Jan Kochanowski Pie哪呪簄i Ksi脛鈩i Wt膫艂re


Jan Kochanowski
PIE艢NI
KSIGI WT脫RE
Wirtualna Biblioteka Literatury Polskiej
Uniwersytet Gda艅ski Polska.pl NASK
Tekst pochodzi ze zbior贸w
 Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej
Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Gda艅skiego
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
2
SPIS TRE艢CI
PIE艢C I...........................................................................................3
PIE艢C II .........................................................................................6
PIE艢C III........................................................................................8
PIE艢C IV........................................................................................9
PIE艢C V.......................................................................................11
PIE艢C VI......................................................................................13
PIE艢C VII ....................................................................................14
PIE艢C VIII...................................................................................15
PIE艢C IX......................................................................................16
PIE艢C X.......................................................................................17
PIE艢C XI......................................................................................18
PIE艢C XII ....................................................................................19
PIE艢C XIII...................................................................................20
PIE艢C XIV...................................................................................22
PIE艢C XV ....................................................................................23
PIE艢C XVI...................................................................................24
PIE艢C XVII .................................................................................25
PIE艢C XVIII ................................................................................26
PIE艢C XIX...................................................................................28
PIE艢C XX ....................................................................................29
PIE艢C XXI...................................................................................31
PIE艢C XXII .................................................................................32
PIE艢C XXIII ................................................................................33
PIE艢C XXIV................................................................................34
PIE艢C XXV .................................................................................35
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
3
PIE艢C I
Przeciwne chmury s艂o艅ce nam zakry艂y
I niepogodne deszcze pobudzi艂y;
Wody z g贸r szumi膮, a pienista Wilna
Ju偶 brzegom silna.
Strach patrza膰 na to cz臋ste po艂yskanie;
A prze to srogie ob艂ok贸w trzaskanie
K艂ad膮 si臋 lasy, a piorun, gdzie zmierzy,
yle nie uderzy.
Zak艂adaj korab', cie艣la nauczony!
A kto wie, jesli nie wr贸c膮 si臋 ony
Nieszcz臋sne czasy, kiedy pow贸dz by艂a
艢wiat zatopi艂a?
Sze艣膰 niedziel wtenczas la艂 deszcz nie przestaj膮c,
A ziemia, nowe zrz贸d艂a pobudzaj膮c,
Rzek przymna偶a艂a, tak i偶 morskie wa艂y
Wyla膰 musia艂y.
Z ludzmi pospo艂u i miasta, i grody
Nieu艣mierzone zatopi艂y wody;
Nie wysiedzia艂 si臋 pasterz z byd艂em w cale
Na 偶adnej skale.
Ryby po g贸rach wysokich p艂ywa艂y,
Gdzie ledwe przedtym pi贸ra donasza艂y
M臋偶nej orlice, gdy do mi艂ych dzieci
Z ob艂owem leci.
Ale natenczas i matk臋, i syny
Po偶ar艂a woda, i wszystek zwierz iny;
Sam Noe zosta艂, przy nim 偶ona tylko
A dziatek kilko.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
4
Nie偶yzne w cnot臋 to tam by艂y lata,
Gdzie ledwe jeden ze wszystkiego 艣wiata
Nalezion, co go B贸g w cale zachowa艂,
Gdy nierz膮d psowa艂.
Ten, b臋d膮c z 艂aski Pa艅skiej ostrze偶ony,
Zbudowa艂 sobie korab' niezmierzony;
Na kt贸rym p艂ywa艂 czasu z艂ej przygody
Po wierzchu wody.
A wszyscy inszy nagle zagarnieni
I w g艂臋boko艣ciach morskich zatopieni;
Niebo a morze, te dwie rzeczy by艂y
艢wiat zast膮pi艂y.
A kiedy si臋 ju偶 prawie dosy膰 zsta艂o
Pa艅skiemu gniewu, po trosze spada艂o
Wielkiego morza; a偶 za czasem ska艂y
Z wody wyzrza艂y.
Potym i zbytnie zawar艂y si臋 zdroje,
A bystre rzeki wpad艂y w brzegi swoje;
Ziemia ku s艂o艅cu pe艂ne ci臋偶kiej rosy
Rozwi艂a w艂osy.
A trupy wko艂o straszliwe le偶a艂y,
Ludzie i byd艂o, wielki zwierz i ma艂y;
Pe艂ne ich morza, pe艂ne brzegi by艂y,
Boga ruszy艂y.
I rzek艂 Noemu:  Ju偶 teraz na ziemi臋
Wyst臋puj 艣miele i z tob膮 twe plemi臋;
Oto ja znowu przyodziej臋 lasy
Na wieczne czasy.
I b臋dzie, jako po te lata wszytki,
Ziemia dawa艂a wszelakie u偶ytki;
Mn贸偶cie si臋, niech 艣wiat spustosza艂y wsz臋dzie
Znowu osi臋dzie.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
5
A w tym upewniam ka偶d膮 偶yw膮 dusz臋,
呕e nigdy potym takich w贸d nie wzrusz臋,
Kt贸re by mia艂y ziemi臋 opanowa膰
I 艣wiat zepsowa膰.
W艂o偶臋 na niebo znakomit膮 pr臋g臋,
Kt贸r膮 gdy ujzrz臋, wspomni臋 na przysi臋g臋,
呕e mam hamowa膰 niezwyczajn膮 wod臋 
I nie zawiod臋.
Pomni si臋, lutni! Nie twojej to g艂owy
Wspomina膰 Boga 偶ywego rozmowy;
Ka偶 ty nam zasie艣膰 przy ciep艂ym kominie,
A偶 z艂y czas minie.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
6
PIE艢C II
Nie dbam, aby zimne ska艂y
Po mym graniu ta艅cowa艂y;
Niech mi臋 wilcy nie s艂uchaj膮,
Lasy za mn膮 nie biegaj膮!
Hanno, tobie k'woli spiewam,
Sk膮d jesli tw膮 艂ask臋 miewam,
Przeszed艂em ju偶 Amfijona
I lutnist臋 Arijona.
Mnie sama twarz nie uwiedzie
I cho膰 druga na plac jedzie
Z herby dom贸w staro偶ytnych,
Zacne plemi臋 dziad贸w bitnych.
Ja chc臋 podoba膰 si臋 w mowie
Nauczonej bia艂ejg艂owie;
Ty mi臋 pochwal, moja pani,
Nie dbam, cho膰 kto inszy gani!
Cnocie zajzrz膮 jako 偶ywo:
Bujne drzewo wiatrom krzywo;
Ale ty chciej pom贸c sama,
Nie ugrozi zazdro艣膰 nama.
A jesli me niskie progi
B臋d膮 godne twojej nogi,
Nogi pi臋knej: nie potrzeba,
Dosi臋g臋 ju偶 g艂ow膮 nieba.
Samy ci臋 艣ciany wo艂aj膮
I z dobr膮 my艣l膮 czekaj膮;
Lipa, stoj膮c wpo艣rz贸d dworu,
Wygl膮da ci臋 co raz z boru.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
7
Ka偶 bystre konie zak艂ada膰,
A sama si臋 gotuj wsiada膰!
Teraz naweselsze czasy,
Zieleni膮 si臋 pi臋knie lasy.
A膮ki kwitn膮 rozmaicie,
Zaj膮ca ju偶 nie zna膰 w 偶ycie;
Przy nadziei oracz 艣cis艂y,
呕e b臋dzie mia艂 z czym do Wis艂y.
Stada igraj膮 przy wodzie,
A sam pasterz, siedz膮c w ch艂odzie,
Gra w piszcza艂k臋 proste pie艣ni,
A faunowie skacz膮 le艣ni.
Kwap' si臋, p贸ki jasne zorze
Nie zapadn膮 w bystre morze;
Po chwili 膰my czarne wstan膮,
Co noc nosz膮 nienaspan膮.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
8
PIE艢C III
Nie wierz Fortunie, co siedzisz wysoko;
Miej na po艣lednie ko艂a pilne oko:
Bo to niesta艂a pani z przyrodzenia,
Cz臋sto wi臋c rada sprawy swe odmienia.
Nie dufaj w z艂oto i w 偶adne pok艂ady,
Ka偶dej godziny obawiaj si臋 zdrady;
Fortuna, co da, to zasi臋 wzi膮膰 mo偶e,
A u niej 偶adna dawno艣膰 nie pomo偶e.
A ci, co z tob膮 teraz przestawaj膮,
Twej si臋 Fortunie, nie tobie k艂aniaj膮;
Skoro ta zniknie, ty艂 ka偶dy podawa,
Jako cie艅, kiedy s艂o艅ca mu nie zstawa.
Lecz jako sama oczy zas艂oni艂a,
Tak swym pochlebstwem ludzi pob艂azni艂a:
呕e drugi wysszej nosa g臋b臋 nosi,
A wszystki insze oczyma przenosi.
Ty pomni, 偶e tw贸j skarb u Szcz臋艣cia w mocy,
A tak si臋 staraj o takiej pomocy,
Aby w偶dy z tob膮 twego co zosta艂o,
Jesli za艣 b臋dzie Szcz臋艣cie swego chcia艂o.
Cnota skarb wieczny, cnota klenot drogi;
Tego膰 nie wydrze nieprzyjaciel srogi,
Nie spali ogie艅, nie zabierze woda;
Nad wszystkim inszym panuje przygoda.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
9
PIE艢C IV
W twardej kamiennej wie偶y i za troistymi
Drzwiami siedz膮c Danae nieprze艂omionymi,
Pod stra偶膮 nieuspionych sparta艅skich z艂ajnik贸w,
Mog艂a wiecznie nie uzna膰 nocnych wszetecznik贸w,
By by艂a z Akryzego Wenus nie szydzi艂a,
Str贸偶a zamknionej panny! Bo ta obaczy艂a,
呕e Jowisz, w upominku z艂otym utajony,
Mia艂 mie膰 bezpieczny przyst臋p i gmach otworzony.
Z艂oto 艣rzodkiem janczar贸w zbrojnych p贸jdzie snadnie,
A przez tward膮 opok臋 gwa艂towniej przepadnie
Nizli raz piorunowy. Upad艂 nieszcz臋艣liwy
Dom proroka greckiego, prze zysk niecnotliwy
Z gruntu wykorzeniony. Przebi艂 bramy twarde
Zacnych miast Macedo艅czyk i podkopa艂 harde
Tyrany datkiem; datkom hetmani ho艂duj膮,
Kt贸rzy daleko 艣wietnym nawom rozkazuj膮.
Wielkich pieni臋dzy wielka troska naszladuje,
A im cz艂owiek w pok艂adzie swoim wi臋cej czuje,
Tym jeszcze wi臋cej pragnie; s艂usznie moje oko
I nigdy przedtym, i dzi艣 nie zmierza wysoko.
Im sobie cz艂owiek wi臋cej pomierny ujmuje,
Tym mu wi臋cej od Boga z 艂aski przyst臋puje;
Nic nie maj膮c, z tymi, co nic nie chc膮, przestaje,
A bunt贸w dobrowolnie bogatych si臋 kaje.
Pan znaczniejszy, gdy pa艅stwem wzgardzi, ni偶by wszytki
呕u艂awskie urodzaje i gda艅skie po偶ytki
W jednym szpichlerzu zamkn膮艂, a sam, siedz膮c w cieniu,
Nie m贸g艂 si臋 chleba naje艣膰, n臋dznik, w dobrym mieniu.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
10
Zdr贸j przezroczystej wody, lasu 艣rednia miara,
I zasiewku mojego niepochybna wiara
Rz膮dzcy p艂odnej Afryki, szeroko w艂adnemu,
Nie da si臋 zna膰, 偶e w szcz臋艣ciu przyr贸wnana jemu.
Acz mi miodu podolskie pasieki nie daj膮
Ani w mym lochu wina seremskie stawaj膮,
Ani bogate stada owiec niezliczonych
Strzyg膮 odros艂a traw臋 po g贸rach zielonych:
Przedsi臋 nazbyt ub贸stwa nie zna膰 w domu moim,
A by mi wi臋cej trzeba, ufam w Bogu swoim;
Ale gdy niepotrzebne chciwo艣ci odprawi臋,
Lepiej daleko p艂atu sobie tym poprawi臋,
Ni偶bych bogate pola w臋gierskie z porz膮dnym
Pa艅stwem weneckim z艂膮czy艂. Ludziom wielo偶膮dnym
Wiela i nie dostawa; niech przyjmuje z dzi臋k膮,
Komu 艣cis艂膮, co dosy膰. B贸g udzieli艂 r臋k膮.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
11
PIE艢C V
Wieczna sromota i nienagrodzona
Szkoda, Polaku! Ziemia spustoszona
Podolska le偶y, a pohaniec sprosny,
Nad Niestrem siedz膮c, dzieli 艂up 偶a艂osny!
Niewierny Turczyn psy zapu艣ci艂 swoje,
Kt贸rzy zagnali pi臋kne 艂anie twoje
Z dzie膰mi pospo艂u a nie masz nadzieje,
By kiedy mia艂y nawiedzi膰 swe knieje.
Jedny za Dunaj Turkom zaprzedano,
Drugie do hordy dalekiej zagnano;
C贸ry szlacheckie (偶al si臋 mocny Bo偶e!)
Psom bisurma艅skim brzydkie 艣ciel膮 艂o偶e.
Zb贸jce (niestety), zb贸jce nas wojuj膮,
Kt贸rzy ani miast, ani wsi buduj膮;
Pod kotarzami tylko w polach siedz膮,
A nas nierz膮dne, ach, nierz膮dne, jedz膮!
Tak odbie偶a艂e stado wi臋c drapaj膮
Rozb贸jce wilcy, gdy po woli maj膮,
呕e ani pasterz nad owcami chodzi,
Ani ostro偶nych ps贸w za sob膮 wodzi.
Jakiego serca Turkowi dodamy,
Jesli tak lekkim ludziom nie zdo艂amy?
Ledwie膰 nam i tak kr贸la nie podawa;
Kto si臋 przypatrzy, ma艂a nie dostawa.
Zetrzy sen z oczu, a czuj w czas o sobie,
Cny Lachu! Kto wie, jemu czyli tobie
Szcz臋艣cie chce s艂u偶y膰? A dok膮d wyroku
Mars nie uczyni, nie ust臋puj kroku!
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
12
A teraz k'temu obr贸膰 my艣li swoje
Jakoby膰 szkody nieprzyjaciel twoje
Krwi膮 sw膮 nagrodzi艂 i omy艂 t臋 zmaz臋,
Kt贸r膮 dzi艣 niesiesz prze swej ziemie skaz臋.
Wsiadamy? Czy nas p贸艂miski trzymaj膮?
Biedne p贸艂miski, czego te czekaj膮?
To pan, i jada膰 na 艣rebrze godniejszy,
Komu 偶elazny Mars b臋dzie ch臋tniejszy.
Skujmy talerze na talery, skujmy,
A 偶o艂nierzowi pieni膮dze gotujmy!
Inszy to darmo po drogach miotali,
A my nie damy, bychmy w cale trwali?
Dajmy; a naprz贸d dajmy! Sami siebie
Ku gwa艂towniejszej chowajmy potrzebie.
Tarczej ni偶 piersi pierwej nastawiaj膮,
Pozno puklerza przebici macaj膮.
Cieszy mi臋 ten rym:  Polak m膮dr po szkodzie :
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Now膮 przypowie艣膰 Polak sobie kupi,
呕e i przed szkod膮, i po szkodzie g艂upi.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
13
PIE艢C VI
Kr贸lewno lutnie z艂otej i rym贸w pociesznych,
Och艂odo my艣li tesznych,
Ty sama powiedz, a kres naznacz, p贸ki mamy
P艂aka膰, gdy przyjaciela mi艂ego stradamy?
Aacno cieszy膰 chorego, gdysmy zdrowi sami,
Lecz kiedy to偶 nad nami
Niefortuna poka偶e, tam wi臋c cz艂owiek czuje,
呕e co drugim chcia艂 radzi膰, sam si臋 nie ratuje.
Godno p艂aczu nieszcz臋艣cie i twoja przygoda,
O zacny wojewoda!
Bo艣 pozby艂 towarzysza i cnotliwej 偶ony,
Kt贸rej dobro膰, kt贸rej wstyd jest niewys艂owiony.
Ale by艣 dobrze wzi膮wszy lutni膮 Orfeow臋,
Wst膮pi艂 w 艂贸dz Charonow臋
I nawiedzi艂 podziemne, nieweso艂e kraje,
Gdzie s艂o艅ce swych promieni nigdy nie podaje,
Nie zyszczesz dusze, kt贸ra dotk艂a raz napoju
Niepami臋tnego zdroju,
Przeto cierpliwo艣膰 sama nalepsza w tej mierze,
Gdzie za raz i ratunek upad z sob膮 bierze.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
14
PIE艢C VII
S艂o艅ce pali, a ziemia idzie w popi贸艂 prawie,
艢wiata nie zna膰 w kurzawie;
Rzeki dnem uciekaj膮,
A zagorza艂e zio艂a d偶d偶a z nieba wo艂aj膮.
Dzieci z flasz膮 do studniej; a st贸艂 w cie艅 lipowy,
Gdzie gospodarskiej g艂owy
Od gor膮cego lata
Broni list, za wsadzenie przyjemna zap艂ata.
Lutni moja, ty ze mn膮; bo twe wdzi臋czne strony
Ciesz膮 umys艂 trapiony,
A troski nieuspione
Pr臋dkim wiatrom podaj膮 za morze czerwone.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
15
PIE艢C VIII
Nie frasuj sobie, Miko艂aju, g艂owy,
Kto ma by膰 kr贸lem; ju偶 dekret gotowy
Przed Bogiem le偶y; nie pi贸rem pisany,
Lecz w dyjamencie twardym wykowany.
Nie z p贸艂 lub nocy, lub dnia, nie ze wschodu
Ani czekajmy pana od zachodu;
Ten kr贸lem b臋dzie, kogo B贸g mianuje,
Aatwie On ludzkie serca spraktykuje.
Ten偶e nam mimo znajomsze s膮siady,
W 艣miech obr贸ciwszy nasze p艂one rady,
Przywi贸d艂 by艂 kr贸la z dalekiej krainy,
Po kt贸rym wrychle mia艂 usie艣膰 kto iny.
Gdzie ony z艂ote g贸ry nieprzebrane?
Gdzie Gaszkonowie i wojska ubrane?
W co posz艂y dzia艂a i nasze turnieje?
Wiatrem nadziane pukn臋艂y nadzieje.
Fortuna nawy na morzu sprawuje,
Fortuna w bitwach zwyci臋stwem szafuje;
Onej rakosze i sejmy s艂uchaj膮;
A ludzkie rady wspak si臋 obracaj膮.
Precz krasomowce! Wywody na stron臋!
A my gdzie w polu na s艂upie koron臋
Zawie艣my z艂ot膮; jesli nie m臋drszemu,
Niech j膮 da szcz臋艣cie przynamniej r臋tszemu.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
16
PIE艢C IX
Nie porzucaj nadzieje,
Jako膰 si臋 kolwiek dzieje:
Bo nie ju偶 s艂o艅ce ostatnie zachodzi,
A po z艂ej chwili pi臋kny dzie艅 przychodzi.
Patrzaj teraz na lasy,
Jako prze zimne czasy
Wszystk臋 sw膮 kras臋 drzewa utraci艂y,
A 艣niegi pola wysoko przykry艂y.
Po chwili wiosna przyjdzie,
Ten 艣nieg z nienag艂a zyjdzie,
A ziemia, skoro s艂o艅ce jej zagrzeje,
W rozliczne barwy znowu si臋 odzieje.
Nic wiecznego na 艣wiecie:
Rado艣膰 si臋 z trosk膮 plecie,
A kiedy jedna wezmie moc nawi臋tsz膮,
Wtenczas masz ujzrze膰 odmian臋 napr臋dsz膮.
Ale cz艂owiek zhardzieje,
Gdy mu si臋 dobrze dzieje;
Wi臋c te偶, kiedy go Fortuna omyli,
Wnet g艂ow臋 zwiesi i powag臋 zmyli.
Lecz na szcz臋艣cie wszelakie
Serce ma by膰 jednakie;
Bo z nas Fortuna w 偶ywe oczy szydzi,
To da, to wezmie, jako si臋 jej widzi.
Ty nie miej za stracone,
Co mo偶e by膰 wr贸cone:
Si艂a B贸g mo偶e wywr贸ci膰 w godzinie;
A kto mu kolwiek ufa, nie zaginie.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
17
PIE艢C X
Mo偶e kto r臋k膮 s艂awy dosta膰 w boju,
Mo偶e wymow膮 i rz膮dem w pokoju;
Lecz jesli 偶ona m臋偶a nie ozdobi,
M膮偶 pr贸zno robi.
Kto z gospodarstwa, a kto za艣 z wys艂ugi
Zbierze pieni膮dze i z kupiectwa drugi,
Jesli si臋 偶ona nie przy艂o偶y k'temu,
Zgin膮膰 wszytkiemu.
呕ona uczciwa ozdoba m臋偶owi
I napewniejsza podpora domowi;
Na niej rz膮d wszystek; swego m臋偶a ona
G艂owy korona.
Ona m臋偶owym k艂opotom zabiega
I jego wczasu na wszystkim przestrzega;
Ona wywabi膰 trosk臋 umie z g艂owy
S艂odkimi s艂owy.
Ona dziateczki ojcowi podobne
Rodzi, sk膮d rost膮 pociechy osobne;
Ani ju偶 spadk贸w upatruj膮 krewni,
Dziedzica pewni.
Trzykro膰 szcz臋艣liwy, kt贸remu ty zdarzysz
Ten zwi膮zek, Panie; ale z艂y towarzysz
Odejmie wszytko, 偶e troski w p贸艂 wieka
Zgryz膮 cz艂owieka.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
18
PIE艢C XI
Stateczny umys艂 pami臋taj zachowa膰,
Jesli ci臋 pocznie nieszcz臋艣cie frasowa膰;
Tak偶e i g贸ry nie radz臋膰 wylata膰,
Kiedy si臋 szcz臋艣cie z tob膮 imie brata膰,
艢mierci podleg艂y cz艂owiecze cnotliwy,
Cho膰 wszytek tw贸j wiek b臋dzie frasowliwy,
Chocia te偶 czasem, siedz膮c z przyjacio艂y,
Przy dobrym trunku strawisz dzie艅 weso艂y.
Tu przy ciek膮cym, przezornym strumieniu
Ka偶 st贸艂 gotowa膰 w jaworowym cieniu;
Ka偶 wino nosi膰, p贸ki beczka leje,
P贸ki wiek s艂u偶y, a 艣mier膰 nie przyspieje!
Post膮pisz z w艂o艣ci drogo zap艂aconych,
Post膮pisz z dworu i gmach贸w z艂oconych;
A co zebrania twego kolwiek b臋dzie,
To wszytko przysz艂y namiastek osi臋dzie.
B膮dz si臋 kto zacnym rodzi艂 i bogatym,
B膮dz niewolnikiem, u 艣mierci nic na tym;
Czyjkolwiek naprz贸d los wynidzie, wsiadaj,
Wieczny wygna艅cze, ani wi臋c odk艂adaj!
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
19
PIE艢C XII
Nie masz, i po drugi raz nie masz w膮tpliwo艣ci,
呕eby cnota mia艂a by膰 kiedy bez zazdro艣ci:
Jako cie艅 nieodst臋pny cia艂a naszladuje,
Tak za cnot膮 w te偶 tropy zazdro艣膰 post臋puje.
Nie mo偶e jej blasku znie艣膰 ani pojzrzec w oczy,
Boleje, 偶e kto przed ni膮 kiedy wysszej skoczy;
A i偶 baczy po sobie, 偶e si臋 wspina膰 pr贸zno,
Tego ludziom uw艂贸czy, w czym jest od nich r贸zno.
Ale cz艂owiek, kt贸ry swe pospolitej rzeczy
S艂u偶by odda艂, tej krzywdy nie ma mie膰 na pieczy;
Dosy膰 na tym, kiedy praw, ani niesie wady;
Niechaj drugi boleje, niech si臋 spuka jady!
Cnota (tak jest bogata) nie mo偶e wzi膮膰 szkody
Ani si臋 te偶 ogl膮da na ludzkie nagrody;
Sama ona nagrod膮 i p艂ac膮 jest sobie
I krom nabytych przypraw 艣wietna w swej ozdobie.
A jesli komu droga otwarta do nieba,
Tym, co s艂u偶膮 ojczyznie. W膮tpi膰 nie potrzeba,
呕e co im zazdro艣膰 ujmie. B贸g nagradza膰 b臋dzie,
A cnota kiedykolwiek miejsce swe osi臋dzie.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
20
PIE艢C XIII
Panu dzi臋ki oddawajmy,
Jego 艂ask臋 wspominajmy,
Kt贸ry hardym miesza rzeczy,
A skromne ma na swej pieczy.
On hardy, nieunoszony,
On tyran p贸艂nocnej strony,
Kt贸remu, jako sam mniema,
艢wiat tak wielki r贸wnia nie ma,
Car moskiewski plac m臋偶nemu
Pu艣ci艂 kr贸lowi polskiemu;
Nie opar艂 si臋 a偶 o lody
Niep艂awnej p贸艂nocnej wody.
Granic i zamk贸w budownych
Odbie偶a艂, i miast warownych;
P艂atna to, kiedy o dusz臋,
I sam go obm贸wi膰 musz臋.
Obr贸膰 sw贸j ko艅 pr臋dkonogi,
Nie艣cigniony care srogi!
Chcesz by膰 groznym, a uciekasz;
Jesli艣 p艂ochy, hardzie nie ka偶!
Teraz by艂 czas porokowa膰,
Komu sz艂yk naprz贸d zdejmowa膰;
Teraz si臋 by艂o dowiada膰,
Kto ma naprz贸d z konia spada膰.
B贸g pom贸偶, kr贸lu jedyny
Szerokiej polskiej krainy!
Umiesz ty hardym dogodzi膰
Ani si臋 im dasz rozwodzi膰.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
21
Zdj膮艂e艣 maszkar臋 butnemu
Tyranowi moskiewskiemu.
Okaza艂e艣, 偶e nie k膮sa,
Chocia to poro偶em wstrz膮sa.
W zamcech nadziej臋 pok艂ada艂,
Ale i tych pr臋dko strada艂;
Nie przysz艂o mu do odsieczy;
G艂owy ostrzec barziej g'rzeczy.
Znowu tedy, sk膮d by艂 wyszed艂,
W r臋ce polskie Po艂ock przyszed艂,
Za powodem szcz臋艣liwego
Stefana, kr贸la polskiego.
Nie pomog艂y kule cz臋ste,
Zr臋by mocne, baszty g臋ste;
Pu艣ci艂y 偶elazne brony,
A ty, kr贸lu niezmo偶ony,
Nie tylko zamki budowne
I twierdze bierzesz warowne,
Ale co chwalniejsza w tobie,
Jeste艣 silen i sam sobie.
Nie pu艣ci艂e艣 w贸dz gniewowi,
Aask臋艣 nieprzyjacielowi
Uczyni艂; masz i dzielno艣ci膮,
Masz ju偶 nade艅 i ludzko艣ci膮.
Zdr贸w b膮dz, kr贸lu niezwalczony!
Ciebie moje wdzi臋czne strony
Nie zmilcz膮 mi臋dzy s艂awnymi
Bohatery walecznymi.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
22
PIE艢C XIV
Wy, kt贸rzy pospolit膮 rzecz膮 w艂adacie,
A ludzk膮 sprawiedliwo艣膰 w r臋ku trzymacie,
Wy, m贸wi臋, kt贸rym, ludzi pa艣膰 poruczono
I zwierzchno艣ci nad stadem bo偶ym zwierzono:
Miejcie to przed oczyma zaw偶dy swojemi,
呕e艣cie miejsce zasiedli bo偶e na ziemi,
Z kt贸rego macie nie tak swe w艂asne rzeczy
Jako wszytek ludzki mie膰 rodzaj na pieczy.
A wam wi臋c nad mniejszymi zwierzchno艣膰 jest dana,
Ale i sami macie nad sob膮 pana,
Kt贸remu kiedy偶kolwiek z spraw swych uczyni膰
Poczet macie; trudno偶 tam krzywemu wyni膰.
Nie bierze ten pan dar贸w ani si臋 pyta,
Jesli kto ch艂op czyli si臋 grofem poczyta;
W siermi臋dze li go widzi, w z艂otych li g艂owach,
Jesli namniej przewini艂, by膰 mu w okowach.
Wi臋c ja podobno z mniejszym niebezpiecze艅stwem
Grzesz臋, bo sam si臋 trac臋 swym wszetecze艅stwem;
Prze艂o偶onych wyst臋pki miasta zgubi艂y
I szerokie do gruntu carstwa zniszczy艂y.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
23
PIE艢C XV
Nie zaw偶dy Apollo strzela,
Ale 艂uk z lutni膮 podziela;
Nie zaw偶dy Mars hufy wodzi,
Czasem te偶 pod sie膰 ugodzi.
Nie zaw偶dy grad z g贸ry leci
Albo burza niebo szpeci;
Chmury czarne wiatr wojuje,
A pogoda nast臋puje.
Tak偶e膰 s艂usze cz艂owiekowi
Odejma膰 si臋 frasunkowi;
A jako niewdzi臋czne brzemi臋
Uderzy膰 troski o ziemi臋.
Cokolwiek raz przemin臋艂o,
Niewr贸cony koniec wzi臋艂o,
A przysz艂y czas B贸g ma w mocy,
Pogr膮偶ony w twardej nocy.
Dosy膰 na rozum cz艂owieczy
Dzie艅 dzisiejszy mie膰 na pieczy;
Ostatek na Boga wk艂adaj,
A dobrze 偶y膰 nie odk艂adaj!
呕yj dobrze, nie odk艂adaj膮c;
Bo dalszych czas贸w czekaj膮c,
Niepodobnym obyczajem,
Nie pocz膮wszy 偶y膰, przestajem.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
24
PIE艢C XVI
Nic po tych zbytnich potrawach; nic po tym
艢rzebrze na s艂u偶bie i obiciu z艂otym;
Nam k'woli, k臋dy r贸偶a pozno kwitnie,
Nie szukaj zbytnie.
Dobra膰 i mi臋tka, co j膮 najdzie wsz臋dzie;
A kiedy r贸wne towarzystwo si臋dzie,
Pr臋dka dobra my艣l, a tym jeszcze chutniej,
Gdy nie bez lutniej.
Lutnia  w贸dz ta艅c贸w i pie艣ni uczonych,
Lutnia  och艂oda my艣li utrapionych:
Ta serce mi臋kczy swym g艂osem przyjemnym
Bogom podziemnym.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
25
PIE艢C XVII
Niegodzien tego ten 艣wiat zawik艂any,
Aby mia艂 na nim, rozumem nadany,
Cz艂owiek polega膰, a swe szcz臋艣liwo艣ci
Sadzi膰 na jego p艂ochej odmienno艣ci.
Co ma ten 偶ywot, na co by bezpiecznie
Cz艂owiek m贸g艂 kaza膰? Nied艂ugo koniecznie
Doniesie czasz臋 pacho艂ek do g臋by,
A przedsi臋 i w tym straci czasem z臋by.
Morze nie stoi nigdy, zaw偶dy p艂ynie;
Teraz k臋dzierze nastrz臋pi, w godzinie
Dnem wzg贸r臋 stanie, a ogromne wa艂y
Wysokich b臋d膮 ob艂ok贸w si臋ga艂y.
Cnota m贸j kompas, kt贸ry nie w p贸艂 nocy,
Ale w p贸艂 zbytk贸w bije. Niech si臋 smocy
I wszytko byd艂o Proteowe je偶y,
A贸dz moja przedsi臋 swym p臋dem pobie偶y.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
26
PIE艢C XVIII
Ucieszna lutni, w kt贸rej s艂odkie strony
Bij膮c Amfijon kamie艅 rozproszony
Zwabi艂 na kup臋, a z ch臋tnej opoki
Wsta艂 mur szeroki.
Niemowna przedtym ani ulubiona,
Dzi艣 na wszytek 艣wiat wielce zalecona,
Zaspiewaj, co by trudnej Bogumi艂y
Uszy lubi艂y,
Kt贸ra jakoby zrz贸bek nie艂apany
Ani pastersk膮 r臋k膮 ug艂askany
Ucieka w pole, a p臋dem cz艂owieka
Mija z daleka.
Ty umiesz tygry, umiesz lasy wodzi膰
I bieg pochopnym strumieniom zagrodzi膰;
Tobie ust膮pi艂 str贸偶 nieokr贸cony
Piekielnej brony,
Cerber, chocia mu w艣ciek艂y 艂eb nakrywa
Sto srogich w臋偶贸w, a para smrodliwa
I sprosna piana ciecze miedzy z臋by
Z trojakiej g臋by.
Biedny Iksyjon, Tityjus, zmi臋kczony,
Roz艣mia艂 si臋 nie chc膮c. I dzban osuszony
Sta艂 chwil臋, za czym cieszy艂 tw贸j rym drogi
Dziewki-niebogi.
Niech Bogumi艂a srogo艣膰 jadowit膮
Z艂ych panien s艂yszy i wody niesyt膮
Bani臋 bezdenn膮, i pomst臋 nieskor膮,
Kt贸r膮 zli bior膮
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
27
Na drugim 艣wiecie. Bo co, prze 偶ywego
Boga, ju偶 mog艂y uczyni膰 gorszego?
Pomordowa艂y j臋dze niecnotliwe
M臋偶e w艂a艣ciwe.
Jedna z nich, wierna 艂o偶u ma艂偶e艅skiemu,
Przeciwko ojcu krzywoprzysi臋偶nemu
Zacnie sk艂ama艂a: panna czci bez ko艅ca
Pod kr臋giem s艂o艅ca.
Kt贸ra:  Wsta艅  rzek艂a  wsta艅, m臋偶u, by wieczny
Sen na ci臋 nie pad艂, sk膮de艣 ty bezpieczny;
Schro艅 si臋 przed ojcem i przed bezecnymi
Siostrami z艂ymi,
Kt贸re jak lwice z g艂odu niezno艣nego
Wpadwszy na stado, ka偶da morzy swego;
Ja, lito艣ciwsza, ani ci臋 chc臋 tyka膰,
Ani zamyka膰.
Mnie niechaj ojciec trzyma w p臋cie srogim,
呕em luto艣膰 mia艂a nad m臋偶em ubogim;
Mnie niechaj za艣le w poga艅skie narody
Przez morskie wody!
Idz, gdzie ci臋 nogi i wiatry powiod膮,
Za t膮 偶yczliwej 膰my nocnej pogod膮;
Idz zdr贸w, a skarg臋 na mogi艂臋 sm臋tn膮
W艂贸偶 wi臋c pami臋tn膮!
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
28
PIE艢C XIX
Jest kto, co by wzgardziwszy te doczesne rzeczy
Chcia艂 ze mn膮 dobr膮 tylko s艂aw臋 mie膰 na pieczy,
A stara膰 si臋, poniewa偶 musi zniszcze膰 cia艂o,
Aby imi臋 przynamniej po nas tu zosta艂o?
I szkoda zwa膰 cz艂owiekiem, kto bydl臋ce 偶yje
Tkaj膮c, lej膮c w si臋 wszytko, p贸ki zstawa szyje;
Nie chcia艂 nas B贸g po艂o偶y膰 r贸wno z bestyjami:
Da艂 nam rozum, da艂 mow臋, a nikomu z nami.
Przeto chciejmy wzi膮膰 przed si臋 my艣li godne siebie,
My艣li wa偶ne na ziemi, my艣li wa偶ne w niebie;
S艂u偶my poczciwej s艂awie, a jako kto mo偶e,
Niech ku po偶ytku dobra sp贸lnego pomo偶e.
Komu dowcipu r贸wno z wymow膮 dostaje,
Niech szczepi miedzy ludzmi dobre obyczaje;
Niechaj czyni porz膮dek, rozterkom zabiega,
Praw ojczystych i pi臋knej swobody przestrzega.
A ty, co膰 B贸g da艂 si艂臋 i serce po temu,
Uderz si臋 z poganinem, jako s艂usze cnemu;
Prostak to, kt贸ry wojsko z wielko艣ci szacuje:
Zwyci臋stwo liczby nie chce, m臋stwa potrzebuje.
艢mia艂emu wsz臋dy r贸wno, a o wolno艣膰 mi艂膮
Godzi si臋 oprze膰, by wi臋c i ostatni膮 si艂膮;
Nie przegra, kto frymarczy na s艂aw臋 偶ywotem,
Azaby go lepiej da艂 w cieniu darmo potem?
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
29
PIE艢C XX
Jak膮, rozumiesz, zazdro艣膰 zjedna艂e艣 sobie,
Zacny biskupie, w mojej ma艂ej osobie,
呕e艣 mi臋 z domu wyci膮gn膮艂 w te dalsze strony
Od ma艂ych dziatek i od teskliwej 偶ony?
Nie my艣li-膰 ona o tym, 偶e ja przy tobie
G艂owy nie ufrasuj臋 bynamniej sobie;
呕e w twym pa艂acu mieszkam, 偶e przy twym boku
Siadam; ko艅 m贸j, s艂uga m贸j na twym obroku.
Rychlej, niesposobnego b臋d膮c 艣wiadoma
Zdrowia mego, frasuje swe serce doma,
呕ebych jakiej choroby nag艂ej nie u偶y艂
Nie maj膮c, kto by mi w tym jej sercem s艂u偶y艂.
Ci臋偶ar tak偶e domowy, spo艂eczny nama,
Teraz w mej niebytno艣ci musi nie艣膰 sama,
Strzeg膮c w domu porz膮dku, waruj膮c szkody,
Dziatek lichych pilnuj膮c, zak艂ad贸w zgody.
Kt贸偶 wie, jesli i tego przed si臋 nie bierze
(Acz w膮tpi膰 nie potrzeba o mojej wierze),
呕e na 艣wiecie rodz膮 si臋 takowe zio艂a,
Kt贸rych smak pami臋膰 domu wyg艂adza zgo艂a;
呕e taka jest muzyka i takie strony,
Kt贸rych cz艂owiek s艂uchaj膮c, ju偶 ani 偶ony,
Ani dziatek nawiedzi, ale w niewoli
Pod pany sromotnymi wiecznie trwa膰 woli.
To i czego jest wi臋cej, zaw偶dy w mi艂o艣ci
Serca trapi, chocia te偶 zstawa ufno艣ci;
A ty nie b膮dz przyczyn膮, biskupie drogi,
Niczyjej, lubo s艂usznej, lub p艂onej trwogi!
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
30
Ale z艂膮cz, jako艣 rozwi贸d艂, bo acz oboje
Tw贸j urz膮d niesie, wszak偶e wyroki twoje
Na ludzkiej ch臋ci wisz膮: i ja, i ona
Nie pragniewa do 艣mierci by膰 rozdzielona.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
31
PIE艢C XXI
Srogie 艂a艅cuchy na swym sercu czuj臋;
Lecz to szcz臋艣ciem szacuj臋,
呕em jest tak pi臋knym sid艂em u艂owiony;
Weso艂o 偶yw臋, w trosce po艂o偶ony,
A w tym swoim wzdychaniu
Mam rozkosz przeciw ludzkiemu mniemaniu.
Oczy dziwnej pi臋kno艣ci,
W kt贸rych si臋 wszytki najduj膮 wdzi臋czno艣ci,
Dzie艅 to b艂ogos艂awiony,
Kiedym ja waszym sid艂em upleciony!
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
32
PIE艢C XXII
Prosz臋, jesli si臋 z tob膮 co 艣piewa艂o,
Co by i ten rok, i dalej trwa膰 mia艂o,
Powiedz s艂owie艅ski rym, o wielostrona
Lutni z艂ocona;
Mityle艅skiego mieszka艅ca przed laty
Zabawo, kt贸ry, cho膰 w boju z臋baty,
Przedsi臋 艣rz贸d miecz贸w lub te偶 naw臋 w biegu
Przybi艂 do brzegu,
Muzy parnaskie i nalezc臋 wina,
I Afrodyt臋, i z ni膮 jej偶e syna,
I Lyka z czarnym w艂osem i czarnyma
艢piewa艂 oczyma.
O czci Febowa i sto艂贸w z艂oconych
Kraso niebieskich! O my艣li strapionych
Wdzi臋czna och艂odo, i mnie sprzyjazliw膮
B膮dz, gdy ci臋 wzywam!
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
33
PIE艢C XXIII
Nie zaw偶dy, pi臋kna Zofija,
R贸偶a kwitnie i lelija;
Nie zaw偶dy cz艂ek b臋dzie m艂ody
Ani tej, co dzi艣, urody.
Czas ucieka jako woda,
A przy nim leci Pogoda
Zebrawszy w艂osy na czo艂o,
St膮d jej 艂apaj, bo w ty艂 go艂o;
Zima bywszy zejdzie snadnie,
Nam gdy 艣niegiem w艂os przypadnie,
Ju偶 wiosna, ju偶 lato minie,
A ten z g艂owy mr贸z nie zginie.
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
34
PIE艢C XXIV
Niezwyk艂ym i nie leda pi贸rem opatrzony
Polec臋 precz, poeta, ze dwojej z艂o偶ony
Natury: ani ja ju偶 przebywa膰 na ziemi
Wi臋cej b臋d臋; a wi臋tszy nad zazdro艣膰, ludnemi
Miasty wzgardz臋. On, w r贸wnym szcz臋艣ciu urodzony,
On ja, jako mi臋 zowiesz, wielce ulubiony
M贸j Myszkowski, nie umr臋 ani mi臋 czarnymi
Styks nieweso艂a zamknie odnogami swymi.
Ju偶 mi sk贸ra chropawa padnie na goleni,
Ju偶 mi w ptaka bia艂ego wierzch si臋 g艂owy mieni;
Po palcach wsz臋dy nowe pi贸rka si臋 puszczaj膮,
A z ramion s膮偶eniste skrzyd艂a wyrastaj膮.
Teraz偶e, nad Ikara pr臋dszy przewa偶nego,
Puste brzegi nawiedz臋 Bosfora hucznego
I Syrty Cyrynejskie, Muzom po艣wi臋cony
Ptak, i pola zabieg艂e za zimne Tryjony.
O mnie Moskwa i b臋d膮 wiedzie膰 Tatarowie,
I r贸znego mieszka艅cy 艣wiata Anglikowie;
Mnie Niemiec i waleczny Hiszpan, mnie poznaj膮,
Kt贸rzy g艂臋boki strumie艅 Tybrowy pijaj膮.
Niech przy pr贸znym pogrzebie 偶adne narzekanie,
呕aden lament nie b臋dzie ani uskar偶anie:
艢wiec i dzwon贸w zaniechaj, i mar drogo s艂anych,
I g艂osem 偶a艂obliwym 偶o艂tarz贸w spiewanych!
NASK IFP UG
Ze zbior贸w  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
35
PIE艢C XXV
Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, kt贸rym nie masz miary?
Ko艣ci贸艂 Ci臋 nie ogarnie, wsz臋dy pe艂no Ciebie,
I w otch艂aniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.
Z艂ota te偶, wiem, nie pragniesz, bo to wszytko Twoje,
Cokolwiek na tym 艣wiecie cz艂owiek mieni swoje.
Wdzi臋cznym Ci臋 tedy sercem, Panie, wyznawamy,
Bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy.
Ty艣 pan wszytkiego 艣wiata, Ty艣 niebo zbudowa艂
I z艂otymi gwiazdami 艣licznie艣 uhaftowa艂;
Ty艣 fundament za艂o偶y艂 nieobesz艂ej ziemi
I przykry艂e艣 jej nago艣膰 zio艂y rozlicznemi.
Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi,
A zamierzonych granic przeskoczy膰 si臋 boi;
Rzeki w贸d nieprzebranych wielk膮 hojno艣膰 maj膮.
Bia艂y dzie艅, a noc ciemna swoje czasy znaj膮.
Tobie k'woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi,
Tobie k'woli w k艂osianym wie艅cu Lato chodzi.
Wino Jesie艅 i jab艂ka rozmaite dawa,
Potym do gotowego gnu艣na Zima wstawa.
Z Twej 艂aski nocna rosa na md艂e zio艂a padnie,
A zagorza艂e zbo偶a deszcz o偶ywia snadnie;
Z Twoich r膮k wszelkie zwierz臋 patrza swej 偶ywno艣ci,
A Ty ka偶dego 偶ywisz z Twej szczodrobliwo艣ci.
B膮dz na wieki pochwalon, nie艣miertelny Panie!
Twoja 艂aska, Twa dobro膰 nigdy nie ustanie.
Chowaj nas, p贸ki raczysz, na tej niskiej ziemi;
Jedno zaw偶dy niech b臋dziem pod skrzyd艂ami Twemi!
NASK IFP UG


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RENESANS Jan Kochanowski Czego chcesz od nas Panie (偶r贸d艂o i interpretacja)
Jan Kochanowski Pie艣艅 艣wietoja艅ska o sob贸tce
jan kochanowski biografia
Ebook Jan Pawe艂 II i krach komunizmu Jan Kocha艅czyk
Fraszki Jan Kochanowski
Jan Kochanowski piesni
Stanis艂aw Urba艅czyk JAK膭 POLSZCZYZN膭 M脫WI艁 JAN KOCHANOWSKI I JEGO R脫WIE艢NICY

wi臋cej podobnych podstron