Sparks Kerrelyn Love at Stake 2 1 Bardzo wampirze święta (Rozdział 1)


Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Rozdział 1
- To koniec Don Orlando. - Maggie O'Brian zmru\yła oczy. Azy przysłaniały jej pole
widzenia, a wszystko po to, aby jak najlepiej odegrać swoją rolę Jessicy Goodwin,
śmiertelnej pani doktor, beznadziejnie zakochanej w wampirze. Jak przystało na
dobrą aktorkę opery mydlanej, Maggie odwróciła się plecami do osoby, do której
były skierowane te słowa i spojrzała smutno w kamerę. - Nie przychodz tu więcej.
- Nie mów tak! - Don Orlando stanął u jej boku, uklęknął na jedno kolano. Ścisnął jej
dłoń i ucałował. - Moja najdro\sza Chiquita, nigdy nie pozwolę ci odejść.
Chiquita? Kto powypisywał tych bredni w scenariuszu? Maggie szykowała w myślach
napaść na scenarzystę, próbując zignorować dotyk ust Don Orlanda na kostkach paliczków u
dłoni. Słodka Maryjo, teraz delikatnie przygryzł je przygryzł.
Ale to nic nie znaczyło. Tylko grał. Plotka głosiła, \e naprzygryzał się wielu kobiecych
palców w ciągu tych kilku ostatnich lat.
Aza spływająca po policzku Maggie była warta nagrody Emmy. Niestety, brak pulsu
wykluczał jej obecność na ceremonii rozdania statuetek. I jak mo\na by było wręczyć
nagrody Emmy grupie aktorów, która nawet tak naprawdę nie istniała?
Jedynie kilku śmiertelnych pracowników Digital Vampire Network wiedziało o
wampirzej operze mydlanej, zachowywali to jednak w sekrecie. Śmiertelnicy wiedzieli, \e ich
za długi język mógł zostać opłacony krwią. Dosłownie.
Maggie wyrwała dłoń z uścisku Don Orlanda. - Przepraszam, ale to nigdy nie miało
prawa bycia.
Kiedy Don Orlando wstawał, zrzucił z jednego ramienia czarną, jedwabną pelerynę,
ukazując zarysowane mięśnie torsu, pokrytego czarnymi grubymi włosami. Maggie
wiedziała, \e ten ruch sprawił, \e setka wampirzyc przed telewizorami krzyknęła w ekstazie.
Powinna wiedzieć. Była jedną z nich. I jeśli Don Orlando wykona swój numer popisowy,
całkiem zdzierając z siebie pelerynę, aby pokazać pełną świetność umięśnionej piersi, to jego
fanki zaczną mdleć. Bez wątpienia, tak\e kilku fanów.
Maggie podeszła do pustego biurka w jej rzekomym biurze. - Jak wiele razy mam ci to
powtarzać? To szpital. Nie powinieneś przychodzić tu bez koszuli.
- Nie mogłem się doczekać spotkania z tobą. - Jego głos brzmiał równie gładko jak
była jego jedwabna peleryna. - A pielęgniarki nigdy na to nie narzekają.
- Przeziębisz się. - Spojrzała na niego ponad ramieniem. - Na zewnątrz pada śnieg.
Prawie mamy święta Bo\ego Narodzenia.
Wstrząsnął masywnymi ramionami. - Choroby dopadające śmiertelnych mi nie
zagra\ają. Uzdrowię się podczas dziennego snu.
1
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Maggie przycisnęła dłoń do piersi i spojrzała wprost w kamerę numer dwa. - Składałam
przysięgę, \e będę ratować \ycie. Jak mogłam zakochać się w nieumarłym? - Obróciła się
stając z nim twarzą w twarz, poło\yła ręce na biurku za nią. Ta poza miała uwydatnić jej
obfity biust. - Tak mnie uwiodłeś, prawda? U\yłeś tych swoich zdradzieckich wampirzych
mocy, aby kontrolować mój mózg.
- To ty mnie uwiodłaś, swoją dobrocią i szlachetnym sercem. - Jego oczy spoczęły na
jej piersiach. - Nie potrafię sobie pomóc.
- Musisz sprzeciwić się sam sobie. Jakoś.
Ukłonił się. - Jam jest Don Orlando de Corazon, najwspanialszy kochanek w
wampirzym świecie. śadna kobieta, czy \ywa czy umarła, nie mo\e mi się oprzeć.
- Ale ja muszę! - Maggie podeszła do kamery numer dwa. - Cię\ko pracowałam, aby
osiągnąć to, co teraz mam. Lata szkoły medycznej, niezliczone godziny w
pogotowiu doraznym. A teraz, jestem znanym chirurgiem. Ludzie mnie potrzebują.
- Jestem z ciebie taki dumny, moja Chiquita.
- Nie mów tak! Nie mogę zniszczyć swojej reputacji. Potrzebuję szacunku
współpracowników. Jak mogę wplątać się w romans z martwym trębaczem z
zespołu Mariachi1?
Potarł swój podbródek. - Jestem doskonałym trębaczem. Jednocześnie najwspanialszym
kochankiem w wampirzym świecie - przechwalał się dumnie, trzymając rękę na pasku od
skórzanych spodni.
Maggie odwróciła się z jękiem. - Nie kuś mnie, Don Orlando!
- Chodz ze mną! - Chwacił ją w objęcia. - Razem skomponujemy wspaniałą muzykę.
- Nie, nie, nie! - Potrząsała głową w rytmie wykrzykiwanych słów.
- Tak, tak!
Poło\yła dłonie na jego piersi, chcąc odepchnąć mę\czyznę. Pierścień na jej małym
palcu zabłysnął złotem kontrastując z czarnymi jak węgiel włosami na jego klacie.
Wzmocnił uścisk. - Pocałuj i powiedz, \e mnie nie kochasz.
Odwróciła swoją wypełnioną łzami twarz w kierunku kamery numer jeden. - Jesteś zbyt
okrutny pozwalając mi cierpieć. Proszę, pozwól mi na samotność! - Odepchnęła go mocniej.
Zatoczył się w tył. - Aaaa!
- Aaaa! - Wrzask Maggie dołączył do jego krzyku, kiedy spostrzegła, co się dzieje.
Wykrzywiając się z bólu, Don Orlando przycisnął dłoń do nagle gołej piersi. Jego
owłosienie było doczepione do prawej dłoni Maggie jakby trzymała martwego szczura z
czarną sierścią.
1
Mariachi  rodzaj orkiestr popularnych w Meksyku. Typowi mariachi mają w swoim składzie skrzypce, ró\ne
rodzaje gitar, mandoliny i trąbki. Orkiestry liczą od 3 do 12 członków, w swoim repertuarze mają zarówno
kompozycje współczesne, jak i meksykańską muzykę ludową.
2
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
- Aaaa! - Potrząsnęła głową. - Zabierzcie to! - Włoski zawinęły się wokół jej dłoni,
zaczepione o pierścionek.
- Przeklęta kobieta! - Don Orlando skrzywił się pocierając czerwony pasek na swojej
piersi. - Prawie zdarłaś mi skórę.
- Cięcie! - krzyknął Gordon, re\yser. - Charakteryzacja! Włosy Orlando mają wrócić
na swoje miejsce.
Maggie spojrzała na gołą klatę Don Orlando, a potem na kłaki doczepione do
pierścienia. To była podróbka? Słodka Maryjo, powinna o tym wiedzieć. Jak wielu mę\czyzn
mogło się pochwalić dywanikiem w stylu owczarka staroangielskiego Bobtail? Wyciągnęła to
coś zza pierścionka i wręczyła właścicielowi.
- Przepraszam. Nie chciałam zrobić ci krzywdy.
Usta Don Orlando wykrzywiły się w uśmiechu, postukał w czerwoną plamę na torsie.
- Mo\e jak pocałujesz nie będzie bolało?
- Nie! - Maggie rzuciła w niego piersiowy tupecikiem. - Dlaczego nosisz coś tak
idiotycznego?
Wyglądał na zakłopotanego. Na jakieś pół sekundy. - Stwierdzili, \e z większą ilością
włosów stanę się bardziej sexy. - Posłał jej koślawy uśmiech. - Choć teraz, byłbym
szczęśliwszy z powodu posiadanie gładkiej piersi.
Maggie odpowiedziała uśmiechem. Na jakieś pół sekundy. Jej przyjemność umarła
śmiercią naturalną, kiedy wyhaczyła wiza\ystkę z chytrym uśmieszkiem.
- Hola, piękna senorita - wymruczał do dziewczyny. Spłonęła rumieńcem pokrywając
gołą skórę na jego torsie klejem.
- Moglibyśmy się przenieść do mojej przymierzalni? - Mrugnął. - Nabędziemy więcej
kleju i wszystko posklejamy. - Zachichotała.
Maggie zacisnęła dłonie w pięści, pragnąc mu przyło\yć. Słodka Maryjo i Józefie, była
wściekła. Zawsze unosiła się gniewem, kiedy odkrywała, \e wielbiony przez nią heros, Don
Orlando de Corazon, okazywał się psem na baby. A teraz, zauwa\yła, \e sprawy mają się
nawet gorzej. Był popieprzonym, śliniącym się pieskiem.
Ruszyła w kierunku stolika z posiłkiem i wzięła sobie szklaneczkę Chocolood.
Zmieszanej krwi syntetycznej i czekolady, jednego z najlepszych wampirzych napojów.
Zmarszczyła brwi widząc kępkę włosów ciągle przyczepioną do pierścionka. Wyciągnęła
kłaki, przypominając sobie jak tata dał jej ten pierścionek na Pierwszą Komunię, kiedy miała
siedem lat. Pózniej, w 1872, pierścionek idealnie pasował na czwarty paluszek. Uwielbiała
swoją białą suknię, pierwszą, która wcześniej nie nale\ała do jej siostry.
3
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Jako ósme dziecko z dwunasto dzietnej gromadki, Maggie znała głód i ubóstwo. Ale nie
znała sekretnego świata nieumarłych, póki nie dołączyła do niego w wieku dziewiętnastu lat.
Przera\ona, próbowała wrócić do domu, ale reakcja rodziny była straszna. Pokazała im
pierścionek i to, \e krzy\ jej nie rani. Dlaczego jej wiara miałaby się zmienić z powodu
śmierci? Ciągle była tatusia ukochaną córeczką zwaną  Maggie May . Ale ojciec
wydziedziczył ją, uznając, \e jest kreaturą wychodzącą z piekieł.
Maggie sączyła Chocolood, ignorując ból w piersi. Nie wierzyła, \e jej tata miał rację.
Została zaatakowana. Jak Wspaniałomyślny Bóg mógłby obwiniać ofiarę?
Ale pózniej, musiała działać, aby przetrwać, musiała gryzć innych. Pastwiąc się nad
nimi. I strach, \e jej ojciec miał racje otworzył w niej wielką ranę. Dzięki Bogu za
syntetyczną krew. O wiele łatwiej było udawać, \e jest dobrą istotą. Wło\yła pierścień na
palec przekonując siebie, \e ma dobre serce, nawet jeśli przestaje bić ka\dego dnia, po
nastaniu świtu.
Pięć lat wcześniej, coś się zakończyło w posępnej egzystencji Maggie. Jakieś mądre
wampiry umo\liwiły nagrywanie tych istot na taśmę i powstało Digital Vampire Network.
Wiele wampirów na całym świecie stało się o wiele szczęśliwsze dzięki: Nocnym
wieściom i magazynie plotkarskim prowadzony przez Corky Courrant, Na \ywo wśród
nieumartych. DVN wyprodukowało tak\e własne opery mydlane  Modę na krew, Wszystkie
wampiry du\e i małe oraz Kostnicę na peryferiach.
Potem, pojawił się on. Cztery lata temu, Moda na krew pozyskała nowego aktora, i po
raz pierwszy w długim \yciu Maggie, kobieta się zakochała. Don Orlando de Corazon
wskoczył na ekrany telewizorów świecąc owłosionym torsem w ciemnościach, a przez te
po\ądliwe oczy, Maggie straciła głowę. Był tym jedynym. Jedynym dla niej. I jeśli tylko
mógłby się z nią zobaczyć, z pewnością powinien rozpoznać w niej pokrewną duszę. To
właśnie miłość do niego zaprowadziła ją na przesłuchanie DVN. Kiedy zdobyła role w
Modzie na krew, wyglądało na to, \e jej sny się spełniłnią.
Ale sny stały sie koszmarem. Przed jej pierwszym dniem na planie, poznała prawdę. Tej
nocy w plotkarskim magazynie, Corky Courrant ujawniła sprośny charakter Don Orlanda jako
wielkiego kobieciarza. A Maggie utknęła z nim grając doktor Jessicę Goodwin, jeden z
podbojów Don Orlanda.
Próbowała skupić się na rozwoju swoich aktorskich umiejętności, ale za ka\dym razem,
kiedy kręciła z nim scenę, jej serce chciało wyskoczyć z piersi. Jak w ogóle miała zamiar
pozostać mu obojętna, kiedy deklarował jej miłość? Ale to było złudzenie. Słodka Maryjo.
Nawet jego włosy na klacie były fałszywe!
- Na miejsca! - krzyknął re\yser. - Dokończmy kręcenie sceny.
Maggie wzięła głęboki oddech. To było to. W tej scenie, Don Orlando miał pocałować
doktor Jessicę. Jej pierwszy pocałunek z Don Orlando. To nie dzieje się naprawdę.
Prawdopodobnie nie zna jej prawdziwego imienia. Ju\ stała w swoim biurze w szpitalu,
wiza\ystka uzupełniła jej zmytą pomadkę.
4
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
- Zacznijmy od  Pocałuj i powiedz, \e mnie nie kochasz - poinstruował ich Gordon.
- Zagrajcie to.
Maggie wstrzymała oddech, kiedy Don Orlando podszedł do niej.
Uwodził ją. - Pocałuj i powiedz, \e mnie nie kochasz.
- Jesteś zbyt okrutny pozwalając mi cierpieć - wyszeptała Maggie, jej kolana zmiękły.
Złapała się jego ramion. - Proszę, pozwól mi na samotność. - Proszę, pocałuj mnie.
Czekałam na to cztery lata.
Przyglądał się jej twarzy, zagarniając kobietę mocniej w ramiona. Zamknęła oczy i
pochyliła się ku niemu. Kiedy jego usta dotknęły jej, zadr\ała. Był ciepły i delikatny.
Chciałaby, aby mógł stać się bohaterem z jej snów. śeby mógł ją pokochać. Zobaczyć w niej
dobroć, miłować w sposób, w jaki potrzebowała. Jakby cuda się zdarzały.
- Świetnie! - pochwalił ich re\yser. - Cięcie, robimy zdjęcia!
Z warkotem, Don Orlando pogłębił pocałunek. Przejechał końcówką języka po jej
wargach, po czym pokrył pocałunkami ście\kę od jej policzka do ucha.
- Cięcie! - krzyknął Gordon.
- Czujesz to? - wyszeptał Don Orlando do jej ucha, delikatnie ssał jej mał\owinę.
- Powiedziałem cięcie! Dajcie spokój, mamy inne sceny do zrobienia.
Maggie ledwie słyszała słowa re\ysera. Częściowo dlatego, \e język Don Orlando
wsunął się do jej ucha. I tak\e dlatego, \e jej serce biło wyjątkowo głośno. Słodka Maryjo,
był w tym tak dobry jak to sobie wyobra\ała.
Tulił się do jej szyi. - Jesteś taka piękna. Moja słodka& Jessico.
Z jękiem zawodu, zesztywniała. Odepchnęła go. - Jestem Maggie!
Don Orlando uśmiechnął się. - Więc czy zechcesz zwiedzić moją przymierzalnię,
słodka& Maggie?
Spoliczkowała mę\czyznę.
Cofnął się, jego oczy były szeroko otwarte ze zdziwienia. - Dlaczego& dlaczego?
- Wszystko w tobie jest kłamstwem. Nie jesteś najwspanialszym kochankiem na
świecie. Jesteś największym oszustem na świecie! Jesteś świnią i& pozerem!
Odwróciła się i odeszła.
5
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
***
W swojej przymierzalni, Don Orlando jęczał odrywając fałszywe włosy ze swojego
torsu, pozostawiając go ró\owym. Największy oszust na świecie. Maggie powiedziała mu
prawdę prosto w oczy, cholera.
Za pierwszym razem, kiedy ją spotkał, kiedy była przesłuchiwana, patrzyła na niego z
takim podziwem kwitnącym w tych niebieskich oczach. Nie chciała go wykorzystać w celu
dalszego rozwoju własnej kariery. Jej otwartość na jego osobę była najsłodszą rzeczą, z jaką
się spotkał od czterech i pół roku \ycia jako wampir.
Poprosił re\ysera, aby ją zatrudnił i dał odpowiednią rolę. Kogoś dobrego, ze
szlachetnym sercem. Kogoś takiego jak Jessica Goodwin. Nie tylko dlatego, \e pani doktor
była wzorem przyzwoitości, była tak\e w nim zakochana, w Don Orlando.
Ale kiedy Maggie przyjęła pracę, stała sie zimna, niedostępna. Ignorowała jego zapędy.
Chciał jej pokazać, jak wygląda jego pocałunek. I to jaki! Sposób, w jakim rozpływała się w
jego ramionach, w tym momencie ju\ wiedział, \e ta oziębłość jest udawana. Ciągle go
podziwiała. Chciał wykrzyczeć jej imię pod niebiosa, ale wiedział, \e nadal działają kamery,
więc nazwał ją Jessicą.
A teraz, była smutna. Musi ją przeprosić i odzyskać. Jeśli tylko zechce ponownie
spojrzeć na niego z takim podziwem w oczach. To mo\e sprawić, \e jego fałszywa kreacja
stanie się łatwiejsza do udzwignięcia. Zało\ył na siebie szlafrok i skórzane spodnie, udał sie
w kierunku pokoju Maggie. Jak miałby jej zaimponować? Powie jej cokolwiek, byle byłoby
prawdą.
Chciał jej namiętności, nie litości. Zapukał do drzwi.
- Proszę wejść. - Maggie wydała sie podirytowana, kiedy przekroczył próg.
Cholera, powinien przynieść kwiaty. Jako najwspanialszy kochanek na świecie,
wydawał się kompletnym idiotą.
Maggie pozostała na swoim miejscu, siedząc przy toaletce. - Czego chcesz?
śebyś mnie kochała. Nie, Don Orlando nigdy nie zachowałby się jak mięczak. Był
agresywnym macho, a to się sprawdzało.
Potwierdzał to stosik liścików od fanek. Kobiety kochały Don Orlando de Corazona,
Maggie tak\e. - Nie mogłem pozostać z dala od ciebie, Margaret Mary O'Brian, oczarowałaś
mnie.
Parsknęła. - Có\, widziałeś moje nazwisko na drzwiach. Powinnam być pod wra\eniem,
bo umiesz czytać?
- Od momentu, gdy po raz pierwszy cię ujrzałem, twoje imię wyryło się w moim
sercu.
- To brzmi boleśnie. - Skłoniła się, chcąc zdjąć szpilki. - Mo\esz przestać grać. The
kamer ju\ nie ma.
6
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
- Ale moja namiętność nadal płonie jak nieugaszalny płomień. Przysięgam, \e
staniesz się moją.
W jej oczach rozbłysła złość. - śadna kobieta o zdrowych zmysłach nie zechce być
twoją. Kolejka czekających jest zbyt długa.
Skrzywił się w duchu. Maggie musiała wysłuchać kłamstw Corky Courrant, które
zostały ujawnione w programie Na \ywo wśród nieumartych.
- Moje serce nale\y tylko do ciebie, słodka Chiquita.
- Nie jestem twoim bananem! - Rzuciła butem, celując w jego głowę.
Z wampirzą szybkością, uniknął pocisku. But uderzył w drzwi. - Ay, caramba, jaka
ognista! To stawia moje lędzwie w płomieniach!
- A mnie się zbiera na wymioty! - Rzuciła w niego kolejnym butem, a ten trafił
dokładnie w jego pierś.
- Auć! - Obcas wbił się w podra\nioną skórę. - Dlaczego się tak na mnie wściekasz,
Maggie?
- Naprawdę jesteś taki tępy? Naprawdę uwierzyłeś, \e ulegnę tym końskim zalotom?
- Końskim?
- Czy w twojej głowie zrodziła sie jakaś chora myśl, \e zaprowadzisz wszystkie
kobiety tego świata do łó\ka?
- To nie tak. - Posłał jej uwodzicielskie spojrzenie, łączące się z zadziornym
uśmieszkiem i wygiętą brwią. - Nie potrzebujemy łó\ka. Mo\emy być& bardziej
kreatywni, nie?
- Wrrr! - Skoczyła na równe nogi, chwytając szczotkę do włosów i rzucając w niego.
Przeklął robiąc unik. Dlaczego to na nią nie działało? Sprawdzało się przy ka\dym
innym. Przerwał rozwa\ania, czarny bucior walnął go w głowę. - Cholera, jesteś inna. Nie
lubisz Don Orlanda.
Wzdychając, Maggie osunęła się na krzesło. - Przepraszam. Tak wiekowa jak jestem,
powinnam wiedzieć, \e nie nale\y rzucać rzeczami w gniewie.
Podszedł do niej. - Jesteś zła, poniewa\ nazwałem cię Jessicą, kiedy się całowaliśmy?
Mogę wyjaśnić. Myślałem, \e ciągle nas kręcą.
Policzki Maggie stały się ró\owe, kiedy się odwróciła. - Nie chodzi o pocałunek. To&
te wszystkie kobiety&
- Nie mo\esz wierzyć we wszystko, co plecie Corky. Nie wyjawiła prawdy na mój
temat.
- Więc nie miałeś z nią romansu?
Spochmurniał. - To akurat prawda.
- I zdradzałeś ją?
- Có\, tak, ale z właściwych pobudek.
7
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Maggie prychnęła. - Pobudką numer jeden była Tiffany? Ile takich pobudek miałeś?
- To nie tak jak myślisz. - Cholera, nie miał zamiaru powiedzieć jej prawdy. Kto by w
to uwierzył? - Mam problem&
- Wiem. Twoje spodnie. Osunęły się na dół.
- Nie. To& ja. Nie lubię samotności.
Prychnęła. - Wybacz, \e na ciebie nakrzyczałam.
- Maggie, przebywam w Nowym Jorku od czterech lat, pozostałem wierny Corky,
wszystko stało się jakieś sześć miesięcy temu. To był jeden wyskok, byłem zły i
sfrustrowany, a Tiffany&
- Poczekaj chwilę. - Maggie wstała. - Corky zaznaczyła, \e miałeś setki kobiet.
Tysiące.
- Jest wściekła. Mści się na mnie.
- Dlaczego miałabym w to uwierzyć? - Maggie przemierzyła mały pokoik. - Jesteś
kłamcą.
Cofnął się w kierunku drzwi. - Wiem, \e Don Orlando nie jest prawdziwy. Ale ratuje mi
skórę. Daje powód do egzystencji. Sprawia, \e ludzie mnie kochają. - Westchnął. - Nawet ty
kiedyś mnie pokochasz.
Maggie zwolniła zatrzymując się. - Myślałam, \e kocham, ale to było udawane.
Przełknął ślinę. - Symulacja to wszystko, co mam.
- Bzdury. Gdzieś tam musi być twoje prawdziwe ja.
Jeśli naprawdę kiedyś istniało. Obrócił się i chwycił za klamkę. - Przepraszam. Ja&
chciałem, abyś mnie polubiła, ale&
- Mo\e cię polubię, jeśli dasz mi się poznać. - Maggie podeszła do niego. - Kim
naprawdę jesteś?
Oparł głowę o drzwi i zamknął oczy. Nie mógł tego zrobić. Nie pozwoli dostrzec w nim
tej pustki. - Jam Don Orlando de Corazon, najlepszy&
- Przestań. Jeśli chcesz, abym cię polubiła, musisz być ze mną szczery. Poka\ swoje
prawdziwe ja.
- Ale tu nie& - Jego oczy wypełniły się łzami. Nie mógł tego zrobić. Nie mógł
ukazać pustki. Usłyszała ju\ i tak zbyt wiele. To był właśnie powód, dla którego
nienawidził samotności. Tego bycia z niczym.
Maggie dotknęła jego ramienia. - Co się dzieje?
Wziął głęboki wdech. - Wiem, \e Don Orlando jest obłudą. Corky wymyśliła go, abym
stał się gwiazdą. Przykro mi, \e cię zniewa\ył.
- Więc nie bądz nim - wyszeptała Maggie. - Bądz sobą.
8
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Prychnął. - Chciałbym. Chciałbym być ciebie wart. Chciałbym mieć duszę.
- Ka\dy ma duszę.
- Nie ja. Ja jestem jak biała karta.
Cofnęła się z przera\eniem w oczach. Oczywiście to ją przera\ało. Była przera\ona jego
myśleniem.
Wstrząsnął ramionami. - Mo\e Corky będzie mogła to wyjaśnić. Jeśli zechce być z tobą
szczera. Sprawi jej radość wyjawienie mojego brzydkiego sekretu.
Maggie posłała mu zmartwione spojrzenie. - Jakiego sekretu?
- Nie mogę być sobą, skoro nie wiem, kim jestem. Te głupie role, które gram są
wszystkim, co powstrzymuje mnie przed pogrą\eniem się w czarnej dziurze nicości.
- Masz na myśli depresje?
- Nie. - Don Orlando chwycił za klamkę. - Mam amnezję.
9


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sparks Kerrelyn Love at Stake 2 1 Bardzo wampirze święta (Rozdział 2)
Love at First Sight
Wampiry z Morganville 7 rozdział 4
Wampiry z Morganville 7 rozdział 10
Wampiry z Morganville 7 rozdział 8
MÓJ WAMPIR by Kerrelyn Sparks nie of tł
HIM?ath Is In Love With Us
Eurythmics ?tter To Have Lost In Love (Than Never To Have Loved At All)
HIM When Love And?ath Embrace
Za Bardzo Cię Kocham I Love You Too 2010[Starky] [TnTTorrenT]
Bon Jovi You?n t Lose At Love ?mo

więcej podobnych podstron