E book Zysk Zlapac Greka


I
Tłumy urlopowiczów przetaczały się nadmorską prome-
nadą osadzoną na skalistym klifie. Głośna muzyka dys-
kotekowa dochodząca z klubów tanecznych mieszała się
ze spokojniejszymi dzwiękami melodii granych w tawer-
nach. Nawoływania rozbawionych gości tawern, głośne
śmiechy ludzi i pokrzykiwania restauracyjnych nagania-
czy miały swój urok, ale nie dla mnie. Niemalże biegłam,
wymijając spokojnie spacerujących turystów. Radosne
i gwarne miejsce przytłaczało mnie i drażniło, chciałam
jak najszybciej je opuścić, złapać oddech, usiąść, potrze-
bowałam ciszy i spokoju.
 Madame, madame.  Ktoś biegł za mną. Przy-
stanęłam. Młody mężczyzna w białej koszuli i czarnych
spodniach machał ręką, trzymając w niej krótkie, tryko-
towe szorty.
Spojrzałam na torbę. Podczas szybkiego pakowania
nie zwróciłam uwagi, że suwak był nie do końca zapięty,
więc spodenki musiały wypaść. Zastanawiałam się przez
chwilę, czy odebrać zgubę, która na pierwszy rzut oka
trochę przypominała majtki. Będą mi jeszcze potrzebne?
5
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.
Przecież myślałam o powrocie, a u nas nie jest tak ciepło,
więc po co mi kuse i obcisłe spodenki? Chłopak zauwa-
żył jednak moje wahanie, bo potrząsając nimi, zawołał:
 Są twoje! Widziałem, jak wypadły z torby!
Teraz nie mogłam się wycofać.
 Dziękuję  powiedziałam i, podchodząc do Greka,
odebrałam zgubę.
Zaśmiał się, mówiąc coś w swoim języku, a potem pa-
trzył zdziwiony, jak upycham szorty do torby przez nie-
domknięty zamek. Gdy już się z nimi uporałam, skinę-
łam jeszcze raz głową w podziękowaniu i ruszyłam przed
siebie. W hotelu nie miałam czasu na dokładne składanie
bielizny, można powiedzieć, że właściwie to uciekałam
z tego miejsca, wrzucałam więc pospiesznie do torby rze-
czy, które z taką pieczołowitością rozkładałam rano na
półkach i wieszakach. Nie mogłam pozwolić sobie na to,
aby zobaczyć Andrzeja i Justynę, zresztą ich widok, ob-
jętych i całujących się, na długo utkwi w mojej pamięci.
Przyspieszony oddech i szybkie bicie serca, znowu przy-
pomniały o upokorzeniu, którego doznałam, szczególnie
ze strony Andrzeja. Jak mógł zrobić coś takiego! Znali-
śmy się cztery lata. Wiosną mówiliśmy o planowanym
na przyszły rok ślubie. Tak wiele nas łączyło, wspólna
praca, plany na przyszłość. Wydawało mi się, że nikt nie
rozumie mnie tak jak on. Byłam pewna, że mogę na nim
polegać, powierzałam mu swoje tajemnice, dzieliłam się
rozterkami. Lubiłam spędzać czas na rozmowach z nim.
Pracowaliśmy w jednej firmie, ja prawie osiem lat, a on
cztery. Gdy tylko pojawił się w naszym biurze, zwrócił
na mnie uwagę, wyczułam to, więc gdy Jurek, właściciel
agencji, wezwał mnie do siebie i oznajmił, że Andrzej i ja
6
będziemy wspólnie pracować, naprawdę się ucieszyłam,
miałam przeczucie, że stworzymy zgrany duet, i tak się
stało. Nie tylko w życiu prywatnym, ale i podczas pracy
znajdowaliśmy wspólny język.
Moje pomysły reklamy, zawsze dobre, jak mawiał
szef, Andrzej z wyczuciem obrabiał i nadawał im osta-
teczny charakter. Mogłam być pewna, że zachowają
nadany im przeze mnie sens, a on swojÄ… inwencjÄ… doda
im wyrazistości. Bywało, że nieraz wieczorem w moim
mieszkaniu, gdzie czasem nocował, zastanawialiśmy się
jeszcze nad ulepszeniem czegoś na filmie albo w haśle
reklamowym. Przebywanie z nim naprawdę sprawiało
mi przyjemność.
Znowu prawie biegłam, wymijając urlopowiczów.
Zatopiona w myślach nie zwróciłam uwagi, gdzie do-
kładnie jestem. Znałam tę promenadę z porannego spa-
ceru, ale nocą wyglądała inaczej, musiałam przystanąć
i się rozejrzeć. W oddali zauważyłam niewielki port.
Skierowałam swe kroki w tym kierunku z nadzieją od-
nalezienia tak potrzebnych mi teraz spokoju i ciszy, mu-
siałam przecież się zastanowić, co zrobić z sobą podczas
pobytu na wyspie.
Zwolniłam, aby odsapnąć, wieczór nie dawał oczeki-
wanego chłodu. Co prawda słońce tak już nie paliło, ale
powietrze nadal było gorące, nawet lekki wiatr od morza
nie schładzał spoconego ciała.
Ocierałam czoło chusteczką, gdy usłyszałam za ple-
cami znajomy głos Antka:
 Ewa! Zaczekaj.  Dyszał ciężko i tak samo jak ja
ocierał pot z czoła.  Dziewczyno! Ale ty masz tempo,
chyba kilometr biegnę za tobą i nie mogę cię dogonić!
7
 To po co idziesz? Trzeba było zostać w hotelu.
OdsapnÄ…Å‚ parÄ™ razy.
 UsiÄ…dzmy i porozmawiajmy.
Nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek, zresz-
tą, o czym miałabym rozmawiać z Antkiem. Dobry ko-
lega, oddany i lojalny pracownik, nigdy nie zawodził.
Przyjęliśmy się do firmy w tym samym czasie. Jeszcze
studiując, braliśmy dorywcze zlecenia od Jurka, który
dopiero co rozkręcał interes. Powiodło się i nam, i Jur-
kowi. On osiągał zyski, my niezłe zarobki, jego uznanie
i szacunek. Zawsze powtarzał, że gdyby nie my, to jego
agencja reklamowa nie funkcjonowałaby tak dobrze.
Młodzi z głowami pełnymi pomysłów i ogromnym za-
pałem do pracy, tworzyliśmy naprawdę dobre reklamy,
przez co firma zyskała rozgłos. Andrzej pasował do nas,
wniósł trochę świeżości i energii w nasze pomysły.
 Ewka, mówię do ciebie!  zawołał Antek.  Po-
gadajmy.
Popatrzyłam na niego tępym wzrokiem.
 O czym chcesz rozmawiać?
PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ mnie do stolika pobliskiej tawerny, za-
mówił jakieś soki, a sam, nerwowo postukując palcami
o blat, zaczął nieśmiało:
 Nie wiem, co mam powiedzieć, ale tak mi przy-
kro. Andrzej to idiota, rozumiesz? Idiota!  Rozejrzał
się.  Nie wiem, jak to sobie wszystko wyobrażał, prze-
cież oni i tak nie będą razem!
 Nic mnie to nie obchodzi  odpowiedziałam
obojętnie.
Czułam żal i rozgoryczenie. Człowiek, któremu ufa-
łam wręcz bezgranicznie, zawiódł mnie.
8
Cóż mogło być ważniejsze? Azy napłynęły mi do
oczu, zaczęłam się robić nerwowa, wiedziałam, że usły-
szÄ™ coÅ› bolesnego i trudnego do zniesienia.
A Tosiek, nadal postukujÄ…c palcami o blat, ze wzro-
kiem skierowanym na przechodniów, jakby ogromną
trudność sprawiało mu patrzenie na mnie, zaczął:
 Kiedy pojawiła się Justyna, oni jakby ogłupieli,
owszem bardzo ładna i atrakcyjna, ale żeby aż tak zwa-
riować?  Westchnął.  Jurek, facet po pięćdziesiąt-
ce, z dużą kasą, mizdrzył się do niej, ona jednak zwróciła
uwagÄ™ na Andrzeja. MÅ‚odszy, przystojniejszy, wiadomo,
jak to jest, nie sądziłem, że&  zająknął się  tak mu
zawróci w głowie, ale jednak stało się  przerwał, gdy
kelner podawał napoje.  Ty nic nie zauważyłaś?
 Nie  odparłam beznamiętnym głosem  wy-
bierałam suknię ślubną. Nie wiesz przypadkiem, jaka by-
Å‚aby lepsza: écru czy biaÅ‚a, wÄ…ska czy szeroka, z falbana-
mi czy bez?
Nie wytrzymałam i rozszlochałam się nad szklanką
soku.
 Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
 Jak, Ewa, miałbym to zrobić? Myślałem, że się do-
myślisz!
Tak bardzo pragnęłam wyjść za mąż, nie obawiać się
więcej samotności, że gdy tylko Andrzej z końcem zimy
napomknął o naszym ślubie, który miałby się odbyć za
rok, zupełnie straciłam głowę. Chociaż nie były to za-
ręczyny ani konkretne zobowiązania z jego strony, już
snułam wizje uroczystości, strojów i ewentualnej daty
tego tak bardzo upragnionego dla mnie wydarzenia.
To ja powinnam zauważyć albo przynajmniej wyczuć,
9
że coś jest nie tak, gdybym porozmawiała z Jurkiem, na
pewno coś by mi powiedział.
 A Jurek o wszystkim wiedział?
 Tak.
 To dlaczego wysłał mnie tutaj? Dlaczego zmienił
zdanie? Miałam robić inną reklamę  prawie krzycza-
łam.  Jak mam poradzić sobie z tym wszystkim tak da-
leko od domu? Tu nie mam siostry ani nikogo, kto po-
mógłby mi przebrnąć przez to wszystko!
Antek patrzył na mnie ze współczuciem. Wyczułam,
że odpowiedz na pytanie, które teraz postawię, będzie
bolesna, ale zadałam je.
 Dlaczego Jurek wysłał mnie tutaj, ty wiesz. 
Zmrużyłam oczy.  Miałam przecież robić coś innego.
 Bo& bo chciał, żebyś to w końcu zauważyła 
zająknął się  mówiłem ci, że Justyna bardzo mu się
spodobała, a Andrzej no& wiesz, więc wysłał ciebie, bo
zapewne czuł, że to dostrzeżesz, on& on chciał doku-
czyć Andrzejowi  wyrzucił szybko z siebie  no i re-
klama, obawiał się, że mogą być z nią problemy z uwagi
na euforię Twórcy  ostatnie słowo wymówił z sarka-
zmem.
 I posłużył się mną  dokończyłam.
Potaknął głową. Zapanowała chwila milczenia.
Dobrze pamiętałam dzień, gdy Jurek wezwał mnie
do siebie i oznajmił wielce radosną jego zdaniem no-
winę, że mam jechać na Kretę i nadzorować pracę nad
reklamą żywności dla pewnej greckiej firmy wchodzą-
cej na nasz rynek.  Andrzej jest dobry w tym, co robi
 mówił  ale czasami traci istotę danej reklamy, ty
nigdy mnie nie zawiodłaś, więc musisz tam być! Wasilis
10
żąda greckiego charakteru filmu i autentyczności. Dla-
tego wybrałem Kretę, zresztą on sam życzy sobie pre-
zentacji reklamy właśnie na tej wyspie. Dobrze płaci,
więc muszę mieć pewność, że go nie stracimy  i ty mi
w tym pomożesz!
Nie pomogły protesty z mojej strony, że waka-
cje planuję nad morzem, że jesienią mieliśmy z An-
drzejem jechać w góry, że to wydatek.  Na Krecie też
są góry, morze czystsze i cieplejsze, to wyjazd integra-
cyjny. Wstępne ustalenia Andrzej już podpisał z Wa-
silisem, ty tylko dopilnuj efektu końcowego. Pamiętaj!
Złap tego Greka! Zależy mi na współpracy z nim! Dla
mnie to bardzo ważne! Oczywiście ważne! Bo kasa 
pomyślałam wówczas, nie znając prawdziwych powo-
dów zmiany decyzji mojego szefa. Jego słowa jeszcze
brzmiały w moich uszach. Hipokryta i oszust! Po tylu
latach wspólnej pracy nie stać go było na szczerość. Dla
zaspokojenia własnych ambicji bez skrupułów posłu-
żył się mną. Wiedział, że Andrzej, zauroczony młodą
dziewczyną, może go zawieść, a do tego przede wszyst-
kim ta słodka zemsta odtrąconego mężczyzny. Ja ze
swoimi zasługami dla firmy widać niewiele znaczyłam.
No ale cóż, w końcu wizja wspólnie spędzonych chwil
z Andrzejem gdzieś na dalekiej wyspie przekonała
mnie do wyjazdu, tym bardziej że gdy Jola, moja siostra
i zarazem powiernica, usłyszała o naszej eskapadzie na
Południe, zasugerowała romantyczne oświadczyny ze
strony Jędrka (tak zwykła go nazywać).  Już widzę! 
wołała podekscytowana  na tle zachodzącego słońca,
przy dzwiękach zorby Andrzej nakłada ci pierścionek
zaręczynowy! Co tu dużo mówić, nie miałabym nic
11
przeciw tak romantycznym zaręczynom. Ależ byłam
naiwna i głupia, gdy Andrzej na wieść, że też dołączam
do jego grupy, uznał to za  kiepski pomysł , a ja przyję-
łam jego reakcję jako objaw lekko urażonej ambicji za-
wodowej. Względem mnie Jurek zachował się paskud-
nie, ale sama też nie pozostawałam bez winy. Poczułam
wstyd. Jak mogłam nie zauważyć czegoś takiego! Ukry-
łam twarz w dłoniach.
 Wypij sok i wracaj. Rozumiem, że nie chcesz być
w tym samym hotelu co oni, jutro znajdziemy coÅ› inne-
go. Teraz jest za pózno, wracaj ze mną.
Antek patrzył na mnie z miną dobrotliwego doradcy.
Wbiłam w niego wzrok.
 Jestem głupia, a z ciebie żaden kolega  wycedzi-
łam.  Jeżeli tak dobrze o wszystkim wiedziałeś, to mo-
głeś uchylić rąbka tajemnicy. Nie wyszłabym na idiotkę.
Teraz udajesz zatroskanego?  Zaśmiałam się.  Po-
radzę sobie bez ciebie!  Wstałam, przewiesiłam torbę
przez ramiÄ™.  Nie szukaj mnie, bo nie wiem, gdzie
będę, może wrócę, może zostanę tutaj, w każdym razie
radzcie sobie sami!
 Ewka! No co ty! Andrzej mówił mi, że nie wiąże
z Justyną przyszłości! To miało być zakończenie kawa-
lerskiego życia!
Mógł tego nie mówić. Bardzo zabolało. Stałam chwi-
lę oszołomiona. Patrzyłam na niego z wyrzutem. Czyżby
uważał to za wytłumaczenie?
 Zapłać! Bo kelner będzie cię ścigał! Ty, lojalny ko-
lesiu podstarzałych kawalerów.
 Zadzwoń  poprosił cicho, oblewając się rumień-
cem wstydu.
12
Odwróciłam się i odeszłam. Nie myśleć, nie roztrzą-
sać wydarzeń. Zapomnieć! Ale jak i gdzie?  zastana-
wiałam się, patrząc w dal. Co powinnam zrobić? Zostać
czy wrócić do kraju? Szłam wolniej, kierując się do portu,
miałam nadzieję, że tam uspokoję swoje myśli. Niewielki
i cichy rzeczywiście zdawał się dobrym miejscem dla wy-
ciszenia emocji. Położyłam torbę na betonie i usiadłam
obok niej, spuszczając nogi wzdłuż murka. Szereg przy-
cumowanych łodzi lekko kołysał się na wodach malutkiej
portowej zatoczki. W oddali kolorowe światła kurortu
różnymi barwami odbijały się w wodzie, gwar i szum tęt-
niącego wakacyjnym życiem Hersonissos nie dobiegały
tutaj. Cisza i spokój. Delikatne chlupotanie wody o burty
łodzi było jedynym odgłosem, jaki dobiegał moich uszu.
Nie wiem, czy bezwiednie, czy przyciągnięta kolorowy-
mi lampionami usiadłam naprzeciw łodzi o wdzięcznej
nazwie  Calypso . Barwne żarówki pięły się po linie od
rufy i dziobu na sam szczyt masztu, gdzie ktoś umieścił
największy czerwono świecący lampion.
Uśmiechnęłam się. Przypominały światełka bożona-
rodzeniowej choinki.
Radosne i figlarne lampiony na niewielkiej Å‚odzi  Ca-
lypso nie wiadomo dlaczego dodały mi otuchy, ich ko-
lorowy blask wlał we mnie trochę radości. Tylko ktoś
szczery i bezpretensjonalny mógł tak ozdobić swoją łódz.
Zauroczona widokiem nie zauważyłam, że obok stanął
mężczyzna.
 Podobają się pani?  zapytał.
 Tak.
Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. Chwilę
przyglądał mi się, po czym wskazał na łódz.
13
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
zysk zlapac greka
E book Zysk Dni Zlego Slonca
E book Zysk Halina
E book Zysk Kto Wylaczyl Moj Mozg
Zysk Ja Jestem Halderd E book
Grajnert Józef Dzielny Komorek E book
Middle of the book TestA Units 1 7
E Book Art Anime How To Draw Iria
Black Book
E book O Zachowaniu Sie Przy Stole Netpress Digital
faust book 144dpi 6 11
Book 4, Chapter 8
Magia Fehg Shui E book
Diagnoza Dysleksji Harmonia E book
E book Runa Prorok
Book 5 module 3 test A

więcej podobnych podstron