303 07




B/303: H.Kotwicka - Kompendium / Czas i Przeznaczenie








Wstecz / Spis treści / Dalej
MISTRZOSTWO PRZEZNACZENIA
Wstęp
W ostatnich latach ludzkość dokonała ogromnych postępów w zgłębianiu kosmicznych praw CZASU. Szczególnie interesująca okazała się możliwość wglądu w powiązania czasowe. Już samo zrozumienie związków fraktalnych pozwala uchwycić sens wielu wydarzeń historycznych
pomijanych dotąd przez rozum ludzki. Choć świadomość zbiorowa nie jest jeszcze zdolna do wykorzystania genialnej wiedzy o CZASIE, nic nie stoi na przeszkodzie, by spożytkować j ą na użytek indywidualny.
W tym miejscu należy pochylić czoła przed geniuszem dr. Jose Argiiellesa, który umożliwił nam duchowo-intelektualny dostęp do skarbnicy wiedzy o prawidłowościach rządzących w sferze CZASU. Bez jego wkładu naukowego byłoby niemożliwe dokonanie zwrotu i obranie właściwego kierunku poszukiwań.
Rozszyfrowanie wewnętrznych prawidłowości w kalendarzu Majów ma ogromne znaczenie dla ludzkości, choć
jak na razie
nie zostało jeszcze dostatecznie docenione. Bez znalezienia klucza do modułu TZOLKIN dostęp do wewnętrznych struktur czwartego wymiaru CZASU byłby absolutnie niemożliwy. Święty Kalendarz Majów z 260 kodami umożliwia nie tylko wgląd w cykliczność wydarzeń, lecz także odsłania genialne, wewnętrzne powiązania na różnych płaszczyznach bytu.
Kalendarz Majów od ponad 100 lat intrygował badaczy kultur prekolumbijskich, jednak zastosowany w nim system rachuby czasu był dla naukowców zupełnie nieczytelny, wciąż stanowił zagadkę, aż do lat 80. dwudziestego wieku. Powód, dla którego nauka nie radziła sobie z TZOLKIN, był niezwykle prosty
szukano w złym" kierunku. Wiążąc kalendarz tylko ze zjawiskami astrofizycznymi, badacze zamykali sobie drogi do systemu kalendarzowego Majów. Zmiana kierunku poszukiwań przez dr. Jose Arguellesa utorowała drogę do poznania tajemnic TZOLKIN. Wielkie odkrycie Arguellesa polegało na tym, że potraktował on kalendarz jako program wgrany w rytm czasu. To właśnie otworzyło mu bramy poznania. Wszystko, co zostało odkryte z pomocą tego klucza i co nadal będzie odsłaniane, stanowi nieoceniony dar dla ludzkości. Krokiem milowym w pracy Arguellesa było usystematyzowanie prawidłowości matematycznych i ich wewnętrznego znaczenia. Najistotniejsza jest tu informacja, że bez akceptacji rozwoju duchowego niewiele można zdziałać. Warunkiem rozszerzania świadomości zbiorowej jest rozbudzenie zdolności duchowo-intelektualnego postrzegania, gdzie nie istnieją zewnętrzne reguły, lecz wewnętrzne prawidłowości, kierujące procesem ewolucji.
Struktura matematyczna TZOLKIN w równej mierze jest prosta, co niewygodna dla naszego analitycznego, ale jakże dekadenckiego sposobu myślenia. Moduł TZOLKIN przedstawia szablony liczbowe, opierające się na wielkościach 13" i 20", co jest obce naszej kulturze, a tym samym trudne do zaakceptowania przez rozum. Z modulacji obu tych wielkości wynika szablon, niosący cenne informacje, które należy stopniowo zgłębiać, chcąc odczytać zakodowane w nich tajemnice.
TZOLKIN wzbudza coraz większe zainteresowanie pojedynczych osób i grup uwolnionych od skostniałego sposobu myślenia
w przeciwieństwie do większości naukowców naszpikowanych klasyczną wiedzą akademicką. Zawężony, analityczny sposób dedukcji nie przyswoi sobie tej wiedzy. Bez włączenia potencjału inteligencji intuicyjnej zrozumienie informacji CZASU jest absolutnie niemożliwe.
Jeżeli mówię tu o inteligencji intuicyjnej, nie mam na myśli ani spostrzeżeń spirytualnych, ani opinii wyrażanych na ten temat w kręgach ezoterycznych. To, czy owe ezoteryczno-słowne wypowiedzi pozwolą wejść w rezonans z duchem CZASU, czy też nie, jest indywidualną sprawą każdego człowieka. Dzięki rozbudzonej intuicji można oczywiście otrzymać precyzyjne, prawidłowe informacje czy też z pomocą narządów zmysłów, a nie analitycznego rozumu dokonać wielu klarownych spostrzeżeń, dotyczących logiki porządku duchowego.
Moja praca badawcza podąża właśnie tym tropem. Wybrawszy ten kierunek, mogę uchwycić związki w sieci programów CZASU. Temu właśnie służy kalendarz TZOLKIN. Dzięki powiązaniom z fraktalnymi prawidłowościami dochodzimy wreszcie do zgłębienia istoty czasu
do zrozumienia celowości wydarzeń historycznych. Przekraczamy dotychczasowe ograniczone horyzonty postrzegania. Zyskujemy niczym niezmącony wgląd we wzajemne zależności, które często są tak niezwykłe, że musimy zadać sobie wiele trudu, by zaakceptować i przetworzyć ich wymowę.
Znaki CZASU
informacja od naszej duszy
Od lat uczulam uczestników moich seminariów, że zewnętrzna świadomość ego pozostaje w ciągłym kontakcie z duszą i że w normalnym przypadku dusza (Wyższe Ja
Glos wewnętrzny
indywidualne boskie Źródło) komunikuje się ze swoją cząstką, wetkniętą w ludzkie Ja, za pomocą całkiem namacalnych znaków. Wszystko, co na zewnątrz zwraca na siebie uwagę, jest informacją.
Dusza wybiera taką właśnie drogę porozumiewania, dlatego że pole ludzkiego postrzegania
z małymi wyjątkami
nie pozostaje w stanie wyciszenia, stąd usłyszenie głosu wewnętrznego jest praktycznie niemożliwe. Bezpośrednia komunikacja z głosem wewnętrznym byłaby najprostszą drogą kontaktu, jednak obecne, zbyt silne zwrócenie się człowieka na zewnątrz sprawiło, że droga ta praktycznie przestała funkcjonować. W takiej sytuacji pozostawały tylko drogi pośrednie. Dusza jest więc zmuszona posługiwać się instrumentami CZASU, wywołującymi określone sytuacje.
Rejestrowane wydarzenia są informacją, wypływającą z indywidualnego biegu życia. Stanowią one symbol, przez który dusza przemawia do ego. Największe nieporozumienia życiowe wynikają z tego, że znaki CZASU są niewłaściwie interpretowane. Zamiast spytać, jakie niosą informacje, wyciągamy pochopne wnioski, oceniamy ich naskórkowość. Szczególnie osobowi posłańcy zbyt często postrzegani są jako przysłowiowe zło" lub sprawcy nieszczęść.
Tylko ten, kto nauczy się bez osądzania przyjmować codzienne sytuacje i zamiast narzekać, zacznie stawiać pytania, dostanie od losu szansę zrozumienia zawartych w nich informacji. Jest bez znaczenia, czy początkowo będą one rejestrowane według starych wzorców, np. przez negatywne odczucia. Ważne jest, by właściwie zareagować następnym razem
przy drugim czy trzecim podejściu
i spróbować spojrzeć na nie z perspektywy neutralnej. Tyczy się to szczególnie sytuacji, które nas wyjątkowo rażą. (Tylko ten, kto pyta, dostanie odpowiedź?) Kto osądza? sam udziela sobie odpowiedzi, sędzią jest zazwyczaj jego ego. Prawda Kosmiczna mówi: Nie osądzaj! Od wieków mądrość ta znana jest tradycji chrześcijańskiej.
Wielkie niezrozumienie istoty cierpienia
Fundamentalne znaczenie dla zachowania kontroli nad losem ma nasze neutralne podejście do nieprzyjemnych zdarzeń
bez zwracania uwagi na sprzeciw ego. Wiara w zły los" jest największym nieporozumieniem w życiu. Żadna dusza nie inkarnuje się w ciele ludzkim po to, by cierpieć. W odniesieniu do pojęcia reinkarnacji zrodzone w kręgach ezoterycznych poglądy, iż bolesne zrządzenia losu dają szansę zadośćuczynienia złym uczynkom z wcześniejszych wcieleń, są ze spirytualnego, całościowego punktu widzenia po prostu fałszywe. Nie ma takiej klauzuli w Kosmicznym Prawie Miłości, podobnie jak w Wielkiej Kosmicznej Rzeczywistości nie ma miejsca na rozpowszechnianą przez nauki chrześcijańskie iluzję dźwigania krzyża przez całe życie ziemskie. Są to zwykłe projekcje mentalne, dające szybką odpowiedź na usprawiedliwienie cierpienia, jednak niezgodne z Wyższą Prawdą. Są one chętnie przyjmowane przez ego, ponieważ dzięki nim można bezpiecznie trwać w roli ofiary. Patrząc z obiektywnej, spirytualnej perspektywy, bolesne doświadczenia są ważnym, pomocnym instrumentem naprawy. Rozpowszechnianie poglądu, iż cierpienie zsyła Bóg, jest absolutnym nonsensem. Tak pojmowane wymierzanie kary boskiej jest wymysłem ludzkim.
Zbawienna symbolika krzyża nie jest błędnie interpretowana tylko wtedy, kiedy cierpienie zostało przyjęte świadomie. W takim przypadku nie powstaje nowy, negatywny wzorzec, który wymagałby późniejszego uzdrowienia. W epoce nieświadomości krzyż i cierpienie miały zapewne ogromne znaczenie, natomiast na obecnym poziomie świadomości proces uzdrowienia powinien postępować bezpośrednio.
Teraz każdy świadomy człowiek dotknięty zrządzeniem losu jest w gruncie rzeczy uzdrowicielem, który wie, że to, co należy naprawić, staje się tematem dnia powszedniego. To, że doniesienia dnia nie zawsze są przyjemne, jest chyba oczywiste. Jak inaczej można by zwrócić uwagę ludzką na coś, co powinno zostać uzdrowione? Tak już jest, że operatywne ego samo z siebie nie potrafi rozpoznać tego, co postępuje niewłaściwie. W takich sytuacjach dusza ludzka pozwala sobie wkroczyć do akcji. W tym tkwi największe niezrozumienie zdarzeń. Korygujące impulsy duszy próbują jedynie zoptymalizować, uzdrowić i zharmonizować naszą drogę życiową.
Bolesne procesy przeznaczenia
Dusza ćwicząca na scenie świata materialnego nie jest zwyrodniałym masochistą, odczuwającym radość w gnębieniu swojego aspektu ludzkiego. Wręcz przeciwnie, wszelkimi sposobami próbuje ona naprowadzić swój aspekt ziemski na właściwe tory, bez zadawania mu bólu. Ponieważ operatywne ego jest świadomym, boskim aspektem, nie można w sposób bezpośredni naruszać jego niezawisłości. Nie wolno łamać Praw Boskiego Porządku, które mówią, że żaden boski suweren, przebywający w Strefie Wolnej Woli
a jest nim każda jednostka ludzka
nie może być hamowany na drodze samoidentyfikacji przez inny aspekt boski, a cóż dopiero pogwałcać jego nietykalność. Jest więc jasne, że nawet Bóg nie może bezpośrednio ingerować w ludzkie przeznaczenie, wolno Mu pomagać pośrednio.
Dusza
jako nadrzędna całość
może wkroczyć w grę ludzką, ponieważ inkarnowany element ludzki, choć jest świadomą, boską komórką, wciąż należy do wyżej stojącej całości, jaką ona stanowi. Nadrzędna całość jest zobowiązana do szanowania suwerenności swojej ziemskiej cząstki. Ponieważ wyindywidualizowany w ciele człowieka aspekt duszy pracuje dla dobra swej całości, dusza odpowiada za utrzymanie stałego powiązania, przyjmując tym samym na siebie obowiązek przywódcy. W sferze odpowiedzialności dusza (Naddusza) jest naszym nieodłącznym towarzyszem życia. Zindywidualizowany aspekt, czyli człowiek, operujący za pośrednictwem ego, ma z reguły całkiem odrębne zdanie niż dusza pojmowana jako całość. Mówiąc prościej, oznacza to, że operatywne ego i dusza biorą udział w tej samej grze na scenie świata materialnego, ale z reguły zmierzają do zupełnie innego celu. W ten sposób programowane są konflikty.
Ego nie może rozpoznać, o co w życiu chodzi, ponieważ jest skoncentrowane na świecie zewnętrznym, a nie ukierunkowane na wyższe zadania, skrywające się w tle inkarnacji. Poza tym instrumenty świata zewnętrznego
biologiczne organy zmysłów i narządy niższego dala (emocjonalnego, fizycznego, mentalnego)
nie są bezpośrednio wpisane w płaszczyzny duchowe. Mają one swój własny świat, w którym kierują się własnymi prawami. Ponieważ ciężka materia nie dostrzega zamysłów duszy
przynajmniej w pierwszej fazie postrzegania
jesteśmy jako ludzie pozornie odcięci od naszego boskiego źródła.
Każda jednostka ludzka wypełnia twórcze zadania nie tylko dla dobra swojej duszy-całości, ale także dla wszystkich dusz. Fascynacja światem zewnętrznym powoduje, że nadrzędna misja inkarnacyjna często zostaje przeoczona albo też całkowicie zapomniana. Wtedy dopiero do akcji wkracza dusza. Największą osobliwością świata ziemskiego jest to, że świadome cząstki boskiego źródła, wprowadzone do świata iluzji, przejściowo same uważają się za Boga". Mówiąc dobitniej, Ziemia jest sceną, na której można sobie grzeszyć", tzn. tworzyć własne wizje bez oglądania się na Porządek Kosmiczny. Właśnie tym pochłonięta jest ludzkość, tylko że wynikające z tego konsekwencje, kiedy wracają do stwórcy jako odpady", sprawiają mu o wiele mniej radości. Kiedyś jednak musi dojść do frontalnego zderzenia z Porządkiem Kosmicznym, jest to uwarunkowane prawem przyczyny i skutku. Aby całokształt wydarzeń nie przerodził się w horror, wymyślono" korygujące towarzystwo duszy-całości, którego nie można się pozbyć. Inkarnowany aspekt duszy powiązany jest z duszą-całością przez całe życie ziemskie. Jest to tzw. religio
nierozerwalny związek z Praźródłem. Niemożliwością jest, by nasze religio scedować na kogoś innego. Nikt też nie może zająć miejsca pojedynczego człowieka w jego związku z pierwotnym źródłem (duszą-całością)
ani ksiądz, ani guru, ani szaman
nikt! Religio to niezniszczalna, wieczna więź duszy-całości z jej boską cząstką w świecie zewnętrznym. Religio jest niezaprzeczalną częścią rzeczywistości objawionej pod postacią istoty ludzkiej.
Dusza wkracza w życie ludzkie
Jak już wspomniałem, inkarnacja samoświadomej Iskry Bożej, wypływająca] z duszy-całości, wypełnia ważne zadania dla własnego dobra, jak również dla potrzeb ewolucji postępującej wewnątrz świata materialnego, w który wpleciona jest niezliczona liczba dusz. W pole zadań inkarnacyjnych wetknięte jest również oddzielne, nienaruszalne poletko operatywnego ego. W ujęciu bardziej obrazowym zadanie, jakiego podejmuje się człowiek, może się sprowadzić do rozkoszowania urokami życia, fascynacji i upojenia pięknem materialnego Dzieła Stworzenia. Scena ta daje możliwość odgrywania roli Boga" we własnym świecie iluzji.
Droga w polaryzację
i tym samym wiążące się z nią zaślepienie światem iluzji
nie jest nam wzbraniana. Aby ta podróż nie stała się zbyt bolesna, utrzymujące się połączenie z duszą-całością zsyła nam pomoc i wsparcie w trudnych chwilach. Szkopuł w tym, aby w całej tej grze, z jednej strony, nie naruszyć suwerenności aspektu inkarnowanego w ciele ludzkim oraz jego roli i funkcji, z drugiej zaś
przysłać w porę korygującą pomoc.
Głos wewnętrzny byłby najprostszą formą upomnienia. Niestety, człowiek dawno temu przestał go słuchać. Pozostała więc droga pośrednia i automatyzm, czyli działanie samoczynne. Automatyzm pomocy jest tym, co od tysiącleci znane jest wschodnim tradycjom jako prawo karmy. Prawo to mówi, iż każde działanie
a nie chodzi tu tylko o fizyczne, czynne działanie, lecz także o energetyczne, jakim są nasze myśli i uczucia
powiązane jest z nurtem rzeki życia. Konsekwencje wypływające z praw karmicznych, zawierając w swej logice i funkcji subtelną celowość, mają za zadanie przyczynić się do uzdrowienia każdego wypaczonego wzorca. Uproszczone spojrzenie na przyczynę i skutek nie jest może błędne, ale zbyt zawężone, by właściwie zdefiniować faktyczne prawidłowości karmy.
Natomiast chrześcijańska wersja wschodnich nauk o karmie
wina i kara
jest po prostu fałszywa. Mimo iż robimy wiele niewłaściwych rzeczy
zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo
w znaczeniu spirytualnym nie jesteśmy nigdy winni! Musimy dźwigać jedynie ciężar konsekwencji, ale niejako karę, lecz jako pomoc w naprawieniu błędów.
Ponieważ procesy karmiczne są niezwykle złożone, siły nawigacji karmicznej mogą przejściowo popierać coś fałszywego" dla dobra efektywniejszego rozwoju. Nasz linearny sposób pojmowania dobra i zła nie jest w stanie rozpoznać kompleksowych powiązań. Jest to największym problemem dla wszystkich idealistów i moralistów. Jednak procesy karmiczne nie mają nic wspólnego z morale czy ideałami. Służą one uzdrowieniu, stąd dozwolony jest również negatywny krok pomiędzy.
Prawo oko za oko przedstawia wyjątkowo powolny etap uświadamiania. Z tego wynika, iż za każdym razem, kiedy dochodzi do takiego właśnie wyrównania, rodzi się przyczyna następnych dramatów. Tymczasem tajemnica skoku kwantowego podczas tego typu bolesnych doświadczeń tkwi w aspekcie, na który ezoteryka chrześcijańska kładzie główny nacisk: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: miłujcie się nawzajem. Tutaj widać wyraźnie, że wewnątrz procesów karmicznych zawiera się realna alternatywa transformującej siły miłości bezwarunkowej. Co się wtedy dzieje z energetycznego punktu widzenia? Miłość jest wzorcem świadomości, mogącym anulować lub przekształcić wszystkie negatywne energie. W ten sposób destruktywne formy skupione w przestrzeni astralnej tracą moc oddziaływania, a ich treści energetyczne nie muszą dłużej walczyć o przeżycie. Mądrość ludowa: Miłość odpuszcza morze grzechów pokrywa się z mądrością spirytualną.
Niezależnie od podstawowych praw karmy i alternatywnego wykorzystania magicznej mocy bezwarunkowej miłości, dusza wraz ze swoim humanoidalnym, ziemskim przedstawicielstwem bierze aktywny udział w toczących się procesach przeznaczenia.
Spirala losu
Komunikacja pomiędzy duszą
jako nadrzędną świadomością
a operatywnym ego dokonuje się na poziomie podświadomości, gdzie ego ustawicznie ostrzegane jest przed najsurowszymi konsekwencjami. Ponieważ dusza nie ma bezpośredniego wpływu na ego, wykorzystuje instrumenty CZASU i sytuacje stworzone właśnie przez ego.
Podwaliny przyszłości, wypracowane przez ludzkie indywiduum, wraz z nośnikami energii CZASU wgrywają do pola indywidualnego ściśle określone sytuacje. Jeśli chodzi o zjawiska korygujące, to wydarzenia te są najczęściej bolesne, a przynajmniej niemiłe. Tu rodzą się największe nieporozumienia. Ponieważ operatywne ego ma ograniczoną zdolność postrzegania, nie zna przyczyny, dlaczego tak się dzieje. Reaguje zazwyczaj impulsywnie, stawiając kontrę!
Operatywne ego odrzuca wszystko, co w życiu nieprzyjemne, dlatego jego reakcje na taką formę przekazu informacji są całkowicie błędne. Niekorzystne sytuacje oceniane są zawsze negatywnie. Jeżeli zamieszana jest w nie inna osoba
z reguły tak bywa
całą winę za taki stan rzeczy ponosi właśnie ona. Fakt, że to my sami przyczyniliśmy się do nieprzyjemnego biegu spraw, a inni współgracze stanowili tylko pomoc w uzmysłowieniu nam niezbitych faktów, jest natychmiast przez ego odrzucany.
Tymczasem my sami jesteśmy sprawcami wszystkich niekorzystnych dla nas zdarzeń, ponieważ materiał (przyczyna) pochodzi z naszego prywatnego magazynu
z odbicia naszych wcześniejszych myśli i uczuć, przez lata modulujących program przeznaczenia. Nasza przeszłość dostarcza budulca na przyszłość. Mało kto ma pojęcie o tym, że przyczyny nauczek życiowych pochodzą ze świata naszych myśli i uczuć, a nie uczynków. Z materiałów zgromadzonych wskutek błędnych reakcji ego na wgrywane do naszego życia informacje i na wydarzenia dnia
programowana jest nasza najbliższa przyszłość.
Pierwszym z naszych błędów jest szukanie winnych, których można by uczynić odpowiedzialnymi za nasze własne uchybienia. Jeżeli nie znajdujemy ich na zewnątrz, uciekamy się do grania roli ofiary poszkodowanej przez los i ludzi. I jedno, i drugie jest błędne! Jednak wynajdowanie winnych jest o wiele gorsze, ponieważ stwarza nowe obciążenia, które powrócą do nas w przyszłości.
Dusza wieloma kuksańcami usiłuje naprowadzić nas na właściwą drogę, próbuje do nas podejść z wielu stron i wcale nie chodzi jej o to, by się nad nami pastwić. Wciąż stara się jak najłagodniej pokazać operatywnemu ego właściwy kierunek. Największą mądrością życiową jest nauczenie się neutralnego, obiektywnego patrzenia na świat celem rozpoznania wskazówek wgranych w symbolikę wydarzeń.
Od kuksańców do prowokacji
W jakim stopniu dusza zmuszona jest do wkroczenia ze zrządzeniami losu, w takim też będzie to negowane przez ego. Sprzeciwi się ono każdej
nawet najłagodniejszej
formie pomocy, spiętrzając tym samym napór informacji. Ich intensywność zależeć będzie, z jednej strony, od konieczności natychmiastowej korekty, z drugiej zaś, od stopnia szkodliwości niewłaściwych perspektyw, jakimi zasłania się ego. Nierzadko dusza musi użyć broni większego kalibru, chcąc przebić się do rzeczywistości dnia powszedniego.
Początkowo szturchańce" te objawiają się pod postacią uciążliwości spraw codziennych, z których niewiele można jednak wyczytać. Dopiero potem wydarzenia zaczynają szokować nas tak, że nie sposób ich przeoczyć. Błędne rozumienie drobnych potyczek w życiu blokuje zawarte w nich informacje, adresowane do ego. Niestety, człowiek zapomniał o możliwości stawiania pytań, dlatego też nie oczekuje nadejścia odpowiedzi. Tymczasem panorama codziennych wydarzeń jest przesyłaną na bieżąco informacją.
Dusza przemawia do ego przez określone obrazy, konkretne sytuacje, wydarzenia. Mityczny" człowiek potrafił zrozumieć ich wymowę. Analityczny" człowiek zatracił, niestety, tę zdolność. Teraz od nowa musimy uczyć się języka duszy. Jest to niezwykle mozolna droga. Dusza posługuje się różnorodnymi narzędziami
nawet nowoczesną techniką, z pomocą której może swobodnie przenosić informacje ze środka" na zewnątrz". Mi".
Najistotniejszą sprawą jest to, że także ciało ludzkie bierze udział w tej grze. Oznacza to, że wszystkie wydarzenia nadwerężające ciało, takie jak zranienia czy wypadki, ostrzegają, że osiągnięty został punkt kulminacyjny. Nasz fizyczny wehikuł"
ciało
odgrywa tu wyjątkowo ważną rolę. Bardziej skomplikowana jest tematyka chorób, będących również nośnikiem informacji.
Lżejsze choroby tylko sporadycznie mogą przynosić odgórne" informacje, częściej służą doraźnej transformacji osobistych dysonansów energetycznych. Tyczy się to przede wszystkim chorób, mających przyczynowe oddziaływanie w życiu, tzn. stworzonych przez danego osobnika pod wpływem chwili, a więc nie mających większego związku z ważnymi procesami inkarnacji. Sprawy uboczne, manifestujące się pod postacią drobnych dolegliwości, transformowane są samodzielnie przez samoczynny mechanizm obronny ciała biologicznego. Oznacza to, że przezwyciężenie wielu chorób
przede wszystkim tych lżejszych
jest zwykłym, naturalnym procesem zdrowienia i nie ma nic wspólnego z karmą.
Od prowokacji do dramatów
Jeżeli ego nie reaguje na prowokacje" duszy, energetyczna spirala losu spowalnia swój obrót, tamując naturalny przepływ. Procesy życiowe stają się przytłaczające, aż w końcu dochodzi do nadmiernego przeciążenia i wtedy spadają na człowieka tzw. zrządzenia losu. Do takich środków nacisku dusza ucieka się w ostateczności, tzn. kiedy zawiodą wszystkie łagodniejsze próby przebudzenia.
Niezrozumienie wymowy dramatycznych ciosów przeznaczenia bierze się z ludzkiego zaślepienia i egocentryzmu, a także niewłaściwie pojmowanego współczucia. Z trójwymiarowego punktu widzenia nie sposób sobie wyobrazić, by dusza-całość celowo konfrontowała swój aspekt ziemski z okrucieństwem. Dla duszy liczy się dobro całości i właściwe wypełnianie zadań inkarnacyjnych, do których realizacji powołany został aspekt ludzki. Przy ciągłej odmowie wykonywania określonych zadań i niemożności nakłonienia aspektu ziemskiego do współpracy, dusza będzie musiała nadrobić zaległości w następnej inkarnacji.
Im silniejszy jest sprzeciw ego, tym dramatyczniejsze zrządzenia losu spadają na człowieka. Są to ostatnie już próby, podejmowane dla osiągnięcia wyznaczonego wcześniej celu. Uzyskany ostatecznie wynik jest miernikiem poziomu świadomości duchowej. Jego forma energetyczna ma ogromne znaczenie dla rozwoju planety, stąd lepiej osiągnąć go w obecnej inkarnacji nawet za cenę bólu
niż ponawiać próby w następnej inkarnacji w cięższych warunkach. Każda pojedyncza dusza
jako instrument CZASU
ma też zobowiązania wobec całości dusz (rodzin duchowych). Wszystkie dramaty życiowe pokazują osobnikowi, gdzie tkwią największe deformacje i jak należy je naprawiać. W Nowym Testamencie czytamy: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą (Ewangelia wg św. Mateusza 10,28).
Od razu wyjaśniam
nie podlega to żadnej dyskusji
że dusza jest niezmiernie szczęśliwa, widząc na froncie" swojego dzielnego żołnierza" albo też swój suwerenny aspekt objawiony w ciele ludzkim, z radością wypełniający misję. Wtedy na wszelkie sposoby stara się mu pomóc w utrzymaniu tego stanu. Pełne poczucie szczęścia jest optymalnym stanem, przewidzianym dla każdej inkarnacji. Każde zbłądzenie ego
jego chęć wypróbowania własnych dróg, odległych od Porządku Kosmicznego
wyzwala konieczność przymusowej korekty, której celowości ego, niestety, nie chce zrozumieć, dlatego odrzuca każdą proponowaną mu pomoc.
Świat iluzji ma wiele pułapek, w które daje się schwytać ego-świadomość. Z reguły chce się ona oderwać od całości, co więcej, jej kosztem próbuje prowadzić swoją własną grę albo też w ogóle niczego nie dostrzega. Ponieważ oderwanie się od osobistej esencji duchowej jest niemożliwe, każde działanie przeciwko całości pociąga za sobą konsekwencje przyczynowe, które wcześniej czy później trzeba będzie naprawić! Dusza-całość nie ma praktycznie wyboru. Im prędzej uda się jej skorygować fałszywy kierunek z pomocą oddziaływujących twórczo aspektów, bez względu na czas i miejsce, tym szybciej przybliży się ku innym, wyższym perspektywom stwarzania. Jest to punkt, który tradycja buddyjska określa jako zakończenie cyklu reinkarnacyjnego.
Jakimi zasadami kieruje się dusza?
W tym miejscu należałoby wspomnieć o wspólnej grze duszy, ego i praw CZASU. W źródłach wedyjskich mówi się o czasie subiektywnym (dusza przyczynowa) i obiektywnym (wzorzec neutralny).
Czas subiektywny jest skrzynią skarbów, w której gromadzone są informacje z życia jednostki. W terminologii spirytualnej określa się go pojęciem duszy przyczynowej. Każda myśl i wszystkie odczucia stwarzają określoną formę pośredniej lub bezpośredniej informacji. Bezpośrednią formą informacji jest pole aktualnej świadomości, które drogą pośrednią rozbudowuje pole energii wnoszące ściśle określone treści. Tym materiałem posługuje się dusza i to on przesądza o przyszłości osobnika. Mówiąc prościej, oznacza to, że wszystkie myśli i uczucia człowieka pozostawiają po sobie trwałe ślady w jego aurze. Tu należy podkreślić, że podobne myśli i uczucia kumulują się w tych samych treściach. Z tego wynika zmienność gry pomiędzy specyficznym polem świadomości (albo inaczej, światopoglądem jednostki lub polem duchowym) a słowami i uczynkami. Tylko to, czym Przepełnione jest pole mentalne i emocjonalne, płynie przez nasze usta! Świadomość przesądza też o naszych czynach. Tę zależność najtrafniej wyrażają słowa Przypowieści z Nowego Testamentu: Dobre drzewo daje dobre owoce.
Z tego względu jest niezmiernie ważne, by świadomie uporządkować swoją postawę wobec życia, ponieważ owoce (czyny) wynikają same z siebie. W świecie pozy i masek wychodzi się z założenia, że najważniejszy jest tylko obraz zewnętrzny
image, czyli powierzchowność. W ten sposób coraz bardziej powiększa się przepaść pomiędzy prawdziwym jestestwem a pozornym obrazem osobowości. Tego zróżnicowania nie wytrzyma na stałe żadne pole świadomości i w końcu dojdzie do potężnego wybuchu"! Tylko ten, kto pozostaje sobą, jest w życiu wiarygodny i ma o wiele więcej możliwości dokonania łagodnej korekty niż uparci, zatwardziali pozerzy.
Z napływających myśli i uczuć tworzą się stężone formy energii, które można nazwać potencjalnymi programami. Tego rodzaju programy wirtualne każdy człowiek nosi w swej aurze. Dążą one do tego, by stać się rzeczywistością, tzn. objawić się w świecie fizycznym. Osoby widzące aurę mogą zobaczyć w niej programy wirtualne. Ukazują się one tak realnie, jak realnie odbieramy obrazy w naszych snach, chociaż powszechnie wiadomo, że wydarzenia w snach rozgrywają się w ciągu kilku zaledwie sekund.
Każda dusza posługuje się wzorcami wirtualnymi w celu przekazania informacji. Wzorce te, stwarzane przez operatywne ego, stanowią doskonałą formę komunikacji. Sygnały ostrzegawcze objawiają się zawsze we właściwym czasie, natomiast manifestacja przykrych wydarzeń to odpowiedź na egocentryczne zaślepienie i głuchotę zmysłową. Nasze własne brudy" wykorzystywane są do wnoszenia do życia niezbędnych informacji za pośrednictwem konkretnych wydarzeń. Budulca do wgrywania zrządzeń losu dostarcza operatywne ego z lat minionych. Dusza przetwarza osady przeszłości tak, by jak najlepiej posłużyły teraźniejszości do uruchomienia korekty i tym samym zoptymalizowały wypełnianie zadań inkarnacyjnych w przyszłości.
Każdy człowiek sam określa swój los
W grze toczącej się pomiędzy ego, duszą i operatywnym spichlerzem (ciało przyczynowe), w którym zapisane jest to wszystko, co człowiek kiedykolwiek uczynił, pomyślał i poczuł
moduluje się proces życia, czyli przeznaczenie. Z tego wynika, że materiał, z jakiego utkany jest wzorzec indywidualny, pochodzi nie od kogoś drugiego, lecz od siebie samego. Z indywidualnym przeznaczeniem nie ma nic wspólnego ani obca istota, ani Bóg, ani żadne inne ty. Oczywiście, zdarza się, że inkarnowane aspekty wielu dusz, czyli inni ludzie, odgrywają przy tym pewną rolę i są ze sobą powiązane losowe.
My, jako kolektyw ziemski, optymalizujemy toczący się proces naprawy dla naszego wspólnego dobra. Z tego względu wszyscy ludzie są ze sobą w jakiś sposób połączeni. Aby nie zrodziło się podejrzenie o istnienie pewnego skostniałego wzorca przyszłości, wyjaśniam, że zgodnie z obowiązującymi w życiu prawami rezonansu ludzie o podobnym ego skłaniają się ku sobie Taka konstelacja społeczna jest w pełni akceptowana przez ich dusze. W określonych przypadkach możliwa jest pewna pomoc ze strony dusz, tak abyśmy mogli trafić na właściwego partnera lub współpracować z właściwymi osobami. Każdy człowiek może sam spokojnie optymalizować swoją drogę przeznaczenia bez Irracjonalnego lęku o przyszłość, ponieważ dusza nigdy nie wkracza natychmiast ze swoją ochroną i nie ingeruje przedwcześnie, jedynie jej pomocny aspekt wciąż towarzyszy naszemu operatorowi
ego
w świecie zewnętrznym. Codziennie dostajemy więc cenne wskazówki i codziennie jesteśmy subtelnie naprowadzani. Jedyne, co powinniśmy mieć na oku, to informacje dnia. Umiejętność odczytywania ich mądrości jest kluczem do utrzymania pod pełną kontrolą biegu swojego życia.
Na zakończenie jeszcze raz chciałbym podkreślić, że przeznaczenie nie jest wyimaginowanym przypadkiem, za który odpowiedzialny jest jakiś obcy Bóg, zsyłający zły los. Wszystko, co nas w życiu spotyka, ma ścisły związek z procesami nauki. Przeszłość i przyszłość spotykają się zawsze w TERAZ. Przeszłość jest przestrzenią, gdzie produkuje się cegiełki mające zamanifestować przyszłość. Przyszłość wciągnięta jest w tę grę, ponieważ każda inkarnacja zdefiniowana jest w zamiarach duszy. Nasze zamysły sterują wszystkimi procesami teraźniejszości. Wszystko to, co wiąże się z przeznaczeniem, zawsze ma swój sens. Nic nie jest bezcelowe! Wszystko, co się dzieje, jest właściwe, nawet jeśli operatywne ego jest innego zdania i choć nie zgadza się z pewnymi wydarzeniami, wydarzenia te i tak są właściwe". Nic, czego nie potrzebujemy, nie jest wgrywane do naszego życia. Nic dziwnego, że nasze kochane ego przełyka gorzkie pigułki z wielkim trudem. Nikt nie doświadcza w życiu tego, czego nie powinien przeżyć. Wszystko jest konieczne!
Nigdy też nie zostaje przy tym pogwałcona indywidualna niezawisłość. Zawsze możemy zareagować. Twórcze ja zachowuje swoją niezależność także w strefie nieświadomości, czyli strefie zaciemnienia. Żaden człowiek nie jest zdalnie sterowanym robotem, wypełniającym cudze polecenia. Zdarza się jednak, i jest to jak najbardziej prawidłowe, że formy astralne współpracuj ą ze świadomością ludzką. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, kiedy w ciele przyczynowym skupione są określone wzorce energetyczne, z którymi mogą wchodzić w rezonans odpowiednie energie astralne, oddziaływując na nie jak wzmacniacz.
Zbiorowy los ludzkości
W dotychczasowych rozważaniach rozpatrywaliśmy tematykę przeznaczenia pojedynczego człowieka, ale nie wolno nam też zapominać o przeznaczeniu zbiorowym. Proces indywidualny jest bez wątpienia bardzo ważny, ale każdy pojedynczy aspekt jest przecież częścią całości, czyli ogólnego procesu ewolucyjnego ludzkości. Nawet jeśli jednostka wysuwa się do przodu, rozwój całościowy i tak jest pierwszoplanowy.
Ludzkość
jako całość
zaszeregowana jest w większe grupy albo też strefy specyficznego rozwoju, chociażby z uwagi na rasę, lud, plemię czy centra kulturowe. Choć uczestniczy we wszystkich globalnych wydarzeniach, nie należy jednak pomijać celowości jej zróżnicowania. Różnice wynikające z przynależności do określonej rasy, ludu czy kultury mają swoje specyficzne znaczenie. Ważne są też strefy przynależne do tej samej grupy językowej. Nie jest więc przypadkiem, że rasy, ludy i kultury podlegały odrębnym procesom rozwoju. Nie występowało tam zjawisko wymieszania", pomijając wielkie wędrówki ludów, postępujące w dużych odstępach czasu.
Owe zamknięte" cykle zawsze były bardzo ważne. Rozwój wewnętrzny mógł bowiem przebiegać bez zakłóceń. Z punktu widzenia kolektywnej płaszczyzny duchowej liczyło się to, że oświecenie dokonywało się w aurze danego obszaru. Przedwczesne wmieszanie się obcych" utrudniłoby osiągnięcie zbiorowego celu, a nawet uczyniłoby go niemożliwym do osiągnięcia.
Nie jest też przypadkiem, że dopiero w obecnych czasach zaczęło się dokonywać stapianie różnych kultur w skali dotąd nieznanej. Mimo iż na scenie zewnętrznej wynurzają się związane z tym liczne problemy, to jednak procesy te wnoszą coś niezwykle istotnego do wnętrza. Wprowadzając nowe treści, charakterystyczne dla poszczególnych kultur, wzajemnie je dopełniają, tak że odkrywane skarby i mądrości mogą być wykorzystane przez większą całość. Obecne ruchy migracyjne, mimo iż przysparzają wielu problemów, powinny być rozpatrywane z nieco innego punktu widzenia.
Multimilionowe procesy, wciągając aspekt ego, wywołują pewien niepokój, a nawet reakcje obronne wśród ludzi. Wiele indywidualności wciąż jeszcze nie włączyło się w procesy CZASU. Choć w świetle praw CZASU faza rozwoju poszczególnych kultur została zakończona, w strefie ochronnej nadal utrzymuje się pole świadomości o niezwykle silnych tendencjach nacjonalistycznych i rasistowskich. Tam właśnie programowane są wszelkie konflikty.
Niezależnie od dominujących programów każda grupa, nacja, lud, kultura ma swoje przeznaczenie, uwarunkowane wcześniejszymi fazami rozwoju. Dusze
od stuleci czy tysiącleci związane z zadaniami określonych ras, ludów, kultur
podlegają tym samym mechanizmom korekty, co jednostka. Także tu zauważa się wzrost intensywności podejmowanych prób uszlachetniania. Pola duchowe Wyższej Świadomości Grupowej najprecyzyjniej można by określić mianem Nad-duszy, tak jak ma to miejsce w przypadku jednostki.
Świadomość zbiorowa jest swego rodzaju komunikatywnym partnerem Nad-duszy, pojmowanej jako całość wszystkich indywidualnych dusz, które przyłączyły się do wypełniania wspólnych zadań w świecie zewnętrznym
wewnątrz ludów, ras, nacji. We wspólnocie dusz istnieje określona hierarchia
niżej stojące podporządkowane są wyżej stojącym. Także tu podejmowane są próby łagodnej korekty grupowych płaszczyzn duchowych i nakierowania fałszywego kolektywnego ego na właściwą drogę w świecie zewnętrznym. I tak jak ciężko jest przełamać opór jednostki, tak w przypadku grupy jest jeszcze gorzej. Szczególne utrudnienia stwarzane są przez manipulacje zewnętrzne, dlatego uzdrowienie świadomości zbiorowej przebiega o wiele mozolniej. Należy też wspomnieć o tym, że wewnątrz procesów kolektywnych biegną o wiele ważniejsze karmicznie uwarunkowane procesy naprawcze. Nasza historia dostarczyła nam wielu dramatycznych dowodów.
W sferze korekty świadomości zbiorowej genialnym rozwiązaniem byłoby uzmysłowienie sobie faktu, że wszystkie wydarzenia i zjawiska są informacją i jednocześnie wskazówką o toczących się wewnątrz procesach naprawy. Taki skok kwantowy w świadomości zbiorowej zaoszczędziłby ludzkości wiele cierpienia na scenie ziemskiej. Ponieważ wartość" kolektywu jest sumą wartości poszczególnych jednostek, z tego wynika, że znaczącego skoku dokonuje pojedynczy człowiek.
W procesie ewolucyjnym oddziaływuje tzw. pryncypium wysoko jakościowego minimum (teoria stu małp). Wystarczy stosunkowo niewielka liczba uświadomionych jednostek, by zmienić określoną świadomość grupową. Magiczne oddziaływanie dokonuje się tutaj przez sprzężenie zwrotne pola morficznego danej grupy. Im więcej jednostek rozpozna, co TERAZ faktycznie się dzieje, tym łagodniejsza będzie korekta drogi zbiorowej. Rozpowszechniana wciąż iluzja, że przez walkę ze złem" można zmienić świat na lepsze, ma na pewno dobre intencje, ale, niestety, w ogóle nieprzydatne w życiu. Każda walka w imię dobra" zasila energią biegun przeciwny! Świat zmieniają osoby działające w ciszy swego serca. Tutaj liczy się tylko czysta świadomość i żywa, bezinteresowna miłość.
Ponieważ kolektyw ziemski wciąż pozostaje głuchy, obecnie wyjątkowo znacząca staje się umiejętność odczytywania znaków CZASU przez jednostki. Mimo to także grupom bez przerwy się pokazuje, co robią niewłaściwie i dokąd powinny zmierzać. To, ile trzeba zebrać bolesnych doświadczeń, by rozpoznać cel podróży ziemskiej, zależy od dojrzałości duchowej nacji, ludu, kultury. Znaki CZASU są czymś więcej niż pustymi słowami. Stanowią bezpośrednią informację adresowaną do zainteresowanych kręgów. Tymczasem my potrafimy je jedynie analizować, a potem zaczynamy szukać winnych. Cóż za błazeństwo!
Znaki CZASU w nawiązaniu do TZOLKIN
Co wspólnego ma kalendarz Majów z przeznaczeniem? Wiele! Jak już wspomniałem, dusza komunikuje się ze swoim niezawisłym aspektem ziemskim (usytuowanym w świadomie myślącej istocie ludzkiej) za pośrednictwem CZASU, który ma dwojakie znaczenie. Czas subiektywny omówiłem w poprzednich rozdziałach, dlatego teraz zajmiemy się czasem obiektywnym, czyli TZOLKIN.
Orbity wzorców CZASU ukazywane są w Tzolkin obiektywnie
z neutralnego punktu widzenia i bez jakiegokolwiek przejaskrawiania. Są one absolutnie nienaruszalne! Ludzkie ego nie jest w stanie zmienić orbity energetycznej i odwrotnie
świetlany kod wzorców podstawowych nie ingeruje w bezpośrednie działania człowieka czy ludzi. Operatywne działania nie mogą jednak wykraczać poza ramy wyznaczone przez dany wzorzec. Mówiąc jaśniej, oznacza to, że energie dnia w TZOLKIN poruszają się wewnątrz neutralnie zdefiniowanego pierwowzoru. Z całą pewnością możemy więc przyjąć, że cykliczny przepływ kodów energetycznych w sieci CZASU przynosi także informacje o stanie pól indywidualnych. Dzięki energiom dnia aktualizuje się oddziaływanie odpowiednich rezonansów na pole indywidualne (ciało przyczynowe).
Z tego wynika, że również nasze ciało świetlane wciągnięte jest w krystaliczną sieć struktur CZASU. Obejmuje ona 260 pól częstotliwości wyrażonych w 260 archetypowych formach Tzolkin (260 kinów). W ten sposób
adekwatnie do energii dnia
wyznaczony zostaje zasięg zmienności oddziaływań pól indywidualnej historii" karmicznej.
Uproszczone formy energii dnia korespondują z odpowiednią treścią wzorców ciała przyczynowego według ściśle określonych prawidłowości. Podstawowy wzorzec jakości dnia, zakodowany jako energia kinu, aktywuje w polu osobistym dokładnie te treści, które przyporządkowane są tej samej częstotliwości. W ten sposób wytwarza się pole wzajemnych rezonansów pomiędzy energią dnia a odpowiednim aspektem duszy przyczynowej. To, co podlega wpływom energii dnia wysuwa się na plan pierwszy, tzn. zostaje wprowadzone w drgania, wywołując określony skutek działania (wydarzenie, doznanie).
Ponieważ kin dnia, oprócz energii dnia, ujmuje też inne aspekty (np. energię miesiąca, roku), nie zawsze przy powrocie tego samego kinu dnia oddziaływać będzie cała treść przypisanego mu pola, lecz tylko te aspekty, które odpowiadają całokształtowi tejże energii, tzn. energii dnia, miesiąca i roku. To samo tyczy się aspektów indywidualnych w kalendarzu osobistym. W ten sposób tworzy się wzorzec wyjściowy dla ściśle określonych wydarzeń. Tzolkin reprezentuje struktury CZASU, które aktualizowane są na bieżąco w ciągu dnia.
Kin dnia stanowi wyznacznik wielkości i zasięgu oddziaływania energii danego dnia. W Tzolkin zapisane są wszystkie ślady CZASU, które bez trudu możemy teraz odczytywać. Energetyczny kalendarz stanowi centrum nawigacji. Znając szablony CZASU, natychmiast można odczytać, na jakim wzorcu podstawowym bazują osobiste doznania. Scena 20 solarnych archetypów wskazuje, na jakiej płaszczyźnie przyczynowej dokona się oddźwięk. Natomiast 13 tonów określi pulsację energii, na którą zareaguj e ściśle określone pole.
Kalendarz energetyczny
szablony CZASU
Kalendarz energetyczny przedstawia konstrukcję bazującą na wiedzy trzech kultur: egipskiej, celtyckiej, majańskiej, jednocząc je na koniec czasów". Ponieważ ujmuje on wszystkie płaszczyzny energetyczne, staje się niezwykłym unikatem.
Jako energetyczny Kalendarz Trzynastu Księżyców zahacza o mądrość kalendarza nordycko-celtyckiego, który doskonale sprawdził się w historycznym czasie. Pryncypium 13" jest miarą ruchu i jednocześnie jedynym właściwym rytmem na planecie Ziemi, z którego wynikają 28-dniowe cykle planetarne wewnątrz 365 dni roku. 28-dniowy żeński rytm Ziemi nie jest więc przypadkowy.
Jako energetyczny kalendarz Majów wnosi prastarą wiedzę o treści CZASU. 260 kinów symbolizuje archetypowy kod programu ziemskiego Dzieła Stworzenia. Ponieważ istota ludzka jest najwyższą formą życia biologicznego na planecie, każdy człowiek nosi w swym kodzie świetlanym 260 podstawowych Wzorców energetycznych i tym samym staje się tzw. modułem 260.
Początek roku w kalendarzu energetycznym przypada na 26 lipca. Punkt przecięcia roku jest reliktem wiedzy starożytnego Egiptu. Już przed tysiącami lat Egipcjanie wiedzieli, że Ziemia ma wiele do czynienia z Syriuszem. Tę zależność po-twierdziła współczesna nauka przy pomocy technik komputerowych. Neutronowe promienie Syriusza B trafiają na Ziemię regularnie co 365 dni
w lipcu w dniach Psa
wyznaczając w ten sposób długość roku solarnego.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
07 Charakteryzowanie budowy pojazdów samochodowych
9 01 07 drzewa binarne
02 07
str 04 07 maruszewski
07 GIMP od podstaw, cz 4 Przekształcenia
07 Komórki abortowanych dzieci w Pepsi
07 Badanie „Polacy o ADHD”
CKE 07 Oryginalny arkusz maturalny PR Fizyka
07 Wszyscy jesteśmy obserwowani
R 05 07
07 kaertchen wortstellung hs

więcej podobnych podstron