468 19





B/468: K.Boruń, S.Manczarski - Tajemnice parapsychologii







Wstecz / Spis
Treści / Dalej
5. Prekognicja?
Niezależnie od stopnia manifestowania sceptycyzmu wobec astrologii i wróżbiarstwa, zdolności wieszcze zawsze były wysoko cenione przez wielkich i maluczkich tego świata. Wiadomo
kto dysponuje solidniejszą prognozą, ten skuteczniej może działać.
Niestety w praktyce, jeśli chodzi o indywidualne losy, nawet najwybitniejsze "media jasnowidzące" i fenomeny w rodzaju Stefana Ossowieckiego
choć próbują czasem przepowiadać przyszłość
niewiele potrafią tu zdziałać. Może to zresztą i lepiej. Cóżby to było, gdybyśmy mogli rzeczywiście wiedzieć z góry co nas czeka i nie mogli nic w tym zmienić?
Są zresztą chwile w życiu, w których jak gdyby "ocieramy się" o tajemniczy sezam wiedzy o własnych i cudzych losach. Nie wiem, czy wielu znajdzie się ludzi, którzy nie doświadczyli nigdy przeczuć i "snów wieszczych"...
"Coś mnie tknęło i dzięki temu...", "Już na schodach czułem, że spotka mnie jakaś przykrość..." Czy wszystkie takie relacje tłumaczyć należy przypadkową zbieżnością faktów, nieświadomym ich przeinaczeniem lub zawodnością pamięci? A może owe przeczucia i niezwykłe przejawy intuicji rzeczywiście stanowią jakąś szczątkową formę jasnowidztwa?
Interpretacja psychologiczna i parapsychologiczna przeczuć jest w zasadzie zbieżna. Tłumaczy się ją bowiem nieświadomym odbiorem bodźców, procesami myślowymi przebiegającymi w podświadomości i ujawniającymi się w postaci wyobrażeń o dość nieokreślonej treści informacyjnej, lecz za to dużym ładunku emocjonalnym. Różnica stanowisk dotyczy przede wszystkim rodzaju odbieranych bodźców, przy czym parapsychologia a za nią i psychotronika dopuszcza tu również możliwość przekazów telepatycznych ł odczytywania zdarzeń ze śladów utrwalonych w materii.
Podobnie ma się sprawa z przejawami "zdolności wieszczych" występujących jakoby bardzo często w marzeniach sennych.
Od tysiącleci w mitach, legendach i kronikach przewija się motyw snów proroczych, zapowiadających ważne wydarzenia w życiu jednostek czy społeczeństw. Profesja "wyjaśniacza snów" cieszyła się z reguły poważaniem, a nierzadko wiodła do kariery, o czym najlepiej świadczy biblijna historia Józefa... Zresztą i w naszych czasach nie brak ludzi szukających w snach zapowiedzi ważkich wydarzeń i dostosowujących swe postępowanie do owych "wieszczych wskazań".
Tak popularne jeszcze w okresie międzywojennym różnego rodzaju wielkie i małe senniki egipskie świadczą nie tylko o pomysłowości autorów i naiwności czytelników. Rzucają one również pewne światło na mechanizm procesów psychologicznych leżących u podstaw wiary w sny. Nie mam tu na myśli, rzecz jasna, senników o bełkotliwej treści, które zawdzięczały swe powodzenie u kucharek i pań z towarzystwa temu, iż właściwie każdy ze snów mógł oznaczać wszystko i prawie wszystko
a więc przepowiednie sprawdzały się znakomicie. Bywają jednak takie senniki, które zdają się
przynajmniej w pewnych fragmentach
opierać na rzeczywistych relacjach. Mogą one stanowić podstawę do szukania jakichś ogólniejszych prawidłowości psychologicznych ukazujących zależności między snem a jawą.
Sięgnijmy do jakże popularnych przed wojną "senników egipskich". W jednym z nich czytamy np., iż gdy śni się nam łóżko, pierzyna lub brudna bielizna pościelowa, gdy brodzimy we śnie po błocie lub jemy śliwki niedojrzałe, gdy rozbieramy się, myjemy czy kąpiemy w brudnej wodzie, a nawet gdy tylko widzimy mokrą bieliznę, obuwie stare i podarte, piwnicę, zardzewiałe żelazo, placki i zielone owoce
niechybnie zapowiada to chorobę naszą lub osób śnionych. Inny znów domowy sennik stwierdza, że "bielizna powalana
śmierć oznacza". Podobnie białe cięte kwiaty lub biała suknia a także piasek... Kłopoty zwiastować ma widok niemowlęcia, chodzenie nago
wstyd, nieprzyjemność itp. Jak jest naprawdę? Czy treść snu rzeczywiście zapowiada jakieś zdarzenie czy raczej związek między nimi jest w istocie przypadkowy, a owa zadziwiająca zgodność jest złudzeniem?
Przekonanie, iż marzenia senne mogą, w pewnych przypadkach, zwiastować pewne ważne życiowe wydarzenia, jest dość szeroko rozpowszechnione i nie brak ludzi, którzy twierdzą, iż niejednokrotnie przekonali się osobiście, że tego rodzaju związki istnieją. Nie wydaje się też, aby kwitowanie takich relacji twierdzeniem, iż jest to tylko uleganie przesądom, można uznać za zadowalające. Znamienne jest bowiem, iż owych snów wieszczych doświadczają również ludzie o zdecydowanie realistycznym, krytycznym, naukowym światopoglądzie.
Nie ulega wątpliwości, że podstawowym tworzywem marzeń sennych są zapisane w mózgu informacje o świecie
wszystko co dotąd przeżyliśmy, o czym słyszeliśmy i czytaliśmy, nasze spostrzeżenia i wyobrażenia. O kierunku procesów kojarzeniowych we śnie decydują przy tym nie tyle bodźce zewnętrzne, ile przede wszystkim związki między informacjami zapisanymi w pamięci
nasze myśli, pragnienia, radości, obawy. Marzenia senne przebiegają w dużym stopniu na zasadzie swobodnego biegu skojarzeń, swobodnej gry wyobraźni, nie podlegającej dyrektywom świadomości. Z tego też powodu sny nie są prostym odbiciem rzeczywistości, lecz przybierają nierzadko postać jak gdyby symboliczną, wynikającą z powiązań między różnymi wyobrażeniami
powiązań utrwalonych w pamięci poprzez częste koincydencje tych wyobrażeń. Nierzadko są to wręcz skojarzenia werbalne, związane ze słowną postacią myślenia i często używanymi sposobami łączenia słów w zdania, a nawet skojarzenia czysto brzmieniowe (np. "palącą w język paprykę" z "palącą się fabryką").
W wielu przypadkach może to być również związek między zdarzeniem a towarzyszącymi mu najczęściej akcesoriami. Wróćmy do przytoczonych przykładów wróżb zawartych w sennikach. Związek między chorobą a rozbieraniem się, łóżkiem, bielizną pościelową jest chyba oczywisty. Podobnie
brodzenie po błocie, mokra bielizna czy kąpiel w zimnej wodzie
były tradycyjnie uważane za przyczynę "przeziębienia"
niezależnie od rzeczywistego podłoża choroby, które mogło być infekcyjne. To samo dotyczy zielonych owoców, świeżych placków, a nawet zardzewiałego żelaza. Nietrudno znaleźć związek między śmiercią a piaskiem i kwiatami (grób). Dlaczego "niemowlę" kojarzy się z "kłopotem"
o tym najlepiej wiedzą rodzice...
Można więc podejrzewać, że zawarta w sennikach interpretacja ma swe źródło w typowym procesie kojarzeniowym i to przebiegającym w sposób prymitywnie prosty, jeśli porównać z zawiłościami freudowskiej interpretacji snów. Oczywiście, te skojarzenia dla różnych ludzi wychowanych w różnych środowiskach czy żyjących w różnych czasach mogą być inne
i stąd często spotykane różnice w symbolice marzeń sennych w "sennikach" różnego pochodzenia jak też własnych, domowych wykładniach snów.
Dlaczego jednak owe przepowiednie czasem się sprawdzają?
Zacznijmy od tezy, iż zbieżność snu i jawy ma charakter zupełnie przypadkowy. Po prostu
sny sobie, a życie sobie. To tylko my ulegamy złudzeniu, iż życie potwierdza rzekome wieszcze zapowiedzi.
Spośród setek, czy nawet tysięcy snów, jakie każdy człowiek w ciągu roku prześni
tylko kilka czy kilkanaście można z trudem uznać, iż "sprawdziły się". Sprawdziły się zaś dlatego, że życie jest bardzo bogate i, statystycznie biorąc, pewna liczba takich zbieżności jest nieunikniona, zwłaszcza że interpretacja snów jest w pewnej mierze dowolna i łatwo możemy ją dopasować do rzeczywistych zdarzeń. Wystarczy zaś parę takich zbieżności, aby zwróciły naszą uwagę i oto gotowi jesteśmy sądzić, iż zachodzi prawidłowość odzwierciedlająca rzeczywisty związek. Stąd tylko krok, aby we wszystkich snach doszukać się symbolicznej zapowiedzi przyszłości. Takie wytłumaczenie nie zadowala jednak w przypadkach, gdy liczba trafnych zapowiedzi przyszłych zdarzeń jest znaczna^ nabierając charakteru serii, a w symbolice ujawnia się pewna prawidłowość. Sięgnijmy do przykładów "snów wieszczych" powtarzających się w jednej rodzinie, traktowanych często jako argument przemawiający za realnością zjawiska Najczęściej dotyczą one chorób lub śmierci. Rzecz jasna jeśli w jakiejś rodzinie dzieci często chorują, zaś członkom rodźmy często śni się Wodą ze zwykłych przyczyn kojarzeniowych, to przypadkowa zbieżność wody i choroby nie jest rzadkością. Lecz czy wystarczy to wyjaśnienie, gdy np. matka twierdzi, iż zawsze, gdy jej się śni kąpiel w zimnej wodzie, wówczas dziecko, mąż czy ona sama
chorują. Można wątpić czy tak jest naprawdę
odpowiadają sceptycy. Matka po prostu zapomina o przypadkach niezgodności snu i jawy, gdyż nie miały one w jej życiu żadnego znaczenia.
Dotyczy to również zapowiedzi śmierci. Członkowie rodziny lub znajomi śnią się z pewnością nie tylko w momencie zgonu, ale nie przywiązujemy do tego wagi. "Wieszczy" charakter snu stwierdzamy dopiero po fakcie i czy właśnie wówczas nie tworzymy mitu o "cudownych znakach"? Ponadto śmierć na ogół poprzedzana jest chorobą i można jej się spodziewać. Myślimy o ludziach 'nią zagrożonych, co sprzyja "złym snom" o nich, traktowanym później jako "wieszcze".
Powyższe argumenty dla ludzi, którzy niejednokrotnie miewali "sny wieszcze" wydają się jednak nieprzekonujące. Zresztą byłoby ryzykowne tłumaczenie wszystkiego przypadkową zbieżnością. Słuszniejsza wydaje się hipoteza, iż w procesach tych mniejszą lub większą rolę może odgrywać nieświadomy odbiór bodźców i podświadome procesy kojarzeniowe. Potwierdzają to zresztą wyniki badań dotyczących związku między treścią snu a procesami chorobowymi. Na podstawie tysięcy przebadanych w ZSRR przypadków stwierdzono, że niektóre schorzenia są sygnalizowane w snach nawet na dwa lata przed wykryciem symptomów tych chorób przez lekarzy. Podobne doniesienia zawierają sprawozdania amerykańskich badaczy. M. in. zanotowano szereg przypadków snów zdających się mówić o zmianach chorobowych w określonych częściach ciała osób śniących i rzeczywiście po kilku tygodniach w tych właśnie organach wystąpiły objawy schorzeń.
Możliwe, iż podobne podłoże mają sny wieszcze zapowiadające choroby osób bliskich śniącemu. Np. matce śni się jej dziecko bawiące się w zimnej wodzie i rzeczywiście następnego dnia zapada ono na grypę. Ale przecież grypę musiała poprzedzić infekcja i proces zmian chorobowych rozpoczął się wcześniej. Informacje o tych zmianach nie dotarły do świadomości matki, co nie znaczy bynajmniej, iż jej mózg nie zarejestrował sygnałów choroby. Można zresztą przypuszczać iż rodzice i inne osoby bliskie łatwiej niż obce otoczenie odbierają takie sygnały, gdyż
dzięki długotrwałemu obcowaniu
dysponują większym zasobem podświadomie odbieranych informacji o różnych stanach swych bliskich. Tak więc mózg matki już w ciągu dnia poprzedzającego chorobę może odebrać informacje sygnalizujące niebezpieczeństwo. I chociaż nie dotarły one do jej świadomości, zostały prawidłowo rozszyfrowane. Reszta
to wolny bieg kojarzeń.
Odrębne zagadnienie to sny zapowiadające wypadki i inne losowe zdarzenia. Zachodzi tu po prostu nieporozumienie: skutek brany jest za przyczynę. Jeśli po rzekomo ostrzegawczym śnie człowiek wpada pod samochód, albo
jak to bywa częściej
o mało nie wpada pod samochód, sen mógł być nie ostrzeżeniem lecz przeciwnie
źródłem sugestii sprzyjającej wypadkowi, o który przy dzisiejszym ruchu nietrudno. Być może wierząc w sny i oczekując choroby stajemy się na nią podatniejsi.
Jak jednak wytłumaczyć przypadki, gdy sen zapowiada zdarzenie, które nastąpi w wielkiej odległości od osoby śniącej? Pewne światło na te fenomeny próbują rzucać niektóre hipotezy szukając w tym przejawów paranormalnych. Punktem wyjścia jest tu teza, że w czasie snu istnieją prawdopodobnie korzystniejsze warunki łączności telepatycznej. Przyjmuje się więc, że marzenia senne odzwierciedlać . mogą nie tylko to, co dzieje się w naszym własnym mózgu, ale również w mózgach innych ludzi. Zważywszy, że przyczyny genetyczne i środowiskowe sprzyjają "dostrojeniu" się mózgów członków rodziny, sygnały telepatyczne o różnego rodzaju niebezpieczeństwach, czy nawet zamysłach (np. wysłania listu) mogą tu być łatwiej przekazywane. Szczególnie w przypadkach snów zapowiadających śmierć kogoś z boskich sygnał wysłany w wyniku przedśmiertnej wzmożonej emisji energii może być łatwiej odebrany i stąd tak często powtarzające się relacje o tego rodzaju zjawiskach.
A jeśli zdarzenie ma charakter czysto losowy, a prawdopodobieństwo przewidzenia z góry jego zajścia w konkretnym przypadku bardzo małe? Np. wykolejenie się pociągu spowodowane pęknięciem szyny, poprzedzone snem o katastrofie kolejowej? Czy jest to po prostu czysty przypadek i przejaw prawa wielkich liczb? Liczba pasażerów jednego dalekobieżnego pociągu wynosi
powiedzmy
średnio 500 osób, a wśród nich 20 procent śni o podróży, która ich czeka. Niech spośród tych snów tylko 10 procent zawiera elementy podświadomej, czy nawet świadomej obawy przed katastrofą. Jeśli w ciągu roku zdarza się w jakimś kraju kilka poważniejszych katastrof kolejowych, to chociaż jest bardzo mało prawdopodobne, aby jakiś konkretny. Jan Kowalski, jeden spośród kilkuset milionów pasażerów, "trafił" na katastrofę, jednak jest dość prawdopodobne, że komuś z podróżnych pechowego pociągu śniło się poprzedniej nocy coś, co może traktować jako sen wieszczący katastrofę.
Bardzo trudno znaleźć przypadki prekognicji (z ang. precognition
wiedza uprzednia), których nie dałoby się wytłumaczyć bądź jakimś konkretnym, podświadomie odebranym sygnałem, związanym z przyczyną zdarzenia, bądź prawem wielkich liczb, bądź wreszcie telepatią czy nawet telekinezą. Inż. William Cox z laboratorium w Durham skonstruował urządzenie mechaniczne, mające służyć m. in. do badania zjawiska przewidywania zdarzeń. 1200 metalowych kulek stacza się do 16 kanalików oznaczonych na przemian kolorem czerwonym i zielonym. Liczba kulek trafiających w sumie do wszystkich kanalików czerwonych jest
przy większej liczbie prób
niemal taka sama jak trafiających do kanalików zielonych, lecz przy każdej pojedynczej próbie liczby te mogą się znacznie różnić.
Eksperymenty polegały na próbie przewidywania przed każdym kolejnym wypuszczeniem kulek, w których kanalikach będzie ich więcej
w czerwonych czy zielonych. Procent trafnych przewidywań okazał się wyższy niż to przewiduje rachunek prawdopodobieństwa. Niestety, nie jest to jednoznacznym dowodem możliwości "jasnowidzenia w przyszłość". Jeśli bowiem osobom przewidującym polecono, aby starały się skoncentrować na jednym z kolorów, otrzymywano wówczas, po zsumowaniu wyników wielu prób, odchylenia znaczące zdające się świadczyć o możliwości telekinetycznego wpływania na ruch kulek. Czyżby więc w przypadku, gdy komuś "wyśnił się" sen o tym, że spadł mu na głowę tynk, był to nie sen proroczy, lecz zjawisko spontanicznej telekinezy wywołanej autosugestią? Muszę tu
aby uniknąć nieporozumień
zaznaczyć, iż nie znam udokumentowanych przypadków tego rodzaju "snów wieszczych".
Nawet w przypadkach kontrolowanych eksperymentów w laboratoriach snu stwierdzenie, czy rzeczywiście zachodzi zjawisko prekognicji, a nie telepatii czy jasnowidztwa, jest chyba praktycznie niemożliwe.
Np. eksperymentatorzy zespołu Krippnera polecali badanej osobie (Malcolm Bessent) aby próbowała śnić o doświadczeniach, w których weźmie udział następnego dnia. Treść snów była następnie porównywana z przeprowadzonym rzeczywiście doświadczeniem, którego program wybrany był losowo spośród wielu różnych projektów. W jednym z doświadczeń badany słuchał przez 20 minut śpiewu ptaków i oglądał ich przezrocza. W innym
wprowadzono go do pokoju pokrytego białym papierem, imitującym śnieg, gdzie oglądał wizerunek Eskimosa, a za plecami jego upuszczano kostki lodu. W nocy poprzedzającej pierwsze z tych doświadczeń badany śnił o ptakach, przed eksperymentem drugim
o lodzie i pokoju pokrytym bielą94.
Ale przecież nie można wykluczyć, iż we śnie odebrał on telepatycznie informacje o tym, co zawierają koperty z programami doświadczeń. Eksperymentatorzy, którzy te testy przygotowywali, mogli o nich myśleć. Resztę mógł zdziałać przypadek. Prawdopodobieństwo przypadkowego trafienia w tej sytuacji mogło być znaczne
zależy bowiem od liczby przygotowanych kopert. Gdyby zaś nawet programy doświadczeń do wyboru były przygotowywane rano, a więc już po "snach wieszczych"
istnieje możliwość telepatycznego przekazu sugestii eksperymentatorom przez badanego. Nie można wreszcie pominąć możliwości oddziaływania telekinetycznego w czasie losowania kopert.
Być może zdziwi Czytelnika, dlaczego próbuję zaprzeczyć możliwości prekognicji, odwołując się do telepatii i telekinezy, które przecież również należą do paranormalnych, wielce zagadkowych, jak też często kwestionowanych zjawisk. Otóż kieruję się tu prostą zasadą, iż należy szukać wyjaśnień każdej zagadki przede wszystkim opierając się na tym, co już wiemy lub czego się domyślamy w świetle odkryć nauk przyrodniczych. Prawda, że nie brak jeszcze sceptyków wątpiących w realność telepatii, istnieje już jednak sporo faktów wyraźnie za tą realnością przemawiających, a tworzone teorie mieszczą się w ramach wykrytych dotąd przez naukę prawidłowości fizycznych i biologicznych. Podobna, choć w bardziej ograniczonym zakresie, sytuacja poczyna rysować się w dziedzinie zjawisk telekinetycznych. W przypadku jasnowidztwa znaleziono bardzo niewiele punktów zaczepienia dla prób przyrodniczego wyjaśnienia fenomenów
i to tylko w odniesieniu do jego przejawów elementarnych. Prekognicja wreszcie zdaje się nie mieścić, jak dotąd, w naukowym obrazie świata.
Pojawiły się, co prawda, bardzo ogólne teorie koincydencji, wskazujące na możliwość, iż dwa zjawiska, następujące jedno po drugim, choć nie wiążą się przyczynowo bezpośrednio ze sobą, są następstwami czy wręcz składnikami innego zjawiska, pozostając do niego w tej samej relacji i stąd tylko pozornie jedno może wydawać się przyczyną drugiego. Ale nawet jeśli rzeczywiście w przypadku prekognicji zachodzi tego rodzaju koincydencja, niełatwo wyobrazić sobie, jakiego rodzaju "nadrzędny" proces byłby jej podłożem fizycznym i psychofizjologicznym.
Nie wiemy, czy zjawiska traktowane jako "jasnowidzenie przyszłości" są tym, czym się wydają, czy też trzeba będzie je zaliczyć do złudzeń lub nieporozumień interpretacyjnych. Ale nawet jeśli sny wieszcze i przeczucia nie okażą się przejawem jakiegoś niezwykłego daru natury, poprzez krytyczne badania tych fenomenów z pewnością prowadzi droga do lepszego poznania psychiki ludzkiej.
*
Na tym kończę próbę zobrazowania aktualnego stanu naszej wiedzy o zjawiskach paranormalnych.
Być może niektórzy Czytelnicy poczują się zawiedzeni, nie znajdując w niej opisów zjaw na seansach czy rozważań na temat "dwójników" i "ciała eterycznego". Może oczekiwali też wyjaśnień, lub choćby hipotez dotyczących "ektoplazmy" czy widzenia "aury". Wolałem jednak pozostać na terenie możliwie bliskim temu, na którym ma już dziś coś niecoś do powiedzenia współczesna nauka.
Nie sądzę bowiem, aby rosnące w ostatnich latach zainteresowanie zjawiskami, zaliczanymi niegdyś do dziedziny parapsychologii, było spowodowane li tylko rozbudzeniem niezdrowej sensacji wokół wyczynów Uri Gellera, czy też
jak twierdzą niektórzy publicyści
należało je potraktować jako jeszcze jedną "powracającą falę irracjonalizmu". Jest to chyba przede wszystkim konsekwencja postępu naukowego i technicznego, coraz bardziej eksplozywnego rozwoju biofizyki i biologii molekularnej, odkryć w dziedzinie radiologii i fizyki ciała stałego, rewolucji dokonującej się w fizjologii i rosnącej uwagi, jaką poświęca ona psychofizjologicznym mechanizmom zmienionych stanów świadomości
Powstaje szansa sięgnięcia w głąb obszaru, który bezskutecznie próbowali penetrować pionierzy badań zjawisk paranormalnych. Nie spodziewajmy się tu błyskotliwych sukcesów i dramatycznych wstrząsów w gmachu nauki. Podejrzewam, iż będzie to raczej powolne, krok za krokiem, stopniowe zdobywanie punktów oparcia w bardzo jeszcze mrocznym ł niepewnym terenie. Wiele też chyba rozwieje się po drodze płonnych nadziei, legend i miraży. Za to z pewnością odsłonią się perspektywy pomnożenia rzetelnej wiedzy o człowieku i przyrodzie, z którą jest on nierozerwalnie zespolony.
Warszawa, styczeń 1974 r.
marzec 1976.





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TI 99 08 19 B M pl(1)
19 Nauka o mózgu
[W] Badania Operacyjne Zagadnienia transportowe (2009 04 19)
0 19 431547 9 i
34 (19)
0 19 431547 9 l
Mała konstytucja z 19 lutego 1947 roku
19 (135)
54 19 Maj 2000 Czeczenia kona

więcej podobnych podstron