41



















Harry Harrison     
  Planeta Śmierci 4 Księga II
   
. 18 .    



    Jason się pomylił. Naxa wcale nie prosił o pomoc.
    - Odbierzcie ważny komunikat - polecił poważnym tonem. Potrafię
sterować miejscowymi cyborgami. Stalowe igłomioty, superzogonosy i miedzianozębe
kajmany są oswajane. Zwierzęca istota przeważa w nich nad mechaniczną, więc
łatwo znajdujemy z nimi wspólny język. Pyrrus jest naszą planetą, cokolwiek i
kogokolwiek nam naślą. Pozostaniemy gospodarzami i zwyciężymy. Przekażcie to
swojemu Solvitzowi: niech wynajdzie coś nowego i ciekawszego. Cyborgi już
załatwiłem.
    Pyrrusanie byli oszołomieni. Dobre nowiny to ogromna rzadkość w
ich świecie. Jason zapytał od razu:
    - Naxa, skąd wiesz, że cyborgi podsyłał na Pyrrus właśnie
Solvitz?
    - Od ciebie. To znaczy, nie powiedziałeś tego, ale pomyślałeś.
Wybacz, ale chyba zbyt intensywnie myślałeś na ten temat, kiedy widzieliśmy się
ostatnim razem. Nazywają nas mówcami, ale my raczej jesteśmy "słuchaczami". Żeby
ustanowić telepatyczny kontakt muszę, sam rozumiesz, słyszeć cudze myśli. .. No
dobra, a co tam u was?
    Kerk zabrał głos, a Jason, gdy tylko przestał się zamartwiać
Pyrrusem, wrócił do poprzednich rozważań.
    Eureka! krzyknął w duchu na sekundę przed sygnałem. Naprawdę
znalazł odpowiedź.
    Poszukawszy wzrokiem Midi, Jason zawołał do niej:
    - Przynieś mi ten procesor, którym uspokoiliśmy ognistego
smoka.
    Smoka wraz z procesorem podarowano Midi w nagrodę za jej
nieocenioną pomoc. Przypuszczano, że ta milutka zabawka będzie pilnowała domu
księżniczki, kiedy już sobie znajdzie męża i planetę, na której zechce
zamieszkać. Wydawało się, że sinokowi grozi stałe miejsce zameldowania na
Uctisie, ale na razie Midi marzyła o podróży poślubnej na Pyrrusa i tam, w
krwiożerczych dżunglach, zamierzała wypróbować swego mechanicznego ochroniarze.

    - Po co? - zapytała Midi.
    - Proszę, szybko - mówił Jason z błaganiem w oczach. Midi
zrozumiała. Pobiegła, przybiegła, usiadła obok. Zupełnie jak dawniej.
    Kerk jeszcze nie zdążył wyłożyć Naksie całej grozy położenia,
to znaczy Pyrrus jeszcze był na kanale, gdy Jason przekonał się całkowicie o
słuszności swego przypuszczenia. Skoncentrował się, poruszył wargami,
trzykrotnie sprawdzając dokonane przed chwilą obliczenia, wystukał potrzebny kod
i zdecydowanie wdusił przycisk wprowadzania danych.
    Nie włączyła się sygnalizacja alarmowa, Jason nie usłyszał też
lawiny oklasków, dlatego, nieco skonfundowany, szepnął do Midi:
    - Proszę, zawołaj Stana.
    Midi wstała, nie rozumiejąc zupełnie co się dzieje, ale nie
zdążyła dojść do drzwi, kiedy usłyszeli łomot czyichś stóp na korytarzu.
    Spocony Stan i jeszcze bardziej rozczochrany Archie wpadli do
mesy jeden po drugim i wykrzyknęli razem:
    - Ekran. . .
    - ...zniknął!..









   - I po wszystkim, bracia - powiedział Jason. -
Sprawa była prosta jak świński ogon. Smok jest po prostu jednym z wykonawczych
mechanizmów kompleksu o umownej nazwie "Baran", czy, jak kto woli, Olśniewający
Śruboróg lub okrotkawi. A jego najważniejszą częścią jest procesor. Podejrzewam,
że ten pulpit sterowania wykonany był w nie jednym egzemplarzu, ale podczas
próby jednoczesnego wydania wykluczających się wzajemnie poleceń maszyna wybiera
to, które zostało wydane z najmniejszej odległości. Tak więc w tej chwili nasze
rozkazy są poza konkurencją, czy Solvitz tego chciał, czy też nie.
    Narada ogólna, bardzo głośna, bardzo radosna, skończyła się.
Siedzieli teraz w dość wąskim gronie w kajucie Jasona, trzymali w rękach wysokie
kieliszki z wyszukanymi koktajlami, pili za swoje powodzenie i usiłowali
przekonać siebie, że najgorsze jest już za nimi, a przed nimi - tylko wspaniałe
perspektywy, zarówno dla Pyrrusa, jak i dla całej Galaktyki.
    W rzeczywistości problemów było jeszcze co niemiara. Po prostu
wszyscy umówili się, że na razie wyrzucają je z głowy. Przynajmniej na czas
powrotnego lotu.
    - Meto, kochanie - poprosił Jason. - Nalej mi czystej whisky z
lodem, bez żadnych soków i wody sodowej. Jestem strasznie zmęczony i marzę o
odrobinie luzu.
    W tym momencie otworzyły się drzwi, w progu stanął Teca. Miał
ponurą minę.
    - Akurat da się wyluzować na naszym wspaniałym "Argo"! -
mruknął Jason.
    - Pan Fell umarł - zakomunikował Teca i dodał: - Chociaż
zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy.
    - To znaczy, że należało zostawić jego wszczep w spokoju. - Nie
w tym rzecz. Po prostu jego mózg zbyt długo i przesadnie intensywnie
współpracował z ekranem. Właśnie jego umysł. Na Ajzona zwinięcie ekranu nie
miało wpływu, zapewniam cię.
    Za plecami Teki pojawił się Ajzon.
    - Ma, i to jeszcze jak! - powiedział z uśmiechem.
    - Meto, ja czekam - przypomniał Jason, słuchający wszystkich
skrajem ucha. - Nalej ojcu też nierozcieńczonej. Musimy się z nim dzisiaj
porządnie napić.
    - Jasonie - powiedział Ajzon uroczyście. - Oczywiście, musimy
wypić. Bo jest powód: przypomniałem sobie.
    - Co sobie przypomniałeś? - Jason łyknął, zmrużył oczy ze
szczęścia i pokręcił bursztynową cieczą w szerokiej szklance, słuchając jak miło
pobrzękują kostki lodu. Już czuł, że nie będzie miał czasu, żeby spokojnie i
bezpiecznie zaspokoić głód alkoholu. - Co sobie przypomniałeś, ojcze?
    - Wszystko.
    - To ciekawe! - ożywił się Jason.
    I właśnie w tym momencie... odezwał się sygnał alarmu, przeciął
miły spokój kajuty i długim echem rozdzwonił się na korytarzach. Jason szybko
wlał whisky do ust, omal nie dławiąc się kostkami lodu, i pomknął do sterówki.
Meta wyprzedziła go oczywiście i pierwsza znalazła się przy panoramicznym
ekranie.
    Siedząca przy sterach Lisa wyglądała na zupełnie oszołomioną.
Ponieważ to, co nadlatywało z przestrzeni międzygwiezdnej, przeczyło wszelkim
normalnym wyobrażeniom o ciałach niebieskich, czy to sztucznego, czy naturalnego
pochodzenia: jasność, szybkość, wymiary, promieniowanie radiowe nie pozwalały
skojarzyć obiektu ani ze statkiem kosmicznym, ani z kometą, ani pociskiem
bojowym, wystrzelonym w "Argo" przez nieznanego wroga.
    A wszystko co nieznane jest niebezpieczne. Dalej więc postępuje
się według instrukcji: sygnał alarmu włączony, odważny Clif od kilku sekund
ściska w spoconych dłoniach dźwignie gniazd artyleryjskich.
    Ale dziwna kakofonia sygnałów nagle się zmiksowała w wyraźne
zdanie:
    - Dimedzie, to ja, Nivella. Proszę o pozwolenie na
przycumowanie.
    - Lisa - krzyknął radośnie Jason - przełącz na automat! Z
radości objął i uściskał dziewczynę. Za jego plecami Meta okazała wyraźne
niezadowolenie, pokazując mu wyciągnięty na całą długość język. - Przełączaj
szybko! To przyleciała moja mamusia.
    Widocznie zdążył się jednak wstawić. Kiedy? Niby zaczynał
spokojnie, od lekkiego dżinu z tonikiem, a dopiero potem przeszedł na whisky.

    Jego słowa dotarły do całej załogi. W sytuacji alarmowej
rozkazy z mostka transmitowano przez interkom, a obecna sytuacja była na pewno
alarmowa. Ale nikt nie zamierzał strzelać, "Argo" był gotów przyjąć na pokład
okręt Nivelli, jakkolwiek dziwacznie wyglądał.
    Okręt był niemalże dokładną kopią "Barana", dlatego tak dziwnie
wyglądał na ekranach lokatorów liniowca.
    Natomiast Nivella była. . . nie, nie dokładną kopią Mety, ale w
jakiś sposób była bardzo do niej podobna. Zaskoczony Jason zapytał:
    - Ale jak mam się do ciebie zwracać? Pani Nivello? Mamo? Czy
może inaczej?
    - Jak chcesz! - uśmiechając się, powiedziała Nivella,
wyglądająca niewątpliwie młodziej od samego Jasona. - Na przykład Niv - Niv.
Ajzon kiedyś tak mnie żartobliwie nazywał.
    Sytuacja stała się surrealistyczna. Jason nie wiedział nawet, o
co zapytać matkę, szczególnie że kilka minut temu ojciec straszył go perspektywą
szczegółowej opowieści.
    - No to jak? - zapytał w pełnej frustracji. - Możemy świętować
uroczyste zjednoczenie rodziny. Nawiasem mówiąc, zamierzam się ożenić. Mamciu,
poznaj moją narzeczoną, Metę.
    - Bardzo mi przyjemnie. Ale dlaczego nie pytasz, jak was
znalazłam?
    - Domyślam się z grubsza. Kiedy za pomocą procesora zdjąłem tę
przeklętą powłokę, a całą energię ściągnąłem do gwiazdolotu, to właśnie stało
się dla ciebie sygnałem. Tak?
    - No tak. Ale mi mądry synek wyrósł! - uśmiechnęła się Nivella.
- Może nie muszę w ogóle nic opowiadać? Przecież wszystko już wiesz.
    - Wszystkiego nie - z godnością oświadczył Jason. - Ale czasem
bardzo chcę wiedzieć wszystko. Powiedz mi na przykład, skąd wziął się drugi
Olśniewający Śruboróg?
    - O, to zupełnie inna historia! - zawołała uradowana Nivella.

    - Nie! - Meta zdenerwowała się. - Zupełnie innych historii nie
potrzebujemy. Jesteśmy szalenie zmęczeni ciągłymi wspomnieniami, wyjaśnieniami i
wyznaniami. Mamy przerwę obiadową!
    - Jasonie, czyżbyś nie chciał wiedzieć - pospiesznie zaczęła
Nivella - że należymy do rasy nieśmiertelnych? Do jednej z nieśmiertelnych ras.
Że Solvitz ze swoją szczepionką i Berwick ze Stowarzyszeniem Gwarantów
Stabilności są tylko żałosnymi wyznawcami czy raczej plagiatorami prawdziwych
nieśmiertelnych z ich starożytnymi tradycjami? Czyżbyś nie był zainteresowany
tym, że system wykorzystania hipertuneli wymyśliliśmy właśnie my, w celu
komunikacji między planetami naszej Galaktyki, a nawet między planetami różnych
wszechświatów? Że planeta Delfa znajduje się właśnie w innym wszechświecie i
dostać się tam można tylko przez rewanawer. Nie interesuje cię, że
przedstawicielami innej rasy nieśmiertelnych są mędrcy i że planeta
Porgorstorsaand, gdzie minęło twoje dzieciństwo, stała się areną wszechświatowej
bitwy o wyjście z hiperprzestrzeni do światów różnych poziomów? Dlatego właśnie,
nawiasem mówiąc, witano cię tam tak miło - za pomocą rakietowego ataku i
stalowych dzików. Czyżby był ci obojętny los twoich krewnych? Ahamant wciąż
oczekuje mojego powrotu, Hella zginęła na Dardanelli w niedorzeczny sposób,
Freiks został zabity przez drania Solvitza, a Action nieświadomie stał się jego
agentem? Czy nie chcesz dotrzeć do sedna budowy gwiazdolotu "Baran' Naprawdę?

    Jason rozumiał, że wszystkie te pytania są bardzo ważne, ale. .
. Interesowało go wszystko i wiele innych rzeczy, ale nie w tej chwili. Mózg
odmawiał przyjmowania dalszych informacji.
    - Mamo, Niv - Niv, na Boga! (Skąd nagle wziął mu się ten
archaiczny zwrot?) Chcę to wszystko wiedzieć, ale za jakiś czas. Dobrze?
    - Dobrze. Ale przynajmniej kilka słów o mnie i ojcu...
    - Nie. .. - zdecydowanie wtrąciła się Meta, widząc, jak
żałośnie wygląda Jason. - Nie, nie i jeszcze raz nie! Dzisiaj się relaksujemy.
Jeśli pani chce, proszę się przyłączyć, ale, błagam, żadnych poważnych rozmów!

    Nivella uśmiechnęła się jeszcze raz i powiedziała:
    - Dobrze. Proszę nalewać.










   - Meto - zapytał Jason - ciekaw jestem, czy dużo zrozumiałaś z
tego, co dzisiaj zaszło?
    - Wszystko zrozumiałam - odpowiedziała Meta. - Ale porozmawiamy
o tym jutro.
    - Słusznie - zgodził się Jason. Język jeszcze mu się nie
plątał, ale w głowie już miał mętlik. - A co dziś?
    - A dziś chcę usłyszeć od ciebie, co sądzisz o nas dwojgu. O
tobie i o mnie. Jak będziemy dalej żyć?
    Jason, słysząc to, błyskawicznie wytrzeźwiał i z miejsca
zareagował:
    - Oczekujesz ode mnie prawdziwych oświadczyn? Ty, kobieta z
planety Pyrrus?
    - Tak, jestem kobietą z planety Pyrrus. No i co z tego?! Dobrze
już znam zwyczaje twego świata. A w trakcie tej wyprawy często nazywałeś mnie
swoją żoną albo co najmniej narzeczoną. - Krótko mówiąc...
    - Krótko mówiąc, znam już twoich rodziców. Wydaje mi się, że w
przeszłości był to obowiązujący rytuał.
    - Skąd wiesz?
    - Czytałam sporo książek o miłości. A moi rodzice, zapewne,
oboje zginęli. O matce już wiesz, a ojciec... Przez długi czas uważałam za ojca
Kerka... Tak naprawdę to nigdy nie znałam swojego ojca. Ale to chyba nie jest
przeszkodą, Jasonie? Jak sądzisz?
    - Meto - szepnął Jason. - Kocham cię, Meto!
    Liniowiec ".Argo" ponownie zbliżał się do orbity Pyrrusa.
Zagadawszy się, przegapili sygnał ostrzegający przed nieważkością, spadła więc
na nich niespodziewanie. Wolno, jak we śnie, unieśli się nad łóżkiem i
zawirowali w przestrzeni kajuty, niczym w tańcu weselnym.





K O N I E C    







Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
X 41?ltastorm Tiled
21 41 D20091226
DSC41
03 (41)
41 (15)
Aspekty 3(41)2008
13 (41)
Wzor 41 Protokol wyznaczenia i utrwalenia pkt

więcej podobnych podstron