Cywilizacja zydowska 21










Cywilizacja zydowska - Feliks Konieczny (czesc 21)







Feliks Koneczny

Cywilizacja  zydowska
 
 



 
ciag dalszy

 

 XXX. SEKTA FRANKISTÓW

Przewaga ekonomiczna musi wydac z siebie wplywy spoleczne, nawet polityczne. Zachodzi tu prawo przemiany sil, jedno z niewielu spraw wspólnych materii i duchowi1442. Jak niegdys istniala Judeohispania, podobniez doszedl ruch i rozrost umyslowosci zydowskiej w Polsce do pojecia Judeopolonii. Mylnym atoli jest mniemanie, jakoby pierwszy pomysl tego rodzaju (jakkolwiek poroniony) zrodzil sie w polowie XVIII wieku i to na tle sprawy drobnej samej w sobie, a która wydeto do wielkich rozmiarów poprzez szereg nieporozumien i pomylek, mianowicie na tle przygód zydowskiej sekty sabatejców, zwanej u nas frankistami od swego przywódcy, który nazwal sie Frankiem. Zanim poddamy
badaniu sama kwestie Judeopolonii, musimy przyjrzec sie wpierw temu sekciarstwu i ocenic krytycznie zywiol, z którego mialy sie nastepnie wylaniac fakty, wsuwajace zydostwo w glab polskiego zycia zbiorowego.1443 Geneza sekty w Azji Przedniej, a twórca jej ów Sabataj Cwi, maz mesjanistyczny ze Smyrny, o którym byla mowa w rozdziale VIII. 

Propaganda jego sekty dokonywala sie przede wszystkim w granicach panowania tureckiego. Dotarla do Polski tam, gdzie panstwo polskie graniczylo z tureckim, wiec na Podole. Dowodem nagrobki noszace date roku wedlug przyjscia Mesjasza, a które pojawiaja sie od roku 1666, a wiec na dziesiec lat przed smiercia Cwi. Byla tez w rozdziale VIII mowa o wydaniu trzech broszur propagandowych w roku 1666 i o trójjezycznej informacji popa Galatowskiego w roku 1670. Daty te nakazuja zerwac z rozpowszechnionym mniemaniem, jakoby sabateizm dotarl do Polski dlatego, poniewaz Podole dostalo sie pod panowanie tureckie. Nastapilo to dopiero w roku 1672. Jeszcze przed rokiem 1670 znany byl
sabateizm we Lwowie. Rabin lwowski, Dawid Halewi wyprawil swoich dwóch synów do Turcji, zeby zebrac informacje o nowym mezu mesjanistycznym. Wyslancy byli w Abydos i w Gallipolis, a wrócili z przekonaniem, ze Sabataj Cwi jest oszustem. 

Skutkiem tego waad w roku 1670 rzucil klatwe na sabatejców1444. W dwa lata potem Turcy zajeli Kamieniec Podolski i niemal cale Podole moca traktatu buczackiego. Okupacja turecka, trwajaca lat 27 (do roku 1699) ulatwil oczywiscie propagande; niemniej przeto faktem jest, ze rozkwit sekty w Polsce i propaganda najskuteczniejsza naleza do poczatku w. XVIII. Az z Zólkwi pochodzil Mojzesz Meier, jezdzacy na propagande do Niemiec (we Frankfurcie n/M. rzucono na niego klatwe1445. Nowi sekciarze zwalczali Talmud. Sekta Sabataja byla bowiem rodzajem nowego karaimstwa. Uznawali Tore i Kabale, odrzucajac Talmud. Jak wiemy z czesci I. karaimi sefardim (hiszpanscy) brali udzial w kabale
sredniowiecznej, lecz nie wszyscy. Juz wtedy byli karaimami, uznajacy tylko sama Tore, i inni, zwolennicy nadto Kabaly. Utrzymywala sie ta tradycja pomiedzy sefardim i przeniosla sie z Hiszpanii do Turcji, az wydala sekte sabatejczyków. Zdaje sie, ze Sabataj Cwi byl tylko figura wysunieta (chociaz, bynajmniej nie figurantem), a dusza sekty (moze twórca) Nathan Ghazati, uczony zydowski ze Salonik. Nauka jego nie stawiala zadnej zasadniczej nowosci w Izraelu. 

Przyjmowal kabalistyczna trójce, wiadoma juz za czasów hiszpanskich i polaczyl to z kabala "praktyczna", przypuszczajaca mozliwosc mezów mesjanistycznych. Mogly byc dodane nowe szczególy, ilez bowiem kombinacji dalo sie wymyslac na takim tle! Tego badac nawet nie wartalo by nikomu. Frank pózniej sam wiele pododawal. Sabataj Cwi przechadzal sie byl po ulicach Smyrny "w otoczeniu licznego orszaku uczonych rabinów, proroków i prorokin, z berlem zlotym w rece i przyjmowal holdy królewskie"1446. Wzbudziwszy podejrzenie sultana Mahometa IV, zostal uwieziony; przyjal wprawdzie Islam, lecz wkrótce ponownie aresztowany, wolnosci juz nie odzyskal. Wiezienie
nie moglo stanowic przeszkody, by go nadal uwazac za mesjasza. Nie zaszkodzilo mu tez przyjecie (publiczne) Islamu, bo kazdy Zyd wiedzial, ze to tylko pozorne, a robil to sam "drugi Mojzesz" (Majmonides) i wszystkim robic pozwalal. 

Sabataj, majac sie za mesjasza, uwazal sie zarazem za króla. Laczylo sie jedno z drugim zasadniczo w pojeciach zydowskich; Sabataj kladl atoli nacisk na te druga godnosc, na godnosc swiecka, która zaznaczal tak demonstracyjnie po ulicach Smyrny. Królowie Izraela byli zrazu wybierani losem lub mianowani przez poprzednika, lecz potem przewazyla zasada dziedzictwa tronu. Tym bardziej trzymali sie tej zasady sefardim, obyci z królewskoscia z doby pobytu w kraju Sefard (Hiszpanii). Sabataj Cwi, wznawiajac niejako królestwo zydowskie, stawal sie zalozycielem dynastii Cwi. Zmarl Sabataj w roku 1676. Sekta miala utrzymac na pólwyspie balkanskim jeszcze przez 70 lat jego królewskie
mesjanstwo. Wysylali widocznie emisariuszy na wszystkie strony, gdyz w Niemczech spotykamy sie z objawami propagandy skutecznej, a na wieksza skale, niz w Polsce; w niektórych krajach niemieckich sekta stala sie przemozna. Starszego rabina Hamburga i Altony, Neumarka, wygnano za to, ze nie chcial uznac Sabataja1447. Glównym agitatorem byl Mordechaj z Eisenstadt.

Zorganizowal pielgrzymke do mesjasza, znalazlszy poparcie slynnego bankiera wiedenskiego, Samuela Oppenheima. Dolaczyli sie do nich pielgrzymi z Polski pod przewodem Chaima Malacha. Stanowili tylko dodatek do niemieckiego trzonu pielgrzymki, skoro musieli zjechac wpierw do Wiednia, by stamtad razem wyruszyc. Pielgrzymka wynosila przeszlo tysiac osób. Czesc jechala dalej i dotarla do Jerozolimy. Nie wszyscy wrócili, wielu pozostalo na Wschodzie, jedni przy ,,mesjaszu", inni w Palestynie. Bylo to przed rokiem 1672, bo od tego roku bylaby najblizsza droga do krajów sultanskich wlasnie przez Polske i z Polski; w tym bowiem roku Turcy zajeli Kamieniec Podolski i Podole, które
pozostawalo pod panowaniem tureckim przez 27 lat az do pokoju karlowickiego w 1699 roku. To rozszerzenie granic panstwa tureckiego bylo oczywiscie korzystne dla tym silniejszej propagandy sabbateizmu w kierunku Polski. Sabataj zmarl internowany w Galipoli. 

Nie bylo to wiezienie, lecz pobyt przymusowy, który dzielila z nim widocznie zona, skoro syn ich Jakub byl jeszcze mlody w roku smierci ojcowskiej 1676. Wdowa nie wracala do Smyrny, lecz osiadla w Salonikach wraz ze synem1448. Sekta uznala dynastycznosc i wladala fantazyjnym królestwem dwóch potomków Sabataja; syn Jakub (1676-1725) mesjanizowal przez pól wieku, nastepnie wnuk Berechia w latach 1725-1740. O jego potomstwie nic nie slychac; nie wiemy, czy mial w ogóle syna. Sekta dezorganizuje sie. Natrafiamy jeszcze na slady synhedrionu, utworzonego niegdys przy osobie Sabataja Cwi; widocznie uzupelniano go i odnawiano przez kilkadziesiat lat. Najdluzej istniala godnosc
chachama (trzecia z rzedu co do dostojenstwa w synhedrionie) i trwala jeszcze, gdy o calosci synhedrionu juz nie slychac. Sekta rozluznila sie na Balkanach. Wystepuja tu i ówdzie gorliwcy, czasem dziala propaganda, lecz nic nie sklada sie w jakas calosc. 

Saloniki pelne byly zawsze sekciarstwa zydowskiego. W owych czasach rozwijaly sie tam przynajmniej trzy. Sabateizm okazal równiez tendencje do rózniczkowania, tak pospolita w dziejach sekciarstwa wszelkiej religii. Z reguly sekta sie rozdwaja, a jej polówki z czasem ulegaja znów temu samemu losowi. Sabateizm tak sie w Soluniu przemienil, ze wlasciwie przestal byc soba, gdyz wsród sekt tamtejszych nie bylo takiej, któraby uznawala jakiegos zwierzchnika z tytulu jego mocy nadprzyrodzonej, mesjanskiej. Prawdopodobnie dzialal tam przez pewien czas Querido, szwagier Sabataja Cwi, a wiec naturalny opiekun jego synka Jakuba. Z która go jednak sekta laczyc? Istniala taka, której
czlonkowie zbierali sie tajemnie w pieczarach i spelniali obrzadki, przypominajace praktyki indyjskich fakirów, w towarzystwie kobiet obnazonych, wsród plasów i zwrotek Piesni nad piesniami1449. Istniala atoli takze inna sekta, zwana ,,moslemami zydowskimi", mogaca uchodzic równiez za muzulmanska sekte. W polskiej literaturze naukowej pisuje sie ja ,,donmeh", we francuskiej ,,deunmeh".

Ciesza sie dobra opinia. Francuski dziejopis Salonik, jako ich zaklady charytatywne sa najlepsze i ze w ogóle od nich wychodzilo wszystko, cokolwiek dobrego zrobiono w Soluniu za panowania tureckiego. Trwala az do naszych czasów. W roku 1784 liczyla okolo 600 rodzin; Grätz zapisuje w roku 1868, ze dochodza do 50.000 glów; na poczatku XX wieku liczono ich tylko 15.000. Ale Frank w tradycji solunskiej jest zupelnie nieznany, a donmehowie chcieli go nawet ukamieniowac, gdy raz do Solunia zajechal1450. Querido nie mial wiec nic wspólnego z ta sekta, ani z tamta zapewne (zarzuty o orgie, stawiane sabatejcom, okazuja sie zlosliwymi oszczerstwami); a zatem kierowal on jakas
trzecia sekta, która nie rozwijala sie, skoro nastepnie Frank nie mial sie na kim oprzec w Soluniu. Sekta sabatejów miescila w sobie ostra propagande przeciw Talmudowi. 

Religia bez Talmudu, a z Kabala (oznaczona liczba rzymska II na tabeli na koncu rozdzialu IX) znana byla dawniej w Hiszpanii, lecz na pólnocy stanowila nowosc. Bylo to najscie sefardim na prowincje aszkenazim, najscie dokonane nie z Hiszpanii, lecz z drugiej ich siedziby, z Turcji. Natrafiali na grunt przysposobiony wprowadzaniem modlitewnika rytualu sefardim wielkiego kabalisty Izaaka Lurie (o czym byla juz mowa w rozdziale VIII). Nigdy natomiast nie nawiazala sie lacznosc z karaimami starej daty, osiadlymi w Haliczu i w Trokach; nigdzie w zródlach najmniejszego sladu, zeby sabatejczycy wiedzieli chocby o istnieniu tamtych. Propaganda przeciw Talmudowi znajdowala zapewne
ulatwienia w tym takze, ze od poczatku XVIII wieku wznowila sie w Polsce kwestia "mordu rytualnego", oparta jakoby na Talmudzie. 

Sprawa ta, poruszona w wiekach srednich, ulegala juz zapomnieniu, gdy wtem nagle wznowil ja Zyd. Tym razem nie "goje" bynajmniej wystapili z tym straszliwym zarzutem, lecz rabin zydowski. W roku 1710 rabin z Brzescia Litewskiego, Serafinowicz, wychrzciwszy sie w Zólkwi, przyznawal sie publicznie, jako sam popelnil byl na Litwie dwa mordy rytualne. W 59 lat potem ks. Gaudenty Pikulski w broszurze "Zlosc zydowska"1451 podaje do wiadomosci, jako ów Serafinowicz, opisal wszystkie zlosci i bluznierstwa, które Zydzi czynia przez caly rok wedlug porzadku swiat swoich, z takim dowodem, ze i rozdzial Talmudu i slowa hebrajskie wspomina. "Wydane juz byly te
sekreta talmudystów od tegoz samego Serafinowicza do druku, ale Zydzi wykupiwszy spalili. Jam tylko manuskryptu jego dostal od tych, którzy go znali i z nim mówili i opuszczajac hebrajskie slowa, tylko po polsku wyraze, co w sobie zamykaja". Broszura powoluje sie na traktaty Talmudu "Zychwe Lew" i "Sanhedron".

Ks. Pikulski podaje "opisanie bezboznej ceremonii na rzez chrzescijanskich dzieci wyznaczonej". Idac za Serafinowiczem, wyjasnia, "na co i dlaczego krwi chrzescijanskiej Zydzi potrzebuja". Gdybyz jednak nie za duza odleglosc czasu 1710-1769!! Serafinowicz dawno juz nie zyl, a ks. Pikulski nie ma wprost pojecia o krytycznym dochodzeniu do prawdy. Zanim atoli wyszla ta broszura, o 16 lat wczesniej, w roku 1753, zaszedl "inny niezwykly wypadek": W Zytomierzu uwieziono 25 Zydów pod zarzutem, ze "w sam Wielki Piatek zlapawszy dziecie pólczwarta roku majace, imieniem Stefan Studzienski, syna Adama i Ewy Studzienskich, w Wielka Sobote, po sabacie
zgromadzeni, okrutnie zamordowali, z kazdej zyly i junktury krew wypuszczajac przez klucie. Po uczynionej pilnie inkwizycji zbrodnie prawnie dowiedziono i wydano wyrok, na podstawie którego z jedenastu Zydów zywcem pasy darto, a potem cwiartowano, trzynastu, chrzest swiety przyjawszy, scieci byli, jeden zas, mniej winny, dla swiadectwa innym talmudystom przy zyciu zachowany zostal, chrzest swiety przyjawszy". 

Po calej Polsce rozrzucano ryciny i obrazy, przedstawiajace ten mord i mozna sie z nimi spotkac dotychczas nierzadko1452. W polowie XVIII wieku byla tedy polska przejeta, przesiaknieta groza mordów rytualnych, a skutkiem tego wzgarda i nienawiscia do Talmudu. Na tym tle ma sie pojawic Frank. Uksztalcil sie nastepnie Frank na tle sekciarstwa sefardyjskiego, lecz sam byl rodem aszkenazim. Ojciec jego mial w dzierzawie wies Berezanke nad rzeczka Zwanczykiem pod Husiatynem w powiecie kamienieckim. Wiadomo, ze skutkiem "potopu" i dalszych wojen nastapila taka depopulacja Polaków, ze od polowy XVII wieku az do konca nie dostawalo nas do pozajmowania calych szeregów
rozmaitych stanowisk. We wschodnich województwach trzeba bylo osadzac na dzierzawach Zydów, bo swoich nie bylo. Wiemy, ze Zydzi nie zawierali kontraktów dluzszych nad trzy lata. Przechodzili ze wsi do wsi, podajac za siebie nastepców, pomnazajac warstwe Zydów dzierzawców (nie bedacych bynajmniej rolnikami). 

W tej Berezance lub pobliskiej Koralówce urodzil sie Jankie Lejbowicz w roku 1726. Ojciec Lejb byl ambitny i w miare swych srodków ksztalcil sie na uczonego Zyda. Jakoz doprowadzil do tego, iz niebawem zostal powolany na rabina na tamta strone granicy, do Czerniowiec moldawskich (piec mil od granicy polskiej). Tam wychowywal sie Jankie, przebywajac tam z rodzicami przez lat dwanascie bez przerwy. Lata wojenne spowodowaly czasowe przeniesienie do Sniatynia. Pózniej dostal sie Lejb na rabina do Bukaresztu, który wówczas byl miasteczkiem. Jankie byl chlopcem nieznosnym, w jak najskrajniejszym znaczeniu tego wyrazu. Wybryki jego zdradzaja stan neuropatyczny. Sam opowiada jak
nie raz sadzono o nim, ze szaleje1453. Siedem lat jeszcze spedzil przy rodzicach w Bukareszcie, a wiec doczekal sie dwudziestego roku zycia, bedac bez zajecia. Do nauki nie mial ochoty; oddany do sklepu uciekl pryncypalowi. Unosila go fantazja, zadza przygód i kariery. Tym razem fantazja doradzila dobrze; rzucil sklep, a jal sie handlu na wieksza skale. 

Zajal sie wedrownym handlem, towarem najdrozszym; klejnotami, jedwabiami, perlami. Zapuszczal sie nieraz w dalsze podróze handlowe az do roku 1752; dotarl do Smyrny, gdzie przebyl póltora roku1454. Liczyl wówczas 26 lat. Przytaczam te daty biograficzne, zeby okazac cala bezpodstawnosc twierdzen (uporczywych) jakoby Frank byl wyznaczony przez umierajacego Berechle na czwartego z rzedu mesjasza i króla sabatejów1455. w roku smierci Berechli liczyl lat 14; Smyrne poznal dopiero w roku 1752 i zastal tam ledwie szczatki tradycji synhedrionu, a do Salonik zajechal dopiero w drugiej polowie roku 1752, w 12 lat po smierci Berechli. Poznal sie w Smyrnie z ostatnim chachamem
synhedrionu sabatyjskiego (oczywiscie juz z nominacji Berechli) Issacharem i upodobal sobie w jego kabalistyce. Smyrna sciagala jeszcze wówczas kupców handlu miedzynarodowego.

Zjezdzali sie z daleka. W tymze roku 1752 przybyli tam z Pragi Mardochaj ben Eliasz, rzucajacy zawód belfra dla zyskownego handlu importowego, zupelnie tak samo, jak Jankie rzucil sklepik miasteczkowy. Przybyl tez rabbi Nachman (pózniejszy Piotr Jakubowski), kabalista. Rabini ówczesni musieli zarabiac na zycie, jak zwykli smiertelnicy. Uczonosc zydowska a handel nie byly bynajmniej incompatibilia. Widocznie ci czterej utworzyli jakas spólke, a wolne chwile poswiecali studiom kabalistycznym. Charakterystyczne jest dla Franka, co sam potem opowiadal: "Nie wiem, jak sie o mnie dowiedziec mogli Mardochaj ben Elias i rabin Nachman, którzy do mnie do Smyrny przyjechali"
(sic). Koloryzujac dalej, opowiada w najlepsze, jak on im wyjasnial trudniejsze miejsca w ksiegach1456. Megalomania widoczna, a poczyna sie przylaczac mania religijna. 

Nie byl sklonny do studiów, lecz lubial roic, do czego cóz sie nadaje lepiej od kabaly? Jankie Lejbowicz dal sie pozyskac, a tak sie spodobal Issacharowi, iz ten mianowal go swym nastepca na chachamstwie. Tylko w ten sposób mozna sobie wytlumaczyc, jak Frank mógl pozyskac te godnosc, której ani przeciwnicy mu nie odmawiali. W Smyrnie Jankie zamienil sie w Jakuba, albowiem "Jakub" posiada znaczenie mistyczne na oznaczenie calosci Izraela. Budza sie w nim jakies projekty kariery na tle sekty. Przybral sobie tez przydomek "Frank". Wyraz ten oznacza na Wschodzie mieszkanca Zachodu, lecz z Czerniowiec lub ze Sniatynia do Zachodu zbyt daleko? Frankami nazywali
Turcy osiadlych u siebie Zydów z Pólwyspu Pirenejskiego, a nazwa ta uchodzila za zaszczytna, skoro uzywali jej "Zydzi tureccy", zapedzeni losem w XVI wieku az do Lwowa. 

Nasz Lejbowicz pozyskal niebawem tytul do zwiazku z nimi; przybrany przez niego przydomek "Frank" tlumaczy sie zydowskim zwyczajem przybierania sobie nazwy zoninej, ozenil sie bowiem wlasnie wówczas "z czternastoletnia slynna z pieknosci Chana, pochodzaca z kaplanskiego pokolenia Aarona, córka uczonego rabina Tobiasza, zwanego w Turcji Frenk Towia "1457. Aaronidzi naleza wszyscy do sefardim, wszyscy sa z zachodu, "frankowie". Moze Jankie-Jakub chcial zatrzec swe pochodzenie aszkenazim, uwazane za cos nizszego? Bylo to dla niego przede wszystkim kwestia ubioru. Wspomina raz, ze mu sie snil Sabataj "odziany w suknie frankowska"1458.
Zmienil imie i przebral sie. Dla aszkenazich i dla Turków zrobil sie frankiem i przybral sobie nazwisko Franka. Skandalem to jednak bylo, zeby Zyd 26-letni nie byl zonatym. Wynaleziono mu wiec te stosowna "partie" w Nikopolis nad Dunajem (na poludniowy zachód od Bukaresztu). 

Po slubie w czerwcu 1752 roku spedzil trzy tygodnie przy zonie, po czym poczal duzo jezdzic. Nie ma w tym nic zagadkowego: jezdzil, bo byl kupcem. Interesy handlowe wiodly go do Krajowy i az do Sofii, a z drugiej strony do Salonik. Zjezdzal sie tu i ówdzie z róznymi wspólnikami. Do Salonik towarzyszyl mu Mardocheusz. Jechali "z wielka kompania", to znaczy z cala druzyna kupiecka (z karawana). Towar przewozilo sie zawsze gromadnie i zbrojno. Pózniej porobil Frank z tego wszystkiego rozmaite nadzwyczajnosci. Po latach rozpowiadal w najlepsze, jak podczas zaslubin w sam raz "pod baldachimem" wtajemniczali go Mardocheusz i Nachman, ze w Salonice jest mesjasz.
Pan mlody, porwany zapalem, oswiadcza od razu, na poczekaniu: "Skoro tak jest, zaraz pójde do niego. Chce mu sluzyc z serca. Jesli potrzebuje uslug moich do rabania drzewa, bede rabac drzewo; rozkaze wode nosic, uczynie i to chetnie. Bedzie potrzebowal kogo do prowadzenia wojny, ja stane na czele"1459. 

Alez ten mesjasz od dwunastu lat byl juz w grobie! Podrózujac za handlem, przebywal w Larissie i w Salonikach az do maja 1755 roku. Nastepnie poszukuje miejsca na stale osiedlenie sie, nie jest wiec zadowolony z Salonik. Zabiera z soba zone i oboje jada do Adrianopola i dalej do Smyrny. Ani tam nie upodobal sobie pobytu. Natomiast powstaje w Smyrnie nagle decyzja, ze przeniesie sie do Polski. Prawdopodobnie sklonili go do tego tamtejsi sekciarze. W Turcji sekta zanikala, ale rozwijala sie posród pólnocnych aszkenazim. Jezeli Frank potraktuje powaznie swa godnosc sabatejskiego chachama, przeniesie sie na pólnoc, bo tam widocznie tworzy sie nowe centrum sabateizmu i tam tylko
bedzie mógl Frank zaznac "slodyczy panowania", o jakiej marzyl byl w Smyrnie w rozmowach z Issacharem i Mardocheuszem. W Niemczech na czele sekty stanal juz slynny autor pism kabalistycznych, wielki poszukiwany rabin, którego wydzierali sobie Zydzi róznych krajów, Jonathan Eibeschütz. 

Byl rabinem w Krakowie, nastepnie w Pradze, potem w Metzu, wreszcie naczelnym rabinem wlasnej wielkiej gminy zydowskiej Hamburga, Altony i Wandbeck. Rozchodzily sie od niego amulety dla chorych, zwlaszcza dla niewiast ciezarnych. Wystapil przeciwko niemu Jakub Emden i rzucil klatwe. Pod wplywem Barucha Jawana, "faktora ministra Brühla", powtórzono klatwe w synagogach polskich. Eibeschütz juz opuszczal Altone, gdy niespodzianie ujal sie za nim pastor Fryderyk Magerlin, a król dunski, Fryderyk V, przywrócil go do godnosci. Ruch wszczety w pólnocnych Niemczech szerzyl sie na poludnie, dosiegal krajów czeskich, a rozwinal sie najbardziej na Morawach. Zwlaszcza dwa
miasta, Nikolsburg i Prosciejów, byly gniazdami sabateizmu. Z Moraw wyciagali sabateisci nieraz reke do polskich wspólwyznawców, chcac sie z nimi zjednoczyc. 

Zaciekle spory, wybuchajace raz w raz w Niemczech z powodu sabateizmu, oddano pod rozstrzygniecie generalnego polskiego "waadu". Takiej powagi zazywala oficjalna naczelna reprezentacja zydostwa w Polsce, nie tylko iz zydostwo tu najliczniejszym bylo, lecz zarazem slynace z uczonosci. Waad w roku 1753 przyjal role wyroczni, lecz okazaly sie rozdwojenia. Wsród gwaltownych scen skonczylo sie wszystko na wzajemnych klatwach, a zatem nie skonczylo sie, lecz spory rozzarzyly sie jeszcze bardziej1460. Badz co badz omawia sie posród aszkenazim kwestie mesjanizmu wspólczesnego; czekaja na mesjasza. Powstajacy zas w Polsce chasydyzm przejety jest wprost zadza doraznej
realizacji i uznaje takze mezów mesjanicznych (jakoz z tego wyrosli cadycy). Zdawalo sie, ze sabateizm i chasydyzm moglyby zlac sie w jedno. 

Frank rozumial, ze na pólnocy czeka go tron zydowski, wakujacy od 15 lat, od zgonu Berechii. On, chacham, powinien stac sie nowym mezem mesjanicznym i zrealizowac te nadzwyczajnosci, o jakich lubial roic. Czyz fantastycy nie staja sie nieraz fanatykami swych fantazji? Opuszczajac Smyrne, rozstal sie tedy z zona, która powrócila do Nikopolis, a sam wybiera sie w nowe strony az do Mohylewa, na polskiej stronie nad Dniestrem, na granicy województw podolskiego i braclawskiego. Bylo tam wówczas znaczne ognisko handlowe (oczywiscie jak zwykle, gniazdo przemytu). Znowu przejezdza na moldawska strone, do Czerniowiec i do zony do Nikopolis.

Chodzilo mu o ostateczne uregulowanie swych stosunków prywatnych. Dnia 5 grudnia 1755 roku jest znów nad Dniestrem i zajezdza do rodzinnej Koralówki do swego stryja, skad nawiedza szereg okolicznych wsi i miescin. Znajdywal zwolenników dla sabatejskiej kabaly w Koralowce, w Jezierzanach, w Kopyczyncach nad Zbruczem i w Busku (nad ujsciem Peltwi do Bugu). Busk i Gliniany wymieniano nastepnie jako miejsca "we srodku prawowiernych zostajace"1461. Nastepne wycieczki obejmuja Dawidów i Lwów, gdzie bawil "dwa albo trzy dni". Wraca na Dawidów, Rohatyn, Kopyczynce i na poludnie stamtad na Lanckorone nad Zbruczem, juz w powiecie kamienieckim, gdzie mial
przygody ze zwolennikami Talmudu. Przejechal szybko przez Chocim do Czerniowiec, stamtad wraca do Jezierzan i Wielichowa, a w polowie lutego 1756 roku byl poraz trzeci w Kopyczyncach.

Organizowal, rozbudzal, przymnazal wyznawców. Wydatnosc jego pracy poswiadczaja przeciwnicy, srozac sie nad sekta coraz bardziej. Propaganda "soharystów" staje sie glosna, zaczepna, ale talmudysei maja w swym reku zydowskie wladze samorzadowe, wyposazone w egzekucje. Zbieraja sie sady rabiniczne, nastepuja aresztowania, sceny uliczne, rabunki, wreszcie klatwy. W kwietniu 1756 roku sam Frank byl przez szesc dni aresztowany. Wydarzenia te i zaburzenia zwrócily uwage czynników koscielnych. Jakze nie interesowac sie tym, ze np. prowadzi sie ulica wiezniów, po dwóch zwiazanych postronkami, a tlum zydowski krzyczy za nimi: Trójca, Trójca!1462. Z tego ujecia
antagonizmów znac, ze Zydzi owych stron nie wiedzieli nic o Soharze, ze tedy chasydyzm jeszcze tam nie dotarl. 

Gdy proboszczowie dowiedzieli sie, ze przesladowani cierpia za to, ze wierzby w "Trójce sw." (co bedzie prawda zupelna), zainteresowanie stanie sie goraczkowym, a przesladowani pozyszcza sobie sympatyków katolików. W kazdym razie chciano sie zapoznac blizej z tymi czcicielami "Trójcy swietej". Rzecz dziala sie na obszarze diecezji Kamienieckiej. Biskup, Mikolaj Debowski, wydal rozkaz, datowany 1 lutego 1756 r., zeby aresztowanych przewiezc do Kamienca. Urzadzono sledztwo wedlug wszelkich przepisów procesu kanonicznego. Wiezniów zwolniono zaraz po pierwszym przesluchaniu. Mieli odpowiadac z wolnej stopy. Skorzystal z tego Frank, zeby opuscic Kamieniec.
Ulakl sie ,,heremu ", jaki na niego rzucono w Brodach, a który tego jeszcze roku 1756 zostal potwierdzony przez waad, obowiazywal przeto w calej Polsce. Tenze "zjazd czterech ziem" zabral sie ostro do kabaly. Zakazano czytac Sohar przed 30 rokiem zycia1463. Frank schronil sie az do Giurgiewa na Woloszczyznie (na poludnie od Bukaresztu). Misja polska wydala mu sie nazbyt klopotliwa i ryzykowna; wracal do zycia "tureckiego". Porzucil swych "polskich" zwolenników. Wiesc o swarach miedzy Zydami rozchodzila sie tymczasem. Powtarzano sobie egzotyczne nazwy ksiegi swietej Sohar i Sabataja Cwi. 

Od tego imienia utworzono popularna nazwe ,,siapwsieciuchów", która nie podobala sie. (Zydzi miekcza czesto gloski S i c, siabes zamiast szabas), wymawiali wiec Siabataj Cwi. Z tego przezwisko szyderskie, nie pozbawione humoru. Prosili wiec sekciarze, zeby ich pisac "kontratalmudystami". Gdyby byli wiedzieli wówczas cos o chasydyzmie, byliby woleli byc zwanymi nadal soharystami (sami pierwotnie uzywali tej nazwy), bo Sohar stanowilby ich lacznik z chasydami. Proces w Kamiencu wlókl sie z dylacjami i wszelkimi srodkami prawniczymi az do czerwca 1757 roku z karami za ciagle niestawiennictwo talmudystów itp. Wtedy dopiero wydano wyrok, skazujacy sprawców
zaburzen i napadów na chlosty i na pieniezne wynagrodzenie szkód. W dochodzeniach natrafialo sie "okolo trójcy swietej" na coraz ciekawsze punkty. Kazano wiec kontratalmudystom, zeby podali na pismie swe wyznanie wiary. Aktem z 2 sierpnia 1756 roku, stwierdzili, co chcieli; miedzy innymi "jeden Bóg jest w trzech osobach", ze "mozna wziac Bogu na sie cialo ludzkie", ze "mesjasz juz nie przyjdzie" itp.1464. 

Nie klamali nic a nic. Wierzyli w to wszystko, bo kabala zna trójce boska i wcielenia bóstwa; a mesjasz nie przyjdzie, bo juz przyszedl (trzech Cwi i czwarty Frank). Akt ulozony jest tak, ze zachowuje najscislejsza prawowiernosc sabatejska, a katolików neci i wzbudza ich przyjazn. Kazano talmudystom udzielic równiez na pismie opinii swej na wszystkie punkty poruszone przez sekciarzy. Rabini zwlóczyli, az w listopadzie 1756 roku biskup nakazal dyspute. Umiano ja równiez odwlekac; w koncu wyznaczono termin ostateczny na 20 czerwca 1757. Odbyla sie nareszcie "Rozmowa ustna", ale w taki sposób, ze ,,kontratalmudysci" podawali na pismie swa teze, a rabini równiez
na pismie okreslali swe zapatrywanie w tejze materii. Spisywano "rozmowe ustna" po hebrajsku i tlumaczono na polskie. Obie strony byly jednakowo nieszczere wobec wladzy katolickiej, obie mialy niemalo do ukrywania. Kiedy jednak nadeszla kolej na kwestie o Trójcy i Mesjaszu, rabini zachowali swa godnosc i stanowczo odmówili odpowiedzi. Na prózno wyznaczono im jeszcze dwa terminy. 

Dopiero 17 pazdziernika 1757 r. stawili sie na wysluchanie dekretu. Przybylo do Kamienca 21 rabinów i 20 "kontratalmudystów", z których nikt nie wladal jezykiem polskim (przywozili tlumacza). Obok wyroku o wynagrodzenie szkód podczas tumultów rozmaitych, zawiera dekret nakaz, zeby kat spalil na rynku miejskim Talmud i w koncu uwage, ze chociaz nauka talmudystów "obraza wiare i wladze", tolerowanie ich na przyszlosc w kraju "z zachowaniem praw Kosciola pozostawia sie uznaniu Rzeczypospolitej". Uwaga ta jakby wzywala rzad do akcji przeciwko talmudystom, a wiec przeciwko calemu zydostwu w Polsce, z wyjatkiem szczuplej sekty kontratalmudystów,
liczacej zaledwie kilkaset glów.] Na samym dnie calej tej akcji tkwila nadzieja nawrócenia przeciwników Talmudu. Wskazywal to w mowie dziekczynnej ich tlumacz, Jan Chryzostom Bialowolski, pisarz sadów wójtowskich miasta Kamienca Podolskiego. Mowa ta swiadczy o ogólnej naiwnosci. 

Podnosil zaszczytny dla królestwa polskiego fakt, ze w Polsce, tu w Kamiencu "Izrael wyznal Ojca, Syna i Ducha sw., jedynego w trzech osobach Boga". Bedzie nowy Izrael, którego istotnym Mojzeszem biskup Debowski. Zakonczyl zas sprawe archidiakon katedralny, ks. Franciszek Konarski zwrotem do kontratalmudystów : "Poznawac mozecie i powinniscie, ze juz was po czesci Boska oswiecila laska. Nalezy przeto, zebyscie z gleboka pokora to oswiecenie przyjmujac, serca wasze w dalszych Ducha Przenajswietszego natchnieniach otwierali"1465. 

Brano wiec zupelnie na serio, ze sekciarze ci wierza w Trójce Przenajswietsza wedlug dogmatyki katolickiej. Dano sie zludzic pozorom, a czego brakowalo w zeznaniach kontratalmudystów czego nie dostawalo do kompletu, to sobie dorabiano we wlasnych domyslach i ... tymi domyslami kierowano sie. Frank zas wówczas o chrzcie nie tylko ani nie myslal, lecz w ogóle zrywa z calym planem polskiej kampanii sabatejskiej. Przechodzi na Islam, a to znaczy, ze zamierzal pozostac pod panowaniem tureckim i do Polski juz nie przyjezdzac. Mieszkal w Giurgiewie, urzadzil sie tam zupelnie po turecku i wdzial zielony turban. W czerwcu roku 1757 przyjechal nagle do Rohatyna w tym stroju1466. Nie
ma zadnych danych, jakoby z Rohatyna "czynnosciami swych adeptów kierowal"1467. Rohatyn lezy niedaleko Lwowa (na poludniowy wschód). 

To cala podróz, od Giurgiewa daleko poza Kamieniec Podolski! Do "kierowania" zachowaniem sie adeptów w Kamiencu trzeba bylo ominac Kamieniec i jezdzic az poza Lwów? O wynik akcji kamienieckiej Frank nie dbal, gdyz 1 wrzesnia byl z powrotem w Giurgiewie. Nagle nawiedzenie polskich sabatejów, z turbanem na glowie, moglo miec na celu, zeby ich sklaniac na Islam. Widocznie mial natenczas jakies projekty, tyczace sabateizmu w panstwie tureckim, skoro sklonil dziesieciu tamtejszych Zydów, by takze przyjeli Islam. Mozemy mu wierzyc, gdy opowiada: "Kupilem sobie w Dziurdziewie dom i winnice" - ale trudno wstrzymac sie od smiechu, gdy dodaje "zebym tym
sposobem zblizyl sie do granicy Polski". Gdzie Giurgiew (Dziurdziewo), a gdzie granica polska?

Osiedlajac sie tam na stale, oddalal sie wlasnie od granic polskich. W Giurgiewie zrobil wazna dla siebie znajomosc. Na Moldawach i na Woloszczyznie pozostaly od XV wieku rozmaite odcienie bogomilców, przybyly zas od XVII wieku osady filiponów, jednej ze sekt raskolu rosyjskiego, wydalonej z Rosji (rozproszonej takze na Bialej Rusi i w Prusiech Ksiazecych). Jedna ich osada byla opodal Giurgiewa. Narzucil im sie na przywódce awanturnik, szlachcic polski, Antoni Kossakowski, ozeniony z chlopka, tkniety mania religijna, znany pod pseudonimem Moliwdy1468. Frank zblizyl sie tedy do owego maniaka. Byli sobie duchem pokrewni, ambo meliores. Przybywali do Giurgiewa poslowie od
sabatejów z Polski, zeby sie dowiedziec, co ma znaczyc takie zachowanie sie Franka. On zas zawiózl ich (w styczniu 1758) do muftiego i kazal przyjmowac islam. 

Wkrótce zas mial kolo siebie 70 takich Zydów, przyjmujacych pozornie mahometanizm1469. W maju 1758 roku wyruszyla cala druzyna sabatejów z Polski do Turcji1470, a zatem wydane bylo haslo: porzucac Polske, gromadzic sie w Turcji. Ta zmiana radykalna nie pozostaje w zadnym zwiazku ze smiercia biskupa Dembowskiego, który zmarl dnia 9 listopada 1757 roku (juz jako nominat lwowski) gdyz Frank jeszcze w sierpniu wyjechal z Polski z powrotem do Giurgiewa. Od sierpnia 1757 do maja 1758 Frank nie zamierza miec z Polska nic do czynienia. Tymczasem w Polsce taka przywiazywano wage do procesu i dysput kamienieckich, iz spieszono sie wielce z ogloszeniem drukiem protokolów. Zajal sie
tym (zapewne jeszcze z polecenia biskupa Dembowskiego) kanonik Kleyn. Wydawnictwo mialo objac trzy tomy, z którego atoli wyszedl tylko jeden, mianowicie trzeci, w roku 1758 we Lwowie. 

Wydawca w przedmowie, tlumaczy sie, ze dla dogodzenia zyczeniu niecierpliwie tej publikacji oczekujacych czytelników, z trzech czesci skladajacych sie na calosc, drukuje najpierw czesc trzecia, najbardziej zajmujaca, bo zawierajaca decyzje; a ogloszenie dwóch pierwszych, które obejmuja czynnosci przygotowawcze i sledcze, odklada na pózniej". Wyszla tedy "Pars III de decisoriis processus inter infideles Judaeos Diocesis Camenensis in materia Judaicae eorum perfidiae aliorumque nutue objectorum, A.D. 1757 expedita". Zawiera obszerne protokoly rozpraw i obok nich rózne manifesty, dekrety, tudziez mowy pochwalne, wreszcie list zelazny Augusta III dla otoczonych
opieka królewska antytalmudystów (frankistów)1471. Publikacja ta usposabiala opinie jak najlepiej dla frankistów, z czego Frank nie zamierzal jednak korzystac. 

Wyszla nadto takze we Lwowie broszura, budzaca dla sekty coraz wieksze zainteresowanie, stajaca równiez po ich stronie, jakby torujac im droge do powazania i znaczenia; broszura wielce charakterystyczna, a zaciekawiajaca juz samym tytulem: "Bledy talmudowe od samych Zydów uznane przez nowa sekte siapwscieciuchów czyli contratalmudystów wyrachowane. Dla ciekawosci czytelnika za pozwoleniem starszych do druku podane" - Lwów 1758 (nastepnie przedrukowane w Krakowie w roku 1759 i 1773 i na nowo w Mikolowie w roku 1852). Autor zaczyna od stwierdzenia faktu, jako ,,w latach dopiero przeszlych zjawila sie wielka u Zydów sekta, od siapwsieciucha Zyda w cudzych krajach
wzniecona, która tu sie w Polsce roku przeszlego 1757 dosc znacznie miedzy Zydami szerzyc sie poczela". 

Powoluje sie nastepnie na dyspute kamieniecka i wyjasnia, jako "od którego czasu imie siapwsieciuchów w imie contratalmudystów i tym sa od onego czasu nazwani"1472. Tresc broszury stanowia "ciekawe obrzadki zydowskie w kazdym miesiacu roku", ciekawe dla folklorystów zydowskich szczególy, a raczej szczególiki. Mozna obserwowac, jak z Szulchan-Aruchu niejedno dalej sie potoczylo i "rozwinelo". Np. w Szulchanie dowiemy sie tylko, ze na kuczki potrzeba dwóch galazek wierzby obok jabluszek rajskich i mirtu, co nalezy w sposób przepisany zwiazac i wedlug przepisów tym wszystkim potrzasac1473. A oto co wypisuje autor "Bledów".
"Dnia 21 pazdziernika odprawuja swieto po hebrajsku rzeczone haysein rebe, a po polsku wierzbica, podczas której, a bardziej na która uroczystosc powinni wierzbe kupowac od chrzescijan, a potem te wierzbe powinni krzyzowac. A gdy one kupuja od chrzescijanina, powinni mówic te slowa: Ty poganinie przedajesz mi to drzewo, a ja tobie za nie czesc piekla mojego. 

Z tej wierzby kazdy Zyd powinien piec albo szesc galazek zwiazac i z nimi do bóznicy przyszedlszy powinien sie tak modlic, jako podczas bosin, a przy koncu nabozenstwa onego powinien o sciane albo o zelazo listki z wierzby onej potlukiwac, mówiac: ja odbijam ode mnie grzechy moje i klade je na pogany chrzescijany". Albo dorobiony motyw do znanego nam ceremonialu paznokciowego: "Na godzine przed zachodem slonca w piatek wszyscy powinni Zydzi paznokcie obrzynac, czego sie im innego czasu nie godzi czynic, i powiadaja, ze tego dnia Pan Bóg diabla stworzyl, który mial cale cialo jako paznokiec. Adam zgrzeszywszy nabyl czastke paznokcia tego, która jako diabelska
oderznac potrzeba"1474. Jest tego sporo, a wsród tych wiórów dwa miejsca o znaczeniu zasadniczym dla dziejów "sprawy Franka". W ustepie poswieconym kwietniowi czytamy: "Zydzi dziecie chrzescijanskie dnia drugiego miesiaca tego (nisen) mordowac powinni y ten miesiac od przelania krwi chrzescijanskiej poczynac. Zawsze sie oni tej niezboznosci zapieraja, ale kto chce dojsc tej prawdy snadno, niechaj wezmie Talmud y czyta w nim ksiegi zychwelef rozdzial 5, a wszystko dojdzie, z jakim obrzadkiem te ceremonie odprawiac powinni, których ceremonii ia tu nie pisze dla iey obszernosci". 

Natomiast podaje obszerniej, do czego Zydom ta krew potrzebna: "Potrzebuja zas krwie tej z tych przyczyn: najprzód na czarowanie chrzescijan, zeby na nich laskawi byli. Potem dla nowozenców zydowskich, którym rabin podczas slubu daje jaje ta krwia zaprawne, o czym prosci Zydzi moga nie wiedziec, dla pozyskania szczescia u chrzescijan. Potem dla umierajacych Zydów, których powinien, ile byc moze, rabin ta krwia smarowac z bialkiem jaja zmieszana. Potem dla macy zydowskiej ewikomen nazwanej, która powinna byc koniecznie z krwia chrzescijanska zmieszana. Potem dla szczescia w handlach swoich. Potem dla swieta Amana, podczas którego posyla rabin potajemnie potrawy
zaprawne ta krwia, potem na rózne czarostwa, o których dostatecznie doczyta sie kazdy w Talmudzie, ksiedze ebochmes nazwanej i najskahes, która ksiega tlumaczy sie: rozum utajony". A drugie znamienne miejsce jest pod miesiacem czerwcem:1475. 

"Dnia 28 czerwca, który tames nazywaja alias dzien sadzacy bogów, odprawuja Zydzi uroczystosc, na która powinni koniecznie dostac hostyi; czego nabywaja pospolicie od bab przekletych, z która co robia, trudno tego wyrazic, bo omdlewac na te despekta serce chrzescijanskie powinno. A gdy hostyi dostac nie moga, powinni przynajmniej dostac obrazów czyli Pana Jezusa, czyli Matki Boskiej albo jakiegos swietego; dopiero rabin co tylko moze byc zlosci i bluznierstwa, obrazowi temu wyrzadza. Zapieraja sie tego Zydzi pospolicie, alec który nie wierzy temu, inaczej go trudno pokonac tylko ksiega Talmudu, zwihelef nazwana, w której dostatecznie ta ceremonia jest opisana".
Cala broszura wykazuje az nazbyt metoda swa, trescia i ukladem, ze nie wyszla spod pióra jakiegos chrzescijanskiego uczonego talmudysty! Totez i ten cytat "talmudu" nie pochodzi z wlasnych studiów, ale podany jest od jakiegos "siapwsieciucha", jak zapewne i cala tresc broszury. 

Bez wspólpracownictwa Zyda nie moglaby byla ta broszura powstac, boc o Zydach kto w Polsce co wiedzial? Sam autor nie sprawdzal widocznie ani Zyhwelefa ani Zwihelefa1476. Broszur mniej wiecej podobnych wyszedl caly szereg. Zastanawia zas, ze "bledy talmudowe" nie wiedza nic o Serafinowiczu. Kler pragnal powrotu Franka. O tym, ze przyjal juz Islam nie wiedziano. O tym nie wiedzial ani ogól sabatejczaków, a ci, którzy wiedzieli, milczeli, a zwlaszcza wobec duchowienstwa polskiego. Pomiedzy wyzszym klerem tych dwóch diecezji, które Frank nawiedzal, kamienieckiej i lwowskiej, a Frankiem i frankistami, zapanowalo "nieuchronne nieporozumienie", Zydzi wojowali
pomiedzy soba, lecz wszyscy byli zgodni w tym, ze chrzescijanie sa balwochwalcami, a Kosciól katolicki najgorszym ich wrogiem. Nie bylo tez róznicy pomiedzy talmudystami i kontratalmudystami w kwestii wybranstwa, jako wszystkie narody calego swiata przeznaczone sa na ,,podnózek" Izraelowi. Sabatejczycy ogladali sie tez za glowa swoja; wyprawiali w roku 1758 trzy razy poselstwa, do Giurgiewa. Zdolano wreszcie Franka przekonac, ze lepiej bedzie powrócic do Polski. 

Jakie przywozili argumenty nie wiemy. Z pewnych oznak (ceremonialu)1477 mozna wnosic, ze uznali go mesjaszem i zapewnili mu srodki na odpowiednia wystawnosc zycia. Wymawia sie Frankowi, ze umial dopilnowac osobistych interesów, a zbogacil sie na swym mesjanstwie i wyszedl na wielkiego pana. Uwzglednic atoli nalezy, ze Zydzi wyobrazali sobie mesjasza zawsze, jako króla. Musi rozporzadzac wielkimi bogactwami, inaczej zaden Zyd go nie uzna. Frank nie bylby mógl podjac sie roli mesjasza, gdyby nie byl mial zapewnionej daniny od wyznawców sekty. Tymczasem zdarzaly sie coraz czesciej bójki pomiedzy Zydami prawowiernymi a sabatejczykami, a zwlaszcza zwady na targach i jarmarkach.
Turbowano sekciarzy, gdzie sie dalo. Rabini dawali sie we znaki, gdyz rozporzadzali panstwowoscia kahalna. Najubozsi cierpieli najbardziej. Uciekali nad granice moldawska i zebrala sie ich liczniejsza gromada nad Prutem i Dniestrem. Sekciarze zanosili skargi coraz wyzej; przez biskupów trafili do senatorów i króla. Dnia 2 lipca 1758 roku wychodzi uniwersal królewski. 

Jak "suplikowaly rady nasze", przyjmuje August III kontratalmudystów specjalnie pod swa opieke przeciwko talmudystom. Albowiem "do poznania Boga, jako jest we trzech Osobach, a Jeden w istocie, zblizajac sie", moga byc pewni laski królewskiej; a kazdy z nich otrzymuje "list zelazny dobrego powodzenia". Skutkiem tego uniwersalu wracala do Polski gromada znad granicy moldawskiej. Nie rozchodzili sie, lecz usadowili w trzech wsiach blisko granicy, "nalezacych do stolu biskupstwa kamienieckiego"1478. Stalo sie to 25.VIII.l758 roku. Frank atoli zwlekal z przyjazdem i dopiero 7 grudnia 1758 r. przeprawil sie przez Dniestr1479. Dal sie
nareszcie przekonac uniwersalowi królewskiemu. Jezeli kazdy z sabatejczyków bedzie pod specjalna opieka królewska, tym bardziej przeto ich glowa. Spryt powiedzial, ze trzeba z tego skorzystac. Wiedziano juz o nim w otoczeniu biskupów, wiedziano w kancelarii królewskiej, a biskupi sa senatorami. 

Majac takich protektorów, wyjdzie w Polsce na znaczna figure - i te widoki zdecydowaly go. Mial o tym wszystkim wyobrazenia przesadne. Biskupi gotowi sabatejców obsypac laskami, lecz jezeli przyjma chrzest. Talmudysci zas trafili tymczasem wyzej ponad wszystkich biskupów, gdyz wprowadzili do Rzymu wiadomego nam juz Jakuba Jeleka, a Benedykt XIV wydal pismo na obrone "ciemiezonego" w Polsce zydostwa1480. Frank stanal w Iwaniu, wsi biskupstwa kamienieckiego, w powiecie zaleszczyckim. Glówna troska bylo na razie urzadzenie dworu, któryby sie Zydom wydal monarszym. W najblizszym otoczeniu Franka z wolna zaczal sie ujawniac nie tylko dobrobyt, ale i splendor iscie
sultanski1481. W tym czasie znalazl sie w Kamiencu Podolskim Moliwda i tam mial spotkanie z Frankiem w dniach 9-12 lipca 1759 roku. Zanotujmy, ze Frank jezdzil juz wówczas szesciokonna kareta1482. Wróciwszy z Kamienca, wyrazil po raz pierwszy zamiar przyjecia chrztu.

Widocznie u biskupa kamienieckiego odbyla sie odpowiednia konferencja. Moliwda zas pojechal do Lwowa "gdzie znalazl sie u arcybiskupa lwowskiego i dysputy publiczne z Zydami odbywal"1483. Bylo to jakby na próbe; dysputa walna rachowana byla dla siapwscieciuchów. Jakoz wkrótce wyprawil Frank deputacje do Lwowa, która przybyla tam 20 lutego 1759 roku, azeby wystarali sie o dyspute z talmudystami i zeby sie oswiadczyli z gotowoscia przyjecia chrztu. W dlugiej do arcybiskupa Wladyslawa Lubienskiego suplice wpisano takze, ze chcieliby przeciwnikom swym dowiesc niewinnej krwi chrzescijanskiej "gorszym niz poganskim zwyczajem, pragnieniem rozlewania i onej
uzywania"1484. A zatem inicjatywa co do dysputy wyszla od Franka; w kurii narzekano nawet na jego "uprzykrzone natrectwo" w tej sprawie. 

Tak sie zdarzylo, ze w sam raz ks. Lubienski posuniety byl na prymasostwo gnieznienskie i musial wyjechac natychmiast do Warszawy (dla podziekowania) - "I wówczas delegaci (pisze prymas 17.V.1759 roku do nuncjusza Serra) przeslali mi do Warszawy prosbe, która wydrukowac polecilem, zawierajaca publiczne wyznanie ich wierzen i zyczenia przejscia na lono Kosciola katolickiego przez przyjecie chrztu". Dnia 25 maja 1759 roku podali delegaci we Lwowie na pismie "punkty" dysputy, jakiej pragna, z których ostatni brzmi: "Talmud uczy krwi chrzescijanskiej potrzebowac, a którzy wierza w Talmud, powinni jej zadac". Cala sprawe zlecil prymas sufraganowi
lwowskiemu ks. Glowinskiemu, a ten postapil w sposób najprostszy: kazal zjezdzac sie do Lwowa, jak najpredzej i jak najliczniej ... na chrzest. Delegaci Franka zapewniali, ze ilosc sabatejców na Woloszczyznie i na Wegrzech doszla juz do 15.000. Tymczasem polskich poddanych przybyla ledwie jakas druzyna z poczatkiem lipca 1759 roku i ci prosili, by przed chrztem mogli odbyc dyspute. 

Temu przeciwil sie nuncjusz i zganil, zeby rabinów przymuszac do dysputy. Nie dowierzal zas calkiem szczerosci intencji frankistów. We Lwowie dano sie jednak porwac widokom "nawrócenia Izraela" w takiej mierze niebywalej, iz spodziewano sie swiat caly zadziwic. Administrator archidiecezji, ks. Mikulski, wyznaczyl ostatecznie dyspute na 17 lipca 1759 roku pod warunkiem, ze zaraz potem odbeda sie chrzty1485. Widzac powazne przygotowanie dysputy, w której na pewno umiesci sie sprawe mordu rytualnego, zwolano nadzwyczajny waad, na którym poruczono przewodniczacemu tego "zjazdu czterech ziem", Abrahamowi Chaimssowi, zeby zorganizowal obrone Talmudu przeciwko
frankistom1486. Na samym wstepie spotkal Franka zawód wielki i cios. Wystepuja nagle na scene chasydzi, równiez wielbiciele Soharu. Nie wyparli sie jednak Talmudu, a oswiadczyli sie przeciwko Frankowi, jako uzurpatorowi mesjanstwa. Za meza mesjanicznego uchodzil u nich baalszem; gdyby uznac Franka, cóz bedzie z cadykami? Trafila kosa na kamien. 

Do Lwowa zjechal sam wielki baalszem Eliezer i stawil sie na dyspute, stajac po stronie talmudystów. Powzial on jak najgorsze o Franku mniemanie, a rzekomy mesjasz pozostal chasydom na zawsze klamca i poslem ciemnosci1487. Sprowadzono 30 rabinów; przywódca ich byl Chaim Rappaport, starszy rabin lwowski. Po stronie sekciarzy stanal, jako najwybitniejszy, byly rabin z Nadwórny, Jehuda ben Nosen Krysa. Znów byl rabin, stwierdzajacy mord rytualny! Stawil sie tez (na tlumacza) Moliwda. Dysputy trwaly (z przerwami) od 17 lipca do 10 wrzesnia 1759 roku w lwowskiej katedrze lacinskiej. Na jedenastej z rzedu, dnia 6 sierpnia przystapiono do kwestii "o uzywaniu krwi". Na
prosby rabinów odraczano to posiedzenie kilkakrotnie, az do 10 wrzesnia. Frank trzymal sie z daleka, podobniez jak od kamienieckiej dysputy ... Przybyl do Lwowa dopiero 25. VIII, a wiec w 19 dni po pierwotnym terminie dysputy o mord rytualny. Przypuszczal, ze wszystko juz zakonczone.

Wjechal uroczyscie, bogato i strojnie wraz z tlumem zwolenników, ale w katedrze sie nie pokazywal. Do charakterystyki Franka jest to "przyczynek" decydujacy. Szczególny zaiste powzial pomysl, zeby Zydzi Zydom mieli publicznie zarzucac mord rytualny! Tlumaczyc to mozna ta tylko okolicznoscia, ze gdyby nie to, nie byloby sie tak dalece zwracalo uwagi na Franka i frankistów. Skorzystal z tego, ze uwaga polskiego ogólu zajeta byla wlasnie ta kwestia i wplynal w nurt, który musial zapewnic mu rozglos. Chcial byc na widoku i uzyl do tego srodka, jaki sie nawinal. Kabotynstwo niebywalych zaiste rozmiarów! Ale w chwili stanowczej stchórzyl przed wlasnym dzielem, kryl
sie i wystepowal na nowo dopiero, gdy wszystko juz sie odbylo i dokonalo korzystnie dla niego. 

Dnia 10 wrzesnia 1759 roku "po zagajeniu obrad przez ks. Mikulskiego zabral glos imieniem frankistów tlumacz Moliwda-Kossakowski, przemawiajac najpierw po polsku: "zadanie krwi chrzescijanskiej od pospólstwa talmudystów nie tylko w Królestwie Polskim, ale i w cudzych krajach jest jawne - wiele bowiem historii minawszy w cudzych panstwach, tu sie w Polsce i Litwie zdarzylo, ze talmudystowie niewinna krew chrzescijanska okrutnie wylali i za ten bezbozny uczynek przekonani, w rózne czasy dekretami na smierc osadzani - zawsze jednak statecznie zapierajac sie, chcieli sie przed swiatem oczyscic, ze to na nich niewinnie chrzescijanie wkladaja, powiadaja". "My
jednak Boga wszystkowidzacego wziawszy na swiadectwo, nie ze zlosci, albo zemsty na onych, ale z milosci Wiary swietej, która przyjmujemy, te zlosc onych talmudystów wydajem swiatu calemu do wiadomosci, bosmy i sami w mlodosci naszej u onych tego uczyli". 

"Nastepnie poczal Moliwda-Kossakowski przytaczac z Talmudu dowody na poparcie swych twierdzen. W szczególnosci powolywal sie na ksiege Talmudu zwana "Aurech Chaim Megine Erec"1488, gdzie jest mowa o "winie czerwonym, pamiatce krwi". Twierdzil, ze zawarte w ksiedze tej slowa ,,jain udym" (wino czerwone) moga byc kabalistycznie czytane jako "jain edym" co oznacza "krew chrzescijanina". Oba te slowa róznia sie w pisowni tylko kropkami czyli akcentami u spodu pierwszej litery, zwanymi "sygiel" i "kumec". Gdy zas w tekscie slowa te podane sa bez zadnego akcentu, zatem mozna je czytac i interpretowac dowolnie -
inaczej dla pospólstwa, inaczej dla rabinów. "Powolywal sie dalej na ksiege "Ramban" (bedaca dzielem rabina Mozesa ben Maimon), w której dziesiec liter na stronie 40 ma miec kabalistyczne znaczenie: "Krwi potrzebuja wszyscy w ten sposób, jak robili nad tym czlowiekiem madrzy w Jeruzalem. 

Poza tym przytaczali frankisci caly szereg rozmaitych urywków z Talmudu, a w zakonczeniu zadali, by Zydzi przedlozyli Urzedowi konsystorskiemu cytowane ksiegi talmudyczne w oryginale. "Oskarzenie to, rzucone publicznie, a w tak niezwyklym miejscu i z tak niezwyklej strony, wywarlo olbrzymie wrazenie na zebranych. Totez z napieciem oczekiwano nastepnej dysputy, na której rabini mieli odpowiedziec na postawione im zarzuty. Dysputa ta odbyla sie 13 wrzesnia przy przepelnionej swiatyni. Rabin lwowski, Chaim Rapaport, zbijal kolejno zarzuty frankistów, jako bezpodstawne i dyktowane checia zemsty. Powolywal sie na swiadectwa Pisma sw., czesciowo zas wrecz zaprzeczal niektórym
zarzutom; wyjasnial, ze slowo "edym" oznacza nie chrzescijanina, lecz Egipcjanina, a "wino czerwone" ma byc "pamiatka krwi", która Faraon wytaczal z dzieci izraelickich. Obrona Rapaporta nie zrobila dobrego wrazenia. 

Ogólnie uznawano, ze nie zawierala ona "dobrego sensu, ani nalezytej odpowiedzi" - totez z naprezeniem oczekiwano wyroku wladzy duchownej. Po skonczeniu dysputy, powstal ks. Mikulski i oglosil zebranym, ze co do pierwszych szesciu punktów uznaje sie talmudystów pokonanych przez frankistów. Natomiast co do punktu ostatniego "krwi chrzescijanskiej", sad konsystorski, za porada nuncjusza, ks. Serra, zastrzegl sobie wydanie decyzji na pózniej. Byla to decyzja sluszna i bardzo wskazana, ze wzgledu na silne roznamietnienie ludnosci. Wyrok, przyznajacy slusznosc frankistom, mógl pociagnac dla ludnosci zydowskiej nieobliczalne konsekwencje. ,,Mimo zapowiedzi
jednak, sad konsystorski w sprawie "mordu rytualnego" w ogóle sie nie wypowiedzial"1489.

Odroczono orzeczenia w tej sprawie i odraczano je dalej, az rzecz cala rozplynela sie w niepamieci ludzkiej. Publikacje bardzo wybitnych czlonków dysputy lwowskiej dowodza, ze orzeczenie byloby wypadlo przeciw talmudystom. Wladza duchowna bylaby we Lwowie w roku 1759 przyjela za rzecz pewna, ze istnieje mord rytualny. W takim razie wszyscy talmudysci i chasydzi sa winni corocznie popelnianego skrytobójstwa na ujme chrzescijanstwa, jako religii. Cóz z nimi poczac'? Czy mozna tolerowac w panstwie takich bluznierców i morderców? Nuncjusz Serra mial jednak watpliwosci co do mordu rytualnego; jego zdaniem byloby bardzo trudno "udowodnic podobna doktryne". Argumentacje
frankistów nie wystarczaly mu.1490. 

Pozostawiono wiec rzecz nierozstrzygnieta, podobnie jak przed dwoma laty w Kamiencu. Frank zas zjawil sie w Katedrze dopiero na ostatniej sesji oficjalnej, na kazaniu ks. Mikulskiego. Znana to taktyka megalomanów-oszustów wszelkiego rodzaju; nie byc nigdy na placu w chwilach stanowczych, czekac na rezultat za kulisami i zastosowac sie potem do aktu dokonanego. Malosc charakteru widoczna. Teraz nie mozna bylo dluzej odkladac chrztu. Frank chcial go odbyc w stolicy panstwa. Megalomania laczy sie ze sprytem; nuz powiedzie sie pozyskac samego króla za ojca chrzestnego? Stanelo na tym, ze musi sie ochrzcic natychmiast, na miejscu we Lwowie, przynajmniej "z wody", a
ceremonie moze sobie odlozyc do Warszawy. I tak sie tez stalo. Dnia 17 wrzesnia 1759 roku nastapil w katedrze lwowskiej chrzest z wody Franka i trzydziestu osób jego orszaku (14 mezczyzn, 6 kobiet i 10 nieletnich). Frank otrzymal na chrzcie imie Józef. 

Powiekszywszy jeszcze nieco swój orszak, wybral sie do Warszawy z wielka parada. Po drodze doznawali wielu przykrosci od Zydów. W Lublinie "powitano ich gradem kamieni" i poturbowano. Wyzywano ich od "psiej wiary". Nie lepiej przyjeto ich w Warszawie. August III pozwolil zapisac sie na ojca chrzestnego i chrzest z ceremonii odbyl sie w kaplicy palacu Saskiego bardzo uroczyscie i wspaniale dnia 18 listopada 1759 roku1491. Nastepuja chrzty gromadne, glównie we Lwowie, ale takze w Warszawie i Kamiencu Podolskim. W samym Lwowie w kwartal niespelna po chrzcie z wody Franka naliczono chrztów (z ceremonii) 274, a do listopada 1760 ilosc ta wzrosla do 514.
Doliczajac okolo 200 nawrócen frankistów w innych miastach, otrzymamy liczbe 700 osób; nie ojców rodzin, lecz osób w ogóle, gdyz notowano w osobnych pozycjach nawet drobna dziatwe1492. Daleko, nawet bardzo daleko bylo do tych kilkunastu tysiecy, jakich sie spodziewano wedlug samochwalstwa Franka, lecz badz co badz byl to misjonarski sukces. Czekano na ciag dalszy ... i nie doczekano sie! 

Zastep nawróconych nie wykazuje zas zadnych osób wybitniejszych. Skladal sie "wylacznie z drobnych handlarzy i rekodzielników", liczacych na poprawe bytu materialnego. Dopomagali Frankowi, spelniali jego rozkazy, bo to mesjasz, a wiec znajduje sie na drodze do bogactw niewyczerpalnych; gdy je posiedzie, blogo bedzie kazdemu z jego zwolenników! Jezeli chrzest frankistów byl szczery, a zatem sekta ich przestaje istniec dzieki wlasnie przyjeciu chrztu. A tymczasem tak nuncjusz w Warszawie, jako tez ks. administrator we Lwowie, stwierdzaja, ze sekta istnieje nadal1493. Ks. Mikulski wystepuje od razu z rada praktyczna: wyznaczyc Frankowi pobyt przymusowy, ale gdzies w
srodku Polski, azeby nie mógl wywierac wplywu na swoich neofitów.

Rada ta miala byc niebawem wykonana. Tok wydarzen przyspieszyl dziwne odkrycie, jakiego dokonano wsród neofitów we Lwowie: Sam ks. Gaudenty Pikulski, przewodnik duchowy neofitów i katechumenów, obcujac z nimi ciagle, wywiedzial sie, ze Frank robi cudy, ze przyznaje mu sie moc nadprzyrodzona, ze bliskim jest koniec swiata, a w Salonikach przebywa juz Antychryst, a Chrystus Pan, majacy przybyc na sad ostateczny, "moze juz teraz jest ukryty w ciele ludzkim" (tak zeznali na pismie); bliskim wiec byl dla nich wniosek, ze Chrystus jest powtórnie wcielony we Franku - co wszystko podpisalo szesciu najblizszych jego konfidentów"1494. 

Frank uraczal tedy swoich wiernych nowymi urojeniami. Robil im potem czesto wymówki, ze sie wygadali, ze narobili duzo zlego (gadulstwem), lecz nigdy nie zrobil zarzutu, jakoby byli zeznawali nieprawde. Niebawem warszawski ojciec duchowny neofitów, proboszcz od Sw. Krzyza stwierdzil, jako uwazaja Franka za mesjasza i ze widuja nad nim jakies cudowne swiatlo1495. W grudniu 1759 nuncjusz polecil rozszerzyc sledztwo i wyrazil przekonanie, ze Franka trzeba bedzie aresztowac. Nadeszla na dobitke wiadomosc, ze u frankistów stwierdzono poligamie. Frank obiecywal tymczasem nawrócenie "dziesiatek tysiecy", jezeli im sie wyznaczy miejsce na wspólny pobyt. Lecz aresztowano
go 7.1.1760 roku. Przy przesluchaniach doznal przykrej niespodzianki: miedzy swiadczacymi przeciw sobie ujrzal Moliwde, który z przyjaciela zrobil sie oskarzycielem i wystapil z zarzutem nowym: wiary w metapsychoze. Sad duchowny postanowil wyprawic Franka na staly przymusowy pobyt w Czestochowie, (azeby przerwac jego wplyw na neofitów) az do "dalszego sadu Stolicy Apostolskiej", dokad wyslano odpowiednie raporty. Odwieziono go 24.11. 1760 roku we wlasnej, poszóstnej karecie1496. 

Mial zapewnione zycie wygodne, dostatnie. Sekta dostarczala mu srodków; lwowskie Zydówki dawaly dukaty, z jakich mialy robione naszyjniki. Niebawem sprowadzil zone i córke i mial w Czestochowie jeszcze dwóch synów. Od poczatku trzymal sobie wlasnego kucharza, przywiezionego z Warszawy i urzadzal biesiady. Z czasem urzadzil trzy dwory: swój, zony i córki. Dworanek bylo zawsze nie mniej, niz dworzan, a stosunki tej ,,kompanii" okreslano jako polyandrie z poligamia. "Wiezienie" polegalo na tym, ze nie mógl wydalac sie poza Czestochowe. Przyjmowal odwiedziny (poselstwa), wyprawial od siebie pelnomocników, w ogóle utrzymywal na wewnatrz stosunki, jakie tylko
chcial. ,,Wiezienie" czestochowskie zaczelo przybierac z wolna cechy gniazda frankizmu.

Niebawem frankisci byli rozlokowani po miasteczkach w okolicy Czestochowy. Nie przestal byc ani na jeden dzien zwierzchnikiem sekty, uposazonym we wladze absolutna. Raz, zagniewany na "kolonie" warszawska, skazal ja na chloste i oto dnia 28 listopada 1771 roku chlostali sie wzajemnie wszyscy warszawscy frankisci i frankistki1497. Cala owa ,,forteca" byla operetka. Ciekawy przyklad spadku po ,,silnych rzadach" Sasów, które doprowadzily do absurdu cala panstwowosc polska. Tak bywa po wszystkich rzadach ,,silnych" ... na wewnatrz. Jak mogla trwac ta komedia calych lat 13?! Ci, którzy Franka osadzili w ,,fortecy", sadzili , ze przerwali jego zwiazki
ze sekta; a nie bylo kontroli, ni nawet prostego dozoru. Po pewnym czasie zapomniano o nim, jako o obojetnej juz figurze. Pamietano o antytalmudystach, póki trwalo wzburzenie o mordy rytualne.

Nowy wypadek w Wojslawicach w lubelskiem w 1760 roku uznano za udowodniony, a skazanym zadawano smierc sposobami barbarzynskimi. Posypal sie znów szereg broszur. Do Rzymu jezdzil powtórnie Jakub Lelek, a Klemens XIII zawiadomil nowego nuncjusza, Viscontiego, a przez jego posrednictwo episkopat polski, ze to oskarzenie o mord rytualny nie uwaza za udowodnione1498. Uciszyly sie te wrzenia, a broszura ks. Pikulskiego, wydana w roku 1769 nic juz nie sprawila. Wobec czego czym sobie tlumaczyc, ze nie uwolniono jednak Franka? Wyjasnia sie to calkiem jasno, jak calkowita jego swoboda w Czestochowie. Ci sami, którzy dogadzali mu we wszystkim w Czestochowie, ci sami pilnowali, zeby
Czestochowy nie opuscil. 

Dwór Franka stanowil kopalnie zlota dla zalogi czestochowskiej, dla 80 zolnierzy, a zwlaszcza dla kilku oficerów. Zreszta nikt nie troszczyl sie o te sprawe; byla zas zbyt obojetna dla prawdziwych dowódców, jacy tam znalezli sie w czasach wojennych. Czyz Pulaski wiedzial o Franku? On sam wolal, zeby go nie dostrzegano. On mial juz bowiem konszachty z Rosja. Zaczelo sie to w czerwcu 1765 roku. Blizej o tym w nastepnym rozdziale, równiez o dalszej ,,politycznej" karierze Franka w Niemczech. Tu przyjrzyjmy sie blizej jego religii. Cudaczne jej zlomki odkrywaly sie nam przygodnie; ale to byly wierzenia chwilowe, najaktualniejsze. Obok tego istnialy jednak pewne trwalsze
zreby. Jest to gruby stek najgrubszych balamuctw, ulozonych na rusztowaniu, które staram sie tu ustawic wedlug niektórych ustepów z Ksiegi Slów1499. 

Zacznijmy od zdania z Ksiegi Slów, siegajacego najglebiej w ,,filozofie". ,,Na tym swiecie wszystko, co jest w duchu, musi byc zamienione w cialo, jak jest nasze, iz kazdy bedzie widzial tak, jak sie widzi rzecz widoma". Prastara to kwestia o materializacje ducha. Kto ma czas, niechaj dochodzi, skad to przyszlo do umyslu tak grubego, jak u Franka - (prawdopodobnie zdobycz z czasów pobytu w Niemczech?). Ze swej strony poprzestane na stwierdzeniu, ze za naszych dni to samo glosi Bierdajew. Wspólne prazródlo: filozofia syryjska z poczatku naszej ery. Stamtad tez pochodza poglady Franka na Boga i stworzenie: ,,Jakze to moze byc, zeby prawdziwy Bóg swiat ten stworzyl,
w którym umierac trzeba i braków sie znajduje. Byloby to przeciw powadze jego. Stad wniosek, ze niechybnie ten, co swiat stworzyl, nie byl to prawdziwy Bóg". 

Juz gnoza odnosila stworzenie swiata do istoty nadprzyrodzonej, lecz nizszej od Boga; do pewnej jego emanacji. Frank uznawal taka istote, bedaca dla czlowieka "przed Bogiem". ,,Zaden czlowiek niech nie szuka, nie mysli nawet, by znalazl Boga samego; im bardziej starac sie o to bedzie, tym bardziej sie zagmatwa. Tylko o tego, co jest przed Bogiem, moze sie czlowiek starac i ubiegac sie za nim. Dlatego to, com wam mówil, ze ja wam Boga okaze, oznacza tego, co jest przed Bogiem". Istot posrednich pomiedzy Bogiem a czlowiekiem jest pelno. ,,Bogowie, co ich bozyszczami zwa, sa na tym swiecie, choc ludzie nie wiedza o nich. Ci to sa, co namawiaja ludzi, zeby zle
broili; uczynki najsprosniejsze sa im mile". Gnozy i neoplatonizmu strzepy; prawdopodobnie dziedzictwo po Ischarii. 

Do tego dolaczona Trójca kabalistyczna, w której trzecia osoba Szechina, kobiecosc. ,,Mysleliscie, ze mesjasz bedzie mezczyzna; to byc zadna miara nie moze, bo gruntem jest Panna. Ona to bedzie tym prawdziwym mesjaszem. Ona prowadzic bedzie wszystkie swiaty, bo wszystkie zbroje oddane w jej rece1500. ,,Mówie wam: wszyscy Zydzi zostaja teraz w ucisku, w zgryzocie i zamecie, bo ufaja w przyjscie mesjasza w osobie meskiej, nie zas w przyjscie Panny. Patrzciez na narody, jak one siedza w dobytkach swych spokojnie, z powodu, ze ich wiara najbardziej gruntuje sie w Pannie, która tylko jest obrazem naszej"1501. Ta Szechina jest jego córka i dlatego w niej bedzie zwierzchnosc
sekty ,,Panna" (Ewa, Awucza) nalezy do artykulów wiary frankistów. 

Nie bylo wolno zblizac sie do niej inaczej, jak na kleczkach. Mial Frank dwóch synów którzy go przezyli, a jednak zwierzchnikiem sekty uczynil córke. Pewien szczegól razi nawet w tych rozwazaniach. On powzial te zamiary wzgledem córki, gdy liczyla zaledwie drugi rok zycia. Z jaka premedytacja wychowywal ja! Któz zbada, czy wierzyl w tak korzystne dla siebie wcielenie Szechiny, czy tez dorobil i w tej materii doktryne do swego interesu? Z bredni jego nic sie nie wytworzylo i nic nie zostalo. Frank jest zerem w historii religijnej, nawet zydowskiej. Nigdy nie przestal byc Zydem. Poduczyl sie potem Tory i sypie czesto cytatami z niej. Gleboko zas tkwilo w nim to, co stanowi
istote i wiez zydostwa; wierzyl mocno w wybranstwo Izraela. 

Powiedzial zas wyraznie, co nastepuje: ,,W kazdym miejscu, do którego przyjdziemy, musimy porzucic dawne obrzadki, szaty i jezyk, a tylko trzymac sie mowy kazdego narodu i jego jezyka. ,,Zapewne bede sie staral isc z wielka moca i sila, lecz okolo tej mocy musimy krazyc ze slodkimi slowy i oszukanstwem, póki wszystko nie przyjdzie do rak naszych"1502. Emanatyzm i eony do uslug wybranstwa! Oto cala jego "kabala praktyczna dla której wyszukiwal nadzwyczajnych form i jak najwiekszych slów, rozpowiadajac, jako ,,chcial naciagnac luk przeciw narodom". Wynika ze wszystkiego, ze byl to charakter maly, megaloman, psychopata i karierowicz. Szczerymi u niego byly: nieco
manii religijnej i duzo chuci wladzy. Te ostatnia jego wlasciwosc poznamy blizej w nastepnym rozdziale. 

 

 XXXI. PIERWSI "EMANCYPOWANI"

Jezeli opetanemu chucia wladzy powiedzie sie jakkolwiek, chocby troche, uchodzi za statyste, za meza wielkiego, zrodzonego do wielkiej polityki. Tak sie stalo z pamiecia Franka. W ostatnim czasie urósl nawet na jakiegos ukrytego silacza wieków, bo gdy mu sie nie udalo wykroic z Polski Judeopolonii przygotowywal rozbiory Polski! Sa to czcze wymysly rozigranej wyobrazni literacko-politycznej. Zobaczymy, ile w tych bajkach jest prawdy. Wiadomo, ze Polska nie jest krajem jedynym, w którym próbowalo sie i próbuje budowac panstwo zydowskie. Robiono to w Hiszpanii, w Anglii (z inicjatywy samych Anglików), za naszych czasów na Wegrzech, w Letuwie i w Rosji. Robi sie to wszedzie,
gdziekolwiek natrafi sie na sprzyjajace warunki. 

Otóz w Polsce warunki materialne co do tego byly juz w XVIII wieku wprost wymarzone; przeszkadzal atoli katolicyzm, nie dopuszczajacy by w Izraelu szukac wzorów, a chocby tylko motywów do zycia zbiorowego. O równouprawnieniu obywatelskim nigdzie zas jeszcze zaden Zyd nawet nie pomyslal; to haslo mialo sie zrodzic dopiero podczas rewolucji francuskiej. Niemozliwa jest to jednak rzecza, zeby nie posiadl wplywów spolecznych i politycznych ten, kto finansowo góruje nad ludnoscia, Zydzi osiagneli zas w Polsce najwieksza gestosc zaludnienia, i nadto opanowali stosunki ekonomiczne tak scisle, jak nigdzie indziej. Wywierali w calej Europie nie maly wplyw na polityke, a zatem na
losy panstw i od XVII wieku urzadzili nad cala Europa handel wojna i pokojem, a to dawalo sie we znaki wszystkim, lecz Polsce najbardziej, poniewaz byla ekonomicznie najslabsza i politycznie najbardziej oslabiona. 

Za czasów saskich cofalismy sie, jako spoleczenstwo; stawalismy sie wstecz spolecznoscia tylko, zrzeszeniem nie zrózniczkowanym, zlozonym ekonomicznie niemal wylacznie z dwóch tylko warstw ludnosci: z rolników i Zydów. Wszyscy mieli stosunki pieniezne z Zydami, od najwiekszego magnata az do najmniejszego komornika na wsi. Niestety, mozna sie wyrazic, jako Zydzi mieli cala Polske w swojej kieszeni. Sily zydowskie wzbieraly w Polsce coraz slabszej. Sprzyjala temu niezmiernie metoda rzadów królów-Sasów, antypolska do cna. Jezeli silne rzady stanowia o potedze spoleczenstwa i panstwa, Polska byla winna stanowic pierwszorzedne mocarstwo w owym okresie, albowiem byl to okres
rzadów najsilniejszych. Nie mozna bylo "ani pisnac" przeciwko rzadowi, a kto nie siedzial cicho tracil wolnosc i majetnosc, a nawet bywaly wypadki, ze taki obywatel znikal. 

Skonczylo sie na tym, ze w zyciu publicznym nie bylo stronnictw, tylko jedna królewska, monopartia, zlozona z karierowiczów i politykantów. Zadnego programu, zadnej dzialalnosci publicznej, az dopiero ks. Konarski stal sie pierwszym ,,sapere ausus", lecz ta pierwsza jaskólka nie mogla zrobic od razu wiosny. Nie stalo sie w Polsce nic nadzwyczajnego, nic wyjatkowego. Teoria ,,silnych rzadów" na wewnatrz, wiedzie zawsze do upadku i na wewnatrz i na zewnatrz. Rzady oparte na bezprawiu usuwaja z zycia publicznego obywateli lepszych, podnoszac na swieczniki ludzi coraz gorszych i coraz ... glupszych. Nie dadza ani nawet w zaciszu pracowac spokojnie tym, którzy nie sa
"swoi", a zatem upada nawet wydatnosc pracy w spoleczenstwie, upada rolnictwo, rzemioslo i handel. 

Za rzadów bezprawia ginie wszystko, co godne zycia; panoszy sie zas wszystko, co powinno ginac. 

Nastaje stan nienormalny w zyciu zbiorowym. Za takiego stanu rzeczy nabierac musial sil zywiol nie krepowany zadna etyka wzgledem kraju. W panstwie "silnej reki" wytwarza sie pomiedzy spoleczenstwem a wladzami pewien regulator, a mianowicie przekupstwo. Grasowalo ono za czasów saskich co niemiara. W odniesieniu do spraw zydowskich przyjelo sie wówczas zdanie, ze "kto w Polsce o Zydach dobrze mówi, ten jest przekupiony, a kto o nich mówi zle, ten widocznie stara sie byc przekupionym". Charakterystyka "atmosfery" dosadna. Przekupstwa zydowskie siegaly do szpiku zycia publicznego, Zydom zawdzieczamy w znacznej czesci systematyczne zrywanie sejmów
za Sasów. 

Chodzilo o to, zeby nie uchwalono na sejmie podwyzszenia podatków tyczacych Zydów; zeby w ogóle nic nie bylo uchwalonego, bo w takim razie wysokosc nalezytosci zalezala calkiem od urzedu, od widzimisie starosty królewskiego po miastach - a z tymi dostojnikami Zydzi umieli sobie radzic. Nie od razu poszli oni na zydowski zold, lecz jeszcze w pierwszej polowie panowania Stanislawa Augusta starosta byl katem dla mieszczanstwa polskiego, a Zydów dobrodziejem1503. Cos takiego nie zrobilo sie od razu; to musialo wytwarzac sie stopniowo, na dlugo przedtem. Urzedy staroscinskie gnily od przekupstwa juz za Sasów, przynajmniej za drugiego Sasa. Gdyby wybierano podatki od Zydów
wedlug ustawy, samo czopowe dalo by 11.250.000 zlp, a wiec kwote na dzis znaczna, a na owe czasy olbrzymia. Poniewaz Zydzi zmonopolizowali handel i wyszynk napojami alkoholowymi, a nawet wyrób ich (dzierzawiac z reguly gorzelnie i browary), ich przeto tyczylo czopowe. 

Nadto oplacac mieli poglówne, po osiem zlp. od kazdego Zyda zonatego, z czego powinno wplywac do skarbu pólpiata miliona rocznie. Razem chodzilo o sume 15.750.000 zlp. rocznie, Zydzi tedy "zbieraja miedzy soba skladki i przed kazdym sejmem przeznaczaja 150.000 zlp. na przekupienie poslów". Dochowal sie list biskupa kijowskiego, siedemdziesiecioletniego wówczas Samuela Ozgi, do króla, z daty 23 maja 1740 roku, w którym znajduja sie slowa: "Publica fama volat, ze Zydzi polscy sila przeszkodzili przeszlemu sejmowi, zeby nie doszedl"1504. O przekupywanie poslów informuje nas równiez badacz zydowski. Skladano za kazdym razem fundusz wyborczy, a zaczynano
od sejmików. "Rozrzucano na sejmikach ogromne sumy pieniezne na prawo i lewo". Sztadlanowie mieli pelne rece roboty. Ich rzecza bylo starac sie, by z sejmików nie wychodzili poslowie niepozadani, tudziez zeby instrukcje poselskie nie przeciwily sie interesom zydowskim. 

Glównie chodzilo o poglówne i inne podatki. Oprócz spraw scisle zydowskich, "mieli jednak zadanie przeprowadzenia niektórych spraw na sejmie, które wkraczaja juz bezposrednio w funkcje ustawodawcze". Miewalo sie tedy poslów przekupionych, majacych glosowac w sprawach "ustawodawczych", jak sztadlan kazal. Poniewaz "wszystkie wydatki byly skrupulatnie notowane"1505, wykrycie tych rachunków staje sie doniosla sprawa poszukiwan archiwalnych. Moze by powiodlo sie (po nitce do klebka) sprawdzic, jak pewni poslowie zachowywali sie wobec wylaniajacych sie na sejmach Augusta III pogladów i kierunków "ustawodawczych". Stwierdzamy przeto,
jako w czasie gdy wystapic mial Frank, panowalo powszechne przekonanie, ze "podarkami" da sie wszystko uzyskac. Trudno przypuscic, zeby nie byl na to liczyl przy pewnych swych projektach. 

Powiedzmy z góry, ze na tym boisku potykal sie bardzo slabo i sprawe przegral, a to dla dwóch przyczyn: miewal do czynienia z wladzami duchownymi. Te cierpialy wprawdzie takze na niedomagania saskie, tak co do charakterów, jako tez co do wiedzy (i teologicznej i ogólnej), lecz o zadnych przekupstwach posród kleru nigdy nic nie slychac. Co do tego, duchowienstwo polskie zostalo nieposzlakowane. W stosunku zas do wladz swieckich, byl Frank zrazu zbyt ubogim, a nawet nie bylby mógl nigdy mierzyc sie ze starym znakomicie zorganizowanym mechanizmem przekupstw "talmudystów". Zobaczymy, ze frankisci mogli przekupywac tylko "indywidualnie". Sledzmyz
dzialalnosc Franka i stosunki do polskiego zycia zbiorowego. Z Iwanca ma pochodzic rodzaj odezwy Franka do zwolenników. Przyznaje Polsce ten zaszczyt, ze stala sie jakoby nowa Ziemia Obiecana, przy czym o dobie wspólczesnej wyraza sie w te slowa: "A czyz i Wam krzywda, wspólwiercy i bracia moi, pod rzadami panujacego nam obecnie Augusta III, kiedy ludnosc wasza pod berlem tego polskiego króla zyjaca, juz zrównala sie z ludnoscia ojców i przodków naszych w Palestynie z czasów króla Dawida? 

Nie tylko przez takie zaludnienie, ale tez przez nieslychane swobody i rozkosze ludu zydowskiego w Polsce, ja bym ten kraj nazwal predzej zydowskim niz polskim; judzka nie polska ziemia. Bo te miliony mieszczan i chlopów polskich dla Zydów jedynie zyja, dla nich w pocie czola pracuja, i sam Bóg po Palestynie Polske musial dla Zydów na nowa Ziemie Obiecana, a Kraków na nowa Jerozolime przeznaczyc". Autentycznosc ostatniego zdania jest niemozliwa. Jakzeby mógl Frank publikowac cos takiego i to ledwie przybywszy, a starajac sie o wzgledy wladz polskich?!. To zas niemozliwe zdanie budzi podejrzenie, czy cala odezwa nie jest fabrykatem "antysemickim". Uderza ta
okolicznosc, ze w odezwie nie ma mowy o sabatejach, tylko o ogóle zydostwa w Polsce, o tym ogóle, który Frankowi byl nienawistny, jako talmudyczny. Zastanówmy sie nad jego kampania antytalmudyczna. Przyniósl to od sabatejców sefardyjskich z krajów ówczesnego panstwa tureckiego. 

Frank i wszyscy jego adepci musieli Talmud odrzucac, lecz czy byli obowiazani wojowac z nim, prowokowac talmudystów, starac sie, by ich w Polsce przesladowano? Bynajmniej. Ten nadmiar gorliwosci, to osobisty naddatek Franka. On sam Talmudu na pewno nie znal, gdyz w ogóle nie znal sie na niczym. Bardzo tez jest watpliwym, czy znal go ktokolwiek ze sabatejców jego pokolenia. Talmud byl u nich potepiony i zakazany, nikt go nie nabywal tedy, ani nie przechowywal. Jezeli potem wojuja w Polsce jakimis cytatami z Talmudu, nie wiadomo, czy uczonosc ta jest z pierwszej reki; jezeli zas cytaty pochodza z oryginalnego egzemplarza Talmudu, nie dostarczyli im go przeciwnicy. Mogli go
otrzymac tylko od kleru katolickiego, mianowicie z egzemplarzy pokonfiskowanych w diecezji kamienieckiej. 

Prózno dzis dociekac, gdzie i w czym geneza takiej nadzwyczajnej zacieklosci czynnej walki z Talmudem? Mala gromada sekciarzy porywa sie na ogól przelicznego zydostwa w Polsce! Co innego nie uznawac Talmudu, a co innego wojowac z talmudystami na zabój. Czyz zachowanie sie Franka w tej sprawie nie bylo prowokacja? Widocznie nie mial na widoku zadnej sprawy ogólnozydowskiej, skoro zaczynal od wojny z ogólem Zydów. Chodzilo mu tylko o sekte wlasna, a nie o Izraela w ogóle. Wykluczonym tedy jest pomysl jakiejkolwiek terytorialnej Judeopolonii. Czyz mialby ja tworzyc przeciwko Zydom? W walce z Talmudem nie zawahal sie Frank uzyc broni jak najbardziej zabójczej: przylaczyl sie
mianowicie do kampanii prowadzonej w Polsce o mord rytualny. Nie on to wymyslil, zastal to juz gotowe i niejako w toku. Na fakt ten nalezy klasc wielki nacisk. 

Walka toczyla sie na cytaty, w sposób niedolezny, nie wytrzymujacy najlzejszej krytyki i nie przynoszacy wcale zaszczytu ówczesnej uczonosci teologicznej w Polsce. Glównym argumentem bylo cos innego; ze mord stwierdzali Zydzi sami, byli rabini, nawróceni. Czyz moze byc argument mocniejszy ponad ten, ze eks-rabin sam przyzna praktykowanie takiego mordu? W czolowej grupie frankistów znajdowal sie takze taki rabin, bioracy udzial w dyspucie lwowskiej. Frankisci wnosili jednak na plac boju cos wiecej: nie rabina jednego, lecz swiadectwo calej sekty, calej gromady Zydów i to nie nawróconych. Zydzi, którzy stawali smialo, zeby swiadczyc przeciw Zydom! Ze wszystkich argumentów,
jakimi wykazywano az do owego czasu istnienie mordu rytualnego, ten byl najmocniejszy; a nastreczal sie tak niespodzianie! Jak widzielismy, nie przekonywalo to ani nuncjuszów, ani Stolicy Apostolskiej. Rozumowano o tym jakos inaczej w Rzymie. 

Wyzsze wladze koscielne tego dowodu nie przyjely, bo od poczatku podejrzewaly Franka o nieszczerosc i o nieczystosc intencji. Nam chodzi tu o jedna strone calej sprawy; Zyd, który wystapil przeciw Zydom z zarzutem mordu rytualnego i do tego publicznie, w formie urzedowej, a nigdy potem zarzutu tego nie cofnal - palil mosty pomiedzy soba a zydostwem. Nie przestawal byc Zydem, uznawal wybranstwo, lecz stawal sie niewatpliwie wrogiem. Czy od takiego zrywania mostów miala sie zaczynac budowa jakiejs Judeopolonii? Podejrzewa sie Franka, ze zamierzal "wykroic sobie" kawal Polski. W tym jest cos prawdy. 

Zupelna jest prawda, ze próbowal "wykroic sobie"; istotnie sobie samemu. Dodac trzeba poprawke, ze chodzilo nie o "kawal polski", lecz o malenki minimalny kawaleczek. Rozmiary atoli nie maja nic do zasadniczej istoty rzeczy; przyjrzyjmy sie wiec tej sprawie blizej. Wypadalo pomyslec o kawalku spokojnego chleba powszedniego dla neofitów, którzy doznawali od innych Zydów (a zatem od olbrzymiej wiekszosci) szykan i przeszkód na kazdym kroku. Moze ochrzciloby sie ich wiecej, gdyby nie obawa, ze przyjdzie im przymierac z glodu. Faktem bylo, ze nie mieli z czego zyc. Sam tylko Frank z najblizszym swym "dworem" zyl bogato (jak wypadalo na mesjasza),
lecz na utrzymanie neofitów trzeba bylo ofiarnosci publicznej (we Lwowie trzech rajców chodzilo zbierac jalmuzny). 

Dnia 16 maja 1759 roku wniesli polscy sabatejcy suplike do prymasa i króla jednoczesnie. Prosza, zeby mogli osiasc w Busku i w Glinianach, a przyrzekaja nie zajmowac sie kramarstwem. Podpisuja sie "najposluszniejsi w Chrystusie Panu synowie". Odpowiedz prymasa z Lowicza dnia 19 czerwca 1759 roku, jakkolwiek pelna zasadniczego niedowierzania, zawiera jednak odpowiedz pomyslna co do Buska i Glinian. Mylnym jest rozpowszechnione mniemanie, jakoby prosili byli o dopuszczenie ich do królewszczyzny, do wszelkich królewszczyzn w ogóle. Powstal wprawdzie pózniej taki projekt, lecz nie z Franka, ale z rzadowej inicjatywy. Zajmowano sie neofitami gorliwie. Kilku magnatów
ofiarowalo sie osiedlic neofitów w swych dobrach. Frank nie pozwalal swoim korzystac z tej uczynnosci, rzekomo z obawy, by w dobrach prywatnych nie byli z czasem zamienieni w chlopstwo panszczyzniane. Biskupi ofiarowali tez neofitom grunta we wsiach swoich stolowych, lub na gruntach podmiejskich, podleglych swej jurysdykcji. Wielki kanclerz koronny poszedl dalej: podal projekt, by ich osiedlac w królewszczyznach. 

Zaczac miano od obcokrajowców, jako pozbawionych w Polsce wszelkiej podstawy bytu i chciano im wydzielic jakas królewszczyzne na Litwie, mniej intratna, azeby nowi osiedlency zagospodarowali ja lepiej. Wszystkie te oferty Frank odrzucal1506. Nieuchronne nieporozumienie poglebialo sie. Rozumowano calkiem po prostu: skoro sekta sabatejców (kontratalmudystów) nawrócila sie, a zatem sekta ta przestala istniec; organizacja zydowsko-sekciarska nie moze trwac w lonie Kosciola, bo w takim razie chrzest ich byl tylko udany. Frank zas chrztem nie myslal sie krepowac. On chcial byc Królem w Izraelu, przynajmniej nad swymi sabatejcami-neofitami, chcial pozostac mezem mesjanicznym, na
którego potrzeby skladaja sie jego wierni w Polsce, na Woloszczyznie, na Morawach, w Niemczech. 

Neofici nie moga porzucic wiary we wspólczesnego mesjasza i przynajmniej trzon ich musi mieszkac razem, zeby nie przestala istniec organizacja sabatejska, posluszna na kazde skinienie swej glowy. Frankowi chodzilo o byt moralny i materialny. Gdyby sekta miala rozplynac sie w chrzescijanstwie, on bylby niczym. Poniewaz zas z neofitów rzadko który przyjmowal chrzest szczerze, poniewaz pozostawali nadal kohorta swego mesjasza, wiec inni tez ze swej strony chcieli byc razem osiedleni i podlegac nadal Frankowi. Dla tych przyczyn odrzucal Frank wszelkie oferty co do rozsiedlania swych zwolenników, a wystapil natomiast z prosba, aby mu wyznaczyc oddzielne terytorium nad granica
turecka, gdzieby sie mógl osiedlic na stale ze swoim hufcem. 

Ilosc osiedlenców wzmagala by sie niewatpliwie szybko, znecona zupelna wolnoscia dla swej sekty. Powstalo by terytorium sabatejców, rzadzone przez Franka, pod nominalnym zwierzchnictwem Polski. Nie obawiali sie kontroli ze strony urzedów, bo uwazali je wszystkie za przekupne. Byle zrobic szczesliwie poczatek! Wyobrazal sobie Frank jakies kilkanascie wsi na Podolu na obszar autonomiczny, którego granice moglyby sie z czasem rozszerzac. Gdyby projekt ten doszedl byl do skutku, powstalaby mikroskopowa Judeopolonia z pewnej czastki panstwa polskiego. Z tym zastrzezeniem trybu warunkowego (coniunctivus) mozna by geneze pomyslu Judeopolonii odniesc do roku 1759. Zalezy zas na
stwierdzeniu tej daty. 

Rozpowszechnione rozpowiadanie, jakoby rzecz wywodzila sie od Sabataja Cwi, a przynajmniej od Bacharii, i ze Frank z takim powzietym juz zamiarem przybywal do Polski, nie znajduje nigdzie najmniejszego oparcia w zródlach; przeciwnie, wszystkie swiadcza, ze az do roku 1759 nikt o Judeopolonii (chocby na najmniejsza skale) nie myslal. W umysle Franka powstalo przeto panstewko nie zydowskie, lecz ekskluzywnie sabatejskie, a na razie bardzo a bardzo drobne. Gdyby doszlo do skutku, byloby mialo najgorszych wrogów w Zydach, we wszystkich Zydach calej Polski. Panstwo Franka moglo by istniec i utrzymac sie tylko przez silne poparcie rzadu polskiego, a wiec musialoby byc zalezne we
wszystkim a wszystkim od kazdego skinienia tego rzadu. 

O jakimkolwiek znaczeniu politycznym tego (niedoszlego) tworu frankistowskiego nie moglo byc mowy. Zdaje sie, ze istnial drugi projekt (do wyboru), zeby owo oddzielne terytorium z oddzielna wladza glowy sekty, wykroic gdzies nad granica zachodnia; prawdopodobnie na poludniowym zachodzie, zeby byli blizej sabatejców morawskich. Albowiem mamy wiadomosci, ze nuncjusz przestrzegal, zeby nie osiedlac frankistów na pograniczu "imperium" (cesarstwa habsburskiego); senatorowie zas mieli watpliwosci co do pogranicza tureckiego. Wszelkie przypuszczenia Franka okazaly sie wprost bezpodstawnymi. Pomysl jego nalezy atoli do historia jako oryginalny i jedyny. Nigdy bowiem, i
nigdzie nie próbowali Zydzi uzyskac odrebnego terytorium autonomicznego. 

Az do czerwca 1765 roku uwazal Frank Polske za jedyny kraj, majacy przyniesc Zydom szczescie. W przemówieniach jego Polska jest "sukcesja boska". "W Polsce ukryte jest wszystko dobro calego swiata. Powiadam wam: 999 czesci swiata calego w niej jest, a jedna czesc tysiaca na calym swiecie" ... "Polska jest to kraj, który przyrzeczono patriarchom. Gdyby mi dawano wszystkie kraje, kosztownymi kamieniami napelnione, nie wyszedl bym z Polski, bo to sukcesja boska i sukcesja ojców naszych"1507. 

Powiedzial: "Nie wyszedlbym z Polski", a zatem tak glosil o Polsce, przebywajac w Czestochowie. Jak to pogodzic z innym oswiadczeniem, pózniejszym, a majacym sie odnosic jakoby do roku 1760: "Skorom wszedl do Czestochowy, powiedzialem wszystkim, ze Polska rozdzielona zostanie1508. Oczywiste proroctwo ex post; okolo roku 1760 ani w Petersburgu jeszcze tego nie przewidywano. Jezeli zas on przewidywal upadek panstwa polskiego, jakze mógl glosic, ze nie wyjedzie ze ,,sukcesji" owej? Ani tego, ani tamtego, nie nalezy brac na serio, jak w ogóle niczego, co Frank mówil. Te zdania sluza nam tylko za dowód, ze w latach 1760-1765 nie tracil nadziei, ze uda mu sie
jeszcze w Polsce wyplynac. W ciagu roku 1765 zaszlo cos, co odebralo mu te nadzieje. 

Spostrzegl sie, ze stracil w Polsce zaufanie i wszelkie znaczenie; slowem: poznal, ze sie na nim poznano. Nagle zwraca sie ku Rosji. Frank ani nie byl szpiegiem Katarzyny II, ani nie byl pomocnym w planach rozbiorowych. On w polityce nie byl niczym, ani nawet ujemna iloscia. Byl natomiast bardzo ordynaryjnym spekulantem od religii. Po judaizmie, po islamie i katolicyzmie, przyszla u niego kolej na prawoslawie. Zapisano w "Ksiedze Slów", jako Frank zaczal "mówic o Rosji i o greckiej religii" dnia 6 czerwca 1766 roku. Przebywal wówczas w Warszawie prawoslawny arcybiskup mohylewski, Jerzy Konisskij. Porozumiewal sie z nim Frank przez niejakiego Jaskiera
(zwanego pózniej Korolewskim), a nastepnie wyprawil z nim do Warszawy jeszcze trzech wyslanników. Bawili w Warszawie dziwnie dlugo; widocznie nie bardzo sie kwapiono do rozmów z nimi. Frank przyslal oferte, ze cala sekta przejdzie na prawoslawie, byle jego uwolnic z Czestochowy. 

Nie takie rzeczy byly drobnostka dla Repnina!, a jednak nie zajal sie losem Franka. Konniskij z urzedu swego nie mógl oferty pominac zupelnie, lecz nie chcial sie sam tym zajmowac. Azeby sie ich pozbyc, dal im po kilku miesiacach listy polecajace do Moskwy, lecz do kogo, nie wiadomo (do jakiegos klasztoru specjalizujacego sie do zydowskich nawracan?). Moze nie przypuszczal, ze sie udadza w podróz tak uciazliwa? Oni jednak pojechali i jadac na Smolensk, dojechali do Moskwy 26 grudnia 1765 roku. Tam zapewniali, ze przejdzie ich na prawoslawie 20.000, lecz nie wzbudzali tym u nikogo zapalu misjonarskiego. Konisskij pozbieral oczywiscie informacje o nich i nie zaniechal udzielic
ich tam, do których frankistów sam odsylal. Rzecz prosta, ze talmudysci szpiegowali kazdy ich krok. Wyprawiono wprost do Petersburga Barucha Jawana, czynnego niegdys "przy boku ministra saskiego (sztadlana przy Brühlu), a ten zawinal sie w Petersburgu tak skutecznie, iz poslów Franka wypedzono z Moskwy z niczym. Uzywal, a przynajmniej staral sie uzyc pomocy pieciu reprezentantów z Polski, przebywajacych natenczas w Petersburgu. 

Z poczatkiem marca 1766 roku byli frankisci juz w drodze powrotnej z Moskwy1509. Frank nie dawal jednak za wygrana. Zastrzegl sie tylko, ze "gdy pójdziemy do Ezawa, (t j. do Rosji), musi byc Zydów niezliczona moc"1510. Zarzadzil w roku 1768 propagande nowego pomyslu wsród sabatejców na Morawach i w Moldawii. Jeszcze w roku 1773 wysyla rozkaz do Czerniowiec, zeby wszyscy Zydzi przyjmowali chrzest; oczywiscie nie katolicki, bo na Moldawach nie bylo katolickiego duchowienstwa. Do ostatnich wiec chwil pobytu swego w Polsce nosil sie z projektami, zeby wyzyskac prawoslawie do swoich celów. Tym razem oferte odrzucono. Interesy te wymagaly ciaglej stycznosci ze swiatem
zewnetrznym. Nie zabraklo mu nigdy zwolenników pelnych poswiecenia, którzy przekradali sie przez szeregi oblegajacych, przybywajac zewszad i dazac na wszystkie strony. Polityczne losy Czestochowy i calej Polski nie obchodzily ich nic. 

Nie ulega watpliwosci, ze wzgledy materialne kazaly Zydom pragnac, zeby granice panstwa rosyjskiego przesunely sie na zachód, zeby Rosja zagarnela jak najwiecej Zydów "polskich". Rozbiory przynosily Zydom bardzo wiele zysków, ale któryz Zyd orientowal sie w tym przed rokiem 1772? Jezeli byli tacy, Frank na pewno do nich nie nalezal. Nie mozna powolywac sie na to, ze Zydzi juz od czasów Piotra Wielkiego starali sie o dostep do Rosji; starali sie o dostep do kazdego kraju. W owym wypadku robili zas starania nie aszkenazim polscy, ni niemieccy, lecz sefardim, których przodkowie z Hiszpanii przeniesli sie do Holandii. Zreszta "starania" zaczely sie i
skonczyly na jednym posluchaniu uzyskanym w Haarlemie. Frank dopiero o wiele pózniej zrozumial donioslosc sprawy i wyrazil sie: "Gdybym byl was wprowadzil do Rosji, bylaby to nic we troje skrecona"1511. 

Zawsze dorabial do swych postepków ex post ramy wielkich i glebokich zamyslów. Dopiero co Polska byla 999 razy wiecej warta od calego swiata, a teraz Rosja jest gruba, potrójna nicia! Kiedy Czestochowa poddala sie dnia 19 sierpnia 1772 roku poprosil Frank generala Bibikowa o wolnosc. Jakzez to charakterystyczne, ze mógl opuscic Czestochowe dopiero 21 stycznia 1773 roku. Nie jechal do Rosji. Na zagarnietej Bialorusi ani sladu jakiejkolwiek propagandy frankistów1512. Pojechal do Berna morawskiego, do morawskich sabatejców, których wyzyskiwal przez 13 lat. W roku 1776 zjawil sie na krótki czas w Wiedniu z liczna druzyna, ubrana po husarsku; zyl tam nader zbytkownie, cieszac
sie protekcja dworu. Cesarz Józef poczal stroic umizgi do córki Franka, Ewy, co tez Frank wyzyskal nalezycie. Do Berna odbywaly sie formalne pielgrzymki frankistów. 

On sam zyl jak udzielny ksiaze, mial gwardie z 70 konnych, wyjezdzal w zloconej, oszklonej karocy, otoczonej dwunastoma huzarami z dlugimi pikami, na których ostrzach osadzone byly orly zlote, jelenie (symbol sabatejski), slonca, ksiezyce. Gdy Józef II wstapil na tron, powrócil znowu z córka do Wiednia, ale sie zawiódl. W roku 1788 osiadl w miasteczku Offenbach w poblizu Frankfurtu nad Menem, nabywszy tam zamek od udzielnego ksiecia Isemburskiego. Zyl po monarszemu, udawal nawet ksiecia królewskiego rodu, wyzyskujac przygodne zblizenie sie do glów koronowanych podczas wojen napoleonskich. Urzadzal mistyfikacje na wielka skale; staly jego orszak wzrósl do tysiaca osób, a
bankierzy frankfurscy kredytowali na poczet monarszego pochodzenia Franka. Przysylano mu duzo pieniedzy, ale to nie starczylo. 

Zwolennicy jego w Niemczech, Morawach, w Polsce i w Turcji nie skapili mu skladek, od polskiej granicy nadchodzily barylki zlota, ale wobec nieslychanego przepychu jego dworu bylo tych dochodów za malo, wiec dlugi rosly. Tam tez przybral polskie nazwisko Dobruckiego, kupil sobie baronostwo i pisal sie: Jacob Joseph baron von Frank-Dobrucki. Byl to zarazem rodzaj wyscigów z niemieckimi Eibenschützami. Stary Eibenschütz umarl byl juz w roku 1764. Kontynuowal "interes" sekty syn, który nastepnie osiadl w Dreznie, jako bogaty baron von Adlerstahl; skupial dlugo jeszcze okolo siebie grono wyznawców, równiez udajacych chrzescijan1513. Wsród róznych poglosek, które
Frank o sobie rozpuszczal, byla i ta, ze jest jakims ksieciem królewskiego rodu, zdetronizowanym, a przygotowujacym sie do odzyskania tronu; zwano go der Polakenfürst, ale mówiono tez o Rosji. Gwardia jego cwiczyla sie tez w robieniu bronia. 

Na zewnatrz zachowywano przy tym formy katolickie, a w rzeczywistosci wiódl Frank ze swa sekta rozpasane haremowe zycie, w którym nie braklo sodomickich obrzadków. Zmarl 10 grudnia 1791 roku, ale humbug prowadzila dalej córka, Ewa, która ojciec oglosil inkarnacja wiary. Tajemnicze zródlo przesylek zlota w beczulkach wyschlo dopiero w roku 1796. W kabale te wmieszal sie awanturnik, ksiaze Marcin Lubomirski, zaslubiwszy nawet jedna ze zwolenniczek Franka, Zaleska; po smierci jednak Franka wycofal sie. W roku 1799 dlugi Ewy doszly do miliona guldenów. Wydano odezwe do wyznawców, ale miliona nie zebrano; brat jej, Roch, pojechal do Petersburga, ale wrócil z próznymi
rekoma. Obaj jej bracia umarli w Offenbachu1514. 

W roku 1816 gubernator Moguncji, arcyksiaze Karol, nalozyl areszt na panne Ewe i jej dwór, na zadanie wierzycieli. Gdy miano przystapic do opieczetowania jej dobytku, w nocy panna Ewa nagle umarla. Wierzyciele nie otrzymali niemal nic. Taki byl koniec "królowania" sabatejskiego i roli "politycznej" Franka. Gdyby chodzilo o Judeopolonie w politycznym tylko znaczeniu, caly frankizm bylby bez znaczenia dla nas i pozostalby epizodem drugo- a nawet trzeciorzednym z ciekawostek historycznych, które mozna chocby calkiem pominac, bez szkody dla naukowego przedstawienia przedmiotu, frankizm wywarl atoli wplyw na dzieje spoleczenstwa polskiego z innego powodu.
Liczni frankisci zaczeli podszywac sie pod szlachectwo, przybierajac sobie nazwiska i herby polskie. Juz w imiennym wykazie neofitów lwowskich znaczna ich czesc ma w ksiegach metrykalnych dopisane polskie nazwisko. Skad? Trzebaby badac w kazdym wypadku z osobna (o ile dopisalyby zródla!). 

Wcale nie od rodziców chrzestnych, którzy sa zawsze w porzadku zapisani, lecz nazywaja sie calkiem inaczej. Nie jest to tedy zgodne z prawda, jakoby nowochrzczeniec otrzymywal nazwisko od ojca chrzestnego. Moze w pewnej ilosci wypadków jakies przezwisko osobiste, przydomek itp., których uzywali juz przed chrztem wsród swoich. Wypadki takie nie mogly byc atoli liczne. Zwraca zas uwage okolicznosc, ze znajduja sie posród tego katalogu neofitów tacy, którym zadnego nazwiska nie dopisano. Widocznie przyjecie nazwiska nie zalezalo od wladzy duchownej, bo w takim razie kaplan udzielajacy chrztu bylby wpisywal je wszystkim bez wyjatku, jako wymagajacym równego traktowania
wobec sakramentu. Nie istnialo przeto zadne prawo zwyczajowe, któreby zmuszalo neofite, by odtad nosil jakies nazwisko; mógl byc nadal po zydowsku bez nazwiska. 

(Sam Frank nazywal sie Dobruckim. Dobrucki zyl w Wilnie okolo roku 1925 i uwazany byl za potomka Franka. Zagadnienie zagadkowe. Zródlowo znani sa tylko dwaj synowie Franka; czyzby potomstwo Rocha?). Zmienial atoli imie i zmienic je musial, azeby otrzymac imie patrona swietego chrzescijanskiego. Czy chrzest szczery, czy udany, neofita otrzymuje imie "gojowskie", a od tego krok tylko, zeby tez na podobienstwo ,,narodów" nosic nazwisko. Zydzi wszedzie a wszedzie starali sie upodabniac zewnetrznie do gojów. Do tego nie trzeba zmiany religii. Od czasów starozytnych do dnia dzisiejszego przybieraja sobie imiona greckie, (rzadziej) rzymskie, arabskie, tureckie i
wszystkich nacji europejskich, a gdzie istnieja nazwiska, tworza je sobie sami (czesto "geograficzne" wedlug miejsca pochodzenia). 

Nie trzeba chrztu, zeby Zyd byl Mieczyslawem i Stanislawem. Co wszystko zwazywszy, zblizymy sie do przypuszczenia, ze neofitów w Polsce pytano, jak sie beda odtad nazywac, a wybór nazwiska zalezal od nich samych. Frankisci nazywali sie tedy, jak sie kazdemu z nich podobalo. Byc moze, ze w Hiszpanii istnial zwyczaj przyjmowania neofity do nazwiska ojca chrzestnego, lecz w Polsce zwyczaju takiego nie bylo. Duzo okolicznosci doprowadza atoli na domysl, ze nawet w Hiszpanii moglo to bywac tylko czyms wyjatkowym. 

Jezeli zas polski ojciec chrzestny chcial koniecznie miec wychrzte o swym nazwisku, mógl je byl "nadac"; zakazów nie bylo. Duchowienstwo parafialne nie kontrolowalo, czy nazwisko bylo nadane, czy samowolnie przybrane. Jezeli trzymano sie gdzie jakich norm prawa zwyczajowego w tych sprawach, jezeli gdzie nie wolno bylo nosic nazwiska, jak tylko nadane, latwo bylo znalezc szlachetke ,,golca" bezziemnego i z szabla na sznurku, który nadal swe nazwisko za odpowiednim wynagrodzeniem. Herb szedl potem za nazwiskiem. 

Obok tego istnial caly szereg sposobów, zeby sie podszyc pod szlachectwo; byly do tego nawet (zwlaszcza na Litwie) odpowiednie kruczki prawnicze. Dla wielu frankistów chrzest byl forma, nadajaca prawo, by z tych sposobów i kruczków skorzystac. Mesjasz Frank, jezdzacy poszóstna kareta, udzielal adherentom swego blasku, otwierajac im drogi, by sie stawali szlachta polska - a to znaczy, by mogli posiadac wlasnosc ziemska i piastowac urzedy publiczne. Sprawdzalo sie, ze mesjasz podniesie wysoko swoich. I rozbiegli sie frankisci po calej Polsce, bo w obcych stronach latwiej robic uzytek z kruczków. Litwa byla zawsze judeofilska. Statut litewski przyznaje szlachectwo neofitom,
lecz oczywiscie takim, którzy mieszkali i chrzest przyjeli w Wielkim Ksiestwie litewskim, zaden tedy frankista nie mial prawa korzystac z tego przywileju, bo ani jeden z nich nie byl Litwinem. Poradzono sobie jednak kruczkami. 

W latach 1759-1764 bylo widocznie sporo takich wypadków, skoro zaczely one zwracac powszechna uwage i staly sie przedmiotem rozpraw na sejmikach. Nastrój byl wielce nieprzyjazny, a nie poskramialy go skladki zydowskie na koszta sejmików i sejmu. Przeciwnie, tym razem ogól zydowski dolewal chetnie oliwy do ognia, bo chodzilo o znienawidzonych sabatejców. Czyz jednak przykladu "siapwsieciuchów" nie nasladowal niejeden talmudysta? Skad nagle frankizm na Litwie? A tam sytuacja stala sie calkiem odmienna; tam sejmiki i nastepnie poslowie sejmowi gardlowali za uznaniem szlachectwa neofitom. Widocznie "podarki" od sztadlanów byly tam na swoim miejscu. 

Kiedy sejm w 1764 roku (elekcja Stanislawa Augusta) kazal wszystkim w ogóle neofitom urzedy zlozyc, a dobra ziemskie wysprzedac w ciagu dwóch lat, kiedy redukowal ich do stanu mieszczanskiego po miastach, a po wsiach na czynszowników, natenczas poslowie z Wielkiego Ksiestwa okazywali tyle energi w obronie swoich neofitów, iz nie chcac narazac spraw wazniejszych na sejmie, trzeba bylo przyznac neofitom litewskim znaczne ulgi. Neofita, posiadlszy legalnie szlachectwo na Litwie, mógl sie przesiedlac potem razem z herbem do Korony; któz mógl przeszkodzic i dochodzic? Na falszu jednak polega urabiana nastepnie tradycja, jakoby ochrzczeni frankisci uzyskiwali byli ryczaltem
nobilitacje1515. Tylko na sejmie koronacyjnym jesienia 1764 r. otrzymalo szlachectwo legalnie 50 z nich na zadanie poslów litewskich, a potem nobilitowano jeszcze trzech1516. 

To pewna, ze wielu Zydów podszywalo sie pod frankizm, jako cieszacy sie protekcja wladz duchownych i swieckich, dzieki rzekomej wierze w ,,Trójce swieta" i królewskim uniwersalom. Frankizm stal sie czyms sympatycznym i ulatwial wiele chcacym dotrzec do szlachectwa i wlasnej wioski. Podczas Sejmu Wielkiego liczono w Polsce 24.000 wychrztów, z czego w samej Warszawie 6.000. Czyz choc polowa byla frankistów? 

Juz przedtem chcial ks. Turczynowicz urzadzic jakies "zgromadzenie neofitów", a które mialo sie nazywac Marianami. Czy to mial byc jakis zakon, czy pólzakon, czy tez tylko zwykle stowarzyszenie?15)1517. Marianom proponowal nazwe Koncepcjonistów, lecz uczniowie swiatobliwego Papczynskiego nie dopuscili do tej przemiany dziwacznej, a niepotrzebnej. (Nie doszlo do skutku, bo neofici nie zyczyli sobie naznaczac publicznie swego pochodzenia, lecz przeciwnie zatajali je). Przez frankizm udany czy prawdziwy, dochodzili Zydzi w Polsce do równouprawnienia obywatelskiego, czyli do tego, co pózniej zwano w Europie "emancypacja". Zaczelo sie to w Polsce znacznie
wczesniej niz we Francji, o cale pokolenie przed rewolucja francuska (jeszcze przed rokiem 1764). Fakt to wielkiej wagi, a dotychczas ignorowany, ze frankisci byli pierwszymi "emancypowanymi" w calej Europie. Czy frankizm przestal istniec? Dbal o utrzymanie sekty Frank, który kazal sie ochrzcic, ale zakazal sie zenic z chrzescijankami. Sulima Przyborowski zapisuje, jako frankisci "do lat czterdziestych XIX wieku zyli wiekszymi grupami ... zenili sie tylko miedzy soba i odprawiali jakies tajemnicze obrzadki". 

W roku 1893 pisze tenze (bardzo powazny) autor, ze "prawie do ostatnich czasów zenili sie tylko miedzy soba. Ja zas z wlasnej obserwacji dodam, ze ani dzis (1942) nie brak rodzin chrzczonych od dawien, lecz rasowo czysto zydowskich i przestrzegajacych u swych dzieci dalszej czystosci rasy. W jakim celu? Nie o rase chodzi jednak, lecz o tradycje cywilizacyjna. Jezeli w okresie Sejmu Czteroletniego Polska liczyla 24.000 wychrztów, a ci wmieszali sie w spoleczenstwo polskie, nie wyzbywajac sie cywilizacji zydowskiej, ilez w nasza umyslowosc zbiorowa weszlo od tego czasu cech zydowskich? Ile odwrotu od personalizmu, od historyzmu, a ile natomiast prawniczosci i gromadnosci.
Ile lekcewazenia katolicyzmu itd.. itd.? Niektórzy autorowie zbieraja przyklady, jak potomkowie neofitów wiedli Polske przez caly wiek XIX do szkody. Nie brak rodzin, które dawno juz sie wyzbyly resztek cywilizacji zydowskiej. Suum cuique. Lecz kto podejmie sie statystyki, jaki rodzaj przewaza? 

Jest to kwestia, która trzeba traktowac indywidualnie. Musze atoli zaprzeczyc mniemaniu, jakobysmy nie posiadali marranów. Badacze zajeci blizej tym przedmiotem, trzymaja sie mylnej metody, badajac genealogie asymilowanych potomków dawnych wychrztów; nalezy badac pochodzenie ich zon. Wtedy dopiero zdolaliby odróznic szczerych od nieszczerych, od utrzymujacych nadal w swych rodach cywilizacje zydowska, a zatem przejetych wciaz niechecia ku cywilizacji lacinskiej, a tym samym ku polskosci. Niestety posiadamy marranów. Potomkowie i sabatejów i talmudystów dawno sie w tym zlaczyli. Nie wynika z tego, zeby wszyscy marranami byli! Znam rodziny, wywodzace sie w linii meskiej od
wychrztów, a które same o tym nie wiedza, bo zatracila sie tradycja i które przejete sa na wskros i katolicyzmem i cywilizacja lacinska; lecz znam równiez takie, które pielegnuja usilnie czystosc krwi wychrzcianskiej. Dlaczego? Sprawa o Judeopolonie miala wyplynac dopiero na tle szerokiej emancypacji, przyjetej od Zachodu. Totez ta kwestia musimy sie zajac, zanim zastanowimy sie nad problemem istotnej Judeopolonii.




 




    >  >  >   Ciag dalszy - czesc 22 














 
> > >   Kliknij - Do Gory - Poczatku strony    < < <
 
 




 
Close this window - Zamknij to okno
 


 


 











Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Cywilizacja zydowska&
Cywilizacja zydowska
Cywilizacja zydowska
Cywilizacja zydowska$
Cywilizacja zydowska
Cywilizacja zydowska
Cywilizacja zydowska
Cywilizacja zydowska 3
Cywilizacja zydowska#
Cywilizacja zydowska
Cywilizacja zydowska
Cywilizacja zydowska
Cywilizacja zydowska 4
Cywilizacja zydowska 5
Cywilizacja zydowska 8
Cywilizacja zydowska 7
Cywilizacja zydowska
Cywilizacja zydowska

więcej podobnych podstron