018 02 (2)





B/018: L.E.Stefański, M.Komar - Od magii do psychotroniki czyli ars magica







Wstecz / Spis
Treści / Dalej

3. Widzenie skórne
[Rozdział pisany wspólnie z Anną Bernat]
Jak poznawano zjawisko skórnego widzenia
Zjawisko wrażliwości dermooptycznej znane było właściwie już od dawna. Choć je wielokrotnie opisywano, świat naukowy wciąż nie przyjmował go do wiadomości.
Lekarz A. Chowrin opisał w 1898 r. swoją pacjentkę, u której stwierdził nadwrażliwość skóry na bodźce niespecyficzne. Podobne, o kilka lat późniejsze, jest doniesienie psychiatry rosyjskiego S. Korsakowa. Dotyczyło ono pacjentki mogącej za pośrednictwem dotyku, ogólnej wrażliwości i specjalnego cieplnego odczuwania" odczytywać pismo na papierze włożonym do koperty, a nawet odcyfrowywać litery przez kilka warstw papieru; potrafiła ona określić przy tym charakter pisma i kolor atramentu.
O równie ciekawym przypadku czytamy w IV tomie Zjawisk mediumicznych Juliana Ochorowicza. W 1896 r. Ochorowicz leczył młodą osobę, kuzynkę swojej żony, która w hipnozie ze szczelnie zasłoniętymi oczami odczytywała słowa i poszczególne litery, zbierając je z palców". Sądząc jednak z opisu, nie była to czysta" wrażliwość dermooptyczna; zapewne odgrywała tu sporą rolę telepatia, a może też inne jakieś zjawisko parapsychiczne. Trzeba dodać, że dziewczyna badana przez Ochorowicza była osobą nieco histeryczną, a w każdym razie mocno przewrażliwioną.
Przypadek zdecydowanej histeryczki, u której wystąpiło zjawisko widzenia uchem", opisuje w 1882 r. sławny włoski psychiatra Cesare Lom-broso w książce Ricerche sui fenomeni ipnotici e spiritistici (Badania zjawisk hipnotycznych i spirytystycznych). Chora powoli traciła wzrok, zaczęła natomiast widzieć... uchem. Potrafiła jakoby biegle czytać teksty drukowane, które zbliżano do jej lewego ucha. Doniesienie Lombrosa przez długi czas wydawało się wręcz absurdalne. Dziś jednak, w świetle przeprowadzonych kilka lat temu francuskich badań nad rozwijaniem u niewidomych wrażliwości paraoptycznej", przypadek z 1882 r. nie wydaje się nam aż tak nieprawdopodobny.
Psycholog francuski E. Boirac odkrył u kilku hipnotyzowanych przez siebie osób zdolność czytania palcami. Pani V. znajdując się w stanie som-nambulizmu (jedna z form transu hipnotycznego) po uprzednim zawiązaniu jej oczu i nalepieniu na powiekach plastrów gumowych zdołała, przesuwając końcami palców, odczytać stronice zadrukowane nie tylko wyraźnymi czcionkami, lecz też pisane piórem bądź ołówkiem". Szczegółowo badał Boirac zjawiska widzenia palcami, mając do dyspozycji niezmiernie podatnego na hipnozę i chętnego do doświadczeń młodego człowieka Ludwika S. Zahipnotyzowawszy go, zawiązywał mu oczy grubą przepaską, następnie nakazywał przesuwać końcami palców po tekstach pisanych lub drukowanych i odczytywać ich treść. Polecał mu też rozpoznawać fotografie. Początkowo Ludwik odczuwał pewne trudności, które jednak ustąpiły po kilku dniach treningu. Boirac, aby wykluczyć ewentualność, że pomaga mu w czytaniu transmisja telepatyczna, dawał Ludwikowi do czytania książkę, której treści nikt z obecnych nie znał, otworzoną na przypadkowej stronicy. Pewnego razu, gdy Ludwik już rozpoczął czytanie za pomocą palców, Boirac zgasił niespodzianie światło. Zahipnotyzowany czytał w dalszym ciągu, jak gdyby nic nie zaszło; zapaliwszy światło, Boirac spojrzał na stronicę czytaną i przekonał się, że tekst był czytany dokładnie.
Jak podaje A. Zacchi, pod wpływem stosownych sugestii Ludwik był również w stanie odczytywać zdania umieszczone w pewnej odległości od jego palców. O ścisłym powiązani u zdolności dermooptycznej z innymi uzdolnieniami parapsychicznymi zdaje się też świadczyć inne doświadczenie Boiraca. Uśpiwszy Ludwika eksperymentator kazał mu trzymać go za łokieć i czytać gazetę, po której sam Boirac wolno przesuwał końcami palców. Ludwikowi udało się najpierw sylabizować litery dotykane przez Boiraca, a później biegle czytać, jak gdyby dotykał je własnymi palcami.
W 1920 r. Jules Romains (który później zasłynął jako znakomity pisarz, w Polsce znany przede wszystkim z komedii Knock, czyli triumf medycyny oraz z powieści Ludzie dobrej woli) opublikował studium o widzeniu skórnym. Na drodze eksperymentalnej udało się Romains'owi stwierdzić, że zdolność widzenia pozasiatkówkowego" ma cała skóra. Zdolność tę nazwał paraoptyczną". Największą wrażliwość wykazują ręce i twarz. Aby wystąpiło to zjawisko, niepotrzebna jest hipnoza, wystarczy szczególny stan świadomości, podczas którego osoba jest silnie pobudzona". Osoby, z którymi Romains prowadził doświadczenia, uczyły się rozróżniać barwy, czytać pismo drukowane w bezpośrednim dotykowym kontakcie z tekstem, a także na pewną (niewielką) odległość. Świadkami byli m.in. filozof Henri Bergson i pisarz Anatol France. Ostateczne wyniki eksperymentów Romains'a potwierdziła komisja złożona z wybitnych francuskich oftalmologów. Pracę Romains'a kontynuował Rene Maublanc, prowadząc systematyczne doświadczenia z osobą niewidomą od urodzenia (1926). Dziś może się wydawać rzeczą wprost niepojętą, że odkrycie tak ważkie, a przy tym tak dobrze udokumentowane, mogło pójść w zapomnienie. Widocznie zostało dokonane za wcześnie.
Rozpoczęcie w dziedzinie widzenia skórnego prac badawczych na większą skalę łączy się z osobą Róży Kuleszowej. Sama jest widząca, ale pochodziła z rodziny niewidomych. Żyjąc wśród nich, nauczyła się nawet czytać alfabetem Braile'a.
Wiosną 1962 r. Róża
wówczas dwudziestoletnia mieszkanka Niżnego Tagiłu (ZSRR)
zwróciła się do swego lekarza neurologa Józefa Goldberga, oświadczając, że potrafi widzieć palcami. Była gotowa natychmiast zaprezentować mu tę swoją umiejętność. Próba wypadła pomyślnie. Róża, wodząc trzecim i czwartym palcem prawej dłoni po barwnych powierzchniach, określała: zieleń, czerwień, błękit, oranż. Ze szczelnie zasłoniętymi oczami potrafiła również odczytywać tytuły w czasopismach i książkach. W ciągu lata 1962 r. przeprowadził dr Goldberg z Różą wiele doświadczeń dermooptycznych. Jesienią odbyła się w Niżnym Tagile konferencja uralskiego oddziału Wszechzwiązkowego Towarzystwa Psychologicznego, na której świat naukowy po raz pierwszy zapoznał się ze zdumiewającymi umiejętnościami Kuleszowej. Bez trudności rozpoznawały palce Róży barwę ubrania, kolory wszelkich przedmiotów podsuwanych jej przez uczonych, a także osobę wyobrażoną na fotografii. Na pytanie, jak osiągnęła tak niezwykłe wyniki, Róża odpowiedziała: Dzięki ćwiczeniu. W ciągu ostatnich sześciu lat ćwiczyłam po sześć godzin dziennie".
Dalsze badania niezwykłych umiejętności Kuleszowej przeprowadzono, w ciągu kilku tygodni, w świerdłowskiej Klinice Psychiatrycznej, pod kierunkiem neurologa dra Szefera. Po powrocie do Niżnego Tagiłu Różą zajął się głównie dr Abram Nowomiejski w pracowni psychologii Instytutu Pedagogicznego. Potem wielką serię doświadczeń przeprowadzono z nią w Instytucie Biofizycznym Akademii Nauk ZSRR w Moskwie. Eksperymentami kierowali profesorowie M. Smirnow i M. Bongard. Jesienią 1963 r. moskiewska telewizja nadała program, w którym wystąpiła Róża oraz grupa niewidomych dzieci, trenujących skórne widzenie pod kierunkiem dra Fiszelewa. Wkrótce po powrocie do Niżnego Tagiłu otrzymała Kuleszowa następny telegram, w którym zapraszano j ą do Moskwy, tym razem jednak nie do laboratoriów Akademii Nauk, lecz do... kabaretu. Program nosił tytuł Noc z Różą". Kuleszowa okazała się niezłą aktorką, łatwo nawiązywała kontakt z publicznością, dowcipkowała. Powodzenie imprezy było kolosalne, ale i ono, i podpisany kontrakt zobowiązywały Różę do wyczynów nawet wtedy, gdy była niedysponowana. W takim to złym dniu" pomogła sobie zerknięciem spod opaski. Zrobiła to bardzo niezręcznie, nie umiała przecież oszukiwać. Została przyłapana na gorącym uczynku. Reakcją u niej był atak epileptyczny, a dalszym następstwem całkowite zaniknięcie zdolności skórnego widzenia. Na ratunek przyszli Kuleszowej profesorowie Smirnow i Bongard oraz doktor Gellersztajn, który przeprowadził z nią podstawowe ćwiczenia i, stopniując ich trudność, przywrócił powoli rękom Róży ich cudowne właściwości.
Róża chętnie grywała w karty. Uczeni namówili ją, aby spróbowała rozpoznawać karty palcami. Wkrótce znowu siedziała Róża z zasłoniętymi oczami za ścianką-ekranem, kawał tektury otaczał jej szyję, rękę okrywała czarna chusta. Znowu odróżniała barwy promieni światła, rozpoznawała ciemne i jasne pasy. Ponownie zaczęła odczytywać małe litery. Kiedy ręce jej czytały, uczony stawał niekiedy za nią i silnie przyciskał palcami jej zamknięte powieki. Nikt nie jest w stanie podglądać", gdy powieki przyciśnięte są palcami. Nawet gdy nacisk ustąpi i gdy oczy są już otwarte, przez dobrą minutę jeszcze nie można czytać. Bynajmniej nie pedantyczny uczony, lecz sama Róża zaproponowała tę prostą, ale skuteczną metodę, aby udowodnić, że to jej skóra widzi i czyta. Jesienią 1964 r. Róża Kuleszowa była znów w pełnej formie, ale na scenę nie wróciła już nigdy.
W tym samym roku prasę amerykańską obiegły sensacyjne doniesienia o niezwykłych dermooptycznych uzdolnieniach Patrycji Stanley z Michigan. Przebadał ją bardzo wszechstronnie dr Richard Voutz. Warto podkreślić, że pani Stanley była już wtedy osobą niemłodą.
Odkrycie dra Nowomiejskiego, że wrażliwość dermooptyczna jest dość powszechna i ponadto daje się za pomocą treningu rozwijać, podsunęło różnym badaczom myśl, aby ze skórnego widzenia zrobić użytek w pracy z niewidomymi. Prace z grupą niewidomych dzieci podjął dr Jakob Fisze-lew w Laboratorium Tyflotechnicznym w Świerdłowsku. Najzdolniejszą z jego uczennic okazała się ośmioletnia Nadia Łobanowa. Trening rozpoczął się od oświetlania palców dziewczynki na przemian światłem czerwonym i zielonym. Towarzyszyły temu słowa Fiszelewa: To jest czerwień, a to jest zieleń". Po kilku dniach potrafiła już Nadia powiedzieć w każdym przypadku bezbłędnie, jakiej barwy światło pada na jej dłonie. W kilka tygodni nauczyła się rozróżniać wszystkie kolory tęczy. Następnym etapem były kolorowe papiery; rozpoznawała je także wówczas, gdy przykrywała je szyba. Wreszcie Nadia usiłowała rozróżniać kształty liter. Próby
wciąż nieudane
ciągnęły się tygodniami, zanim Nadia przeczytała bezbłędnie pierwsze słowo: MIR.
Zajęcia dermooptyczne z grupą osób niewidomych dorosłych podjął też dr Nowomiejski. Przypuszczając, że istota zjawiska jest natury elektrycznej, układał testy rozpoznawane przez niewidomych na płytkach izolacyjnych. Ci niewidomi, którzy mieli przedtem trudności z rozpoznawaniem testu, w tych nowych warunkach odczytywali go sprawnie. Nowomiejski stwierdził też, że duże litery rozpoznawane mogą być rękami z większej odległości, jeśli leżą na płycie lekko naładowanej elektrycznie. Rezultaty doświadczeń Nowomiejskiego z ociemniałym metalurgiem Wasylem B. dają podstawę do twierdzenia, że ćwiczenie własności paraoptycznych (wrażliwości całej skóry na światło) może stać się wielkim dobrodziejstwem dla niewidomych w ich życiu codziennym. Niewidomi powinni żyć w rzęsiście oświetlonych pomieszczeniach"
twierdzi dr Nowomiejski. Odpowiednio wy trenowana osoba niewidoma potrafi bez trudu odnajdywać żądane przedmioty-jest to tylko sprawą treningu i specjalnego oświetlenia pokoju. Niedowidzący Genadij G., trenowany przez Nowomiejskiego, już po jednej lekcji" potrafił zidentyfikować 7 liter wielkości 6,5 cm, wodząc ponad nimi dłonią, w pewnej niewielkiej odległości. Na następnych posiedzeniach odczytał m.in. dwanaście pięcio-, sześcio- i siedmiocyfrowych liczb.
Systematyczne ćwiczenia z niewidomymi dziećmi prowadzone są od wielu lat w Laboratorium Fizjologii Widzenia im. Piłatowa w Odessie. Zespół pod kierunkiem dra Andrieja Szewalewa poza ćwiczeniami dermooptycznymi (za pomocą palców rąk) prowadzi próby rozwijania właściwości paraoptycznych skóry czoła, na którą przez soczewki rzutowane są obrazy i kolory. Metodologię kształtowania nawyku rozpoznawania dermooptycznego na odległość opracowała w 1966 r. N. Swinina w Instytucie Pedagogicznym w Niżnym Tagile.
Podobne do radzieckich próby podjął wybitny uczony bułgarski Geor-gi Łozanow w 1964 roku. W celu wykluczenia wszelkiego oszustwa pracował z sześćdziesięciorgiem dzieci, które albo urodziły się niewidome, albo utraciły wzrok w wieku niemowlęcym. Ponadto, chociaż były one niewidome, dla pewności podczas doświadczeń zawiązywano im oczy. Po wielu godzinach ćwiczeń udawało im się odróżnić jeden kolor od drugiego, choć żadne z nich nigdy w życiu nie widziało barw; trzeba więc było im opisywać to, co wyczuwały. Początkowo dzieci mówiły: Czuję różnicę, ale nie mogę powiedzieć, co to jest". Nabyte umiejętności czytania i rozróżniania barw palcami demonstrowały dzieci Łozanowa na jednym z sympozjów psychiatrów i terapeutów. Ciekawostkę stanowi fakt, że również słynną niewidomą jasnowidzącą Wangę Dymitrowa nauczył Łozanow skórnego widzenia.
Na Kongresie Badań Parapsychologicznych w Edynburgu (1972) prof. Thelma Moss z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles zreferowała wyniki, jakie osiągnęła, trenując niewidomą Mary Wimberley w rozpoznawaniu dermooptycznym barw przedmiotów wykonanych z różnych materiałów.
W lipcu 1971 r. zgłosiła się do prof. Moss telefonicznie Mary, ofiarowując się jako królik doświadczalny". Zaznaczyła przy tym, że osobiście nie wierzy w swój talent do skórnego widzenia. Powiedziała też, że jest zupełnie niewidoma i że uczy dzieci pisma Braille'a. Od samego urodzenia Mary była nękana przez różne choroby oczu, w dzieciństwie przeszła kilka operacji, które jednak nie zapobiegły zupełnej utracie wzroku (jako dziecko widziała światło i rozróżniała kolory). Ten fakt nie przeszkodził jej w uzyskaniu tytułu magistra na wydziale rusycystyki oraz w opanowaniu innych pięciu języków obcych.
Próby z Mary Wimberley rozpoczęto od rozróżniania papieru białego i czarnego. Początki były mało zachęcające. Nawet wtedy, gdy rozpoznania trafne zaczęły już przeważać nad błędnymi, Mary ciągle twierdziła, że tylko przypadkiem odgaduje". Mozolne ćwiczenia ciągnęły się miesiącami. Po bieli i czerni wprowadzono kolor czerwony, a następnie jasny błękit. Testy były sporządzane z papieru, tektury, plastyku. Ze szczególnym upodobaniem (i ze znakomitymi wynikami) określała Mary barwę nylonowych spodenek kąpielowych
identycznych, lecz zabarwionych różnie. Przeprowadzano też eksperymenty telepatyczne. Do prób czytania czarnodruku używano czarnych liter na złotym tle; litery miały ok. 4 cm wysokości. Po czterech miesiącach ćwiczeń ustalono statystycznie, że prawdopodobieństwo osiągnięcia na drodze przypadku tak dobrych wyników, jakie udało się uzyskać Mary, wyraża się stosunkiem: 1 do 5 milionów. We Pranej i prowadzone są od 1971 r. badaniaw Centre d'Eclairagismewspólnie z paryskim uniwersytetem i Instytutem Metapsychicznym. Prowadzi je dr Yvonne Duplessis. Dotacji na te badania udziela Parapsychology Foundation Inc. Eksperymenty, które przeprowadzano tam zarówno z osobami widzącymi jak i niewidomymi oraz niedowidzącymi, omawiano w 1973 r. na I Międzynarodowym Kongresie Badań Psychotronicznych w Pradze [Cytowany tutaj wielokrotnie referat Y. Duplessis przetłumaczył Jacek Kwaśnik].
W Polsce pierwsze próby trenowania wrażliwości dermooptycznej przeprowadzono w Warszawie w 1973 r. z dziesięcioletnią Bogną Stefańską. Dziewczynka miała doskonały wzrok według oceny Kliniki Okulistycznej Wojskowej Akademii Medycznej. Na początku Bogna odróżniała (z Zawiązanymi oczami) karty czerwone od niebieskich, a później również karty zielone. Ćwiczono także odróżnianie czerwonych i niebieskich pionków warcabowych i kawałków kolorowego celofanu. Następnym etapem ćwiczeń było określanie położenia i kolorów kart barwnych, umieszczonych pod szkłem. Po trzech miesiącach dziewczynka czytała już napisy układane z kilkucentymetrowych czerwonych liter na tle niebieskim, potem czarnych na tle białym. Stopniowo zmniejszano wielkość liter; najmniejsze czytane przez Bognę litery miały 4 mm wysokości. Początkowo ćwiczenia przeprowadzane były pod kierunkiem ojca dziewczynki L. E. Stefańskiego, w późniejszych doświadczeniach brał udział współautor Tajemnic parapsychologii (] 977) Krzysztof Boruń. W 1974 r. Bogna demonstrowała swoje umiejętności na III Krajowym Sympozjum Biocybernetyki, Biomatematyki i Biotechniki.
Jesienią 1973 r. Anna Bernat, L. E. Stefański i inni przeprowadzili badania testowe w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych w Laskach k. Warszawy. Dalsze doświadczenia prowadzone były z niewielką grupą młodzieży w Polskim Związku Niewidomych w Warszawie.
Badania w Laskach objęły 34 chłopców w wieku od lat 8 do 12. Chłopcom z resztkami wzroku zawiązywano podczas badania oczy. Badano za pomocą kompletów kart czerwonych i niebieskich, kart dwubarwnych czerwono-zielonych, pokrytych przezroczystą masą plastyczną, za pomocą arkusików kolorowego celofanu, krat czerwonych i niebieskich w kopertkach plastykowych oraz
u zdolniejszych
za pomocą testów barwnych, wkładanych pod szybę lub pod grubą plastykową folię.
Były to badania przede wszystkim ilościowe. Trafne określenia koloru oznaczano znakiem plus, pomyłkę znakiem minus. Ponieważ wyboru należało dokonywać pomiędzy dwoma kolorami, wyniki do 50% trafień mogły oznaczać tylko przypadek. Znaczące mogły być więc jedynie wyniki, gdzie procent trafień przekraczał 50%. Powyżej 50% trafień osiągnęło 27 chłopców (na 34), czyli 79% badanych. Inaczej muszą być oceniane doświadczenia jakościowe, gdy rozpoznawanie testów pod szybą lub pod folią plastykową dotyczyło figur geometrycznych, abstrakcyjnych znaków, liter i cyfr.
Wobec ograniczeń czasowych próby rozwijania już stwierdzonych zdolności dermooptycznych przeprowadzono zaledwie z dwunastoma chłopcami. Warto zauważyć, że nawet stosunkowo niskie procentowo wyniki pierwszych testowań o niczym właściwie nie świadczą. Przykład 1: chłopiec po trzech miesiącach ćwiczeń, czytający testy literowe pod szkłem, w pierwszych testach miał wynik 55%. Przykład 2: chłopiec dokładnie rozpoznający barwy i granice figur geometrycznych pod szkłem miał przy pierwszym badaniu rozróżniania kolorów wynik 50%. Stąd wniosek, że nie tylko chłopcy osiągający wysokie wyniki procentowe przy pierwszych próbach mogą posiadać zdolności dermooptyczne w stopniu wybitnym. Zapewne u wielu dałoby się rozwinąć ich zdolności dermooptyczne do takiego stopnia, który pozwoliłby im użytkować nabyte umiejętności do celów praktycznych.
Zjawisko i jego nazwa
Zjawisko wrażliwości skóry na światło i barwy nazwane zostało przez dra Nowomiejskiego wrażliwością dermooptyczną (kożno-opticzeskoje czuwstwo). W Rosji stosowano też termin widzenie skórne (kożnoje zrenije) oraz biointroskopia. Niemiecka nazwa brzmi: Hautsicht lub po prostu das augenlose Sehen. Podobnie w języku angielskim mówi się: eye-less sight albo dermooptic semibility.
Badacze francuscy wprowadzają rozróżnienie: wrażliwością dermooptyczną nazywaj ą zdolność skóry dłoni do rozpoznawania barw dotykanych przedmiotów oraz form graficznych, natomiast odbiór wrażeń świetlnych bez bezpośredniego kontaktu z rozpoznawanym testem nosi u nich nazwę widzenia paraoptycznego"; ten drugi termin odnosi się zwłaszcza do widzenia" skórą twarzy, a wprowadzony został w 1920 r. przez Romains'a. Drugi zaproponowany przez niego termin widzenie pozasiatkówkowe" (vision extraretinienne) nie przyjął się nawet we Francji.
Warunki występowania zjawiska
Wydaje się, że potencjalną zdolność widzenia" ma cała skóra człowieka. Trening lub też inne czynniki rozwijają tę zdolność na przykład w opuszkach trzeciego i czwartego palca prawej ręki (u Róży Kuleszowej), w skórze lewego ucha (u pacjentki Cesarego Lombroso) lub też winnych, ściśle określonych miejscach skóry. Jeden zbadanych przez nas chłopców w Laskach upierał się, że najłatwiej jest mu rozróżnić barwy zewnętrzną stroną palców dłoni. Gdy próbowano skłonić Kuleszową, aby posługiwała się lewą ręką, to dopiero po dwóch tygodniach kontrolowanych ćwiczeń jej lewa dłoń osiągnęła pełną wrażliwość na barwy. Dziesięcioletnia uczennica szkoły muzycznej w Charkowie Lena Bliznowa wykazywała zdolność widzenia" nie tylko rękami, lecz także skórą pleców i brzucha. Wśród osób badanych w ZSRR były i takie, które odczuwały światło oraz barwę językiem, łokciem albo nosem. Dużą czułość na światło ma też
jak się okazało
podniebienie.
Wrażliwość skóry twarzy na światło badana była we Francji. Z 17 osób (widzących i niewidomych) 10 rozróżniało skórą twarzy ciemność od światła, jeśli jego natężenie wynosiło przynajmniej 5000 lx. Yvonne Duplessis w wyniku szczegółowych badań uzyskała dane na temat miejsc ciała o szczególnej naturalnej wrażliwości skóry. Najbardziej czułą okazała się lewa strona twarzy, a zwłaszcza lewa skroń. Wyjątkową niewrażliwością odznacza się natomiast środkowa część czoła. Prawa ręka jest zwykle bardziej czuła od lewej, najbardziej zaś wrażliwe są dłonie i palce.
Masowe testowania, przeprowadzone w różnych krajach wśród osób dorosłych i dzieci, widzących i niewidomych, wykazały powszechność występowania wrażliwości dermooptycznej. Wydaje się, że potencjalnie ma ją każdy człowiek, chodzi tylko o to, że nie u każdego równie łatwo daje się ją ujawnić. Zasadniczo bez większych trudności tę potencjalną" zdolność widzenia skórnego można uaktywnić u dzieci. Przyczyna tego jest prosta: człowiek dorosły, któremu proponuje się, aby popróbował widzenia palcami", przystępuje do doświadczenia z wielką dozą sceptycyzmu (jeśli nie całkowitej niewiary), czym blokuje sobie możliwość ujawnienia własnych zdolności. Dziecko, na szczęście, nie zakłada z góry, że coś jest niemożliwe. Próbuje
i uzyskuje powodzenie.
Na Krajowym Sympozjum Psychologów w Permie w 1965 dr S. Dobronrawow stwierdził, że około 72% dzieci ma zdolność skórnego widzenia. Ujawnia się ona zwłaszcza między siódmym a dwunastym rokiem życia. Dane te potwierdzone zostały w badaniach testowych wśród niewidomych dzieci w Laskach.
Bułgarski zespół dra Łozanowa przetestował 60 niewidomych dzieci z następującym wynikiem: troje ujawniło zdolność rozróżniania bez dłuższego treningu barw i figur geometrycznych pod warunkiem, że testy pokryte były szybą; ważniejszym rezultatem jest wszakże
napisał Łozanow
że 57 pozostałych dzieci mogło nauczyć się skórnego widzenia".
Zdolność dermooptyczna może ujawnić się u dziecka nieomal spontanicznie. Tak było w przypadku Tani Bykowskiej, która została odkryta" przez swojego nauczyciela biologii w 1965 roku. Przy pierwszej próbie określiła Tania kolor obsadki pióra. W dalszym systematycznym testowaniu Tania potrafiła identyfikować książkowe ilustracje, po których wodziła palcami. Wobec komisji Instytutu Medycznego w Krasnodarze Tania z zawiązanymi oczami, mając ponadto przed twarzą nieprzezroczysty ekran, potrafiła palcami rozróżniać barwy piłeczek, prawidłowo opisała też dotykane przez siebie rysunki, przedstawiające gałąź, szczypce i budzik.
Dr Nowomiejski, który przeprowadził doświadczenia z 80 studentami ^działu grafiki Instytutu Pedagogicznego w Niżnym Tagile, stwierdził, że co szósty z nich po półgodzinnym ćwiczeniu potrafi uchwycić różnicę pomiędzy dwoma kolorami. Trzy spośród testowanych przez Nowomiejskiego osób nauczyły się wkrótce rozpoznawać leżące pod szkłem rysunki, litery i cyfry. Nowomiejski, reasumując wyniki wszystkich badań radzieckich, konkluduje, że ok. 30% ludzi może w ciągu kilku lekcji nauczyć się skórnego widzenia.
Prof. Thelma Moss z USA nie podziela optymizmu badaczy radzieckich. Znaleźliśmy
stwierdziła
niewiele osób, które zdawały się posiadać ten talent". W ciągu kilku miesięcy miała ona do czynienia z wieloma Ochotnikami, którzy po jednym lub dwóch posiedzeniach odchodzili znudzeni i rozczarowani. Jak wiadomo, podstawowym warunkiem umożliwiającym wystąpienie zjawiska dermooptycznego jest sugestywna atmosfera wiary w jego realność. Być może, w amerykańskim laboratorium nie stworzono osobom testowanym takiego nastroju, jaki towarzyszył pracom prowadzonym w Związku Radzieckim i Bułgarii.
Francuskie doświadczenia z lat 1971-1973 przeprowadzane były wyłącznie z osobami dorosłymi, widzącymi i niewidomymi. Większość osób Badanych była w wieku 20 do 30 lat; w doświadczeniach brało też udział kilka osób sześćdziesięcioletnich. W próbach identyfikowania skórą barwnych świateł spośród 17 osób 10 uzyskało wyniki prawidłowe.
Na pytanie o wpływ czynników emocjonalnych na występowanie zjawiska trudno dać jednoznaczną odpowiedź. Prof. Thelma Moss pisała, że
Mary wykazywała minimalne zainteresowanie, gdy proszono ją, aby pracowała pod kontrolą obcych. A przecież najlepsze wyniki osiągała przed kamerami telewizyjnymi i mikrofonami, wśród tłumu techników i rozmaitych urządzeń technicznych. Przy dwóch takich okazjach otrzymano dwie taśmy magnetowidowe z zapisem doskonałych osiągnięć Mary."
Czynniki pobudzające ambicję niewątpliwie oddziaływały na Bognę Stefańską; z powodzeniem prezentowała ona swoje umiejętności podczas wielu publicznych występów, dwukrotnie przed kamerami filmowymi oraz w studiu telewizyjnym.
Niemiłe emocje wpływają zdecydowanie hamująco na funkcjonowanie wrażliwości dermooptycznej. Pod wpływem silnego wstrząsu psychicznego wrażliwość ta
jak u Róży Kuleszowej
może zostać zupełnie zablokowana. W badaniach nad zjawiskiem dermooptycznym, jak zresztą we wszystkich pracach doświadczalnych z zakresu psychotroniki, istotną sprawą jest ustalenie, czy na wynik eksperymentu wpływa obecność osoby eksperymentatora, jeśli tak, to jakiego rodzaju i jak wielki może być ten wpływ.
W przypadkach, gdy osoba prowadząca doświadczenie pozostaje z osobą testowaną w ścisłym kontakcie emocjonalnym (np. w relacji ojciec-córka), mogą mieć oczywiście miejsce fakty mimowolnego, bezsłownego przekazywania pewnych informacji. Takim przekazom wystarczają niekiedy ledwie zauważalne zmiany rytmu oddechu i inne tym podobne drobne reakcje emocjonalne eksperymentatora, związane z obserwowaniem przebiegu doświadczenia. Nie wolno lekceważyć ewentualności tego rodzaju wpływu, ale też nie należy jego rozmiaru przeceniać. Tam, gdzie zadanie polega na określeniu koloru karty: czerwona czy niebieska, ścisły kontakt emocjonalny pomiędzy eksperymentatorem a osobą testowaną bez wątpienia może stać się czynnikiem istotnym. Trudno natomiast wyobrazić sobie, aby bezsłowne podpowiedzi" eksperymentatora były w stanie pokierować palcami osoby rozpoznającej dość skomplikowany układ różnobarwnych figur geometrycznych umieszczonych pod szkłem. Ojciec dziewczynki, aby jednak i tę możliwość wykluczyć, podczas wielu doświadczeń z Bogną Stefańską wychodził, pozostawiając osobom obcym kontynuowanie prób. W tych warunkach Bogna przebadana została m.in. przez grupę pracowników naukowych Zakładu Fizjologii Akademii Medycznej w Warszawie, którzy użyli wówczas przygotowanych przez siebie testów.
Drugą możliwość wpływu eksperymentatora na wynik doświadczenia stanowi ewentualne jego oddziaływanie telepatyczne na osobę testowaną. Oddziaływanie takie istotnie zostało wykryte, ale znaczenia również i tego rodzaju wpływu nie trzeba przeceniać.
Doświadczenia kontrolne, wykonane w warunkach wykluczających wszelkie oddziaływanie innych osób na osobę testowaną, wykazały, że odosobnienie nie ma istotnego wpływu na ilościowy rezultat rozpoznań (doświadczenia z niewidomą Mary W.). Z Bogną Stefańską przeprowadzane były z powodzeniem próby rozpoznawania koloru kart w kopertach z grubego papieru pakowego, przy czym osoba podająca dziewczynce kopertę nie wiedziała, jakiej barwy karta znajduje się wewnątrz.
Cechy zjawiska
Myliłby się ktoś, kto by sądził, że dotknięciu powierzchni czerwonej towarzyszy pojawienie się w ciemności zamkniętych oczu nagłego rozbłysku czerwieni. Zjawiska takiego nie stwierdziła u siebie żadna z dermooptycznie uzdolnionych osób. Dopiero na drodze długotrwałych ćwiczeń można skojarzyć doznania dermooptyczne (nie mające nic wspólnego z prawdziwymi wrażeniami wzrokowymi!) z wyobrażeniami wzrokowymi dotykanych barwnych powierzchni.
Co się właściwie czuje, kiedy widzi się" kolory rękami? Na jakie wrażenia przekłada się" bodziec barwny? Przede wszystkim chyba na wrażenia temperaturowe. Barwy określone tradycyjnie przez malarzy jako ciepłe odczuwane są w skórnym widzeniu istotnie jako ciepłe, zimne zaś jako zimne. Odchylenia od tradycyjnej skali ciepłozimnej przyjętej przez plastyków są minimalne. Bogna Stefańską np. tak szereguje barwy w swojej subiektywnej skali, poczynając od najcieplejszej: czerń, karmin, cynober, żółcień, zieleń majowa, błękit, zieleń szmaragdowa, biel. Należy tu jednak uczynić zastrzeżenie, że wynik powyższy opiera się na doświadczeniach z kolorowymi papierami, układanymi pod szybą. Ściślejszych danych dostarczyłyby eksperymenty przy użyciu aparatu zawierającego monochromator (przyrząd wydzielający niemal idealnie jednobarwne światło), który rzutuje wiązkę światła na matówkę.
Gdy w ćwiczeniach z Bogną wprowadzony został po raz pierwszy (bez uprzedzenia) fiolet, dziewczynka określiła go jako jakiś nowy kolor, podobny trochę do czerwonego", ale jego temperatura" była zbliżona mocno do żółtego; dlatego w dalszym ciągu ćwiczeń żółcień i fiolet nieraz bywały przez Bognę mylone. Najsilniejszy kontrast temperatury przedstawiały dla Bogny biel i czerń. Bogna, dotykając powierzchni szyby, pod którą znajduje się papier biały, a koło niego czarny, mówiła, że tu jest zimno, a tu ciepło".
Krzysztof Boruń przeprowadził z Bogną doświadczenie mające na celu ustalenie, czy subiektywnym odczuciom dziewczynki odpowiada coś fizycznie konkretnego. Bogna miała przed sobą szereg szklanek unieruchomionych w ten sposób, że nie mogła przez poruszenie ich stwierdzić, które są pełne, a które puste. Były wśród nich szklanki wyłożone od wewnątrz papierem białym, wyłożone papierem czarnym oraz szklanki napełniane podczas eksperymentu wodą cieplejszą i zimniejszą. Chodziło o to, aby Bogna
kierując się swoimi wrażeniami temperaturowymi
pomyliła" szklankę wyłożoną papierem białym ze szklanką napełnioną wodą zimniejszą, a szklankę wyłożoną papierem czarnym ze szklanką napełnioną wodą cieplejszą. Okazało się, że przy temperaturze powietrza w pokoju ok. 22C Bogna stwierdziła identyczność temperatur szklanki z białym papierem i szklanki z wodą o temperaturze 26,2C. Szklanka z papierem czarnym miała wg Bogny tę samą temperaturę, co szklanka z wodą mającą 26,8C. Szklanki z wodą i szklanki z papierem były później wielokrotnie zamieniane miejscami, ale palce Bogny nie dały się oszukać: zawsze potrafiła powiedzieć, w której z dwóch dokładnie dla niej tak samo ciepłych szklanek znajduje się woda, a w której papier. A zatem
nie tylko wrażenia temperaturowe decydują o prawidłowości dermooptycznego rozpoznania.
Podobny wynik uzyskał dr Szefer w eksperymencie z Różą Kuleszową. Róża określała płytki czerwone jako ciepłe, natomiast błękitne, zielone i fioletowe
jako zimne. Nic dziwnego
przecież pochłaniają one i odbijają różnie działające cieplnie wycinki widma. Szefer spróbował ogrzewać płytki o zimnych" barwach, a oziębiać płytki z wyglądu ciepłe". W każdym przypadku potrafiła jednak Róża zidentyfikować kolor płytki.
Pewne odcienie kolorów żółtego i niebieskiego miały dla Bogny jednakową temperaturę. Nie myliła ich jednak ze sobą, gdyż żółty był bardziej szorstki", błękit zaś zawsze gładki".
Studenci badani przez dra Nowomiejskiego opisywali swoje wrażenia w bardzo różny sposób. Borys M., dotykając czerwonego papieru, mówił, że czuje coś lepkiego, klejowatego. Wszyscy na ogół zgadzali się z tym, iż odczucia dostarczane przez barwy można podzielić na gładkie, lepkie i szorstkie. Kolor żółty określano jako śliski, a przy tym niezupełnie gładki; czerwony, zielony i granatowy były lepkie; zielony wydawał się bardziej lepki od czerwonego; pomarańczowy był twardy i tak szorstki, że zdawał się hamować przesuwającą się po nim rękę. Jeszcze silniej hamująco działał fiolet; odczuwano go jako jeszcze bardziej szorstki od poprzedniego. Najbardziej lepka wydawała się testowanym czerń, najsilniej też działała hamująco. Biel sprawiała wrażenie gładkiej.
Wspomniane wyżej hamujące działanie czerni stwierdziliśmy również u Bogny Stefańskiej. Krzysztof Boruń przeprowadził z nią próbę ustalenia zdolności rozdzielczej jej widzenia" palcami. Najwęższym wyczuwalnym czarnym paskiem na białym tle okazała się kreska szerokości 0,5 mm. Natomiast na tle czarnym Bogna wyczuwała dopiero 1,5 mm szeroki biały pasek (w obu przypadkach testy umieszczane były pod szkłem o grubości 3 mm). Obliczanie przez Bognę liczby białych kresek rozrzuconych na tle czarnym trwało znacznie dłużej niż policzenie podobnej liczby kresek czarnych na tle białym.
Przy okazji warto wspomnieć o zdolności rozdzielczej receptorów dermooptycznych u Róży Kuleszowej. W okresie doświadczeń w Instytucie Biofizycznym w Moskwie potrafiła ona rozpoznawać palcami obrazki na znaczkach pocztowych lub opisywać kształty kolczyków w uszach kobiety przedstawionej na małej fotografii. Bogna nie doszła do takich rezultatów, ale zdarzało się jej czytać napisy, których litery miały 4 mm wysokości.
Niewidome dzieci, z którymi eksperymentował dr Jakob Fiszelew, określały barwy przede wszystkim jako cieplejsze" i zimniejsze" (przy czym czerwień była najcieplejsza), ale też
podobnie jak studenci Nowomiejskiego
jako szorstkie, gładkie i lepkie.
Studenci z Niżnego Tagiłu ćwiczyli także sztukę rozpoznawania barw dłonią z odległości. Odczucia dostarczane im przez barwy miały charakter temperaturowy; prawie jednogłośnie stwierdzili, że czerwona ich pali, pomarańczowa grzeje, żółta jest ledwo ciepła, zielona
neutralna, błękit ziębi, a fiolet ziębi i jednocześnie trochę szczypie. Niezależnie od doznań termicznych odczuwali jak gdyby lekkie kłucie w dłoniach, naciskanie lub jakby powiew powietrza.
Róża Kuleszowa całkiem inaczej określała to, co czują jej palce. Barwne powierzchnie wydawały się jej jak gdyby pokryte krzyżykami, liniami. prostymi, liniami falistymi lub też kropkami. Odczuciom tym towarzyszyło wzrokowe wyobrażenie koloru, będące
rzecz jasna
wynikiem 'Skojarzenia utrwalonego ćwiczeniami.
s Doświadczenia francuskie pod kierunkiem Yvonne Duplessis wykazały, że barwy wykrywane dermooptycznie można ułożyć w skalę: od zimna i gładkości do ciepła i chropowatości. Kolor niebieski na ogół bywał określany przy tym jako świeży, biały jako męczący (mylono go niekiedy z żółtym i czarnym), zielony wydawał się zimny i bardzo gładki, żółty Bardziej szorstki, lecz gładszy i zimniejszy od czarnego. Kolor czerwony miał być szorstki, jak gdyby po futerku zwierzęcia posuwało się ręką pod włos. Niewidomy J. M. umiejscawiał swoje odczucia przy dotykaniu barwnych powierzchni w sposób następujący: niebieski w lewej dłoni, zielony ponad nią, żółty w prawej dłoni, a ponad nią czerwony".
Interesujący jest sposób, w jaki niekiedy odczuwane są umieszczone pod szkłem czarne formy graficzne na tle białym. Dla Bogny przedstawiały się one rozmaicie: czasem jako ciepłe (jak gdyby bardziej szorstkie) kreski i plamki na powierzchni szyby, a czasem
jak twierdziła
jako bardzo wyraźne wypukłości szkła. Umieszczone pod szybą druciki, cienkie patyczki itp. przedmioty odczuwane bywały przeważnie jako wypukłości na powierzchni szyby, zarówno przez Bognę, jak i niektóre z niewidomych dzieci.
Gdy czytamy opisy dermooptycznych sposobów odczuwania barw, nieodparcie nasuwa się refleksja, że mamy tu do czynienia z czymś bardzo podobnym do synestezji (np. widzenie muzyki" i słyszenie" zapachów, opiewane przez Baudelaire'a i innych poetów, a tak cenione przez zażywających LSD).
W doświadczeniu Y. Duplessis zamykano osoby badane w pomieszczeniu, którego ściany miały zmienny kolor (były obracane) lub które oświetlano światłem o różnych barwach. Kolory te wywoływały różne odczucia: ciemnozielononiebieski sprawiał wrażenie rozproszonego oddźwięku w chłodnej przestrzeni", a czerwonołososiowy
ciepłej, małej przestrzeni z aksamitnym dźwiękiem". Te same odczucia przy kolorze niebieskim miało 60%, a przy czerwonym 50% badanych.
Niektóre osoby odczuwają czerń jako cienką", inne
jako ciężką i przyciągającą dłoń", a biel sprawia wrażenie grubej" albo lekkiej".
Doznania dermooptyczne są często ogromnie trudne do opisania słowami. Młody naukowiec z Uniwersytetu Kalifornijskiego uczestniczący w doświadczeniach z Mary Wimberley zapytał ją kiedyś poważnie, czy mogłaby nazwać odczucie, którego doznaje dotykając purpury. Mary odpowiedziała bez wahania, że chętnie odpowie na to pytanie, jeśli najpierw on jej powie, co właściwie widzi, gdy spogląda na purpurę.
Rozpoznawanie barw i form graficznych skórą jest możliwe również bez kontaktu dotykowego. Już osoby ćwiczone przez Romains'a rozpoznawały barwy na odległość. Dr Nowomiejski próbował ustalić, z jakiej odległości potrafią wykryć barwę karty jego studenci. Różne osoby zaczynały odczuwać kolor, trzymając ręce na rozmaitej wysokości. Kartę czerwoną wyczuwał Borys M. trzymając nad nią dłoń przynajmniej na wysokości 35 cm, Ludmiła L.
na wysokości 45 cm, Arkadiusz A.
70 cm, a Larysa L.
przynajmniej w odległości 77 cm. Czerwień zdawała się promieniować najwyżej ze wszystkich barw, błękit zaś na odległość najmniejszą.
Wysokość barwnej bariery, czyli granica odczuwania ręką poszczególnych barw na odległość, zależy oczywiście od charakteru oświetlenia w pomieszczeniu.
W doświadczeniach amerykańskich bywała trafnie określana każda z czterech barw (biel, czerń, czerwień, błękit), jeśli dłoń rozpoznająca znajdowała się nie wyżej niż 5 cm nad kartonikiem. Jedna z osób ćwiczonych przez Y. Duplessis odróżniała płytki zielone od czarnych, trzymając rękę na wysokości przynajmniej 20 cm ponad nimi.
Przy dobrym oświetleniu Bogna rozpoznawała bez trudu barwy kart czerwonych, niebieskich i zielonych, które zbliżone były do jej dłoni na odległość kilku centymetrów. W długiej serii doświadczeń nie pomyliła się ani razu.
Z Krzysztofem Boruniem próbowaliśmy znaleźć wartość progową w rozpoznawali i u na odległość miejsca i kształtu prostych figur geometrycznych, czarnych na białym tle. Bogna wodziła palcami po powierzchni szyby, do której z przeciwnej strony zbliżano arkusz białego papieru z narysowaną na nim kreską i kropką. Kreska miała 20 mm długości i l mm szerokości, leżąca obok kropka miała średnicę 3 mm. Gdy test znalazł się W odległości 19 cm od szyby, dziewczynka była już w stanie dokładnie określić położenie i kształty figur. W dalszych doświadczeniach Bogna wskazywała na powierzchni szkła położenie kresek o szerokości 2 mm, które znajdowały się na papierze leżącym do 30 cm poniżej szyby.
Osiągnięcia zespołu dr Duplessis w rozpoznawaniu testów na odległość za pomocą widzenia skórnego (paraoptycznego) wydają się szczególnie interesujące. Ćwiczenia prowadzono kilkoma sposobami, np. osoba badana siadała przy oknie w świetle dziennym; przed nią stawał eksperymentator trzymający kartę (test) w taki sposób, aby sam jej nie widział. Zadaniem osoby badanej
niewidomej lub widzącej z zasłoniętymi oczami- było wykrywanie czarnych geometrycznych kształtów na białych kartach lub l do 9 czarnych kółek nalepionych na tło białe. W dalszych ćwiczeniach stosowano testy literowe. Najczęściej rozpoznawaną literą była litera A", z największą trudnością rozpoznawano E". Najpierw odczuwany był kształt ogólny, a następnie
po około dwóch minutach silnie napiętej uwagi
cała litera. Osoby badane wolały, gdy eksperymentator poruszał karty przed ich twarzą. Badano też widzenie paraoptyczne różnych przedmiotów. Były one umieszczane w przejrzystych, plastykowych pudełkach, na białym lub czarnym papierze. Eksperymentator lekko poruszał pudełkiem naprzeciw twarzy osoby badanej. Widzenie skórne wydaje się dokonywać jakby we mgle, z której stopniowo wynurzają się niewyraźne kontury. W ich wyróżnianiu pomagali sobie badani ruchami głowy. Gdy ich dłonie były obrócone w kierunku przedmiotu, wzmacniało to widzenie paraoptyczne. Niedowidząca pani J. G. (ćwiczona oczywiście z zawiązanymi oczami) potrafiła w ten sposób wykryć, który z pięciu przedmiotów użytych w doświadczeniu znajdował się przed jej twarzą. Ciekawe bywały przy tym jej odczucia; np. gdy przedmiotem rozpoznawanym były nożyczki, pani J. G. odbierała wrażenie smaku metalicznego. W innego typu doświadczeniach osoby badane siadały w ciemnym pokoju w odległości 1,6 m od tablicy, na której znajdowało się 40 żarówek (po 25 W każda) w kolorach: niebieskim, żółtym, białym, czerwonym i zielonym. Żarówki zapalał eksperymentator w różnej kolejności, a osoby badane rozpoznawały ich barwę skórą twarzy. Kolory ciepłe wydawały się jakby migoczące, biel i czerwień bywały niekiedy mylone.
W latach pięćdziesiątych radziecki psycholog A. Leontiew wytrenował grupę osób w odróżnianiu świateł czerwonego i zielonego, które rzutowano na ich dłonie. Różnice w oddziaływaniu cieplnym tych świateł zostały przy tym wyeliminowane dzięki zastosowaniu filtrów. Skórę osób badanych uczulano za pomocą podrażnień elektrycznych na działanie światła
było to zatem doświadczenie ze sztucznym" efektem dermooptycznym.
Dr Nowomiejski rzutował na dłonie Kuleszowej światła barwne, również z odfiltrowanym ciepłem. Róża bardzo szybko nauczyła się określać w tych warunkach wszystkie kolory tęczy.
Już w pierwszych doświadczeniach dra Szefera z Różą Kuleszową przekonano się, że palce jej nie wymagają bezpośredniego kontaktu z przedmiotem, aby widzieć". Rozpoznawanie kart barwnych przez szkło. celuloid lub celofan nie jest nawet w najmniejszym stopniu trudniejsze niż bezpośrednie. Rozpoznawany przez szkło rysunek nie musi koniecznie być, jak się okazuje, przedmiotem konkretnym. Bez trudu identyfikowała Róża kolor i kształt linii świetlnej na ekranie oscylografu. Wystarczyło 15 minut ćwiczeń, a umiała również odczytywać zadania arytmetyczne, które rzutowane były na matówkę urządzenia podobnego do ekranu telewizora. Róża potrafiła też określać kolor i wysokość słupka cieczy w probówkach.
Przykrycie nieprzezroczystym papierem testu stwarza warunki, w których oko nie jest już w stanie go rozpoznać. Dla palców osoby o dużej wrażliwości dermooptycznej rysunek pozostaje jednak widoczny. W 20 kolejnych doświadczeniach z Bogną Stefańską, w których podawano jej karty barwne w kopertach z grubego, szarobrązowego papieru pakowego, dziewczynka miała 100% wyników trafnych. Doświadczenia przeprowadzano w znakomitych warunkach świetlnych (co dla zjawiska dermooptycznego jest czynnikiem niewątpliwie sprzyjającym): w ogrodzie, w pełnym słońcu.
Przy słabym świetle sztucznym przeprowadziliśmy wspólnie z K. Boruniem eksperyment, który polegał na kolejnym zdejmowaniu warstw bibułki pokrywającej rysunek. Tym razem Bogna zaczynała wyczuwać palcami kontury rysunku dopiero wtedy, gdy znajdował się on już na pograniczu widzialności dla wzroku: przez 3 warstwy bibułki. Materiały półprzejrzyste, pokrywające test, nie przysparzały Bognie żadnej trudności; w wielokrotnych próbach rozróżniania kart barwnych przez złożoną dwukrotnie (i więcej) folię polietylenową dziewczynka nie popełniła nigdy błędu. Dermooptyczne właściwości Amerykanki Patrycji Stanley nie zanikały nawet wtedy, gdy na rękach miała gumowe rękawiczki.
Osobliwą cechę skórnego widzenia, która daje mu niejaką wyższość nad normalnym widzeniem ocznym, nazwał dr Nowomiejski przenikającą, właściwością wrażliwości dermooptycznej". Jego doświadczenia w tym zakresie dały zdumiewające rezultaty. Nowomiejski kładł kawałki folii aluminiowej, blaszki mosiężne lub miedziane na przezroczyste, kolorowe karty, które od spodu były oświetlane. Uzdolnieni i wytrenowani dermo-Optycznie studenci, których palce przesuwały się po powierzchni metalowych pokryw, stwierdzali zawsze, że jest ona jakby lepka, gdy pod spodem wył kolor czerwony; w przypadku błękitu powierzchnia wydawała się im gładka. Niewidomą Nadię Lobanową nauczył dr Nowomiejski rozpoznawania wszystkich barw tęczy, znajdujących się pod miedzianą blachą. Niewidoma widziała więc to, co było niedostępne dla człowieka widzącego.
A. Demenewa i A. Koczigina przeprowadziły w 1965 r. w Instytucie Pedagogicznym w Niżnym Tagile doświadczenia polegające na rozpoznawaniu barw kawałków tkanin zamkniętych w metalowych pudełkach. Kolory były identyfikowane dotykiem na podstawie zróżnicowania doznań temperaturowych. W tym samym roku D. Gilew i. I. M. Goldberg w masowym eksperymencie przebadali znaczną liczbę osób za pomocą specjalnego urządzenia
pewnego rodzaju ruletki z metalowymi płytkami, przykrywającymi kolorowe płaszczyzny. Na podstawie wyników tych badań możemy dziś mówić o istnieniu zdolności człowieka do rozpoznawania ręką barwy przez warstwę metalu.
Jak wykazuj ą rezultaty badań radzieckich z 1973 r., z różnego rodzaju nieprzezroczystych ekranów najmniej utrudniają rozpoznanie dermooptyczne te, które dobrze przepuszczają promienie podczerwone, pochodzące z pokrytych przez nie powierzchni barwnych. Gdy kolorowe testy przykrywano foliami z rozmaitych metali, przez folię aluminiową barwy odczuwane były najsilniej.
Widzenie skórne wykazuje jednakże pod wieloma względami podobieństwo do widzenia ocznego. Podobnie jak widzenie normalne słabnie ono w świetle przyćmionym i zanika (choć nie u wszystkich) w zupełnej ciemności. Dwaj spośród studentów Nowomiejskiego potrafili w pozbawionym światła pomieszczeniu czytać rękami, a także Róża Ku-leszowa identyfikowała duże litery, potrafiła też w tych warunkach określać kolor bawełnianych skarpetek i ołówków.
Przy bardzo słabym świetle, w którym barwy były już nierozróżnialne wzrokiem dla nikogo z obecnych, Bogna rozpoznawała prawidłowo i szybko wszystkie karty czerwone, oddzielając je od pozostałych (zielonych i niebieskich). Barw tych ostatnich nie potrafiła nazwać, jakkolwiek rozdzieliła je potem prawidłowo: niebieskie jako cieplejsze", zielone jako zimniejsze".
W doświadczeniach amerykańskich z Mary Wimberley również badano ewentualny wpływ oświetlenia na częstotliwość trafnych rozpoznań. Mary umieszczano w ciemni i dawano do posortowania talię kartoników w czterech kolorach. W tych warunkach procent popełnianych błędów był dokładnie ten sam, co w doświadczeniach kontrolnych, robionych w pełnym świetle.
Istotnym czynnikiem w rozpoznawaniu dermooptycznym jest
jak się okazuje
kierunek padania światła. W doświadczeniach, które przeprowadziliśmy z Krzysztofem Boruniem, okazało się, że Bogna różnie lokalizuje na powierzchni szkła drobne formy graficzne, znajdujące się o 25 cm niżej, zależnie od kąta, pod którym pada światło na test. Doświadczenia były przeprowadzane w warunkach, w których trudno było dokonać dokładnych pomiarów. Niemniej, miejsce lokalizacji kreski na szkle, które znajdowało się o 25 cm wyżej, określane było przez Bognę w miejscu leżącym dokładnie ponad kreską tylko wtedy, gdy eksperyment przeprowadzano w świetle rozproszonym. Jeśli jednak kierunek padania światła na test był określony, miejsce lokalizacji dermooptycznego odczucia kreski (znajdującej się poniżej płyty szklanej) przesuwało się w kierunku przeciwnym do kierunku, z którego padało światło. Rezultat tego rodzaju doświadczeń zdawałby się świadczyć o możliwości kierunkowego działania hipotetycznych receptorów dermooptycznych".
Gdy pod szybą umieszczono na białym tle prostokątny arkusik folii aluminiowej, a szybę ułożono pod takim kątem, aby odbijał padające światło w kierunku rozpoznającej, Bogna stwierdziła ze zdumieniem, że jest tam coś Jaśniejszego od białego papieru". Poproszono wówczas Bognę o cofnięcie rąk i zmieniono kąt nachylenia szyby. Teraz dziewczynka
jeszcze bardziej zaskoczona
rozpoznawała ten sam prostokącik jako coś ciemnego, dziwiąc się, jakim sposobem mógł się nagle zmienić.
Stwierdziliśmy też (znane już zresztą od dawna badaczom w innych krajach) zjawisko mieszania się barw. Położone 30 do 40 cm poniżej szyby dwa stykające się prostokąciki
niebieski i żółty
były określone przez Bognę jako coś zielonego". Przy intensywnym (prawie monochromatycznym) świetle czerwonym Bogna nie widziała" palcami czerwonego koła, umieszczonego pod szybą na białym tle, tak samo jak nie widzieli go swym normalnym wzrokiem prowadzący doświadczenie. Gdy Róża Ku-leszowa dotykała palcami niebieskiego kwadratu, oświetlonego promieniami czerwonymi, nazwała go fioletowym. Również fioletowe zabarwienie widział eksperymentator.
Przy monochromatycznym świetle czerwonym oczy człowieka nie są w stanie zidentyfikować żadnej barwy. Tymczasem drNowomiejski umieścił w takim oświetleniu studenta wydziału grafiki, Borysa M., wytrenowanego w widzeniu skórnym. Podczas pierwszej próby palce Borysa tak, że nie widziały kolorów. Po kilku ćwiczeniach stwierdził on jednak, że nawet przy czerwonym świetle odbiera różne odczucia przy różnych barwach. Wkrótce nauczył się te różnice wychwytywać i je zapamiętał. Odtąd jego ręka widziała to, czego oczy widzieć nie mogły: barwy w świetle czerwonym. Udane próby rozpoznawania testów w zupełnej ciemności przy ich oświetleniu jedynie promieniami podczerwonymi przeprowadzono też w Stanach Zjednoczonych z Patrycją Stanley.
Z inicjatywy Krzysztofa Borunia przeprowadzono również z Bogną Stefańską doświadczenia z widzeniem skórnym w podczerwieni. Wiązka promieni podczerwonych skierowana na szybę, pod którą umieszczono test, pomagała dziewczynce w lokalizowaniu czarnej plamy na białym tle.
Piszący te słowa obserwowali przez wiele miesięcy dzieci niewidome, trenujące swoje zdolności dermooptyczne. Narzuca się tu podobieństwo działania widzących" palców do działania cybernetycznych aparatów widzących", których konstrukcja wzorowana jest na budowie poznanych już, prymitywnych narządów widzenia zwierząt niższych. Istotnie odnosi się wrażenie, jakby widzeniem skórnym rządziły prawa podobne do tych, które kierują procesami widzenia np. stawonogów.
Przy dermooptycznym rozpoznawaniu leżących pod szkłem czarnych sylwet na białym tle występuje
co zauważono podczas testowania dzieci w Laskach
zjawisko bardzo podobne do zjawiska hamowania obocznego. Hamowanie oboczne poznano przy badaniach nad działalnością fotoreceptorów i należących do nich komórek nerwowych (neuronów). Każda z nich ma wielokrotne połączenia z neuronami sąsiednimi, którym przekazuje otrzymany od swego fotoreceptora sygnał impulsu lub hamowania. Neuron należący do fotoreceptora, który znajduje się tuż przy brzegu pobudzenia (może to być np. granica bieli i czerni), nie będąc hamowany przez sąsiedni neuron niepobudzony, zachowuje się tak, jakby odebrał bodziec znacznie silniejszy
reaguje więc ze znacznie większą częstotliwością. Skutkiem tego dla prymitywnego oka zwierzęcia, a także widzącego" aparatu, najlepiej widoczne są brzegi sylwety, podczas gdy wewnątrz niej kontrast pomiędzy jej czernią a bielą tła jest stosunkowo słabo odbierany. Przesuwające się po szkle palce niewidomych dzieci znacznie łatwiej umieją wskazać granicę pomiędzy czernią! bielą, niż określić, po której stronie znajduje się biel, a po której czerń; takie stwierdzenie następuje dopiero później.
W wyniku badań nad siatkówką stawonogów okazało się, że istnieją trzy rodzaje komórek nerwowych odbierających bodźce od fotoreceptorów. Są to
zwane z angielska
komórki typu on, komórki typu off oraz komórki typu on-off. Komórki ostatniego typu odpowiadają wzmożonymi impulsami zarówno na odebrane przez fotoreceptor przejście od ciemności do światła (włączenie światła), jak i na przejście od światła do ciemności (wyłączenie światła). Komórka typu ów odpowiada zwiększoną częstotliwością impulsów tylko na włączenie oświetlenia, nie reaguje zaś wcale, gdy światło gaśnie. Odwrotnie zachowuje się komórka typu off, nie reagująca na pojawienie się światła, a za to reagująca zwiększeniem częstotliwości impulsów na wyłączenie oświetlenia.

Struktura połączeń hamowania obocznego. Fotoreccptory przekazują pobudzenie
komórkom nerwowym, których wyjścia nie tylko oddziałują na warstwę następną,
lecz powodują hamowanie sąsiednich neuronów

Wykrywanie brzegów pobudzenia za pomocą hamowania obocznego

Odpowiedzi komórek on i off oraz on-off na bodziec świetlny
Mamy powody przypuszczać, że podobne procesy towarzyszą dermo-optycznemu rozpoznawaniu testu biało-czarnego. Granica bieli i czerni przekraczana palcami wielokrotnie, lecz zawsze w tym samym kierunku, wydaje się o wiele trudniejsza do zlokalizowania niż w przypadku, gdy ręka przekracza ją w obu kierunkach: od bieli do czerni i od czerni do bieli. Tego rodzaju analogii (a może nawet podobieństw) pomiędzy widzeniem skórnym a widzeniem prymitywnych narządów zwierząt niższych i aparatów na nich wzorowanych jest zapewne więcej. (Czytelników zainteresowanych tym zagadnieniem odsyłamy do książki Ryszarda Gawrońskiego, Rozpoznanie i decyzja, PWN, Warszawa 1970.)
Zastanawiające zbieżności w działaniu fotoreceptorów ocznych i hipotetycznych fotoreceptorów" skórnych od początku zwracały uwagę badaczy rosyjskich. F. Czetin i A. Nowomiejski (1968) wymieniają następujące najważniejsze prawa, które są jednakowe dla fotorecepcji skórnej i dla ocznego widzenia:
1. prawo mieszania kolorów; 2. chromatyczny i świetlny kontrast; 3. zjawisko Purkyniego; 4. świadome odbieranie barw i form graficznych; 5. perspektywa optyczna; 6. optyczne złudzenia; 7. adaptacja do światła i ciemności.
Choć do tej pory nie znamy istoty zjawiska dermooptycznego, wychodząc od roboczych hipotez próbowano już nawet stwarzać warunki, które pomagałyby w widzeniu skórnym. Dr Nowomiejski dawał swoim studentom kolorowe karty, których barwy rozpoznawane były z niewielkiej odległości. Nowomiejski zakładając, że widzenie skórne ma charakter elektromagnetyczny, próbował kłaść testy na podłożu izolującym. Studenci zaczęli wtedy reagować na kolorową kartę, znajdującą się w takiej odległości od dłoni, jaka uprzednio uniemożliwiała wszelkie rozpoznanie.
Gdy w swoich doświadczeniach z dziesięcioma osobami niewidomymi (dorosłymi) kładł Nowomiejski barwne testy na izolujących podłogach, nagle zaczynali oni odbierać charakterystyczne wrażenia dermooptyczne. Gdy użyto płyt izolacyjnych, nie było ani jednej osoby niewidomej, która nie wykazałaby wyraźnie pozytywnej tendencji do widzenia skórnego
jak stwierdza eksperymentator. Dr Nowomiejski twierdzi też, że ręce mogą odczytywać z większej odległości litery, które leżą na płytkach mających niewielki ładunek elektryczny. I odwrotnie: zauważył on, że widzenie skórne zanikało, gdy test lub czytająca" ręka niewidomego były uziemione.
Na Naukowej Konferencji Psychologów Uralu (1966) Kolesnikow, Filimonow i Biełousow referowali wyniki swych badań przeprowadzonych w pracowni fizycznej, z których dowiadujemy się, że rezultaty rozpoznań dermooptycznych polepszają się nie tylko przez zmianę elektrostatycznego stanu obiektu, lecz również rozpoznającego wycinka skóry.
Teorie i hipotezy
Żadna z prób dotarcia do istoty zjawiska dermooptycznego nie została dotąd zakończona pozytywnym rezultatem, jakkolwiek istnieje szereg interpretacji usiłujących tłumaczyć to zjawisko.
Zdaniem prof. L. Wasiliewa widzenie skórne jest cechą atawistyczną. Zdolność reagowania na światło i barwę bez pomocy oczu mają również pewne zwierzęta. W szczególności spotykamy ją u niektórych gatunków ryb. Ślepe ryby mogą odczuwać światło przez przezroczyste kości czaszki ośrodkiem znajdującym się w międzymózgowiu, z którego w procesie rozwoju zarodkowego tworzy się siatkówka oka. Światłoczułością obdarzony jest również naskórek, przynajmniej u niektórych gatunków ryb. Warto przypomnieć, że światło widzą" nawet zwierzęta jednokomórkowe, co możemy obserwować np. w doświadczeniach z pantofelkami, wykazującymi fototaksję dodatnią (tendencję do płynięcia w kierunku światła).
Związek z normalnym widzeniem był tu już wielokrotnie podkreślany. Być może, widzenie skórne jest zapasową" możliwością człowieka, odziedziczoną po jego zwierzęcych przodkach. Bez względu na to, czy w widzeniu udział bierze siatkówka oka, czy receptor skórny, odbierane wrażenia trafiają do ośrodka widzenia w mózgu. Dr Józef Goldberg, pracując z niewidomymi, miał okazję stwierdzić, że pacjenci, których ślepota spowodowana była uszkodzeniem oczu lub nerwu wzrokowego, zdolni byli rozwijać u siebie widzenie skórne, podczas gdy u lud/.j z uszkodzeniami centrum widzenia w mózgu również i skóra nie była zdolna do widzenia. W takim aspekcie widzenie skórne powinno by być równie normalne" jak widzenie oczne, dokonywane tylko za pomocą innych receptorów niż siatkówka oka. Jules Romains zakładał istnienie ocelli" (miniaturowych oczu) znajdujących się w tkankach całej skóry. Niestety, mimo skrupulatnych poszukiwań nie znaleziono w skórze niczego podobnego do fotoreceptorów siatkówki. Później dr Stuart Hamerhoff przedstawił inną fizjologiczną hipotezę. Ocelli" zostały w niej zastąpione przez mostki mikrokanalików (cylindrów proteinowych odkrytych dzięki mikroskopii elektronowej), które można znaleźć w komórkach naskórkowych. Hamerhoff przypisuje im zdolność transmitowania energii fotonowej przez transformowanie jej na sygnały elektryczne, przekazujące informacje neuronom sensorycznym.
W innej hipotezie głosi się, że widzenie skórne polega na odbiorze podczerwieni. Zdają się przemawiać za nią wyniki niektórych doświadczeń amerykańskich i radzieckich.
Normalnie nie dochodzi do świadomości fakt, że odczuwamy promieniowanie podczerwone, emitowane przez różne powierzchnie barwne. Nie znaczy to jednak, że jest ono w ogóle nie odbierane. Ćwiczenie wrażliwości dermooptycznej polegałoby na przechodzeniu z podświadomości do świadomości odbieranych wrażeń.
K. Boruń przeprowadził z Bogną Stefańską eksperyment polegający na mierzeniu szybkości, z jaką dziewczynka lokalizuje palcami czarną figurę na białym tle przez szkło i warstwę powietrza oraz przez szkło i różnej grubości warstwy wody. Zwiększając do 10 mm grubość warstwy wód} pomiędzy dotykaną przez Bognę szybą a testem, uzyskiwało się średnio dwukrotne przedłużenie czasu potrzebnego dla ustalenia, gdzie znajduje się kreska i jakie jest jej położenie, a woda
jak wiadomo
jest substancją silnie pochłaniającą podczerwień.
Zdaniem niektórych badaczy widzenie skórne polega na odbiorze odbitego od rozpoznawanego przedmiotu promieniowania, którego źródłem są radioaktywne izotopy znajdujące się w ciele człowieka, a zdaniem innych na bezpośrednim odbiorze niewidzialnych fal elektromagnetycznych, emitowanych przez rozpoznawany przedmiot.
Ten ostatni pogląd zaprezentował M. Kożewnikow na Naukowej Konferencji Psychologów Uralu.
W doświadczeniach francuskich osoba niedowidząca z zawiązanymi oczami rozpoznawała barwy kart o wymiarach 17x22 cm, zbliżając j oddalając dłoń od karty. Ręka zatrzymywała się zawsze na pewnej określonej wysokości nad kartą: 13 cm nad czerwoną, około 15 cm nad czarną, 20 cm nad żółtą i 23 cm nad niebieską. Gdy karta była biała lub miała bardzo jasny odcień zieleni czy błękitu, dłoń zatrzymywała się na różnych wysokościach. W doświadczeniu tym bodźce dermooptyczne sterowały mechanizmem ruchów mimowolnych
podobnie jak dzieje się to w przypadku radiestety, którego mięśnie kurczą się niezależnie od jego 'woli, gdy znajdzie się ponad wodą płynącą pod ziemią, wprawiając w ruch trzymaną w rękach różdżkę.
Na istnienie związku pomiędzy zjawiskiem biofizycznym, stanowiącym o istocie różdżkarstwa, i dermooptycznym zdaje się też wskazywać zdolność Bogny Stefańskiej do wykrywania stalowej kulki, zamkniętej w jednym z sześciu aluminiowych pudełeczek. W serii doświadczeń pomyłki zdarzały się stosunkowo rzadko. Podobne doświadczenia oglądaliśmy na wyświetlanym podczas kongresu psychotronicznego w Pradze filmie amerykańskim Eksperymenty z Uri Gellerem [Uri Geller bywa) wielokrotnie pomawiany o oszustwo. W celu oczyszczenia się z tego rodzaju insynuacji dwukrotnie pozwolił przebadać uczonym demonstrowane przez siebie zjawiska: w 1973 r. w Instytucie Stanforda (USA) oraz w 1974 r. na Uniwersytecie Londyńskim].
Dla prof. Stefana Manczarskiego zjawiska różdżkarstwa i dermooptyczne były pod względem swojej istoty identyczne. Oto w zarysie jego pogląd:
Jeżeli na drodze fal elektromagnetycznych postawimy ebonitową płytkę, to wystąpi zjawisko piezoelektryczne: płytka zacznie drgać. Energia elektromagnetyczna przemieni się częściowo w energię mechaniczną, dzięki czemu w pobliżu płytki będziemy mogli stwierdzić obecność fal akustycznych i elektromagnetycznych o powiązanej amplitudzie i częstotliwości. Bywa i odwrotnie. Ruch mechaniczny może powodować powstawanie fal elektromagnetycznych. Woda przesiąkająca przez piasek daje efekt promieniowania energii na tzw. widmowych falach elektromagnetycznych. Źródłem fal elektromagnetycznych w ciele stałym są drgania jego siatki krystalicznej. Tkanka żywa przedstawia tzw. teksturę, to jest mieszaninę substancji bezpostaciowych z wtrąceniami różnych ciał krystalicznych, które podlegają drganiom podtrzymywanym głównie fluktuacjami energii cieplnej. Każde więc ciało wypromieniowuje nieustannie fale akustyczne i elektromagnetyczne w bardzo szerokim zakresie częstotliwości. Jest to zarówno promieniowanie spontaniczne jak i indukowane (stymulowane). Uogólniając można powiedzieć, że każdy przedmiot emituje jakieś
własne lub wzbudzone w nim
drgania. Daje na odległość znać o sobie. Wysyła informacje o miejscu, w którym się znajduje, o swoim kształcie, wielkości, a nawet składzie chemicznym.
Jak odbywa się odbiór tych informacji przez człowieka? Bezpośrednio reagują mitochondria
organelle rozsiane we wszystkich żywych komórkach. W każdym mitochondrium zawarty jest system, w którym wyzwalane są wolne elektrony (dryfujące pod działaniem fali elektromagnetycznej w kierunku jej biegu). Mitochondria zachowują się więc jak miniaturowe przekaźniki elektronowe. Działanie wywierane na miliony mitochondriów (obecnych m.in. w palcach zbliżanych do aluminiowych pojemników) sumuje się w sposób nieświadomy w mózgu, w systemie retikularnym.
Wiemy już, że wszystkie otaczające nas ciała, żywe i martwe, emitują właściwe sobie drgania i że wszystkie one są przez nas odbierane. W jaki jednak sposób radzi sobie nasz system retikularny z tymi setkami napływających nieraz sygnałów? Jak z tego szumu informacyjnego wyłonić się może ta jedna, właściwa, użyteczna informacja? System retikularny jest urządzeniem, które integruje całokształt pracy naszego systemu nerwowego na zasadach statystycznych, a wiadomo (z teorii informacji), że możliwe jest odbieranie sygnałów nawet bardzo słabych, leżących głęboko poniżej poziomu zakłóceń, jeżeli do rejestracji tych sygnałów stosuje się metodę statystyczną. Przykład prostego obliczenia łatwo pozwoli nam zrozumieć, o co tutaj chodzi.
Sygnał s powtórzony n razy podlega sumacji czasowej": odbieram jakby jeden sygnał n razy wzmocniony. Natomiast zakłócenia wzrastają przy tych powtórzeniach w stopniu znacznie mniejszym, wyrażającym się zaledwie pierwiastkiem z n. Dajmy na to, sygnał powtórzony szesnaście razy ulegnie szesnastokrotnemu wzmocnieniu, przy czym zakłócenia wzrosną tylko czterokrotnie.
Odbieranie informacji poniżej poziomu szumów wymaga zatem dłuższego czasu rejestracji. Dlatego też np. Bogna nie wskazywała od razu na pojemnik zawierający kulkę, lecz dokonywała wyboru po dość długotrwałym eliminowaniu pudełeczek pustych.
Większość psychotroników coraz bardziej skłania się ku poglądowi, że widzenie skórne polega na wzajemnym oddziaływaniu na siebie pól energetycznych, emitowanych przez przedmiot i przez rękę widzącą". Zasadność takich poglądów zdaje się potwierdzać doświadczenie Wiktora Adamienki z Moskwy, który sfotografował w polu wielkiej częstotliwości napis, po czym przykrył go warstwą czarnego papieru i wykonał drugie zdjęcie, kirlianowskie; litery ukazały się również na fotografii drugiej, jedynie z nieco mniejszą wyrazistością. Adamienko nazwał to zjawisko technicznym wariantem widzenia skórnego".
Według najnowszej koncepcji Nowomiejskiego zjawisko dermooptyczne polega na interakcji pomiędzy podczerwonymi promieniami powierzchni dłoni i barwnej powierzchni testu.
Jest niewykluczone, że badania prowadzone obecnie w wielu ośrodkach na świecie potwierdzą prawdziwość niejednej, lecz naraz dwóch lub trzech spośród powyższych interpretacji. Może zresztą powstaną jeszcze nowe?
Podobieństwa i związki zachodzące pomiędzy widzeniem skórnym a zjawiskami określonymi tradycyjnie jako parapsychiczne zwracały już nieraz uwagę eksperymentatorów. Prof. Thelma Moss zwróciła uwagę na niewątpliwie ujawniające się zdolności telepatyczne u trenowanej w widzeniu skórnym niewidomej Mary. Przeprowadzone z nią badania wykazały, że liczba trafień stanowiła ok. 50% w ostatniej serii 100 prób, podczas gdy liczba trafień przypadkowych nie powinna przekraczać 25% (a zatem jest to wynik wysoce znaczący). Thelma Moss nie wyklucza też możliwości istnienia związku pomiędzy zdolnościami dermooptycznymi a zdolnością jasnowidzenia, co stanowiłoby jej zdaniem ogniwo łączące spostrzeganie zmysłowe i pozazmysłowe.
W opublikowanych w 1968 r. wynikach badań J. Goldberga czytamy, że najwrażliwsi i wytrenowani w rozpoznawaniu barw na odległość studenci potrafili określać kolor materiału testowanego również po jego usunięciu. Sprawiało to wrażenie, jakby wyczuwali ślad barwy przedmiotu Pozostały w powietrzu.
Dr Andriej Szewalew i jego współpracownicy prowadzący ćwiczeń z niewidomymi dziećmi stwierdzili, że dzieci rozwijające swoją wrażliwość dermooptyczną stają się dobrymi odbiorcami przekazów telepatycznych. Z drugiej jednak strony
istnieniu związku między zdolnościami dermooptycznymi a telepatycznymi zdaje się zaprzeczać fakt, że u Róży Kuleszowej nie wykryto żadnych innych poza dermooptycznymi zdolności do spostrzegania paranormalnego. Rozwój właściwości odbioru telepatycznego związany z treningiem dermooptycznym wielokrotnie ujawniał się natomiast u Bogny Stefańskiej. Nierzadko zdarzało się jej wiedzieć jakie litery lub jakie słowo dostanie za chwilę do odczytania. Bywało i tal że dziewczynka ujawniała fakt posiadania informacji o treści testu, a| faktu tego sobie nie uświadamiała. Gdy np. wylosowane karty z literami ułożyły się w szang", Bogna zaczęła sobie bezmyślnie powtarzać półgłosem szan-szan-szan"; po chwili uświadomiła sobie niedorzecznej wymawianego tekstu i zracjonalizowała" go na chrzan".
Innym razem Bogna miała za zadanie rozpoznać gwiazdę leżącą pod szkłem na tle bardzo słabo kontrastującym. Zadanie było trudni a dziewczynka tego dnia wyjątkowo nie skupiona. Przez dłuższą chwilę wodziła palcami po szybie, nie mogąc ustalić, co się pod nią znajduj| W końcu w zniecierpliwieniu zaczęła skrobać paznokciami powierzchni szkła. Gdy poproszono ją o skupienie uwagi, odpowiedziała: Przecież widzisz, że nic mi nie wychodzi. Tarłam, tarłam, drapałam tę gwiazdę i ciągle nie wiem nic". Było to znaczące przejęzyczenie: Bogna chciał powiedzieć drapałam tę szybę", a powiedziała gwiazdę"
słowo, które znajdowało się u niej już wtedy tuż pod progiem świadomości i nawet wypowiedziane nie przekroczyło tego progu. Bogna indagowana na ten temat zdawała się nie pamiętać, co przed chwilą powiedziała; twierdziła że były to słowa drapałam szybę".
Pytanie: czy słowo to było sformułowanym przez nią podświadomie rozwiązaniem zadania dermooptycznego, czy też odebrane zostaj w wyniku przekazu telepatycznego od eksperymentatora?
Podczas badań testowych w zakładzie dla niewidomych dzieci w Laskach autorzy przeprowadzili również pewną liczbę testów na zdolność do odbioru telepatycznego. Próby te dokonane zostały dopiero po kilku tygodniach ćwiczeń dermooptycznych, z chłopcami wykazującymi w tym zakresie najwybitniejsze zdolności. Do doświadczeń służyły karty czerwone i niebieskie. Chłopcy odgadywali, na jaką kartę patrzy osoba prowadząca ćwiczenie. W krótkich seriach Tadeusz Ż. i Grzegorz D. uzyskiwali po 7 lub 8, niekiedy 9 trafień na 10 przekazów.
W opisanym w podrozdziale Cechy zjawiska doświadczeniu ze szklankami wyłożonymi od środka papierem i ze szklankami napełnionymi wodą ujawniono przypadkowo jeszcze jedną zdolność Bogny: choć para szklanek
szklanka z wodą i szklanka z papierem
miały tę samą temperaturę (mierzoną z dokładnością do 0,1 C), dziewczynka nigdy nie miała wątpliwości, które z naczyń zawiera wodę, a które papier. Twierdziła, że zewnętrzna powierzchnia szkła zawierającego wodę jest zawsze jakby wilgotna". Gdy obie szklanki przecierano wilgotną watką, po czym osuszano ściereczką (dla ujednolicenia), wilgotna" bywała nadal tylko szklanka zawierająca wodę. Czyżby istota tego zjawiska miała również
podobnie jak eksperyment z odszukiwaniem kulki stalowej w wielu pudełkach
charakter różdżkarski"?
Z Bogną przeprowadzono też doświadczenia, w których rozpoznawała z odległości paru metrów formy i barwy prostych rysunków, poddawanych działaniu szeregu krótkich impulsów elektromagnetycznych w tzw. impulsatorze Manczarskiego. Zwykle w ciągu kilkunastu minut była ona w stanie z całkowitą dokładnością opisać słowami graficzną i kolorystyczną treść tekstu. Na wyciąganie ostatecznych wniosków z tego rodzaju eksperymentów jest jeszcze za wcześnie, ponieważ nie przeprowadzono wszystkich potrzebnych prób kontrolnych. Zasadniczy fakt zdaje się jednak nie ulegać wątpliwości: mamy tu do czynienia z odbiorem informacji, który nie dokonuje się na drodze spostrzegania zmysłowego ani też w wyniku skórnego widzenia.
Nina Kułagina, osoba o wybitnych uzdolnieniach psychokinetycznych, jeszcze zanim odkryła w sobie talent do poruszania myślą" przedmiotów, zauważyła kiedyś przypadkiem, że dotykiem potrafi rozróżniać w ciemności barwy kłębków przędzy. Spostrzeżeniem tym podzieliła się z prof. Leonidem Wasiljewem, który zaczął z nią eksperymentować. Dopiero wtedy wyszło na jaw, że Nina ma inne jeszcze zdolności paranormalne.
Milan Ryzl, amerykański parapsycholog pochodzenia czeskiego, prowadząc w 1963 r. doświadczenia ilościowe, polegające na ustalaniu przez osobę zahipnotyzowaną kolorów kart umieszczonych w nieprzejrzystych kopertach, trafił na ślad zdumiewającego zjawiska, które nazwał impregnacją psychiczną". Zauważył on mianowicie, że karta raz rozpoznana fałszywie (np. karta czerwona mylnie określona jako niebieska) w dalszym ciągu doświadczeń bywa coraz częściej błędnie odczytywana. W celu przekonania się o zasadności swego spostrzeżenia Ryzl wykonał z Pawłem Stepankiem 12 000 prób, w których podawał mu do rozpoznania karty uprzednio przez inną osobę rozmyślnie psychicznie impregnowane".
Z impregnacją psychiczną kart barwnych spotykamy się na co dzień w ćwiczeniach dermooptycznych. Oto dla przykładu jedno z doświadczeń tego rodzaju. Dla celów ćwiczebnych sporządzono kolejny nowy komplet kart: 6 czerwonych i 6 niebieskich. Na pierwszym posiedzeniu, podczas którego użyto tego kompletu, Bogna była zmęczona i nie skupiona. Jak zwykle, jedną kartę czerwoną! jedną niebieską otrzymała jako wzory, aby dotykiem, porównując z nimi pozostałe 10 kart, łatwiej mogła ustalić ich barwy. Karty-wzory zostały delikatnie oznakowane literą W po przeciwnej stronie. W przeprowadzonym następnie eksperymencie pomyliła się aż trzy razy na dziesięć: błędnie określiła dwie karty niebieskie i jedną czerwoną. Te ostatnie zostały zaznaczone literą X. Gdy podczas kilku następnych posiedzeń Bogna dostawała do rąk ten sam komplet kart, za każdym razem bez wahania wybierała karty W jako najbardziej czerwoną" i najbardziej niebieską". Przy kartach X myliła się już zawsze, a na szóstym posiedzeniu określiła nawet czerwoną kartę X jako prawie lak niebieską jak wzór. O niebieskiej karcie opowiedziała, że jest bardzo czerwona, druga w kolejności po wzorze.
Tajemniczy mechanizm zjawiska można by
jak sądzimy
tłumaczyć. posługując się hipotezą śladu" prof. Stefana Manczarskiego.
Milan Ryzl, badacz wszelkiego rodzaju zjawisk spostrzegania poza-zmysłowego, zwracał wielokrotnie uwagę na uderzające analogie pomiędzy objawami uzdolnień artystycznych i parapsychicznych. Te same czynniki
jak np. dobre samopoczucie, pobudzona ambicja
wpływają dodatnio zarówno na proces twórczy, jak i na proces spostrzegania poza-zmysłowego; i odwrotnie: trema, strach, boi fizyczny, niemożność skupienia uwagi
działają hamująco. Odnosi się to także do skórnego widzenia. Niepokój emocjonalny lub choroba często przytępiają wrażliwość dermooptyczną. W sytuacji stresowej, w której dochodzi do ogromnego napięcia emocjonalnego, zdolność widzenia bez oczu" może nawet nagle całkowicie na dłuższy czas zaniknąć, jak to zdarzyło się Róży Kuleszowej.
Wydaje się, że i szybko postępujące przemiany związane z dojrzewaniem płciowym mogą mieć wpływ hamujący. U Bogny Stefańskiej jesienią 1974 r. zaobserwowano znaczne przytępienie wrażliwości dermo-optycznej, czemu towarzyszyły charakterystyczne objawy psychiczne, związane z okresem dojrzewania.
Zdolności spostrzegania pozazmysłowego można ujawnić i rozwijać w hipnozie. Dokładną metodykę postępowania w tym stanie psychicznym opracował wspomniany przed chwilą Milan Ryzl. Jeżeli zjawisko dermo-optyczne jest w swojej istocie naprawdę pokrewne telepatii, jasnowidzeniu i prekognicji, to może i ono dałoby się sprawniej trenować w hipnozie? przemawiałyby za tym przykłady historyczne (Ochorowicz, Boirac), a także przypadek niespodziewanego ujawnienia się bardzo dużej wrażliwości dermooptycznej u alkoholika leczonego hipnozą, o czym pisze Leonid Wasiliew.
Stosownymi sugestiami udaje się niekiedy u osób zahipnotyzowanych wywołać tzw. regresję wieku: człowiekowi takiemu zdaje się wtedy, że znów jest dzieckiem, myśli i zachowuje się jak dziecko. Nie jest wykluczone, że człowiek dorosły, u którego dziecięca wrażliwość dermooptyczna zanika, mógłby ją odzyskać na drodze regresji wieku w hipnozie. Nabytą w hipnozie umiejętność można by zapewne i w takim wypadku przenieść do stanu czuwania działaniem sugestii pohipnotycznej.
Wróćmy jeszcze do kwestii, czy istnieje ścisły związek pomiędzy zdolnościami dermooptycznymi a klasycznymi" przejawami spostrzegania pozazmysłowego (telepatią, jasnowidzeniem i prekognicją), przytaczając dwugłos francusko-radziecki na obradach II Międzynarodowego Kongresu Badań Psychotronicznych, który odbył się w 1975 r. w Monte Carlo. Dr Duplessis podała, że badane przez nią osoby (w większości niewidome) czyniły na ogół szybkie postępy w nauce rozpoznawania barw, choć identyfikowały je według różnych, często bardzo indywidualnych kryteriów, natomiast wykrywanie kształtów graficznych
figur geometrycznych, symboli z kart Zenera, liter alfabetu
było rzadkie. Tylko jedna z osób, H. P., która przypadkowo nie miała dotyku w palcach (jako rezultat leczenia pewnymi narkotykami), potrafiła zidentyfikować przez odczucie termiczne czy wrażenia ruchu odczuwanego przez jej dłoń kształty samogłosek o wymiarach od 18x8 cm do 4x2 cm, które umieszczono pod płytką szklaną o grubości 3 mm. H. P. do odróżnienia jednej samogłoski od drugiej dochodziła dzięki procesowi rozumowemu, przez eliminację. Gdy nie czuła żadnego wrażenia ruchu okrężnego, to nie było to. wtedy O'; jeżeli nie miała wrażeń termicznych w linii pionowej, to nie było to E i tak dalej.



Spostrzeganie pozazmysłowe


Wrażliwość dermooptyczna




Warunki wstępne: telepatia, jasnowidzenie mogą zachodzić na odległość
tysięcy mil...


...co nie ma miejsca przy wrażliwości dermooptycznej: źródło pobudzenia
i osoba badana są w jednym pokoju, a przedmiot jest bliski ręki
osoby.




Jeżeli chodzi o osoby badane, to efekty są o wiele bardziej spektakularne"
z mediami czy osobami sensytywnymi" lub przynajmniej z osobami
wybranymi za pomocą testów statystycznych


Tu jest odwrotnie: osobą badaną może być wiele osób (jedna na sześć),
lecz istnieje tu konieczność treningu




Rezultaty zaobserwowane w tym zjawisku ze zwykłymi osobami osiągają
wartość około dwa razy większą, niż wynika to z rachunku prawdopodobieństwa


W warunkach wskazanych powyżej osoby badane osiągają całkowitą
dokładność trafień




Myślowe dochodzenie do prawidłowego rozwiązania polega tu na zgadywaniu,
na intuicji


Tutaj mamy do czynienia z procesem (często x istoty rzeczy) analilyczno-rozumowym,
opartym na wrażeniach




Znaki graficzne są łatwo rozpoznawane


Mamy tu najczęściej do czynienia z problemem kolorów, co więcej,
zawsze z kilkoma na raz, tak że osoba badana może rozumować na bazie
różnic w swych odczuciach. Znaki graficzne są rzadko rozpoznawane




Wizualizowanie obiektu nadawanego jest częstym przypadkiem, nawet
jeżeli zostaje on źle odebrany: osoba widzi" kwadrat lub krzyż
(czy też literę, co jest zresztą bardzo rzadkie)


Nie występuje właściwie żadne formowanie się wizualizacji kolorów,
zwłaszcza u osób niewidomych od urodzenia; osoby badane określają
kolory na podstawie innych wrażeń, jakich doznają: wrażenia ciężkości,
lekkości, grubości, cienkości. wąskości, gładkości, chropowatości,
a także gorąca, zimna itd.




Włażenie jest globalne, syntetyczne...


...podczas gdy tu proces jest analityczny




Na podstawie tej i innych swoich oraz cudzych prac autorka skłania się do zasadniczego odróżnienia zjawisk telepatycznych jasnowidzenia gzy prekognicji od wrażliwości dermooptycznej. To zróżnicowanie ujęła ona w tabeli (patrz wcześniej).
Krańcowo różniące się od poprzedniego stanowisko reprezentuje Larysa Wileńska z moskiewskiej Sekcji Bioinformacji.
Według uczonej już w dawniejszych doświadczeniach przeprowadzonych w moskiewskim laboratorium okazywało się, że przy próbach bezdotykowego rozpoznawania przedmiotów o kształtach prostych znaków i figur geometrycznych badani zaczynali nieraz rozpoznawać przedmioty jeszcze przed usłyszeniem hasła upoważniającego do rozpoczęcia próby. Do rozpoznawania przedmiotów dochodziło też, gdy między badaną osobą a obiektem umieszczano nieprzezroczysty ekran. Stąd nasuwa się wniosek, że bezpośredni kontakt z rozpoznawanym przedmiotem nie jest koniecznym warunkiem przy spostrzeganiu dermooptycznym.
W innych badaniach przy udziale Wileńskiej zastosowano nową technikę. Polegała ona na lokalizowaniu magnesu oraz innych trójwymiarowych przedmiotów, umieszczonych na stole w 10 nieprzezroczystych pojemnikach. Najpierw w jednym z pudełek umieszczono niewielki cylindryczny magnes. Osoby testowane trzymały ręce nad pudełkami i najpierw wskazywały kolejno osiem pudełek pustych, które usuwano ze Stołu. Następnie dokonywały ostatecznego wyboru.
Do następnego zadania przygotowano 5 pudełek zawierających pięć różnych przedmiotów, włożonych tam przez osobę, która nie brała udziału w eksperymencie i nie znała żadnego z badanych. Osoba, która przyniosła pudełka do pracowni, nie miała pojęcia, co one zawierają. Badani, pozostawieni na dwadzieścia minut z każdym pudełkiem, próbowali określić ich zawartość. Oto odpowiedzi jednego z badanych, porównane z rzeczywistą zawartością pudełek:


Pudełko 1



~ Coś ze szkła lub metalu, w kształcie cylindra; jak lampa radiowa
o wydłużonym kształcie


Lampa radiowa typu 6 HIH, długości 5 cm



Pudełko 2




Coś szorstkiego, wygląda jak jeż, szaro-czerwonawy, kulistego
kształtu


Kawał tłustej gliny, szarozielony, w kształcie jeża



Pudełko 3




Koto niewielkich wymiarów, hiate, z dziurami, jak obręcz z plastiku


Ciałka aparatu telewizyjnego z otworem w środku



Pudełko 4




Coś miękkiego, brązowego z jasnymi miejscami, zawiera inne przedmioty

niedźwiadka-zabawkę


Zabawka w kształcie psa, brązowego koloru z białymi oczami. Wewnątrz
inne przedmioty




Zegarek umieszczony w piątym pudełku nie został zidentyfikowany.
Z podanego wyżej opisu eksperymentów, w których brała udział Wileńska, można sądzić, że wszystkie one mogły mieć związek z jasnowidzeniem czy
mówiąc ogólniej
ze spostrzeganiem pozazmysłowym, trudno więc zjawisko dermooptyczne wyłączyć z zespołu uzdolnień pozazmysłowych.
Metodyka pracy z niewidomymi
Stwierdzenie, że zupełna niewrażliwość dermooptyczna dotyczy jedynie nielicznych jednostek, zachęciło do podjęcia prób rozwijania skórnego widzenia u osób niewidomych.
Najwcześniej zastosowaną metodą radziecką było oświetlenie dłoni niewidomych dzieci na przemian czerwonym i zielonym światłem, których oddziaływanie cieplne usuwano przez zastosowanie specjalnych filtrów. Po opanowaniu sztuki rozróżniania barwnych świateł przechodzono do ćwiczeń z kolorowymi papierami, po nich do rozpoznawania form graficznych, a wreszcie do czytania liter.
Dorośli niewidomi, jak twierdzi dr Nowomiejski, dochodzą do widzenia skórnego znacznie trudniej niż niewidome dzieci. Dorośli z zasady nie wierzą, że ich ręce mogłyby widzieć". Drugim czynnikiem blokującym subtelne odczucia dermooptyczne jest silnie rozwinięty u nich zmysł dotyku oraz nawyk badania dotykiem struktury powierzchni każdego przedmiotu. Dlatego w pracy z dorosłymi Nowomiejski zaleca szczególnie ćwiczenia bezdotykowego rozpoznawania barw i kształtów. Istotnym czynnikiem przy trenowaniu niewidomych okazało się natężenie światła. Gdy zamiast zwykłej stuwatowej żarówki zainstalowano w pewnym eksperymencie w pracowni oświetlenie trzykrotnie silniejsze, osoby testowane wyczuwały barwy ze znacznie większej odległości
do 90 cm. Równie istotną rolę gra kolor światła. Na przykład w świetle niebieskim znacznie łatwiejszy do zidentyfikowania staje się błękit; można go wyczuć z bez porównania większej odległości niż przy innym oświetleniu. Jeśli wszystkie takie przedmioty, jak klamki, telefon, kurek wodociągu, uszka filiżanek, wazony, pomaluje się na żółto, a pokój oświetli się mocnym, żółtym światłem, odpowiednio wytrenowany niewidomy może w takim pomieszczeniu poruszać się prawie nie mniej swobodnie niż człowiek widzący. W trakcie swoich doświadczeń z grupą niewidomych Yvonne Duplessis poczyniła następujące spostrzeżenia: różnice intensywności światła od ciemności do 5000 lx oraz jego rodzaj
fluorescencyjne lub żarowe
są odczuwane przez nich łatwiej niż różnice kolorów. Niemniej jednak oświetlenie 3000 lx bywało już niekiedy mylone z ciemnością. Światło żarowe wydawało się ciemniejsze i cieplejsze niż fluorescencyjne, a kierunek jego rozchodzenia się był trafnie lokalizowany. Dermooptyczne odczuwanie światła żarówki jako cieplejszego w porównaniu ze światłem rury jarzeniowej ma zresztą pokrycie w rezultatach obiektywnych pomiarów. Temperaturę barwy światła wyraża się w kelwinach (K), czyli w stopniach liczonych od temperatury bezwzględniego zera (-273C). Jeżeli będziemy ogrzewali drucik wolframowy, to przy ok. 900 K rozżarzy się do czerwoności, potem, przy 1800 K, stanie się żółty jak płomień świecy, przy 3000 K zacznie świecić biało z odcieniem żółtawym, a powyżej 3640 K błyśnie niebieskawobiałym światłem i zaraz się stopi. Możemy więc różnice pomiędzy rozmaitymi barwami światła określić w stopniach. Różnice te są-jak się okazuje
rejestrowane także przez skórę człowieka.
Z doświadczeń dr Duplessis nad treningiem wrażliwości dermooptycznej u niewidomych wynika praktyczna wskazówka, że należy zapewnić im choćby krótkotrwały relaks, poprzedzający ćwiczenia.
Niezmiernie trafna jest końcowa uwaga autorki: Trening spostrzegania bez pomocy wzroku wydaje się uświadamiać ludziom niewidomym, jakiego rodzaju doznania zapewnia wzrok".
A oto jakie wskazówki metodyczne wyprowadza ze swoich badań prof. Thelma Moss. Jej zdaniem każde posiedzenie wymaga innego tematu
można np. wprowadzić tafelki plastykowe nowego koloru, po czym powtarzać rozróżnianie kart o czterech barwach, potem znów polecać sortowanie papierów kolorowych w odosobnieniu (aby zapobiec ewentualnym wpływom telepatycznym), a wreszcie przejść do prób telepatii.
Z metodologicznego punktu widzenia ogromnie ważne jest spostrzeżenie Thelmy Moss dotyczące neurotycznego charakteru pewnych zahamowań w treningu dermooptycznym u niewidomych. Jak o tym dobrze wszystkim psychoterapeutom wiadomo, najtrudniejsze zadanie dla pacjenta stanowi przezwyciężenie własnego nieświadomego przyzwyczajenia do objawu neurotycznego, który ma być zwalczony. Przeciw chęci opanowania widzenia skórnego występuje czasem u niewidomego na pozór niezrozumiały bunt. Wynika on właśnie z nieświadomego przywiązania się do kalectwa i jego życiowych konsekwencji.
Omówimy teraz spostrzeżenia i wnioski, do jakich doszliśmy na podstawie prac prowadzonych w Zakładzie Szkolno-Wychowawczym w Laskach i w Oddziale Warszawskim Polskiego Związku Niewidomych oraz podamy opis stosowanych przez nas metod.
Ćwiczenia dermooptyczne należy przeprowadzać indywidualnie z każdym dzieckiem. Najlepiej, gdy w pomieszczeniu w czasie ćwiczeń znajdują się nie więcej niż dwie osoby prowadzące i dwoje dzieci. Ponieważ istotnym czynnikiem pomocniczym jest silne oświetlenie pomieszczenia, należy nad stołem ćwiczebnym zapalać przynajmniej pięćsetwatową żarówkę. Ćwiczenia powinny się odbywać codziennie, a przynajmniej trzy razy w tygodniu.
Rozpoznawanie dermooptyczne wymaga
jak się zdaje
szczególnej koncentracji, przez co bywa niekiedy męczące. Jeden z uczestników doświadczenia na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles miewał 100% trafnych rozpoznań w ciągu pierwszych 10 minut każdego z posiedzeń, po czym liczba błędów gwałtownie wzrastała i po chwili w ogóle nie był w stanie dokonać rozróżnienia pomiędzy dwiema barwami. Jest to oczywiście przypadek krańcowy; nie dziwmy się jednak, jeśli seria znakomitych rozpoznań skończy się nagle po kilku minutach. Zajęcia dermooptyczne powinny być dla niewidomych dzieci przede wszystkim zabawą, która daje im możność doskonalenia wyobraźni przestrzennej. Wydaje się, ze postępy w tego rodzaju ćwiczeniach łączą się z rozwijaniem w mózgu ośrodka widzenia (przypomnijmy sobie, co na ten temat pisał dr Józef Goldberg).
Jest jasne, że opowiadaniem o niesłychanych rezultatach treningu dermooptycznego u Róży Kuleszowej można zachęcić osobę niewidomą do podjęcia ćwiczeń. Byłoby jednakże nieuczciwością, gdybyśmy przy tym nie ujawnili takich faktów, jak wyjątkowość talentu Róży czy zawrotna liczba godzin, które poświęciła na rozwinięcie swoich zdolności. Lepiej zatem na początku nie obiecywać zbyt wiele.
Istnieją dwa czynniki, z których każdy może zupełnie zablokować wrażliwość dermooptyczną: napięcie emocjonalne oraz niewiara w możliwość widzenia palcami". Pierwszemu może zapobiec po prostu chwila relaksu przed przystąpieniem do ćwiczeń. Niewiara we własne siły, której przezwyciężenie bywa poważnym problemem w pracy z dorosłymi, u dzieci zdarza się bardzo rzadko. Wystarczy powiedzieć dziecku, które po raz pierwszy zjawia się na zajęciach, np. że jego kolega przed chwilą bardzo ładnie rozróżniał karty czerwone od niebieskich. W zdaniu tym ukryta jest sugestia, że zadanie, które dziecko za chwilę otrzyma, nie przekracza jego możliwości.
Ćwiczenia wstępne w naszej praktyce polegały na rozróżnieniu kartoników o wymiarach 9x7 cm, w kolorach czerwonym i niebieskim, o idealnie takiej samej powierzchni. Dzieci niewidome mają dotyk szczególnie wyczulony na różnice strukturalne powierzchni, dlatego też barwne papiery muszą być tego samego gatunku, najlepiej z jednej wytwórni, a nawet z jednej serii fabrycznej.
Przed przystąpieniem do prób rozpoznawania barwy kartoników należy zasugerować dziecku, że karty o różnych kolorach czymś się od siebie różnią, np. że czerwony przy dotyku może wydać się cieplejszy od niebieskiego. Warto też zachęcić dziecko, aby próbowało samo opisać wyczuwaną różnicę; jeden z kartoników może się wydać bardziej szorstki, bardziej lepki itp.
Zdarza się, że już odczuta i uświadomiona różnica pomiędzy dwiema barwami w ciągu dalszych ćwiczeń ulega czasowemu odwróceniu. Trenowane przez nas dzieci, podobnie jak Mary W. ćwiczona przez Thelmę Moss, stwierdzały nieraz ku naszemu zdumieniu, że niebieskie kartoniki są cieplejsze" od czerwonych lub że biała powierzchnia jest bardziej szorstka" od czarnej. Dzieciom niewidomym od urodzenia, które wyczuj ą już różnicę cieplną pomiędzy czerwienią i błękitem, warto uświadomić, że kolor czerwony i pomarańczowy są kolorami płomieni (barwy cieple), a kolor niebieski jest np. barwą błękitu nieba odbitego w chłodnej wodzie jeziora (barwa zimna).
Zgodnie z zaleceniami prof. Thelmy Moss, aby zmieniać tematykę ćwiczeń podczas kolejnych zajęć, ćwiczenia z talią kart w dwóch kolorach mogą przebiegać rozmaicie:
Podaje się dziecku za każdym razem po dwie karty o różnych barwach (niedopuszczalnym nadużyciem zaufania byłby żart" polegający na wręczeniu dwóch kart jednakowych!). Dziecko ustala, która z nich jest czerwona, a która niebieska. Innym razem mówimy testowanemu, że kładziemy po prawej stronie wzór czerwony, po lewej stronie wzór niebieski, a po środku kartę, która jest albo czerwona, albo niebieska. Wówczas dziecko porównuje dotykiem kartę środkową na przemian z czerwoną i niebieską. Istotniejsze jest wyczucie, od której z nich karta środkowa się różni, a mniej istotne stwierdzenie podobieństwa, przy ustalaniu bowiem podobieństwa znacznie łatwiej o pomyłkę. Przekonaliśmy się, że warto stosować zasadę: karta czerwona leży zawsze po tej samej stronie. Można też polecać dziecku rozdzielenie talii potasowanych kart. Na jedną stronę odkłada ono karty czerwone, na drugą niebieskie. Dla zaawansowanych godne polecenia jest podawanie po jednej karcie z talii potasowanej; rozpoznawanie następuje na podstawie już zapamiętanej różnicy doznań pochodzących od barw czerwonej i niebieskiej.
Plagą ćwiczeń z kartami barwnymi jest impregnacja psychiczna". Często zdarza się, że kartonik niebieski raz uznany za czerwony w dalszym ciągu rozpoznawania bywa systematycznie nazywany czerwonym. Fałszywe ślady należy zatrzeć przez pokrywanie co pewien czas powierzchni wszystkich kart warstewką lakieru, chociażby lakierem do włosów w aerozolu. Wygodniejsze w użyciu są karty w przezroczystych kopertach plastykowych; po każdej próbie dokładnie przeciera się kopertę watą.
Nie ma powodu unikać stosowania kopert z celofanu, cienkiej folii polietylenowej i innych przejrzystych tworzyw. Nie stanowią one dla odbioru dermooptycznego żadnej przeszkody, a dają gwarancję, że odczuwane różnice nie pochodzą od wrażeń dotykowych. Jak zauważyliśmy, dzieci rozróżniają z większą trudnością barwy kart krytych folią plastykową tylko wtedy, gdy są uprzedzone, że tym razem palce ich nie będą bezpośrednio dotykały kolorowej powierzchni. Tak też zapewne stało się \v amerykańskich doświadczeniach z Mary W., której zaproponowano, aby spróbowała rozróżnić barwy kart owiniętych plastykiem. Mary skarżyła się wówczas, że ma uczucie, jak gdyby istniał mur między jej palcami a jej odczuwaniem. Jak przy każdym nowym zadaniu, i tu początkowo nie było sukcesów. Nużące, pełne trudu dokonywanie wyboru pomiędzy dwiema barwami zaczęło się od nowa. W krótkim jednak czasie osiągnęła Mary ten sam wysoki procent trafnych rozpoznań, jaki miała poprzednio przy bezpośrednim dotykaniu testów.
Gdy ćwiczenia z kartami czerwonymi i niebieskimi zaczynają już przebiegać dość sprawnie, wprowadzamy karty zielone. Jednocześnie możemy prowadzić ćwiczenia z talią kart białych i czarnych, kolorowych celofaników, czerwonych i niebieskich pionków warcabowych. Szczególnie pożyteczny może się okazać trening rozpoznawania kolorowych kawałków tkaniny; oczywiście i tu trzeba rozpocząć od pary barw kontrastowych. Do ćwiczeń używamy kompletu szmatek otrzymanych przez pocięcie białego płótna i ufarbowanie kawałków na różne kolory.
Dobrym i wbrew pozorom nietrudnym ćwiczeniem jest rozpoznawanie, w którym miejscu pod szkłem znajduje się leżąca na białym tle karta czerwona lub czarna, (l tu z całym naciskiem powtarzamy: nie wolno oszukiwać dziecka, każąc mu odnajdywać kartę, kiedy pod szkłem nie ma nic!)
Etapem przejściowym do dermooptycznego czytania czarnodruku może być stosowanie kart niebieskich, na których znajdują się czerwone znaki graficzne: kwadracik, prostokąt, kółko, trójkąt itp. Karty takie umieszczamy pod szkłem lub grubą folią plastykową. Mówimy dając dziecku do rozwiązania zadanie: ,jest to karta niebieska, a na niej znajduje się coś Czerwonego". Dziecku poleca się zlokalizować znak i określić jego kształt.
Kolejnym etapem jest rozpoznawanie pojedynczych liter czerwonych na niebieskim tle (lub odwrotnie). Pierwsze rozpoznawane litery powinny Wiec ok. 6 cm wysokości, grubość kreski ok. 5 mm. Prowadzone w Stanach Zjednoczonych prace, mające na celu nauczenie niewidomych czytania czarnodruku, odsuwają na dalszy plan rozpoznawanie barw i nawet już Wstępne testowanie polega tam na identyfikacji bieli i czerni.
W naszych eksperymentach stosowaliśmy kawałki zwykłego szkła okiennego, o zeszlifowanych brzegach i rogach, formatu papieru maszynowego (A-4) lub 30 x 30 cm. Szyba z jednej strony była sklejona z tekturą paskiem plastra, co zapobiegało przesuwaniu się szkła podczas pocierania go palcami. Pomiędzy szybą a tekturową podkładką umieszczono arkusz białego papieru (tło), a dopiero na nim test.
Często mogliśmy zauważyć, obserwując młodzież w wieku od 16 do 18 lat podczas szukania leżącej pod szkłem karty, że ręka wędrująca w różnych kierunkach po szybie zwalnia lub nawet zatrzymuje się na moment za każdym razem, gdy przesuwa się ponad kartą, a mówiąc dokładniej
ponad granicą karty i tła. Wygląda to tak, jakby ręka ćwiczącego już wiedziała". Jakby ręka była mądrzejsza od głowy". Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem ruchów mimowolnych, nieświadomych, podobnie jak to się dzieje w różdżkarstwie.
Ze wskazanego przez nas podobieństwa percepcji dermooptycznej do percepcji wzrokowej u zwierząt niższych (a także do działania aparatów czytających) wynikają też pewne konsekwencje metodologiczne:
1. Przesunięcie palcami przez granicę np. bieli i czerni powoduje (na skutek hamowania obocznego) wzmożone impulsowanie w niektórych komórkach nerwowych. Stąd potwierdzający się nieustannie w praktyce wniosek, że ręce ćwiczącego muszą znajdować się w ciągłym ruchu. Ręka nieruchomiejąca natychmiast przestaje rozpoznawać.
2. Gdy palce przesuwają się z powierzchni czarnej na białą, w rozpoznaniu uczestniczą tylko komórki nerwowe typów on i on-off. Gdy palce powracają z bieli na czerń, reagują komórki off i on-off, a nie reagują komórki on. W celu więc zaangażowania w rozpoznanie możliwie największej liczby neuronów trzeba wodzić ręką po teście w różnych kierunkach, nie odrywając palców od powierzchni badanej.
3. Zdarza się często, że ćwiczący nie potrafi zlokalizować np. czarnego prostokącika, leżącego na białym tle pod szybą. Bezskutecznie szuka go przez dłuższy czas, wodząc całą dłonią po szkle. Można wtedy mu zaproponować, aby zmienił technikę poszukiwania. Jeśli będzie przesuwał powoli palce od prawego ku lewemu brzegowi szyby i z powrotem (albo też w kierunku pionowym), prawdopodobnie w którymś momencie zareaguje na przekroczoną granicę bieli i czerni. Wykorzystuje się tu zjawisko wykrywania brzegów pobudzenia za pomocą hamowania obocznego". Po ustaleniu granicy bieli i czerni stosunkowo łatwo jest teraz ćwiczącemu ustalić, po której stronie granicy znajduje się biel, a po której czerń. Tym sposobem złożone zadanie dokładnej lokalizacji czarnego prostokąta na białym tle rozłożone zostaje na kilka działań, z których każde jest niezbyt trudne do wykonania.
Wiele radości niewidomym dzieciom daje rozpoznawanie liter niedostępnego im dotąd pisma drukowanego. Najlepiej zacząć od liter L, T, H, E, F
najprostszych do rozpoznania. Nieco trudniejsze są już litery zawierające linie skośne: N, M, K, Z, A. Jeszcze większe trudności nastręczają litery mające kształty zaokrąglone: D, O, S, B, C. Dodatkowym utrudnieniem bywa nierzadki u dzieci niewidomych brak znajomości liter alfabetu. Każdą odczytaną dermooptycznie literę dziecko powinno zatem Zapamiętać, musi potrafić rysować jej kształt palcem na stole lub w powietrzu.
Choć może wydać się to dziwne, pierwsze dawane do rozpoznania litery nie powinny być zbyt duże, o wysokości nie większej niż 6 cm. Zwłaszcza ważna jest optymalna grubość kreski; w żadnym razie nie może ona przekraczać 10 mm (przybliżona szerokość rozpoznającej opuszki palca), a najlepiej jeśli wynosi od 3 do 5 mm. Oczywiście krój liter powinien być prosty, litery nie mogą być ozdobne, wysmukłe, opatrzone szeryfami, ciasno zestawione.
Nawet na etapie bardzo już zaawansowanych ćwiczeń dermooptycznych czytania czarnodruku powracamy przy każdym spotkaniu do ćwiczeń wstępnych: rozróżniania kart czerwonych i niebieskich lub białych i czarnych.
Perspektywy
W rozmowach prowadzonych na temat możliwości, jakie stwarzają badania dermooptyczne dla niewidomych, słyszeliśmy zawsze tylko pytania o efekty osiągalne przez trening: co? w ile roboczogodzin? u jakiego procentu ćwiczących? Ciekawe, że i u autorów piszących na ten temat nie znajdujemy nigdzie próby śmielszego spojrzenia w przyszłość.
Nam wydaje się, że stworzona dzięki treningowi dermooptycznemu Możliwość dania do odczucia człowiekowi niewidomemu od urodzenia istotnej różnicy, np. między czerwienią a błękitem (barwa ciepła, barwa zimna), jest celem doniosłym, ale nie może być on traktowany jako cel ostateczny. Do takiego celu może nas doprowadzić dopiero gruntowne przebadanie mechanizmu dermooptycznej wrażliwości. Kiedy dobrze po-znamy ten mechanizm, niewątpliwie (z pomocą tak przecież niezawodnej współczesnej techniki) będziemy mogli tę wrażliwość wzmacniać w dowolnym stopniu i u każdego człowieka. Nie będzie wówczas problemów związanych z przyrodzonymi zdolnościami i z ich trenowaniem. Po prostu: po krótkim poinstruowaniu niewidomy zacznie palcami odróżniać barwy i czytać druk, w czym pomoże mu urządzenie wzmacniające. Oto
według nas
główny cel utylitarny badań dermooptycznych.
Cel drugi, już nie wprost utylitarny, przedstawiliśmy (wspólnie z Krzysztofem Boruniem) na II Międzynarodowym Kongresie Badań Psychotronicznych w Monte Carlo, w czerwcu-lipcu 1975 roku. Zwróciliśmy tam szczególną uwagę na fakt, że nader interesująca w badaniach dermooptycznych wydaje się możliwość obserwowania na tym stosunkowo łatwo dostępnym materiale zjawisk, które
jak sądzono
towarzyszą wyłącznie rzadkim objawom parapsychicznym (jak np. odkryta przez Ryzla impregnacja psychiczna kart dawanych do rozpoznawania osobom badanym). Ten aspekt badań nad wrażliwością dermooptyczną był dotąd również prawie nie dostrzegany.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
03 0000 018 02 Leczenie stwardnienia rozsianego interferonem?ta
v 02 018
Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczu
t informatyk12[01] 02 101
introligators4[02] z2 01 n
02 martenzytyczne1
OBRECZE MS OK 02
02 Gametogeneza
02 07
Wyk ad 02
r01 02 popr (2)

więcej podobnych podstron