116 06 (4)





B/116: C.Castaneda - Drugi krąg mocy





Wstecz / Spis Treści

6. Druga uwaga

Musisz dziś wyjechać
zwróciła się do mnie la Gorda po śniadaniu.
Skoro postanowiłeś zostać, zobowiązałeś się do pomocy w wypełnieniu naszego nowego zadania. Nagual nakazał mi opiekę nad wszystkimi tylko do czasu twojego przyjazdu. Jak już wiesz, powierzył mi też przekazanie ci pewnych spraw. O większości już ci powiedziałam. Są jednak jeszcze inne, o których nie mogłam wspomnieć, dopóki nie dokonasz wyboru. Zajmiemy się nimi dzisiaj. Zaraz potem będziesz musiał wyjechać, aby dać nam czas na przygotowanie się. Potrzebujemy kilku dni na uporządkowanie wszystkiego i opuszczenie tych gór na zawsze. Byłyśmy tu bardzo długo. Trudno jest odejść. Wszystko jednak ma swój koniec. Nagual ostrzegł nas, że twój przyjazd spowoduje całkowitą zmianę, niezależnie od wyniku twoich zmagań. Sądzę jednak, że tak naprawdę nikt w to do końca nie wierzył.

Nie rozumiem, dlaczego musicie cokolwiek zmieniać
odezwałem się.

Już ci to wyjaśniłam
zaprotestowała.
Utraciłyśmy dawny cel. Teraz mamy nowy i ten nowy cel wymaga, byśmy były lekkie jak bryza. Bryza to nasz nowy charakter. Wcześniej byłyśmy gorącym wiatrem. Ty zmieniłeś nasz kierunek.

Mówisz ogródkami.

Tak, ale tylko dlatego, że jesteś pusty. Nie mogę wyjaśnić ci tego lepiej. Kędy wrócisz, Genarowie przedstawią ci sztukę podchodzenia i zaraz potem wszyscy wyjedziemy. Nagual powiedział, że jeśli zdecydujesz się zostać z nami, pierwszą rzeczą, jaką mam ci powiedzieć, jest to, byś pamiętał starcie z Soledad i siostrzyczkami i dokładnie je analizował, bo wszystko, co się wydarzyło, jest znakiem zapowiadającym to, co napotkasz na swojej drodze. Jeśli będziesz ostrożny i nieskazitelny, zobaczysz, że te starcia były darem mocy.

Co zrobi teraz dona Soledad?

Wyjedzie. Siostrzyczki pomogły jej rozebrać podłogę. Już nie będzie jej potrzebować. Podłoga pomogła jej osiągnąć uwagę w nagualu
linie posiadały odpowiednią moc. Dla niektórych wojowników niekompletność nie jest przeszkodą w dążeniu do tej uwagi. Soledad zdołała się przemienić, bo zdobyła tę uwagę szybciej niż ktokolwiek z nas. Aby wejść do innego świata, nie musi się już gapić na tę podłogę, a ponieważ podłoga przestała być potrzebna, wróci do ziemi, tam, skąd pochodzi.

Naprawdę chcesz stąd wyjechać?

Wszystkie chcemy. Dlatego proszę cię, żebyś zniknął na kilka dni. Chcemy zniszczyć wszystko, co mamy.

Czy to ja mam znaleźć nowe miejsce dla was wszystkich?

Gdybyś był nieskazitelnym wojownikiem, właśnie tak byś zrobił. Ale ty nie jesteś nieskazitelny, my też nie. Musimy jednak robić wszystko, aby spotkać nasze nowe wyzwanie.
Poczułem, że przytłacza mnie przeznaczenie. Nigdy nie potrafiłem spokojnie przyjmować odpowiedzialności. Pomyślałem, że moje zobowiązanie przewodzenia im przerasta moje siły.

Może nie musimy nic robić
zauważyłem.

Tak. Oczywiście
rzuciła la Gorda i zaśmiała się.
Powtarzaj to sobie w kółko, aż poczujesz się bezpieczny. Nagual mówił ci nieskończenie wiele razy, że jedyną wolnością, jaką posiada wojownik, jest nieskazitelne postępowanie.
Powiedziała mi, jak Nagual upierał się przy tym, by w końcu zrozumiały, że nieskazitelność jest nie tylko wolnością, ale że jest również jedyną rzeczą zdolną przestraszyć ludzką formę.
Opowiedziałem jej, w jaki sposób rozumiałem wywody don Juana o nieskazitelności. Pewnego dnia, kiedy maszerowaliśmy głębokim jarem, osunął się wielki głaz i spadł z impetem na dno kanionu, kilkadziesiąt stóp od nas. Wielkość głazu sprawiła, że jego upadek zrobił na nas ogromne wrażenie. Don Juan wykorzystał tę okazję i udzielił mi kolejnej ważnej lekcji. Powiedział, że siły kierujące naszym przeznaczeniem znajdują się poza nami i nie mają nic wspólnego z naszą wolą. Czasem ta siła sprawi, że się zatrzymam, aby zawiązać sznurowadło, jak to się stało właśnie wtedy. Zatrzymując nas, siła sprawia, że zyskujemy czas. Gdybyśmy kontynuowali marsz, głaz z pewnością by nas zmiażdżył. Być może innego dnia w innym wąwozie ta sama siła zatrzymałaby nas tak, że głaz spadłby prosto na nas. Don Juan opowiedział mi to, aby zilustrować nasz całkowity brak kontroli nad siłami decydującymi o przeznaczeniu
jedyną możliwą wolnością, jaką posiadałem w tym wąwozie, było nieskazitelne zawiązanie sznurowadeł.
La Gorda wyglądała na poruszoną moim opowiadaniem. Przez chwilę trzymała moją twarz w dłoniach.

Dla mnie nieskazitelnością jest powiedzenie ci w odpowiednim momencie tego, co nakazał mi Nagual
powiedziała.
Jednak chwilę, w której ci to wyjawię, musi wyznaczyć moc. W przeciwnym razie nie będzie zamierzonego efektu.
Dramatycznie zawiesiła głos. Była to przerwa wystudiowana, ale zrobiła na mnie wielkie wrażenie.

Co to takiego?
zapytałem zniecierpliwiony.
Nie odpowiedziała. Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła przed dom. Kazała mi usiąść na ubitej ziemi i oprzeć się plecami o gruby pal wysokości około półtorej stopy, który wyglądał jak pieniek po ściętym drzewie rosnącym kiedyś tuż przy ścianie domu. Był tam cały rząd takich pieńków, odległych od siebie o mniej więcej dwie stopy. Już wcześniej miałem zamiar zapytać la Gordę, do czego służą. Początkowo myślałem, że dawny właściciel przywiązywał do nich zwierzęta. Przypuszczenie to nie było chyba jednak najtrafniejsze, bo ponad pniami znajdowało się coś na kształt zadaszonego portyku.
Kiedy la Gorda usiadła obok mnie, opierając się o inny pieniek, zwierzyłem się jej z moich domysłów. Zaśmiała się i oznajmiła, że pale rzeczywiście służyły do przywiązywania swego rodzaju zwierząt, ale poprzedniemu właścicielowi, i że niemal złamała sobie kręgosłup, wkopując je w ziemię.

Do czego ich używałyście?
spytałem.

Powiedzmy, że same się do nich przywiązywałyśmy
odparła.
Twoje pytanie naprowadziło mnie na następną sprawę, o przekazanie której prosił mnie Nagual. Powiedział, że z powodu twojej niekompletności on sam musiał zebrać twoją drugą uwagę
uwagę w nagualu
w inny sposób niż naszą. My zebrałyśmy naszą uwagę poprzez śnienie, a ty zrobiłeś to za pomocą roślin mocy. Nagual powiedział, że jego rośliny zebrały groźną stronę twojej drugiej uwagi w jedną bryłę, i to jest właśnie kształt, który wychodzi z twojej głowy. Mówił, że coś takiego przytrafia się czarownikom zażywającym rośliny mocy. Jeśli nie umrą, rośliny układają ich drugą uwagę w wychodzący z głowy okropny kształt. Teraz przechodzimy do tego, co powinieneś zrobić. Powiedział, że musisz zmienić kierunki i zacząć gromadzić drugą uwagę w inny sposób, tak jak my. Nie możesz pozostać na ścieżce wiedzy, nie wyważając drugiej uwagi. Jak dotąd ta twoja uwaga jeździła na mocy Naguala, ale teraz zostałeś sam. To właśnie miałam ci powiedzieć.

W jaki sposób mogę wyważyć drugą uwagę?

Musisz to zrobić, śniąc w taki sposób jak my. Śnienie jest jedynym sposobem na zebranie drugiej uwagi bez uszkodzenia jej, bez robienia jej groźną i przerażająca. Twoja druga uwaga jest skoncentrowana na okropnej stronie świata, nasza
na pięknej. Musisz zmienić strony i pójść z nami. To właśnie wybrałeś wczoraj w nocy, kiedy zdecydowałeś się zostać.

Czy ten kształt może wyjść ze mnie w każdej chwili?

Nie. Nagual powiedział, że dopiero jak będziesz w jego wieku, ten kształt będzie mógł z ciebie wyjść. Twój nagual wyszedł z ciebie już tyle razy, ile było trzeba. Nagual i Genaro dopilnowali tego, wyciągali go z ciebie na siłę. Nagual powiedział, że kilka razy byłeś o włos od śmierci, bo twoja druga uwaga bardzo sobie folguje. Kiedyś nawet go przestraszyłeś
został zaatakowany przez twój nagual, więc musiał zaśpiewać, żeby go uspokoić. Ale najgorsze zdarzyło ci się w Ciudad de Mexico: tego dnia popchnął cię, wszedłeś do jakiegoś biura i tam przeszedłeś przez szczelinę pomiędzy światami. Nagual próbował jedynie rozproszyć twoją uwagę w tonalu, bo strasznie się zdenerwowałeś jakimiś bzdurami. Kiedy cię popchnął, twój tonął skurczył się i cały przeszedłeś przez szczelinę. Nagual potwornie się namęczył, próbując cię odnaleźć. Przez chwilę myślał, że poszedłeś zbyt daleko, by mógł cię dosięgnąć. Jednak w pewnej chwili zobaczył, że włóczysz się bez celu, i przyprowadził cię z powrotem. Powiedział mi, że przeszedłeś przez szczelinę około dziesiątej rano. Od tej chwili dziesiąta rano stała się twoim nowym czasem.

Moim nowym czasem na co?

Na wszystko. Jeśli pozostaniesz człowiekiem, umrzesz około tej godziny. Jeśli staniesz się czarownikiem, około tej godziny opuścisz ziemię. Eligio też kroczył osobną ścieżką
ścieżką nie znaną nikomu z nas. Spotkałyśmy go na chwilę przed odejściem. Eligio potrafił niesamowicie śnić. Był tak dobry, że Nagual i Genaro wiele razy zabierali go przez szczelinę, a jego moc pozwalała mu znosić to bez żadnego uszczerbku. Nawet nie dostawał zadyszki. Jako ostatni zastrzyk mocy Nagual i Genaro dali mu rośliny mocy. Posiadał odpowiednią kontrolę i moc, aby umieć wykorzystać ten zastrzyk. To właśnie wysłało go tam, gdzie jest teraz.

Genarowie powiedzieli mi, że Eligio skoczył z Benignem. Czy to prawda?

Oczywiście. Jego druga uwaga znajdowała się na tamtym świecie, jeszcze zanim on sam skoczył, Nagual powiedział, że twoja też tam była, ale dla ciebie był to koszmar, bo nie miałeś nad nią kontroli. Mówił, że rośliny mocy cię wykoślawiły
sprawiły, że porzuciłeś uwagę w tonalu i wkroczyłeś bezpośrednio w obszar drugiej uwagi, nie potrafiąc się nią posługiwać. Nagual aż do samego końca nie dawał Eligiowi roślin mocy.

Myślisz, że moja druga uwaga na tym ucierpiała?

Nagual nigdy tego nie powiedział. Uważał, że jesteś niebezpiecznie szalony, ale że to nie ma nic wspólnego z roślinami mocy. Powiedział, że nie sposób opanować obu twoich uwag. Gdybyś zdołał je poskromić, byłbyś wielkim wojownikiem.
Chciałem, by powiedziała mi o tym coś więcej. Położyła dłonie na moim notatniku i oznajmiła, iż mamy przed sobą bardzo pracowity dzień i powinniśmy gromadzić energię. Musimy więc doładować się energią słońca. Oświadczyła, że okoliczności wymagają, byśmy pochłaniali energię lewym okiem. Zaczęła powoli kołysać głową z boku na bok, patrząc w słońce spod półprzymkniętych powiek.
Chwilę później dołączyły do nas siostrzyczki. Lidia i Josefina usiadły po mojej prawej stronie, a Rosa zajęła miejsce obok la Gordy. Wszystkie oparły się plecami o słupki. Ja znalazłem się dokładnie pośrodku rzędu.
Niebo było bezchmurne, słońce stało ponad odległym łańcuchem górskim. Kobiety zaczęły poruszać głowami w doskonałej harmonii. Dołączyłem do nich i poczułem, że zsynchronizowałem własne ruchy z ich ruchami. Po upływie około minuty przestały.
Wszystkie miały na głowach kapelusze, które osłaniały im twarze przed słońcem, gdy nie wystawiały oczu na działanie promieni. Wcześniej la Gorda dała mi mój stary kapelusz.
Siedzieliśmy tak przez jakieś pół godziny. Wielokrotnie powtórzyliśmy ćwiczenie. Chciałem zaznaczyć ich liczbę, ale la Gorda jakby od niechcenia odrzuciła na bok mój notatnik.
W pewnej chwili Lidia wstała nieoczekiwanie, mamrocząc pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa. La Gorda nachyliła się do mnie i wyszeptała, że drogą zbliżają się Genarowie. Wytężyłem wzrok, ale nikogo nie zauważyłem. Rosa i Josefina także wstały i weszły z Lidią do domu.
Powiedziałem la Gordzie, że nie widzę, by ktoś się zbliżał. Powtórzyła, że widać Genarów na drodze, i dodała, że zawsze bała się chwili, kiedy znowu wszyscy się zejdą, ale jest przekonana, że dam sobie z tym radę. Poradziła mi, abym był szczególnie ostrożny z Josefina i Pablitem, bo oni nie potrafią zapanować nad sobą. Według niej najbardziej sensowną rzeczą będzie zabranie stąd Genarów po upływie mniej więcej godziny.
Nie przestawałem patrzeć na drogę. Nie widziałem nikogo.

Jesteś pewna, że tu idą?
spytałem.
Odparła, że ich nie widzi, ale że widziała ich Lidia. Tylko Lidia dostrzegła Genarów, bo wpatrywała się w drogę, jednocześnie pochłaniając promienie. Nie byłem pewien, czy rozumiem, więc poprosiłem o wyjaśnienie.

Jesteśmy wpatrywaczami
stwierdziła.
Tak jak ty. Wszyscy jesteśmy tacy sami. Nie ma powodu, by zaprzeczać, że jesteś wpatrywaczem. Nagual opowiedział nam o twoich wielkich osiągnięciach na tym polu.

Wielkie osiągnięcia na polu wpatrywania się? O czym ty mówisz?
Zacisnęła usta i wyglądała tak, jakby była bliska irytacji, powstrzymała się jednak. Uśmiechnęła się tylko i delikatnie mnie popchnęła.
W tej chwili jej ciałem wstrząsnął nagły dreszcz. Popatrzyła tępo gdzieś obok mnie, po czym energicznie potrząsnęła głową. Powiedziała, że właśnie zobaczyła", że Genarowie jednak jeszcze tu nie idą, było dla nich za wcześnie. Mieli zamiar odczekać jeszcze chwilę, zanim się pojawią. Uśmiechnęła się, jakby odwleczenie się ich przyjścia sprawiło jej wielką przyjemność.

Jakkolwiek by było, jeszcze nie jesteśmy do końca przygotowane na ich przyjście
powiedziała.
Oni odczuwają to samo.

Gdzie są teraz?
spytałem.

Pewnie siedzą gdzieś na skraju drogi
odparła.
Bez wątpienia Benigno wpatrzył się w dom podczas marszu i zobaczył, że tu siedzimy, więc zdecydowali się poczekać. Doskonale. W ten sposób mamy trochę więcej czasu.

Niepokoisz mnie, Gorda. Mamy czas na co?

Musisz dzisiaj skoncentrować drugą uwagę wyłącznie na naszej czwórce.

Jak mam to zrobić?

Nie wiem. Jesteś dla nas wielką zagadką. Nagual dzięki roślinom mocy zrobił z tobą wiele rzeczy, ale nie możesz tego nazwać wiedzą. To właśnie próbowałam ci powiedzieć. Dopiero gdy posiądziesz całkowitą kontrolę nad drugą uwagą, będziesz się mógł nią posługiwać
w przeciwnym razie na zawsze pozostaniesz w pół drogi pomiędzy obiema uwagami, tak jak teraz. Wszystko, co przytrafiło ci się od chwili przyjazdu, miało na celu uporządkowanie tej uwagi. Krok po kroku udzielałam ci instrukcji, tak jak nakazał mi Nagual. Ponieważ obrałeś inną drogę, nie wiesz o rzeczach, o których my wiemy
tak jak my nie wiemy nic o roślinach mocy. Soledad wie trochę więcej, bo Nagual zabrał ją w swoje strony. Nestor posiada wiedzę o roślinach leczniczych, ale nikt z nas nie był nauczany tak jak ty. Jeszcze nie potrzebujemy twojej wiedzy. Dopiero kiedy będziemy gotowi, ty będziesz jedynym, który będzie wiedział, co zrobić, by dać nam zastrzyk mocy z roślin. Tylko ja wiem, gdzie, w oczekiwaniu na ten dzień, została schowana fajka Naguala. Nagual nakazał ci zmianę drogi i podążenie z nami. Oznacza to, że musisz śnić z nami i podchodzić z Genarami. Nie możesz pozwolić sobie na to, by pozostać tam, gdzie jesteś, po straszliwej stronie drugiej uwagi. Następny przeskok powodujący wyjście z ciebie naguala zabije cię. Nagual powiedział mi, że ludzie są słabymi istotami, stworzonymi z wielu warstw świetlistości. Jeśli możesz je zobaczyć, masz wrażenie, że wyglądają jak włókna, ale w rzeczywistości są to warstwy jak w cebuli. Wszelkie przeskoki rozdzielają te warstwy i mogą nawet doprowadzić człowieka do śmierci.
Wstała i zaprowadziła mnie do kuchni. Usiedliśmy twarzą do siebie. Lidia, Rosa i Josefina krzątały się po podwórku. Nie widziałem ich, ale słyszałem ich rozmowy i śmiech.

Nagual powiedział, że umieramy, bo warstwy naszej świetlistości zostają rozdzielone
oznajmiła la Gorda.
Przeskoki zawsze je rozdzielają, potem jednak warstwy znowu się łączą. Czasem jednak zdarza się, że przeskok jest tak wielki, iż bardzo rozluźnione warstwy nie mogą się już złączyć.

Widziałaś kiedyś takie warstwy?

Oczywiście. Widziałam człowieka umierającego na ulicy. Nagual powiedział mi, że ty też spotkałeś umierającego człowieka, ale nie widziałeś jego śmierci. Nagual sprawił, że zobaczyłam warstwy umierającego człowieka. Wyglądały jak łupiny cebuli. Gdy ludzie są zdrowi, wyglądają jak świetliste jaja, a gdy zostaną zranieni, zaczynają się łuszczyć jak cebula. Nagual powiedział mi, że twoja druga uwaga bywała tak silna, że całkowicie z ciebie wychodziła. On i Genaro musieli dociskać twoje warstwy, w przeciwnym razie byś umarł. Nagual doszedł więc do wniosku, że masz w sobie tyle energii, żeby dwukrotnie wypuścić z siebie naguala, co oznacza, że dwa razy będziesz w stanie złączyć swoje warstwy. Zrobiłeś to więcej razy i już wyczerpałeś swoje możliwości
nie masz już wystarczająco dużo energii, by złączyć warstwy w razie kolejnego przeskoku. Nagual powierzył mi opiekę nad wszystkimi, tobie mam pomóc docisnąć warstwy świetlistości. Nagual powiedział, że śmierć rozpycha warstwy. Wyjaśnił mi, że środek naszej świetlistości, którym jest uwaga w nagualu, ciągle wypycha się na zewnątrz, i to właśnie rozluźnia warstwy. Śmierci jest więc łatwiej się pomiędzy nie wepchnąć i całkowicie je rozdzielić. Czarownicy muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, aby utrzymać warstwy złączone. Dlatego właśnie Nagual uczył nas śnienia. Śnienie dociska warstwy. Kiedy czarownik uczy się śnienia, obie jego uwagi zazębiają się i środek nie musi już przepychać się na zewnątrz.

Chcesz powiedzieć, że czarownicy nie umierają?

Właśnie tak. Czarownicy nie umierają.

Chcesz przez to powiedzieć, że żadne z nas nie umrze?

Tego nie powiedziałam. My nie jesteśmy niczym szczególnym. Nie jesteśmy prawdziwymi czarownikami. Czarownikami są Nagual i Genaro. Obie ich uwagi są tak mocno splecione ze sobą, że oni prawdopodobnie nigdy nie umrą.

Czy to Nagual powiedział ci o tym?

Tak. On i Genaro. Powiedzieli mi o tym obaj. Na krótko przed swoim odejściem Nagual wyjawił nam moc uwagi. Wcześniej nic nie wiedziałam o tonalu i nagualu.
La Gorda opowiedziała, w jaki sposób Nagual przedstawił im podstawową dychotomię tonal-nagual. Któregoś dnia Nagual zabrał ich wszystkich na długi spacer po odludnej kamienistej dolinie w górach. Przygotował wielki tobół pełen różnych przedmiotów, zabrał nawet radio Pablita. Wręczył ten tobół Josefinie, Pablitowi włożył na plecy ciężki stół i wszyscy wyruszyli w góry. W niemal czterdziestomilowym marszu w góry nieśli te ciężary na zmianę. Gdy dotarli na miejsce, Nagual kazał Pablitowi postawić stół dokładnie pośrodku doliny. Następnie poprosił Josefinę, by ułożyła na stole zawartość tobołka. Gdy to zrobiła, wyjaśnił im różnicę pomiędzy tonąłem i nagualem w taki sam sposób, jak w pewnej restauracji w Ciudad de Mexico wyjaśniał mnie, tyle że w ich przypadku objaśnienie było znacznie bardziej obrazowe.
Powiedział im, że tonął jest istniejącym w naszej świadomości porządkiem codziennego świata, który nosimy ze sobą przez całe życie, tak jak oni nieśli tobół i stół. Osobisty tonął jest jak ten stół pośrodku doliny
to malutka wysepka znanych nam rzeczy. Nagual z kolei jest jak utrzymująca ten stół w miejscu nieznana siła i ogrom bezludnej doliny.
Powiedział im, że czarownik jest zobowiązany patrzeć na swój tonął z oddalenia, aby lepiej widzieć, co znajduje się wokół niego. Kazał im pójść na skraj doliny, skąd widać było ją całą. Stamtąd stół był ledwie widoczny. Potem kazał im wrócić do stołu i przyjrzeć mu się, aby dowieść im, że zwykły człowiek nie ma takiej perspektywy jak czarownik, bo człowiek stoi dokładnie nad swoim stołem i koncentruje się na każdym jego szczególe.
Następnie każdemu z nich kazał rzucać okiem na stół, po czym chował niektóre przedmioty, aby sprawdzić, jak bardzo są uważni. Wszyscy doskonale zdali egzamin. Wskazał im, że znakomicie zapamiętują przedmioty, bo rozwinęli uwagę tonalu, albo uwagę nad stołem.
W następnej kolejności kazał im przyjrzeć się wszystkiemu, co znajduje się pod stołem, i sprawdzał ich spostrzegawczość, usuwając kamienie, gałązki i wszystko, co tam było. Żadne z nich nie potrafiło przypomnieć sobie, co widziało pod stołem.
Potem Nagual zrzucił wszystko ze stołu i każdemu po kolei kazał kłaść się na ziemi i dokładnie się jej przyglądać. Wyjaśnił, że dla czarownika nagual jest przestrzenią leżącą dokładnie pod stołem. Ponieważ nie można ogarnąć ogromu nagualu, przedstawionego jako wielka opuszczona dolina, czarownicy przyjęli jako domenę swego działania przestrzeń położoną dokładnie pod wysepką tonalu, przedstawioną jako przestrzeń pod stołem. Tę przestrzeń nazwał drugą uwagą albo uwagą w nagualu, lub też uwagą pod stołem. Uwagę tę można osiągnąć dopiero wtedy, gdy całkowicie oczyści się powierzchnię swojego stołu. Nagual powiedział, że osiągnięcie drugiej uwagi scala obie uwagi w jedną, a ta staje się pełnią człowieka.
La Gorda oznajmiła, że pokaz był dla niej tak jasny, że od razu zrozumiała, dlaczego Nagual oczyścił jej własne życie, zrzucił wszystko z jej wyspy tonalu, jak on to nazywał. Poczuła, że życie według każdej wskazówki Naguala dało jej naprawdę wielkie szczęście. Ciągle jeszcze była daleka od scalenia obu uwag, lecz pracowitość doprowadziła ją do nieskazitelnego życia, które według don Juana było jedyną drogą do wyzbycia się ludzkiej formy, co jest niezbędne do połączenia obu uwag.

Uwaga pod stołem jest kluczem do wszystkiego, co robią czarownicy
ciągnęła.
Aby osiągnąć tę uwagę, Nagual i Genaro nauczyli nas śnienia, a ciebie tajników roślin mocy. Nie wiem, co ci zrobili, aby nauczyć cię, jak pochwycić drugą uwagę przy użyciu roślin mocy, ale aby nas nauczyć śnienia, Nagual najpierw nauczył nas wpatrywania się. Nigdy nam nie powiedział, co tak naprawdę z nami robi. Po prostu uczył nas wpatrywania się. Nie wiedziałyśmy, że posłuży nam to do pochwycenia drugiej uwagi. Myślałyśmy, że robimy to dla zabawy. Ale tak nie było. Aby pochwycić drugą uwagę, należy najpierw posiąść sztukę wpatrywania się, a następnie śnienia. Na początku Nagual położył na ziemi suchy liść i kazał mi się w niego wpatrywać przez wiele godzin. Początkowo myślałam, że codziennie kładzie ten sam liść, ale później zobaczyłam, że różnią się między sobą. Nagual powiedział, że kiedy zdasz sobie z tego sprawę, przestajesz patrzeć, a zaczynasz się wpatrywać. Następnie zaczął kłaść przede mną stosy suchych liści. Kazał mi przekładać je lewą ręką i czuć je, kiedy się w nie wpatruję. Osoba śniąca przekłada liście ruchem spiralnym, wpatruje się w nie, a następnie śni o wzorach, jakie liście nakreśliły w powietrzu. Nagual powiedział, że śniący mogą uznać się za mistrzów we wpatrywaniu się w liście, jeśli śnią o wzorach, a następnego dnia odnajdują te same wzory w stosie suchych liści. Nagual powiedział, że wpatrywanie się w liście wzmacnia drugą uwagę. Kiedy wpatrujesz się w stos liści przez wiele godzin, tak jak ja to robiłam, twoje myśli się uspokajają. Bez myśli uwaga w tonalu zanika i nagle druga uwaga skupia się na liściach, które stają się czymś zupełnie innym. Moment, w którym druga uwaga skupia się na czymś, Nagual nazywał zatrzymaniem świata. I to prawda, świat się zatrzymuje. Dlatego, kiedy się wpatrujesz, ktoś musi znajdować się w pobliżu. Nigdy nie wiadomo, jaki numer może wykręcić druga uwaga. Ponieważ nigdy jej nie używaliśmy, musimy się z nią zaznajomić, zanim odważymy się wpatrywać w samotności. Cały problem z wpatrywaniem się polega na umiejętności wyciszenia myśli. Nagual powiedział, że uczy nas tego za pomocą liści, bo są one dostępne w każdej chwili i w każdej ilości. Z powodzeniem jednak można używać także innych przedmiotów. Kiedy uda ci się zatrzymać świat, zostajesz wpatrywaczem. A ponieważ zatrzymać świat można tylko, powtarzając próby, Nagual kazał nam się wpatrywać w liście przez długie lata. Myślę, że to jest najlepszy sposób na osiągnięcie drugiej uwagi. Nagual połączył wpatrywanie się w liście z patrzeniem na ręce w śnieniu. Znalezienie rąk zajęło mi około roku, a zatrzymanie świata
cztery lata. Nagual powiedział, że kiedy pochwycisz drugą uwagę za pomocą suchych liści, praktykujesz wpatrywanie się i śnienie, aby ją powiększyć. I to jest wszystko na temat wpatrywania.

Mówisz tak, jakby to było bardzo proste.

Wszystko, co robi Toltek, jest proste. Nagual mówił, że jedyne, co możemy zrobić, aby pochwycić drugą uwagę, to ciągle ponawiać próby. Każde z nas zatrzymało świat, wpatrując się w liście. Tylko ty i Eligio jesteście inni. Ty zrobiłeś to za pomocą roślin mocy, co zaś się tyczy Eligia, nie wiem, jaką ścieżką podążył. Nagual nigdy nie chciał mi tego powiedzieć. Opowiedział mi o tobie, bo mamy to samo zadanie.
Wspomniałem, że w notatkach mam zapisane, iż dopiero kilka dni temu po raz pierwszy świadomie doświadczyłem zatrzymania świata. Zaśmiała się.

Zatrzymałeś świat wcześniej niż ktokolwiek z nas
powiedziała.
Jak myślisz, co zrobiłeś, kiedy zażyłeś te wszystkie rośliny mocy? Nigdy nie zrobiłeś tego tak jak my, poprzez wpatrywanie. To wszystko.

Nagual kazał ci się wpatrywać tylko w suche liście?

Kiedy śniący wie, jak zatrzymać świat, może zacząć wpatrywać się też w inne rzeczy, a kiedy wyzbędzie się formy, może wpatrywać się we wszystko. Robiłam to. Mogę wpatrywać się we wszystko. Nagual jednak ustalił dla nas pewien porządek. Na początku wpatrywaliśmy się w małe rośliny. Nagual ostrzegł nas, że małe rośliny są bardzo niebezpieczne. Ich moc jest skoncentrowana, mają bardzo intensywną poświatę i odczuwają, że śniący się w nie wpatruje. Przeformowują wtedy poświatę i nakierowują ją na wpatrującego się. Śniący muszą wybrać jeden gatunek roślin. Następnie wpatrywaliśmy się w drzewa. Śniący muszą też wybrać konkretny gatunek drzewa. W tej kwestii ty i ja też jesteśmy tacy sami: dla nas najlepszy jest eukaliptus.
Z mojego wyrazu twarzy musiała odczytać kolejne pytanie, które chciałem zadać.

Nagual powiedział, że za pomocą dymu z eukaliptusa bardzo łatwo mógł pobudzić twoją drugą uwagę
ciągnęła.
Wiele razy koncentrowałeś ją na krukach, które tak bardzo lubił. Pewnego razu twoja druga uwaga skoncentrowała się na kruku tak doskonale, że poleciała razem z nim na jedyny rosnący w pobliżu eukaliptus.
Przez lata zastanawiałem się nad tym doświadczeniem. Nie potrafiłem wyjaśnić go inaczej niż jako wynik złożonego stanu hipnotycznego, spowodowanego grzybami psychotropowymi w mieszance don Juana. Zasugerował mi percepcyjne katharsis, przemianę w kruka i postrzeganie świata jako kruk. W ten sposób zacząłem postrzegać świat w taki sposób, że nie mogłem czerpać z moich wcześniejszych przeżyć. Słowa la Gordy w pewien sposób uprościły wyjaśnienie całego zajścia.
Powiedziała, że następnie Nagual kazał im się wpatrywać w poruszające się żywe istoty. Oznajmił im, że zdecydowanie najlepsze są do tego małe owady. Ich ruchliwość sprawia, że w odróżnieniu od roślin, czerpiących światłość prosto z ziemi, są nieszkodliwe dla wpatrującego się.
Następnym etapem było wpatrywanie się w kamienie. La Gorda powiedziała, że kamienie są bardzo stare, mają wielką moc. Posiadają specyficzną światłość, raczej zielonkawą, w odróżnieniu od białej światłości roślin i żółtawej światłości wszelkich żywych stworzeń. Kamienie nie otwierają się tak łatwo przed wpatrującymi się, lecz warto wykazać cierpliwość, bo posiadają ukryte we wnętrzu tajemnice, które mogą pomóc czarownikom w śnieniu".

Jakie tajemnice odkryły przed tobą kamienie?
spytałem.

Kiedy wpatrywałam się w samo jądro kamienia
odparła
wyczuwałam jego lekki, specyficzny zapach. Gdy kręciłam się po okolicy w śnieniu, wiedziałam, gdzie jestem, bo prowadziły mnie zapachy tych kamieni.
Powiedziała, że we wpatrywaniu się w drzewa i kamienie ważnym czynnikiem jest pora dnia. Wcześnie rano drzewa i kamienie są odrętwiałe, a ich świetlistość słaba. Około południa są najbardziej ożywione i wtedy wpatruje się w nie, aby przejąć ich świetlistość i moc. Późnym popołudniem są spokojne i smutne, szczególnie drzewa. La Gorda powiedziała, że o tej porze wyglądają, jakby wpatrywały się we wpatrującego.
Następnymi w kolejności wpatrywania się były zjawiska atmosferyczne: mgła i deszcz. Według la Gordy wpatrujący się mogą skoncentrować drugą uwagę na samym deszczu i przenosić się wraz z nim albo skoncentrować się na tle i używać deszczu jako swego rodzaju powiększającej soczewki, która odsłania ukryte cechy przedmiotów. Patrząc poprzez deszcz, można odkryć miejsca mocy albo miejsca, które należy omijać. Miejsca mocy są zielonkawe, a miejsca, które należy ominąć, są intensywnie zielone.
Dla wpatrującego się mgła jest najbardziej tajemniczym zjawiskiem na ziemi, a można jej używać w taki sam sposób jak deszczu. Jednak niezbyt chętnie poddaje się kobietom
nawet po wyzbyciu się przez la Gordę ludzkiej formy mgła pozostała poza jej zasięgiem. La Gorda powiedziała, że któregoś dnia Nagual sprawił, że widziała" zielonkawą poświatę ponad obłokiem mgły, i powiedział jej, że to jest druga uwaga wpatrującego się w mgłę, który mieszka w górach i w tej chwili przenosi się wraz z mgłą. Dodała, że mgły używa się do odkrywania ducha przedmiotów, których już nie ma, i że prawdziwym osiągnięciem wpatrującego się w mgłę jest wejście drugą uwagą we wszystko, co wpatrywanie się przed nim odkryje.
Wyznałem jej, że kiedyś w towarzystwie don Juana zobaczyłem most uformowany z mgły. Poraziła mnie ostrość obrazu i dokładność szczegółów. Nie mogło to być nierzeczywiste. Widok był tak intensywny i żywy, że nie byłem w stanie go zapomnieć. Don Juan skomentował tylko, że któregoś dnia będę musiał przejść przez ten most.

Wiem o tym
odparła.
Nagual powiedział mi, że kiedy już posiądziesz drugą uwagę, przejdziesz nią przez most, w taki sam sposób, w jaki latałeś nią jak kruk. Powiedział, że kiedy staniesz się czarownikiem, utworzy się dla ciebie most z mgły, a ty przejdziesz go i na zawsze znikniesz z tego świata. Tak jak zrobił to on.

Czy on też zniknął w taki sposób?

Nie, on nie przeszedł przez most. Widziałeś, jak Nagual i Genaro na twoich oczach wkroczyli w szczelinę pomiędzy światami. Nestor mówił, że tylko Genaro pomachał ręką na pożegnanie, kiedy widziałeś ich po raz ostatni. Nagual nie machał, bo otwierał szczelinę. Nagual powiedział mi, że kiedy chcesz zebrać drugą uwagę, należy jedynie wykonać ruch otwierania drzwi. To staje się sekretem śniących Tolteków, gdy wyzbywają się formy.
Chciałem zapytać ją o don Juana i don Genara przechodzących przez szczelinę. Nakazała mi milczenie, delikatnie kładąc mi dłoń na ustach.
Powiedziała, że w następnej kolejności wpatrywali się w przestrzeń i chmury. W obu przypadkach wysiłki wpatrujących zmierzają do pozwolenia drugiej uwadze na przeniesienie się w miejsce, w które się wpatrują. Tak więc przemierzali wielkie przestrzenie i jeździli na chmurach. Nagual nigdy nie pozwalał im wpatrywać się w błyskawice. Mówił, że trzeba się wyzbyć ludzkiej formy, by móc to robić
gdy to osiągną, będą mogli jeździć nie tylko na błyskawicach, ale nawet na samych piorunach.
La Gorda zaśmiała się i spytała mnie, kto mógł być tak śmiały i szalony, żeby spróbować wpatrywania się w błyskawice. Do głowy przyszła mi tylko Josefina. La Gorda powiedziała, że Josefina wpatrywała się w błyskawice za każdym razem, kiedy Naguala nie było w pobliżu, aż pewnego dnia błyskawica nieomal ją zabiła.

Genaro był czarownikiem piorunów
ciągnęła.
Jego dwaj pierwsi uczniowie, Benigno i Nestor, zostali mu wskazani przez jego przyjaciela, grom. Mówił, że szukał roślin w bardzo odległych stronach, gdzie Indianie nie życzą sobie wizyt obcych. Pozwolili mu przebywać na swojej ziemi tylko dlatego, że mówił ich językiem. Zbierał jakieś rośliny, gdy nagle zaczęło padać. W pobliżu stało kilka domów, ale ponieważ ludzie nie byli nastawieni przyjaźnie, postanowił ich nie niepokoić. Miał właśnie wejść na czworakach do jakiejś jamy, gdy zobaczył młodego mężczyznę jadącego na obładowanym towarami rowerze. Był to Benigno, człowiek z miasta, który handlował z Indianami. Rower utknął w błocie i w Benigna uderzył piorun. Genaro pomyślał, że mężczyzna nie żyje. Ludzie wyszli z domów, żeby zobaczyć, co się stało. Benigno był bardziej przestraszony niż zraniony, stracił tylko rower i wszystkie towary. Genaro został tam przez tydzień i wyleczył go. Niemal to samo przytrafiło się Nestorowi. Zawsze kupował zioła od Genara, aż pewnego dnia postanowił pójść za nim w góry, żeby zobaczyć, dokąd Genaro chodzi, i nigdy więcej nie płacić za rośliny. Genaro celowo poszedł bardzo daleko
chciał zgubić Nestora. Nie padało, ale grzmiało. W pewnej chwili piorun uderzył nieopodal i zaczął ślizgać się po suchej ziemi jak wąż. Przemknął dokładnie pomiędzy nogami Nestora i uderzył w ścianę o dziesięć jardów dalej.
Genaro powiedział, że piorun osmalił wewnętrzną część nóg Nestora. Nestor miał opuchnięte jądra i był ciężko chory. Genaro musiał leczyć go w tych górach przez tydzień.
Zanim Benigno i Nestor zostali wyleczeni, już byli złapani. Mężczyzn trzeba łapać
kobiety nie. Kobiety wchodzą we wszystko dobrowolnie. To ich moc, a zarazem wada. Mężczyźni muszą być prowadzeni, a kobiety powstrzymywane. La Gorda zachichotała i stwierdziła, że musi mieć w sobie wiele męskości, bo trzeba ją było prowadzić, a ja muszę mieć w sobie wiele kobiecości, bo ciągle muszę być powstrzymywany.
Ostatnie w kolejności były ogień, dym i cienie. Powiedziała, że dla wpatrującego się ogień nie jest jasny, lecz czarny, tak samo jak dym. Dla odmiany cienie są świetliste, mają kolory i są pełne ruchu. Istnieją jeszcze dwa rodzaje wpatrywania, którego nie doświadczyli: wpatrywanie się w gwiazdy i w wodę. W gwiazdy mogą wpatrywać się tylko czarownicy, którzy wyzbyli się ludzkiej formy. La Gorda wyznała, że bardzo dobrze poczyna sobie z gwiazdami, ale nie daje sobie rady z wodą, szczególnie z wodą płynącą, wykorzystywaną przez czarowników do zbierania drugiej uwagi i przenoszenia jej w dowolne miejsce.

Wszyscy bardzo boimy się wody
ciągnęła.
Rzeka zbiera drugą uwagę i unosi ją z prądem. Nie ma możliwości, by ją powstrzymać. Nagual opowiedział mi o twoich osiągnięciach we wpatrywaniu się w wodę. Powiedział mi też, że któregoś dnia prawie rozsypałeś się w płytkiej rzeczce i teraz nie możesz się nawet kąpać.
Don Juan wielokrotnie kazał mi się wpatrywać w rów melioracyjny na tyłach swego domu, kiedy byłem pod działaniem dymka. Doznałem tam niesamowitych wrażeń. Raz zobaczyłem, że jestem zielony, jakby pokryty wodorostami. Po tym don Juan poradził, żebym unikał wody.

Czy moja druga uwaga została uszkodzona przez wodę?
spytałem.

Tak
odparła.
Zbytnio sobie folgujesz. Nagual ostrzegł cię, żebyś był ostrożny, ale ty przekroczyłeś wszelkie granice w obcowaniu z płynącą wodą. Nagual
powiedział, że mogłeś używać wody jak nikt, ale twoim przeznaczeniem jest nieumiarkowanie. Przysunęła swoją ławę bliżej mnie.

To wszystko na temat wpatrywania
powiedziała.
Są jednak jeszcze inne rzeczy, o których muszę ci powiedzieć, zanim odejdziesz.

Co to takiego?

Przede wszystkim musisz skupić swoją drugą uwagę na siostrzyczkach i na mnie.

Nie sądzę, bym mógł to zrobić.
La Gorda wstała i weszła do domu. Po chwili wróciła, trzymając w dłoniach małą, twardą, okrągłą poduszkę, wykonaną z tych samych naturalnych włókien, z których robi się sieci. Bez słowa ponownie zaprowadziła mnie przed frontowe drzwi. Powiedziała, że sama zrobiła tę poduszkę, kiedy uczyła się wpatrywania, bo pozycja ciała i wygoda ma przy wpatrywaniu wielkie znaczenie. Należy siedzieć na ziemi, na wyściółce z liści albo na poduszce z naturalnych włókien. Plecy muszą być oparte o drzewo, pieniek lub płaską skałę. Należy rozluźnić ciało. Nigdy nie wolno patrzeć bezpośrednio na przedmiot, aby go nie męczyć. Wpatrywanie się polega na powolnym badaniu przedmiotu oczami
należy prześlizgiwać się po nim wzrokiem w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, nie ruszając przy tym głową. Dodała, że Nagual kazał im wkopać w ziemię słupki, aby mogły się o nie oprzeć.
Poleciła mi usiąść na poduszeczce i oprzeć się plecami o jeden ze słupków. Powiedziała, że pomoże mi wpatrzeć się w miejsce mocy Naguala, znajdujące się na wzgórzach po przeciwnej stronie doliny. Miała nadzieję, że wpatrywanie się w nie pomoże mi zebrać drugą uwagę.
Usiadła blisko mnie po lewej stronie i zaczęła wydawać polecenia. Niemal szeptem powiedziała, abym na wpół przymknął oczy i wpatrzył się w miejsce zetknięcia się dwóch wielkich wzgórz. Znajdował się tam kanion o stromych zboczach. Powiedziała mi, że konkretne wpatrywanie składa się z czterech niezależnych od siebie elementów. Pierwsza faza polega na użyciu ronda kapelusza, aby ocienić oczy i sprawić, by docierała do nich minimalna ilość światła; następnie trzeba przymknąć oczy; trzecim krokiem jest utrzymanie stałego ich otwarcia, aby docierał do nich jednolity strumień światła; czwartym krokiem jest dostrzeżenie wąwozu, w tle za plątaniną linii światła na rzęsach.
Początkowo nie potrafiłem nadążyć za jej poleceniami. Słońce stało wysoko nad horyzontem, musiałem więc odchylić głowę. Po chwili udało mi się nasunąć kapelusz tak, że niemal całkowicie ocieniał mi oczy. Wyglądało na to, że nie muszę robić nic więcej. Gdy tylko na wpół przymknąłem oczy, promień światła, który jak gdyby pojawił się na rondzie kapelusza, dosłownie eksplodował na moich rzęsach, spełniających funkcję filtru tworzącego świetlną sieć. Utrzymywałem powieki półprzymknięte i przez chwilę bawiłem się pajęczyną światła, aż dostrzegłem w tle ciemny zarys kanionu.
Następnie la Gorda kazała mi wpatrywać się w centralną część kanionu, aż dojrzę ciemnobrązową plamę. Wyjaśniła, iż jest to dziura niewidoczna dla oczu, które patrzą, a widoczna jedynie dla tych, które widzą". Ostrzegła, bym się kontrolował, gdy ją ujrzę, i nie pozwolił się przez nią przyciągnąć. Miałem raczej zbliżyć się do niej i wpatrzyć się w nią. Zasugerowała, bym dał jej znak, gdy tylko odnajdę dziurę. Przysunęła się i oparła o mnie.
Przez chwilę starałem się harmonijnie wykonywać wszystkie cztery czynności, aż niespodziewanie pośrodku kanionu uformowała się ciemna plama. Natychmiast zdałem sobie sprawę, że nie widzę jej w zwykły sposób. Ciemna plama była raczej wrażeniem, swego rodzaju wizualnym wybrykiem. Kiedy przestałem się kontrolować, dziura zniknęła. Pojawiała się w polu widzenia tylko wtedy, gdy harmonijnie powtarzałem wszystkie cztery czynności. Przypomniałem sobie, że don Juan niezliczenie wiele razy nakazywał mi robić coś takiego. Umieszczałem kawałek materiału na niskiej gałęzi, zwieszającej się tak, by znajdowała się w jednej linii z takimi formacjami geologicznymi jak kaniony czy skarpy. Tłem zawsze były góry. Don Juan kazał mi siedzieć około pięćdziesięciu stóp od materiału i patrzeć pomiędzy niskimi gałęziami krzaka, co miało wywoływać u mnie specyficzne wrażenia percepcyjne. Materiał, zawsze odrobinę ciemniejszy niż formacje geologiczne, na które patrzyłem, początkowo wydawał się stanowić ich element. Celem tego ćwiczenia było to, by pozwolić mojej percepcji igrać swobodnie, bez analizowania tego, co postrzegałem. Nigdy mi się to nie udawało, bo nie potrafiłem oddalić myśli i zawsze pogrążałem się w spekulacjach na temat wzrokowych fantasmagorii.
Tym razem nie odczuwałem konieczności racjonalizowania. La Gorda nie była kimś takim jak don Juan, imponującą osobą, która wywoływałaby we mnie podświadomą potrzebę walki.
Ciemna dziura w polu widzenia stała się niemal czarna. Naparłem plecami na la Gordę, aby dać jej znak. Wyszeptała mi do ucha, że powinienem starać się utrzymać powieki w tej samej pozycji i spokojnie oddychać przeponą. Nie mogę pozwolić, by dziura mnie przyciągnęła, tylko powinienem stopniowo w nią wchodzić. Musiałem uniknąć nagłego powiększenia się dziury, bo mogłaby mnie połknąć. W takiej sytuacji miałem natychmiast otworzyć oczy.
Zacząłem oddychać tak, jak mi nakazała, co pozwalało mi utrzymać odpowiednio uchylone powieki.
Pozostałem w tej pozycji przez dłuższy czas. W pewnej chwili spostrzegłem, że oddycham normalnie i że nie przeszkadza mi to w postrzeganiu dziury. Nagle ciemna dziura zaczęła się poruszać, pulsować i zanim zdołałem ponownie uspokoić oddech, przybliżyła się i zamknęła mnie w sobie. Przeraziłem się i szeroko rozwarłem powieki.
La Gorda powiedziała, że wpatruję się z dużej odległości, więc muszę oddychać w taki sposób, jak mi nakazała. Nakłaniała mnie, bym powtórzył wszystko raz jeszcze. Powiedziała, że Nagual kazał im tak siedzieć przez całe dnie i skupiać drugą uwagę poprzez wpatrywanie się w to miejsce. Nieustannie je ostrzegał przed niebezpieczeństwem bycia połkniętym z powodu wstrząsu, jakiego może doznać ciało.
Wykonanie tego, o czym mówiła, zabrało mi niemal godzinę. Zbliżenie się do ciemnej plamy i zajrzenie w nią spowodowało, że brązowa plama w moim polu widzenia nagle się rozjaśniła. Zdałem sobie wtedy sprawę, że dzieje się ze mną coś nieprawdopodobnego. Poczułem, że rzeczywiście zbliżam się do plamy, przez co odnosiłem wrażenie, że plama się rozjaśnia. W pewnej chwili znalazłem się tak blisko, że potrafiłem rozróżnić to, co znajdowało się w jej wnętrzu: kamienie i rośliny. Zbliżyłem się jeszcze bardziej i zauważyłem skałę o specyficznym kształcie. Wyglądała jak topornie wyciosane krzesło. Bardzo mi się spodobała
w porównaniu z nią reszta skał wyglądała blado i nieinteresująco.
Nie wiem, jak długo się w nią wpatrywałem. Byłem w stanie wyszczególnić każdy jej detal. Czułem, że mógłbym się na zawsze pogrążyć w jej szczegółach, bo nie było im końca. Coś mnie jednak rozproszyło
na skale pojawił się inny dziwny obraz, potem następny, i jeszcze jeden. Zaczęły mnie złościć te przeszkody. W tej samej chwili poczułem, że la Gorda, siedząc za mną, porusza moją głową z boku na bok. W kilka sekund koncentracja towarzysząca wpatrywaniu się całkowicie zniknęła.
La Gorda zaśmiała się i powiedziała, że rozumie, dlaczego Nagual tak bardzo się o mnie niepokoił. Sama zobaczyła, jak mocno sobie folguję. Usiadła przy słupku obok mnie i oznajmiła, że teraz ona i siostrzyczki będą się wpatrywać w miejsce mocy Naguala. Następnie zagwizdała wysoko jak ptak. Chwilę później siostrzyczki wyszły z domu i usiadły, by wpatrywać się razem z nią.
Ich mistrzostwo we wpatrywaniu się nie ulegało wątpliwości. Ich ciała nabrały dziwnej sztywności. Wydawało się, że w ogóle nie oddychają. Ich bezruch oddziaływał na mnie tak bardzo, że po chwili także przymknąłem oczy i zacząłem wpatrywać się we wzgórza.
Wpatrywanie było dla mnie absolutną rewelacją. Pogrążając się w nim, potwierdzałem niezwykle ważne elementy nauk don Juana. La Gorda nakreśliła to zadanie w bardzo niejasny sposób. Zbliż się do niej" było raczej nakazem, a nie opisem czynności, pod warunkiem że spełniało się jeden wymóg
don Juan nazywał go zatrzymaniem wewnętrznego dialogu. Z wypowiedzi la Gordy dotyczących wpatrywania się wynikało jasno, że ćwicząc z nimi wpatrywanie, don Juan chciał nakłonić je do zatrzymania dialogu wewnętrznego. La Gorda wyrażała to określeniem zatrzymanie myśli". Don Juan nauczył mnie tego, choć poprzez odwrócenie kolejności działań: zamiast uczyć mnie wyostrzenia widoku, co robią wpatrywacze, uczył mnie, jak go otwierać, zatapiając świadomość, nie koncentrując wzroku na niczym. Miałem jakby wyczuwać wzrokiem wszystko w promieniu 180 stopni, patrząc ponad linią horyzontu.
Wpatrywanie się było dla mnie bardzo trudne, bo wymagało odwrócenia ćwiczenia. Gdy się wpatrywałem, musiałem opanować ochotę otwarcia oczu. Z drugiej jednak strony potrzeba pohamowania tej tendencji wymuszała na mnie wyłączenie myśli. Po zrobieniu tego wszystkiego w taki sposób, w jaki pokazała mi la Gorda, wpatrywanie się nie sprawiało mi żadnego problemu.
Don Juan niezmiennie powtarzał, że podstawą czarownictwa jest wyciszenie dialogu wewnętrznego. W wyjaśnieniu la Gordy na temat domeny dwóch uwag za trzymanie dialogu wewnętrznego przedstawione zostało jako odłączenie uwagi w tonalu.
Don Juan powiedział też kiedyś, że wraz z zatrzymaniem wewnętrznego dialogu zatrzymujemy świat. Chodziło mu o przedstawienie procesu koncentrowania drugiej uwagi. Powiedział, że jedna część nas zawsze jest zamknięta na klucz, bo się jej boimy, i że dla rozumu część ta jest jak oszalały krewny, którego trzymamy w lochu. Gdyby użyć słów la Gordy: część ta jest drugą uwagą, która, skoncentrowana, zatrzymuje świat. Ponieważ jako zwykli ludzie znamy tylko uwagę w tonalu, nietrudno nam uwierzyć, że świat musi się zatrzymać, gdy tylko tę uwagę wyłączamy. Koncentrowanie nieznanej i nie wyćwiczonej drugiej uwagi musi być z konieczności przerażające. Don Juan miał rację, mówiąc, że jedynym sposobem na powstrzymanie tego szalonego krewnego przed rzuceniem się na nas jest opancerzenie się dialogiem wewnętrznym, który nigdy się nie kończy. La Gorda i siostrzyczki podniosły się z miejsca po około trzydziestu minutach wpatrywania się. La Gorda dała mi znak, bym podążył za nimi. Poszły do kuchni. La Gorda wskazała mi ławkę, na której miałem usiąść. Oznajmiła, że udaje się naprzeciw Genarom. Wyszła przez frontowe drzwi.
Siostrzyczki usiadły wokół mnie. Lidia zaofiarowała się odpowiedzieć na wszystkie moje pytania. Poprosiłem, by opowiedziała mi o wpatrywaniu się w miejsce mocy Naguala, ale mnie nie zrozumiała.

Jestem wpatrywaczem w przestrzeń i cienie
powiedziała.
Po tym, jak zostałam wpatrywaczem, Nagual kazał mi zacząć wszystko od początku. Miałam wpatrywać się w cienie liści, roślin, drzew i kamieni. Teraz nie wpatruję się już w nic innego, tylko w cienie. Nawet jeśli panuje ciemność, cienie są widoczne. Ponieważ wpatruję się w cienie, jestem też wpatrywaczem w przestrzeń. Wcześnie rano cienie niewiele mówią wtedy odpoczywają, nie ma więc sensu wpatrywać się o zbyt wczesnej porze. Około szóstej budzą się, a najlepsze są około piątej po południu. Wtedy są w pełni zbudzone.

Co ci mówią cienie?

Wszystko, co tylko chcę wiedzieć. Mówią mi różne rzeczy, bo są gorące albo zimne, bo się poruszają, mają kolory. Nie wiem jeszcze dokładnie wszystkiego o tym, co może oznaczać ciepło, zimno i kolory. Nagual pozostawił mi odkrycie tego.

Jak się tego uczysz?

W śnieniu. Śniący muszą wpatrywać się, aby śnić, a następnie muszą szukać swoich snów we wpatrywaniu. Nagual na przykład kazał mi się wpatrywać w cienie kamieni, a potem w śnieniu zobaczyłam, że te cienie mają światło, zaczęłam więc szukać światła w cieniach i w końcu udało mi się je znaleźć. Wpatrywanie się i śnienie są ze sobą ściśle związane. Poświęciłam wiele czasu na wpatrywanie się w cienie, żeby móc o nich śnić. Wiele pracy kosztowało mnie połączenie śnienia z wpatrywaniem, żeby naprawdę zobaczyć w cieniach to, co widziałam w śnieniu. Rozumiesz, o co mi chodzi? Wszystkie robimy to samo. Rosa śni o drzewach, bo wpatruje się w drzewa, a Josefina śni o chmurach, bo wpatruje się w chmury. Tak długo wpatrują się w chmury i drzewa, aż dopasują je w śnieniu.
Rosa i Josefina skinęły głowami.

A la Gorda?

Ona wpatruje się w pchły
rzuciła Rosa i wszystkie wybuchnęły śmiechem.

La Gorda nie lubi być gryziona przez pchły
wyjaśniła Lidia.
Wyzbyła się formy, więc może wpatrywać się we wszystko, ale zazwyczaj wpatruje się w deszcz.

A Pablito?

On wpatruje się w krocza kobiet
odparła Rosa z obojętnym wyrazem twarzy.
Znowu się roześmiały. Rosa poklepała mnie po plecach.

Rozumiem, że skoro jest twoim przyjacielem, ma takie same upodobania
powiedziała.
Śmiejąc się, uderzały rękoma o stół i kołysały się w przód i w tył.

Pablito wpatruje się w kamienie
poinformowała mnie Lidia.
Nestor w deszcz i rośliny, a Benigno w przestrzeń. Nie pytaj mnie jednak więcej o wpatrywanie, bo jeśli powiem ci coś jeszcze, stracę moc.

W jaki więc sposób la Gorda zdołała mi o wszystkim opowiedzieć?

La Gorda wyzbyła się ludzkiej formy
odparła Lidia.
Kiedy ja wyzbędę się formy, też ci wszystko opowiem. Ale wtedy już nie będziesz mnie chciał słuchać. Teraz słuchasz tylko dlatego, że jesteś równie głupi jak my. W dniu, w którym wyzbędziemy się ludzkiej formy, przestaniemy być głupi.

Dlaczego zadajesz tak wiele pytań, skoro już to wszystko wiesz?
zagadnęła Rosa.

Bo on jest taki jak my
odpowiedziała jej Lidia.
Nie jest prawdziwym nagualem. Ciągle jest człowiekiem.
Odwróciła się do mnie. Przez chwilę jej twarz była sroga, a oczy surowe i przeszywające, ale zmieniły się, gdy się do mnie odezwała.

Ty i Pablito jesteście przyjaciółmi
powiedziała.
Bardzo go lubisz, prawda?
Zastanowiłem się przez chwilę, zanim odpowiedziałem. Oświadczyłem, że z jakichś przyczyn ufam mu bezgranicznie. Nie wiem dlaczego, ale mam poczucie braterstwa z nim.

Tak bardzo go lubisz, że wyrządziłeś mu krzywdę
rzuciła oskarży cielsko.
Na górze, kiedy skakaliście, sam wchodził w drugą uwagę, a ty zmusiłeś go do skoku.

Tylko trzymałem go za ramię
zaprotestowałem.

Czarownik nie trzyma drugiego czarownika za ramię
powiedziała.
Każdy z nas jest bardzo zdolny. Nie potrzebujesz pomocy żadnej z nas trzech. Pomóc może tylko czarownik, który widzi i wyzbył się formy. Tam, na górze, ty miałeś skoczyć jako pierwszy. Teraz Pablito jest od ciebie zależny. Przypuszczam, że chciałeś nam pomóc w taki sam sposób. Cholera, im więcej o tobie myślę, tym bardziej tobą pogardzam.
Rosa i Josefina wymamrotały, że się z nią zgadzają. Rosa wstała i spojrzała mi w twarz z wściekłością w oczach. Zażądała, bym powiedział, co mam zamiar z nimi zrobić. Odparłem, że zamierzam wkrótce wyjechać. Wyglądało na to, że moje oświadczenie je zaszokowało. Wszystkie zaczęły mówić jednocześnie. Głos Lidii górował nad pozostałymi. Powiedziała, że mogłem wyjechać poprzedniego dnia i że nienawidzi chwili, w której zdecydowałem się zostać. Josefina zaczęła obrzucać mnie szpetnymi wyzwiskami.
Poczułem nagły dreszcz, wstałem i głosem, który nie należał do mnie, wrzasnąłem, żeby się zamknęły. Spojrzały na mnie przerażone. Chciałem udawać, że nic się nie stało, ale przestraszyłem sam siebie co najmniej tak bardzo jak siostrzyczki.
W tej właśnie chwili la Gorda weszła do kuchni, jakby czekała za ścianą, aż zaczniemy się bić. Powiedziała, że ostrzegła nas wszystkich, byśmy wzajemnie nie wciągali się we własne sieci. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, widząc, jak daje nam burę, zupełnie jak dzieciom. Dodała, że winni jesteśmy sobie szacunek i że szacunek pomiędzy wojownikami jest sprawą niezwykle delikatną. Siostrzyczki potrafią zachowywać się jak wojownicy w swoim towarzystwie, tak samo jak Genarowie w swoim, ale wystarczy, że ja się pojawię albo spotkają się obie grupy i wszyscy zapominają o wiedzy wojownika i zaczynają zachowywać się jak barany.
Usiedliśmy. La Gorda zajęła miejsce obok mnie. Po chwili milczenia Lidia wyjaśniła, że obawiała się, iż zrobię z nimi to, co zrobiłem z Pablitem. La Gorda zaśmiała się i odrzekła, że nigdy nie zgodziłaby się na to, bym komukolwiek pomógł w taki sposób. Powiedziałem, że nie potrafię zrozumieć, co złego wyrządziłem Pablitowi. Nie byłem świadom tego, co zrobiłem, i gdyby Nestor mi tego nie wyjaśnił, nigdy bym się nie dowiedział, że rzeczywiście pociągnąłem Pablita za sobą. Zastanawiałem się nawet nad tym, czy Nestor przypadkiem nie przesadza albo czy się nie myli.
La Gorda odparła, że Świadek nigdy nie popełniłby aż tak głupiego błędu, a już na pewno by nie przesadzał, bo Świadek jest najdoskonalszym wojownikiem z nich wszystkich.

Czarownicy nie pomagają sobie wzajemnie, tak jak ty pomogłeś Pablitowi
ciągnęła.
Zachowałeś się jak człowiek na ulicy. Nagual uczył nas wszystkich, żebyśmy byli wojownikami. Mówił, że wojownik nie współczuje nikomu. Dla niego współczucie oznaczało, że chcesz, by inni byli tacy jak ty, żeby znaleźli się na twoim miejscu
i tylko dlatego im pomagasz. Zrobiłeś tak w przypadku Pablita. Dla wojownika najtrudniejszą rzeczą na świecie jest pozwolić innym być. Kiedy byłam gruba, martwiłam się tym, że Lidia i Josefina nie jedzą wystarczająco dużo. Bałam się, że zachorują i umrą z niedożywienia. Robiłam, co mogłam, aby je utuczyć, a robiłam to, bo chciałam dla nich dobrze. Nieskazitelność wojownika polega na tym, by pozwolić ludziom być i popierać ich w tym, czym są. Oznacza to, oczywiście, przekonanie, że będą nieskazitelnymi wojownikami bez twojej pomocy.

A jeśli nie są nieskazitelni?
spytałem.

W takim razie twoim zadaniem jest samemu być nieskazitelnym i nie odzywać się ani słowem
odparła.
Nagual mówił, że tylko wojownik, który widzi i wyzbył się formy, może pozwolić sobie na to, by komuś pomóc. Dlatego właśnie pomógł nam i sprawił, że jesteśmy tym, czym jesteśmy. Nie sądzisz chyba, że możesz wybierać sobie ludzi z ulicy i im pomagać, prawda?
Don Juan postawił mnie już przed tym dylematem, mówiąc, że nie powinienem pomagać bliźnim. Według niego każdy wysiłek z naszej strony, aby pomóc komukolwiek, jest powodowany jedynie naszym własnym interesem.
Pewnego dnia, kiedy byłem z nim w mieście, podniosłem ślimaka ze środka chodnika i odłożyłem w bezpieczne miejsce, pomiędzy jakieś pnącza. Byłem przekonany, że pozostawiony samemu sobie, wcześniej czy później zostałby rozdeptany. Uważałem, że przenosząc go w bezpieczne miejsce, uratowałem mu życie.
Don Juan wykazał, że moje przekonanie było bardzo pochopne, bo nie rozpatrzyłem dwóch istotnych faktów. Po pierwsze, ślimak mógł uciekać przed śmiercią od trucizny zawartej w liściach winorośli, po drugie, mógł mieć wystarczająco silną wolę, aby przejść przez chodnik. Wtrącając się, nie uratowałem go, ale sprawiłem, że utracił to, co z takim trudem zyskał.
Oczywiście, chciałem odłożyć ślimaka w miejsce, z którego go podniosłem, ale don Juan mi nie pozwolił. Powiedział, że przeznaczeniem ślimaka było to, że jakiś idiota przetnie mu drogę i wyhamuje impet. Jeśli zostawię go tam, gdzie go odłożyłem, być może ślimak zbierze wystarczającą moc, by podążyć tam, dokąd zmierzał.
Pomyślałem, że rozumiem, o co mu chodzi. Najwyraźniej jednak zgodziłem się z nim jedynie powierzchownie. Najtrudniejszą dla mnie rzeczą było pozwolić innym być.
Opowiedziałem im tę historię. La Gorda poklepała mnie po plecach.

Jesteśmy niedobrzy
powiedziała.
Cała nasza piątka to okropni ludzie, którzy nie chcą zrozumieć. Zdołałam pozbyć się większej części mojej złej strony, ale jeszcze trochę mi zostało. Jesteśmy raczej ślamazarni, a w porównaniu do Genarów
ponurzy i władczy. Genarowie dla odmiany są jak Genaro
jest w nich niewiele zła.
Siostrzyczki skinęły głowami.

Jesteś z nas najgorszy
odezwała się do mnie Lidia.
W porównaniu z tobą nie wydaje mi się, byśmy były aż takie złe.
La Gorda zachichotała i poklepała mnie po nodze, jakby chciała mi podpowiedzieć, bym zgodził się z Lidią. Zgodziłem się i wszystkie zaśmiały się jak dzieci.
Siedzieliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę.

Zbliżam się już do końca tego, co miałam ci przekazać
odezwała się nagle la Gorda.
Kazała nam wszystkim powstać. Powiedziała, że razem z siostrami pokaże mi pozycję mocy tolteckiego wojownika. Lidia stanęła twarzą do mnie po prawej stronie. Chwyciła prawą ręką moją rękę i przyłożyła dłoń do dłoni, nie zaplatając palców. Następnie lewą ręką oplotła moją rękę powyżej łokcia i mocno przytuliła do swojej piersi. Josefina uczyniła dokładnie to samo po mojej lewej stronie. Rosa stanęła na wprost mnie, twarzą do mnie, chwyciła mnie pod pachami i zaplotła ręce na moich plecach. La Gorda zbliżyła się do mnie od tyłu i zaplotła dłonie na moim pępku.
Wszyscy byliśmy niemal takiego samego wzrostu, więc bez przeszkód mogły napierać głowami na moją głowę. La Gorda przemawiała miękkim głosem wprost do mojego lewego ucha, wystarczająco jednak głośno, by wszyscy mogli ją usłyszeć. Powiedziała, że spróbujemy umieścić naszą drugą uwagę w miejscu mocy Naguala, nie będąc przez nikogo ani przez nic poganiani. Tym razem nie było nauczyciela ani sprzymierzeńców, którzy by nas popychali. Mieliśmy się tam dostać dzięki mocy naszego pragnienia.
Poczułem nieodpartą konieczność zapytania la Gordy, co mam robić. Odrzekła, że powinienem pozwolić drugiej uwadze skupić się na rzeczach, w które się wpatrywałem.
Objaśniła, że pozycja, którą przybraliśmy, to pozycja mocy Tolteków. W tej chwili byłem środkiem i siłą wiążącą czterech stron świata. Lidia była wschodem, bronią, którą Toltek dzierży w prawej dłoni; Rosa była północą, tarczą osłaniającą wojownika; Josefina zachodem, bronią przeciw duchom trzymaną przez wojownika w lewej ręce; la Gorda była południem, noszonym na plecach koszem, w którym wojownik przechowuje przedmioty mocy. Powiedziała, że naturalną pozycją dla każdego wojownika jest utrzymywanie twarzy w kierunku północnym, bo trzyma broń w prawej ręce, na wschodzie. Jednak pozycja, którą my mieliśmy przyjąć, była południowa, z lekkim odchyleniem na wschód
tak więc aktem mocy, który Nagual polecił nam wykonać, była zmiana kierunków.
Przypomniała mi, że jedną z pierwszych rzeczy, które Nagual nam zrobił, było nakierowanie naszych oczu na południowy wschód. W ten sposób nakłonił naszą drugą uwagę do podjęcia czynu, który był przed nami. Istniały dwie możliwości, aby tego dokonać. Pierwszą było wykorzystanie mnie jako osi i obrócenie się w kierunku południowym, co pociągnęłoby za sobą zmianę znaczenia i roli każdej z nich. Lidia byłaby zachodem, Josefina wschodem, Rosa południem, a la Gorda północą. Alternatywą była zmiana kierunku na południowy bez odwracania się. Była to alternatywa mocy, która wymagała przybrania naszej drugiej twarzy.
Powiedziałem la Gordzie, że nie rozumiem, czym jest nasza druga twarz. Odparła, że została upoważniona przez Naguala do połączenia ze sobą drugiej uwagi każdego z nas i że każdy toltecki wojownik posiada dwie twarze, nakierowane na dwa przeciwstawne kierunki. Druga twarz jest drugą uwagą.
La Gorda nagle zwolniła uścisk. Siostrzyczki zrobiły to samo. Usiadła i pociągnęła mnie w dół, usiadłem obok niej. Siostrzyczki pozostały na swoich miejscach. La Gorda spytała, czy wszystko jest dla mnie jasne. Było, a jednocześnie nie było. Zanim zdążyłem sformułować pytanie, zdradziła, że Nagual polecił przekazać mi, że mam zmienić swój kierunek poprzez połączenie własnej drugiej uwagi z ich drugą uwagą i przybrać drugą twarz, by zobaczyć, co znajduje się za moimi plecami.
La Gorda wstała i pociągnęła mnie za sobą. Poprowadziła mnie do drzwi pokoju kobiet. Delikatnie popchnęła mnie do środka. Kiedy przekroczyłem próg, Lidia, Rosa i Josefina dołączyły do mnie, po czym la Gorda zamknęła drzwi.
Pokój był bardzo ciemny. La Gorda złapała mnie za ramię i ustawiła w miejscu, które, jak sądzę, było środkiem pomieszczenia. W ogóle ich nie widziałem; czułem tylko, jak stają po moich czterech stronach.
Po chwili moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Zobaczyłem dwa okna z zamkniętymi okiennicami. Przesączała się przez nie odrobina światła, co pozwalało mi dostrzec sylwetki wszystkich dziewczyn. Pochwyciły mnie w taki sposób, jak kilka minut wcześniej, i niemal jednocześnie przyłożyły głowy do mojej. Wszędzie dookoła czułem gorące oddechy. Zamknąłem oczy, by przywołać obrazy z wpatrywania się. Nie udawało mi się, poczułem się potwornie zmęczony i śpiący, okropnie swędziały mnie oczy. Chciałem je potrzeć, ale Lidia i Josefina skutecznie unieruchomiły mi ręce.
Staliśmy w tej pozycji przez bardzo długi czas. Odczuwałem zmęczenie nie do zniesienia i w końcu się osunąłem. Pomyślałem, że kolana nie wytrzymały. Byłem przekonany, że upadnę na podłogę i natychmiast zasnę. Nie było jednak podłogi. W rzeczywistości pode mną nie było nic. Uświadomiwszy to sobie, przeraziłem się tak bardzo, że w jednej chwili zupełnie się rozbudziłem, jednak moc, silniejsza od strachu, ponownie wepchnęła mnie w stan uśpienia. Poddałem się. Razem z kobietami unosiłem się w powietrzu jak balon. Wyglądało to tak, jakbym zapadł w sen i śnił, a w tym śnie ujrzał serie nie związanych ze sobą obrazów. Nie znajdowaliśmy się już w ciemnościach pokoju. Byliśmy skąpani oślepiającym światłem. Czasem widziałem przed sobą twarz Rosy, kątem oczu dostrzegałem też Lidię i Josefinę. Czułem, jak czołami naciskają na moje uszy. Wtedy obraz się zmieniał i pojawiała się przede mną twarz la Gordy. Kiedy to następowało, przykładała usta do moich ust i oddychała. Nie podobało mi się to. Jakaś siła próbowała się uwolnić. Byłem przerażony. Próbowałem je od siebie odtrącić, ale im bardziej starałem się to zrobić, tym mocniej mnie trzymały. Zrodziło się we mnie przekonanie, że la Gorda przechytrzyła mnie i zwabiła w śmiertelną pułapkę
jednak, w odróżnieniu od pozostałych, la Gorda była przecież nieskazitelna. Świadomość tego sprawiła, że poczułem się lepiej. W pewnej chwili zaniechałem walki. Zaczął mnie ciekawić moment mojej śmierci, która w moim przekonaniu była nieunikniona. Doświadczyłem wtedy niezrównanej radości i wylewności, będącej zwiastunem końca. Z wielką siłą przygarnąłem do siebie Lidię i Josefinę. La Gorda znajdowała się w tej chwili przede mną. Nie przeszkadzało mi to, że wtłacza mi powietrze do ust
zdziwiłem się, że właśnie wtedy przestała to robić. Dokładnie w tym samym momencie siostrzyczki przestały napierać na mnie głowami. Zaczęły się rozglądać i w ten sposób uwolniły też moją głowę. Mogłem nią poruszać. Lidia, la Gorda i Josefina były tak blisko mnie, że mogłem patrzeć tylko pomiędzy ich głowami. Nie potrafiłem powiedzieć, gdzie się znajdujemy. Jednej rzeczy byłem pewien, nie staliśmy na ziemi
unosiliśmy się w powietrzu. Nie ulegało też wątpliwości, że zmieniliśmy swoje miejsca. Lidia znajdowała się po mojej lewej, a Josefina po prawej stronie. Twarz la Gordy, tak jak Lidii i Josefiny, pokrywał pot. Czułem za sobą obecność Rosy. Widziałem jedynie jej ręce, przechodzące mi pod pachami i trzymające mnie za ramiona.
La Gorda mówiła coś, czego nie byłem w stanie usłyszeć. Wypowiadała słowa powoli, jakby chciała, bym czytał z jej ust, ale ja jedynie się w nie wpatrywałem. W pewnej chwili poczułem, że wszystkie cztery mnie obracają. Zmusiło mnie to do skoncentrowania się na bezgłośnych słowach la Gordy. Tym razem natychmiast odczytałem ich znaczenie. Mówiła mi, bym się obrócił. Spróbowałem, ale miałem wrażenie, że moja głowa jest unieruchomiona. Poczułem, że ktoś gryzie mnie w usta. Spojrzałem na la Gordę. Nie gryzła mnie, ale patrzyła, wypowiadając polecenie obrócenia głowy. Gdy mówiła, uświadomiłem sobie, że liże mi całą twarz.
Jej twarz była w jakiś sposób zniekształcona, wyglądała na wielką i żółtawą. Pomyślałem, że skoro wszystko dokoła jest żółtawe, jej twarz odbija poświatę, niemal usłyszałem jej rozkaz obrócenia głowy. W końcu złość na to, że gryzie mi twarz, sprawiła, iż potrząsnąłem głową. Jej głos stał się nagle wyraźnie słyszalny. Stała za moimi plecami i wrzeszczała, żebym odwrócił uwagę do tyłu. Twarz lizała mi Rosa. Czołem odepchnąłem ją od siebie. Łkała z twarzą zlaną potem. Słyszałem za sobą głos la Gordy. Mówiła, że wyczerpałem je, zmagając się z nimi, i że teraz nie wie, co zrobić, aby odzyskać naszą zwykłą uwagę. Siostrzyczki wyły.
Moje myśli były krystalicznie przejrzyste, jednakże procesy myślowe nie były dedukcyjne. Cała wiedza przychodziła do mnie w sposób nagły i oczywisty, nie pozostawiając w mózgu miejsca na żadne wątpliwości. Na przykład stwierdziłem nagle, że znowu muszę zasnąć i że to sprawi, iż natychmiast spadniemy na ziemię. Wiedziałem też, że muszę pozwolić im zaprowadzić nas do ich domu. Ja tego nie potrafiłem. Jeśli w ogóle mógłbym skoncentrować na czymś drugą uwagę, byłoby to miejsce, które dał mi don Juan w północnym Meksyku.
Zawsze potrafiłem odmalować je w myślach z najdrobniejszymi szczegółami. Nie odważyłem się jednak przywołać tego obrazu. Wiedziałem, że gdybym się odważył, wylądowalibyśmy właśnie tam.
Pomyślałem, że muszę to wszystko powiedzieć la Gordzie, ale nie potrafiłem wydobyć z siebie głosu. Niemniej jednak jakaś część mnie wiedziała, że la Gorda rozumie. Zaufałem jej i w kilka sekund pogrążyłem się we śnie. Śniąc, patrzyłem na kuchnię w ich domu. Byli tam Pablito, Nestor i Benigno. Wyglądali na niezwykle wielkich i świetlistych. Nie potrafiłem skupić na nich wzroku, bo pomiędzy mną i nimi znajdowała się przeźroczysta plastyczna powłoka. Potem zdałem sobie sprawę, że patrzę na nich jakby przez szybę, na którą ktoś leje wodę. W końcu szyba rozsypała się na kawałki i woda uderzyła mnie w twarz.
Pablito polewał mnie wodą z wiadra. Nestor i Benigno też tam byli. La Gorda, siostrzyczki i ja leżeliśmy na ziemi z tyłu domu. Genarowie wylewali na nas kubły wody.
Zerwałem się na nogi. Albo zimna woda, albo zdumiewające doświadczenie, które było moim udziałem, natchnęły mnie wigorem. La Gorda i siostrzyczki założyły suche ubrania, które Genarowie wcześniej rozłożyli na słońcu. Moje rzeczy także leżały równo ułożone na ziemi. Przebrałem się bez słowa. Doświadczałem szczególnego uczucia, które wydawało się następować po koncentracji drugiej uwagi: nie mogłem mówić, albo raczej mogłem, ale nie chciałem. Mdliło mnie. La Gorda musiała to wyczuć i popchnęła mnie lekko w stronę płotu. Zwymiotowałem. La Gorda i siostrzyczki zrobiły to samo.
Wróciłem do kuchni i obmyłem twarz. Chłód wody przywracał mi świadomość. Pablito, Nestor i Benigno siedzieli wokół stołu. Pablito przyniósł ze sobą krzesło. Wstał i uścisnął mi dłoń. Nestor i Benigno zrobili to samo. Dołączyły do nas la Gorda i siostrzyczki.
Nie czułem się najlepiej, szumiało mi w uszach i miałem zawroty głowy. Josefina wstała, opierając się na Rosie. Odwróciłem się, aby spytać la Gordę, co mamy robić. Lidia osuwała się na ławę. Złapałem ją, ale ciężar mnie przeważył i razem zwaliliśmy się na podłogę.
Musiałem zemdleć. Kiedy się ocknąłem, leżałem na matach we frontowym pokoju. Lidia, Rosa i Josefina spały obok mnie głębokim snem. Chcąc wstać, musiałem przejść na czworakach ponad nimi. Potrąciłem je, ale się nie zbudziły. Wszedłem do kuchni. La Gorda siedziała z Genarami przy stole.

Witaj znowu wśród nas
odezwał się Pablito.
Dodał, że la Gorda zbudziła się dosłownie przed chwilą. Znowu poczułem się sobą. Byłem głodny. La Gorda dała mi miskę z jedzeniem, mówiąc, że oni już jedli. Po posiłku poczułem się doskonale pod każdym względem, tyle że nie mogłem myśleć
myśli całkowicie mi się wyciszyły. Nie podobał mi się ten stan. Poczułem nagłą potrzebę biegu w miejscu, z twarzą zwróconą ku słońcu, czego uczył mnie kiedyś don Juan. Wstałem, a la Gorda poszła w moje ślady. Najwyraźniej naszła ją ta sama myśl. Spociłem się w biegu. Szybko straciłem dech i wróciłem do stołu, a la Gorda podążyła za mną. Ponownie usiedliśmy. Genarowie przyglądali się nam. La Gorda wręczyła mi notes.

Nagual nas zgubił
powiedziała.
W chwili gdy przemówiła, doświadczyłem zdumiewającej eksplozji. Powróciła do mnie lawina myśli. Musiałem zmienić się na twarzy, bo Pablito mnie objął, a po nim zrobili to Nestor i Benigno.

Nagual będzie żył!
rzucił głośno Pablito.
La Gorda także wyglądała na zachwyconą. Otarła czoło w geście ulgi. Powiedziała, że nieomal zabiłem wszystkich swoją okropną skłonnością do folgowania sobie.

Koncentrowanie drugiej uwagi to nie żarty
odezwał się Nestor.

Co się z nami stało, Gorda?
spytałem.

Zgubiliśmy się
odparła.
Zacząłeś sobie folgować strachem i zgubiliśmy się w tym bezmiarze. Nie mogłyśmy skoncentrować uwagi w tonalu. Zdołałyśmy jednak związać naszą drugą uwagę z twoją i teraz masz dwie twarze.
W tej chwili do kuchni weszła Rosa, Lidia i Josefina. Były uśmiechnięte. Wyglądały świeżo i rześko. Nałożyły sobie jedzenie. Usiadły, a kiedy jadły, nikt się nie odezwał. Gdy ostatnia z nich skończyła, la Gorda podjęła rozmowę w miejscu, w którym ją przerwała.

Teraz jesteś wojownikiem o dwóch twarzach
ciągnęła.
Nagual mówił, że wszyscy musimy mieć po dwie twarze, aby dobrze sobie radzić w obu uwagach. Nagual i Genaro pomogli nam skupić drugą uwagę i odwrócić się, byśmy spoglądali w dwóch kierunkach. Tobie jednak nie pomogli, bo stanie się prawdziwym nagualem wymaga, byś sam zdobył moc. Wiele ci jeszcze brakuje, aby to osiągnąć, ale powiedzmy, że teraz przestałeś raczkować, a zacząłeś chodzić wyprostowany. Kiedy odzyskasz kompletność i wyzbędziesz się formy, będziesz płynąć.
Benigno rozłożył ręce, imitując lecący samolot, i wydał z siebie ogłuszający dźwięk, który brzmiał jak ryk silnika. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Siostrzyczki wyglądały na zachwycone.
Do tej chwili nie uświadomiłem sobie w pełni, że jest późne popołudnie. Powiedziałem la Gordzie, że musieliśmy spać kilka godzin, bo weszliśmy do ich pokoju przed południem. Odparła, że wcale nie spaliśmy długo, że przez większość czasu błąkaliśmy się po tamtym świecie i że Genarowie przestraszyli się nie na żarty. Zamartwiali się, bo w żaden sposób nie mogli pomóc nam powrócić.
Zwróciłem się do Nestora z pytaniem, co robili i widzieli, kiedy nas nie było. Zanim odpowiedział, przyglądał mi się przez chwilę.

Przynieśliśmy na podwórko dużo wody
rzekł, wskazując kilka pustych beczek po ropie.
Potem wy wyszliście na podwórko, a my wylewaliśmy na was wodę, to wszystko.

Wyszliśmy z pokoju?
spytałem. Benigno roześmiał się głośno. Nestor spojrzał na la Gordę, jakby oczekiwał pozwolenia albo rady.

Wyszliśmy z pokoju?
powtórzyła pytanie la Gorda.

Nie
odparł Nestor.
La Gorda wyglądała na równie ciekawą jak ja, co mnie przerażało. Nawet ponaglała Nestora.

Wyszliście z nicości
powiedział Nestor.
Muszę przyznać, że było to zatrważające. Wszyscy byliście jak mgła. Pablito pierwszy was zobaczył. Mogliście znajdować się na podwórku już od dawna, ale my nie wiedzieliśmy, gdzie was szukać. Nagle Pablito wrzasnął i wszyscy was zobaczyliśmy. Nigdy nie widzieliśmy nic podobnego.

Jak wyglądaliśmy?
spytałem.
Genarowie spojrzeli po sobie. Zaległa nieznośnie długa cisza. Siostrzyczki gapiły się na Nestora z szeroko rozdziawionymi ustami.

Byliście jak strzępy mgły złapane w sieć
odezwał się w końcu Nestor.
Kiedy polaliśmy was wodą, odzyskaliście ciała.
Chciałem, żeby opowiadał dalej, ale wtrąciła się la Gorda, mówiąc, że pozostało nam bardzo niewiele czasu, bo mam wyjechać przed wieczorem, a jeszcze nie wszystko mi przekazała. Genarowie wstali i uścisnęli dłonie siostrzyczek i la Gordy. Obejmowali mnie po kolei, mówiąc, że potrzebują zaledwie kilku dni, żeby przygotować się do wyjazdu. Pablito założył krzesło na plecy. Josefina podbiegła do pieca i podniosła z ziemi pakunek przywieziony z domu dony Soledad, po czym położyła go pomiędzy nogami krzesła Pablita, stanowiącego doskonały plecak.

Skoro idziesz do domu, możesz to zabrać
powiedziała.
W końcu należy do ciebie.
Pablito wzruszył ramionami i przesunął krzesło, wyważając położenie ładunku.
Nestor dał znak Benignowi, by wziął pakunek, ale Pablito się na to nie zgodził.

Nie ma sprawy
powiedział.
Mogę być też osłem, skoro już noszę to cholerne krzesło.

Dlaczego je nosisz, Pablito?
zapytałem.

Muszę oszczędzać moc
odparł.
Nie mogę siadać na byle czym, bo mógł tam wcześniej siedzieć jakiś dupek.
Zarechotał i podrzucając ramionami, zakołysał krzesłem.
Po wyjściu Genarów la Gorda wyjaśniła mi, że Pablito zaczął się wygłupiać z tym krzesłem, żeby drażnić Lidię. Nie chciał siadać tam, gdzie siedziała ona, ale oczywiście przesadził, a ponieważ lubi sobie folgować, zawsze siada już tylko na swoim krześle.

Jest zdolny do tego, żeby łazić z tym krzesłem przez całe życie
zapewniła mnie la Gorda.
Jest prawie tak straszny jak ty. Jest twoim przyjacielem
ty będziesz przez całe życie nosił notes, a on krzesło. Widzisz jakąś różnicę? Obaj folgujecie sobie bardziej niż pozostali.
Siostrzyczki otoczyły mnie ze śmiechem i poklepały po plecach.

Trudno jest wejść w drugą uwagę
ciągnęła la Gorda
a utrzymanie jej, kiedy się sobie folguje tak jak ty, jest jeszcze trudniejsze. Nagual powiedział, że ty najlepiej z nas wszystkich będziesz wiedział, jakie to jest trudne. Dzięki roślinom mocy nauczyłeś się zapuszczać daleko w inny świat. Dlatego dzisiaj ciągnąłeś nas tak bardzo, że niemal umarłyśmy. Chciałyśmy skupić drugą uwagę na miejscu mocy Naguala, a ty wrzuciłeś nas w coś, czego nie znamy. Nie jesteśmy na to przygotowane, ty też nie. Ty jednak nie możesz sobie pomóc
takim uczyniły cię rośliny mocy. Nagual miał rację: wszystkie musimy starać się pomóc ci powstrzymać drugą uwagę, a ty musisz pomóc nam popychać naszą. Twoja druga uwaga może pójść bardzo daleko, ale nie potrafisz nad nią panować, podczas gdy nasza może pójść tylko bardzo blisko, ale za to mamy nad nią pełną kontrolę.
La Gorda i siostrzyczki po kolei opowiedziały mi o straszliwych przeżyciach związanych z zagubieniem się w innym świecie.

Nagual powiedział mi
ciągnęła la Gorda
że kiedy koncentrował twoją drugą uwagę za pomocą dymka, skupiłeś ją na komarze, po czym mały komar stał się dla ciebie strażnikiem innego świata.
Przyznałem, iż była to prawda. Na jej prośbę opowiedziałem o swoich doświadczeniach. Pod wpływem dymka spostrzegłem komara jako okropnego gigantycznego potwora, poruszającego się z nieprawdopodobną prędkością i zwinnością. Brzydota tego stworzenia była odstręczająca, a jednak była w nim też budząca lęk wspaniałość.
Nie potrafiłem umieścić tego doświadczenia w swoim racjonalnym systemie. Pomocne było mi jedynie głębokie przekonanie, że jednym z zamierzonych efektów psychotropowej mieszanki było wywołanie halucynacji, w których komar zyskał ponadnaturalną wielkość.
Przedstawiłem im, szczególnie la Gordzie, tamto swoje racjonalne wytłumaczenie. Śmiały się.

Nie ma żadnych halucynacji
stwierdziła la Gorda stanowczo.
Jeśli ktoś nagle zobaczy coś, czego wcześniej nie znał, oznacza to, że została skupiona druga uwaga i że człowiek na czymś ją koncentruje. Skupienie uwagi może nastąpić pod wpływem różnych rzeczy: alkoholu, szaleństwa albo na przykład dymku Naguala. Zobaczyłeś komara i stał się on dla ciebie strażnikiem innego świata. A wiesz, czym jest inny świat? Inny świat jest światem naszej drugiej uwagi. Nagual myślał, że być może twoja druga uwaga będzie wystarczająco silna, by pokonać strażnika i wejść do innego świata. Nie była. Gdyby się okazało, że jest wystarczająco silna, mógłbyś wejść do innego świata i już nigdy nie powrócić. Nagual powiedział mi, że był przygotowany, by udać się za tobą. Jednak strażnik nie pozwolił ci przejść i niemal cię zabił. Nagual musiał przestać skupiać twoją drugą uwagę przy użyciu roślin, bo mogłeś się koncentrować jedynie na przerażających stronach przedmiotów. W zamian zaczął cię uczyć śnienia, abyś mógł ją skupić w inny sposób. Był jednak przekonany, że twoje śnienie również będzie przerażające. Nic nie mógł na to poradzić. Podążałeś wytyczoną przez niego drogą, a on posiadał również przerażającą, straszliwą stronę.
Zapadła cisza. Wyglądało to tak, jakby wszystkie pogrążyły się we wspomnieniach.
La Gorda powiedziała, że Nagual pokazał mi raz specyficzne czerwone owady, w górach, w swoich rodzinnych stronach. Spytała, czy to pamiętam.
Pamiętałem. Wiele lat wcześniej don Juan zabrał mnie w nie znane mi strony w górach północnego Meksyku. Zachowując wielką ostrożność, pokazał mi jakieś okrągłe owady wielkości biedronki. Ich grzbiety połyskiwały czerwienią. Chciałem się położyć, aby dokładniej się im przyjrzeć, ale mi na to nie pozwolił. Powiedział, że powinienem na nie patrzeć, nie wpatrując się, aż zapamiętam ich kształt na zawsze. Wyjaśnił mi później szczegóły na temat ich złożonego zachowania, co sprawiło, że wszystko to brzmiało jak metafora. Mówił mi o umownej ważności naszych ulubionych zwyczajów. Wskazał mi niektóre z domniemanych zwyczajów tych owadów i przeciwstawił je naszym, ludzkim. Porównanie to postawiło nasze przekonania w absurdalnym świetle.

Na krótko przed odejściem Naguala i Genara
kontynuowała la Gorda
Nagual zabrał mnie w góry, do miejsca, gdzie żyją te owady. Byłam już tam wcześniej, tak jak każdy z nas. Nagual upewnił się, że wszyscy znamy te stworzenia, choć nigdy nie pozwolił się nam w nie wpatrywać. Tam właśnie powiedział mi, co mam z tobą robić i co ci powiedzieć. Przekazałam ci już większość z tego, o co mnie prosił, poza jedną sprawą. Ma to związek z tym, o co wszystkich pytasz
z miejscem pobytu Naguala i Genara? Teraz powiem ci dokładnie, gdzie oni są. Nagual stwierdził, że ty zrozumiesz to lepiej niż którekolwiek z nas. Nikt z nas nigdy nie widział strażnika. Nikt z nas nie był nigdy w siarkowożółtym świecie, w którym żyje strażnik. Tylko ty tam byłeś. Nagual powiedział, że poszedł za tobą do tego świata, kiedy skoncentrowałeś drugą uwagę na strażniku. Miał zamiar wejść tam razem z tobą, być może na zawsze, gdyby się okazało, że jesteś wystarczająco silny, by się tam przedostać. Wtedy właśnie po raz pierwszy dowiedział się o istnieniu świata tych czerwonych owadów. Powiedział, że ich świat jest najpiękniejszy i najdoskonalszy z tych, jakie można sobie wyobrazić. Kiedy więc nadszedł dla Naguala i Genara czas, zebrali drugą uwagę i skoncentrowali ją na tym świecie. Wtedy Nagual otworzył szczelinę między światami, co sam widziałeś, i prześliznęli się przez nią do tego świata, gdzie czekają, aż pewnego dnia do nich dołączymy. Nagual i Genaro kochają piękno. Udali się tam dla własnej przyjemności. Popatrzyła na mnie. Nie miałem nic do powiedzenia. Miała absolutną rację co do tego, że moc musi dokładnie wymierzyć wyjawienie mi tajemnic, jeśli mają wywrzeć odpowiednie wrażenie. Poczułem niewyobrażalny ból. Miałem wrażenie, że za chwilę zaleję się łzami, a jednak nie ogarnął mnie smutek czy melancholia. Zatęskniłem za czymś niewyobrażalnym, ale ta tęsknota nie była moja. Podobnie jak wiele wrażeń czy uczyć, które ogarniały mnie od chwili mego przyjazdu, była mi obca.
Przypomniało mi się to, co Nestor mówił na temat Eligia. Powtórzyłem la Gordzie, co mi powiedział, a ona poprosiła, bym przedstawił wizje z mojej podróży pomiędzy tonąłem i nagualem, która miała miejsce po skoku w otchłań. Gdy skończyłem, wszystkie wyglądały na przestraszone. La Gorda natychmiast wychwyciła moją wizję kopuły.

Nagual powiedział nam, że nasza druga uwaga kiedyś skoncentruje się na tej kopule
powiedziała.
Tego dnia będziemy tylko drugą uwagą, tak jak Nagual i Genaro, i tego właśnie dnia dołączymy do nich.

Chcesz powiedzieć, że udamy się tam, tak jak stoimy?
zapytałem.

Tak, pójdziemy tam, tak jak stoimy. Ciało jest pierwszą uwagą, uwagą w tonalu. Kiedy staje się drugą uwagą, po prostu przechodzi do innego świata. Skok w otchłań na chwilę skupił twoją drugą uwagę. Eligio był silniejszy i skok jego drugą uwagę utrwalił. To właśnie się z nim stało, a był przecież taki sam jak my. Nie potrafimy jednak powiedzieć, gdzie się teraz znajduje. Nawet sam Nagual tego nie wie. Jeśli jednak gdzieś jest, to jest pod sklepieniem tej kopuły. Albo błąka się od wizji do wizji i, być może, będzie tak przez całą wieczność.
La Gorda powiedziała, że w podróży pomiędzy tonąłem i nagualem w wielkim stopniu potwierdziłem możliwość tego, że istota staje się w całości drugą uwagą i że dokonałem tego w stopniu znacznie mniejszym, kiedy sprawiłem, że się zagubiliśmy w świecie drugiej uwagi, a także kiedy ona przeniosła nas o pół mili podczas spotkania ze sprzymierzeńcami. Dodała, że Nagual zostawił nam wyzwanie
mamy sprawdzić, czy będziemy w stanie na tyle rozwinąć naszą wolę czy moc drugiej uwagi, aby skoncentrować ją bez ograniczeń na wszystkim, na czym tylko będziemy chcieli.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Wyglądało na to, że nadszedł czas mojego odejścia, ale nie byłem w stanie podnieść się z miejsca
nie mogłem przestać myśleć o losie Eligia. Bez względu na to, czy udało mu się dotrzeć do kopuły, w której mamy się spotkać, czy też został uwięziony w bezmiarze, obraz jego podróży z pewnością był oszałamiający. Wyobrażenie sobie tego przychodziło mi bez trudu, bo posiadałem doświadczenie własnej podróży.
Inny świat, do którego praktycznie od naszego pierwszego spotkania odnosił się don Juan, zawsze był dla mnie metaforą, niejasnym określeniem zniekształcenia percepcji, a w najlepszym razie nazwaniem nieokreślonego stanu bytu. Pomimo tego że don Juan sprawił, iż postrzegłem nieopisywalne cechy świata, nie potrafiłem traktować tych doświadczeń inaczej niż jako grę własnej percepcji, swego rodzaju miraż, roztaczany przede mną za pomocą roślin psychotropowych lub sposobów, których nie potrafiłem pojąć w sposób racjonalny. Za każdym razem, gdy zdarzało się coś takiego, broniłem się stwierdzeniem, że jedność mojego znanego mi ,ja" bywała jedynie czasowo zakłócana. Nieodmiennie kiedy tylko jedność ta zostawała przywrócona, świat ponownie stawał się nienaruszalnym sanktuarium racjonalnej części mojej osobowości. Nowy zakres świata, otwarty przez la Gordę, był przerażający.
Podniosła się i zmusiła mnie do powstania z ławy. Oznajmiła, że muszę wyruszyć przed zmierzchem.
Wszystkie podeszły do samochodu i pożegnały się ze mną.
La Gorda wydała mi ostatnie polecenie. Powiedziała, że po powrocie mam natychmiast udać się do domu Genarów.

Nie chcemy cię widzieć, dopóki nie będziesz wiedział, co robić
dodała z promiennym uśmiechem.
Ale nie ociągaj się zbyt długo.
Siostrzyczki skinęły głowami.

Te góry nie pozwolą nam zostać tu zbyt długo
powiedziała i lekkim ruchem brody wskazała złowieszcze, zniszczone erozją wzgórza po drugiej stronie doliny.
Zadałem jej jeszcze jedno pytanie. Chciałem wiedzieć, czy ma pojęcie, dokąd udadzą się Nagual i Genaro, kiedy wreszcie się z nimi spotkamy. Spojrzała w niebo, uniosła ramiona i pokazała gestem, że nie istnieją granice tych przestworzy.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tech tech chem11[31] Z5 06 u
srodki ochrony 06[1]
06 (184)
06
06 (35)
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14

więcej podobnych podstron