King Stephen Sorry


King Stephen
Sorry
http://www.strefasmierci.prv.pl
Czy pamiętacie, jak mniej więcej milion stron wcześniej zaczynałem opowiadać o  Wierzcie w
to, lub nie! Ripleya?  Przepraszam, to nie pomyłka należy prawie do tej samej kategorii.
Pomysł owej  sztuki telewizyjnej przyszedł mi do głowy pewnego wieczoru, kiedy wracałem do
domu po zakupie pary butów. Koncepcja pojawiła mi się w formie  obrazu , jak to zawsze bywa
w przypadku sztuk telewizyjnych. W ciągu dwóch posiedzeń przelałem pomysł na papier w
takiej formie jaką macie przed sobą. Mój agent z Zachodniego Wybrzeża  ten, który zajmuje się
też filmami  dostał ode mnie utwór pod koniec tygodnia. Na początku następnego czytał go już
Steven Spielberg, który zamierzał stworzyć program telewizyjny pod tytułem Amazing Stories
(do dzisiaj żaden z tych programów nie pojawił się na antenie).
Spielberg odrzucił tekst.  Szukamy do Amazing Stories trochę bardziej ożywczych rzeczy 
oświadczył, więc zaniosłem swoją historyjkę do mego długoletniego współpracownika i bardzo
bliskiego przyjaciela, Richarda Rubinsteina, który był wówczas producentem innej serii,
zatytułowanej Tales from the Darkside. Nie powiem, że Richard kręcił nosem na szczęśliwe
zakończenia  lubił happy andy, podobnie chyba jak każdy  ale nie deprecjonował kompletnie
zakończeń tragicznych. To on w końcu zrobił  Smętarz dla zwierzaków (wydaje mi się, że
 Smętarz dla zwierzaków oraz  Thelma i Lousie do końca lat siedemdziesiątych były jedynymi
wyprodukowanymi w Hollywood wybitnymi filmami, których główny bohater, lub bohaterowie,
na końcu umiera).
Richard kupił  Przepraszam, to nie pomyłka tego samego dnia, gdy utwór przeczytał, a w
tydzień czy dwa skierował go do produkcji. Po miesiącu sztuka pojawiła się na antenie... jako
premiera sezonu, jeśli mnie pamięć nie myli. Z tego, co wiem, utwór ten najszybciej przebył
drogę od-pomysłu-w-głowie do realizacji-na-ekranie. Niniejsza wersja stanowi wersję
pierwotną, nieco dłuższą i bardziej skomplikowaną niż scenariusz, na podstawie którego
zrobiono przedstawienie. Widowisko telewizyjne ze względów budżetowych przygotowano w
dwóch tylko dekoracjach. Zamieściłem ten utwór w niniejszym zbiorze jako przykład odmiennej
formy opowiadania... odmiennej, ale równie ważnej jak inne.
S.K. Bangor, Maine 16 września 1992
Przepraszam, to nie pomyłka
(Sorry, Right Number)
Przełożył: MICHAA WROCZYCSKI
AKT I
WNTRZE: Ekran jaśnieje. Usta Katie Weiderman. Maksymalne zbliżenie. Katie rozmawia
przez telefon. Piękny rysunek ust; w ciągu kilku następnych sekund przekonamy się, że cała jej
reszta jest nie mniej urocza.
KATIE
Bill? Och, twierdzi, że wcale nie czuje się najlepiej, ale z nim tak jest zawsze, gdy skończy jedną
książkę i musi zacząć drugą...Nie może spać, wydaje mu się, że każdy ból głowy stanowi
pierwszy symptom guza mózgu... ale jak już wymyśli coś nowego, szybko wraca do normy.
DyWIK: W tle gra telewizor.
Odjazd kamery. Katie siedzi w kuchni w kąciku z telefonem. Ze swobodą rozmawia ze swoją
siostrą i odruchowo kartkuje leżące na stoliku katalogi. Należy zwrócić uwagę, że nie jest to
zwyczajny telefon. Aparat posiada dwie linie. W jego obudowie znajdują się podświetlane guziki
wskazujące, która linia jest zajęta. Teraz pali się tylko jedno światełko - należące do Katie. W
miarę jak Katie ciągnie rozmowę, kamera oddala się i jedzie przez kuchnię, mija drzwi
zwieńczone ostrym łukiem i wjeżdża do bawialni.
KATIE (jej głos stopniowo zamiera)
Och, Janie Charlton! Widziałam ją dzisiaj... tak! Wielka jak dom!...
Twarz Katie znika. Dzwięk telewizora staje się głośniejszy. W pokoju znajduje się troje dzieci:
ośmioletni Jeff, dziesięcioletnia Connie, trzynastoletni Dennis. W telewizji idzie właśnie "Koło
fortuny", ale nikt nie ogląda programu. Wszyscy biorą udział w najwspanialszej zabawie: Kłótnia
O To, Co Oglądać Pózniej.
JEFF
Daaaj spokój! To jego pierwsza książka!
CONNIE
Jego pierwsza wielka książka.
DENNIS
Posłuchaj Jeff, będziemy jak zwykle oglądać Cheers and Wings.
Dennis mówi tak kategorycznie, jak może mówić tylko starszy brat. Wyraz jego twarzy
dopowiada: "Jeff, chcesz jeszcze na ten temat pogadać i przekonać się, jaki ból zadam twemu
cherlawemu ciału?"
JEFF
To może przynajmniej nagramy to na wideo?
CONNIE
Na wideo nagrywamy dla mamy program CNN. Powiedziała, że jeszcze chwilę porozmawia z
ciocią Lois.
JEFF
Boziu, jak można nagrywać CNN? Przecież to się nigdy nie skończy!
DENNIS
Dlatego właśnie to lubi.
CONNIE
I nie mów "Boziu", Jeffie. Jesteś za smarkaty, żeby poza kościołem mówić o Panu Bogu.
JEFF
Nie mów do mnie "Jeffie".
CONNIE
Jeffie, Jeffie, Jeffie.
Jeff zrywa się z miejsca, podchodzi do okna i wygląda w ciemność. Jest mocno wytrącony z
równowagi. Dennis i Connie, zgodnie z najlepszymi tradycjami starszych braci i sióstr, są tym
zachwyceni.
DENNIS
Biedny Jeffie.
CONNIE
Myślę, że popełni samobójstwo.
JEFF (odwraca się w ich stronę)
To była jego pierwsza książka. Czy nic was to nie obchodzi?
CONNIE
Jeśli chcesz się przekonać, jaki to paskudny film, wez go sobie jutro w wypożyczalni.
JEFF
Takich filmów nie wypożyczają małym dzieciom i dobrze o tym wiesz.
CONNIE (z rozmarzeniem)
Zamknij się, to Vanna! Uwielbiam Vannę!
JEFF
Dennis...
DENNIS
Idz do taty i poproś, żeby nagrał ci na swoim wideo w gabinecie. I przestań być już takim
namolnym, małym smarkiem.
Jeff przechodzi przez pokój. Mijając telewizor, pokazuje język Vannie White. Kiedy wchodzi do
kuchni, kamera jedzie za nim.
KATIE
...więc kidy mnie zapytał, czy u Polly test na paciorkowce wypadł pozytywnie, musiałam mu
przypomnieć, że jest w szkole przygotowującej do college'u... Boże, Lois, jak mi jej brakuje...
Jeff przechodzi przez kuchnię, kierując się w stronę schodów.
KATIE
Dzieciaki, czy możecie być ciszej?
JEFF (ponuro)
Teraz będą już cicho.
Wchodzi po schodach nieci strapiony. Katie spogląda za nim z miłością i niepokojem.
KATIE
Bez przerwy się kłócą. Polly trzymała ich trochę w ryzach, ale teraz, gdy wyjechała do szkoły...
Nie wiem... może wysłanie jej do Bolton nie było najlepszym pomysłem. Czasami, kiedy dzwoni
do domu, sprawia wrażenie tak nieszczęśliwej...
WNTRZE: Bella Ludosi w roli Draculi. Zbliżenie. Dracula stoi w bramie swego zamku w
Transylwanii. Ktoś dorysował mu śmieszny wychodzący z ust dymek, na którym napisał:
"Posłuchajcie! To moje dzieci nocy! Jakąż tworzą muzykę!" Plakat umieszczony jest na
drzwiach, ale my widzimy go tylko przez chwilę, kiedy Jeff otwiera te drzwi i wchodzi do
gabinetu ojca.
WNTRZE: Fotografia Katie. Zbliżenie. Kamera stoi nieruchomo, a następnie powoli obraca się
w prawo. Mijamy kolejne zdjęcie, tym razem Polly, córki, która wyjechała do szkoły. Jest śliczną
dziewczyną w wieku mniej więcej szesnastu lat. Po Polly jest Dennis... pózniej Connie... pózniej
Jeff. Kamera ciągle się obraca, a zarazem cofa tak, że pole widzenia się rozszerza. Widzimy Billa
Weidermana, mężczyznę w wieku około czterdziestu czterech lat. Sprawia wrażenie
zmęczonego. Patrzy w komputer, ale kryształowa kula jego umysłu musi krążyć gdzieś w
nocnym mroku, ponieważ ekran jest pusty. Na ścianach widzimy oprawione w ramki okładki
książek. Wszystkie traktują o duchach. Jedna z nich nosi tytuł "Pocałunek upiora". Jeff na
palcach podchodzi od tyłu do ojca. Dywan tłumi odgłos kroków. Bill wzdycha i naciska kilka
klawiszy. W chwilę pózniej Jeff uderza dłońmi ramiona ojca.
JEFF
BOOGA-BOOGA
BILL
Cześć, Jeffie.
Odwraca się z krzesłem, żeby popatrzeć na wyraznie rozczarowanego syna.
JEFF
Jak to jest, że się nie przestraszyłeś?
BILL
Bo to ja jestem od straszenia. Uodporniłem się. Coś się stało?
JEFF
Tato, czy mogę obejrzeć pierwszą godzinę "Pocałunku upiora", a resztę nagrasz mi na kasetę?
Dennis i Connie wszystko świnią.
Bill odwraca się z krzesłem i oszołomiony spogląda na okładkę książki.
BILL
Jesteś pewien, że chcesz to obejrzeć mistrzu? To naprawdę...
JEFF
Tak!
WNTRZE: Kate w kąciku z telefonem. W tym ujęciu dokładnie widzimy za jej plecami schody
prowadzące na piętro i do gabinetu jej męża.
KATIE
Uważam, że Jeff potrzebuje pomocy ortodonty, ale znasz Billa...
Odzywa się druga linia. Zaczyna mrugać drugie światełko.
KATIE
Właśnie włączyła się druga linia. Bill...
W tej samej chwili widzimy za jej plecami idących w dół po schodach Billa i Jeffa.
BILL
Kochanie, gdzie mamy czyste wideokasety? U siebie w gabinecie nie mogę znalezć ani jednej i ...
KATIE (do Billa)
Zaczekaj
(do Lois)
Poczekaj sekundkę przy telefonie, Lo.
Kładzie słuchawkę. Teraz oba światełka mrugają. Naciska wyżej położony świecący guzik,
uruchamiając drugą linię.
KATIE
Halo, tu dom Weidermanów.
DyWIK: Rozpaczliwy szloch.
SZLOCHAJCY GAOS (stłumiony)
Zabierz... proszę zabierz... z-z...
KATIE
Polly? To ty? Co się stało?
DyWIK: Szloch. Okropny, łamiący serce szloch.
SZLOCHAJCY GAOS (stłumiony)
Proszę... szybko...
DyWIK: Szloch... Następnie trzask! Przerwane połączenie.
KATIE
Polly, uspokój się! Bez względu na to, co się stało, bę...
DyWIK: Szum w słuchawce.
Jeff podchodzi do telewizora, mając nadzieję znalezć obok czystą kasetę.
BILL
Kto to był?
Nie patrząc na męża ani mu nie odpowiadając, Katie znów wciska dolny guzik.
KATIE
Lois? Posłuchaj, zadzwonię pózniej. Dzwoniła Polly, sprawiała wrażenie załamanej.... Nie...
odłożyła słuchawkę... Tak. Zadzwonię. Dzięki.
Odwiesza słuchawkę.
BILL (zaniepokojony)
Czy to była Polly?
KATIE
Ryczała jak bóbr. Zabrzmiało to tak, jakby chciała powiedzieć: "Błagam, zabierzcie mnie do
domu"... Wiedziałam, że ta przeklęta szkoła da jej w kość... Dlaczego dałam ci się przekonać...
Gorączkowo przerzuca leżące na niewielkim stoliku telefonicznym przedmioty. Katalogi
ześlizgnęły się na podłogę obok stołka.
KATIE
Connie, czy brałaś mój notes telefoniczny?
CONNIE (głos)
Nie, mamo!
Bill z tylnej kieszeni spodni wyciąga podniszczony notesik i kartkuje go.
BILL
Mam. Z tym tylko...
KATIE
Wiem, ten cholerny telefon w internacie jest zawsze zajęty. Daj mi ten numer.
BILL
Kochanie, uspokój się.
KATIE
Uspokoję się, kiedy już z nią porozmawiam. Bill, ona ma szesnaście lat. Szesnastoletnie
dziewczyny są skłonne do wpadania w okresowe stany depresyjne. Czasami nawet potrafią
popeł... Po prostu podaj mi ten cholerny numer!
BILL
Sześćset siedemnaście, pięćset pięćdziesiąt pięć, osiemdziesiąt sześć, czterdzieści jeden.
Kiedy Katie naciska klawisze, kamera robi zbliżenie.
KATIE
No łącz, łącz... nie bądz zajęty... tylko ten jeden raz...
DyWIK: Trzaski. Przerwa. Wtedy... telefon zaczyna dzwonić.
KATIE (z zamkniętymi oczyma)
Dzięki ci, Panie Boże.
GAOS (stłumiony)
Hartshorn Hall, tu Frieda. Arnie, jeśli chcesz rozmawiać z Królową Seksu Christine, to ciągle
jeszcze jest pod prysznicem.
KATIE
Czy mogłabyś poprosić do telefonu Polly? Polly Weiderman. Mówi Katie Weiderman. Jej matka.
GAOS (stłumiony)
O rany! Przepraszam. Myślałam... proszę poczekać, pani Weiderman.
DyWIK: Słuchawka odkładana na bok.
GAOS (stłumiony, bardzo słaby)
Polly! Pol?... Telefon do ciebie... Twija matka!
WNTRZE: Kącik z telefonem; widać również Billa.
BILL
No i co?
KATIE
Ktoś po nią poszedł... Mam nadzieję.
Jeff wraca z taśmą
JEFF
Tato, znalazłem. Jak zwykle Dennis ją schował.
BILL
Zaczekaj moment, Jeff. Pooglądaj sobie chwilowo kablówkę.
JEFF
Ale...
BILL
Nie zapomnę. A teraz uciekaj.
Jeff wychodzi.
KATIE
No, chodz już, chodz już...
BILL
Uspokój się, Katie.
KATIE (oschle)
Gdybyś słyszał jej głos, nie mówiłbyś, żebym się uspokoiła. Brzmiało to...
POLLY (stłumiony, wesoły głos)
Cześć, mamo!
KATIE
Pol? Kochanie? Czy u ciebie wszystko w porządku?
POLLY (radosnym, dzwięcznym głosem)
Czy u mnie wszystko w porządku? Na egzaminie z biologii dostałam "A", z literatury francuskiej
"B", a Ronnie Hansen zaprosił mnie na bal dożynkowy. Jestem tak szczęśliwa, że jeśli przytrafi
mi się dziś jeszcze jakaś miła rzecz, rozpęknę sie jak "Hindenburg".
KATIE
To nie ty do mnie dzwoniłaś z płaczem?
Po twarzy Katie widać, jaką uzyskała odpowiedz.
POLLY (stłumiony głos)
Ach, skądże!
KATIE
Cieszę się, że egzaminy dobrze ci poszły i randka się udała. To musiał dzwonić ktoś inny.
Jeszcze do ciebie zatelefonuję, dobrze?
POLLY (stłumiony głos)
Jasne! Buziaki dla taty!
KATIE
Przekażę.
WNTRZE: Kącik z telefonem.
BILL
Wszystko w porządku?
KATIE
W porządku. Przysięgłabym, że to dzwoniła Polly, ale ona... ona jest w siódmym niebie.
BILL
A więc to jakiś dowcip. Albo ktoś tak bardzo płakał, że wykręcił zły numer... "przez lśniące
kurtyny łez", jak my, starzy pismacy, lubimy mówić.
KATIE
To nie był dowcip ani pomyłka! To ktoś z mojej rodziny!
BILL
Kochanie, tego nie możesz wiedzieć.
KATIE
Nie? A gdyby do ciebie zadzwonił zapłakany Jeff, nie poznałbyś, że to on?
BILL (poruszony)
Cóż, może. Tak, chyba tak.
Katie nie słucha. Szybko naciska klawisze telefonu.
BILL
Do kogo dzwonisz?
Katie nie odpowiada.
DyWIK: W słuchawce rozlegają się dwa sygnały. Następnie:
GAOS STARSZEJ KOBIETY (stłumiony)
Halo?
KATIE
Mama? Czy to ty... (Pauza) Czy to nie ty dzwoniłaś do mnie przed chwilą?
GAOS (stłumiony)
Nie, kochanie... dlaczego...?
KATIE
Och... wiesz, jakie są te telefony. Rozmawiałam z Lois i przegapiłam inną rozmowę.
GAOS (stłumiony)
Cóż, to nie ja dzwoniłam. Kate, w La Boutique widziałam dziś najcudowniejszą sukienkę pod
słońcem, i...
KATIE
Mamo, o sukience porozmawiamy innym razem, dobrze?
GAOS (stłumiony)
Kate, dobrze się czujesz?
KATIE
Mam... Mamo, choruję na biegunkę. Muszę już kończyć. Pa!
Odkłada słuchawkę. Bill, który czeka niecierpliwie, aż Katie skończy rozmawiać, wybucha
dzikim, przypominającym ryk osła śmiechem.
BILL
Boże drogi... biegunka... Muszę to sobie zapamiętać i gdy zadzwoni do mnie mój agent... Och,
Katie, to było tak...
KATIE (prawie krzyczy)
To nie jest wcale śmieszne!
Bill przestaje się śmiać.
WNTRZE: Pokój z telewizorem. Jeff szamoce się z Dennisem. Przerywają awanturę. Trójka
dzieci patrzy w stronę kuchni.
WNTRZE: Kącik telefoniczny. Bill i Katie.
KATIE
Mówię ci, że to ktoś z mojej rodziny. Mówiła takim głosem... och, nie zrozumiesz tego.
Poznałam ten głos.
BILL
Ale skoro z Polly i z twoją matką wszystko w porządku...
KATIE (z przekonaniem)
To Dawn.
BILL
Daj spokój, kochanie, jeszcze przed minutą byłaś przekonana, że to Polly.
KATIE
To musiała być Dawn. Rozmawiałam z Lois i z mamą. Skoro u nich wszystko w porządku, to
pozostaje tylko Dawn. Jest najmłodsza... Mogłam pomylić ją z Polly... A poza tym, jest z
dzieckiem na tej farmie zupełnie sama.
BILL (zaskoczony)
Co masz na myśli mówiąc "sama"?
KATIE
Jerry jest w Burlington! To Dawn! Coś złego przytrafiło się Dawn!
Do kuchni wchodzi zaniepokojona Connie.
CONNIE
Mamo! Czy cioci Dawn przytrafiło się coś złego?
BILL
Z tego, co wiemy, ma się dobrze. Nie martw się, laleczko. To bardzo kiepski interes kupować
kłopoty, nie wiedząc nawet, czy są w sprzedaży.
Katie skończyła naciskać klawisze i słucha. Szybkie sygnały oznaczające, że linia jest zajęta.
Katie odkłada słuchawkę. Bill spogląda na nią pytająco. Ma uniesione brwi.
KATIE
Zajęte.
BILL
Katie, czy jesteś pewna...
KATIE
Tylko ona została. To musiała być ona. Bill, boję się. Zawieziesz mnie do niej?
Bill sięga po słuchawkę.
BILL
Jaki jest do niej numer?
KATIE
Pięćset pięćdziesiąt pięć, sześćdziesiąt jeden, sześćdziesiąt dziewięć.
Bill wystukuje numer. Linia ciągle zajęta. Przerywa połączenie i naciska zero.
OPERATORKA (stłumiony głos)
Centrala, słucham?
BILL
Próbuję się dodzwonić do szwagierki, ale linia jest nieustannie zajęta. Podejrzewam, że dzieje się
u niej coś niedobrego. Czy byłaby pani tak uprzejma i włączyła się do rozmowy?
WNTRZE: Drzwi do pokoju z telewizorem. W pokoju stoi trójka milczących, zaniepokojonych
dzieci.
WNTRZE: Kącik telefoniczny, w nim Bill i Katie.
OPERATORKA (stłumiony głos)
Czy mógłby pan podać swoje imię i nazwisko?
BILL
William Weiderman. Mój numer...
OPERATORKA (stłumiony głos)
Ale chyba nie ten William Weiderman, który napisał  Przekleństwo pająków ?
BILL
Dokładnie ten. Gdyby...
OPERATORKA (stłumiony głos)
Mój Boże, po prostu uwielbiam tę książkę! Uwielbiam wszystkie pana książki! Ja...
BILL
Niewymownie mi miło. Ale ja i moja żona bardzo niepokoimy się o jej siostrę. Więc gdyby pani
mogła...
OPERATORKA (stłumiony głos)
Naturalnie, zrobię to, o co pan prosi. Proszę o pański numer, panie Weiderman. Do protokołu.
(Chichocze.) Obiecuję, że nikomu go nie przekażę!
BILL
555-44-08
OPERATORKA (stłumiony głos)
Z jakim numerem chce pan rozmawiać?
BILL (spogląda na Katie)
Ummm...
KATIE
565-61-69
BILL
565-61-69
OPERATORKA (stłumiony głos)
Proszę chwileczkę zaczekać, panie Weiderman... A tak na marginesie,  Noc bestii również była
świetna. Proszę nie odkładać słuchawki.
DyWIK: Trzaski i klekoty w słuchawce.
KATIE
Czy ona...
BILL
Oczywiście. Po prostu...
Ostatni trzask.
OPERATORKA (stłumiony głos)
Przykro mi, panie Weiderman, ale linia nie jest zajęta. Po prostu z tamtej strony ktoś nie odłożył
słuchawki. Zastanawiam się, czy gdybym przesłała panu mój egzemplarz  Przekleństwa
pająków ...?
Bill odkłada słuchawkę.
KATIE
Dlaczego ją odłożyłeś?
BILL
Nie mogła się włączyć do rozmowy. Telefon nie jest zajęty. Słuchawka została zdjęta z widełek.
Patrzą na siebie tępo.
PLENER: przed kamerą przejeżdża powoli sportowy samochód. Noc.
WNTRZE: samochód z Billem i Katie w środku. Katie jest wystraszona. Bill, za kierownicą,
również wykazuje spory niepokój.
KATIE
Ej, Bill... powiedz, że nic się jej nie stało.
BILL
Nic się jej nie stało.
KATIE
A teraz powiedz, co naprawdę o tym myślisz.
BILL
Dzisiaj wieczorem zakradł się do mnie od tyłu Jeff i wrzasnął te swoje stare  booga-booga . Był
rozczarowany, kiedy nie podskoczyłem ze strachu. Powiedziałem, że na strach jestem
uodporniony. (Pauza) Skłamałem.
KATIE
Dlaczego Jerry musiał się wyprowadzić, jeśli i tak połowę czasu spędza poza domem? Tylko ona
i maleńkie dziecko. Dlaczego?
BILL
Ciii, Kate. Jesteśmy już prawie na miejscu.
KATIE
Jedz szybciej.
PLENER: Samochód. Auto przyśpiesza.
WNTRZE: Pokój z telewizorem w domu Weidermanów. Telewizor włączony na jeden z
kanałów kablowych. Dzieci są w pokoju, ale nie dokazują.
CONNIE
Dennis, czy myślisz, że cioci Dawn nic się nie stało?
DENNIS (jest przekonany, że ciotka nieżyje, że szaleniec uciął jej głowę)
Jasne, że nic się jej nie stało.
WNTRZE: Telefon. Widok z pokoju. Aparat wisi na ścianie, lampki się nie palą, wygląda jak
wąż, który ma za chwilę uderzyć. Obraz ciemnieje.
AKT II
PLENER: Samotna farma. Prowadzi do niej długi podjazd. W oknie salonu pali się światło. Blask
z reflektorów samochodu oświetla podjazd. Auto Weidermanów podjeżdża do drzwi garażu i
staje.
WNTRZE: Samochód z Billem i Katie w środku.
KATIE
Boję się.
Bill pochyla się, sięga pod fotel i wyciąga pistolet.
BILL (poważnie)
Booga-booga.
KATIE (kompletnie zaskoczona)
Od dawna to masz?
BILL
Od roku. Nie chciałem straszyć ani ciebie, ani dzieciaków. Mam pozwolenie na broń. Chodz.
PLENER: bill i Katie. Wysiadają z samochodu. Katie staje z przodu auta, a Bill podchodzi do
garażu i zagląda do środka.
BILL
Samochód jest.
Kamera towarzyszy im w drodze do drzwi frontowych. Teraz słyszymy nastawiony bardzo
głośno telewizor. Bill naciska dzwonek. Jego dzwięk słyszymy we wnętrzu domu. Czekają. Katie
ponownie naciska dzwonek. Nikt nie otwiera drzwi. Znów naciska dzwonek, ale tym razem nie
zdejmuje palca. Bill spogląda w dół.
PLENER: Zamek widziany od strony Billa. Widnieją na nim głębokie rysy.
PLENER: Bill i Katie.
BILL (cicho)
Ktoś w nim grzebał
Katie spogląda na zamek i cicho piszczy. Bill naciska klamkę. Drzwi są otwarte. Dzwięk
telewizora staje się głośniejszy.
BILL
Idz za mną. Jeśli coś się zacznie dziać, zwiewaj. Boże, Katie, dlaczego nie zostawiłem cię w
domu.
Rusza przodem. Za nim Katie; przerażona, bliska łez.
WNTRZE: Salon Dawn i Jerry ego. Widzimy jedynie maleńki fragment pokoju. Telewizor gra
jeszcze głośniej. Bill wchodzi do wnętrza, a ręce trzyma uniesiony pistolet. Patrzy w prawo... i
nagle z jego twarzy znika napięcie. Opuszcza broń.
KATIE (wspina się za jego plecami na palce)
Bill... co...
Wskazuje.
WNTRZE: Salon, wielki, widziany od strony Billa i Katie. Pomieszczenie wygląda tak, jakby
przetoczył się przez nie huragan... ale bałagan nie powstał w wyniku grabieży czy morderstwa.
Spowodowało je normalne, zdrowe ośmiomiesięczne dziecko. Po pracowitym dniu, kiedy
obróciło w perzynę salon, dzieciąteczko i jego mama poczuli zmęczenie i zapadli na kanapie w
drzemkę. Dawn trzymała dziecko na podołku. Na uszach ma słuchawki walkmana. Wokół leżą
porozrzucane zabawki  przeważnie plastikowe figurki z Ulicy Sezamkowej i Playskool. Dziecko
pościągało również większość książek z półki. Sądząc po wyglądzie, jedną nawet nadgryzło. Bill
podchodzi do książki i podnosi ją z podłogi. Jest to egzemplarz  Pocałunku upiora .
BILL
Spotkałem wiele osób, które twierdziły, że pożerają moje książki, ale to już lekka przesada.
Najwyrazniej jest rozbawiony. Katie nie. Podchodzi do siostry, gotowa zrobić jej straszną
awanturę... ale widzi, jak bardzo Dawn jest zmęczona.
WNTRZE: Dawn i dziecko widziane od strony Katie. Śpią mocno, oddychają równo, jak na
obrazie Rafaela  Madonna z Dzieciątkiem . Kamera zjeżdża w dół. Widok walkmana. Dobiegają
cichutkie dzwięki muzyki w wykonaniu zespołu Huey Lewis and the News. Najazd kamery na
bardzo elegancki telefon marki Princess stojący na stoliku obok fotela. Słuchawka jest
przekrzywiona. Tylko troszeczkę, ale wystarczająco, żeby przerwać połączenie i śmiertelnie
wystraszyć ludzi.
WNTRZE: Katie. Wzdycha, pochyla się i ostrożnie kładzie słuchawkę na widełki. Następnie
naciska w walkmanie guzik  stop .
WNTRZE: Dawn, Bill i Katie. Kiedy cichnie muzyka, Dawn się budzi. Spogląda ze
zdziwieniem na Billa i Katie.
DAWN (półprzytomnie)
O... cześć.
Uświadamia sobie, że na uszch ma słuchawki walkmana i ściąga je.
BILL
Cześć, Dawn.
DAWN (ciągle jeszcze półprzytomna)
Powinniście poprzedzić się telefonem. Taki tu bałagan.
Uśmiecha się. Jej twarz rozjaśnia się pod wpływem uśmiechu.
KATIE
Próbowaliśmy. Operatorka w centrali oświadczyła Billowi, że masz zle odłożoną słuchawkę.
Pomyślałam, że coś ci się stało. Jak ty możesz spać przy tak ryczącej muzyce?
DAWN
Mnie to odpręża. (Dostrzega w dłoni Billa pogryzioną książkę.) Och, Boże, Bill! Tak mi przykro.
Justin właśnie ząbkuje i...
BILL
Niektórzy krytycy twierdzą, że moje książki tylko do tego się nadają. Nie chcę cię, moja piękna,
straszyć, ale ktoś dobierał się czymś ostrym do zamka w drzwiach frontowych. Ktokolwiek by to
był, otworzył te drzwi.
DOWN
A, to! To robota Jerry ego. W zeszłym tygodniu niechcący zatrzasnęłam drzwi. Jerry nie miał
przy sobie drugich kluczy. Nie było też zapasowych, które przeważnie trzymamy na górnej
listwie futryny. Jerry się wściekł, ponieważ okropnie chciało mu się sikać, i złapał śrubokręt. Ale
nie udało mu się sforsować zamka; jest bardzo mocny. (Pauza.) Zanim w końcu znalazłam swoje
klucze w torebce, Jerry pobiegł w krzaki.
BILL
Skoro nikt nie wyłamał zamka, to dlaczego mogłem je po prostu otworzyć i wejść?
DAWN (z nutą winy w głosie)
Cóż... czasami zapominam ich zamknąć.
KATIE
Czy to ty dzwoniłaś do mnie dziś wieczorem, Dawn?
DAWN
Nie, po co miałabym dzwonić? Nie dzwoniłam zresztą do nikogo. Byłam zbyt zajęta uganianiem
się za Justinem. Ciągle miał apetyt na płyn do zmiękczania tkanin! Potem zrobił się śpiący, więc
wzięłam go na kolana i pomyślałam sobie, że czekając na twój film, Bill, posłucham trochę
muzyki. No i zasnęłam, a...
Na wzmiankę o filmie Bill wyraznie się ożywia i patrzy na książkę. Następnie zerka na zegarek.
BILL
Obiecałem Jeffowi, że nagram mu ten film. Chodz Katie jeszcze zdążymy.
KATIE
Za chwilę.
Podnosi słuchawkę i wybija numer.
DAWN
Ale, ale, Bill, czy naprawdę uważasz, że to jest film dla Jeffa?
BILL
To telewizja publiczna. Usuną sceny, w których fruwają krwawe ochłapy.
DAWN (zmieszana, lecz uprzejmie)
Ach, tak. To dobrze.
WNTRZE: Katie. Zbliżenie.
DENNIS (stłumionym głosem)
Halo?
KATIE
Dzwonię, żeby powiedzieć, że u cioci Dawn wszystko jest w najlepszym porządku.
DENNIS (stłumionym głosem)
Och, wspaniale. Dzięki, mamo.
WNTRZE: Kącik teledoniczny, a w nim Dennis i pozostałe dzieci. Na ich twarzach maluje się
wyrazna ulga.
DENNIS
Z ciocią Dawn wszystko w porządku.
WNTRZE: Samochód z Billem i Katie w środku. Przez chwilę jadą w milczeniu.
KATIE
Masz mnie za rozhisteryzowaną idiotkę, prawda?
BILL (naprawdę zdumiony)
Wcale nie. Też się solidnie wystraszyłem.
KATIE
I naprawdę nie jesteś na mnie wściekły?
BILL
Czuję zbyt wielką ulgę. (Śmieje się.) Jak zwykle stara, roztrzepana Dawn. Ale uwielbiam ją.
KATIE (pochyla się w jego stronę i całuje go w policzek)
Kocham cię. Jesteś taki słodki.
BILL
Jestem Czarnym Ludem.
KATIE
Nie oszukasz mnie kochanie.
PLENER: Samochód. Przejeżdża przed kamerą i obraz rozmywa się przechodząc w:
WNTRZE: Jeff w łóżku. W pokoju jest ciemno. Chłopiec przykryty pod szyję.
JEFF
Obiecałeś nagrać do końca, pamiętasz?
Kamera powiększa kąt tak, że widzimy Billa. Siedzi na skraju łóżka.
BILL
Obiecałem.
JEFF
Najbardziej podoba mi się to miejsce, kiedy ten martwy facet rozrzyna punkowi głowę.
BILL
Cóż... zazwyczaj wycinają takie krwawe ochłapy.
JEFF
Co, tato?
BILL
Nic, nic. Kocham cię, Jeffie.
JEFF
Ja ciebie też. I Ramba.
Jeff ściska wypchanego smoka, który wcale nie ma wojowniczego wyglądu. Bill najpierw całuje
smoka, a następnie Jeffa.
BILL
Dobranoc.
JEFF
Dobranoc. (Mówi to w chwili, gdy Bill sięga już do klamki.) Cieszę się, że cioci Dawn nic się nie
stało.
BILL
Ja też.
Wychodzi.
WNTRZE: Telewizor. Zbliżenie. Facet, który wygląda tak, jakby przed mniej więcej dwoma
tygodniami zginął w wypadku samochodowym (a na dodatek leżał na słońcu), niezdarnie
wydobywa się z krypty grobowej. Kamera rozszerza kąt widzenia i pokazuje również Billa, który
zwalnia właśnie klawisz uruchamiający nagrywanie w magnetowidzie.
KATIE (głos)
Booga-booga.
Bill rozgląda się. Kamera jeszcze bardziej poszerza kąt widzenia, pokazuje Katie wkładającą
bardzo seksowną koszulę nocną.
BILL
Tobie też booga-booga. Straciłem pierwsze czterdzieści sekund po przerwie na reklamy.
Musiałem ucałować Ramba.
KATIE
Naprawdę nie jesteś na mnie zły, Bill?
Podchodzi do Katie i całuje ją.
BILL
Ani ciut-ciut.
KATIE
Mogłabym przysiąc, że był to ktoś z moich. Rozumiesz, o czym mówię? Ktoś z mojej rodziny.
BILL
Tak.
KATIE
Ciągle mam w uszach ten szloch. Tak rozpaczliwy... rozdzierający serce.
BILL
Kate, czy nigdy nie zdarzyło ci się zobaczyć kogoś na ulicy i zawołać do niego, a gdy ten ktoś się
odwrócił, stwierdziłaś, że jest to zupełnie obca osoba.
KATIE
Tak, raz. W Seattle. Byłam w centrum miasta i wydawało mi się, że widzę koleżankę, z którą w
college u dzieliłam pokój. Ja... och, no tak, rozumiem, o co ci chodzi.
BILL
Jasne. Tak samo, jak można wyglądać podobnie do kogoś, tak samo można mieć podobny do
czyjegoś głos.
KATIE
Ale... przecież znam swoich najbliższych. W każdym razie sądziłam tak do dzisiaj.
Kładzie mu policzek na ramieniu. Minę ma zakłopotaną.
KATIE
Byłam święcie przekonana, że to Polly...
BILL
Ponieważ bardzo się niepokoiłaś, jak poradzi sobie w nowej szkole... ale wnioskując z tego, co ci
powiedziała przez telefon, myślę, że ma się tam jak pączek w maśle. Nie sądzisz?
KATIE
Tak... chyba tak.
BILL
Było, minęło, kochanie.
KATIE (przyglądając mu się z uwagą)
Wyglądasz na straszliwie zmęczonego. Pośpiesz się z tym nowym pomysłem.
BILL
Robię co mogę.
KATIE
Idziesz do łóżka?
BILL
Jak tylko skończę nagrywać Jeffowi ten film.
KATIE (rozbawiona)
Bill, to urządzenie zbudowali Japończycy, a oni myślą o wszystkim. Film nagra się sam.
BILL
Tak, ale dawno go już nie oglądałem i chcę...
KATIE
W porządku. Baw się dobrze. Jeszcze jakiś czas nie będę spała. (Pauza.) Mam dla nas kilka
ciekawych pomysłów.
BILL (z uśmiechem)
Naprawdę?
KATIE
Naprawdę.
Zaczyna odchodzić, pokazując bardzo durzy fragment nogi. W progu, jakby tknięta jakąś myślą,
odwraca się.
KATIE
Kiedy pojawi się ta scena z głową punka...
BILL (z nutą winy)
Wiem, zredaguję to.
KATIE
Dobranoc. I jeszcze raz wielkie dzięki. Za wszystko.
Wychodzi. Bill siedzi na krześle.
WNTRZE: Telewizor. Zbliżenie. W samochodzie pieści się jakaś parka. Nagle drzwi auta
wyrywa martwy facet. Obraz rozpływa się. Pojawia się:
WNTRZE: Katie w łóżku. W pokoju panuje mrok. Ona śpi. Nagle... jakby się budzi.
KATIE (zaspanym głosem)
Ej, wielki chłopaku...
Maca ręką ale druga połowa łóżka jest pusta. Kołdra równo rozłożona. Katie siada. Spogląda na:
WNTRZE: Zegarek na nocnym stoliku. Widok od strony Katie. Godzina druga zero trzy. Po
chwili ostatnia cyferka zamienia się w czwórkę.
WNTRZE: Katie. Teraz jest już w pełni rozbudzona. Dręczy ją niepokój. Wstaje, wkłada
szlafrok i opuszcza sypialnię.
WNTRZE: Ekran telewizora. Zbliżenie. Ekran śnieży.
KATIE (głos, zbliża się)
Bill? Kochanie? Czy wszystko w porządku? Bill? Bi...
WNTRZE: Katie w gabinecie Billa. Stoi jak słup soli. Ma szeroko rozwarte oczy, w których
maluje się przerażenie.
WNTRZE: Bill siedzi na krześle. Jest przechylony na bok, oczy ma zamknięte, dłoń wsuniętą
pod koszulę. Dawn spała. Bill nie.
PLENER: Spuszczana do grobu trumna.
PASTOR (głos)
Tak oto składamy doczesne szczątki Williama Weidermana do ziemi przekonani, że jego duch i
jego dusza dostąpią życia wiecznego, bracia...
PLENER: Nad grobem. Zgromadzeni wszyscy Weidermanowie. Katie i Polly mają na sobie
identyczne czarne sukienki i welony., Connie czarną spódnicę i białą bluzkę, Dennis i Jeff czarne
garniturki. Jeff płacze. Na pociechę ściska pod pachą smoka Rambo. Kamera kieruje się na Katie.
Po policzkach Katie powoli płyną łzy. Pochyla się i zagarnia dłonią ziemię. Wrzuca ją do grobu.
KATIE
Kocham cię, wielki chłopaku.
PLENER: Jeff. Chlipie.
PLENER: Kamera pokazuje wnętrze grobu. Na wieku trumny rozsypana ziemia.
PLENER: Grób. Robotnik zagarnia ostatnią łopatę ziemi.
ROBOTNIK
Moja żona twierdzi, że powinien był pan, mistrzu, przed tym atakiem serca napisać jeszcze ze
dwie powieści. (Pauza.) Ja osobiście wolę westerny.
Robotnik odchodzi pogwizdując. Obraz rozpływa się, pojawia się:
PLENER: Kościół. Dzień.
KARTA TYTUAOWA: Pięć lat pózniej.
DyWIK: Marsz weselny.
Polly, starsza o pięć lat i promieniejąca radością wchodzi w deszcz rzucanego ryżu. Jest w
ślubnej sukni, obok niej kroczy świeżo poślubiony mąż. Uczestnicy ceremonii rzucają ryżem
wzdłuż całej drogi. Za panem i panną młodą podążają weselni goście. Między nimi są Katie,
Dennis, Connie i Jeff... wszyscy starsi o pięć lat. Katie towarzyszy Hank, jej drugi mąż. Polly
odwraca się do matki.
POLLY
Dziękuję, mamo.
KATIE (płacząc)
Och, laleczko, zawsze byłaś kochanym dzieckiem.
Obejmują się. Po chwili Polly odsuwa się od matki i patrzy na Hanka. Następuje chwila napięcia,
po czym Polly przygarnia do siebie Hanka.
POLLY
Tobie też dziękuję, Hank. Przepraszam, że byłam takim upiorem...
HANK (pogodnie)
Nigdy nie byłaś upiorem, Pol. Dziewczyna ma tylko jednego ojca.
CONNIE
Rzuć ją! Rzuć ja!
Po chwili Polly ciska wiązanką.
PLENER: Bukiet. Zbliżenie. Zwolniony ruch. Bukiet obraca się w powietrzu, obraca i obraca.
Obraz rozpływa się, zastępuje go:
WNTRZE: Gabinet, w którym jest Katie. Noc. Na biurku ciągle stoją fotografie, ale zamiast
komputera ustawiono sporą lampę, w której świetle widnieją wydruki. Wiszące na ścianach
okładki książek zastąpiono zdjęciami budynków; zapewne zaprojektowanych przez Hanka. Katie
spogląda na biurko. Jest zamyślona, trochę smutna.
HANK
Idziesz do łóżka, Katie?
Katie odwraca się, a wraz z nią kamera, która powiększa kąt widzenia tak, że widzimy Hanka. Na
pidżamę włożył szlafrok. Katie podchodzi do niego i z uśmiechem daje mu lekkiego kuksańca.
Może dostrzegamy kilka siwych pasm w jwj włosach. Przez lata, które upłynęły od śmierci Billa,
straciła wiele ze swego dziewczęcego wdzięku.
KATIE
Za chwilę. Ostatecznie nie codziennie wydaje się za mąż najstarszą córkę.
HANK
Wiem.
Kiedy odchodzą od biurka w kąt gabinetu, towarzyszy im kamera. Pokój wygląda tak samo jak za
dawnych czasów: stolik do kawy, magnetowid, telewizor, kanapa i stary fotel klubowy Billa.
Katie rozgląda się po meblach.
HANK
Ciągle za nim tęsknisz?
KATIE
Raz bardziej, raz mniej. Ty nie wiedziałeś, a Polly zapomniała.
HANK (łagodnie)
O czym zapomniała, laleczko?
KATIE
Polly wyszła za mąż dokładnie w piątą rocznicę śmierci Billa.
HANK (tuli ją do siebie)
Chodzmy lepiej do łóżka, dobrze?
KATIE
Za chwilę.
HANK
W porządku. Może jeszcze nie będę spał.
KATIE
Masz jakieś pomysły?
HANK
Może.
KATIE
To miło.
Hank całuje ją i wychodzi, zamykając za sobą drzwi. Katie siada w starym fotelu Billa. Na
stoliku do kawy leży pilot od telewizora, obok dodatkowy aparat telefoniczny. Katie patrzy na
martwy ekran. Kamera ukazuje jej twarz. Z jednego oka spływa łza, lśni jak szafir.
KATIE
Wciąż za tobą tęsknie, wielki chłopaku. Z każdym dniem coraz bardziej. I wiesz co? To boli.
Pojedyncza łza spada. Katie sięga po pilota i naciska guzik.
WNTRZE: Telewizor widziany od strony Katie. Kończy się reklama noży Ginsu. Pojawia się
logo stacji Star.
LEKTOR (głos)
Wracamy teraz na kanał sześćdziesiąty trzeci. Wtorkowe kino nocne...  Pocałunek upiora .
Logo rozpływa się, a jego miejsce zajmuje martwy facet, który wygląda tak, jakby przed mniej
więcej dwoma tygodniami zginął w wypadku samochodowym i przez ten czas leżał na słońcu.
Niezdarnie wychodzi z tej samej, starej krypty grobowej.
WNTRZE: Katie. Jest strasznie zaskoczona, wręcz przerażona. Natychmiast wyłącza pilotem
telewizor. Ekran ciemnieje. Na twarzy Katie maluje się burza uczuć. Walczy z naporem emocji,
ale zbieg okoliczności, jaki stanowi projekcja tego filmu, to o jedna rzecz za dużo w tym dniu,
który należał do najbardziej wzruszających dni w jej życiu. Tama pęka i Katie zaczyna
szlochać... straszliwy, rozdzierający serce szloch. Odkłada pilota na stojący obok fotela stolik.
Przy okazji strąca na podłogę telefon.
DyWIK: Ciągły sygnał telefony.
Gdy Katie spogląda na aparat, na jej lśniącej od łez twarzy pojawia się dziwny wyraz. Coś
zaczyna do niej docierać... jakaś myśl? Intuicja? Trudno powiedzieć. I zapewne nie ma to
znaczenia.
WNTRZE: Telefon widziany od strony Katie. Kamera przechodzi na maksymalne zbliżenie...
Przybliża się, aż otworki w mikrofonie wyglądają niczym czarne otchłanie.
DyWIK: Coraz głośniejszy, ciągły sygnał telefonu. Wchodzimy w ciemność... i słyszymy:
BILL
Dokąd dzwonisz? Do kogo chcesz zadzwonić? Skoro nie jest jeszcze za pózno, do kogo
zadzwonisz?
WNTRZE: Katie. Twarz wygląda tak, jakby Katie wpadła w trans hipnotyczny. Katie sięga pod
nogi, podnosi telefon i zaczyna na chybił trafił naciskać klawisze.
DyWIK: Powolne przerywane sygnały w słuchawce.
Katie ciągle sprawia wrażenie zahipnotyzowanej. Trzyma słuchawkę tak długo, aż słyszy w niej
czyjś głos... słyszy po drugiej stronie własny głos.
KATIE (głos stłumiony)
Halo, tu dom Weidermanów.
Katie  aktualna Katie z pasmami siwizny we włosach  szlocha, ale na jej twarzy pojawia się
rozpaczliwa nadzieja. Na jakimś poziomie świadomości rozumie, że otchłanna rozpacz
pozwoliła jej na swoistą telefoniczną podróż w czasie. Chce mówić, próbuje wyartykułować
słowa.
KATIE (szlochając)
Zabierz...proszę zabierz... z-z...
WNTRZE: Katie w kąciku telefonicznym. Repryza. Jest pięć lat wcześniej. Obok niej stoi
zaniepokojony Bill. Jeff pomaszerował do sąsiedniego pokoju szukać czystej taśmy.
KATIE
Polly? Co się stało?
WNTRZE: Katie w gabinecie.
KATIE (szlochając)
Proszę... szybko...
DyWIK: Trzask przerwanego połączenia.
KATIE (wrzeszczy)
Zabierz go do szpitala! Jeśli chcesz, żeby żył, zabierz go do szpitala! Będzie miał atak serca!
On...
DyWIK: Ciągłe buczenie w słuchawce. Powoli, bardzo powoli Katie odkłada słuchawkę. I
nagle, po chwili, ponownie ją podnosi. Mówi głośno, nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, co
robi.
KATIE
Wykręciłam zły numer. Wykręciłam...
Gwałtowne cięcie i:
WNTRZE: Bill w kąciku telefonicznym, obok niego Katie. Bill odebrał właśnie od Katie
słuchawkę i rozmawia z operatorką.
OPERATORKA (stłumiony głos, chichoty)
Obiecuję, że nikomu go nie przekażę.
BILL
555...
Gwałtowne cięcie i:
WNTRZE: Katie w starym fotelu Billa. Zbliżenie.
KATIE (kończy)
...4408
WNTRZE: Telefon. Zbliżenie. Katie drżącym palcem wybiera cyfry; każdemu naciśnięciu
klawisza towarzyszy elektroniczny pisk: 555-4408.
WNTRZE: Katie w starym fotelu Billa. Zbliżenie. Zamyka moczy, kiedy ze słuchawki
zaczynają płynąć sygnały. Na twarzy Katie maluje się bolesny wyraz, mieszanina nadziei i
strachu. Jeśli tylko będzie miała jaszcze jedną szansę przekazania decydującej o życiu i śmierci
wiadomości... jedną, jedyną szansę.
KATIE (cicho)
Proszę... proszę...
GAOS Z TAŚMY MAGNETOFONOWEJ (stłumiony)
Nie ma takiego numeru. Proszę odłożyć słuchawkę i wykręcić ponownie. Jeśli potrzebna
pomoc...
Katie odkłada słuchawkę. Po policzkach spływają jej łzy. Kamera oddala się, przechyla, ukazuje
telefon.
WNTRZE: Kącik telefoniczny, w nim Bill i Katie. Repryza.
BILL
A więc to jakiś dowcip. Albo ktoś tak bardzo płakał, że wykręcił zły numer...  przez lśniące
kurtyny łez , jak my, starzy pismacy, lubimy mówić.
KATIE
To nie był dowcip ani pomyłka! To ktoś z mojej rodziny.
WNTRZE: Katie (współczesna) w gabinecie Billa.
KATIE
Tak. Ktoś z mojej rodziny. Ktoś bardzo bliski. (Pauza.) Ja.
Nieoczekiwanie rzuca telefon przez pokój. Zaczyna ponownie szlochać. Zakrywa twarz dłońmi.
Kamera pokazuje ją przez chwilę, a następnie podąża przez pokój za:
WNTRZE: Telefon. Leży na dywanie, wygląda nijako, a zarazem w jakiś sposób złowieszczo.
Kamera przechodzi na maksymalne zbliżenie  dziurki w mikrofonie ponownie wyglądają jak
czarne otchłanie. Widzimy je, a następnie wszystko zasnuwa mrok.
www.strefasmierci.prv.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
King Stephen Sorry
King Stephen Ktoś na drodze 2
King Stephen Pole walki
King Stephen Poranna Dostawa
King Stephen Bunt Kaina
King Stephen Gzyms 2
King Stephen Człowiek, który kochał kwiaty 2
King Stephen Ostatni szczebel drabiny 2
King Stephen Człowiek, ktory kochał kwiaty
King Stephen Poranna dostawa
King Stephen Szkoła przetrwania
King Stephen Poranna dostawa

więcej podobnych podstron