183 00





B/183: R.Moody, P.Perry
Odwiedziny z zaświatów







Spis Treści / Dalej
Wprowadzenie
Jednym z największych cierpień,
jakich doznaje natura ludzka,
jest cierpienie wywołane przez nową ideę.
Walter Bagehot

Chęć ponownego połączenia się z ukochaną osobą, którą zabrała nam śmierć, należy do najsilniejszych i najbardziej uporczywych pragnień człowieka. To właśnie ono wywołuje w nas poczucie opuszczenia, a zarazem całą litanię pytań "co by było, gdyby", wyrzutów, że "gdyby tylko", oraz rozpaczliwych błagań o jeszcze pięć minut, które moglibyśmy spędzić wspólnie z utraconym bliskim.
Czasami pragnienie to zostaje zaspokojone dzięki pojawieniu się zmarłego w postaci wizji czy też zjawy, przy czym relacjonujący podobne fakty utrzymują, że wyraźnie różnią się one od snów. Są to chwile przeżyte na jawie, chwile, w czasie których bardzo silnie i, jak się wydaje, nieomylnie wyczuwa się obecność zmarłej osoby. Epizod taki jest zazwyczaj bardzo sugestywny, a nawet samopotwierdzający, gdyż pozostaje po nim głębokie przekonanie, że spotkanie odbyło się naprawdę. W konsekwencji człowiek nabiera przeświadczenia, iż rzeczywiście istnieje życie po śmierci.
Powszechność występowania zjaw znalazła swoje odbicie w językach i kulturach ludowych na całym świecie na długo przed początkiem historii spisanej. Także i dziś wizjonerskie spotkania ze zmarłymi są zjawiskiem niezwykle powszechnym. W licznych artykułach publikowanych w czasopismach medycznych i innych źródłach naukowych stwierdza się, iż u znacznej liczby osób pogrążonych w żałobie występują wizje tych, którzy odeszli. Badania naukowe sugerują na przykład, że aż 66 procent wdów widuje zjawy zmarłych mężów.
Wdowy wybrano jako podmiot powyższych badań z tego prostego powodu, że kobiety przeważnie żyją dłużej od mężczyzn. Wdów jest zatem więcej i łatwiej prowadzić badania naukowe w tej właśnie grupie. Doświadczenia kliniczne wykazują, że widywanie zmarłych jest powszechne także i w innych grupach osób osieroconych
dzieci, rodziców, rodzeństwa oraz przyjaciół. Na przykład aż 75 procent rodziców, którzy utracili potomka, doświadcza jakiegoś rodzaju wizji zmarłego dziecka w ciągu pierwszego roku od jego śmierci. Większości rodziców zjawisko to przynosi ulgę i w znacznym stopniu zmniejsza ból wywołany stratą.
Widzenie zjaw jest także powszechne wśród ludzi, którzy przeżyli stan bliski śmierci. Opowiadają, że kiedy wkraczali do królestwa światła, spotykali duchy zmarłych krewnych i przyjaciół. Podobne przeżycia często powodują głębokie przemiany u tych osób, wywierając pozytywny wpływ na ich dalsze życie.
Gdyby można było odtworzyć przeżycia ze stanu bliskiego śmierci i wywołać je u ludzi cieszących się dobrym zdrowiem, wydaje się możliwe, iż te silnie odczuwane skutki można by wykorzystać w terapii łagodzenia żałoby. O tym, jak bardzo ta idea przemawia do łudzi, świadczy sukces filmu Linia życia, w którym studenci medycyny wzajemnie wywołują u siebie zatrzymanie akcji serca po to, by doświadczyć przeżyć ze stanu bliskiego śmierci. Taka metoda dostarczania informacji z tamtego świata to doskonały materiał na interesujący film, choć nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien próbować takiego wyczynu.
Mimo to bardzo zaciekawiło mnie odtwarzanie przeżyć ze stanu bliskiego śmierci, zwłaszcza takich, gdy ktoś widział wtedy swoich utraconych bliskich. Choć widzenie zmarłych krewnych i przyjaciół stanowiło tylko jeden z elementów większej całości, miałem wrażenie, że umożliwiając tego typu wizje mógłbym się dowiedzieć o wszelkich przeżyciach ze stanu bliskiego śmierci. Nie miałem jednak pojęcia, jak to zrobić.
Aż wreszcie wpadłem na rozwiązanie tego problemu
i to "wpadłem" w znaczeniu dosłownym.
Zdarzyło się to pewnego jesiennego dnia w 1987 roku. Wertowałem książki w antykwariacie w małym miasteczku w Georgii. Kiedy szedłem w stronę działu literatury, mieszczącego się w głębi sklepu, z którejś półki spadła książka i wylądowała u moich stóp.
Pochyliłem się, żeby ją podnieść, i spojrzałem na tytuł. Było to Czytanie w szklanej kuli. Moją pierwszą reakcją była odraza. Wpatrywanie się w zwierciadło (co jest właściwszym określeniem dla tego typu praktyk) zawsze było kojarzone z naciąganiem i szalbierstwem
z Cyganką oszukującą klientów albo wróżbitą potrzebującym większej sumy pieniędzy, nim zacznie wyraźniej dostrzegać swoje wizje w kryształowej kuli. Byłbym natychmiast odłożył tę książkę z powrotem na półkę, gdyby nie przypomniała mi się rozmowa, jaką przeprowadziłem z doktorem Williamem Roiłem, pionierem w dziedzinie badań zjawisk paranormalnych. Doktor Roli stwierdził wówczas, że ludzie wpatrujący się w przejrzystą głębię lustra faktycznie mają wizje. Z czystej ciekawości przerzuciłem kilka stron, a potem zacząłem czytać pierwszy rozdział. Autor, Northcote Thomas, był poważnym naukowcem, zajmującym się swą pracą z powołania. We wspomnianej książce omawiał niektóre metody wpatrywania się w zwierciadło i pokrótce objaśniał elementy psychologii tego zjawiska.
Zapewne najbardziej interesujące było wprowadzenie, napisane przez wybitnego naukowca Andrew Langa. Wyraził on przekonanie, że środowisko psychologów i naukowców będzie oburzone, iż ktoś odważył się przeprowadzić racjonalną analizę zjawiska znanego jako wpatrywanie się w zwierciadło. I natychmiast oświadczył, że uważa taką reakcję za niesłuszną, gdyż powstrzymuje ona dociekliwych ludzi przed badaniem tajemnic umysłu. Starał się też uciszyć obawy, jakie mogłyby powstać w środowisku lekarskim i naukowym. Stwierdził, co następuje:
"Badając samo zjawisko wpatrywania się w zwierciadło, znajdujemy się na pograniczu królestwa szarlatanerii, szalbierstwa, ślepej łatwowierności, nieposkromionych nadziei oraz sztucznych obaw. Nie ulega wątpliwości, że raz przekroczywszy tę granicę, nawet człowiek o umyśle najbardziej wprawnym w naukach fizycznych często przestaje zachowywać się w sposób naukowy i traci rozsądek... Tym można wytłumaczyć niechęć ludzi nauki do badania zjawisk, które w istocie są nie bardziej odpychające niż marzenia na jawie czy we śnie. Są to zjawiska zachodzące w naturze ludzkiej, przejawy ludzkich zdolności, a jako takie zasługują na poznanie. Uchylanie się od badania ich jest dowodem braku odwagi".

W miarę czytania tej książki stawałem się coraz bardziej podekscytowany możliwościami, jakie niesie ze sobą wpatrywanie się w zwierciadło. Uprzednio badałem niektóre sposoby, jakie stosowano w różnych kulturach, by wywoływać i wykorzystywać odmienne stany świadomości. W trakcie tych studiów natknąłem się na wiele relacji z przywoływania przez żywych ludzi duchów osób nieżyjących. Najciekawsze są doświadczenia greckich wyroczni zmarłych, zwanych psychomantea, do których udawano się w celu zasięgnięcia porady uduchów. Z relacji zachowanych z tamtych zamierzchłych czasów wyraźnie wynika, że w trakcie takich spotkań ludzie naprawdę zachowywali się tak, jakby widzieli zmarłych i nawiązywali z nimi bezpośredni kontakt.
Książka Thomasa oraz dodatkowe badania, które przeprowadziłem, skłoniły mnie do wniosku, że wizje zmarłych bliskich osób są znacznie łatwiejsze do wywołania, niż sądziłem. Zacząłem rozważać liczne pytania, na które wpatrywanie się w zwierciadło mogło udzielić odpowiedzi:

Czy zjawisko to wyjaśnia, dlaczego tak wielu ludzi widzi duchy? Widzenie
duchów lub zjaw zdarza się niezwykle często. Pewne bardzo staranne opracowania
wykazały, że przynajmniej raz w życiu widziała ducha aż jedna czwarta Amerykanów
i w przybliżeniu jedna trzecia osób z niektórych narodowości europejskich.
Ludzie, którzy doświadczają kontaktu ze zjawami, nie tylko widzą osoby zmarłe, ale także słyszą ich głos, czują dotyk, a czasem nawet i zapach. Wszystkie tego typu spotkania niezwykle silnie przypominają nam, że ci, których kochamy, tkwią głęboko w naszej podświadomości. W rzeczywistości tak głęboko, że bez wielkiego wysiłku możemy dojść do wniosku, iż nie powinniśmy ponawiać prób porozumiewania się z nimi w taki czy inny sposób.
Carl Sagan, astronom z Cornell University i pisarz, przedstawił niegdyś w czasopiśmie "Paradę" własne przeżycia:
"Kilkanaście razy od śmierci matki ł ojca słyszałem ich głosy, wypowiadające normalnym tonem moje imię. Często zwracali się tak do mnie, kiedy jeszcze mieszkaliśmy razem. Wciąż bardzo za nimi tęsknię i zapewne dlatego wcale nie wydaje mi się dziwne, że mój umysł czasami wywołuje klarowne przypomnienie brzmienia ich głosów".
Mnie też nie wydaje się to dziwne. Choć zmarła osoba przestaje istnieć w sensie fizycznym, jej duch nadal zajmuje znaczącą, ważną część naszego umysłu. Być może do nawiązania z nią kontaktu jest nam potrzebny jedynie sposób dotarcia do naszej podświadomości. Pomyślałem, że wpatrywanie się w zwierciadło może być właśnie takim sposobem.

Czy wpatrywanie się w zwierciadło pozwala na widzenie duchów w warunkach
laboratoryjnych? Jak już wcześniej wspomniałem, miliony ludzi mówią o tym,
że kontaktowały się ze zmarłymi bliskimi w sposób spontaniczny, bez przygotowań
i starań z ich strony. Te widzenia po prostu następowały same z siebie, a doświadczające
ich osoby, nie musiały wprowadzać się w jakiś szczególny nastrój.
Ze względu na spontaniczną naturę tego zjawiska badanie widzenia zjaw polega przede wszystkim na analizowaniu opowieści, historii przekazywanych przez ludzi, którzy widzieli duchy i zgadzają się z własnej woli ujawnić badaczom szczegóły swojego przeżycia.
Dawniej nie istniały możliwości skłonienia zjaw do pojawiania się, a tym bardziej wywoływania ich w warunkach laboratoryjnych. Jedyną metodą badawczą było więc zbieranie opowieści o duchach i analizowanie ich podobieństw, co budziło autentyczną frustrację u psychologów.
Zacząłem się zastanawiać, czy wpatrywanie się w zwierciadło pozwoli na wywoływanie zjaw w warunkach kontrolowanych, w których uczony mógłby obserwować osobę widzącą ducha? Z pewnością była to myśl niezwykle pociągająca.

Czy ponowne spotkania ze zmarłymi bliskimi mogą pomóc ludziom przezwyciężyć
ból po ich utracie? Ponieważ żałoba należy do uczuć ludzkich najtrudniejszych
do pokonania, problem ten interesował mnie w sposób szczególny. Może wpatrując
się w zwierciadło ludzie mogliby zobaczyć zjawy swoich ukochanych zmarłych,
zjawy, które pomogłyby im wyleczyć się z bólu po rozłące?

Kiedy tak stałem w zakurzonym antykwariacie, poczułem nagle dreszczyk emocji na myśl o tym, że kilka najbliższych lat spędzę na badaniach w niezwykle obiecującej dziedzinie. Czułem, że jeśli włożę w to trochę uczciwej pracy i podejdę do badań bez uprzedzeń, uda mi się spowodować, aby wpatrywanie się w zwierciadło przestało być traktowane jako zjawisko z "pogranicza królestwa szarlatanerii", jak to ujął Lang, i stało się dostępnym, w pełni docenianym obszarem psychologii.
Postanowiłem poświęcić trochę czasu na rzetelne przebadanie tej zapomnianej sztuki. Przejrzałem półki bibliotek w poszukiwaniu dzieł historycznych i literackich wspominających o wpatrywaniu się w zwierciadło.
Zdecydowałem się także poprowadzić nieformalne badania, w czasie których przeszedłem z kilkoma osobami proces wpatrywania się w zwierciadło. Wyniki były tak zaskakujące, że zacząłem organizować seanse wpatrywania się w zwierciadło tak często, jak tylko mogłem, aby zebrać jak najwięcej przypadków. Wszystkie te seanse doprowadziły mnie do wniosku, że wpatrywanie się w zwierciadło może być wykorzystywane jako:

Sposób bezpośredniego dotarcia do naprawdę fascynującego, choć mało znanego
wymiaru naszego życia psychicznego. Wiele procesów w umyśle człowieka zachodzi
w podświadomości. Możliwe, że wpatrywanie się w zwierciadło powoduje, iż królestwo
podświadomości staje się dostępne i w pewnym sensie "widoczne".

Narzędzie, które pozwoli psychologom i psychiatrom zrozumieć świat wewnętrzny
swoich pacjentów. Stwarza ono szczególnie duże możliwości w zakresie diagnostyki
zahamowań psychicznych i emocjonalnych i być może
choć to twierdzenie budzi
pewne wątpliwości
diagnostyki również chorób psychicznych.

Narzędzie szkoleniowe, pozwalające wykładowcom psychologii ilustrować zdumiewające
możliwości umysłu ludzkiego. Nie należy pomijać znaczenia zabawy w procesie
kształcenia ani też w terapii. Zabawa z wpatrywaniem się w zwierciadło może
rozbudzić utajone zainteresowania studentów.

Środek pomagający rozbudzić twórcze możliwości. Pisarze, naukowcy, biznesmeni
i inni ludzie umieli wykorzystać stan transu, wymagany przy wpatrywaniu się
w zwierciadło, do przezwyciężenia blokady swej kreatywności. W dalszej części
tej książki podam kilka przykładów twórczego stosowania technik podobnych do
wpatrywania się w zwierciadło przez Thomasa Edisona, Charlesa Dickensa, Kartezjusza
i innych.

Klucz do zrozumienia kilku kłopotliwych incydentów w historii. Badanie
wpatrywania się w zwierciadło rzuca także światło na świat starożytnych, którzy
często podejmowali ważne decyzje po konsultacji w przejrzystej głębi z duchami
swych krewnych. Historia ujawnia wiele zastosowań wpatrywania się w zwierciadło.
Jestem pewien, że po przeczytaniu tej książki skontaktują się ze mną historycy,
podając przykłady, których tu nie opisałem. Zdarzenia te są czasem trudne do
wychwycenia przy pierwszym czytaniu. Myślę, że przekazy o tych przypadkach są
prawdziwe, ponieważ wpatrywanie się w zwierciadło było w czasach starożytnych
czymś tak powszechnym, że nie zawsze nawet uwzględniano je w opisach. Uważano
to za równie niepotrzebne, jak
powiedzmy -obecnie niepotrzebne jest opisywanie
procesu posługiwania się telefonem.
Jeśli jesteś oczytany w historii, wpatrywanie się w zwierciadło pozwoli ci prawdopodobnie ujrzeć w nowym świetle wiele starych tajemnic. Jest ono szczególnie przydatne w zrozumieniu świata proroków i wizjonerów, którzy przez setki lat sterowali cywilizacjami.

Sposób badania skłonności gatunku ludzkiego do wiary w istoty z zaświatów
i siły nadprzyrodzone. Dzięki zrozumieniu procesu wpatrywania się w zwierciadło
można nie tylko badać świat zjawisk paranormalnych, ale także odtwarzać go w
kontrolowanych warunkach laboratoryjnych.
Takiego twierdzenia nikt jeszcze nie ogłosił. W istocie problem, jaki stwarzają dla nauki zjawiska paranormalne, a zwłaszcza widzenie zjaw, polega na tym, że uczeni nie potrafili wywołać ich w laboratorium. Jeśli jakiegoś zjawiska nie da się odtworzyć w warunkach laboratoryjnych, nauka nie może go skutecznie przebadać. Ponadto, jeśli jakieś zjawisko nie może zostać odtworzone, nauka często je odrzuca jako oszustwo.
Nie opowiadając się ani za, ani też przeciw wartości takiego systemu myślenia, chciałbym tylko podkreślić, że wpatrywanie się w zwierciadło pozwala ludziom zobaczyć duchy swoich zmarłych krewnych właściwie zawsze, kiedy tylko zechcą. Znaczy to, oczywiście, że ich przeżycia można badać w warunkach laboratoryjnych. Po raz pierwszy naukowcy mogą obserwować kogoś "widzącego" ducha. Nie muszą już czekać na spontaniczne wystąpienie tego zdarzenia i próbować badać go po fakcie.
Możliwość widzenia zjaw zmarłych bliskich osób jest tu zapewne największą korzyścią. Żałoba niektórych ludzi po utracie kogoś ukochanego jest bezgraniczna. Wpatrywanie się w zwierciadło pozwala osobie osieroconej zrozumieć aspekty swojej żałoby. Dla mnie jest to najbardziej satysfakcjonująca właściwość tego zjawiska, jako że żałoba jest jedną z najsilniejszych dolegliwości psychicznych.
ZDOLNOŚCI PARANORMALNE

Jeśli jesteś, Czytelniku, tak jak ja, miłośnikiem książek poświęconych zjawiskom paranormalnym, z pewnością czasem przerywasz czytanie i zastanawiasz się: "Czemu mnie się nie trafiają takie przeżycia?" Daję ci do rąk kolejną książkę na temat tych zjawisk, ale jest w niej coś, co różni ją od pozostałych. Otóż dzięki zastosowaniu opisanych tu technik duża część czytelników będzie mogła przeżyć wizjonerskie spotkanie z ukochaną osobą, którą zabrała śmierć. Zalecam jednak każdemu, kto szuka wizjonerskiego spotkania za pomocą tej metody, uprzednie przestudiowanie niniejszej książki w całości w celu dogłębnego zrozumienia procesu.
Chcę także podkreślić, że w tej pracy nie ma nic na temat mediów ani seansów spirytystycznych. Media twierdzą, że posiadają pewną szczególną zdolność, która umożliwia im kontaktowanie się z duchami zmarłych w imieniu swoich klientów ł przekazywanie informacji w obie strony. Klient musi przyjąć, że taka zdolność istnieje naprawdę i że medium. z którego usług korzysta, naprawdę ją posiada. Mediumizm pozwala
w najlepszym wypadku
na kontakt pośredni. W gruncie rzeczy samo słowo "medium" sugeruje, że komunikowanie się zachodzi za pośrednictwem kogoś trzeciego.
Procedura opisana w tej książce jest inna pod tym względem, że umożliwia zainteresowanym bezpośrednie spotkanie ze zjawą i osobistą ocenę, jak dalece realne było to przeżycie.
Jako istoty ludzkie odczuwamy różne niepokoje. Istnieje jeden strach, którego nigdy nie pokonamy -jest to nasz strach przed śmiercią. To źródło naszego największego niepokoju wewnętrznego; granica, której nigdy nie przekroczymy.
Jako społeczność czujemy się wygodnie, umieszczając śmierć na odpowiednim miejscu. Rozmieściliśmy cmentarze w taki sposób, aby śmierć usunąć sobie sprzed oczu. Oglądamy filmowe horrory, żeby przypominały nam o grozie śmierci. I nie rozmawiamy zbyt często o śmierci z wyjątkiem sytuacji, kiedy jest to absolutnie konieczne.
Wszystkie te rygory mają na celu przekonanie nas, że istnieje świat żywych oraz świat martwych i że ci, którzy znajdują się w jednym z nich, nie mogą przedostać się do drugiego. Koniec, kropka.
Z moich doświadczeń wynika, że istnieje jednak strefa pośrednia między tymi dwoma światami. Z logicznego punktu widzenia w tym obszarze niczego nie ma. Jest to po prostu strefa pomiędzy życiem a śmiercią.
Nie ulega wątpliwości, że w żywej świadomości występują określone zjawiska, sugerujące
jak się wydaje
nasze trwanie także po śmierci. Do zjawisk tych należą przeżycia ze stanów bliskich śmierci, pojawianie się osób zmarłych oraz wyprawy szamanów do świata duchów. Są one postrzegane jako stany przejściowe między życiem a śmiercią i na swój sposób mają do czynienia z oboma tymi stanami, ale też i z żadnym z nich. Krótko mówiąc, określają to, co można by nazwać Królestwem Pośrednim.
Istnienia tego Królestwa Pośredniego nie da się dowieść naukowo. A jednak prawdą jest, że znaczna część ludzi, poważnie myślących i wrażliwych w osądach, doświadcza takich przeżyć, które pozwalają im wierzyć, że to, co nazywamy śmiercią, jest zaledwie przejściem do innego wymiaru świadomości, zwanego życiem po śmierci.
Biorąc to pod uwagę, wywoływanie wizji poprzez wpatrywanie się w zwierciadło można z pewnością zaliczyć do metod wkraczania do Królestwa Pośredniego, i to wkraczania w sposób bezpieczny.

Teraz więc opowiem o tym, co stało się moją życiową przygodą. Umożliwiłem wielu osobom udział w wizjonerskich spotkaniach, nazwanych przyzywaniem zjaw. Widzieli swoich ukochanych zmarłych, rozmawiali z nimi i uświadamiali sobie istnienie Królestwa Pośredniego, o którym przedtem mogli jedynie czytać. Sam rozmawiałem ze swoją zmarłą babką, która wydawała mi się tak realna jak każdy inny, żywy człowiek. Odkryłem też nowe znaczenia w niektórych dziełach klasyki literatury i nauki, a także podróżowałem do tajemniczych starożytnych budowli, mających po dwa tysiące lat, których zadaniem było umożliwienie ludziom kontaktu z ich zmarłymi krewnymi.
Będziesz zatem, Czytelniku, podążać śladem intrygującej tajemnicy.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ustawa o umowach miedzynarodowych 14 00
00 Notatki organizacyjne
Nokia? 00 UG pl
00 Spis treści, Wstęp, Wprowadzenie
Dz U 00 40 470 bezpieczeństwo i higiena pracy przy pracach spawalniczych
00
NAUKA 4 10 183 184

więcej podobnych podstron