Kordecki22


154






























XXII
Wschodzący dzień oświecił obraz zamieszania i nieładu. Rychło świt
objechał Miller swój lud, policzył straty, z których go najwięcej bolała
śmierć pułkownika de Fossis i śmiertelna rana Horna; kazał pościągać
trupy, działa zagwożdżone zdjąć z baterii, nowe na ich miejsca
naprowadzić
i z całą złością i gniewem, do jakich doprowadziło go to
zuchwalstwo, jął się nowego szturmu. Działa, nie ustając na chwilę, biły
do murów, ale na próżno, bo szkoda nie była ani tak wielką, ani tak
widoczną, żeby go pocieszyć miała. Wejhard, dowiedziawszy się o
śmierci de Fossisa i ranie Horna dopiero nazajutrz, gdyż nocnego alarmu,
stojąc opodal w innej stronie, nie słyszał nawet, pobiegł ku Millerowemu
stanowisku, ale mu w oczy zajrzeć nie śmiał. Miarkował, że jenerał
wściekać się musi i że wszystko na niego zrzucić gotów.
W istocie Szwed był tak straszny, jak każdy w bezsilnej złości szatan.
Czując swoją potęgę, wyższość, umiejętność, nie potrafić ani dobyć, ani
zniszczyć tego kurnika, którego bronili wieśniacy, szlachta i księża!
Wszystkie laury wodza tracił tu nadaremnie w nierównym i wstydliwym
boju. Było czego oszaleć! Toteż szalał opasły wódz i chodząc w swoim
namiocie coraz powtarzał:

Żebym tu głowę miał położyć, nie ustąpię, aż zdobędę!
Po działa burzące posławszy do Krakowa, gnał posłańca za posłańcem,
aby dniem i nocą wieziono je co najprędzej. Tymczasem dano mu znać,
że górnicy z Olkusza, przypędzeni do robienia miny, którą chciano od
północy podłożyć pod mury, przybyli. De Fossis miał tą robotą kierować,
plan już był gotowy, ale komu innemu teraz, i to mniej świadomemu,
pozostało jego wykonanie.
Spędzono nieszczęśliwych górników, którzy pod strażą, jak więźniowie
trzymani, stali smutni i przelękli. Jeden tylko pomiędzy nimi, starzec
silny, barczysty, górujący całą głową, z włosem posiwiałym, wsparty na
kiju, z dumą na twarzy, a ze wzgardą spoglądał na Szwedów, jakby ich
wejrzeniem miał pobić, nie mogąc dłonią. Reszta znużona stała i leżała
na ziemi, raczej niewolników, niż posiłków mając postać. W zamieszaniu
rannym rozkazał Miller prowadzić ich ku górze i wyznaczyć robotę, ale
około południa znać mu dano, że olkuscy górnicy opierają się i miny nie
chcą rozpoczynać.
Sądząc, że to tylko nieporozumienie jakie lub trudność w robocie,
posłano do nich Kuklinowskiego, chętnego służkę Szwedów. aby się z
nimi porozumiał.
Zastał ich otoczonych żołnierzem, na ziemi leżących, z pospuszczanymi
głowami, tylko starzec, ciągle na kiju wsparty, o swej sile się trzymał i na
wodza wyglądał.

Ho! Do roboty! Rozpoczynajcie!
zakrzyczał Kuklinowski.

Abośmy to Szwedzi czy zdrajcy jak ty
zawołał oburzony starzec

żebyśmy mieli na Matkę Najświętszą ręce podnosić?

Co! Jak to?

A! Tak ci to
żywiej jeszcze rzekł stary.
Chcecie nas pozabijać, to
pozabijajcie sobie; lepiej zginąć od was, niż w piekle ginąć przez
wieczność; nie będziemy robić i po wszystkim.
Kuklinowski spojrzał i szybko odjechał, dając o tym znać jenerałowi.
Miller, ledwie uszom wierząc, zakrzyczał:

Wieszać łajdaków! Wieszać!

Ale
zawołał Kuklinowski, stojący blisko
jak ich powiesimy, to któż
będzie minę robił?

Wziąć tylko tego, co tam ich buntuje, na próbę, a reszta się upokorzy

powtórzył jenerał
a nie, co dziesiątego na stryczek!
Kaliński wystąpił.

Pozwólcie mi do nich pójść, panie jenerale.

Idź, mości starosto, ale ich nie proś: nieposłusznych na gałąź, jak psów
wywieszam!
Staroście podano konia, pośpieszył do górników. Stali w miejscu, jak
przedtem. Spojrzawszy na te chmurne oblicza ludzi, zwrócone ku kaplicy
Matki Boskiej z czcią, pobożnością, z przestrachem wiernych Jej dzieci,
starosta uczuł jakby wstyd, coś na kształt zgryzoty, naukę wielką, którą
odpędził od siebie. Prędko ochłonąwszy z pierwszego wrażenia, rzekł
łagodnie:

No, do roboty, dzieci! Co to wy sobie myślicie? Nie znacie jenerała?
Nagrodzi za robotę, ale ukarze nieposłusznych; już wyrok śmierci
wydany na was: kto do młota się nie weźmie, pójdzie na szubienicę.

Ano! To wieszajcie!
odparł starzec dumnie.
Czegóż czekać?

Co to wam w głowie?

Co w głowie? To, że Szwedowi heretykowi przeciw Matce Jezusowej
nie będziemy pomagać jak wy, panowie szlachta.
Zarumienił się Kaliński.

Ty, starcze!
krzyknął
pierwszy pójdziesz na szubienicę!

I Chrystus wisiał
rzekł górnik spokojnie.
Szubienica za Bożą
sprawę nie hańbi.
Kaliński stanął jak wryty, słów mu nie stało, myśli mu brakło przeciw
temu bohaterskiemu starcowi, który tak zimno, tak mężnie urągał
śmierci. Znać było po twarzach reszty, że on sam tylko ich trzymał; więc
kazał zaraz porwać Jana Waćka, starszego górnika, i odwieść na stronę.

A wy
odezwał się do reszty
czy także robić nie myślicie i czekacie,
aż dziesiątego wieszać zacznę?
Ktoś się odezwał:
Wieszajcie i nas!
Inni milczeli.

Do roboty!
krzyknął Kaliński, a Szwedzi stojący wokoło prętami
poczęli bić górników, którzy stali niemo i ponuro. Jeden ukląkł uderzony.

Nie mam siły Jana; Panie Boże odpuść, róbmy bracia, póki siłują nas;
nie my to, ale szwedzka przemoc winna będzie.

Nie, nie!
rzekł drugi.
Pójdziemy, gdzie i Jan, niech nas wieszają!
Szwedzi ciągle smagali i gnębili, ale żaden jeszcze z górników za młot
nie chwycił. Kaliński zagrał z innego tonu.

Co chcecie, żeby wam za to zapłacono?
zapytał.

My się sami okupim, czym marny, byleście nas nie brali
Krzyk bitych, zamieszanie, które powstało, nie dozwoliło dłużej mówić
Kalińskiemu. Rozkazawszy Szwedom pędzić do roboty siłą, postawiwszy
dozorców, starosta pobiegł do Millera chmurny i niespokojny.
Sumienie mówiło, walczył z nim.
W drodze spotkał żołdaków wiodących Jana Waćka ze związanymi w tył
rękoma. Górnik spojrzał w twarz staroście, nie prosząc mu się, nie
mówiąc słowa, jeszcze zdając mu się urągać; szedł bez postrachu, bez łzy
na śmierć, której oczekiwał. Kalińskiego przemogło to męstwo tak
wielkie i rozkazał go puścić.

Idź
rzekł
idź, uciekaj!
Górnik nic nie odpowiedział, uczuwszy ręce wolne, bo mu je zaraz
rozwiązano; obejrzał się i zawrócił w stronę, z której go wiedziono, do
towarzyszów swoich. Kaliński nie miał czasu i nie chciał oglądać się na
niego. A tymczasem stary Waciek poszedł do miny, którą rozpoczynali
płacząc olkuscy robotnicy pod razami Szwedów; stanął na pagórku, ręce
złożywszy.

Ej! Bracia, słyszycie?
zawołał.
A toż na was patrzy Bóg i Matka
Jego Najświętsza! A wam nie wstyd małego serca, wam nie żal pracować
przeciwko Częstochowie? Niech biją i zabijają, rzućcie młoty i nie
róbcie!
Kilku się wstrzymało z płaczem.

Co my poradzimy przeciwko sile? Przeciwko tylu?

Niech katują!
zawołał górnik.
Prędzej u Pana Boga pomstę
wywołają. A co to wy cierpieć nie umiecie? Komuż to, jak nie nam, dać
przykład? Niech biją! Cierpmy!
Wtem, chwyciwszy za kołnierz, żołdak przerwał mu mowę; starzec się
nie bronił, powleczono go ku ogorzałym belkom niedalekiego
rozrzuconego domostwa; zwróciły się oczy braci na ten widok straszny.
Jan Waciek szedł na śmierć, a nigdy może męczeństwo nie było
zniesione duszą silniejszą, stalszym umysłem. Szwedzi nie czekając
zarzucili pętlę na belkę i uwiązawszy stryczek do szyi Jana, podnieśli
go... Oczy wszystkich spoczywały na nim. Kordecki z dala stał na murze
i odmawiał wieczorne modlitwy za umarłych, dając mu rozgrzeszenie, bo
widział i czuł, że człowiek ten za swoją wiarę umiera.
W chwili gdy pętla szwedzka zadrgała na szyi górnika, wszyscy jego
bracia rzucili młoty o ziemię i bicie żołnierzy nie potrafiło na nich
wymóc roboty.

Gińmy jak on! Gińmy jak on!...
wołać zaczęli.
Szwedzi patrzyli na to w głupim podziwieniu; dla nich było to niepojęte;
jeden tylko litościwy odciął nieszczęśliwego wisielca, którego ciało
upadło bezwładnie na ziemię. Olkuszanie rzucili się twarzą na kamienie i
płakali.
Tak minął cały dzień prawie i plagi szwedzkie nie mogły ich do roboty
przymusić. Znękani, zbici, gwałtem parci, dopiero dni następnych,
znużeni, na siłach upadłszy, poczęli robotę, ale tak niechętną, tak ciężką,
tak łzawą i smutną, jakiej jeszcze świat nie widział.

KONIEC ROZDZIAŁU


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kordecki1
Kordecki45
Kordecki49
Kordecki37
Kordecki41
Kordecki32
Kordecki39
Kordecki9
Kordecki5
Kordecki19
Kordecki38
Kordecki7
Kordecki35
Kordecki52
Kordecki31
Kordecki3

więcej podobnych podstron