienia lub wiedzy.
  
Wydaje się, że jasno i bezspornie czyni to Boga, i tylko samego Boga, odpowiedzialnym za ludzkie czyny. Lecz człowiek temu zaprzecza.
  
Przyznaje, że Bóg stworzył aniołów doskonałych, bez skazy, odpornych na ból i śmierć, i że gdyby chciał, mógłby być równie łaskawy dla człowieka, lecz zaprzecza, jakoby miał po temu jakiekolwiek moralne zobowiązania.
  
Przyznaje, że człowiek nie ma moralnego prawa karać ze złośliwym okrucieństwem spłodzonego przez siebie dziecka bolesnymi chorobami i śmiercią, lecz nie chce ograniczyć przywilejów Boga w wypadku dzieci spłodzonych przez niego.
  
Biblia i statuty ludzkie zakazują morderstwa, cudzołóstwa, nierządu, kłamstwa, zdrady, rabunku, ucisku i innych zbrodni, lecz utrzymują, że te prawa nie obowiązują Boga i może je łamać, kiedy chce.
  
Przyznaje, że Bóg obdarza każdą istotę ludzką temperamentem i usposobieniem; przyznaje, że człowiek w żaden sposób nie może zmienić swego temperamentu, lecz musi na zawsze pozostać w jego władaniu. A przecież, jeśli jeden człowiek byłby pełen straszliwych namiętności, a drugi pozbawiony ich, jest rzeczą słuszną i rozumną karać jednego za jego zbrodnie, a drugiego nagradzać za powstrzymanie się od zbrodni.
  
No, zastanówmy się nad tymi dziwactwami.
  
Temperament (usposobienie).
  
Weźmy dwa skrajne przeciwieństwa temperamentu - kozła i żółwia.
  
Żadna z tych istot nie stwarza własnego temperamentu, lecz rodzi się z nim, tak jak człowiek, i podobnie jak człowiek nie może go zmienić.
  
Temperament jest prawem Boga, zapisanym własną rękę Boga w sercu każdej istoty, i trzeba go słuchać i będzie się go słuchać wbrew wszelkim ograniczającym lub zakazującym ustawom, niechby pochodziły skąd chcą.
  
Doskonale, dominującym rysem temperamentu kozła jest lubieżność, prawo Boga w jego sercu, i musi go słuchać i będzie go sluchał przez cały dzień w okresie rui, nie spoczywając nawet po to, żeby jeść lub pić. Jeśli Biblia mówi do kozła: "Nie będziesz uprawiał nierządu, nie będziesz cudzołożył", to nawet człowiek - tępogłowy człowiek - pozna się na głupocie tego zakazu i przyzna, że kozła nie powinno się karać za to, że słucha prawa swego Stwórcy. A przecież uważa on za rzecz słuszną i sprawiedliwą, że człowieka powinno się poddać temu zakazowi. Wszystkich ludzi. Wszystkich po równi.
  
Wygląda to głupio, ponieważ wskutek temperamentu, który jest prawdziwym prawem Boga, wiele ludzi to kozły, które nie mogą powstrzymać się od popełniania cudzołóstwa, jeśli mają do tego sposobność; podczas gdy istnieje też wiele ludzi, którzy wskutek swego temperamentu potrafią zachować czystość i przepuścić sposobność, jeśli kobiecie brak atrakcyjności. Ale Biblia w ogóle nie dopuszcza cudzołóstwa bez względu na to, czy ktoś może sobie z tym poradzić, czy nie. Nie dopuszcza różnicy między kozłem i żółwiem - pobudliwym kozłem, uczuciowym kozłem, który codziennie musi popełnić jakieś cudzołóstwo lub zmarnieć i umrzeć, i żółwiem, owym zimnym, spokojnym purytaninem, który oddaje się rozkoszy zaledwie raz na dwa lata i w jej trakcie zasypia, i nie budzi się przez następne sześćdziesiąt dni. Żadna samica kozła nie jest bezpieczna przed zbrodniczym gwałtem, nawet w dniu Sabatu, jeśii tylko samiec wyczuje ją z odległości trzech mil, a nic nie zagradza mu do niej drogi z wyjątkiem płotu, wysokiego na czternaście stóp, podczas gdy ani żółw, ani jego samica nigdy nie mają tyle ochoty na szacowne uciechy nierządu, żeby chcieć łamać dla nich Sabat. I teraz - według osobliwego rozumowania człowieka - kozioł zasługuje na karę, a żółw na pochwałę.
  
"Nie cudzołóż" - brzmi zakaz, który nie robi różnicy między następującymi osobami. Od nich wszystkich wymaga się, aby go przestrzegały:
  

  
Dzieci nowo narodzone.
  
Dzieci w kołysce.
  
Dzieci szkolne.
  
Młodzieńcy i dziewczęta.
  
Pełnoletni.
  
Nieco starsi.
  
Mężczyźni i kobiety lat czterdziestu.
  
Lat pięćdziesięciu.
  
Lat sześćdziesięciu.
  
Lat siedemdziesięciu.
  
Lat osiemdziesięciu.
  
Lat dziewięćdziesięciu.
  
Lat stu.
  

  
Zakaz nie rozkłada swego ciężaru równoimernie i nie może tego zrobić.
  
Nie jest trudny dla trzech grup dzieci. Jest ciężki - cięższy - coraz cięższy - dla następnych trzech grup - okrutnie ciężki.
  
W błogosławiony sposób łagodnieje dla następnych trzech grup.
  
Narobił już teraz tyle szkody, ile tylko mógł, i mógłby równie dobrze przestać działać. A jednak z komiczną głupotą utrzymuje się go i cztery pozostałe grupy znajdują się także pod jego druzgocącą klątwą. Biedne stare wraki nie mogłyby być mu nieposłuszne, choćby próbowały. I pomyślcie: ponieważ świątobliwie powstrzymują się od cudzołożenia między sobą - chwali się ich za to. To nonsens; bo nawet Biblia orientuje się na tyle, żeby wiedzieć, iż gdyby najstarszy z owych weteranów mógł bodaj na godzinę odzyskać straconą formę, odrzuciłby ów zakaz na cztery wiatry i uwiódłby pierwszą kobietę, jaka przeszłaby mu drogę, nawet gdyby była zupełnie obca.
  
Jest tak, jak powiedziałem; każde prawo w Biblii w księgach prawnych to próba unicestwienia prawa Boga - innymi słowy niezmiennego i niezniszczalnego prawa natury. Bóg tych ludzi pokazał im na podstawie milionów czynów, że on sam nie respektuje żadnego z praw Biblii. Sam łamie każde z nich, i te dotyczące cudzołóstwa, i wszystkie inne.
  
Prawo Boga, jak świadczy wyraźnie budowa kobiety, brzmi: Twoje współżycie z inną płcią nie będzie ograniczane w żadnym okresie życia.
  
Prawo Boga, jak świadczy wyraźnie budowa mężczyzny, brzmi: Przez całe życie będziesz ulegał niezmiennym ograniczeniom i restrykcjom seksualnym.
  
Dwadzieścia trzy dni w każdym miesiącu (jeśli nie jest w ciąży) kobieta, od siódmego roku życia aż do chwili śmierci ze starości, jest gotowa do działania i jest do niego zdolna. Tak jak lichtarz jest zdolny do przyjęcia świecy. Jest zdolna co dzień, jest zdolna co noc. A ponadto ona chce tej świecy, tęskni za nią, pożąda jej, wzdycha do niej, tak jak nakazuje jej prawo Boga w jej sercu.
  
Lecz mężczyzna zdolny jest tylko krótko; i nawet wtedy w umiarkowanej mierze, odpowiedniej do tego słowa w wypadku jego płci. Jest zdolny od szesnastego lub siedemnastego roku życia przez następnych czterdzieści pięć lat. Po pięćdziesiątce jego wyczyny są kiepskiej jakości, przerwy pomiędzy nimi długie, a zadowolenie z nich nie ma wielkiej wartości dla żadnej ze stron; podczas gdy jego prababka! jest jak nowa. Z nią jest wszystko w porządku. Jej lichtarz jest mocny jak zawsze, podczas gdy jego świeca stopniowo wątleje i słabnie z wiekiem, z upływem lat, aż wreszcie nie może już służyć mu dłużej i w żałobie zostaje złożona na spoczynek w, nadziei błogosławionego zmartwychwstania, które nigdy nie nastąpi.
  
Co do kobiety, jej narządy przestają działać przez trzy dni w miesiącu i podczas części ciąży. Jest tai okres niewygody, często cierpienia. Jako słuszną i sprawiedliwą rekompensatę kobieta posiada wielki przywilej nieograniczonego cudzołożenia przez wszystkie inne dni swego życia.
  
Takie jest prawo Boga ujawnione w jej budowie. Cóż dzieje się z tym wielkim przywilejem? Czy kobieta może swobodnie z niego korzystać? Nie. Nigdzie na świecie. Wszędzie się ją tego przywileju pozbawia. Kto to czyni? Mężczyzna. Prawa mężczyzny - jeśli Biblia jest Słowem Boga.
  
Macie więc teraz próbkę "systemu rozumowania" mężczyzny, jak on to nazywa. Obserwuje on pewne fakty. Na przykład ten, żć w całym swoim życiu nie dostrzega dnia, w którym mógł zaspokoić jedna kobietę; oraz ten, że żadna kobieta nie dostrzega dnia, w którym nie mogłaby podniecić, pokonać i obezwładnić jakichkolwiek dziesięciu narządów męskich, które by jej włożono do łóżka*. Zbiera zatem owe uderzająco sugestywne i jasne fakty i wyciąga z nich ten zdumiewający wniosek: Stwórca pragnął, aby kobieta ograniczała się do jednego mężczyzny.
  
Tak więc przetwarza ten osobliwy wniosek w prawo, obowiązujące prawo.
  
I czyni to bez porozumienia z kobietą, jakkolwiek ona jest tysiąc razy bardziej zainteresowana w tej sprawie niż on. Jego zdolność rozrodcza wynosi przeciętnie sto praktyk rocznie w ciągu pięćdziesięciu lat, jej - trzy tysiące rocznie przez cały ten czas - i tyle lat dłużej, ile będzie żyła. Tak więc jego życiowe zainteresowanie w tej sprawie sięga pięciu tysięcy konsumpcji, podczas gdy jej - stu pięćdziesięciu tysięcy, a przecież zamiast sprawiedliwie i uczciwie pozostawić ustalenie prawa osobie, która jest nim bez porównania bardziej zainteresowana, ta wielka świnia, nie mająca tu nic do gadania, nad czym warto by było się zastanowić, ustala je sama!
  
Dowiedzieliście się poprzednio z mych nauk, że mężczyzna jest głupcem; teraz zdajecie sobie sprawę, jak bardzo głupia jest kobieta.
  
A więc jeśli wy lub jakakolwiek inna naprawdę inteligentna osoba ustalalibyście słuszne i sprawiedliwe stosunki pomiędzy mężczyzną i kobietą, musielibyście przyznać mężczyźnie jedną pięćdziesiątą część zainteresowania się jedną kobietą, a kobiecie - harem. Nieprawdaż? Koniecznie. Daję wam słowo, że ta istota ze zgrzybiałą świecą ustaliła je dokładnie inaczej. Salomon, który był jednym z ulubieńców Boga, miał harem złożony z siedmiuset żon i trzystu konkubin. Chcąc zachować życie, nie mógłby nawet dwóch z tych młodych stworzeń wystarczająco zaspokoić, choćby miał do pomocy piętnastu ekspertów. Prawie tysiąc niewiast musiało z konieczności spędzać cale lata w głodzie i w napięciu.
  
Wyobraźcie sobie człowieka na tyle nieczułego, żeby codziennie patrzył na wszystkie te męczarnie i żeby nie starał się ich uśmierzyć. A on złośliwie sprawiał dodatkowo ostry ból, trzymał bowiem zawsze na oczach tych kobiet strażników, których wspaniałe męskie kształty sprawiały, że usta biednych dziewcząt śliniły się, lecz którzy nie mogli zrobić nic, aby pocieszyć ich lichtarze, gdyż byli eunuchami. Eunuch jest osobą, którą pozbawiono świecy. W sztuczny sposób *.
  
Od czasu do czasu, posuwając się naprzód, będę przytaczał zasady biblijne i wykazywał, że zawsze gwałcą prawa Boga, a potem są przenoszone do ksiąg prawnych narodów, gdzie kontynuuje się owe gwałty. Ale to dopiero przyjdzie; nie ma pośpiechu.
  

  

  
* W 1866 r. na Wyspach Sandwich umarła boża księżniczka. Na jej pogrzebie zaszczytne miejsce zajmowało trzydziestu sześciu wspaniale zbudowanych młodych krajowców. W pieśni pochwalnej, sławiącej rozmaite zasługi, osiągnięcia i dokonania zmarłej księżniczki, tych trzydziestu sześciu ogierów nazwano Jej haremem; pieśń mówiła, a księżniczka była dumna i chlubiła się tym, że ich wszystkich stale zatrudniała, a kilka razy zdarzyło się, że więcej niż jeden z nich zmuszony był do pracy nadprogramowej. (M. T.)
  

  
* Mam zamiar opublikować te listy tutaj, na tym świecie, zanim do was powrócę. W dwóch wydaniach. Jedno, bez komentarzy. dla czytelników Biblii i ich dzieci. Drugie, okrojone, dla osób subtelnych. (M. T.)  


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Benedykt XVI 2011 10 11 list apostolski Porta fidei 1
11 LIST DO FILIPIAN
Benedykt XVI 2011 10 11 list apostolski Porta fidei 5
Benedykt XVI 2011 10 11 list apostolski Porta fidei ex libris legatur 2013r
Benedykt XVI 2011 10 11 list apostolski Porta fidei 2
Benedykt XVI 2011 10 11 list apostolski Porta fidei 3
Benedykt XVI 2011 10 11 list apostolski Porta fidei 4
Benedykt XVI 2011 10 11 list apostolski prezentacja
(2008 11 27) Channel List
Benedykt XVI 2011 10 17 list apostolski cz 11
Episode 11 Parts List
reading list howto 11 kutemrqdd4nyqfnfbzl56pp3jnafcqcgcoxmufi
Post List 5 11 98
11 Nowy Testament List do Filipian
11 (311)

więcej podobnych podstron