Kondas Wizyta o zmierzchu


Małgorzata Kondas

Wizyta o zmierzchu

Przysunął fotel bliżej okna. Zachodzące słońce wydłużało cienie drzewom. Przerwy między gałęziami wypełniało barwami od żółtej do czerwonej. Obraz był tym jaskrawszy, że oglądany przez świeżo umyte szyby. Był zadowolony, że zdecydował się wreszcie na ten remont i ma to już za sobą. Teraz dom wygląda zupełnie jak dawniej. Ciekawe, czy nie zmieniłby się również, gdyby Miranda żyła. Sprowadzili się tu miesiąc po ślubie, a w pół roku później... Nigdy nie mógł pogodzić się z jej śmiercią. Była zbyt młoda, żeby umierać. Może właśnie dlatego z takim uporem wierzyła w reinkarnację, w to, że wróci tu i dokończy dopiero co rozpoczęte dorosłe życie. Chciałby i on móc w to uwierzyć. Często wracał myślą do tamtych ostatnich chwil.
Wstał z fotela i wyszedł do kuchni. Wrócił z małym dzbanuszkiem wody, którą wlał ostrożnie do stojącej na oknie doniczki.
Pij, Agato powiedział ciepło do brunatnozielonej
nieforemnej głowy kolczastego kaktusa. To Miranda
ochrzciła maleńką wówczas roślinkę imieniem Agata,
a ostatnim zdaniem, jakie wypowiedziała, były słowa "dbaj
o Agatę". Dbał o nią i dochowywał jej swoistej tajemnicy.
Nikt ze znajomych nie domyślał się, skąd wywodzi się jego
pieczołowita troskliwość o tę jedną jedyną roślinę.
Znowu usiadł w fotelu naprzeciw okna. Kontury drzew
zaczynały się zacierać, barwy szarzały.
Z zadumy wyrwał go dzwonek do drzwi. Nie od razu
podniósł się, żeby otworzyć. Nie spodziewał się żadnej wizyty
i każdego, kto zakłócał mu spokój, skłonny był traktować jak
intruza. Ponowny ostry dźwięk skłonił go jednak do
otwarcia drzwi. Ostatecznie spokój i tak został
zakłócony.
Przed nim stała młoda, może dwudziestoletnia dziewczyna.
Mogę wejść?
Otworzył drzwi szerzej i wpuścił ją do środka.
Pani w sprawie?...
Jestem dziennikarkÄ….
Zapalił światło. Wskazał dziewczynie fotel koło kominka,
sam zajął miejsce po drugiej stronie niskiego stolika. Czekał
na dalsze wyjaśnienia, ale dziewczyna milczała, rozglądając
się po pokoju z nieukrywanym zainteresowaniem. Jej duże,
ciemne oczy zdradzały podniecenie.
Gospodarz w rewanżu pozwolił sobie na dokładne
zlustrowanie nieoczekiwanego gościa. Jasne włosy okalały
drobną twarz. Ubrana była ze smakiem, chociaż rzeczy,
które nosiła, z pewnością nie pochodziły z drogich magazynów. Na kolanach trzymała skórzaną, podniszczoną torebkę; Po dłuższej chwili, kiedy nadal nic nie wskazywało na to, że się wreszcie odezwie, przejął inicjatywę.
Czego siÄ™ pani napije?
Likieru miętowego odpowiedziała tak zdecydowanie, jakby od dawna czekała na to pytanie. Pomyślał, że dziewczyna jest dziwną mieszaniną niezaradności i tupetu. Napełnił dwa kryształowe kieliszki zielonym płynem. Nie pamiętał, kiedy ostatnio pił likier. Dawniej, kiedy żyła Mirandą... Podejrzewał, że jej upodobanie do likieru miętowego brało się z pobudek estetycznych. Było jej do twarzy w tym kolorze.
Lubię ten kieliszek napełniony zielenią dziewczyna
oderwała go od wspomnień.
To chyba nie całkiem gramatycznie pomyślał. Jak
można lubić ten kieliszek, skoro widzi się go po raz
pierwszy.
Od początku dziewczyna nie robiła wrażenia dziennikarki.
Jaki jest cel pani wizyty?
Chciałabym przeprowadzić z'panem wywiad. Jest pan sławnym kompozytorem...
Byłem. Od dwudziestu pięciu lat zajmuję się wyszukiwaniem i kompletowaniem utworów starych mistrzów. Sam niczego nie komponuję.
Niemniej pana utwory stale sÄ… popularne.
To za dużo powiedziane. Po prostu ostatnio przypomniano je na nowo.
Czy to śmierć żony przerwała pana twórczość?
Nie lubię mówić o moich sprawach osobistych.
Przepraszam.
Znowu zapadło milczenie. Tym razem oboje poczuli się zakłopotani. Twarz dziewczyny wyrażała napięcie. Zastanawiała się nad następnym pytaniem i nic sensownego, nie przychodziło jej widocznie do głowy. Gospodarz napełnił ponownie kieliszki.
Za pani debiut!
Dlaczego sądzi pan, że... urwała, odstawiła kieliszek.
Każdy kiedyś zaczyna dodała niepewnie.
Dla kogo pani pisze?
Wymieniła pośpiesznie jakąś lokalną gazetę, której nie znał. Jej policzki zaróżowiły się lekko.
Niełatwe wybrała pani sobie zadanie. Żeby móc
o człowieku cokolwiek napisać, trzeba go trochę poznać.
Proponuję wspólne przygotowanie kolacji. Co pani na to?
Doskonale poderwała się i wybiegła do kuchni. Jej zapał upewnił go w wątpliwościach co do charakteru wizyty. Z całą pewnością nie była dziennikarką. Zanim zdążył wejść do kuchni, ona już z niej wychodziła z tacą pełną talerzy i sztućców.
Jest pani nadzwyczaj szybka.
Co zrobimy na kolacjÄ™?
Patrzył, jak stawia tacę z naczyniami na mały stolik, podchodzi do kredensu, wyjmuje serwetę, rozkłada ją na stole, jeszcze raz wraca do kredensu, wyjmuje dwa srebrne lichtarze i ustawia na krańcach stołu.
Nie bardzo pamiętam, co mam w lodówce.
Pewnie zupÄ™ rybnÄ… w puszkach i...
I tam zdążyła już pani zajrzeć?
Ależ nie, tylko mężczyźni rzadko zmieniają upodobania kulinarne.
Pani przecież nie może znać moich.
Uśmiechnęła się zamiast odpowiedzi.
W lodówce oprócz puszek z zupą rybną była polędwica na
befsztyki, sery, owoce, jajka, zielona sałata.
Befsztyk z frytkami i zieloną sałatą zaproponowała.
Może woli pan z groszkiem?
Pani woli sałatę?
Mnie się również upodobania nie zmieniły.
Przyzna pani, że ja ich znać nie mogę zauważył chłodno, lekko zniecierpliwiony nonsensowną zabawą, w której dziewczyna usiłuje mu zasugerować, że się znają. Podeszła do szafki pod oknem i otworzyła jej lewą połowę.
Cebula jest po prawej stronie powiedział.
Wiem, ale najpierw obiorę kartofle na frytki sięgnęła nieomylnie do koszyka z ziemniakami. Światło świec załamywało się w kieliszkach napełnionych czerwonym winem. W pokoju panowało miłe ciepło. Skłonny był przypisać je nie tyle kominkowi," co obecności dziewczyny. Przestał zastanawiać się, kim była i po co przyszła. Dobrze, że była.
Zaparzę kawę podniosła się, patrząc mu w oczy. Wiedział, że konwencjonalna wymiana zdań, jaka teraz nastąpi, będzie zupełnie bez znaczenia. Mieliby sobie znacznie więcej do powiedzenia...
Powinienem chyba sam zaparzyć kawę wziął przechodzącą dziewczynę za rękę, a ona czułym gestem dotknęła jego twarzy.
Robisz słabą.
Skąd możesz wiedzieć?
A skąd wiem... urwała, wyswobodziła rękę z JEGO dłoni i poszła do kuchni.
Siedzieli teraz na kanapie tuż obok siebie. Patrzył, jak pije kawę małymi łyczkami, trzymając delikatnie porcelanową filiżankę. Odstawiła ją ostrożnie na niski stolik.
Masz ich nadal pięć. Pamiętasz? Szóstą zbiłam przy
rozpakowywaniu.
Filiżankę, o której mówiła, stłukła Miranda. Postanowił
jednak nie dać się sprowokować dziewczynie. Objął ją
ramieniem.
Żyjesz tu naprawdę sam?
Naprawdę przytulił ją mocniej i pocałował. Zarzuciła mu ręce na szyję. W tej spontaniczności była mu tak bliska, jakby znali się od lat.
Chodźmy na górę do zielonego pokoju szepnęła.
Nie.
Dlaczego? Milczał.
Czy przeznaczyÅ‚eÅ› ten pokój na muzeum?... urwaÅ‚a jakby speszona wÅ‚asnÄ… arogancjÄ…. Nie spodziewaÅ‚ siÄ™, że zÅ‚udzenia prysnÄ… aż tak szybko. Przed chwilÄ… udaÅ‚o mu siÄ™ przecież zatrzymać teraźniejszość... i znowu powrót do przeszÅ‚oÅ›ci, do tamtych dni. ZastanawiaÅ‚ siÄ™, czy pozostaÅ‚o coÅ› jeszcze, co można by ocalić. SpojrzaÅ‚ na dziewczynÄ™. MiaÅ‚a lekko nadÄ…sanÄ… minÄ™. PoczuÅ‚ siÄ™ bezsilny. ChciaÅ‚ jedynie oddalić chwilÄ™ rozstania. UÅ›wiadomiÅ‚ sobie, jak bardzo mu na niej zależy, i ta Å›wiadomość zaniepokoiÅ‚a go do tego stopnia, że bal siÄ™ odezwać, aby nie pogorszyć sytuacji nieostrożnym sÅ‚owem. Niech raczej tak siedzi nadÄ…sanÄ…, niżby miaÅ‚a odejść. Dziewczyna spojrzaÅ‚a na mężczyznÄ™ kÄ…tem oka i wydaÅ‚ jej siÄ™ bardzo daleki. Jego uporczywe milczenie byÅ‚o wrÄ™cz obraźliwe. Niepotrzebnie obawiaÅ‚a siÄ™ dotknąć go. On przecież w ogóle nie sÅ‚uchaÅ‚ tego, co mówiÅ‚a. OdpowiadaÅ‚ jej machinalnie. CaÅ‚y czas byÅ‚a dla niego cieniem, powietrzem. • Zapragnęła poruszyć go. Ruchem gÅ‚owy odgarnęła wÅ‚osy i uÅ›miechnęła siÄ™ w sposób nieco wymuszony. Niepotrzebnie udajesz, że nie wiesz, kim jestem. WróciÅ‚am do ciebie, ale skoro mnie nie chcesz... siÄ™gnęła po leżącÄ… na fotelu torebkÄ™.
Odwrócił się w jej stronę gwałtowniej, niżby tego pragnął. Jej "cyniczny", jak go określił, uśmiech był nie do zniesienia. Wiedział, że jest przegrany i jedyne, co może uratować, to resztki honoru.
Poczekaj jego głos zabrzmiał twardo. Cały wieczór bawiłaś się doskonale moim kosztem. Doprowadźmy więc grę do końca, żebyś miała o czym opowiadać kolegom. Myślisz, że nie wiem, skąd biorą się twoje zaskakujące informacje? Przed dwoma miesiącami przeprowadzono tu remont. Przedsiębiorca wynajął do pomocy studentów. Nie wiem, czy myłaś okna, upinałaś firanki, czy tylko towarzyszyłaś swojemu chłopcu. To bardzo proste poznać rozkład mieszkania i rozmieszczenie przedmiotów. W moim biurku znalazłaś artykuł sprzed dwudziestu pięciu laty o śmierci żony znanego wówczas kompozytora. Mam opinię pustelnika i dziwaka, postanowiłaś więc odegrać przede mną tę groteskową farsę z powtórnym wcieleniem mojej żony. Czy założyłaś się z koleżankami, że zrobisz ze mnie durnia?!
Dziewczyna była przestraszona jego gwałtownością. Kiedy umilkł, podniosła się i wolno skierowała w stronę drzwi. Jej spuszczony wzrok mógł świadczyć o poczuciu winy. W połowie drogi odwróciła się i spojrzała na niego ciemnymi oczyma pełnymi smutku.
Dbaj o Agatę powiedziała wychodząc.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
zmierzch
wizyta przedstawiciela?rmaceutycznego
qwork zmierzch wojny
zmierzch
14 ku czemu zmierza rozwoj
Gibbon Zmierzch cesarstwa rzymskiego, tom 2
Saga Zmierzch Księżyc w nowiu New Moon DVDRip XviD NeDiVx rmvb
Saga Zmierzch Księżyc w nowiu Twilight New Moon 2009
Kałużyńska Magdalena Wizyta Odwiecznie Sprawiedliwych

więcej podobnych podstron