moralnosc pani dulskiej


Na podstawie: Zapolska, Gabriela (1857-1921), Moralność pani
Dulskiej: komedya w trzech aktach, Tow. Akc. S. Orgelbranda S-
-ów, Warszawa, 1907
Wersja lektury on-line dostępna jest na stronie wolnelektury.pl.
Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się
w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wy-
korzystywać, publikować i rozpowszechniać.
GABRIELA ZAPOLSKA
Moralność Pani Dulskiej
:
" PANI DULSKA
" PAN DULSKI
" ZBYSZKO DULSKI
" HESIA, MELA DULSKIE
" JULIASIEWICZOWA Z DULSKICH
" LOKATORKA
" HANKA
" TADRACHOWA
e ieje si ieÅ› ie
AKT I
Mieszczanin
ena r e s a ia salon ur ua jn o u D an e le soli ne na
Å› iana o on ra a re ia i ie jakie o ra o i o oÅ› i s u ne
al lan s a a o an a s k e Po i s ara i kna ser an ka
a onio a i e iro ekranik a a a a ure i u s oliki a na ni
o o ra e ole os us ane na s enie ie no as ona si o nosi
e ar ja alni e o in s s asie ier s s en o oli ro i nia si
res ie ro i nia si u e nie s or o nios

Gospodyni, Kobieta,
il s ena o os aje us a ać a kulisa i s a anie an o i le ej s ialnia
Dom
a e ska o i Dulska s roju nie a Pa ilo u ienki kos k ka
anik ia li ej s oÅ› i alka ko a kr ka o ar a na r u u ie
ru Å› ie a r ku a ia Å› ie e na s ole i ie o ku ni

Kucharka! Hanka! wstawać!&
Mru enie ku ni
Co? jeszcze czas? Księżniczki! Nie z waszym nosem, a już wstałam& Cicho kuchar-
ka  nie rezonować. Palić pod kuchnią. Hanka! chodz palić w piecu w salonie.
A żywo!&
i ie ku r io na ra o
Heśka! Mela! wstawać! lekcje przepowieóieć  gamy do grania& pręóej& nie gnić
w łóżkach!&
il o i o s enie ru ie o ier s r i na ra o a l a
a ie r e o i o okoju e Å› ie
Pan, SÅ‚uga

Dulska anka
anka osa s ni a le o a i ana kos ula ka anik nar u on niesie
s olaki i ro li Pr ku a r ie u ro ala o i a nose a
o i Dulska a
Gospodyni, Mieszczanin

Jak palisz? jak palisz? skaranie Boże z tym tłomokiem. Do krów, do krów, nie
do pańskich pieców. Czego niszczysz tyle smolaków! Czekaj, ustąp się, ty do niczego
 ja ci pokażę.
r ku a sa a i ali ie u
Ruszaj zbuóić panienki, a jak nie zechcą wstać, to pościągaj kołdry.
anka i ie o okoju ie Dulska ali ie u i u a jaskra o ie
oÅ› ie la jej ar us i nalan ra a anka
Cóż panny? wstają?

Pościągałam kołdry. Panna Hesia kopnęła mnie w brzucho.

Wielka afera  zgoi siÄ™ do wesela.
ila il enia
Moralność ani Dulskiej 2

Proszę wielmożnej pani&

Wióisz, jak się w piecu pali?

Proszę wielmożnej pani&

Ja o wszystkim myśleć muszę. Niedługo przez was to zejdę do grobu.
Miasto

a uje j r k
Proszę wielmożnej pani! Ja chciałam prosić, że ja już od pierwszego pójdę sobie.

Co? jak?

is ej
Pójdę sobie.

Ani mi się waż. Ja za ciebie zapłaciłam w kantorze. Musisz dalej służyć. A to mi
siÄ™ podoba!

Ja dam na swoje miejsce.

Patrzcie ją! jak się odgryzła. Już jej się w głowie przewróciło. O! już miasto na nią
óiała& Może na pannę służącą się śpieszy? co?

Proszę wielmożnej pani, to& przez panicza.

A&

Tak& ja nie chcÄ™  bo to&

Znowu?

Ciągle  a to to  a to tak& a ja przecież&

nie a r na ni
No  dobrze. Ja mu powiem.

Proszę wielmożnej pani  to na nic. Przecież wielmożna pani już nie raz, nie
dwa mówiła, że mówiła&

No  ale teraz to pomoże.
Ksiąó

Bo ksiąó mówił żeby odejść.

Czy ty u księóa służysz, czy u mnie?

Ale ja księóa muszę słuchać.

Idz po mleko i po bułki.
Moralność ani Dulskiej 3

Idę, proszę wielmożnej pani
o i
Córka, Dom,

Gospodyni, Matka, Mąż,
i ie ku r io s ialni a e skiej
Syn, Żona
Felicjanie! Felicjanie! wstawaj!& spóznisz się do biura&
i ie o r i s ialni rek
Hesia! Mela! spóznicie się na pensję&

Mamuńciu, tak zimno! troszkę ciepłej wody&

Jeszcze czego? Hartujcie się& Felicjan! wstajesz? Wiesz? ten błazen, twój syn, nie
wrócił jeszcze do domu! Co? nic nie mówisz? naturalnie. Ojciec toleruje. Niedaleko
padło jabłko od jabłoni. Ale jak będą dłużki małe  nie zapłacę.

u la r i o ku ni
Proszę wielmożnej pani  stróż przyszedł o meldunki tych państwa, co się spro-
waóili.

Idę! Hesia! Mela! Felicjan! a to śpiąca familia. No! no! z torbami poszlibyśmy,
żeby nie ja&
o o ku ni
Dlaczego stróż zostawia na óieóińcu nową miotłę? Deszcz leje&
a ka r i os inie
Córka, Dorosłość,

òiecko, Siostra
esia Mela
esia Mela ie aj e s e o okoju kr kie s ni ki je nako e ar a
no e ka aniki os ro us one ie n o ie a r ku aj r e r i
ka i

Chodz! chodz!

Nie ma jej?

Nie ma  słyszysz przecież, jak myje głowę stróżowi. Ha! jak miło ogrzać się
trochÄ™.

No! nie pchaj się  ja także&

Czekaj& poprawię. A teraz daj grzebień, to cię uczeszę.

Daj spokój! Jak zobaczy, bęóie krzyk.

Niech krzyczy. Ja siÄ™ nie bojÄ™.

Ale ja się boję. To tak nieprzyjemnie, jak kto głośno krzyczy.
SÅ‚uga

Bo ty jesteś sentymentalna. Ty się wdałaś w ojca. Lelum polelum&
Moralność ani Dulskiej 4

Skąd ty wiesz, jaki jest ojciec? przecież ojciec nic nie mówi.

E! już ja wiem. Zresztą masz jego nos.

To óiwne.

es e j
Co?
Grzech, Nauka, Wieóa

Niby że óiecko podobne do ojca albo do matki. Jak to się óieje?

A ja wiem! a ja wiem&

nieÅ› ia o
Wiesz?& powieó&

Nie ma głupich  nie powiem  ale wiem.

Kto ci powieóiał?

Kucharka.

O! kiedy?

Wczoraj  jak mama poszła do teatru, a nas nie wzięła, bo to niemoralna sztuka.
Poszłam do kuchni i tam Anna mi powieóiała! och! Melu!& och, Melu!&
ar a si o anie Å› iej si

Hesia! Ja myślę, że to grzech.

Co?

Mówić z kucharką o takich rzeczach.

Kiedy to prawda. Tak jest naprawdÄ™.
òiecko, Matka

Gdyby to mama wieóiała.

No to co? Krzyczałaby  ona wiecznie krzyczy.

o ili
A mnie nie powiesz?

Nie. Nie chcę cię brać na swe sumienie. Nie gorsz malutkich!&
il il esia s aje i na al a i ie o s ialni s ka a l a i ra a
o ie a ro i s o ka j Mela sia aj esia na o elu a Mela a la a jej
os arko e
No! zrób teraz ze mnie óiewczę z czarną kosą spod wiejskiej strzechy&
Moralność ani Dulskiej 5

To nie kręć się.
Brat, Flirt, Miłość,

SÅ‚uga
Wiesz! Zbyszko znów poszedł na lumpkę.

Nie ma go?

Nie ma. Coś bym ci powieóiała, ale przysięgn3 się, że nikomu nie powiesz&
nachyl siÄ™& Zbyszko lata za HankÄ….

Po co?&

E& bo ty& co z tobą gadać!& no, powieó sama, czy można z tobą gadać?

No, bo mówisz, że lata.

No  lata  czy zaczepia  czy kocha siÄ™  czy jak&

Och, Hesiu! Zbyszko?

No co? nie byłaś na al e? nie wiesz, jak to się óieje? Panicz, no i nieszczęsna
Halka gwałtem tu ióie&
Å› ieje si ser e nie

Ale to na scenie& potemą, to było wtedy, jak takie kontusze nosili  ale Zbysz-
ko& och, Hesiu!&
o i anka kl ka r ie u

O, Hanka!& ja się jej zapytam. Zobaczysz, czy ja kłamię.

e s ra e
Hesiu! nie pytaj siÄ™  ja& proszÄ™!&

Dlaczego? to swoja rzecz& zresztą mama nie słyszy.

Hesiu!& mnie czegoÅ› przed HankÄ… wstyd.
Mil enie

i o
No, to się nie będę pytać, ale ja wióiałam wczoraj, jak on ją tu a tu szczypał.

A mówisz, że się w niej kocha.

No& no właśnie.

Przecież gdyby się w niej kochał, to by ją nie szczypał.

Wiesz co? ciebie pod klosz& no! no!
Ä… o e  tu: poza tym.
Moralność ani Dulskiej 6

Za co, Hesiu, pod klosz.

Za twoją głupotę!
ila a le
Nauka, Wieóa
Ach! chciałabym wieóieć, góie ten Zbyszko tak nocami choói?

nai nie
Może do parku na spacer  teraz tak ładnie&

GÅ‚upia jesteÅ›&
na le o anki
SÅ‚uga
Hanka! nie wiesz ty, góie tak panowie po nocach choóą?

Skądże ja?&

No  tak, jak pan Zbyszko& do rana prawie co óień.

A no musi góieści&

Pytałam się go  mówił: na lumpkę  a kucharka śmiała się także i mówiła,
że to do nocnych kawiarni. Ach, Boże! kiedy ja się już naprawdę czegoś porządnie
dowiem! kiedy ja już będę duża! kiedy nie bęóie przede mną tajemnic.

A ja tak wolÄ™.

Co?

Nie wieóieć o niczym. To tak jakoś miło. Ja wolę nic nie wieóieć.

Tuman!&

e sa e Dulska
Pr e s en jak ura an r ela uje Dulska
Córka, Matka, Sługa

Czego wy tu? co to? ubierać się& Hanka sprzątać& Mela gamy!& Felicjanie!&
a a o s ialni a e skiej

o Meli
Zostań jeszcze  już wicher przeleciał. Felicjanie!

Hesiu!&

Co? roóicielka! e!& przesądy.

ors ona
Hesiu! patrz, Hanka się śmieje.
Moralność ani Dulskiej 7

No to co? Niech się śmieje? Cóż to ja nie mam własnego sądu?
o anki
Czego się śmiejesz, idiotko?  sprzątaj! Albo czekaj. Byłaś kiedy w nocnej ka- Nauka, Wieóa
wiarni?

Hi! hi! panienka też. Ja nawet nie wiem, góie to jest.

Boś głupia. Kucharka była, jak była młoda. Mówi, że tam panowie sieóą, p3ą
likiery i że tam baróo wesoło. Kucharka mówiła, że tam są młode, ładne panny i że&

Cicho, Hesia! Jeszcze mama usłyszy.
anka o i

Idz! idz! to nie dlatego, że mama, tylko że ty nie chcesz, żeby ci się w głowie
rozświetliło.

Mówiłam ci  wolę nie wieóieć.

Przed chwilą się sama pytałaś.

O co?

O te& óieci&

To co innego.

Dlaczego?

Bo tamto o óieciach to ciekawe, a to& brzydkie.

Wcale nie  to jeszcze ciekawsze.

Może być  ale mnie to zaraz potem smutno.

O!& ióie lump!&

Brat, Obyczaje, Roóina,
esia Mela s ko
Siostra
s ko ko nier o niesion ar i a ar ni skr ion M o e o
a ju nie o li e oć ila i oś i reni si r e a

Góie byłeś? góie byłeś?

o su a j lask
Poszła!&

Góie byłeś? lumpowałeś się? mój złoty, powieó& powieó& ja nic nie powiem
mamie.
Moralność ani Dulskiej 8

Poszła&

Aadnie się wyrażasz& Nie powiesz  a ja wiem. W nocnej kawiarni byłeś 
likiery piłeś  ładne panny były& tak ładnie śmieróisz cygarami& u, u!& jak ja to
lubiÄ™&

Mówię ci& poszła!

Hesiu! daj spokój!

Tak? to tak ze mną? poczekaj! ja też dorosnę  ja też pójdę na lumpę  ja też
będę choóiła po kawiarniach i będę pić likiery& po nocnych kawiarniach, jak ty 
jak ty!
ska e r e ni na je nej no e

Aadna edukacja!& ślicznie się zapowiadasz&

A teraz, żeby cię nauczyć grzeczności w kole roóinnym&
o a
Mamciu! Mamciu!& Zbyszko powrócił&

Cicho bÄ…dz!

a a jak o a
JesteÅ›?

Jestem i znikam. Idę się przespać przed biurem.

Nie!  zostaniesz tu. Mam z tobą do pomówienia.

A!& lecę z nóg.

suro o
WierzÄ™!&
Córka, Kobieta, Matka
o ie
Proszę iść się ubrać. Mela do gam.

Już nie ma czasu.

Pięciopalcówki  na to starczy. Hesia znów podarła kalosze.

Nie ma tu góie czarnej kawy?

Nie ma, mój panie! Hesia nic nie szanuje. Nigdy z ciebie nie bęóie kobieta jak
należy.
ie a ie aj

Nie ma czarnej kawy w tym zakłaóie?
Kobieta, Matka,

Mężczyzna, Syn,
Roóina
Moralność ani Dulskiej 9
Góie byłeś?

He?

Góie byłeś do tej pory?

Gdybym mamci powieóiał, to by mamcia tak skakała.

O!&

Najlepiej więc nie pytać.

Jestem matkÄ….

Właśnie dlatego.

Muszę wieóieć, na czym trawisz czas i zdrowie.

Wiói mamcia, co mam pod nosem? Wąsy a nie mleko  a więc&

a i r e
Jak ty wyglÄ…dasz!

E!

JesteÅ› zielony.

To modny kolor. Mamcia kazała także balkony i okna pomalować na zielono.

Która panna cię wezmie, jak bęóiesz tak wyglądał.

Jeszcze gorszych biorą. Nie ma czarnej kawy w tym zakłaóie?
Obyczaje, Kobieta

 upadła , Pieniąó
Wyrażaj się inaczej. Ciągle myślisz, że jesteś w towarzystwie kokocic.

Takie dobre towarzystwo, jak i inne. A potem co mamcia wyóiwia na kokotki².
Niby to i u nas nie ma kokot w kamienicy. Sama mamcia wynajmowała tej z pierw-
szego piętra.

o noÅ› i
Ale się jej nie kłaniam.

Ale pieniążki za czynsz mamcia bierze od niej, że aż ha&

Przepraszam, to ja aki pienięóy dla siebie nie biorę.

A co mamcia z nimi robi?
²koko ka (a. koko a)  prostytutka.
Moralność ani Dulskiej 10

ajes a nie
Podatki nimi płacę.

Ha& no& A ja idę spać.

Czy ty się przestaniesz lampartować?

Jamais!Å‚

Ja długów płacić nie będę.

E! to już o tym pózniej.

Zbyszko! Zbyszko! na tom cię mlekiem swym karmiła, żebyś nasze uczciwe i sza-
nowane nazwisko po kawiarniach i spelunkach włóczył.

Było mnie chować mączką Nestle'a  podobno doskonała.
Dulska sia a r s ole n iona s ko o o i sia a na s ole i i o niej
ou ale
No& nie martwiuchny się, pani Dulska. Ale co mamcia chce, żebym ja tu z wami
w domu robił? Nikt nie bywa& żyjemy jak ostatnie sobki.

Ciężkie czasy  nie ma na przyjęcia.
Cmentarz, Dom

E! człowiek jest zwierzęciem towarzyskim. Musi od czasu do czasu myśl wymie-
nić. O! wiói mamcia, myśl  to wielkie słowo. Choć ono się stąd gna, to przecież
tu i ówóie się jeszcze kręci&
Czas

Ja tam nie mam czasu myśleć&

Właśnie, właśnie. Więc też ja myk z domu, bo w domu właściwie cmentarz.
A czego? Myśli  swobodnej, szerokiej myśli.

A więc do kawiarni, do&

Tak  tak! do& Co mamcia może wieóieć, którymi to drogami chaóa luóka
myśl, nawet takiego jak ja kołtuna.

Jesteś głupi. Ty i twój ojciec  to jedna dusza. On co óień w cukierni, a ty 
Bóg wie góie&
Mąż, Żona
Dulska Dulski s ko
Dulski asus on ur nik o i u ran ar o or nie o jÅ› ia Å› i
ka elus

No, wreszcie&
Å‚ a ais (Ęî.)  nigdy.
Moralność ani Dulskiej 11

o ra ia ko nier k r e lus re

òieÅ„ dobry ojcu!

es e i a s na

o a
òiÅ› fasujeszt !

ki a o

A uważaj, żebyś nie zgubił. Na co czekasz? A! cygaro& Zbyszko  daj cygaro
ojcu znad pieca.

ier e aro k re s ko j na ie a r uje je

A czy wiesz, o której twój synek do domu wrócił?

rus a ra iona i e u o o oj ne i o i śro ko i r ia i

Zwariować można z tym człowiekiem.

Tak go mama wychowała.

Nie  to już zanadto.

Dobranoc. Idę się zdrzemnąć.

A biuro?

ie aj
Nie ucieknie.

a r uj o
Zbyszko! przyrzekn3 mi, że się poprawisz.

Nigdy  wolę raczej zdać egzamin państwowy.
o i o s e o okoju

Dulska anka o e s ko
SÅ‚uga

Zetrzyj fortepian  popraw w piecu. Czy kucharka ubrana do miasta?

Tak, proszÄ™ pani.
Dulska o i o ku ni anka il s r a s ko la si e r i
t aso ać (z niem. assen: pobierać, otrzymywać)  tu: odbierać pensję.
Moralność ani Dulskiej 12

Hanka? jesteÅ› sama?

Daj mi pan spokój!

Cóż ci za mucha na nos siadła?

il

Chodz tu! pokaż mordeczkę! czegoś zła?&

il lko ora ener i niej s r a i ać niej alk e n r n

Taka jesteÅ› brzydka, jak siÄ™ nadmiesz.

na le
Pewnie& te panny, co pan od nich wraca, to Å‚adniejsze.

A! tędy cię wiedli. O to ci choói.

Mnie o nic nie choói  tylko nie chcę, żeby mnie pan sekowału .

Jak bęóiesz dla mnie lepsza, to będę w domu sieóiał.

Ja ta nie potrzebuje. Może se pan iść do tych pannów.

Albo to prawda! Aż się za mną trzęsiesz.

Niech pan ióie, bo jeszcze starsza pani wejóie.

Ale o& Pocałuj pana w rękę, za to, żeś go rozgniewała.

Å› iej si
Figa!
u er a o o a ie

A ty szelmo&
e j o j ć o i Mela k ra aje lekki okr k o e a er ienio
na o a s us on i i ie o or e ianu anka u ieka Mela sia a i ra
ć i enia i io al o e Mela os aje sa a ilk ra o e s aje i ie o
okoju s ka i uka

Zbyszko!

la o e r i nieu ran
Czego?

aje ni o
u seko ać (wł. se are)  dręczyć, nękać, prześladować, dokuczać komuś.
Moralność ani Dulskiej 13
Nie bójcie się& ja nic mamci nie powiem.

Na czysto zwariowała.

Bo przecież to nie wasza wina.

Co?

nieÅ› ia o
No& Hanka i ty& jeżeli wy&

A fe! mówić o takich rzeczach? Wstydz się& majtki widać, a  taka popsuta&

Ja? ależ Zbyszko  ja właśnie myślę przeciwnie& ja&

Daj mi spokój!
o a si Mela s oi s u na i a ślona o o i o or e ianu i a na rać
ej ili a a esia as ku i ka elus u aki sa as k i ka elus a
r ku la Meli na ie i r u a ksi ki aska

Mela esia Dulska anka
Córka, Kobieta,

Obyczaje
Ubieraj się, Ofelio! żywo! już chłopcy idą do szkoły.

s aje k a ie as k i ka elus
Hesiu! ty nie bęóiesz tak strzelała oczami na tego wysokiego studenta.

Będę robiła, co mi się podoba.

Mnie za ciebie wstyd.

To się wstydz! A spróbuj co powieóieć przed mamą, to ja zaraz powiem, że
ty zamiast spać w nocy, wzdychasz. Mama się bęóie za to więcej gniewała, jak za
studenta.

To wÄ…tpiÄ™.

Ale ja nie. Mama mnie zna i wie, że ja znam granice i że ja si nie a o n &

Jak ty to rozumiesz?

Ja już wiem, co mówię, o lel3o z pól roóinnych!

Hanka! chodz odprowaóić panienki.

ku ni
IdÄ™!
Moralność ani Dulskiej 14

Macie parasol? iść prosto  nie oglądać się. Pamiętać: skromność  skarb
óiewczęcia.
o esi
Nie garb siÄ™&
SÅ‚uga
anka o i us e

r u a jej ksi ki
Bierz, ciużmo pokręcona. Do wióenia mamci!
ie a o ank Dulska o i Å› iera ro a o
nek r e okoju Dulska i ie o ierać os ro nie o a s loka ork o a
si

oka orka Dulska

Przepraszam& jestem nieubrana. Proszę panią  zaraz wrócę.

Ja tylko na chwilkę. Niech się pani gospodyni nie krępuje.

Tak  tak  wrzucÄ™ tylko co na siebie.
ie nie o s e o okoju oka orka o i o oli es ar o la a i s u na
i o nie r es a jak Å› i k oro i oralne ar ienie ia a na naj li s
kr eśle a r ie i i sie i nieru o a Po ili o i Dulska o iana
ar ano os a ni s la rok
ProszÄ™ paniÄ… na kanapÄ™.

òiÄ™kujÄ™. Tylko parÄ™ słów. DostaÅ‚am list pani&
ur a Mil enie
Samobójstwo, Odwaga,

Tchórzostwo, Cierpienie
Pani już zupełnie wyszła ze szpitala?

Tak. Pozawczoraj mnie mama przywiozła.

Wióę, że pani zdrowa.

e s u n uÅ› ie e
O! jeszcze daleko!

Kobieta, Dom
Och! w domeczku swoim wróci pani szybko do sił. Dla kobiety nie ma jak dom.
Ja zawsze to powtarzam.

Tak, skoro ktoÅ› ma ten dom.

Wszakże pani ma męża, stanowisko.

Tak& ale&
il enie si kie
Moralność ani Dulskiej 15
Proszę pani. Czy to rzeczywiście konieczne, ażebym na przyszłego pierwszego się
wyprowaóiła?

ProszÄ™ pani& ja mieszkania pani koniecznie potrzebujÄ™ dla krewnych.

Wolałabym pozostać. Trudno bęóie znalezć w zimie.

Ach, to niemożliwe. Powtarzam pani, niemożliwe.

Przecież przy dobrej woli. Wiem, że pani kazała kartę na mieszkanie wywiesić,
a więc krewni pani się nie sprowaóają.

s nuruj us a
Ach! niech pani nie zmusza mnie do sprawienia jej przykrości.

Czy pani ma mi co do zarzucenia?

u e
A! proszę pani, to już przechoói granice! A skandal, który pani przez swe otrucie
wywołała!

A więc o to choói?

A o cóż innego? Płacili mi państwo czynsz  óieci i psów nie mieli, ostatecznie
tyle co o te ranne trzepanie dywanów się rozchoóiło. I mogliby państwo mieszkać
nadal, aż tu& skoro o tym pomyślę, pąsy na mnie b3ą. Pogotowie ratunkowe przed
moją kamienicą< ! Pogotowie! jak przed szynkiem, góie się pob3ą.

Pozycja społeczna
Ależ, proszę pani, wypadek może się zdarzyć wszęóie.

W porządnej kamienicy wypadki się nie trafiają. Czy pani wióiała kiedy przed
hrabskÄ… kamienicÄ… Pogotowie? Nie! A potem ta publika w gazetach! Trzy razy wy-
mienione nazwisko Dulskiej  nazwisko moich córek przy takim skandalu&

Ależ, proszę pani  chyba pani zna przyczyny i&
Małżeństwo, Mąż,

Mężczyzna, Obyczaje,
Wielka afera, że pani mąż, no i ta óiewczyna& to swoja rzecz&
Zdrada, Żona

Ależ to była moja sługa. To szkaraótwo. Ja tego znieść nie mogłam. Skoro się
przekonałam&

Zażyła pani zapałek& taka trywialna trucizna& Luóie się śmieli. I jeszcze jak się
Trucizna, Åšmiech
to skończyło. Cała komedia  gdyby pani była umarła  no&

Sama żałuję.

Nie mówię dlatego  tylko że to niby śmierć, to zawsze coś niby& ale tak&
no& powiadam pani, śmieli się. Kiedyś jadę tramwajem  przejeżdżamy koło mej
kamienicy, bo przystanek trochę dalej  a jacyś dwaj panowie pokazują na mój dom
Moralność ani Dulskiej 16
i mówią  patrz! to ten dom, co się ta zazdrosna żona truła& I zaczęli się śmiać.
Myślałam, że tam na miejscu zostanę w tym tramwaju.

okornie
Ja panią baróo przepraszam za te nieprzyjemności.

E! moja pani  publika została publiką.

Grzech, Szaleństwo
Ja baróo to przechorowałam. Zresztą ja nie wieóiałam co robię. Ja byłam wtedy
jak szalona&
a e i o

Pewnie, moja pani. Każdy samobójca musi być szalony i stracić poczucie moral-
ności i wiary w obecność Boga. To, to jest tchórzostwo. Tak jest  tchórzostwo.
A potem zagłada własnej duszy. Dobrze, że samobójców chowają osobno. Niech się
nie pchają mięóy porządnych luói. Zab3ać się!& I dla kogo? Dla mężczyzny. A ża-
den mężczyzna, moja pani, nie jest wart, aby przez niego iść na potępienie wieczne.

Proszę pani, to nie choóiło o mężczyznę, ale o męża.

E!

Nie mogłam ścierpieć tego pod moim dachem.

Lepiej pod swoim, niż pod cuóym. Mniejsza publika. Nikt nie wie.

Ale ja wiem.

Dom, Kobieta
Moja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby
nikt o nich nie wieóiał. Rozwłóczyć je po świecie, to ani moralne, ani uczciwe.
Ja zawsze tak żyłam, ażeby nikt nie mógł powieóieć, iż byłam powodem skandalu.
Kobieta powinna przejść przez życie cicho i spokojnie. Ta już to jest tak i żadne nic
nie pomoże.

Gdyby jednak pan Dulski zapomniał się ze sługą&

Felicjan ?  to niemożliwe. Pani go nie zna. A potemv & to już pani rzecz. Ja
muszę strzec siebie i swoich od publiki. Pani może znów taką bezbożność popełnić,
bo to podobno taki szał to wraca. Więc&

s aj
Rozumiem. Wyprowaóę się. Chciałam pani jednak powieóieć, że kazać mi teraz
szukać mieszkania, to ani dobre, ani uczciwe& Jestem taka osłabiona.
Mieszczanin

o ra ona s aje
Uczciwości mnie pani nie nauczy! Ja wiem co uczciwość. Pochoóę z zacnej, za-
sieóiałej roóiny i ja publiki nie wywołuję.
v o e  używane jest tu stale w znaczeniu: a poza tym, a ponadto.
Moralność ani Dulskiej 17

a uj si
Nie wątpię. Jednak może się pani nie obawiać. Drugi raz truć się nie będę. Na
to trzeba wiele odwagi, pomimo tego, że pani to nazywa tchórzostwem& A potem
trzeba wiele cierpieć. Na to już nie mam sił i& już bym tak nie potrafiła cierpieć raz
jeszcze. Zresztą  rozstaję się z mężem, więc to najlepsza gwarancja, że już zazdrosna
nie będę&
uÅ› ie a si s u nie

Kobieta  upadła
Rozstaje się pani z mężem? Baróo pani zle robi. To nowa publika i nikt pani racji
nie przyzna. Nawet z tej przyczyny nie mogłabym pani dłużej wynajmować mieszkania
w mej kamienicy. Kobiety samotne to nie tego& to& no, pani rozumie.

ironi nie
Tak, rozumiem. Jednak ta pani z pierwszego piętra, która po nocach wraca&

o noÅ› i
To jest osoba żyjąca z własnych funduszów i zachowująca się naówyczaj skrom-
nie. Ta mi jeszcze Pogotowia przed dom nie sprowaóiła.

ironi nie
Tylko gumy i automobile.

Stają zawsze kilka kamienic dalej. A potem zdaje się, iż ja nie mam obowiązku
zdawać sprawy z mego postępowania przed panią.

Zapewne, zawiodłoby nas to za daleko. Żegnam panią.

A proszę tych, co będą oglądać mieszkanie, nie zrażać&

o
Powiem, że jest wilgoć, bo rzeczywiście jest wilgoć.

Na to jest sÄ…d, Å‚askawa pani.

Tak mi każe moje sumienie. Żegnam panią.
e r ia s aje uliasie i o a

ur ona
Maniu! słyszysz?  bęóiesz świadkiem. Pani mówi, że&

Żegnam panią.
o i

Dulska uliasie i o a

Å› iek a
A to& a to& takie coÅ›, takie&
Moralność ani Dulskiej 18

Niechże się ciocia uspokoi.

Jak tak dalej pójóie, to będę musiała w lecie jechać do Karlsbaduw i tam s ru elx
pić!

Ja z ciociÄ… pojadÄ™.

Obejóie się.
Małżeństwo, Mąż,

Obyczaje, Roóina,
O cóż poszło? Zdaje mi się, że to lokatorka z parteru, ta co się truła.
Skąpiec, Żona

Tak& tak& ta sama. Wyszła ze szpitala. Skandal! Przecież po czymś podobnym
trzymać ją w kamienicy nie mogę. Sama byłaś świadkiem. Jak ją wynosili, to była
prawie naga. Horendumy ! Wymówiłam jej mieszkanie.

Tak? A to się dobrze składa. Nam właśnie podwyższyli. My chętnie to mieszkanie
wezmiemy.

Obejóie się.

Przecież mogłaby to ciocia zrobić dla nas, jako dla krewnych.

Za ciężkie czasy na zbytki.

Rozumiem. Ciocia przypuszcza, że nie bęóiemy płacili.

Ja tam nic nie przypuszczam. Tylko& wiem, że żyjecie nad stan.

No& no&

Choóicie do teatru.
suro o
I to na same aso e sztuki.

Trudno przecież&

Prenumerujecie pisma&

To już ciocia daruje, ale&

Ja zawsze pożyczę i wystarcza. Nie pożyczę, to się świat nie zawali, że tam dru-
kowanych bajd nie będę czytała. Przyjmujecie gorącą kolacją&

To konieczne.
w Karlsbad  miejscowość uzdrowiskowa (óiś: Karlove Vary).
x s ru el  niem. ru el to: strucla, ale też topiel, odmęty, wir wodny; Dulskiej choói zaś
o  szprudel , roóaj wody mineralnej.
y oren u (łac. orren u )  okropność, coś przerażającego.
Moralność ani Dulskiej 19

Ha, no! jak konieczne, to się nie skarż, że ci nie wystarcza.

Nie możemy żyć jak&

ironi nie
Jak my? Zobaczymy, jak bęóiecie śpiewali na starość. Ja i Felicjan mamy inne
pod tym względem zasady.
Wdowa

Mój mąż nie umie się oszczęóać, ja także.

Skoro miałaś takie usposobienie, trzeba było iść za tego aptekarza z Bóbrki, co
się o ciebie starał. Namawiałam cię.

Przecież on rok temu umarł na suchoty.

Właśnie. Miałabyś kamienicę i a ś o !

O!&

Nie ma co  o!& byt zabezpieczony, to podstawa życia. A co do męża, można go
uchoóić. Pensję zabierać, gdy zaferujeąp  co óień dwie szóstki na kawę do łapy,
a cygara samej kupować i suszyć na piecu. Inaczej, taki pan może cię zrujnować.

s ko Dulska uliasie i o a
Praca

Taki terkot, że spać nie można.

Tym lepiej. Pójóiesz może do biura.

E!&
o uliasie i o ej
Jak siÄ™ masz, stara.

Jak siÄ™ masz, pokrako!

a r lus ro o e o uliasie i o ej
Baróom zielony?

Cóż to, oświadczasz się óisiaj?

Także& tylko ten stary  no wiesz, radca, bęóie znów na mnie zgniłym okiem
patrzał. A tam fury kawałków& fury&

Zalegaj! zalegaj!&

To nie ja zalegam, ale strony.
ąp a ero ać (z łac. ero, erre: nieść, podawać, przekazywać)  tu: przynieść (wypłatę), zarobić.
Moralność ani Dulskiej 20
o iera si o ie i r eje
SkÄ…piec

ej uje s la rok i os aje s ni i ka anie
Darujesz, moja droga, ale bÄ™dÄ™ Å›cierać kurze, wiÄ™c muszÄ™ oszczęóać szlaĘîoka.

Ale proszę& niech się ciocia nie krępuje.

Å› iera kur e i uri o asu o asu a r na s ka

To mama naprawdę wyrzuca tę, co się otruła, z kamienicy?

A tobie co do tego?

Tak& słyszałem piąte przez óiesiąte. Byłem zbudowany mamusinym serdusz-
kiem. Potem, ona mi jest baróo sympatyczna, ta kobieta.

Zupełnie wierzę. Szkandalistka.
Kobieta, Mąż, Miłość,

Obyczaje, Żona
Zrobiła to z miłości dla męża. To w guście mamy. Miłość małżeńska&

Aha, prawda była  za tym mężem. Ja tam w tę miłość nie wierzę. Szumi je-
dwabiami pod spodem&

Cóż to dowoói?

To, że nie jest uczciwą kobietą. Dla męża, mój panie, kobieta się nie potrzebuje
pod spodem stroić. A takie co szumią  to&

o uliasie i o ej
Siedzże spokojnie, bo i ty szumisz. A zresztą, co do tej z parteru, to ja ręczę, że
uczciwa.

A ty skÄ…d wiesz?

o oj nie
Bom się do niej brał i dostałem po nosie.

Mógłbyś też zostawić choćby lokatorki w spokoju. Usuń się& jak długo bęóiesz
sterczał tu pod piecem!
asj
Gdy patrzę na ciebie, to chwilami wierzyć mi się nie chce, że jesteś moim óiec- Matka, Siostra, Roóina
kiem.

No  jeśli mama ma wątpliwości&

o uliasie i o ej
Powiadam ci  nie miej nigdy óieci.

O! my siÄ™ nie staramy o to.
Moralność ani Dulskiej 21

o s ka
Nie  ty jesteÅ› wyrodek  ty nie jesteÅ› moim synem.

Jestem, mamciu! jestem, niestety! i to właśnie cała moja tragedia&
i ie o or e ianu i s oj a na rać ar o ra nie

Słyszałaś? mówi  niestety!

Spoóiewam się. Być Dulskim  to katastrofa.

Doprawdy, Zbyszko  zanadto sobie pozwalasz&
Idealista

Daj ty mi spokój!

o uliasie i o ej
Żadnej moralności, żadnych zasad&

Żadnego płaszczyka teoretycznego, jak mamcia.

To się na tym skończy, że jeszcze do socjalistów przystanie.

a kaj or e ian
Za głupi jestem na to.

Å› iej si
Na socjalistę nie trzeba zdawać egzaminu.

Właśnie że trzeba& i to najtrudniejszy egzamin.

Przed kim?

Przed swym sumieniem i własną duszą, słodki aniele.

Na socjalistę nie trzeba mieć przede wszystkim Boga w sercu.

Jest    dawno nie było mowy o Bogu w tym domu.

i sa i anka

ku ni
Proszę wielmożnej pani parasol.

Pozostaw w przedpokoju& a potem idz zamieć przedpokój. Czy kucharka wró-
ciła?

ra a r e okoju i ie o ku ni
Już.
Moralność ani Dulskiej 22

Ja tylko na chwileczkÄ™&
ie a o ku ni

o s ka
Rzeczywiście  ciocia ma rację. Mógłbyś się trochę ustatkować. Wyglądasz jak
śmierć angielska.

Ty także ładnie wyglądasz&

Ja? Ja wczoraj z domu nie wychoóiłam.

To znaczy  że ja się lumpowałem za domem, a ty w domu.
Kobieta, Mężczyzna,

SÅ‚uga
Å› iej si
Jesteś niemożliwy&

Jak kiedy&
anka r e o i r e ok j o a k i e s o k s ko a r na ni

o s ka
Cóż tak patrzysz za Hanką?

Bo mi siÄ™ podoba.

SÅ‚uga?

A cóż to? nie kobieta? Zaręczam ci, że nawet baróo&

Wiesz już coś o tym?

Co ci do tego.

Myślałam, że masz gust wykwintniejszy.

Głupia jesteś z twoją kołtuńską estetyką. A zresztą, ja jestem jak pianista. Gdy
zobaczy fortepian, musi zaraz pasaż&

Tak& ale fortepianu nie&

Moja droga  każda kobieta to fortepian  tylko trzeba umieć grać& Ach!&
jaki ja śpiący&
Mieszczanin, Roóina,

òieóictwo, PiÄ™tno
Czego ty po tych knajpach się włóczysz?

A góież się będę włóczył? Góieś muszę.

Ja na twoim miejscu starałabym się o jaką znajomość& solidną& no& Tyle mę-
żatek co  Boże.
Moralność ani Dulskiej 23

òiÄ™kujÄ™. Mam dosyć koÅ‚tunerii w domu i w& samym sobie.

Dlaczegóż jesteś& kołtunem?

Bom się uroóił po kołtuńsku, aniele! bo w łonie matki już nim byłem  bo
żebym skórę zdarł z siebie, mam tam pod spodem, w duszy, całą warstwę kołtunerii,
której nic wyplenić nie zdoła. Coś taki nowy, taki inny walczy z tym podstawowym
 szarpie się, ciska. Ale ja wiem, że to do czasu  że ten kołtun roóinny wezmie
mnie za łeb, że przyjóie czas, gdy ja będę Felicjanem, będę odbierał czynsze, będę&
no& Dulskim, pra Dulskim, ober Dulskim  że będę roóił Dulskich, całe legiony
Dulskich  będę miał srebrne wesele i porządny nagrobek, z dala od samobójców.
I nie będę zielony, ale nalany tłuszczem i nalany teoriami i będę mówił dużo o Bogu&
ur a i ie o or e ianu i ra ner o o

o o i a ni
Z kołtuństwa można się wyswoboóić.

Nieprawda. Tobie się zdaje, że jesteś wyzwolona, bo masz trochę politury po
wierzchu. Ale ty jesteś tylko zrobiona na mahoń  jak twoje secesyjne meble i twoje
malowane włosy. To jest piętno& pani radczyni& piętno&
Kobieta, Mężczyzna,

SÅ‚uga
raj ni je n r k
Czy ty się uczyłeś grać?

Ja? nie znam ani jednej nuty. To tak we mnie coś gra& We mnie tłucze się także
coś& ale to się wszystko z czasem zatłucze& e! co tam&
o ej uje j
Wiesz co& jesteÅ› wcale& wcale&

Å› iej si
Dajże mnie spokój!

Å› ieje si
Pasaże, moja droga& pasaże&
anka r e o i r e ok j i r u a onure s ojr enie na ni o oje o i
o ku ni

a r a ni u a nie
A wiesz, to ciekawe.

Co takiego?

Ta óiewczyna. Gdybyś wióiał, jak ona na nas popatrzyła& Ja na twoim miej-
scu&

Ja też, jak będę miał czas&

Nie rozumiesz mnie. Ja bym się właśnie daleko od niej trzymała.
Moralność ani Dulskiej 24

E!

Jest zazdrosna. Bęóie ci robić awantury.

To by było kopalne.

i sa i Dulska
Praca

o s ka
Jeszcze jesteś tutaj? Czy ci nie wstyd? Ojciec twój pracuje, ja pracuję  siostry&

i ie o r e okoju ier e al o ka elus ra a i u iera si
Mamciu! mamciu! czy się pracuje  czy nie, to wszystko ióie do jednego celu.

Nieprawda  my luóie pracy, a próżniacy to&

A przecież i my, i wy jednako&

Co? co?

WyciÄ…gniemy kopytka& pa!
o u asie i o ej
Pa, lalu!&
o i

Matka, Syn

Straszne rzeczy& straszne& słyszałaś, jak on mówi! a to najgorsze, że taki zdolny
 taki utalentowany! ta żeby chciał, to przed nim kariera  no& ale nie chce, nie
chce& zaraz daóą drugie śniadanie!& Nie chce, mówię ci& nie, nie. Tylko lumpuje
i lumpuje. Jak wezmie te parę reńskich w biurze, tak ginie. I jak tu wygląda!& Nic,
tylko kawiarnie i spódnice.
anka nosi a k sere i ak sk
ProszÄ™ ciÄ™  moja droga!

òiÄ™kujÄ™ cioci.
sia aj o je enia
On jest jakiś podrażniony& niezadowolniony&

u e
Czy on sam wie, czego chce! Powinien Bogu óiękować  prosty, zdrów& Za
twoje.
e kielis e ek
Matka, SÅ‚uga, Syn
Hanka!& idz posprzÄ…taj u panicza.
anka o i

a r a ni
Moralność ani Dulskiej 25
Kontenta ciocia z Hanki?

Tak sobie.

i o
Niech jÄ… ciocia odprawi.

A to& czemu?

Ja coś dostrzegłam.

Kradnie.

Nie& gorzej&

No& no&

Zdaje mi się, że Zbyszko się do niej bierze&

nie nie
E!& to&

Wiem, co mówię. Niech ciocia ją odprawi, póki czas.

Moja kochana, pewnie ci się zdawało& A potem&
a r ok
wobec tego, co się óieje, że niby& no& rozumiesz& to piwo co szumi.

A!

Słowem& że& rozumiesz?

Lepiej w domu?

Ja nie mówię& ale&

A wie ciocia  może ciocia ma rację&
ila il enia r e s en r e o i il eniu anka i nika ku ni
o ie anie a r a ni

Trzeba jednak przyznać, że mężczyzni mają szczególny gust.

A! niech tam!& byle się nie włóczył i nie tracił zdrowia& Trzeba być matką, aby
zrozumieć jaki to ból patrzeć jak syn marnieje.

òiÄ™kujÄ™. Ale żeby ona potem&

Ona? także! bęóie kontenta& to takie wszystko bez czci i wiary. Pokażę ci tok,
co sobie kazałam przerobić.
Moralność ani Dulskiej 26
i ie o r e okoju ra a okie o k i ia i r k a ie o na
o o r ka anie ar ano i al e o uje i n e ek
Dobrze?

Wcale& wcale&

oku
Muszę się oszczęóać& przerabiam stare łachy.

Mieszczanin, Pieniąó
No  na cioci wszystko się dobrze wyda. Czy ciocia w tym roku podwyższa?

Spoóiewam się. Muszę. Wszyscy podwyższają. Pokażę ci szpejscetteląą.

No& no&

o a s u a ki a ier o iera si o s o ie aj ie o laj si na
a iere
Suteryny caÅ‚e w rumelÄ…² o dwaóieÅ›cia& do sieni wstawiÄ™ magle&

Ciasno. Zęby sobie powyb3ają.

Kobieta  upadła
To mi wszystko jedno. Ja tamtędy nigdy nie choóę. Oba partery po pięć 
pierwsze piętro, kokocica, o óiesięć&

Kokocica? To za mało. Ja bym podwyższyła co najmniej o dwaóieścia&

Tak myślisz?

Å› ieje si
Naturalnie& ma pieniąóe, lekko jej przychoóą& niech płaci.

ro jaśniona
Niech płaci&

Å› iej si
Niech płaci!&

A więc  kokotka o dwaóieścia, radca o óiesięć& drugie piętro&
ie a ie r e ione o lone na s o e aj ur na olno s a a
ąąs ejs e el (z niem. eise: danie, e el: kartka)  menu, karta dań; tu: wykaz rachunkowy.
Ä…² ru el  wszystko razem, bez wyjÄ…tku.
Moralność ani Dulskiej 27
AKT II
a sa a ekora ja o ak ie o r e ni ie nia si o oli u ie ienie lilio o
s are a aj r e a ar e s Po s enie jak ier kla e a i o ro e
au o a n ru e o i Dulski s la roku e arkie r ku a ka o
i o i ak jak lalka re niana res ie us aje ara o ieraj si r i s ialni
a e skiej i uka uje si Dulska orse ie i s ni

Dulska Dulski esia
Mąż, Żona
Felicjan! Felicjan!

u i si i a r na ni

Chodz! czemu nie choóisz? Jeszcze nie ma dwóch kilometrów. Ja tam rachuję.

oka uje jej e arek

Co mi zawracasz głowę zegarkiem! Ja mam najlepszy zegar w głowie. Nie chodz!
nie chodz! Dobrze  powiem doktorowi. Umyślnie ci każę w pokoju choóić na
Wysoki Zamek, a nie po ulicy, żeby mieć nad tobą oko czy nie szachrujesz& a ty&
zresztÄ… to twoja rzecz.
o a si a r i Dulski a na n au o a nie o ić a a esia
u rana s rojnie jasnonie iesko an o elki ki ne o os ki a uje oj a ankie

Ojciec ióie na Wysoki Zamek?

ki a o

A jeszcze ma ojciec daleko?

oka uje al

Pięćset?

ki a o

To ojciec już koło Teatyńskiej?

ru

Å› ieje si
Ale tak! ale tak& a niech ojciec prędko ióie, bo tunel rozb3ają.

a r na ni suro o i rus a ra iona i

skakuje na kana i r e l a si lus r e

o o i o niej i Å› i a j kana
Moralność ani Dulskiej 28

Mama nie wiói!&
ie nie o r i okoju ie
Mela! Mela!&

Hesiu! czy Mela ubrana?

Jeszcze siÄ™ pichci.

s aje ors on i ru oÅ›

Ojciec nie rozumie? No& stroi się. Za ojca czasów tak nie mówiono? No to co?
Teraz mówią&
Córka, Mąż, Żona
la si u rana o Å› i nie
Felicjan! przestań choóić  już jesteś na Wysokim Zamku. Jutro pójóiesz do
Kaiserwaldu
nika esia i ie o okna i u a na s

Å› ie a
Pozamarzało& jakby w jakim zlewie&
Dulski o l a si i i o i ie o ie a a i na kr es o i kra nie aro ej
sa ej ili esia si o ra a i i i o Dulski r ka i ie o r e okoju
o ie a si ra a o o i o r i Dulskiej s uka ona la si

Już cię niesie do kawiarni? No& masz swoje dwaóieścia centów. Teraz będę co
óień dawać po dwaóieścia centów. Tygodniowo  nie& na nic. Zaraz wszystko
przetrącasz z koleżkami. A wracaj na kolację!
nika Dulski il s roi si r e lus re res ie o i esia ie nie
na ias o ie a a i na kr es o i kra nie aro

o i Mela u rana jak esia jes la a i ora

a r uje si e r ia ors ona o ie nie ku esi k ra oka uje
jej j k i u ieka ku kana ie
Córka, Ojciec, Kraóież
Hesiu!& pokaż& coś ty wzięła?

No& cygara& wielka afera.

Ukradłaś?

Och!& przed chwilą ojciec kradł także. Jak taki kamienicznik może to robić,
czemu ja nie mogÄ™?

Po co tobie cygara?

Po co? Wy pa lÄ™.
Moralność ani Dulskiej 29

Och! Kiedy?

Jak bęóie galówka. A potem pojadę&

Góie?

Nad Bałtyk. Albo nie  dam cygaro kochankowi kucharki. Powiadam ci 
wióiałam go. Jest puceremął. No  rozumiesz? u lejtnanta, baróo, baróo&

Jak ty możesz się przyglądać takim.

Czemu? Czemu?& Cóżeś taka blada?

GÅ‚owa mnie strasznie boli.

Może i ty buchnęłaś cygaro?

Och!& nie!& ja ciągle jestem taka słaba  tylko bym spała.

Lepiej spróbuj ze mną chassesąt  moja złota, ja ciągle zapominam z której nogi
SÅ‚uga
 moja droga  znów ten nauczyciel bęóie mnie wstyóił& masz& rozwiązał mi
siÄ™ pantofel& Hanka! Hanka!&
o i anka la a ieniona

Mela esia anka

Zawiąż trzewik. Cóż znów i ty jesteś chora? Patrz Mela, jak ta wygląda.

Panience siÄ™ tylko zdaje&

Ale  ledwo się włóczysz. A teraz możesz iść&
anka o i

kr i o

To nic óiwnego. Ja wiem, dlaczego ona taka zmieniona.

Wiesz? powieó!

Nic, Hesiu! to jej tajemnica. Mnie nie wolno nic powieóieć  przynajmniej do
czasu.
ął u er (z niem. u en: szorować, czyścić)  ordynans na służbie u oficera (w tym wypadku w ran-
óe lejtnanta, czyli porucznika).
Ä…t asses (z Ęî.)  choói zapewne o figury taneczne: asse roise , czyli wym3anie siÄ™, zmiana
miejsc.
Moralność ani Dulskiej 30

Jak chcesz  taka tam ma tajemnice& no  no& daj Å‚apÄ™& jak to chasses 
un, deux  un, deuxÄ…u
i e
Kobieta, Mężczyzna

Hesiu, nie gwiżdż!

Aha! ziemia się trzęsie  co ?  no, a teraz walca  moja brylantowa.
o ej uje j al uj

Dlaczego mnie tak ściskasz?

a
Bo ja jestem mężczyzna.

Ale ja nie mogę oddychać.

Właśnie  a jak za kobietę, to tak! o!
r er u a si na r k Meli
omdlewajÄ…co! omdlewajÄ…co! a potem w oczy& w oczy& Ja tak zawsze robiÄ™&

TyH

Ja! powiadam ci  studenty czerwieniÄ… siÄ™, jak buraki.

Puść mnie&

Co tobie?

Nie wiem& ale%

No, to zagraj  cichutko, żeby mama nie przyszła. Ja nie mogę wpaść w tempo&
o a Mel o or e ianu
Walca&
Mela ra i u ko esia e a ć ro i asąv ś ieje si a a ake
alkaÄ…w
Mela! cake walka!&
Mela ra ake alka i u ko esia ska e o i s ko

e sa e s ko

A to co?
Nauka

a
Ä…u un, eu (Ęî.)  raz, dwa.
Ä…v as (Ęî.)  krok, tu: krok taneczny.
ąw ake alk  taniec towarzyski o żywym tempie, łączący kroki polki, marsza i two stepa oraz ruchy
ciała naśladujące tańce murzyńskie; na przełomie XIX i XX wieku popularny początkowo w Stanach
Zjednoczonych, a następnie w Europie.
Moralność ani Dulskiej 31
Cake walk! Cake walk! Cake walk! A co? zle& prawda, że jest we mnie materiał
na s ans Ä…x ?

Na dwie, nie na jednÄ….

riu uj o
A co?

SkÄ…d ty to umiesz?

Ignania mnie nauczyła. No wiesz  Ignania Olbrzycka. Jej brat ciągle w tin-
glachąy sieói, więc ją nauczył, a ona mnie.

ironi nie
Myślałem, że cię twoja kucharka nauczyła.

Ona?

Przecież dopełnia twojej edukacji.
Bóg

Co znowu? Jak BoziÄ™ kocham  nie.

asj
Jak to kłamie. Ech! tu wszyscy kłamią. Ale Boga to choć zostaw w spokoju ty
przynajmniej.

Znów się złościsz? a byłeś już jakiś lepszy. No& Mela jeszcze trochę& Powieó,
Zbyszko, czy dobrze? mój królu!& Tak?
a

Ależ nie  przegn3 się& trochę jeszcze.

Jak? jak?&
a o oje
Jak dobrze, jak miło  jakby po powietrzu się latało.

Brat, Córka, Kobieta,
i sa i Dulska
Matka, Mężczyzna,

Siostra
a a
Co się tu óieje? Co to za balet?

Dopełniam edukacji mej siostry.

Hesia! jak możesz tak?& co to&
Ä…x a eria na s ans  tj. na szansonistkÄ™ (Ęî. ansonne e; od chanson: iosenka), czyli piosen-
karkÄ™ i artystkÄ™ kabaretowÄ….
ąy in el ( in el an el; niem: in el an el)  podrzędny lokal oferujący wyszynk oraz występy mu-
zyczne i kabaretowe; nazwa miała oddawać dzwięk instrumentów perkusyjnych wykorzystywanych
w tych występach.
Moralność ani Dulskiej 32
o s ka
Z tobą to też jest krzyż pański. Albo choóisz jak óik, albo wyprawiasz wariacje
i óiewczyny w to wciągasz.
Strój

Dobrze już, dobrze. Po co tyle słów! Góież to was niesie w takiej paraóie?

Przede wszystkim nie niesie.

Nogi was nie niosÄ…?

To jest nieprzyzwoite i o tym się nie mówi.

A to przyzwoite ubrać óiewczęta jak baletniczki? O! jakie ażury!

To są óieci, im wolno.

Aadne óieci! Pannice, aż ha.

Wszystkie panienki z dobrych domów tak na lekcje tańca choóą.

Niech siÄ™ zaprawiajÄ…& niech siÄ™ zaprawiajÄ…&

Do czego? Do czego?

Jak dorośniesz, bęóiesz się dekoltować na bal od góry  teraz, jako óiecię
naiwne, od dołu.

Zbyszko!& milcz!& Jak śmiesz?
o Meli
Cóżeś taka blada?

Cóż óiwnego? zmarzła.
ie nia si

Głowa mnie strasznie boli. Mamusiu! ja bym nie poszła.

Pokaż język! Biały. Znów coś zjadłaś.
r k a a jej r k o o
Rozpalona. No, z tobą& to też& może cię kłuje? co?

Tu mnie boli.

W lewej łopacie? Połóż sobie regolo. Jest tam używane, takie co ojciec przykładał.
I rozbierz siÄ™.

Z czego? ona już rozebrana. Niech się raczej ubierze.

Hesia  płaszczyk! rękawiczki&

Piechotą ióiecie? Ona  tak? Jeszcze was zaaresztują.
Moralność ani Dulskiej 33

Rany boskie, nie wytrzymam. A lampy jeszcze nie zapalać.
o s ka
Wychoóisz?

Nie.

To przypilnuj pieca. My wrócimy za goóinę. Mela, idz się przebrać&
esia i Dulska o Mela o s e o okoju

s ko sa niej anka s ko il s oi nieru o o e i a r e
leni nu on ru e r e sie ie ra a si o ie a o iera r i ki
ko ni ie no i r su a so ie o el sia a i sie i ak s okojnie a ierose r
l ni o us r k o us on na ia o er ona e o oÅ› ie li o es
nu on i s u n Dr i si o ieraj i o su a si anka i i o r
li a si r kl ka i elika nie jak Å› si okor a uje o r k n as e
j o o ie ni o a inalnie nie a r na ni

No już dobrze& dobrze&

ProszÄ™ pana& ja&

Co? czego?

Ja idę& tam, góie pan kazał.

A& tak. Idz! idz!& A nie bój się  tylko mów śmiało i wyraznie, jak i co.

kl nieru o a o ulona a us ki

No& czemu nie ióiesz?

A bo ja wiem  tak mi jakoÅ›&

Ach, nie marudz& idz& bo wrócą.

s aj
Pójdę!
o i o oli s ać jak a r askuje a so i ko r i

s ko Mela
ka ani ku o a i ana Po o i i o o s ka i sia a na a
s o e ku na r e i nie o

nieÅ› ia o
Zbyszko!
Moralność ani Dulskiej 34

Nie położyłaś się?

Nie mogę. Jeszcze mi gorzej. Czy ci nie przeszkaóam?

Choroba, Siła
Nie. Ty jeszcze z całej familii jesteś najmożliwsza. Może dlatego, że jesteś chora,
więc jest w tobie coś milszego, coś innego, jak u tamtych.

Coś innego? i czy myślisz, że dlatego że jestem chora?

Tak. Nie masz dużo sił życiowych, więc nie ióiesz, rozb3ając łokciami, przez życie
 ale siÄ™& skradasz. Rozumiesz? co?

Tak. Mnie się także zdaje, że ja się wszystkim usuwam, że mnie lada chwila ktoś
potrąci, że&

To zle. Panna Dulska powinna iść naprzód tak& rozumiesz. Ktoś potrąci  ty
jego& to powinna być nasza zasada. Jak najwięcej miejsca. r ie o ere e n ausen
ilionen ko unen ²p

a r na nie o il
Zbyszko! dlaczego ty nas wszystkich tak nie lubisz?

Za mało  nie lubisz . Ja was wszystkich nienawióę i siebie razem z wami.

Siebie nienawióisz także& A ja to znowu& Pozwól mi trochę z tobą porozma-
wiać. Dobrze? Jak szara goóina nadejóie, to ja dałabym wszystko, żeby móc z kimś
dobrze, cicho, spokojnie porozmawiać. Tylko że u nas to niepodobna. Jak w tarta-
ku. Mama mówi, że się pracuje. Ale przecież można i myślą popracować. Prawda
Zbyszku?
osu a si r e ni ak e Å› ia o ie a oÅ› ie la ru oj a s u n
i n ion

Mów& mów&

Krzywda
Ty siebie nienawióisz, a ja to siebie żałuję. Strasznie. Nie óieje mi się nic złego.
Mam ojca, mamcię, was, choóę na pensję  jestem prosta, dbają o mnie, dają mi
żelazo, nacierają wodą  uczę się wszystkiego, a przecież, przecież, Zbyszko, mnie
się zdaje, że mi się óieje jakaś krzywda  że mnie ktoś więzi, że mi ściśnięto gardło,
że& Ja ci tego opowieóieć nie mogę, ale&

Matka, Mąż, Ojciec,
To zle, Melo, że ty tak czujesz  zle. Najlepiej pozbądz się tych sensacji. Niedługo
Żona
wyrośniesz, pójóiesz dobrze za mąż i bęóiesz świat rozb3ać łokciami.

Nie  ja pójdę do klasztoru.

Gadanie. Głębsza warstwa wezmie górę. Bęóiesz taka, jak mama.
²p r ie o ere (wÅ‚aÅ›c. o eren) e n ausen ko unen (niem.) dla górnych (zapewne w znacze-
niu pozycji społecznej) óiesięciu tysięcy kołtunów; ostatnie słowo jest połączeniem polskiego róenia
i niemieckiej końcówki.
Moralność ani Dulskiej 35

Ojciec przecież łokciami luói nie roztrąca.

Bo ojciec wybrał dogodniejszą drogę. Mama za niego łokciami się przez świat
przepycha, a on za niÄ….

o ili
To wszystko baróo jakieś smutne.
Åšmiech

Koń by zapłakał.

Ty ze wszystkiego się śmiejesz.

Tak śmieją się wisielce.
ila il enia

nieÅ› ia o
Zbyszko!

Co jeszcze?

Chciałam ci coś powieóieć& ale& nie bęóiesz krzyczał? To, wióisz, z najlep-
szego serca.  Bo& wtedy& jak ja wióiałam&

Co?

is ej
Ciebie i Hankę. Tak mnie skrzyczałeś strasznie, a ja właśnie&

Czego ty o tym mówisz?
òiecko, Kobieta,

Mężczyzna, Miłość,
Bo mi żal i ciebie, i Hanki. Ja ciągle o was myślę. Ja się nawet za was modlę. Bo
Miłość romantyczna,
wy musicie być baróo nieszczęśliwi.
Miłość tragiczna,

Pozycja społeczna
My? dlaczego?

Jakże? ona prosta sługa, ty urzędnik z prokuratorii skarbu& jakże& i kochacie
się& To baróo smutne. Mamcia bęóie się baróo sprzeciwiać.

Sprzeciwiać?

No, jak się bęóiecie pobierać.

Czyś ty oszalała? ja z Hanką?

Cóż z tego, że ona niby niżej. Przecież Zygmunt August i Barbara&

Ty jesteś jeszcze głupsza, jak myślałem.
Moralność ani Dulskiej 36

Proszę cię& tylko mi nie wymyślaj. Ja będę po waszej stronie. Ja nauczę Hankę
mówić po luóku i jeść widelcem, i będę ją uczyć tego, co umiem, aż ona bęóie taka,
jak my. Ja wam dopomogÄ™.

Ty jesteÅ› okaz.

Tylko jest coś, co mnie baróo martwi. Nie wiem, czy ci to powieóieć&

No  wyduÅ›.

Tylko ty Hance tego nie mów. Daj słowo. Oto& Hanka ma na wsi& narzeczo-
nego. Tak, tak. Ale się nie martw. Ona go nie kocha. To nan a . Ja znalazłam
korespondentkę od niego do Hanki. Tam było ślicznie napisane. Panno Haniu, Sza-
nowna Pani!  Gołębiem ślę tę kartę pod nóżki panny i pytam czemu pisanie od
niej takie rzadkie& Tak było. O! gołębiem& to ładnie. Choć na tej kartce nie było
gołębia, tylko była różowa świnka i cztery prosięta, ale on zawsze tak z serca to na-
pisał. I on ją musi kochać. Tylko że ona mu odpisuje, i to zle z jej strony, bo on tam
pisze&

Proszę cię o jedno. Nie wtrącaj ty się w te sprawy. Głowa cię boli. Idz  połóż
siÄ™.

Ja tylko tak z dobrego serca.

Ja wiem.

s aje nieÅ› ia o
I& nie gniewasz siÄ™?

Nie. Chodz  pocałuj mnie.

a uje o
To& ty mnie nie nienawióisz?

as e j
Nie. Teraz nie.

òiÄ™kujÄ™ ci. Tak miÅ‚o, kiedy ktoÅ› Å‚agodnie mówi& òiÄ™kujÄ™ ci, Zbyszko.
o i i u ko o s e o okoju s ko s aje i ie o okna sk a
a Å› ia o a alonej la arni o iera o o o s i ak os aje o i anka
s akana o ulona us k r s uje o s ka i i i o

s ko anka
Azy, Samotność

ProszÄ™ pana&

I co? i co?
Moralność ani Dulskiej 37

Tak jest jak ja mówiłam.
anosi si i o o a u

Aadna historia! a to pech!
a na o ić o okoju anka o os aje r oknie s u e ś ia a
ra i na a a s ej arnej us ki

Co ja teraz zrobiÄ™!

Jedz do domu.

Ale& żeby mnie tatko skórę zdarli. Nie pojadę.

Zresztą nie becz. Jeszcze daleko. Może się jeszcze co zmieni.

Śmierć
Ale& takim jak ja, to cygany los wyklnÄ…. Mnie zawsze najgorsze siÄ™ trafi. Po-
trzebne mi to było. Boże! Boże!& To chyba się utopić.

Dużo by ci pomogło.

Śmierć na wszystko pomoże.

GÅ‚upia jesteÅ›.

Ale!&
a e

Cicho bądz! nie płacz, bo mnie diabli wezmą&

akr a si us k i s ara si s u ić kanie
D u a ila il enia
ProszÄ™ pana, co ja teraz zrobiÄ™?

a r na ni r e il o e o i o s e o okoju
A to pech! a to pech!&
anka u a s a a n a e ul si o Å› ian na al a e s e o
okoju su a si Mela

Mela anka
Mela o o i o anki i s aje r e ni a raso ana

Hanka! Ja słyszałam, że się Zbyszko o coś na ciebie gniewał. Prawda?

Nie.
Moralność ani Dulskiej 38

Ale słyszałam. I boję się, że to przeze mnie. Pewnie o tego narzeczonego, co go
masz na wsi. Ale dlaczego Hanka się z tym kryła. Tylko teraz to już trzeba przestać
do niego pisać. Co się tak na mnie patrzysz. Ja wszystko wiem&

a r na ni r era ona

No, wszystko co siÄ™ ciebie i Zbyszka dotyczy  rozumiesz?

akr a ar us k

I nie trzeba się bać. Ja będę z wami. Ojca też na waszą stronę przekabacę. Wszystko
się zmieni i gdy już ślub się odbęóie&

Ta co panienka mówi. Któż by się ze mną teraz ożenił?

Jak to? kto?

A no któż by cuóe óiecko wziął?

i iona
Cuóe óiecko? O czym ty mówisz, Hanka? A może ty już wdowa, że masz óiec-
ko? I tego Zbyszkowi nie mówisz&

o ili
Cóż panienka mówi, że wszystko wie!

No& niby ty i Zbyszko. To bęóie mezalians, ale trudno&

il r ie r us ki i a r ie i

Dlaczego nic nie mówisz, Hanka? Dlaczego ciągle płaczesz? Przecież ja do ciebie
z najlepszą intencją. Nie płacz!& to się jakoś ułoży.

r
Nic się nie ułoży& pomsta na mnie& nieszczęście& och, czemu się ja roóiłam&

Boże& nie płacz, Hanka&

A żebym nogi połamała, nimem tu nastała!

Hanka! nie płacz, bo mnie serce pęknie.
o la si na ni

Niech mnie panienka puści!&

Mela anka uliasie i o a
Moralność ani Dulskiej 39

Jest tu kto? W kuchni drzwi otwarte&
s os r e a Mel i ank
Cóż wy tu robicie po ciemku?
anka u ieka
Co Mela ma za konszachty ze sługą?

o nie ona
To nie żadne konszachty, tylko to całkiem co innego. Hanka jest baróo nie-
szczęśliwa, a ja ją pocieszam.

Najlepiej zapal lampÄ™.
Mela a ala la
I dlaczegóż to Hanka taka nieszczęśliwa?

Och! to straszna historia.

Niech mi jÄ… Mela powie.

Nie mogę, ciociu& nie mogę& ale to jest okropne& to może się strasznie skoń-
czyć.

Najlepiej mi powieóieć  może ja znajdę jaką radę.

To prawda. Ciocia taka mądra, to najlepiej potrafi z mamcią sobie poraóić.
ia aj r s ole o la

A cóż tu mama bęóie mieć do czynienia?

Jak to? ona głównie.
o ili
Ja cioci powiem  wszystko jak na spowieói  ale ciociu, jak ciocia mnie
zdraói, że to ja& to& już nie wiem co. Ciociu, ciociu!& tu stało się nieszczęście.
Zbyszko zakochał się w Hance.

arska Å› ie e
Tylko tyle?

Ciociu! niech się ciocia nie śmieje. To Bóg wie co z tego może być, bo mama nie
pozwoli na to małżeństwo. Zobaczy ciocia.

Najprzód  skąd to wiesz?
Nauka, Oko

Ja& podpatrzyłam. Niechcący! Jak Bozię kocham. Ja zaraz potem oczy zamknę-
Å‚am.

Lepiej było przedtem. Cóżeś wióiała?

Ciociu! oni się muszą pobrać& Oni się już całują!
Moralność ani Dulskiej 40

Å› ieje si
No, skoro się już całują&

Tak, tak. Ja odkąd to zobaczyłam, to sypiać nie mogę już zupełnie. Co sobie
przypomnę, to mną coś tak óiwnie zatarga. I płakać mi się chce, i smutno, i miło&
Ale to ja. A mama to z pewnością Zbyszka przeklnie.

Nie bój się, cielątko. Mama Zbyszka za to nie przeklnie.

Żeby to jeszcze tylko  ale jest jeszcze dużo, dużo komplikacji. Jest jeszcze nan
a tam na wsi i potem to już nie wiem& jest jeszcze cuóe óiecko.

Cuóe óiecko?

No tak. Hanka mówiła.

ain ereso ana
No& no& jak mówiła?

Ja jej mówię  pójóiesz za mąż  niby za Zbyszka ja ciągle myślałam. A ona
nie płacze, ale ryczy, i woła  a! kto mnie teraz z cuóym óieckiem wezmie!

Tak powieóiała?

Ciociu, ja nigdy nie kłamię. Tylko& ja tego wszystkiego ani wez pokombinować
nie mogÄ™. A ciocia co rozumie?

Rozumiem! Rozumiem!

o ieraj si o s
Niech mi ciocia wytłumaczy. Moja najdroższa&

Nie, panienko. Ja ci tego nie wytłumaczę. Tylko niech Mela pamięta. Trzymać
języczek za zębami. Ani słowa o tym do nikogo! Ani słowa. I dalej nie podpatrywać&
Jakby się co znów zobaczyło  oczy zamknąć.

A ciocia siÄ™ tym zajmie.

Może&

Moja ciociu święta. Oni się jeszcze wykradną albo zab3ą. Tak było w K3owie&
Cicho& Zbyszko!

e sa e s ko
ran jak o jÅ› ia

Jak się masz. Wychoóisz?
Moralność ani Dulskiej 41

Tak.

Znów się puszczasz?

Znów.

Sieóiałeś przecież częściej już w domu.

Widocznie mam już dosyć.

Szkoda  lepiej wyglądasz. Utyłeś trochę.

Zbyszko  zaraz wrócą wszyscy  bęóie herbata.

Nie czekajcie na mnie.

Mama bęóie znów zła.
Kobieta, Mężczyzna

Dajcie mi spokój!

Mógłbyś być grzeczniejszy.

Po co?

Choćby ze mną& tak się zachowujesz&

Moja droga  raz chcesz, aby ci uchybiać i aż prosisz się o to, to znów aby cię
szanować. Wybierz już raz  matrona czy kokota.

Å› iek a
Najlepiej zrobię, jeśli z takim brutalem mówić nie będę.

Najlepiej. A przestań się malować, bo wyglądasz jak kamienica odnowiona na
przyjazd cesarza. BÄ…dz zdrowa&

Tak!& ej, żebyś nie pożałował twojej brutalności.

Ja nigdy niczego nie żałuję!
o i

On znów taki zły, jak dawniej. I z Hanką się tak kłócili! tak kłócili! O! mamcia
ióie przez kuchnię.

Dulska esia uliasie i o a Mela niej Dulski
SkÄ…piec

o uliasie i o ej
Jak się masz& Cała jestem wzburzona.
Moralność ani Dulskiej 42

O cóż choói.

W tramwaju. Znów awantura. Jak Hesia sieói, to przecież wygląda na óiecko,
co nie ma metra wysokości. Mówię jej  skurcz się&

E! proszÄ™ mamy&

Ona na zÅ‚ość siÄ™ wyciÄ…ga i zaraz potem z konduktorem se esja²Ä…  wszyscy siÄ™
patrzÄ…&

Ach! bo o ten cent, czy dwa.

Kto nie szanuje grosza, ten nie wart& Hanka, nakrywaj! My tu p3emy herbatÄ™
teraz, bo piec w jadalni coraz gorszy.

Czemu go ciocia nie poprawi?

Albom ja głupia? I tak na przyszły rok nie będę tu mieszkać, tylko wynajmę.
Wtedy mi lokator piec poprawi. IdÄ™ wÅ‚ożyć szlaĘîok. Hesia, przebrać siÄ™  Mela,
zajm3 siÄ™ herbatÄ….
o i anka nakr a uliasie i o a o ser uje ank

òiÅ› byÅ‚a marna lekcja  dobrze zrobiÅ‚aÅ›, że ciÄ™ nie byÅ‚o. Same sztubaki&
ie a

Hanka! cóżeś tak zmizerniała?

Zęby mnie bolą.

Zęby?
o i Dulska

s la roku
Żywo samowar! bułki& wyp3esz z nami herbatę?

Dobrze.
o i Mela niesie ksi k i kos k ro o niej esia es a i
i ksi ka i sia aj r s ole Dulska i uliasie i o a sia aj ak e r ron o ej
s ronie s o u

Szczęśliwa jestem, że już jestem w domu. Dla kobiety nie ma jak dom. Ja to
zawsze powtarzać będę. Zawołajcie Zbyszka.

Zbyszko wyszedł.
²Ä…se esja (Å‚ac. se essio: wycofania siÄ™, odstÄ…pienie)  zerwanie (stosunków), odÅ‚Ä…czenie siÄ™ (części ziem
od reszty jakiegoś kraju) itp., a także: nazwa odrębnego stylu w sztuce na przełomie XIX i XX wieku;
Dulskiej choói jednak zapewne o s sj z konduktorem, a więc sprzeczkę, konflikt (z łac. s in ere:
rozszczepiać).
Moralność ani Dulskiej 43

Wyszedł?

Ale pewnie zaraz wróci.

A mówiła ciocia, że się poprawił.

Bo też tak jest. Przekonał się, że nie ma jak dom i roóina. Musiało mu coś
wypaść.

Wcale nie. Mówił, że mu już zbrzydł ten dom i ta roóina.

Mówił?

Tak. Przed chwilą. Zresztą nie mówił tak wyraznie. Co mu tam zbrzydło& nie
wiem. Dość że poszedł.

Bęóie się znów lumpował.

Patrz swego nosa. Z tym chłopcem już nie ma rady. Już mu tak dogaóam, żeby
go tylko w domu przytrzymać.

na o
E! proszę, cioci  może właśnie to dogaóanie osiąga przeciwny cel.

Nie rozumiem. Przecież góie może być mu lepiej jak w roóinnym kole?

Hm!&

o Meli
Co ty za miny do ciotki wyprawiasz?
Plotka

Do mnie? Zdaje się cioci. A co do tego roóinnego koła&

Co ty wieóieć możesz o tym. Wiecznie tylko góieś latasz. I przyznam ci się
nawet, że zaczynają coś o tobie mówić.

O każdym mówią.
Córka, òiecko,

Kobieta, Matka
O tobie mówią to, co sama chcesz, aby mówili.

Na przykład?

Że jesteś kokietka.

E!

Wywołujesz taką opinię. Dlaczego o mnie tego nikt nie powie.

o ra niona
Moralność ani Dulskiej 44
Mogłaby ciocia przy óiewczynkach nauk mi nie dawać.

To są óieci, więc nie rozumieją. A potem niech nawet słyszą. To bęóie dla nich
nauką na przyszłość  to ich nauczy, góie zaprowaóić może lekkomyślność i chęć
przypodobania siÄ™.
o i Dulski i a si uliasie i o skinienie r ki j uje kies eni
a e i sia a ko o s o u a na ać

ora i ej o ra niona
Doprawdy, że ciocia óiwnie pojmuje gościnność&

Moja droga. Ja przede wszystkim pojmuję moralność i tę mam na wzglęóie, czy
tu w domu, czy&

To znaczy, że moje życie jest niemoralne?

Na zewnątrz& Ciągle cię wióą na ulicy.

Nie mogę choóić po dachach.
Kobieta, Obyczaje

Ufarbowałaś włosy na rudo. Góie wióiałaś uczciwą kobietę z rudymi włosami?

No& tego już nadto.

Wczoraj na przykład  Krężlowa mówiła.

s aj
E! już dosyć tego. Doprawdy  ciocia uwzięła się, aby mnie denerwować. Ja do
cioci spraw nie zaglądam. A może także niejedno dałoby się powieóieć.

Proszę, proszę. Moje sumienie jest czyste i nie boję się dnia białego.

No& już lepiej tu w biały óień nie zaglądać& Dopatrzyć by się tu można nie
jednego. A zresztÄ… niech mnie ciocia nie wyzywa, bo doprawdy&

aj o
Proszę  proszę powieóieć, proszę się nie krępować.

Mam wzgląd na óieci.

Hesia, Mela  proszę wyjść! Felicjan, i ty zabieraj się także&
esia Mela o Dulski ier e a e i ie o s ialni
Proszę cię  jesteśmy same. Mów, co mi masz powieóieć.
Dom

Doprawdy, że ciocia zasługuje na to, ażeby się dowieóiała. I to cioci powiem,
że jeżeli ciocia do mego domu zagląda, to przede wszystkim ciocia powinna swój
z brudów oczyścić.

U mnie nic brudnego się nie óieje. A przynajmniej po ulicach mój dom nie jest
głośny.
Moralność ani Dulskiej 45

Bęóie, bęóie& jak się porządnie rozkrzyczy w swoim czasie.

Cóż to za iluzje²²?

Wytłumaczę, jak mnie ciocia na chrzciny poprosi.

Moja pani! niesmaczne żarty. Ja i Felicjan dawno już głupstwa wybiliśmy sobie
z głowy.
SÅ‚uga

Ja też nie mówię, że ciocia bęóie matką ale  a k .

Co? jak?

Zbyszko się o to postarał.

Zbyszko? Zbyszko?

I& Hanka.

Jezus, Maria! Co? jak? Kłamiesz  kłamiesz. Chcesz mnie chyba zabić! Strach!
Nie dość, że mnie delożowali²Å‚ stróża, jeszcze takie coÅ› wymyÅ›lajÄ….

Ja? kłamię? Najlepiej niech ciocia sama się Hanki zapyta.

Szkandal!& Hanka!& Hanka!& chodz tu w tej chwili&

Ja wolę tego nie słyszeć. Idę do óiewcząt. A jak ciocia się przekona, że nie skła-
małam, to mnie ciocia przeprosi.

Jutro rano! Hanka! Hanka!
uliasie i o a o i s ko a a anka ieli n o a la

Dulska anka

Wielmożna pani wołała? Ja do magla&

Ksiąó, Prawda
Hanka! odpowiadaj  ale tak jak przed księóem. Czy to prawda, że ty& że ty
jesteś& że&
anka o a si o Å› ian i s oi nieru o a o a s eroko o ar i Dulska
na r e i niej ro nie ni a r ona

Odpowiadaj!

si kie
²²ilu je  zÅ‚uóenia (zwÅ‚. optyczne); Dulskiej jednak choói o alu je (Å‚ac. allusio): napomknienia,
nawiązania do czegoś nie wprost, ale w sposób zawoalowany, przytyki.
²Å‚ elo o ać  eksmitować, usunąć siÄ™ a. usunąć kogoÅ› z jakiegoÅ› miejsca.
Moralność ani Dulskiej 46
Tak& proszę wielmożnej pani&

Może kłamiesz? może chcesz naciągnąć&
Bóg, Przysięga

Nie kłamię.

Jak Boga chcesz mieć przy skonaniu?

Jak Boga chcę mieć przy skonaniu!
D u a ila il enia anka s oi nieru o a o ar a le a i o Å› ian Po jej
ar n u e i kie

o ili
Oddam ci książeczkę  zapłacę do pierwszego i wynoś się.

Ja wolę pójść zaraz.

o a i uj si
Tak bęóie lepiej. Pakuj się& połóż bieliznę. Ja takich óiewczyn, co o swoją dobrą
sławę nie dbają, nie mogę u siebie trzymać. Wyniesiesz się zaraz& Idę po książeczkę.
o i o s ialni anka s oi nieru o a il res ie o iera ar i kie
ruje si o ku ni uliasie i o a o i okoju ie

uliasie i o a anka niej Mela s ko

Hanka!

Co?
Krzywda

Co się stało?

u e a u
Wielmożna pani wyrzuca mnie&

Zobacz siÄ™ z panem Zbyszkiem.

Ale& co mi tam! niech ich za mojÄ… krzywdÄ™!
a a o ku ni

Ciociu! ciociu! i co? i co? ja siÄ™ tak bojÄ™!

Idz do siebie. Nie pokazuj siÄ™.

Boże mój! Ciociu, niech ich ciocia nie opuszcza
uliasie i o a a j o okoju ie o i s ko

o uliasie i o ej
Ty tutaj? to óiwne& tam twój oficer spaceruje przed bramą i czeka.
Moralność ani Dulskiej 47

A tobie co do tego? Patrz lepiej, żebyś tu nie miał to, na coś zasłużył.

Cóż to za ton?

To ty zmień twój ton. Bęóiesz ty inaczej za chwilę śpiewał. Wydały się twoje
sprawki z HankÄ….

A& psia krew!
Honor

Aha! kln3. Dużo ci pomoże. Matka Hankę teraz wypęóa. Ciekawa jestem, co
twój onor uwoóiciela każe ci teraz zrobić dla twej& ofiary.
ieje si ironi nie

a a ka elus
Żm3a!

Byłam pewna. Kapelusz w rękę i fiut! Najlepszy punkt wyjścia.

Milcz! Nie doprowaóaj mnie do pasji.

Dulska uliasie i o a s ko

r ku ksi e ka
Hanka! A ty tu? Nie wychodz!& Mam z tobÄ… porachunek.

Tak, tak. Wiem już o co choói. I& pokazałaby mama wiele taktu, gdyby o tym
nie mówiła.

Taktu? taktu? Ty śmiesz mówić o takcie? ty, który taki skandal wywołałeś pod
roóicielskim dachem. Jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść
się do Bruchowic, czy na Zamarstynów.

To moja rzecz.

Bezwstydnik! do tego doprowaóić, żeby mi potem byle kto oczy tym wykalał.

O, przepraszam! tym le k o  to mam być ja?& Tego już zanadto. I to ciocia tak
mówi? A czy wie ciocia, że ja potrzebuję tylko dwa słowa powieóieć, aby ta śliczna
historia inaczej wyglądała.

Co powiesz, to bęóie kłamstwo. Takiej jak ty nikt nie uwierzy.

Jaka ja jestem, to jestem. Ale nigdy nie dopuściłabym się tego, czego się tu do-
puszczono.
o s ka
Wieó o tym, że ciocia o Hance od początku wieóiała.
Moralność ani Dulskiej 48

Nieprawda.

Aha!& nieprawda. Przez palce się patrzyło& przez palce& dopiero teraz, jak grozi
głośny skandal, to na Zbyszka  na Hankę&

A to Å‚adna historia. I w jakim celu?

Żebyś w domu sieóiał&

A! rozumiem!

Ona kłamie!

Ona prawdę mówi. To baróo na maminą moralność patrzy.

e i Å› i s
KÅ‚amie!

ak sa o
Nie kłamię!

ak sa o
Prawdę mówi. Ja to czuję! Ja to wiem! To jest to, co tu pełza tak brudno, tak
ohydnie  co to za ścianę byle nie wyszło. Ale kto wiatr sieje, ten burzę zbiera!
ie nie o ku ni
Hanka!
Mela i esia uka uj si na ro u

Zbyszek!
Małżeństwo, Matka,

Mieszczanin, Obyczaje,
A chce mama wieóieć co zrobię? chce mama wieóieć? a si ank o eni !
Pozycja społeczna, Sługa,

Syn
Jezus, Maria! Szlak mnie trafi.

Mamo! przebacz im! błogosław!

Odczep siÄ™!
s ko i a ank

Hanka! rzuć te łachy! zostaniesz tutaj na a s e.

Kiedy mi pani wypowieóiała.

Zostaniesz! Ja się z tobą żenię.

Rany boskie!

Ja nie pozwolÄ™.
Moralność ani Dulskiej 49

To siÄ™ na nic nie zda.

Zbyszko! upamiętaj się!&

o Dulskie o k r s e i a r u ion
Felicjan! wióisz!& jaką twój syn daje nam synową?
Dulski ain ereso an o o i
No& ruszże się& ty ojciec& przekln3 go, czy co, może się upamięta.

To na nic. Tak bęóie& Niech raz taka szpetota unurza się we własnym błocie.
Kara, Zemsta, Syn,

MAtka
Rany boskie! Jak mi siÄ™ kto spyta, jak moja synowa z domu&

To powie mama, że nie z domu, ale z chałupy. To bęóie najgorsza kara& Hanka,
padn3 do nóg i proś o błogosławieństwo&

Proszę wielmożnej pani& ja& przecież&

Idz precz!& Felicjan, odezw3 siÄ™!

A niech was wszyscy diabli< !
o o i o s ialni

a a na kana
Nie wytrzymam  daję słowo  nie wytrzymam.

Siadaj, Hanka  siadaj rzędem obok mamy. Teraz tu twoje miejsce&
sa a a e ank na kana

Zbyszko!
onek anka si r a i e ie o or ć

Siedz! nie ruszaj siÄ™.

Ja chcę otworzyć&

Ktoś ióie.

sa a a e ank i s aj na ro u r e okoju i
Niech kucharka ióie otworzyć i powie, że o ie anie Dulskie przyjmują!
as ona s a a
Moralność ani Dulskiej 50
AKT III
ena r e s a ia en sa ok j anek s or o niesione s are Å› ia o nia
i o e o o niero alon ie e r e ie na s o e ku niski anka o ini a
us k arn a o niesienie as on s ać i er o o o s ila
il enia ać lko jak anka o a i ko i o asu o asu j e us
r i o ieraj si o i i u ko Mela ar ano ej s ni e ia ej kos ul e
i nar u on na le ar ano ka aniku os a ro us one r ka u ka
i arnus ek ka il a a si ie nie o r i s ialni a e skiej s u a
res ie ra a o la si na ank i elika nie os ro nie u i j

Mela anka niej esia

Anóiu! Anóiu!& zbudz się.

Ha? co?&

Zbudz się  moja biedna Anóiu!&
Małżeństwo,

Mieszczanin, Pozycja
A!& to wielmożna panienka& ja zaraz& po mleko&
społeczna, Sługa
r e o

Nie  nie. Ty już teraz nie pójóiesz po mleko. Już kucharka przyniosła. Ja się
śniadaniem zajęłam.

A wielmożna pani?

Mama słaba  leży& Masz trochę kawy. Nap3 się. I bułkę zjeó.

r o ina so ie
A& tak& tak& Zapomniałam, teraz już wiem.
a na akać
O Jezu! Jezusieczku!
Miłość

Czego płaczesz? Teraz wszystko na najlepszej droóe. Najgorsze przeszło. Już
mamcia wie o wszystkim. Nie chce pozwolić  ale musi. Tylko teraz ty i Zbyszko
musicie być stałymi i przemóc wszystko swoją miłością. Mama sama bęóie wzru-
szona&

Ja pójdę w piecach palić.

Nie& nie. Daj spokój. Lepiej żebyś już się do niczego nie mieszała. Bo jak za-
czniesz znów być służącą, to bęóie jeszcze gorzej. Siedz tu spokojnie i czekaj, co
bęóie.

A bielizna niezmaglowana&
Moralność ani Dulskiej 51

Nie turbuj się. Teraz się przyjmie pokojową i ona już za ciebie to wszystko zro-
bi. Ty teraz jesteś narzeczona Zbyszka, to przecież nie możesz choóić do magla ani
w piecach palić. P3 kawę& moja złota&

òiÄ™kujÄ™ panience  nie mogÄ™. Mnie tak od tego wczorajszego, że aż no& ha&
o iera nos
O Jezu!&

r ku a r e ni
Moja Anóiu  ja wiem, że to przykre przejścia, ale to trudno. Zobaczysz, że
jeszcze bęóiesz baróo szczęśliwa za Zbyszkiem. Ubierzesz się inaczej  natrę ci ręce
gliceryną  nauczę cię ładnie pisać  nie bęóiesz nic robić.

E! gnić bez roboty&

Małżeństwo, Zdrowie,
Ha  bęóiesz mieć inne zajęcie. Potem ja będę zawsze z tobą i przy tobie. Ja za
Poświęcenie
mąż nie pójdę, bo ja nie mam zdrowia, a mamcia mówi, że do zamążpójścia to trzeba
mieć końskie zdrowie. I właśnie chciałam ci powieóieć, że& co do tego jakiegoś
óiecka, coś ty mówiła, a co ja nie rozumiem& to jeżeli ty już byłaś zamężna i boisz
się, że niby podobno mężczyzni niechętnie się żenią z wdowami, co mają óieci& to
nie bój się. Ja się tym óieckiem zajmę  wychowam. A co by mi mamcia dała na
wyprawę czy na posag, to dla óiecka oddam& Ja sobie tak umyśliłam óiś w nocy. Ja
chciałam iść do klasztoru, bo tam cicho i tak miło musi być za murami, jak ówonek
rano ówoni w maju. Ale przecież i na świecie można mieć ciszę% I wolę się dla
ciebie poświęcić. No& jeó bułkę& jeó& A ty za to musisz być dla mnie baróo
dobra i mówić do mnie  moja złota, dobra, kochana Melu& no& powtórz&

Co też panienka& co też panienka&

Pozycja społeczna
Mów mi Melu  a ja tobie& Anóiu.

Kiedy ja Hanka.

Nie, jak Zbyszkowa żona  to Anóia.

a a je nej o os e ska e na je nej no e
Pycha& óiewiąta blisko  w domu cisza  pensja się wściekła na óiś& py-
cha!&

Cicho! mamcia chora.

òiÅ› caÅ‚y dom chory. Nikt nie ióie do roboty, tylko tatko naturalnie.
o anki
Cóż ty? Belle soeur²t ! a!& hi& hi& Serwus, czupiradÅ‚o!

Hesiu, jakże tak można.
²t elle soeur (Ęî.)  bratowa.
Moralność ani Dulskiej 52

Cóż ty to na serio bierzesz? Przecież to cała komedia. Gzy, nic więcej. Hu& zimno
tu& W piecu nie palÄ…. Co to sÄ…  zaburzenia famil3ne.
na le sia a r an e
Powieó!& czy ty pierwsza zaczepiałaś Zbyszka, czy on ciebie?

Że też się panienka Boga nie boi&

O! już się nauczyłaś Boga wzywać nadaremno. Jeszcze do naszej familii nie nale-
żysz. Hi! hi! Czy ty sobie wyobrażasz, ciućmo jedna, że się Zbyszko z tobą naprawdę
ożeni?

a e

Hesia  nie rób jej przykrości.

Ale nie  nie. Przyobiecuję być nawet drużką i powieść do ołtarza uroczą ob-
lubienicę. Patrz, Mela, jak mi nogi urosły od wczoraj.

Zaziębisz się.

e sa e Dulska
la a s la roku o a i ana

Co się tu óieje? Wy tutaj? Nie na pensji?

Nie ma nas kto odprowaóić.

Ja pójdę.

Ty?  odprowaóać panienki? no! no!& idzcie się ubierać.

Ale z pensji nici, mamciu.

Naturalnie. Wszystko tak i to przez&
Mela a uje a k r k
Czego chcesz?

Mamciu złota, daruj im! nie gniewaj się! już ona ci całe życie&

Proszę się do tego nie mieszać.
Mela o o i o s e o okoju e s us on o
o anki
Ty idz do pokoiku, góie się składa brudną bieliznę. Tam siedz  nie ruszaj się, aż
cię zawołam. Z kucharką ani słowa, ani z nikim. Rozumiesz? Twoja matka chrzestna,
ta Tadrachowa, co prała dwa razy, zawsze mieszka na Św. Józefa?

Tak, proszę wielmożnej pani.
Moralność ani Dulskiej 53

Dobrze  a teraz idz!
anka o o i o s ialni a e skiej
o esi
Posłałaś list do ciotki?

Posłałam. I powieóiałam, żeby stróż prosił, że mamcia prosi żeby ciocia zaraz
przyszła.
Dulska sia a n iona
Proszę mamci  może prochy pościerać?
Dulska ro i es e jej s s ko je no ila il enia
Małżeństwo, Obyczaje
Proszę mamci& czy Zbyszko naprawdę się z tym czymś ożeni?

Daj ty mi spokój!

Ja też myślałam, że to niemożliwe. Choćby ze względu na nas. Czy kto porządny
pózniej starałby się o mnie, albo o Melę.

Daj ty mi spokój.

Zresztą Mela to mniejsza, bo ona i tak ióie na starą pannę, ale ja&

A ja ci mówię, daj ty mi spokój, bo się na tobie skrupi.

Tylko proszę mamy& ja nie rozumiem, jak mamcia tego nie wióiała. Ja to już
od dawna wypenetrowałam& ja&

Dulska esia s ko
Brat, Mąż, Miłość

romantyczna, Siostra,
u ran jak o jÅ› ia kr i si il o okoju
SÅ‚uga
Góie Hanka?
il enie
Pytam się, góie Hanka?

Oblubienica z Lammermooru²u rondle myje.

Proszę więcej jej nie używać do kuchennych posług. Góie Hanka óiś spała?
il enie
Pytam się, góie Hanka óiś spała?

Na stoÅ‚eczku pod piecem  rÄ™ce w maÅ‚drzyk, a buzia w ciup²v .

Trzeba inaczej się nią zająć.
il enie
²u lu ieni a a er ooru  ironiczne nawiÄ…zanie do powieÅ›ci Waltera Scotta ar e ona
a er oor, traktującej o romantycznej miłości.
²v r e a r k a u ia iu  trawestacja kwestii z powieÅ›ci Sienkiewicza, ujmujÄ…cej senten-
cjonalnie pożądaną postawę skromnej i porządnej panny (o Zosi w Panu o o jo ski ).
Moralność ani Dulskiej 54
Bo& jeżeli& no& zresztą  ja wychoóę, za chwilę wrócę. Muszę jakiś porządek
zrobić.

Å› ieje si
Postaw łoże pod baldachimem w salonie&

Milcz!

Nie chce mi siÄ™& nie chce mi siÄ™& Cake walk! cake walk!
ro i kilka as
Hanuś, słodka narzeczona&  óiewczę z buzią jak malina&

Idz& ty&
o i s ko

Strach!& jeszcze czegoś podobnego, jak długo żyję, nie wióiałam.
na s u uje
Stróż jest w kuchni. Dowiem się. Tylko wie mamcia, ja wątpię, czy ciocia przyj-
óie, bo strasznie była wczoraj naindyczona.

Idz no, idz&
o i esia Dulska a i uje o niej o s s r e anie an
na s u uje or a si ie nie o okna o iera i kr a kie inn
ose
Nie wolno& na óieóińcu się trzepie& nie wolno!&
ra a

Ciocia powieóiała, że przyjóie zaraz.

Teraz idz, ubierz siÄ™.

A potem żeby trochę na spacer? co?

Co ci w głowie? tu taki szkandał za pasem, a ona na spacer?

No dobrze& dobrze& już idę!
ie a o sie ie

Dulska uliasie i o a

as u na a in e²w o noÅ› i
Ciocia mnie wezwała?

Tak.

Właściwie nie powinnam przyjść po tak dotkliwej obrazie, ale w nieszczęściu
powinno darować się winy. Cóż zatem ciocia sobie życzy?
²w a inka  kobiecy strój poranny na przeÅ‚omie XIX i XX wieku; roóaj podomki.
Moralność ani Dulskiej 55
Obyczaje, SÅ‚uga, Matka,

Syn
na u e
Zlituj się! ratuj!& wybaw mnie z tego położenia. Przecież taki ożenek dla Zbyszka
to ostatnia zguba. Jak ja luóiom w oczy spojrzę?

Moja ciociu& sama ciocia piwa nawarzyła. Ja raóiłam  odprawić Hankę.

Ale kiedy ci wytłumaczyłam, dlaczego ją trzymam, sama się zgoóiłaś, że tak le-
piej. Ja to przecież zrobiłam dla jego dobra. Patrzeć już nie mogłam, jak się wisusował.
To siÄ™ nieraz robi. Ja nie pierwsza i nie ostatnia.

Tak& zapewne&

Radz! ratuj! ty masz doskonały złoóiejski spryt  ty coś wymyślisz. Przede
wszystkim  wez tę, tę Hankę, do siebie. Wyrzucić jej nie mogę, bo obniesie nas po
mieście. U ciebie bęóiesz ją pilnować, żeby z nikim nie pyskowała.

A już co to  to nie& òiÄ™kujÄ™ za taki mebel. Nigdy nie wiadomo z takimi co
w trawie piszczy. Ale trzeba rzeczywiście coś zrobić, bo i dla nas samych to baróo
nieprzyjemne. Mój mąż aż jeść kolacji nie mógł, jak się o tym dowieóiał. Czy ona
ma jaką roóinę?

Ma tu tylko matkÄ™ chrzestnÄ…  praczkÄ™&

Trzeba ją tu sprowaóić.

Posłałam po nią kucharkę.
Matka, Syn

Może się wyda coś o tej Hance& może ona już dobrze tam na wsi się bawiła.
Jeżeli się Zbyszko dowie& choć według mego przekonania, Zbyszko jedynie tylko na
złość cioci to wszystko zrobił.

u e
Na złość mnie? matce?& i miej tu óieci! Takem go chowała. Woziłam się z nim
do Rabki  jak była ta matura, to niby& no& pokierowałam go do Prokuratorii
Skarbu& a tu& a tu&
a e

Proszę cioci się uspokoić. To nic nie pomoże. Tu trzeba raóić energicznie. Co
ona mówi?

A cóż ona może mówić. Nic.

To jeszcze całe szczęście, że ona zdaje się głupia  bo jakby tak wzięła na kieł.
Niech jej ciocia da wódki i chleba z masłem.

Co?

Już ja wiem co mówię. Miodem się muchy bierze, nie octem.
Moralność ani Dulskiej 56

Dulska uliasie i o a a ra o a
Pozycja społeczna

Niech bęóie pochwalony Jezus Chrystus.

A to wy!&
o uliasie i o ej
Ta praczka.

Rączki całuję wielmożnej pani gospodyni. A cóż to, bęóie znów duże pranie?

Niech mnie ciocia pozwoli!
o a ra o ej
Nie, moja dobra kobieto  my tu was zawezwali całkiem o co innego.

Rączki całuję&

Tu choói o Hankę&

A&
òiewictwo, Kobieta

Wióicie, tak się stało. Hance trafia się doskonały mąż.

Cóż ty&

Zaraz ciociu  doskonały mąż. Otóż, ponieważ to jest poczciwy rzemieślnik 
wychowanek cioci, więc my chcemy naprzód wieóieć, jaka też to uczciwość Han-
czyna, bo to w takiej małej mieścinie, to rozmaicie, jak to pani Tadrachowa wie&

No, no& tak, wielmożna pani& niby& to swoja rzecz.

Właśnie& więc co do Hanki. Jak się ona tam sprawiała w domu. Tylko niech
Tadrachowa powie pod przysięgą  jak na spowieói, bo to ważna sprawa.

Niby& co do Hanki? A, wielmożna pani  to óiewczyna była jak szklanka.
Nawet rysy nie było.
Przysięga

Moglibyście na to przysiąc?

Przed Przenajświętszym Sakramentem. Za nią, jak za siebie.

No& a ten nan a ?
Honor, Zaręczyny

To insza inszość. On się z nią zaręczył. Ale co do tamtego  to o!& tylko że
nie było pienięóy, niby na gospodarstwo, więc bez to się to ślimaczy. Ale to całkiem
uczciwie i honorowo  to sam ksiąó proboszcz może poświadczyć.

No& a tu, w mieście?
Moralność ani Dulskiej 57

A& to już& chyba wielmożna pani gospodyni wie, bo przecie óiewczyna niby
tu& jakby pod opiekÄ…&
ila il enia
Obyczaje, Alkohol,

Przysięga
Może się pani Tadrachowa wódki nap3e.

Rączki całuję wielmożnej pani  ja przysięgłam od wódki.
Å› ieje si

Å› iej si
Ale od likierku?

No& chyba&

o Dulskiej
Daj, Anielko, coś słodkiego.
Dulska o i
Małżeństwo, Obyczaje
Pani Tadrachowa myśli, że Hanka może z czystym sumieniem iść za tego, co jej
siÄ™ trafia?

Proszę wielmożnej pani, jak się jemu podoba, to chyba nie bęóie taki skrupulant.
To u państwa takie wymysły. A potem, czy ja wiem.
Dulska ra a kielis kie likieru i s a ia r e a ra o

P3cie!&

Rączki całuję  rączki całuję
e
hi, hi, hi&

Dobre?

Aż mgli, takie dobre.

Więc&

e sa e s ko
Kobieta, Małżeństwo,

Mężczyzna, Obyczaje,
Rączki całuję wielmożnemu młodemu panu gospodarzowi& rączki całuję&
Pozycja społeczna

Czekajcie no& to wyście mi kiedyś nosili ubranie do krawca?

Ja, wielmożny panie  po ostatnim praniu.

Wy jesteście krewna Hanki?

Matka chrzestna.
Moralność ani Dulskiej 58

A to się doskonale składa. Muszę was zawiadomić, że ja się z Hanką żenię.

Wielmożny pan ze mnie głupią robi!

Żenię się!
a r na Dulsk
żenię się i to baróo prędko. Choóiłem się dowieóieć, jakie formalności. Góie
Hanka chrzczona? Trzeba prędko jej metrykę. Rozumiecie? Zresztą przyjdzcie jutro,
to się wszystko ułoży.
o i o sie ie

Honor, Szaleństwo
W imię Ojca i Syna& chyba wielmożny młody gospodarz jest pomylony, albo
baróo na honorze delikatny.

Jak wy to rozumiecie?

A no& proszę wielmożnych pań& ta ja ślepa nie jestem. Ja przecie wieóiałam,
co i jak jest. Dość było popatrzeć, jak to Hanka przymizerniała. A beczy po kątach 
a do mnie wpadała& Ja jej zawsze mówiłam: Nie becz  pan jest godny, z roóiców
świętych, pan cię zabezpieczy. Ale żeby się aż żenił&

A cóż wy myślicie, że ja pozwolę na to małżeństwo!
Pieniąó

A, broń mnie Boże! Bez błogosławieństwa mamusi my ta do ołtarza nie pójóie-
my. Ale chyba wielmożna pani gospodyni nie bęóie dęba stawać, żeby się uczciwa
rzecz nie stała& Skoro młody pan tak chce, to już od Boga natchniony, aby sierocie
Bogactwo, òiewictwo,
krzywdy nie robić. Całe jej wiano była ta uczciwość, a óiś nikt jej nie wezmie, bo
Kobieta
bogactwem swego pohańbienia nie przykryje, a jeno jeszcze pienięóami luóiom
oczy mydlić można&

Tak& macie rację& pienięómi& Może jeszcze kieliszeczek?  Anielciu!

Nie mam więcej.

o ro a a Dulsk
Ciociu! może ofiarować pewną sumę&

Jezus, Maria  tylko się za kieszeń trzymaj!

Trudno.

Pomów ty jeszcze ze Zbyszkiem  moja droga  może on ciebie usłucha. Bój
się Boga& płacić& Jak on powie, że nie chce, to wszystko się ułoży. Pomów z nim!&

Dobrze. Ale wie ciocia, że to bęóie twardo.
o a ra o ej
Obraz świata
Więc powiadacie, że pieniąóe&
Moralność ani Dulskiej 59

To grunt, wielmożna pani. Taki już teraz świat. Jeden Judasz drugiego za pieniąóe
sprzeda. Oj czasy! czasy nastały. Ani paszy dla bydła, ani uczciwości luókiej.

Macie rację. My tu jeszcze z panią gospodynią chcemy się naraóić.
Mieszczanin, Lud,

Pozycja społeczna
Co do Hanki? Jakaż tu rada? Młoói chcą jedno drugie. Wielmożna pani nie
bęóie twarda. Przecie óieje się to i po hrabskich domach, że się z niższymi żenią,
a Hanka znów jest i ślubna, i znowu nie takie tam co, bo też z familii zasieóiałej,
choć stanu murarskiego.

Idzcie no tylko do jadalni i czekajcie aż was zawołamy.

Całuję rączki pani gospodyni. Idę już  Panu Jezusowi oddaję  całuję rączki.
A niech mamusia nie bęóie twarda&
o i

Dulska uliasie i o a Mela

Słyszałaś?& mamusia? jak to sobie prędko taka pani pozwala& Dusi mnie for-
malnie& No! no

Będę mówić ze Zbyszkiem. Niechże ciocia ióie do swego pokoju  proszę cioci.
Małżeństwo, Matka,

Obyczaje, Syn, Szantaż
Zlituj się& rób wszystko, co można& powieó, że ja i Felicjan tego nie przeżyjemy
 że się go wyóieóiczy& że złamanego centa nie dostanie nigdy  że&

Dobrze, dobrze  już wiem. Tylko niech ciocia mnie zostawi samą.

Idę& idę& mojaś ty, zrób wszystko& ja już z sił opadam!
o i

e r ia
Pst& pst& ciociu!&

A! czego chcesz?

Cóż mama? pozwala?

Proszę Meli iść do siebie i nie pokazywać się tutaj!

Ach, Boże! Boże! co to bęóie!
nika

uliasie i o a s ko
Kobieta, Mężczyzna,

Obyczaje
il si a a o e o o i o r i s ka
Moralność ani Dulskiej 60
Zbyszko! proszÄ™ ciÄ™ tu na chwilÄ™.

O co choói?

No& wejdz że tu. Trudno ażebym ja do ciebie wchoóiła. Jestem na to i za stara&
i za młoda.

e r ia
Właściwie czego chcesz.

Przede wszystkim  nie patrz na mnie jak na wroga, bo ja twoim wrogiem nie
jestem, mimo twego obchoóenia się ze mną. Mnie się zdaje, że ty nawet bęóiesz
rad pomówić z kimś, kto ma zdrowy rozsądek i z boku patrzy na twoje postępowanie.
Chodz no tu& nie ciskaj się. Przecież o wszystkim można podyskutować.

o o okoju
Jeżeli o Hance, to nie ma żadnej dyskusji. Tak bęóie i basta.

Naturalnie. I nie wyobrażaj sobie, że ja jestem przeciwna twemu projektowi. Ow-
Kobieta, Obyczaje
szem. Skoro chcesz  naprawiać  tylko namawiać cię na to należy. Ciocia chciała,
żebym twoją narzeczoną wzięła do siebie  ale&

No?

Odmówiłam.

Czemu?

Mam męża i& es le re ier as ui ou e²x  a tam, góie nie ma zmysÅ‚u
moralnego, jak u takiej óiewczyny  to nigdy nie wiadomo, co i jak.

Czy to mi miałaś do powieóenia?

Ach, czekaj!& coś z Hanką trzeba zrobić. Na nową służbę nie pójóie. Na  stancję
jÄ… oddasz  Boże drogi!  takie ilieu²y to ostatnia zgnilizna i rozpusta& a przy
takich instynktach do dnia ślubu. Może na pensję& ale wątpię, czy wezmą, a potem&

To sÄ… wszystko drwiny.
Kuszenie, Obyczaje

Wątpię, czy mamcia ją bęóie mogła długo trzymać w skłaóiku& Cóż więc zro-
bisz?

o i o okoju i il

a r a ni
Naturalnie  już o jakichkolwiek relacjach ze światem mowy być nie może.

Gwiżdżę na świat.
²x es le re ier as ui ou e  najtrudniejszy pierwszy krok.
²y ilieu  Å›rodowisko.
Moralność ani Dulskiej 61

Masz rację. I ja także. Ale& żyjemy w ciągłym kontakcie.

PlujÄ™ na kontakt!&

Naturalnie. Tylko& musicie sobie sami wystarczyć. Nie znam jej  musi mieć
dużą inteligencję wroóoną.

il

Ty to rozwiniesz  więc z moralnej strony nie ma obawy. Tylko materialna.

Mam ją w pięcie.
Dom, Pieniąó

Tak się mówi. Ale ty masz pensji 60 złr. I oprócz tego masę długów. Kondykt
w powietrzu. Z tego we troje  to nęóa. Hanka nie zarobi nic, chyba że bęóie
u siebie samej sługą& no, ale i to& a ty przyzwyczajony do puszczania pienięóy
swoich i nie swoich&

sia a na o elu
Tak bęóie, jak powieóiałem.

Tak. Ale głównie o te pieniąóe. Bo niby z czego żyć? Wieczorami możesz pisać.
Mój mąż ci da jakie kawałki do odrabiania w domu& ale& i to&

Daj ty mi spokój.

Bądzmy logiczni. Mieszkanie już jeden pokój z kuchenką 25 do 30 tu. Na życie
 gulden, co jest nęóą. Ale  skoro się kochacie& To już cała pensja. A góież
reszta?

Będę robił długi.

Mamcia ogłosi  nikt centa nie da. A roóice jeszcze żyć mogą i trzyóieści lat.
Bęóiesz nęóarzem długo, baróo długo& no  ale&

Daj ty mi spokój.

Boże drogi! gdyby to można tak życiu powieóieć  daj mi spokój  ale ono
włazi na kark, jak hydra, i zdławi.
o o i o nie o i sia a na or o ela
Zbyszko! popatrz mi w oczy. Ty żałujesz tego, coś zrobił.

Puść mnie!

Nie puszczę& Tu się rozchoói o coś więcej, jak o głupie na złość& matce.
Bunt, Walka, Klęska

To nie na złość& Ja chciałem raz zetrzeć w proch to podłe, to czarne, co tu jest
duszą złych czynów w tych ścianach. Chciałem raz wziąć się za bary z tym czymś
nieuchwytnym i&
Moralność ani Dulskiej 62

I wziąłeś się za bary  szamotałeś  pokazałeś kły, a teraz musisz ulec.

Nie muszÄ™& nie ulegnÄ™&

Masz siły do takiej ciągłej walki?

il

Aha! aha!& nawet nie odpowiadasz. Ty jesteś zupełnie już wyczerpany. Ciebie ta
jedna noc zmogła, a cóż dopiero całe takie życie&

Ach ty! ach ty!&

Kondycja luóka,
Cóż ja? Ciocia powieóiała, że ja mam złoóiejski spryt. Tak! Bo zgoóiłam się
Mądrość
z życiem i kradnę to, co jest najmilszego. To jest szczyt mądrości. Walczyć? Don
Kiszot!& Śmieszne& zresztą, sam powieóiałeś  wyciągniemy kopytka.

Ty umiesz buóić we mnie kołtuna&

Ależ on na chwilę w tobie nie zasnął. Ty się z nim nie borykaj. To na nic. Wiesz
Matka
sam. Zresztą, co ty od cioci chcesz? Ona cię kocha. Dała ci życie.

Ha! ha!& ja się na świat nie prosił.

To komunał. Wychowała cię, według niej, najlepiej.

Najlepiej!& to zgroza słuchać, co ty mówisz.

Według niej. Wszystko to zrobiła przez miłość dla ciebie. I teraz ona płacze,
Zbyszku& ona płacze&

E!

Nie  e!& to jest& matka.

sia a na o elu n ion

o o i
No& i co bęóie, Zbyszko?

il

No& no&

Jest jeszcze czas.

Nie, nie  takie rzeczy przecina siÄ™ od razu. Raz, dwa& Zobaczysz  ode-
tchniesz, jak z tym skończysz.
Moralność ani Dulskiej 63

i o
Ale jak?

Już my na to poraóimy.

Bęóie skandal.

A wióisz! a mówiłeś, że ci o świat nie choói!
ila il enia
Więc nie bęóiesz się żenił?

il

I przeprosisz matkÄ™?

Za co?

Zrób to  obraziłeś ją baróo. Ona chora, ona biedna.
ie nie o r i
Ciociu!

Ale& krzywda siÄ™ jej nie stanie.

Proszę cię, już ja w tym będę. Ciociu.

s ko Dulska uliasie i o a

Ciociu! Zbyszko cofa, co powieóiał. Powrócił do rozumu& i przeprasza ciocię.

a e

o o i ku niej a uje j r k i i i o
Przepraszam mamÄ™ za to& a! psia krew& psia krew!

o uliasie i o ej
No wióisz& znów klnie.

Ach, to głupstwo. To nie ma znaczenia.

u e
Ma! ma! znaczenie& ma!

Cofasz siÄ™?
Małżeństwo, Mężczyzna,

Upadek
Tak& tak& będę tym, kim byłem!& a! możecie być dumni.
u e ner o
Ach! jak ja się będę teraz łotrował! jak ja się będę łotrował!&
Moralność ani Dulskiej 64

Dopóki się nie ożenisz& dobrze nie ożenisz& z panną fajną, z dobrego domu.

Dopóki się dobrze nie ożenię& z posagiem, z kamienicą  z diabłem  z czor-
tem&
ie a o s e o okoju

Boże! Boże!

Niech ciocia pozwoli mu wyburzyć się. Główna rzecz zrobiona. Teraz trzeba się
wziąć do niej. Ciocia mi daje ar e lan ełp ?

Nie rozumiem.

o o i o r i
Tadrachowa!

e sa e a ra o a

Rączki całuję& jestem& jestem&
Obyczaje, SÅ‚uga,

Krzywda
Moja Tadrachowa, zaszły tu pewne zmiany. Młody pan żenić się z Hanką nie
chce.

Jakże to! sam mi to godnie oświadczył.

Ale się namyślił.

Tak niby  ir ni s ir ni słą?

Pod błogosławieństwem matki.

Chrzest, ObowiÄ…zek
To duże słowo. No, ale to krzywda dla Hanki, a ja przecie óiecka, com go do
Chrztu świętego podawała, ukrzywóić nie dam.

Nikt jej ukrzywóić nie chce. Pani gospodyni jest baróo zacna osoba i może tam
coÅ› nie coÅ›& Hance da jako odszkodowanie.

i o
Nie galopuj siÄ™.
a ra o a il

No& czy ja wiem, co i jak&
Małżeństwo, Pieniąó

Proszę wielmożnej pani  święty związek małżeński, a pieniąóe to całkiem insza
inszość.
Å‚p ar e lan e (Ęî.)  dosÅ‚. biaÅ‚Ä… kartÄ™; dawać carte blanche, oznacza dawać wolnÄ… rÄ™kÄ™.
Å‚Ä… ir ni s ir ni s (niem.)  mnie nic, tobie nic; idiom: ni z tego ni z owego.
Moralność ani Dulskiej 65

No& tak. Ale dobre i to. Każda inna matka to by óiewczynę wygnała bez do-
brego słowa. A tu się jeszcze troszczą i chcą coś dodać& No, moja Tadrachowa 
przyznajcie, że takich luói to mało na świecie.

Ja zawsze mówiłam, że to święte państwo. Ale& krzywda krzywdą&
Pieniąó

E! samiście mówili, że pieniąóe wszystko kryją. Jak Hanka mieć bęóie coś
w SparkasieÅ‚², to ani siÄ™ nikt o resztÄ™ nie spyta.

Może być.

Jak myślicie  co i jak?

Proszę wielmożnej pani  to już Hanki rzecz. Trzeba mi z nią pogadać&

Naturalnie. Zaraz wam Hankę przyślemy. Chodzmy, ciociu.

Całuję rączki wielmożnym paniom.
Dulska o i

I& miejcie rozum. Bo to tylko dobre serce pani, a żaden mus. Rozumiecie?

Niby&
o i anka uliasie i o a o i

a ra o a anka

o l a si
Chodz tu!& chodz!

Jak siÄ™ macie.

A to ci dopiero! a to ci dopiero!

Wiecie? no!

A jakże& chciał się żenić.

A!&

A teraz nie chce.
Honor, Małżeństwo,

Pozycja społeczna, Sługa
A niech go pokręci z jego żenieniem. Co mi tam po takim ożenku. Ja do tego,
czy co? Poniewierajom mną już od wczoraj. Myśleli, że wielki cymes.

Zawszeć to  honorowo.
Å‚² arkasa (z niem.)  kasa oszczÄ™dnoÅ›ciowa.
Moralność ani Dulskiej 66

E!&

I byłabyś panią  kamieniczną.

E!&

Lepiej, jak za tego twego nansa. Bo choć to niby coś, ale zawsze trybelulka.

To moja rzecz. Ale by mną nikt nie poniewierał. Każden ma swój honor.

To ty nie obstajesz, żeby się pan z tobą żenił.

Powieóiałam  co mi taki morowicz. Niech ta bęóie moja krzywda.

Oni cię ta nie ukrzywóą. Chcą ci dać coś na rękę.

a e
Daj ta matka chrzestna spokój& daj ta matka chrzestna spokój&
Pieniąó

Ty jesteś durna  durna. Młoda jesteś i nie wiesz, co to świat. Jak bęóiesz mieć
pieniąóe, to bęóiesz mocarna& Ta czego beczysz? Ta już tamto przepadło. Teraz
jeno żeby cię nie skrzywóili.

jak ej
Daj ta matka chrzestna spokój&

Ta to żadna łaska  ja już za ciebie będę gadać& ja cię skrzywóić nie dam.

o ra niona
Daj ta matka chrzestna spokój.

e sa e Dulska uliasie i o a

No i cóż? naraóiłyście się? Trzeba się spieszyć, bo już pózno. Czas iść do miasta.

inne o onu
Proszę wielmożnych pań  to tak. Hanka gada, że wielmożny pan sam obiecywał
ożenek&

Pan żartował. Hanka tego na serio nie myśli.

Byli świadkowie, proszę łaski wielmożnej pani.

Kto?

Wielmożna pani gospodyni.
Moralność ani Dulskiej 67

To bezczelność.

Zaraz, zaraz. Tu już mowy nie ma o ożenku. Pan żartował, powtarzam wam!
Hanka dobrze wieóiała, co robi.

Ja za niÄ…, jak za siebie&
Bunt, Przemiana

A że ciocia chce coś z łaski zrobić, to powinniście być wóięczni& Więc ja tak
myślę, że&

i o
Nie galopuj siÄ™.

No& kilkaóiesiąt koron&
a le anka o s uje o s o u i s aje u ale o i ni i
Obyczaje, Pieniąó,

SÅ‚uga, Walka
Ja ta będę gadać.

HanuÅ›, czekaj& ja.

Daj ta matka chrzestna spokój. Jak chcą mi moją krzywdę płacić  niech płacą< !

Patrzcie, jak się rozzuchwaliła.
Sprawiedliwość,

Sumienie
A ino& płaćcie! płaćcie!& A nie  to chodz matka chrzestna, i tak zapłacą. Są
sądy i alimenta, a ja przysięgnę&

Jezus, Maria! tego tylko brakuje.

òiewczyno! i ty miaÅ‚abyÅ› sumienie?

O! a ze mną to mieli sumienie zrobić to, co zrobili? Jak nie mieli sumienia, to
niech teraz płacą!

Hanka& ta nie krzycz.

Daj ta matka chrzestna spokój! Ja się sama za moją krzywdę upomnę. A Jagusia
Wajdówna nie wyprawowała to u nas alimentów? co? Jak kto był bez sumienia nade
mną, to i ja nad nim sumienia mieć nie będę.

o uliasie i o ej
Zlituj się  daj jej, co chce  tylko nie dopuść do skandalu&

Ileż chcesz?

Dajcie tysiÄ…c koron.

Co?
Moralność ani Dulskiej 68

TysiÄ…c koron.
ila il enia ko ie ier si u ie i s ojr enia i

i o
Niech ciocia da, bo bęóie skandal.

Boże mój drogi!&
o anki
Cóż ty ze skóry mnie chcesz obedrzeć?

A mnie tu w tym domu nie obdarli z uczciwości? Ja prosiłam się, żeby mnie
puścić. Chodzcie, matko chrzestna!

Czekajcie& Ale musicie się podpisać że nie macie do nas żadnego żalu i że jesteście
załagoóeni.

onuro
PodpiszÄ™!

I nigdy się nas czepiać nie bęóiesz?

Ja nigdy. Ale co ta ono zrobi jak dorośnie, to już jego rzecz i Pana Boga.

Do tej pory ja już żyć nie będę. Chodzcie!&
o o s ialni

uliasie i o a Mela

Ciociu!

e r ia
Czego?

Ciociu, co się óieje? Hesia, cały czas podsłuchuje i tak się śmieje& co się óie-
je?&

Nic. Wszystko w porzÄ…dku.

Chwała Bogu!&
uliasie i o a o i o s ialni o ili o i anka a ra o a
Dulska

anka a ra o a Dulska uliasie i o a niej s ko esia
Mela
Pozycja społeczna, Sługa,

Duma
A teraz kuferek i jazda  żeby mi was w minutę nie było.
Moralność ani Dulskiej 69

Ióiemy, proszę łaski pani. Całujemy rączki.

Ta chodzcie, matko chrzestna, ta co się kłaniacie.
o i a ra o

Ach!&
u a a na so
Jezus, Maria! co za óień!& no!& ledwo żyję& przecież to straszne, co ja przejść
musiałam. Tysiąc koron!&

Wióiała ciocia, że był nóż na gardle.

Tak, tak&
Roóina, Skąpiec

Do wióenia cioci. Idę do siebie. I ja dostałam migreny z tego wszystkiego. Ale&
może teraz ciocia mogłaby nam mieszkanie wynająć?

Nigdy& u mnie dom spokojny, moja droga& potem, możecie nie zapłacić, a ja
teraz muszę odbić to, co mi wydarli.

Ciocię to nic już nie nauczy&
Bóg, Mieszczanin,

Mądrość
niośle
A czegóż to ma nie uczyć i kto? Ja sama, óięki Bogu, wiem co i jak się należy.
uliasie i o a rus a ra iona i i o i Dulska ie nie o r i s ka
Zbyszko  idz do biura!
o ie
Hesia, kurze ścierać& Mela, gamy&
o s ialni
Felicjan& do biura&
a a esia
Żywo& Mela!&
o i Mela
Otwieraj fortepian& no! bęóie znów można zacząć żyć po Bożemu&
ie a o ku ni i r e r e ok j i ać jak a ra o a ank
r enos ku er

ie nie ku ni
Anóiu! Anóiu! góie ty ióiesz? Ty ióiesz całkiem!
SÅ‚uga

Całuję rączki panience& jedna panienka tu co warta. Niech się ta panience po-
woói& a innym to niech&
ro i ro n es r k

ie nie o r i s ka
Zbyszko! Hanka się wyprowaóa!& Zamknął się& Zbyszko!

Mela! zwariowałaś!&
ać i kie a kni ie r i
Moralność ani Dulskiej 70

Rozpacz, Åšmiech
Mama ją wyrzuca, Zbyszko!& Już drzwi się za nią zamknęły.
ie nie o okna
Nie widać jej& o!& ióie  niesie kuferek& Góie ona ióie? Taki śnieg!& znikła
za rogiem. Boże mój!
a e

Å› iej si
A ja wiem! a ja wiem! wszystko słyszałam  co to? świeci się coś& papierek&
na oraka e a o or e ian

s oi r oknie o ar a o ra u
Góie ona tak poszła? ona była zapłakana&

ar a si o s enie i Å› ieje si
A ja wiem! a ja wiem!

Zbrodnia
Hesia, nie śmiej się& tu stało się coś baróo złego. ak ko oś a ili& Hesia!
Ona siÄ™ jes e u o i!

r e ra aj si o o o e
Ona się nie utopi!& wzięła tysiąc koron i pójóie za swojego nan a a!

jak Å› ra i n ro a
Cicho, Hesia! Cicho! nie śmiej się, Hesia!

jak ej
Ona wzięła tysiąc koron! i pójóie za swego nan a a.
ur na a a a
Moralność ani Dulskiej 71


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
moralność pani dulskiej5 (5)
zapolska moralnosc pani dulskiej
moralnosc pani dulskiej 2
moralność pani dulskiej9 (2)
moralność pani dulskiej8 (3)

więcej podobnych podstron