014 19 (3)




B/014: R.A.Monroe - Najadalsza Podróż









Wstecz / Spis
Treści / Dalej
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY: BIORĄC WOLNE
Zmienna, jaką była choroba mojej żony Nancy, wydawała się być chwilowo pod
kontrolą. W istocie to ona wymusiła ten nowy kierunek, początek bliższego zrozumienia
efektu być może największej Zmiennej, w obliczu której prędzej czy później staje
każdy człowiek
przejścia od stanu życia fizycznego do innego systemu energii,
zwanego przez nas śmiercią. To zdumiewające, że do tej pory tak niedbale to
pomijałem.
Zastanawiam się też nad Sygnałem, który być może z powrotem sprowadziłem ze
sobą po mojej eksploracji. Jeżeli jest tak istotnie, to nie postrzegam żadnego
rezultatu. Czy tysiące ludzkich jednostek Ja-Tam związanych z naszą grupą otrzymało
Sygnał? Jestem pewien, że ktoś w moim własnym Ja-Tam będzie wiedział. Przynajmniej
zabawne będzie odgrywanie roli INSPEKA.
Lecz nagle wszystko to zeszło na dalszy plan.
Pieśń dla nie opiewanych
Szpitalny czas wizyt dobiegał końca. Będąc w pokoju Nancy pochyliłem się nad
nią i pocałowałem ją w czoło.
Jesteś śpiąca?"
Mmmmm".
Dzisiaj wyglądasz lepiej".
"Mmmmm. I dobrze się czuję".
"Chcesz pójść pobawić się później?"
Na 27?"
Na początek".
Mmmmm, tak".
Do zobaczenia wkrótce".
Kocham cię".
Ja także cię kocham!" Około ósmej wieczorem otrzymaliśmy pilny telefon
ze szpitala i byliśmy przy jej łóżku przed dziewiątą. Początkowo z kilku powodów
odwiedzanie jej w szpitalu było dla mnie prawdziwie rujnujące.
Teraz było inaczej. Jej ramiona były bezwładne i zimne, a oddech krótki i urywany,
z długimi przerwami. Ale dopiero spojrzenie w jej niewidzące oczy powiedziało
mi prawdę. Nancy nie było już tutaj. O dwunastej piętnaście w nocy jej ciało
przestało w końcu oddychać.
Później zespół Linii Życia doniósł, że pomiędzy siódmą trzydzieści a ósmą zabrali
ją na Poziom 27, gdzie została serdecznie powitana i jest bezpieczna. Było to
w przybliżeniu w tym samym czasie, kiedy instrumenty odnotowały początek jej
końcowego oddechu (lekarze nazywają to Chene
Stokes). Dopiero później uświadomiłem
sobie, iż oddychanie takie nie było mi nie znane. Taki sam oddech słyszałem,
kiedy tuż obok mnie umierał ten stary człowiek w noclegowni w St. Luis, gdy
byłem jeszcze włóczącym się z miejsca na miejsce nastolatkiem. W taki sam sposób
oddychał mój ulubiony kot Fusby, kiedy leżąc w moich ramionach umierał na białaczkę
na trzy dni przed odejściem Nancy.
Zaskoczyło mnie, jak bardzo w rzeczywistości byłem na to nie przygotowany.
Największe nieszczęście (Zmienne w moim życiu) nadchodziło powoli, mnóstwo zapowiedzi
najgorszego, wszystkie te dodające otuchy doświadczenia, a jednak...
Setki, nie, tysiące znały (znają) jasną, ciepłą i pełną radości osobowość jaką
była (jest) Nancy Penn Monroe. Jej korzenie sięgają pewnej rodziny w Wirginii
na długo przed Amerykańską Rewolucją, żyjącej na ziemi podarowanej im jeszcze
przez samego króla Anglii. Jej wychowanie sprawiło, iż pędziła życie prawdziwej
Damy Południa w najwdzięczniejszym tego przejawie: zawsze myśląc o innych, zawsze
z uśmiechem powitania na ustach, zawsze odmawiając robienia czegoś, co mogłoby
uczynić komuś krzywdę, zawsze dając z siebie. Nigdy nie było (nie ma) w niej
żadnej złości czy nienawiści.
Była prawdziwym i rzeczywistym współzałożycielem Instytutu Monroe'a. Gdyby
nie ona, prawdopodobnie organizacja taka nigdy by nie powstała. Brała aktywny
udział we wszystkich ważniejszych, a także tych mniej ważnych dyskusjach, decyzjach,
a nawet pracach badawczych. Stąd myśli jej odciśnięte są na wszystkim, co Instytut
dokonał i reprezentuje
na programach, taśmach, polityce reklamowej oraz na
wielu przyjaciołach w kraju i za granicą.
Na gruncie towarzyskim spotykaliśmy się raczej przypadkowo przez lat siedem,
małżeństwem zaś byliśmy przez lat dwadzieścia trzy. Nancy przejawiała głębokie
zainteresowanie zjawiskami paranormalnymi, jeszcze zanim się poznaliśmy. Była
także nauczycielką, prowadziła zajęcia z zakresu muzyki oraz nauczała gry na
fortepianie, była dekoratorką wnętrz, prowadziła firmę handlu nieruchomościami,
no i oczywiście wychowywała czwórkę dzieci. Rozpoczęła pracę nad dwiema książkami,
z których jedna poświęcona była współczesnej wersji Scarlett 0'Hara, druga zaś
powieścią z pogranicza metafizyki Miasto nie wybudowane rękami. Obie pozostaną
nie ukończone, pomimo czekającej maszyny do pisania i komputera. Nie miała już
na nie czasu. Niemożliwe jest przebywanie w Instytucie bez dostrzegania efektów
jej pracy. Kiedy wchodzicie przez portiernię, widzicie rosnące dookoła kwiaty
i krzewy ozdobne wybrane przez nią. Wewnętrzny wystrój samego budynku jest jej
adaptacją planu rozpoczętego przez innych. Kiedy wchodzicie na wzgórze, widzicie
po prawej stronie rząd wysokich drzew
to także jej kreacja. W samym Centrum
wszystkie drzewa i krzewy wybrane zostały i posadzone osobiście przez nią.
Wewnątrz trzech budynków większość z tego, co widzicie, wybrała Nancy Penn
Monroe. Dywany, kolor ścian, armaturę, stoły i fotele. Sala Klubowo-Restauracyjna
była (jest) w całości jej ostatnią kreacją.
Tak więc budynek główny ma teraz nową nazwę: Centrum Nancy Penn. Była zbyt
skromna, by zezwolić na coś takiego wcześniej.
Gdzie jest teraz? Aby uczynić bardzo długą historię bardzo krótką, zacznę od
tego, że kiedy wykryto u niej raka piersi, Nancy zaakceptowała tradycyjne metody
leczenia takich przypadków. Oznaczało to chirurgiczne usunięcie guza oraz kilku
węzłów limfatycznych, chemioterapię i napromieniowania. Wszystko to zwolniło
nieco sam proces, ale nic ponadto.
W dwie noce po jej odejściu pomyślałem, że chyba uspokoiłem się już na tyle,
aby ją odwiedzić. Co też zrobiłem. Rezultatem była emocjonalna eksplozja, do
której zalicza się każdy niuans istniejący pomiędzy dwiema kochającymi się głęboko
istotami, a wszystko to zachodzące najzupełniej szczerze i równocześnie, bez
ograniczeń wynikających z czasu i materii fizycznej. Powrót był dla mnie olbrzymim
wysiłkiem i potrzebowałem aż kilku dni, by dojść po tym do siebie.
Druga próba tydzień później przyniosła taki sam rezultat. Było to po prostu
zbyt dużo, aby sobie z tym poradzić. Dopóki nie dowiedziałem się więcej, musiałem
założyć coś w rodzaju ekranu ochronnego, powstrzymującego mnie przed jakąkolwiek
niefizyczną aktywnością. Żadnych podróży Międzystanem pro tempore czy konfliktów
z przyjaciółmi w tamtym obszarze. Tylko moje Ja-Tam. Zaczynałem odpływać w kierunku
Nancy nawet podczas najgłębszego snu, więc bariera musiała rozciągać się i na
ten stan także. Dopiero w ten sposób mój spokój został przywrócony.
Staję teraz przed nowym wezwaniem, nową adaptacją jakiej nigdy nawet nie rozważałem.
Można to też nazwać całkowicie nowym kierunkiem. Czy w tym samym czasie mogę
żyć w dwóch różnych światach? Z Nancy na Poziomie 27. oraz Tutaj, z naszą czworonożną
rodziną
siedem kotów i dwa psy
w moim samotnym domu? Nie wiem.
*     *     *
...A jednak inny jeszcze głos z mojego Ja-Tam upiera się, aby zostać wysłuchanym:
Kiedy przejście zostanie już dokonane, jedynie najciężej uzależnieni pozostają
w bliskich związkach z życiem fizycznym, które właśnie zakończyli. Dla większości
rezonans (zainteresowanie), powiązania, zaczynają tracić na znaczeniu prawie
natychmiast, u niektórych powoli, u innych bardzo szybko. Niemniej jednak dzieje
się tak zawsze. Wykazują to wszystkie twoje dane, być może z wyjątkiem rzadkiego
zjawiska duchów". To samo tyczy się twojej Wielkiej Miłości.
Jak długo twoja Srebrna Królowa pozostanie w i dookoła twojego Poziomu 27.?
Ty tego nie wiesz i my też nie wiemy. Jak wszyscy pozostali, także i ona wystawiona
jest na pokusę dokonania wyboru jednej z kilku atrakcyjnych możliwości, których
istnienia jako jedyny chyba spośród wszystkich istot ludzkich jesteś tak bardzo
świadomy. Ale ty nie możesz opuścić miejsca, w którym żyjesz. Jeszcze nie teraz;
masz zbyt wiele do zrobienia. Pamiętasz swoją matkę i jej wiolonczelę? Nauczyła
cię czegoś, nie wiedząc nawet, że to robi.
I nie zapominaj: przynajmniej wiesz, że twoja Srebrna Królowa będzie z tobą
podczas naszego ostatecznego odejścia w trzydziestym piątym wieku. A czego możesz
chcieć więcej!




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
014 19 (7)
TI 99 08 19 B M pl(1)
19 Nauka o mózgu
[W] Badania Operacyjne Zagadnienia transportowe (2009 04 19)
0 19 431547 9 i
34 (19)
0 19 431547 9 l

więcej podobnych podstron