MalyKsiaze10


23






























X
Planeta Małego Księcia krążyła w okolicy planetek 325, 326, 327, 328, 329,
330. Zaczął więc od zwiedzania tych planet, aby znaleźć sobie zajęcie i
czegoś się nauczyć.
Pierwszą zamieszkiwał Król. Ubrany w purpurę i gronostaje, siedział na
tronie bardzo skromy, lecz majestatyczny.
- Oto poddany! - krzyknął Król, gdy zobaczył Małego Księcia.
Mały Książę spytał:
- Widzisz mnie przecież po raz pierwszy, w jaki więc sposób mogłeś mnie
rozpoznać?
Nie wiedział, że dla królów świat jest bardzo prosty. Wszyscy ludzie są
poddanymi.
- Zbliż się, abym cię widział lepiej - powiedział Król, bardzo dumny, że
nareszcie może nad kims panować.
Mały Książę poszukał wzrokiem miejsca, gdzie by mógł usiąść, lecz cała
planeta zajęta była przez wspaniały płaszcz gronostajowy. Stał więc nadal,
a ponieważ był zmęczony podróżą, ziewnął.
- Etykieta nie zezwala na ziewanie w obecności króla - rzekł monarcha. -
Zakazuję ci ziewać.
- Nie mogę się powstrzymać - odpowiedział Mały Książę bardzo zawstydzony.
- Odbyłem długą podróż i nie spałem.
- Wobec tego rozkazuję ci ziewać. Od lat nie widziałem ziewających.
Zaciekawia mnie ziewanie. No! Ziewaj jeszcze! To jest rozkaz.
- To mnie onieśmiela... nie mogę więcej - powiedział czerwieniąc się Mały
Książę.
- Hm, hm! - odrzekł Król. - Wobec tego... rozkazuję ci to ziewać, to... -
Bełkotał chwilę i wydawał się podrażniony. Królowi bardzo zależało, aby
jego autorytet był szanowany. Nie znosił nieposłuszeństwa. Był to monarcha
absolutny. Ponieważ jednak był bardzo dobry, dawał rozkazy rozsądne. -
Jeśli rozkażę - zwykł mówić - jeśli rozkażę generałowi, aby zmienił się w
morskiego ptaka, a generał nie wykona tego, to nie będzie wina generała.
To będzie moja wina.
- Czy mogę usiąść? - spytał skromnie Mały Książę.
- Rozkazuję ci siąść - powiedział Król, podciągając majestatycznie jedną
połę gronostajowego płaszcza.
Mały Książę był zdziwiony. Planeta była maleńka. Nad kim Król mógł
panować?
- Najjaśniejszy panie - powiedział - proszę mi wybaczyć moje pytania...
- Rozkazuję ci pytać - pospiesznie powiedział Król.
- Najjaśniejszy panie, kim najjaśniejszy pan rządzi?
- Wszystkim - z wielką prostotą odpowiedział Król.
- Wszystkim?
Król dyskretnym ruchem wskazał swoją planetę, inne planety i gwiazdy.
- Tym wszystkim? - spytał Mały Książę.
- Tym wszystkim - odpowiedział Król, ponieważ był to monarcha nie tylko
absolutny, ale i uniwersalny.
- I gwaizdy najjaśniejszego pana słuchają?
- Oczywiście - odrzekł Król. - Słuchają natychmiast. Nie znoszę
nieposłuszeństwa.
Mały Książę zachwycił się taką władzą. Gdyby on ją posiadał, mógłby
widzieć jednego dnia nie czterdzieści trzy, ale siedemdziesiąt dwa, nawet
sto, nawet dwieście zachodów słońca bez przesuwania krzesełka. A ponieważ
był trochę smutny z powodu swej małej opuszczonej planety, ośmielił się
prosić Króla o łaskę:
- Chciałbym zobaczyć zachód słońca. Proszę mi zrobić przyjemność. Proszę
rozkazać słońcu, aby zaszło...
- Jeśli rozkażę generałowi, aby jak motyl przeleciał z jednego kwiatka na
drugi, albo rozkażę mu napisać tragedię, albo zmienić się w morskiego
ptaka, a generał nie wykona otrzymanego rozkazu, kto z nas nie będzie miał
racji: ja czy on?
- Jego Królewska Mość - odpowiedział stanowczo Mały Książę.
- Słusznie. Należy wymagać tego, co można otrzymać. Autorytet opiera się
na rozsądku. Jeśli rozkażesz twemu ludowi rzucić się do morza, lud się
zbuntuje. Ja mam prawo żądać posłuszeństwa, ponieważ moje rozkazy są
rozsądne.
- Więc jak jest z moim zachodem słońca? - przypomniał Mały Książę, który
nigdy nie porzucał postawionego pytania.
- Będziesz miał twój zachód słońca. Zarządzę go. Lecz zaczekam, w mądrości
rządzenia, aż warunki będą przychylne.
- Kiedy to będzie? - informował się Mały Książę.
- Hm, hm! - zamruczał Król, badając gruby kalendarz. - Hm, hm, to będzie
około... około... to będzie dziś wieczorem o godzinie 19.40. I zobaczysz,
jaki mam posłuch.
Mały Książę ziewnął. Żałował straconego zachodu słońca, a poza tym już się
trochę nudził.
- Nie mam tu nic do roboty. Odejdę.
- Nie odchodź - odpowiedział Król, który był tak dumny z posiadania
poddanego. - Nie odchodź, mianuję cię ministrem.
- Ministrem czego?
- Hm... sprawiedliwości!
- Ależ tu nie ma kogo sądzić!
- Nie wiadomo - rzekł Król. - Jeszcze nie zwiedziłem mego królestwa.
Jestem bardzo stary, nie mam miejsca na karocę, a chodzenie mnie męczy.
- Och! Ale ja już widziałem - powiedział Mały Książę, wychylając się, aby
rzucić okiem na drugą stronę planety. - Tam także nie ma nikoga...
- Wobec tego będziesz sam siebie sądzić. To najtrudniejsze. Znacznie
trudniej jest sądzić siebie niż bliźniego. Jeśli potrafisz dobrze siebie
osądzić, będziesz naprawdę mądry.
- Ja - powiedział Mały Książę - moge się sądzić byle gdzie. Nie ma
potrzeby, abym mieszkał tutaj.
- Hm, hm. Zdaje mi się, że gdzieś na mojej planecie jest stary szczur.
Słyszę go nocą. Będziesz mógł od czasu do czasu sądzić tego starego
szczura. Będziesz go mógł skazywać na śmierć. W ten sposób życie jego
będzie zależne od twojej sprawiedliwości. Lecz za każdym razem ułaskawisz
go, aby go oszczędzić. Bowiem jest tylko jeden.
- Nie lubię skazywać na śmierć - odpowiedział Mały Książę - i już
odchodzę.
- Nie - rzekł Król.
Mały Książę, który skończył już przygotowania do podróży, nie chciał
martwić starego monarchy.
- Jeżeli Wasza Królewska Mość chce, aby rozkazy były wykonywane
natychmiast, proszę mi dać rozsądny rozkaz. Niech mi na przykład Wasza
Królewska Mość rozkaże odejść stąd przed upływem jednej minuty. Zdaje mi
się, że okoliczności są sprzyjające...
Ponieważ Król nie odpowiedział, Mały Książę po chwili wahania wyruszył w
drogę, wzdychając z ulgą.
- Mianuję cię moim ambasadorem! - wykrzyknął jeszcze Król. Był bardzo
pewny siebie.
"Dorośli są bardzo dziwni! - mówił sobie Mały Książę.

KONIEC ROZDZIAŁU


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MalyKsiaze8
MalyKsiaze18
MalyKsiaze1
MalyKsiaze12
MalyKsiaze26
MalyKsiaze25
MalyKsiaze4
MalyKsiaze
MalyKsiaze17
MalyKsiaze2
MalyKsiaze14
MalyKsiaze3
Om MalyKsiaze
MalyKsiaze16
MalyKsiaze7
MalyKsiaze22
MalyKsiaze15
MalyKsiaze19
MalyKsiaze24

więcej podobnych podstron