Ambasada USA w Bagdadzie zaczyna zatrudniać Jordańczyków, a nie Irakijczyków (ambasada z czasów wojny, 03 2006) (2)


2006-03-27 12:08:00
Ambasada USA w Bagdadzie zaczyna zatrudniać Jordańczyków, a
nie Irakijczyków
Ambasada USA w Iraku, forteca dyplomatyczna w odizolowanej Zielonej Strefie w centrum
Bagdadu, zaczęła zatrudniać pracowników z sąsiadującej z Irakiem Jordanii, nie zaś
Irakijczyków.
Komunikat ambasady głosi, że jako personel miejscowy postanowiono angażować Jordańczyków,
bo Irakijczykom zatrudnionym u Amerykanów "grozi szczególne niebezpieczeństwo".
Rebelianci zabijają irackich robotników pracujących w bazach USA i podkładają bomby w firmach,
które zaopatrują Amerykanów. W zeszłym tygodniu wtargnęli do szkoły średniej w Ramadi, 110 km
na zachód od Bagdadu i na oczach uczniów ucięli głowę nauczycielowi angielskiego, który
pracował też jako tłumacz w amerykańskiej bazie.
Przedstawiciele ambasady odmawiają odpowiedzi na pytania na temat niecodziennego programu
zatrudniania Jordańczyków w Bagdadzie. Czy znaczy to, że Amerykanie mają trudności ze
znalezieniem kandydatów irackich? Czy może również obawiają się, że w szeregi personelu
irackiego mogą przeniknąć agenci rebeliantów?
Ambasada mieści się w ogromnym, półkolistym Pałacu Republikańskim obalonego reżimu partii
Baas i jest największą placówką dyplomatyczną Stanów Zjednoczonych na świecie. Jej personel
liczy 5700 osób, z czego - według raportu Senatu USA - 2300 stanowią ochroniarze z prywatnych
firm wojskowych.
Tak zwany "personel miejscowy" liczy przeszło 200 osób, nie wiadomo jednak, ilu jest wśród nich
irackich Arabów, a ilu irackich Kurdów czy też Arabów spoza Iraku.
W ambasadach USA na świecie personel miejscowy pracuje na stanowiskach urzędniczych i tam,
gdzie niezbędna jest znajomość miejscowego języka, na przykład w sekcjach wizowych.
W tym wypadku jordańska odmiana arabskiego jest bardzo podobna do arabskiego, jakim mówi się
w Iraku.
Nowo zatrudnieni Jordańczycy "nie zastąpią lojalnych i utalentowanych pracowników irackich już
pracujących w Bagdadzie" - zapewnia wewnętrzny okólnik ambasady. Pojawienie się personelu z
sąsiedniego kraju jest "rozwiązaniem przejściowym"; uzupełni niedobory personelu miejscowego w
sytuacji, gdy zatrudnienie w ambasadzie USA "stanowi szczególne zagrożenie dla personelu
irackiego".
Jordańczycy będą formalnie pracownikami ambasady USA w Ammanie, stolicy Jordanii,
oddelegowywanymi na 12 miesięcy do Bagdadu. Mają mieszkać w budynkach misji amerykańskiej.
Najpierw przejdą szkolenie w Stanach Zjednoczonych.
Zielona Strefa zajmuje obszar 10 km kwadratowych w centrum Bagdadu. Słowo "zielona" w
nazwie wybrano, by kontrastowało z "czerwoną", czyli niebezpieczną strefą poza murami. W
środku znajdują się biura rządu irackiego, ambasady (nie wszystkie) oraz budynki i kontenery
mieszkalne dla tysięcy Amerykanów i innych cudzoziemców, korzystających tam z względnego
1 / 2
bezpieczeństwa.
Strefę otaczają betonowe mury prawie czterometrowej wysokości, a w środku cały teren przecinają
dodatkowe betonowe zapory i zwoje drutu kolczastego. Przy posterunkach kontrolnych stoją
amerykańskie pojazdy pancerne.
W połowie marca oficjele rządu irackiego zakomunikowali o wykryciu spisku, którego
organizatorzy zamierzali umieścić w szeregach jednostki irackiej stacjonującej w Zielonej Strefie
400 "terrorystów" i zapewne zaatakować ambasady USA i W. Brytanii.
Dowództwo wojsk USA podało potem, że takiego spisku nie było, ale informacje na ten temat
zwiększyły napięcie w strefie, gdzie nad bezpieczeństwem czuwają żołnierze USA oraz ochroniarze
z tak różnych stron świata jak Nepal i Ameryka Południowa, zatrudnieni przez prywatne firmy
wojskowe, brytyjskie i amerykańskie.
Pewien wysoko postawiony oficjel amerykański powiedział prywatnie reporterowi Associated
Press, że dla ochrony swej misji w Zielonej Strefie wynajął ludzi spoza krajów arabskich. "Nie
ufam Irakijczykom" - powiedział.
Irakijczycy i Amerykanie mówią, że takich oznak nerwowości nie brak także gdzie indziej na
terenach od blisko trzech lat ogarniętych rebelią. Na przykład wielka amerykańska baza lotnicza w
Baladzie i inne obiekty wojskowe USA rzadko zatrudniają u siebie Irakijczyków.
Wynajmuje się ich głównie do sypania - pod nadzorem żołnierzy USA - piasku do worków,
służących za osłonę na posterunkach kontrolnych. (PAP)
xp/ ap/
3332 arch.
(PAP)
yródło:
http://www.money.pl/archiwum/wiadomosci_agencyjne/pap/artykul/ambasada;usa;w;bagdadzie;zac
zyna;zatrudniac;jordanczykow;a;nie;irakijczykow,16,0,148240.html
dostęp: 9.02.2009 / 12:24:00
2 / 2


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Premier Iraku zakaz kandydowania nie wpłynie na frekwencję (01 03 2010)
Nie liczę godzin i lat New Project 2006
Kadr z awanturą nie istnieje Nasz Dziennik, 2011 03 11
Jak kupić dom mądrze i nie przepłacić (USA)(1)
Amerykanie nie wiedzą, ilu Polaków zostaje w USA
Nieudany zamach na ambasadora USA (13 07 2009)
Bagdad szef Irackiego Frontu Zgody nie żyje (12 06 2009)
Uroczystości w Bagdadzie z okazji wyjścia z miast sił USA (28 06 2009)
Wybory w Iraku nie wpłyną na wycofywanie armii USA (10 12 2009)
To nie USA
USA Nie będzie zarzutów w sprawie tortur (06 05 2009)
Kraj SEJM NIE ROZWIĄZANY

więcej podobnych podstron