468 12





B/468: K.Boruń, S.Manczarski - Tajemnice parapsychologii







Wstecz / Spis
Treści / Dalej
2. W poszukiwaniu nośnika
Nowosybirskie doświadczenia Kaznaczejewa wykazały, że szkło stanowi przeszkodę dla zdalnych oddziaływań międzykomórkowych. Wprowadzenie metalowego ekranu oddzielającego roślinę od człowieka w eksperymentach Injuszyna powodowało osłabienie reakcji (w postaci zmian emisji kirlianowskiej), lecz jej nie niweczyło. Według nie potwierdzonych oficjalnie wiadomości prasowych w 1959 r. przeprowadzona została udana próba przekazu telepatycznego z amerykańskiego atomowego statku podwodnego "Nautilus" w czasie rejsu pod wodami Arktyki. Również we wspomnianym w poprzednim rozdziale eksperymencie radzieckim z królikami, woda morska nie była podobno większą przeszkodą dla przekazu sygnałów.
Przestrzeń kosmiczna i odległość setek tysięcy kilometrów nie przekreśla ponoć możliwości kontaktów telepatycznych. W czasie lotu statku księżycowego Apollo14, w lutym 1971 r. dokonano pierwszej tego rodzaju próby przekazu z przestrzeni kosmicznej na Ziemię. Nadawcą był Edgar Mitchell
pilot ładownika LM. Odbiorcami
kilka osób zamieszkałych na terenie USA, m. In. medium Olaf Johnson z Chicago. W czterech okresach przeznaczonych na odpoczynek dla załogi, o określonych godzinach, Mitchell brał specjalne karty używane w doświadczeniach parapsychologicznych49 i w kolejności ustalonej doraźnie w sposób losowy skupiał uwagę na symbolach umieszczonych na tych kartach. W tym samym czasie odbiorcy na Ziemi próbowali odgadnąć kolejność symboli. Ogółem przeprowadzono 200 prób przekazu. Dwie osoby spośród zgadujących osiągnęły wyniki odbiegające od normy statystycznej. Najwięcej trafień miał Johnson, który odgadł 51 znaków, gdy wg rachunku prawdopodobieństwa liczba trafień winna wynosić 40.
Wynik tego doświadczenia nie pozwala, niestety, stwierdzić jednoznacznie, że istotnie nawiązana została łączność telepatyczna via kosmos. Wartość metody statystycznej zależy bowiem od liczby przeprowadzonych prób, a w tym przypadku było ich zbyt mało. Prawdopodobnie również niejednoznaczne były wyniki przekazu telepatycznego z "Nautilusa".
Chociaż w eksperymentach z odgadywaniem standardowych znaków nie brak było przypadków osiągnięcia zadziwiająco wysokiego procentu trafień i zdaniem niektórych badaczy tych zjawisk można je uznać za dowód nawiązania łączności telepatycznej, z uwagi na nikłe szansę powtarzalności wyników coraz rzadziej sięga się obecnie do tych metod, szukając konkretniejszgo, fizjologicznego potwierdzenia realności zdalnych oddziaływań. Częste niepowodzenia w doświadczeniach ze standardowymi kartami próbuje się, zresztą dość przekonywająco, tłumaczyć zarówno abstrakcyjnością znaków, utrudniającą zaangażowanie emocjonalne nadawcy i odbiorcy, jak też faktem, iż wyobrażenie jest produktem złożonych procesów kojarzeniowych i efekt pobudzeń bioinformacyjnych może tu być bardzo daleki od zamierzonego.
Jeśli jednak znajdą pełne potwierdzenie wyniki opisanych w poprzednim rozdziale doświadczeń elektrofizjologicznych i realność zdalnych oddziaływań bioinformacyjnych można będzie uznać za dowiedzioną, wyłoni się tu natychmiast zasadniczy problem materialnego podłoża takiej łączności, a w szczególności nośnika bioinformacji.
W przypadku oddziaływań bliskich, bez ekranowania
jak np. oddziaływania człowieka na roślinę czy "uzdrawiacza" na pacjenta
od biedy można szukać wyjaśnienia obserwowanych zjawisk w działaniu czynników termicznych, akustycznych, chemicznych lub elektrycznych. Na to, aby odczuć w ciemnościach obecność innej osoby, wystarczą "zwykłe" zmysły
wyostrzony słuch, węch, wrażliwość skóry na powiewy i temperaturę powietrza, na ruch owłosienia wywołany polem elektrostatycznym. Wszystkie te czynniki mogą wpływać również na organizm rośliny, mogą też sprzyjać sugestii w hipnozie mesmerycznej.
Czy dotyczy to również działania pól magnetycznych? Może w świetle współczesnych badań biofizycznych można znaleźć jakąś cząstkę prawdy w teoriach Mesmera?
Badania zdają się przeczyć istnieniu jakichś ogólnych prawidłowości. W silnym stałym polu magnetycznym niektóre zwierzęta (np. myszy) przestawały rosnąć, płód ginął w łonie matki, wymierały samce, lecz wystarczyło zapewnienie im warunków dużej ruchliwości, aby szkodliwe działanie pola ustało. Wiele zwierząt zdaje się zupełnie nie reagować na pole magnetyczne nawet o bardzo dużym natężeniu, inne reagują tylko na pole słabe, porównywalne z naturalnym polem ziemskim.
Radzieckiemu neurofizjologowi Jurijowi Chołodowowi i jego kolegom z katedry fizjologii wyższych czynności nerwowych Uniwersytetu Moskiewskiego udało się wytworzyć u ryb odruch warunkowy na połę magnetyczne. Nie zdołano jak dotąd potwierdzić eksperymentalnie, iż ryby i ptaki w swych wędrówkach odnajdują właściwy kierunek orientując się według ziemskiego pola magnetycznego. Amerykański badacz, F. A. Brown, wykazał jednak, iż w "biologiczny kompas" są zaopatrzone niektóre robaki i ślimaki. Badacze radzieccy i kanadyjscy stwierdzili także, iż kierunek ułożenia ziarna względem linii pola magnetycznego wpływa na wegetację roślin.
Prawdziwą rewelacją było jednak odkrycie roli tego pola w koordynacji niektórych czynności społeczeństwa afrykańskich termitów. Owady te w czasie odpoczynku ustawiają się wszystkie w jednym kierunku, jak się okazało
w poprzek linii sił ziemskiego pola magnetycznego. Ekranowanie wywołuje całkowitą utratę zdolności orientacji w przestrzeni i chaos. Jeśli taka nie skoordynowana grupa będzie poddana z kolei działaniu silnego pola, spowoduje to natychmiastową reakcję porządkującą, lecz jednocześnie pozbawi termity na dłuższy czas zdolności reagowania na słabe, naturalne pole.
Znacznie trudniejsze jest stwierdzenie, w jaki sposób pole magnetyczne wpływa na różne procesy zachodzące w komórkach żywych. Przypuszcza się, iż makrocząsteczki białka powinny wykazywać znaczną różnicę podatności magnetycznej wzdłuż i w poprzek osi cząsteczki, a tym samym w polu magnetycznym o niejednorodnym gradiencie może powstać odpowiedni gradient koncentracji tych cząsteczek w roztworze. Z kolei może to wpływać na przebieg procesów biochemicznych, a więc i metabolicznych. Zważywszy jednak znaczną gęstość roztworu i ruchy cieplne
efekt taki byłby możliwy tylko w przypadku działania pól o dużych natężeniach (ponad 10 000 Oe). Inni badacze sądzą jednak, iż zjawisko to może występować już przy natężeniu rzędu 100 Oe (co odpowiada natężeniu między biegunami zwykłego magnesu) dzięki siłom przyciągania międzycząstkowego, ułatwiającym uporządkowanie.
Jeśli chodzi o wpływ pól magnetycznych na procesy makroskopowe, to uznaje się za prawdopodobne powstawanie gradientów elektrycznych w naczyniach krwionośnych, a także powstawanie efektów rezonansowych we wzajemnym oddziaływaniu pól magnetycznych z bioprądami w układzie nerwowym50. Badania prowadzone przez zespół dr. Chołodowa wykazały, iż stałe pole magnetyczne wywiera wpływ nie na cały organizm, lecz na centralny układ nerwowy, a zwłaszcza korę mózgową i hypothalamus51. Istnieją też pewne fakty zdające się wskazywać, iż zdolność reagowania nie rośnie wraz ze wzrostem natężenia pola, lecz że organizmy żywe są szczególnie uczulone na natężenie zbliżone do naturalnego ziemskiego pola, słabiej reagując na silniejsze i słabsze od niego.
Wszystko to jednak nie znaczy bynajmniej, iż "passami" mesmerowskimi można wywoływać i kierunkować jakieś zjawiska magnetyczne. Przekazywanie zaś tą drogą zasileń liczących się w bilansie energetycznym organizmu jest czystą iluzją.
Sądzę, że zdalne wzajemne oddziaływania na siebie istot żywych są przede wszystkim oddziaływaniami informacyjnymi. Energia niezbędna do przeniesienia informacji może być znikoma. Oczywiście nośnikiem są pola energetyczne, ale nie w mocy generatorów tych pól, lecz w odpowiednio modulowanej zmienności tkwi istota tych transmisyjnych właściwości.
Nie ulega więc wątpliwości, że muszą to być pola zmienne, a nie statyczne, zdolne do dynamicznego rozprzestrzeniania się i możliwie łatwego przenikania przez różnego rodzaju przeszkody występujące w przyrodzie, a jednocześnie oddziałujące na biomaterię nie tyle swą energią, co zmiennością. Spośród poznanych dotąd przez naukę pól energetycznych, warunkom takim najlepiej odpowiadają pola elektromagnetyczne i większość współczesnych badaczy zdalnych oddziaływań bioinformacyjnych szuka w nich podłoża obserwowanych zjawisk.
Przypuszczenia, że fale elektromagnetyczne mogą być nośnikiem informacji 'między organizmami żywymi, wysuwane były już wkrótce po odkryciach Hertza, a zwłaszcza gdy radiokomunikacja zaczynała odnosić coraz większe sukcesy. Jednym z pierwszych uczonych zajmujących się tym zagadnieniem był Julian Ochorowicz. Wysunął on hipotezę elektromagnetycznego promieniowania mózgu, którym próbował tłumaczyć zjawiska "sugestii myślowej"
jak nazywano wówczas przesyłanie myśli na odległość, czyli telepatię. Na początku lat dwudziestych naszego stulecia włoski neurolog Ferdinando Cazzamalli rozpoczął próby odbioru fal elektromagnetycznych emitowanych przez mózg. Niestety, początkowego sukcesu
uchwycenia przez odbiornik fal radiowych trzasków towarzyszących, jak przypuszczano, intensywnej pracy mózgu medium
nie udało się powtórzyć i minęło wiele lat zanim zdołano wykryć promieniowanie elektromagnetyczne żywych organizmów, odizolowanych tkanek i komórek. M. in. na Uniwersytecie Leningradakdm udało się w 1867 r. zarejestrować pole elektromagnetyczne wytwarzane przez mięśnie i serce człowieka, a także pojawianie się tego pola przy przelocie trzmieli i komarów. Również badania w tym zakresie podjęte w Polsce przyniosły stwierdzenie występowania emisji fotonowej o długości 300
600 nanometrów u niektórych pasożytów52. Są to jednak z reguły promieniowania bardzo słabe, tak iż wykryć je można nierzadko dopiero za pomocą detektorów używanych w technice jądrowej, w szczególności liczników scyntylacyjnych.
Nowe rozległe obszary poznania poczynają odsłaniać badania promieniowań towarzyszących procesom metabolicznym na poziomie molekularnym i submolekularnym. Okazuje się, że różnego rodzaju reakcje biochemiczne są również źródłem emisji fotonów (czyli promieniowania elektromagnetycznego) i istnieją uzasadnione przypuszczenia, że określonym reakcjom enzymatycznym odpowiada promieniowanie o specyficznym widmie i rozkładzie energetycznym.
Dopóki badacze wpływu fal elektromagnetycznych na organizmy i komórki żywe ograniczali swój teren zainteresowań do efektów termicznych (ogólnych czy lokalnych), trudno im było dopatrywać się w tym promieniowaniu czynnika pośredniczącego w zdalnym oddziaływaniu jednego organizmu na drugi. Jeśli bowiem wpływy te polegałyby tylko na działaniu energetycznym, emitowane przez organizmy promieniowanie nie byłoby w stanie wywołać jakichś zmian porównywalnych z działaniem innych źródeł energii.
Dopiero w ostatnich latach, i to
jak na razie
w dość skromnym zakresie, podjęto badania nad efektami nietermicznymi promieniowania elektromagnetycznego. Termin "efekty nietermiczne" nie jest zresztą zbyt fortunny i może budzić nieporozumienia. W każdym bowiem oddziaływaniu występuje zjawisko pochłaniania i przetwarzania energii, z której pewna, choćby bardzo mała (i stąd niemierzalna) część zamienia się w ciepło. Granica więc, gdzie kończy się efekt termiczny a zaczyna nietermiczny, jest umowna.
Problemy te są jednak istotne tylko wówczas, gdy rozpatruje się zjawisko promieniowania elektromagnetycznego wyłącznie w aspekcie przetwarzania zasileń, tj. wtedy, gdy interesuje nas tylko przemiana energii tego promieniowania w inną jej postać. Otóż w badaniach nad efektami nietermicznymi uwaga uczonych nie ogranicza się do aspektów energetycznych zjawiska, lecz skupia się coraz częściej na informacyjnych skutkach promieniowania
zmianach w strukturze (organizacji) biomaterii, jakie ono wywołuje. Oczywiście każda zmiana strukturalna wymaga energii i w praktyce oddzielenie procesów zasileniowych od informacyjnych jest niemożliwe. Niemniej intensywność i zasięg owych zmian strukturalnych nie są uzależnione wyłącznie od energii doprowadzonej z zewnątrz, lecz przede wszystkim od wewnętrznego energetycznego stanu układu, w którym te zmiany następują. Energia emitowana przez płonącą zapałkę, jeśli wrzucimy tę zapałkę do beczki z wodą, nie spowoduje w niej dostrzegalnych zmian strukturalnych, a efekt termiczny w postaci wzrostu temperatury wody będzie znikomy. Jeśli jednak taką samą płonącą zapałkę wrzucimy do beczki z prochem...
Co prawda zarówno z biofizycznych badań doświadczalnych, jak i rozważań teoretycznych wynika, że do wywołania dostrzegalnych zmian strukturalnych nie tylko w komórkach, ale i molekułach konieczne jest miliony razy większe natężenie promieniowania elektromagnetycznego od tego, jakie emituje organizm żywy, jednak byłoby ryzykowne wyciąganie stąd wniosku, iż nie może być ono nośnikiem bioinformacji. Zjawiska te nie dadzą się sprowadzić do prostego, fizycznego wpływu zmiennego pola elektrycznego, generowanego falami elektromagnetycznymi, działającego porządkujące na cząsteczka. Niemniej już zjawisko rezonansu wywoływanego zgodnością częstotliwości promieniowania z częstotliwością drgań własnych molekuł, a także rezonansu na poziomie atomowym
rezonansu spinu elektronowego i magnetycznego rezonansu jądrowego
zdaje się rzucać światło na niejedną z obserwowanych reakcji53. Nie ulega wątpliwości, że promieniowanie określonych częstotliwości powoduje określonego rodzaju zmiany właściwości wielu substancji
toksyn, enzymów, białek. Nawet w przypadku, gdy dana biosubstancja reaguje na fale o stosunkowo szerokim paśmie, istnieje maksimum działania rezonansowego dla bardzo wąskiego przedziału widma.
Badania tych zjawisk na poziomie submolekularnym prowadzą coraz wyraźniej do wniosku, że nie tylko określonym reakcjom biokatalitycznym towarzyszy wzmożona emisja promieniowania o określonej częstotliwości, ale że występuje również zjawisko odwrotne: promieniowanie o odpowiednich właściwościach działa przyspieszająco na przebieg określonych reakcji biokatalitycznych. Ten wybiórczy, specyficzny wpływ na reakcje biochemiczne może oznaczać, iż promieniowanie elektromagnetyczne odgrywa w procesach życiowych niepomiernie donioślejszą rolę, niż sądziliśmy do niedawna. Prawda, że oddziaływania te pod względem natężenia energii i związanych z nim efektów biofizycznych mogą być bardzo słabe, ale jako czynnik katalityczny mogą stanowić stymulator różnych procesów metabolicznych i tą drogą wpływać na przebieg procesów regulacyjnych w organizmie. O intensywności i kierunku tej stymulacji decyduje przy tym sumowanie się podobnych reakcji występujących w różnych miejscach w tym samym czasie (sumowanie przestrzenne), a także w tym samym obszarze w różnym czasie (sumowanie czasowe), co sprawia, że sygnały znacznie słabsze od szumów i niewykrywalne w każdym pojedynczym przypadku, mogą być odebrane na zasadzie statystyczno-wybiórczej.
Tego rodzaju oddziaływanie trudno też w badaniach laboratoryjnych
zwłaszcza gdy chodzi o działanie całego organizmu czy nawet wyodrębnionych jego organów
sprowadzić do prostych zależności między określoną częstotliwością a określoną reakcją fizjologiczną. Na reakcje te wpływają bowiem różne czynniki biofizyczne i biochemiczne, i to bardzo okrężnymi drogami, i stąd nic dziwnego, że tylko w niektórych przypadkach udaje się uchwycić związek między promieniowaniem określonej długości a zmianą w czynnościach organizmu.
Stosunkowo łatwiej taką zależność uchwycić w przypadku narządów wykazujących stałą i odpowiednio zmodulowaną czynność bioelektryczną. Takie właściwości przejawia przede wszystkim układ nerwowy i w szeregu eksperymentów przeprowadzanych w Stanach Zjednoczonych, Związku Radzieckim, Polsce i Francji wpływ ten był obserwowany i badany. W USA dr A. Frey badał wpływ promieniowania elektromagnetycznego o częstotliwości 425
1310 MHz z modulacją impulsową, o różnym czasie trwania i różnej częstotliwości powtarzania impulsów, na korę mózgową człowieka, wywołując w ten sposób wrażenie świstów, gwizdów, dzwonienia itp. Najbardziej, wrażliwy jest tu obszar skroniowy, a wrażenia dźwiękowe występują także u ludzi głuchych, nawet z uszkodzonymi komórkami narządu Cortiego w uchu wewnętrznym. Zjawisko to wywołuje jednak tylko zmodulowane promieniowanie. Trzeba zaznaczyć, że tym sposobem nie udało się wywołać innych wrażeń niż słuchowe.
Promieniowanie elektromagnetyczne oddziałuje tu bezpośrednio na komórki nerwowe mózgu, a nie na receptory zewnętrzne. Świadczą o tym wyniki doświadczeń radzieckich, w których badano wpływ promieniowania na czynność bioelektryczną mózgu królików. Zmiany zapisu EEG występowały bowiem także w przypadku przecięcia połączeń nerwowych, łączących mózg z organami zmysłowymi, a nawet w izolowanym mózgu.
W wielu eksperymentach, przeprowadzanych w różnych krajach, stwierdzono też negatywny wpływ promieniowania mikrofalowego o większym natężeniu lub działającego długotrwale na czynności uczenia się i pamiętania. Charakterystyczne są tu zaburzenia polegające początkowo na pobudzeniu czynności odruchowo-warunkowych, a następnie hamowaniu.
Oddziaływania te nie polegają z pewnością tylko na fizycznym wpływie fal elektromagnetycznych
na wywoływaniu w komórkach nerwowych określonych zmian elektrycznych i magnetycznych. Każdemu procesowi biofizycznemu towarzyszą zmiany biochemiczne, każdemu zaś procesowi biochemicznemu
zmiany fizycznych właściwości materii żywej.
Na współzależność tę wskazują również wyniki badań nad zmianami wrażliwości u, kładu nerwowego na kardiazol i inne środki lecznicze pod wpływem promieniowania mikrofalowego. U ludzi i zwierząt duże dawki kardiazolu powodują pobudzenie kory i ośrodków podkorowych, co można obserwować m. in. w postaci zmian krzywej EEG. Promieniowanie mikrofalowe zwiększa wrażliwość na kardiazol, co prawdopodobnie wiąże się z pobudzaniem przez to promieniowanie niektórych grup komórek nerwowych. Jak wynika z doniesień różnych ośrodków badawczych
najsilniejszy wpływ wywiera ono na układ siatkowaty wzgórza i hipokamp. Co więcej, badania nad innymi lekami, o których wiadomo, że ich działanie pobudzające (lub hamujące) polega na zwiększaniu (lub zmniejszaniu) przewodnictwa synaps w ważnych ośrodkach regulacyjnych mózgu, zdają się wskazywać, iż właśnie tu
w synapsach
następują pod wpływem promieniowania mikrofalowego zmiany decydujące o zaobserwowanych reakcjach54.
A przecież w synapsach wielu badaczy szuka dziś nie tylko elektrycznych, ale i biochemicznych przekaźników informacji w układzie nerwowym.
Czyżby poza systemem nerwowym i hormonalnym istniał w organizmach dodatkowy system łączności i sterowania procesami biochemicznymi na poziomie komórkowym za pośrednictwem fal elektromagnetycznych?
Dopiero w ostatnich latach, dzięki przyrządom umożliwiającym śledzenie zjawisk przebiegających na poziomie submolekularnym oraz skupieniu uwagi nie tylko na energetycznych, ale przede wszystkim informacyjnych właściwościach promieniowań, powstaje perspektywa głębszego zrozumienia ich roli w funkcjonowaniu organizmów żywych. Powstaje i szybko rozwija się cała nowa dziedzina nauki zajmująca się badaniem biologicznych . efektów promieniowania elektromagnetycznego i wzajemnym oddziaływaniem promieniowań i substancji. W Polsce inicjatorem tych badań był prof. dr Stefan Manczarski
fizyk, geofizyk i radioelektryk, konstruktor pierwszego polskiego odbiornika radiowego
który od lat prowadzi doświadczenia nad wpływem promieniowania elektromagnetycznego na organizmy żywe oraz oddziaływaniami bioinformacyjnymi. Wielu badaczy tych zjawisk wyraża przypuszczenie, że w pewnych sytuacjach, zwłaszcza w stanach zagrożenia, generowane przez biomaterię promieniowanie elektromagnetyczne może spełniać również rolę nośnika informacji między różnymi organizmami. Radziecki biofizyk A. S. Presman przypuszcza, iż emisja określonych sygnałów elektromagnetycznych towarzyszy procesom zachodzącym w komórkach organizmu żywego w czasie wzmożonych stanów emocjonalnych, które wiążą się z mobilizacją organizmu niezbędną do działania. Źródłem emocji może tu być np. niebezpieczeństwo, głód, popęd płciowy, instynkt rodzicielski. Łączność elektromagnetyczna spełniałaby w tych przypadkach doniosłą rolę dodatkowego czynnika w procesie sterowania organizmem czy grupą organizmów, a być może także czynnika kierującego rozwojem tych organizmów. Wysuwana jest nawet hipoteza, iż łączność ta może odgrywać pewną rolę w wymianie informacji genetycznej wewnątrz grupy (populacji) z uwagi na oddziaływanie pól elektromagnetycznych na drobiny kwasu dezoksyrybonukleinowego, stanowiące podstawowe nośniki cech dziedzicznych55. Czyżby więc dzieci były nie tylko nosicielami cech dziedzicznych rodziców, ale również, w pewnym ograniczonym zakresie, innych osobników z otoczenia?
Problem łączności pozazmysłowej w świecie żywym w świetle badań podjętych w ostatnich latach okazał się znacznie szerszy i bardziej złożony niż mogli przypuszczać nie tylko pionierzy przyrodniczej interpretacji fenomenów parapsychologicznych, ale również zagorzali sceptycy. Hipoteza, że zwierzęta, a więc i ludzie, mogą przekazywać sobie informacje drogą sygnalizacji elektromagnetycznej była ponętna, ale zdawały się jej przeczyć fakty: zbyt słabe nadajniki, zbyt silne zakłócenia, niewyobrażalne trudności przekodowywania w mózgu, i jeszcze ponadto przypadki odbioru sygnałów, mimo
zdawałoby się
pełnego zaekranowania. W tej sytuacji większość badaczy "postrzegania pozazmysłowego"
wśród nich najwybitniejszy radziecki eksperymentator w tej dziedzinie, prof. Leonid Wasiljew (1895
1963)
skłonna była zrezygnować z hipotezy elektromagnetycznej i szukać wyjaśnienia obserwowanych zjawisk w działaniu jakiegoś nie odkrytego jeszcze materialnego nośnika informacji.
Nie znaczy to, iż pozostała tylko alternatywna: fale elektromagnetyczne lub "czynnik X". Próbowano m. in. zaadaptować neutrino, pola grawitacyjne, czasoprzestrzeń... Niektórzy badacze nie rezygnowali jednak z poszukiwań teoretycznych i eksperymentalnych dowodów słuszności hipotezy elektromagnetyczne go nośnika bioinformacji. Do jej obrońców należy również prof. Stefan Manczarski, którego teoria jest w dużej mierze odpowiedzią na zastrzeżenia wysuwane przeciw tej hipotezie.
Celem jego badań podjętych jeszcze w okresie okupacji hitlerowskiej było wyjaśnienie zjawiska telepatii na podstawie zdobyczy współczesnej fizyki i biologii. Już w swej pracy opublikowanej w latach 1946
<147 stawia on tezę, że nośnikiem informacji mogą być fale elektromagnetyczne. Rozwinięta przez zastosowanie odkryć biofizyki i cybernetyki oraz oparła na własnych badaniach doświadczalnych teoria ta stanowi przede wszystkim pr6bę wykazania, iż odbiór przez organizm żywy bardzo słabych sygnałów elektromagnetycznych "(wiele tysięcy razy słabszych od szumów) jest możliwy56. Wobec tego, że szersze omówienie teorii prof. Manczarskiego znajdzie Czytelnik w rozdziale pt. "W świetle biofizyki, radiofizyki i cybernetyki", napisanym przez samego autora tej teorii, ograniczę się tu tylko do ogólnego stwierdzenia, iż w jej świetle łączność odbywa się za pośrednictwem fal 'nie jednej, lecz wielu długości (widma .promieniowania), i to w sposób statystyczny.
Szukając potwierdzenia teorii prof. Manczarskiego, polski naukowiec, inż. Krzysztof Jach, skonstruował w latach 1958
1959 szerokopasmowy wzmacniacz mający wykazać, iż emisja radiowa mózgu ma widmową postać. Sygnały odbierane przez antenę, tworzącą pętlę wokół głowy nadawcy przekazów telepatycznych, były wzmacniane i kierowane do anteny emitującej promieniowanie, którą umieszczono wokół głowy odbiorcy. Eksperymenty przeprowadzone za pomocą tego urządzenia przyniosły wyniki znaczące, tj. odbiegające od normy statystycznej, chociaż nie dały podstawy do jednoznacznej, rozstrzygającej odpowiedzi. Dodajmy, że eksperymenty te przeprowadzane były z ludźmi przeciętnymi, a nie mediami. Być .może, że aby wzmocnić przekaz telepatyczny środkami technicznymi, należy objąć znacznie szersze pasmo częstotliwości niż to, na którym pracowało urządzenie inż. Jacha.
Trzeba zaznaczyć, że chociaż hipoteza elektromagnetycznego nośnika bioinformacji ma jeszcze wiele punktów dyskusyjnych i nie jest powszechnie uznawana, niepomiernie więcej kontrowersji budzą konkurencyjne (bądź próbujące kooperować z nią) koncepcje, szukające takich nośników w mniej lub bardziej hipotetycznych promieniowaniach i właściwościach biomaterii. Należy do nich hipoteza "biograwitacji", z którą wystąpił w latach siedemdziesiątych dr Aleksander Dubrow z Instytutu Fizyki Ziemi AŃ ZSRR. Oparł się on na teoretycznych rozważaniach radzieckiego fizyka W. A. Bunina, dotyczących możliwości emisji i detekcji fal grawitacyjnych przez organizmy żywe. Dubrow próbuje wykazać, że procesy zachodzące w komórkach żywych na poziomie molekularnym, a w szczególności zmiany formy i struktury przestrzennej biomolekuł w tzw. konformacyjnych (tj. dotyczących sposobu ułożenia atomów i grup) ich przemianach, polegające na przechodzeniu ze stanu "płynnego" w uporządkowany stan "krystaliczny", prowadzą do takich zbliżeń atomów, że następuje bardzo duży wzrost sił przyciągania grawitacyjnego. Wszelka zaś zmiana przyciągania rozprzestrzenia się z prędkością światła w postaci fal grawitacyjnych. W ten sposób właśnie pole konformacyjne staje się, wg Dubrowa, źródłem fal o quasigrawitacyjnym charakterze, które tworzą się w wyniku termicznych drgań molekuł. Pole tafcie podlega jednocześnie wpływom innych pól biograwitacyjnych i emitowanego przez nie promieniowania quasigrawitacyjnego, każda bowiem żywa komórka jest nadajnikiem i odbiornikiem tych fal. Oddziaływaniem owych pól i przetwarzaniem ich energii grawitacyjnej w inną jej postać (elektromagnetyczną, termicznego ruchu cząstek, zmagazynowaną chemicznie czy nawet wyzwalaną w postaci działań mechanicznych) próbuje Dubrow tłumaczyć różnego rodzaju zjawiska: od mitozy (procesu podziału komórek) aż po postrzeganie pozazmysłowe i telekinezę57.
Problem promieniowania grawitacyjnego, a zwłaszcza detekcji fal grawitacyjnych należy niestety nadal do spornych zagadnień fizyki. Nie brak wprawdzie doniesień o eksperymentach zdających się potwierdzać odbiór takich fal emitowanych ze źródeł makrokosmicznych, jak np. pionierskie doświadczenia amerykańskiego fizyka J. Webera, jednak utrzymuje się dość powszechnie pogląd, że aby zaobserwować wpływ promieniowania grawitacyjnego, jego źródłem muszą być ogromne skupiska masy i dostatecznie "wyraźne" ich zmiany. W przypadku promieniowania biograwitacyjnego, choć teoretycznie emisja jego jest możliwa, byłoby to promieniowanie tak słabe, że energia jego nie wystarczyłaby do uniesienia bańki mydlanej, a cóż dopiero mówić o "prawdziwej" telekinezie. Zresztą zakłócenia powodowane różnymi czynnikami, a zwłaszcza wpływem grawitacyjnym Ziemi, Słońca i Księżyca, byłyby tu chyba niepomiernie większe od szumów, z których usiłujemy wyławiać sygnały "radia biologicznego". Trzeba wprawdzie przyznać, że podobne zastrzeżenia były wysuwane w stosunku do hipotezy elektromagnetycznej, a argumentem na rzecz biograwitacji jest jakoby zdolność przenikania sygnałów telepatycznych przez wszystkie przeszkody, na razie jednak
dopóki nie znajdą się dowody empiryczne przemawiające za hipotezą biograwitacyjną, choćby tylko w tym stopniu jak za elektromagnetyczną
obowiązuje sceptycyzm.
Ale czy rzeczywiście wyniki przeprowadzonych doświadczeń
bo przecież tylko one mogą stanowić sprawdzian żywotności wszelkich hipotez i teorii
pozostają w sprzeczności z elektromagnetycznym obrazem oddziaływań bioinformacyjnych? Argumenty wytaczane przeciw tej hipotezie sprowadzają się do następujących stwierdzeń: 1) wzrost odległości, ekranowanie, zwiększenie liczby "nadawców" powinny wywierać wyraźny wpływ na wyniki eksperymentów z przekazywaniem myśli na odległość
tymczasem dotychczasowe doświadczenia nie wskazują na żadne prawidłowości w tym zakresie, 2) hipoteza elektromagnetyczna nie tłumaczy zjawisk jasnowidztwa, prekognicji i telekinezy, 3) przekaz myśli wymaga relacji izomorficznej między określonymi procesami psychofizjologicznymi przebiegającymi w dwóch mózgach. Procesy kojarzeniowe mają zbyt indywidualny charakter, aby ich odbicie w sygnałach elektromagnetycznych było zrozumiałe dla innego mózgu. W rzeczy samej, pierwszy z tych argumentów jest sporny, gdyż niektórzy badacze (m.in. S. Manczarski) są zdania, że materiały statystyczne potwierdzają prawidłowość pogarszania się wyników wraz ze wzrostem odległości i zaekranowania oraz polepszania się odbioru przy wzroście liczby nadawców. Zdarzają się przypadki zdające się przeczyć tym prawidłowościom, lecz można przyjąć, iż istnieją wówczas szczególnie sprzyjające warunki przekazu, podobnie jak brak łączności może być spowodowany bardzo złymi warunkami. Z uwagi na to, że nie potrafimy określić, jakie są to warunki, wszelkie oceny nie mogą opierać się na pojedynczych seriach, lecz na uśrednionych wynikach bardzo wielu serii.
Nie ma tu żadnych podstaw, aby twierdzić, iż musi istnieć jeden, uniwersalny, wspólny dla wszystkich zjawisk paranormalnych fizyczny czynnik sprawczy. Jeśli nawet zjawiska te są związane z określonymi procesami biofizycznymi i biochemicznymi o podobnym podłożu fizjologicznym, nośniki energii i informacji mogą tu być bardzo różne (np. przy przekazywaniu sugestii słownej przez hipnotyzera nośnikiem informacji są "najzwyklejsze" fale dźwiękowe).
Argument trzeci byłby słuszny wówczas, gdyby rzeczywiście chodziło o wierne "odczytywanie" myśli. Tymczasem hipoteza elektromagnetycznego przekazu zakłada tylko możliwość stymulowania, i to w ograniczonym stopniu, stanów sprzyjających określonym (utrwalonym w warunkach współżycia społecznego) asocjacjom. Punktem wyjścia jest przypuszczenie, że nośnikiem bioinformacji są pola energetyczne
przede wszystkim pola elektromagnetyczne
generowane na poziomie molekularnym i submolekularnym przez żywą materię i modulowane zależnie od jej stanów biochemicznych i biofizycznych. Natężenie tego promieniowania jest co prawda bardzo niewielkie w porównaniu z promieniowaniem wielu naturalnych i sztucznych źródeł emisji, jednak wystarczające, aby mogło być odebrane, w specjalnych warunkach nawet z odległości tysięcy kilometrów przez dostatecznie czułe odbiorniki, wykorzystujące zjawisko rezonansu i sumowania sygnałów. Odbiornikami są podobne struktury zbudowane z biomaterii. Oddziaływania przebiegają na poziomie submolekularnym, przy czym nawet serie pojedynczych fotonów mogą inicjować lawinowo rozwijające się procesy wyzwalania energii, na podobieństwo efektów laserowych. Energia ta jest czynnikiem wzmagającym reakcje katalityczne, a wiec wpływającym na przebieg procesów biochemicznych i biofizycznych w komórkach układu nerwowego i hormonalnego.
Do wywołania takich efektów nie wystarczy jednak pojawienie się promieniowania określonej częstotliwości. Gdyby tak było, organizm reagowałby niepotrzebnie na różnego rodzaju przypadkowe źródła fal elektromagnetycznych, często emitujących szerokie widmo promieniowania. Tylko odpowiednio zmodulowane fale są w stanie wyzwalać energię zmagazynowaną w molekularnych strukturach "generatorów" wewnątrzkomórkowych, reagujących wybiórczo na określone serie impulsów. Źródłem zaś takiego zmodulowanego promieniowania są już nie przypadkowe zjawiska fizyczne, lecz określone procesy biochemiczne i biofizyczne przebiegające w żywych komórkach. Tylko wówczas, gdy modulacja fal generowanych sztucznie odpowiada modulacji, na jaką reagują określone komórki systemu nerwowego w procesie odbioru naturalnych sygnałów, może wystąpić takie zjawisko, jak wywołanie wrażeń dźwiękowych działaniem zmodulowanego promieniowania elektromagnetycznego na mózg (doświadczenia A. Freya) czy nawet
w pewnych szczególnych warunkach
zdolność słyszenia audycji radiowych bez odbiornika (nie wyjaśnione przypadki opisywane w literaturze parapsychologicznej i medycznej).
Oczywiście oddziaływania te
w przypadku międzyosobniczego przekazu informacji
są bardzo ograniczone i do tego tłumione zasadniczymi procesami życiowymi zachodzącymi wewnątrz organizmu. Odbiór sygnałów utrudniają nie tyle przeszkody pochłaniające promieniowanie i Oddalenie "nadajnika", ile ograniczone możliwości dostrojenia "odbiornika". Decyduje tu stopień podobieństwa struktur owych "nadajników" i "odbiorników". Stąd większy zakres i mniejsza trudność przekazywania bioinformacji między osobnikami tego samego gatunku, zwłaszcza spokrewnionymi, niż między przedstawicielami różnych gatunków. Stąd również łatwiejszy przekaz bioinformacji "pierwotnej" (dotyczącej sfery popędów i emocji), generowanej przez struktury filogenetycznie stare, nie ulegające większym indywidualnym zmianom w procesie "życiowej edukacji".
Jeśli rzeczywiście rośliny reagują na stany lękowe człowieka, to nie oznacza to, że odczuwają niepokój (do tego niezbędna jest świadomość), lecz znaczy to, że system sygnalizacji o zagrożeniu, którego działanie u ludzi przejawia się w odczuciu strachu, wywodzi się z bardzo wczesnych okresów rozwoju życia na Ziemi. Także "sygnał zagłady", spotęgowany przedśmiertnym zrywem organizmu, może mieć podobnie pierwotny charakter.
Jeszcze bardziej skomplikowany przebieg miałby w świetle tej hipotezy proces telepatycznego przekazywania spostrzeżeń i wyobrażeń. Więź genetyczna powinna tu sprzyjać przekazowi, ale warunkiem koniecznym jest podobieństwo łańcuchów kojarzeniowych w mózgach "nadawców" i "odbiorców", raczej więc wchodziłoby tu w grę "pokrewieństwo" duchowe niż fizyczne. Takie "pokrewieństwo" osiąga się zazwyczaj drogą kontaktów osobistych i wzajemnego wpływu na stereotypy sposobu myślenia. Seria sygnałów wypromieniowana przez nadawcę dotyczy wprawdzie tylko naturalnego stanu pobudzenia określonych struktur korowych i podkorowych, rzecz w tym jednak, iż określone zespoły w specyficzny sposób pobudzanych struktur mogą być właśnie reprezentacją owych spostrzeżeń czy wyobrażeń.
Ale pobudzenia takie mogą tylko w ograniczony i dość przypadkowy sposób inicjować określone ciągi asocjacji, najczęściej daleko odbiegające od takich ciągów mózgu nadawcy. Tym można tłumaczyć, dlaczego tak rzadko się zdarza w przekazie telepatycznym, aby wyobrażenie powstające w umyśle odbiorcy było wiernym odbiciem spostrzeżeń nadawcy. Niemal z reguły jest to przekaz zniekształcony, fragmentaryczny, pełen błędów i "przekłamań". Jeśli zaś, mimo tych zniekształceń, dochodzi czasem do odtworzenia przez odbiorcę względnie prawidłowego obrazu spostrzeżenia czy wyobrażenia powstającego w mózgu nadawcy, wynika to z samokorygujących właściwości procesów kojarzeniowych. Można przypuszczać, że o stopniu prawidłowego odgadnięcia przekazywanej informacji decyduje bowiem nie tyle wierne odtworzenie pojedynczego łańcucha kojarzeniowego, ile zbieżność (podobieństwo) niektórych elementów zawartych w wielu łańcuchach. W procesie myślenia powstają przecież różne ciągi skojarzeń i jeśli rzeczywiście są one inicjowane oddziaływaniem bioinformacyjnym innego człowieka, będą w nich częściej pojawiać się pobudzenia struktur reprezentujących wyobrażenia podobne jak u nadawcy. A jeśli tak
rośnie wówczas prawdopodobieństwo zwrócenia na te powtarzające się elementy większej uwagi i scalenia ich w jeden obraz.
Czynnikiem nie sprzyjającym tym procesom może być zbytnie skupienie uwagi (koncentracja pobudzeń) na określonym łańcuchu kojarzeniowym i eliminacja (poprzez hamowanie) innych "ubocznych" łańcuchów. Utrudnia to konfrontację wyobrażeń i zmniejsza prawdopodobieństwo ich scalania w jeden właściwy obraz. Tym można by tłumaczyć fakt, że najkorzystniejszy dla postrzegania pozazmysłowego jest stan alfa, a więc swobodny bieg myśli bez koncentracji uwagi na czymkolwiek.
Najczęściej jednak do pełnego scalenia nie dochodzi.
Wyobrażenie u odbiorcy daleko odbiega od wiernego odbicia wyobrażenia (czy spostrzeżenia) nadawcy i ogranicza się do podobieństwa pewnych bardzo ogólnych cech, nierzadko formalnych, np. geometrycznych w przypadku wyobrażeń wzrokowych lub brzmieniowych
w wyobrażeniach słuchowych.
Zgodnie z tą hipotezą można podejrzewać, że przekazy telepatyczne "odbierane" są nieustannie, lecz nie zdajemy sobie z tego sprawy, gdyż nie potrafimy odróżnić wyobrażeń "nadanych" od powstających w wyniku "zwykłych" procesów kojarzeniowych
najczęściej inicjowanych na drodze doznań zmysłowych
a co gorsza, wyobrażenia te występują w postaci bardzo zniekształconej.
Czy hipoteza ta może wytłumaczyć dużą zawodność eksperymentów z kartami standardowymi? Z pozoru w doświadczeniach tych osiąganie wyższej liczby trafień powinno być ułatwione. Dokonujemy przecież wyboru spośród bardzo ograniczonego zbioru znanych nam znaków, a nie spośród zda się nieskończonego zbioru przedmiotów. Ale owo ograniczenie oznacza jednocześnie zwężenie pola "swobodnych" skojarzeń i skupianie uwagi na określonych, wybranych łańcuchach, a tym samym ograniczenie samokorygującego działania innych, "ubocznych" łańcuchów. Ponadto w procesie kojarzenia czynnikiem wzmacniającym połączenia określonych ogniw łańcucha są emocje związane z danym wyobrażeniem, a te w przypadku abstrakcyjnych znaków nie dochodzą z pewnością do głosu. Wynikałoby też stąd, iż zwiększona liczba nadawców
może zwiększyć efektywność przekazu tylko wówczas, gdy Są oni "zestrojeni" zarówno ze sobą, jak i odbiorcą.
Oczywiście, są to wszystko rozważania czysto teoretyczne. Dopiero eksperymentalne zbadanie mechanizmów oddziaływania zmodulowanego promieniowania elektromagnetycznego na submolekularne procesy w żywej komórce może stworzyć podstawy do werdyktu, w jakim stopniu ten obraz jest prawdziwy.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
248 12
Biuletyn 01 12 2014
12 control statements
Rzym 5 w 12,14 CZY WIERZYSZ EWOLUCJI
12 2krl
Fadal Format 2 (AC) B807 12

więcej podobnych podstron