429 08




B/429: K.Tutt - W poszukiwaniu nieograniczonej energii








Wstecz / Spis treści / Dalej
8. Randell Mills: BlackLight walczy o władzę
Technologię firmy opracowano z myślą o przejęciu tej
części rynku energetycznego, która zaspokaja potrzeby gospodarstw domowych
i innych niewielkich odbiorców, dotąd obsługiwanych przy użyciu technologii
w rodzaju ogniw paliwowych. Pełna koncentracja na wielkiej produkcji urządzeń
w skali mikro ma przynieść, jak oczekuje się w firmie, gwałtowne wnikniecie
w rynek energetyczny.
Ze strony internetowej BlackLight Power
Gerald Celente jest założycielem Trends Research Institute, "futurystycznego" ciała doradczego, które wydaje magazyn "Trends Journal". Jest stałym gościem programu USA Today i ekspertem zapraszanym do wielu innych programów telewizyjnych. Pod koniec 1999 roku Celente wygłosił ważną prognozę na temat zainteresowania inwestorów nowymi technologiami produkcji energii:
Rewolucja energetyczna będzie niepowtarzalną i najlepszą okazją do inwestycji w XXI wieku. Zasięg zjawiska obejmie praktycznie każdy aspekt życia człowieka i całej planety. By na tym zarobić, potencjalni inwestorzy powinni już dziś zacząć szczegółowo poznawać tę dziedzinę i śledzić jej rozwój, nim będą gotowi do podjęcia oficjalnych działań.
Nowa era w dziejach świata rodzi się na szczątkach tego, co zostało z umierającej ery industrialnej i wykorzystywanych przez nią paliw kopalnych. Zaawansowany stan prac nad pewnymi bardzo obiecującymi projektami, tak odważnymi, że niemal przeczącymi prawom fizyki, skłania nas do przewidywań, że w ciągu 10 lat przełom technologiczny położy kres zależności od ropy naftowej i węgla. Maszyny, które będą produkować energię bez żadnych kosztów, staną się rozwiązaniem problemu zanieczyszczeń, efektu cieplarnianego i sporów międzynarodowych toczących się wokół ropy naftowej. Przełom nie nadejdzie dzięki niespełnionym oczekiwaniom, jakie wiązaliśmy z energią słoneczną czy energią wiatru ani dzięki lepszemu wykorzystaniu dotychczasowych paliw. Pochodzić będzie z wizjonerskich badań nad niskoenergetycznymi reakcjami jądrowymi, energią zerową i hydrokatalityczną energią wodoru1.
Te głośne prognozy to muzyka dla uszu 150 inwestorów, którzy jak dotąd włożyli ponad 25 000 000 dolarów w firmę BlackLight Power. A to dlatego, że uzyskiwanie "hydrokatalitycznej energii wodoru", o której mówił Celente, to proces opatentowany przez BlackLight Power, a odkryty przez dr. Randella Millsa, założyciela i dyrektora firmy. Mali inwestorzy indywidualni poczuli się bezpiecznie, gdy okazało się, że ich skromne wkłady lądują w dobrym towarzystwie: przedstawiciele dwóch dużych przedsiębiorstw
PacificCorp i Co-nectiv
zostali na tyle przekonani pokazem technologii dr. Millsa, że zobowiązali się do przekazania w sumie 5 000 000 dolarów. PacificCorp to firma o kapitale liczonym w miliardach dolarów i świadcząca usługi energetyczne dla stanu Oregon. Conectiv natomiast zasila część stanów, które leżą nad Oceanem Atlantyckim. Jej wicedyrektor David Blake jest całkiem pewien, że inwestycje się opłacą: "Mamy już za sobą czas weryfikacji naukowych. Teraz rozmawiamy o zastosowaniach komercyjnych, co wydaje się kwestią najbliższych siedmiu lat"2.
Do inwestorów dołączył też świat wielkiej finansjery
RS Funds, Eastbourne Capital Management i "emerytowani członkowie zarządu najwyższego szczebla" firmy Morgan Stanley. Na początku roku 2000 pojawiły się doniesienia, że Morgan Stanley Dean Witter zamierza wprowadzić BlackLight na giełdę w roku 2001. Bank inwestycyjny podaje, że z dwóch powodów pierwsza oferta publiczna ma wielkie szansę powodzenia: po pierwsze, ze względu na pisemne porozumienie z renomowanymi przedsiębiorstwami; po drugie, ponieważ ma wyraźne naukowe potwierdzenie technologii opracowanych w firmie. BlackLight przeprowadza także rozmowy z Daimler-Chrysler na temat wspólnych prac i inwestycji. Co najmniej trzy wielkie korporacje pro wadzą badania nad całą gamą nowych materiałów, jakie zamierza produkować BlackLight. W styczniu firma zaczęła dysponować kapitałem, jaki uzyskała z inwestycji, i przeprowadziła się do nowej siedziby w New Jersey, wartej około 2 000 000 dolarów.
O co więc chodzi? Jeśli już ten dr Randełl Mills coś wynalazł, to co to było? I co to jest ta hydrokatalityczna energia wodoru?
Twierdzenia Millsa na temat technologii BlackLight są dość śmiałe: przede wszystkim sądzi on, że udało mu się stworzyć zupełnie nowe źródło energii. Utrzymuje, że opracował metodą w pełni bezpieczną i nieszkodliwą dla środowiska, dzięki której z wodoru można uzyskać energię wysokiej jakości, jaką doskonale można by napędzać elektrownie. Nie dość na tym
Mills stworzył całościowy model teoretyczny swych odkryć. Podaje, że nowa teoria unieważni zasady, jakie uznaj e się od czasów Einsteina i mechaniki kwantowej. Mamy do czynienia, wyznaje z przekonaniem, ze świętym Graalem fizyki: z wielką teorią unifikującą
teorią, która ujmie wszelkie siły występujące w przyrodzie w postaci jednego podstawowego związku. Teorią wszystkiego. Mills napisał i wydał własnym sumptem 1000-stronicowe dzieło pod tytułem The Grand Unified Theory of Classical Quantum Mechanics (Wielka zunifikowana teoria klasycznej mechaniki kwantowej). Nic dziwnego, że niektórzy się wściekają-przecież jeśli Mills rzeczywiście osiągnął to, o czym mówi, wielu ludzi wyjdzie na głupców.
Niezależnie od tego, czy wielka teoria unifikująca Millsa jest prawdziwa, czy nie, na razie nie bardzo wydaje się trzymać kupy. Świat spiera się co do wyników i dopóki Mills nie udowodni, że technologia się sprawdza, czeka go trudne zadanie przekonania fizyków teoretycznych, że doszedł do czegoś, czego im się odkryć nie udało. Jakie więc istnieją dowody na prawdziwość technologii?
Układ wytwarzania mocy, jaki opracował Mills, da się wyjaśnić względnie prosto: chodzi o uzyskanie energii cieplnej z wodoru. Wodór, najprostszy pierwiastek we wszechświecie, składa się z jednego protonu i elektronu na orbicie. Gdy ulega spaleniu, oddaje duże ilości energii. Jednakże sam proces palenia nie wytworzy takiej ilości energii, jaka potrzebna jest do uzyskania wodoru (na przykład w procesie klasycznej elektrolizy wody). Natomiast w czasie procesu, który opatentował Mills, wodór zmusza się
za pomocą katalizatora na bazie potasu
do wytworzenia energii setki, a nawet tysiące razy większej niż ta, która mogłaby zostać uwolniona w wyniku zwykłego spalania.
Skąd więc pochodzi dodatkowa energia? Zwykły "atomowy" wodór ma tylko pewną ilość energii atomowej, o której często mówi się jako o stanie podstawowym. Energia ta jest pochodną związku między jądrem złożonym z pojedynczego protonu a orbitującym elektronem. W ujęciu klasycznym związek ów ogranicza porcję energii, jatka może zostać wyzwolona w wyniku spalania, inaczej utleniania, wodoru. Propozycja Millsa jest dla większości fizyków niedorzeczna. Otóż przekonuje on, że należy zrewidować nagrodzoną Nagrodą Nobla teorię kwantową z 1913 roku autorstwa Nielsa Bohra i przyjąć, że wodór może przyjmować różne stany energetyczne niższe od stanu podstawowego. Innymi słowy, i wbrew obecnemu rozumieniu, elektron może znaleźć się na mniejszej orbicie (orbicie, która stanowi połowę, jedną trzecią, jedną czwartą itp. zwykłej orbity). Kiedy udaje się zmusić elektron do przejścia na niższą orbitę, energia, która dotąd potrzebna była na utrzymanie się na orbicie wyższej, zostaje wyemitowana w postaci promieniowania ultrafioletowego. To z kolei zostaje przemienione w nadające się do wykorzystania ciepło. Mills podaje, że energia cieplna, jaka powstaje w wyniku procesu BlackLight tysiąckrotnie przewyższa energię, jaka uwalnia się przy zwykłym spalaniu wodoru cząsteczkowego.
Cząsteczki wodoru, które znajdują się w stanie kolapsu, Mills określa mianem wodorin (ang. hydrinos). Twierdzi, że gdy odebrać im nadmiarową porcję energii, zachowują się w dziwaczny, ale także nadzwyczaj użyteczny sposób
albo uciekają i znikają gdzieś w przestrzeni, albo
i ten wariant da się wykorzystać
tworzą nowe związki o wielu możliwych zastosowaniach. Na przykład wodoriny w połączeniu z określonymi związkami nieorganicznymi wydają się dawać plastik o właściwościach przewodzących i magnetycznych, który mógłby zrewolucjonizować konstrukcje obwodów elektronicznych i sprawić, że produkowalibyśmy mniejsze i szybsze półprzewodniki.
Energię produkowaną z wodoru można przechwycić na dwa sposoby, mówi Mills. Pierwszym pomysłem wynalazcy była zamiana promieniowania ultrafioletowego w ciepło i użycie tegoż w konwencjonalnych turbinach parowych i generatorach prądu elektrycznego. Jednakże najnowszy pomysł to opracowanie "gyrotronu"
urządzenia, które zmieniałoby energię w prąd elektryczny za pomocą dużo wydajniejszego procesu.
W siedzibie BlackLight Power w New Hampshire znajduje się prototyp "parowego ogniwa fazowego", czyli ogniwa, które miałoby produkować energię i które jest przedmiotem tylu studiów, nadziei i eksperymentów. Nie wygląda może imponująco
metalowy pojemnik z wystającymi rurkami
ale jeśli działa zgodnie z założeniami, okaże się najcenniejszym na ziemi czajnikiem o niezmiernie zaawansowanej konstrukcji.
Od samego początku Mills był tak pewien swego, że zgodził się udostępnić prototyp ogniwa BlackLight Power do zbadania osobom trzecim z zaufanych laboratoriów. Na ile uznano wartość procesu zaprojektowanego przez Millsa?
Dr Charles Haldeman był członkiem zarządu w należącym do MIT Lincoln Laboratory w Lexington w stanie Massachusetts, gdy zwrócono się do niego z prośbą o przetestowanie wczesnego modelu urządzenia Millsa (Lincoln Laboratory słynie szczególnie z prac poświęconych radarom, laserom i różnego typu broniom, które prowadzi z ramienia sił powietrznych USA). Testy przekonały Haldemana, że urządzenie Millsa rzeczywiście produkuje nadmiarową energię: "Udało mi się uzyskać całkiem niezłą porcję energii w porównaniu z ilością, jakiej dostarczyłem urządzeniu. Efekt nie był tak wielki, jak otrzymywany przez Millsa, ale z pewnością kierunek zgadzał się z oczekiwaniami (...). Istnieją bezdyskusyjne dowody, które świadczą o tym, że prace Millsa i innych są warte dalszej uwagi"3.
W zespole BlackLight mówi się, że w Lincoln Laboratory uzyskano nadmiarową energię w stosunku 4:1. Oznacza to, że każdy wat, który dostarczono do urządzenia, równał się 4 watom uzyskanego ciepła.
Michael Jacox to następny inżynier jądrowy, który przeprowadził testy urządzenia BlackLight. Choć dziś pracuje jako asystent dyrektora Commercial Space Center for Engineering należącego do Texas A&M, wcześniej zajmował stanowisko naukowo-badawcze w wydziale energetyki w Idaho National Engineering and Emdronmental Laboratory. Gdy przeczytał o pracach Millsa, zdecydował się w 1991 roku podjąć niezależne badania w asyście ekspertów od elektrochemii, którzy w laboratorium pracowali nad udoskonalaniem baterii. Uznał, że eksperymenty z urządzeniem Millsa powinien prowadzić we "względnym sekrecie". Jacox opisuje wydarzenia:
Posłużyliśmy siew sumie trzema ogniwami elektrolitycznymi do przeprowadzenia bardzo ściśle kontrolowanych eksperymentów. Kierowaliśmy się zapiskami Randy'ego [Millsa], użyliśmy tej samej techniki i otrzymaliśmy takie same rezultaty. Wyglądało to bardzo zachęcająco, mimo to uznaliśmy, że otrzymany materiał nie wystarcza do publikacji, zwłaszcza że mieliśmy świeżo w pamięci gorzki los "zimnej fuzji".
Jacoksowi spieszno było przeprowadzić dalsze precyzyjne testy
na przykład ścisłe porównanie działania ogniwa Millsa i ogniwa "kontrolnego"
gdy nagle jego przełożeni zaczęli trząść portkami. "Gdy byliśmy akurat w samym środku doświadczenia, dotarła do nas wiadomość o decyzji zarządu, że mamy odłączyć aparaturę i nie wygadać się, że kiedyś mieliśmy cokolwiek wspólnego z badaniami"4.
Jacox opuścił Idaho wkrótce po otrzymaniu rozporządzenia. Dziś w BlackLight twierdzi się, że w laboratorium w Idaho uzyskiwano nawet 8,5 razy więcej energii, niż potrzeba było na zasilanie.
Na stronie internetowej BlackLight5 znajduje się lista 14 laboratoriów z całego świata, które poinformowały o uzyskaniu nadmiarowej energii w prototypach ogniw. Dwanaście z nich znajduje siew Stanach Zjednoczonych, jedno należy do uniwersytetu Hokkaido w Japonii, a ostatnie to Moskiewski Instytut Energetyki w Rosji.
Dr. Johnowi A. Spitznagelowi, szefowi naukowemu ośrodka nauki i techniki Siemens Westinghouse Power Corp. w Pittsburghu, udało się uzyskać 150% energii z ogniwa BlackLight
wystarczająco, by pojawiło się zainteresowanie, za mało jednak, by mogło się utrzymać. Dziś Spitznagel mówi, że "pozostaje w roli obserwatora".
W październiku 1999 roku dr Johannes Conrads, dawny dyrektor Instytutu Fizyki Plazmy Niskich Temperatur Uniwersytetu Ernsta Arndta w Greifswaldzie w Niemczech, stanął przed obliczem American Chemical Society. Powiedział, że udało mu się wyprodukować "znaczącą ilość energii" przy użyciu jednego z prototypów. Nie był jednak pewien, czy efekt ten pochodził z przemian opisanych przez Millsa, czy też był skutkiem zjawisk, jakie zachodzą w zgęstnieniach plazmy w niektórych obszarach, jakie towarzyszą eksperymentowi.
Osiągano bardzo różnorodne rezultaty: od uzyskania energii nadmiarowej rzędu 1,7 razy do ponad 100 razy więcej. Choć na pierwszy rzut oka dane te robią wrażenie, nie da uniknąć się pytań o dokładne liczby i ich interpretację.
Jednym z ekspertów w pełni przekonanych co do prawdziwości stwierdzeń Millsa jest Shelby Brewer, człowiek, który za prezydentury Ronalda Reagana był odpowiedzialny za program nuklearny Stanów Zjednoczonych w latach 1980--1984. Brewer, w swoim czasie doradca sekretarza do spraw energii, widział tysiące propozycji technologii wytwarzania energii, z czego tylko dwie lub trzy wydały mu się warte dalszych badań. Gdy poznał technologię BlackLight opracowaną przez Millsa, wkrótce na tyle mocno uwierzył w jej komercyjną przyszłość, że nie tylko zadeklarował wniesienie własnych środków finansowych, ale został prezesem zarządu BlackLight Power. Dzięki niemu podjęto negocjacje z rządem Korei Południowej na temat budowy elektrowni opartych na technologii BlackLight.
Mills wierzy w szybki rozwój technologii zarówno w sferze naukowej, jak i komercyjnej:
Posiadamy urządzenia, które pracują i wytwarzają tysiące razy więcej energii, niż można by uzyskać ze spalania wodoru. Prowadzimy testy wraz z Atlantic Electric, o czym mówimy nie bez powodu. Jeśli chcecie usłyszeć o ocenach niezależnych, odpowiednie raporty znaleźć można na stronach internetowych.
Opracowaliśmy proces w pełni nadający się do masowego zastosowania. Mam tu ludzi ze Stone and Webster, Fluor Daniel, Westinghouse i w ogóle różnych wielkich przedsiębiorstw energetycznych, którzy mówią: "Jeśli uda wam się uzyskać niezależne oceny urządzenia fazy parowej
mówią
czujemy, że urządzenie to będzie najważniejszym źródłem energii właściwie dla wszystkich odbiorców".
Otrzymujemy taką ilość energii, którą przyrównać można do produkcji wielu elektrowni i która tysiąckrotnie przewyższa energię spalania wodoru. Wiemy, że proces się sprawdza, a teraz [wszystko, czego potrzeba] to czas na właściwe wpasowanie go w istniejące technologie. W zależności od tempa, z jakim realizować będziemy ten plan i znajdować partnerów, którzy pomogą rozpowszechnić zagadnienie, wydarzenia mogą potoczyć się bardzo szybko. Chodzi o to, że teraz pracujemy nad 100-kilowatową jednostką grzewczą w Thermacore w Lancaster [w Pensylwanii] "Kiedy skończymy, będzie można nią napędzać samochody czy użyć jej do zasilania odległych generatorów. To trafić może [w potrzeby] krajów rozwijających się, gdzie nie zawsze mają linie przesyłowe
to może trafić w potrzeby niezwykle dużej części rynku6.
Gdy przychodzi co do czego i pojawia się słowo "rynek", Mills okazuje się człowiekiem bardzo przebiegłym. Na firmowej stronie internetowej informacje natury marketingowej i naukowej przeplatają się w sposób trudny do rozdzielenia. W części poświęconej komercjalizacji znajdujemy czytelny obraz zamierzeń Millsa:
Teoria i jej doświadczalne potwierdzenie zostały całkowicie dopracowane ku zadowoleniu ważnych inwestorów i spółek energetycznych. Rozważenie pomysłów, a tym bardziej ich akceptacja, wymagają chwili namysłu od wspólnoty naukowców
tak działo się zawsze w reakcji na postęp w dowolnej dziedzinie. Po zwiększeniu rozmiarów samonapędzającej się maszyny, nad czym pracujemy, następne duże wyzwania to kwestie inżynieryjne
udostępnienie urządzenia w postaci modułowej, która nadawałaby się do produkcji energii na skalę ekonomiczną, oraz zaprojektowanie i wykonanie narzędzi do przemiany postaci energii. Do rozwiązania pozostają więc zwykłe, praktyczne zagadnienia techniczne
zwiększenie wydajności, większa możliwość kontroli przebiegu reakcji katalitycznej, przesyłanie uwolnionej energii do roboczej cieczy, sporządzenie dokładnego opisu maszyny i układu przekazywania ciepła itp.
Strategię zmierzania ku komercjalizacji można rozpocząć w prosty sposób: należy podrzucić pomysł na rynek przez zawarcie pisemnych porozumień z wytwórcami urządzeń zasilających i producentami samej energii. BlackLight
Power [BLP] to mała firma, która zajmuje się opracowywaniem technologii i nie ma aspiracji, by stać się dużym wytwórcą urządzeń zasilających bądź producentem energii. Dzięki podstawowym technicznym umowom pisemnym wytwórcy urządzeń zasilających będą mogli opracować określone zastosowania i narzędzia zależnie od czynników rynkowych. Licencje dla producentów energii przyniosą krociowe zyski BLP jako firmie, która proponuje sposób na darmowe zasilanie. Deklaracje polityki energetycznej z 1992 roku i Zasada wolnego dostępu FERC z 1996 roku, które stworzono dla podtrzymania konkurencyjności na rynku usług użyteczności publicznej, sprzyjają komercyjnym zamierzeniom BLP. Równocześnie wspieranie dostępności technologii, które zakładają na przykład wykorzystanie materiałów wysokotemperaturowych, skomplikowanych układów elektronicznych, komputeryzacji czy przesyłania danych, stwarza środowiskową potrzebę wsparcia dla szybkiego rozwoju i komercjalizacji wynalazków BLP7.
Kluczowe znaczenie ma fakt, że w BLP mówi się o "urządzeniach samonapędzających się". Przecież mimo najściślejszych technik pomiarowych laboratoriów rządowych i uniwersyteckich jedynym prawdziwym testem dla technologii, który miałby wykazać przekroczenie jedności i dowieść, że energia pochodzi ze źródła dotychczas nieznanego, będzie kwestia, czy wytwarzanej energii wystarczy przede wszystkim na zainicjowanie procesu. Oznaczałoby to, że energia cieplna, jaka zostanie uwolniona w ramach opatentowanego procesu "hydrokatalitycznego", może być przechwycona i wykorzystana do produkcji pary o wysokim ciśnieniu, jaką wpuści się do turbiny, która z kolei przekaże moc generatorowi, by ten wytworzył taką ilość prądu, która wystarczy na zainicjowanie na tyle dużej produkcji wodoru atomowego, że proces zostanie utrzymany. Gdy Mills to osiągnie, a potem "zakręci kurki"
żeby reakcja sama się podtrzymywała
dowie się, a my wraz z nim, czy rzeczywiście wynaleziono coś niezwykłego.
Zimna fuzja? Jaka zimna fuzja?
Często wiąże się twierdzenia Millsa z odkryciami Ponsa, Fleischmanna i innych badaczy zimnej fuzji z dziwnych dni 1989 roku. Sam Mills jednak wyraźnie odcina się od tego nurtu badań. W niedawnym wywiadzie wyjaśniał różnice między procesem, który opracował, a procesem, o którym mówią inni:
Nie przywiązuję do tego [do zimnej fuzji] zbyt wielkiej wagi (...). Nawet nie wiem, czy udaje im się wyprodukować energię. Przyznaję, że w renomowanych laboratoriach przeprowadzono udane eksperymenty, według których dochodzi do produkcji ciepła na poziomie 10 czy 20% z elektrolizy palladu! litu. Wydaje się, że pallad 2+ i lit+ odgrywają rolę katalizatorów przemiany8.
Ciekawe, że te same materiały mogą, jak twierdzi Mills, zostać wykorzystane w procesie, który opracował. "Możecie więc doprowadzić do pewnych przemian wodorowych, otrzymać trochę ciepła i produkty reakcji jądrowej. Ale towarzyszy temu kupa śmiecia: gadanie o wszystkim, co da się znaleźć w książce telefonicznej
zmianach w układzie okresowym, masie dziwnych rzeczy, które w gruncie rzeczy
jak myślę
wynikają z kiepsko przeprowadzonych badań"9.
Na ile Millsowi rzeczywiście zdarzyło się spotkać z niechęcią, ponieważ wrzucono go do jednego worka z badaczami zimnej fuzji? Trudno to dokładnie określić, jednakże z pewnością od kwietnia 1989 roku jego pomysł na produkcję energii kilkakrotnie wyszydzono, tak jak działo się to z ideą Ponsa i Fleischmanna.
Jak wcześniej widzieliśmy, wyśmiewano się raczej w kręgach akademickich, a nie biznesowych. Warto więc podkreślić, że Mills zdecydował się poruszać wyjątkowo komercyjnymi ścieżkami. Nie działa pod osłoną żadnego ciała uniwersyteckiego czy państwowego
chodzi o czysty interes. I dokładnie na tym, można bezpiecznie stwierdzić, zależy Millsowi. Ale też właśnie z tego powodu wiele środowisk akademickich okazuje swą niechęć. Co prawda niektórzy twierdzą, że bierze się ona skądinąd: to paskudne, ale najzwyczajniej w świecie chodzi o zazdrość zawodową.
Gdyby bowiem Mills miał rację co do samej technologii, a także teorii fizycznych, jakie jąopisują, osiągnąłby coś, o czym większość żyjących uczonych może tylko marzyć. Podczas gdy Einstein skazany był na przyglądanie się, jak dzięki stworzonej przez niego wiedzy naukowej Hiroszima i Nagasaki znikająz powierzchni ziemi, Mills ma szansę zobaczyć, jak wykorzystanie technologii energetycznej jego pomysłu kładzie kres niebezpieczeństwu efektu cieplarnianego.
Gdyby technologia miała się sprawdzić, czy rzeczywiście okaże się bezpieczna? Mills uparcie zachwala swoje wodoriny:
Samochód o mocy 200 koni mechanicznych o napędzie wykorzystującym tę przemianę może jechać z prędkością 100 kilometrów na godzinę i pokonać w ten sposób 150 tysięcy kilometrów na baku wypełnionym wodą (...) bez wytwarzania jakichkolwiek zanieczyszczeń, ponieważ w wyniku reakcji dostajesz nisko reaktywną postać wodoru cząsteczkowego. Gaz ów jest lżejszy od powietrza, więc unosi siew przestrzeń. Jeśli martwisz się, że coś się może tam stać
gaz ten jest nie reaktywny. W powietrzu, które wdychasz, 80% stanowi azot, który nie wchodzi w reakcje z jakimkolwiek organem twego ciała. A w naszym przypadku mielibyśmy do czynienia z czymś dużo stabilniejszym niż azot10.
Mills utrzymuje, że wodoriny nie zostawałyby nawet w ludzkim ciele
miałyby za to ulegać dyfuzji w atmosferze. Czy nie szkodziłoby to w żaden sposób górnym warstwom atmosfery? Czy wodoriny nie przyczyniłyby się na przykład do zanikania warstwy ozonowej? Mills sądzi, że może się zdarzyć, że część wodorin może
pod wpływem bombardowania wysokoenergetycznym promieniowaniem kosmicznym
ulec przemianie w zwykły wodór o wyższej reaktywności. Dzięki temu jednakjonosfera byłaby silniej ekranowana-z korzyścią dla warstwy ozonowej. Tak czy inaczej, twierdzi wynalazca, żadne negatywne skutki używania wodoru nie powinny się pojawić.
Przy całym tym zamieszaniu warto zadać pytanie: kim jest Randell Mills? Skąd pochodzi? Jak doszło do tego, że głosi konieczność ponownego opracowania podstaw fizyki? Życiorys Randella Millsa to niezwykle ciekawa lektura. Dorastał na 37-hektarowej farmie w Chester County w Pensylwanii, która stanowiła własność jego ojca, Randella Millsa seniora. Od szesnastego roku życia pracował na farmie. Ukończył wydział chemii w roku 1982 na Franklin and Mar-shall College w Pensylwanii, a następnie zaczął uczęszczać do Harvard Medical School, gdzie w 1986 roku uzyskał tytuł doktora nauk medycznych. W czasie pobytu na Harvardzie prowadził badania, dzięki którym udało mu się opatentować kilka nowatorskich technologii medycznych.
Duży wpływ na Millsa wywarł jego promotor z Harvardu dr Carl Walter, profesor chirurgii oraz "płodny wynalazca i badacz". Dr Walter założył około tuzina spółek, w tym cztery, których działalność rozszerzyła się na rynki międzynarodowe. Zachęcił swego podopiecznego do skupienia się przede wszystkim na pracach nad kolejnymi wynalazkami. Gdy więc Mills po ukończeniu studiów wrócił do Pensylwanii, stworzył kilka firm, których działalność przyniosła patenty z bardzo różnych dziedzin.
Początkowo pole zainteresowań Millsa ograniczało się do zagadnień o ścisłych związkach z medycyną. Pierwszym patentem była technika badań medycznych zwana obrazowaniem przy użyciu podatności magnetycznej, która pozwalała na uzyskanie wysokiej jakości trójwymiarowego obrazu organów wewnętrznych. Potem
terapia zwalczania raka, zwana MIRAGE od Móssbauer Isotopic Resonant Absorption of Gamma Emission, czyli izotopowej rezonansowej absorpcji promieniowania gamma na podstawie efektu Móssbauera, dzięki tej formie radioterapii ilość szkodliwego promieniowania, jaką otrzymywał pacjent, miała zmniejszać się do milionowych części zwykłej dawki. W Luminide, drugiej spółce, jaką założył Mills, opracowano nowy system rozprowadzania leków. BlackLight Power założono dopiero w 1991 roku.
W roku 1986 Mills brał udział w zajęciach poświęconych elektrotechnice w MIT. Właśnie wtedy zaczęły budzić się w nim wątpliwości co do klasycznej teorii atomowej wątpliwości, które w pełni miały objawić się przy innej okazji. Od samego początku Millsowi nie brakowało własnych opinii:
Byłem pewien, że dotychczasowa teoria jest niewłaściwa. Nie sprawdza się. Powoduje podziały między fizykami klasycznymi
którzy zajmują się makrokosmosem
a fizykami atomowymi. Już Niels Bohr na początku lat 20. powiedział, że nie udaje mu się pogodzić własnych teorii z obrazem, jakie przedstawiają teorie klasyczne. Stwierdził więc po prostu, że potrzeba nowej fizyki, co było naprawdę kiepskim posunięciem. Teraz przyszła nasza kolej. Mówię więc, że fizyka powinna dać się stosować we wszystkich skalach, gdyż wszystko zbudowane jest z atomów
zatem prawa, które działają w makroskali, musząpasować także do skali atomu. Popełniono po prostu błędy przy rozwiązywaniu niektórych równań11.
Mills wierzy, że jego własne rozwiązanie zagadnienia teorii atomowej to właśnie to, o czym marzył, ale czego nigdy nie poznał Einstein: "[Einstein] miał mimo to rację. Właściwie opracował swoją część i przejawiał właściwe intuicje. Ale nie mógł tego skończyć. Myślę, że mnie się to udało
udało mi się skończyć to, o czym marzył Einstein".
Wielu naukowców uparcie sprzeciwia się jednak podstawowemu założeniu Millsa, zgodnie z którym wodór miałby być zdolny do przyjmowania stanów energetycznych poniżej stanu podstawowego.
Zgoda
rzecz (...) jest czymś zupełnie nowym, a im wpojono do głowy, że istnieje coś takiego jak stan podstawowy. Powód, dla którego tak kurczowo trzymają się koncepcji stanu podstawowego, to fakt, że bez niej fizyce kwantowej nie udałoby się rozwiązać problemu atomu wodoru.
Nauczono więc ludzi, że 13,6 elektrowoltów to poziom najniższy, stan podstawowy atomu wodoru, ale to nieprawda. Nie istnieje przyczyna, dla której energia nie mogłaby być mniejsza. Właściwie dzięki energii potencjalnej między protonem a elektronem można by uzyskać koło miliona dodatkowych elektronowoltów. Ale tak sienie dzieje. Pytasz więc: cóż, czemu nie pojawiają się stany niższe, skoro dzieje się tak samoczynnie, gdy powstaje cząsteczka wodoru? Skoro stany niższe pojawiają się, gdy powstaje woda? Zajrzałem więc do literatury i co zobaczyłem? Setki informacji, które potwierdzają istnienie nowej formy wodoru i wyjaśniają naprawdę wiele problemów, których dotąd nie udawało się rozwiązać. Chodzi o produkty rozbłysków słonecznych, chodzi o światło w przestrzeni międzygalaktycznej, promieniowanie tła w odległej przestrzeni kosmicznej, przemiany [wodoru] w koronie Słońca, nad subtelne reakcje jądrowe, rozpraszanie cząstek (...) to zjawiska, których cechy świadcząc pojawianiu się stanów ułamkowych atomu wodoru12.
Czyżby więc Niels Bohr, wielki duński uczony, laureat Nagrody Nobla, mylił się co do stanów podstawowych? Środowisko fizyków kwantowych z pewnością nie przełknie podobnego stwierdzenia.
"Imperium kontratakuje"
Philip Anderson to laureat Nagrody Nobla i pracownik Princeton University. Zapytany, co sądzi o teoriach Millsa, niemal wpada w furię: "Jak już pieprzysz na temat atomu wodoru, czemu nie na temat przemian energetycznych w Słońcu? Albo w ogóle na temat życia? (...) Wszystko, co wiemy, trzeba by uznać za stek bzdur. Dlatego jestem pewien, że to oszustwo"13.
Dr Robert Park, który słynie z demaskowania wszystkiego, co choćby pachnie pseudonauką, także przypuścił atak na Millsa. Park jest rzecznikiem American Physical Society, regularnie pisuje dla "Washington Posf' i,,New York Times", a także dla naukowego tygodnika intemetowego "Whafs New?". Odkąd usłyszał o pracach Millsa, podważa ich wiarygodność. W swej nowej książce Yoodoo Science: the Roadfrom Foolishness to Freud (Nauka voodoo: od głupoty do oszustwa) atakuje zarówno potwierdzenie eksperymentalne przypuszczeń Millsa, jak i stojącą za nimi teorię: "Ci, którzy stawiają na wodoriny, stawiają przeciw najpoważniejszym i najbardziej udanym prawom fizyki (...), jakie jest prawdopodobieństwo, że Randell Mills ma rację? Z dużą dozą dokładności należy powiedzieć, że wynosi ono zero"14.
W interesach trzeba grać o wiarygodność, dlatego Mills, by bronić się przed podobnymi atakami, wniósł niedawno do sądu sprawę z wnioskiem o wstrzymanie publikacji książki Parka. Rzeczywiście przesunięto termin wydania i być może dój dzie do tego, że autor będzie musiał stonować niektóre z wypowiedzi na temat prac Millsa. Mimo to w maju roku 2000 we wpływowym magazynie, "Forbes" ukazał się fragment książki w postaci artykułu The Alchemists of Energy (Alchemicy energii).
Wielu znanych naukowców, w tym kilku noblistów, publicznie określiło twierdzenia Milesa jako nonsens. Komentarze te nie spotkały się z życzliwym przyjęciem w firmie BlackLight, która planuje wypuszczenie akcji w tym lub przyszłym roku i korzysta z usług Morgan Stanley Dean Witter jako banku inwestycyjnego. Prawnicy BlackLight przesłali tym naukowcom listy, w których w mocnych słowach grozili wkroczeniem na drogę sądową. Można uznać gadanie o wodorinach za kolejny śmiechu warty patent na obalenie praw fizyki, ale jedno trzeba przyznać
niektórzy ludzie z grubymi portfelami traktują dr. Millsa bardzo poważnie15.
Pojawiają się nieprzyjemności
Piętnastego lutego 2000 roku przyznano firmie BlackLight patent Stanów Zjednoczonych nr 6024935 na "Teorię otrzymywania i struktury wodoru o niższych poziomach energii", który zawierał 499 szczegółowych omówień pracy (por. Dodatek 8). Fakt ten nie umknął uwagi skłonnego do złości dr. Parka. W artykule, jaki ukazał się w marcu 2000 roku w piśmie "Village Voice", dziennikarz Erik Baard zwracał się do dr. Parka:
Jestem wstrząśnięty, że udzielono patentu na coś takiego. Widać, w Biurze Patentowym wciąż są kłopoty.
Laureaci Nagrody Nobla z dziedziny fizyki teoretycznej uznali koncepcję Millsa za nierealną. Park, by określić technologię opracowaną w BlackLight Power, posłużył się terminem, który oznacza całkowite wyklęcie: perpetuum mobile. Biuro Patentowe broni się jednak przed atakami
jego rzeczniczka, Brigid Quinn powiedziała: "Nie przyznajemy patentów na perpetuum mobile. Przyznanie patentu oznacza, że zostały spełnione wymogi nowości, użyteczności oraz nieoczywistości wynalazku, a także dostarczenia pełnego wyjaśnienia co do zasad działania".
Prawnik patentowy firmy BlackLight Jeffrey S. Melcher wypowiadał się o przyznaniu patentu w pochwalnych tonach: "[To] oznacza wydarzenie historyczne w dziedzinie wytwarzania energii. Akceptując wniosek, Biuro Patentowe uznało urządzenie do produkcji energii, jakie opracował dr Mills, oraz metodę uzyskiwania energii z wodoru za użyteczne i nowatorskie w stosunku do konwencjonalnych metod zasilania. Wrazz prośbąo przyznani e praw patentowych Mills przekazał Biuru jednoznaczne dowody, że urządzenie i metoda stanowią niewyczerpane źródło mocy, o jakim wcześniej nie słyszano". Opinia Randella Millsa na temat wartości technologii brzmiała więcej niż optymistycznie: "Wynalazek ma bardziej podstawowe znaczenie niż żarówka czy silnik spalinowy"16.
Równocześnie Mills otrzymał wiadomość, że BlackLight przyznano patent ę935 (patent Stanów Zjednoczonych nr 6024935) i że kolejny bardzo istotny wniosek (patent Stanów Zjednoczonych nr 6030601)
oparty na stworzeniu w wyniku przemiany nowych składników wodorinowych, których część miała znaleźć zastosowanie w technologii baterii BlackLight
zostanie pomyślnie rozpatrzony za dwa tygodnie, czyli 29 lutego 2000 roku.

8.1. Schemat z wniosku patentowego nr 6024935 na system BlackLight Power
Jednakże dwa dni po wydaniu pierwszego patentu do BlackLight napłynęły bardzo niepomyślne wiadomości: Biuro Patentowe wystosowało notę, w której informowało, że na żądanie dyrektora specjalnego programu biura prawnego Biuro Patentowe Stanów Zjednoczonych wstrzymuje sprawę patentu '601 "dla umożliwienia ponownego przeprowadzenia postępowania". To samo dotyczyło czterech innych wniosków. Nigdy nie słyszano o czymś podobnym w całej historii przyznawania patentów. Jak to możliwe, by spółka, którą poinformowano, że patent zostanie przyznany, otrzymała niespodziewanie wiadomość, że technologia poddana zostanie ponownej ocenie? Nawet urzędniczka Biura Patentowego, która obwieszczała postanowienie, panna Frances Hicks, nie potrafiła powiedzieć, czemu tak się stało. Naciskana przez specjalistę od patentów oddelegowanego przez BlackLight, Jeffreya S. Melchera, w końcu się jednak wygadała:
Panna Hicks stopniowo ujawniła zebranym informację, że podanie wystosowano na życzenie Roberta Spara, dyrektora programu specjalnego, który na podstawie artykułów prasowych, jakie ukazały się po przyznaniu patentu nr '935, doszedł do wniosku, że dalszych patentów udzielić nie można, gdyż opierają się one na "nie dowiedzionych założeniach naukowych", związanych z teorią zimnej fuzji17.
Mills nie mógł spokojnie znieść, że Biuro Patentowe pod wpływem mediów i osób z poparciem próbuje zniszczyć jego interesy. W ciągu kilku tygodni BlackLight złożyło formalny pozew przeciw Biuru Patentowemu w sprawie wstrzymania sprawy. Skarga ujawniała zamierzenia BlackLight:
W oparciu o wydanie patentu '935 i zapewnienia co do wniosku na patent '601 oraz czterech innych przyjętych wniosków firma BlackLight Power powzięła kroki zmierzające ku wypuszczeniu akcji i podpisaniu stosownych dokumentów z Morgan Stanley lub Goldman Sachs. Pisemna umowa przewiduje przedstawienie pierwszej oferty publicznej na marzec 2000 roku. Na podstawie oceny obecnych warunków, jakie panują na rynku, przewiduje się, że kapitalizacja przyniesie miliard dolarów18.
W skardze znajdował się dość szczegółowy opis postępu prac nad technologią stworzoną w BlackLight. Wśród informacji znalazły się następujące:
Że od roku 1991 BlackLight Power wydała ponad 10 000 000 dolarów na badania
nad energią wodorinową oraz technologią mieszaniny wodorino-wowodorkowej.
W przedsięwzięcie zainwestowały powszechnie znane firmy, takie jak AMP
Corporation, Conectiv i Pacific Corp. Że w ponad 21 niezależnych laboratoriach
wykazano, że "technologia oparta jest na poprawnych założeniach teoretycznych"19.
Jeffrey Mełcher wysłał list do Esther Kepplinger z Biura Patentowego Stanów Zjednoczonych, w którym w mocnych słowach wyjaśnił, o jakiej wysokości stawki toczy się walka: "Środki, jakimi obraca BlackLight Power, to wpływy rzędu 340 000 000 dolarów
kwota znacznie wyższa od przewidywanej"20. Opisał też rodzaj zainteresowania, jakie wzbudziła technologia: "Pozytywne wyniki testów [nad technologią Millsa] nie umknęły uwagi rządu Stanów Zjednoczonych. Po zapoznaniu się ze szczegółami przedstawiciele Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych podjęli kroki, które mająna celu wdrożenie technologii opracowanej przez Millsa we współpracy z BlackLight Power"21.
Rezultat, do jakiego doprowadzą te kroki, może zdecydować o tym, czy firma BlackLight będzie mogła bez przeszkód wprowadzać w życie swe zamierzenia, czy też górę weźmie głos niedowiarków w rodzaju Roberta Parka, a wnioski patentowe zostaną odrzucone. Wydaje się, że przy braku patentów na technologię BlackLight będzie musiała naprawdę ciężko walczyć o utrzymanie się na rynku, gdyż inwestorzy prawdopodobnie odwrócą się od pomysłów, które nie będą prawnie chronione. Czyżby zmasowany atak medialny mógł sprawić, że tak obiecująca technologia trafiłaby do kosza?
To z pewnością nie pierwsza poprzeczka, którą musi przeskoczyć BlackLight.
I z pewnością nie ostatnia
walka o dominację na rynku energetycznym
na pewno szybko się nie zakończy...
Epilog
Jeszcze jednym dziwacznym punktem tej historii jest fakt, że dr Robert Park został przygnieciony przez wywracające się drzewo, gdy biegał po parku w lecie 2000 roku. Dopiero niedawno wrócił do zdrowia.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TI 99 08 19 B M pl(1)
ei 05 08 s029
Wyklad 2 PNOP 08 9 zaoczne
Egzamin 08 zbior zadan i pytan
niezbednik wychowawcy, pedagoga i psychologa 08 4 (1)
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 08
08 Inflacja
can RENAULT CLIO III GRANDTOUR 08 XX PL 001

więcej podobnych podstron