Wings of the wicked rozdział 9


Rozdział 9
Podczas robienia zakupów w galerii z Kate, cały czas byłam w szoku. Te dni nie były dla mnie
łatwe, a czułam się jeszcze bardziej wykończona dzień po polowaniu. Ostania noc była okropna dla
mojego ciała, nie wspominając o umyśle. Demoniczni kosiarze& było zbyt dużo na tym świecie
niczym demoniczny smok. Kate i ja błąkałyśmy się daleko przed naszymi mamami, które idąc za
nami, swój czas poświęcały na słodkie rozmowy podczas chodzenia. Kate męczyła mnie
wydarzeniami z imprezy. I pewnie dlatego przyjaciółka męczyła mnie jeszcze bardziej, swoją
obecnością.
-Zamierzam spytać Marcusa, czy nie chciałby pójść ze mną na przyjęcie Josie.- powiedziała Kate
wybierając jedną z sukienek od Neimana Marcusa.
Skrzywiłam się, ale cały czas patrzyłam na sukienkę bez ramiączek, dopóki nie wrócił mi normalny
wyraz twarzy. Josie Newport robi przed walentynkową imprezę, którą nazwała ,,Serce w
płomieniach . Żeby się na nią dostać, trzeba być ubranym w czerwony albo czarny strój. Skupienie
w pełni na doborze sukienki było praktycznie niemożliwe przez Kate.
-Jeżeli sądzisz, że powie   tak  , to idz i się zapytaj.
-Dlaczego nie miałby powiedzieć   tak  ?
Jąknęłam  No cóż, on najprawdopodobniej nie był na ogromnej szkolnej imprezie.
-Przyszedł na moje przyjęcie tydzień temu- powiedziała marszcząc brwi- A ty zabierasz Willa,
prawda?
- Może. Jeszcze nie rozmawiałam z nim o tym.  odpowiedziałam wyciągając czerwoną sukienkę.
Myślami byłam daleko. Nie mogłam znieść myśli o potencjalnych randkach Kate i Marcusa. On był
kosiarzem, a ona człowiekiem, śmiertelnym, nie zdającym sobie sprawy o nadprzyrodzonym
świecie. Nie mogłam pozwolić, na to, żeby Kate zaangażowała się w ten związek. Wątpię, żeby
Marcus zdradził Kate, kim jest. Jak mogli być razem, skoro Marcus będzie trzymał tą wielką
tajemnice, z dla od Kate?
Kate wybrała sukienkę i przypatrywała się tkaninie. Wiedziałam, że będzie wyglądać w niej
olśniewająco.
-Dlaczego wybrałaś czarny kolor?- spytałam -Wez czerwoną, jak ja.
Narobiła ogromnego hałasy, po czym wzięła sukienkę w górę, żeby ją przytulić. O nie, przecież
Kate nie jest typem dziewczyny, która ubiera podobną rzecz, co inni.
-Nie zamierzam być w tym samym kolorze, co moja najlepsza przyjaciółka.
-Ty zawsze nosisz czarny.  zauważyłam wybierają szyfonową sukienkę
-Wyszczupla.- mruknęła- Nie czytasz Cosmo? Oni powiedzą ci wszystko, na ten temat.
Przewróciłam oczami- Oczywiście, że czytam.
Uśmiechnęła się- Chcesz wpaść dzisiaj wieczorem?
Oczywiście- odparłam- Po naszych zakupach jestem umówiona z Willem, ale po tym, jak
najbardziej. Wezmę zadanie domowe, żebyśmy mogły być dłużej razem. Oczywiście, nie będziemy
go robić.
-Czy nasze dziewczynki znalazły coś godnego uwagi?- zapytała pani Green.
Kate pokazała sukienkę- Przymierzę tą.
Moja mama wskazała na sukienkę, którą wybrałam i zapytała  Czy bierzesz ją pod uwagę?
Tak.- odparłam -Czyż nie jest wspaniałą?
Przyjrzała się sukience z zaciśniętymi ustami- Nie sądzisz, że jesteś trochę za młoda na ten typ
sukienek?
Z drugiej strony, stojąca koło pani Green, Kate zadrwiła- Będzie wyglądała w niej gorąco.
- To bardzo pomogło, Kate- westchnęła mama.  Jeżeli właśnie tą sukienkę chcesz, to w porządku.
Idz przymierz, ale jest to ostatnia rzecz, którą ci kupuję przez jakiś czas. Już dostałaś jeden, ładny
prezent na urodziny.
-Dziękuję mamo.- powiedziałam uśmiechając się. Kate złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę
przymierzalni. Will dostanie ataku serca, kiedy zobaczy mnie w tej sukience.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dom Nataniela był pusty, kiedy przyjechałam. Była możliwość, że przebywali na zewnątrz, co było
dla mnie niewygodne, ponieważ jako jedyna z grupy odczuwałam chłód. Dzisiaj nie przyszłam tak
naprawdę dla Willa. Nataniel powiedział, że przygotował dla mnie prezent.
Pociągnęłam przesuwane drzwi i wyszłam na dwór.
-Cześć chłopaki!- zawołałam, zeskakując z ganku.
Spędzali czas na strzelnicy. Ogromna liczba pistoletów rozpościerała się na stole, który stał na
platformie. Nataniel miał założone ochroniarze na oczy i uszy, celował strasznie ogromną bronią
palną, w tarczę strzelniczą, położoną na drugim końcu ogrodu. Cel był tak daleko, że ledwie
widziałam jego zarys.
Nataniel wystrzelił, a moment pózniej zmarszczył brwi.
-Cholera.- mruknął- Chybiłem.
Zmrużyłam oczy i podniosłam ręka nad oczy, żeby zatrzymać promienie słoneczne, i spojrzałam na
błyszczący, zimowy ogród. Jeżeli pocisk trafił w cel, to nie mogłam się o tym przekonać z tego
miejsca. To była kolejna przewaga kosiarzy nad ludzkim ciałem, domyśliłam się.
-To dla tego, że jesteś do dupy.- powiedział Will znudzonym głosem.
Nataniel zachmurzył się- Przecież, to jeden z trzech strzałów, którym nie trafiłem w dziesiątkę. -A
może podniósł byś się i pokazał mi jak nie być do dupy?
Will lekceważąco zmarszczył brwi- Nie lubię pistoletów.
-Ponieważ jesteś w tym do niczego.- powiedział Nataniel. Strzelił ponowie, tym razem trafiając w
sam środek tarczy.
-Jesteś strasznie przemądrzały.
Nataniel stłumił śmiech i usunął magazynek, a pózniej załadował nowy ładunek.
Westchnęłam wystarczająco głośno, żeby usłyszeli i odwrócili swoje głowy w moją stronę.
-Oboje jesteście idiotami. Chcę moją niespodziankę.
Nataniel skinął na mnie- Podejdz tutaj, Ellie.
Poruszyłam się ostrożnie.
-Zamierzasz nauczyć mnie używać pistoletu.- Z moich ust wymknął się mimowolny, cichy okrzyk
radości.  Naprawdę? Super!
Przyniósł ochronne okulary i nauszniki, żebym mogła je ubrać. Wyciągnął pistolet i podniósł go w
górę i w końcu mi podał. Był cięższy niż sobie wyobrażałam.
-Pierwsza zasada.- Zaczął- Wylot lufy zawsze jest skierowany do ziemi i nie cięgnie się za spust,
dopóki nie jest się gotowym do wycelowania w cel. Bezpieczeństwo przede wszystkim.- Pstryknął
palcami koło spustu i popchnął go w drugą stronę.  I to tyle.
-Okay.
Wyjął magazynek i podał mi pistolet.
-Jest odblokowany. Spróbuj.
Zrobiłam jak powiedział.
- Ostrożnie. Patrz na palce.
Przez pięć pierwszych pocisków palce mnie sczypały. Ostatni magazynek był nabity, ale
zablokowałam go z powrotem.
-W porządku
-Teraz celuj w tarcze, która jest położona dwadzieścia metrów od ciebie. Odblokuj. Palce na
spuście. Na końcu lufy jest małe zgrubienie. Przygotuj się do wycelowania. Kiedy będziesz gotowa,
strzelaj. Postaraj się nie postrzelić Willa. Jest już wystarczająco marudny.
Trudno było nie ruszać rękami, kiedy się śmiałam. Ale tym razem zmusiłam się do opanowania.
Bezpośredni po wygłoszeniu przez Nataniela wskazówek, powoli i ostrożnie łapałam równowagę z
bronią w ręku. Wypuściłam powietrze i strzeliłam. Pocisk trafił w sam środek tarczy.
-Dobra robota!- pochwalił mnie Nataniel z uśmiechem- Dla, ciebie ten cel nie powinien sprawiać
kłopotu. I jak się okazało nie sprawił. No dobra, zobaczmy jak sobie poradzisz z trudniejszymi
celami.
Byłam zaskoczona, faktem jak dużą frajdę sprawia mi nauka strzelania prowadzona pod okiem
Nataniela. Po wystrzeleniu kilku pocisków, stwierdziłam, że jestem w tym coraz lepsza.
-Więc, Willu'.- zaczęłam, odwracając twarz w jego kierunku- Co by się stało, gdybym zamieniła
swoje klingi na pistolet?
Spojrzał na mnie i oceniał na ile jestem poważna.
-Świat skończył by się. Kule nie mają nic z anielskiego ognia, przykro mi, że to mówię.
-Szkoda.- powiedziałam- Pistolety są skuteczne przeciw zombie, a nie przeciw kosiarzom.?
Zostałam nagrodzona małym uśmiechem.
-Prawdziwie życia bardzo się różni od filmów i wideo.
-Hej, ale teraz- stwierdził Nataniel- pistolet może być bardzo skuteczny. Na pewno nie tak jak
miecze Ellie. Ale wyobraz sobie, co moglibyśmy dokonać z anielskim miotaczem ognia.
Przez chwilę poczułam jakieś silne uczucie i spojrzałam na niebo. Ava wyglądała groznie w będąc
powietrzu, jej ciemno srebrne skrzydła rozłożyły się wspaniale, niczym jednego z dużych
samolotów, w śniegu. Jej włosy były rozczochrane przez lot, ale nadal udaje jej się wyglądać
pięknie. Przesuwała się w stroną Nataniela i moją.
- Will.- powiedziała- Mamy przewagę. Myślę, że wiem czego użyje Bastian do złamania klątwy
Enochianego.
Will szybko zainteresował się tym faktem: wstał, a jego wyraz twarzy był poważny.
-Czy on jest blisko do dokonania tego?
Pokręciła głową- Nie wiem. Ostatniej nocy, złapałam kosiarza w Birmingham, który rozdawał
magiczne rzeczy. Powiedział mi, po lekkiej namowie i dużej ilości jego krwi na ziemi, że Bastian
przyszedł do niego po naszyjnik.
-Naszyjnik?- zapytałam- Jakim cudem zwykła błyskotka może złamać klątwę? No chyba, że chce
go nosić. Tak po prostu, może będzie w nim przystojniej wyglądać.
-To relikt.- odparła, posyłając mi karcące spojrzenie.
To było słowo, które doceniłam. Relikty są bardzo potężne, mogą dać właścicielowi ogromna moc,
niczym klucz do odblokowania czegoś, lub do przywołania anioła albo jednego z upadłych.
Możliwości były liczne i przerażające.
-On nie chce mojego naszyjniku, prawda?- spojrzałam na Avę, oczekując odpowiedzi. Dotknęłam
wisiorka, który leżał spokojnie na moim obojczyku. Rzezbione skrzydła były ciepłe i odczuwałam
elektryczną nić bijącą od nich, na koniuszkach palców. To był dziwny kawałek, a ja nie pamiętam
skąd się wziął, ale czułam się naga i pusta nie nosząc go. Było w nim coś więcej, ale nie dokończa
wiedziałam czego.
Ava znowu przekręciła głową- Nie, jest coś innego. Znany relikt o wielkiej mocy.
-To może być to, co Bastiana Vir szukał  zauważyłam- To brzmi jak najgorszy koszmar, podobnie
powiedział mi Cadan. Twierdził, że są oni blisko rozwiązania Enochiańskiej klątwy na sarkofagu.
Ten relikt mógłby być wystarczająco silny, by tego dokonać.
-Musimy go znalezć przed Bastianem.  powiedział Nataniel.
-Wiesz, gdzie mógłby być?- zapytał Will.
-Rozpoznałam naszyjnik o którym mówił mi ten kosiarz.  wyjaśniła Ava.  Jestem przekonana, że
wiem o którym on mówił. Jest chroniony przez anielskiego kosiarza, wiem to.
-Ma opiekuna?- zdziwił się Will
Kiwnęła głową- Ma na imię Zane. Ale raczej nie jest skłonny do rozstania się, ze swoim
podopiecznym. I byłoby to rozsądne jeśli, ukrylibyśmy relikt w bardziej bezpiecznym miejscu, albo
po prostu moglibyśmy go zniszczyć. Bastian jest zbyt blisko.
-Jak dobrze znasz tego opiekuna?- zapytał Nataniel.
Uśmiechnęła się mrocznie- Nie będzie zadowolony widząc mnie tam.
-Starzy wrogowie?- zapytałam
- Starzy kochankowie.
-Oh.- zamknęłam usta.
-Potrzebujesz pomocy w przekonywaniu go do oddania reliktu?- Will spojrzał na nią.
Tak- odpowiedziała- Jeżeli Preliator będzie ze mną, to myślę, że będzie bardziej skłonny do
wysłuchania.
Nie zależało mi na tym, by znajdować się sam na sam z Avą. Nadal nie byłam przekonana, co do jej
lojalności.
-Czy to znaczy, że wyruszamy dziś wieczorem?
Pokręciła głową.  To zbyt ryzykowne iść gdzieś po zmierzchu. Poczekamy do wschodu słońca,
kiedy kosiarze nie będą aktywni.
-Mam szkołę, która niestety ma pierwszeństwo nad wypadami z kosiarzami.
Wzruszyła ramionami- Dobrze, rozumiem. Niech pomyślę, Zane musi rozpoznać Willa jako
Opiekuna Preliatora, i przyjąć do wiadomości fakt, że pełni za ciebie obowiązek.
-Ava ma rację.- wtrącił się Will- Będę tak samo skuteczny jak Ellie. Strażnik nie może mi odmówić.
Nie podobała mi się idea, w której Will będzie z Avą. Już wolałam osobiście iść z nią. Spojrzałam
błagalnie na Nataniela, który posłał mi pełen współczucia uśmiech. Chciałam błagać Willa, żeby z
nią nie szedł, ale nie chciałam być smarkaczem. On potrafi zająć się sobą, a ja ufam mu. Ale jej nie
ufałam.
-Muszę już iść.- powiedziałam gwałtownie i szłam tupiąc w stronę domu. Zawołałam jeszcze.-
Dziękuję, za wszystko Natanielu!.
-Ellie- usłyszałam za sobą głos Willa.
Zignorowałam go i szłam dalej, ale dogonił mnie, kiedy wchodziłam na schody. Spojrzał na mnie, z
pierwszego schodka i pociągnął za rękaw.
-Ellie.- powiedział znowu, odwrócił mnie tak, żebym widziała jego twarz. Popatrzyłam na niego i
przygryzłam dolną wargę.
-Co?- zapytałam trochę za ostro.
-Wiem, że coś jest nie tak.
-Dobra robota, Scherlocku. Co jest ze mną nie tak?- zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.
-Jeżeli mi powierz, żebym tam nie szedł to nie pójdę. Może wziąć Nataniela.
-Nie.- odpowiedziałam- Przepraszam. To ważne, żebyś poszedł w moim imieniu. Ja po prostu&
Nie wiem. Zignoruj mnie.  zaczęłam wspinać się po schodach, ale wziął moją rękę, trochę za
mocno i przyciągnął mnie z powrotem. Jego spojrzenie było łagodne, a ja roztopiłam się w środku.
-Nie zamierzam cię ignorować.
-Nie chodziło mi o znaczenie aż tak dosłowne.  odpowiedziałam, niezdolna do powstrzymania
uśmiechu, który rósł, w trakcie mówienia. Nawet z tym błagającym wyrazem oczu, który podobny
był do małego szczeniaczka, był najbardziej olśniewającą rzeczą jaką kiedykolwiek widziałam.
-Wiem.- powiedział, a jego uścisk zmiękczał, a jego kciuk gładził delikatnie i pokrzepiająco moje
ramię.  Ale miałem na myśli to co powiedziałem. Nie chciałem cię zmartwić.
-Nie jestem zmartwiona.- skłamałam- Zdaję sobie sprawę, jak dziecinnie wygląda moje
zachowanie, ale nic na to nie poradzę.
Uśmiechnął się, aj poczułam, że z zachwytu nie mogę złapać tchu- To jest ten sam powód, dla
którego nie polubiłem Landona, kiedy po raz pierwszy go spotkałem.
Prawie zaczęłam się śmiać.- Przecież on nie jest taki zły.
-Myślałem, że między wami się coś rozwinie.- przyznał z winą  On tego chciał.
Mój uśmiech wyblakł- A Ava cię nie chce?
-Jestem prawie pewny, że nie chce.
Wzięłam nerwowy oddech, a moje usta zadrżały- To jest możliwe.
Nic nie powiedział, ale też nie odwrócił wzroku. Mój puls był coraz większy i większy z każdą
przemijającą chwilą. To całe napięcie sprawiało mi ból. Jeżeli Nataniel i Ava nie wpatrywali się w
nas, przez całą długość trawnika, wtedy& Nie wiem co wtedy zrobię. Ale stojąc tam, nie
wykonując żadnych ruchów i patrząc na niego tak, że mogłam wyobrazić sobie jego dotyk- to
wszystko mnie zabijało.
-Do zobaczenia Will- powiedziałam i zaczęłam wspinać się na kolejny schodek.
-Żegnaj
Nie przestał wpatrywać się w moje oczy, do momentu w którym się odwróciłam i weszłam do
domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przestałam przełączać kanały, kiedy znalazłam tandetne reality-show na MTV i szczerze oglądając
go poczułam się jeszcze bardziej nieprzyjaznie, niż byłam przed. Usiadłam na podłodze w pokoju
Kate, podpierając się o jej łóżko. Leżała na brzuchy, nade mną, a jej palce muskały i oplatały moje
loki. Uczucie było kojące i prawie zapomniałam o całym tym incydencie z Avą i jak głupi
oglądałam show w telewizji.
-Kocham twoje włosy- powiedziała Kate wyciągając gruby kawałek włosów z mojego kucyka. 
Pamiętasz, jak byłyśmy małe i nazywałam cię Ariel, wiesz, z Małej Syrenki?
-Tak.- odpowiedziałam i zmieniłam kanał. Teraz leciał program o skazanych w więzieniu.
Umiarkowana poprawa. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że jest on o wiele mniej brutalny niż show
na poprzednim kanale, gdzie dziewczyny walczyły i szarpały się za sobą.
-Wszystko, co chciałaś przez cały miesiąc to był fioletowy biustonosz, mimo, że jesteśmy
zdecydowanie za młode na sportowy stanik. Jesteś szalona, twoja mama jest szalona, więc ci go
kupiła.
-Fioletowy sportowy stanik był niesamowity.- skrzywiłam się, kiedy więzień opisywał popełnione
zbrodnie, a potem jak zostaje zesłany do maksymalnie chronionego więzienia.
Kate westchnęła ciągnąc mnie za kolejny lok- Teraz modne i niesamowite są staniki z push-up. To
nieprawdopodobne jak świat się zmienia.
Skrzywiłam się z bólu.- Wymienię się z tobą. Ja dam ci włosy, a ty mi cycki.
-Mniejsza z tym. - powiedziała- Nie chcę twoich włosów aż tak bardzo.
-Myślałam, że po prostu się ich pozbędę.
-Kocham cię.
-Wiem
-Dlaczego jesteś taka marudna?- zapytała, szarpiąc mnie za włosy jeszcze mocniej, a moja głowa
nachyliła się tak, że popatrzyłam na nią do góry.
-Ponieważ ciągniesz mnie za włosy schizoidalna[1] osobo.
-Ponieważ są piękne. Co oglądasz na moim telewizorze? Nie zgodziłam się na to.
-Nie mam pojęcia, ale zakładam, że gość zabił trójkę innych więzniów. On jest poniekąd gorący w
tym morderczo- socjopatycznym trybie życia.  zmieniłam na inny program.
-Ew. Chwila. Czy takie tatuaże jakie ma Will są legalne w więzieniu? Czy jest coś, co chciałabyś
mi powiedzieć?
Wypuściłam bardzo głośnio okropne parsknięcie i próbowałam nie roześmiać się histerycznie. 
Nie mam nic do ludzi spędzających czas w więzieniu. Nie odczytuj wszystkiego, jak jakiś
psychiatra.
Kate wygładziła moje włosy, żeby z powrotem były proste.  Więc, co zamierzasz mi powiedzieć?
Jesteś jedynie coraz bardziej marudna.
-Jestem marudna z tego samego powodu co ty- wyjaśniłam.
Mruknęła pod nosem- Czy to ma coś wspólnego z Will'em. Nie przespałaś się z nim, prawda?
Prawie ugryzłam się w język, ale odpowiedziałam- Oh, nie. On nadal nie pocałował mnie od&
Pojawiła się u niego stara przyjaciółka, która jest olśniewająca, która cały czas przy nim jest.
-Starsza kobieta, podrywająca młodego mężczyznę?
Cóż, to było relatywne. Czy różnica kilku dekad była niewielka dla kosiarzy?
-Nie przyjaznią się od długiego czasu. 
- Chodzili ze sobą?
Westchnęłam- On przysięga, że nie, ale ona jest piękna i nie ma powodu, że by jakikolwiek facet
nie chciał się z nią umówić. Ufam Willowi, ale kiedy o nich myślę, napawa mnie wstręt.
-Wygląda na to, że jesteś zazdrosna.
-Wiem o tym, doktorze Phil. Proszę nie mów mi, że za godzinę spędzoną z tobą muszę płacić.
-Zamknij się. To znaczy, że ty go wciąż kochasz i nie chcesz widzieć go z kimkolwiek innym.
Całkowicie uzasadnione.
-Niestety muszę przyznać , że ona jest odjazdowa.  powiedziałam, myśląc o naszej ostatniej walce
z nycteridami.  Na początku jej nie lubiłam, ale teraz ją szanuję.
-Ale jej nie ufasz.
-Nie. Wychodzi jutro z Willem.
Znalazła małe zgrubienie w moich włosach i z zaskoczeniem zapytała- Ostro, co?
-Jakieś szkolne rzeczy- zapewniłam ją- Ale nadal czuję się okropnie.
-Chciałabym ich śledzić.- wypaliła.
-Co masz na myśli?
-Dowiedz się, gdzie idą. Ta laska w oczywisty sposób, chce walczyć o jego względy. Nie chcesz
wiedzieć, jeżeli jest coś pomiędzy nimi? Możesz zobaczyć to na własne oczy.  zachęcała.
To była jakaś myśl. Potencjalnie zła, ale miała rację. Gdybym miała możliwość szpiegować tą
dwójkę, kiedy będą sami, mogłabym zobaczyć raz na zawsze relację między nimi.
Ale był jeden problem- Mam szkołę.
Kate pochyliła się i mrugnęła- Zostaw to mi, kochana.
[1] Osoba, która często robi wrażenie chłodnej emocjonalnie, pochłoniętej własnymi przemyśleniami
i sprawami. Jej wypowiedzi mogą zaskakiwać oryginalnością.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wings of the wicked rozdział 1
Wings of the wicked rozdział 20
Wings of the wicked rozdział 24
Wings of the wicked rozdział 19
Wings of the wicked rozdział 13
Wings of the wicked rozdział 18
Wings of the wicked rozdział 7
Wings of the wicked rozdział 23
Wings of the wicked rozdział 15
Wings of the wicked rozdział 4
Wings of the wicked rozdział 14
Wings of the wicked rozdział 10
Wings of the wicked rozdział 2
Wings of the wicked rozdział 8
Wings of the wicked rozdział 22
Wings of the wicked rozdział 17
Wings of the wicked rozdział 16
Wings of the wicked rozdział 6
Wings of the wicked rozdział 3

więcej podobnych podstron