Kondas Portret na tle pejzażu


Małgorzata Kondas

Portret na tle pejzażu


Wszystko zaczęło się od przypadku. Gdyby autobus nie popsuł się przed antykwariatem, życie Karola potoczyłoby się zapewne zupełnie inaczej.
Dochodziła ósma. Jak zwykle o tej porze, wracał do domu zmęczony po wielogodzinnej pracy. Zatrudnienie na półtora etatu miało przynajmniej jedną dobrą stronę o tej porze autobusy nie były przepełnione. Siedział przy oknie i oglądał mijane ulice, witryny zamkniętych sklepów, nielicznych przechodniów. Kolorowe światła neonów odbijały się na mokrej jezdni i tworzyły abstrakcyjne, ruchome obrazy.
Z zadumy wyrwał go głos kierowcy. Powtarzał specjalnie dla niego, że autobus się zepsuł i dalej nie jedzie. Rozejrzał się, był już tylko sam. Wysiadł pospiesznie. Miał do wyboru albo iść piechotą dwa przystanki, albo zaczekać na następny autobus. Mżący kapuśniaczek nie zachęcał do spaceru. Stanął przed witryną sklepu. Umieszczona nad wystawą markiza chroniła go przed deszczem. Nie od razu zauważył ten obraz. Obejrzał srebra i misternie malowaną porcelanową paterę, a potem wzrok jego powędrował w prawo i napotkał jej oczy. Dama z portretu patrzyła na niego z jakimś dziwnym wyrazem zainteresowania. Właściwie przy tak słabym oświetleniu bardziej domyślał się niż widział sylwetkę namalowanej kobiety, ale co do wyrazu jej oczu miał pewność, że wyrażają właśnie zaciekawienie.
Autobus nadjechał prędzej, niżby sobie tego życzył. Nazajutrz wyszedł z pracy o godzinę wcześniej. Ciekaw był, jak obraz wygląda w pełnym świetle dnia. Nie zawiodły go przeczucia. Portret kobiety w jasnej sukni i wspaniałym kapeluszu wydał mu się olśniewająco piękny. Urzekający krajobraz w tle dopełniał dzieła. Karol nie pamiętał, żeby jakikolwiek obraz zrobił na nim podobne wrażenie. Cały następny dzień myślał o chwili, kiedy znowu stanie przed witryną i znajdzie się pod niezwykłym urokiem tej ' kobiety. Autobus stanął kilkanaście metrów przed przystankiem. Z tej perspektywy nie mógł dostrzec, czy obraz znajduje się na swoim miejscu, i serce zabiło mu mocniej na myśl, że mógł zostać sprzedany. Widząc, że nic się nie zmieniło, uspokoił się, ale nie na długo. Przykra myśl, której raz pozwolił zakiełkować, nie chciała go już odstąpić. Niestety, był zupełnie pewien, że nie stać go na kupno tego obrazu.
W dwa dni później wszedł do antykwariatu. Udawał, że interesuje się innymi przedmiotami, wypytywał obsługę
o różne szczegóły. Wreszcie zdecydował się, zadał to właśnie pytanie, z którym tu przyszedł. Odpowiedzi słuchał, jak słucha się wyroku. No, tak. Nie mógł się przecież spodziewać
cudu...
Wyszedł na ulicę i poszedł w przeciwnym kierunku, tak aby
nie przechodzić koło wystawy. Czuł własną śmieszność;
był bezsilny. Chciał oddalić się stamtąd jak najprędzej i myśleć koniecznie o czymś innym. Monotonia czynności biurowych była coraz bardziej nużąca. Przestawał widzieć jakikolwiek sens w zestawianiu kolumn liczb, za którymi nic się nie kryło przynajmniej dla niego. Dla urozmaicenia zaczął przeprowadzać pewne kalkulacje finansowe. Zastanawiał się, z czego musiałby zrezygnować, żeby kupić ten obraz. Były to oczywiście rozważania czysto teoretyczne. Elżbieta nigdy by się przecież nie zgodziła, żeby pieniądze, przeznaczone na meble do nowego mieszkania, wydał na takie głupstwo. Jest bardzo praktyczna, to zresztą jedna z ważniejszych cech, które zadecydowały, że postanowił ożenić się właśnie z nią. Zanim to nastąpi, czeka go jeszcze rok pracy na półtora etatu. Potem będzie już czas na wszystko. A na razie... Na razie wystarczy mu jedynie patrzeć na nią od czasu do czasu. Nie, nie na Elżbietę, l Trudno mu było na dłużej oderwać myśl od damy
z portretu.
To, czego dowiedział się tego dnia w antykwariacie, przeraziło go. Obraz został zadatkowany! Nowy właściciel zgłosi się po jego odbiór w ciągu tygodnia. Długo stał przed
witryną.
Postanowił, że od jutra, aż do dnia, kiedy obraz zostanie sprzedany, będzie wychodził z pracy wcześniej. Cały dzień niecierpliwie czekał na tę chwilę, jak na potajemną schadzkę. Jaki śmieszny musiałby się wydać kolegom, gdyby wiedzieli, dokąd tak się śpieszy! Każdy następny dzień, w którym obraz był jeszcze na swoim miejscu, uważał za podarunek losu. Kiedy wreszcie minął tydzień, a portret nadal nie zniknął z wystawy, zdecydował się wejść do sklepu. Ekspedient objaśnił go uprzejmie, że obraz znowu jest do kupienia. Zadatek został zwrócony rodzinie niedoszłego nabywcy, który zginął w wypadku samochodowym. To była najradośniejsza wiadomość o wypadku samochodowym, jaką
kiedykolwiek słyszał.
Proszę nikomu tego obrazu nie sprzedawać. Ja go
kupuję pewność własnego głosu zaimponowała jemu
samemu.
Sprzedawca skłonił się lekko.
To, co nastąpiło w ciągu następnych dwóch godzin:
podejmowanie pieniędzy w PKO, pakowanie obrazu, powrót do domu taksówką odbywało się jakby we śnie, jak gdyby dotyczyło innego człowieka. Dopiero kiedy obraz wisiał na ścianie w jego pokoju, a on usiadł naprzeciwko w starym fotelu, uświadomił sobie, ze wszystko to stało się naprawdę.
Obudził się jak zwykle piętnaście po szóstej i zaraz przypomniał sobie, że jest wolna sobota. Pomimo to był zdecydowany jechać do biura, żeby nadgonić zaległości powstałe przez wcześniejsze wychodzenie z pracy w ciągu ostatniego tygodnia.
Poranne czynności wykonywane automatycznie nie zajęły mu więcej czasu niż zazwyczaj. Natomiast gorąca kawa podsunęła mu myśl, że może przecież usiąść w fotelu i wypić ją spokojnie, nie spiesząc się. Dama z portretu najwidoczniej była tego samego zdania, bo jak gdyby uśmiechała się do niego porozumiewawczo. Kawę dopił już zupełnie zimną. Dochodziła jedenasta. Postanowił nie jechać do biura. Czyż nie należy mu się trochę odpoczynku? Nazajutrz Elżbieta przyszła punktualnie o dziesiątej, jak w każdą niedzielę. Nie od razu zauważyła obraz. Najpierw zwróciła uwagę na fotel stojący wyraźnie nie na swoim miejscu. Rozejrzała się, żeby stwierdzić, dlaczego stoi na środku pokoju.
A to skąd się tu wzięło? ruchem głowy wskazała portret.
Podoba ci się?
Pejzaż ma w sobie coś. Ale ta damulkajest zupełnie Sbez wyrazu dotknęła palcem płótna. To nie jest reprodukcja!
.spojrzała na niego wymownie, Skąd to masz? Chyba... -
Tak. Kupiłem patrzył gdzieś w bok, jakby mogło go to uchronić przed następnym pytaniem Elżbiety, które jednak padło nieubłaganie.
Za ile?
To świetna lokata kapitału.
Nie wiedziałam, że nie masz co robić z forsą. Ta niedziela na pewno nie należała do przyjemnych i kiedy wreszcie za Elżbietą zamknęły się drzwi, odetchnął z ulgą. Usiadł na fotelu przed portretem. Unikał spojrzenia w oczy pięknej damy. Czuł się jakoś nie w porządku, ale nie umiałby sprecyzować wobec kogo. Z uwagą śledził pejzaż. Im dłużej
patrzył, tym więcej spostrzegał szczegółów wcześniej nie zauważonych. Na przykład ten strumyk, tam daleko w tle. Nie wiadomo dlaczego przedtem wydawał mu się drogą. Albo tamten obłoczek jakże różni się od pozostałych swym owalnym kształtem. Wszystko to pięknie harmonizuje z jasną suknią damy. Na bogato haftowanym atłasie spoczywa jej delikatna dłoń. W autobusie był tłok, jaki bywa tylko o czwartej, kiedy wszyscy chcą wrócić do domów. Udało mu się wreszcie przedrzeć do wyjścia. Wysiadł na przystanku koło antykwariatu. Od tamtego pierwszego razu stale przesiadał się właśnie tutaj. Fakt, że miał do wyboru o jedną linię autobusową mniej, był bez znaczenia. Lubił robić sobie małą przerwę w podróży. Wpadał na chwilę do sklepu, witany jak stary klient, chociaż nie interesował się niczym poza obrazem, który stał się już jego własnością. Wypytywał o szczegóły dotyczące malarza, ubolewał nad tym, że modelka była nieznana, tak jak by to mogło mieć dla niego znaczenie pomimo upływu stu lat od prawdopodobnej daty namalowania portretu. Dowiedział się również, że pejzaż w tle był starszy od portretu o jakieś dwieście lat, a pod portretem damy jest inny obraz, być może cenniejszy. Gdyby więc zdecydował się na usunięcie wierzchniej warstwy farby...
Karola przeraziła sama myśl o takiej możliwości. Jak tó dobrze, że portret jest jego własnością! Nigdy i za żadną cenę nie pozwoli zrobić krzywdy pięknej damie. Dochodziła dopiero piąta, a on mógł już wrócić do domu, Był zadowolony ze swojej decyzji w sprawie pracy. Teraz miał znacznie więcej czasu dla siebie. Jak się tak dobrze zastanowić, to co za sens ma zarabianie pieniędzy, kiedy nie ma się czasu na wydawanie ich we właściwy sposób. Zanim wszedł do domu, zrobił zakupy w sklepie osiedlowym, a u straganiarki prócz sałaty kupił bukiecik konwalii.
Postawił je na małym stoliku, tuż pod portretem. Miła woń napełniła cały pokój. To zabawne, ale dopiero teraz spostrzegł, że w bukiecie trzymanym przez damę z portretu dominowały właśnie konwalie. Jej półuśmiech wyrażał nie tylko zadowolenie, ale dawał wyraźnie do zrozumienia, iż docenia jego gest. Czuł się tak, jakby mu dziękowała, był nawet lekko zażenowany.
Niespodziewana wizyta Elżbiety wypadła bardzo nie w porę. Już od progu spytała. Czy to prawda, że zrezygnowałeś z półetatu?
Nie.
A mnie powiedziano...
Niedokładne masz infonnacje. Najlepiej, żebyś wiedziała od razu. Zrezygnowałem z całego etatu. Zostawiłem sobie właśnie połówkę.
Wybacz, ale chyba nie jesteś przy zdrowych zmysłach podeszła do fotela, na którym siedział, ale on nie wstał, żeby ustąpić jej miejsca. Energicznie przestawiła konwalie na duży stół i usiadła na stoliku naprzeciw niego.
Uważasz, że zaharowując się byłem przy zdrowych zmysłach? spytał nieco zaczepnie.
Miałeś jakiś cel. Jeżeli mamy się pobrać...
Tak, tak. Wszystko to wiem.
Myślałam, że masz mi coś więcej do powiedzenia. Zapadło milczenie. Patrzyły na niego obydwie dama z portretu i Elżbieta. Czekały, co powie, ale jego zafascynował nowy szczegół obrazu. Śledzenie tych drobiazgów było swoistą łamigłówką, od której odrywał się niechętnie. Na przykład ten muślinowy szal. Był tak delikatny, że wcześniej w ogóle go nie zauważył. Otaczał miękko lewe ramię damy i niknął w fałdach sukni.
Co się z tobą dzieje? Wcale nie słuchasz tego, co
mówię.
Słyszał, co mówiła. Rozumiał nawet jej pretensje, ale nie
miał nic do powiedzenia.
Na co tak patrzysz? Znowu przyglądasz się temu okropnemu portretowi .Elżbieta odwróciła się i wykonała opisowy gest. Dotknęła ramy obrazu i w tym momencie krzyknęła z bólu. Wystający gwóźdź skaleczył ją dotkliwie. Po wyjściu Elżbiety postawił wazonik z konwaliami ponownie na małym stoliku i usiadł w fotelu.
Nie powinna była pani tego robić powiedział. Odpowiedział mu wyniosły i nieco ironiczny uśmiech.
Jest pani najpiękniejszą kobietą na świecie i nigdy się
pani nie zmieni. Czyż to nie wystarczająca przewaga nad
Elżbietą?
Sięgnął po papierosy. Paczka na stole była pusta. Wstał
i skierował się w stronę drzwi. Czuł na sobie jej wzrok.
Nie lubiła, kiedy wychodził. Przemógł się, żeby się nie
odwrócić. Nie będzie jej przecież tłumaczył, co to jest głód
nikotyny.
Wrócił z pełną siatką niezbędnych zakupów. Długo nie
zabraknie mu niczego. Co za ulga móc wreszcie nic nie
robić po tak wielu latach nieprzerwanej pracy. Pomyśleć, że
dawniej nawet urlopy wykorzystywał na dodatkową pracę.
Wtedy zdawało mu się, że nie umiałby siedzieć bezczynnie. I oto proszę, ma przed sobą tydzień urlopu i w perspektywie zupełny spokój. Elżbiecie powiedział, że wyjeżdża w delegację, a więc i jej wizyty mu nie grożą. Jedyną osobą, która dotrzyma mu towarzystwa, będzie dama z portretu. Poznawał ją coraz lepiej. Nie interesowała go już pozująca przed stu laty modelka ani nieznany malarz. Liczyło się tylko, czym była dla niego teraz, ile dostarczała mu wrażeń. Mógł z nią rozmawiać... Tak, bo wyraz jej oczu mówił mu znacznie więcej niż potok słów płynący z ust Elżbiety. Całe dotychczasowe życie wydało mu się puste i nic nie warte. To uganianie się za pseudowartościami i pospolitymi przyjemnościami było po prostu żałosne. Czuł, że teraz należy do zupełnie innego świata, tego samego co ona, a to wszystko, co było wcześniej, prowadziło ich jedynie ku sobie. Obecnie, kiedy zdewaluowały się wszystkie słowa świata, czyż nie najważniejsze było to ich milczące porozumienie?
Czy ty zdajesz sobie chociaż sprawę z tego, ile czasu tu siedzisz? Elżbieta nachyliła się nad nim. Widział każdy por, każdą zmarszczkę. Jej skóra w tym zbliżeniu była wręcz odrażająca. Jak mógł nie zauważyć tego wcześniej? Chciał się cofnąć, ale oparcie fotela nie pozwoliło. "Skąd ona się tu wzięła?" pomyślał z niechęcią.
Czy wiesz, że siedzisz tu od dziesięciu dni i że zostałeś wyrzucony z pracy? Gdybym była na miejscu, nigdy nie dopuściłabym do tego, ale pech chciał, że musiałam jechać do ojca, a ty tymczasem... Zupełnie nie rozumiem, co się z tobą dzieje. Może jesteś chory? dotknęła dłonią jego czoła. Wezwać lekarza?
Nic mi nie jest. Wyjdź poprosił najłagodniejszym , tonem, na jaki mógł się zdobyć.
Wyrzucasz mnie?! To ty musisz się wreszcie ruszyć! szarpnęła go za rękaw.
Ta cisza nastąpiła potem tak nagle... Znowu był wśród dalekich pól. Wijąca się na zboczu góry ścieżka prowadziła w tamten nieznany świat, w którym ludzi widywało się rzadko, można było za to spotkać istotę tak cudowną jak ona. Jej słodki nieodgadniony uśmiech opromieniał wszystko, na co patrzyła. Wyciągnęła właśnie ku niemu dłoń, gdy zauważył, że nie są sami. Obcy męski głos zapytał.
Dlaczego pan to zrobił? wskazał na Elżbietę, którą dwaj inni mężczyźni układali na noszach.
Co zrobiłem? patrzył, jak przykrywają ją białym płótnem, spod którego wymykał się wiotki szal unoszony ruchem powietrza, widział, że faluje niby w pożegnalnym geście. Chciał zapytać, co się właściwie stało, gdy nagle przyszła mu do głowy straszna myśl. Spojrzał na portret. Dama uśmiechała się. Na jej ramieniu nie było muślinowego szala.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MUZYKA POP NA TLE ZJAWISKA KULTURY MASOWEJ
ROZWÓJ SEKTORA TURYSTYCZNEGO W WOJEWÓDZTWIE ŚWIĘTOKRZYSKIM NA TLE ROZWOJU W POLSCE
Poezja okresu XX lecia na tle europejskich tendencji art~813
J Morawska Regulacje prawne dotyczące narkomanii w Polsce i na tle porównawczym
System szkolny Francji na tle porównawczym polskiego systemu(1)
Motak M Dzieło Architektury w mieście współczesnym na tle wybranych poglądów powojennych historyk
Polska gospodarka na tle świata
Bezposrednie formy partycypacji pracowniczej Polska na tle starych krajow Unii Europejskiej e5f
Historia biblijna na tle historii Świata
FUNKCJA I OBRAZ SUBKULTUR MŁODZIEŻOWYCH NA TLE WSPÓŁCZESNEGO SPOŁECZEŃSTWA

więcej podobnych podstron